Młodzi, czyli pewni

Młodzi, czyli pewni. Nastolatkowie budują zaufanie i kapitał (nie tylko) społeczny

Justyna Suchecka 04.04.2015

Przedstawiciele polskiego YouthBanku z autorką tekstu 27 marca 2015 r. w Kluż-Napoka w Rumunii. W pierwszym rzędzie (od lewej): Dawid Nowak, Marzena Kolczyńska, Justyna Suchecka ("Wyborcza"), Ola Kuśmierska. W drugim rzędzie: Agnieszka Szewczuk, Patrycja Soplak, Krystian... (JUSTYNA SUCHECKA)

Nastolatkom można zaufać i powierzyć odpowiedzialne zadania - przekonują członkowie YouthBanków.

Ola Kuśmierska ma 17 lat i wie, co to znaczy zbierać ziarnko do ziarnka. Długo zbierała kieszonkowe, by się dorobić wymarzonego BMX-a, na którym mogłaby trenować ewolucje rowerowe. Dziś jest jedyną dziewczyną w 10-tysięcznych Białobrzegach jeżdżącą na tego typu rowerze. Cztery lata temu po raz pierwszy zaangażowała się w organizację rowerowych zawodów - szukanie sponsorów i partnerów oraz ściąganie klasowych zawodników do rodzinnego miasteczka. Z rówieśnikami zapełniła ludźmi białobrzeski skatepark. - Dziś to już oczywiste, że taką imprezę możemy i potrafimy zorganizować - podkreśla Ola.

Jej rówieśnik Krystian Kucharski uczy się w II klasie technikum handlowego w Żurominie. Bardziej niż w handlu chciałby pracować w organizacjach pozarządowych. - Lubię dzielić się tym, co mam - mówi. - Kilka lat temu zmarli moi rodzice, najpierw mama, później tata. Mam rodziców zastępczych, ale wiem, że nie wszyscy mają takie szczęście. Dlatego kiedy tylko mogę, w szkole organizujemy akcje dla domu dziecka.

Krystian z kolegami przygotowuje w szkole warsztaty np. z pierwszej pomocy. Kilka razy zawiódł się na dorosłych. - Mówią, jak to fajnie, że młodzi się angażują. Klepią nas po plecach, a potem, jak potrzebujemy pomocy, odwracają się - mówi. - W ten sposób nauczyłem się, że trzeba brać sprawy w swoje ręce.

Podobnie myśli 18-letnia Patrycja Soplak z Płocka. Chce zostać prawniczką, właśnie szykuje się do matury. - Wydawało mi się, że w trzeciej klasie liceum na nic innego niż nauka nie będę miała czasu, ale teraz widzę, że to nieprawda. Musiałam tylko się przełamać i przestać mówić, że w mieście nie ma nic dla młodych - mówi.

Olę, Krystiana i Patrycję poznałam w Rumunii, w mieście Kluż-Napoka, gdzie razem z Fundacją dla Polski pojechaliśmy zobaczyć, jak działają tamtejsze YouthBanki. Ta trójka nastolatków należy do 30-osobowej grupy młodych Polaków, którzy biorą udział w pilotażu międzynarodowego programu. Mają promować młodzieżowe pomysły na zmienianie świata, szczególnie tego najbliższego.

Co to takiego YouthBank? Projekt jest prowadzony w 24 krajach i w ponad 184 społecznościach lokalnych.

- Pokazuje, jak młodzież może przyczynić się do budowania zaufania na poziomie lokalnym i budować kapitał społeczny - mówi Marzena Kolczyńska, krajowa koordynatorka projektu. A dokładniej? Fundacja dla Polski, która jest krajowym koordynatorem, zaprosiła do współpracy trzy lokalne organizacje działające na rzecz młodzieży. Zebrały one po 10 nastolatków, w ten sposób powstały grupy w Białobrzegach, Żurominie i Płocku.

Ich zadaniem jest zebranie co najmniej 10 tys. zł. Jak? Prowadząc zbiórki i tzw. akcje fundraisingowe, np. licytując świąteczne pisanki jak w Białobrzegach czy robiąc kiermasz ciast jak w Żurominie. Starają się też o finansowe wsparcie urzędów czy firm.

Pieniędzy nie zbierają jednak dla siebie. Robią to, by je rozdać, a dokładniej przeprowadzić konkurs na granty dla rówieśników. Ci z tych pieniędzy zrealizują swoje wymarzone projekty, np. koncerty, wystawy czy filmy. Wszystko od początku do końca robią nastolatki. To one umawiają się na rozmowy z potencjalnymi sponsorami. - A to nie jest łatwe, bo przecież nie możemy jeszcze dokładnie powiedzieć dorosłym, co z ich pieniędzy powstanie - mówi Patrycja.

To też one składają urzędowe wnioski, np. gdy jak w Płocku chcą zareklamować akcję, malując logo na miejskich chodnikach. I w końcu to one zadecydują o tym, kto spośród rówieśników zasłużył na wsparcie. Przeprowadzą rozmowy konkursowe, rozdzielą zebrane pieniądze. A potem rozliczą kolegów i koleżanki z tego, jak je wydali.

Nastolatki mają wsparcie dorosłych, ale raczej symboliczne. Nad każdą dziesiątką czuwa lokalny koordynator. - Moim zadaniem jest doradzanie i pilnowanie, by nie poniosła ich ułańska fantazja. Nic poza tym - mówi Dawid Nowak, 22-latek z Białobrzegów i student SGH. W wolontariat zaangażował się jako 14-latek. - Jak człowiek raz zacznie robić coś dla innych, to mu już zostaje na zawsze - twierdzi.

A z tym "dla innych" Polacy mają problemy. Wszelkie raporty na temat kapitału społecznego, poziomu zaufania czy zaangażowania w wolontariat pokazują, że jesteśmy w ogonie Europy. W tym ogonie była też Rumunia, która próbuje się z niego wyrwać. YouthBanki są tego częścią i zarazem przykładem sukcesu. Dzięki ich zaangażowaniu zrealizowano ponad 300 projektów społecznych wartych ok. 170 tys. euro. A działania młodzieży objęły w tym czasie swoim zasięgiem ponad 150 tys. osób: od małych dzieci po seniorów.

- Wybraliśmy Rumunię na wzór, bo ma podobne uwarunkowania społeczno-gospodarcze i doświadczenie historyczne. Jednocześnie mają tam umiejętność rozbudzania aktywności wśród młodzieży, a to jest nam potrzebne. Podobnie jak wiara w to, że młodzieży można zaufać - mówi Agnieszka Sawczuk, szefowa Fundacji dla Polski.

Pierwsze rumuńskie YouthBanki powstały właśnie w Kluż, a dziś działają w 15 miastach.

W marcu wsparcie w wysokości od 2 do 3 tys. zł udało się zdobyć aż 17 projektom z Kluż (a to oznacza, że wcześniej grupa nastolatków uzbierała dla swoich rówieśników ponad 50 tys. zł). Z tych pieniędzy został zorganizowany m.in. festiwal, gdzie muzykę jak w filmie "Step Up" puszczą z bagażników samochodów, a przy jednej ze szkół młodzież zbuduje ogród. Nastolatki zorganizują też kino pod gołym niebem, kilka gier miejskich czy turniej gier komputerowych. Wiele projektów połączą z akcjami charytatywnymi.

- Kiedy zaczęłam przygodę z YouthBankiem, miałam 15 lat i chciałam zrobić coś, co będzie miało znaczenie - wspomina Andrea Moraru, dziś studentka prawa. - Dzięki temu przełamałam nieśmiałość, zyskałam łatwość nawiązywania relacji. Wiem też, że proszenie o pomoc to nie żebranie, jak wydawało mi się na początku. W naszej kilkunastoosobowej grupie każdy był równy, tak jakby każdy był przewodniczącym szkolnego samorządu. Dzięki temu potrafię negocjować, ale wiem też, czym jest kompromis. W szkole nikt nas tego nie uczył. Za to dzięki YouthBankowi mogę powiedzieć, że dzięki tym doświadczeniom jestem lepszym człowiekiem.

- Mamy nadzieję, że po pilotażu nasza młodzież będzie mogła z podobną dumą mówić o swoich doświadczeniach i dokonaniach - mówi Kolczyńska. - Chcielibyśmy, żeby w kolejnych latach YouthBanków w Polsce przybywało. W Rumunii są już rozpoznawalną, budzącą zaufanie marką. Młodzież może liczyć na wsparcie komercyjnych banków i innych dużych przedsiębiorców, którzy doceniają starania młodych. Mam nadzieję, że u nas będzie podobnie - dodaje.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Kwiat polskiej młodzieży” wsiada do pociągu, czyli jak się jedzie na Woodstock
A Kandzia Głos wart programu czyli co partie polityczne proponują młodzieży
J Kurzępa (2005) Młodzież pogranicza świnki czyli o prostytucji nieletnich ścieżki prostytuującej s
Marsz oburzonych czyli durna polska mlodzierz
Francisco de Quevedo y Villegas Żywot młodzika niepoczciwego imieniem Pablos czyli Wzór dla obieżyś
Przeciwutleniacze czyli E
CZYTANIE GLOBALNE, CZYLI „SOJUSZ METOD
Inicjacja seksualna młodzieży gimnazjalnej na przykładzie szkoły wiejskiej
Prezentacja 14 Wiek młodzieńczy i wczesnej dorosłości problrmy
jak przyrzadzac i spozywac potrawy czyli o energetyce pozywienia eioba
Męskie pośladki czyli
`C) Karta tytulowa czyli jak powinno wygladac spra

więcej podobnych podstron