przemoc w instytucjach totalnych

SGGW Przemoc nie poskramia,

WNOŻ lecz rozdrażnia człowieka

Marta Ziemczyk Lew Tołstoj

Gr. 4

Instytucje totalne nierozłącznie połączone z przemocą

Tematem tej pracy są instytucję totalne i przemoc, która jest z nimi nierozerwalnie połączona. Instytucja totalna to organizacja społeczna, która stwarza dla osób z nią związanych rodzaj odrębnego świata, rządzącego się własnymi prawami i odseparowanym od reszty społeczeństwa mniej lub bardziej szczelnymi barierami. Bariery jakimi separuje się instytucje totalne do świata dzieli sie na fizyczne: zamknięte drzwi, wysokie mury, zasieki z drutu kolczastego, strome brzegi lub woda, otwarta przestrzeń; i obyczajwo- psychologiczne. Zasadniczą cechą instytucji totalnych jest przełamywanie barier, które oddzielają takie sfery życia jak: miejsce spania, zabawy i pracy. Większość instytucji totalnych oprócz stosowania zbioru zakazów i regulaminów, ściśle określających każdy aspekt życia, separuje związane z nimi osoby poprzez np. jednolity strój, wspólną kulturę lub silne zależności finansowe. Totalność instytucji w tym sensie jest cechą skalowalną. Istnieją instytucje jednoznacznie totalne w samym założeniu (np. więzienia) jak i instytucje posiadające tylko pewne cechy totalności - np. szpitale.

Podstawowe cechy instytucji totalnych to:

a) życie mieszkańców toczy się zawsze w jednym i tym samym wyznaczonym miejscu,

b) mieszkańcy zawsze posostają w bezpośrenim towarzystwie innych mieszkańców instytucji,

c) cały czas jest ściśle zaplanowany

d) niektóre czynności są przymusowe i muszą wykonywać je wszyscy.

Według Goffmana istnieje pięć grup instytucji totalnych:

1. instytucje sprawujące opiekę nad osobami zniedołężniałymi i ociemniałymi (np. Domy Pomocy Społecznej);

2. instytucje sprawujące opiekę nad osobami niezdolnymi do samodzielnego życia i niebezpiecznymi (np. DPS-y, ale i szpitale psychiatryczne);

3. więzienia, areszty, domy poprawcze;

4. instytucje nastawione na realizację określonych zadań, np. wojsko, obozy pracy;

5. instytucje grupujące osoby dobrowolnie wycofane z życia społecznego, np. klasztory, sekty.

Istnieje zasadniczy podział w świecie instytucji totalnych:

- podwładni - duża grupa jednostek żyjących wewnątrz instytucji totalnych i mająca ograniczone kontakty ze światem zewnętrznym.

- personel - nieliczna grupa nadzorców podwładnych,pracująca zazwyczaj przez 8 godzin dziennie i społecznie zintegrowana ze światem zewnętrznym.

W każdej z tych grup w stopniu miejszym lub większym występuje przemoc. Często jest ona uzasadniona i stosowana w celu ochrony mieszkańca instytucji i innych, zdarzają się jednak przypadki, że personel wykorzystuje swoją władze i znęca się nad podwładnymi, często uzasadniając swoje postępowanie agresją podwładnego, co nie zawsze jest prawdą. Także podwładni stosują przemoc wobec innych, zmuszając w ten sposób resztę grupy do wzniecania strajków lub do organizowania ustawianych bójek, które mają za zadanie zmianę planu dnia instytucji w której się znajdują. Przemoc w instytucjach totalnych to temat tabu. Mówi i pisze się o tym niechętnie, najczęściej dopiero wtedy, gdy pojawia się afera nagłośniona przez media. Ta niechęć wynika najczęściej z niewiedzy, poczucia bezradności lub lęku przed konsekwencjami ujawnienia drażliwego problemu. J. Lausch-Żuk i K. Nowak-Lipińska wyróżniły pięć podstawowych kategorii przemocy, a mianowicie:

1. przemoc seksualną /gwałt lub rytualna masturbacja/,

2. przemoc fizyczna o różnym nasileniu, aż do okrucieństwa,

3. przemoc manipulowana,

4. wysługiwanie się innymi,

5. panowanie nad innymi.

Objawów przemocy instytucjonalnej jest oczywiście więcej, na przykład:

- ograniczenie wolności,

- wymuszanie pieniędzy,

- wydzielanie jedzenia lub papierosów,

- wulgarność,

- niezachowanie intymności,

- grożenie,

- zwracanie się do osoby po imieniu wbrew jej woli.

Pierwszą z wymienionych przez Goffmana grupą instytucji totalnych są instytucje sprawujące opiekę nad osobami zniedołężniałymi i ociemniałymi i to właśnie od tej grpy rozpoczniemr rozważania na temat przemocy. Ludzie znajdujący sie w takich zakładach nie są w stanie zajmować się samym sobą.Najczęściej są to osoby starsze, którymi nie ma się kto zająć a sami ze względów chorobowych lub wiekowych nie są w stanie zatroszczyć sie o swoje podstawowe potrzeby. Przemoc jest obecna w domu pomocy społecznej ze względu na specyficzny charakter tej instytucji totalnej, a mianowicie:

- opieka jest całodobowa i ciągła,

- kontakty ze środowiskiem naturalnym są ograniczone,

- kontrola społeczna jest problematyczna,

- hierarchia jest wyraźnie zaznaczona,

- zakresy władzy są ustalone,

- występuje wyraźny podział na pracowników i pensjonariuszy,

- w ostatecznym rozrachunku ważniejsze okazuje się dobro pracownika niż podopiecznego

- następuje głęboka ingerencja w ja podopiecznych i zniesienie ich prywatności ,

- pojawia się tendencja do uprzedmiotowienia podopiecznego i tworzenia jego wizerunku, który jest wygodny dla personelu i władz zwierzchnich,

- tożsamość podopiecznych jest definiowana z góry, bez ich udziału, czasem wbrew ich woli. Obecna typizacja domów pomocy społecznej jest oparta o kryteria medyczne, a nie społeczne. Brak podziału domów na placówki dla osób ubezwłasnowolnionych i nieubezwłasnowolnionych sprzyja ograniczaniu wolności tych drugich. Domy pomocy społecznej oferują opiekę bezwarunkową na mocy decyzji administracyjnej. Nic więc dziwnego, że agresywny alkoholik będzie stanowił zagrożenie zarówno dla współmieszkańców, jak i personelu. Umieszczanie w domach pomocy społecznej na podstawie wyroku sądowego czyni z tej placówki kryptowięzienie. Personel domów pomocy społecznej jest często przypadkowy, nie mający predyspozycji do opieki, łatwo ulegający wypalaniu zawodowemu. Na dodatek niskie zarobki usprawiedliwiają obojętność i brak zaangażowania. Przemoc lub jej tolerowanie wynika generalnie z nadmiernego obciążenia samym sobą, podopiecznymi lub współpracownikami. Zdaniem J. Fenglera „obciążenie to może prowadzić do autodeformacji lub deformacji w kontakcie z innymi. Niewłaściwa organizacja domów pomocy społecznej oraz brak dostatecznej kontroli wewnętrznej i zewnętrznej sprzyja tolerowaniu przemocy. Idea standaryzacji tych placówek polepszyła bez wątpienia ich bazę, ale nie poprawiła zasadniczo stosunków w nich panujących. Łatwiej jest zbudować i wyposażyć kolejny dom pomocy społecznej niż zlikwidować w istniejących przemoc.”

Kolejna grupą są szpitale psychiatrychne i instytucje w których znajdyją się osoby niezdolne do samodzielnego życia lub są niebezpieczne dla otoczenia. Znajdują się tam ludzie nie wpełni świadmomi tego co robią. Bardzo czesto nie kontrolują swoich zachowań. Są to ludzie chorzy psychicznie, którzy nie są w stanie kontrolować swojej agresji, zagrażają społeczeństwu i normalny ludziom, dlatego umieszczane są w zakładach psychitrycznych i tam dobrowolnie lub przymusowo podlegają leczeniu. W szpitalach takich to personel najczęściej stosuje przemoc wobec podwładnych. W jednym z czasopism „Polityka” możemy przeczytać wstrząsający reportaż Ryszrda Sochy poświęcony przemocy w szpitalach psychiatrychnych. Bicie, upokarzanie, prześladowanie, ograniczanie racji żywieniowych – to tylko niektóre elementy codzienności pacjentów wielu oddziałów psychiatrycznych. Podobno najgorzej traktowane są dzieci – bezbronne, z dala od rodziców, nie mogą się bronić. Zadziwiające, że w XXI wieku dochodzi do takich sytuacji jak te, które były opisywane przez rosyjskich pisarzy sto lub kilkadziesiąt lat temu.

Artykuł:

„Przemoc w psychiatryku

Klatki z łabędziami

Izolacja, poniżanie, kopanie, zastrzyki za karę. Za murami szpitali psychiatrycznych panują porządki więzienne.

Marek Michalik, rzecznik praw dziecka, z niedowierzaniem czytał dwa anonimy z opisem sytuacji w szpitalu psychiatrycznym w Kocborowie, dzielnicy Starogardu Gdańskiego, jakie w krótkim odstępie trafiły na jego biurko. Na kontrolę, w listopadzie 2010 r., razem z pracownikami biura RPD pojechała dr Izabela Łucka, konsultant wojewódzki w dziedzinie psychiatrii dzieci i młodzieży.

Ustalono: poszturchiwanie, kopanie, zastraszanie, zmniejszanie racji żywnościowych, ograniczanie prawa do korzystania z własnego jedzenia, podkradanie przez personel żywności należącej do pacjentów, także racji szpitalnych. Usypywanie uzależnionemu od narkotyków tzw. ścieżek z cukru pudru i detergentów: „wciągnij sobie”. Poniżanie na zebraniach społeczności i lekcjach – ktoś przez tydzień chodził na zajęcia w slipkach na głowie, niektórzy musieli nosić na plecach kartki z napisami „ukradłem”, „brudas”. Zakaz kontaktów telefonicznych z rodziną. Zmuszanie do wielogodzinnego stania na korytarzu w pozycji na baczność. Aplikowanie bolesnych zastrzyków z obojętnej terapeutycznie soli fizjologicznej. Ograniczanie czasu odwiedzin. Zakaz wychodzenia na spacerniak. Temu arsenałowi „środków pedagogiczno-terapeutycznych” towarzyszyło tradycyjne unieruchamianie w pasach oraz zamykanie w izolatce. Zdarzało się, że pacjentom w izolatce odbierano materace.

Na Pomorzu słyszysz Kocborowo – rozumiesz, że chodzi o chorych psychicznie. Na stronie internetowej kocborowskiego szpitala czytamy o sięgającej 1895 r. tradycji: „Atutami są pięknie utrzymane tereny zielone, park, zadbane alejki spacerowe, boiska do gry w piłkę siatkową, nożną i koszykową, co zapewnia pacjentom wspaniałe możliwości rekreacji i rehabilitacji na wolnym powietrzu. Świadczeń zdrowotnych udziela wykwalifikowana kadra medyczna”.

Niegrzeczni

Oddział XXIII funkcjonuje w Kocborowie od stycznia 2009 r. Sądy z całej Polski kierują tu dziewczyny i chłopców w wieku 13–18 lat z zaburzeniami, często takich, którzy mają na koncie czyny niebezpieczne. Dr Łucka przywołuje „Czarnego łabędzia” – film z nagrodzoną właśnie Oscarem Natalie Portman w roli młodej baletnicy, psychicznie niewytrzymującej ciśnienia otaczającego świata. – To są właśnie takie dzieci, pokaleczone przez dorosłych – podkreśla.

19 listopada 2010 r. kontrolerzy zastali w izolatce Cezarego P., który „był niegrzeczny”. Chłopak od czerwca 2010 r. w pasach lub izolatce spędził łącznie 1871 godzin – 80 dni (blisko połowa pobytu). Podczas kontroli personel, owszem, przyznawał, że naruszał przepisy, ale bagatelizował te przypadki. Pacjent nosił majtki na głowie? Bo tak chciał, miało to miejsce jeden raz. Wypchnięto dwóch chłopców na śnieg w kapciach? Chłopcy chcieli uciec; miała to być próba uzmysłowienia im skutków tego, co planowali.

Ordynator winiła oddziałowego. On odbijał piłeczkę – personel wykonywał ściśle polecenia ordynatora. Okazało się, że oboje zostali zatrudnieni bez wymaganego konkursu. Dokumentacja stosowanych kar była niepełna, często brakowało wpisów, za co karano. Raporty zawierały podpis zarówno oddziałowego, jak i ordynatora. Dyrekcja szpitala znała sytuację, lecz nie reagowała. Rzecznik praw dziecka odniósł wrażenie, że w Kocborowie nie tylko dzieci, ale i zajmujący się nimi dorośli potrzebowali pomocy specjalistów.

W sprawę włączyła się Krystyna Barbara Kozłowska, ogólnopolski rzecznik praw pacjenta. Poprosiła szpital o dokumentację oraz o nagrania z monitoringu. Przez trzy tygodnie cztery razy prosiła. Dyrektor szpitala Michał Rudnik wymigiwał się. Organ założycielski szpitala (marszałek województwa) nie reagował. Zatem i ona, w grudniu 2010 r., z dnia na dzień zarządziła kontrolę. Ostatecznie nagrań z monitoringu nie udało się odtworzyć – działał wadliwie, a okres przechowywania zapisów był dość krótki. Pani rzecznik zapytała też prokuraturę, czy wcześniej nie było jakichś zgłoszeń. Owszem, były. Niejedno.

Nietykalni

– W szpitalu psychiatrycznym pacjent jest bezbronny, a lekarze są jak bogowie – powiada Tadeusz Pepliński, radny powiatowy ze Starogardu, założyciel Stowarzyszenia Bezprawiu i Korupcji Stop. Kilka lat temu wyciągał z Kocborowa Mariana H. Ten rolnik z Kaszub naprzykrzał się sądowi w Kartuzach. Aż sąd uznał, że H. musi się poddać obserwacji psychiatrycznej. Wydał postanowienie, ale nie wystawił wezwania. Rolnik, chcąc czym prędzej dowieść swego zdrowia psychicznego, sam zgłosił się do Kocborowa. Po dwóch dniach przeniesiono go na oddział XIX, do schizofrenii i psychoz. Tam dowiedział się, że może posiedzieć dwa lata, 20 albo do końca życia. Przeląkł się, jego rodzina szukała pomocy u Peplińskiego. Ten uzyskał z sądu w Kartuzach pismo, że sąd nie wzywał rolnika do stawienia się w szpitalu, bo są żniwa. Z tym pismem radny poszedł do dyrektora Rudnika. – Długo musiałem tłumaczyć, że szpital nie ma tytułu prawnego, by H. dalej trzymać – relacjonuje Pepliński. Rolnik poddał się obserwacji w innym szpitalu, gdzie nie stwierdzono choroby. Swoimi obserwacjami z Kocborowa podzielił się z tygodnikiem „Nie”. Opowiadał o biciu, rekwirowaniu pieniędzy, podawaniu za karę leków przeczyszczających i innych upokorzeniach. Może instytucje sprawujące nadzór powinny zareagować już wtedy? Rodzice nastolatków z XXIII oddziału też dotarli do Peplińskiego, bo nie ufają prokuraturze.

Kocborowo jest lokalną kopalnią biegłych sądowych w dziedzinie psychiatrii. Doświadczeni prokuratorzy z Gdańska w poufnych rozmowach nie ukrywają, że zależy im na dobrej i sprawnej współpracy z biegłymi. Że „nie ma interesu, by pogarszać wzajemne stosunki”. Czy może się to przekładać na bieg śledztw dotyczących szpitala?

Swego czasu na Pomorzu szerokim echem odbiła się sprawa 25-letniego Grzegorza W. W 2008 r. sąd skierował go do Kocborowa na przymusowy odwyk. W karcie pacjenta jego stan ogólny określono jako dobry. Po trzech dniach pobytu na oddziale V mężczyznę w stanie krytycznym przewieziono do Specjalistycznego Szpitala św. Jana z podejrzeniem padaczki alkoholowej. Miał ślady pobicia na głowie, udach, pośladkach i klatce piersiowej. Jego ojciec zawiadomił prokuraturę. Dokładnie też obfotografował syna. Szpital psychiatryczny tłumaczył obrażenia unieruchomieniem w pasach. Słowem, pacjent uszkodził się sam. Wcześniej grał wyczynowo w kosza, dziś trwale niezdolny do pracy (niedowład kończyn, zaburzenia mowy i pamięci) porusza się na wózku inwalidzkim. Gdy rodzina skarżyła się mediom, dyrektor Rudnik apelował, by nie wydawać przedwcześnie wyroków, bo „to bardzo źle wpływa na personel oddziału, który z takim oddaniem zajmuje się pacjentami z problemami alkoholowymi”.

– Ta sprawa jest w toku, czekamy na opinię biegłych z Instytutu Sehna w Krakowie – zapewnia Zbigniew Sulewski, zastępca prokuratora rejonowego w Starogardzie Gdańskim. O opinię prokuratura wystąpiła dopiero w grudniu 2010 r., kiedy wokół szpitala po raz kolejny zawrzało. Wcześniej sprawę dwukrotnie umarzała. Biegli nie dopatrzyli się pobicia. Na pierwsze umorzenie pełnomocniczka rodziny zażaliła się do sądu. – Sąd z hukiem to umorzenie uchylił – relacjonuje pani mecenas. – W postanowieniu stwierdził, że biegły prawdopodobnie nie znał pełnej dokumentacji. Nakazał prokuraturze zasięgnąć opinii lekarzy różnych specjalności, zwłaszcza neurologa. Prokurator nie wykonał tej wytycznej. Sprawę ponownie umorzył. A na to już nie przysługuje zażalenie do sądu. Zwracałam się ze sprawą kilkakrotnie do prokuratury okręgowej, bez rezultatu.

Po ostatnim skandalu z oddziałem XXIII prokuratorzy ze Starogardu sami zdecydowali się wznowić kilka zamkniętych wcześniej postępowań. Prokuratura okręgowa w Gdańsku przejęła od nich śledztwo w sprawie znęcania się nad młodymi pacjentami. Zbadała też resztę spraw dotyczących Kocborowa z lat 2009–10, zakończonych umorzeniem lub odmową wszczęcia. Na 14 postanowień zakwestionowała sześć, uznając, że zamknięto je przedwcześnie, bez przeprowadzenia niezbędnych czynności. To dużo. Cztery z tych postępowań zostały dołączone do dochodzenia w sprawie zdarzeń na XXIII oddziale, choć tylko jedno z nich dotyczy pacjentki tego oddziału. Wszystkie mają wspólny mianownik – przemoc.

Na pewno na sytuację w kocborowskim szpitalu ktoś powinien był zareagować już w 2006 r. po tym, jak Helsińska Fundacja Praw Człowieka sporządziła raport „Zapobieganie torturom w instytucjach izolacyjnych Europy Centralnej i Wschodniej”. Jej przedstawiciele odwiedzili wtedy Kocborowo – XXIV oddział psychiatrii sądowej o wzmocnionym zabezpieczeniu, przeznaczony dla dorosłych. Na takich oddziałach, niezależnie od wieku pacjentów, personelu musi być dwa razy więcej niż miejsc, a oddział zatrudniał 44 pracowników na 97 pacjentów (bo tylu tam w rzeczywistości przebywało, choć łóżek było tylko 50). Był wyposażony w monitoring, ale nikt nie śledził na bieżąco zapisów z kamer. Wizytujący wskazywali na dominację farmakoterapii, brak rehabilitacji i resocjalizacji. Pisali o agresji: pomiędzy pacjentami, pacjentami a personelem, a także pomiędzy personelem. „Sytuacja ta ponad miarę wydłuża okres pozbawienia wolności i wobec niektórych pacjentów nosi, naszym zdaniem, cechy nieludzkiego traktowania” – konkludowali autorzy raportu sprzed pięciu lat.

Na podglądzie

Pewną nadzieję stwarza pojawienie się w Kocborowie rzecznika praw pacjenta tego szpitala (na etacie biura ogólnopolskiego rzecznika praw pacjenta). Wcześniej dopominała się o to zarówno HFPC, jak i rzecznik praw dziecka. W całym kraju rzeczników strzegących dobra pacjentów pracuje 26, a szpitali psychiatrycznych jest 50.

Marek Michalik ujawnia, że w wyniku nowych sygnałów (nie tak drastycznych jak w Kocborowie) jego podwładni będą sprawdzać kolejny szpital psychiatryczny, w którym przebywają dzieci. Ze skarg kierowanych do rzecznika praw obywatelskich, a także wizytacji przeprowadzonych przez pracowników biura RPO w ramach Krajowego Mechanizmu Prewencji, wynika, że skontrolować należałoby większość polskich szpitali psychiatrycznych. 22 wizytacje, przeprowadzone od 2008 do 2011 r., wykazały liczne nadużycia, zwłaszcza przy stosowaniu przymusu bezpośredniego (izolacja i unieruchomienie). Środków tych często używano niezgodnie z prawem, z różnych błahych powodów, bez właściwego odnotowania w dokumentacji medycznej. W jednym ze szpitali izolowanych lub unieruchomionych pacjentów umieszczano w klatkach, gdzie inni mogli ich obserwować. Były też przypadki ograniczania chorym dostępu do wody, toalet, pozbawiania intymności przez montowanie kamer w sanitariatach.

Może takie traktowanie – jak sugeruje Magdalena Chmielak, zastępca dyrektora Zespołu Krajowego Mechanizmu Prewencji – ma swe źródło nie tyle w złej woli, ile braku wiedzy. Może jego korzenie tkwią w tym, co psychiatra prof. Jacek Wciórka na łamach „Poradnika Psychologicznego” POLITYKI określił mianem „semantyki pogardy, odtrącenia”: „Właściwie trzy czwarte osób zna wyłącznie pejoratywne określenia związane z osobami chorującymi psychicznie. Nie ma w potocznym języku słów neutralnych (...)”.

W lutym 2011 r. kontrolę 60 placówek – szpitali psychiatrycznych i przychodni specjalistycznych w całym kraju zapowiedziała Najwyższa Izba Kontroli. Na alarm bije też Sekcja Polska IAAPA – Międzynarodowego Stowarzyszenia Przeciwko Przemocy Psychiatrycznej, która wystąpiła z obszernym listem otwartym. Jej stanowisko poparły inne organizacje, zajmujące się prawami człowieka.

Tymczasem w Kocborowie panią ordynator XXIII oddziału, najpierw tylko przesuniętą do innej pracy, w styczniu 2011 r. zwolniono dyscyplinarnie. Odwołano dyrektora, dwóch zastępców dostało nagany. Rozstano się też z kilkoma salowymi z XXIII oddziału. Przetrwał jednak klimat oblężonej twierdzy. Pełniący obowiązki szefa szpitala Jarosław Pleszkun (wcześniej dyrektor finansowy), któremu przypadły działania naprawcze, podkreśla: mamy do czynienia z trudną młodzieżą, z którą nie tylko w rodzinach, ale w żadnych domach wychowawczych nie dawano sobie rady.”

Jako trzecią grupę Goffman podaje więzienia, areszty i domy poprawcze. Osoby które tutaj się znajdują zostały osadzone za karę. W więzieniu znajdują sie osoby które popełniły jakieś przestępstwo, w domach poprawczych „trudna młodzież”. Osoby znajdujące się w tej grupie są najczęściej agresywne i butownicze. Nie zależy im na uczciwym życiu, a nawet czasami prubują zniszczyć życie kogoś innego. Personel bardzo często stosuje tutaj przemoc w celu zaprowadzenia porządku lub nastraszenia aresztatnta, żeby stosował się do zasad panujących w danym zakładzie. Niestety barzo czesto pracownicy stosują przemoc, ponieważ czują się dzieki temu wyżsi od innych, pokazują w ten sposób kto rzadzi w areszcie. Strażnicy kiedy wiedzą, że mają władzę w ręku czesto jej nadurzywają w celu „wyrównania rachunków” z więźniami. Bardzo dobrze obrazuje to film „Eksperyment” oparty na niechlubnym eksperymencie nazwanym "Stanford Prison Experiment". Eksperyment przeprowadzany był w Stanach w Paolo Alto w roku 1971. Naukowcy wyodrębnili w laboratorium grupę 20 ludzi, których poddali eksperymentowi. 12 z nich miało odgrywać rolę więźniów, 8 strażników. Więźniowie przebywali w odosobnieniu, a obowiązujące ich zasady były na pierwszy rzut oka dosyć łagodne. Strażnicy tymczasem mieli pełnić swoją funkcję tak, jak zwykle robią to strażnicy, z jednym tylko zastrzeżeniem: nie mogli używać przemocy. Wszystkich uczestników eksperymentu obowiązywała zasada: mam dość, mogę wyjść. W każdej chwili można było zrezygnować. Nikt jednak tego nie zrobił. Początkowo wydawało się, że wszystko jest w porządku. Poddani eksperymentowi ludzie odgrywali swoje role, naukowcy notowali spostrzeżenia. Z czasem pomiędzy grupami zaczęło się pojawiać napięcie. Początkowo niegroźne. Jednak sytuacja zaczęła wymykać się spod kontroli naukowców. Jeden z więźniów zaczyna nadużywać cierpliwości strażników. Dochodzi w końcu do rękoczynów. Rozwścieczeni strażnicy próbują zdobyć autorytet coraz bardziej drastycznymi metodami. W końcu torturują więźniów i zaczynają polowanie na naukowców. W tym miejscu chciałabym tylko napisać, że eksperyment zaplanowano na dwa tygodnie, ale trzeba było przerwać go już po sześciu dniach. W ciągu zaledwie sześciu dni strażnicy przeistoczyli się w brutalnych i bezwzględnych oprawców, a więźniowie zostali złamani psychicznie. Nikt już nie wiedział, gdzie kończy się umowność sytuacji, a zaczyna rzeczywistość. A przecież byli to zwyczajni młodzi mężczyźni. W 2003 roku Konrad Niewolski nakręcił film ‘Symetria’. Głównym bohaterem jest młody inteligent Łukasz, osadzony w areszcie na skutek nieszczęśliwego zbiegu okoliczności. Oskarżono go o napad, policja nie wierzy w alibi, a ofiara umiera, nawet adwokat wieszczy klęskę w sądzie. Film jest opowieścią o zmianie, jaka zachodzi w Łukaszu. Z początku jest zagubiony i przestraszony, próbuje nawet popełnić samobójstwo. Potem zaczyna dostosowywać się do sytuacji. Wybiera cele grypsujących, rozpoznaje zasady miejsca, w którym się znalazł, sam zaczyna grypsować. W końcu dokonuje wyboru i wraz z towarzyszami z celi zabija osadzonego z nimi pedofila. A przecież był to zwyczajny młody mężczyzna. Obydwie opowiedziane wyżej historie mają kilka wspólnych mianowników. Po pierwsze, traktują o zmianie: od zwyczajnego przeciętnego człowieka do brutala i mordercy. Obydwie przytoczone przeze mnie historie dzieją się w więzieniu i nie jest to nic nie znaczący fakt. Można powiedzieć, że nie doszłoby do tak daleko idącej identyfikacji bohaterów z pełnionymi przez nich rolami, gdyby nie miejsce akcji. Więzienie jest bowiem jednym z przykładów instytucji totalnej w której przemoc i rządza władzy stawiana jest na pierwszym miejscu. Każdy z boharerów próbuje zdobyć na swój sposób władzę, co zmusz go do stosowania przemocy, często brutalnej i okrutnej. W filmach tych Notorycznie łamane jest prawo i zasay jaki powinny panować w instytucjach totalnych, ludzie trakowani są jak zwierzęta, przez co po jakimś czasie stają się ogresywni i nie zdolni do funkcjonowania w normalnym świecie.

Jako instytucję totalna Goffman podaje tekże wojsko i obozy pracy. Wojsko nie jest przymusowe. Tylko osoby odważne i zdolne fizycznie mogą do niego należeć. Bycie żołnieżem nie jest obowiązkowe. Często jednak wiąże się z niebezpieczeństwem i sttacjmi w których trzeba być twardym i nie ugiętym. Żołnierze powinni być nie tylko odważni ale także powinni wykazywać się mądrością. W internecie można znaleźć wiele filmików na których widać, jak żołnierze znęcają się nad jęcami wojennymi. Kobią ich, biją po twarzach i torturują aby dowiedzieć się od nich jakichś informacji. Niektórzy żołnierze znecają się także nad jeńcami po to tylko aby wyładować swoją agresję lb opisać się przed kolegami z jednostki. Dzięki temu, że posiadają broń i „stają w obronie ojczyzny” czują się bezkarni kiedt torturują innyc ludzi, uważają, że tak powinno być i nikt im tego nie zabroni robić, gdyż ich obowiązkiem jest zdobywanie informacji które mogą zagrażać państwu i miejscom w których się właśnie znajdują. Niestety nie tylko żołnierze rozpowszerzniają przemoc, czesto także sami jej doświadczają, niekiedy jako testy wytrzymałości. Tylko twardy człowiek zarówno psychicznie jak i fzycznie może być bardzo dobrym żołnierzem. Już na początkowych treningach wielu przełorzonych poddaje swoich podwładnych rozmaitym próbom. Przypalają ich ogniem, nie dają im długo jeść, męczą fizycznie i psychicznie w celu wyćwiczenia wytrzymałości zarówno tej fizycznej jak i psychicznej. Starsi żołnierze czesto znęcają się nad młodszymi kolegami, chcą w ten sposób pokazać im kto tu jest lepszy i kogao mają się słuchać. Pokazują w ten sposób kto stoi na szczycie hierarchii. Obozy pracy są często przymusowe. Ludzie trafiaja tam wbrew swojej woli. Obozy pracy były najbardziej rozpowszechnione w czasie I i II wojny światowej. Ludzie znajdujący się w obozach pracy są wykożystywani ponad swoje siły, za co najczęściej nie dostają wynagrodzenia. Ich racje rzywnościowe są ubogie, często nawet nie zaspokajają podstawowych wymogów żywnościowych. Ich warunki życiowe są bardzo kiepskie, wrecz fatalne. Czesto w dużych ilościach muszą zmieścić się w małych pomieszczeniach i tam spać. Ne dostają środków czystości ani nowych ubrań, często nie mają też kontaktu z rodziną i bliskimi. Skazani są na śmierć. Przymusowe obozy pracy to jedne z najgorszych instytucji totalnych, w którch praw człowieka są niekwestionowane i wogóle nie szanowane. Jeńcowie poddawani są czesto torturom, bardzo czesto się zdarza, że śa wysyłani do „komór gazowych” które mają na celu ich uśmiercić.

Ostatnią grupą innstytucji totalnych wyróżnioną przz Goffmana są instytucje grupujące osoby które dobrowolnie pragną wycofać się z życia społecznego, np. klasztory, sekty. Wszystkim klasztor wydaję się z miejscem duchowym i świętym. To właśnie w klasztorzez człowiek powinin być traktowany wyjątkowo i przemoc nie powinna tam gościć. Niestety tak nie jest. Od pewnego czasu coraz częsciej możemy usłyszeć o przemocy do jakiej tam dochodzi. Misi poddawani są najróżniejszym próbom, dzięki którym mają udowodnić swoją wiarę w boga. Często są to tortury, przymusowe głodówki lub znęcanie się psychiczne. Na pewno każdy z nas słyszał o tym, że mnisi znęcają sie nad podopiecznymi którzy znajdują się właśnie w klasztorze. Z przemocy w klasztorze słynie Rosyjski klasztor Swjato-Bogoljubski w mieście Włodzimierz, gdzie dzieci miały być maltretowane i prześladowane przez mniszki. Dzieci w klasztorze były bite i zmuszane do nieludzkiej pracy. W sierpniu 2009roku uciekły z niego dwie najstarsze dziewczyny, które opowiedziały, jak karana w schronisku małe dzieci: „- Na naszych oczach wychowawczyni wsunęła rękę 7-letniej Maszy do rozgrzanego pieca - mówiła wtedy jedna z dziewczynek.”

W każdej z wymienionych grup w stopniu mniejszym lub więkrzym występuje zjawisko przemocy. Powinniśmy z tym walczyć i starać się zapobiegać takim sytacjom. W niektórych instytucjach i okolicznościach przemoc jest prawnie dozwolona. Przykładem na to jest użycie środków przymusu bezpośredniego np. kaftana bezpieczeństwa, stosowanie leków wbrew woli podopiecznego, czy leczenie za pomocą elektrowstrząsów. W porównaniu z tym mówienie o obowiązkowej diecie czy kąpieli jako formie przemocy wydaje się przesadą. Przecież zawsze kierujemy się dobrem podopiecznego - wyjaśnia personel. Tymczasem prawnie dozwolona przemoc leży przede wszystkim w interesie pracowników i chodzi o to, aby nie była nadużywana, co niestety się zdarza.

Bibliografia:

1. Lausch-Żuk J., Nowak-Lipińska K.: Przemoc osób niepełnosprawnych w środowisku domów pomocy społecznej [w:] J. Papież, A. Płukisa /red./: Przemoc dzieci i młodzieży w perspektywie transformacji ustrojowej, Toruń 2000.

2. Goffman Irving: „Charakterystyka instytucji totalnych”

3. Tarkowski Z.: Zarządzenie i kierowanie domem pomocy społecznej, Lublin 1998.

4. http://archidiecezja.lodz.pl/da5/sekty/wstep.html

5. http://www.filmweb.pl/Eksperyment#

6. http://www.polityka.pl/kraj/analizy/1513724,2,przemoc-w-psychiatryku.read

7. http://wiadomosci.onet.pl/swiat/skandal-w-klasztorze-bila-moja-glowa-o-sciane,1,3741658,wiadomosc.html

8. info.wyborcza.pl/temat/wyborcza/przemoc+w+zakładach+karnych

9. wolnemedia.net/.../przemoc-w-wiezieniach-i-szpitalach-psychiatrycznych/


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Charakterystyka Instytucji Totalnych
SPECYFIKA INSTYTUCJI TOTALNYCH pr, Ważne dla sudenta, Studia pedagogika
charakterystyka instytucji totalnych
11. 22.01.2014, TEMAT: NEGATYWNE I POZYTYWNE SKUTKI WYCHOWANIA W INSTYTUCJI TOTALNEJ (OPIEKI CAŁKOW
Więzienie jako instytucja totalna
Instytucja totalna
Instytucja totalna slaid
Szkoła jako instytucja totalna, Teoretyczne podstawy wychowania
instytucje totalne
temat 9 INSTYTUCJA TOTALNA W
INSTYTUCJA TOTALNA, Studia, Pedagogika, Resocjalizacja
socjologia instytucje totalne
goffman charakterystyka instytucji totalnych
więzienie jako instytucja totalna MGISO62NZLD6W4KWBFX2UPA5UDT2VQWV53GCDHQ
instytucja totalna
Instytucja totalna
Goffman- charkt. instytucji totalnych, Socjologia

więcej podobnych podstron