Wiersz o polnych kwiatach Gdy szłam kiedyś przez szmaragdowe łąki, Zachwyciły mnie kwiaty polne, Kwiaty drobne, barwne, frywolne, Kwiaty – prawdziwie - wolne. Bo siała je sama przyroda, Ciepłym złotem słońca pieściła, Albo wiatrem je kołysała – a nie brutalna siła, Która pod szkłem – życie im daje, I która zapala lampę, A ta słońce udaje. Więc je rwałam – całymi – garściami , Pachnące miodem, zefiru wiewem, Drgające radością – prawdziwą, I pięknym ptaków śpiewem. A ja tylko chciała, by czuły – swój świat - Pod moim niebem. A gdy ułożyłam je w pięknym wazonie, Wnet dosłyszałam, jak szepcą ku mnie – one: „ – Tobie jednej – słodko – pachniemy Bo zrywałaś nas z serca radością… A nie jak chwasty – ze złością. I. Iwańska Warszawa 2015-06-07