Psychologia Systemu Energetyczn Nieznany

PSYCHOLOGIA SYSTEMU ENERGETYCZNEGO CZŁOWIEKA

Spis Treści

Czego się nauczysz z tej książki? 2

Jesteś istotą energetyczną 3

Podpola 4

Integracja psychiczno-duchowa 4

Drugi rodzaj uwagi 4

ROZWIJANIE DRUGIEJ UWAGI 5

Dzień Pierwszy 6

Dzień Drugi 6

Dzień Trzeci 7

Dzień Czwarty 7

Dzień Piąty 7

Dzień Szósty 7

Dzień Siódmy 8

PIERWOTNE ODDZIELENIE 8

Tradycja judeochrześcijańska 9

Chrystus w tobie 9

Dwoistość 10

ŹRÓDŁA TWOICH PROBLEMÓW 11

Nie wiedzie mi się w życiu 11

Dorastanie 12

Poznawanie innych 12

Osobista odpowiedzialność 13

Maraton 13

WSPINAJĄC SIĘ NA GÓRĘ 15

Moje wewnętrzne JESTEM 15

Idąc do wnętrza 16

Jaźń całkowita 17

LĘK I PRANA 18

Nie będąc 18

Ego 19

Odłączenie 20

Nieustraszoność 20

PONOWNIE ROZKWITAJĄC 22

Symbioza 23

Ciąża 23

Narodziny 23

Niemowlęctwo 24

Karmienie piersią 25

Trening czystości 26

Warunkowa miłość 26

Złość 27

Ufność 27

Niewinność 28

BĄDŹ UCZCIWY Z WŁASNĄ JAŹNIĄ 29

Wstępne warunki 29

Blokowanie przepływu 29

Myśli i emocje 30

Atmosfera 30

Wyczuwanie atmosfery 31

Doskonalenie się 31

Systemy przekonań 32

Owoce nieuczciwości 32

Pobłażanie sobie 33

Odwaga 33

POZBYWANIE SIĘ LĘKU 34

Niszczenie strachu 35

Oddech jogowski 35

Wielkie efekty 36

Wywoływanie rezonansu 36

Efekty subtelne 36

Czy stres jest wrogiem 37

CIAŁO FIZYCZNE 38

Dialog wewnętrzny 40

Medytacja Bip 40

Dziedziniec wewnętrzny 41

Święte Świętych 42

TY I TWOJE CIAŁA SUBTELNE 43

Świat niewidzialny 43

Ciało astralne 44

Wzajemne przyciąganie 44

Ciało mentalne 45

Odłączenie 46

Ciało przyczynowe 47

Wprowadzenie

Badając ludzi “jako takich”, badając ludzką psychikę trzeba uwzględnić cały system energetyczny człowieka i przemożny wpływ tego systemu na psychikę, zachowanie i związki międzyludzkie. Bez tego nie uzyskamy pełnego obrazu człowieka. Jeśli psychologia ma być naprawdę użyteczna i praktyczna, to musi opisywać człowieka jako byt całkowity. Musi mu umożliwić zrozumienie jego związków ze światem, w którym żyje, jak również rozumienie innych istot, z którymi pozostaje w kontakcie. Opis częściowy jest praktycznie bezużyteczny, tak jak mapa pirata w rękach przypadkowego znalazcy. Nikt, poza piratem, nie znajdzie przy jej pomocy ukrytego skarbu. Psychologia za taki “skarb” uważa poczucie szczęścia, zrównoważone i harmonijne życie, w którym jest dość miejsca na miłość, bezpieczne związki z innymi i doświadczanie bezwarunkowej radości. Każdy z nas chciałby mieć taką mapę swej świadomości, która pozwoliłaby skutecznie i szybko odnaleźć skarb, którego istnienie wyczuwamy intuicyjnie. Większość ludzi, mimo całej dostępnej im dzisiaj wiedzy, nie może niestety znaleźć “drogi do domu”, drogi do siebie. Ciągłe nie wiedzą, dlaczego jednego dnia czują się dobrze, a nazajutrz źle, dlaczego jednego ranka budzą się pełni energii, a innego wstają bardziej zmęczeni, niż gdy kładli się spać. Nie rozumieją, dlaczego czasem przyciągają innych ludzi, a kiedy indziej czynią sobie z nich wrogów. W tych wszystkich odczuciach, myślach, wzlotach i upadkach brak jest jakiejś zborności (logiki, poczucia całości i zadowolenia. Ludzie nie rozumieją, dlaczego tak się dzieje. Choć docenia się dzisiaj znaczenie emocji, związków międzyludzkich i samoświadomości, to mimo to panuje niewiarygodne zamieszanie. Nadal nie rozumiemy, kim jesteśmy; dlaczego czujemy, myślimy i działamy w ten, a nie inny sposób? Ponad 20 lat badam istotę człowieka i jego system energetyczny. Stwierdziłem, że źródłem wszystkich problemów są zaburzenia energetyczne. Myśli, odczucia i działania są zjawiskami energetycznymi. By wiedzieć, kim jesteś, dlaczego działasz, czujesz i myślisz właśnie tak jak to robisz, musisz poznać istniejące w tobie energie. Musisz sobie uświadomić, jak działasz na innych, a również jak wpływają na ciebie: twoja własna energia, energia innych łudzi, a także pole energetyczne przenikające i łączące wszystko we wszechświecie.

Czego się nauczysz z tej książki?

Głównym powodem napisania tej książki była konieczność uzupełnienia ortodoksyjnych modeli psychologicznych o pomijany w nich opis systemu energii subtelnej, który istnieje w człowieku. Książka ma być podręcznikiem. Opisano w niej ćwiczenia i techniki umożliwiające każdemu podniesienie poziomu energii i przekształcenie niezdrowych częstości energii w zdrowe. Wykonywanie proponowanych ćwiczeń przywróci ci równowagę i harmonię z twoją jaźnią, zharmonizuje twoje stosunki z bliskimi ci osobami i z wielowymiarowym światem, w którym żyjesz. Książka pomoże ci więc odzyskać jedność z powszechnym polem energii i świadomości. Ludzkie problemy, istniejące na wszystkich poziomach - duchowym, mentalnym, emocjonalnym i fizycznym, są spowodowane skurczem, który wywołuje w ludzkim systemie energetycznym blokady. Blokady uniemożliwiają swobodne promieniowanie energii. Z książki dowiesz się, jak te blokady usuwać, a tym samym jak uwalniać uwięzione zasoby energii. Te zasoby energii powstały z emocjonalnych i mentalnych złogów, których nie umiałeś całkowicie przetworzyć w swoim systemie energetycznym, gdy byłeś dzieckiem. Są one wynikiem przeciążenia energetycznego, zbyt wielkiego bólu, strachu lub złości, uczuć wywołanych nadmiernym zagrożeniem i szokiem. Gdy opanujesz opisywane tu techniki, będziesz umiał odblokowywać i przekształcać energię uwięzioną w złogach. Z czasem opanujesz również umiejętność zmieniania zablokowanych, niezdrowych częstości energii w zdrowe. Gdy nauczysz się takiego przekształcania energii, będziesz dysponował większą ilością energii o zdrowych częstościach. Z książki dowiesz się również, co to jest prana (prana w sanskrycie oznacza “energię absolutną”). Prana ma wiele form i bywa różnie nazywana: Ki, Chi, lub Kundalini. Najintensywniej będziesz poznawał częstości tworzące ludzkie pole energetyczne; wpływające na ludzką świadomość, ludzkie oddziaływania i zdrowie fizyczne. Dowiesz się, jak prana porusza się w twoim systemie energii subtelnej, który tworzą czakry (przetworniki energii), aury (zasoby energii) i nadis (kanały energetyczne). Zrozumiesz, jak prana wpływa na twój system nerwowy i ciało fizyczne. Nauczysz się, jak można ją przekazywać innej osobie, jak jest chwytana i absorbowana przez subtelną i fizyczną materię. Dowiesz się o różnych rodzajach prany, które ludzie mogą wysyłać do innych i jak to robić praktycznie. Dowiesz się, jak takie promieniowanie może wpływać na międzyludzkie stosunki. A najważniejsze, że dowiesz się, jak leczyć samego siebie przez uzdrowienie własnego systemu energetycznego. Energia będzie jądrem naszych badań, gdyż właśnie ona w miriadach form określa stan fizycznego, emocjonalnego i mentalnego zdrowia człowieka, a także poziom jego świadomości.

Jesteś istotą energetyczną

Ważne, byś od samego początku uświadomił sobie, że każda żywa istota to coś znacznie więcej, niż tylko jej fizyczne przejawienie. Każde żywe stworzenie jest również istotą energetyczną, stworzoną z systemu pól energetycznych. Pola te oddziałują ze sobą i z otoczeniem, przenikając je. Wszechświat jest wypełniony tymi polami, a ludzką istotę można uważać za umiejscowienie czy skoncentrowanie powszechnego pola.

Taoiści nazywają to pole Tao, Buddyści Brahmanem. Miejscowe pola oddziaływają nie tylko z polem powszechnym, lecz również wzajemnie na siebie. Każda myśl, emocja czy działanie jest wypromieniowaniem energii ze zlokalizowanego, tzn. własnego pola energetycznego człowieka. Punkt centralny, z którego energia promieniuje w pole powszechne doświadczamy jako jaźń. Nasze własne pole energetyczne-jaźń, jak każde inne energetyczne pole własne jest zanurzone w polu powszechnym i z niego czerpie pożywienie. Dlatego wszyscy jesteśmy wzajemnie połączeni na poziomach wewnętrznych.

W Bhagawadgita powiedziano:

Ten, kto osiągnął pełnię koncentracji, widzi, że atman obecny jest we wszystkich stworzeniach, a wszystkie stworzenia - w atmanie, ponieważ wszędzie dostrzega obecność tego samego (pierwiastka).

Dzieje się tak, gdyż wszyscy wyrastamy z tego samego powszechnego pola energetycznego, odżywiamy się tymi samymi zasobami prany i świadomości. Sprawia to, że nie możemy poznać siebie w pełni, dopóki nie uznamy się za istoty energetyczne, za część pola powszechnej energii. Jeśli uważamy się za istoty oddzielone od innych, wypaczamy rzeczywistość. Wypaczamy ją również myśląc, że nasz wszechświat zamyka, się w trzech wymiarach. Świadomość i ciało fizyczne, którego zmysły informują. nas o świecie fizycznym, nosimy jak ubranie. Nasza wędrówka w tym świecie wymaga świadomości i owinięcia się w ciało fizyczne. Lecz utożsamiając się wyłącznie ze swoim ciałem fizycznym, świadomym umysłem i zmysłami, wierząc, że nic więcej nie istnieje, nie jesteśmy zdolni do postrzegania wszechświata takim, jaki jest on naprawdę. Nie dostrzegamy rzeczywistego z nim związku. Zniekształcając rzeczywistość i doświadczanie jej zrywamy związki z powszechnym polem i wszelkimi polami lokalnymi wewnątrz pola powszechnego, łącznie ze swoim własnym. Każde z nas ma ciało fizyczne i świadomość, dlatego wydaje nam się, że jesteśmy odrębnymi istotami. Ale jest tak tylko na poziomie zmysłów. Nasze zmysły reagują jedynie na niewielką część powszechnego pola energetycznego, a i to z pewnymi ograniczeniami. W rzeczywistości jesteśmy jednak między sobą połączeni; jesteśmy częścią tej samej, podstawowej jedności. Jesteśmy punktami wewnątrz powszechnego pola energii i świadomości.

Podpola

Ciało fizyczne jest systemem wzajemnie powiązanych narządów. Podobnie energetyczne pole własne człowieka składa się z wzajemnie powiązanych i wpływających na siebie podpól. System energii subtelnej, a zwłaszcza ośrodki energetyczne nazywane czakrami, kontrolują te podpola.

Jeśli któraś z czakr lub inny element systemu energii subtelnej zostanie odłączony lub zniszczony, to określone podpole straci swe połączenia. Jego energia ulegnie wtedy zablokowaniu, a jej częstość zniekształceniu; podpole skurczy się. Zablokowanie energii i jej zniekształcenia zakłócą sąsiadujące podpola, deformując je. W rezultacie one również skurczą się. Takie zakłócenia systemu energetycznego są główną przyczyną wszelkich zaburzeń: mentalnych, emocjonalnych i fizycznych, gdyż bloki energetyczne uniemożliwiają człowiekowi swobodne promieniowanie energii i doświadczenie siebie jako całkowitej i pełnej osoby.

Zaburzenia w subtelnym systemie energetycznym uniemożliwiają człowiekowi pełne doświadczanie innych ludzi. Nie potrafi on tworzyć intymnych, w pełni satysfakcjonujących związków. Przerwy i blokady występujące w podpolach człowieka pozbawiają go również możliwości doświadczania stanu naturalnego związku z całym polem powszechnym.

Integracja psychiczno-duchowa

Integracją psychiczno-duchową nazywam pracę z energią. W procesie tym można krok po kroku poprawiać niezdrowe warunki w systemie energetycznym człowieka. Energetyczne pole własne staje się wtedy polem zdrowym. Integracja jest więc procesem przywracającym harmonię i równowagę w ludzkim polu energetycznym i organach subtelnego systemu energetycznego i prowadzi do stanu całkowitej jedności człowieka. Jedność tę człowiek osiąga przez samo-pamiętanie, przypomnienie i ponowne zjednoczenie. Przez samo-pamiętanie, przypomnienie i ponowne zjednoczenie można na nowo i bezpośrednio doświadczyć scalenia różnych części samego siebie w zintegrowaną, pełną istotę ludzką. Poszczególne części stają się wówczas tym, co nazywam “JESTEM”, związkiem wszystkich jaźni. W takim stanie człowiek staje się w pełni świadomy i zdolny do swobodnego promieniowania energii ze wszystkich swych ośrodków mocy i świadomości.

Dzięki przełamaniu blokad energetycznych i uwolnieniu energii uwięzionej w centralnym systemie subtelnej energii jednostka wraca do zdrowia; odczuwa i w świadomy sposób ponownie doświadcza zapomnianych części swej jaźni. Następuje to wskutek przywołania części, które zostały odizolowane energetycznie. To przywołanie można porównać do pozbierania wszystkich rozsypanych fragmentów jakiejś całości. Ponowne połączenie jest kreacją, tworzeniem całości przez scalenie wszystkich fragmentów. Osiąga się to dzięki samo-pamiętaniu i przypomnieniu. Proces ten prowadzi do psychiczno-duchowej integracji i doświadczania JESTEM jako jaźni. JESTEM jest całkowitą, pełną osobą. Najpierw jest doświadczane jako oddzielna osoba, która egzystuje głęboko w nieświadomości. W ten sposób odczuwa je człowiek, który zaczyna odzyskiwać pamięć tego kim jest i przypominać sobie zagubione w nieświadomości cząstki siebie. Dla kogoś, kto przypomniał sobie wszystkie nieświadome jaźnie, JESTEM jest doświadczane jako związek nieświadomych jaźni. Człowiek zintegrowany widzi JESTEM tak, jak ono naprawdę wygląda; jako osobę całkowitą ze wszystkimi jaźniami (nieświadomymi i świadomymi) zgodnie w nim współistniejącymi.

Łamiąc bloki energetyczne, otwierając i równoważąc czakry, ułatwiając przypominanie, samo-pamiętanie i ponowne zjednoczenie, integracja psychiczno-duchowa pomaga przywrócić człowiekowi jego naturalny stan jedności (pełni). Po osiągnięciu integracji człowiek zaczyna doświadczać siebie jako pełną osobę, połączoną z resztą wszechświata. W rezultacie zacznie znowu odczuwać bezwarunkową radość, która jest mu przyrodzona. Staje się ponownie dzieckiem, o którym mówił Jezus: “Zaprawdę, powiadam wam:, Kto nie przyjmie królestwa Bożego jak dziecko, ten nie wejdzie do niego”. (Lk 18, 1?)

Drugi rodzaj uwagi

JESTEM, związek jaźni, doświadcza wszechświat inaczej niż świadome ja, z którym tak wielu ludzi się identyfikuje. JESTEM postrzega świat subiektywnie odczuwając pola energetyczne. Postrzeganie przez JESTEM oznacza widzenie rzeczy nie tylko takimi jakie są, lecz również widzenie ich wpływu na uczucia, myśli i świadomość obserwatora. JESTEM doświadcza nie tylko jakości, lecz również całą sieć powiązań, biegunowości, rodzajów, przyczyn i skutków, rytmów, wibracji, itd. W związkach JESTEM ze światem życie istnieje wszędzie, zarówno w materii żywej jak i nieożywionej, na wszystkich poziomach świadomości. Wszystko oddycha, wszystko pulsuje życiem. Duch jest we wszystkim i właśnie przez ducha (pole energetyczne) JESTEM nawiązuje kontakt i wchodzi w związki ze wszystkim w przejawionym świecie.

By JESTEM mogło wchodzić w związki z czymś lub kimś, człowiek musi rozwinąć w sobie najpierw zdolność odczuwania energii wychodzącej w formie pół czy radiacji z tego, co jest postrzegane. Można tego dokonać rozwijając drugą uwagę.

Jako ludzie postrzegamy świat na dwa sposoby. Pierwszy jest związany z naszymi pięcioma zmysłami. Informacje z fizycznego środowiska, dotyczy to również naszego fizycznego ciała, są doświadczane przez jeden lub więcej zmysłów, przetwarzane przez układ nerwowy i interpretowane w umyśle racjonalnym. Interpretacja taka dokonywana jest zwykłe na podstawie wiedzy i doświadczenia życiowego. Nazywam to pierwszym rodzajem uwagi, a jej głównymi organami poznania są zmysły i analityczny umysł racjonalny; są to funkcje świadomości. Widzi ona świat przez zogniskowane i mechaniczne “ja”, a jej rozumienie świata podporządkowane jest temu, co zapewnia dobry stan fizyczny i przeżycie.

Druga uwaga jest uwagą JESTEM, które postrzega świat intuicyjnie, sercem. Ważniejsze są wtedy informacje przetwarzane przez subtelny system energetyczny (czakry, aurę, nadis), niż przez układ nerwowy. Doświadczanie świata polega na wyczuwaniu pól energetycznych. Pola te są pozawymiarowe i dlatego nieograniczone przez przestrzeń czy czas. Druga uwaga, zamiast opierać swój wewnętrzny wgląd na doświadczeniach przeszłości, postrzega wszechświat bezpośrednio.

Pierwsza uwaga widzi wszystko w kontekście przyczyny i skutku, a samą siebie w trójwymiarowym wszechświecie utrzymywanym w całości przez sekwencyjny czas. Pierwsza uwaga widzi wszechświat w sposób uporządkowany i przewidywalny, jako wielką maszynę działającą zgodnie z regułami matematycznymi. Przewiduje przyszłość dzięki znajomości teraźniejszości i pamiętaniu przeszłości.

Natomiast druga uwaga postrzega wszechświat jako niepodzielną, dynamiczną całość, złożoną z przenikających się wzajemnie i niezależnych od liniowego czasu wielu wymiarów. Można je definiować tylko w kontekście zmieniających się nieustannie wzajemnych związków. Druga uwaga wymaga całkowitego zaangażowania, co oznacza czucie, wrażliwość i bezpośredni kontakt ze światem; pozwolenie światu, by do niej docierał i w każdej chwili głęboko oddziaływał.

Popularne powiedzenie o “dotknięciu przez doświadczenie” powinno dobrze odzwierciedlać moje rozumienie drugiej uwagi. Rozwijanie drugiej uwagi oznacza rozwój zdolności do odczuwania wzruszenia, do bycia poruszonym i przenikniętym różnymi zdarzeniami tak, by brać w nich pełny udział, na każdym poziomie przyczynowości. Najłatwiej możemy zrozumieć drugą, uwagę, jeśli użyjemy porównania z hologramem. Istotą pierwszej uwagi jest proces wydzielania (odseparowywania) i obserwowania, natomiast druga uwaga zaczyna się od dostrzeżenia niepodzielonej całości. Wszechświat, jak hologram, przeplata się i nakłada, “... można powiedzieć, że każda część zawiera całość. Oświetlenie dowolnej części hologramu powoduje odtworzenie całego obrazu... “ W ten sam sposób druga uwaga widzi całość w każdym fragmencie, a wszystkie fragmenty w całości. Druga uwaga postrzega świat intuicyjnie i jest świadoma tego, że “umysł i materię łączą wzajemne zależności i powiązania... Stanowią one wzajemnie zawierające się (obejmujące się) projekcje wyższej rzeczywistości... “

Druga uwaga jest zdolnością do intuicyjnego postrzegania sercem i nieświadomym umysłem naszego wewnętrznego i zewnętrznego środowiska. Możemy ją sobie wyobrazić jako okno, przez które JESTEM widzi i doświadcza świat przejawiony. Dzięki rozwojowi drugiej uwagi, dzięki czyszczeniu tego okna i usuwaniu z niego wszelkiego brudu, JESTEM wyraźniej zobaczy to, co się wokół dzieje. Rozwój drugiej uwagi i utrzymanie tego okna w czystości jest sprawą zasadniczą dla procesu integracji psychiczno-duchowej i możliwości przejawienia się JESTEM.

ROZWIJANIE DRUGIEJ UWAGI

Wojownicy sami przygotowują się do życia w sposób świadomy. Pełną świadomość osiągają jednak dopiero wtedy, gdy pozbędą się poczucia własnej ważności.

- Carlos Castaneda - The Fire From Within

W tym rozdziale dowiesz się, jak w tygodniowym cyklu ćwiczeń rozbudzić “drugą uwagę”, uwagę JESTEM, które postrzega świat intuicyjnie, sercem. Rozwój drugiej uwagi zaczyna się, gdy potrafisz mentalnie, emocjonalnie i fizycznie “oderwać się” od tego co robisz i zaczniesz tylko obserwować to, co robisz. Będziemy to nazywać samoobserwacją.

Dzięki serii przedstawionych poniżej ćwiczeń nauczysz się obserwować przede wszystkim samego siebie. Następnie nauczysz się postrzegać świat przy pomocy drugiej uwagi. Obserwując siebie musisz być chłodny i obiektywny jak lekarz, musisz pozostać poza czynnością, którą w danej chwili wykonujesz. Podczas wszystkich ćwiczeń opisanych w tym rozdziale będziesz się obserwował na trzech poziomach: fizycznym, emocjonalnym i mentalnym. Pierwszego Dnia użyjesz swojej aktualnej fotografii, która będzie ci potrzebna również Trzeciego Dnia. Będziesz również potrzebował fotografii z młodzieńczego okresu, a na koniec zdjęcia wykonanego w dzieciństwie. Skorzystasz z nich Czwartego Dnia. Fotografie, których chcesz użyć, wybierz przed rozpoczęciem pierwszego ćwiczenia. Powinna być na nich cała twoja postać, najlepiej bez innych osób.

Dzień Pierwszy

Usiądź w wygodnej pozycji i dokładnie przyjrzyj się najbardziej aktualnemu obrazowi siebie na fotografii. Zacznij od poziomu fizycznego szukając miejsc sztywnych i napiętych, miejsc, w których czujesz się ograniczony, w których przechowujesz ból, strach lub złość. Postaw sobie szereg pytań (sugeruję zapisanie tych pytań, jak i odpowiedzi, które przyjdą ci na myśl, byś mógł wrócić do nich później). Spytaj sam siebie czy osoba, którą widzisz, wygląda na rozluźnioną, czy jest napięta? Czy zachowuje się naturalnie, czy też jej ruchy lub postawa sugerują, że coś ukrywa? Bądź dokładny i opisz wszystkie miejsca, które wydają się być zamknięte i nie zrelaksowane.

Na poziomie emocjonalnym zwróć uwagę na emocje, spytaj co czuje osoba na fotografii. Czy jest szczęśliwa czy smutna, zadowolona bądź nie? Jakie uczucia wyraża? Spytaj, czy ta osoba wyraża je właściwie. Następnie zadaj sobie pytanie, czy lubisz wyraz twarzy tej osoby. Jeśli tak, to w porządku, jeśli nie, spytaj się dlaczego jej nie lubisz?

Wreszcie przejdź na poziom mentalny. Przyglądając się, fotografii spróbuj wyczuć, co osoba na zdjęciu doświadcza mentalnie. Pozwól, by jej myśli stały się twoimi., Zapytaj, o czym byś myślał i czy byś w ogóle cos myślał, gdybyś tak wyglądał. Być może twój umysł byłby doskonale pusty. Jeśli nie, spróbuj ująć słowami myśli tej osoby, przez parę chwil myśl tak, jak osoba,, której wizerunek oglądasz. Po spędzeniu kilku minut na przyglądaniu się fotografii i zapisaniu pytań i odpowiedzi by je później przeanalizować, zbadaj w ten sam sposób swoje zdjęcia z wieku młodzieńczego i okresu dzieciństwa.

Gdy skończysz, połóż się na równym podłożu z wygodnie rozłożonymi po bokach rękami. Kontynuuj doświadczenie obserwując się cały czas - fizycznie, emocjonalnie i mentalnie. Następnie zacznij głęboko oddychać przez nos w swobodnym i regularnym rytmie. Gdy uznasz, że jesteś gotowy, skoncentruj uwagę na stopach; wdychając napnij mięśnie stóp tak bardzo jak tylko możesz. Zatrzymaj oddech na trzy sekundy. Po trzech sekundach wypuść oddech i pozwól rozluźnić się mięśniom stóp. Znowu wykonaj głęboki wdech i napnij mocno mięśnie łydek. Napinaj i rozluźniaj w ten sposób mięśnie kolejnych części ciała: ud, pośladków, karku, ramion i dłoni. Następnie napnij mięśnie twarzy i wytrzymaj przez trzy sekundy. Po trzech sekundach rozluźnij się i wypuść powietrze. Teraz otwórz usta, wysuń język i napnij mięśnie twarzy tak mocno, jak możesz; zatrzymaj oddech na trzy sekundy, rozluźnij mięśnie i wypuść powietrze.

Na koniec tej części ćwiczenia napnij mięśnie całego ciała (napinając również mięśnie twarzy) i wstrzymaj oddech. Po trzech sekundach wydmuchaj mocno powietrze nosem, rozluźniając jednocześnie wszystkie mięśnie ciała. Skieruj uwagę na swoje ciało fizyczne i “sprawdź”, jak się czuje. Zwróć uwagę na jego subtelne drżenie i energię, która przez nie przepływa. Sprawdź, gdzie utrzymuje się napięcie czy sztywność. Wyczuj, czy są miejsca, w których czujesz odrętwienie, które wydają się nie mieć czucia. Następnie zwróć uwagę na swoje emocje, obserwuj jak przepływają przez ciebie, ale nie przywiązuj się do żadnej z nich; po prostu obserwuj je. Spytaj siebie: co czuję, gdzie te uczucia koncentrują się? Czy opieram się im, czy też pozwalam im przepływać przeze mnie? Czy oceniałem je, jeśli tak, to jaki jest mój osąd? Na koniec przyjrzyj się umysłowi, zwracając uwagę na przepływające w nim spontaniczne wyobrażenia,. Staraj się pozostać oddzielony od swych myśli. Nie czyń żadnych prób, by nimi sterować; po prostu obserwuj je. Pozostań obserwatorem i obserwuj się, nie czyniąc żadnych prób, by zmodyfikować lub zmienić swój stan fizycznie, emocjonalnie czy mentalnie. Zostań w tym stanie, obserwując się przez jakieś dziesięć minut, lub do momentu, w którym uznasz, że wystarczy, następnie otwórz oczy. Poczujesz się bardziej świadomy i doskonale zrelaksowany. Lepiej, niż przed ćwiczeniem.

Dzień Drugi

Powtórz napinające i rozluźniające ćwiczenia z Dnia Pierwszego, lecz tym razem, gdy je skończysz, zamiast obserwować swój stan, wyobraź sobie i spróbuj doświadczyć, że wstajesz i odchodzisz od swego ciała na dziesięć kroków. Jest ważne, byś był w pełni świadomy i otwarty. Zamiast przyglądać się, jak odchodzisz od swego ciała na tych dziesięć kroków, masz przeżyć ten ruch fizycznie, emocjonalnie i mentalnie. Gdy zrobisz dziesięć kroków, powoli odwróć się i wróć, ponownie wnikając do swego ciała. Pamiętaj, że choć to bardzo ważne, byś doświadczył siebie odchodzącego i wracającego tak realnie, jak tylko potrafisz, to jednak masz pozostać obserwatorem. Nie identyfikuj się z tym, co robisz. Po prostu obserwuj osobę, która idzie fizycznie, emocjonalnie i mentalnie. Gdy znajdziesz się znowu w sobie, odpocznij przez dziesięć minut. Otwórz oczy, gdy poczujesz się swobodnie. Będziesz się czul bardziej świadomy i doskonale zrelaksowany. Lepiej, niż byłeś przedtem.

Dzień Trzeci

Do ćwiczeń Dnia Trzeciego będziesz potrzebował ostatniej fotografii. Zalecam wykonywanie tego ćwiczenia w pozycji siedzącej. Fotografia powinna stać przed tobą tak, byś ją wyraźnie widział bez ruszania głową. Gdy już ustawisz zdjęcie przed sobą, zamknij oczy i zacznij głęboko i rytmicznie oddychać przez nos, dopóki nie poczujesz się rozluźniony. Wtedy skieruj uwagę na palce stóp. Po paru chwilach koncentrowania uwagi poczujesz w nich mrowienie i wywołaną krążeniem wibrację. Poczuj, jak rozchodzi się ona po całych stopach, jak się one rozluźniają. Kontynuuj tę część, ćwiczenia przenosząc uwagę na kostki. Koncentruj się na nich, dopóki nie poczujesz w nich mrowienia i rozluźnienia. Możesz sobie pomóc wyobrażeniem, że je masujesz i uderzasz. Metody tej możesz użyć do dowolnej części ciała, jeśli uznasz to za pożyteczne.

Proces fizycznego rozluźnienia przenieś teraz na swoje podudzia. Z nich przejdź do kolan. Następnie przenieś uczucie mrowienia z kolan na uda. Zwracaj na nie uwagę, dopóki nie rozluźnią się całkowicie. W ten sam sposób postąp ze swymi biodrami, pośladkami, miednicą, podbrzuszem, okolicą krzyża, brzuchem i plecami. Następnie odczuj mrowienie w klatce piersiowej i barkach. Gdy poczujesz, że barki są rozluźnione, skoncentruj uwagę na palcach rąk. Proces relaksacji przenoś z palców na dłonie, nadgarstki, przedramiona, łokcie i ramiona; następnie przejdź do karku i gardła. Szczególną uwagę zwróć na twarz. Większość ludzi emocjonalne napięcia gromadzi w mięśniach twarzy. Zacznij od żuchwy, następnie przejdź do podbródka, ust, policzków, nosa,, uszu, oczu, czoła; zaobserwuj, jak mrowienie przenosi się na twój kark. Gdy będziesz czuł je w całej głowie, poczujesz odprężenie. Po uzyskaniu świadomości swego ciała uchyl lekko powieki. Patrząc w sposób lekko nieostry przyjrzyj się zdjęciu przed sobą. Powtórz ćwiczenie, które właśnie wykonałeś, z osobą na fotografii. Zacznij od jej palców u nóg, sprawdź wibrację. Następnie przejdź do stóp i tak po kolei przesuwaj się po całym ciele odczuwając w każdej części jej ciała drżenie i następujące po nim rozluźnienie. Gdy skończysz, zamknij oczy i odpoczywaj przez około dziesięć minut. Otwórz oczy, gdy poczujesz się swobodnie. Będziesz się czul bardziej świadomy i doskonale zrelaksowany. Lepiej, niż byłeś przedtem.

Dzień Czwarty

Ćwiczenia Dnia Czwartego rozpocznij w pozycji siedzącej mając przed sobą aktualne zdjęcie (jak Dnia Trzeciego). Zacznij od zamknięcia oczu i rytmicznego oddychania przez nos, aż poczujesz się zrelaksowany.

Potem uchyl na chwilę oczy, i licząc do trzech przyjrzyj się “nieostrym wzrokiem” fotografii przed sobą. Następnie zamknij szybko oczy i przez dwadzieścia sekund odtwarzaj obraz, który przed chwilą widziałeś. Powtórz tę czynność jeszcze dwa razy. Po trzykrotnym wykonaniu ćwiczenia otwórz oczy i spójrz ponownie na fotografię. Tym razem szczególną uwagę zwróć na emocje wyrażane przez znajdującą się na niej osobę. Znowu zamknij oczy na dwadzieścia sekund i wyobraź sobie fotografię, lecz tym razem idź krok dalej. Wczuj się w osobę ze zdjęcia emocjonalnie, tak byś odczuwał jej uczucia. Powtórz tę próbę jeszcze dwa razy. Gdy skończysz otwórz oczy, przyjrzyj się fotografii i spróbuj przeżyć stan mentalny osoby, którą oglądasz. Policz do trzech, zamknij oczy i wyobraź sobie i odczuj stan mentalny osoby ze zdjęcia. Powtórz to jeszcze dwa razy, po dwadzieścia sekund za każdym razem. Po trzecim powtórzeniu zamknij oczy i odpoczywaj przez dziesięć minut. Gdy otworzysz oczy poczujesz się bardziej świadomy i doskonale zrelaksowany. Lepiej, niż przed ćwiczeniami.

Dzień Piąty

Piątego Dnia powtórz ćwiczenia, które wykonywałeś Dnia Czwartego, ale użyj dwóch innych, wybranych wcześniej fotografii: z okresu młodzieńczego i z dzieciństwa.

Dzień Szósty

Ćwiczenia Dnia Szóstego rozpocznij siedząc przed dużym lustrem; użyj największego z dostępnych ci luster. Usiądź przed nim w odległości około dwóch metrów. Wykonaj ćwiczenia, które robiłeś Dnia Trzeciego. Po ich skończeniu powtórz ćwiczenie wyobrażeniowe wykonywane Dnia Czwartego. Tym razem jednak zamiast obrazu z fotografii wykorzystaj obraz widziany w lustrze. Czas wykonywania ćwiczenia wydłuż z dwudziestu do czterdziestu sekund. Gdy skończysz, odpocznij przez dziesięć minut. Następnie otwórz oczy. Poczujesz się bardziej świadomy i doskonale zrelaksowany. Lepiej, niż przed ćwiczeniami.

Dzień Siódmy

Siódmego Dnia zbierzesz wszystko, czego się nauczyłeś w ciągu poprzednich sześciu dni. Zacznij od przybrania wygodnej, siedzącej pozycji. Zamknij oczy i oddychaj przez nos głęboko i rytmicznie, aż poczujesz się zrelaksowany. Siedź spokojnie, oddychając w ten sposób, przez około dziesięć minut. Następnie wykonaj ćwiczenia świadomościowe, które poznałeś Dnia Trzeciego. Po ich skończeniu skontroluj się. Sprawdź swój stan fizyczny, emocjonalny i mentalny. Zachowaj stan niezaangażowania. Obserwuj się obiektywnie; jak krytyk teatralny obserwuje aktora grającego rolę w teatrze. Potem pozwól aktorowi wstać i pójść na przechadzkę. Ma to być rzeczywisty ruch, a nie jego wyobrażenie. Wczuj się w aktora, który chodzi, byś doświadczał jego fizyczne, emocjonalne i mentalne odczucia. W tym stanie świadomości poruszaj się przez około dwadzieścia minut, cały czas obserwując aktora. Po dwudziestu minutach wróć na swoje miejsce i relaksuj się przez pięć minut z zamkniętymi oczami w normalnym stanie świadomości, oddychając głęboko i rytmicznie przez nos. Gdy otworzysz oczy, poczujesz się bardziej świadomy i doskonale zrelaksowany. Lepiej, niż przed ćwiczeniami.

Jeśli udało ci się obserwować siebie bez zaangażowania w to co robisz, to wiesz co rozumiem przez stan drugiej uwagi. Jest to zupełnie inny stan świadomości i odmienny sposób postrzegania świata. Umiejętność wchodzenia w ten stan musisz w sobie rozwinąć, by móc go używać. Bez tego nie będziesz zdolny doświadczać w pełni świata, nie osiągniesz stanu ciągłej i bezwarunkowej radości, która jest celem integracji psychiczno-duchowej. Jeśli nie osiągnąłeś pełnego sukcesu wykonując tygodniowy program, powtórz go w następnym tygodniu ćwicząc dwa razy dziennie. Gdy drugi tydzień nie przyniesie sukcesu, znowu powtórz program. Wykonuj go tak długo, aż osiągniesz praktyczną wiedzę o stanie drugiej uwagi. Przez stan drugiej uwagi JESTEM kontaktuje się i wchodzi w związki ze wszystkim we wszechświecie. Właśnie przez stan drugiej uwagi JESTEM odczuwa swe związki z polem powszechnej energii i polami osobowymi wewnątrz niego.

Jung powiedział:

... stajemy się świadomi samych siebie dzięki samowiedzy i... W ten sposób powstaje świadomość, która nie jest już dłużej uwięziona w małostkowym, nadpobudliwym świecie osobistym ego, lecz swobodnie uczestniczy w szerszym świecie obiektywnych interesów. Ta poszerzona świadomość nie jest już więcej przewrażliwionym, egoistycznym tobołkiem osobistych życzeń, obaw i ambicji, które muszą być ciągle kompensowane bądź poprawiane przez nieuświadamiane i przeciwstawne tendencje. Przeciwnie, spełnia ona rolę związku ze światem przedmiotów, dając jednostce absolutne i nierozerwalne połączenie z wolnym światem.

PIERWOTNE ODDZIELENIE

To, co nazywa się systematyczną ślepotą, wynika po prostu z przesądu, że Bóg jest poza człowiekiem.

- C. G. Jung - The Illness That We Are

W judeochrześcijańskim widzeniu świata za obiektywną rzeczywistość przyjmuje się pogląd, że ludzie nie są pełni (incomplete) i że mogą istnieć w separacji od powszechnego pola. Koncepcja psychiczno-duchowej integracji przeciwstawia się takiemu widzeniu człowieka.

Techniki psychiczno-duchowej integracji prowadzą do rozbicia tego fałszywego poczucia separacji, które przeszkadza człowiekowi świadomie odczuwać jedność z powszechnym polem i przeżywać bezwarunkową radość ze złączenia z nim.

Uderzająca różnica między ortodoksyjnym chrześcijaństwem i judaizmem, a koncepcją integracji psychiczno-duchowej leży w tym, że zarówno chrześcijanin jak i Żyd wierzą, iż człowiek od momentu narodzin jest w stanie separacji (w chrześcijaństwie jest ona wywołana grzechem pierworodnym). Nawet po chrzcie na skutek grzechu człowiek może się oderwać od powszechnego pola energii i świadomości. Tak uwarunkowany człowiek jest duchowo martwy. Teoria integracji nie akceptuje rozdzielenia jako stanu wrodzonego człowiekowi i nie przyjmuje stanu separacji za obiektywną prawdę. Choć można nie przeżywać swego wewnętrznego życia świadomie i robić rzeczy, które będą nas od tego oddalać, to jednak na poziomie nieświadomości nie jesteśmy i nigdy nie będziemy odizolowani od powszechnego pola. Człowiek istnieje w polu powszechnym, czy w to wierzy, czy nie; czy doświadcza go świadomie, czy nie. Zawsze był i zawsze będzie w Tao, w Brahmanie, czy - jak mówią chrześcijanie - w “umyśle Chrystusa”. Co więcej, na poziomie nieświadomości ciągłe doświadcza, kontaktuje się i czerpie pokarm z pola powszechnego.

Każdy człowiek istnieje w tym polu i korzysta z niego tak samo jak Jezus i wszyscy oświeceni mistrzowie. Jedyna różnica polega na tym, że mistrz doświadcza swego związku z powszechnym polem zarówno świadomie, jak i nieświadomie. Uwolnił się on od iluzji, że rzeczywiste jest tylko to, co istnieje w świecie fizycznym. Rozumie, kim jest w stosunku do pola powszechnej energii i przenikającej je świadomości, gdyż bezpośrednio doświadcza zarówno tego poła, jak i “Wszystkiego” - powszechnej świadomości, która je wspiera. Świadome doświadczanie powszechnego pola jest możliwe dzięki przeciwstawieniu się tendencji do utożsamiania się ze swym świadomym umysłem i fizycznymi zmysłami, aż do osiągnięcia odłączenia się od nich. Scalając wszystkie fragmenty siebie, przekształcamy się w JESTEM będące syntezą jaźni, a przez JESTEM właściwie postrzegamy nasz związek ze “Wszystkim” i zawartymi w nim formami.

Tradycja judeochrześcijańska

Myśl Zachodu rozwijała się na bazie filozofii judaizmu. Tradycja judaistyczna przyjmuje, że naród żydowski został wybrany przez Boga, lecz został od Niego odizolowany, a Żydzi z natury są różni i odizolowani od swych braci. Jądrem tego poglądu jest instytucjonalizacja oddzielenia. Problemem Żydów było niezadowolenie zazdrosnego i wymagającego Boga. W księdze Izajasza prorok upomina dzieci Izraela, mówiąc: “Lecz wasze winy wykopały przepaść między wami i waszym Bogiem; wasze grzechy zasłoniły Mu oblicze przed wami tak, iż was nie słucha”. (Iz 59, 2). Z kolei w Trzeciej Księdze Mojżeszowej Bóg mówi ustami swych proroków: “Dlatego powiedziałem wam: wy posiądziecie ich ziemię, Ja sam daję wam ją w dziedzictwo, ziemię opływającą w mleko i miód. Ja jestem Pan, Bóg wasz, który oddzieliłem was od innych narodów”. (Kpł 20, 24).

Chociaż Jezus przyszedł głosząc, że każdy człowiek jest z natury jak On, i że każdy ma bezpośredni dostęp do Ojca (powszechnego pola energii i świadomości), oddając Mu się przez Ducha Świętego, to teologia chrześcijańska stała się sztywna i dogmatyczna, kładąc nacisk raczej na formę niż ducha nauczania Jezusa. Teologowie chrześcijańscy, jak kiedyś Faryzeusze, głoszą, że człowiek jest istotą oddzieloną od urodzenia. Wynika to częściowo z przejęcia myśli Arystotelesa. Apostoł Paweł w Liście do Galatów powiedział: “Oto, czego uczę: postępujcie według ducha, a nie spełnicie pożądania ciała. Ciało bowiem do czego innego dąży niż duch, a duch do czego innego niż ciało, i stąd nie ma między nimi zgody, tak że nie czynicie tego, co chcecie”. (Ga 5, 16-17). Duchowni przez stulecia używali zarówno tego wersetu, jak i wielu innych, by uzasadnić pogląd, że człowiek, żyjąc w stanie izolacji, znajduje się na zewnątrz pola powszechnego gdzie wszystko jest albo JA, MOJE, albo “inne”. Doktryna chrześcijańska uczy, że człowiek w swym pierwotnym stanie (w rajskim ogrodzie) doświadczał życia bez dwoistości, żył w jedności dzięki swemu związkowi z Bogiem. Jednak na skutek grzechu (co w języku greckim oznacza separację) człowiek rozpadł się na części i utracił możliwość doznawania jedności. Jezus stał się dla chrześcijan obrońcą, który w imieniu upadłej ludzkości wstawia się u Ojca, a w rezultacie staje się pomostem między duchem (Ojcem) a ciałem (ludzkością). Przez Jezusa, który stał się Chrystusem, JESTEM, w swej roli orędownika, ludzkość znowu uzyskała dostęp do Ojca, do “Wszystkiego”, co utraciła na skutek grzechu Adama. Przez Chrystusa człowiek może znowu stać się zintegrowany, odzyskując dostęp do subtelnych światów dzięki szczególnym związkom Jezusa z Ojcem. Jak sam Jezus powiedział swym uczniom: “Ojciec mój przekazał Mi wszystko. Nikt też nie wie, kim jest Syn, tylko Ojciec: ani kim jest Ojciec, tylko Syn i ten, komu Syn zechce objawić. (Lk 10, 22).

Chrześcijaństwo przyjmuje, że w momencie wygnania Adama z Raju został utracony dostęp do wewnętrznych światów. Dla chrześcijan Jezus jest archetypem człowieka niepodzielonego, człowieka zjednoczonego z powszechnym polem, “Wszystkim”. Jezus stał się Chrystusem, “Pomazańcem”, przebijając się przez iluzję Mai. Stając się całością, doświadczył namaszczenia praną, która płynie bez przeszkód do tych, którzy przedarli się przez dwoistość i stali się JESTEM.

Chrystus w tobie

Ci jednak, którzy wychowali się w chrześcijańskim świecie, zadają sobie ważne pytanie: Czy Jezus był w sposób istotny odmienny od pozostałych łudzi? Nie ma żadnych wątpliwości, że był inny ilościowo, jeśli uwierzymy w dokonywane przez Niego cudy, opisane w Księgach Nowego Testamentu. Lecz jakościowo? Nawet On twierdził, że nie ma żadnych różnic. Mówił, że jest tylko pierwszym wśród braci.

Bracia, choć mogą się różnie rozwijać, to jednak pochodzą od tej samej matki, w tym przypadku powszechnego pola i zawsze pozostają w związku z polem powszechnym. Jak mówią Upaniszady: “...wszystkie członki mego ciała, moje oczy, uszy, mowa i życie, cała moc mych zmysłów bierze swój pokarm (z Niego). Wszystkie istoty są naprawdę Brahmanem... “

Dwoistość

Doktryna oddzielenia, fundamentalna dla teologii ortodoksyjnej, będąca przyczyną tak wielu nieporozumień i niepotrzebnych cierpień, jest również podstawą ortodoksyjnej (klasycznej) psychologii. Psychologia klasyczna buduje swoje konstrukcje na bazie myśli Newtona i Kartezjusza, którzy przyjmowali separację jako naturalne ludzkie uwarunkowanie. Kościół

Chrześcijański i psychologia klasyczna, korzystając z modelu Arystotelesa i całkowicie akceptując jego badania i doktrynę dowodu doświadczalnego, nie widzą człowieka w jego pełni; nie dostrzegają. wielowymiarowej istoty, którą jest człowiek. Kościół, bazując na tradycji Arystotelesa, Sokratesa i Platona, widział człowieka w kontekście jego “dwoistości”.

Platon postrzegał człowieka jako istotę ciągle szamoczącą się między tym, co w jej naturze nikczemne, a tym, co szlachetne. Między tymi konfliktowymi elementami znajduje się element nazywany Thymos (element odwagi), który jest pomostem między szlachetnymi aspiracjami umysłu a zwierzęcą naturą człowieka, jego zmysłowymi pragnieniami. Zasadniczym dążeniem rozważań Platona było zrozumienie przyrodzonej człowiekowi dwoistej natury. Arystoteles rozwinął myśl Platona, lecz ciągle widział człowieka w jego dwoistości. Arystoteles nauczał, że człowiek działający mężnie wybiera utożsamienie się z tym, co szlachetne w jego charakterze, a odrzuca to, co nikczemne. Taka forma męstwa zawiera jednak nieuniknione powstrzymywanie tych elementów natury człowieka, które uważa on za niegodziwe. Są one odrzucane; zamiast doprowadzić do ich integracji, osądza się je i skazuje; w ten sposób stają się one “innymi” wewnątrz nas samych. Według poglądów Arystotelesa to, co godne pochwały, musi odnieść triumf nad tym, co takim nie jest. Ta arystotelowska dwoistość została przeniesiona do myśli chrześcijańskiej i racjonalizmu, z którego poczęła się współczesna nauka (a więc i psychologia).

Założyciele współczesnej nauki Zachodu (szczególnie Kartezjusz i Newton) pchali go silnie w koleiny racjonalizmu i materializmu. I racjonalizm i materializm zatriumfowały nad średniowiecznym światem, w którym wciąż były głęboko zakorzenione intuicja i wiara w przeznaczenie, choć teologia średniowiecza była oparta na dwoistości. Bóg w owym czasie był jednak ciągle w środku wszechświata, a pojmowanie świata przez społeczeństwo, w przeważającej części rolnicze, opierało się na wierzeniach dawnych przodków, którzy we wszystkim widzieli życie, a rzeczywistość postrzegali bardzo subiektywnie. Dla średniowiecznego człowieka wszystko poza nim samym było odbiciem Boga (w jedności z powszechnym polem energii i świadomości). Newton, Kartezjusz i inni im współcześni, wprowadzając naukową rewolucję wypchnęli Boga ze środka systemu słonecznego. Całość rozpadła się na kawałki, żywe stało się mechanistyczne. Wszechświat stal się wielką maszyną, którą Bóg uruchomił i zostawił.

Kartezjusz sprawił, że myślenie naukowe stało się analityczne i zostało podporządkowane czystemu rozumowi. W swej pracy podzielił przyrodę na poręczne części i dokładnie je przeanalizował, by zrozumieć ich prawdziwą naturę. Oczywiście, w takim mechanicznym świecie nie było miejsca na jedność, powszechne pole, ducha, a nawet na ideę jakiegoś nadrzędnego celu czy intencji leżących u podstaw istniejącego świata. Na zewnątrz takiego świata nie mogło również istnieć nic, czego nie można by zważyć bądź zmierzyć.

Wszystko poza fizyczną rzeczywistością było halucynacją czy zwykłym przejawem fantazji, produktem niesfornego i prymitywnego umysłu.

Nauka Kartezjusza, Newtona i im współczesnych podzieliła świat na fragmenty, rezygnując z widzenia go na sposób ekologiczny, jako zjednoczone pole. Z biegiem czasu podział zewnętrzny doprowadził do podziału wewnętrznego. Wywołało to rozpadnięcie się własnego obrazu człowieka. Człowiek przestał postrzegać siebie jako byt wewnątrz pola wszechmogącego Boga. Stal się oddzielną istotą mechaniczną, maszyną żyjącą we wszechświecie wypełnionym innymi maszynami. Człowieka-maszynę można poznawać bez związku z jego środowiskiem. Pominięto jego duchową naturę, a świat wewnętrzny wyśmiano. Człowiek, jak jego wszechświat, został podzielony na fragmenty; podzielony przeciwko samemu sobie.

Freud i jego współcześni zaakceptowali podzielonego człowieka. Według koncepcji Freuda człowiek to id, ego i super ego, bezustannie zwalczające się nawzajem. Co więcej, w teoriach będących ostatecznym triumfem rozumu nad intuicją, dwoistości nad jednością, odcięto człowieka od źródła duchowego pokarmu, jakim jest powszechne pole energii i świadomości. Zuchwale stwierdzenie Nietschego: “Bóg umarł” i zarzuty Marksa przeciwko religii zatriumfowały nad tysiącami lat doświadczenia i intuicyjną wiedzą, że człowiek niepołączony z polem powszechnej energii i świadomości staje się maszyną. Choć jest to wyjątkowa maszyna, to jednak jest skończona, śmiertelna i bezgranicznie samotna, bez żadnego dostępu do wyższych poziomów. Freud uważał ludzką potrzebę doświadczania wyższej świadomości i osiągnięcia stanu zintegrowania za infantylną potrzebę powrotu do łona. Nie dostrzegając, że jest to głęboka tęsknota do pełni i samorealizacji, Freud skazał człowieka na niepełne doświadczanie samego siebie.

Gdy rozum zatriumfował nad intuicją, wewnętrzne życie ludzkie zostało przygniecione ciężarem zimnego, analitycznego rozumu i logiki. Współczesny Kościół chrześcijański i klasyczna psychologia, przyjmując takie założenia filozoficzne, nie potrafią ofiarować człowiekowi drogi powrotu do siebie, do miejsca odpoczynku. Ich celem stało się uspokajanie ludzi i napełnianie ich fałszywą nadzieją. W rezultacie ludzie stali się obojętni na dręczące ich lęki i ból, które tkwią w głębi człowieka.

ŹRÓDŁA TWOICH PROBLEMÓW

Na dole, pod ziemią, muszę drążyć. Tam jest spokój wieczności.

- Henryk Ibsen - Górnik

Chociaż związek każdego człowieka z polem powszechnym jest obiektywnym faktem, to jednak większość ludzi nie ma możliwości świadomego doświadczania tego związku na skutek spustoszeń występujących w ich własnym polu energetycznym. Gdy energetyczne pole własne człowieka jest przez dłuższy czas poprzerywane, zapomina on o swym pierwotnym stanie zjednoczenia, którego doświadczał jako niemowlę. Odczuwa natomiast jedynie towarzyszące mu odseparowanie i egzystencjalny ból. Niestety, dla większości ludzi stan ten stał się normalny. Większość ludzi nie uświadamia sobie dzisiaj, że źródłem problemów każdego człowieka są zakłócenia energetyczne. Ludzie nie wiedzą, że dla rozwiązania swych problemów i osiągnięcia celów życiowych muszą zmienić ilość i jakość energii przepływającej przez ich system energii subtelnej. Muszą więc zmienić swe powiązania z otaczającym i przenikającym ich polem energetycznym.

Napisałem tę książkę, gdyż w czasie mych studiów i nabywania biegłości w używaniu i przetwarzaniu energii zadziwiał mnie powszechny brak rozumienia energii i niezdolność do pracy z nią. Większość ludzi podejmujących trud rozwoju i doskonalenia się nie osiąga celu, gdyż nie rozumieją oni, że przyczyną ich problemów są uszkodzenia systemu energii subtelnej i własnego pola energetycznego. A jeśli nawet potrafią dokonać poznawczego przełomu, to rzadko dysponują narzędziami niezbędnymi do naprawienia poniesionych wcześniej szkód w swoim systemie energetycznym.

Nie wiedzie mi się w życiu

Większą część mego życia poświęciłem pracy z energią. Początkowo nie miało to żadnych altruistycznych celów (niewielu ludzi zaczyna pracować nad uzyskaniem psychiczno-duchowej integracji z właściwych powodów), lecz było wywołane tym, że jak wielu innym, po prostu nie wiodło mi się w życiu. Zanim osiągnąłem dojrzały wiek, zamiast normalnie żyć, większość czasu spędzałem na próbach ustalenia, co jest złe w moim życiu. Sprawiało mi to wiele cierpień, gdyż usiłowałem przyszpilić się i zrozumieć, poznając różne fragmenty siebie. Wierzyłem błędnie, że w ten sposób dowiem się, kim jestem i co powinienem zrobić ze swym życiem.

Później stwierdziłem, że mój problem nie polegał na tym, iż nie wiedziałem kim jestem. Problem wynikał z tego, że stawiałem pytania samemu sobie. Nigdy nie uzyska się odpowiedzi na pytanie: “Kim jestem?”. Poszukiwanie odpowiedzi powoduje jedynie wewnętrzny chaos, miotanie się w różnych kierunkach i dalsze odseparowanie. Przekonałem się później, że pytanie to zadawałem, by uniknąć bólu związanego z doświadczaniem wewnątrz siebie “innych” - małych demonów czających się w mej nieświadomości. Unikanie “tych innych” nie tylko nie łagodziło mych cierpień, lecz nasilało je. W końcu cierpienie stało się tak dotkliwe, iż nie mogłem przypomnieć sobie czasów, gdy byłem od niego wolny.

Wysiłek czyniony w celu poznania siebie, rozwiązania wewnętrznych konfliktów, zmniejszenia cierpień i osiągnięcia pozorów spokoju i harmonii nieuchronnie doprowadził mnie do rozpoczęcia badań własnego systemu energii subtelnej. W owym czasie poznałem trochę zasady psychiczno-duchowej integracji. Dzięki temu zacząłem sobie przypominać i na nowo zbierać utracone i niechciane do tej chwili części samego siebie. Gdy zacząłem przypominać sobie ukrytych we mnie “innych”, moje życie stało się bardziej radosne i zaczęło się lepiej układać. Rozwinąłem się i uwolniłem uwięzioną we mnie energię. W ten sposób powstał przedstawiony tu system, system nazwany przeze mnie integracją psychiczno-duchową. Powstał z konieczności, z mej potrzeby zrozumienia i zintegrowania pozornie przeciwstawnych części mnie samego.

Dorastanie

Jako wrażliwe dziecko nie tylko cierpiałem z powodu rozpadu mej osoby, lecz byłem również bombardowany (nie mając o tym pojęcia) energią pól energetycznych innych ludzi, promieniującą w formie myśli, uczuć i wrażeń cielesnych. Jeśli byłem w pobliżu kogoś, kto miał umysł wypełniony negatywnymi myślami, to mój umysł wchłaniał je. Jeśli ktoś wysyłał ujemne emocje, wchłaniałem je również. Nie uświadamiając sobie tego, przechwytywałem nawet bóle głowy i różne dolegliwości innych ludzi.

Gdy stałem się młodzieńcem, domowe i szkolne kłopoty oraz brak zrozumienia i pomocy w procesie dojrzewania seksualnego spowodowały kryzys, który postawił mnie twarzą w twarz z samym sobą i wywołującymi konflikty pragnieniami, uczuciami i ideami. Tworzyły one bagaż, który uzbierałem od wczesnego dzieciństwa. W wyniku tego młodzieńczego kryzysu powziąłem decyzję znalezienia odpowiedzi na swoje problemy przez przyjrzenie się sobie. Mój kryzys nie był niczym wyjątkowym i nie czynił mnie odmiennym od innych. Każde z nas, w mniejszym czy większym stopniu, stawia czoła takiemu kryzysowi. Nasz stosunek do kryzysu i sposób jego rozwiązania decydują jednak o kierunku, w którym pójdziemy. Możemy aktywnie poszukiwać psychiczno-duchowej integracji, ale możemy też pogodzić się z życiem i sobą rozbitymi na części. Różnica między moim życiem a życiem wielu innych polega na tym, że aktywnie i świadomie dążyłem do zrozumienia, co mnie blokuje. Chciałem usunąć te blokady, by móc doświadczać pełni życia. Z mego młodzieńczego kryzysu wyszedłem z jedynym celem, który stał się mą pasją; być całkowicie sobą, promieniować swobodnie i bez strachu, w każdych okolicznościach. Doświadczanie siebie i bycie sobą stało się od tego czasu pracą mego życia.

Poznawanie innych

Czyniąc postępy stwierdzałem, że badając siebie poznaję również innych, gdyż niezależnie od tego, gdzie żyjemy i z jakiej kultury pochodzimy, na poziomie energetycznym jesteśmy tacy sami. Wszystkich nas uczynił, gdyż tak było, ten sam stwórca. Każda nowa cząstka zrozumienia przybliżała mnie do celu, do doświadczania podstawowego związku stanowiącego podstawę wszystkiego. William James powiedział: “W każdym z nas, jakbyśmy nie byli utworzeni, ale zależnie od tego, jak dalece jesteśmy uczuciowi, podatni i podlegający zróżnicowanym pokusom... normalny rozwój charakteru polega na wewnętrznym uporządkowaniu i zjednoczeniu. Wyższe i niskie uczucia, użyteczne i mylące impulsy, mające początek we względnym chaosie wewnątrz nas - muszą się zakończyć utworzeniem stabilnego systemu działań właściwie podporządkowanych. Niedola to właściwe określenie dla okresu czynienia porządku i walki.”

James idzie dalej przytaczając przykład świętego Augustyna, którego wewnętrzny kryzys jest dobrze znany i udokumentowany. James mówi: “Psychologiczny geniusz świętego Augustyna dał niedościgłe sprawozdanie z kłopotu, jaki sprawia posiadanie podzielonej jaźni.” W swej biografii Augustyn objaśnia konsekwencje wynikające z jego przejścia na chrześcijaństwo: “Nowa wola, którą zacząłem mieć, nie była jeszcze dostatecznie silna by pokonać inną wolę, umocnioną okresem długiego pobłażania. Tak więc te dwie wole, stara i nowa, cielesna i duchowa, walczyły ze sobą i niepokoiły mą duszę.”

Jak u Augustyna, rozdzielone fragmenty mej osoby skupiały się wokół siebie, w wyniku czego nie doświadczyłem nagłego objawienia przekształcenia, które przywiodłoby mnie do stanu bezwarunkowej radości. Musiałem pamiętać, przypomnieć sobie i zjednoczyć pogrzebane i rozproszone cząstki mej jaźni. Idea catharsis, zmieniającej ludzkie życie całkowicie i ostatecznie, jest nierealistyczna. Zmiany zachodzą stopniowo. Nagła, spontaniczna zmiana jest postrzegana jako spontaniczna tylko przez naszą świadomą jaźń, lecz przygotowujący ją proces toczy się w nieświadomości miesiącami.

Dr Robert Assagioli mówi o okresie “psychicznej ciąży”, okresie, w którym nieświadomy umysł przyswaja doświadczenia. Nasze świadome przeżycia pobudzają uśpione siły istniejące w nieświadomości, w naszych wyższych ciałach, lecz nieświadomość potrzebuje czasu do przetworzenia tych przeżyć i rozluźnienia blokad. Proces ten jest rytmiczny, z okresami “ciąży” i następującą po niej nagłą, spontaniczną transformacją. Przechodziłem setki objawień i przekształceń. Wszystkie one pomogły mi przypomnieć sobie, pamiętać i zjednoczyć utracone cząstki samego siebie. Kryzys przeżyty w młodości najpierw popchnął mnie do serii doświadczeń typu catharsis, lecz później przeżycia te były tak wszechobecne w mym życiu, że stały się procesem. Z biegiem czasu proces ten postawił mnie twarzą w twarz ze związkiem jaźni, z JESTEM.

Osobista odpowiedzialność

Moja droga powrotna zaczęła się w momencie, gdy przestałem winić za swoje nieszczęścia wszystkich wokół, lecz sam zacząłem brać odpowiedzialność za stan swej osoby. Gdy tylko pogodziłem się z faktem, że to ja zdecydowałem się na kurczenie w sobie, uświadomiłem sobie, iż mogę się również zdecydować na ponowne promieniowanie. Zacząłem więc rozglądać się za jakimś podparciem, czymś czego mógłbym się uchwycić, co doprowadziłoby mnie do mego wnętrza, bym mógł w nim dokonać zmian. Wydawało mi się, że jeśli znajdę jakieś narzędzie, którym uwolnię moje zablokowane emocje, będę mógł wrócić na drogę i dawać sobie radę w życiu. Rozpocząłem poszukiwania. Szczęśliwie trafiłem na program, któremu torowali drogę Daniel Caserall i Arthur Janov. Był to program grup spotkaniowych (encounter group). Głównym narzędziem terapii grup spotkaniowych, jak ją wtedy nazywano, była konfrontacja z czymś najbardziej “zasadniczym” i przeżycie tego. Gdy członek grupy nie był uczciwy, co nie oznacza udzielania fałszywych informacji, lecz raczej fałszowanie emocji przez ich blokowanie lub pobłażanie im, był stawiany przed grupą, która żądała od niego, by okazał swe prawdziwe uczucia. Grupa nie akceptowała zachowania, które rutynizowało lub blokowało niewłaściwe emocje przed swobodnym wypromieniowaniem i oczekiwała od swych członków zmiany zachowania. Zakładano, że członek grupy podejmie ryzyko zmiany w swym życiu tych rzeczy, które uniemożliwiają mu uczciwe życie i wyrażanie siebie. Uczestnicy grupy uczyli się uwalniać stare lęki, złość i ból, “zakorkowane” w nich od lat. Gdy tylko emocje zostały uwolnione, łatwiej było zmienić stare przyzwyczajenia i zaniechać działań zgodnych ze starymi nawykami. Było też łatwiej być uczciwym i zachowywać się “tu i teraz” w sposób bardziej dojrzały.

Maraton

Jedno zdarzenie w czasie pracy grupy było dla mnie szczególnie ważne. Ukazało mi ono, jak energia w formie emocji może zostać uwięziona w energetycznym polu własnym człowieka i jak może wpływać na jego życie przez wiele lat. Stało się to podczas całonocnego maratonu, czyli trwającego osiemnaście godzin spotkania grupy w Woodstock (stan Nowy Jork) w 1972 roku. Spotkanie zaczęło się około godziny 18. Przez większość nocy byłem asystentem prowadzącego grupę Ala. Około drugiej po północy, tuż po tym, jak niektórzy z nas coś przegryźli, jeden z uczestników zaczął mówić. Powiedział, że nie jest dostatecznie dobry dla swoich rodziców, że nic co mógł dla nich zrobić nie wydawało mu się dostatecznie dobre, by uczynić ich szczęśliwymi. W trakcie mówienia zaczął płakać. Mogłem wyczuć smutek promieniujący z niego. Uczucie to stało się zaraźliwe, i szybko rozprzestrzeniło się na całą grupę. Wydawało mi się, że wywołało głęboki rezonans prawie u wszystkich. Było to głębokie, dręczące uczucie, że niezależnie od naszych wysiłków i starań nie jesteśmy dostatecznie dobrzy dla swych rodziców. Pomimo naszych starań głęboko w nas tkwi coś złego, co napiętnowało nas i uniemożliwia bycie szczęśliwymi i zadowolonymi. Nie mogłem nic na to poradzić. Odczuwałem, tak jak inni członkowie grupy, głęboko skrywane poczucie beznadziejności. W pewnej chwili zacząłem czuć ciężar na klatce piersiowej. Takiego uczucia nie miałem już od dawna, lecz natychmiast przypomniałem je sobie. Było to uczucie z okresu dzieciństwa, bałem się go, stłumiłem je kiedyś i za wszelką cenę usiłowałem unikać. Teraz sprawiło, że czułem się strasznie. Ze wszystkiego wysysało radość.

Gdybym miał wyrazić je słowami, to brzmiałoby to tak: “radość jest ulotna, ale ja trwam wiecznie. Nie pomoże ci nic, co robisz. Nigdy nie uwolnisz się ode mnie”. Widziałem, że niemal każdy odczuwa to w identyczny jak ja sposób. Wszyscy, po ośmiu godzinach pracy w grupie, po raz pierwszy uświadomiliśmy sobie, że płyniemy w tej samej łodzi. Byliśmy tak samo ograniczani w dzieciństwie i wszyscy, każde na swój sposób, poszukiwaliśmy miłości.

Słuchając tego co mówił, zacząłem odczuwać smutek. Byłem smutny, gdyż ujrzałem, jak głębokie są moje rany. To samo działo się z każdym w grupie. W tym szczególnym momencie czułem pragnienia dotarcia do każdego, chciałem pomóc innym członkom grupy, przynieść im jakąś ulgę, złagodzić ich ból. Ich ból oświecił mnie i zmusił do dostrzeżenia własnej potrzeby pociechy. Mogłem odczuć własne rany i w momencie ich rozpoznania poczułem współczucie do znajdującego się we mnie małego chłopca, który był tak bardzo zdezorientowany i tak długo cierpiał. Zrozumiałem, że każdy z nas został głęboko skrzywdzony. Czułem, jak do oczu napływają mi łzy współczucia. Odczuwałem tak głęboki smutek, że miałem poczucie, iż załamię się, jeśli nie pojawi się szybko ktoś, kto mnie podtrzyma. Inni płakali po kątach pokoju. Nastrój całego pokoju zmienił się, jakby został on przysłonięty cieniem, który wszystko złagodził.

Z niewiadomego powodu nie do zniesienia stało się siedzenie razem z grupą, zsunąłem się więc z krzesła, odszedłem kilka kroków i usiadłem przy ścianie opierając o nią nogi; pozwoliłem sobie na rozluźnienie i zrobiło mi się lżej, gdy stałem się bardziej odosobniony. Zamknąłem oczy, poczułem zmęczenie i znużenie. Ujrzałem w wyobraźni swych rodziców i po tak wielu latach obwiniania ich za moją niedolę poczułem, że nie chcę już więcej tego robić. Chciałem po prostu odpocząć. Mogłem myśleć tylko o tym, jak bardzo dotkliwe musiało być ich życie; współczułem im i żałowałem, że ich rodzice nie umieli się o nich lepiej zatroszczyć. Nie mogłem już dłużej winić ich za to, że nie rozumieli mnie i niewłaściwie mnie traktowali. Moje pretensje wydały mi się podłe i niskie, gdy uświadomiłem sobie jak trudne musiało być ich życie. Po raz pierwszy (i zdziwiło mnie to), przypomniałem sobie matkę trzymającą mnie w ramionach; pamiętałem, jak bezpiecznie się wtedy czułem. Nie mogłem sobie przypomnieć poczucia większego bezpieczeństwa w ciągu minionych lat.

Musiało to trwać długo, te wszystkie moje myśli i odczucia, gdyż gdy otworzyłem oczy, ujrzałem, że krzesła zostały odsunięte na bok i niemal wszyscy siedzieli na podłodze, a ich uwaga była skierowana na mnie. Al siedział po mojej prawej stronie. Byłem zażenowany i zdziwiony, rozejrzałem się wokół. Wyszeptałem “O Boże”, a wtedy ktoś objął mnie ramieniem. Chciałem krzyczeć “nie dotykaj mnie, zostaw mnie samego”, lecz słowa nie chciały przejść mi przez gardło. Zacisnąłem mocno powieki próbując zwalczyć wzbierające we mnie nieuniknione wyzwolenie.

Usłyszałem głos mówiący: “Dlaczego nie poddasz się, Keith?”. To był Al. Powtórzył: “Dlaczego po prostu nie poddasz się?”. Nigdy nie uznają, że jesteś dostatecznie dobry, nigdy nie będziesz taki, jak oni chcieli, zrezygnuj.” Nie byłem w stanie nic odpowiedzieć. Wtedy usłyszałem, jak mówi: “Otwórz usta i po prostu powiedz to, 'poddaję się”'. Zrobiłem, co mi kazał.

Z początku mój głos był bardzo słaby, tylko ja mogłem się usłyszeć. Lecz po chwili tama pękła i wypłynęły ze mnie te słowa, słowa “Poddaję się”.

Jeszcze dwie ręce złapały mnie, słyszałem inne głosy. Delikatnie położono mnie na podłodze, a po chwili poczułem mrowienie w rękach i stopach. Głowa stała się tak lekka, że poczułem się oszołomiony. Ktoś wziął mnie za rękę i poczułem, jak z całego otoczenia płynie do mnie uczucie miłości. Gdy tak leżałem powtarzając w kółko “poddaję się”, zacząłem czuć jak z mych ramion unosi się brzemię świata, które nosiłem tak długo. W tym momencie catharsis dotarłem poza ból i samotność do czasu, gdy byłem kochany i akceptowany bez żadnych wymagań i warunków. Mogłem odczuć energię mej matki, jak osłania mnie i przechodzi przeze mnie, stając się częścią mnie samego. Właśnie w tym momencie pojąłem, że odrzucając mój ból muszę również i ją odrzucić, a odrzucając ją muszę odrzucić siebie. Po raz pierwszy wyraźnie zrozumiałem, że odrzucając jej energię odrzucę również istotną część mego własnego pola energetycznego. Tak jak fizycznie jesteśmy tworami naszych matek i ojców, tak i energetycznie jesteśmy ich tworem, syntezą pól energetycznych matki i ojca. Dorastając włączamy w nasze własne pole energetyczne energie o innych częstościach - lecz odrzucenie lub zapomnienie czegoś tak podstawowego jak wibracje “matki” czy “ojca” oznacza potworne zniszczenia w naszym systemie energetycznym.

Gdy tak leżałem, ciągle i spokojnie powtarzałem: “Poddaję się, poddaję się”. Im dłużej to mówiłem, tym bardziej obejmowało mnie uczucie spokoju. Nie istniało nic, co mógłbym zrobić - nie mogłem niczego zmienić. Jedyne, co mogłem zrobić, to poddać się, zapomnieć, że mam tak wiele problemów i po prostu zostawić wszystkie sprawy tak, jak są. Uczucia, które mnie ogarnęły, były tak pogodne i pokojowe, że wydawały się święte; czułem się zanurzony w boskiej energii. Zamknąłem oczy i odpoczywałem. Nie istniało dla mnie poczucie czasu ani miejsca. Był tylko spokój. Wyczuwałem rękę Ala na mym czole; było to dobre uczucie i nakładało się na doświadczane przeze mnie głębokie poczucie radości. Leżałem tak przez długi czas, aż poczułem, że chcę być sam.

Al wyszeptał do mnie - “Keith, zostań z nami i opowiedz, co się stało”.

Chcę być sam” - to było wszystko, co mogłem odpowiedzieć. Przeszedłem przez pokój czując, że każde z nich jest częścią mnie. Chciałem każdego z nich dotknąć, ale wiedziałem, że nie wolno mi tego zrobić, przynajmniej nie w tej chwili. Opuściłem więc dom, wyszedłem na podwórze i zacząłem powoli iść w kierunku pobliskiego strumienia. Nie czułem w ogóle jak idę. Odczuwałem tylko jakieś przedmioty, które mnie dotykały, wodę, której odgłos wydawał się docierać do mnie z większą siłą, niż kiedykolwiek przedtem i wietrzyk, który odczuwałem mocniej, niż kiedykolwiek. Patrząc w górę na poranne niebo widziałem miliony gwiazd i gdy tak patrzałem na nie, czułem jak spływają na mnie fale energii i niewyrażalne ciepło. Raz za razem fale energii opływały mnie i przepływały przeze mnie.

Po chwili wszystko zaczęło we mnie topnieć i ulatniać się; nie czułem się już sobą. Po prostu czułem, a jednocześnie wiedziałem, że płaczę tak jak nigdy przedtem. Mogłem widzieć i czuć światło promieniujące przeze mnie i czułem wdzięczność, gdy usiadłem przy strumieniu, obserwując i widząc rzeczy, które zawsze uważałem za pewne. Byłem spokojny, spokój ten był czymś więcej, niż kiedykolwiek mogłem to sobie wyobrazić, był wręcz elektryzujący. Pulsował i oddychał i nie było to ani spokojne, ani obojętne. Sprawił, że, mój pobyt tam był najbardziej podniecającym doświadczeniem mego życia.

WSPINAJĄC SIĘ NA GÓRĘ

... Nie wystarczy wejść w samego siebie. Nie wystarczy uświadomić sobie, że duchowość naszej natury czyni nas potencjalnie podobnymi Bogu. Możliwość musi zostać zrealizowana dzięki wiedzy i miłości.

- Merton - The New Man

Po dwóch i pół latach terapii grupowej sam stałem się terapeutą. Pracowałem w Nowym Jorku z narkomanami prowadząc grupy spotkaniowe, a jednocześnie zacząłem studiować jogę, pranajamę i medytację. Po trzech latach studiów spotkałem swego nauczyciela. Wraz z nim podróżowałem intensywnie po Północnej i Centralnej Ameryce. Zasadnicze przesłanie jego nauki zawierało się w tym, że prawdziwa (wynikająca z catharsis) wiedza przychodzi do nas od WSZYSTKIEGO bezpośrednio przez nieświadomość. Uczył, że w celu osiągnięcia bezpośredniego związku ze WSZYSTKIM należy zwracać uwagę na to kim jesteśmy, i pamiętać o tym przez cały czas. Tłumaczył, że człowiek musi ponownie stać się “nikim” (jak dziecko). Tylko z takiej pozycji można być dostatecznie pustym, by wyłoniła się prawdziwa jaźń, JESTEM. Gdy prawdziwa jaźń pojawia się, najczęściej wyraża się na dwa sposoby: przez czystość i wdzięczność.

Z nauczycielem pozostawałem przez trzy lata. Na wiosnę 1975, po spędzeniu kilku miesięcy w Gwatemali, wróciliśmy do Nowego Jorku. Po przyjeździe stwierdził, że nauczył mnie wszystkiego co mógł, i że nasz związek nauczyciela i ucznia jest skończony. “Od teraz” - powiedział - “mogę być tylko twoim przyjacielem”. Zalecił, bym zaczął używać tego czego się nauczyłem, a czyniąc tak pozostanę ze swą Dharmą (ścieżką życia). Chociaż spędziłem wiele lat pracując nad sobą, to jego słowa wstrząsnęły mną; nagle poczułem się zagubiony, samotny i przestraszony. Do tej chwili nie uświadamiałem sobie, jak bardzo stałem się od niego zależny. Nagle ujrzałem, że dalej potrzebuję jego wsparcia, gdyż ciągle czuję się podzielony. Nadał uważałem, że w układance brakuje ważnych fragmentów. Gdy rozstaliśmy się, nieznośne poczucie bycia niepełnym (niekompletnym) sprawiło, że w krótkim czasie stałem się członkiem Kongregacji Zesłania Ducha Świętego (Pentecostal Church, Zielonoświątkowcy). Wkrótce rozpocząłem studia by zostać pastorem. Po ich skończeniu pojechałem do Dominikany jako misjonarz.

Moje wewnętrzne JESTEM

Kongregacja Zesłania Ducha Świętego w odróżnieniu od większości współczesnych kościołów chrześcijańskich wierzy, że nawet we współczesnym świecie dary ducha (uzdrawianie, czynienie cudów, jasnowidzenie, itd.) są nam dostępne dzięki obecności Ducha Świętego. Duch Święty nawiedza jednak człowieka w tym szczególnym momencie, gdy świadomie przyjmie on Chrystusa do swego życia. Nazywa się to doświadczeniem ponownych narodzin. Chociaż godziłem się z większością tego czego nauczyłem się w Kościele, to jednak zarówno wcześniej, jak i wtedy gdy zostałem pastorem, pozostawało dla mnie zagadką, jak dzięki pewnej formule czy ceremonii w kościele (a nawet pod wpływem jakiegoś przeżycia czy catharsis) człowiek może ulec przemianie z osoby odłączonej od Chrystusa (powszechnego pola), duchowo martwej, w osobę duchowo żywą, ponownie narodzoną (ponownie połączoną z powszechnym polem). Mówiąc inaczej, człowiek przypomina sobie nagle kim był, zbiera wszystkie fragmenty i przeżywa ponowne zjednoczenie. Taka przemiana nigdy nie była dla mnie zrozumiała. Było to zbyt mechaniczne - do pewnego momentu jesteś duchowo martwy, a już w następnej chwili duchowo żyjesz.

Pojęcia odrodzenie i ponowne zjednoczenie zacząłem rozumieć dopiero wtedy, gdy modlitwa stała się dla mnie sposobem na przełamanie bloków energetycznych i nawiązania kontaktu z JESTEM wewnątrz mnie. Modlitwa stała się więc środkiem do pamiętania, przypomnienia i ponownego zjednoczenia. Głęboko nabożna modlitwa daje nieporównywalne z niczym mentalne i emocjonalne wyzwolenie, prowadzące do uwolnienia energetycznych bloków. Gdy zacząłem regularnie modlić się, bariery uniemożliwiające mi doświadczanie swobodnego promieniowania mentalnej i emocjonalnej energii zaczęły się kruszyć. Odsłaniając swoje najgłębsze obawy, bóle i niezadowolenia odkryłem utracone części samego siebie. Gdy moje serce “zmiękło”, druga uwaga stała się bardziej aktywna. A im bardziej była ona aktywna, tym pełniej zaczynałem doświadczać jedności i bezwarunkowej radości.

W swym modlitewnym życiu miałem jednak również i kryzysy. Dopiero teraz widzę, że przeżywane kryzysy zawsze były spowodowane moją frustracją z powodu poczucia niekompletności. Złe samopoczucie wywołane tą niekompletnością popychało mnie do przodu bardziej niż cokolwiek innego. Ulegałem mu, gdyż głęboko we mnie tkwiło pragnienie doświadczenia poczucia większej jedności, pełniejszego związania z ciałem fizycznym i fizycznym światem. Miałem dość bycia lunatykiem nieczułym na otaczający świat zewnętrzny. Gdy energetyczne bloki zaczęły się kruszyć, moje modlitwy zaczęły się wydobywać z głębi mnie, a zamknięte drzwi zaczęły się otwierać. Gdy bariery upadły zacząłem doświadczać w swoich głębinach innej osoby, modlącej się przeze mnie.

Z początku nie byłem pewny, co się dzieje. Wiedziałem jednak, że modlący się przeze mnie nie jest nikim obcym; w tej osobie, w częstościach energii płynącej przeze mnie, gdy odczuwałem tę osobę podczas modlitwy, było coś znanego mi. Wiedziałem, że doświadczałem tej samej pełni w dzieciństwie, miałem poczucie, że staję się zaokrąglony i większy. Gdy modliłem się w ten sposób, wypełniałem otoczenie swą obecnością, a mój stosunek do wszystkiego wydawał się zmieniać.

Uczucie to było czymś w rodzaju déjá vu, gdyż gdzieś w mej świadomości było wspomnienie podobnego przeżycia z okresu wczesnego dzieciństwa. Osoba ta, gdy pozwoliłem jej przejawiać się, rosła w siłę. A gdy objawiała się, fale energii rytmicznie opływały me ciało wypełniając mnie niewyrażalną radością. Osoba ta wyrażała się na wiele sposobów; przybierała różne kształty, formy i osobowości. Czasem objawiała się na poważnie, czasem radośnie. W krótkim czasie, gdy pozwoliłem tej wewnętrznej osobie objawiać się w pełni, zaczęła być bardziej zintegrowana z moim codziennym życiem. Lub może byłoby lepiej powiedzieć, że to ja stałem się bardziej zintegrowany z jej życiem. Podczas modlitwy przejawiała się przez słowa i energię, i rozszerzała poczucie jaźni, które zaczęło mnie przenikać.

Rozszerzone widzenie i poczucie jaźni wywołane przez ten przełom zmieniły me życie. Gdy osoba ta zaczęła mnie przenikać, moje lęki poczęły się rozpraszać, a ja poczułem przypływ siły wewnętrznej, gdyż moja radość pochodziła z wnętrza i nie ulegała już dłużej fantazji mych zewnętrznych doświadczeń. Nareszcie dotarłem do domu. W końcu przypomniałem sobie, kim jestem, a dzięki przypomnieniu i ponownemu zjednoczeniu zacząłem odczuwać siebie jako zintegrowaną istotę ludzką; syntezę jaźni - JESTEM.

Tagore, poeta hinduski, przedstawił to pisząc w Gitanjali:

Podróżnik musi poznać wszelkie obce drzwi, by dojść do własnych, i trzeba wędrować przez wszystkie światy zewnętrzne, by na końcu osiągnąć najgłębszą świątynię. Moje oczy błąkały się na wszystkie strony, zanim zamknąłem je, i w potokach łez, zalewając świat powodzią pewności powiedziałem: “JESTEM”.

Idąc do wnętrza

Wyłanianie się JESTEM w wyniku uzyskiwania psychiczno-duchowej integracji jest procesem naturalnym, zachodzącym w sposób niezaburzony u osoby z systemem energetycznym bez bloków i barier. Jako proces naturalny nie wymaga żadnych dodatkowych wysiłków dla podtrzymania go, gdyż dba o to “WSZYSTKO”, wyższa świadomość, która odwiecznie poszukuje zjednoczenia ze swymi tworami. Gdy byłem w kościele, Jezus stanowił dla mnie archetyp, tak jak Bodhisattva czy awatar na Wschodzie. Był dla mnie żywym dowodem, że każde z nas może pamiętać i przypomnieć sobie siebie; ponownie połączyć rozdzielone cząstki swego istnienia i stać się znowu całością.

Jednak każdy, kto rzeczywiście chce czegoś się nauczyć, musi zrozumieć, że jednię można osiągnąć tylko uzyskując wgląd w swoją naturę, akceptując ją taką jaka jest i pozwalając jej na swobodne przejawianie się. Każdy, kto pozwoli sobie na taką wolność, wyrwie się ze stanu niewoli. Jeśli ktoś ma jednak nadzieję, że osiągnie całkowitą pełnię poszukując jakichś mesjańskich czy magicznych formuł poza sobą, to wysiłki te pójdą na marne, a cel pozostanie nieosiągalny. Tylko zwracając się do swego wnętrza człowiek może ponownie doświadczyć uwolnienia całej naturalnej energii i mocy, która została w nim uwięziona. Mocy, która została stłamszona i wypaczona na skutek życia w sposób fragmentaryczny. Zamiast przejawiać się w sposób naturalny, tak jak powinna, energia ta może być wyrażana tylko nienormalnie. Gdy człowiek zaczyna patrzeć do swego wnętrza, szybko znajduje dowody swojej prawdziwej natury i wrodzonej złożoności. Badając korzenie swego jestestwa odkrywa w całej pełni swą naturę. Zaczyna dostrzegać, że jest czymś znacznie większym, niż to sobie dotąd wyobrażał. Zaczyna rozumieć, że z każdej strony graniczy z nieskończonym.

Jaźń całkowita

W poniższej metaforze młody Brahman (archetypowy uczeń) przez lata całe szukał spokoju... uwolnienia od ciągle doświadczanego cierpienia. W odróżnieniu od swych rówieśników, którzy wiedzieli czego chcą, on szukał tylko jednego: uwolnienia od ciągłego cierpienia. Na swej drodze spotkał wielu ludzi, którzy współczuli mu w cierpieniu i oferowali radę lub pocieszenie. Nikt jednak nie mógł mu pomóc na dłużej. W chwili rozpaczy dowiedział się o pewnym mądrym człowieku, który doszedł do stanu jedni i osiągnął spokój.

Powiedziano mu, że ten mądry człowiek żyje głęboko w lesie. Po ciężkiej podróży znalazł mędrca siedzącego w pobliżu strumyka, pod starym drzewem bananowym. Starzec poprosił go, by usiadł. Po chwili poszukiwacz odważył się zapytać - Jak mam osiągnąć pełnię, a przez to spokój?

Nauczyciel spojrzał na niego i po paru chwilach przemówił - Idź do wioski, a tam znajdziesz czego szukasz.

Młodzieniec podziękował mędrcowi i, pełen nadziei i oczekiwań, szybko udał się do wioski. Lecz gdy do niej dotarł, ujrzał tylko parę chałup i trzy stare kobiety siedzące na rynku z koszami przed sobą. Jedna sprzedawała drewno, druga metal, a trzecia drut. Myśląc, że mają one magiczne własności, Brahman wydał ostatnie pieniądze i kupił po kawałku metalu, drewna i drutu. Szybko jednak stwierdził, że nie ma w nich nic magicznego. Były zupełnie normalne. Niezadowolony wrócił więc do mędrca i opowiedział mu o tym, co zastał. Następnie zbeształ go i zażądał wyjaśnienia, dlaczego został oszukany.

- Wkrótce zrozumiesz - odpowiedział mu krótko mędrzec.

Przygnębiony Brahman oddalił się, i nie wiedząc dokąd iść powędrował przez las. Po pewnym czasie, gdy gniew i niezadowolenie zaczęły go opuszczać, usłyszał dźwięki muzyki dobiegające spoza drzew. Pośpieszył w jej kierunku, gdyż zaczęło się ściemniać. Gdy był już bliżej, rozpoznał dźwięki sitara. Głęboko poruszony, pozwolił by prowadziła go muzyka.

Ku swemu wielkiemu zaskoczeniu odkrył, że to grał mędrzec, który przed chwilą zrobił z niego głupca. Co więcej, głęboko zdumiony uświadomił sobie, że podczas wędrówki zatoczył krąg i wrócił do miejsca, w którym opuścił starca. Wreszcie doszedł do jego świadomości widok palców mędrca, które grały z zadziwiającą zręcznością. Tak osłupiał, że przez chwilę zapomniał się, i w tej właśnie chwili poraził go błysk intuicji. Ujrzał, że sitar był zrobiony z drzewa, metalu i drutu.

W tym momencie zrozumiał przesłanie starca. Po raz pierwszy pojął, że dopóki będzie rozpatrywał drewno, metal i drut oddzielnie, dopóty nie będą one miały dla niego żadnego znaczenia. Lecz złożone razem i ujrzane jako całość stały się sitarem. Zrozumiał wreszcie mądrość nauki mędrca. Dostał wszystko, czego potrzebował.

Od chwili narodzin był całością; był całkowity na wszystkie sposoby. Nie uświadamiał więc sobie, że nigdy nie zakładano nawet możliwości rozpatrywania różnych aspektów jego istoty oddzielnie. Wręcz przeciwnie, wszystkie one były częściami skomplikowanej ekologii ducha, dusz i ciała, razem tworzących całą osobę. Teraz po raz pierwszy pojął, że każdą oddzielną cząstkę można zrozumieć tylko wtedy, gdy ujrzy się ją jako element całości. W przeszłości władały nim oddzielne fragmenty siebie, i utożsamiając się z jednymi a odrzucając inne zgubił się. Aż do tej chwili olśnienia nie uświadamiał sobie, że utożsamienie się z jakimkolwiek aspektem swej istoty oznaczało zapomnienie o innych, utracenie wizji tego, kim jest rzeczywiście. Pojął wreszcie, że życie jest procesem pamiętania, przypominania, a ostatecznie ponownego zjednoczenia.

Herman Hesse uchwycił sedno integracji, pisząc:

Siddhartha (pod koniec swego życia - aut.) słuchał uważnie rzeki, wsłuchiwał się w rozbrzmiewający tysiącem głosów śpiew, gdy nie szukał w nim już tylko cierpienia ani tylko śmiechu, gdy nie sprzęgał duszy z jakimś jednym głosem i nie wnikał weń swoim ja, ale słyszał wszystko, słyszał całość, słyszał jedność, wówczas wielka pieśń tysiąca głosów stała się jednym jedynym słowem Om - spełnieniem.”

LĘK I PRANA

... bądź stały w prawdzie, wolny od niepokojów świata i skupiony w swej jaźni.

- Bhagawadgita

Nie można osiągnąć pełni będącej celem psychiczno-duchowej integracji, gdy na przeszkodzie stoi lęk, który blokuje wszystko. Lęk wywołuje samoograniczanie, lęk powoduje, że człowiek czuje się słaby, mały, a w końcu niepewny. Sprawia, że taka osoba kurczy się na każdym poziomie; powoduje to zaburzenia systemu energetycznego i nastawienia do samego siebie, jak również związków z innymi ludźmi.

Istnieje wiele rodzajów lęku, napisano też o nim wiele książek. Lęk w swej istocie jest antytezą istnienia, a źródłem wszelkiego lęku jest bojaźń niebytu. Pierwotny lęk nie jest obawą przed śmiercią, lecz raczej przed unicestwieniem, całkowitym brakiem miłości będącym ostateczną izolacją.

Gdy doświadczymy siebie jako całość, jako część wielkiej ekologii będącej syntezą wszystkiego w widzialnym i niewidzialnym wszechświecie, w powszechnym polu, szybko zrozumiemy, że unicestwienie jest niemożliwe. Filozofia hermetyczna mówi nam, że “wszechświat jako całość, w swych częściach czy jedności, istnieje w Umyśle WSZYSTKIEGO, w którym to umyśle żyjemy, poruszamy się i istniejemy.” Nieograniczone promieniowanie energii nazywane przez nas WSZYSTKIM łączy wszystkie rzeczy. Jest to wielka jednocząca siła, która promieniuje przez wszystkie poziomy związków przyczynowych. Siła ta scala wszystko, tworzy pomosty, związki, wiąże wszechświat... jest jednoczącą zasadą, która wiąże materię, energię i świadomość na wszystkich poziomach.

Jako zogniskowana energia jesteśmy integralnymi cząstkami powszechnego pola energii. Nie można nas z niego usunąć, jak nie można usunąć oczka z dzianiny bez rozprucia jej. Dopóki świadomie pozwalamy sobie na swobodne promieniowanie, dopóty świadomie przeżywamy radość z połączenia z resztą powszechnego pola. Blokując swobodne promieniowanie energii skurczem wywołanym przez lęk tracimy świadome poczucie bezpieczeństwa i wynikającego z tego zadowolenie z losu. A wtedy czujemy się naprawdę oddzieleni i samotni.

Da Free John pisze:

Lęk przeciwstawiony miłości (powszechnej świadomości) będącej swobodnym odczuciem - promieniowaniem, jest tendencją do kurczenia się istoty całkowitej. Jest to tendencja do oddzielenia się, do wydostania się z powszechnego pola energii i świadomości. Lęk wypełnia pustkę, którą tworzy brak związków międzyludzkich wywołany separacją. Lecz gdy tylko jednostka jest związana z życiem,... nie ma miejsca na lęk.

Dopóki lęk utrzymuje człowieka w stanie rozpadu i odgradza od innych, dopóki człowiek wierzy w ewangelię separacji, nie umie zaufać przeżywanej więzi i prawdziwej intymności tworzonej przez miłość, dopóki walczy z każdym i ignoruje rozwój swego JESTEM, które zawsze poszukuje związku, pozostanie on wyspą zamkniętą w błędnym kole współzawodnictwa, walcząc z “innymi” ze swego otoczenia i z “innymi” ukrytymi wewnątrz swej nieświadomości. W końcu przestanie wierzyć wszystkim, nawet samemu sobie; będzie żyć w milczącym lęku, niepewny i samotny do granic ostateczności.

Nie będąc

Gdy mówimy o lęku przed unicestwieniem, musimy zapytać samych siebie, kto w nas obawia się unicestwienia? Czy separacji i unicestwienia boi się JESTEM czy też jest to jakaś inna część naszej jaźni, która się tego obawia i wznosi barierę lęku przeczuwając zagrożenie swego bytu? Gdzie jest pewność, tam nie ma lęku. Lęk przychodzi, gdy istnieją wątpliwości, gdy niepewny jest wynik. Jeśli więc rozpatrywać JESTEM, to nie może być w nim lęku, gdyż JESTEM nie doświadcza wątpliwości dotyczących kontynuacji swego istnienia i związku z powszechnym polem energii przenikającym wszechświat.

JESTEM nie odczuwa lęku, gdyż wie, że w świecie nieskończonych ciągów przekształceń życie i śmierć są po prostu przejściem z jednego poziomu przyczynowego na inny, z jednej rzeczywistości do innej. JESTEM nie zna pojęcia unicestwienia., gdyż wie, że nic, co istnieje wewnątrz powszechnego pola, nie może przestać istnieć. Zmianie może ulec jedynie jego forma zewnętrzna, może ono wznieść się lub opaść na skali ewolucyjnej pod wpływem zmian swych drgań. Nie istnieją więc: pierwotny lęk przed unicestwieniem i egzystencjalna rozpacz z powodu całkowitego odizolowania.

Pan Szri Kriszna mówi w Bhagawadgicie do księcia Ardżuny:

'Światli mężowie nie boleją jednak ani nad tymi, co żyją, ani tymi, co umarli. Bo nigdy nie było tak, bym nie istniał ja, ty, czy ci oto królowie. I nigdy nie będzie tak w przyszłości, aby nie było któregokolwiek z nas.”

Dalej czytamy w Upaniszadach:

na początku istniała tylko jaźń...
ON zbadał wszystko, lecz nie ujrzał
niczego poza samym sobą.
Przestraszył się
Dlatego nawet dzisiaj ulegamy strachowi
Gdy jesteśmy samotni
Wielka Istota zastanawiała się,
Jeśli nic nie istnieje poza mną
To kogo mam się obawiać?
Gdy tak pomyślał Jego lęk ustąpił
Gdyż zaprawdę kogo mógł się obawiać?
Nie było drugiego; tylko wtedy
Gdy jest drugi, pierwszy jest przestraszony

JESTEM, związek jaźni, jest połączone z polem powszechnym na zawsze. Stosunek JESTEM do powszechnego pola można porównać do fali będącej częścią oceanu (powszechnego pola energii). Swe istnienie zawdzięcza ona oceanowi, lecz swą indywidualność przejawia rozlewając się na brzeg. Dowodzi w ten sposób swej mocy i formy, generując nawet energię, zanim powróci do oceanu gdy minie czas jej trwania. Sposób rozumowania JESTEM jest intuicyjny. Nabywa ono wiedzę zanurzając się w to, czego doświadcza. Doświadcza dotykając i pozwala dotykać siebie. Dzięki temu jego doświadczanie jest bezpośrednie i pełne.

Pewność przeżycia natomiast wymyka się świadomości (racjonalnemu umysłowi, fizycznemu ciału i jego zmysłom), gdyż nie ma ona żadnych źródeł. Jej istnienie jest zawsze zagrożone, bo nie jest zanurzona w powszechnym polu energii. Bardziej spoczywa na powierzchni powszechnego pola niż zanurza się w nim. Opiera się o nie jak łódź pływająca po oceanie, ale nie jest częścią tego pola.

Świadomość, która nie jest zanurzona w powszechnym polu, by zrozumieć cokolwiek musi to zbadać używając pierwszej uwagi i przyjmując jakiś punkt odniesienia. Inne struktury może ona zrozumieć tylko odnosząc je do siebie i do swego minionego doświadczenia. By zrozumieć wszechświat musi go rozłożyć na elementy i zanalizować. Zgodnie ze swą rzeczywistą naturą świadomość widzi drzewa lecz nie dostrzega lasu. Zawierzając zmysłom i racjonalnemu umysłowi, w danej chwili świadomość może pojmować tylko jeden fragment wszechświata. 0 świadomości można myśleć jako widocznej części człowieka. Jest intelektualna, racjonalna, i skierowana aktywnie w stronę świata fizycznego. Aktywność ta jest silna, to znaczy wypełnia działaniem czas i przestrzeń; a może być wszystkim, od myślenia i odczuwania do budowania i niszczenia.

Ego współuczestniczy w świadomości i nieświadomości. W swej najczystszej formie ego jest syntezą powiązanych ze sobą ośrodków świadomości i energii.

Ego

Punktem kontaktu jednostki ze światem jest ego. Ego wywodzi swój kształt ze świadomej natury, którą jest ześrodkowane “ja” doświadczające wszystko poza sobą jako “inne” i JESTEM, które ma naturę nieświadomą, i doświadcza wszystko jako część powszechnej całości w której wszystko jest zjednoczone i nie istnieje “inne”.

Gdy ego znajduje się w środkowym punkcie, tak że uczestniczy zarówno w świadomej jak i nieświadomej naturze, to rozumie, że jego istnienie jest wewnątrz “WSZYSTKIEGO”, i jak JESTEM jest pewne, że ten związek nie może być nigdy zerwany.

Jednak rozwój ego wyłącznie wewnątrz świadomości prowadzi do ułudy, gdyż rozwijając się tylko w niej nie ma korzeni mocujących je w powszechnym polu.

Ego spoczywające wyłącznie w świadomości nie wykonuje swej naturalnej funkcji; nie jest mostem między świadomością i nieświadomością, racjonalnością a intuicją... światem widzialnym i niewidzialnym.

Jeśli ego zostanie zamknięte w świadomości, to swobodne promieniowanie JESTEM przez nieświadomość ulega ograniczeniu. W tych warunkach człowiek będzie się utożsamiał wyłącznie ze świadomością, gdyż w niej jest uwięzione jego ego, jego punkt kontaktu z przejawionym światem. Taka osoba jest automatycznie pełna lęku, gdyż traci poczucie JESTEM, wiecznej części siebie. W takiej sytuacji człowiekiem kierują niepokoje jego “ja”, gdyż brak mu głęboko rozszerzających się w nieświadomość korzeni. Wszystko jest wtedy powierzchowne.

Bez sięgających głęboko w nieświadomość korzeni człowiek staje się wyobcowany od nieświadomych jaźni. Gdy tak się zdarzy, to wydaje się, że został on zdominowany przez ego, lecz mówiąc dokładniej to jego ego zostaje zdominowane przez świadomość. Świadomość widzi resztę wszechświata, łącznie z JESTEM, jako coś na zewnątrz - coś, czego należy się obawiać - jako oddzielną energię i oddzielne ogniska świadomości. Lęk przed unicestwieniem sprawia, że świadomość widzi swą odizolowaną tożsamość jako coś, czego trzeba bronić. Użyje więc całej swej mocy by uniemożliwić JESTEM udział w ego, by spróbować przejąć ego dla siebie.

Odłączenie

Świadomość wykorzystuje lęk, by utrzymać swą dominującą pozycję. Jeśli tylko jest zagrożona, jeśli JESTEM objawia się przez ego, świadomość wznosi barierę lęku. Bariera ta staje się tym skuteczniejsza im bardziej dany człowiek identyfikuje się ze swym świadomym życiem. U większości ludzi jest tak skuteczna, że samo wspomnienie o niej wystarcza do utrzymywania JESTEM w stanie uwięzienia pod ciężkim jarzmem świadomości. Im bardziej człowiek utożsamia się ze swym świadomym życiem, im więcej ma potrzeb i pragnień, tym bardziej jego zachowanie jest powodowane lękiem.

Uwolnienie od więzi ze świadomością, odłączenie się od niej, rozpoczyna proces psychiczno-duchowej integracji i pozwala wyłonić się nieświadomym fragmentom naszej jaźni, które rozrywając dławiący uścisk lęku będą mogły zakorzenić się w JESTEM i pozwolą człowiekowi wyrwać się z kręgu pragnień i obaw. Dostrzeżenie wspaniałej rzeczywistości i wielkiego bezpieczeństwa umożliwi przyjęcie nowej postawy, a lęki i pragnienia szybko stracą swój wpływ.

Człowiek, który uwolnił się, nie zaakceptuje autorytetu świadomości nawet pod presją lęku, gdyż ma już, wzmacniające go źródła wewnętrzne. Świadomość nie może zaproponować żadnych wartości komuś, kto swe potrzeby zaspokoił inaczej, kto dostrzegł, że w głębi swej istoty jest całkowity, zupełny, i że ciągłe doznaje bezwarunkowej miłości płynącej do niego z powszechnego pola.

Nieustraszoność

Człowiek, który osiągnął jednię nie powoduje się już lękiem. W każdej chwili daje dowody nieustraszoności, jednak nie słowami a całym swym zachowaniem: by dostrzec to wystarczy go obserwować. Być uwolnionym od lęku nie oznacza wmawiania sobie, że jest się nieustraszonym i świadomie odważnym. Ten, kto panuje nad swym lękiem przed unicestwieniem jest wolny od lęku w ogóle, i to do tego stopnia, że nie jest już nawet zdolny do odczuwania tego uczucia. Fragment z Hagakure, datowany na połowę 17 stulecia, wyjaśnia to wyczerpująco:

Yagyu Tajima-no-kami był wspaniałym szermierzem i nauczycielem na dworze Shoguna owych czasów, Tokugawy Iyamitsu. Pewnego dnia jeden z osobistych strażników Shoguna przyszedł do Tajima-no-kami prosząc, by ten nauczył go szermierki. Mistrz odpowiedział:

- Przyglądając ci się sądzę, że jesteś mistrzem szermierki. Powiedz mi proszę, do jakiej szkoły należysz, zanim staniemy się uczniem i mistrzem.

Strażnik odpowiedział:

- Muszę wyznać ze wstydem, że nigdy nie uczyłem się tej sztuki.

- Czy chcesz zrobić ze mnie głupca? Jestem nauczycielem samego czcigodnego Shoguna i wiem, że mój osąd nigdy mnie nie zawiódł.

- Jest mi bardzo przykro, że rzucam wyzwanie twemu honorowi, lecz rzeczywiście niczego nie umiem.

Zdecydowane zaprzeczenie ze strony gościa sprawiło, że mistrz miecza pomyślał przez chwilę i powiedział

- Skoro tak mówisz, to musi to być prawdą; ale nadal jestem pewny, że musisz być mistrzem, choć nie wiem, w jakiej sztuce.

- Skoro nalegasz, to powiem ci. Jest taka rzecz, w której uważam się za absolutnego mistrza. Gdy byłem jeszcze chłopcem, naszła mnie myśl, że jako samuraj nie mogę lękać się śmierci w żadnych okolicznościach. Z problemem śmierci borykałem się przez wiele lat, i wreszcie przestał mnie on niepokoić. Być może o to ci chodzi?

- Dokładnie! - wykrzyknął Tajima-no-kami. - O to mi chodzi. Cieszę się, że mój osąd nie był mylny. Uwolnienie się od myśli o śmierci jest podstawowym sekretem szermierki. Zgodnie z tą zasadą uczyłem już setki uczniów, lecz jak dotąd żaden z nich nie zasłużył tak naprawdę na tytuł szermierza. Ty nie potrzebujesz się uczyć żadnych technik, już jesteś mistrzem.

 

Opanowanie przez samuraja lęku było zasadniczym elementem szkolenia dla uzyskania biegłości w szermierce. W ten sam sposób, znajdując odwagę i uczciwość, by stanąć twarzą w twarz ze swym lękiem, czynimy podstawowy krok na drodze do stania się ponownie całością. Historia Angeli jest przykładem, co może się zdarzyć, gdy mamy odwagę stawić czoło swym lękom.

Właśnie to jest to, masz to, zostań w tym. Właśnie doświadczasz całości.” Siedziałam, rozmawiając z Keithem o niektórych moich postawach i gierkach, które nie pozwalały mi odczuwać pełni życia i cieszyć się nim. Moją pierwszą, reakcją na jego okrzyk było: “On to nazywa całością? Ten stan, to uczucie zna przecież każdy; to nie może być takie proste”. Czułam się w tym momencie bardzo mocna, mocna a równocześnie delikatna, czułam się rzeczywiście sobą, ale takiej siebie nie doświadczałam już dawno. Zaczęło się od poczucia własnej siły i wiary w siebie, lecz rozwinęło w stan, który zawierał znacznie więcej.

Mogłam wyczuć wewnątrz siebie wrażenie promieniowania. Czułam się uniesiona do góry i w tym samym momencie głęboko zakorzeniona, było to rzeczywiście uczucie rozszerzania się i wypełniania sobą przestrzeni. Wrażenie promieniowania było tak silne, że musiałam je uzewnętrznić. Był to moment absolutnego spokoju wewnętrznego, a jednocześnie wypełnienia iskrzącą się energią. Otworzył się dla mnie nowy wymiar mej istoty. Przed kilkoma miesiącami nie uświadamiałam sobie nawet, że dorosła osoba może coś takiego poczuć. Zanim spotkałam Keitha nie umiałam odczuć swego fizycznego ciała, a cóż dopiero wewnętrznej radości, która promieniowała z jakiegoś miejsca głęboko wewnątrz mnie. Moje ciało zawsze było dla mnie jakąś substancją, która poruszała się jako całość, lecz nigdy nie odczuwałam żadnych wrażeń wewnętrznych. Nigdy nie zwracałam uwagi na wrażenia z wewnątrz ciała. Jedyne co wiedziałam, to że było ono całkowicie drętwe i ciemne.

Wykonując regularnie zalecone przez Keitha ćwiczenia i próbując zwracać uwagę na zmiany wewnątrz mego ciała zaczęłam uzyskiwać wyobrażenie tego, jak czułe może być moje ciało. Lecz mówiąc ściśle, aż do tej nocy nie uświadamiałam sobie, a raczej moje ciało, tej rzeczywistości. Coś oddychało, pulsowało, wibrowało, świerzbiało, iskrząc się we mnie. Było to radosne i podniecające. Nie czułam się skurczona, przestraszona. Moje zwątpienie przekształciło się w radość. Po raz pierwszy od lat mogłam rozprzestrzenić się w otoczeniu. Dopiero wtedy zrozumiałam, do jakiego stopnia ludzie mogą wpływać na siebie. W czasie, gdy byłam naprawdę sobą, stałam się świadoma informacji, które uzyskujemy od innych ludzi. Komunikujemy się ze sobą przez cały czas, lecz normalnie nie uświadamiamy sobie tego. Teraz, gdy poczułam siebie, mogłam świadomie wysyłać informacje i energię do innych, świadomie dosięgać inną osobę, i porozumiewać się z nią bez słów. Komunikowanie w ten sposób jest niewypowiedzianie piękne i pobudzające.

Inną naprawdę zadziwiającą rzeczą jest to, co dzieje się z umysłem. Na ogół mój umysł jest ciągle aktywny, myśląc, martwiąc się, dziwiąc się, bojąc, itd. Od chwili, gdy zaczęłam doświadczać całej swej jaźni, umysł stał się absolutnie czysty. Po raz pierwszy uświadomiłam sobie, że przebiegające przez mój umysł myśli nie są mi potrzebne.

W chwili wejścia w stan pełni uświadomiłam sobie wszystkie jego cechy. Przedtem rozumiałam w sposób racjonalny, czym jest poczucie pełni - życie bez lęku, bycie sobą w każdej chwili - lecz wyobrażałam sobie mylnie, że gdy już się je osiągnie, to jest na własność i nie można go stracić, żyjąc jak w bezpiecznej przystani, gdzie wszystkie lęki i obawy ustępują. Przyglądałam się temu ze wszystkich stron i pojmowałam to racjonalnie, lecz nie czułam tego wewnątrz siebie, nie uzmysławiałam sobie tego. A teraz to się stało. Wszystko wyglądało tak samo, lecz wszystko zmieniło się. Czułam, jakby uniesiono zasłonę sprzed moich oczu, zrozumiałam, że trzeba zdecydować się promieniować i być sobą przez cały dzień.

Takie chwile znamy wszyscy, lecz pozwalamy im odejść. Życie według starych nawyków jest wygodniejsze i mniej wymagające. Jeśli chodzi o mnie, to kiedyś zdecydowałam, że będę bardziej “grzeczną dziewczynką” niż sobą. Dopiero przeżywszy moment pełni uświadomiłam sobie, jak dalece ten wzorzec wrósł we mnie i ukształtował moje życie. Głęboko we mnie tkwiło poczucie, że nie jestem sympatyczna, że jestem nic niewarta. Zawsze uważałam, że muszę coś zrobić, by stać się bardziej wartościową. Miłość nie była bezwarunkowa, radosna, dająca, lecz uwarunkowana, żądająca, zaborcza. Nie wystarczało mi bycie, działanie stało się kluczem do zdobywania miłości i jej odczuwania.

W codziennym życiu oznaczało to, że moja samoocena i zadowolenie nie pochodziły ode mnie, lecz musiałam ich szukać na zewnątrz siebie, w kontaktach z innymi ludźmi. Musiałam pokonać strach przed osądem innych i odrzuceniem. Gdy wreszcie pokonałam swój lęk, życie stało się dla mnie niewyobrażalnie podniecające, magiczne i radosne.

PONOWNIE ROZKWITAJĄC

Dzieci nie okazują łatwo swej wrodzonej wyobraźni, ciekawości, marzycielstwa; musisz je kochać, by nakłonić je do tego.

- R.D. Laing

Tagore, wielki mistyk i poeta hinduski napisał: “Ten, który jest zawarty w mym imieniu, płacze w lochu. Jestem wiecznie zajęty budując wszędzie wokół mur; a w miarę tego, jak dzień po dniu rośnie on ku niebu, tracę z oczu swą prawdziwą istotę w ciemnym cieniu tego muru. Jestem dumny z tego wielkiego muru, łatam go pyłem i piaskiem, żeby nawet najmniejsza szczelina nie pozostała w imieniu: a jednak, mimo wszelkich starań, przestaję widzieć mą prawdziwą istotę.”

Zdecydowana większość ludzi utraciła zdolność przeżywania bezwarunkowej radości i zjednoczenia z  powszechnym polem z powodu bloków i fragmentacji. Możliwość zaznania bezwarunkowej radości zależy od uzyskania dostępu do nieświadomości i wielości zawartych w niej jaźni.

Platon w Fajdrosie mówi, że dusza ludzka jest uwięziona w fizycznym ciele (i świadomości)...jak ostryga w muszli, a Elizabeth Haisch stwierdza, że “od chwili, w której jaźń mieszka w ciele, stawia ono opór z siłą odpowiadającą średniemu poziomowi świadomości istniejącego w nim ducha.”

Proces utraty bezwarunkowej radości i związku z powszechnym polem zaczyna się we wczesnym dzieciństwie. Badania wykazują, że ból i lęk, które prowadzą do fragmentacji i utraty bezwarunkowej radości, mogą się zacząć nawet w okresie ciąży. Dr Arthur Janov pisze: “W ciągu całego okresu płodowego, jak również i później, mają miejsce stresy. Pozostawiają one na organizmie piętna, tworząc pierwotne pokłady złogów, które pewnego dnia ujawnią swe symptomy”, tzn. fragmentację. Płód (na poziomie nieświadomości) odbiera zmiany zachodzące w jego środowisku fizycznym - tzn. w łonie matki, jej ciele fizycznym, jak i w środowisku psychicznym, które w sposób istotny obejmuje wewnętrzne środowisko matki: jej poziom energetyczny, dojrzałość emocjonalną, poziom stresów, czy stan mentalny i emocjonalny.

Symbioza

Skoro płód, a później niemowlę, jest tak zależne od fizycznego i emocjonalnego stanu matki, to możemy powiedzieć, że istnieje między nimi fizyczna i energetyczna symbioza nie tylko przed porodem, ale również przez następne kilka miesięcy. Między matką i płodem istnieje więc, czy też powinna istnieć, więź. Ta więź może jednak zostać przerwana, co spowoduje zniszczenie własnego pola energetycznego dziecka i jego związków z polem powszechnym. Coś tak pozornie niewinnego jak nastawienie matki może wpłynąć na związek energetyczny między nią a dzieckiem. Uczucia matki wpływają energetycznie na dziecko, gdy jest ono jeszcze w jej łonie.

Janov uważa, że doznania doświadczane przez płód, zwłaszcza w późniejszych stadiach rozwoju, są prekursorami uczuć. Co więcej, katastroficzne doznania przeżywane przez matkę mogą rozerwać więź między nią i płodem i to zarówno na poziomie międzyosobniczym, jak i energetycznym. Energetyczny system dziecka przed i bezpośrednio po urodzeniu, jest w pełni zintegrowany z systemem matki. Doświadczanie przez dziecko świata jest w istocie przefiltrowane przez system energetyczny matki.

Ciąża

Jeśli w czasie ciąży czy porodu noworodek ulega stresom wynikającym z psychicznych czy fizycznych szoków, to mogą się one później rozwinąć w nerwice.

Zaburzenia systemu hormonalnego matki w czasie ciąży mogą wywołać zmiany płodu i pozostawić piętno na całym życiu człowieka. Zmiany te mogą sprawić, że dziecko będzie bardziej bierne lub stanowcze. Wpływają one na jego wolę, rzutują na związki z innymi i widzenie własnej osoby. Odzwierciedleniem zakłóceń fizycznych może być niezrównoważenie w systemie subtelnej energii dziecka. Nasuwa to myśl, że już przed urodzeniem mogą powstać u dziecka blokady energii, niezrównoważenie energii Jin (żeńskiej) i Jang (męskiej), jak również zaburzenia w przesyłaniu, przechowywaniu i odczuwaniu energii przez system subtelnej energii. Może to nawet sprawić, że u dziecka będzie dominować prawa lub lewa półkula mózgu, czyli że będzie się ono kierować w swym życiu bardziej intuicją lub rozumem.

Badania naukowe łączą niezrównoważenia systemu hormonalnego matki (co może być wywołane lękiem, niepewnością czy napięciem emocjonalnym wywołanym tłumieniem uczuć) z agresywnym bądź biernym zachowaniem dziecka. Doświadczenia, w których podawano męskie hormony ciężarnym samicom małp, wykazały u ich potomstwa większy, niż w grupie kontrolnej, poziom agresji.

Zachowanie agresywne utrzymywało się również w okresie dojrzałym. W innej pracy podawano żeński hormon, estrogen, samcom szczurzym tuż po urodzeniu. W ich zachowaniu występowało wtedy wiele cech samiczych, które obserwowano przez całe życie. Inna grupa, w której estrogen podawano później (kilka tygodni po urodzeniu) nie wykazała objawów takiej stałej feminizacji.

Narodziny

Moment narodzin jest decydujący dla dziecka. Przeżycia związane z przyjściem na świat głęboko wpływają na system energetyczny, związki międzyludzkie i późniejszy rozwój człowieka.

Chwila, w której dziecko decyduje się wyjść na świat nie jest sprawą przypadku. Wynika ona ze związków płodu z polem energetycznym matki, jak również z polem powszechnym. Moment narodzin jest zależny od oddziaływań pól energetycznych o różnych rytmach. Niektóre z tych rytmów są biologiczne, inne zaś są określone przez odpływ i przypływ energii subtelnej.

Badania wykazały, że na każdym poziomie życia od bakterii do skal, od kotów i psów do pawianów i ludzi - rytm aktywności i odpoczynku wymuszany na nas cyklem światła i ciemności powtarza się w rytmie komórek organizmu. Prorocy i mędrcy odkryli to już dawno. Piąty aksjomat hermetyków stwierdza: ''wszystko płynie na zewnątrz i do środka; wszystko ma swą porę; wszystkie rzeczy wznoszą się i opadają, ruch wahadła, przejawia się we wszystkim; miara odchylenia w prawo jest miarą odchylenia w lewo; rytm równoważy się. W bardziej współczesnych czasach biolog Gay Luce powiedział, że “jest zupełnie jasne, iż zdrowe istoty żyjące mają nie tylko swój rytm wewnętrzny, są one również zsynchronizowane ze swym otoczeniem”.

Proces narodzin dziecka również podlega powszechnym prawom rytmu. Jednak od czasu rewolucji przemysłowej kobiety społeczeństw zachodnich oddalają się coraz bardziej od naturalnego, rytmicznego sposobu rodzenia występującego u zwierząt. Zapomniały o naturalnym rytmie, gdyż odcięły się w swoim życiu od naturalnego biegu rzeczy, któremu przez wieki instynktownie ulegały. W naszych czasach uczy się kobiety, jak mają rodzić. Powoduje to zaburzenie ich normalnego rytmu; przerywa się więź między matką i dzieckiem i zakłóca przepływ energii między nimi w najbardziej istotnym momencie, gdy dziecko decyduje się przyjść na świat.

Większość kobiet rodzących w szpitalach dostaje również środki farmakologiczne. W ten sposób pozbawia się je osobowości i ogranicza ich udział w urodzeniu dziecka. Sprowadza się je do poziomu maszyny; nie mogą reagować w sposób naturalny, a ich naturalny rytm jest zaburzony. Co gorsza, podawane środki zaburzają im odczuwanie zarówno własnego, jak i dziecięcego ciała. Powoduje to odcięcie dziecka od podpory energetycznej ze strony matki. Wsparcie to matka dawałaby świadomie i nieświadomie, gdyby nie została poddana wpływowi narkotyku. Zanim dziecko wydostanie się z dróg rodnych, jego naturalne rytmy i jego związek z polem energetycznym matki oraz powszechnym polem energetycznym ulegają przerwaniu. W momencie narodzin dziecko zostaje wyrwane z ciepła i bezpieczeństwa matki i jej pola energetycznego, a jego pierwszym doświadczeniem w świecie fizycznym jest ból rozłąki. Janov twierdzi, że stan matki w czasie porodu (jeśli jest znarkotyzowana lub skurczona) jest dosłownie nieszczęściem dla płodu. Musi on pokonać go, jeśli ma przeżyć. Musi walczyć, zanim wykona swój pierwszy oddech. Nie ma znaczenia, jak dużo matka wie, nie ma znaczenia, jak dobrze została wyuczona w szkole rodzenia... Jeśli matka zamknęła się w sobie i jeśli przejawia się to przez napięcie mięśni, to w czasie porodu przy każdej fali bólu mięśnie (również macicy i pochwy) odpowiadają automatycznie skurczem.”

Janov nazywa ten syndrom urazem porodowym. Uraz porodowy może być szczególnie niszczący dla dziecka w aspekcie energetycznym. W czasie porodu dziecko po raz pierwszy jest pozbawione fizycznego i energetycznego uścisku matki. Najbardziej niszczące są te porody, podczas których dziecko jest zabierane od matki bezpośrednio po urodzeniu, gdyż pozostaje ono wtedy samotne, na zewnątrz aury matki. Dziecko oddalone od matki o więcej niż 20 cm znajduje się na zewnątrz ochronnego parasola eterycznej aury matki. Gdy dziecko znajduje się wewnątrz eterycznej aury matki, zachodzi wtedy nieświadomy, rytmiczny przepływ miłości i emocjonalnej energii od matki do niego. Dziecko na zewnątrz eterycznej aury matki traci z nią kontakt emocjonalny. Gdy odsuniemy dziecko od matki na odległość większą niż dwa i pół metra, utraci ono również kontakt mentalny, gdyż znajdzie się poza aurą czy polem mentalnym. W takich przypadkach nie będzie kontaktu na nieświadomym poziomie mentalnym, a dopóki matka nie pomyśli bezpośrednio o swym dziecku, nie będzie między nimi żadnego kontaktu również na świadomym poziomie mentalnym. Na zewnątrz emocjonalnych pól mentalnych matki to ona właśnie musi świadomie (emocjonalnie i mentalnie) zwracać się do dziecka, by utrzymać z nim kontakt. Samo dziecko nie może zwrócić się do matki z prostego powodu, nie rozwinęło jeszcze odpowiednich do tego zdolności. Jeśli matka jest pod wpływem środków farmakologicznych, to nie może utrzymać kontaktu z dzieckiem. Jeśli jest egocentryczna lub wystraszona i nie sięga świadomie po dziecko, gdy zabrano je od niej, spowoduje to u dziecka pierwsze przeżycie poczucia oderwania samotności i bólu. Nazbyt ciężki ból przeciąży system energetyczny dziecka i dziecko nie będzie mogło przetworzyć i uwolnić katastroficznych uczuć, których doświadcza.

Niemowlęctwo

Gdy związek niemowlęcia z rodzicami zostanie przerwany z powodu bloków energetycznych u jednego z rodziców, jego energetyczne pole własne będzie ulegało dalszemu niszczeniu. Wywrze to ujemny wpływ na rozwój dziecka, którego korzenie powinny sięgać głęboko w nieświadomość. Jeśli ego będzie się rozwijać głównie wewnątrz świadomości, to dziecko nigdy nie osiągnie pełnej dojrzałości emocjonalnej. Uniemożliwi mu to później wchodzenie w dojrzałe związki z innymi ludźmi, a nawet może uniemożliwić zrozumienie, czym jest taki naturalny, dojrzały związek.

Następująca historia pokazuje, jakie trudności trzeba pokonać, gdy zostanie przerwany właściwy rozwój ego.

Jestem nieślubnym dzieckiem. Mój ojciec był alkoholikiem. Urodziłam się w domu dla niezamężnych matek.

Gdy miałam dwa lata moja matka wyszła za mąż po urodzeniu trzeciego dziecka. Mogłam więc zaznać trochę życia rodzinnego z matką, ojczymem i siostrą. Trwało to jednak bardzo krótko. Siostra została zabrana przez ciotkę, mnie wzięli dziadkowie. Później oddano mnie do rodziny zastępczej. Jako dziecko byłam zupełnie zdezorientowana, nie wiedziałam gdzie jest moje miejsce i komu mam ufać. Byłam dzika i trudna. W rodzinie zastępczej byłam rok, następnie opiekunowie zdecydowali, że nie chcą mnie już dłużej. Jako dziecko cierpiałam na zaburzenia mowy i nocne koszmary.

Po trzecim roku szkoły nauczyciele i rodzice uznali, że nie nadążam za klasą i muszę przenieść się do domu dziecka. Żyłam tam i chodziłam do szkoły przez mniej więcej rok. Popychano mnie w ten sposób na różne strony do piętnastego roku życia, kiedy to ponownie zamieszkałam z matką i ojczymem. Moje napady złości i agresji w dzieciństwie przekształcały się powoli w depresję w okresie dojrzewania. Przed upływem piętnastego roku życia brałam narkotyki. W ciągu następnych dwu lat czułam się bardzo niepewnie i często zmieniałam miejsce zamieszkania. Przez większość tego czasu byłam naćpana, a pewnego dnia podjęłam próbę samobójstwa, co spowodowało uraz pleców. Po tym zostałam umieszczona w domu poprawczym dla dziewcząt, gdzie podjęto próbę przywrócenia mnie do normalnego życia. Później utworzono grupę terapeutyczną w moim mieście. Umieszczono mnie tam. Z początku byłam pełna niedowierzania, dzika i jędzowata. Powiedziano mi jednak, że mam do wyboru: albo zostaję w grupie, albo zostanę przeniesiona do więzienia dla nieletnich. Zdecydowałam pozostać w grupie. Wkrótce zaczęłam odczuwać prawdziwą zmianę w swym życiu, ponieważ zmuszono mnie do życia z innymi ludźmi i mówienia do nich podczas terapii grupowej. Żyłam w tej grupie przez trzy lata; w tym czasie uświadomiłam sobie, że warto żyć. Później spotkałam mężczyznę, w którym się zakochałam. Jednak moja zazdrość, zawiść, lęk przed odrzuceniem, jak również potrzeba posiadania kogoś były tak silne, że ostatecznie zniszczyłam ten związek.

W 1985 roku usłyszałam o amerykańskim uzdrowicielu, który nauczał w Europie. Po pewnych wahaniach postanowiłam zostać jedną z jego uczennic. Chciałam dowiedzieć się czegoś więcej o pracy z czakrami i energią. Lecz nawet wtedy, gdy zaczęłam z nim pracować, poruszałam się zgodnie ze swymi starymi wzorcami. Minęło wiele czasu zanim zrozumiałam, że duchowy nauczyciel nie daje żadnych struktur ani wzorców. Wszystko jest otwarte - każdy dzień jest innym dniem. Ja jednak byłam bardzo przywiązana do takich sytuacji i otoczenia, które zapewniały mi poczucie bezpieczeństwa. On nie chciał mi tego dać, więc zaczęłam obnosić się ze swoim nieszczęściem i winić innych za moje dolegliwości, obawy i rozpacz.

Coraz bardziej odczuwałam, jak jestem rozrywana na dwie części. Tęskniłam do odkrycia stanu absolutnego poświęcenia, miłości i oderwania, lecz równocześnie stwierdzałam, że nie mogę się otworzyć, gdyż obawiam się odrzucenia. Nie mogłam wyznać, że kogoś kocham, gdyż nie dowierzałam swym uczuciom. Po tygodniach zamętu poszłam do Keitha, a on powiedział, że jedynym sposobem wyjścia z mego kryzysu osobowości jest przerwanie blokad, które powstrzymują mnie przed pokochaniem samej siebie w sposób bezwarunkowy. Powiedział mi, że muszę sprawdzić moje nastawienie do niego, do pracy z energią i do samej siebie. Cierpiałam godzinami wciąż zadając sobie pytanie: o co mu chodzi? Próbowałam zrozumieć, jakie są moje motywy i nastawienie i skąd się biorą. Wreszcie doszłam do takiego punktu, że miałam tylko jedną możliwość odrzucić przeszłość i żyć w teraźniejszości.

Zaczęłam więc regularnie medytować i zwracać uwagę na sposób, w jaki chodzę, gdzie wyczuwam napięcia i czy moja energia przepływa właściwie. Po krótkim czasie poczułam zmiany w całym systemie energetycznym. Czułam, jak otworzyło się moje serce i łatwiej mi było właściwie reagować na innych ludzi. Odkryłam ponownie to, za czym tęskniłam przez cały czas - miłość. Miłość, która jest możliwa, jak wyjaśnił mi Keith, gdy staję się ponownie całością, całkowicie sobą.

Karmienie piersią

Związek niemowlęcia z matką jest określony jego potrzebami uzyskiwania fizycznego i psychicznego pokarmu. Jeśli dziecko nie ma możliwości energetycznej wymiany z matką, jeśli nie może jej przekazywać swych potrzeb, jego system energetyczny ulega rozerwaniu. Dziecko rodzi się z potrzebą i instynktowną umiejętnością ssania. Jeśli nie jest karmione piersią, albo robi się to nieodpowiednio, powstają psychiczne i energetyczne urazy, związane z niezaspokojeniem potrzeby ssania. Może to zaburzyć energię płynącą przez plecy, kark i usta. (Okolice pleców, karku i ust są związane z piątą czakrą). Pozbawienie dziecka możliwości dostatecznie długiego i satysfakcjonującego ssania wywołuje ból. Ból powoduje skurcz piątej czakry dziecka. Skurcz zostanie przeniesiony na ciało fizyczne i wywoła nadmierne napięcie w mięśniach pleców, karku, gardła i ust. Napięcie fizyczne wywoła dalsze ograniczenie przepływu energii. Skurcz piątej czakry wywiera więc poważny wpływ na dziecko, gdyż zawiaduje ona ekspresją samego siebie. Wiąże się to z werbalnym i niewerbalnym manifestowaniem myśli i emocji, jak również pełną ekspresją ciała fizycznego. Zdolność dziecka do spontanicznego, radosnego i rytmicznego poruszania się jest również regulowana przez piątą czakrę. Ponadto piąta czakra jest miejscem, w którym wszystkie odczucia przychodzące z niższego ciała są przetwarzane na radość. Gdy czakra ulegnie urazowi i zablokowaniu w okresie niemowlęctwa, dziecko będzie dorastać bez możliwości poradzenia sobie (przetworzenia w radość i wyzwolenie) z silnymi uczuciami bólu, strachu i złości. W konsekwencji uczucia te utkną w subtelnym systemie energii, utworzą otoczone “murem” zbiorniki bólu, strachu i złości, co doprowadzi do fragmentacji. Im więcej trudności ma dziecko z przetwarzaniem uczuć, tym łatwiej ulega przeciążeniu i tym bardziej kieruje się do wnętrza siebie. W krańcowych przypadkach dziecko może wybrać albo świat fantazji, gdzie każdy ból, sytuacja wywołująca lęk czy złe słowo ulegają wyolbrzymieniu ponad jego możliwości poradzenia sobie z nimi, albo wybierze ono całkowitą dezintegrację w wiele osobowości. W stanie wielorakiej osobowości “jaźnie” działają całkowicie niezależnie. Wzorce czynności mózgu, prawo- lub leworęczność, czy występowanie alergii zmieniają się przy przechodzeniu między osobowościami. Terapeuci opisują wiele zadziwiających symptomów wykazywanych przez ludzi z wieloma osobowościami. Pewien terapeuta opisuje przypadek pacjentki, która miała trzy razy w miesiącu menstruację - tyle razy, ile miała osobowości. Inny pacjent tego typu wymagał różnych okularów w różnych “stanach” ego.

Frank Puntram, psychiatra i psycholog w Natural Institute of Mental Health, stwierdza: “ Wydaje się, że różne osobowości występujące u tego samego człowieka są tak odmienne, jak różni ludzie.”

Trening czystości

Gdy swobodne promieniowanie energii przez dziecko ulegnie zaburzeniu w czasie treningu czystości, często występuje przerwanie energii przepływającej przez pierwszą czakrę u podstawy kręgosłupa. Pierwsza czakra zakorzenia osobę w Ziemi i zapewnia jej poczucie podstawowego bezpieczeństwa. Gdy energia pierwszej czakry ulegnie zablokowaniu, zostaną również zablokowane częstości energii związanej z mechanizmami zapewniającymi przeżycie, bezpieczeństwo i ostrożność. Jeśli dziecko nie znajdzie tych uczuć w sobie, spędzi życie na poszukiwaniu ich na zewnątrz siebie, często przez gromadzenie pożywienia, rzeczy, itd. Zachowania takie zapewniają mu poczucie bezpieczeństwa.

Jeśli rodzice nie umieją przytulać dziecka i pozbawią je doznań płynących z kontaktu fizycznego, bo sami nie czują własnych ciał i nie potrafią uzewnętrzniać uczuć, jeśli pozostawiają płaczące dziecko samo, aż zaśnie - to wystąpią zablokowanie drugiej czakry. Zaburzenia drugiej czakry utrudniają dziecku odczuwanie własnego ciała fizycznego. Dziecko szybko staje się wtedy fizycznie niewrażliwe i odrętwiałe, a jego rozwój pójdzie w kierunku biernej osobowości. Odrętwienie często sprawia, że życie takiego dziecka jest zdominowane przyjemnościami zmysłowymi. Występuje wtedy tendencja postrzegania ludzi jedynie jako obiekty służące do spełniania życzeń. Osoba z zaburzeniami pierwszej lub drugiej czakry w swych próbach znalezienia szczęścia staje się więc uzależniona od świata zewnętrznego; próbuje wszystkiego, by skompensować brak wrażeń dochodzących z własnego ciała i systemu subtelnej energii. Utrata czegoś, co dawało przyjemność, często ujawnia poczucie pustki wywołanej brakiem wrażeń z ciała i brakiem energii, gdyż ulegają wtedy ograniczeniom również energia seksualna i Kundalini. Kundalini - energia węża, umieszczona u podstawy kręgosłupa. Uważa się ją za najpotężniejszy strumień subtelnej energii w istocie ludzkiej. Ten rodzaj zaburzeń może pojawić się w dowolnym momencie od urodzenia do pokwitania. W okresie pokwitania zaburzenia mogą się przejawiać ostrzej, gdyż przepływ energii seksualnej nasila się w czasie dojrzewania seksualnego. Zaburzenia w okresie pokwitania mogą prowadzić do różnych dysfunkcji seksualnych, gdyż bloki energetyczne obejmujące pierwszą i drugą czakrę uniemożliwiają energii seksualnej właściwy przepływ przez drugą czakrę i odpowiednie kanały.

Warunkowa miłość

W miarę upływu czasu dziecko usamodzielnia się. Jest coraz mniej zależne od matki i jej systemu energetycznego. Zaczyna eksplorować świat i nawiązuje kontakt najpierw z innymi członkami rodziny, a potem z ludźmi na zewnątrz. Trudności wewnątrz najbliższej rodziny mogą zaburzyć energetyczny system dziecka i jego zdolność do zachowania pełni i możliwości tworzenia bliskich związków w ramach rodziny, a później związków przyjacielskich, koleżeńskich, małżeńskich i kontaktów z własnymi dziećmi. Gdy rodzice dają miłość warunkowo, uzależniając ją od czegoś (na przykład: będę cię kochać, jeśli będziesz grzeczny, jeśli będziesz miła, jeśli odwzajemnisz mi miłość), wtedy wraz z miłością jest przesyłana ukryta informacja. Brzmi ona: “Nie jesteś dostatecznie dobry będąc taki, jaki jesteś”. Nie ma większej katastrofy dla dziecka niż utrata miłości rodzicielskiej. Im młodsze dziecko tym bardziej katastrofalna jest taka utrata. Zmuszone do wyboru między utratą rodzicielskiej miłości a odrzuceniem części swej “jaźni”, dziecko na ogół zgodzi się z rodzicem i raczej odrzuci część siebie jako niedostatecznie dobrą, niż zaryzykuje utratę miłości rodziców.

Odrzucenie istotnej części siebie głęboko zmienia stan energetyczny dziecka. Hamuje swobodne promieniowanie energii przechodzącej przez świadomość i nieświadomość i sprzyja tworzeniu się “małych demonów”, “innych”, odrzuconych najpierw przez rodziców, a następnie przez dziecko. Problem polega na tym, że te demony stają się demonami tylko dlatego, iż zostały odrzucone i nie zostały obdarzone miłością. Im bardziej są odrzucane, tym ciemniejsze się stają. Będą męczyć dziecko, a potem dorosłego, dopóki nie pozwoli się im wyjść z uwięzienia (wewnątrz nieświadomości, akceptując je i dając im miłość, której potrzebują.

Złość

Złość wewnątrz rodziny, nawet jeśli nie jest skierowana na dziecko, zaburza jego system energetyczny. Złość, jak miłość, jest promieniowaniem skierowanym na zewnątrz. Jednak rzadko jest wyrażana właściwie. Na ogół łączy się z niską samooceną: jestem zły, jest we mnie coś złego. Jeśli złość promieniuje swobodnie, jest po prostu chwilowym wybuchem energii i wyraża jedynie dolegliwość rozzłoszczonej osoby. Zawiera się w niej przesłanie typu “Przestań to robić” czy też “Nie podoba mi się to co robisz”. Rzadko jednak jest wyrażana w ten sposób. Na ogół wybuch złości powoduje, że wszyscy - rozzłoszczona osoba, obiekt jej złości i osoby postronne, objęci zaburzonym polem energetycznym kurczą się. Niewłaściwie wyrażający swą złość rodzice mimowolnie niszczą system energetyczny swych dzieci poddając je wpływom zaburzonego pola energetycznego. Czyniąc tak zaburzają związki dziecka z powszechnym polem. Jeśli rodzice wzajemnie się urażają, jeśli są często źli i wrogo do siebie nastawieni, dziecko dostaje się w środek zaburzonego pola energetycznego. Dziecko, które często znajduje się w takiej sytuacji, uczy się ograniczać swobodny przepływ swej energii, gdyż wychodząc na zewnątrz napotyka bariery sprawiające mu ból. Taki scenariusz prowadzi do załamania dziecięcej ufności.

Ufność

Ufność jest nieświadomym przyjęciem założenia, że swobodne promieniowanie jest bezpieczne. Zdolność do bycia ufnym daje człowiekowi swobodę promieniowania bez zaburzeń wywołanych starymi lękami. Pozwala czuć się absolutnie bezpiecznie. Załamanie ufności powoduje wyobcowanie danej osoby lub czyni ją zależną. Gdy próbuje ona znaleźć w świecie bezpieczne miejsce, napotyka jedynie na wrogie i niebezpieczne. Większość ludzi nie uświadamia sobie swej niezdolności do ufności.

Dziecięca ufność może ulec zniszczeniu, gdy jedno lub oboje rodziców wykorzystują dziecko w walce ze sobą o władzę. Walka o władzę wewnątrz rodziny jest złowrogim znakiem, bo...ukazuje załamanie zaufania i miłości między mężem i żoną. “Gdzie miłość króluje, nie ma potrzeby rządzenia; a gdzie żądza władzy jest najważniejsza, brak jest miłości. Gdyż jedno jest cieniem drugiego...”

Normalnie dziecko uważa rodziców za opiekunów, lecz gdy jedno z nich staje się jego antagonistą, następuje przerwanie przepływu energii między nimi. Zaburza to swobodne promieniowanie energii przez dziecko. Często też dziecko odpłaca pięknym za nadobne upewniając się we własnej władzy, przedkładając władzę nad miłość w konfliktowej sytuacji stworzonej przez któreś z rodziców. Jednak zawsze i niezmiennie cierpi dziecko. Co więcej, takie dziecko stając się dorosłą osobą często organizuje tę samą “grę o władzę”, której nauczyło się w domu rodzinnym. Nic nie może zmienić tej sytuacji, dopóki taka osoba nie zniszczy bloków ograniczających normalny przepływ energii, by mogła znowu promieniować swobodnie.

Jeśli rozwijające się ego nie ma łączności z nieświadomością, to w miarę wzrastania dziecka rośnie jego żądza władzy, natomiast radosne odczuwanie przepływu energii przez subtelny system energetyczny i ciało fizyczne staje się coraz mniej wyraźne. Z dziecka wyrośnie więc niewrażliwy dorosły, a pragnienie władzy uczyni go jeszcze słabszym. Pola otaczającej go aury będą słabe ze względu na niezdolność systemu energii subtelnej do przetwarzania i rozprowadzania dużych ilości energii. Człowiek zostanie wtedy odcięty od JESTEM i będzie wrogo nastawiony do życia, a zwłaszcza swego życia wewnętrznego.

Ego, które nie ma kontaktu ze swą nieświadomością, jest niebezpieczne. Zwraca się przeciwko JESTEM, związkowi jaźni i próbuje zahamować je kreując przesadne wyobrażenie swej jaźni. Usiłuje stworzyć jedną dominującą osobowość “ja” i wyłącznie z nią identyfikować się. Ego zakorzenione wyłącznie w świadomości uzurpuje sobie rolę JESTEM i zamyka osobę w świecie płaskim, powierzchownym, bez głębokiej i rzeczywistej miłości.

Niewinność

Normalnie życie dziecka jest okresem magicznym, gdyż nierozwinięta w pełni świadomość nie uzurpuje sobie jeszcze pozycji JESTEM i jego nośników: intuicji i nieświadomej świadomości.

Joga określa pierwszych siedem lat w życiu człowieka jako lata radości lub niewinności. Energia przepływa wtedy normalnie i bez przeszkód między pierwszą a siódmą czakrą. Nie istnieją jeszcze, a jeżeli to nieliczne, fragmentacje; dziecko cieszy się więc przeżywając związek ze WSZYSTKIM. Prowadzi niewinne życie w teraźniejszości, bez prawdziwego rozumienia przeszłości czy przyszłości.

Wszystkie dzieci pozostają (choć przez rozmaity okres czasu) w nieświadomym związku z powszechnym polem i cieszą się z owoców, które to przynosi. Jezus docenił uprzywilejowany stan dziecka mówiąc: “Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie, nie przeszkadzajcie im; do takich bowiem należy królestwo Boże” (Mk 10, 14). Dziecko, rozwijając swą oddzielną tożsamość, uświadamia sobie takie pojęcia jak ja, ty, moje, twoje; tworzy się więc świadomość. Jeżeli ego będzie osadzone mocniej w świadomości niż w nieświadomości, to straci poczucie związku ze WSZYSTKIM. Za zdobycie świadomości bez zachowania równowagi między nią a nieświadomością płacimy cenę, którą jest utrata świadomego związku ze WSZYSTKIM.

Używając biblijnej metafory możemy powiedzieć, że dopóki dziecko pozostaje w stanie nieświadomości, a jego energia swobodnie przepływa umożliwiając JESTEM całkowite przejawianie się, to pozostaje ono w jedni z Bogiem i przebywa w rajskim ogrodzie. Gdy tylko jednak doświadczy ono swej własnej, wydzielonej tożsamości, ten całkowity związek rozpada się. Dziecko zostaje wypędzone z ogrodu i pozbawione infantylnego stanu szczęścia. Od tego właśnie momentu, momentu odizolowania, zaczyna się lęk. Razem z lękiem pojawiają się “inni”; do nieświadomości dociera, że izolacja, życie na zewnątrz WSZYSTKIEGO jest równoważne zagładzie.

Dziecko, zamiast dążyć z powrotem do jedności, wykazuje zazwyczaj dokładnie odwrotną reakcję. Zaczyna utożsamiać się wyłącznie ze swą świadomą jaźnią, która opanowuje ego i stara się stłumić wszelkie wspomnienia nieświadomej niewinności i szczęścia, które miały miejsce. Następnie świadoma jaźń usiłuje zająć pozycję JESTEM gloryfikując siebie i stan dwoistości, w którym się znajduje. Posuwa się tak daleko, że zaprzecza istnieniu wszystkiego, co nie jest dwoiste. W wyniku tego procesu dziecko traci swą niewinność i rozpoczyna pełne wysiłku życie, w którym świadomość odpowiada za wszystkie czyny.

Gdy źródłem działalności osoby jest świadomość, jej czyny nie wychodzą z wnętrza jej istoty. Nie ma w nich głębokiego poczucia sensu, gdyż nie są mocno osadzone w JESTEM. Giną zadowolenie i bezpieczeństwo, a same działania wypływają z pragnień i lęku. Stają się więc zwykłym pozyskiwaniem rzeczy, które ta osoba chce mieć, by uśmierzyć ból, lub próbować go uniknąć.

Samo istnienie JESTEM nasila ból przypominając ciągle człowiekowi o jego fragmentacji i powierzchowności; dlatego jest stałym zagrożeniem dla świadomości i jej pozycji. Świadomość (ego) używa wszelkich dostępnych sobie sposobów, by bronić się przed JESTEM. Zrobi wszystko, byle tylko zachować swą pozycję.

Przypowieść o służącym daje nam doskonalą metaforę gorzkiej walki:

...Był pewien gospodarz (JESTEM - aut.), który założył winnicę. Otoczył ją murem, wykopał w niej tłocznię, zbudował wieżę, w końcu oddał ją w dzierżawę rolnikom i wyjechał. Gdy nadszedł czas zbiorów, posłał swoje sługi do rolników, by odebrali plon jemu należny. Ale rolnicy chwycili jego sługi i jednego obili, drugiego zabili, trzeciego zaś ukamienowali. Wtedy posłał inne sługi, więcej niż za pierwszym razem, lecz i z nimi tak samo postąpili. W końcu posłał do nich swego syna, tak sobie myśląc: Uszanują mojego syna. Lecz rolnicy zobaczywszy syna mówili do siebie: To jest dziedzic; chodźcie, zabijmy go, a posiądziemy jego dziedzictwo. Chwyciwszy go, wyrzucili z winnicy i zabili.” (Mt 21, 33-39).

Przemiana życia, w którym ego jest zakorzenione w świadomości i odzyskanie prawdziwej jaźni otwartej na pełnię wymaga pokonania lęku, lęku przed niekochanymi “innymi”. Pracując nad uzyskaniem psychiczno-duchowej integracji można uwolnić i zintegrować te małe demony uwięzione w świadomości. Proces ten zaczyna się, gdy człowiek przeciwstawi się swojemu lękowi, gdy starczy mu uczciwości i odwagi, by przyznać, że demony te istnieją. Trzeba odwagi, by przypomnieć sobie o nich i zaakceptować je, przytulić do siebie i zintegrować z resztą swej “jaźni”. Taka ponowna integracja czyni człowieka podobnym do dziecka i przenosi go w stan pełni i bezwarunkowej radości.

BĄDŹ UCZCIWY Z WŁASNĄ JAŹNIĄ

Być może w czyśćcu ujrzymy nasze twarze i usłyszymy swe głosy takimi, jakie są w rzeczywistości.

- C.S. Lewis

Wstępne warunki

Nasze wysiłki, by uzyskać psychiczno-duchową integrację, mogą przynieść sukces tylko wtedy, gdy podejmiemy je uczciwie i odważnie. Uczciwość polega na chęci widzenia rzeczy takimi jakie są naprawdę, a nie według naszych życzeń. Odwaga jest gotowością zaakceptowania tego co widzimy. W czasie swej praktyki odkryłem, że uczciwe i odważne zachowanie jest dla większości ludzi bardzo trudne. Zwyczaje i konwenanse naszego społeczeństwa, pragnienie nie urażania uczuć innych, pragnienie bycia akceptowanym, i nieświadoma chęć widzenia rzeczy lepszymi lub gorszymi niż są naprawdę; wszystko to sprzysięgło się, by uczynić człowieka lękliwym i nieuczciwym.

Ludzie decydują się na nieuczciwość w życiu z wielu powodów. Czasem nieuczciwość jest wyborem najłatwiejszym - szczególnie w sytuacji zagrażającej temu, z czym człowiek wiąże swoje bezpieczeństwo lub dobrobyt. W takim przypadku świadomość, by zachować aktualny stan rzeczy, decyduje, że mądrzej jest być nieuczciwym. Częściej jednak ludzie są nieuczciwi w stosunku do siebie i innych, by uniknąć doświadczania energii, z którą nie potrafią sobie poradzić. Choć obiektywnie dobrze jest mieć więcej energii, bo jest ona podstawowym elementem zdrowia fizycznego, dobrych stosunków z innymi i doświadczania bezwarunkowej radości, to jednak wielu ludzi sądzi, że nadmiar zdrowia i radości może zagrozić ich życiu, pracy i całemu układowi związków z innymi ludźmi. Warunki życia człowieka, jakość jego więzi z innymi, siła osobowości, praca i zdrowie są określone przez jego poziom energetyczny i zdolność do swobodnego promieniowania energii. To, jak układa się życie człowieka zależy od przyjętych przez niego racjonalnych uzasadnień dla samoograniczenia przepływu własnej energii. Zmieniając poziom energii i zasięg jej promieniowania człowiek zmienia swój stosunek do świata. (Sytuacja zewnętrzna człowieka zawsze odzwierciedla jego stan wewnętrzny). Każde podniesienie poziomu własnej energii, jak powiedział Tagore, może być zagrożeniem dla osoby, która “buduje zawsze wokół siebie mur”. Z tego względu większość ludzi, mając dokonać wyboru między uczciwością i większą ilością energii a nieuczciwością i status quo, decyduje się na to co jest.

Blokowanie przepływu

Większość ludzi wybiera nieuczciwość, w szczególności emocjonalną, żeby zablokować przepływ energii niechcianych emocji przez system energii subtelnej. Jednak jeśli człowiek okłamuje siebie lub innych, że nie odczuwa czegoś, by w ten sposób uniknąć jakiegoś uczucia, to blokuje przepływ energii, a tym samym zaburza swe związki z innymi ludźmi. Zaburzenie takie, zależnie od okoliczności, może być częściowe lub całkowite. Miejsce w subtelnym systemie energetycznym i odpowiadający mu obszar ciała fizycznego, gdzie tworzy się blok, zależą od tego, które częstości energii ulegają zablokowaniu. W efekcie, gdy swobodne promieniowanie energii jest ograniczone, ludzie czują się mniej związani z innymi.

Stopień izolacji doświadczany przez obie strony zależy od energii zużywanej przez nieuczciwą osobę do ukrycia swych prawdziwych uczuć i od tego, jak skutecznie się ona maskuje. Maskować się można tylko częściowo, gdyż niewiele kłamstw jest rzeczywiście skutecznych. Przepływ energii podlega więc raczej pewnym ograniczeniom niż blokowaniu. Częściowo zablokowana energia będzie miała zaburzoną częstość, co z kolei wywoła zaburzenie związków. Poza tym, będąc nieuczciwym, człowiek nie tylko blokuje energię promieniującą na zewnątrz, lecz również ogranicza swobodny przepływ energii wewnątrz swego systemu energii subtelnej. Jeśli takie maskowanie trwa przez długi okres, to poziom prany w systemie energii subtelnej obniża się wydatnie.

Ograniczanie przepływu prany i ukrywanie prawdy jest niekończącym się zajęciem. Człowiek musi się tym ciągle zajmować i zużywa wiele energii, by być skutecznie nieuczciwym. Pomimo całej tej pracy bycie nieuczciwym nie daje żadnego zysku. Jedyne, co się dzięki temu osiąga, to zaburzenie związków z innymi ludźmi, niepotrzebny ból i cierpienie.

Myśli i emocje

Każda myśl i emocja jest wypromieniowaniem energii wytworzonej przez podpole wewnątrz energetycznego pola własnego. Podstawową cechą energii jest ruch, energia nie jest statyczna. Myśli i emocje generowane przez mentalne i astralne (emocjonalne) pole własne promieniują we wszystkich kierunkach i są doświadczane przez mentalne i astralne ciała. Myśli i emocje są najpierw zlokalizowanym skupiskiem energii mentalnej i astralnej, lecz gdy zaistnieją, nie mogą być utrzymane w miejscu swego utworzenia. Zgodnie z prawdziwą naturą powszechnego pola i pól własnych mentalna i emocjonalna energia promieniuje jednakowo we wszystkich kierunkach w swym specyficznym zakresie drgań.

Promieniująca energia wytwarzana przez myśli i emocje, a nawet zwierzęcy magnetyzm, wpływa na znajdującą się w bezpośredniej bliskości osobę, która jest szczególnie podatna na emitowane częstotliwości. Gdy myśl lub emocja jest zogniskowana na konkretnej osobie, może oddziaływać na większą odległość. Promieniowanie energii mentalnej lub emocjonalnej, któremu wszyscy jesteśmy poddawani, jest naszym pożywieniem. Gdy jednak wpływa na nas pole energetyczne zdeformowane czyjąś emocjonalną lub mentalną nieuczciwością, nasz system energetyczny zostaje zakłócony i możemy cierpieć z powodu utraty energii i zaburzenia naszej możliwości swobodnego promieniowania.

Efekt wywierany przez myśli i emocje można porównać do fal wywołanych przez kamień wrzucony do spokojnego jeziora: kamień uderza w jakimś miejscu i daje początek falom, które rozchodzą się jednakowo we wszystkich kierunkach, oddziałując na wszystkie obiekty wewnątrz ich środowiska czy pola. Wpływ na inne obiekty oznacza wywołanie w ich polach energetycznych podobnie odczuwanych wibracji, które w końcu zanikają w innych falach w środowisku. Amplituda fali zależy od wielkości kamienia i siły, z jaką został rzucony.

W ten sam sposób wpływ, który ktoś wywiera na innych, jest określony mocą i jakością myśli i emocji nadawcy, oraz wrażliwością odbiorcy. Może to bardzo pomóc w wyjaśnieniu subtelnej dynamiki ludzkich związków, dynamiki zaufania i jego braku wyobcowania, przyjaźni i niechęci, czy też wpływu hipnotycznego, który niektórzy ludzie mogą wywierać na innych, nawet na duże grupy. Dalej, wyjaśnia to, dlaczego tak często zdarza się nam odczuwać sympatię lub niechęć do ludzi, z którymi nie mamy ścisłych związków ani wspólnych interesów.

Atmosfera

Myśli i emocje uwięzione w zamkniętej przestrzeni, jak dom czy miejsce pracy, szczególnie silnie oddziałują na ludzi wchodzących do pomieszczenia. Myśli i emocje generowane przez jednostkę czy grupę w zamkniętej przestrzeni mogą w niej pozostawać, pochłonięte przez obiekty fizyczne. Wytworzona w ten sposób “atmosfera” pokoju może utrzymywać się długo, choć odczucia i myśli ludzi, którzy ją wytworzyli, zmieniły się.

Tak wytworzona “atmosfera” będzie wpływać na człowieka w sposób pozytywny lub negatywny, zależnie od swego charakteru. Wyjaśnia to nieoczekiwane zmiany nastroju niektórych ludzi, gdy przechodzą z jednego pomieszczenia do innego, lub gdy zmieniają swoje otoczenie. Zrozumienie tego, jak atmosfera pomieszczenia może wpływać na ludzi, jest ważne. Należy bowiem znać dynamikę energii zarówno w zdrowym środowisku, jak i zaburzonym przez nieuczciwość, by stać się biegłym w używaniu energii.

Atmosfera małego pomieszczenia jest na ogół łatwo wyczuwalna. Jest tak w wielu starych, małych kapliczkach, gdzie nabożne uczucia tysięcy ludzi dosłownie naładowały emocjonalną i mentalną atmosferę pomieszczenia. Emocjonalna i mentalna atmosfera zamkniętej przestrzeni może sprawiać, że pomieszczenie będzie wypełnione zdrową i odżywczą energią, lub też będzie niezdrowe i szkodliwe. Wszyscy podlegamy wpływom atmosfery emocjonalnej i mentalnej. Powinna więc być bardzo ostrożni, zanim dobrowolnie poddamy się wpływom środowiska, które ma wyraźnie złą atmosferę i będzie miało ujemny wpływ na nasz system energetyczny i ogólne samopoczucie.

Wyczuwanie atmosfery

Opisane poniżej ćwiczenie ma pomóc ci bardziej świadomie wyczuwać atmosferę. Gdy spróbujesz je wykonać, przekonasz się, że jesteś bardzo wrażliwy na mentalną i emocjonalną atmosferę pomieszczenia, i poddajesz się jej bardziej, niż mógłbyś to sobie wyobrazić. Jest to ćwiczenie grupowe i najlepiej się udaje w grupie pięciu czy sześciu osób. Każda z nich będzie miała okazję odczuć raz lub dwa razy mentalną i emocjonalną atmosferę wytwarzaną przez grupę. Ćwiczenie najlepiej wykonywać w małym pomieszczeniu. Jeśli w grupie jest sześć osób, zacznijcie od przypisania każdej z nich liczby między jeden a sześć. W ten sposób określicie, w jakiej kolejności będziecie wykonywać doświadczenie. Niech osoba z numerem jeden opuści pokój jako pierwsza. Wychodzącą osobę będziemy nazywać “odbiorcą”. Odbiorca musi pójść do pomieszczenia, w którym nie będzie mógł słyszeć, o czym mówią pozostałe osoby uczestniczące w eksperymencie. Gdy będzie na zewnątrz, powinien się zrelaksować z zamkniętymi oczami i pobudzić swą drugą uwagę.

Ludzie są szczególnie czuli na atmosferę, zwłaszcza gdy postrzegają świat przy pomocy drugiej uwagi. Gdy jedna z osób jest poza pokojem, reszta grupy powinna wybrać jakiś temat wywołujący silne uczucia i myśli u pozostałych. Przez około pięć minut powinniście zaangażować się w żywą dyskusję związaną z tym tematem. Spróbujcie wywołać we wszystkich jakieś dominujące uczucie jak radość, strach czy gniew. Możecie mówić na przykład o polityce, ekologii, przyjaźni, miłości, śmierci, dzieciach, itd. W czasie dyskusji wszyscy uczestnicy powinni swobodnie wyrażać swoje uczucia i myśli. Spróbujcie trzymać się tematu przez pięć minut. Opinie wszystkich osób powinny być zgodne, by atmosfera pokoju została naładowana mocnymi, jasno określonymi uczuciami i poglądami dotyczącymi dyskutowanego tematu.

Po pięciu minutach jeden z grupy, wyznaczony w danej rundzie na prowadzącego, powinien zdecydowanie przerwać rozmowę i sprowadzić brakującego członka grupy. Gdy tylko odbiorca wejdzie do pokoju, niech bez zwłoki opowie grupie o zmianach, które wyczuwa.

Na poziomie mentalnym odbiorca może wyczuć, jak przez jego umysł przepływają myśli, które ciągle jeszcze krążą po pokoju. Myśli te mogą pojawić się w formie słów lub obrazów. Na poziomie emocjonalnym może odczuć nastrój lub uczucia dominujące w grupie; albo emocje osoby dominującej w grupie. Może też po prostu odczuć niejasną atmosferę pobudzenia, ciepła, niepokoju czy depresji.

Jeśli odbiorca jest szczególnie czuły, może określić ogólny temat rozmowy i poglądy osób dominujących w grupie. Jego ciało fizyczne również zarejestruje zmiany w atmosferze. Niepokój będzie często doświadczany jako napięcie w różnych częściach ciała odbiorcy. Ciało może ulec fizycznemu pobudzeniu, a nawet nagłemu zmęczeniu czy letargowi. Mogą wystąpić dosłownie tysiące różnych odczuć, które może zarejestrować ciało fizyczne odbiorcy. Osoba bez treningu przeoczy wiele subtelnych wibracji, gdyż są one wyczuwane na ledwie uświadamianym poziomie. Jednak każdy łatwo rozpozna dominujące w grupie odczucia. Odbiorca, po wejściu do pokoju, musi po prostu zwracać uwagę na zmiany odczuwane fizycznie, emocjonalnie i mentalnie.

Gdy odbiorca i grupa omówią ćwiczenie, możecie kontynuować doświadczenie wysyłając na zewnątrz następną osobę i dyskutując nowy temat. Podejmując go rozproszycie starą atmosferę. Powtórzcie ćwiczenie tyle razy, żeby każde z was miało szansę być odbiorcą choć jeden raz.

Doskonalenie się

Zanim będziemy mogli całkowicie zrozumieć wagę uczciwości w stosunkach międzyludzkich, musimy mieć jej roboczą definicję. Langenscheidt definiuje uczciwość jako “bycie godnym zaufania; brak prawdopodobieństwa kłamstwa lub oszustwa.. nie ukrywanie faktów..”

Nie będę dyskutować z tą definicją, ale chciałbym pójść krok dalej i dodać, że uczciwość jest całkowitym, nieocenzurowanym wyrażaniem złożonej natury człowieka w każdej sytuacji i na wszystkich poziomach przyczynowych w stosunku do każdego, z kim pozostaje on w jakimś związku. Przy takiej definicji widać wyraźnie, że społeczeństwo nauczyło nas, iż normalne relacje między ludźmi byłyby niemożliwe, gdyby każdy był uczciwy na wszystkich poziomach i przez cały czas.

Hipoteza, z której wynika racjonalne uzasadnienie nieuczciwości, zakłada, że jesteśmy w sposób wrodzony niedoskonali, nasze motywy są nieczyste, a nasze rzeczywiste uczucia i myśli nie są dostatecznie dobre i muszą zostać poprawione. Nasuwa się wniosek, że jesteśmy ułomni, że odmiennie do innych gatunków, nie pasujemy do ekologii naszej planety, i dlatego musimy czynić poprawki do niedoskonałego dzieła rąk Boskich.

Jak wiemy, w społeczeństwie, które w to uwierzyło, został poważnie zahamowany rozwój człowieka. Wiara we własną ułomność spowodowała załamanie uczciwości i ufności, a zwłaszcza zaufania do samego siebie. Oczywiście, istnieją w społeczeństwie ludzie, którzy zaklinają się, że ufają komuś lub czemuś, ale nie o taką ufność mi chodzi.

Ufność, o której mówię, jest ufnością dziecka, wynikającą z wrodzonego poczucia bezpieczeństwa. Jest to zaufanie, które jest nie tylko świadome, lecz również nieświadome. Jest to zaufanie, które tkwi w każdej myśli, emocji i działaniu. Gdy nie ma zaufania do siebie i świata, nie może być również wrodzonej uczciwości, gdyż uczciwe wyrażanie siebie wymaga zaufania do samego siebie.

Systemy przekonań

Człowiek, który nie ufa, nie będzie mógł osiągnąć swego celu w pełni i bezwarunkowej radości. Poza tym taki człowiek musi stale tłumić uwięzione w nim uczucia pustki i rozpaczy tak, by nie wydostały się one na powierzchnię. W konsekwencji blokuje on swoją energię uniemożliwiając jej swobodne promieniowanie i przejawienie się JESTEM.

W swoim zachowaniu, zamiast kierować się JESTEM, człowiek taki musi używać czegoś zastępczego - systemu swoich przekonań. Przekonania te nie są niczym innym jak substytutem intuicyjnego przewodnictwa JESTEM. System przekonań tworzy się na skutek oddziaływań między pragnieniami i obawami. Więzi on związek jaźni na dobre i złe. Zwraca na to uwagę wielki filozof francuski Rousseau, pisząc “Człowiek rodzi się wolnym, lecz wszędzie pozostaje w łańcuchach”, a Jean de la Fontaine wtóruje mu mówiąc: “Jaki jest pożytek z dobrego życia, jeśli nie jesteś wolny?”

O zachowaniu zdecydowanej większości ludzi nie decyduje jednak JESTEM, promieniujące przez nieświadomość. Ta najpotężniejsza władza została przekazana świadomości, która działa zgodnie z regułami ustanowionymi przez system przekonań danej osoby.

Świadomość wykorzystuje ego do policyjnego nadzoru wewnętrznych poziomów rozumienia i zadanie to wykonuje ze ślepym fanatyzmem. Utrzymuje człowieka w ryzach zmuszając go do przestrzegania reguł stanowiących podstawę systemu przekonań. Wykorzystuje lęk do zastraszenia i ból do karania. W takiej sytuacji człowiek nie ma możliwości poddania w wątpliwość słuszności tych reguł. Po prostu żąda się od niego, by ich przestrzegał. Nie ma znaczenia, skąd się biorą. Nie jest również istotne, że na ogół są zwykłym nagromadzeniem starego bagażu: myśli i uczuć przejętych od rodziny, szkoły i społeczeństwa. Nie ma również znaczenia, że nie odzwierciedlają najgłębszych aspiracji i potrzeb człowieka, że są wytworem strachu i pragnień, że nie wywodzą się z JESTEM, lecz są produktem niepewności wynikającej z braku zaufania do siebie. Jedyne, co jest naprawdę ważne, to fakt, że JESTEM pozostaje uwięzione, a świadomość znajduje się w bezpiecznej sytuacji.

Owoce nieuczciwości

Choć każdy człowiek stara się osłaniać innych, zachować dobre stosunki z ludźmi, tworzyć sprawiedliwe i szczęśliwe społeczeństwo, to jednak metody, którymi usiłuje osiągnąć te cele po prostu nie działają, gdy żyje nieuczciwie. Co ważniejsze, stosowane metody sankcjonują niesprawiedliwość, izolację i ból, co widzimy wszędzie wokół siebie. Mimo wszystkich naszych wysiłków nie jesteśmy bliżsi osobistej i społecznej harmonii, niż nasi przodkowie w przeszłości. I w tych wysiłkach, by nie popaść w stan beznadziejności i rozpaczy, większość ludzi pokłada nadzieję w przyszłości, kiedy ktoś wreszcie opatrzy ich krwawiące rany. Lecz nadzieja na przyszłość jest częścią gry i również wynika z lęku.

L'esperance et la crainte sont inseparables, et il n'y a point de crainte sans esperance, ni d'esperance sans crainte.” (Nadzieja i strach są nierozłączne; nie można się bać bez nadziei i mieć nadzieję bez lęku.)

Nikogo, kto badał ludzką naturę, nie dziwi fakt, że człowiek ograniczający swe nieświadome życie i naturalne przejawianie JESTEM musi ponieść ciężkie konsekwencje.

Unikanie wewnętrznego życia z powodu lęku, a także jego dziecko-nieuczciwość, są źródłem problemów jednostki i zakłóceń jej relacji ze społeczeństwem. Człowiek poszukuje na zewnątrz, w otaczającym go świecie, tego wszystkiego, co jest zablokowane i ograniczone wewnątrz niego, co nie może się swobodnie przejawić i być doświadczone wewnątrz. Jeśli tego nie znajdzie na zewnątrz, będzie tworzyć sobie zastępcze, ułomne pragnienia i cele.

Pobłażanie sobie

Człowiek, zastępując ułomnymi pragnieniami i celami bezwarunkową radość oferowaną przez JESTEM, wpada w bezdenną głębię samo pobłażania. Częściowo można za to winić instytucje społeczeństwa. Zamiast tworzyć ludzi opanowanych, doświadczających bezwarunkowej radości, społeczeństwo produkuje ludzi nieuczciwych i wystraszonych, którzy zawsze poszukują pociechy u kogoś lub czegoś poza sobą. Z tego powodu ludzie są zdezorientowani. Zasypuje ich grad konfliktów i ambiwalentnych uczuć. Większość ludzi straciła poczucie kierunku, nie wiedzą dokąd idą. Utracili drogę. Słuchają tylu głosów, że intuicyjny głos JESTEM stał się dla nich niemal całkowicie niezrozumiały. Rzeczywiste cele zostały zastąpione nierzeczywistymi, potrzeby prawdziwe urojonymi, a realne pragnienia nierealnymi. I tak każda jednostka i rodzaj ludzki w całości w sposób szalony pędzą w przyszłość, poszukując pokoju i zaspokojenia, których nie mogą znaleźć, bo szukają ich na zewnątrz siebie.

Samopobłażanie jest alternatywą wybraną przez tych, którzy utracili dostęp do JESTEM. Przyjmuje ono formy różnego typu zachowań nałogowych, od przejadania do nadmiernego zamartwiania się, poczucia ważności, arogancji i depresji, alkoholizmu, a nawet narkomanii i samobójstw. Pobłażasz sobie, gdy nie jesteś sobą. Do samo pobłażania prowadzi ból wywołany poczuciem bycia fragmentarycznym, nie zintegrowanym. Praca dla uzyskania psychiczno-duchowej integracji wywodzi się z uczciwości. Wybierając uczciwość człowiek może pamiętać siebie (swe nieświadome jaźnie, przypomnieć je sobie i zintegrować ze świadomą jaźnią. Od tego miejsca praca energetyczna staje się łatwa. Staje się nieświadomą, harmonijną pracą ducha, duszy i ciała. Tao mówi: “... każdego dnia czyni się mniej w poszukiwaniu drogi jaźnią. Czyni się mniej i mniej, aż w końcu nie robi się nic. A gdy nie robi się nic, to i niczego nie ma do zrobienia...”

Poniższa historia ilustruje potrzebę bycia uczciwym w pracy nad psychiczno-duchową integracją.

Głośny sufi w Centralnej Azji egzaminował młodych ludzi, którzy chcieli zostać jego uczniami. Zapytał ich: - Czy jest wśród was ktoś, kto woli rozrywkę od nauki, kto chce spierać się a nie studiować, kto jest niecierpliwy, kto woli raczej brać niż dawać? Jeśli tak to niech podniesie rękę. - Nikt się nie poruszył.

- Bardzo dobrze, - powiedział nauczyciel - teraz pójdziemy zobaczyć mych uczniów, którzy są ze mną od trzech lat.

Poprowadził kandydatów do sali medytacji, gdzie siedzieli jacyś ludzie w rzędzie. Zwrócił się do nich mówiąc: - Ci, którzy wolą zabawę od nauki, którzy wolą spierać się niż uczyć, którzy są niecierpliwi, i wolą raczej brać niż dawać, niech wstaną.

Cały rząd uczniów podniósł się na nogi. Mędrzec zwrócił się teraz do pierwszej grupy: - W swych oczach jesteście lepsi, niż moglibyście zostać po trzech latach pobytu tutaj. Wasza obecna próżność pomaga wam uważać się za bardziej wartościowych od tych uczniów, którzy przez trzy lata bezinteresownie poświęcali się pracy. Zastanówcie się dobrze, gdy wrócicie do domów, czy rzeczywiście chcecie uważać się za lepszych niż jesteście, gdybyście mieli zamiar w przyszłości przyjść tu ponownie.

Odwaga

Trzeba być odważnym, by wybrać uczciwość w obliczu strachu. I właśnie odwaga jest drugim warunkiem wstępnym do pracy nad uzyskaniem psychiczno-duchowej integracji. Mówiąc odwaga nie myślę tylko o odwadze fizycznej, czy heroizmie, który widzimy w wyjątkowych warunkach lub zagrożeniach. Myślę o odwadze dnia codziennego, która nadaje życiu jego szlachetność, a ludziom moc samookreślania, niezależnie od tego jakimi chcieliby ich widzieć inni; mam na myśli odwagę, która daje człowiekowi zaufanie do siebie, tak że w każdej sytuacji może być uczciwy w stosunku do siebie. W ten sposób może żyć swoim życiem, zgodnie z własną Karmą. Mówiąc odwaga mam na myśli odwagę w małych sprawach, która mówi “tak” swej jaźni, “tak” swemu życiu, która afirmuje życie.

Hermetyzm uczy nas, że “wszystko jest dwoiste, wszystko ma bieguny, wszystko jest parą przeciwieństw”. Życie jest równowagą przeciwieństw, spoczywa w środku tej dwoistości. Można powiedzieć, że żyjemy dzięki tej dwoistości; bez niej życie byłoby niemożliwe. Zgodnie z tym życie musi składać się ze strachu i odwagi. Istniejąc wewnątrz tej równowagi życie przeciwstawia się tendencji do zaniknięcia. Odwaga nie pokonuje ani nie likwiduje strachu. Odwaga jest procesem przyjęcia strachu do siebie. Jest antytezą unikania i samo pobłażania.. Odwaga jest potwierdzeniem. Mówi “tak” wszystkiemu, akceptuje wszystko, nawet możliwość swego własnego wygaśnięcia. Przyjmując możliwość wygaśnięcia, “nie-istnienia”, godzi się z tą ostateczną, przerażającą możliwością i promieniuje mimo możliwości nie-istnienia. W świecie zanurzonym w dwoistości “istnienie” jest możliwe tylko dzięki “ nie-istnieniu”.

Odwaga jest mocą życia do potwierdzenia siebie... gdy zaprzeczenie życia (rozpacz) z powodu swej negatywności jest wyrażeniem tchórzostwa.” Paul Tillich mówi nam, że odwaga, która mówi “tak” jaźni i jest samopotwierdzająca “... jest podstawową naturą każdego istnienia i jako taka jest najwyższym dobrem. Doskonałe samopotwierdzenie nie jest wyizolowanym czynem, którego źródłem jest indywidualne istnienie, lecz udziałem we wszechświecie lub boskim aktem samopotwierdzenia, które jest mocą tworzoną w każdym indywidualnym czynie.”

... Ma serce, kto poznał strach, lecz pokonał go, kto spojrzał z dumą w otchłań. Ten, kto spojrzał w otchłań (niebyt), lecz szponami orła schwycił ją, ten jest odważny.”

Rozumieć odwagę to znaczy rozumieć, że jej brak nie jest jedynym problemem. Innym problemem, który się pojawia, gdy zajmujemy się odwagą, jest ambiwalencja. Jest to źle ulokowana odwaga wywołana rozłamem między tym, co JESTEM odbiera jako dobre i pożądane, co wybiera za swój cel i czego broni, a tym co “inni”, nieświadomie stworzeni fragmentacją, uważają za dobre i pożądane, co obierają za swoje cele i czego bronią. Sukces i poczucie szczęścia, które wspierają swobodne promieniowanie energii nie zatriumfują; nie będą wybrzmiewać z głębi danej osoby, jeśli jej cele na poziomie nieświadomości są przeciwstawne. Niekochani “inni” na poziomie nieświadomym zawsze dążą do celów, które są związane ze “szczególnymi odczuciami”, dającymi takiej osobie poczucie bezpieczeństwa i pewności, poczucie bliskości osoby, którą kochały w dzieciństwie. Jeśli ktoś ma cele, które przeciwstawiają się tym uczuciom, będzie miał wtedy problemy z ich osiągnięciem. Lojalność związana z dawnymi uczuciami będzie ich bronić z wielką odwagą.

Nie jest istotne, czy stare uczucia są pozytywne czy negatywne. By je odrzucić, człowiek musi odrzucić kogoś, kogo kochał jako dziecko, kto pozostawił piętno na jego własnym polu energetycznym. To właśnie te piętna są “szczególnymi odczuciami”. Odczucia te w wieku dorosłym dają człowiekowi nieświadome poczucie, że ciągle jest związany z ukochaną osobą. Odwaga samopotwierdzenia oznacza uwolnienie tych uczuć i przetworzenie energii, która podtrzymuje tych “nieświadomych innych”. Łatwo stwierdzić, że bronią się oni przed tym desperacko, przeciwstawiając się uzyskaniu wolności, miłości i sukcesu. Uwolnienie wymaga więc odrzucenia wszelkich związków opartych na dawnych odczuciach. Rezygnacja z dawnych związków, a zwłaszcza uczuć, wymaga wielkiej odwagi. Nie ma przecież żadnej gwarancji, że jakikolwiek związek z ukochaną osobą będzie możliwy, gdy te uczucia zostaną uwolnione. Lęk przed utratą przechowywanych uczuć i związków, które symbolizują “inni” jest tym, co czyni tak trudnym zdobycie się na odwagę potwierdzenia siebie, a jednocześnie jest to niesłychanie ważne. Zamiast okazywać swą odwagę przez bronienie związków, które przeciwstawiając się osiągnięciu celów związanych z sukcesem i miłością zagrażają życiu, człowiek musi znaleźć odwagę do czynienia tylko tego, co wzmacnia życie.

Freud mówił, że zdrowy jest ten, kto może pracować i kochać. Wszystkiemu, co w życiu staje nam na drodze, dowolnemu uczuciu, trzeba uczciwie przyjrzeć się i zaakceptować. A następnie trzeba mieć odwagę, by to odrzucić i powiedzieć mu do widzenia.

Trzeba bardzo troszczyć się o siebie, by zaakceptować, a następnie odrzucić dawne, samoniszczące uczucia, których tak dzielnie broniło się przez wiele lat. Odwagę wiąże się intuicyjnie z troską o samego siebie. Prawdziwa troska polega na poświęceniu czegoś, co się ceniło, na rzecz czegoś większego, co oznacza osobistą wolność i bezwarunkową radość. Człowiek musi być gotowy do rezygnacji ze wszystkich pereł dla tej największej - samego siebie.

Akt poświęcenia wymaga wielkiej odwagi, gdyż jest w. pewnym sensie śmiercią. Thomas Merton, wielki teolog, powiedział: “w celu zrealizowania siebie człowiek musi zaryzykować pomniejszenie, a nawet zupełną utratę całej swej rzeczywistości na rzecz innej,. bo gdy ktoś żyje jego życiem, on musi je wtedy utracić.”

POZBYWANIE SIĘ LĘKU

Mein Geist durstet nach Taten, mein Atem nach Freiheit.

- Schiller

Niszczenie strachu

Zasadniczym przejawem strachu jest skurcz. Odruch ten może być użyteczny na poziomie fizycznym. Na przykład dziecko, zbliżając palce zbyt blisko świecy lub dotykając gorącej patelni uczy się, że ogień może wyrządzić krzywdę. Oprócz fizycznej reakcji ma on jednak małą wartość instruktażową. Da Free John mówi:

Strach jest po prostu normalnym mechanizmem, który opanowujesz... Nie ma jednak żadnego znaczenia filozoficznego.”

Z powodu destrukcyjnej natury strachu i lęku, a szczególnie długotrwałego lęku, który może stać się nałogowy i wszechogarniający, w rozdziale tym opisałem szereg technik pozwalających go przetworzyć i wyzwolić. Pierwsza technika została opracowana przez starożytnych joginów. Jest to technika oddechowa, oparta na sposobie oddychania niemowląt. Nazywam ją oddechem jogowskim. Jest to całkowicie naturalny sposób oddychania. W ten sposób chce oddychać twoje ciało, gdy odpoczywa. Dzięki regularnemu praktykowaniu tego oddechu możesz przejść długą drogę w kierunku zniszczenia i rozproszenia mechanizmów lęku w swoim życiu.

Oddech jogowski

Oddech jogowski jest syntezą trzech oddechów i często nazywa się go oddechem pełnym. Wykonuje się go zawsze przez nos i nie ma żadnych przerw między wdechem i wydechem. Oddech jogowski może być oddzielnym ćwiczeniem, lub też elementem ćwiczeń medytacyjnych i relaksacyjnych. Jednak już po krótkim czasie powinien stać się normalnym sposobem twego oddychania. (Prawdopodobnie zauważysz, że oddychasz w ten sposób, gdy używasz drugiej uwagi.) Oddech jogowski zawsze będzie towarzyszył głębokiej relaksacji. Człowiek oddycha tak, gdy między jego świadomością i nieświadomością istnieje zdrowa równowaga.

Oddech Jogi składa się z trzech elementów. Pierwszy to wdech do brzucha, który w tym czasie powiększa się i napina. Druga część to śródoddech. Podczas śródoddechu powietrze, wypełniwszy brzuch, rozprzestrzenia się wypełniając obszar klatki piersiowej, zwiększając odstępy między żebrami i podnosząc ramiona. Trzecią i ostatnią część stanowi wypełnienie noso-gardzieli. Powietrze, wypełniwszy już brzuch i klatkę piersiową, wypełnia wtedy gardło i nos, z kanałami nosowymi włącznie.

Przetworzenie lęku w zdrowy stan relaksacji i spokoju osiągniesz stosując opisaną poniżej technikę.

Zacznij usadowiwszy się w wygodnej pozycji, z wyprostowanymi plecami i nogami spoczywającymi płasko na podłodze. Jeśli chcesz, możesz przyjąć “ pozycję lotosu. Gdy już wygodnie siedzisz, umieść prawą rękę na brzuchu tuż poniżej splotu słonecznego. Ułatwi to wyczucie rytmu oddechu i uczyni go bardziej płynnym. Zamknij oczy. Zamknięcie oczu nie jest konieczne, lecz pomoże ci zrelaksować się i ułatwi oddychanie. Zacznij od wdechu, najpierw wypełnij powietrzem dół płuc. Z ręką na brzuchu wyczujesz, jak mięsień przepony napina się, gdy brzuch zaczyna się lekko powiększać. Kontynuuj wdychanie, czując jak powietrze wypełnia środkową i górną część płuc. Twoje ramiona będą się unosić, a mięśnie klatki piersiowej napinać w miarę rozszerzania płuc. Podczas śródoddechu niektórzy ludzie odczuwają ból w górnym rejonie pleców, między łopatkami. Wywołują go mięśnie, które są napięte wskutek pozostawania w skurczu przez cale lata. Wynika to głównie z niewłaściwego oddychania. Nie pozwól, by ta mała dolegliwość zniechęciła cię, zmuś się do kontynuowania ćwiczeń. Po kilku dniach dolegliwości znikną, a mięśnie odzyskają normalny stan elastyczności.

Gdy powietrze wypełni płuca, pozwól mu wznosić się, wypełnić kanały nosowe i głowę. Poczujesz wtedy miłe wrażenie lekkości. Przy wydechu odwróć cały proces. Najpierw pozwól opróżnić się kanałom nosowym, następnie górnej, środkowej, a na końcu dolnej części płuc. Ramiona w sposób naturalny opadną, a przepona wróci do swego normalnego położenia. Wykonuj to ćwiczenie przez pięć minut bez żadnych przerw między wdechem i wydechem.

Z początku zarezerwuj sobie w ciągu dnia czas przeznaczony wyłącznie na wykonywanie tego ćwiczenia, lecz gdy już opanujesz rytm, przyjmij ten sposób oddychania za normę. Zwracaj uwagę na to, jak oddychasz i łagodnie przywracaj sposób pełnego oddychania za każdym razem, gdy oddech staje się płytki lub wpada w stary rytm. A teraz ostrzeżenie: bądź pewny, że postępujesz łagodnie w stosunku do siebie. Nie zamień się w ofiarę zwyczaju obserwowania siebie i swego oddechu przez cały czas. Niech nie stanie się to twoją obsesją, gdyż po prostu wywołasz niepotrzebnie lęk, i zamiast pomóc sobie w bardziej swobodnym promieniowaniu, ograniczysz się jeszcze bardziej.

Wielkie efekty

Jogowskie oddychanie pomaga przezwyciężyć nawykowy lęk, gdyż chroni człowieka przed skurczem i zablokowaniem przepływu energii przez system energii subtelnej. Robiąc przerwy między wdechem i wydechem, oddychając płytko, osłabiamy nasze uczucia i praktycznie zabijamy je. Dlatego ludzie mają tendencję do powstrzymywania oddechu i płytkiego oddychania w czasie stresu.

Wykorzystanie ćwiczeń oddechowych do uspokojenia i zredukowania wpływu stresu jest powszechnie zaakceptowane przez społeczność lekarską, a ostatnio również przez ludzi interesu. Dr Phillip Neuernberger, który jest konsultantem różnych korporacji w sprawach związanych z problemem stresu, przeprowadził szereg testów dotyczących wykorzystania technik oddechowych do relaksacji. W jednym z eksperymentów nauczył pewną grupę ludzi techniki jogowskiego oddychania, gdy inna grupa posłużyła za kontrolną. Grupa używająca jogowskiego oddechu była lepsza w standardowych testach psychologicznych. W grupie tej stwierdzono też mniej zaburzeń (według tak zwanej skali neurotyzmu), niż u ludzi oddychających “normalnie”.

W dwóch niezależnych badaniach przeprowadzonych na Uniwersytecie Kalifornijskim, J.V. Hardt i B. Timmons udowodnili, że istnieje powiązanie między oddychaniem i typem czynności elektrycznej mózgu (EEG). Stwierdzili oni, że u ludzi oddychających głęboko rejestruje się więcej fal alfa, rytmu typowego dla relaksacji, niż u ludzi oddychających płytko i szybko. Gdy oddech był głęboki, pełny i rytmiczny, fale alfa były lepiej wykształcone, niż podczas płytkiego i mniej rytmicznego oddechu.

Nawet u ludzi, którzy oddychają płytko i nierytmicznie, ciało samo może pozbywać się lęku i napięcia przez automatyczne uwolnienie oddechu w formie westchnienia czy jęku. Ta instynktowna reakcja pokazuje możliwość wykorzystania nieuświadomionych mechanizmów ciała dla przetworzenia głębokiego stresu czy lęku. Wykorzystując te nieuświadamiane mechanizmy jako punkt wyjścia pójdziemy krok dalej. Użyjemy dźwięku i wibracji zamiast westchnień i jęków, by świadomie przetworzyć lęk i rozluźnić charakterystyczny dla niego skurcz. Tę technikę nazywa się “wywoływaniem rezonansu”.

Wywoływanie rezonansu

Wywoływanie rezonansu można praktykować wszędzie tam, gdzie nasz krzyk nie będzie przeszkadzał innym. Techniką tą można dużo osiągnąć przy redukowaniu ujemnych efektów lęku wywołanego długotrwałym stresem. Jej praktykowanie zacznij od przyjęcia wygodnej pozycji z wyprostowanymi plecami. Gdy już wygodnie usiądziesz, zacznij jogowski oddech. Po dwóch minutach zwróć mentalną uwagę na serce, i zamiast jogowskiego oddechu zaczynaj każdy oddech od serca, dopóki nie poczujesz wychodzących z niego głębokich odczuć. Z każdym wdechem będziesz czul, jak się nasilają emocje w sercu. Przy każdym wydechu poddaj się tym uczuciom i pozwól im promieniować przez klatkę piersiową, a stamtąd przez całe ciało.

Poczuj energię wychodzącą z serca, promieniującą przez ramiona, nogi, żołądek, narządy płciowe, głowę, skórę, itd. Wydychaj bez przerywania rytmu oddechu. Po około dwóch minutach oddychania w ten sposób umieść czubek języka na podniebieniu, tuż za zębami, i wysuń obie ręce przed siebie. Wtedy przy każdym wydechu, gdy czujesz jak zaczynają promieniować emocje twego serca, nadaj im dźwięk i intonuj Om w ciągu całego wydechu.

Poczuj jak brzmienie twego głosu wydostaje się z głębi serca i pozwól mu płynąć tak, by całe ciało z nim wibrowało. Niech będzie jedynym wyrazem tego, co doświadczasz i czujesz. Nie musisz głośno śpiewać, jednak, najlepiej jest, gdy twój glos jest słyszalny. Śpiewaj tak przez pięć minut. Wpływ tego ćwiczenia, zwłaszcza wykonywanego przez okres kilku dni czy tygodni, jest głęboki. Technika ta nie tylko przetworzy lęk, lecz zastąpi go dobrym samopoczuciem i zadowoleniem.

Wywoływanie rezonansu powinno być regularnie praktykowane w okresie długotrwałego stresu lub lęku. Będzie miało odmładzający wpływ. Praktykowane regularnie przerwie lęk odczuwany jako niepokój, wątpliwości, niepewność, zmieszanie, wyobcowanie i zamartwianie się. Zalecam włączenie go do codziennego cyklu twoich ćwiczeń. Praktykuj je rano przed śniadaniem i bezpośrednio przed pójściem spać. Jest szczególnie pomocne dla ludzi, którzy mają kłopoty z zaśnięciem z powodu nadmiernego lęku czy zmartwień.

Efekty subtelne

Dzięki wywoływaniu rezonansu i ćwiczeniu jogowskiego oddechu uwolnisz się od przemożnego wpływu lęku, i zaczniesz odczuwać zmiany fizyczne, emocjonalne i mentalne. Twoje ciało fizyczne będzie bardziej odprężone, emocje bardziej kontrolowane, a umysł stanie się jaśniejszy i bardziej spokojny. Efekty te są wywołane zmianami energetycznymi. Właściwe oddychanie i rezonans sprawiają, że więcej prany krąży w systemie energii subtelnej, a to wywiera dobroczynny wpływ na wszystkich poziomach. Na poziomie mentalnym właściwe oddychanie obniża częstość fal mózgu i powoduje wyciszenie “dialogu wewnętrznego” (dialog wewnętrzny jest nadmiernym gadulstwem mentalnym, które bez końca zaburza spokój ludzkiego umysłu). Dzięki obniżeniu częstości fal mózgowych umysł zacznie działać bardziej efektywnie, i myśli pojawiają się jako obrazy, a nie ciągi słów. Obniżenie częstości fal mózgu pozwala również bardziej uaktywnić się nieświadomości, co tworzy zdrowszą równowagę między nią a świadomością. Taka zmiana pozwala człowiekowi działać w całym jego zakresie mentalnym.

Zwiększony przepływ prany, dzięki uwolnieniu zasobów energii uwięzionej przez lęk, wyzwala także uczucie większej ekspansywności i otwartości. Wzmożony przepływ prany może być doświadczany na wiele sposobów, niektóre z nich mogą być dość dziwne na początku. Niektórzy ludzie odczuwają wtedy ciepło w całym ciele, inni czują gorąco, zwłaszcza w dłoniach i/lub stopach. Większość odczuwa wibrację i mrowienie. Doznania te nie sygnalizują żadnego niebezpieczeństwa, jednak wystąpienie drętwienia rąk lub kurczów oznacza, że jesteś hiperwentylowany. By temu przeciwdziałać natychmiast przerwij oddychanie. Gdy jest ktoś z tobą, niech weźmie cię za ręce. Jeśli jesteś sam, złóż ręce, umieść język na podniebieniu za zębami i oddychaj normalnie. Szybko poczujesz się dobrze.

Wielu ludzi odczuwa zawroty głowy przy wykonywaniu oddechu jogowskiego lub ćwiczenia rezonansu. Jest to normalne u początkujących, którzy mają niski poziom energetyczny i nie są przyzwyczajeni do większej ilości prany w systemie energii subtelnej. Nie warto się tym przejmować, gdyż rzadko trwa to przez dłuższy czas.

Gdy system energetyczny przyzwyczai się do przepływu większej ilości energii, efekty uboczne ustępują. Uwolnienie przepływu energii sprawia, że ludzie czują się zazwyczaj bardziej otwarci emocjonalnie. Czasem zdarza się, że odczuwają smutek, radość, czy współczucie, gdy ćwiczą oddech jogowski lub rezonans. Jogowskie oddychanie czy rezonans przełamują blokady energetyczne. Wychodzenie starych uczuć na powierzchnię jest normalne. Jeśli tak się stanie, pozwól tym uczuciom przepływać przez twój system energetyczny, niech je uwolni.

Podczas ćwiczenia oddechu jogowskiego czy rezonansu twoje serce może zacząć bić szybciej. Jest to normalna, przejściowa reakcja i nie powinieneś się tym niepokoić. Może również wystąpić ból w tych miejscach twego ciała fizycznego, gdzie jest zablokowana energia. Fizyczne bloki odpowiadają blokom w ciele astralnym i mentalnym. Najczęściej ból jest odczuwany w miejscach, gdzie znajdują się czakry. Bóle takie rzadko są silne i mijają po skończeniu ćwiczeń oddechowych. Może jednak się zdarzyć, że będą się utrzymywać w czasie ćwiczeń przez szereg tygodni, dopóki dany obszar nie otworzy się, by mogło przez niego przepływać więcej prany.

Adepci na Wschodzie przez stulecia uwalniali się od ograniczeń wywołanych lękiem uprawiając oddech jogowski, rezonans i studiując Pranajamę, naukę o oddechu. Co więcej, uprawiając regularnie ćwiczenia oddechowe nauczyli się poprawiać swoje fizyczne, emocjonalne, mentalne i duchowe samopoczucie. W ciągu stuleci stwierdzili, że “można uzyskać harmonijną wibrację z przyrodą i pomóc rozwinąć się swym ukrytym mocom. Kontrolowanym oddechem można nie tylko wyleczyć siebie lub innych, lecz także praktycznie usunąć lęk i zmartwienia...”

Czy stres jest wrogiem

Silny strach czy szok mogą przeciążyć system energii subtelnej. Szok jest na ogól nagłym, nieoczekiwanym przeżyciem, które zmusza system energii subtelnej do przetworzenia nadmiernych ilości prany w jednej niemal chwili. Jeśli w systemie energii subtelnej człowieka istnieją blokady, takie natychmiastowe przetworzenie jest praktycznie niemożliwe. Gdy człowiek nie może przetworzyć całej energii przepływającej przez niego, nieprzetworzona część energii zostaje uwięziona w systemie i tworzy “złogi”, które mogą wywierać poważny i długotrwały wpływ.

Typowa sytuacja, która może przeciążyć system energii subtelnej, występuje na przykład podczas kierowania samochodem na autostradzie czy drodze szybkiego ruchu. Jesteś zrelaksowany, słuchasz radia, i nagle, bez ostrzeżenia samochód jadący przed tobą po prawej stronie wjeżdża na twój pas. Wbijasz hamulec w podłogę i udaje ci się uniknąć zderzenia. Ale to jeszcze nie koniec. Chociaż uniknąłeś wypadku, twoje serce wali, ręce są mokre od potu, a ty czujesz jak żołądek podchodzi ci do gardła.

Jest to typowa, normalna dla człowieka reakcja stres-szok. Odczuwane przez niego mdłości nie wynikają jednak z szoku, lecz z faktu, że system energii subtelnej przetworzył niecałą energię związana z tą sytuacją. W efekcie ciało fizyczne nie mogło uwolnić i właściwie rozprowadzić wartościowych produktów ubocznych odpowiedzi stres-szok.

W momencie szoku ciało fizyczne dostarcza całemu systemowi adrenalinę, kortizon i ACTH. Substancje te muszą być dostarczone do miejsca przeznaczenia. Ich nośnikiem jest energia. Jeśli energia jest zablokowana, również cząstki chemiczne są blokowane i grzęzną w miejscach, do których nie przynależą. Jeśli cały ładunek nie osiągnie właściwego miejsca odpowiednio wcześnie, wyląduje w twoim żołądku i sprawi, że poczujesz nudności i będzie ci niedobrze. By uniknąć takiej bolesnej sytuacji, jak również wytwarzania niepożądanych złogów prany, następnym razem, gdy znajdziesz się w stresogennej sytuacji, skorzystaj z opisanej niżej techniki zabezpieczenia się przed przeciążeniem.

W chwili gdy ulegniesz szokowi, otwórz usta i krzycz tak głośno, jak możesz. Jednocześnie rozsuń ręce na boki tak mocno, jak możesz. Napnij mięśnie nóg, grzbietu, ramion (i pozostałych części ciała tak szybko jak tylko to możliwe; napięcie utrzymaj jak najdłużej, gdyż umożliwi to ładunkowi energii i substancji chemicznych rozprzestrzenienie się przez Nadis (kanały energetyczne) do twoich napiętych mięśni. Gdy poczujesz ulgę i normalny przepływ energii przez ciało, możesz się rozluźnić.

Warto zwrócić uwagę na to, że twoje ciało nie odróżnia nagłego strachu od nagłej złości. W obu przypadkach dostarcza takiego samego ładunku energii i substancji chemicznych.

Jeżeli zdarzyło się, że besztano cię bez powodu, a ty stałeś nie okazując żadnej reakcji, to teraz rozumiesz dlaczego czułeś się potem zablokowany emocjonalnie i miałeś mdłości. Choć ty świadomie nie okazałeś żadnej reakcji, to twój system energii subtelnej i ciało fizyczne reagowały. W konsekwencji ładunek energii i substancji chemicznych nie znalazł się w miejscu swego przeznaczenia.

By nie przydarzyło się to znowu, gdy tylko poczujesz nagły gniew czy jakąkolwiek inną nadmierną emocję tego typu, a nie możesz krzyczeć, załóż ręce na plecy i powtórz opisane wyżej ćwiczenie. Jednak zamiast głośno krzyczeć, tym razem wypuszczaj mocno powietrze ustami, tak byś mógł to słyszeć. Następnie mocno wciągnij powietrze nosem. Oddychaj w ten sposób, dopóki nie poczujesz, że masz lekkie ciało i głowę, a energia promieniuje z twego ciała na wszystkie strony. Gdy skończysz, zamiast mieć okropne samopoczucie będziesz się czuł zrelaksowany i absolutnie wspaniały (zwłaszcza gdy uświadomisz sobie, jak wiele dobrego zrobiłeś dla siebie energetycznie i fizycznie).

Żeby zrozumieć podstawowe mechanizmy działające w sytuacji zarówno nagłego strachu, jak i nagłego gniewu, musisz sobie uświadomić, że system nerwowy i system energii subtelnej istnieją co najmniej kilka milionów lat. Były przeznaczone do błyskawicznego reagowania w sytuacjach zagrażających życiu. W sytuacji zagrożenia twój autonomiczny (inaczej automatyczny) system nerwowy, jak również system energii subtelnej, dostarczają ładunku energii i substancji chemicznych, aby dać ci dodatkowe wzmocnienie, gdy stoisz i walczysz, czy biegniesz do najbliższego drzewa. Gdy masz zamiar stać i walczyć, ładunek ten wleje się w mięśnie twoich ramion i grzbietu, dając ci na krótką chwilę moc nadludzką.

Na pewno słyszałeś bądź czytałeś o przypadkach, gdy słabo zbudowani ludzie wykazywali się nagłą i niewiarygodną siłą w sytuacji krytycznej. Teraz wiesz, skąd ta energia pochodziła. Wyładowanie energii, które uzyskujesz w sytuacji zagrożenia, ma ci pomóc, nie zaszkodzić. Jednak musisz być zdolny do przetworzenia tej energii, by twój system energii subtelnej i ciało fizyczne nie uległy przeciążeniu. Praktykuj ćwiczenia z tego rozdziału, a w przyszłości będziesz wolny od ujemnego wpływu lęku i przeciążenia. Będziesz miał również do swej dyspozycji dużo więcej energii dającej zdrowie.

CIAŁO FIZYCZNE

Om, - niech wszystkie członki mego ciała, moje oczy, uszy, mowa i życie, cała moc mych zmysłów żywią się Nim. Wszystkie istnienia są w swej istocie Brahmą...

- Upaniszady

Główną ideą w pracy nad uzyskaniem psychiczno-duchowej integracji jest założenie, że ciało fizyczne jest widocznym przejawieniem szeregu bardziej subtelnych ciał. Te subtelniejsze ciała, razem z energią ciała fizycznego, tworzą energetyczne pole własne człowieka. Ciała subtelne przenikają się wzajemnie, jak również ciało fizyczne, które jest ich “szatą”. Siła magnetyczna pola powszechnego nie tylko je przenika i otacza, lecz wiąże ciała subtelne ze sobą, i łączy z polem. Za koncepcją taką przemawia większość, jeśli nie wszystkie, duchowych, filozoficznych i psychologicznych przekazów i publikacji, które ukazały się i przetrwały do dzisiaj. Koncepcję tę odnajdujemy w naukach tantrycznych, taoizmie, jodze czy jungizmie. Wszystkie te systemy, jak i metafizyczna tradycja Zachodu, nauczają, że każda istota ludzka jest odbiciem całego wszechświata. Jeśli zrozumiemy, jak działamy jako jednostki, potrafimy zrozumieć jak funkcjonuje makrokosmos. Gdy zintegrujemy nasze “jaźnie''' i staniemy się całością dzięki doświadczeniu JESTEM, które jest związkiem “jaźni”, możemy także doświadczyć jak “Wszystko” promieniuje przez JESTEM. W ten sposób możemy osiągnąć związek z polem powszechnym.

Lecz by rozumieć siebie jako wielowymiarowe byty, jako syntezę ciał subtelnych i ciała fizycznego, musimy rozumieć ciało fizyczne w jego prawdziwym środowisku, w jego związkach z subtelnymi duplikatami i polem powszechnym. Nasze ciało jest dla JESTEM punktem kontaktu ze światem fizycznym.

Ciało fizyczne, stworzone z gęstej materii fizycznej, jest spolaryzowane ujemnie. Jest receptywne i dlatego ma z założenia naturę Jin, żeńską. Zgadza się to z hermetyczną zasadą rodzaju, która mówi, że “rodzaj jest we wszystkim: wszystko ma swą męską i żeńską zasadę; rodzaj przejawia się na wszystkich poziomach”. Ezoteryczne znaczenie ciała fizycznego, które jest “szatą” ciał bardziej subtelnych, wychodzi poza zwykłe funkcje fizyczne. W swym pierwszym liście do Koryntian apostoł Paweł mówił im: “Czyż nie wiecie, żeście świątynią Boga i że Duch Boży mieszka w was?” (lKor 3, 16).

To właśnie ciało fizyczne okrywa i w pewien sposób chroni ciała subtelne człowieka, jak świątynia w Jerozolimie zawierała Arkę. Idea ciała fizycznego jako świątyni ducha, jak również fizycznego duplikatu szeregu ciał bardziej subtelnych, ukształtowanych z materii o delikatniejszej wibracji, znajduje odbicie w planach i konstrukcji wielu miejsc kultu w świecie. W Europie ideę tę odzwierciedlają kościoły i katedry. Stawiane są na planie krzyża, będącego zarysem człowieka leżącego z rozłożonymi rękami. Ten podstawowy schemat można znaleźć również w sanktuariach żydowskich, jak również w świątyniach starożytnego Egiptu i Indii.

Ciało fizyczne, które okrywa JESTEM - związek “jaźni”, według wielu tradycji jest uważane za święte, a wierni są napominani, by traktowali je z szacunkiem i nie bezcześcili go. W tym ostrzeżeniu zawarta jest intuicyjna mądrość, gdyż ciało fizyczne ma bezpośredni kontakt z bardziej subtelnymi ciałami i może na nie wpływać.

Źle traktowanie ciała fizycznego może prowadzić, i często tak się rzeczywiście dzieje, do zaburzenia systemu energii subtelnej i niewłaściwego funkcjonowania ciał wyższych.

Victor Kulvinskas mówi:

Złe traktowanie czy wypadki przydarzające się fizycznemu ciału wpływają również na ciało eteryczne, gdyż musi ono użyć swej energii do naprawy ciała fizycznego. Jeżeli ciało eteryczne jest przepracowane ze względu na złe traktowanie ciała fizycznego, to witalność eteryczna jest drenowana, a ciało eteryczne jest niezdolne do właściwego przekazywania wrażeń z ciała mentalnego i emocjonalnego. Człowiek w takim stanie wydaje się być niewrażliwy mentalnie i emocjonalnie.

Jest więc jasne, że ciało fizyczne i ciała subtelne muszą ze sobą współpracować. Dzieje się tak, gdy ich wibracje zostaną do siebie właściwie dopasowane, tak jak struny pianina muszą być zestrojone, by dawały harmonijne dźwięki.

W świątyniach różnych religii można wyróżnić zazwyczaj trzy części: dziedziniec zewnętrzny, dziedziniec wewnętrzny i część świętą. Żydzi nazywają część świętą Miejscem Świętym Świętych. Ezoteryczny podział ludzkiego ciała odzwierciedla taki właśnie układ. Ma ono, według starożytnych przekazów, trzy części. Dziedziniec zewnętrzny świątyni, do którego mieli wstęp ludzie świeccy i ci, którzy nie przeszli inicjacji, odpowiada brzuchowi, miednicy i dolnemu odcinkowi kręgosłupa. W brzuchu znajdują się narządy układu trawienia i reprodukcji. Energetycznie oznacza to, że uczeń, zanim będzie gotowy do wejścia w głąb świątyni, by poznawać bardziej subtelne nauki i energie, musi właściwie rozumieć związane z tym obszarem funkcje, jak również doprowadzić do ich harmonijnego i zrównoważonego działania.

Na tym etapie uczeń pracuje świadomie nad osiągnięciem zrównoważenia ciała fizycznego i racjonalnego, świadomego umysłu. W jodze dziedziniec zewnętrzny odpowiada Hatha, w religii żydowskiej prawu Mojżeszowemu. W Japonii brzuch ma jeszcze inne znaczenie; uznaje się go za środek ciała fizycznego. Trzy palce poniżej pępka znajduje się Hara. Dosłowne tłumaczenie tego słowa oznacza brzuch, lecz dla Japończyka oznacza ono znacznie więcej. Jest to środek; punkt, w którym równoważy się wszystko czym jesteśmy, widzialne i niewidzialne. Graf von Durckheim opisał Hara jako “nic innego niż fizyczne ucieleśnienie, pierwotnego centrum życia w człowieku”.

W procesie psychiczno-duchowej integracji osobę pozostającą na dziedzińcu zewnętrznym czeka wstępna praca nazywana przeze mnie integracją fizyczną. Przebywający na dziedzińcu zewnętrznym rozwija swą odwagę i uczy się uczciwego uzewnętrzniania siebie. Wykorzystując świadomy umysł uczy się o Dharmie (ścieżce życia) i doprowadza racjonalny umysł i fizyczne ciało do zdrowej równowagi. Gdy uczeń odniesie już w tej pracy sukces, przenosi się z zewnętrznego dziedzińca na dziedziniec wewnętrzny. Jest wtedy przygotowany do uczynienia pierwszego kroku w dziedzinę wyższej świadomości i rozpoczęcia rzeczywistej pracy nad psychiczno-duchową integracją. Oznacza to wejście na dziedziniec wewnętrzny, który odpowiada obszarowi ciała fizycznego między splotem słonecznym a szyją.

Dialog wewnętrzny

Pierwszą przeszkodą w rozwoju - gdy próg dziedzińca wewnętrznego został już przekroczony - jest dialog wewnętrzny.*

Gdy świadomy umysł nie jest kontrolowany, bardziej subtelne ciała pozostają uwięzione przez nieustające paplanie mentalne. Dialog wewnętrzny odcina człowieka od świadomego doświadczania ciał subtelnych, a przez to od wewnętrznego życia; jest więc potężną przeszkodą dla psychiczno-duchowej integracji. Derwisze tańczą i śpiewają, by rozproszyć paplaninę mentalną, uczniowie Zen praktykują medytację Za-Zen by uciszyć i stłumić umysł, uczniowie jogi uprawiają Pranajamę.

Rozwinąłem prostą technikę, która pomoże ci uciszyć na jakiś czas dialog wewnętrzny, byś mógł działać w obrębie dziedzińca wewnętrznego, pobudzić drugą uwagę i osiągnąć równowagę mentalną.

*Dialog wewnętrzny jest nieustającym paplaniem mentalnym, które trwa przez większość czasu w ludzkim umyśle.

W Zen stan, w którym dialog wewnętrzny jest wykorzeniony, nazywa się stanem pustego umysłu. Rozważając ten stan Ling-Chiao pyta Hui-Neng'a, mistrza Zen:

P: Porzuciłem swój dom, by zostać mnichem a mym pragnieniem jest osiągnięcie stanu Buddy. Jak powinienem korzystać ze swego umysłu?

0: Stan Buddy osiąga się wtedy, gdy nie ma już umysłu, który można by wykorzystać do tego celu.

P: Jeżeli nie ma umysłu, który można by wykorzystać do tego celu, to kto może kiedykolwiek osiągnąć stan Buddy?

0: Pusty umysł osiąga to zadanie sam przez się. Również Budda ma pusty umysł.

Medytacja Bip

Technikę przerywania dialogu wewnętrznego nazwałem medytacją Bip. Jest to ćwiczenie “nie działania”. Zamiast uczyć cię czegoś nowego, co zmusza do wzmożonej aktywności, ma ono tworzyć wolną przestrzeń, wprawiając cię w stan, w którym nic nie robisz, a jednak coś ci się przydarza. W tym stanie może się wyłonić JESTEM, może się uaktywnić druga uwaga, a wewnętrzny dialog zostaje stłumiony. Autor użył angielskiego słowa “beep” (wym. bip), z którego korzysta się np. dla określenia dźwięku wydawanego przez komputer. Dla zachowania tego dźwięku przyjęto zapis fonetyczny. (tłum.)

Świadomość wiecznie usiłuje zawładnąć tobą i u trzymać na dziedzińcu zewnętrznym. Wypełniając ci cały wolny czas działaniem, uczuciami, a zwłaszcza myśleniem, sprawia, że jesteś ciągle zajęty. Żadne z tych działań nie jest jednak osadzone głęboko w tobie, żadne nie wywołuje rezonansu w nieświadomości. Wypełniając twój czas działaniem świadomość utrzymuje cię tkwiącego na mieliźnie powierzchowności, a w konsekwencji nigdy nie możesz doświadczyć swych “jaźni” w ich pełni.

By doświadczyć głębi swej istoty musisz najpierw przeciąć przywiązanie do świadomości zrywając powiązania z myślami tworzonymi w umyśle świadomym lub wchodzącymi do niego z zewnątrz. Jest to moment, w którym pojawia się Bip. W medytacji bip powiedz “bip” za każdym razem, gdy pojawi się jakaś myśl. Mów to głośno; w ten sposób będzie bardziej skuteczne. I nie walcz z myślami przepływającymi przez twój umysł. Nie usiłuj spychać ich na bok (spychanie jest formą działania i nadaje myślom dodatkową siłę). Pozwól, by myśli się rozproszyły nie odwracając twej uwagi i nie poruszając emocji.

Przed rozpoczęciem medytacji “bip” przyjmij wygodną pozycję z wyprostowanymi plecami i zacznij głęboko oddychać przez nos bez przerw między wdechem i wydechem. Po minucie lub dwóch, gdy poczujesz się zrelaksowany, potwierdź w myśli “Jestem głęboko zrelaksowany”. Następnie pozwól swemu umysłowi przenieść się do miejsca idealnego relaksu, które nazywam “świątynią”. Twoja świątynia jest miejscem, które tworzysz w myślach. Jest to miejsce, w którym nie trzeba pamiętać o żadnych spotkaniach, nie ma rachunków do zapłacenia, nie istnieją niepokojące cię stresy. W miejscu tym jesteś zadowolony, wolny od niepokoju, wątpliwości, niepewności, itd., jesteś tam w zgodzie ze sobą i otoczeniem. Nie ma znaczenie, czy miejsce to jest na Ziemi, czy w jakimś innym świecie, który tworzysz w wyobraźni (na poziomie mentalnym). Ważne jest, że staje się ono dla ciebie miejscem całkowitego odpoczynku (miejscem odnowy). Gdy jesteś tam, niech ci będzie przyjemnie, zrelaksuj się zupełnie. Pozostań w swej świątyni przez około dziesięciu minut. Bądź świadomy i czujny. Bądź uważny, pozwól uaktywnić się drugiej uwadze i przeżyj doświadczanie swej świątyni tak realnie, jak możesz.

Po dziesięciu minutach wróć w myślach do pokoju, w którym medytujesz, weź głęboki oddech i zejdź głębiej. Zacznij zwracać uwagę na myśli, które wypełniają twój umysł, i za każdym razem, gdy pojawi się jakaś, powiedz “bip”. MOWIĄC “bip” bądź rozluźniony. Wymawiaj je bez specjalnego nacisku czy siły. Pamiętaj, nie wyrzucasz myśli ze swego umysłu. Ty się od nich tylko dystansujesz i chronisz swój umysł przed ciągiem myśli podsuwanych przez świadomość. Twój świadomy umysł zgubi się wtedy, a nieświadomy umysł będzie miał szansę przebicia się i oddziaływania na ego. Gdy nieświadomość uzyska dla siebie przestrzeń i zrównoważy świadomość, człowiek zacznie postrzegać świat przy pomocy drugiej uwagi i będzie bezpośrednio doświadczać JESTEM. Przy pewnej wprawie można nauczyć się równoważenia drugiej uwagi z pierwszą, nieświadomości ze świadomością. Wtedy, w trakcie wykonywania dowolnych codziennych czynności można odczuwać różne pola energetyczne, od atmosfery do pól energetycznych człowieka, czy promieniowania pola powszechnego.

Chciałbym, byś kontynuował “wybipowywanie” myśli z umysłu przez dwadzieścia minut. Na początku świadomość poczuje się zagrożona i będzie ci przeszkadzać, tworząc zapory z myśli, czasem strasznie negatywnych. Nie przestrasz się. Jest to normalne. Tak objawia się słabość świadomego umysłu. Pamiętaj, lęk jest jedyną realną bronią, którą ma świadomość. Im więcej myśli podsuwa ci świadomość, tym bardziej “bipuj”. Po pewnym czasie (może nawet już podczas pierwszej medytacji) świadomość się zmęczy i pogodzi z losem, JESTEM wyłoni się i poczujesz otwartą przestrzeń, gdzie nie będzie żadnych myśli. Gdy upłynie dwadzieścia minut, przez pięć minut powtarzaj afirmację “jestem JESTEM”. Zwróć uwagę na to, jak się czujesz fizycznie, emocjonalnie i mentalnie. Zauważysz, że twój umysł jest czysty, a ty czujesz się lekko i wypełnia cię energia. Będziesz miał pełne i głębokie poczucie skierowanej na siebie pełni. Radzę, byś wykonywał to ćwiczenie przynajmniej co drugi dzień, dopóki nie osiągniesz kontroli nad dialogiem wewnętrznym.

Dziedziniec wewnętrzny

Gdy będziesz umiał kontrolować dialog wewnętrzny, znajdziesz się zdecydowanie na dziedzińcu wewnętrznym. Według anatomii ezoterycznej przepona symbolicznie oddziela niższą część, czyli brzuch (dziedziniec zewnętrzny) od części wyższej - klatki piersiowej. Ta wyższa część odpowiada dziedzińcowi wewnętrznemu, gdzie mogą wejść wtajemniczeni i kapłani, czyli ci, którzy uporządkowali swój fizyczny dom (ciało fizyczne) i świadomy umysł. W klatce piersiowej znajdują się serce, płuca i inne narządy układu oddechowego oraz grasica, która regulując pracę systemu immunologicznego jest strażnikiem zdrowia fizycznego. 0 przeponie mówi się, że oddziela ziemski świat fizyczny od wyższych światów wibracji subtelnych. Wstępując na dziedziniec wewnętrzny wykonujesz ważny krok na drodze do uzyskania psychiczno-duchowej integracji przemieszczając się z poziomu fizycznego na poziomy subtelne, ze świata widzialnego do światów niewidzialnych.

Przemieszczając się nad przeponę i wchodząc na dziedziniec wewnętrzny rzeczywiście zaczynasz proces przypominania i samopamiętania. Porządkując dom fizyczny rozpocząłeś uwalnianie energii uwięzionej przez blokady w pierwszej i drugiej czakrze; energia ta zaczęła się poruszać swobodnie w górę, do splotu słonecznego. Przesuwając się nad przeponę możesz uwolnić energię uwięzioną w ośrodkach splotu słonecznego i serca. W Upaniszadach czytamy “Bóg, Wielka Dusza, Kreator Wszechświata istnieje w głębi ludzkich serc. Przy właściwym wnioskowaniu, wiedzy umysłu i intuicji serca można Go sobie uświadomić”.

Wedy uznają serce za siedzibę Brahmana. Często jest ono opisywane jako kwiat lotosu. Gdy ośrodek serca osiągnie możliwość ekspresji, uczeń zaczyna świadomie doświadczać jego promieniowania. Rozwijając się, kwiat ten zaczyna świecić jasnym, zielonym światłem. Każdy, kto ma dar jasnowidzenia, dostrzega to światło. Co więcej, uczeń otwierając ośrodek serca uzyskuje dostęp do energii i świadomości szóstej czakry, ponieważ ośrodek serca jest połączony z ośrodkiem Adżna (trzecim okiem). Tradycja jogowska mówi, że ośrodek Adżna jest siedzibą naszej wyższej, świadomej jaźni. Wkroczywszy na dziedziniec wewnętrzny uczeń zaczyna pracę na wyższych poziomach. Przez ciało astralne (ciało emocji) uczy się przenosić energię z ośrodka serca bezpośrednio do ośrodka Adżna. Uczy się też czerpać bezpośrednio przez serce wyższe częstości prany, by uzdrawiać. Na tym etapie uczeń zaczyna doświadczać tego, co apostoł Paweł nazywał darami ducha: mądrość, wiedzę, wiarę, zdolność do uzdrawiania, czynienia cudów i przepowiadania. Dary te stają się dostępne wtajemniczonym, gdy wkroczą oni na dziedziniec wewnętrzny, gdyż mają wtedy dostęp do ośrodka Adżna przez serce.

Święte Świętych

Miejsce Święte Świętych odpowiada głowie, w której znajdują się cztery organy o szczególnym znaczeniu w psychiczno-duchowej integracji: mózg, przysadka, szyszynka i język. Największy i najważniejszy organ, mózg, rządzi ciałem w ten sam sposób, jak “Wszystko” rządzi wszechświatem.

U podstawy mózgu znajduje się przysadka. Naukowcy i metafizycy długo wierzyli, że jest ona ośrodkiem duchowego postrzegania. Przysadka jest częścią systemu hormonalnego i można ją traktować jako centrum tego systemu, gdyż do pewnego stopnia wywiera wpływ na wszystkie hormony. Badania wykonane w minionych latach ujawniły ważne funkcje przysadki, które mają związek z jej rolą w psychiczno-duchowej integracji. W 1976 roku, po latach studiów, stwierdzono, że w przysadce istnieją aminokwasy, które po odpowiednim przekształceniu prowadzą do wydzielenia endorfin. Endorfiny są odkrytymi w ciele człowieka naturalnymi środkami uśmierzającymi ból. Wydzielanie ich jest pobudzane przez stres lub fizyczny szok. Poziom endorfin łączy się ze stopniem doznawanej przez człowieka przyjemności i doświadczanej radości bezwarunkowej. Jedna z grup badaczy stawia hipotezę, że także śmiech powoduje uwalnianie endorfin. Inne badania sugerują, że również muzyka, intensywne ćwiczenia fizyczne jak jogging, czy uprawianie medytacji Zen lub jogi mogą pobudzać wytwarzanie endorfin.

Za przysadką znajduje się szyszynka. Jest ona, jak przysadka, gruczołem wewnętrznego wydzielania i elementem systemu hormonalnego. Ma kształt stożka i jest wielkości ziarnka grochu. Istniały dowody, że jest związana funkcjonalnie ze wzrostem. Niektórzy z poważanych ogólnie lekarzy sugerowali, że gruczoł ten wpływa na aktywność seksualną, wzrost mózgu i rozwój intelektu.

Najnowsze badania wiążą szyszynkę z odmiennymi stanami świadomości i doświadczaniem transcendentalnej jedni. Melatonina, związek chemiczny syntetyzowany w gruczole szyszynki i występujący w mózgu, jest czynnikiem wywołującym w sposób naturalny stan, który uważano wcześniej za mistyczny stan świadomości. Melatonina jest pochodną harmaliny, środka psychodelicznego wytwarzanego z winorośli Banisteriopsis z Amazonii, podobnego do LSD. Indianie żyjący w tym rejonie przez długi czas używali harmaliny do wywoływania odmiennych stanów świadomości i przeżyć typu “psi”. Nic dziwnego, że w tak wielu tradycjach plemiennych uważano szyszynkę za siedlisko mocy “psi”, i tak wielu starożytnych filozofów i mędrców traktowało ją jako miejsce, w którym przebywa dusza. Alice Bailey opierając swoje idee na intuicyjnym wglądzie sugerowała na przełomie stuleci, że “szyszynka jest wyjątkowym gruczołem dzieciństwa, który z wiekiem ulega atrofii. Czy nie występuje tu rzeczywiście pewien związek, jakaś wskazówka dotycząca ukrytej prawdy? Dzieci są obdarzone w sposób naturalny wiarą w Boga i możliwością Jego rozpoznawania. Chrystus powiedział „Królestwo Niebieskie jest w tobie” i dopóki nie staniesz się jak małe dziecko, nie wstąpisz do Królestwa Niebieskiego”.

Język jest ważnym organem w psychiczno-duchowej integracji, gdyż działa jak przełącznik łączący dwa prądy energii “chi”, która przepływa przez ciało i skupia się u podstawy kręgosłupa. Prąd Jang płynie w górę kręgosłupa meridianem nazywanym “Governor” czyli Regulator, który kończy się na podniebieniu. Regulator jest głównym kanałem energii Jang. Główny kanał energii Jin zaczyna się od języka i biegnie w dół z przodu ciała, przechodząc przez narządy płciowe i kończąc się u podstawy kręgosłupa. Nosi nazwę “Conceptual”, czyli Kanał Poczęcia. Gdy język dotyka podniebienia, kanały ulegają połączeniu i zamyka się obieg przepływającej przez nie energii. Między energiami Jin i Jang tworzy się wtedy harmonijna równowaga.

Głowa odpowiada Miejscu Świętemu Świętych. Przechodząc nad obszar krtani do rejonu głowy uczeń zaczyna pobudzać ośrodki świadomości i pełni. Harmonizując przepływ energii Jin i Jang równoważy swój system energetyczny. Usunięcie blokad uniemożliwiających energii przepływ przez krtań do głowy pozwala jej dochodzić do najwyższych ośrodków energetycznych i przepływać przez nie. Ośrodkami tymi są czakry szósta i siódma, a ich fizycznym uzewnętrznieniem są przysadka i szyszynka. Gdy energia może już swobodnie przepływać od podstawy kręgosłupa do szczytu głowy, nic nie stoi na przeszkodzie w połączeniu się z polem powszechnym. Wszystkie bariery zostały usunięte i uczeń dociera do Miejsca Świętego Świętych, osiągając zjednoczenie JESTEM ze WSZYSTKIM, powszechnym polem energii i świadomości.

Trzy części ludzkiego ciała są połączone kręgosłupem. Jest to szczególnie ważne z ezoterycznego punktu widzenia. W tradycji Tao jest to droga, którą przebiega “Governor” - Kanał Rządzący. U podstawy kręgosłupa, gdzie oba strumienie energii Chi wchodzą do ludzkiego ciała (zgodnie z taoistami), Sutry tantryczne umiejscawiają Kundalini Shakti, energię zwiniętego węża. Tantry mówią, że ta “zwinięta energia żeńska” jest najpotężniejszym prądem energii psychicznej ciała. Gdy energia węża ulegnie rozwinięciu, zostaje wyzwolony potężny strumień prany, który pobudza czakry rozmieszczone wzdłuż kręgosłupa. Starożytni Egipcjanie wierzyli, że kolumna kręgosłupa łączy dolne i górne niebo. Metafora ta opisuje zgrabnie odnowicielską moc Kundalini, która wznosząc się wzdłuż kręgosłupa odtwarza świadomość człowieka.

Ciało fizyczne jest pełne ezoterycznych symboli. Mają one doprowadzić ucznia do głębszego docenienia ciała fizycznego. W psychiczno-duchowej integracji ciało fizyczne jest uważane za zewnętrzne przejawienie ciał subtelnych człowieka.

Symbole ukazują, jak ciało fizyczne i ciała subtelne odpowiadają sobie wzajemnie, i podkreślają ich harmonijne współdziałanie. Stosunek człowieka do świata fizycznego rzeczywiście zależy od jego nastawienia do własnego ciała fizycznego. Człowiek musi być uczciwy w stosunku do swego ciała i dbać o nie, a oddziaływania między ciałem fizycznym i ciałami subtelnymi nie mogą być ograniczane czy blokowane. Gdy energia krąży swobodnie między wszystkimi ciałami, gdy człowiek jest “w swoim ciele”, i gdy ma pełną świadomość ciała fizycznego, to jest on na właściwej drodze do osiągnięcia równowagi, pełni i bezwarunkowej radości.

TY I TWOJE CIAŁA SUBTELNE

Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu.

- A. de St. Exupery

Świat niewidzialny

Przechodząc od świata widzialnego do niewidzialnego napotykamy wiele wzmianek, często sprzecznych, o subtelnej budowie człowieka. Stworzyłem własną wersję subtelnej anatomii człowieka badając ciała subtelne i system energii subtelnej, moje i mych uczniów. Korzystałem z technik, które rozwijałem w ciągu lat, by oddziaływać na ten subtelny układ. Sukcesy, które odnosiłem były potwierdzeniem słuszności moich poglądów. Zrobiłem również wszystko, by dostosować swój model do głównych systemów psychologii i ezoteryki.

Najlepszą zgodność uzyskałem z systemem tantrycznym, jogą, ezoterycznym taoizmem i systemem Junga.

Systemy te są w dużym stopniu zgodne, co do sposobu widzenia subtelnej anatomii człowieka. Uważają, że różne ciała subtelne i ciało fizyczne człowieka są podpolami w skupisku energii zwanym jaźnią i każde wibruje w innym zakresie częstości.

W polu powszechnym wyróżnia się cztery poziomy czy wymiary, każdy z nich przenika pozostałe i wibruje w charakterystycznym dla siebie zakresie częstości. Najniższy poziom zajmuje plan fizyczny, zamieszkiwany przez ciało fizyczne. Punktem kontaktu ciała fizycznego z przenikającymi je ciałami subtelnymi jest eteryczny sobowtór. Jest on nośnikiem świadomości dla ciała fizycznego.

Odczucia fizyczne są przekazywane z systemu nerwowego do eterycznego sobowtóra przez pranę. To prana biegnąc wzdłuż nerwów ciała wytwarza odczucia. Natomiast emocje są związane z wyraźnie określonymi zakresami częstości prany. Nie powstają one w ciele fizycznym, chociaż wywołują w nim chemiczne reakcje. Powstają w ciele astralnym (ciele emocji), i przez czakry i eterycznego sobowtóra są przekazywane do ciała fizycznego.

Każda czakra przekazuje pranę w określonym zakresie częstości. Tak samo, jak określone częstości światła są interpretowane przez mózg jako kolory, specyficzne częstości prany są odbierane jako różne emocje lub odczucia. Każda czakra jest związana ze szczególnym aspektem ludzkiej świadomości. Czakry działają również jako “czujniki”. Rejestrują właściwe sobie zakresy częstości, gdy napotykają je w środowisku zewnętrznym. Emocje innych odczuwamy przez czakry usytuowane na powierzchni eterycznego sobowtóra i przez eteryczną aurę, która go otacza.

Ciało astralne

Ciało astralne jest stworzone z materii znajdującej się na poziomie astralnym. Materia astralna wibruje z wyższą częstością, niż materia fizyczna czy eteryczna. Ciało astralne łączy ciało mentalne z fizycznym przez połączenie z sobowtórem eterycznym.

Człowiek może odczuwać pola energetyczne i aktywnie wykorzystywać drugą uwagę, gdy funkcje ciała astralnego są zintegrowane i w pełni świadome. Materia eteryczna przenika fizyczną, a sobowtór eteryczny przenika ciało fizyczne. Podobnie materia astralna przenika eteryczną, a ciało astralne przenika sobowtóra eterycznego, przyjmując jego rozmiary i kształt. Ważną funkcją ciała astralnego jest zapewnienie ciału fizycznemu energii (przez eterycznego sobowtóra), która jest mu potrzebna do odczuwania i utrzymania połączenia z polem powszechnym. Wrażenia odbierane zmysłami fizycznymi są przekazywane do ciała mentalnego przez ciało astralne. Każdy człowiek ma ciało astralne, choć niewielu ludzi ma świadomość tego faktu. W czasie głębokiego relaksu lub medytacji wielu ludzi ma poczucie poruszania się do góry lub na dół, czy z boku na bok. Jest to wywoływane chwilowym uwolnieniem ciała astralnego ze sztywnych więzów ciała fizycznego.

Ciało astralne, w odróżnieniu od sobowtóra eterycznego, spoczywa całkowicie w nieświadomości. Zasadniczą częścią pracy nad psychiczno-duchową integracją jest uzyskanie świadomości ciała astralnego, zintegrowanie go z dostępnymi częściami jaźni (ciałem fizycznym i sobowtórem eterycznym) i wpływanie na jego działanie. Gdy nastąpi pełna integracja z ciałem astralnym, jego funkcje staną się świadome, a człowiek może dysponować różnymi zdolnościami, które nie ujawniają się u innych ludzi. Uzyskuje zdolność wpływania na świat i odczuwania go w sposób, który innym wydaje się niemal magiczny.

Im bardziej człowiek jest czysty, zwłaszcza w dziedzinie emocji, odczuć i upodobań, tym czystsze będzie jego ciało astralne. Czyste ciało astralne, widziane przez jasnowidza, ma wyraźny kontur (w kształcie ciała fizycznego), jego struktura jest gładka, a kolory jasne i czyste. Ciało astralne człowieka o niskim poziomie rozwoju i oczyszczenia jest słabo zorganizowane i mało określone. Słabo oczyszczone ciało astralne ukazuje się jasnowidzowi jako obłok materii astralnej poruszającej się chaotycznie w różnych kierunkach. Jest mroczne, niedelikatne i zaciemnia kształt ciała fizycznego.

Jeśli człowiek intensywniej odczuwa i wyraża wyższe uczucia miłości, empatii i współczucia, wibracja ciała astralnego jest wyższa, a kolory jaśniejsze. Ciało astralne jest ciałem emocji, a energia emocjonalna nie może być niedoceniana w pracy mającej na celu uzyskanie psychiczno-duchowej integracji. Z tego względu jest ważne, by uczeń uzyskał świadomą kontrolę nad działaniem ciała astralnego.

Wzajemne przyciąganie

Oddziaływanie emocjonalne między ludźmi, w którym pośredniczy energia astralna w formie promieni i pól, podlega regule wzajemnego przyciągania. Reguła ta mówi, że podobne przyciąga podobne, a dana emocja czy częstość energii promieniujące z ciała astralnego człowieka przyciągają tę samą częstość energii, niezależnie czy on tego chce, czy też nie chce. Prawo magnetyzmu czy wzajemnego przyciągania stosuje się do fizycznego świata świadomości, jak również subtelnego świata wyższych wibracji. Wynika z tego, że chociaż dana osoba świadomie może wysyłać informację typu “Chcę odnieść sukces”, to przesłanie takie może ulec skasowaniu, gdy na poziomie astralnym ten sam człowiek będzie przesyłał przeciwną informację, wysyłając energię w innym zakresie.

Nieuświadomione pokłady lęku, złości i bólu człowieka są przechowywane w ciele astralnym i otaczającej je aurze eterycznej. Wibrują one i wypływają do otoczenia, a ten nieświadomy i zupełnie niekontrolowany przepływ energii sprawia, że człowiek uzyskuje zwrotnie podobny rodzaj energii. Lęk przyciąga lęk, ból przyciąga ból, a złość przyciąga złość. Choć więc ktoś może świadomie szukać sukcesu, radości czy miłości, to nieświadome uczucia jak złość, ból, urazy, zazdrość, czy lęk przed odniesieniem sukcesu mogą skutecznie uniemożliwiać mu realizację świadomych pragnień.

Człowiek wyczuwa nastrój czy uczucia innej osoby, klimat pomieszczenia czy fizycznego środowiska przez ciało astralne. Zdolność ta jest rozwinięta do pewnego stopnia u każdego, a pielęgnowanie jej jest dla nas bardzo ważne. Dzięki zdolności odczuwania naszego wpływu na środowisko i wpływu środowiska na nas, w każdej chwili możemy poznać swoją właściwą pozycję w świecie.

Niezależnie od tego, czy inne częstości energii spotykane w świecie są zgodne z naszą, czy też nie, jest ważne, byśmy sobie uświadamiali, jakie częstości energii wchodzą do naszego pola energetycznego. Przebywanie w atmosferze harmonijnych (lub nie) pól energetycznych innych ludzi może spowodować, że nasze życie będzie (lub nie będzie) harmonijne.

Jeśli ludzie, którymi jesteś otoczony, wytłumili i zmagazynowali w ciałach astralnych różne odczucia, zwłaszcza ból, złość i lęk, wtedy możesz ulegać wpływom tych pól. Energia uwalniana z ciał astralnych takich ludzi jest przejmowana przez twoje ciało astralne. Żadne świadome tłumienie nie zablokuje całkowicie tych nieświadomych emisji. Jeśli człowiek nie uwolni zablokowanych uczuć świadomie, pozostaną one uwięzione w jego ciele astralnym. Mimo najlepszych chęci uczucia te będą oddziaływać na ludzi wokół i nastawiać do niego wrogo tych, którzy nie potrafią poradzić sobie z tymi uczuciami.

Jednym z największych problemów ludzi próbujących zrozumieć pola energetyczne jest rozróżnienie, czy energia w formie myśli i emocji powstaje w ich własnym polu energetycznym spontanicznie, czy też pochodzi z innych pól i wnika do ich pola wskutek świadomego lub nieświadomego przekazu. Poniżej daję kilka wskazówek pomagających rozpoznać, które uczucia i myśli (częstości prany) powstają w twoim własnym polu energetycznym, a które pochodzą z zewnątrz.

  1. Myśl pojawia się przed emocją. Jeśli zaczynasz odczuwać coś niezwiązanego z tym, o czym myślisz w danej chwili, to prawdopodobnie nie jest to twoje uczucie, lecz pochodzi ono z zewnętrznego pola energii.

  2. Na ogół myśli i uczucia, które pojawiają się bez związku z tym, co robisz w danej chwili, są obce.

  3. Przygniatające uczucia, które cisną cię z zewnątrz, nie są twoje. Wysyła je do ciebie jakieś pole zewnętrzne.

  4. Uczucia i myśli, które walą cię jak obuchem - nawet jeśli chcesz się ich pozbyć, nie są twoje; pochodzą z pola zewnętrznego.

  5. Nagłe i dramatyczne zmiany emocjonalne są wywoływane wejściem w nieharmonijne pole energetyczne.

  6. Zmiany, oskarżenia, zadręczanie się i wieczne samooskarżanie “jestem zły” nie powstają w twoim własnym polu energetycznym.

  7. Nagła słabość lub wyczerpanie, niepewność i niepokój pochodzą z nieharmonijnego pola energetycznego.

  8. Wrażenia fizyczne, jak gorąco, ucisk, dreszcze, itp., nie związane z tym co robisz w danej chwili są wytwarzane przez pola zewnętrzne.

Ciało mentalne

Ciało mentalne przenika ciało astralne. Dostaje i udziela informacji, jak również odżywia się na poziomie mentalnym. Jest utworzone z materii bardziej delikatnej niż ta, która występuje na poziomie astralnym. Bierze się z przekształcenia materii duchowej (przekształcenie to polega na obniżeniu częstości wibracji materii duchowej), z której jest ukształtowane ciało mentalne. Ciało mentalne łączy ciało astralne z ciałem przyczynowym (duchowym), które ma najwyższą wibrację.

Ciało mentalne ma do czynienia z tym, co w Sanskrycie jest nazywane Rupa albo twory myślowe. Jest związane nie tylko z konkretnym myśleniem, lecz również intuicją i różnymi zdolnościami paranormalnymi, jak jasnowidzenie i jasnosłyszenie. Zdolności te wynikają z przetworzenia przez ciało mentalne powstających w ciele duchowym abstrakcyjnych myśli i przystosowania ich do danej sytuacji.

Proces ten można porównać do formowania i zanikania pęcherzyków, które tworzą się głęboko w wodzie; woda reprezentuje nieświadomość, niemal ukrytą naturę JESTEM. Niewidoczna zawartość pęcherzyków pochodzi z jeszcze głębszych i niepoznawalnych źródeł w polu powszechnym. Dopóki pęcherze pozostają w wodzie, znajdują się w nieświadomym umyśle i są przeważnie niedostępne. Lecz gdy osiągną powierzchnię, przekraczają niewidzialny próg między nieświadomym i świadomym umysłem. W krytycznym momencie pękają. Jeśli w takim momencie człowiek jest naprawdę świadomy i ma zintegrowane i zrównoważone myślenie intuicyjne i racjonalne, może uzyskać dostęp do zawartej w nich informacji. Informacja ta nie zostanie stracona, lecz przechwyci ją świadomy umysł i natychmiast wykorzysta w konkretnej, praktycznej sytuacji. Jeśli natomiast świadoma aktywność mentalna nie jest zintegrowana z nieświadomą aktywnością mentalną, takie przekształcenie myśli abstrakcyjnej w bardziej konkretną jest niemożliwe, gdyż istnieje przepaść między umysłem nieświadomym i intuicyjnym, a racjonalnym i świadomym.

Prawdziwe funkcje ciała mentalnego, które jest ściśle powiązane z ciałem astralnym, mogą ulec zniekształceniu nadmiarem uczuć sentymentalnych w ciele astralnym. (Uczucia sentymentalne są skutkiem nadmiaru energii astralnej). W takim wypadku ciało mentalne jest zdominowane przez myśli o osiągnięciu dobrego samopoczucia fizycznego i wygody. W efekcie normalne funkcje ciała mentalnego zostaną zaburzone, a ciało mentalne pogrąży się w sprawach ziemskich. Jego głównym zadaniem stanie się wtedy racjonalne rozwiązywanie problemów w myśl zasady, że największym dobrem jest to, co zapewnia fizyczne przeżycie i dobre samopoczucie. Jednak jest to zniekształcenie prawdziwej natury ciała mentalnego, którego głównym celem jest służenie za mentalny nośnik JESTEM.

Ciało mentalne może ulegać wpływom z trzech kierunków. Wpływ z góry jest wywierany, gdy myśli abstrakcyjne wchodzą do ciała mentalnego z ciała przyczynowego. Materia ciała mentalnego jest wtedy wprawiana w ruch i przekształca abstrakcję w coś zrozumiałego, będącego konkretną myślą. Taka forma myśli jest z natury rzeczy intuicyjna i normalnie pojawia się jako wgląd czy intuicja. Myśli tego typu są na ogół przeżywane w postaci obrazów lub dźwięków. W swej najwyższej formie myśli takie często wywołują przeżycie nazywane przez Greków katharsis; nagły i dramatyczny wgląd w jakąś prawdę. Normalnie uważa się, że katharsis jest rzadko zdarzającym się rzutem oka na prawdziwą naturę myśli. Jednak stwierdziłem, że katharsis można uzyskać częściej, staje się ono wtedy zwykłym, a nawet programowalnym przeżyciem, które można wykorzystywać do twórczego rozwiązywania problemów.

Ciało mentalne może również ulegać wpływom ciała fizycznego i astralnego. Jeśli zaczynamy pracę od poziomu fizycznego, to proces ten odbywa się zgodnie z następującym schematem. Najpierw ciało fizyczne zostaje pobudzone przez coś ze środowiska fizycznego.

Wywołane wrażenie czy informacja są przenoszone z ciała fizycznego i zmysłów do sobowtóra eterycznego, który pod ich wpływem zaczyna wibrować. Subtelna materia ciała eterycznego wpływa na ciało astralne, które odbiera to wrażenie i przy pomocy prany przekazuje do ciała mentalnego, wywołując w nim wibrację. Wibracja pobudza wytworzenie myśli. Myśli idące od ciała fizycznego mogą więc dochodzić do ciała mentalnego. Przybierają wtedy kształt myśli zwerbalizowanych. Gdy proces ten jest ciągły, powstaje dialog wewnętrzny. Jeżeli doszło, nawet w umiarkowanym stopniu, do integracji między ciałem przyczynowym i mentalnym, wtedy wibracje przejdą przez ciało mentalne, osiągną ciało przyczynowe i spowodują w nim “zafalowanie”, które odbije i wzmocni wibracje oryginalnej myśli. Wibracja taka wróci wtedy do ciała mentalnego, jednak już nie w postaci myśli werbalnej, lecz w formie myśli wizualnej lub muzycznej.

Myśli, które pochodzą bezpośrednio z umysłów innych ludzi, są trzecim sposobem wpływania na ciało mentalne. Gdy człowiek nauczy się choćby częściowo wyciszać dialog wewnętrzny, zacznie uświadamiać sobie, że wiele myśli, pozornie pochodzących spontanicznie z jego umysłu, w rzeczywistości pojawia się z umysłów innych ludzi. Zwracając uwagę na cechy swych myśli można się nauczyć odróżniać własne myśli od cudzych.

Osoba, która rozwinęła w sobie umiejętność takiego różnicowania, może nawet określić pochodzenie i rodzaj myśli wchodzących do jej umysłu. Może wtedy zdecydować, kiedy odrzucać myśli szkodliwe dla siebie, a kiedy przyjmować pożyteczne. Po pewnym czasie, jeśli ciało mentalne korzysta ze wszystkich swych zdolności, będzie ono przyciągać tylko pożyteczne, energetyzujące myśli, a automatycznie odrzucać te, które je osłabiają, czy w inny sposób mu szkodzą.

Odłączenie

Wiele ludzkich trudności zaczyna się w ciele mentalnym, gdyż na ogół jest ono znacznie słabiej zintegrowane niż ciała niższe. Przeciętna osoba normalnie identyfikuje się ze swym ciałem fizycznym, jego odczuciami i egocentryczną świadomością. Natomiast osoba zintegrowana, która korzysta z pełnych możliwości ciała mentalnego, może sobie zapewnić wyjątkową moc w zakresie umiejętności koncentracji i woli. Potrafi nawet oddzielić funkcje mentalne od funkcji ciała astralnego i fizycznego. Czyniąc tak, osiąga odłączenie, co jest wyjątkowo ważne w naszej pracy. Odłączenia nie należy mylić z fragmentacją wynikającą z izolacji. Odłączenie jest osiągane, gdy osoba zintegrowana postrzega się jako związek jaźni. Dopóki człowiek identyfikuje się z ciałami niższymi (astralnym, eterycznym i fizycznym), nie może osiągnąć odłączenia. Jednak gdy je osiągnie, doświadcza znacznie większej elastyczności i wolności osobistej. Lęk i pragnienia, będące funkcjami niższych ciał, mają wtedy niewielki lub żaden wpływ na jego zachowanie. Decyzje opierają się wtedy wyłącznie na intuicji i czystej percepcji Dharmy.

Ciało przyczynowe

Duchowa, nieśmiertelna część człowieka, istniejąca ponad procesem jego ewolucji, ma wiele nazw. Starożytni Egipcjanie nazywali ją Za. W Upaniszadach jest nazywana Atman, tantry zwą ją Karana Sarira. Teozofowie przejęli ideę Karana Sarira i boską część człowieka nazwali ciałem przyczynowym. Zajmując się ciałem przyczynowym przenosimy się z obszaru osobowości do istoty boskiej, która jest niezniszczalna i nieopisywalna. Ramakriszna, gdy Go zapytano “Jak Pan przebywa w ciele?” odpowiedział “Przebywa w ciele tak jak tłok w strzykawce, to znaczy, jest w ciele, ale oddzielnie”. Jest ważne byśmy pamiętali, że ciało przyczynowe, w odróżnieniu od innych ciał subtelnych, jest i nie jest częścią nas. Jest ono i zawsze było, boską nicią, która zapewnia nam połączenie ze Wszystkim i syci nas jego esencją.

Związki ciała przyczynowego i ciał o niższych wibracjach, jak również ich wzajemne relacje wyjaśnia prawo wzajemnego przenikania.

Wyższe ciała pasują do niższych jak ręka do rękawiczki. Mówiąc jednak o ciele przyczynowym jesteśmy w trochę trudniejszym położeniu. Ciało przyczynowe pasuje nie tylko do ciała mentalnego, jest ono również przeniknięte bezpośrednio przez pole powszechne. Przez ciało przyczynowe człowiek uczestniczy w polu powszechnym i jest połączony ze wszystkim we wszechświecie. Nie ma możliwości przerwania tego połączenia na poziomie przyczynowym. Fragmentacja zaczyna się na poziomie umysłu w ciele mentalnym i manifestuje się w ciałach niższych. Ciało przyczynowe w żadnych okolicznościach nie może ulec oddzieleniu od powszechnego pola energii i świadomości. Ciało przyczynowe czy duchowe jest w nas boską iskrą, jest ciałem najwyższych wibracji.

Spoczywa w polu powszechnym i bezpośrednio od niego otrzymuje swój pokarm. Nigdy nie było i nie może być od niego odseparowane. Istota ludzka otrzymuje z poziomu duchowego najbardziej promienną i głęboko duchową energię. Energia ta jest przekształcana przez obniżenie jej częstości tak, by mogły z niej skorzystać ciała na niższych poziomach: mentalnym, astralnym, eterycznym i fizycznym.

Przy pracy nad uzyskaniem psychiczno-duchowej integracji jest ważne, byśmy uwierzyli w nasz związek z polem powszechnym i w istnienie ciała przyczynowego. Związek ten jest podstawowym stanem wszechświata, więc również dzisiaj istnieje i będzie istnieć wiecznie. Cokolwiek istnieje, jest przejawem Wszystkiego, jest więc również częścią Wszystkiego. Wiara w to, że jesteśmy oddzielnymi istnieniami na zewnątrz Wszystkiego, czy też że możemy być od Wszystkiego całkowicie niezależni, jest tak głupia, jak palec, który wierzy, iż może istnieć niezależnie od dłoni, lub że można go określić bez związku z całym ciałem.

Wszechświat, który składa się z zanikających i niezanikających stanów, form przejawionych i nieprzejawionych, skutku i przyczyny, zawiera się w Panu wszechświata (Bogu).

Jest to On we Własnej Osobie, który dla radości z własnego dzieła uwięził się w każdym istnieniu.

Lecz po poznaniu swej własnej i prawdziwej jaźni uwalnia się ze wszystkich więzów (śmiertelnego świata).

26




Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Psychologia Systemu Energetycznego Człowieka cz 2
europejski system energetyczny doc
informatyczne systemy zarzadzan Nieznany
Ekologiczne podstawy systemu ws Nieznany
IMW W01 Wstepny System produkc Nieznany
Architekrura SystemAlw Lab5 (1) Nieznany
KOMPUTEROWE SYSTEMY STEROWANIA Nieznany
Po reinstalacji systemu Windows Nieznany
Inwestycje w zakresie energetyk Nieznany
1 Psychologia rozwojowaid 8662 Nieznany (2)
!WSPOLCZESNE SYSTEMY USTROJOWE Nieznany (2)
Podstawy systemow operacyjnych Nieznany
JAK WPROWADZIC SYSTEM ZASTEPOWY Nieznany
Partie Polityczne i Systemy Par Nieznany
Psychoterapia systemowa
Podstawy psychologii wyklady no Nieznany