Slayers forever 16


"Slayers Forever!" by Kot

Część szesnasta: "Ostateczne rozwiązanie."

Wbrew wcześniejszym zapowiedziom poszli spać. Albo dobrze udawali...

Filia wyciągnęła z wewnętrznej kieszeni płaszcza świetlistą Kulę Życia starożytnego smoka. Chciała wrócić do swojego sklepu, wychować przybranego syna, wieść normalne życie. Jej marzenia runęły, jak domek z kart.

Podczas, gdy większość ludzi na świecie żyła beztrosko, nieświadomi zagrożenia, pięć osób nie mogło przestać myśleć o jutrzejszym dniu. Xellos nie wrócił. Chociaż wiele razem przeszli, mazoku nie raz ukazywał swą demoniczną naturę Lina mniej więcej potrafiła przewidzieć, co zrobi. Teraz nie miała pojęcia, co mazoku miał na myśli mówiąc, że zdoła utrzymać zaklęcie, chociaż było to niemożliwe. Xellos miał plan, jakiś zawiły i skomplikowany, którego ona nie potrafiła rozgryźć. Tyle razy namawiał ją, żeby użyła Giga Slave. Raz już miało do tego dojść, ale ostatecznie nie musiała używać "zakazanego zaklęcia". Na co liczył Xellos? Dlaczego aż tak mu na tym zależało? Co było stawką? To zbyt skomplikowany plan, jak dla niej...

Nie mogła się bardziej mylić.

Jego plan był bardzo prosty. Złota Władczyni da mu coś w zamian, jeśli spełni jej prośbę. Co z tego, że zginą dziesiątki, setki, tysiące nieznanych mu ludzi, skoro on dostanie to, czego chce?

Świta. Muszą wyruszyć w drogę...

*

Zaraz po wyjściu z gospody Xellos pojawił się u bram zamku jednego z lordów. Właściciela spotkał w jednej z bogato zdobionych sal. Drzwi na balkon były uchylone, zasłony tańczyły z wiatrem...

-Wreszcie przybyłeś. Długo kazałeś na siebie czekać.

Dynast Grausherra stał przy oknie.

-Dlaczego to zrobiłeś?-Spytał Xellos.-Dlaczego zabiłeś Zelas i spaliłeś Wolfpack?

Lord zaśmiał się cicho.

-Nie sądziłem, że to cię zainteresuje. Odkąd odszedłeś od Juuoh nie wykazywałeś zbytniego zainteresowania jej sprawami. Chodź ze mną.

Przeszli do sypialni. Na pięknym łożu z baldachimem leżała kobieta. Jej błękitne włosy wiły się pośród pościeli. Miała zamknięte oczy, a na rzęsach łzy przypominające perły. Jej blada skóra kontrastowała z ciemną narzutą.

Xellos przyjrzał się dokładniej. Pośród pościeli, na ciele pięknej kobiety, zaplątane w jej włosach błyszczały karminowe krople.

-Zawarłeś sojusz z Nigerem-stwiedził purpurowłosy.-Jaka była cena?

-Nie za wysoka-odparł Dynast z uśmiechem.-Rozpocząć wojnę, zabić pozostałych lordów. Nic, na co nie miałbym ochoty...

-Deep Sea na to nie zasługiwała...-szepnął Xellos, siadając przy bladej kobiecie.

-Ach, tak... Mała, naiwna Dolphin. Z nią było najłatwiej. Zelas nieźle dała mi w kość, zanim udało mi się ją pokonać. Ale Deep była spokojniutka, jakby wiedziała, co ją czeka. Dosyć tych sentymentalnych bzdur. Powiedz mi, jaka jest twoja rola w tym przedstawieniu.

Xellos popatrzył na lorda. Dynast dostrzegł w jego oczach złoty blask, ale uznał to za przewidzenie.

-Niedługo się dowiesz. Ostateczne rozwiązanie będzie miało miejsce jutro.

Po tych słowach rozpłynął się w powietrzu. Dynast uśmiechnął się kpiąco. Zerknął na Dolphin. Spała wiecznym snem.

*

Szli ulicami wioski, chłonąc każdy dźwięk, barwę, zapach, jakby starali się zapamiętać te ostatnie chwile jak najlepiej.

Niger pojawił się niespodziewanie.

-Uwielbiam mocne wejścia-pstrynkął palcami, a wioska zniknęła.-Teraz nikt nam nie będzie przeszkadzać.

Cała drużyna przygotowała się na nieuniknione.

-Żeby wam się nie nudziło, przygotowałem małą niespodziankę...

Niebo zasłoniły czarne chmury. Czerwone błyskawice uderzyły w ziemię. Pojawiła się horda demonów, skrzydlatych diabłów o baranich rogach.

-Przedstawienie zacząć czas!

Zelgadis rzucił się w wir walki. Zaraz dołączył do niego Gourry. Demony padały jeden po drugim. Amelia wspomagała ich magią. Filia trzymała się przy Linie. Czarodziejka próbowała jakoś dotrzeć do Nigera, ale demonów zdawało się przybywać, a ich dowódca zniknął pośród nich. Xellos bez większych trudności walczył z demonami.

Gourry wziął zamach i jednym ciosem odrąbał diabelstwu łeb. Już miał się odwrócić, gdy poczuł, jak stalowe ostrze demoniego miecza przeszywa mu bok. Spojrzał w dół i zobaczył wystający ze swojego boku ostrze ociekające krwią. Miecz wypadł mu z ręki. Padł na kolana, sparaliżowany bólem. Demon wyjął miecz i chciał zadać śmiertelny cios, gdy zjawił się Zelgadis. Zabił demona i odpierał ataki następnych, jednocześnie próbując dostrzec Amelię. Lecz księżniczka była za daleko, by pomóc Gourry'emu.

-Filia!-Krzyknął Zelgadis.-Gourry jest poważnie ranny! Potrzebujemy...

Silny cios w plecy powalił go na ziemię. Demon wziął zamach...

Nagle tuż przed Zelgadisem pojawił się Xellos. Mazoku wyszeptał kilka słów, a w przeciwników w promieniu metra uderzyły ogniste kule.

-Gourry jest ranny!

Mazoku rzucił okiem na szermierza. Zniknął, nie mówiąc słowa. Zelgadis wstał, wyklinając purpurowłosego. Cholera jasna, jeżeli zaraz mu ktoś nie pomoże, to się wykrwawi!

Filia obejrzała się. Widziała Amelię, Zelgadisa i Xellosa, ale gdzie się podział Gourry?

-Filia, do cholery, skoncentruj się!-Usłyszała pełen złości głos Liny.

Czarodziejka miała jej zapewnić ochronę w czasie, gdy smoczyca będzie wypowiadać inkantację zaklęcia. Filia zamknęła oczy, mamrocząc słowa. Rozłożyła ręce, z nieba spadło złote światło, zwalając z nóg otaczające je demony. Lina zdecydowała się na użycie Kyrd'e Wa. Zacisnęła dłonie na rękojeści płonącego ciemnym ogniem miecza. Cięła na oślep, ledwo widząc przeciwników.

-Lina!

Usłyszała krzyk złotowłosej, ale było już za późno. Tuż przed nią stanął Niger. Ruchem dłoni sprawił, że czarodziejka wpadła, upuszczając Miecz Demonów. Niger rzucił na starożytny artefakt spojrzenie pełne nienawiści. Wykrzyknął słowa zaklęcia, a z nieba spadła czerwona błyskawica, łamiąc Miecz Demonów. Lina zamarła, patrząc na szczątki jej broni. Niger uśmiechnął się ironicznie i znikł.

Przy czarodziejce pojawił się Xellos.

-Lina, Gourry ma poważne kłopoty. Zelgadis z nim został, ale nie wiem, jak długo jeszcze wytrzyma...Słyszysz, co do ciebie mówię?

Czarodziejka zakryła twarz dłońmi.

-Umrzemy....Wszyscy umrzemy...Miecz Demonów złamany...

-Jest sposób. Użyj Giga Slave.

-Nie potrafię!-Krzyknęła rozpaczliwie.-Nie utrzymam tego zaklęcia!

-Posłuchaj mnie!-Oczy mazoku zapłonęły złotym ogniem.-Musisz użyć tego zaklęcia! To nasza JEDYNA szansa!

Xellos odwrócił się i błyskawicznie sparował cios Nigera. Czarnowłosy wyglądał na zaskoczonego, jednak zaraz na jego twarzy pojawił się kpiący uśmiech.

-Słynny Xellos Metallium... Zobaczymy, ile jesteś wart!

Z nieba spadła czerwona błyskawica, uderzając w mazoku. Niger złapał Xellosa za gardło i ścisnął. Mazoku skrzywił się nieznacznie.

-A co powiesz na to?

Czerwone błyskawice trafiały w purpurowłosego jedna po drugiej. Mazoku zaczął krzyczeć.

Zelgadis nie miał już siły. Cały czas trwał przy Gourry'm, broniąc go przed demonami. Bał się spojrzeć na towarzysza. Walczył, modląc się o cud.

Filia znalazła Amelię. Księżniczka słaniała się na nogach, przyciskając dłoń do krwawiącej rany na brzuchu. Smoczyca nie miała jak rzucić zaklęcia uzdrawiającego; ze wszystkich stron napływały hordy demonów. Amelia padła zemdlona. Filia ciskała zaklęciami, ale niewiele mogła zrobić... Wtem wpadła na pomysł. Cała jej postać zalśniła złotym blaskiem, a po chwili zamieniła się w złotego smoka. Złapała Amelię i chciała odlecieć. Lecz jej przemiana tylko zwiększyła zapał przeciwników. Filia próbowała ich odeprzeć, ale było ich zbyt dużo. Kula ognia trafiła w jej skrzydło. Smoczyca zaryczała z bólu.

Ten ryk obudził Linę z otępienia. Zerwała się na nogi. Popatrzyła na złotego smoka w oddali, na Nigera i słabnącego Xellosa...

Zaczęła szeptać:

-Tyś, która ciemniejsza od mroku...Tyś, która od nocy głębsza...

Niger odrzucił Xellosa, czując, jak przy Linie zbiera się energia. Rzucił się do ataku, ale poraziła go złota bariera, jaka się wokół niej wytworzyła. Próbował różnych zaklęć, gołymi rękami chciał przebić się przez barierę, lecz nie był w stanie jej przekroczyć...

-Morzu Chaosu, dryfujący złoty kolorze... Głębio absolutna... Królowo Mroku...

Poczuła, jak z jej ciała wydobywa się wielka energia. Chciała mówić dalej, ale nagle zabrakło jej słów. Po jej policzkach pociekły łzy.

-To koniec-wyszeptała Lina.-Straciłam panowanie nad zaklęciem...

Xellos uchylił złote oczy. Z wielkim trudem uśmiechnął się.

-Nie!!-Krzyczał Niger.-Nie możesz...!

Reszta jego krzyku utonęła w eksplozji złotego światła. Blask pochłonął całe pole bitwy i każdego, kto się tam znalazł...

*

~Spełniłeś swoje zadanie, tak więc teraz ja spełnię twoje marzenie...~

*

Uchyliła powieki. Wyszarpnęła z wewnętrznej kieszeni płaszcza ciepłą kulę. Uśmiechnęła się przez łzy.

-Udało się! Udało!-Chciała to wykrzyczeć całemu światu, ale zdobyła się jedynie na cichy szept.

Filia wstała. Ze zdumieniem stwierdziła, że wszelkie rany znikły, pole wokół niej jest całkowicie puste. Żadnego śladu demonów. Zobaczyła Xellosa. Mazoku wyglądał na nieprzytomnego, a może... Uklęknęła przy nim, poklepała go po twarzy. Purpurowłosy jęknął.

-Xellos? Słyszysz mnie?

Otworzył ametystowe oczy.

-To trochę za dużo, nawet jak na mnie...-powiedział cicho.-Czuję się całkowicie "wyprany" z energii... Gdzieś tutaj powinna leżeć Lina.

-Może mi ktoś wyjaśnić, co tu się do cholery stało?-Obok nich stanęła czarodziejka.-Myślałam, że straciłam kontrolę, a teraz budzę się i ani śladu tych cholerstw. Xellos, ty oczywiście coś wiesz. Gadaj.

-Jakbym nie był taki zmęczony, to bym się roześmiał-mruknął.-No cóż, Linuś-powiedział głośniej.-Można rzec, że nie tylko nam zależało na tym wymiarze...

-Co..?-Ruda wyglądała na zbita z tropu.-O czym ty...

Reszta utonęła we wrzasku Amelii, która rzuciła się Linie na szyję.

-Panno Lino!!! Udało nam się!!! Musimy jak najszybciej zjawić się w Saillune!!! Urządzimy taaaaaaaki festyn!!!

-Spokojnie, Amelio-przystopował ją Zelgadis.-Do Saillune długa droga...

Razem z Gourry'm stanęli przy reszcie. Wszelkie ich rany znikły. Cała drużyna wdała się w żywą rozmowę, snując najbardziej nieprawdopodobne rozwiązania.

-Ja wiedziałem, że Linie się uda-wypalił Gourry, powodując, że czarodziejka straszliwie się zaczerwieniła.

-Ekchmmm...-Odchrząknęła.- Emmm.. A co teraz będziecie robić?

-Ja oczywiście wrócę do Saillune! Zapraszam was na festyn!

-Skoro o festynach mowa. Amelio znajdź mi jakiegoś dobrego barda. Trzeba to upamiętnić! Ta opowieść będzie miała tytuł: "Niezwyciężona mistrzyni arkanów czarnej magii- Lina Inverse, po raz kolejny ratuje świat od zagłady."

-Jak zwykle skromna-Zelgadis wyszczerzył zęby w uśmiechu.-Czy aby ten tytuł nie jest zbyt długi?

-Jak to zbyt długi?-Żachnęła się Lina.-Nawet w połowie nie oddaje MOJEJ wielkości!

-Lina, przecież ty masz metr pięćdziesiąt w kapeluszu-wyjechał Gourry.

-Nie, nooo! Z wami się nie da rozmawiać!

-A pani, pani Filio?-Podczas, gdy Lina kłóciła się z Gourry'm, Amelia zagadnęła Filie.

Smoczyca zamyśliła się głęboko.

-Chciałabym wrócić do mojego sklepu...o ile jeszcze istnieje, bo z Jirasem i Garvosem nigdy nic nie wiadomo. Do mojego miasteczka jest stąd bliżej, niż do Saillune.

-Oczywiście zapraszam panią na festyn! A pan, panie Xellosie?

Mazoku uśmiechnął się blado i wzruszył ramionami. Z całej drużyny on wyglądał najgorzej- jakby schudł, zmizerniał, nie uśmiechał się już w ten charakterystyczno-irytujący sposób.

-Panno Lino! Co pani robi!!!-Zawołała Amelia i pobiegła ratować Zelgadisa przyduszanego przez Linę.

Filia wbiła wzrok w ziemię, a jej policzki pokrył rumieniec. Xellos posłał jej pytające spojrzenie. Nie wiedział, że smoczyca toczy właśnie wewnętrzną walkę. Złotowłosa rzuciła wzrokiem na walczących, po czym wypaliła:

-Jeżeli chcesz, możesz się u mnie zatrzymać. Wyglądasz niezbyt dobrze, potrzebujesz odpoczynku...chyba...

Mazoku nie mógł się nie uśmiechnąć na widok zawstydzonej smoczycy.

-Pewnie, że skorzystam z twojego zaproszenia, Fi!-Odpowiedział.-Tylko przygotuj duuuuuży zapas herbatki! ^^

Filia również się do niego uśmiechnęła.

-Nie!!!! Panno Lino, tylko nie fireball!!!-Wrzasnęła Amelia, ale było już za późno.

Zaklęcie osmaliło całą drużynę.

-Linnnnaaaa-wysyczeli.

W odpowiedzi czarodziejka pokazała im język.

Podróż powrotna zapowiada się niezwykle ciekawie....

*

-A oto malowidło przedstawiające dom Alaizabel Crey związany z ich pierwszym zadaniem...

Młoda kobieta wskazała grupie zwiedzających obraz.

Marzenie Amelii zostało spełnione. Księżniczka postarała się, aby pamięć o tej historii nigdy nie zginęła. Wkrótce po powrocie do Saillune cały świat poznał ta opowieść.

Dzięki niej mogli trwać już zawsze.

Stojący w kącie sali purpurowłosy demon uśmiechnął się do swojego smoka. Złota Władczyni nie kłamała. Naprawdę spełniła jego marzenie...

!!!!!! K O N I E C !!!!!!!!

Skończyłam! Cha! Cha! Cha! WRESZCIE! Czekam teraz na wszelkiego rodzaju opinie o całości.

kot.agata@interia.pl

Epilog "Slayers Forever!", czyli po co Kot to napisała....

Otóż, pewnego dnia doznałam WIZJI. Zaczęłam od końca, czyli od zwycięskiej walki, potem wymyśliłam fragment z Zelas na szklanych schodach. Szybko powstała ogólna idea fanfika. Pomysły przychodziły podczas pisania. Po dwóch częściach zniechęcona, że nikt tego nie komentuje, porzuciłam to opowiadanie pewna, że już nigdy go nie dokończę. Ale! Pewnego pięknego dnia dostałam mejla od Ran i wrócił zapał do pisania. Komentarze są naprawdę ważne! Dlatego, jeżeli coś się wam nie podoba, chcielibyście coś pochwalić lub skrytykować to PISZCIE! (Adres jest u góry.) Nie bójcie się, może czasami gryzę, ale przez internet to raczej rzadko... X3

A teraz wyznam, jak na spowiedzi, iż:

*to miało wyglądać ZUPEŁNIE inaczej, miał być sensowny epilog z ciągiem dalszym, ale NIE BĘDZIE, bo jakoś nie pasuje mi do całości...

*pominęłam kilka wątków, np:co takiego strasznego Xellos zrobił w Callanor. Chciałam to wrzucić do tego rozdziału, lecz uznałam, że to będzie absolutnie bez sensu i przez to pozostało nieco niedomówień, dzięki czemu macie pole do wyobraźni X3

*zazwyczaj lubię swoje postacie, nawet te negatywne, ale Sachir z części dziewiątej był OKROPNY! ><!

*przez chwilę chciałam powybijać całą drużynę i zrobić dołujące zakończenie, ale pomyślałam, że tyle osób lubi happy endy...

* Alaizabel Crey, właścicielka tajemniczego domu z części drugiej istnieje! Co prawda, jako postać książkowa... Zapożyczyłam ją ze "Zmór Alaizabel", którą gorąco polecam!

*to miał być krótki i nieskomplikowany fanfik... może nie jest zbyt zagmatwany, ale raczej niezbyt krótki...Ech...

*na koniec pozdrowienia dla wszystkich czytających moje wypociny i podziękowania za komenty!

Auf Widersehen

Kot.

(kot.agata@interia.pl)



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Slayers forever 4
Slayers forever 9
Slayers forever 12
Slayers Forever!, Slayers Forever! 01, Ohayo-o
Slayers forever 1, Mii podniosła głowę znad książki
Slayers forever 5
Slayers Forever!, Slayers Forever! 05, Ohayo-o
Slayers forever 2, Mii podniosła głowę znad książki
Slayers Forever!, Slayers Forever! 08, Ohayo-o
Slayers Forever!, Slayers Forever! 06, Ohayo-o
Slayers forever 6
Slayers forever 13
Who wants to live forever, Slayers fanfiction, Oneshot
Sld 16 Predykcja
Ubytki,niepr,poch poł(16 01 2008)
16 Metody fotodetekcji Detektory światła systematyka
wyklad badania mediow 15 i 16
RM 16
16 Ogolne zasady leczenia ostrych zatrucid 16903 ppt

więcej podobnych podstron