cz3, ROZDZIA˙ I


ROZDZIAŁ III

KOŚCIÓŁ I PAŃSTWO SZKOCKIE 1560-1707

1. Rządy Marii Stuart

Maria Stuart (1542-1587) należy do wyjątkowo barwnych postaci wśród europejskich wła­dców. Od ponad trzech stuleci jej życie i działalność sta­nowią przedmiot licznych rozpraw nau­kowych. Mimo olbrzymiego mater­iału poświęconego królowej Szkotów, historycy w dalszym ciągu nie są zgodni w ocenie podejmowanych przez nią decyzji. Ogólnie rzecz biorąc, większość stanowisk w tej kwestii można usytuować między dwoma skraj­nymi punktami widzenia. Jeden z nich proponuje widzieć w Marii Stuart aktywną uczestniczkę gry politycznej, która to gra - na skutek błędów mło­dej królowej - doprowadziła ostatecznie do całkowitej ruiny jej pierwot­nych planów. Drugi upatruje w królowej Szkotów mniej lub bardziej be­z­wolną ofiarę burzliwych wydarzeń, w ja­kie została wciągnięta z racji uro­dzenia oraz czasu i miejsca, w którym przypadło jej żyć.

0x01 graphic

Losy i osobowość Marii Stuart sta­no­­wią kanwę licznych dzieł literac­kich i plastycznych. Już za jej ży­cia o­pie­wali ją poeci, zwłaszcza fran­cus­cy, ma­lowali lub rzeźbili liczni artyści. Sta­ła się ona bohaterką po­wie­ści i drama­tów, z których najbardziej znane to sztuki Fry­de­ry­ka Schillera i Juliusza Sło­wa­ckiego.

Portet Marii Stuart

malarza dworskiego Françoisa Cloueta

Ponieważ polski czytelnik ma możli­wość bliższego zapoznania się z ży­ciem i działalnością Marii Stuart , w niniej­szym rozdziale przedstawię po­krótce je­dynie najważniejsze wydarze­nia, ja­kie nastąpiły w okresie sprawo­wania przez nią władzy królewskiej.

Maria odziedziczyła tron po ojcu Ja­kubie V już w szóstym dniu życia. Je­szcze przed ukończeniem pierwszego roku, 9 września 1543 r., uko­rono­wano ją na królową Szkocji. Uroczystość odbyła się w katedrze Stirling, z zachowaniem pełnego ceremoniału. W sierpniu 1548 r. wysłano ją pota­jemnie do Francji, po uprzedniej zgodzie Parlamentu na przyszłe małżeń­stwo z Delfinem. Poślubiła go 10 lat później.

0x01 graphic

Po tragicznej śmierci Henryka II , w lipcu 1559 r. młoda para wstąpiła na tron. Maria miała lat 17, a Franciszek - 15. Był on jednak chory na gruźlicę i jako Franciszek II panował bardzo kró­t­ko. Nabawiwszy się zapalenia ucha, zmarł 5 grudnia 1560 r. Tego samego dnia brat Franciszka, dziesięcioletni Ka­rol IX, od­dał regencję w ręce matki, Katarzyny Medycejskiej (1519-89), która uważała Marię i cały ród Gwizjuszy za swych przeciwników politycznych.

Portret Marii Stuart,

wg rysunku Françoisa Cloueta

Sytuacja Marii Stuart we Francji ule­gła zatem raptownej zmianie. Pół roku wcześniej, 11 czerwca 1560 r., w Szko­cji zmarła sprawująca regencję jej mat­ka, Maria de Guise. W tych okoliczno­ś­ciach młoda królowa podjęła pierwszą ważną decyzję - postanowiła wra­cać do ojczyzny. Była wszak koronowa­ną władczynią Szkocji. Taki wy­bór wiązał się jednak z poważnymi pro­ble­mami. W jej królestwie zwycię­żyli protestanci, Maria zaś nie chciała porzucić katolicyzmu. Dla niej E­dyn­burg nie był wart wyrzeczenia się mszy . Podczas pertraktacji z delegacją Szko­­tów ustalono jednak, że obie strony uznają status quo.

Po drugie, w Szkocji zwyciężyła opcja angielska, młoda królowa była natomiast wychowana w duchu i kulturze francuskiej. Sądziła jednak, że kierując się zasadą tolerancji w sprawach wyznaniowych i unikając kon­fli­któw z angielską kuzynką Elżbietą I (1558-1603), będzie mogła sprawo­wać królewską władzę.

Maria miała nadzieję, że przekona Szkotów o swej tolerancji religijnej, ogłaszając proklamację zakazującą jej poddanym występowania przeciw­ko nowej religii, którą uznała za „publicznie i powszechnie wyznawaną (publict and universalie standing)” . Chodziło, oczywiście, o prezbi­teria­nizm. Takie stanowisko było wynikiem świadomie zamierzonej strategii. Królowa nie raty­fikowała nigdy ustaw „Parlamentu reformacyjnego”, ale jednocześnie aprobowała stan faktyczny. Jako oficjalne uznanie Kościoła szkockiego można traktować decyzje Rady Królewskiej z 1562 r. doty­czą­­ce fi­nansowania tego Kościoła, a także ratyfikację przez Koronę usta­wy Par­lamentu z 1563 r., przyznającej ministrom parafialnym prawo do posia­­da­nia plebanii (manse) i działki ziemi (glebe).

Co się tyczy stosunków z Anglią, sprawa przedstawiała się gorzej. Po­nie­waż Maria nie godziła się na ratyfikację Traktatu Edynburskiego, poz­ba­wiającego ją praw do tronu angielskiego, Elżbieta nie wyraziła zgody na przejazd swej kuzynki przez terytorium angielskie. Podejmując decyz­ję o powrocie drogą morską, była więc Maria świadoma grożącego jej ry­zyka. W grę wchodził nie tyle kapryśny żywioł, co angielskie okręty.

Anglikom nie udało się jednak pochwycić królowej Szkotów. 20 sierp­nia 1561 r. wylądowała w Leith, a 2 września nastąpił jej uroczysty wjazd do Edynburga. Przyjęcie młodej królowej było ciepłe, acz dwuznaczne; na po­­witanie mały chłopczyk wręczył jej egzemplarz ... Biblii protestan­ckiej.

0x01 graphic

Szczególnym przejawem skomplikowanych od początku stosunków po­między Marią a szkockimi protestantami były słynne audiencje, których udzielała ona Knoxowi. Królową bulwersował fakt, że poddany ośmiela się krytykować ją publicznie w swych kazaniach. Lidera szkockiej Refor­ma­cji oburzał zwłaszcza precedens, jakim było odpra­wianie, specjalnie dla Marii, prawnie zakazanej mszy. Dla niego bowiem jedna msza była „bardziej niebezpieczna niż dziesięć tysięcy uzbrojonych wrogów”. Kryty­ko­wał też tryb życia kró­lo­wej, stanowiący wyzwanie dla surowej kalwiń­skiej moral­no­ści. Już podczas pierwszej z tych audien­cji Knox skierował do Marii słyn­­ne słowa: „Jest cnotą występować prze­ciw błądzącemu w wie­rze wład­cy i nie okazywać mu posłuszeństwa” .

Knox podczas audiencji u Marii Stuart

(wizytówka Domu Jana Knoxa przy Royal Mile w Edynburgu)

Podczas objazdu kraju w 1561 r. Maria została zmuszona do podpisania w St Andrews wyroku więzienia na czterdziestu ośmiu księży oskarżo­nych o odprawianie katolickiej mszy. Władze miejskie Edynburga, pod wpływem kazań Knoxa, nakazały wypędzenie ze stolicy wszystkich mnichów i księży oraz cudzołożników i prostytutek. Po po­wro­­cie Maria zdymisjo­no­wała bur­mistrza i raj­ców miejskich. „Była to ostatnia z jej strony - jak zau­wa­ża Maria Bogucka - publiczna manife­sta­cja na rzecz własnego wyznania” .

0x01 graphic

Jakub Stewart, earl Moray

Należy jednak podkreślić, że - demon­­strując przywiązanie do katolicyz­mu - Ma­­­­­­­­­ria otaczała się doradcami głównie z obo­zu prote­s­tanckiego, wśród których czo­ło­­we miej­sce zajmował jej przyrod­ni brat, syn Jakuba V z nie­prawego ło­ża , lord Jakub Stewart (1531-70), póź­niej­szy earl Moray. Jedna ze wspom­nia­nych wyżej kontrowersji w ocenie Marii Stu­art dotyczy właś­nie jej stosunku do pro­testanckich doradców. Tak np. J. D. Mac­kie pisze, że „do 1565 r. kierowała się ona polityczną mądroś­cią, zgodnie z ra­dami przyrodniego brata, lorda Jaku­ba” . Natomiast M. Bogu­c­ka twierdzi, że wy­stąpienie w 1562 r. przeciwko ka­to­lic­kiemu earl­owi Huntly stanowiło przejaw „karygodnej ślepoty polity­cz­nej” królowej.

Podczas panowania Jakubów IV i V Gordonowie stali się jednym z naj­potężniejszych rodów w Szkocji . Jerzy Gordon (1514-62), czwarty earl Huntly, zwany Kogutem Północy (Cock o' the North), był synem lorda Jana Gordona i Małgorzaty, nieślubnej córki Jakuba IV. Cieszył się wzglę­dami Jakuba V i kardynała Beatona. W 1535 r. wszedł w skład Rady Kró­le­­w­skiej, a osiem lat później został namiestnikiem królewskim północnej Szkocji, Orkad i Szetlandów. Nie uczestniczył w klęsce pod Solway Moss, ponieważ w tym czasie bronił granicy na rzece Tweed. Po morderstwie kar­dynała Beatona został kanclerzem i wrócił do Rady. W bitwie pod Pinkie (1547 r.) dostał się do angielskiej niewoli, ale po roku został zwolniony. Za regencji Marii Gwizjuszki popadł w niełaskę. W kwietniu 1560 r. poparł Lordów Kongregacji, ale było to jedynie posunięcie taktyczne. W grudniu tego roku proponował Marii Stuart powrót przez Aberdeen i eskortę dwu­dziestu tysięcy ludzi w drodze do Edynburga. Snuł także plany zajęcia Zam­ku Edynburskiego. Po powrocie Marii wszedł w skład Rady Królewskiej. Królowa odnosiła się jednak do niego z dystansem i nieufnością, podej­rze­wając nie bez podstaw, że marzy mu się udzielne księstwo na północy. Pełnym zaufaniem darzyła natomiast lorda Jakuba Stewarta, któremu latem 1562 r. nadała tytuł earla i ziemie Moray , będące dotychczas w posia­da­­niu earla Hun­­­t­ly. Nic więc dziwnego, że ci dwaj nienawidzili się wzajem­nie.

W sierpniu 1562 r. Maria i Moray udali się na czele armii na objazd pół­nocnej Szkocji. Można założyć, że ich celem było poskromienie zapędów hardego magnata. Gdy przybyli do Inverness, komendant tamtejszego zam­­ku, Aleksander Gordon, nie pozwolił na otwarcie bram, tłumacząc się, że nie może tego uczynić bez zgody earla Hunt­ly (nadeszła następnego dnia). Za ten despekt poczyniony Królowej Szkotów Moray rozkazał powiesić go na blankach.

Przez następne sześć tygodni trwała swoista zabawa w kotka i myszkę. Huntly pojawiał się, to znów znikał. Tymczasem jego trzeci syn, sir Jan Gordon, z oddziałem tysiąca ludzi zaczął podchodzić armię królewską, roz­głaszając zarazem, że porwie królową i zmusi ją do małżeństwa. 28 paź­dzier­nika doszło wreszcie do bitwy w Corrichie, niedaleko Aberdeen. Earl Huntly z oddziałem tysiąca wiernych mu górali stawił czoło wojskom kró­lewskim. Przed bitwą miał podobno modlić się słowami: „Panie! Byłem człowiekiem krwiożerczym i wiele niewinnej krwi popłynęło z mojego po­wodu. Daj mi jednak dziś zwycięstwo, a będę Ci wiernie służył do końca mych dni”. Pan nie wysłuchał tej modlitwy, a earl i jego dwaj synowie zo­­stali pojmani. Doprowadzono go na koniu przed oblicze Królowej Szko­tów, nie zdążył jednak poprosić o łaskę, gdyż doznał śmiertelnego ataku serca i runął przed nią na ziemię. Następnego dnia w obecności Marii ścię­to sir Jana Gordona. Ciało jego ojca przewie­zio­no do Aberdeen, skąd po za­balsamowaniu wysłano statkiem do Edyn­burga. Zgodnie bowiem ze sta­rym szkockim prawem, śmierć oskarżonego o zdradę stanu nie stanowiła prze­szkody, by „stanął” on przed sądem. Doszło do tego sześć miesięcy póź­­niej, w obecności królowej, jej Rady i pełnego składu Parlamentu. Zabalsa­mo­wane zwłoki earla Huntly „wysłuchały” wyroku, który ogłaszał konfis­katę majątku, utratę czci i tytułu, a także zakaz pełnienia przez Gordonów wszelkich urzędów.

Drugi syn earla, Jerzy Gordon (1535-76), został ujęty podczas próby ucieczki do Francji i osadzony w więzieniu. Wstawiennictwu królowej zaw­dzięczał oca­lenie życia, a gdy po kilku latach sytuacja polityczna uległa ra­dy­kalnej zmia­nie, został nawet na krótko kanclerzem i odzyskał tytuł oraz majątek .

Rodzima autorka biografii Marii Stuart bardzo krytycznie ocenia ten wą­tek polityki Królowej Szkotów. „Miast wygrywać rozdźwięki mię­dzy po­tęż­­nym szkockim magnatem a bra­tem, zamiast korzystać z lojal­no­ści tego pier­­wszego dla uzyskania wię­kszej sa­mo­dziel­ności i prowadze­nia niezale­ż­nej gry po­litycznej, mając po­parcie wła­snych stron­ników - zgo­dziła się uni­­ces­twić Huntle­ya, bo tak chciał Jakub Ste­wart. Trudno o bar­dziej sa­mo­­bójcze po­stępowanie, o większe do­wody naiw­no­ści i niezarad­ności poli­ty­­cznej” .

Obalenie potęgi Gordonów umocniło stronnictwo protestan­ckie na czele z earlem Morayem, który przej­mu­jąc skon­­fiskowane dobra swe­go rywala został naj­bogatszym panem w Szkocji. Obrady pierwszego Parla­mentu za pa­nowania Marii w maju 1563 r. wy­kazały niezbicie, że ta katolicka kró­lo­­wa zmu­szo­na była rzą­dzić krajem zdominowanym politycznie przez pro­­te­s­tantów. Symbolicz­nym wyrazem tego stanu rzeczy było odrzucenie przez izbę wnio­sku o u­wolnienie Jana Hamiltona, arcy­biskupa St Andrews, uwię­zionego na pewien czas z os­karżenia o publiczne odprawianie mszy rzym­skokato­li­ckiej. Ta sama izba zat­wierdziła am­ne­stię dla protestantów za na­paści na ka­to­lików.

W tej sytuacji młoda królowa zaczę­ła coraz częściej myśleć o małżeń­stwie. Być może liczyła na to, że mężczyzna u boku da jej cenne wsparcie w polity­cz­­nych rozgrywkach z wielmożami. Tak doszło do kolejnej ważnej decyzji - oce­nianej przez historyków zgo­­dnie jako fatalnej - poślubienia Henryka Stewar­ta (1546-67), lorda Darnleya, sy­na ear­la Lennoxa.

0x01 graphic

Henryk Stewart, lord Darnley

Jest zrozumiałe, że młoda i piękna wdo­wa na tronie nie musiała kłopotać się o kandy­da­tów do ręki. W grę wcho­dzili książęta eu­ropejscy z królew­skich ro­dów Hiszpanii, Fran­cji czy Au­­­s­trii, nie mówiąc o miejsco­wych kon­kurentach. W książce poświęconej Ma­rii Stuart, Hamilton przytacza listę po­ten­­cjalnych kandydatów do ręki kró­lowej Szko­tów. Według niego, naj­odpowiedniej­szym był starszy od Marii o osiem lat Fryde­ryk, król Danii i Norwegii (panował w la­tach 1559-88) . Anglicy, a ściślej sama El­żbieta, proponowała swego faworyta Ro­berta Du­dleya, któ­­rego mianowała earlem Leicesterem. Ta oferta jednak mogła mieć dla dwo­ru szkockiego co najmniej dwuzna­czny, jeśli nie wręcz ironiczny podtekst.

Maria zdecydowała się poślubić Szkota, pochodzącego, co praw­da, z wy­sokiego rodu, ale przebywającego wówczas na emigracji w An­glii. Jego oj­ciec, earl Lennox, wystąpił swego czasu przeciwko regentce i mu­siał ucho­dzić z kraju, a majątek rodowy został skonfiskowany. Tak więc, lord Darn­ley był, przynajmniej formalnie, poddanym Elżbiety I.

Stosunki między obu władczyniami były wówczas dwu­znaczne. W pro­wadzonej korespondencji obie używały nierzadko zwro­tów w rodzaju „Mo­ja Droga Siostro”. Pełna nadziei, że uda się jej pozyskać ży­czliwość kuzyn­ki poprzez bezpośredni kontakt, Maria dążyła do spotka­nia z Elżbietą I. Ustalono nawet termin - 6 sierpnia 1562 r. Wybuch walk reli­gijnych we Francji, wywołany rzezią protestantów w Vassy w marcu 1562 r., za którą odpowiedzialny był Franciszek de Guise, sprawił jednak, że królowa Ang­lii przesunęła ów termin o rok. Do spotkania nigdy nie do­szło.

Elżbieta, bardziej wyrachowana od Marii, była żywo zainteresowana nie­u­danym małżeństwem swej rywalki. Pewne oznaki świadczą nawet, że to właśnie ona podsunęła „drogiej siostrze” tego nieszczęsnego zalotnika. Tej supozycji przeczyłby jednak fakt, że na wieść o projektowanym maria­żu by­ła podobno wściekła i kazała nawet uwięzić w Tower matkę Henry­ka, countessę Lennox. Pochodzenie lorda Darnleya - po kądzieli był pra­w­nu­kiem króla angielskiego Henryka VII - mogło bowiem wzmacniać as­pira­cje szkockiej pary królewskiej do tronu angielskiego.

Do spotkania Marii i Henryka doszło na początku 1565 r. Romans dwu­dziestotrzyletniej królowej z młodszym o cztery lata lordem wywołał obu­rzenie szkockich protestantów. Wielmoże, jak earl Moray, widzieli w tym zagrożenie własnej, uprzywilejowanej pozycji. Prezbiteriańscy kaznodzie­je, jak Jan Knox, piętnowali hedonistyczny tryb życia zakochanej pary oraz plany poślubienia przez królową Szkotów „papisty”. Trzeba dodać, że lord Darnley był katolikiem, który w Anglii udawał anglikanina, nato­miast w Szkocji uczęszczał na nabożeń­stwa prezbiteriańskie i nawet słu­chał kazań samego Knoxa.

0x01 graphic

Srebrny medal upamiętniający ślub Marii i Darnleya

Zauroczenie młodym Darnleyem (nie­którzy historycy utrzymują, że nie był on w Marii zakochany) doprowadziło do radykalnej zmiany dotych­cza­so­wej polityki szkockiej królowej. Jej nieda­w­­ni jeszcze doradcy zeszli na drugi plan. W maju Darnley został pa­so­­wany na rycerza, a także otrzymał ty­tuł lorda Armanach i earla Ross. W lip­cu Maria nadała mu tytuł diuka Albany, zastrze­żo­ny dla członków rodziny kró­lewskiej. Po ogłoszeniu kościelnych za­powiedzi, 28 lipca Darnley miano­wa­­ny został „kró­lem w naszym króle­st­wie”, otrzy­mując prawo podpisywania wraz z nią wszystkich oficjalnych dokumen­tów państwowych. Maria uczyniła to, nie radząc się nikogo i nie pytając Par­la­mentu o zgodę.

Obok chełpliwego i zarozumiałego na­­rzeczonego, polityczne znaczenie zaczęli teraz uzyskiwać dotychczaso­wi figuranci, a zwłaszcza Włoch Dawid Riccio (1533-66), którego Maria przywiozła z Francji jako nadwornego śpiewaka, a teraz mianowała osobi­s­tym sekretarzem. Prawdopodobnie zda­­jąc sobie sprawę ze wzrastającej opo­zycji (earl Moray miał nawet pla­no­wać uprowadzenie królowej), zako­chana Maria - jakby wbrew wszyst­kie­mu - zdecydowała się na zawar­cie mał­żeństwa. Po uzyskaniu papies­kiej dy­s­pensy, gdyż Maria i Henryk by­li krewnymi, rankiem 29 lipca 1565 r. ka­to­licki ksiądz udzielił im ślubu w ka­plicy zam­kowej.

0x01 graphic

Reorientacja polityki wewnętrznej Ma­rii znów ożywiła stronnictwo ka­to­lickie. Królowa uwolniła bowiem z wię­zienia Jerzego Gordona, a tak­że wyra­ziła zgodę na po­wrót do Szkocji innych katolickich panów. Wrócił również Ja­kub Hep­burn (1535-78), earl Bothwell, były członek Rady Kró­lewskiej. Przed trze­ma laty wraz z młodym earlem Ar­ranem był oskarżo­ny o plany upro­wa­dzenia Marii i zabicia jej najbliższych doradców.

Maria i jej małżonek lord Darnley

Kulisy owego spisku nie zostały do końca wyjaśnione. Młodemu Arra­no­wi z potężnego klanu Hamiltonów marzy­ło się poślubienie Marii Stu­art. Jego ojciec miał ostry konflikt z Bothwel­lem. Jednak ten ostatni, za po­śred­nictwem Knoxa, po­godził się z Hamilto­na­mi, a następnie wciągnął ich do spis­ku. Młody Arran załamał się jednak psychicznie i - w stanie wskazują­cym na ob­łąkanie - ujawnił plany Both­wel­la. Po kilku miesiącach uwię­zie­nia, temu os­­tatniemu udało się zbiec do Anglii, gdzie przez rok również go wię­­zio­no; następne lata spędził we Francji.

W wyniku wspomnianej kontrakcji królowej protestanccy wielmoże, na czele z earlem Morayem, zostali zepchnięci do opozycji. Wspierani angiel­­­skimi pieniędzmi i - raczej symbolicznymi - posiłkami wojskowymi, chwy­­cili za broń, ale ponieśli klęskę. Ich przywódcy, w tym także sam Moray, schronili się w Anglii. Jednym z elementów reorientacji politycznej kró­lo­­­wej było też utworzenie nowych tytułów szlacheckich, w tym pięciu ear­lów.

Osiągnąwszy cel, Darnley przestał kryć się ze swoją próżnością i niczym nie uzasadnioną zarozumiałością. Demonstrował też ostentacyjnie swój ka­tolicyzm, a francuskiemu ambasadorowi obiecywał nawet, że przywróci Szkocji prawdziwą wiarę. W wyniku tej bufonady Maria przejrzała na oczy, a jej zauro­cze­nie pyszałkowatym małżonkiem przeszło w antypatię. „Mło­dy głu­piec” (young foul) został całkowicie odsunięty od władzy i komnat królo­wej. Pod koniec 1565 r. najbliższe otoczenie królowej wiedziało już, że jest ona brzemienna.

Odtrącony Darnley zaczął podejrzewać, że Maria ma romans z Riccio. Zazdrosny małżonek wszedł w konspirację z protestanckimi wielmożami. Tak powstał plan zamordowania młodego Włocha. Darnleyem kierowały namiętności, arystokraci obawiali się utraty wpływu na politykę. Podej­rze­­­wali oni, podobnie jak ich angielscy po­plecznicy, że Riccio, to tajny agent papieża organizującego właśnie Li­gę do zwalczania herezji. Po mie­ście krążyły plotki, że sekretarz namawiał królową, by zrehabilitowała Hamiltonów. Pro­tes­tanci tracili kolejne urzędy w Edynburgu. Demonstracja katolicyzmu, do jakiej doszło w stolicy w dzień Matki Boskiej Gromnicz­nej 2 lutego 1566 r., sta­ła się dla zdesperowanych spiskowców sygnałem do krwa­wych czynów.

9 marca 1566 r. Riccio został zamordowany pod drzwiami apartamentu królowej w Pałacu Holyrood. Zabójcy pod wodzą lorda Ruthvena dostali się do środka przez pokoje Darnleya. Z wycelowanym w Marię pistoletem od­ciągnęli od niej błagającego o litość sekretarza i zabili, nie bacząc na krzyk przerażonej monarchini, będącej wówczas w szóstym miesiącu cią­ży. W cie­le zamordowanego pozostawiono sztylet małżonka królowej. Tej samej no­­cy zamordowano również jed­nego z czterech kapelanów Marii, dominika­ni­na Jana Blacka.

To tragiczne wydarzenie miało paradoksalnie pewne korzystne dla mo­narchii skutki. Zamiast eskalacji walk, za sprawą królowej pojawiły się oz­naki zwiastujące zgodę między zwaśnionymi obozami. Po pew­nym cza­sie Marii udało się poróżnić męża z jego wspólnikami i doprowadzić do wyda­lenia ze Szkocji wszystkich uczestników mordu.

W czerwcu 1566 r. Maria urodziła syna, którego ochrzczono dopiero pół roku później. Do tego czasu królowa prowadziła nową politykę godzenia zwa­ś­nionych obozów. Jednym ze sposobów były nadania, amnestie i pre­zenty. Polityka ta osiągnęła apogeum w okresie przygotowań do chrztu kró­lewi­cza. Monarchini starała się pozyskiwać obie strony - katolicką i prote­stan­cką.

Już w październiku tego roku Kościół szkocki otrzymał pewne benefi­cja, na­tomiast z okazji chrztu został obdarowany sumą dziesięciu tysięcy funtów. Z tej samej okazji były arcybiskup St Andrews otrzymał pozwo­le­nie na ponowne objęcie swego urzędu; być mo­że Ma­ria przygotowywała już sobie grunt do przyszłego rozwodu z Darnle­yem. Pod ko­niec roku Rada Królewska składała się z protes­tan­tów i katoli­ków, nie wy­łą­czając ducho­wnych obu stron. Nic dziwnego, że takim radyka­łom jak Jan Knox za­czę­ło być w Szkocji nieswojo. W grudniu wyjechał on na „ur­lop” do Anglii.

Chrzest następcy tronu odbył się 17 grudnia w kaplicy królewskiej na zam­­ku w Stirling. Procedurę przepro­wa­dzono zgodnie z liturgią katolicką, a ma­ły Stuart otrzy­mał imiona Karol Jakub. W uroczystości nie wzięli udziału magnaci protestanccy. Matką chrzest­ną była (zaocznie) sama Elżbie­ta I. Lord Darnley nie został dopuszczony. Nie pojawił się tak­że na wiel­kim bankie­cie wydanym z okazji chrztu. Przy jednym stole usiedli natomiast katolicy i protestanci, Szkoci i zagraniczni ambasadorowie. Protestant earl Ar­gyll i ka­tolik lord Georg Seton (1533-85), zarządzają­cy dworem królowej, weszli trzymając białe pałki, tradycyjny znak koń­ca waśni. Młody protes­tan­cki du­chowny, Patrick Adamson, za­pre­zento­wał pane­giryk na cześć kró­lowej i małego księcia. Opie­wał w nim „sil­­ną młodą kobietę”, której mądre rzą­dy utem­pe­rowały wo­jo­w­niczych Szko­tów, oraz wieszczył długie panowa­nie dy­nastii Stewartów, także na tronie zjedno­czonych kró­lestw Brytanii.

Mał­żon­kowie żyli w całkowitej se­paracji, ale królowa nie godziła się na rozwód, by nie kompli­kować sytuacji prawnej ich dziecka. Widziała bowiem w nim przyszłego władcę Anglii i Szko­­­cji. „Mój panie - miała powiedzieć do od­trąconego mał­­żonka - Bóg dał nam syna spłodzonego przez ciebie, a nie kogoś innego ... Mam nadzieję, że ten syn połączy królestwa Szkocji i Ang­lii” .

W tym okresie Maria dostała się pod wpływ wspomnianego już earla Both­­wella. On właśnie uważany był pow­szechnie za organizatora kolej­nego spi­sku, w wyniku którego tym razem zamordowany został lord Darn­ley. Co do udziału samej Marii, nie ma wśród historyków zgody. Faktem jest jednak, że to ona prze­wio­zła chorego małżonka z Gla­s­gow do Edyn­bur­­ga, gdzie zo­stał umie­szczony w domu nazywanym Kirk o'Field. Nocą z 9 na 10 lutego 1567 r. nieznani sprawcy dokonali mor­der­stwa. Prawdopodobnie uśmier­cenie ofiary miało nastąpić w wy­niku detonacji podłożonego ładunku. Oka­­zało się jednak, że ciała Darnle­ya i jego służącego znaleziono na zewnątrz budynku, a przyczyną zgonu było uduszenie.

Okoliczności sprowadzenia Darnleya do Edynburga oraz jego tragiczna śmierć, sta­nowią jedną z najbardziej intrygujących i nie rozwiązanych za­gadek w hi­s­torii Szkocji. Szkocka, a ściślej protestancka opinia publiczna nie miała jednak wątpliwości, kto za tym stoi. Od początku miano „pierw­szego mor­dercy” przylgnęło do Bothwella, nie oszczędzano także imie­nia Marii. Szukając motywacji tego czynu można jednak wskazać co najm­niej kilka grup zainteresowanych usunięciem Darnleya. Byli wśród nich Dou­g­lasowie, Ruthvenowie, Hamiltonowie, ludzie Moraya i wreszcie sam Both­­well. Dwa lata później powieszono, oskarżonego o mord w Kirk o'Field, fran­cuskiego pazia, Nicholasa Huberta, znanego w Szkocji jako „French Pa­ris”. W 1571 r. podobny los spotkał Jana Hamiltona, arcybiskupa St An­drews, a jedno z oskarżeń dotyczyło współudziału w tym morderstwie. Wie­le wskazuje jednak na to, że ten pierwszy był zwykłym kozłem ofiar­nym, drugi zaś zginął w ramach toczącej się wówczas w Szkocji wojny do­­mowej.

Historycy szkoccy uważają, że niezależnie od kwestii udziału Marii w spi­­sku na życie Darnleya, wcześniejsza decyzja poślubienia go była jednym z największych błędów królowej Szkotów. Dalszy ciąg zdarzeń okazał się być dla niej ka­ta­­strofalny.

12 kwietnia Bothwell stanął przed sądem, który przypominał ra­czej far­sę. Pozyskana przez zuchwałego earla część wielmożów doprowadziła nie tyl­­ko do wydania wyroku uniewinniającego, ale też zaaprobowała jego pomysł poślubie­nia kró­lo­wej. Oświadczyny przybrały przy tym bardzo osobliwą for­mę. Według ów­­czesnej oficjalnej wersji, Bothwell porwał Marię, a na­stępnie ją ... zgwał­cił.

Szkic przesłany Cecilowi, przedstawiający eksplozję w Kirk o'Field, ciała zabitych, transport zwłok, a także małego królewicza modlącego się o pomszczenie śmierci ojca

0x01 graphic

Trudno dziś dociec, czy była to jedynie gra, czy też wszystko odbyło się bez przyzwolenia królowej. Niemniej jednak już wkrótce earl wziął rozwód ze swoją dwudziestoletnią żoną Jean Gordon, siostrą piątego earla Huntly, otrzy­mał tytuł diu­ka Orkney i 15 maja 1567 r. poślubił Marię. Wszystko to, oczy­wiście, mo­gło jedynie pogorszyć położenie królowej.

Opinia publiczna była zaszokowana nie tyle morderstwem Darn­leya, co małżeństwem Marii z Bothwellem, nie dając jej wiary, że została przez nie­go porwana. Mariaż ten zaskoczył rów­nież katolic­kich sojuszników Marii w kraju i za granicą. Tym razem bo­wiem ślub był protestancki.

Wkrótce okazało się, że również i ten związek nie spełnił oczekiwań Ma­rii. Na dodatek, wpływy polityczne jej nowego męża zaczęły wyraźnie ma­leć. Kiedy większość magnatów wystąpiła zbrojnie przeciwko niemu, Ma­ria zdecydo­wa­ła się jednak przyłączyć do małżonka.

Tym razem stroną zwycięską okazała się opozycja. Konfrontacja zbroj­na 15 czerwca w Carberry Hill, niedaleko Musselburgh, ograniczyła się je­­dy­­nie do demon­stracji siły. Po całodziennych negocjacjach, z udziałem fran­cuskiego ambasadora jako pośrednika, uzgodniono, że Both­well mo­że wol­ny opuścić pole niedoszłej bitwy za cenę oddania się Marii w ręce „skon­federowa­nych lordów”, jak nazwali siebie rebelianci. Królo­wa, która podo­bno wymogła na małżonku zgodę na tę transakcję, zo­stała pojma­na, a nastę­­pnie uwięziona. Gdy w es­korcie żołnierzy wjeżdżała do Edyn­bur­ga, zgro­madzony tłum krzyczał: „Spalić ladacznicę!”, jako że śmierć przez spa­lenie była wówczas karą dla mężo­bójczyni.

0x01 graphic

Earl Bothwell i jego pierwsza żona lady Jean Gordon

Po uwięzieniu Marii na wyspie na jeziorze Leven, w nocy 17 czerwca tłum wdarł się do Pałacu Holyrood, plądrując komnaty królowej oraz usu­wając z jej kaplicy wszystkie przedmioty stanowiące dla protestantów prze­jaw „idolatrii”. Zgromadzenie Generalne Kościoła szkockiego opowie­dzia­ło się po stronie konfederatów. 24 lipca wymusili oni na Marii podpisanie oś­wiadczenia o abdykacji. Podobno lord Lindsay miał siłą poprowadzić jej rękę do złożenia podpisu. Pod pretekstem słabego stanu zdrowia, królo­wa Szkotów przekazy­wała władzę trzynastomiesięcznemu synowi, mianu­jąc regentem i opie­ku­nem małego króla „naszego ukochanego brata Jaku­ba, earla Moraya” .

Pięć dni później w Stirling odbyła się dość ponura uroczys­tość ko­ro­­na­cyjna Jakuba VI. Jej miejscem nie była jednak kaplica zamkowa, gdzie dwa­­dzieścia pięć lat wcześ­niej koronowano malutką Marię, lecz miejscowy ko­ś­ciół parafialny Holy Rude. Jak pisze M. Lynch, koronacja ta miała „najgor­szą frekwencję w historii Szkocji” . Przybyło tylko dziesięciu magnatów, zabrakło także angielskiego ambasadora.

W wygłoszonym z tej okazji kaza­niu Jan Knox od­wo­łał się do biblijne­go przykładu nieletniego królewicza Joasza, syna Ocho­zjasza, uratowane­go przed własną babką, okrutną Ata­lią, która przejęła władzę po śmierci syna. Przeciwko uzurpatorce wystąpił kapłan świątyni Pańskiej, Jojada, który doprowadził do zgładzenia Atalii oraz osadzenia na tronie Joasza .

W sierpniu przybył z Francji earl Moray i objął regencję.

2. Szkocja w okresie regencji 1567-78

15 grudnia 1567 r. Parlament jednogłośnie zatwierdził koronację Jaku­ba VI i nominację earla Moraya na regenta. Nie było natomiast zgody, co do uwięzienia królowej. Mimo wszystko, miała ona jeszcze w Szkocji wie­­lu zwolenników, zwłaszcza wśród katolickich wielmożów, którzy tłu­maczyli jej małżeństwo z Bothwellem jako element rozgrywki politycznej z obozem protestanckim. Po niespełna rocznym pobycie w wię­zieniu, 2 ma­ja 1568 r. Marii udało się zbiec. Było to możliwe dzięki bra­wurowej akcji szesna­sto­­letniego Williama Douglasa, syna komen­dan­ta zamku, w którym ją trzy­­ma­no. Młodzieniec, podobnie jak wielu szkockich panów, uległ uro­kowi star­­szej od niego o prawie dziesięć lat Marii. Po udanej ucieczce, zna­lazła ona schronienie u Hamiltonów i zaczęła działać z myślą o odzyskaniu tro­nu.

Sześć dni póź­niej grupa złożona z dziewięciu earlów, dziewięciu bisku­pów i po­nad stu szlachciców różnej rangi, zadeklarowała wolę restauracji Marii Stuart. Był to tzw. bond Ha­miltona. Wkrótce zde­tro­nizowana królo­wa ze­brała pod swym sztandarem ok. sześć tysięcy wier­nej jej szlachty. Znaleźli się wśród nich katolicy i protestanccy radykałowie, jak lord Jerzy Seton i earl Rothes, a także William Maitland z Lethington, zwany „Makia­welem” (Mi­chael Wylie) szkockiej polityki. Do rojalistów dołączył earl Hun­tly, choć uważane za posłuszne jego woli katolickie Aberdeen opo­wie­działo się po stronie regenta Moraya. Główną rolę w obo­zie króle­w­skim od­grywali jednak Hamiltonowie.

13 maja w Langside w pobliżu Glasgow doszło do krwawej bitwy mię­dzy armią stronników królowej a wojskami dowodzonymi przez regenta. Rojaliści dowodzeni przez nieudolnego Klaudiusza Hamiltona ponieśli druzgocącą klęskę. Przerażona Maria uciekła na południe Szko­cji, gdzie - wbrew radom pozostałej z nią garstki sojuszników - podjęła ostatnią z waż­nych decyzji swego życia. Odrzuciła propozycje dalszej wal­­ki, choć mogła jeszcze liczyć na klany północne, które nie zdążyły przy­być na czas bitwy. Nie zgodziła się też na plan ucieczki do Francji. Posta­nowiła natomiast szu­kać ratunku u swej „Drogiej Kuzynki” - El­żbie­ty I. 16 maja przeprawiła się z szes­nas­to­osobową świtą przez Zatokę Sol­way i wylądowała w Anglii.

Tak rozpoczął się nowy, najsmut­niej­szy okres w jej życiu. Przez dzie­więt­na­ście lat „Droga Siostra” trakto­wała ją faktycznie jak więźnia, a wraz z na­sila­jącymi się pogłoskami o pa­pi­stycz­nych spiskach na życie królo­wej Ang­lii, wa­runki w jakich trzyma­no Marię stawa­ły się coraz dokuczli­w­sze. Sprawny wy­wiad Anglików kon­­trolował jej tajną ko­respondencję i pra­k­ty­­­cznie miał peł­ną kontrolę nad pró­bami szuka­nia po­mocy u szkoc­kich i za­gra­nicznych so­juszników.

Po formalnej abdykacji Marii Stu­art, Szkocja była rządzona ponad de­ka­dę przez czterech regen­tów. Wszy­scy cie­­szyli się mniejszym lub większym poparciem Anglii i pod ich rzą­dami stronnictwo Marii zostało os­ta­te­cznie rozbite. Przełomowym wydarzeniem było zdobycie w kwietniu 1571 r. sil­nej twierdzy Dumbarton, znajdującej się w rękach zwolenników królowej. Spektakularny wyczyn grupki śmiałków, którzy pod osłoną nocy wdarli się do zamku, zaskakując całkowicie jego załogę, stanowił począ­tek końca dzielących Szkocję walk wewnętrznych. Największym łupem na­pastników okazał się Jan Hamilton, arcybiskup St Andrews. Po prze­wie­zieniu do Stirling, został on oskarżony o współudział w morderstwie Darnleya i za­bójstwie regenta Moraya, oraz spiskowanie przeciwko Ja­ku­bowi VI, a na­stępnie powieszony na tamtejszym rynku.

Po okresie wynisz­czają­cej kraj wojny domowej ster władzy ujęli protes­tan­ci. Osłabiony obóz kato­licki, w którego rękach pozostawał jeszcze Za­mek Edyn­burski, nie mógł liczyć na Francję, gdyż ta zajęta własnymi pro­blemami nie by­ła wówczas zdol­na do poważniejszej interwencji.

Zamek Edynburski

Żaden z regentów nie zmarł śmiercią na­­turalną. Earl Mo­ray zo­stał zas­trzelo­ny na ulicy w Linlith­­gow przez jednego z Ha­mil­­to­nów w sty­­cz­niu 1570 r. Kilka­na­ście miesię­cy póź­­­niej kolejny regent, earl Lennox (oj­ciec lorda Darn­­le­ya), poniósł śmierć podczas noc­­­ne­go najazdu stronników królowej na Stirling. Co do zgo­nu earla Ma­ra, któ­rego opiece powie­rzyła Maria ma­leń­kie­go króle­wi­cza Jaku­ba, nie ma pew­ności. Prawdopodobnie został on otru­ty, a je­go nagła śmierć w listopadzie 1571 r. przer­­wa­ła pertraktacje z Anglikami o ewentu­alnym wy­daniu Ma­rii i ska­za­­niu jej na śmierć przez sa­mych Szkotów.

0x01 graphic

Wyniszczające walki wewnętrzne do­prowadziły do tego, że po pewnym

„Królewska zemsta”, czyli rodzaje śmierci głównych uczestników wojny domowej

uwikłanych w spiski na życie Riccia i Darnleya

(wg: Duke Hamilton, Mary Queen of Scots. Crucial years, Edinburgh 1991)

cza­sie szkocka scena polityczna zo­stała oczyszczona z większości czoło­wych protagonistów. Pozostał na niej jeden z zabójców Riccia, Jakub Douglas (1516-81), czwarty earl Mor­ton , który w 1573 r. zaprowadził wzglę­d­­­­ny porządek w kraju, przynajmniej na Nizi­nach. Część przeciwników ku­­pił angielskim złotem i obietnicą am­nestii, pozostałych pokonał orężem. To pierwsze odnosi się zwłaszcza do tzw. Pacyfikacji z Perth, czyli poro­zu­­mienia, jakie w lutym 1573 r. Morton osiągnął z Hamiltonami i earlem Huntly. W maju z pomocą Anglików zdobył Zamek Edynburski, znajdują­cy się je­szcze w ręku ostatnich „marianów”, jak nazywano zwolenników zdetroni­zo­­wa­nej królowej . W ten sposób stronnictwo Marii Stu­art prak­t­y­cznie przestało istnieć. Istotnym czynnikiem były też stopniowo słabną­ce na­dzie­je na jej powrót do Szkocji.

W 1578 r. Morton został zmuszony do rezygnacji przez grupę wrogich mu wielmożów. Trzy lata później, gdy władzę objął młody Jakub VI, oskar­żono go o udział w morderstwie Darnleya i postawiono przed sądem. Wy­rok śmierci wykonano za pomocą swego rodzaju gilotyny (Maiden), którą wprowadził w Szkocji sam Morton (!).

Podczas regencji Mara (1571-72) i Mortona (1572-78) dokonano sze­re­gu ważnych zmian organizacyjnych w Kościele szkockim. Przede wszy­st­kim, wzorując się na Kościele anglikańskim, przywrócono system epis­ko­palny. Dotychczas sytuacja biskupów, którzy przeszli na protestantyzm, była niejasna. Zatrzymali oni swe majątki, ale - jeśli nie zosta­li superinten­dentami - ich pozycja w Kościele szkockim pozostawała nie określona.

Precedensu dostarczył problem arcybiskupstwa St Andrews po egzeku­cji Jana Hamiltona w 1571 r. Regent Mar mianował wtedy na to stano­wi­s­ko, bez konsultowania się z władzami kościelnymi, pryncypała miejsco­­we­­go uni­wersytetu, Jana Douglasa. Duchowni ostro zaprotestowali i do­pie­ro styczniowa konwencja w Leith doprowadziła do kompromisu. Władza no­wych biskupów była ograniczona i odpowia­dała uprawnieniom super­in­ten­dentów z pierwszego okresu Reformacji, ale ich nominacja pozos­ta­wała w gestii Korony, czyli regenta i jego Rady, co w zasadniczy sposób pom­niejszało znaczenie Zgromadzenia General­nego. Biskupi mieli, co praw­da, podlegać temu ciału w sprawach duchowych, ale faktycznie byli zależni od Korony, gdyż od niej otrzymywali nomina­cje w sferze doczes­nej. Nowi nominaci otrzymali przezwisko „biskupów tulchanowych”, od wypchanej słomą skóry cielęcia (szk. tulchan), za po­mo­cą której oszuki­wa­no krowę, by dawała mleko.

Wprowadzenie systemu episkopalnego doprowadziło do głębokich po­działów w Kościele szkockim, a biskupi stanowić będą odtąd (do 1690 r.) jedną z głównych przyczyn konfliktów wewnętrznych. Polityczny aspekt tego zagadnienia polegał na dążeniu Korony, czyli regenta lub króla, do podporządkowaniu sobie Kościoła, zaś instrumentem owego podporząd­ko­wa­nia mieli być właśnie biskupi, podobnie jak w Anglii. Radykalni pre­zbiterianie obawiali się natomiast, że wprowadzenie biskupów może zapo­wiadać powrót władzy Rzymu, a w każdym razie stanowić wyraz absolu­tyzmu.

0x01 graphic

Andrzej Melville

Od roku 1574 na czele stronnictwa przeciwnego „tulchanowym bisku­pom” stał Andrzej Melville (1545-1622). Ten wybitny uczony i teolog należy - obok Jana Knoxa - do najwybitniej­szych przywódców szkockiej Reformacji. Stu­dia rozpoczął w 1579 r. w St And­rews, następnie kontynuował je w Pa­ryżu, Po­i­tiers i Genewie, gdzie jego mistrzem był następca Kalwina, wybi­tny teolog Teo­dor Beza (1519-1605). Po powro­cie do ojczyzny Melville objął stanowis­ko pryn­cypała Uniwersytetu w Glas­gow.

Choć szkoccy reformato­rzy przy­wią­zywali wielką wagę do reform w szkol­nictwie, to jednak na uniwersyte­tach zmiany były raczej niewielkie. Kró­lo­wał tu tradycyjny sy­stem, w ra­mach którego jeden wykładowca, zwany „regentem”, prowadził z danym rocznikiem wszystkie zajęcia przez trzy lata studiów. Po przyby­ciu do Glas­gow, Melville wprowadził nowy program nauczania i nowy sy­stem, w któ­rym regentów zastąpili profesorowie specja­liści. Po kilku la­tach objął on kierownictwo macierzystej uczelni, Col­lege'u św. Marii w St Andrews. Mel­vil­le kładł nacisk na studiowanie języ­ków biblijnych: hebrajskiego, gre­ki, aramej­skiego, bez znajomości których nie wy­obrażał sobie, podobnie jak Erazm z Rot­terdamu, prawdzi­we­go rozu­mienia Pis­ma Świętego.

Współcześni historycy kościelni widzą w Melville'u „jednego z najbar­dziej zdol­nych i najbardziej patriotycznych Szkotów w całej historii” . Jego fak­ty­czny wpływ na ukształtowanie się dzi­siejszego Kościoła szkoc­kiego jest z pew­nością większy, niż wpływ innych przy­wódców szkockiej Reformacji, włącz­nie z samym Janem Knoxem.

Fundamentem filozofii politycznej Mel­ville'a stało się twierdzenie, że wła­­dza Kirku pochodzi od Boga, a zatem prze­wyższa wszelką władzę świe­c­ką. W tym duchu opracowano pod jego kierunkiem Second Book of Disci­pline (Druga Księga Dyscypliny, 1578 r.), zatwier­dzo­ną w kwietniu 1581 r. przez Zgromadzenie Generalne. Dokument ten zawiera podstawowe zasa­dy uznawane przez Kościół szkocki do dziś.

Druga Księga Dyscypliny rozpoczyna się od dobitnego stwierdzenia autono­mii Kościoła i jego niezależności od władzy świeckiej, co przyjęło się określać jako teorię „dwóch królestw” (szk. Twa King­doms). Władza koś­cielna pochodzi od Boga i ma cha­rakter duchowy, nie podle­ga żadnej wła­dzy ziemskiej, a jej jedyną głową jest Jezus Chrystus. Władza świe­c­­ka, na­­zywana „władzą miecza” (Power of the Sword), również pochodzi od Bo­ga, ale jej ju­rys­dykcja rozciąga się jedy­nie na sprawy do­czesne. W spra­wach du­­cho­wych, w dzie­dzinie świadomości i re­li­gii, musi ona podpo­rząd­ko­wać się wła­dzy koś­ciel­nej. Należycie sprawowana władza świecka win­na bronić prawdzi­wej reli­gii, opartej na Słowie Bożym.

0x01 graphic

Tytułowa strona

broszury A. Melville'a z 1590 r.

Druga Księga Dyscypliny wyróżniała w Kościele cztery rodzaje funkcji: a) du­chowne - pastor, minister lub biskup; b) doktor (nauczyciel, kateche­ta); c) prez­bi­ter, czyli starszy; d) diakon, czyli nad­zorca kościelnego ma­jąt­ku. Wszy­st­kie inne tytuły i urzędy określała jako „wy­na­lezione w kró­le­stwie Anty­chry­sta”. Terminy „biskup”, „pastor” i „mi­nis­ter” oznaczają osobę ducho­w­ną, uprawnioną do głoszenia Słowa Bożego i ak­ceptowaną przez daną kongregację oraz prezbiteriat. Różnorodność termi­nów ukazu­je jedynie ró­żne aspekty tej samej misji, jaką jest posługi­wa­nie wiernym. Du­chowni znajdują się ponad doktorami, starszymi i dia­konami, ale mię­dzy sobą są wszyscy równi. Wszelkie inne rozumienie biskupów, np. jako zwierz­chni­ków czy panów innych duchownych, winno być odrzuco­ne.

Druga Księga wyróżniała cztery rodzaje wspólnot kościelnych: a) kon­gregacja, b) prowincja, c) ogół wiernych danego kraju, c) ogół wszystkich narodów „wyznających jednego Jezusa Chrystusa”. Poza ostatnią, wspól­notami tymi kierują ciała kolegialne - rady kościelne, prezbiteriaty, zgro­madzenia generalne .

Kierując się taką właśnie nauką, zgromadzenia generalne Kościoła szko­ckiego z lat 1580-81 zdecydowanie potępiły wprowadzony przez władzę świecką system episkopalny. Była to zapowiedź dalszej walki między Koś­ciołem a Koroną.

3. Panowanie Jakuba VI. Unia personalna

0x01 graphic

Jakub VI wstąpił na szkocką scenę polityczną w dwunastym roku ży­cia, po ustąpieniu regenta Mortona w 1578 r. Królem był już od 1567 r., ale de­cyzje w je­go imieniu podejmowali regenci. Protestanccy panowie zadbali, by został wychowany na protestanta. Jako tutora przydzielono mu samego G. Bucha­nana, której to postaci warto poświęcić nieco uwagi.

Jerzy Buchanan (1506-1582), his­toryk i piszący po łacinie poeta, du­cho­­wny, czołowy teoretyk szkockiego pro­testantyzmu, uważany jest za naj­wybit­niejszego przedstawiciela szkockiego hu­manizmu. Po studiach na uni­wersy­te­tach w St Andrews i Pa­ry­żu, gdzie był ucz­niem Piotra Ramusa, a tak­że wykła­dał, w 1535 r. po­wró­cił do kra­ju, by ob­jąć stanowisko tutora Ja­kuba Ste­war­­ta, późniejszego earla Moraya.

Jerzy Buchanan

portret Arnolda Bronckorsta z 1581 r.

Z powodu swych antyklerykal­nych satyr atakujących tryb życia du­cho­wień­stwa zakonnego, Bucha­nan zo­stał uwię­ziony jako heretyk. Udało mu się jed­nak zbiec do Anglii, skąd udał się do Francji, gdzie otrzymał stano­wi­sko pro­fesora w nowym ko­legium w Guyenne, będącym wów­czas cen­trum stu­diów latynistycz­nych. Od 1547 r. wy­kładał przez pięć lat na Uni­wersytecie Coim­bra w Portugalii. Uwięziony przez Inkwizycję z os­kar­żenia o herezję, został jednak uwolniony i odesłany do Anglii. Ponow­nie wyjechał do Francji, gdzie wykładał w College Boncourt, a następnie był tutorem syna diuka Brissac. W tym okresie napisał m. in. poemat ła­ciński De Sphaera, komentujący te­orię Pto­le­me­u­sza, a także epitalamium z okazji małżeństwa Delfina z Marią Stu­art oraz elegię na śmierć jej męża Franciszka II.

W roku 1561 Buchanan powrócił do oj­czy­zny, opowiada­jąc się otwarcie po stronie Reformacji. Początkowo nale­żał do ko­terii dwor­skiej i występo­wał w roli tutora Marii, za co otrzymy­wał pensję 500 fun­tów. W latach 1566-70 zajmował stanowisko pryncypa­ła College'u św. Le­onarda w St An­­d­rews. Po morderstwie Darnleya i mał­żeń­stwie Marii z Both­­wellem, stał się jej zagorzałym przeciwnikiem. To on był moderatorem Zgro­madzenia Gene­ralne­go w 1567 r., które opowiedziało się za konfedera­ta­mi. Publikował tak­że liczne łacińskie teksty polemiczne, znane jako De­te­ctio, wymierzone przeciwko swej wład­czyni. Jednym z głównych wątków jego traktatu De Jure Re­gni Apud Scotos była teza uzasad­nia­­jąca prawo pod­da­nych do poz­bycia się tyrana, zarysowana już przez Knoxa w streszczeniu Drugiego ry­ku trąby. W dziele Rerum Scoticarum His­to­ria (1582) Buchanan pow­tó­rzył i upię­k­szył his­torie o legendarnych królach szkoc­kich, cofając się głęboko w cza­sy przed­historyczne.

0x01 graphic

Nie ulega wątpliwości, że jako tutor mło­dego Jakuba VI, od czwartego do dwunas­te­go roku życia chłopca, Buchanan mu­siał wywrzeć duży wpływ na kształtowa­nie się umysłowości króla. Stosunek do matki, do religii katolickiej, eru­dycja i za­miłowanie do działalności lite­ra­ckiej, wszy­st­kie te ce­chy zostały mu wszczepione w znacznym stopniu przez Buchanana.

Trzynastoletni Jakub VI z sokołem

Po faktycznym objęciu władzy Jakub VI jeszcze przez parę lat słuchał swoich do­radców. Od 1579 r. największy wpływ na niego miał przybyły z Francji jego kuzyn Esmé Stewart . Wzmo­gło to je­sz­­cze bar­dziej plotki o spiskach z Francją i Hisz­panią w celu res­ta­uracji katolicyz­mu. Dla uspokojenia protestantów, w sty­­cz­niu 1581 r. Jakub VI podpisał „krótkie i za­sadnicze wy­­znanie prawdziwej chrześ­ci­­jań­skiej wiary i religii zgodnej ze Sło­wem Bożym i akta­mi naszych Parlamen­tów”, znane jako Ne­gatyw­ne Wyznanie (Nega­ti­ve Confession) lub Królewski Ko­wenant (Royal Co­ve­nant). Rozpoczyna je następujące oświad­czenie: „Po długim i staran­nym rozważe­niu na­szych własnych poglądów w kwe­stii prawdziwej i fałszywej religii, dzię­­ki Słowu oraz Duchowi Bożemu do­szliśmy obecnie do prawdy i oś­wiad­­cza­my, że wierzymy całym naszym sercem, wyznajemy naszymi usta­mi, podpisuje­my naszymi rękoma i niez­miennie potwierdzamy przed Bo­giem i ca­łym światem, że jedyną praw­dzi­wą wiarą i religią chrześcijań­ską, miłą Bogu i przynoszącą człowieko­wi zbawienie, jest ta, która zosta­ła z łas­ki Boga ob­jawiona światu przez głoszenie błogosławionej Ewan­ge­­lii oraz jest wy­z­­nawana i broniona przez wiele różnych znanych Koś­cio­łów i kró­lestw, ale głównie przez Kościół szkocki, królewski Majestat i trzy stany tego Królestwa, jako wieczna praw­da Boża i jedyna podstawa nasze­go zba­wie­­nia, jak to bardziej szczegółowo wyrażone zostało w wyznaniu naszej wia­­ry, przyjętej i publicznie potwier­dzo­nej przez różne ustawy parla­men­tów, a od dłuższego czasu jest otwar­cie wyz­na­wa­na przez królewski Ma­je­­­stat oraz we wszyst­stkich miastach i wsiach te­go Króle­stwa” . W dalszej części Jakub VI odże­gnuje się od „wszel­kie­go rodzaju papiz­mu”, a zwła­sz­cza odrzu­ca „autorytet tego rzymskiego Antychry­sta, który uzurpuje so­bie prawo do Pisma św., Kościo­ła, władzy świeckiej i ludzkich su­mień”.

0x01 graphic

Podpis Jakuba VI

Nawet ta deklaracja nie uspokoiła po­dejrzliwych prezbiterian. W sierp­niu 1582 r. Jakub VI został porwany podczas polowania przez grupę wiel­mo­żów, któ­ra na pewien czas przejęła władzę w państwie. Zamach ten okre­śla­ny jest ja­ko „Ruthven Raid”, od nazwiska przywódcy tej gupy, Wil­liama Ruth­vena (1514-1584), earla Gowrie'ego. W czerwcu następnego roku mło­de­mu królo­wi udało się jednak uciec. Przy pomocy Jakuba Stewarta, ear­la Arrana , podjął on zarazem próbę prowadzenia własnej poli­ty­­ki.

Warto dodać, że Arran, choć nastawiony niechętnie do aspiracji polity­cz­nych duchowieństwa prezbiteriańskiego (kością niezgody był zwrotu Kir­kowi majątków odebranych Kościołowi katolickiemu), reprezentował jed­nak opcję protestancką i proangielską. Nie oznaczało to, że sam Jakub VI dokonał już wtedy wyboru określonej polityki. Tak np., mimo nauk Bu­cha­nana i podpisania wspomnianego Negatywnego Wyznania, do 1584 r. pozostawał on na wszelki wypadek w kontaktach z Gwizjuszami i papie­żem Grzegorzem XIII, którzy mieli nadzieje na jego nawrócenie.

Srebrna moneta półmarkowa z 1591 r. (na rewersie miecz i waga oraz napis: „Tym różni się król od tyrana”

0x01 graphic

Ostatecznie jednak Jakub VI zdecydował się poprzeć protestantyzm, pod­porządkowując sobie zarazem władze kościelne. Sytuacja polityczna uleg­ła zaostrzeniu. Earl Arran twardą ręką zwalczał wszelką opozycję. Przy­wód­­cy obozu antyepiskopalnego znaleźli się w zagrożeniu i musieli opuś­cić na pewien czas Szkocję. Wśród nich był także An­d­rzej Melville. W ma­ju 1584 r. Parla­ment uchwalił tzw. Czarne Akty (Black Acts), które stwier­dzały, że król jest gło­wą Kościoła szkockiego, a zatem żadne zgromadze­nie generalne nie może być zwoływane bez jego zgody. Czarne Ak­ty gło­siły również, że prawo mianowa­nia biskupów przynależy Koronie, a du­cho­wnym zabrania się po­dej­mować kwe­stii politycznych w kazaniach .

0x01 graphic

Maria Stuart w wieku lat 36

(obraz przypisywany Rowlandowi Lockeyowi)

Jakub VI zdecydo­wał się także na opcję proangielską w poli­ty­ce zagra­nicznej, choć to właśnie Anglicy w listopadzie 1585 r. do­prowadzili do usu­nię­cia zbyt ostro poczy­na­jącego sobie Arrana i do pogodzenia króla szko­c­kie­go z wypę­dzo­nymi uprzednio wiel­mo­żami. Zawarty w li­pcu 1586 r., w oba­wie przed atakiem Hiszpa­nii, sojusz szkocko-an­gielski przypieczę­to­wa­­ny został pieniędz­mi. Elżbieta obiecała Ja­ku­bowi roczną pen­s­ję w wy­sokości 4 tys. fun­tów, a także tron an­gielski po jej śmier­­ci.

W tej sytuacji Ang­li­­­cy postanowili osta­tecznie za­koń­­czyć spra­­wę więzio­­nej Marii Stu­­art. Pretekstu dos­tarczyło wykrycie spi­s­ku Antoniego Babin­g­to­na, którego celem miało być zamor­do­wa­nie Elżbiety i u­wol­nie­­nie Marii. Prze­ję­ta ko­­res­pondencja uwię­zio­nej miała świad­czyć o jej akty­w­nym udziale w spi­s­ku poprzez za­chę­ca­nie do zabój­stwa królowej Anglii. Sąd Gwiaździsty wy­dał wyrok śmierci, a Parlament go za­twier­dził, domagając się rychłej egze­kucji.

0x01 graphic

Egzekucja Marii Stuart

(rycina z 1587 r.)

„Z formalnego pun­k­tu widzenia - pi­sze Mackie - przed­sta­wio­ne Marii do­wo­­­dy opie­rały się na bardzo kru­chych podstawach i jest mało praw­­do­po­­­dobne, by zostały uz­nane przez dzisiejszych pra­wników” . El­ż­bieta przez pewien czas wa­hała się jesz­cze, ale 1 lutego podpi­sa­ła nakaz wykonania wyroku, choć za­broniła go wysyłać. Być może było to tylko taktyczne po­sunięcie, by oficjalnie uniknąć odpowiedzialności za prze­lanie królew­skiej krwi. Jej Rada zigno­ro­­wała jed­nak to zalecenie i do­pro­wadziła do egze­ku­cji. Rankiem 8 lu­te­go 1587 r. czter­dzie­stoczterolet­nia Ma­ria Stuart zosta­ła ścięta.

Jakub miał wtedy 21 lat. Wszystko wska­zuje na to, że myśl o tronie an­giel­skim by­ła dlań ważniejsza niż troska o los matki. W jego korespon­den­­cji z El­żbietą I, podobnie jak w traktacie szkoc­ko-angielskim z 1586 r., ani razu nie wy­mie­­­­niono imienia Ma­­rii, zaś odpowiedź Jakuba na list matki w tej spra­wie była bardzo chłodna . Tru­dno się zatem dzi­wić, że w testa­men­­cie nie podała go jako sukceso­ra, wyznaczając do tej roli Fili­pa II hiszpań­skiego.

Egzekucja Marii Stuart miała też kon­se­k­wencje międzyna­ro­do­we. Przy­czy­ni­ła się bowiem częściowo do próby inwazji podjętej przez Hiszpanię przy za­chę­cie Rzymu. Wiel­­ka niezwyciężo­na armada wzięła w na­s­tępnym roku kurs na Brytanię, nie prze­widując, jaka klęska ją czeka.

W roku 1590 Jakub VI poślubił duńską księżniczkę Annę (1574-1609), córkę Fryderyka II. Ponieważ z powodu złej pogody nie mogła ona w uz­god­nionym terminie przybyć do Szkocji, młody król wykazał się odwagą i ro­mantyzmem; popłynął do Oslo, gdzie odbył się ślub. Para ta miała siedmio­ro dzieci, w tym Henryka (1594-1612), księcia Walii, Karola (1600-49) i El­żbietę (1596-1622). Ta ostatnia wydana została za Fryderyka V, elektora Palatynatu. Jej wnuk zasiadł w 1714 r. na tronie brytyjskim jako Jerzy I.

Po odsunięciu Arrana Jakub VI złago­dził swoją poli­ty­kę w stosunku do Kirku. W 1592 r. uchwalony zo­stał Złoty Akt (Gol­den Act), który w za­sa­­dzie uznawał Dru­gą Księgę Dyscypli­ny, przyznawał naj­wyższą władzę ko­ś­cielną zgromadze­niu generalnemu, ale zakładał, że król lub jego ko­misarz mają prawo wyznaczyć datę i miejsce obrad w na­stępnym roku. Zło­ty Akt sankcjonował także władzę zgromadzeń niż­szych szczebli: syno­dów, prez­bi­teriatów i rad kościelnych. Pominięte w nim zostały natomiast sta­nowi­ska biskupów .

0x01 graphic

Jakub VI w 1595 r.

(obraz przypisywany A. Vansonowi)

Wkrótce jednak Jakub VI znów posta­nowił zmie­nić politykę kościel­ną. Nie akceptował bo­wiem doktryny „dwóch królestw”, głoszonej przez Mel­ville'a, który ośmielił się powiedzieć mu, że jest „jedynie głupim wa­sa­­lem Boga (but God's sillie vassal) . Uczony teolog w taki oto spo­sób wyło­żył Jakubowi swo­ją doktrynę: "Sir, muszę ci znów po­wiedzieć, jak to już czyniłem uprzednio wiele razy, że w Szkocji są dwaj królo­wie i dwa króles­twa: jest król Ja­kub, gło­wa tego państwa, oraz jest Jezus Chry­stus i Je­go Kró­­lestwo, czyli Kirk, któ­re­go poddanym jest król Jakub VI; nie jest on [Ja­kub] jego królem, ani gło­wą, ani pa­nem, a jedynie członkiem [Kir­ku]" .

Jakubowi nie podobali się również duchowni uprawiający politykę na ambonie. Stopniowo po­czął więc odchodzić od postanowień Złotego Ak­tu i podporządkowywać sobie Kościół. W tym ce­lu m. in. ustanowił spe­cjal­nie dobraną komisję stałą (Standing Commis­sion) zgromadzenia ge­neral­ne­go. W 1597 r. zaproponowała ona uch­wa­lenie wniosku o przedstawiciel­st­wie duchowieństwa prezbiteriańskie­go w par­lamencie. Z pięćdziesię­ciu je­den miejsc część miał przydzielać król, a część zgromadzenie ge­ne­ral­ne. Wniosek prze­szedł niewielką większo­ścią głosów. Duchowieństwo od­­no­si­ło się bowiem nieufnie do polityki Ja­kuba VI, który nie stronił od ob­łud­nych metod, choć życzliwi mu history­cy widzą w nim władcę stosu­ją­cego w polityce doktrynę środka. Sprzeciw budziły również absolutysty­cz­ne za­pędy monarchy. Zarzuty te przybrały na sile po odkryciu w 1599 r. rozpra­wy politycznej Basilikon Doron (Kró­le­w­ski dar), napisanej przez Jakuba w formie podręcznika dla syna Hen­ry­ka i wydrukowanej tylko w siedmiu egzemplarzach. Twierdził tam, że majestat królewski stanowi połączenie zarówno władzy świeckiej jak i du­chownej.

Głównym i nadrzęd­nym celem wszystkich działań Jakuba VI, odkąd za­czął aktywnie zajmo­wać się polityką, było je­dnak zdobycie tronu an­giel­skie­go. Cel ten osiąg­nął w 1603 r., po śmierci Elżbiety I, dzięki przy­chyl­­ne­mu stanowisku głównego doradcy królo­wej, sir Roberta Cecila (1563-1612), kierującego w ostatnich latach życia angielskiej monarchini jej Ra­dą Królewską, która powo­łała króla Szkotów na tron angielski. Cecil po­zo­s­tawał w kontakcie z Jakubem jeszcze za życia Elżbiety, informując go lis­townie o sytuacji na an­gielskim dworze.

0x01 graphic

Tak oto Jakub VI szko­c­ki, „komiczna latorośl tragicznego związku Ma­rii (...) z Darnleyem” - jak go określił Trevelyan - został królem Jakubem I angielskim.

Basilikon Doron

Współczesne wydanie szkocko-angielskie

Zaraz po objęciu wła­dzy Jakub podjął próbę do­prowadzenia do unii re­­alnej między obu królest­wami. W tym celu Parla­ment angielski wyzna­czył czterdziestu czterech ko­misarzy, wśród nich słyn­nego filozofa Fran­ci­szka Baco­na, na spotkanie z gru­pą trzydziestu jeden Szko­­tów, dla prze­dy­sku­towa­nia tej kwestii. Swoje sta­nowisko zaprezentował Ja­kub w mo­wie wygło­szo­nej w Izbie Lordów. War­­to zacytować jej obszer­ny fragment, jako że od­daje on charakterystyczny styl myślenia tego władcy.

„Czyż sam Bóg - mówił Jakub do angielskich lordów - nie zjednoczył wcześniej obu tych Królestw, gdy idzie o język, religię i podobieństwo oby­­czajów? Czy nie umieścił nas wszystkich na jednej wyspie, nie oto­czył je­dnym morzem (...). Te dwa kraje nie są oddzielone ani morzem, ani wiel­ką rzeką, ani górami, ani jakąś inną przeszkodą naturalną, a jedynie kilko­ma rzeczkami lub zniszczonymi małymi wałami, tak że raczej zosta­ły one podzielone w pojęciu niż w rzeczywistości. I teraz wreszcie w go­dzi­nie prze­znaczenia [zostały] zjednoczone w mojej osobie, poprzez pra­wo i ty­tuł (...) Tak więc, co Bóg złączył, człowiek niech nie rozłącza. Ja jestem Mę­żem, zaś cała Wyspa jest moją prawowitą Małżonką. Ja jestem Głową, a ona mo­im Ciałem. Ja jestem pasterzem, a ona moją trzodą. Mam zatem nadzie­ję, że nikt nie okaże się tak nierozumny, by sądzić, że ja, chrześcijański król wyznający Ewangelię, zamierzam być poligamistą i mężem dwóch żon; że będąc głową, będę miał podzielone i monstrualne ciało; lub że będąc pasterzem takiego pięknego stada, którego zagroda nie ma żadnych ścian, by je odgrodzić, a jedynie cztery mo­rza, powinienem podzielić je na dwie części” . Warto dodać, że wkrótce po objęciu tronu angielskiego, Jakub pole­cił umieścić na szkockiej koronie napis: Quae Deus Coniunxit Nemo Separet (Co Bóg złączył, niech nikt nie rozłącza).

0x01 graphic

Jakub VI w wieku lat 29

(portret przypisywany J. de Critz)

Zamiar zjednoczenia obu królestw zo­­stał wyłożony jeszcze wyraźniej w mo­­wie tronowej z 1607 r.: „Moim prag­nie­niem - mówił Jakub - jest pełna unia praw i osób oraz taka naturalizacja, aby stworzyć jeden organizm obu kró­lestw pode mną waszym królem. I żebym ja i moi potomkowie, jeśli tak się Bogu spo­doba, mogli rządzić wami do końca świa­ta. Taka unia, jaką w Szko­cji była unia Szkotów z Piktami, a tutaj w Ang­­lii unia Heptarchii [we wcze­snym śred­niowieczu w Anglii istniało 7 królestw - S.Z.]. Odnośnie do Szko­cji, to opowia­dam się za taką unią, jaką można uzy­s­kać przez podbój, ale podbój scemen­to­wany miłością, jedyną niezawodną więzią wzajemnej przyjaźni. A ponie­waż ponad oboma [królestwami] jest tylko unus Rex [je­den król], tak też mo­że być w obu tylko unus Grex [jedno stado] i una Lex [jedno prawo]. Nie jest bowiem możliwe dla jednego króla rzą­dzić dwoma ościennymi krajami, jednym większym, a drugim mniejszym; jednym bo­gatszym, a drugim biedniej­szym: (...) to tak, jakby jedna głowa rządziła dwo­ma ciałami, czy jeden mąż był dla dwóch żon, o czym sam Chry­stus powie­dział: Ab initio non fuit sic.

0x01 graphic

Projekty flagi unijnej z lat 1603-1608

Z całej tej kampanii pozostała tyl­ko flaga, zwana Union Jack, stano­wiąca złożenie krzyży św. Andrzeja i św. Je­rzego. Na realizację idei unii realnej trzeba było jeszcze poczekać równe sto lat. Jedyne, co ustalono w toku owych pertraktacji, to prawo post na­ti, na mocy którego szkoccy poddani Jakuba urodzeni po jego wstąpieniu na tron angielski uznani zostali za pod­danych króla angielskiego. Tym sa­mym, mogli oni nabywać ziemię i nie­ruchomości w Anglii.

0x01 graphic

Daiches zwraca uwagę na fakt, że te podobieństwa między obu krajami nie były wcale tak wielkie, jak utrzymywał Jakub VI. Niziny mówiły jesz­cze po szkocku, a chociaż język ten był bardzo zbliżony do angielskiego, to jednak miał swoją odrębną gramatykę, słownictwo i wymowę. Co wię­cej, Jakub nie wspomniał w ogóle o tej części Szkocji, która mówiła po gaelicku, tzn. o Wyżynach i wyspach. Jest natomiast prawdą, że gdy pro­testancka Szkocja odwróciła się od katolickiej Francji ku protestanckiej Anglii, angielski stawał się coraz bardziej językiem proangielsko nasta­wio­nych Szkotów. History of the Reformation in Scotland Knoxa została napisana w rozmyślnie anglicyzowanym szkockim, a tutejsi protestanci używali angielskich wersji Biblii, najpierw Biblii Genewskiej z 1560 r., a na­stępnie tzw. The Authorised Version z 1611 r. Ponadto, przeniesienie się króla do Londynu pozostawił Szkocję bez królewskiego dworu, tego wów­­czas głównego, jeśli nie jedynego mecenasa sztuki. Poeci dworscy udali się wraz z Jakubem na południe, by próbować sił w poezji pisanej w literac­kim angielskim, który dla nich był językiem znanym głównie z książek. „Ponieważ autorzy szkoccy - pisze Daiches - zaczęli oglądać się za angiel­skimi czytelnikami, język ich po­łu­d­niowych sąsiadów stawał się co­raz bar­dziej używanym przez nich w piśmie, nawet jeśli, na ogół, mó­­wi­li oni da­lej po szkocku. Skala tego problemu dla szkockiej kul­tu­ry nie była jednak w pełni dos­trzegalna aż do XVIII w.”

Jakub z Bożej łaski król Wlk. Brytanii, Francji i Irlandii (miniatura Izaaka Olivera)

W pażdzierniku 1605 r. Jakub obwołał się „Królem Wielkiej Bry­tanii, Francji i Irlandii”, podejmu­jąc działania w celu wprowa­dze­nia unii realnej. Dwa lata później Izba Gmin przerwała debaty na ten temat. Anglicy stawiali warunek wprowadzenia jednego parla­men­tu i unifikacji prawa, na co Szkoci nie chcieli przystać. Istotne kon­trowersje dotyczyły także zagad­nień ekonomicznych. Anglicy nie godzili się m.in. na przyznanie pół­nocnym sąsiadom tych samych praw w dziedzinie handlu. Jako cieka­wo­stkę warto przytoczyć ar­gumentację angielskich przeci­w­ników unii: "Je­śli przyznamy im nasze swobody, to zlecą się do nas jak bydło do zielonej pa­szy [...], czego świadectwem jest mnogość Szko­tów w Polonii [Polsce]" . Na koniec wreszcie, dla większości ziemian i mieszczan angielskich Szkoc­ja jawiła się jako kraina zbójów, półdzikich chłopów, złodziei bydła i mor­derców.

Pod nieobecność króla Szkocją rządził w jego imieniu Ludovick Ste­wart, drugi diuk Lennox. W swym pożegnalnym przemówieniu w kościele św. Egidiusza Jakub obiecywał odwiedzać swą ojczyznę co trzy lata, a zgro­ma­­dzeni byli tym wzruszeni do łez. Słowa jednak nie dotrzymał - przybył je­dynie na dwa tygodnie w 1617 r. Grupa wielmożów kierowana przez diuka Lennoxa poradziła sobie z opozycją. Między innymi rozbito klan Mac Gre­gorów oraz podporządkowano Koronie zawsze niespokojną północną część kraju. Zaprowadzono także porządek na zwykle niespokojnym Pograniczu (The Borders). Królewska kontrola nad szkockimi organami władzy wyko­nawczej i ustawodawczej zdawała się całkowita.

Władzę wykonawczą sprawowała Rada Królewska (Privy Council), któ­rej członków mianował sam monarcha. Organem wykonawczym Parlamen­tu był 30-40-osobowy Komitet Lordów Artykułów. Każdy ze stanów - bis­kupi, wielmoże, szlachta (barons of the shire) i mieszczanie - delegował doń po ośmiu przedstawicieli. W XVI w. stosowano tu "wybory krzyżowe", tzn. duchowni wybierali wielmożów, wielmoże - duchownych, a szlachta i mieszczanie - własnych przedstawicieli. W 1612 r. przywrócono tę ordy­nację, przy czym biskupi i wielmoże wybierali teraz przedstawicieli szla­ch­ty oraz mieszczan. Większość członków Rady Królewskiej zasiadała w Komitecie Artykułów albo z wyboru, albo z urzędu jako wysocy urzęd­ni­cy państwowi. Wielu członków Rady Królewskiej było również sędziami Są­du Najwyższego do spraw cywilnych (Court of Session).

Już w 1587 r. Jakub próbował wprowadzić, na wzór angielski, urząd sę­dziego pokoju. Wrócił do tego projektu w 1609 r. Rada Królewska miano­­wa­­ła wtedy sędziów w każdym hrabstwie. System ten nie działał jednak do­brze, gdyż sędziowie byli zbyt uzależnieni od Korony i wielmożów, przez co niezbyt dbali o interesy lokalnych społeczności. Lud nie lubił ich, gdyż uważał, że są na usługach króla i niepopularnej Rady. Poza tym, kom­pe­tencje tego urzędu kłóciły się z tradycyjnym prawem dziedzicznej jurys­dykcji właścicieli ziemskich.

Jakub VI deklarował, że w przeciwieństwie do swych przodków będzie rządził nie za pomocą miecza, lecz pióra. W duchu tej zasady nakreślił plan zaprowadzenia porządku na Wyżynach poprzez rozwój szkolnictwa i wpro­wadzenie religii protestanckiej. W 1616 r. Rada Królewska ogłosiła dekret nakazujący założenie na tych terenach szkoły w każdej parafii. Władze wy­chodziły z założenia, że nauka w języku angielskim doprowadzi do zaniku „języka irlandzkiego”, tzn. gaelickiego, który był uważany za jedną z głów­nych przyczyn „barbarzyństwa i nieucywilizowania” górali. Dekret edu­ka­cyjny nie został jednak zrealizowany. Podobny los spotkał pomysł Jaku­ba VI, by przekonać naczelników klanów z Wysp i Wyżyn do przejścia na protestantyzm. Zadania tego podjął się biskup Hebrydów, Andrzej Knox. Spotkał się on z kilkoma naczelnikami, przekonując ich do podpisania tzw. Statutów z Iony. Dokument ten zawierał deklarację wyznawania "prawdzi­wej religii", posłuszeństwa królowi w sparawch doczesnych i duchowych oraz zobowiązanie przestrzegania praw i ustaw. Rezultat tej szumnej akcji okazał się jednak mierny. Większe sukcesy odniosła polityka królewska przy zaprowadzaniu porządku prawnego, choć jeszcze do połowy XVIII w. władze centralne miały kłopoty z Wyżynami.

Góralska chata na wyspie Coll

0x01 graphic

Warto odnotować projekty kolonizatorskie Jakuba VI. W 1610 r. zaczę­ło się osiedlanie Szkotów w północnej Irlandii, co zapoczątkowało utrzy­mu­jący się do dziś protestancki charakter tej części Zie­lonej Wyspy (Ulster).

Wielkie nadzieje wiązano z planami założenia kolonii na ka­na­dyjskim pół­wyspie, zwanym przez Francuzów Akadią. Organizato­rem tej akcji był sir William Alexander, który w 1621 r. otrzymał od króla pa­tent na ko­loni­zację północnej części Ameryki. Założono dwie osady, ale nieudolna poli­­tyka Anglików sprawiła, że po kilku latach tereny te prze­sz­­ły w ręce Fran­cuzów i Szkoci mu­sieli się wynieść. Po ca­łym przedsięw­zię­ciu pozostała ­

Nowa Szkocja i order barona Nowej Szkocji

0x01 graphic

jedynie nazwa nie­doszłej kolonii (Nova Sco­tia) i ty­tuł barona Nowej Szko­­cji, ustanowiony w celu fi­nan­sowego wspar­cia akcji kolonizacyjnej. God­ność tę można było bowiem kupić za dwa tysiące marek, nabywając m. in. prawo do noszenia orderu ze złota i emalii. Jakub VI nie zdążył wprowadzić w życie tego projektu, pierwsze tytuły baronów No­wej Szkocji nadał Karol I. Jednym z nich był bogaty kupiec z Aberdeen Wil­liam Forbes, nazywany „the Danzig Willie” (Gdański Wiluś), ponie­waż doro­bił się majątku na handlu z portami bałtyckimi, a zwłaszcza z Gdańskiem.

0x01 graphic

Za Jakuba VI rozpoczęła się wielka emigracja Szkotów. Obok akcji kolo­nizacyjnej w Ulsterze, gdzie nowe siedziby znalazło ponad 50 ty­sięcy osób, wielu Szkotów udawało się w XVII wieku na kontynent, głów­­nie w cha­ra­kterze zaciężnych żołnierzy. Szacuje się, że ok. 30 tysięcy słu­­żyło w Szwe­cji, 11 tysięcy we Francji i 6 tysięcy w Danii. Żołnierze szkoc­cy służyli tak­że w oddziałach holenderskich, niemieckich, polskich i rosyj­skich.

0x01 graphic

Żołnierze szkoccy w Szczecinie służący w armii Karola Gustawa

Mimo, iż nie doszło do unii politycznej Szkocji z Anglią, Jakub VI miał nadzieje na wprowadzenie przynajmniej unii religijnej. Dlatego starał się uzyskać pełną kontrolę nad Kościołem przy pomocy mianowanych przez siebie biskupów. Do realizacji swej polityki wykorzystywał także, przy­słu­gujące mu na mocy Złotego Aktu, prawo zwoływania oraz wyznaczania miejsca obrad Zgromadzenia Generalnego. Specjalnie zwoływał je w zi­mie, wybierając miejscowości na wschodnim wybrzeżu, by utrudnić przy­bycie prezbiteriańskim radykałom z południowego zachodu Szkocji. Na miejsce posiedzeń nie wyznaczał Edynburga, obawiając się wystąpień tam­tejszych mieszczan.

W wypadku niesubordynacji Jakub VI nie cofał się przed stosowaniem represji. Gdy w 1605 r. duchowieństwo podjęło próbę zwołania Zgroma­dzenia Generalnego bez jego aprobaty, najbardziej aktywnych uwięziono i postawiono przed sądem. W następnym roku Andrzej Melville i siedmiu innych ministrów zostało wezwanych „na konsultacje” do Londynu. W re­zultacie owych dysput teologicznych uwięziono go w Tower, gdzie prze­sie­dział ponad trzy lata. Po uwolnieniu nie pozwolono mu powrócić do Szko­cji, udał się więc na kontynent i przez ostatnie dziesięć lat życia wy­kła­dał w protestanckiej Akademii w Sedanie.

Jakub VI dążył do wprowadzenia w życie koncepcji podporządkowania Kościoła, wykorzystując do tego celu biskupów, zgodnie z zasadą: „Bez biskupa nie ma króla”. „Biskupi - powiadał - muszą kierować ministrami, zaś król jednymi i drugimi” . W 1606 r. Parlament proklamował supre­mację monarchy nad wszystkimi osobami i sprawami. Biskupi odzyskali prawo udziału w obradach jako tzw. „stan biskupi”, zwrócono im też ma­jątki przyłączone w roku 1587 do Korony. Trzy lata później przywrócono im również władzę sądowniczą. Nie licząc się ze zdaniem władz kościel­nych, w 1607 r. Rada Królewska wprowadziła stałych przewodniczących wszystkich zgromadzeń przedstawicielskich, włącznie ze Zgromadzeniem Generalnym, tworząc w ten sposób uległy biskupom i Koronie aparat wyko­nawczy. Stałych moderatorów wprowadzono pod pretekstem, że będą oni "bojownikami przeciwko papizmowi". Na synodach okręgowych funkcję tę mieli pełnić biskupi.

Uległe Zgromadzenie Generalne zaaprobowało status biskupów, którzy w tym samym roku otrzymali święcenia od swych angielskich kolegów. Akt Parlamentu z 1612 r. ratyfikował zaprowadzony przez Koronę system epi­s­kopalny. W ten sposób Jakub zrealizował pierwszy etap planu stępie­nia demokratycznego ducha szkockiego prezbiterianizmu, zgodnie z prze­ko­na­niem, że ten ostatni „tak się zgadza z monarchią, jak Bóg z diabłem”. Nasi­liły się też represje wobec innowierców. W 1610 r. w St Andrews i Glas­gow zaczęły działalność sądy Wysokiej Komisji. W 1615 r. został ścięty jezuita Jan Ogilvie.

Gdyby Jakub na tym poprzestał, być może wprowadzone przez niego zmiany miałyby dłuższy żywot. Niższa struktura prezbiteriańskiej władzy została prawie nienaruszona, rady kościelne i prezbiteriaty działały nadal.

Strona tytułowa Biblii, tzw. Authorized Version,

opublikowanej za aprobatą Jakuba VI i I w 1611 r.

0x01 graphic

Ale król chciał iść dalej. Zaczął wykorzystywać biskupów do rozgrywek politycznych, a co więcej - wtrącał się do doktryny i liturgii. Kiedy po dłuż­szej przerwie zwołał wreszcie w 1615 r. Zgromadzenie Generalne, zebra­nym przedłożono trzy projekty: nowego wyznania wiary, nowego katechi­zmu i nowej liturgii. Najbardziej spektakularnym i zarazem przeciwnym duchowi szkockiego prezbiterianizmu był projekt wprowadzenia nowych obrzędów: 1. klękania podczas Wieczerzy Pańskiej (The Lord's Supper), czyli komunii św.; 2. udzielania w niektórych wypadkach, jak np. wiatyk, indywidualnej komunii; 3. udzielania w niektórych wypadkach chrztu w pry­watnym domu; 4. obchodzenia świąt kościelnych (Boże Narodzenie, Wiel­­ki Piątek, Wielkanoc, Dzień Wniebowstąpienia i Zielone Świątki); 5. bierz­mowania w ósmym roku życia przez biskupa.

Projekt ten spotkał się z powszechną dezaprobatą. Największe oburze­nie wywołał postulat przyjmowania postawy klęczącej przy komunii, co prez­biterianie uznali za przejaw „papizmu”. Kalwińskim teologom kojarzyło się to bowiem z pośrednim uznaniem doktryny o realnej obecności.

W 1617 r. Jakub VI udał się do Szkocji, by osobiście wprowadzić reli­gijne innowacje. Przywiózł także duchownych anglikańskich, w tym sła­w­­nego później W. Lauda. Kaplicę zamkową, w której podczas pobytu króla odprawiano anglikańskie nabożeństwa, wzbogacono o chór i organy. Jakub napotkał jednak na silną opozycję ze strony Parlamentu i duchowieństwa. Dopiero w następnym roku Zgromadzenie Generalne w Perth przegłoso­wa­ło, stosunkiem głosów 83:49, wspomniane projekty - stąd ich nazwa: Pięć Artykułów z Perth. Po zatwierdzeniu przez Radę Królewską, 21 paź­dziernika 1618 r. zostały one podane do wiadomości publicznej. Trzy lata później uzyskały także aprobatę Parlamentu (77:50), głównie głosami bis­kupów i wielmożów.

Do Pięciu Artykułów z Perth sięgano pod koniec panowania Jakuba VI niejednokrotnie. Przykładem może tu być sprawa pryncypała Uniwersy­te­tu w Glasgow, tolerancyjnie nastawionego uczonego, Roberta Boyda, któ­ry w 1621 r. został usunięty z zajmowanego stanowiska, ponieważ nie ak­ceptował wspomnianych Artykułów. Uniwersytet w Edynburgu wyraził chęć zatrudnienia go, jednak władze do tego nie dopuściły.

Mimo swej kontrowersyjnej polityki religijnej, Jakub VI oceniany jest jednak przez historyków szkockich pozytywnie. „Podczas jego długiego panowania - pisze Mackie - Szkocja dokonała większego postępu na dro­dze od barbarzyństwa do cywilizacji, niż w ciągu całego poprzedniego wie­ku” . Pozytywną opinię wystawia mu również D. Daiches, który daje na­stępującą charakterystykę Jakuba: „Choć wychowany przez protestanc­kich uczonych, obce mu były zarówno skrajny kalwinizm, jak i rzymski katoli­cyzm. Próbował iść umiarkowanym protestanckim kursem. Ogólnie rzecz biorąc, Jakub VI dobrze rządził swymi poddanymi. Był uczonym i pisa­rzem, dumnym z łacińskiego wykształcenia i żądnym okazania uczoności w językach klasycznych i teologii. Na terenie polityki i religii poruszał się jak linoskoczek, nie tracąc nigdy z pola widzenia swych głównych celów: bliższego i dalszego. Ten pierwszy sprowadzał się do sprawnego kierowa­nia Szkocją; ten drugi stanowiło uznanie go przez Elżbietę za jej następ­cę, nawet za cenę biernego zaakceptowania egzekucji własnej matki (której właściwie nie znał, będąc odłączony od niej we wczesnym dzieciństwie). (...) Jakub był bardziej skuteczny jako król Szkocji do 1603 r., niż jako król Anglii. Wynikało to z tego, że sprawy angielskie nie były mu zbyt dobrze zna­­ne, a poza tym z wiekiem stawał się co­­raz mniej elastyczny i bystry” .

0x01 graphic

Jakub VI przesłuchujący„czarownice”

Konsekwencje polityki religijnej Ja­kuba VI ujawniły się dopiero po jego śmierci, za panowania Karola I, który w tym względzie kontynuował kieru­nek przyjęty przez ojca. Polityka ta sprowadziła do jednego obozu polity­cznego wszystkich religijnych opozy­cjonistów w obu królestwach. W latach czterdzies­tych prezbiterianie szkoccy i angielscy wystąpili wspólnie przeciwko królowi, co po krwawej wojnie domowej zaowocowało upadkiem monarchii.

0x01 graphic

Jakub VI i I był człowiekiem wykształconym, znał kilka języków, wiele czytał, pisał prozą i układał wiersze. W związku z tym dziwić może jego zainte­re­sowanie czarami, któremu dał wyraz w dziele o de­monach, a także gorliwość w tropieniu i karaniu cza­rownic. Przyjmuje się, że z tego powodu Szekspir wprowadził wiedźmy do swego Makbeta, dramatu dedykowanego królowi Jakubowi.

Demonologiae

Jakuba VI

W omawianym okresie Szkocji przybyły dwie no­we szkoły wyższe. Jeśli poprzednio założenie uni­wer­sytetu odbywało się zwykle z inicjatywy bisku­pa, przy poparciu króla i aprobacie papieża, tak teraz pojawili się nowi fun­datorzy. Uniwersytet w Edynburgu ufundowała w 1583 r. tamtejsza Rada Miejska, stąd jego pierwotna nazwa Town Col­le­­ge, natomiast Marischal College w Aberdeen zawdzięcza swe powstanie indywidualnemu funda­torowi, którym był Jerzy Keith, czwarty earl Ma­rischal. Akt fundacyjny

0x01 graphic

Frontowa część Marischal College zbudowana z granitu w latach 1903-1906

według projektu Aleksandra Marshalla Mackenzie

został ratyfikowany przez Zgromadzenie Generalne Kościoła Szkockiego oraz Parlament. Rodzinie Keithów przyznano dziedziczny patronat , któ­ry uprawniał m. in. do nominowania profesorów. Akt fundacyjny powoły­wał czterech wykładowców: pryncypała i trzech regentów. Ten pierwszy miał nau­czać anatomii, geografii, historii, fizjologii, hebrajskiego, syryj­skie­go i pod­­staw astronomii. Przedmioty starszego regenta obejmowały ety­kę, polity­kę i fizykę Arystotelesa, wykładane na podstawie tekstów grec­kich, a tak­że wybrane łacińskie dzieło Cycerona. Drugi regent miał uczyć arystoteleso­w­­skiej logiki, zaś trzeci - łaciny i greki. W przeciwieństwie do King's Col­le­ge, Marischal nie miał wtedy prawa nadawania stopni doktor­skich. W następnych wiekach uczelnia rozbudowywała się, już w drugiej de­kadzie XVII w. patroni ufundowali dwie nowe katedry: matematyki i teo­logii.

Powstanie w Szkocji nowych uniwersytetów w drugiej połowie XVI w. miało związek ze zwycięstwem Reformacji i reorientacją tradycyjnego mo­delu kształcenia osadzonego w tradycji średniowiecznej. Za symboliczny mo­ż­na uznać fakt, że pierwszą siedzibą Marischal College były budynki po klasztorze franciszkańskim. Z kolei, przyjęty tam model nauczania oparty został w znacznym stop­niu na reformie przeprowadzonej przez Melville'a najpierw w 1577 r. w Glasgow, a dwa lata potem w St Andrews. W King's College zmiany nastąpiły nieco póź­niej. W drugiej połowie XVI w. trady­cyj­nie nauczano tam greki i łaciny oraz obojga praw i teologii, podczas gdy Marischal College koncentrował się na sztukach wyzwolonych. Nawet po połączeniu się obu college'ów w je­den Uni­wersytet Aberdyński, co na­stąpiło w 1860 r., utrzy­mała się szlachetna rywa­lizacja obu uczelni, a tak­że ich pierwotne zróżnicowanie programowe. Obecnie w Marischal Col­le­­ge do­minują kierunki ścisłe i przyrodnicze, podczas gdy je­go rywal z Old Aber­deen kontynuuje tradycję przedmiotów humanistycznych, choć moż­na tu stu­diować także inżynierię, biologię czy leśnictwo.

Warto dodać, że Marischal College był sto piętnastym uniwersytetem założonym w Europie, piątym w Szkocji i drugim w Aberdeen. Miasto to miało zatem wówczas tyle samo uniwersytetów, co cała Anglia, gdzie istniały tylko dwie, aczkolwiek szacowne uczelnie, Oksford i Cambridge, założone w początkach XIII w.

Chociaż w owych pięciu uniwersytetach szkockich wykładało wielu do­brych profesorów, to jednak do historii nauki tego okresu przeszedł uczo­ny-amator, Jan Napier of Merchiston (1550-1617). Zagorzały protestant,

0x01 graphic

I wydanie Mirifici Napiera

począt­ko­­wo koncentrował swe zainteresowania na Piśmie Św., a zwłaszcza Apo­ka­­­­li­psie wg św. Jana . W związku z próbami ustalenia daty końca tego świa­ta zajął się działa­nia­­mi na dużych liczbach .

W Mirifici Logarithmorum Canonis descriptio (1614 r.) przedstawił wynalazek logarytmów, który uczynił jego nazwisko sławnym w świecie uczonych. W Rabdologiae seu Numerationes per Virgulas Duo (1617) po­dał metody skracania obliczeń, w tym mnożenia, za pomocą od­po­wied­nio skalowanych pałeczek, zwanych "pałecz­kami" lub "koś­ć­mi Napiera". Wykorzy­stu­­jąc loga­rytmy do obliczeń daty Apo­ka­­lip­sy ustalił ją na rok 1638, w czym - jeśli uwzględnić mającą wkrótce nadejść woj­nę domową - niewiele się pomylił. Twór­czość matema­tyczna Napiera nie znalazła jednak w Szko­cji kontynuatora , a za ży­­cia był on zna­ny bardziej z innych za­dzi­wiających po­mysłów, jak wóz bojowy (czołg?) czy ok­ręt podwodny. Dziś jego imię nosi naj­młod­szy uniwersytet w Edyn­burgu, założony w 1992 r. i mający jako swój herb czerwony trójkąt prostokątny.

4. Karol I i rewolucja prezbiteriańska

Karol Stuart, młodszy syn Jakuba VI, nie był przygotowywany do spra­wowania władzy królewskiej. Do czasu śmierci brata Henryka w 1612 r. mało się nim zajmowano. Pierwszym jego poważniejszym przedsięwzię­ciem politycznym była misja dyplomatyczna do Madrytu, dokąd udał się w 1624 r. wraz z wpływowym na dworze londyńskim Jerzym Villier­sem, diukiem Buckingham. Oprócz spraw polityki europejskiej, w programie wizyty znalazła się też sprawa małżeństwa młodego Stuarta z infantką hi­szpańską. Z projektów matrymonialnych nic jednak nie wyszło. W maju następnego roku, w dwa miesiące po śmierci ojca, Karol I poślubił per pro­cura francuską księżniczkę, piętnastoletnią Henriettę Marię (1609-66), któ­ra kilka tygodni później przybyła do Anglii w orszaku katolickich księży.

Po objęciu władzy Karol I koncentrował się na stosunkach z Parlamen­tem angielskim, jednak gdy spotkał się z przejawami opozycji, postanowił rządzić bez tego ciała. Jako gorący zwolennik monarchii absolutnej oto­czył się doradcami, zwłaszcza duchownymi anglikańskimi, którzy upew­nia­li go w przekonaniu, że niesubordynacja wobec monarchy jest nie tyl­ko szaleństwem, ale i grzechem. Na czoło wysunął się tu zwłaszcza William Laud, biskup Londynu, a od 1633 r. arcybiskup Canterbury, który w 1626 r. został członkiem Rady Królewskiej, a w Kościele anglikańskim był głów­nym rzecznikiem interesów Korony.

Karol I nie znał stosunków szkockich, gdyż opuścił ojczyznę jako dzie­c­ko. Postanowił jednak, że również w północnym królestwie będzie reali­zował tę samą politykę religijną, co w Anglii. Jego plan zakładał wzmoc­nienie pozycji biskupów, przy jednoczesnym osłabieniu wpływu wielmo­żów. W tym celu, do Rady Królewskiej powołał duchownych, usuwając z niej panów świeckich. Głównym wykonawcą swej polityki uczynił po­wolnego mu Jana Spottiswoode'a, arcybiskupa St Andrews, mianując go najpierw skarbnikiem Korony, a następnie kanclerzem. Już w październi­ku 1625 r. Rada Królewska uchwaliła tzw. Akt rewokacji, przywracający Koronie prawa do wszelkiej własności odebranej Kościołowi katolickie­mu od czasu koronacji Marii Stuart, czyli od roku 1542. Większość tych mająt­ków była w posiadaniu wielmożów świeckich, którzy nabyli je drogą darowizn, sprzedaży, konfiskat czy zwykłej łupieży. Karol postanowił, by aktualni użytkownicy wykupili je, ale nie wszyscy mogli lub chcieli to zro­bić. Odebrane w wyniku tej akcji majątki przyznano biskupom. Posunię­cia te wywołały wielkie niezadowolenie wielmożów i szlachty. Potraktowano je bowiem jak zamach na własność prywatną.

Parlament powołał specjalną komisję do przeglądu i reformy gra­nic para­fii, w celu ustalenia dochodów z dziesięcin pobieranych od właścicieli ziemskich. Umożliwiło to prawne zagwarantowanie minimalnej rocznej pensji ministra w wysokości 800 marek, czyli ok. 528 funtów szkockich, co ówcześnie stanowiło równowartość 44 funtów, 8 szylingów i 11 pensów angielskich. Warto w tym miejscu dodać, że waluta szkocka przez wieki ulegała systematycznej dewaluacji w stosunku do funta szterlinga.

W 1633 r. Karol I przybył do Szkocji na ceremonię koronacji. Przy tej okazji zraził do siebie wszystkich: duchowieństwo - wprowadzeniem na­bo­żeństw anglikańskich, Parlament - przedłożonymi projektami 168 ustaw, a szlachtę i mieszczaństwo - m.in. nowymi podatkami. Edynburg zo­stał oficjalnie ogłoszony siedzibą czternastego szkockiego biskupa. Stołe­czny kościół św. Egidiusza (St Giles) podniesiono do rangi katedry. Decy­zje te nie spotkały się jednak z aprobatą mieszkańców stolicy, gdyż miasto mu­siało ponieść dodatkowe koszty, m.in. na budowę budynku Parlamentu oraz nowego kościoła Tron Church.

0x01 graphic

Uzasadniając swoje ingerencje w sferze religii, Karol I powoływał się na władzę, jaką mieli w sprawach kościelnych królowie żydowscy i ce­sarze rzymscy. Przykładem zasięgu tych ingerencji mogą być instrukcje doty­czą­ce ubioru duchowieństwa, przyjęte w formie ustawy podczas wspomnia­nej wizyty koronacyjnej w 1633 r. Nakazywały one ministrom Kościoła szkoc­kiego noszenie takich samych szat, jakie mieli duchowni anglikań­scy. No­wo wprowadzone ornaty Szkoci przezwali „papistycznymi szmatami” (rags of Poppery).

Katedra św. Egidiusza w Edynburgu

Nie zwracając uwagi na wzrost niezadowolenia w Szkocji, Karol I kon­ty­nuował jednak swoją politykę wobec Kościoła. W 1635 r. bez wiedzy Zgromadzenia Generalnego oraz Parlamentu zatwierdził książkę do nabo­żeństwa The Book of Canons, przygotowaną przez szkockich biskupów na wzór anglikańskiej Common Prayer Book. Traktowała ona króla jako gło­wę Kościoła, zawierała nową liturgię i wprowadzała odrzucane przez prez­biterian obrzędy. Przylgnęła do niej, niezgodna ze stanem faktycznym, ety­kietka: „liturgia Lauda”.

Na wiosnę 1637 r. ukazał się nowy modlitewnik The Booke of Common Prayer, wydrukowany w Edynburgu przez królewskiego drukarza Rober­ta Younga. Karol I nakazał, by we wszystkich szkockich para­fiach nabo­żeń­stwa odbywały się według nowej liturgii. Realizacja tego zalecenia napotkała jednak na zdecydowany opór społeczeństwa. Jako symboliczny przykład podaje się często reakcję Jenny Geddes, sprzedawczyni warzyw z Edyn­bur­ga. 27 lipca tego roku, podczas odprawiania na­bożeństwa nowego typu w katedrze św. Egidiusza, miała ona rzucić stołkiem w biskupa, krzy­cząc: "Łotrze, jak śmiesz odprawiać mszę w moje ucho!" Wystąpienie to za­po­czątkowało potężne rozruchy będące wyrazem protestu prezbite­riań­skich mas przeciwko religijnym innowacjom. W kilka godzin zamieszki objęły całe miasto.

0x01 graphic

The Booke of Common Prayer (Edingurgh, 1637)

28 lutego 1638 r. wielmoże i szlachta, a następnego dnia duchowień­stwo i mieszczanie, zebrani w stołecznym Greyfriars Kirk zaczęli podpisywać dokument, który odegrał ważną rolę w historii Szkocji. Był nim Kowenant Narodowy (National Covenant) , przygotowany przez ministra parafii Le­uchars, Aleksandra Hamiltona oraz prawnika Archibalda Johnstona z War­riston.

0x01 graphic

Podpisywanie Kowenantu Narodowego przed Greyfriars Kirk

Kowenant Narodowy składał się z trzech części: pierwsza zawierała Ne­gatywne Wyznanie, podpisane pięćdziesiąt lat wcześniej przez Jakuba VI; druga przytaczała ustawy Parlamentu szkockiego wymierzone przeciwko ka­­tolicyzmowi; trzecia deklarowała pragnienie „przywrócenia czystości i wol­ności [głoszenia] Ewangelii”. Na zakończenie zamieszczono modlit­wę o ła­skę Ducha św. dla „umocnienia nas w dążeniu do owocnej realiza­cji dzie­ła, by religia i sprawiedliwość mogły rozkwitać na tej ziemi na chwa­łę Bo­ga, honor naszego Króla, a także na pokój i pożytek nas wszystkich” .

Kowenant Narodowy krążył po całej Szkocji. Podobno niektórzy sygna­tariusze podpisywali się własną krwią. Kraj był zjednoczony jak nigdy przed­­tem, do 5 kwietnia podpisy złożyli przedstawiciele wszystkich szkockich hrabstw i miast z wyjątkiem trzech (wśród nich Aberdeen). Dzień 28 lu­te­go 1638 r. nazwano „dniem chwalebnego małżeństwa tego Królestwa z Bo­giem” .

Na pierwszy rzut oka tekst owego dokumentu nie wyglądał dla władzy tak groźnie - deklarował wszak lojalność wobec monarchy. Faktycznie je­d­nak stanowił wyraz buntu przeciwko absolutyzmowi. Reakcja Karola I była je­d­noznaczna: uznał, że należy zdecydowanie przeciwstawić się re­be­lii wywo­łanej „przez kilku obłąkanych”. Gdy postulaty kierowane pod adresem kró­la nie natrafiły nawet na cień kompromisu, przedstawiciele czterech stanów (wielmożów, szlachty, mieszczan i prezbiteriańskiego duchowieństwa) ut­worzyli stały komitet, który wystąpił z żądaniem wycofania nowej liturgii i wydalenia biskupów ze składu Rady Królewskiej. Karol I odmówił, a je­dnocześnie zaznaczył, że od tej pory autorzy takich postulatów będą kara­ni jak zdrajcy stanu. W kraju wrzało i biskupi woleli nie czekać na dalszy rozwój wypadków. Poszli w ślady arcybiskupa Spottiswoode'a i wyjecha­li do Anglii.

0x01 graphic

Karol I Stuart

Postulaty kowenanterów zaczęły się nasilać. Doszło do tego, że zażądali oni „wolnego Zgromadzenia” i „wolnego Parlamentu”. Widząc siłę oporu, Karol zaczął grać na zwłokę. Komisarzowi królewskiemu w Edynburgu, markizo­wi Hamiltonowi, polecił obiecać speł­nienie tych żądań, podczas gdy w tym czasie gorączkowo szukał sojuszni­ków, którzy byliby skłonni podpisać jego wła­sny kowenant, nawiązający do Ne­ga­­tywnego Wyznania z 1581 r., ale po­tępiający Kowenant Narodowy i kwe­stionujący prawo świeckich do uczest­nictwa w Zgromadzeniu Generalnym. Zabiegi te nie przyniosły jednak więk­szych rezultatów.

W listopadzie 1638 r. zebrało się w Glasgow nie zwoływane od dwu­dzie­stu lat Zgromadzenie Generalne. Mimo natychmiastowego formalnego roz­­wiązania go przez królewskiego komisarza, obradowało ono dalej. Zebra­ni uchwalili zniesienie systemu episkopalnego, potępili Pięć Artykułów z Perth, nową liturgię i Trybunał Wysokiej Komisji, a także potwierdzili prawo świeckich Starszych do uczestnictwa w obradach. Duchownych przeciw­sta­­wiających się Kowenantowi pozbawiono zajmowanych stanowisk, a w nie­których przypadkach ekskomunikowano. Przed podjęciem decyzji sprzecz­nych z uchwałami sześciu poprzednich zgromadzeń aprobujących inno­wa­­cje religijne Jakuba VI, zebrani w Glasgow uchwalili, że te ostatnie zosta­ły przyjęte pod przymusem, a zatem były „bezprawne i nieważne od same­go początku” .

0x01 graphic

Wojna stała się nieunikniona. Poza Aberdeen i większością Wyżyn, całą Szkocję ogarnęła fala religijnego entuzjazmu. Zaczęto organizować oddzia­ły, do których zgłaszali się dobrze wyszkoleni żołnierze szkoccy z obcych armii. Natomiast Karol I nie miał pieniędzy na wojsko. Aby zdobyć po­trzeb­ne fundusze, musiał zwołać (czego nie robił przez jedenaście lat) nieprzy­chylny sobie angielski Parlament.

Willem Blaeu, Scotia Regnum, Amsterdam, 1635

(kontury Szkocji na podstawie mapy Gerarda Mercatora z 1595 r.)

Tymczasem armia kowenanterów prze­kroczyła rzekę Tweed, rozpoczy­na­jąc dzia­łania zbrojne określane w historii Szkocji mianem „wojen bis­ku­pich” (1639-41). By­ła to dziwna wojna, gdyż obie strony uni­kały otwarte­go starcia. Szkoci wymu­sili na królu układ zwany Pacyfikacją z Ber­wick, zawarty 18 czerwca 1639 r. Karol I zgodził się uznać niezależność Zgro­ma­­­dze­nia Generalnego, Parlamentu oraz wy­cofanie królewskich oddziałów, pod wa­runkiem, że Szkoci także rozpuszczą armię i zwolnią ufortyfiko­wa­­ne zam­ki. Nie chciał zarazem zaakceptować postanowień Zgro­madzenia Ge­neralnego z Glasgow.

Obie strony nie były jednak w tej rozgrywce szczere. Zwolennicy Kowe­nantu działali metodą faktów dokonanych, nie oglądając się na wspom­nia­ny układ. W maju 1640 r. Karol I zwołał Parlament angielski, by ten uchwa­lił podatki na wojnę ze Szkotami. Napotkawszy na sprzeciw, rozwiązał go, stąd nazwa „Krótki Parlament”. Nie zrezygnował jednak z poskromienia siłą poddanych z północnego królestwa.

Tymczasem Szkoci nie próżnowali. Przedstawiciele stanów - już bez kró­lewskiego komisarza - ogłosili się legalnym ciałem ustawodawczym. Ten nie królewski Parlament uchwalił przede wszystkim tzw. Akt Trzyletni, któ­ry postanawiał, że przerwa między kolejnymi sesjami „pełnego i wolnego Parlamentu” nie może być dłuższa niż trzy lata . Zniesiono również Ko­­­mi­tet Lordów Artykułów, powierzając jego uprawnienia Komitetowi Sta­nów, wybieranemu w wolnych wyborach i obradującemu między sesjami Parlamentu, a także zlikwidowano przedstawicielstwo biskupów. W nas­tępnym roku postanowiono, aby mianowanie członków Rady Królewskiej i sędziów Sądu Najwyższego odbywało się z inicjatywy i za aprobatą Par­lamentu. W ten sposób, organ władzy ustawodawczej praktycznie podpo­rządkował sobie władzę wykonawczą i sądowniczą.

W nowym Parlamencie szkockim prym wiedli religijni radykałowie, któ­rzy - choć byli przekonani, że Bóg jest po ich stronie - doceniali argument siły. Tak więc, z jednej strony nadali oni Kowenantowi Narodowemu cha­rakter obligatoryjny, z drugiej zaś uchwalili dodatkowe podatki na wypo­sa­żenie armii. Komitet Stanów podjął ścisłą współpracę z podobną komisją Zgromadzenia Generalnego. W ten sposób Kościół prezbiteriański uzys­kał bezpośredni wpływ na politykę.

Armią kowenanterów dowodził doświadczony Aleksander Leslie (1580-1661), który ja­ko marszałek polny wojsk szwedzkich brał udział w wojnie trzydziestolet­niej w Niemczech . Bez problemów pokonał on słabo uzbro­jone i źle wyćwi­czo­ne oddziały królewskie. Szkoci zajęli północną część Anglii, a Karola I zmuszono do pertraktacji. 16 października 1640 r. za­war­to układ: Szkoci mieli zatrzymać się w marszu na południe za cenę prawa ściągania kontrybucji z zajętych terenów angielskich. Kwota była nieba­gatelna, bo szacowano ją na 850 funtów dziennie. 3 listopada król zwołał kolejny Parlament angielski, który tym razem nie dał się rozwiązać i za­czął przeprowadzać zasadnicze zmiany w państwie, rozpoczynając od zniesie­nia filarów aparatu wykonawczego władzy królewskiej. Przedtem jednak ratyfikował wspomniany układ ze Szkotami, w rezultacie czego - jak pisze Mackie - „triumfująca armia szkocka pomaszerowała do domu z dwustu tysiącami funtów na koncie” .

0x01 graphic

Jakub Graham, earl Montrose

Tymczasem wśród zwycięzców, jak to często bywa, zaczęły zarysowy­wać się po­działy. Głównymi postaciami szkoc­kiej sce­ny politycznej byli teraz: Archi­bald Camp­­­bell (1607-61), ósmy earl i pierwszy markiz Argyll, oraz młody Jakub Graham (1612-50), piąty earl i późniejszy pierwszy mar­kiz Mon­trose. Karol I postano­wił wy­ko­rzystać wy­stępujące między nimi roz­bie­żności. Przy­był do Edynburga na per­trak­ta­cje ze Szko­ta­mi, którym prze­wodził Argyll. Wcześniej ten ostatni doprowadził do uwię­zienia Mon­­trose'a za rzekome plany ogło­sze­nia się kró­lem Szko­cji . W czasie roz­mów wy­szło jednak na jaw, że szkoccy ro­jaliści za­wiązali spisek w celu porwania markiza Argylla i kilku je­go towarzyszy. Karol I twierdził, że o ni­czym nie wiedział, ale ów fakt przekreślił jego szanse na porozumienie, choć tym razem był skłon­ny pójść na znaczne ustępstwa. Mu­siał też wracać do Londynu, gdyż z Irlandii przyszła wiadomość o wybu­chu wielkiego powstania tamtejszych katolików przeciw­ko pro­testantom.

Debaty nad powołaniem armii, tym razem dla interwencji w Irlandii, za­ostrzyły konflikt między Koroną a Parlamentem angielskim. Po nieudanej próbie uwięzienia pięciu członków Izby Gmin, Karol I udał się do północ­nej Anglii zdecydowany na użycie siły zbrojnej. W ten sposób zaczęła się wojna domowa, której przebieg przedstawię pod kątem związku ze spra­wami szkockimi.

Obie strony angielskiego konfliktu, tzn. król i Parlament, zwróciły się do Szkotów z propozycją współpracy. Konwencja stanów z lipca 1643 r. i ob­ra­dujące w miesiąc później Zgromadzenie Generalne przyjęły propozycje Parlamentu angielskiego, w którym na czoło wysunęli się tamtejsi prezbi­terianie. We wrześniu zawarto traktat, któremu dano nazwę: Uroczysta Li­ga i Kowenant (Solemn League and Covenant) . Obie strony deklarowa­ły wo­­lę ustanowienia w Anglii i Irlandii zreformowanej religii, „zgodnie ze Sło­wem Bożym i przykładem najlepiej zreformowanych Kościołów [czy­taj: Koś­cioła szkockiego - S. Z.]”, wytępienia „papizmu” i systemu episkopal­ne­­go, wykorzystywania uprawnień Parlamentu i władzy królewskiej do za­cho­wa­nia „prawdziwej religii i wolności w obu królestwach”, zwalczania wszel­kich oponentów Ligi oraz zachowania pokoju między Anglią i Szkoc­ją. Uz­nając swoje dotychczasowe winy we wzajemnych stosunkach, wią­zały się przymierzem i deklarowały pragnienie poprawy postępowa­nia. Po­­woływano się przy tym na „chwałę Boga, dobro Królestw i honor Króla”. Co się tyczy tego ostatniego, to „z tą samą szczerością, poczu­ciem rzeczy­wistości i stałością” deklarowano wolę „zabezpieczenia oraz obrony Osoby Królewskiego Majestatu i Autorytetu” . Sojusz wszedł w życie po raty­fikacji przez konwencję stanów i zaaprobowaniu przez Zgroma­dze­nie Ge­neralne w Szkocji, a w Anglii przez obie izby Parlamentu.

0x01 graphic

Dla Anglików najważniejsza była, oczywiście, pomoc wojskowa. W sty­czniu 1644 r. Aleksander Leslie na czele armii szkockiej przekroczył gra­nicę i pomaszerował na południe wspomagać wojska Parlamentu angiel­skiego w walkach z „Kawalerami”, jak nazywano stronników króla. W li­p­cu ci ostatni zostali pobici pod Marston Moor. Jednak zaangażowanie Szko­tów nie było na miarę oczekiwań Anglików, którzy nalegali, by Leslie szedł dalej na południe. Ten jednak obawiał się zbyt dużego oddalenia od ro­dzin­nego kraju, zwłaszcza, że miejscowa ludność traktowała Szkotów jako ob­cych. Z północy dochodziły natomiast wieści o rojalistycznej rebelii pod wodzą ear­la Montrose'a.

A. Leslie prowadzi armię szkockich kowenanterów (ilustracja z 1985 r.)

Montrose początkowo był w obozie kowenanterów i brał udział w „woj­nach biskupich”. Potem jednak naszły go wątpliwości, popadł w konflikt z Argyllem, krytykował Uroczystą Ligę i ostatecznie przeszedł na stronę ro­­jalistów. Na początku 1644 r. udał się do Oksfordu i zaoferował swe us­łu­gi Ka­­ro­­lo­­wi I, który mianował go „głównodowodzącym wojsk królewskich w Szko­­cji”, aczkolwiek żadnych takich wojsk wówczas tam nie było. Prze­­bra­ny za słu­żącego Montrose udał się do zachodniej Szkocji na tereny kon­trolowane przez klan Grahamów. Na bazie oddziału z Irlandii, liczą­ce­go około tysiąca żołnierzy, utworzył małą armię, z którą pokonał Ar­gyl­la, a na­stępnie ruszył na Ni­ziny .

W tej sytuacji stało się coś nieoczekiwanego. Oto 5 maja 1646 r., już po klęsce Kawalerów pod Naseby, Karol I pojawił się nagle w kwaterze am­ba­sadora francuskiego w obozie szkockim. Wydarzenie to wzmogło jesz­cze bardziej podejrzenia Anglików, którzy i tak bez entuzjazmu przyjmo­wa­li sojusz ze Szkotami. Ich prezbiterianie od samego początku mieli zas­trzeżenia do zasad szkockiego Kowenantu. Co prawda, w 1646 r. znieśli system episkopalny, ale Parlament angielski sprawował kontrolę nad Koś­ciołem prezbiteriańskim, a to dla Szkotów stanowiło oczywistą dominację państwa nad Kościołem. Teorię uzasadniającą taką dominację nazwano era­stianizmem, od nazwiska szwajcarskiego teologa protestanckiego Tomasza Erastusa (1524-83), który nie aprobował doktryny Kalwina o władzy są­do­wniczej Kościoła. Z biegiem czasu erastianie zaczęli opowiadać się za całkowitą dominacją państwa nad Kościołem.

Sojusz nie miał szans na przetrwanie, bo było zbyt dużo różnic między prezbiterianami szkockimi a angielskimi. 19 maja 1646 r. Izba Gmin prze­głosowała wniosek nakazujący Szkotom opuszczenie Anglii, po uprzednim wydaniu króla za sumę 400 tysięcy funtów. Szkoci żądali dwa miliony.

Przywódcy Kowenantu nie byli w łatwej sytuacji. Nie mogli oni pozo­stać w Anglii ani też wracać do Szkocji z nieprzejednanym monarchą. Ka­rol I szedł na pewne ustępstwa, ale Kowenantu Narodowego podpisać nie chciał. Ostatecznie więc Szkoci zdecydowali się przystać na propozycję Anglików, pod warunkiem, że ci zapewnią bezpieczeństwo królowi po ich wycofaniu się. 3 czerwca Karol I został zaaresztowany przez armię Parla­mentu angielskiego.

Uroczysta Liga i Kowenant nie osiągnęły zamierzonego celu w Anglii, ale w Szkocji cieszyły się znacznym poparciem, choć nie brakowało im prze­ciwników. Odmowa podpisania Kowenantu Narodowego, czego wyma­­gano np. od każdego żołnierza czy profesora uniwersytetu, groziła karą. Przypuszczono gwałtowny atak na czarownice i podjęto walkę z „monu­men­tami bałwochwalstwa” w niektórych kościołach. Kowenanterzy wpro­­wadzili także surowe zasady obyczajowe, a w szczególności zakazali wszel­kich rozrywek w w niedzielę.

W tym miejscu należy wspomnieć o jeszcze jednym rezultacie Uroczy­stej Ligi, szczególnie ważnym dla Kościoła szkockiego. Chodzi o Zgro­ma­dzenie Westminsterskie powołane 12 czerwca 1643 r. przez obie izby Par­­lamentu angielskiego. W skład tego ciała miało pierwotnie wchodzić dzie­sięciu lordów, dwudziestu członków Izby Gmin i stu dwudziestu jeden du­chownych wybranych przez Długi Parlament. Mieli oni opracować orga­ni­zację i liturgię Kościoła anglikańskiego oraz „obronić i oczyścić jego dok­tryny z fałszywych oszczerstw i interpretacji” . Po uznaniu przez Karola I tego ciała za nielegalne, w Zgro­ma­dzeniu Westminsterskim pozo­stali głównie prezbiteriańscy pu­ry­ta­nie. Za­proszono także ośmio­oso­bową de­legację Szkotów, któ­rzy ode­grali znaczącą rolę przy opra­co­waniu kilku dokumen­tów, sta­no­wiących rezultat pię­cio­let­nich obrad wspo­­m­­­nianego gre­mium. W skład tej gru­py wcho­dziło pię­ciu duchow­nych i trzech świe­c­kich; pierw­szym przewodził Alek­s­ander Hen­der­son, drugim - praw­nik Archi­bald John­ston.

Zgromadzenie Westminsterskie przygotowało Księgę nabożeń­stwa pub­licznego, Wyznanie Wia­­­ry, Duży i Mały Kate­chizm oraz Księgę Psalmów. Długi Parla­ment zatwierdził te do­ku­­menty, ale re­alizacja za­wartych w nich posta­no­wień od początku szła w Anglii opornie, z biegiem czasu zarzuco­no je nie­mal całkowicie. Jest na­to­miast swego rodzaju pa­radok­sem, że - choć przy­go­towane przez Anglików - zostały w całości uz­na­ne i wprowa­dzo­ne w życie przez Kościół szkoc­ki. Zgromadzenie Ge­neralne zaaprobo­wało te do­ku­­­menty w 1647 r., a w dwa la­ta później ustawy dotyczące obu katechi­z­mów i Wyznania Wia­ry przyjął szkocki Parlament. Zos­tały one po­nownie za­twierdzone 7 czer­w­ca 1690 r., wraz z usta­nowieniem systemu prezbite­riań­skiego. Wyznanie West­min­ster­skie do dziś stanowi teologiczną pod­stawę Kościoła szkockiego.

0x01 graphic

Współczesne wydanie westminsterskiego Wyznania Wiary i obu katechizmów

Po uwięzieniu Karola I, coraz większe znaczenie uzyskiwała w Anglii ar­mia. Szkoccy kowenan­terzy, których oddziały powróci­ły na początku 1647 r. do kraju, byli przekonani, że Oliver Crom­well (1599-1658) i jego inde­pen­­denci nie uczynią nic dla wprowa­dzenia w życie Kowenantu. W tej sytua­cji, w Szkocji górę wzięli zwolennicy linii umiarkowanej pod wodzą diu­ka Jakuba Hamil­tona, nadzorcy królewskiego Pa­łacu Holyrood. Podję­li oni jesz­cze jedną próbę pertraktacji z Karolem I, do którego w grudniu 1647 r. dotarli trzej wysłannicy, obiecując mu pomoc szkockiej armii, pod wa­run­kiem, że wprowadzi w Anglii obligatoryjnie na trzy lata prezbiteria­nizm i bę­­dzie zwal­czał sekty religijne. W tekście traktatu deklarowano tę­pienie "an­­tytrynita­rzy, anabaptystów, antynomian, arminian, familistów, browni­s­tów, separa­ty­stów, independentów, libertynów, poszukiwaczy, oraz [...] wszel­kich okrop­nych doktryn i praktyk" . Karol przystał na przed­sta­wio­ne wa­runki i zło­żył swój podpis. Umowa ta znana jest jako Zobowią­za­nie (Enga­­gement).

Parlament szkocki zażądał od Anglików uwolnienia króla, realizowania Kowenantu i rozpuszczenia armii. Wydawało się, że sytuacja jest dogodna, gdyż w Kencie, Essex oraz Walii wybuchły powstania rojalistów, a poło­wa floty opowiadała się za Karolem. Ale oddziały szkockie za późno zde­cydowały się pójść na południe. W lipcu pod wodzą diuka Hamiltona prze­kroczyły Pogranicze, ale wkrótce spotkała je całkowita klęska. 17-19 sier­pnia 1648 r. pod Preston Oliver Cromwell rozbił armię szkocką, Hamilton dostał się do niewoli, za siedem miesięcy został ścięty na dziedzińcu west­minsterskim.

0x01 graphic

Archibald Campbell, markiz Argyll

Na wieść o wyniku bitwy pod Preston do­szli w Szkocji do głosu przeci­w­nicy ugo­dy z królem, zwani „Protestującymi”, re­prezentujący radykalny odłam kowenante­rów. Na drodze zbrojnego zamachu, naz­wa­nego przez rojalistów ironicznie Whig­gamore's Raid , dokonanego przez sześć ty­się­cy kowenanterów pod wodzą Loudo­u­na i Eglintona, przejęli oni władzę w Edyn­burgu i zaproponowali układy Cromwel­lo­wi. Na Boże Narodzenie był on w stolicy Szkocji, gdzie spotkał się z Argyllem i John­stonem, za­wie­rając z nimi antyrojalisty­cz­ny sojusz. Gdy w styczniu 1649 r. zebrali się przedstawiciele stanów, natychmiast odno­wili Uroczystą Ligę i Kowenant oraz przy­­jęli ustawę o wyrzeczeniu się Engagemen­tu i Akt o klasach. Ten ostatni dzielił przeciwników Kowenantu na cztery grupy oraz odsuwał ich od wszelkich urzędów, dopóki nie okażą prawdzi­wej skruchy. Tak więc, była to swoista derojalizacja.

Do pierwszej grupy zaliczono najwyższych dowódców wojskowych ar­mii szkockiej, którzy zawarli Engagement, a także wszystkich biorących udział „w strasznej rebelii Jakuba Grahama [markiza Montrose]”. Do dru­giej - zdeklarowanych zwolenników wspomnianego Engagementu. Do trze­ciej - tych, którzy nie zostali zakwalifikowani do klasy pierwszej lub dru­giej, ale sprawowali urzędy publiczne, od parlamentu po rady miejskie, przez co uczestniczyli w różnych formach akceptacji „tej zgubnej polity­ki”, np. składając przysięgi lojalności, lub też powstrzymywali się od czyn­nego jej potępienia. Mówiąc inaczej, kolaborowali z dawnym reżimem. Os­tatnie kryterium miało charakter raczej moralno-religijny niż politycz­ny. Do czwartej grupy zaliczono bowiem „łapówkarzy, pijaków, oszustów, zło­rze­czących i wszelkich innych źle prowadzących się, a także [ojców ro­dzin] zaniedbujących obowiązku prowadzenia modlitwy z rodziną” . Za­liczeni do klasy pierw­szej mieli zakaz pełnienia urzędów dożywotnio; ci, którzy znaleźli się w drugiej - przez dziesięć lat; w trzeciej - przez pięć lat; w czwar­tej - przez rok. Jak więc widać, już w połowie XVII w. szkoccy radykalni kowenanterzy opracowali drobiazgowo zagadnienie „rozlicza­nia” poprzed­niego systemu rządów, z którym to zagadnieniem trzy i pół wieku później zmagać się będą nowe elity polityczne w tzw. krajach postkomu­ni­­s­ty­­cz­nych.

0x01 graphic

Śmierć Karola I - obraz nieznanego autora

(u góry: po lewej Karol I, pośrodku scena egzekucji,

po prawej sir Tomasz Fairfax z głową Karola)

Zapewniwszy sobie nieingerencję Szkotów, Cromwell postanowił roz­prawić się ostatecznie z Karolem Stuartem. Potraktowany jako tyran, zdraj­ca, morderca oraz wróg publiczny, król został postawiony przed sądem i po trzydniowej rozprawie skazany na karę śmierci przez ścięcie za to, że pod­­jął działania wojenne przeciw Parlamentowi i ludowi w nim reprezentowa­ne­mu. Cromwell postraszył sędziów, że poobcina im ręce, jeśli nie podpiszą nakazu egzekucji. Wyrok wyko­­nano 30 stycznia 1649 r.

Anglia została ogłoszona wolną republiką, rządzoną przez przedstawicieli narodu zasiadających w Parlamencie, ale faktycznie jej no­wym panem była teraz dowodzona przez Cromwella armia. Ponieważ ar­mia ta nie sprawo­wała żadnej kontroli nad Szkocją, na wieść o egzekucji Karola I, Szkoci obwołali królem jego syna Karola . To jednak musiało do­prowadzić do kon­­fliktu z cromwellowską Anglią.

5. Administracja Cromwella

Karol II przebywający na wygnaniu w Holandii liczył początkowo, że uda mu się objąć tron angielski przy pomocy z zewnątrz. Gdy nadzieje te spełzły na niczym, zwrócił się w stronę Szkotów. Na widowni znów poja­wił się markiz Montrose, który powrócił z wygnania. Jego akcja mająca na celu poderwanie szkockich rojalistów poniosła jednak fiasko. W kwie­t­niu 1650 r. wylądował on na północy Szkocji, ale już wkrótce został uję­ty w hrabstwie Sutherland, przewieziony do Edynburga i skazany na śmierć. Legendarny markiz ubrał się na egzekucję jak na ślub. Najpierw go powie­szono, a następnie poćwiartowano ciało. Karolowi zo­stali już tylko kowe­nanterzy. Rad nierad przystał wtedy na ich warunki, włącznie z podpisa­niem Kowenantu. 23 czerwca przybył do Szkocji.

Szkoci ucierają nosa ich młodemu królowi (karykatura z 1561 r.)

Cromwell próbował dojść do porozumienia ze Szkotami, ale nie miał za­miaru podpisywać Kowenantu, z którego to warunku oni nie chcieli zrezy­gnować. Pozostała więc wojna. Po ciężkich zmaganiach armia szkocka zos­tała ostatecznie rozgromiona pod Dunbar 3 września 1650 r. Ponad trzy tysiące Szkotów poległo, około dziesięć tysięcy wzięto do nie­woli. Część z nich zesłano „na plantacje”, czyli do zamorskich kolonii.

0x01 graphic

Wśród Szkotów znów zarysowały się podziały. Tzw. remonstranci (od „remonstracji” skierowanej do Komitetu Stanów) podawali w wątpliwość szczerość intencji młodego króla i odmówili mu poparcia. Umiarkowani prezbiterianie i rojaliści, określani mianem „rezolucjonistów”, doprowa­dzi­li do koronacji Karola II w historycznym Scone 1 stycznia 1651 r. Wio­­sną podjęto próby zorganizowania nowej armii. Sytuacja stawała się coraz trudniejsza, gdyż Cromwell ze swymi oddziałami był już w Szkocji. Po­nie­­waż jego działania koncentrowały się na wschodnim wybrzeżu, Karol II postanowił pomaszerować z wojskiem do Anglii. Zaalarmowany Cromwell zawrócił i pod Worcester, w rocznicę bitwy pod Dunbar, pokonał Szkotów.

Gdy Cromwell operował na wschodzie i południu, jego generał Jerzy Monck (1608-1670) zajął Stirling, a następnie wziął do niewoli Komitet Stanów, sprawujący wówczas władzę w Szkocji. Na początku 1652 r. bro­nił się jeszcze trudno dostępny zamek w Dunottar, gdzie - o czym wiedzie­li ludzie Cromwella - ukryto prywatne papiery Karola II oraz szkockie rega­lia, w tym koronę, berło i miecz . Po ośmiu miesiącach oporu w wyni­ku silnego ostrzału artyleryjskiego za­łoga zmuszona została do poddania się. Zdobywcy nie znaleźli jednak te­go, czego szukali. Dzięki pomysłowości Anny Lindsay królewska kores­pondencja i regalia zostały wyniesione z zam­ku i zakopane w podziemiach kościoła w Kinneff. Sprawa Karola II była już jednak przegrana, a on sam uciekł na kontynent.

0x01 graphic

Po pewnych wahaniach, Cromwell posta­nowił wprowadzić unię między oboma kra­jami. W lutym 1652 r. monarchia została formalnie zniesiona, a do Dalkeith zwołano przedstawicieli hrabstw i miast, którym za­propo­no­wa­no "serdeczną unię" (tender union). Propozycja ta została przyjęta więk­szością głosów i Szkocja stała się częścią cromwellowskiej "rzeczypospo­li­tej" (Com­monwealth).

Medal z popiersiem Cromwella

z okazji bitwy pod Dunbar

Była to jednak unia zwycięzcy z pokona­nym. Szkoci nie mieli prak­tycznie nic do po­wiedzenia. Jeden z nich przyrównał swój kraj do „bied­ne­go ptaka, który połączył się z jastrzębiem w ten sposób, że został prze­zeń zjedzony” . W czerwcu 1653 r. starannie dobrany przez Cromwella tzw. Parlament Barebone'a, składający się ze stu czterdziestu bogoboj­nych purytanów, liczył zaledwie pięciu Szkotów. W kwietniu 1654 r., na mocy zarządzenia o unii, Szkocji przyznano we wspólnym Parlamencie trzy­dzie­ści miejsc na ogólną liczbę czterystu sześćdziesięciu. Dwadzieścia miejsc obsadzały hrabstwa, dziesięć przeznaczono dla przedstawicieli miast; w je­dnym i drugim wypadku stosowano metodę grupowania hrabstw oraz miast. Należy jednak dodać, że wśród owej trzydziestki znajdowali się też sta­cjo­nujący w Szkocji Anglicy.

Rozwiązania z czasów Cromwella zostały przypomniane w Szkocji pod­czas opracowywania ordynacji wyborczej do Parlamentu Wielkiej Bryta­nii, gdy zastosowano podobne łączenie hrabstw i okręgów miejskich.

0x01 graphic

Gen. Jerzy Monck

W okresie „rzeczypospolitej” i ustanowionego w 1653 r. Protektoratu władzę w Szkocji sprawo­wało ośmiu komisarzy mianowanych przez Crom­­­wella; od 1655 r. ich miejsce zajęła Rada Państwa. Głównodowodzą­cym stacjonujących tu wojsk angielskich był wspom­nia­ny już generał Monck, który twardą ręką tłu­mił wszelkie przejawy oporu. Dotyczy to zwłaszcza poważnego powstania w 1654 r., którego przy­wód­cy, earl Glencairn i gen. Middleton, działali z peł­nomocnictwa znajdują­ce­go się na wy­gnaniu Karo­la II. W ramach planu spacyfikowa­nia całej Szko­cji Anglicy zbudowali pięć wielkich fortów: Leith, Ayr, Perth, Inverlochy i Inverness oraz ponad dwa­dzieścia mniejszych garnizonów.

Cromwellowska administracja, czy raczej oku­pacja, miała w Szkocji do­bre i złe strony. Ukróci­ła bowiem wszelkie waś­nie i konflikty wewnętrz­ne, wprowadziła jed­noli­ty system wymiaru spra­wiedliwości nie powiąza­ny z dotychczasowy­mi układami klanowymi czy przyjacielskimi, wypędzi­ła holenderskich ryba­ków z ich baz na Szetlan­dach itd. Z drugiej strony, Szko­cja musiała płacić wysokie podatki na utrzyma­nie wojsk angielskich. Najbardziej ucierpiały rodziny, które popierały Stu­­artów; zostały one bo­wiem obciążone dodat­ko­wymi kwotami.

W dziedzinie religii angielscy purytanie okazali się bardziej tolerancyj­ni niż kowenanterzy. Zakazali oni działalności jedynie „papistom” (kato­li­kom) i „prelatystom” (zwolennikom systemu episkopalnego). Ale nawet tych pozostawiano w spokoju, jeśli odbywali swe praktyki bez wyzywają­cej ostentacji i stronili od polityki. Kościół szkocki działał normalnie, po­za tym, że utracił wpływ na władzę świecką i nie mógł korzystać z aparatu państwa przy realizacji swych orzeczeń. Mimo swobody działania, fakty­cznie stał się on jednak zależny od cromwellowskiej administracji. W je­go łonie utrzymywał się podział na „protestersów” i „rezolucjonistów”. Lord Protektor opierał się głównie na tych pierwszych.

Rezolucjoniści po­siadali większość w Zgromadzeniu Generalnym i byli nastawieni rojalis­ty­cznie. Gdy w 1653 r. zaczęli domagać się pełnej nie­zależności od pań­stwa, zosta­li po prostu wyprowadzeni z miejsca obrad w szpa­­lerze żołnie­rzy. Od tego czasu zwo­­ływanie Zgromadzenia Gene­ral­nego zo­stało zakazane. Inne organy władzy kościelnej - synody, prezbi­te­ria­ty i ra­dy kościelne - działały jednak normalnie. Na odnotowanie za­słu­guje fakt, że w tym okresie uległa poprawie sytuacja ekonomiczna szkockich uni­wer­sy­tetów, choć ich poziom raczej się obniżył. Uposażenia profesorów zos­ta­ły znacznie zwiększone, dzięki dochodom pochodzącym z przejętych ma­jątków biskupich, a także kwotom przekazywanym przez Urząd Celny.

Po roku 1650 nastąpiło ogólne ożywienie ekonomiczne, ale nie objęło ono wszystkich rejonów Szkocji. W większych miastach portowych roz­wi­nął się handel, choć flota handlowa była o wiele uboższa niż angielska. Po­jawiła się produkcja manufakturowa, np. w Leith zaczęto produkować szkło. Jak pisze Mackie, „tradycja głosi, że to właśnie ludzie Cromwel­la wpro­wa­dzili robienie pończoch na drutach i sadzenie kapusty” . Jed­nak większość Szkotów uważała, że ich duma narodowa i poczucie wol­ności jednostki, po­d­ległej w pierwszym rzędzie i bezpośrednio Bogu, ule­gły znacznemu ogra­niczeniu. Poza tym, byli oni przekonani, że przysięga (mowa o Kowenan­cie) złożona przez cały naród Bogu stanowi zobowią­zanie, od którego nie może zwolnić ani żaden protektor, ani król.

0x01 graphic

Plan ulic Edynburga w połowie XVII w.

6. Restauracja monarchii Stuartów (1660-89)

Medale upamiętniające koronację Karola II w Scone 1 stycznia 1651 r.

(wyprostowany lew trzyma w łapach oset; napis: Nikt nie skrzywdzi mnie bezkarnie)

Powrót na tron Karola II dokonał się głównie dzięki gen. Monckowi i je­go armii. Gdy po śmierci Cromwella, 3 września 1658 r., nastał w Anglii czas destabilizacji, w styczniu 1560 r. generał postanowił wkroczyć do ak­cji. Z armią złożoną głównie z weteranów cromwellow­skich wojen poma­sze­rował na południe i umożliwił zwołanie Długiego Parlamentu w pier­wo­tnym składzie. Ciało to zatwierdziło ponownie Uroczystą Ligę, przyjęło ustalenia Zgromadzenia Westminsterskiego i w końcu rozwiązało się. Zwo­łana następnie konwencja zaproponowała Karolowi objęcie tronu angiel­skiego, pod warunkiem puszczenia w niepamięć przeszłości i złożenia obie­tnicy wprowadzenia pełnej wolności wyznania. W kwietniu 1660 r. Karol ogłosił tzw. Deklarację z Bredy, w której przyjął powyższe warunki, nale­gając jednak na pewne wyjątki w odniesieniu do Aktu Zapomnienia. 8 ma­ja został ogłoszony Karolem II (angielskim), a 29 maja wylądował w Dover witany owacyjnie przez poddanych.

0x01 graphic

Powrót Karola II przyjęty został w Szkocji wybuchem powszechnej ra­dości. Organizowano publiczne uroczystości dziękczynne, podczas których lało się obficie wino - widok niezbyt typowy dla prezbiteriańskiego społe­czeństwa. Tak oto szlachta i lud witały koniec „reżimu świętych”, którzy poddali naród zbyt dużej dawce „Bożej dyscypliny”. Protestersi sądzili, że Karol II potwierdzi Kowenant, rezolucjoniści zostali uspokojeni jego listem skierowanym do Prezbiteriatu Edynburga, w którym pisał m. in.: „Posta­na­­wiamy również opiekować się i chronić władze Kościoła szkockiego, jak to ustala prawo, bez [stosowania] przemocy” .

Jednak Karol II powrócił bez udzielenia żadnych gwarancji realizacji skła­danych obietnic. Od początku prowadził grę, w której kierował się dwiema podstawowymi zasadami. Po pierwsze, czynić wszystko tak, aby nigdy już nie trzeba było „udawać się w podróż”. Po drugie, rządzić, na ile to możliwe, jako monarcha absolutny. Cały czas wierzył bowiem, że kie­ru­nek polityki jego ojca był słuszny.

0x01 graphic

Polityka Karola II w Szkocji nie odbiegała zbytnio od tej, którą realizo­wał w Anglii. Sprawował władzę za pośrednictwem londyńskiego sekre­ta­rza i urzędujących w Edynburgu komisarzy. Nie przybył nawet, by oso­bi­ście prze­jąć przechowane regalia. Pierwszych nominacji dokonał bez wie­dzy Parlamentu; w pierwszym rzędzie nagrodził tych, którzy nie przestali mu być wierni za rządów Cromwella. Kanclerzem został William Cunning­ham (1610-64), dziewiąty earl Glencairn, a przewodniczącym Rady Kró­lew­skiej Jan Leslie (1630-81), siódmy earl i późniejszy pierwszy diuk Rothes. Szkoci, któ­rzy weszli do angielskiej Privy Council, otrzy­mali także ważne stanowiska związane ze Szko­­cją. Jan Maitland (1612-82), diuk Lauderda­le, który wzięty do niewoli w bit­wie pod Worcester trafił do londyńskiej To­wer, otrzymał nominację na se­kreta­rza do spraw szkockich. Na uro­czy­stość in­augu­ra­cji nowej sesji Parlamentu szko­ckiego, któ­ra odbyła się 1 sty­cz­nia 1661 r., przybył ko­mi­sarz królewski, generał Jan Middleton, pod­niesiony przez Ka­rola II do godności earla.

Jan Maitland, diuk Lauderdale

(portret sir Petera Lely'ego)

Nowo mianowani wysocy urzędnicy otrzy­mali polecenie prze­prowadzenia w Szkocji lustracji i „dekrom­welizacji”, co w tym wypadku oznaczało usunięcie osób uznanych przez Karola II za niebezpiecz­ne. Akcja ta miała jed­nak raczej spektakularny charakter, jako że ofiar było tu mniej niż w Ang­lii, gdzie wykonano czternaście egzeku­cji. W Szkocji ogra­niczono się je­dy­nie do czterech wyroków śmierci. Naj­bardziej znaną postacią z tej czwórki był Archibald Campbell, markiz Ar­gyll, ten sam, który 1 stycznia 1651 r. w Scone wkładał Karolowi II kró­lewską koronę. Został on oskarżony o kolaborację z cromwellowską wła­dzą przy zdławieniu powstania Glencairna w 1654 r. Jak na ironię, głów­nym świadkiem oskar­że­nia był sam gen. Monck, służący Cromwellowi da­leko bardziej niż Argyll. Warto dodać, że Monck za przejście na stronę Ka­rola otrzymał tytuł diuka Albermarle. We Francji pojmano w 1663 r. Ar­chi­balda Johnstona i po przywiezieniu do kra­ju pod­dano intensywnym prze­słu­chaniom z torturami, a następnie uśmier­c­ono. Wśród skazanych znalazł się też pe­wien po­rucznik, który miał brać udział w egzekucji Karola I.

Pierwszy Parlament Karola II wykonał dlań dużą pracę. W ciągu pół ro­ku posłowie uchwalili 393 (!) ustawy, z których najważniejsze dawały mu prawie władzę absolutną. Królowi przyznano prawo mianowania najwyż­szych urzędników oraz zwoływania Parlamentu. Przywrócono Komitet Lor­dów Artykułów. Jedna z ustaw nakazywała wszystkim osobom pełniącym stanowiska publiczne złożenie przysięgi wierności i uznania monarchy za „jedynego Najwyższego władcę tego Królestwa, ponad wszystkimi osoba­mi i w każdych okolicznościach” . Do tego należy dodać uchwalony już na początku Restauracji Akt odwołania (Act Rescissory), który unieważ­niał wszelkie ustawodawstwo począwszy od 1633 r., w tym Engagement z 1648 r., podpisany przez Karola I.

Było to więc odrzucenie zarówno „unii kowenantowej” z 1643 r., jak i tej narzuconej pod presją militarną w latach 1651-60. Szkocja i Anglia znów stawały się odrębnymi królestwami, choć mającymi wspólnego króla. Dla tej pierwszej był to jednak kolejny „nieobecny monarcha”, przy czym nie­o­bec­ność tę należy rozumieć dosłownie, bowiem od Restauracji Stuar­tów aż do 1822 r. żaden panujący władca nie odwiedził Szkocji.

Wkrótce też dały się zauważyć ekonomiczne konsekwencje tego roz­dzie­­lenia. Akt Nawigacyjny z 1660 r. i późniejsze ustawodawstwo angiel­skie znosiły wolność handlu dla kupców szkockich na terenie zamorskich ko­lo­nii. Stąd też projekty traktatu handlowego (1667 r.), czy unii parla­men­­tar­nej (1670 r.), wywołały w Szkocji pewne zainteresowanie. Jednak mu­sia­ły upaść, gdyż żadna ze stron nie była gotowa do kompromisu. Szkoci oba­­wiali się dominacji angielskiej, natomiast wyrachowani Anglicy uwa­żali, że nie zrobią na unii żadnego interesu, zgodnie z przysłowiem: "Kto po­ślu­bia żebraka, może spodziewać się w posagu jedynie wszy" (Whoever mar­ryed a beggar cou'd only expect a louse for a portion) .

Nowy Parlament podjął także próbę reformy ordynacji wyborczej w od­niesieniu do hrabstw. Prawa wyborcze przysługujące dotychczas „czter­dziestoszylingowym” właścicielom ziemskim zostały w 1661 r. rozsze­rzone na tych dzierżawców koronnych, których ziemie przynosiły dochód roczny w wysokości tysiąca funtów szkockich. Dwadzieścia lat później kwota ta została obniżona do czterystu funtów, co zwiększyło polityczne znaczenie średniej szlachty. W dziedzinie sądownictwa istotną zmianą wpro­wadzoną za panowania Karola II było ustanowienie w 1671 r. Try­bu­­­nału Sądowego (The Court of Justiciary) do spraw karnych, składające­go się z przewodniczącego, sekretarza i pięciu sędziów Sądu Najwyższe­go (Court of Session). Trybunał ten przetrwał z pewnymi zmianami do dziś jako najwyższy sąd do spraw karnych (High Court).

Na uwagę zasługuje też rewizja ustaw przyjętych za panowania Jakuba VI, a dotyczących opieki nad biednymi. Akty z lat 1663 i 1672 ograniczały włóczęgostwo, pozwalając na żebranie jedynie chromym, niewidomym i nie­zdolnym do pracy. Uprawniały zarazem dziedziców i rady kościelne każ­dej parafii do nakładania składek na biednych. Akt z 1663 r. postanawiał, że obciążenia te powinny być rozłożone po równo między właścicieli ziem­skich i dzierżawców, którą to zasadą kierowano się w Szkocji aż do 1957 r.

0x01 graphic

W sprawach religij­nych ukrytą intencją Karola II było całko­wite przy­wró­cenie sy­stemu episkopalnego. Już pod koniec 1660 r. jeden z ministrów-re­zolucjonistów, Jakub Sharp, wydelegowa­ny do Londynu z postu­la­tami swojego ugru­po­wania, zmienił front i wrócił jako ... arcy­bi­skup St Andrews oraz prymas Szkocji.

Karol II, obrońca wiary,

z Bożej łaski król Anglii, Szkocji, Francji i Irlandii

(rycina Roberta White'a wg portretu sir Godfreya Knellera)

Przywrócono stano­wiska biskupów oraz reaktywowano ich stan w Parlamencie, „jak to było w czasach przed owymi nieszczęsnymi wydarzeniami”. Potę­piono „buntownicze i wy­wro­towe” kowe­nanty, a nabożeń­stwa w domach pry­watnych zostały zakazane.

Rezultatem tych działań było pojawienie się opozycji. Po wprowadzeniu ustawy nakazującej, by ministrowie parafialni mianowani po 1649 r. zos­ta­li zatwierdzeni przez biskupa, co najmniej dwustu siedemdziesięciu du­chownych, czyli jedna czwarta, odmówiło posłuszeństwa, choć było to rów­noznaczne z pozba­wie­niem ich pełnionej funkcji, a tym samym środków do życia. Szczegól­nie oporne okazały się tu rejony południowo-zachodniej Szkocji (Glas­gow, Ayr), gdzie liczba „niepokornych ministrów” wyniosła ok. jednej trzeciej. Tamtejsi zwolennicy Kowenantu zaczęli organizować spotkania pod go­łym niebem, zwane konwentyklami. Oczywiście, zostały one natychmiast zakazane, za udział w nich karano surowo. Ustawa z 1663 r. nakładała ka­ry również na uchylających się od udziału w oficjalnych na­bo­żeństwach. Zarządzenie Rady Królewskiej zakazywało przebywania wy­dalonym mi­ni­strom w promieniu dwudziestu mil od ich poprzednich para­fii. Gdy Parament uchwalił jeszcze akt zmuszający wszystkich urzędników do uzna­nia dwóch ostatnich kowenantów za bezprawne i wywrotowe, Ka­rol II zasto­pował nieco politykę represji i odwołał rządzącego twardą ręką komisarza Middleto­na. Jego miejsce zajął diuk Rothes.

Nowy komisarz rozwiązał Parlament i do roku 1669 w ogóle go nie zwo­­ływał. W tym czasie władza w Szkocji spoczywała w rękach Rady Króle­w­skiej, a jej rządy nie cieszyły się aprobatą społeczeństwa. W kraju wzra­stało nie­zadowolenie. Rosły szeregi opornych kowenanterów, którzy przyj­mowali wydalonych ministrów i ko­rzystali z ich posług religijnych, choć groziły za to su­rowe kary.

Jesienią 1666 r. doszło do buntu, określanego jako Powstanie Pentlan­dz­­kie. Rebelianci porwali dowódcę oddziału rządowego i w sile ok. trzech ty­sięcy ludzi podążyli na stolicę, jednak 13 listopada zostali rozbici w Rul­lion Green. Z pięćdziesięciu jeńców trzydziestu trzech zostało powieszo­nych, dwóch po torturach. Pozostałych wysłano na Barbados. Gwałtowna reak­cja władz na ten bunt spowodowana była podejrzeniami, że kowenanterzy działali na rzecz Holandii, z którą Anglia była wówczas w stanie wojny.

0x01 graphic

Sztandar kowenanterów

Podejrzenie to nie miało podstaw. Powstańcy byli ludźmi prostymi i głę­­boko religijnymi. Na swych sztandarach pisali, że walczą za kowenanty, religię, kró­la i trzy królestwa, czyli Anglię, Szkocję i Irlandię, które dwa­dzieścia trzy lata wcześniej chcie­li połą­czyć jedną wiarą autorzy Uroczys­tej Ligi. Kowenanterzy nie posia­dali odpowiedniego uzbrojenia, wierząc, że „ko­nie i rydwany Izraela wal­czyć będą po ich stronie” . Prof. Rosalind Mi­tchi­son określiła ten bunt jako pierwsze powstanie ludowe w Szkocji.

I znów odpo­wie­dzial­­nością za represje Karol II obarczył urzędników oraz wspomnia­ne­go ar­cybiskupa, który miał podobno ukryć list królewski zale­ca­jący wyro­zu­mia­­łość wobec pojmanych. Diuka Rothesa zas­tąpił diuk Lau­der­da­­le. Za jego komisarostwa (1669-80) Korona próbowała złagodzić nie­co kurs w spra­wach religijnych. Postanowiono wprowadzić rozróżnienie między opozy­cją polityczną a religijnym nonkonformizmem . W tym też duchu utrzymane były akty amnestyjne z lat 1669, 1672 i 1679, zwane De­klara­cj­ami Po­bła­żania. Druga z nich umożliwiła powrót do parafii po­nad stu ministrom, którzy obiecali polityczną lojalność. Stu pięćdzie­się­ciu od­rzuciło jednak tę możliwość, stojąc na stanowisku, że w ten spo­sób zła­ma­liby uroczyste przy­mierze, czyli kowenant zawarty z Bogiem. We­dług nich, owe ustawy tole­rancyjne stanowiły przejaw erastianizmu i zapowia­dały „po­wrót do władzy Rzymu”.

Mimo przywrócenia biskupów i zawieszenia działalności zgromadzenia generalnego, pozostałe organy przedstawicielskie Kościoła prezbiteriań­skie­go funkcjonowały bez przeszkód, aczkolwiek podejmowane przez bi­s­kupów próby współpracy z prezbiteriatami nie dawały rezultatów. Nie na­rzucano już jednak żadnej liturgii, ani też modlitewników. Karol II zda­wał się trwać w postanowieniu, by nie popełniać błędów ojca.

Posunięciom o charakterze tolerancyjnym towarzyszyło zarazem nasile­nie repre­sji wobec nonkonformistów. Wygłaszanie kazania na kon­wen­ty­klu groziło śmiercią, toteż kowenanterzy organizowali je najczę­ś­ciej w tru­dno dostęp­nych miejscach w lasach lub górach. Nieobecność w kościele przez trzy kolejne niedziele karana była grzywną pieniężną. W 1674 r. po­stano­wio­no, że właściciele ziemscy odpowiadają za nonkonformizm swych dzierżawców, a w wypadku niesubordynacji religijnej służącego, karę po­nosi jego pan. Z tego tytułu co roku ściągano znaczne kwoty. Część dzie­dziców odmówiła przyjęcia tych obowiązków, zwłaszcza gdy w 1677 r. Ra­da Królewska nakazała im podpisywać zobowiązania za wszystkie osoby zamieszkujące na ich terenie. Wielu z nich utraciło majątki.

W 1678 r. na południowym zachodzie Szkocji, w Renfrewshire i Ayr, zakwaterowano specjalne oddziały wojska do egzekwowania wymienio­nych zarządzeń. Choć werbowano do nich zarówno górali, jak i Szkotów z Nizin, zyskały one sobie złą sławę jako "armia góralska" (Highland Host). W tym też rejonie atmosfera była najbardziej zapalna, a konwentykle gro­madziły najwięcej uczestników; część z nich przybywała uzbrojona.

Tablica w Hamilton

upamiętniająca męczeńską śmierć kowenanterów

0x01 graphic

W maju 1679 r. nastąpiło wydarzenie, które dopro­­wadziło do punktu kul­minacyjnego. Zamordowany został arcybiskup Sharp, od dawna zniena­wi­dzony przez prezbiteriańskich radykałów. Kilku zdespero­wa­nych kowe­nan­terów napotkało go przypadkowo w pobliżu St Andrews, co wzięto za znak Bożej opa­­trzności. Zabójcy udali się następnie na zachód, gdzie już wrzało. Do pierwszej próby sił doszło 1 czerw­ca w Drumclog; mały od­dział kowenanterów odniósł zwycięstwo nad woj­s­kami rządowymi dowodzony­mi przez Jakuba Gra­hama z Claver­ho­u­se . Próba powstania spotkała się ze zdecydowaną re­akcją władz. Trzy ty­godnie póź­niej kilkutysięczny oddział rebe­liantów został okrążo­ny pod Bothwell Brig przez wojska króle­w­skie pod dowództwem diu­ka Mon­moutha, ulu­bionego nie­ślubnego syna Karola II.

Większość jeńców czekał okru­tny los. Część powieszono, część w okrop­nych warunkach przewieziono statkiem na Barbados. Czte­ry­­stu, którzy przy­rzekli nie brać już broni do ręki, uwolniono. Sam Mon­mouth doprowadził do uchwalenia kolejnego aktu łaski. Nielubiany Lauderdale musiał odejść, jego miejs­ce zajął Jakub Stuart (1633-1701) diuk Yorku , brat Karola II.

Jakub Stuart nie był w Anglii osobą popularną. Jego cechy osobiste, jak również sympatie prokatolickie , sprawiały, że politycy londyńscy pod­ję­li starania o przygotowanie ustawy wykluczającej go z sukcesji. W tej sy­tu­a­cji nominacja na komisarza królewskiego w Edynburgu była sprytnym po­­sunięciem Karola II. Zanim jednak Jakub wystąpił w nowej roli, przy­stą­pił do zapoznania się z sytuacją w Szkocji. Złożył dwie wizyty w Edyn­­bur­gu i wziął udział w posiedzeniu tamtejszej Rady Królewskiej.

Część „niepokornych ministrów” skorzystała z amnestii ogłoszonej po ostatniej rebe­lii, ale nieliczna grupa radykalnych kowenanterów trwała da­lej w nieprzejednanym oporze, mimo grożących im surowych kar. Kiero­wa­­ni przez Donalda Cargilla i Ryszarda Camerona, stali się znani jako „ka­merończycy”. Utworzyli oni oddział ukrywający się w górach, a 22 czerw­ca 1680 r. wywiesili na rynku w Sanquhar dokument zatytu­ło­wa­ny: Deklara­cja i świadectwo stronnictwa prawdziwie prezbiteriań­skie­go, anty-prela­ty­stycznego, anty-erastiańskiego, prześladowanego w Szko­cji .

Autorzy Deklaracji stwierdzali, że występując „pod sztandarami nasze­go Pana Jezusa Chrystusa, Kapitana Zbawienia”, wypowiadają wojnę „te­mu tyranowi i uzurpatorowi [Karolowi Stuartowi] oraz wszystkim ludziom praktykującym jak on, jako wrogom naszego Pana Jezusa Chrystusa, Jego sprawy i kowenantów”. Protestowali również przeciwko wspomnianym wi­zytom Jakuba Stuarta: „niniejszym wyrażamy oburzenie z po­wodu przyj­mowania diuka Yorku, tego zdeklarowanego papis­ty, jako coś sprzecznego z naszymi zasadami i solennymi ślubami złożonymi Naj­wyższemu Bogu (...), protestując zarazem przeciwko przejmowaniu przez niego tronu” .

Miesiąc później niewielki oddział kamerończyków został zaskoczony przez dragonów Claverhouse'a i rozbity pod Aird's Moss. Podczas walki zginął Ryszard Cameron. Ujętych powieszono, co jednak nie powstrzy­ma­­ło ich pozostałych przy życiu towarzyszy od zaprzestania działalności. Na najbliższym konwentyklu Cargill ekskomunikował Karola II, jego brata Ja­kuba i innych przywódców obozu rojalistycznego. Kamerończycy od­cię­li się też od wszystkich prezbiteriańskich duchownych, którzy zajęli bierną postawę wobec poczynań władz. W maju 1681 r. Cargill został ujęty i po­wieszony wraz z czterema innymi kamerończykami. Wydawało się, że opo­zycja w Szkocji została zlikwidowana.

0x01 graphic

Jakub Stuart, diuk Yorku

W tej sytuacji Jakub Stuart zde­cydował się przejąć oficjalnie wła­dzę ko­misarza królewskiego, a Par­lament szkocki uchwalił, że wyz­na­nie nie mo­że stanowić powodu do pozbawienia prawa dziedzi­cze­­nia tronu. Ceną za to ustęp­stwo wo­bec Stuartów była ustawa o przy­siędze. Z jednej strony na­kazywa­ła ona, by każda osoba sprawują­ca urząd publiczny złożyła przy­się­gę uz­nającą „prawdziwą reli­gię protestancką zawartą w Wyz­na­niu Wia­ry zapi­sanym w pierw­szym Parlamencie króla Jakuba szóstego”, z drugiej zaś wyma­ga­ła uznania supre­ma­cji królew­skiej w sprawach świeckich i ko­ściel­nych, a także złożenia obietnicy po­w­strzymania się od wszelkich wy­stąpień przeciwko władzy. Ce­lem tej na pozór dziwacznej usta­wy było od­sunięcie od stanowisk zarówno katolików („papistów”), jak i kowenante­rów („fanatyków”) . Przysięgę musieli złożyć wszyscy urzędnicy, członko­wie Parlamentu, duchowni, a także profesorowie i nau­czyciele.

Owemu „testowi lojalności” poddani zostali również wszyscy podejrza­ni o postawę opozycyjną. Kilka wysoko postawionych osobistości, w więk­szości biskupi, odmówiło złożenia podpisu, argumentując, że tekst przy­się­gi jest wewnętrznie sprzeczny. Ponad siedemdziesięciu ministrów opu­ś­ciło swe parafie. Na opornych posypały się kary. Do tego doszły nowe re­presje wobec oskarżonych o udział w spisku na życie króla oraz diuka Yor­ku. Kilka osób poddano torturom, co najmniej jedną powieszono. Represje dotknęły również rodzin oskarżonych. W w póź­niej­szej prezbiteriańskiej mitologii okres ten otrzymał na­zwę: „czas zabijania” (The Killing Time).

Ofiar nie było jednak wiele, jako że radykałowie należeli już do rzadko­ś­ci. Ci jednak, którzy wierzyli dalej w słuszność Bożej sprawy, posuwali się czasem do skrajności. Przykładem może być grupka, złożona w większoś­ci z kobiet, kierowana przez Jana Gibba, byłego kapitana stat­ku. W 1681 r. porzucili oni pracę, by pościć, modlić się i śpiewać psalmy. Przyjęli także biblijne imiona - Gibb ogłosił się „królem Salomonem”. Pier­wszy atak spo­t­kał tych „słodkich śpiewaków Izraela, jak sami się nazywa­li, nie ze strony władz, lecz ... mężów pragnących odbić swe żony. Gdy mę­ska część gupy Gibba została uwięziona, ich radykalizm doszedł do tego stopnia, że nasz­ki­cowali nowy kowenant, w którym poddali krytyce wszy­s­tkie poprzed­nie, potępili wiele praktyk religijnych kowenanterów, eksko­munikowali Karo­la I i wszystkich innych tyranów, a nawet - antycypując francuskich jako­bitów - odrzucili ... tra­dycyjne nazwy mie­sięcy i dni tygodnia.

W listopadzie 1684 r., znów dali o sobie znać zdesperowani kameroń­czycy, tu­łający się w skrajnej nędzy i dodający sobie otuchy religijną eg­zaltacją. Na rynkach i kościołach kilku miast połu­d­­niowo-zachodniej Szko­cji umieścili Apologetyczną Deklarację. Ogłaszali w niej, że każdy czło­wiek władzy, który podejmuje jakiekolwiek działania prze­ciw­ko osobom broniącym Reformacji realizowanej w duchu Kowenantu, „będzie trakto­wany jako wróg Boga oraz naszej kowenantowej Reforma­cji i jako taki zostanie ukarany, zgodnie z naszymi możliwościami i stoso­wnie do jego winy” . Władze przystąpiły do zakrojonego na szeroką ska­lę śledztwa. Po­dejrzanych pytano, czy gotowi są wyprzeć się wspomnianej Deklaracji. Odpowiedź: „nie” - równała się śmierci. Prowadzący śledz­two Claverhou­se i Mackenzie otrzymali przydomek Bluidy (Krwawy).

6 lutego 1685 r. zmarł Karol II. Dwa główne cele, jakie postawił sobie na początku panowania, zostały zrealizowane: utrzymał się na tronie i rzą­dził jak monarcha absolutny. Zapewnił także sukcesję swemu bratu , co - biorąc pod uwagę jawny katolicyzm tego ostatniego - nie było zadaniem łatwym. Cztery dni później diuk Yorku został ogłoszony w Edynburgu Jakubem VII. Nie złożył przysięgi nakazującej władcy obronę religii pro­tes­tan­ckiej, a ogłoszona z okazji koronacji amnestia nie objęła wszyst­kich zwolenników Kowenantu. Parlament przyznał Jakubowi VII doży­wotnio dochody z ceł oraz przyjął ustawę zakazującą wszelkich nie­le­galnych zgro­madzeń pod groźbą kary śmierci.

W obu królestwach wzmagały się nastroje opozycyjne. W Anglii przy­go­towywane było powstanie pod kierownictwem Monmoutha, przebywa­jącego na emigracji w Holandii. W Szkocji wystąpił dziewiąty earl Argyll.

Ruiny Zamku Dunnottar

0x01 graphic

Archibald Campbell (1629-85), dziewiąty earl Argyll, był synem Archi­bal­­da, ósmego earla i pierwszego markiza. Jako prze­ciwnik cromwellow­skiej unii, walczył pod Dunbar, brał udział w powstaniu Glencair­na. Po­mi­mo egzekucji ojca w 1669 r.doszedł do pozrozumienia z Karolem II, od­zy­skując skon­fi­skowany majątek rodzinny. Za komisarostwa diuka Yor­ku, z którym pozostawał w złych stosunkach, wszedł w konflikty z lokal­ny­mi klanami, a zastrzeżenia wobec obowiąz­ku przy­sięgi wymaganej przez Test Act w 1681 r. dostarczyły władzom pretekstu do aresztowania go, os­kar­że­nia o zdradę i skazania na śmierć. Po ucieczce z więzienia w Edyn­bur­gu udał się do Holandii, gdzie przebywał do 1685 r. Po wstąpieniu na tron Ja­ku­ba VII wrócił do ojczyzny, podejmując próbę powstania, które zostało stłumione w zarodku, gdyż władze wiedziały zawczasu o planach rebel­ian­tów. W czerwcu tego roku Argyll został ujęty i stracony. Liczną gru­­pę ko­wenanterów, sto dwu­dzie­stu dwóch mężczyzn i czterdzie­ści pięć ko­biet, uwięziono w lo­chach twier­dzy Dunnottar; usiłu­ją­cych zbiec pod­da­wano tortu­rom. Mogło się wy­da­wać, że obóz ro­jalistyczny spra­wu­je pełną kon­­trolę nad kra­jem.

Na wieść o odwołaniu w 1685 r. przez Ludwika XIV edyktu nan­tejskie­go, co równało się przy­wró­ceniu prześladowań protestantów francu­skich, w Edynburgu doszło do ataków na księży katolickich. Jakub VII zba­gate­lizował jednak to ostrzeżenie i realizował swój plan przywracania praw ka­toli­kom. Na stanowisko kanclerza powo­łał Jakuba Drummonda, earla Perth, a na komendanta Zamku Edynbur­skie­go - diuka Gordona . Obaj na­wró­cili się wcześniej na katolicyzm. Po od­rzuceniu przez Parlament pro­je­k­tu ustawy znoszącej represje wobec kato­lików, Jakub nakazał Radzie Kró­lew­skiej anulowanie nietolerancyjnych praw. Gdy i tu spotkał się ze sprze­ci­wami, przeprowadził czystkę w skła­dzie Rady.

Jakub VII postanowił rozszerzyć tolerancję religijną także na sekty pro­testanckie, pod warunkiem ich lojalności politycznej. W 1686 r. zapropo­nował Parlamentowi szkockiemu ustawę o zniesieniu ograniczeń w han­dlu z Anglią w zamian za tolerancję dla katolików, ale posłowie odrzucili tę transakcję. W następnym roku ogłosił Listy Pobłażania, które przywracały prawa do wolności religijnej katolikom i nonkonformistom. Wielu usu­nię­tych uprzednio duchownych mogło znów powrócić do swych parafii. Wkrót­ce odegrają oni ważną rolę w wydarzeniach z lat 1688-90.

Amnestia ta nie obejmowało kamerończyków, nie uznających „żadnego króla, prócz Chrystusa”. Ich ostatni minister, dwudziestopięcioletni Jakub Renwick, został schwytany na początku 1688 r. w Edynburgu i powieszony. Była to już jednak ostatnia ofiara „czasu zabijania”.

Absolutystyczne rządy, nominacje katolików, kontakty z papieżem (do Anglii przybył nuncjusz papieski), aresztowa­nie siedmiu anglikańskich bis­kupów, a wreszcie narodziny następcy tro­nu , doprowadziły do powstania w Anglii silnej opozycji. Jej przedstawiciele zwrócili się z prośbą do Wil­helma Orańskiego (1650-1702), od 1672 r. stad­houdera Niderlandów, by „przybył i uratował protestantyzm”. Warto dodać, że Orańczyk był sios­trzeńcem Jakuba VII i od 1677 r. mężem jego córki Marii, protestantki. Po pewnych wahaniach Wilhelm przyjął zapro­szenie delegacji złożonej z sie­dmiu angielskich wielmożów. Obiecał jed­nocześnie, że wszystkie kwestie sporne zostaną rozstrzygnięte przez wol­ny Parlament.

Lądowanie w listopadzie 1688 r. potężnej armii inwazyjnej (11 tys. pie­choty i 4 tys. jazdy), a także słabość sił rojalistycznych sprawiły, że na dwa dni przed Bożym Narodzeniem Jakub VII zdecydował się po raz drugi na ucieczkę do Francji. Dwa tygodnie wcześniej został schwytany i odsta­wio­­ny do Londynu. Wilhelm Orański nie chciał jednak robić ze swego teścia mę­czennika i pozwolił mu opuścić wyspę, jak się okazało na zawsze. 13 lu­tego 1689 r. obie izby angielskie uznały to za akt abdykacji oraz ofiaro­wa­­ły ko­­ronę Wilhelmowi i Marii. Dziesięć dni później wyrazili oni zgodę, a w kwie­t­niu zostali ukoronowani na królów An­g­lii jako William III i Maria II.

Order Ostu

(łaciński napis na obwodzie:

„Nikt nie skrzywdzi mnie bezkarnie”)

0x01 graphic

Co się tyczy spraw szkockich, to war­to dodać, że w 1687 r. Jakub VII usta­no­­wił Order Ostu, uważany za najwyższe szkockie odznaczenie. Oprócz króla pra­wo do noszenia tego orderu zostało wów­­czas przyznane sześciu osobom. Królo­wa Anna, która przywróciła Order Ostu w 1703 r., poszerzyła grono jego kawa­le­rów do dwunastu. W 1827 r. liczba ta wzrosła do szesnastu. Z obcokrajow­ców jedynym ka­walerem Orderu Ostu został król norweski Olaf V, który w latach 1940-45 przebywał na emigracji w Wiel­kiej Brytanii. Otrzymanie tego or­de­ru równoznaczne jest z nadaniem godno­ś­ci rycerskiej (Knighthood). Je­go po­siadacze mają prawo umieszczania po nazwisku skrótu K.T. (Knight of the Thistle). Co do rangi, w Wielkiej Bry­tanii kawalero­wie Ostu ustępują je­dy­nie kawalerom Orderu Podwiązki.

Sześćdziesięcioszylingowa moneta

według projektu z 1688 r.

0x01 graphic

W ostatnim roku swego panowania Jakub VII nakazał wybić w Szkocji nową sześćdziesięcioszylingową mo­netę, która jednak nie zdążyła już uj­rzeć światła dziennego. Zachowały się jednak matryce i sto sześćdziesiąt lat później sporządzono z nich okazowe egzemplarze. Łaciński napis ma obwo­dzie głosi: MAG. BR. FRA. ET HIB. REX, któ­re to skróty oznaczają, że Jakub VII i II uważał się - podobnie jak jego dziadek, oj­ciec i brat - za króla Wielkiej Brytanii, czy­li Anglii i Szkocji, oraz Francji i Irlan­dii. W środku znajduje się godło, a na nim angielskie lwy, szkocki rampant (wyprosto­wa­ny lew), francuskie lilie i irlandzka harfa. Wilhelm Orański doda do tego zestawu jeszcze jed­nego lwa - godło rodu Nassau.

7. Rewolucyjna Umowa i panowanie Williama II

Jeszcze przed przybyciem do Anglii, Wilhelm Orański skierował do Szko­tów specjalne pismo z propozycją „uwolnienia ich kraju od tyranii”. Tym­czasem w Szkocji po krótkim okresie zamieszania okazało się, że rojali­sty­cz­ne władze w Edyn­burgu są za słabe, by postawić tamę rosnącej w si­łę opo­zycji radykal­nych prezbiterian. Ci ostatni rozpoczęli w dzień Bożego Naro­dzenia 1688 r. akcję wyrzucania z domów duchownych będących zwo­lenni­kami systemu epis­kopalnego. Nikogo nie zabito, ale też nie zwracano uwa­­gi na srogą, zimo­wą pogodę. Represje te dotknęły prawie dwustu ro­dzin.

W tym okresie zwolenników odsuniętego od tronu Jakuba VII i II zaczę­to nazywać „jakobitami” (od łac. Jacobus - Jakub). Określenie to przeszło potem na zwolenników powrotu na tron potomków tego króla, syna Jaku­ba Franciszka Edwarda ("Jakuba VIII") oraz wnuków: Karola Edwarda ("Karola III") i Henryka Benedykta ("Henryka IX"). Jakobici występowali w Anglii i Irlandii, ale główną bazą jakobityzmu była Szkocja, a zwłasz­cza Wyżyny. Pojęcie "jakobityzm" przeżyło ostatnich Stuartów i stało się jednym z synonimów szkockiego nacjonalizmu, odwołującego się do ist­niejących do dziś w Szkocji nastrojów anglofobii.

14 marca 1689 r. w Edynburgu rozpoczęła obrady konwencja stanów, ma­jąca rozstrzygnąć o dalszych losach szkockiego tronu. Obaj konkurenci na­desłali listy: Wilhelm - utrzymany w tonie uprzejmym; Jakub - agresywny. Po wstępnej próbie sił w stolicy jakobici wycofali się do Stirling, gdzie usiłowali zwołać, bez większych sukcesów, konkurencyjną konwencję.

Tymczasem obradujące w Edynburgu stany poszły drogą jaką przyjęli Anglicy. 4 kwietnia ogłoszono, że Jakub VII utracił prawa do tronu szko­c­kiego, a tydzień później przyjęto deklarację znaną jako Żądanie Prawa oraz propozycję ofiarowania korony Wilhelmowi i Marii. Deklaracja przed­stawiała długą listę zarzutów pod adresem Jakuba, który „występował ja­ko król bez złożenia wymaganej prawem przysięgi”, a w części dotyczącej religii nosiła wyraźnie antykatolicki i antyepiskopalny charakter . Uch­wa­lono także Artykuły Krzywd znoszące cały aparat odrestaurowanej po 1660 roku monarchii, a w szczególności Komitet Lordów Artykułów. Oba te dokumenty potępiały „nielegalne czyny” Jakuba VII, takie jak popiera­nie papizmu, utrzymywanie stałej armii w czasie pokoju, samowolne na­kładanie podatków, grzywien i kar aresztu, nadużywanie prawa stanu wo­jennego, zawieszenie praw miejskich (chodziło o mianowanie rajców) itd.

Z punktu widzenia czystego legalizmu Parlament, a już tym bardziej kon­wencja stanów, nie miały uprawnień do pozbawienia tronu króla, który na­był doń prawo zgodnie z zasadą dziedziczności. Angli­cy obeszli tę trud­ność, zakładając, iż Jakub II opuścił tron z własnej woli, czyli abdykował. Godzi się tu przypomnieć, że Maria Stuart została zmu­szona do podpisa­nia własnej abdykacji.

0x01 graphic

0x01 graphic

Konwencja postanawiała również, że system episkopalny, jako „wielka i nie do zniesienia krzywda” powinien być zniesiony, w Parlamencie win­na obowiązywać zasada wolności słowa, a wszelkie komitety wykonawcze muszą pochodzić z wolnego wyboru, przy czym nie mogą do nich kandy­dować urzędnicy państwowi. Temu ostatniemu postulatowi towarzyszyło potępienie instytucji Lordów Artykułów. Przedstawiono również projekt nowej przysięgi koronacyjnej.

Wszystkie te postanowienia i uchwały przyjęte w okresie od kwietnia 1689 do czerwca 1690 r. zwykło się nazywać Umową Rewolucyjną (Revo­lution Settlement). Za cenę uznania Wilhelma Orańskiego królem i prze­ka­­zania mu pełni władzy monarszej, Szkoci przywrócili prezbiterianizm, zno­sząc zarazem system episkopalny i Komitet Lordów Artykułów.

William II Maria II

(portret sir Godfreya Knellera) (portret z pracowni Willema Wissinga)

Wilhelm przyjął propozycję objęcia tronu i zgodził się złożyć przysięgę, choć podobno miał zastrzeżenia do sformułowania: „przykładać się do wy­tępienia wszystkich heretyków”. Zapewniono go jednak, że można je in­ter­pretować w sposób tolerancyjny. Konwencję stanów, która zaprosiła go na tron szkocki, Wilhelm - dla Szkotów William II - przekształcił w Parlament, przedłużając następnie kadencję tego ciała na dziewięć kolejnych sesji. Gdy natrafił na opór wobec polityki legislacyjnej, nadał mianowanym przez sie­bie członkom Sądu Najwyższego prawo wydawania dekretów. W 1692 r. rozwiązał Parlament, nie wyznaczając daty następnego spotka­nia.

William II miał poparcie Szkotów, gdy idzie o przeciwstawianie się „pa­pizmowi” i zagrożeniu francuskiemu. W innych sprawach stał się jednak niepopularny. Zwolennicy systemu episkopalnego mieli mu za złe wpro­wa­­dzenie systemu prezbiteriańskiego. Na początku 1689 r. Aleksander Ro­se, biskup Edynburga, pojechał ze specjalną misją do Londynu, ale nie uda­ło mu się przekonać ani tamtejszego biskupa, ani samego Wilhelma Orań­skiego, by uznali szkocki episkopat za filar nowej władzy. Fiasko tej misji mogło być jednym z powodów opowiedzenia się nowego monarchy za pre­zbiterianizmem.

Kamerończycy zrazili się do Wilhelma za zlekceważenie kowenantów. Utworzyli oni zresztą oddzielną sektę, która istnieje do czasów współcze­snych, a od 1743 r. nosi nazwę: Zreformowany Kościół Prezbiteriański. La­tem i jesienią 1689 r. wielu ministrów tego Kościoła usunięto z parafii za to, że nie chcieli odprawiać publicznych modłów w intencji królewskiej pary.

Już w trzy miesiące po ucieczce Jakub VII podjął próbę odzyskania tro­nu i z fran­cuskich oficerami, amunicją oraz zaopatrzeniem, które otrzymał od Ludwika XIV, wylądował w Ir­lan­dii, gdzie już trwało powstanie miej­s­co­wej ludności katolickiej. Początkowo protestanci byli w defensywie, chro­niąc się na północy w twierdzach Enniskillen i Londonderry. Obroń­cy tej ostatniej dzielnie stawiali opór przez sto pięć dni. Gdyby wtedy Francuzi wsparli bardziej akcję podjętą przez zdetronizowanego Jakuba, losy Re­wo­lucji Chwalebnej mogłyby potoczyć się inaczej. Nie przeszko­dzili oni jednak interwencji Wilhelma Orańskiego, który w 1890 r. zebrał do­bo­ro­we oddziały złożone z protestantów różnej narodowości i w czerwcu prze­jął dowództwo swych sił w Irlandii. 12 lipca nad rzeką Boyne, na pół­noc od Dublina, armia irlandzko-francuska przegrała bitwę, która prze­są­dziła o dalszych losach Zielonej Wyspy. Wbrew opinii towarzyszących mu do­wódców, Ja­kub Stuart przestraszył się rywala i zarządził odwrót. Uz­nał, że jego spra­wa jest już przegrana, zostawił Irlandię samej sobie i uciekł do Fran­­cji.

Wilhelm Orański nie dotrzymał wszystkich warunków kapitulacji usta­lonych w Traktacie z Limericku, podpisanym 13 października 1691 r. Po­z­­­wolił na emigrację ponad dziesięciu tysięcy żołnierzy, którzy wybrali słu­ż­bę w armii Ludwika XIV, ale nie dotrzymał obietnicy tolerancji dla kato­li­ków. Protestanci wprowadzili ustawy, które odmawiały Irlandczykom-ka­tolikom prawa do własnej ziemi, do wykształcenia, do większości wolnych zawodów, do wszystkich urzędów państwowych i miejskich. Zawarcie mał­żeństwa mieszanego łączyło się z poważnymi konsekwencjami natury pra­w­no-ekonomicznej, np. protestant żeniący się z katoliczką tracił prawo do urzędów państwowych.

Patrząc z perspektywy szkockiej można by powiedzieć, że bitwa nad rze­ką Boyne stanowiła jedynie drobny epizod, który z dziejami tego kraju miał jedynie taki związek, że wśród irlandzkich protestantów znajdowało się wielu Szkotów, a do kwietnia 1689 r. Jakub VII był oficjalnie królem Szkocji. Część historyków podkreśla jednak znacznie szersze znaczenie tej bitwy. „Był to bój Anglo-Szkotów - pisze Trevelyan - przeciw Celto-Ibe­rom o przewodnictwo w Irlandii. Ale w nie mniejszym stopniu była to wal­ka Brytanii i jej europejskich sojuszników o niedopuszczenie do jakobic­kiej restauracji w Anglii, prowadzącej w konsekwencji do opanowania świa­ta przez monarchię francuską. Obecność po obu stronach rzeki pułków z kontynentu podkreślała międzynarodowy charakter sporu. Wynik tego historycznego dnia przyniósł Irlandczykom prześladowanie i tyranię, ciąg­nącą się przez wiele następnych pokoleń, ale ocalił protestantyzm w Euro­pie i umożliwił brytyjskiemu imperium podjęcie wielkich kroków na dro­dze do dobrobytu, wolności i zamorskiej ekspansji” . Do tego komenta­rza brytyjskiego historyka dodać należy jeszcze, że coroczne świętowanie rocznicy owego zwycięstwa protestantów pod wodzą Wilhelma Orańskie­go, przybrało formę przemarszów oranżystów przez katolickie dzielnice ul­sterskich miast. Ten element tradycji stanowi dzisiaj poważną przeszkodę w procesie pokojowym.

W roku 1692 zdetronizowany Jakub Stuart podjął jeszcze jedną pró­bę. Tym razem miała to być inwazja z Normandii na Anglię, przeprowa­dzo­na przy użyciu dostar­czonej mu przez Francuzów floty złożonej z czter­dzie­stu czterech okrętów. Akcja została udaremniona w zarodku przez holen­der­ską i angielską ma­ry­narkę, które zaatakowały flotę francuską już w za­toce La Hogue, zata­pia­jąc w sześciodniowej bitwie 15 okrętów przeciw­ni­ka. Warto dodać, że do rozwoju marynarki angielskiej przyczynił się sam Jakub Stu­art, pełniąc jako diuk Yorku stanowisko Lorda Admi­ra­licji. Pró­ba wpro­wa­dzenia po­datku, określanego jako Ship Money, a przeznaczone­go na bu­do­wę floty, była zaś jedną z przyczyn woj­ny domowej, która za­koń­czyła się tak fatalnie dla jego ojca.

Claverhouse, którego Jakub VII upoważnił do werbowania szkockich kla­nów, poległ w bitwie pod Killiecrankie 27 lipca 1689 r., choć dowo­dzo­ne przez niego oddziały odniosły zwycięstwo nad zwolennikami Williama II. Niecały miesiąc później wojska rządowe okrążyły i pokonały górali pod Dunkeld. Ich resztki zostały ostatecznie rozbite w maju następnego roku. Jako symbol tego zwycięstwa, w strategicznym miejscu zachodnich Wy­żyn zbudowano twierdzę Fort William. Wojownicze nastroje wśród górali zneutralizowano za pomocą pieniędzy wręczonych naczelnikom klanom. Na ten cel władze miały wyasygnować 12-15 tys. funtów. Latem 1691 r. ogłoszona została amnestia dla wszystkich, którzy do 1 stycznia następne­go roku złożą wiernopoddańczą przysięgę przed miejscowym szeryfem.

Naczelnik Macdonaldów z miejscowości Glen­coe (gael. Dolina Łez), Aleksander Macdonald, którego mały klan cieszył się złą sławą z powodu kradzieży bydła, nie dotrzymał podanego terminu złożenia przysięgi. Niezadowolony, że nie dostał rządowych pieniędzy, zwlekał do ostatniego dnia i dopiero 31 grudnia stawił się w Fort William. Tu powiedziano mu, że kró­lewski szeryf urzęduje w innej miejscowości, odległej o 40 mil. Dotarł tam dopiero 6 stycznia.

Klan Macdonaldów był solą w oku szkockich polityków z otoczenia Williama II. Jeden z nich miał powiedzieć, że ci górale stanowią "diabel­ską zgraję (damnable sect), najgorszą na całych Wyżynach". Król nie zos­tał dokładnie poinformowany o okolicznościach niedotrzymania terminu przez naczelnika Macdonaldów. Szkoccy doradcy namówili go do wyda­nia rozkazu przeprowadzenia akcji „ogniem i mieczem” (Fire and Sword), by „wytępić tę zgraję złodziei” .

0x01 graphic

Glencoe - fotografia współczesna

1 lutego 1692 r. przybył do Glencoe oddział żołnierzy dowodzony przez kapitana Roberta Campbella z klanu wrogiego Macdonaldom. Mieszkańcy musieli ich zakwaterować, co było znacznym obciążeniem dla biednych gó­rali. Dwanaście dni później, o piątej nad ranem, żołnierze Campbella znie­nacka zaatakowali śpiących górali, zabijając trzydzieści osiem osób, w tym dwie kobiety i dwoje dzieci. Wśród ofiar był także naczelnik klanu. Reszta liczącej około stu czterdziestu mieszkańców wioski uciekła w góry, gdzie część z nich zmarła z głodu i mrozu. „Być może - pisze dość wstrzemię­źli­­wy w ocenie historyk szkocki - że dokładne okoliczności tej masakry w Glen­coe zostały przedstawione niezbyt wiernie, ale przy każdej interpretacji pozostaje ona odrażającym i strasznym czynem, za który odpowiedzial­ność ponosi rząd Williama” . Co prawda, król zdymisjonował swego sekreta­rza, Jana Dalrymple'a, ale uwzględniając rozmiar dokonanej z pełną pre­medytacją zbrodni, nie mogło to stanowić żadnego zadośćuczynienia dla Szkotów, nie mówiąc już o rodzinach ofiar. Dymisja ta nastąpiła, zresztą, długo po fakcie, bo dopiero trzy lata później.

Wydarzenie to, jeśli nawet zastraszyło niepokorne zazwyczaj klany gó­ralskie, a taki chyba był sens polityczny tej masakry, nie przyczyniło się do wzrostu ich sympatii dla urzędującego w Londynie władcy i jego edyn­burskiego rządu. Przez ponad pół wieku wzdychać będą jeszcze górale do swego „króla za wodą”. Masakra w Glencoe stała się natomiast, nie tylko dla górali, tragiczną legendą i niezapomnianą krzywdą, a pamięć o niej od­żywać będzie wśród Szkotów podczas kolejnych wystąpień przeciwko lon­dyńskim władzom.

Tymczasem w Edynburgu toczyła się, prowadzona środkami politycz­ny­mi, rozgrywka między Koroną a Parlamentem. Na plan pierwszy wysunę­ły się kwestie religii. Nowy Parlament, zgodnie z Żądaniem Prawa, pod­czas pierwszej sesji zniósł system episkopalny i wprowadził prezbiteria­nizm. Przyjęte ustawy nie zostały jednak dotknięte królewskim berłem, co stanowiło tradycyjny znak ich ratyfikacji. W tym czasie bowiem William II jeszcze się wahał, czy nie zostawić w Szkocji instytucji biskupów. Ostate­cznie jednak doradcy przekonali go, że taka polityka byłaby zbyt niebez­pieczna. Toteż dopiero podczas drugiej sesji Parlamentu, w czerwcu 1690 r., komisarz królewski zatwierdził ustawę przywracającą w Szkocji prezbite­ria­nizm, zgodnie z ustaleniami Złotego Aktu z 1592 r. Dziedzicom i świe­ckim Starszym przyznano prawo do zgłaszania kandydatów na wakujące stanowiska ministrów.

To tradycyjne prawo "patronatu" wiązało się z istniejącym od dawien da­wna obowiązkiem wybudowania oraz utrzymywania kościoła i plebanii, jak też przydzielenia ministrowi odpowiedniego kawałka ziemi. Dziedzic mógł proponować kandydata, natomiast ewentualne odwołanie ministra leżało wyłącznie w gestii właściwego prezbiteriatu. Novum ustawy z 1690 r. polegało na tym, że parafianie mogli teraz wykupić od dziedzica prawo pa­tronatu. Duszpasterskie kwalifikacje kandydata musiały być zawsze pot­wier­dzone przez właściwy prezbiteriat. Późniejsza ustawa z 1697 r., tzw. Barrier Act, wymagała, by wszystkie projekty przedkładane Zgro­ma­dze­niu Generalnemu Kościoła szkockiego miały aprobatę większości lokal­nych prezbiteriatów.

Zwołane w październiku 1690 r. Zgromadzenie Generalne, po trzydzie­stu siedmiu latach od ostatniego spotkania, odrzuciło zasadę Stuartów, przy­znającą królowi prawo podejmowania decyzji dotyczących Kościoła oraz potępiło Akt Supremacyjny z 1669 r. Odsunięci ministrowie powrócili do swych parafii. Nawiązano do Złotego Aktu i Westminsterskiego Wyzna­nia Wiary, choć nie wspomniano o kowenantach i „boskim prawie Kościoła Prezbiteriańskiego”. Biskupi i episkopalni profesorowie zostali wydaleni, a w 1692 r. Zgromadzenie Generalne nie zgodziło się na powtórne przyję­cie nawet tych, którzy chcieli uznać prezbiteriańskie władze i zaakcepto­wać westminsterskie zasady.

Władza świecka była bardziej tolerancyjna. W 1693 r. William II zaży­czył sobie, aby wszyscy urzędnicy cywilni, wojskowi i duchowni złożyli przysięgę, że uznają go jako króla de iure i de facto. Odpowiednie ustawy z 1693 i 1695 r. umożliwiły objęcie tolerancją tych duchownych episko­pal­nych, którzy złożyli tę przysięgę; z okazji skorzystało blisko stu minis­trów. Tych, którzy odmówili, przyjęło się nazywać „niezaprzysiężonymi”. Utworzyli oni oddzielny Kościół Episkopalny w Szkocji. Status duchow­nych niezaprzysiężonych utrzymywał się aż do roku 1792.

Nacisk Kościoła na Parlament doprowadził też do przyjęcia ustaw skie­rowanych przeciw „bluźnierstwu i profanacji”, z których robiono nieraz niechlubny użytek, np. w 1696 r. na ich podstawie postawiono przed są­dem osiemnastoletniego studenta Tomasza Aikenheada za zaprzeczanie autentyczności Pisma Św. Na mocy wyroku sądu został on powieszony.

Bardziej pozytywnym rezultatem postulatów duchowieństwa był Akt Edu­kacyjny z 1696 r., na mocy którego dziedzic każdej parafii miał obo­wią­zek przydzielenia odpowiedniego domu na szkołę i przekazywania us­talo­nych kwot na pensję dla nauczyciela: 100-200 marek rocznie, płatne w dwóch ratach - na Zielone Świątki i na św. Marcina. Jeśli dziedzic nie spełniał tego obowiązku, miejscowy prezbiteriat miał prawo zwrócić się do lokalnych organów władzy królewskiej o wyegzekwowanie należnych świadczeń. Ustawa ta odegrała wielką rolę w rozwoju szkockiego syste­mu edukacji narodowej.

Do pozytywnych aspektów polityki Wilhelma Orańskiego w Szko­cji za­liczyć należy także przeprowadzonej w 1690 r. reformy prawa wybor­cze­go, przyznającego wszystkim mieszczanom czynne prawo wyborcze, któ­re dotychczas posiadali tylko rajcy. W szkockim życiu politycznym za­czę­ło rosnąć znaczenie stanu trzeciego .

Ogólnie rzecz biorąc, stosunki Williama II ze Szkotami układały się jed­nak nie najlepiej, zwłaszcza pod koniec jego panowania. Okazało się bo­wiem, że Orańczyk, który obiecywał uwolnić ich od tyranii despotyczne­go Jakuba VII, okazał się władcą jeszcze bardziej absolutnym. Ponadto, wystę­powały znaczne różnice w poglądach na politykę zagraniczną. Od 1689 do 1697 r. Anglia prowadziła wojnę z Francją i wielu Szkotów po­legło na od­le­głych polach bitew. Co prawda, „stary sojusz” już nie obowiązywał, ale sentymenty pozostały, a wojna Anglii z Francją wyrządzała szkodę trady­cyjnym sto­sunkom handlowym Szkocji z kontynentem.

Do największego zaognienia w stosunkach angielsko-szkockich doszło jednak w związku z próbami włączenia się Szkotów do ekspansji kolo­nial­nej. Okazało się wtedy, że nie tylko nie mogą oni liczyć na pomoc ze stro­ny władz w Londynie, które robiły, co mogły, by pokrzyżować im plany. Szczególnie dobitnego przykładu dostarcza historia szkockiej Kompanii do handlu z Indiami i Afryką, założonej w 1695 r. na mocy ustawy Parla­mentu. I choć komisarz królewski w Edynburgu zatwierdził tę ustawę, to gdy okazało się, że przedsięwzięcie może zagrozić handlowi angielskie­mu, a ponadto grozi uwikłaniem w wojnę z Hiszpanią, Anglicy zaczęli utrud­niać realizację projektu.

Autorem pomysłu był Szkot wychowany w Anglii, William Paterson (1658-1719), człowiek niezwykle zdolny i energiczny. Zdobył wielką for­tunę w Ameryce Środkowej, a po powrocie osiadł w Londynie, zajmując się handlem. Według jego projektu w 1694 r. założono Bank Anglii w ce­lu sfinansowania rozbudowy floty angielskiej. Instytucja ta zrewolucjo­ni­zowała angielski system finansowy, m. in. przez wprowadzenie do obiegu na szeroką skalę pieniądza papierowego, czyli banknotów. Rok później za­­czął działalność Bank Szkocji.

Nowy plan Patersona przewidywał założenie kolonii handlowej w Ame­ryce Środkowej na wybrzeżu Zatoki Darien (dzisiejsza północna Kolum­bia). Miała ona umożliwić handel z Indiami, bez potrzeby okrążania Afry­ki, łącząc Atlantyk z Pacyfikiem. Początkowo zakładano równy udział ak­cjo­nariuszy angielskich i szkockich. Ponieważ jednak planowana kompa­nia stanowiła niebezpieczną konkurencję dla istniejącej od stu lat Kompa­nii Indii Wschodnich, oburzenie londyńskiej Izby Gmin wypłoszyło angiel­­skich udziałowców. Nie zrażeni tym Szkoci doprowadzili do realizacji pro­jektu Patersona. Zebrano zawrotny majątek wartości 400 tys. funtów szter­lingów - równowartość prawie wszystkich pieniędzy znajdujących się wów­czas w obiegu w Szkocji.

0x01 graphic

Wewnętrzna strona wieka sejfu Kompanii szkockiej

zawierająca wymyślny mechanizm zamykający

0x01 graphic

12 lipca 1698 r. pięć statków wyszło z Leith, biorąc kurs na Amerykę Środkową; oprócz towarów, wiozły tysiąc dwu­stu kolonistów. 3 listo­pada rzucono kotwicę w rejonie, który nazwano Kaledonią. Osada otrzymała na-

Strona tytułowa dzienników Zarządu Kompanii Szkockiej

­z­wę Nowy Edyn­burg, a strzegący ją fort - St Andrews. Kolo­niś­ci nawią­za­li poko­jo­we stosunki z tubylcami, z któ­ry­mi za­czę­li han­d­lować. Reak­cja Hisz­pa­nów była wroga. W wy­ni­ku walk z ni­mi w lu­tym następ­ne­go roku Szko­ci stra­ci­li jeden sta­tek.  

Trudne warunki kli­matyczne, epide­mia malarii, brak ży­w­noś­ci i odmo­wa po­mocy ze strony kolo­ni­stów angielskich na Jamaj­ce (podobno na po­le­cenie Williama II), zmu­siła Szkotów do opuszczenia po ośmiu miesiącach Nowe­go Edynburga. Nie wie­dzieli, że ze Szko­­cji płynęły do nich sta­t­ki z zao­pa­trze­niem i po­siłkami. Straszne wa­runki podczas po­d­ró­ży zdzie­siątkowa­ły nie­­fortunnych ko­lo­nistów. Z trzech sta­t­ków, które wyru­szyły w drogę pow­ro­t­ną, po dłu­gich pe­ry­petiach tylko jeden przybił do ojczystego brzegu, przy­­wożąc połowę pierwotnego składu.

0x01 graphic

Mapa Darienu w: John Senex, A new general atlas ... of the world. London, 1721.

Przybyła do Darienu kolejna ekspedycja podjęła próbę odbu­do­wy No­we­go Edynburga i wzno­wienia działalności placówki. Ponownie jednak zjawili się Hi­sz­panie. Po pierw­szych, niekorzyst­nych dla siebie potyczkach, zmobi­lizowali prze­ciw Szkotom zna­czne siły lądowe i morskie.

Bardzo ważnym ele­mentem pla­nu Pater­so­na było założenie, iż w wypad­ku zagro­żenia ze strony dominującej w tamtym rejo­nie Hisz­pa­nii, ko­­loni­s­tom szko­c­kim przyjdzie z po­mo­cą flota an­­gielska. Tak się nie stało, gdyż William II oba­wiał się „za­kłócić po­­kój chrześcijań­skie­go świa­ta” . 31 mar­­­ca 1700 r. Hi­sz­panie zmu­sili Nowy Edyn­burg i fort St Andrews do kapitulacji.

Kompania poniosła kompletną klęskę . Szkoci stracili ok. dwa tysiące ludzi i ponad 200 tys. fun­tów. Ich gniewu nie ostudził na­wet list Williama II skierowany do zwo­łanej w październiku dzie­­wiątej sesji Parlamentu szko­c­­kie­­go. Król uspra­wie­dliwiał się ko­niecznością utrzymania „chrześ­ci­jań­skiego pokoju” i obie­cywał wynagrodzenie strat Kompanii oraz promo­wa­nie szkockiego han­dlu.

Drugą ważną sprawą, która za­ogniła w tym czasie stosunki szko­cko-an­giel­skie, była kwestia suk­­cesji po Willia­mie II. Jego mał­żeństwo z Marią (zm. w 1694 r.) było bezdzietne. Szep­tana wieść głosiła, że Orańczyk miał skłon­ność do płci męskiej. Druga cór­ka Ja­ku­ba VII z jego pierwszego mał­­żeń­stwa, księż­niczka Anna (1665-1714), miała innego rodzaju problemy pro­kre­acyjne. Wydana za duńskiego księcia Jerzego (zm. 1708 r.), siedem­naście ra­­zy zacho­dziła w ciążę, kilka razy poro­niła, a dzie­ci które rodziła zaraz umie­rały. Okres niemowlęcy przeżył jedy­nie syn William Henryk (ur. 1789), diuk Glou­ce­ster. Gdy i on zmarł w ro­ku 1700, Par­lament an­giel­ski postano­wił, że w wy­padku bezpo­tomnej śmier­­ci królo­wej sukcesja win­na przejść na jej naj­bliż­szą protestan­cką krewną i jej po­tomstwo. Us­ta­lono, że warunek ten spełnia Zofia, wnuczka Jakuba VI, żo­na elektora hanowerskie­go. Wpro­wa­dzono zarazem zastrzeże­nie, by nowy monarcha praktykował angli­kanizm. Akt Suk­cesyjny nie wspo­­minał jed­nak w ogóle o Szkocji.

0x01 graphic

Anna Stuart w wieku lat osiemnastu

(obraz W. Wissinga i J. van der Vaarta)

Biorąc pod uwagę ówczesny stan na­strojów w północnym królestwie, zwła­­szcza po historii w Zatoce Darien, było mało prawdopodobne, że Szko­ci zgo­dzi­­liby się na to, by Anglicy wybierali im króla. Istniała jeszcze cał­kiem realna perspektywa powrotu Stuartów, dynastii sprawującej w Szko­cji władzę, z krótkimi przerwami, od 1371 r. Co prawda, w 1701 r. zmarł odsunięty od tronu Jakub VII, ale gdyby jego syn Jakub Franciszek Ed­ward (1688-1766) - dla jakobitów Jakub VIII, zaś dla przeciwników Stary Pretendent - przedsięwziął w 1702 r. zdecydowaną akcję i przybył do Szko­­cji, mógłby zamiast Anny być uznany królem. Oka­zało się jednak, że nie nadawał się on zupełnie do podejmowania takich śmiałych decyzji.

Trzeba dodać, że Wilhelm Orański już od objęcia tronu my­ślał o unii rea­lnej obu królestw. W 1689 r. szkocka konwencja stanów wyraziła na to zgodę, a jedenaście lat później angielska Izba Lordów mianowała nawet komisarzy do rozmów ze Szkotami. Jednak Izba Gmin nie godziła się na tę propozycję. Stan stosunków szkocko-angielskich nie sprzyjał wtedy ta­kim planom. Niemniej jednak, król nalegał i w roku następnym skierował posłanie do angielskiego Parlamentu, by ten zawarł pełną unię ze Szkocją.

8. Traktat o Unii

Po śmierci Williama II i wstąpieniu na tron królowej Anny polityka an­gielska nie uległa zbyt wielkim zmianom, chociaż faworyci dworscy re­kru­towali się teraz głównie z obozu torysów, podczas gdy wcześniej przewa­żali wigowie. Meandry polityki zagranicznej i wewnętrznej sprawiły, że protestancka królowa nie mogła przekazać tronu szkockiego, a tym bar­dziej angielskiego, swemu bratu, katolikowi Jakubowi Franciszkowi.

Kiedy Lud­wik XIV uznał tego ostatniego za króla Anglii, Szkocji i Ir­lan­dii, lada dzień spodziewano się wojny z Francją. Wtedy też sprawa unii stała się aktualna.

Oba parlamenty wyraziły wreszcie zgodę na pertraktacje. Choć szkocka opinia publiczna była raczej przeciwna, w listopadzie 1702 r. doszło w Lon­dynie do spotkania delegacji Anglików i Szkotów. Po czterech miesiącach negocjacje zostały jednak przerwane z powodu rozbieżności w kwestiach ekonomicznych.

W tym czasie w Edynburgu zebrał się Parlament. Opozycja, złożona z tak różnorodnych elementów, jak tzw. Country Party , jakobici czy episko­palianie, była skłócona, ale jeszcze na tyle silna, by doprowadzić do uch­wa­lenia dwóch ustaw utrudniających dyskusję delegacji w Londynie. Pier­w­sza z nich, dotycząca pokoju i wojny (Act anent Peace and War), orze­kała, że żaden następca królowej Anny nie może wypowiadać wojny bez konsultacji ze szkockim Parlamentem. Była to bezpośrednia reakcja na wy­powiedzenie przez Anglię wojny Francji bez wiedzy posłów w Edynbur­gu. Ustawa o bezpieczeństwie (Act of Security) stwierdzała natomiast, że w okresie dwudziestu dni po bezpotomnej śmierci Anny, Parlament szko­c­ki powinien wyznaczyć jako jej następcę protestanta i potomka rodu Stu­artów, który zapewni Szkocji wolność polityczną, religijną i ekonomiczną (wolność handlu). Ponieważ komisarz królewski w Edynburgu odmówił ratyfikacji tej ustawy, Parlament nie wyraził zgody na unię.

0x01 graphic

Fragmenty ryciny z 1685 r. przedstawiającej uroczysty przejazd parlamentu

z Pałacu Holyrood do miejsca obrad (Parliament House).

Jeźdźcy wiozą regalia: po lewej - berło, pośrodku - koronę, po prawej - miecz.

Na początku sierpnia 1704 r. niepewni o los armii angielskiej na konty­nencie doradcy Anny przekonali ją, by ratyfikowała Ustawę o bez­pieczeń­­stwie. Jednak na wieść o zwycięstwie pod Blenheim , doszli do wniosku, że niepotrzebnie ustąpili Szkotom i w lutym następnego roku Parlament angielski uchwalił ustawę o cudzoziemcach (Alien Act). Postanawiała ona, że jeśli do Bożego Narodzenia Szkocja nie zaakceptuje hanowerskiej suk­cesji, to Szkoci będą traktowani jak cudzoziemcy, a ich kupcy nie otrzy­ma­ją prawa prowadzenia działalności w Anglii i w koloniach. Kwestia unii po­zostawała jeszcze otwarta, gdyż usta­wa upoważniała królową do wyz­na­­cze­­nia komisarzy na negocjacje ze Szko­ta­mi.

Anna w pierwszych latach panowania (portret sir Godfreya Knellera)

Spory wśród polityków szkockich dotyczyły nie tylko kwestii zawarcia unii, ale także jej charakteru. Anglicy nastawali bowiem na unię inkorpo­ra­cyjną, czyli unię parlamentów. Tym­cza­sem wielu parlamentarzystów edyn­burskich, wyjąwszy zdecydowanych opozycjonistów, skłonnych było po­p­rzeć ideę unii federacyjnej. Żywili oni słuszne obawy, że inkorporacja spro­wadzi się do wchłonięcia Parlamentu szkockiego przez Parlament an­giel­ski i nie pozostawi Szkocji żadnej samodzielności politycznej. Nie by­ło także zgody, co do tego, kto ma mianować szkockich komisarzy na ne­go­cjacje: Parlament czy Korona.

Sprawa ruszyła z miejsca 1 września 1705 r., kiedy nie tylko przyjęto us­tawę dotyczącą traktatu o unii, ale również postanowiono zwrócić się do kró­lowej o mianowanie komisarzy reprezentujących stronę szkocką.

Historyków intryguje fakt, że ten ostatni wniosek zgłosił jeden z dotych­­czasowych opozycjonistów, Jakub Douglas (1658-1712), czwarty diuk Hamilton. Wcześniej zapewniał on swoich zwolenników, że tego dnia kwe­stia spo­so­bu wyznaczenia komisji nie będzie podnoszona. Ale zaraz po­tem, gdy wie­lu z nich udało się „na wino i obiad”, postawił wniosek, by sprawę no­mi­na­cji komisarzy pozostawić królowej. Mackie sugeruje, że ta "wolta Ha­­mil­tona" spowodowana była przyjęciem przez niego od Korony znacz­nej su­my pieniędzy . Prawdopodobnie angielskie złoto dostało się do kie­sze­­ni jeszcze innych parlamentarzystów szkockich . Peter Ross, Amerykanin szkockiego pochodzenia, żyjący w drugiej połowie XIX w., podał nawet listę tych, którzy „sprzedali niepodległość Szkocji za angiel­skie złoto”. Widnieją na niej m. in.: diuk Montrose - Ł 200, diuk Atholl - Ł 1000, diuk Roxburgh - Ł 500, markiz Tweeddale - Ł 1000, earl Seafield - Ł 490, earl Findlater - Ł 100, lord Ormiston - Ł 200, lord Fraser - Ł 100, lord Forbes - Ł 50, lord Banff - Ł 11 (!) i burmistrz Ayr - Ł 100 .

0x01 graphic

Wniosek Hamiltona przeszedł około czterdziestoma głosami. Przedtem dodano warunek, że traktat unijny nie będzie dotyczył spraw wyznanio­wych, a także zwrócono się do Anny, by odwołała obraźliwy dla Szkotów Alien Act. Królowa przychyliła się do tego postulatu i na początku 1706 r. mianowała z każdego kraju po trzydziestu jeden komisarzy. Wśród nich przeważającą więk­szość stanowili zwolennicy unii. Je­dy­nym wyjątkiem był czołowy jako­bi­­ta Jerzy Lockhart of Carnwath (1673-1731), dla któ­rego przyjęcie przez Par­lament wspomnianej ustawy było rów­noznaczne z „początkiem końca Szko­cji”.

Warto dodać, że w 1714 r. Carnwath opublikował dzienniki , gdzie ze sta­nowiska jakobickiego przedstawione zostały debaty na temat unii pro­wa­­­dzo­ne wśród polityków szkockich. Carn­wath, który nie podpisał uzgod­nio­ne­go póżniej traktatu unijnego, w latach 1708-15 był wybierany w Edyn­burgu na członka Izby Gmin. W 1715 r. zos­tał aresztowany jako jakobita; po uwol­nieniu wyemigrował do Holandii i tam zginął w pojedynku.

W składzie szkockiej komisji zabrakło nie tylko ówczesnego Lorda Ad­wokata, które to stanowisko zajmował przeciwny unii Jakub Stewart, ale także diuka Hamiltona.

Tym razem sprawy przybrały szybki obrót. Piersze spotkanie komisarzy odbyło się 16 kwie­tnia, a już po dziewięciu tygodniach projekt traktatu był gotów. Należałoby powiedzieć, że został on wytargowany, gdyż to nie sentymenty zadecydowały o ostatecznym rezultacie negocjacji. Pierwsze trzy artykuły, na ogólną liczbę dwudziestu pięciu, obejmowały minimum politycznych żądań Anglików. A oto w skrócie ich najważniejsza treść:

I. Królestwa Szkocji i Anglii łączą się w jedno pod nazwą Wielkiej Brytanii; flaga Zjednoczonego Królestwa przedstawia połączone krzyże św. Andrzeja i św. Jerzego.

II. Prawo dziedziczenia tronu Wielkiej Brytanii przechodzi na księżniczkę Zo­fię Hanowerską i jej następców będących protestantami. „Wszyscy papiści oraz osoby, które zawarły małżeństwo z papistą”, nie mają żadnych praw do „imperialnej korony Wielkiej Brytanii”, jak również wszelkich jej dominiów.

III. „Zjednoczone Królestwo Wielkiej Brytanii reprezentowane jest przez je­den i ten sam Parlament noszący nazwę: Parlament Wielkiej Brytanii”.

Obok kwestii polityczno-ustrojowych traktat wprowadzał także regula­cje dotyczące zagadnień prawno-administracyjnych oraz ekonomicznych. Artykuły odnoszące się do tej pierwszej sfery głosiły w szczególności, że:

XVI. Wprowadza się jednolity (angielski) system monetarny. Mennica szkoc­ka ma prawo kontynuować swą działalność na tych samych prawach co men­nica angielska.

XVII. Wprowadza się jednolity (angielski) system miar i wag.

XVIII. Prawa regulujące handel, cła i akcyzy w Szkocji, przewidziane w trak­tacie o unii, z chwilą wejścia go w życie będą takie same jak w Anglii. Nato­miast wszystkie inne prawa, które obowiązywały dotąd w królestwie Szko­cji, pozostają w mocy, z wyjątkiem tych, które są sprzeczne bądź niezgodne z ni­niejszym traktatem. Parlament Wielkiej Brytanii może dokonać zmian w pra­wie publicznym odnoszącym się do polityki i administracji publicznej; nie może jednak dokonywać żadnych zmian dotyczących prawa prywatnego, „chy­ba że byłoby to z korzyścią dla poddanych w Szkocji”.

XIX. System sądowniczy w Szkocji pozostaje w swym dotychczasowym kształ­cie, z tym zastrzeżeniem, że w niektórych przypadkach, np. dotyczących spraw morskich, Parlament Wielkiej Brytanii może wprowadzić zmiany. Zastrze­że­nie to odnosi się również do Komisji Skarbu (Court of Exchequer) i Rady Królewskiej (Privy Council). Od spraw rozpatrywanych przez sądy szkockie nie może być odwołania do „żadnego trybunału w Westminster Hall” . Te ostatnie nie są władne dokonywać żadnych rewizji spraw ani zmieniać czy wstrzymywać egzekucji wyroków wydanych przez sądy szkockie.

XX. Pozostają w mocy wszystkie uprawnienia dotyczące dziedzicznych i do­ży­wotnich urzędów, dziedzicznych jurysdykcji, a także praw własności, któ­re zapewnia obecne prawo szkockie, jeśli nie kłóci się to z niniejszym trak­tatem).

XXI. Pozostają w mocy dotychczasowe prawa i przywileje miast królewskich.

XXII. Liczba szkockich przedstawicieli w Parlamencie Wielkiej Brytanii wy­niesie odpowiednio: 16 dla Izby Lordów (na ogólną liczbę 190) i 45 dla Izby Gmin (na ogólną liczbę 513). Zostaną oni wybrani do czasu wejścia traktatu w życie, tzn. 1 maja 1707 r. Od tego dnia członkowie obu izb obecnego Par­lamentu angielskiego stają się członkami odpowiednich izb Parlamentu Wiel­kiej Brytanii. Wszyscy oni winni złożyć przysięgę lojalności i posłuszeństwa, zgodnie z aktem uchwalonym w pierwszym roku panowania Williama i Ma­rii, oraz podpisać deklarację przewidzianą odpowiednimi aktami uchwalo­nymi dla zapewnienia bezpieczeństwa osoby.

Należy dodać, że Szkotom bardziej odpowiadała zasada ustalania liczby posłów oparta na proporcjach ludności, które wynosiły w przybliżeniu 1:5; Szkocja liczyła wówczas około miliona, natomiast Anglia - ponad pięć mi­­lionów mieszkańców. Anglicy nalegali na przyjęcie proporcji wynikających z porównania globalnych sum podatku gruntowego (the land tax) w obu królestwach. Pierwszy wariant dawałby Szkotom osiemdziesięciu pięciu przedstawicieli w Izbie Gmin, drugi przyznawałby im jedynie trzynaście miejsc. Liczby przyjęte w traktacie unijnym stanowiły więc rezultat kom­promisu.

XXIV. Wprowadza się nową Wielką Pieczęć (The Great Seal) Zjednoczonego Królestwa. Regalia Szkocji (korona, berło i miecz), protokoły z obrad Parla­mentu szkockiego oraz inne dokumenty urzędowe „będą przechowywane jak dotychczas w tej części Zjednoczonego Królestwa, które jest obecnie nazy­wane Szkocją” .

Art. XXIII dotyczył praw i przywilejów parów szkockich oraz wprowa­dzał pojęcie „para Wielkiej Brytanii”. Art. XXV - i ostatni - unieważniał wszystkie prawa i statuty sprzeczne lub niezgodne z pozostałymi dwu­dzie­s­toma czterema artykułami lub ich fragmentami. Kwestia prawa odwoły­wa­nia się do Izby Lordów, w której zasiadało dwudziestu dwóch biskupów anglikańskich, została - jak pisze Mackie - „celowo pominięta, by nie dra­żnić szkockich prezbiterian” .

Ważnym uzupełnieniem tych decyzji politycznych były ustalenia doty­czące spraw ekonomicznych i finansowych. Traktat wprowadzał wolność handlu i żeglugi „dla wszystkich poddanych Zjednoczonego Królestwa” (art. IV); polecał wciągnięcie do Rejestru Generalnego statków handlowych Wielkiej Brytanii wszystkich jednostek należących do poddanych JKM (art. V); wprowadzał „wolny rynek” w granicach Zjednoczonego Królestwa oraz jednolity (angielski) system ceł i taką samą dla wszystkich akcyzę, a tak­że ujednolicony podatek gruntowy (art. VI - XIV). W odniesieniu do części akcyz, m. in. na sól i słód, oraz podatku gruntowego, przyznano Szko­tom pewne ulgi na ustalony okres.

Na szczególną uwagę zasługuje art. XV, zarazem najdłuższy, mówiący o dotacji pieniężnej, traktowanej po części jako rekompensata za objęcie Szkocji spłatą angielskiego długu publicznego, przy czym na Szkotów przypadło 160 tysięcy funtów. Dług ten powstał w wyniku pożyczki udzie­lonej Koronie przez Bank Anglii na rozbudowę floty wojennej. Na spłatę tej pożyczki przeznaczano dochody z ceł i akcyz nakładanych na trunki. Przyznane pieniądze miały też stanowić pewne zadośćuczynienie za straty jakie ponieśli Szkoci w swych przedsięwzięciach kolonizacyjnych w Da­rie­nie.

Kwota określana w traktacie mianem „Ekwiwalentu” (The Equivalent), wynosiła 398 085 funtów 10 szylingów, a jej wypłatę rozłożono na siedem lat. Połowa tej sumy miała pójść na rekompensaty dla akcjonariuszy szko­c­kiej Kompanii do handlu z Afryką i Indiami, w związku z fiaskiem przed­się­wzięcia w Zatoce Darien. Anglicy zgodzili się na wypłacenie tych re­kompensat, ale postawili warunek, że wspomniana Kompania, jako stano­wiąca zagrożenie dla monopolu Kompanii Indii Wschodnich, zostanie roz­wiązana. Komisarze szkoccy początkowo oponowali, ale potem wyrazili zgodę.

Art. XV zapowiadał także wydzielenie po dwa tysiące funtów rocznie przez okres siedmiu lat na promowanie szkockich manufaktur produkują­cych wełnę oraz na rozwój rybołówstwa i innych dziedzin przemysłu. Po­wołana przez królową specjalna komisja miała czuwać nad prawidłowym rozdysponowaniem wymienionych kwot, a następnie przedstawić Parla­mentowi Wielkiej Brytanii stosowne rozliczenia.

Ważne uzupełnienia traktatu dotyczyły religii. Ponieważ przygotowany projekt nie podejmował tych kwestii, jako że komisarze nie byli do tego upoważnieni, Parlament w Edynburgu opra­cował Ustawę dla zabez­pie­cze­­nia religii protestanckiej i prezbiteriańskiej władzy kościelnej, na­to­­miast Parlament angielski - analogiczną ustawę do­­tyczącą Kościoła angli­kań­skiego. W akcie szkockim powiada się, że „Jej Wysokość, za radą i zgo­dą Parlamentu postanawia i zatwierdza, że praw­dzi­wa religia protestancka, tak jak jest ona obecnie wyznawana w tym Kró­lestwie, oraz nabożeństwo, regulamin i władza tego Kościoła, mają być utrzymane bez żadnych zmian dla ludu tej ziemi i jego przyszłych pokoleń”. Następnie królowa potwier­dzała ważność ustaw przyjętych za panowania Williama i Marii: ratyfiku­ją­cego westminsterskie Wyznanie Wiary i usta­lającego prezbiteriański sy­s­tem władzy kościelnej. Powoływała się rów­nież na deklarację stanów kró­lestwa szkockiego z 11 kwietnia 1689 r., zawie­ra­jącą Żądanie Prawa. Usta­wa o zabezpieczeniu religii protestanckiej posta­nawiała zarazem, że prez­bi­teriański system władzy kościelnej, „przez co na­leży rozumieć rady koś­cielne, prezbiteriaty, synody prowincjonalne i zgro­madzenia generalne”, po­zostaje „jedyną władzą Kościoła w Królestwie Szkocji”.

W tej ustawie znalazła się też ważna klauzula o uniwersytetach i szko­łach. Potwierdzała ona dotychczasowe ustawodawstwo regulujące działalność uniwersytetów w St Andrews, Glasgow, Aberdeen i Edynburgu oraz na­kładała na wszystkich „profesorów, pryncypałów, regentów, magistrów lub innych zajmujących stanowiska w college'ach uniwersyteckich czy szkołach tego Królestwa” obowiązek podpisania dwóch oświadczeń. Pier­w­sze dotyczyło uznania władzy cywilnej, drugie zawierało deklarację, że dana osoba w całości aprobuje westminsterskie Wyznanie Wiary, bierze udział w nabożeństwach i podporządkowuje się władzy kościelnej.

Ustawa o zabezpieczeniu religii protestanckiej i prezbiteriańskiej władzy w Kościele postanawiała także, że każdy szkocki poddany jest na zawsze zwolniony „od jakiejkolwiek przysięgi sprzecznej lub niezgodnej z wymienioną wyżej prawdziwą religią protestancką i prezbiteriańskim sy­stemem władzy kościelnej, nabożeństwem i dyscypliną”. Na koniec wre­szcie, powtórzono dwukrotnie, że ustawa stanowi „fundamentalny i konie­cz­­ny warunek” Traktatu o unii .

Historycy szkoccy zwracają uwagę, że wiele artykułów mających charak­ter prawno-ustrojowy sformułowano w traktacie unijnym „zaskakująco nie­precyzyjnie” . Tak np. nie określono statusu nowego Parlamentu. W Ang­lii tradycyjnie podlegał on królowi, ale w odniesieniu do Szkocji zasada ta nie była wcale taka oczywista. „Ta podstawowa kwestia konstytucyjna - pisze Daiches, mając na myśli relację między Parlamentem a królem - nie została w ogóle podniesiona. Jest oczywiste, że angielscy komisarze traktowali unię jako wchłonięcie szkockiego Parlamentu przez o wiele wię­k­szy Parlament angielski w zamian za wolność handlu, pewne regulacje finansowe, zagwarantowanie praw Kościołowi prezbiteriańskiemu oraz pozostawienie dotychczasowego szkockiego systemu prawnego. Tłumaczy to, dlaczego nie rozpatrywano wcale możliwości wprowadzenia systemu fe­de­racyjnego ani pozostawienia, choćby z ograniczonymi uprawnieniami, szkoc­kiego Parlamentu” .

0x01 graphic

Projekty takie były w Szkocji formu­łowane przez przeciwników unii inkor­po­racyjnej, znajdując najpełniejszy wy­­raz i najbardziej rozwiniętą argumentację w wystąpieniach wybitnego teoretyka i parlamentarzysty Andrzej Fletchera z Saltoun (1653-1713), autora m. in. Two Discourses concerning the State of Scot­land (1698 r.).

Andrzej Fletcher z Saltoun

Początkowo Fletcher opowiadał się za koncepcją ograniczenia władzy kró­lewskiej w Szkocji, sądząc, że w ten spo­sób można będzie osłabić obawy An­glików przed wyborem przez Szkotów własnego króla, a zarazem za­do­wolić tych ostatnich nie narzucaniem im suk­cesji hanowerskiej. Ponieważ jednak koncepcja ta uznana została za zbyt „republikańską”, Fletcher za­proponował zamiast unii traktat przyjaźni, któ­ry gwarantowałby Anglikom pokojowe stosunki z ich północnym sąsiadem, zaś Szkotom mógłby otwie­rać perspektywy korzystnej wymiany handlowej. Ta, na wskroś współcze­sna koncepcja, była jednak na początku osiemna­stego wieku zbyt śmiała. Fletcher do końca życia pozostał przeciwnikiem unii Szkocji z Anglią. Po uchwaleniu omawianego traktatu odsunął się od polityki i wrócił do swego majątku, zajmując się postępem rolniczym.

Historycy szkoccy zwracają uwagę na różne wątpliwości dotyczące praw­nych podstaw traktatu o Unii. Tak na przykład, jeśli uznać go za traktat międzypaństwowy, zawarty między dwoma suwerennymi państwami, to - jak twierdzi Daiches, powołując się na znawców prawa międzynarodowego - była to nie tyle umowa między parlamentami, które nie posiadały takich prerogatyw, co raczej między Anną jako królową Szkocji a Anną jako kró­lową Anglii. Traktat nie stwierdzał expressis verbis, ale Szkoci milcząco się z tym godzili, że nowy Parlament, jako najwyższa władza ustawodawcza, przejmie prerogatywy Parlamentu angielskiego. „Można przyjąć - komen­tuje tę kwestię Daiches - że cała prawna i konstytucyjna podstawa Traktatu o Unii budzi wątpliwości, a jego realizacja opiera się głównie na pragma­tyce” .

Warto nadmienić, że kilka artykułów traktatu unijnego zostało anulowa­nych w XVIII i XIX w. Pod koniec XIX w. reformy administracyjne, wyborcze i sądownicze uchyliły art. XXI (gwarantujący przywileje dla miast królewskich), art. XXII (ordynacja wyborcza) i art. XIX (organizacja są­do­wnictwa). Dokonano również innych drobniejszych zmian dotyczą­cych gospodarki i polityki. Pozostały w mocy przede wszystkim artykuły I, II, III i IV oraz te ustalenia, które ujednolicały systemy ekonomiczne obu kra­jów. Zachowało się także szkockie prawo.

Przyjęło się uważać, a pogląd ten wyrażony został najpełniej przez his­to­ryków brytyjskich o orientacji wigowsko-liberalnej, że Unia z 1707 r. była niezwykle korzystna dla Szkocji . Kiedy jednak komisarze powrócili do Edynburga i w październiku 1706 r. projekt traktatu przedstawiony zo­stał tutejszemu Parlamentowi, a następnie na jego polecenie opublikowany, opinia publiczna zareagowała z dezaprobatą. Wśród ludu dominowało prze­konanie, że Szkocja została sprzedana Anglikom. W wierszu z 1791 r. Ro­bert Burns tak wyraził nastroje Szkotów uważających zawarcie Unii za zdradę:

Żegnaj nam, szkocka sławo! Ot,

Żegnajcie chwały dawne:

Swe miano nawet żegna Szkot,

Tak w dziejach wojen sławne.

Dziś płynie Sark przez piasków krzem,

A Tweed ku morskiej wodzie

Jedną z angielskich znacząc ziem:

Taka garstka łajdaków w narodzie!

Czego nie podbił w żaden wiek

Ni gwałt, ni podstęp ciemny,

To dziś tchórzliwy zdziałał człek

Za zdrajców żołd najemnych.

Nie straszny nam angielski miecz,

On mężnych nie przebodzie;

Angielskie złoto - zgubna rzecz!

Taka garstka łajdaków w narodzie!

Bodajbym zmarł, nim nadszedł dzień,

Gdy zdrada nas przymusem

Sprzedała, legł w mogilny cień

Z Wallacem mężnym, z Brucem!

Lecz klnę się tu, że póki tchu

To głosić będę co dzień:

Za złoto nas sprzedano wraz;

Taka garstka łajdaków w narodzie!

Wrogo nastawieni do traktatu byli dworzanie, którzy utracili uprzywile­jowane stanowiska. Episkopalianom nie podobała się korzystna pozycja Kościoła szkockiego. Prezbiteriańscy fundamentaliści uważali, że Anglicy powinni powrócić do zatwierdzonej przez ich przodków Uroczystej Ligi i Ko­­wenantu, a nie gwarantować bezpieczeństwo Kościołowi anglikańskiemu. Jakobici, liczni nawet w Parlamencie, nie mogli zaakceptować traktatu unijnego, gdyż przyznawał on prawo do sukcesji dynastii hanowerskiej, wykluczając następców Jakuba VII.

Na ulicach Edynburga, a także innych szkockich miast, prowadzono oży­wione debaty. „Na rogu ulicy - pisał John Clerk of Penicuik - możecie zobaczyć prezbiteriańskiego ministra, papistycznego księdza i episkopal­nego prałata, wszystkich zgodnych w swym sprzeciwie wobec Unii, ale na podstawie całkowicie odmiennych poglądów i sprzecznych racji” .

Rozgorzała walka propagandowa, która objęła wszystkie warstwy spo­łe­czeństwa szkockiego. Obie strony wykorzystywały do tego celu najlep­szych mówców i najlepsze pióra. W obozie antyunijnym wyróżniał się m. in. jeden z najbardziej wymownych i płodnych propagandzistów tego okresu, Jakub Hodges, którego pierwszy pamflet The Rights and Interest of the two British Monarchies enquired into and cleared, with respect to Union or Separation (Prawa i interes dwóch brytyjskich monarchii zbadany i wyja­śniony w odniesieniu do unii lub rozdziału) ukazał się jeszcze w 1702 r. Argumentacja zawarta w tej broszurze była szeroko przytaczana w 1706 r., kiedy to ukazało się jej trzecie wydanie. W wysoce patriotycznym tonie Hodges wychwala „antyczność, honor, godność pierwszeństwa” Szkocji nad Anglią. Jego zdaniem, Szkocja - najstarsze królestwo Europy i jedyne nie podbite nigdy przez Rzymian - mogłaby zgodzić się na unię federacyjną na wzór stanów holenderskich czy szwajcarskich kantonów, ale „nie można podać żadnego argumentu na rzecz unii inkorporacyjnej, poza fałszem i so­fistyką” . Hodges odrzucał zdecydowanie argumenty ekonomiczne. Jak można - pytał - „przefrymarczyć niepodległość za beczki cukru, indygo czy cuchnący tytoń z Plantacji?”. Przestrzegał on zarazem przed zgubnymi skutkami ewentualnej unii inkorporacyjnej: szerzeniem się bezbożnictwa i herezji, wzrostem pijaństwa w związku z zalewem tańszego angielskiego piwa i czerwonego wina, upadkiem handlu i wyludnieniem.

Krytyka unii prowadzona była za pomocą różnych środków wyrazu. Dawid Daiches w książce Scotland and the Union przytacza przykłady po­e­­zji antyunijnej z końca 1706 r., zawierające oskarżenia pod adresem ary­stokratów i szlachty, że „sprzedali Kościół, państwo i naród”, a także „swój honor, imię i reputację”, a także litanię przeci­w­ko unii:

Od przymusowej i dzielącej [naród] Unii,

Od łączenia Kirku z Kościołem [anglikańskim],

W którym dominują wyniośli prałaci

Wybaw nas, Panie!

W obozie zwolenników unii inkorporacyjnej był m. in. słynny pisarz Daniel Defoe (1660-1731), który wówczas przebywał w Szkocji jako spe­c­jalny wysłannik rządu londyńskiego. Swoje stanowisko przedstawił w bro­szurze zatytułowanej Essay at Removing National Prejudices (Rozważania dotyczące usuwania przesądów narodowych). Od października 1706 r. De­­foe prowadził systematyczną kampanię pro-unijną na łamach wydawanego przez siebie, od lutego 1704 r., periodyku „A Review of the State of the English Nation”, zwanego krótko „Review”. W pierwszym artykule z tego cyklu, opublikowanym 3 października 1706 r., wyszedł on z założenia, że oba narody „nie mogą się bez niej [tzn. unii] obejść”. Stoją one bowiem przed wyborem: „Unia albo wojna”. Pochwałę unii i jej dobroczynne nas­tępstwa przyszły autor Robinsona Crusoe wyraził nawet wierszem. W ko­lejnych numerach starał się on krok po kroku zbijać argumenty przeciw­ni­ków zjednoczenia, głównie szkockich. Stąd też lektura „Review” pozwala prześledzić racje obu stron ówczesnego sporu. Argumenty swego obozu Defoe podsumował w Dedykacji skierowanej do królowej Anny, dołą­czo­nej do jego History of Union of Great Britain, wydanej w 1709 r. w Edyn­­burgu. Napisał tam m. in., że unia „będzie stanowić śmiertelny cios zadany interesom papizmu, tyranii, francuskich uzurpacji i fałszywej sukcesji” .

Obok Daniela Defoe, spośród propagandzistów obozu popierającego unię, którzy starali się przedstawiać racjonalne argumenty i odwoływać do rea­liów politycznych i ekonomicznych, wymienić można także znanego szko­c­kiego speca od finansów, pomysłodawcę projektu Darienu, Williama Pa­tersona. Swoje stanowisko wyłożył on w pamflecie An Enquiry into the Reasonableness and Consequences of an Union with Scotland (Badania dotyczące racjonalności i skutków unii ze Szkocją).

Od 3 października 1706 r. do 21 stycznia 1707 r. Parlament szkocki spo­tykał się na ostatniej sesji, by punkt po punkcie omawiać projekt Traktatu o Unii, którego treść opublikowano 12 października. W Edynburgu, Glas­gow i Dumfries doszło do zamieszek. 23 października kilkusetosobowy tłum zgromadzony na ulicach stolicy obrzucił kamieniami i splądrował dom jednego z komisarzy i adherentów Unii, sir Patricka Johnsona. Ten były burmistrz Edynburga, jeszcze do niedawna cieszący się dużą popularnością, musiał salwować się ucieczką. Dla ochrony Parlamentu wezwano dwa re­gimenty gwardii. Szczegółową relację z tych wydarzeń przekazał D. Defoe w liście napisanym następnego dnia do jednego z czołowych londyńskich polityków, Roberta Harleya. Pisał tam m. in., że podniecony tłum krzyczał: „Żadnej unii! Żadnej unii! Angielskie psy!” i temu podobne hasła . Na początku listopada wybuchły zamieszki w Glasgow, gdzie podburzony przez wrogo nastawionych do unii kaznodziei tłum zaatakował dom burmi­strza i zmusił władze miejskie do podpisania antyunijnego apelu.

19 listopada w Edynburgu rozwścieczony tłum obrzucił kamieniami ko­misarzy, którzy negocjowali projekt traktatu. Do zamieszek doszło także w innych miastach. W Dumfries publicznie spalono egzemplarz traktatu unijnego. Na władzach nie robiło to jednak żadnego wrażenia. Intereso­wa­ły się one jedynie głosowaniem w Izbie. Dopiero 30 listopada Parlament przyjął ustawę zakazującą organizowania w czasie bieżącej sesji wszelkich zgromadzeń pod bronią.

Przez cały październik trwało omawianie projektu traktatu, ale jeszcze bez głosowania. Już wtedy zaczęły pojawiać się petycje i adresy z protesta­mi przeciwko unii inkorporacyjnej. Były one odczytywane na kolejnych posiedzeniach Parlamentu i wywieszane na tablicy informacyjnej. Do 10 stycznia napłynęło ich około dziewięćdziesięciu. Na jednym z posiedzeń diuk Argyll złożył ironiczną propozycję, aby zrobić z nich ... latawce.

30 października rozpoczęła się debata poprzedzająca głosowanie pierw­szego artykułu. Jego przyjęcie przesądzało kwestię charakteru unii. Prze­ciwników unii inkorporacyjnej było w Izbie wielu. Wśród nich znajdowa­li się też wybitni mówcy.

Historycy wymieniają tu zwykle lorda Belhave­na, który swe płomienne przemówienie zakończył przywołaniem obrazu „Matki Kaledonii” i porów­­naniem jej położenia do losu Cezara siedzącego w rzymskim senacie na chwi­lę przed skrytobójczą śmiercią. Oto ona, roz­glądająca się wokół, okry­­wająca się królewską szatą w oczekiwaniu na śmiertelny cios i dysząca w ostatnim tchnieniu: Et tu quoque mi fili? (I to wy, moi synowie, prze­ciw­ko mnie?). Belhavenowi projekt Unii wydawał się ojcobójstwem, mordem dokonanym na własnym kraju. „Boże, Boże! - wy­buchnął. - Czy to już cał­kowite poddanie się?”. Po czym przerwał na chwilę, by w milczeniu otrzeć łzę. Następnie, już bez takich emocji, stwier­dził, że byłoby głupotą zaczy­nać od uchwalania unii inkorporacyjnej bez rozważenia jej warunków i za­proponował rozpoczęcie od art. VI (o wol­no­ści handlu i żeglugi). Earl Mar­chmont, który miał zainkasować od An­gli­ków tysiąc funtów łapówki, sko­mentował tę patetyczną mowę Belhave­na następująco: „Tak oto on marzył, ale popatrzcie! Kiedy się przebudził, stwierdził, że to sen” .

4 listopada przewagą trzydziestu dwóch głosów przyjęto art. I. Przesądzili o tym członkowie tzw. Szwadronu (Squadrone Volante), ugrupowania liczącego dwudziestu czterech posłów. Po tym głosowaniu okazało się, że rząd ma większość w Parlamencie, jeśli idzie o poparcie traktatu w całości. Ale zanim Izba przeszła do głosowania nad kolejnymi artykułami, przez cały tydzień debatowano nad wspomnianą wyżej Ustawą zabezpieczającą religię protestancką i prezbiteriański system władzy kościelnej.

W bardzo trudnej sytuacji znalazł się Kościół szkocki. W trakcie obrad Parlament zasypany został protestami zaniepokojonych środowisk kościelnych. Niektóre prezbiteriaty i parafie uznały, że Kirk znalazł się w niebez­pieczeństwie. Komisja Zgromadzenia Generalnego ogłosiła 18 paź­dziernika dniem modlitwy w intencji toczonej debaty, zaś tydzień później zalecono wszystkim prezbiteriatom zorganizowanie dnia poświęconego kwestii zje­dnoczenia. Część duchownych wyrażała obawy, czy prezbite­ria­­nie będą mogli obejmować urzędy w Anglii, gdzie obowiązywał tzw. Sacramental Test. Z drugiej strony, radykalni kalwiniści uważali, że w Szko­cji powinna obowiązywać akceptacja westminsterskiego Wyznania Wiary. 30 paździer­nika zastrzeżenia te zostały podniesione w Parlamencie przez Hamiltona.

12 listopada 1706 r. zdecydowaną większością głosów Parlament przyjął Ustawę o zabezpieczeniu religii protestanckiej i wyznania wiary prezbite­riańskiego Kościoła szkockiego (Act for Securing the Protestant Religion and Presbyterian Church of Scotland's Confession of Faith). Przeciwnych było tylko dwudziestu trzech posłów, m. in. Hamilton. Nie zadowoliła ona jednak części prezbiteriańskich duchownych, którzy z dezaprobatą przyj­mowali fakt, że w przyszłym Parlamencie Wielkiej Brytanii zasiądą biskupi anglikańscy, będący już członkami Parlamentu angielskiego.

Po burzliwej debacie, 15 listopada większością pięćdziesięciu ośmiu gło­sów przyjęto art. II - o sukcesji. Trzy dni później stosunkiem głosów 114 do 57 przyjęto art. III - o Parlamencie Wielkiej Brytanii. Na „nie” głosowali m.in. diu­ko­­wie Hamilton i Atholl, earlowie Errol, Marischal, Wigton, Strath­more, Gal­loway, a także Lockhart z Carnwath i Fletcher z Saltoun. 21 listo­pada prze­szedł art. IV - o wolności handlu i żeglugi. Następnie Parlament dość gład­ko przyjął artykuły od IX do XIII, dotyczące spraw finansowych. Opór opo­zycji wystąpił dopiero przy art. XIV, w którym była mowa o cłach i akcy­zach, a w szczególności o tym, że na czas trwającej wojny Szkocja nie zo­stanie objęta podatkiem słodowym; Fletcher postulował, by produkcję słodu zwolnić od podatku bezterminowo. W końcu 6 grudnia artykuł ten przyjęto większością osiemnastu głosów.

Następnego dnia rozpatrywano i zaakceptowano art. XV, ten zawierający ustalenia dotyczące Ekwiwalentu. W trakcie debaty wysłuchano sprawo­zdania specjalnej komisji, powołanej do zbadania prawidłowości obliczeń kwoty wymienionej w projekcie traktatu. Fletcher of Saltoun utrzymywał, że Szkoci nie powinni spłacać angielskiego długu publicznego. Pierwszy paragraf artykułu przyjęto jednak przeważającą większością; tym razem nawet Hamilton głosował „za”. 16 grudnia izba zaakceptowała odesłany wcześniej do komisji art. VI, dotyczący importu i eksportu artykułów ży­w­nościowych. Podobnie było z art. VIII - o cłach, który przyjmowano punkt po punkcie od 16 do 26 grudnia. Następnie powrócono do art. XV, który oprócz Ekwiwalentu obejmował także inne sprawy finansowe. Po pewnych zmianach i uzupełnieniach przegłosowano go 30 grudnia (112:54). Hamil­ton, Atholl, Lockhart i Fletcher znów byli zgodnie przeciw. W Hogmanay, czyli szkockiego Sylwestra, przyjęto aż trzy artykuły: XVI - o standaryzacji monety, XVII - o wagach i miarach, oraz XVIII - gwarantujący utrzymanie szkockiego prawa cywilnego. 3 stycznia uchwalono art. XIX - o niezależ­nym szkockim systemie sądowniczym, zaś trzy dni później art. XX - o dzie­dzicznych urzędach, oraz art. XXI - o utrzymaniu praw i przywilejów miast królewskich. Pewne sprzeciwy wywołał art. XXII ustalający liczbę Szkotów w Izbie Lordów i Izbie Gmin. Jego akceptacja obywała się również punkt po punkcie i wreszcie, po wprowadzeniu pewnych poprawek, został on przyjęty stosunkiem głosów 83 do 65. „Część zwolenników Unii - komen­tuje ten wynik Daiches - musiała, jak widać, wyjść z sali, sądząc, że sprawa jest pewna” .

Warto dodać, że w toku tej debaty zgłoszono także wniosek, by Parlament Wielkiej Brytanii zbierał się co trzy lata na terenie Szkocji. Z kolei, Errol i Marischal zaprotestowali przeciwko ewentualnemu pomniejszeniu praw i godności dziedzicznych urzędów Konstabla i Mar­szałka Szkocji, które to urzędy piastowali.

10 stycznia wiele ożywienia wywołała propozycja uzupełnienia art. XXII warunkiem, że dopóki w Anglii od osób piastujących publiczne urzędy wy­magany jest test lojalności wobec Kościoła Anglikańskiego, dopóty w Szko­cji powinien być taki sam Sacramental Test wobec Kościoła szkockiego. Poprawka ta nie przeszła (62 do 68), ale podniesiona kwestia zjednoczyła tym razem zarówno ekstremistycznych prezbiterian, jak i prelatystycznych ja­kobitów. 13 stycznia przyjęto art. XXIII - o prawach i przywilejach pa­rów, a następnego dnia art. XXIV - o nowej Wielkiej Pieczęci. Ten ostatni uzu­­pełniony został warunkiem, że korona, berło i miecz, a także protokoły obrad Parlamentu szkockiego, jak również pozostałe dokumenty państwo­we po­zostają w Szkocji . Tego samego dnia zaakceptowano art. XXV unie­waż­­niający wszystkie prawa i statuty obu królestw sprzeczne z postano­wieniami traktatu o Unii.

15 stycznia, po drugim czytaniu, stosunkiem głosów 109:69 uchwalono akt ratyfikujący całość traktatu unijnego. Opowiedziała się za nim większość posłów z każdego stanu, przy czym stosunkowo największego poparcia udzieliła mu grupa wielmożów. Tylko szesnastu z nich, m. in. Hamilton oraz Belhaven, głosowało przeciw. Spośród przedstawicieli szlachty bez tytułów, czyli baronów, nie poparło traktatu trzydziestu posłów, w tym Fletcher. Lockhart nie był obecny. Z pięćdziesięciu reprezentantów miast na „nie” głosowało dwudziestu. Członkowie Szwadronu (Montrose, Rothes, Roxburgh, Haddington i in.) i tym razem byli „za”. Bezpośrednio po gło­so­waniu komisarz królewski dotknął berłem aktu na znak, że uzyskał on sankcję królewską. Komisarzem był wtedy Jakub Douglas (1662-1711), drugi diuk Queensberry, zwany potem „unijnym diukiem”, gdyż za zasługi w prze­for­so­waniu traktatu królowa Anna nadała tytuł diuka Dover .

21 stycznia, po długich dyskusjach i protestach, m. in. Hamiltona, sto­sun­­kiem głosów 84 do 65 przyjęto ustawę ustalającą metodę wyboru szesnastu szkockich parów i czterdziestu pięciu członków Izby Gmin, w tym trzy­dzie­stu przedstawicieli hrabstw i piętnastu przedstawicieli miast. Warto dodać, że godność para posiadały wówczas w Szkocji sto pięćdziesiąt cztery osoby - dziesięciu diuków, trzech markizów, siedemdziesięciu pięciu earlów, sie­demnastu viscountów i czterdziestu dziewięciu baronów bez tytułu. Hrabstw było trzydzieści trzy - sześć najmniejszych połączono w pary; wybierały one posła co drugą elekcję. Sześćdziesiąt miast królewskich połączono po trzy lub cztery w dystrykty delegujące po jednym deputowanym. Wyjątkiem był Edynburg, wybierający swego posła do Parlamentu Wielkiej Brytanii .

0x01 graphic

Komisarz królewski Diuk Queensberry wręcza Annie Traktat o unii

przyjęty przez Parlament szkocki

Przez następne dni dyskutowano jeszcze różne drobne sprawy. 19 lutego komisarz królewski wygłosił mowę w imieniu królowej. Po przyjęciu przez Parlament angielski wprowadzonych przez Szkotów poprawek i wyrażeniu na nie zgody przez królową Annę, szkocka kopia traktatu została opatrzona stosownymi pieczęciami, podpisana, a następnie zawieziono ją do Londynu. Kanclerz James Ogilvy, earl Seafield, po złożeniu podpisu miał powiedzieć: „Oto jest koniec starej pieśni” (Now there's ane end of ane auld sang). 19 marca zakończono obrady. Planowano jeszcze odbycie jed­nego posie­dzenia w kwietniu, do którego nie doszło.

28 kwietnia ostatni monarcha królestwa Szkocji, królowa Anna, formal­nie rozwiązała ostatni szkocki Parlament.

1 maja 1707 r., rozpoczął istnienie nowy Parlament Wielkiej Brytanii. Ceremonia inauguracyjna z udziałem Anny, pierwszej królowej Wielkiej Brytanii, odbyła się w londyńskiej katedrze św. Pawła. Biskup Londynu wygłosił kazanie i wzniesiono modły dziękczynne. Tego dnia rozdzwoni­ły się wszystkie stołeczne dzwony i całe miasto pełne było świątecznych iluminacji. Jeden ze Szkotów biorących udział w londyńskiej uroczystości napisał, że „nigdy dotąd Szkoci nie byli bardziej akceptowani przez Angli­­ków, niż tego dnia” .

Strona z dziennika ustaw Parlamentu szkockiego z tekstem traktatu unijnego

W Szkocji nastroje były zasadniczo odmienne. Tradycja głosi, że 1 maja 1707 r. ktoś dostał się na dzwonnicę kościoła św. Egidiusza w Edynburgu i zaczął grać starą pieśń: How can I be sad upon my wedding day? (Jak mogę być smutny w dzień mego wesela?)

0x01 graphic

Przypisy do rozdziału III



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
cz3 reszta-ref, Cele rozdziału
rozdzial 2 cz3(1)
Rozdzial 2 cz3, ## Documents ##, HTML 4 - Czrna księga WebMastera
Andragogika rozdzial 1 cz3
Podstawy zarządzania wykład rozdział 05
2 Realizacja pracy licencjackiej rozdziałmetodologiczny (1)id 19659 ppt
olejki eteryczne cz3
Ekonomia rozdzial III
rozdzielczosc
kurs html rozdział II
Podstawy zarządzania wykład rozdział 14
7 Rozdzial5 Jak to dziala
Klimatyzacja Rozdzial5
Polityka gospodarcza Polski w pierwszych dekadach XXI wieku W Michna Rozdział XVII
Ir 1 (R 1) 127 142 Rozdział 09
Bulimia rozdział 5; część 2 program
05 rozdzial 04 nzig3du5fdy5tkt5 Nieznany (2)
PEDAGOGIKA SPOŁECZNA Pilch Lepalczyk skrót 3 pierwszych rozdziałów

więcej podobnych podstron