Wykład pow hist


Powieść historyczna.

Historia w powieści okresu postyczniowego na przykładzie Sienkiewicza i Kraszewskiego

Pozytywiści raczej niechętnie odnosili się do tematyki historycznej. Przyjęta koncepcja sztuki realistycznej (początkowo tendencyjnej), jak i naturalistycznej implikowała przewagę tematyki współczesnej nad historyczną. Ta niechęć „młodych” do tematyki historycznej, którzy uważali, iż sięgnięcie po wątki z przeszłości grozi apologią wad społecznych i fałszem, wspierała się na autorytecie deklarującego się jako wróg historyzmu Hipolita Taine`a - apostoła nowego pojmowania historii, będącego twórcą wzoru literatury swoich czasów oraz na zdaniu Jerzego Brandesa (krytyka duńskiego), iż powieść historyczna to prawdziwa kawa figowa, czyli nieuprawnione połączenie „prawdy” historycznej z literackim „zmyśleniem”.

„Młoda prasa” wypowiadała się krytycznie o powieściach historycznych, traktując je jako anachroniczne gawędy związane z umarłymi formami życia społecznego i widząc w nich gatunek literacki wyczerpujący się, umierający naturalną śmiercią. Akceptowano tylko powieściopisarstwo Józefa Ignacego Kraszewskiego, osiągające apogeum - w 1876 r. rozpoczął on znany cykl „kronik”, a nieco wcześniej powstały pierwsze ogniwa cyklu „saskiego” (Hrabina Cosel, 1873; Brühl, 1875), uchodzące za najwybitniejsze z osiągnięć pisarza. Ukazały się też jego inne znaczące powieści historyczne, obejmujące całe niemal dzieje Polski.

Równocześnie jednak cechą dystynktywną prozy pozytywistycznej było dość duże rozpowszechnienie i doniosłość tematyki historycznej, bo polscy pisarze zdawali sobie sprawę, że u nas powieść historyczna (tak jak i dramat oraz malarstwo) jest potrzebna - w naszych specyficznych warunkach niewoli narodowej. Zastępuje ona podręczniki i wykłady szkolne. Jej zadaniem stało się wyrównywanie zaniedbań i braków szkoły zaborczej. Miała podtrzymywać przywiązanie do tradycji narodowej, poprzez przykłady historyczne być źródłem dumy i nadziei oraz pouczającym ostrzeżeniem przed powtórzeniem błędów. Paralela i aluzja historyczna pozwalały obejść cenzuralne ograniczenia i wypowiadać się jaśniej, czytelniej niż w materiale współczesnym. Krytycy pozytywistyczni, niechętni prostej beletryzacji źródeł, uważali, iż zadaniem powieściopisarza historycznego jest tworzenie syntez dziejowych, wartościująca ocena i poznawcze ujęcie przeszłości.

Oto, jak pisze o tym Janusz Tazbir:

W początkach rozwoju tej powieści widziano w niej niezbędne uzupełnienie wiedzy historycznej sensu stricto. Literatura piękna miała się zajmować obyczajami dawnych epok i życiem codziennym ludzi, historia - mówić o wielkich wydarzeniach, które ważyły na losach kraju i narodu. Od obu dziedzin pisarstwa historycznego wymagano daleko posuniętej wierności wobec źródeł; >>granice między historią a romansem historycznym są tak bliskie, iż się prawie łączą<< - pisał w 1828 anonimowo prawdopodobnie Mochnacki. Stąd autorzy zarysów dziejów obyczajów dopuszczali wykorzystywanie powieści w charakterze źródeł historycznych. Historycy próbowali sił na polu fikcji literackiej: noweli historycznej czy dramatu (Józef Szujski, Karol Szajnocha); a literaci wydawali materiały źródłowe i ogłaszali prace monograficzne. Kraszewski był autorem wydawnictw dotyczących dziejów Polski w okresie trzech rozbiorów i prac o dziejach Litwy i Rusi.

W powieści historycznej postawa poznawcza wobec różnych sfer i objawów przeszłości narodowej zabarwia się apologią i gloryfikacją albo też akcentami oskarżycielskimi i satyrycznymi. To powieściopisarstwo stawiało sobie wobec nauki nie tylko zadania popularyzatorskie, ale i uzupełniające. Ponieważ historia stawała się coraz ostrożniejsza w konstruowaniu hipotez, powieść historyczna miała ukazywać w konkretyzującym zbliżeniu wielkie postacie i wydarzenia dziejowe, odtwarzać życie i obyczajowość potoczną, sytuacje indywidualne rozgrywające się poniżej poziomu ważności historycznej, oraz wypełniać prawdopodobnym domysłem luki w wiedzy źródłowo poświadczonej dokumentem. Zainteresowania pisarzy zwracały się głównie w stronę późnego średniowiecza i wieku XVII (omijano konflikty polsko-rosyjskie z uwagi na cenzurę).

Sam Piotr Chmielowski głosił zatem, iż trzeba wskrzesić w powyżej przedstawionym celu powieść historyczną. Dlatego po powstaniu styczniowym, mimo pozornie niesprzyjających warunków będzie się rozwijał nurt powieści historycznej równolegle czy obok powieści współczesnej - społeczno-obyczajowej. Ta powieść historyczna lat 80-tych rozwijała się w kierunku wyznaczonym już przed powstaniem styczniowym (np. Henryk Rzewuski, Ignacy Chodźko, Zygmunt Kaczkowski- antagonista Kraszewskiego, Michał Grabowski, Michał Czajkowski); kontynuowała tradycje międzypowstaniowe mające wiernych odbiorców, przyzwyczajonych do pewnej tematyki historycznej, a reprezentowane przez Józefa I. Kraszewskiego i Teodora T. Jeża. Należeli oni jednak do przeszłości literatury polskiej niż do jej przyszłości. Pozycją „przyszłościową”, rozpoczęciem gorącej dyskusji o powieści historycznej i zainicjowaniem szkoły polskiego powieściopisarstwa historycznego stała się dopiero powieść Sienkiewicza Ogniem i mieczem, o której szerzej za chwilę.

Proza historyczna występuje w 2 zasadniczych odmianach (typach) gatunkowych (Markiewicz):

Dość często uprawiano też powieści na pograniczu tych dwu odmian (tzw. formy pośrednie), w których oba układy - historyczny i fikcjonalny - występują w stanie względnej równowagi; narrator jest w obu tych układach najczęściej wszechwiedzący - stara się odtworzyć przeszłość w jej swoistej niepowtarzalności, a równocześnie spełnia rolę przewodnika udostępniającego i objaśniającego odległe pojęcia, a wydarzenia interpretuje i wartościuje z perspektywy XIX wieku. Chwilami narrator ogranicza swą wiedzę i zajmuje perspektywę naocznego obserwatora rozgrywających się wypadków; w powieściach osnutych na tle XVII i XVIII wieku narrator jest najczęściej pierwszoosobowy, wzorowany na autentycznych pamiętnikach, diariuszach, gawędach szlacheckich lub na naśladujących je późnoromantycznych stylizacjach gawędowych - Rzewuski, Pamiątki Soplicy, 1831, Chodźko, Pamiętniki kwestarza, 1843, Kaczkowski, Powieści ostatniego z Nieczujów, 1855 i in. ).

Pisarzem, który stosował wszystkie te trzy gatunki (odmiany) i stworzy ponad 100 powieści w wielu tomach był Józef Ignacy Kraszewski (1812-1887). Zaczął od typu pierwszego - walterskotowskiego. Te pierwsze powieści powstały na emigracji (okres drezdeński od 1863 r.), miały wymowę aktualną, były związane z atmosferą polityczną po upadku powstania, np.

Rzym za Nerona 1866 to analogia, paralela narodu polskiego po powstaniu z martyrologią chrześcijan.

Tułacze 1868-70 to powieść o 3 pokoleniach bohaterskich, gloryfikująca czynną i wielkoduszną miłość ojczyzny - kronika kolejnych zrywów niepodległościowych, od konfederacji barskiej po powstanie listopadowe.

Inne przykłady powieści walterskotowskiej: Macocha 1873, Sto diabłów - 1869, Pamiętnik Mroczka - 1878, Przygody pana Marka Hińczy - 70, Papiery po Glince -70, Historia o Januszu Korczaku i o pięknej miecznikównie - 74 Ostatnie chwile księcia wojewody - 75.

Choć do końca działalności twórczej Kraszewski nie zrezygnował z powieści walterskotowskiej, to od 1873 roku zaczyna uprawiać powieść dokumentalną, osnutą wokół działalności politycznej i życia prywatnego postaci historycznych. Sfera bohaterów fikcyjnych odgrywała tu w stosunku do bohaterów historycznych zadanie podrzędne i służebne, a sama powieść komponowana była przy odrzuceniu zasady fikcyjności wątku fabularnego. Chciał ująć w cykl powieści historię (całość dziejów) Polski i rozpoczął od Starej baśni w 1876. Cykl kończy powieść Saskie ostatki z 1889 roku. Składa się nań 29 powieści w 78 czy 79 tomach. Do najlepszych powieści cyklu należą Hrabina Cosel 74, Brühl 75, Z siedmioletniej wojny 76 (tzw. „trylogia saska”), 3-tomowy Starosta warszawski 75. Spojrzenie Kraszewskiego na historię było krytyczne. Ukazywał słabości wielkich władców i bohaterów narodowych. Eksponował raczej ciemne strony przeszłości (takie jak np. prywata, sprzedajność magnaterii). Pierwsze powieści cyklu z braku źródeł uzupełniał fantazją, ale już dalsze tomy odznaczały się dokumentacyjną zgodnością. Wierne relacjonowanie przebiegu zdarzeń historycznych osłabiało dramatyczność utworów. Zwłaszcza w końcu cyklu poddawał się naporowi wykładu historycznego.

Prócz Kraszewskiego powieść historyczną w pierwszym 20-leciu postyczniowym reprezentował i był również ceniony przez „młodych” pozytywistów Teodor Tomasz Jeż, czyli Zygmunt Miłkowski - autor kilkudziesięciu powieści historycznych z dziejów Polski i Słowiańszczyzny.

Stosował on odmianę walterskotowską. Główną linię fabularną jego utworów stanowią konwencjonalne intrygi fabularne, bohaterowie fikcyjni, króluje tradycyjny schemat przygodowo-sensacyjny, np. tajemnica pochodzenia, romans potomków zwaśnionych rodów. Natomiast partie historyczne są wprowadzane w formie narracji odautorskiej, rozbudowanego komentarza autorskiego, nie beletryzowanego wykładu. Szkodzi to konstrukcji fabularnej, degradującej się do roli zbeletryzowanego przykładu. Te niedociągnięcia widoczne są w powieściach z epoki Jagiellonów: Dersław z Rytwian, 1872, Za króla Olbrachta, 1876 i o wieku XVII: Z burzliwej chwili; Z ciężkich dni, 1881. Pośpiech tworzenia wpływał też na niedostatki kompozycyjne i usterki stylistyczne. Jeż konstruował swoistą „tendencyjną powieść historyczną” z nieustannymi ingerencjami narratora w świat przedstawiony.

Jego powieści próbują wydobyć z dziejów ich sens współczesny. Jeż aktualizował przeszłość, dążąc do zaakcentowania tych składników historii, które ukazują demokratyczne tendencje w przeszłości, krytycznie przedstawiają samowolę szlachecką i niebezpieczeństwa prywaty. Interesowały go kresy i lud ukraiński. Tematykę swoich powieści czerpał też z przeszłości słowiańszczyzny południowej - to głównie epizody walk wolnościowych Bułgarów i Serbów z najeźdźcą tureckim, np. Narzeczona Harambury. Głoszone w nich wartości to: nakaz wytrwania, nadzieje na niepodległość. Jego patriotyczne i demokratyczne poglądy cieszyły się uznaniem „postępowców” warszawskich; entuzjastyczne omówienie jego powieściopisarstwa opublikowała Orzeszkowa w studium pt. O powieściach T.T. Jeża z rzutem oka na powieść w ogóle w 1879 r.

Inni pomniejsi pisarze historyczni:

Deotyma (Jadwiga Łuszczewska) - np. powieść Branki w jasyrze 1889 r.

Jan Zachariasiewicz - w części swojej twórczości polemizował z tezami historycznej krakowskiej szkoły historii

Władysław Łoziński - był najbliżej powieści Sienkiewicza, a swoją twórczością objął zagadnienia walki o niepodległość. Gloryfikował patriotyczną walkę zbrojną, animusz i fantazję szlachty, np. w powieści Skarb watażki, 1875 r., oko proroka, 1899

Walery Przyborowski, znany jako autor powieści dla młodzieży: Oblężenie Warszawy, Bitwa pod Raszynem, Arianie, który był też wybitnym historykiem obyczajów, autorem Życia polskiego w dawnych wiekach

Wincenty Rapacki: Grzechy królewskie

Piotr Jaksa Bykowski

Kajetan Kraszewski.

Oto reprezentanci tzw. okresu „przedsienkiewiczowskiego”w dziejach polskiej powieści historycznej, gdyż pojawienie się w latach 1883-1888 Trylogii zmienia zasadniczo sytuację gatunku.

***********************************************************************************

Wykład XV

Trylogia” Sienkiewicza.

  1. Tytuł i geneza.

  2. Podstawy historyczne

  3. Gatunek, kompozycja, bohaterowie, język

  4. Związki fabularne pomiędzy częściami „Trylogii”

  5. Pomiędzy historią i baśnią.

Głównym i najwybitniejszym twórcą powieści historycznej okresu pozytywizmu jest Henryk Sienkiewicz. Twórczość historyczną rozpoczyna od opowiadania Niewola tatarska 1880, ale rozgłos przyniosła mu Trylogia.

Tytuł ten został nadany ex post przez krytyków i czytelników. Trylogia obejmuje lata 1647-1673, czyli z grubsza biorąc okres wojen kozackich, najazdu Szwedów na Polskę i wojny z Turcją. Są to czasy Wazów i Michała Korybuta Wiśniowieckiego.

Poszczególne części Trylogii ukazywały się we wszystkich zaborach w następujących czasopismach i w latach: Ogniem i mieczem prwd. „Słowo” 1883-84 i krakowski „Czas” 1883-84, wyd. os. Warszawa 1884; Potop prwd. „Słowo” i „Czas” 1885-86, wyd. os. Warszawa 1886, Pan Wołodyjowski prwd. „Słowo” i „Czas” 1887-88, wyd. os. Warszawa 1888. Czyli drukowano w różnych czasopismach, nawet trzech, bo i w „Kurierze Poznańskim”.

Z listu Sienkiewicza do Stanisława Smolki wnioskować można jednak, że przygotowania do „Ogniem i mieczem” rozpoczął Sienkiewicz już w 1880 roku, jako że adresatowi swemu wyznaje, iż na potrzeby swego dzieła przestudiował wiele historycznych źródeł, dokumentów, aby jak najwierniej oddać koloryt historyczny i obyczajowy XVII-wiecznej Polski. Początkowo miał to być niewielki rozmiarami utwór pt. „Wilcze gniazdo” idący śladem scottowskich tradycji. „Wczytanie” się jednak w historię przyniosło wynik przekraczający pierwotne założenia.

Sumując doświadczenia poprzedników Sienkiewicz stworzył niezwykle sugestywną wizję przeszłości. Autor przyjął walterskotowski schemat konstrukcyjny - na pierwszym planie zdarzenia i postaci fikcyjne, bądź historyczne, ale słabo w historii odnotowane, silnie zaznaczona intryga romansowa, rozbudowane elementy sensacyjne i awanturnicze. Sienkiewicz wprowadził do walterskotowskiego typu pewne innowacje:

„Trylogia” jest zwieńczeniem długiej ewolucji ideowo-artystycznej Sienkiewicza, która jasna się staje dopiero w perspektywie tego fundamentalnego dzieła.

Proza Sienkiewicza kształtowała się pod wpływem prozy realistycznej Kaczkowskiego, Rzewuskiego, Kraszewskiego, Korzeniowskiego, Lama i Jeża. Sienkiewicz zgodnie ze swoim temperamentem pisarskim wyłączył ze swego pisarstwa pierwiastki natrętnego moralizatorstwa i dydaktyzmu. Jego intencją było przede wszystkim zabawić czytelnika, zaskoczyć go, zaintrygować. Intencje te sprawiają, że proza Sienkiewicza bywa traktowana jako wyraz demokratyzmu. I demokratyzm Sienkiewicza jest niewątpliwy, jednak wyłącznie w odniesieniu do jego metody twórczej. Adresatem Trylogii jest bowiem nie zamknięty krąg intelektualnej elity, lecz jak pisze Tadeusz Bujnicki „naród rozumiany jako zbiorowość umiejąca czytać”. Pojęcie demokratyzmu nie jest natomiast trafne, jeśli spróbujemy sprecyzować założenie ideowe Sienkiewicza. Sienkiewicz przyswoił sobie niemal wszystkie prądy ideowe lat siedemdziesiątych: postromantyzm, pozytywistyczny demokratyzm, neokonserwatyzm i arystokratyzm, doktryny zatem sprzeczne, pozostające ze sobą w oczywistej kolizji. I twórczość Sienkiewicza jest odzwierciedleniem tej ideowej ewolucji. Od tendencyjnych, z pozytywistycznego ducha wyrastających Humoresek z teki Worszyłły, demokratyzujących Szkiców węglem po „Trylogię”, która jest wyrazem konserwatywnej wizji historii, choć wizji, dodajmy, tworzonej na użytek mas plebejskich.

Zainteresowanie Sienkiewicza staropolską przeszłością wywodzi się z czasów jego dzieciństwa, kiedy to, jak wspomina, najlepszymi jego lekturami były utwory Reja, Kochanowskiego, Górnickiego, Skargi, Orzechowskiego. Już we wczesnych wystąpieniach publicystycznych dał wyraz swych fascynacji literaturą staropolską, publikując dwie rozprawki: O Mikołaju Sępie Szarzyńskim i Kasprze Miaskowkim. Jednocześnie przyswaja Sienkiewicz prozę historyczną swych poprzedników: Kraszewskiego, Jeża, Kubali, historyczne prace Szujskiego, Bobrzyńskiego.

Dla Sienkiewicza przeszłość miała 2 walory: walor ideowy, bo stanowiła wspomnienie niezależnego bytu państwowego, ale też walor estetyczny. W recenzji „Szkiców historycznych” Kubali pisał, że wypadki siedemnastowieczne to „powieść, która się sama pisze”. Sienkiewicz dostrzegał więc w dramatycznej i powikłanej historii siedemnastego wieku spiętrzenie niezwykle atrakcyjnych wątków i całych fabuł literackich, niewyczerpalne źródło inspiracji, szansę stworzenia dzieła pomnikowego, interesującego, a poprzez nośność tematów i łatwość ich aktualizacji możność zajęcia stanowiska wobec czasów autorowi współczesnych.

Z dzisiejszego punktu widzenia należałoby uczciwie powiedzieć, że również dziś niektóre wątki czy pierwiastki ideowe Trylogii nabierają aktualnego znaczenia: konflikt pomiędzy demokratyzmem i konserwatyzmem, polocentryzmem i okcydentalizmem, pomiędzy romantycznym i pragmatycznym stosunkiem do rzeczywistości. Jest to wreszcie doskonały pretekst do dyskusji nad wadami i zaletami szlacheckiej mentalności, kultury, wad i zalet szlachetczyzny, na temat narodowych kompleksów, fobii, uprzedzeń, resentymentów, nad rolą katolicyzmu w polskich dziejach. Wszystkie te problemy wpisane w powieściową tkankę ujawniają swój ponadczasowy charakter.

Utworem poprzedzającym Trylogię, a jednocześnie dziełem umożliwiającym Sienkiewiczowi rozpoznanie i literacką interpretację czasów staropolskich jest opowiadanie pt. Niewola tatarska. Urywki z kroniki szlacheckiej. To imitacja staropolskiego pamiętnika, której narrator i bohater zarazem - Aleksy Zdanoborski - jest szlacheckim wcieleniem Calderonowskiego Księcia niezłomnego. Wersja historii, którą tu Sienkiewicz proponuje jest bliska koncepcji konserwatywnej, według której więzi narodowe tworzy „mistyczny związek pokoleń”. Historia wprawdzie ujawnia zmienność form społecznych, jednak uzasadnia trwałość najważniejszych idei, obyczajów i instytucji. Pogląd taki mieści w sobie również kult silnego państwa, wzory obywatelskiej tradycji, kult patriotyzmu i przeszłości. Główny bohater opowiadania a jednocześnie narrator Aleksy Zdanoborski jest uosobieniem szlachectwa rozumianego jako wartość krwi szlachetnej dziedziczonej po przodkach; jest jednocześnie wzorem żołnierza i obrońcą wiary chrześcijańskiej. Aleksy Zdanoborski, zakochany w pannie z możnego rodu, aby zrealizować swe małżeńskie plany musiał zdobyć fortunę. Wyjeżdża więc na wojenną wyprawę w poszukiwaniu sławy i majątku; tam pojmany przez Tatarów, więziony, upokarzany, nie traci szlacheckiej dumy, godności, nie sprzeniewierza się wielowiekowej szlacheckiej tradycji i tym mocniej upewnia się o wartości szlacheckiego honoru, patriotyzmu, swego wyznania i ofiarności. Wyidealizowany Zdanoborski odzwierciedla zatem podobny zespół cech, postaw, tę samą mentalność, którą będą reprezentowali pozytywni bohaterowie Trylogii, a która była konsekwencją ideowych przeświadczeń Sienkiewicza.

Sienkiewicz przygotowywał się sumiennie do podjęcia tematu historycznego: zdobywał rzeczową wiedzę o przeszłości, badał staroszlachecką mentalność i język.

Stosunek Sienkiewicza do XVII-wiecznej Rzeczypospolitej nie był jednostronny ani bezkrytyczny. Widział w niej wiele zła: anarchię, niesprawiedliwość, słabość władzy królewskiej; dostrzegał wady ustrojowe, jednak zdecydowanie akcentował zalety stanu szlacheckiego, podkreślał obecność ducha wojennego, poczucie obywatelskiego i patriotycznego obowiązku, dzięki którym Polska przetrwała wiek XVII - wiek wojen. Sienkiewicz dostrzegał obecność cnót szlacheckich zwłaszcza na kresach, które pod względem rycerskiej etyki zdecydowanie górowały nad postawami dominującymi w środowiskach stolicy. Ta właśnie historyczna perspektywa pozwoliła Sienkiewiczowi zająć określoną, krytyczną postawę wobec współczesności. Charakteryzują ją następujące składniki:

„Przeszłość nasza - pisał Sienkiewicz - ma jeden ogromny urok, którego nie ma teraźniejszość - i gwoli temu najpotężniejszemu urokowi świecić będzie po wsze czasy”.

Sienkiewicz kontrastuje zatem w Trylogii epokę wielkich, wzniosłych czynów, epokę herosów, epokę patriotycznego ofiarnictwa ze współczesną sobie epoką przyziemnych, karłowatych zadań, pragmatycznych postaw i ideowego minimalizmu.

Ale ów konserwatyzm Sienkiewicza nie jest zjawiskiem odosobnionym. Jest on w znacznym stopniu konsekwencją ideowego klimatu, który daje o sobie znać na arenie politycznej. Zainteresowanie historią, przeszłością, kult patriotyzmu, narodowego zaangażowania, wartość tradycji chrześcijańskiej to wszystko tendencje, które coraz częściej dają o sobie znać w życiu publicznym, w prasie i dyskusjach. Publicystyka zachowawcza, zwłaszcza „Niwa” w latach 1878-1880 poświęca tym zagadnieniom dużo miejsca. Sienkiewicz jako redaktor neokonserwatywnego „Słowa” również zabierał głos w tej dyskusji.

Sienkiewicz bronił racji bytu powieści historycznej jako uzupełnienia historii:

„Ona powlecze odpowiednią barwą szare mury wzniesione przez historię, ona wypełni odpowiednio ich szczeliny, odtworzy na mocy analogii odarte przez czas ornamenta, odgadnie to, co być mogło, wygrzebie, co zostało zapomniane i nie przekręcając zdarzeń dziejowych może ułatwić ich zrozumienie” (cyt. za: J. Krzyżanowski, Pokłosie Sienkiewiczowskie, s. 42). Swoje wizje przeszłości kierował przeciw pozytywizmowi i naturalizmowi oraz „skarlałej” teraźniejszości: Niechże choć literatura stworzy nam światy inne, gdzie wszystko nie jest takie karłowate, ale wielkie, nie takie płaskie, ale wzniosłe, nie chorobliwe i śmiertelne, ale zdrowe i nieśmiertelne, nie zgrzybiałe, ale młode. Dajcie nam jakie inne światy i inne jakieś przestrzenie, w których piersi zgorączkowane od miejskich wyziewów odetchną choć raz swobodnie a szeroko.” To nastawienie zbliżało Sienkiewicza do neoromantycznej koncepcji świata historycznego. Pisarz jako realista, formował jednak swój warsztat na podstawie obserwacji, lektury i źródła, wiec nie poddał się tej tendencji całkowicie. Swój obraz XVII-wiecznej przeszłości tworzył z pietyzmem gromadząc materiały, wczytując się w źródła z epoki, poznając też sądy historyków: Pisał o pracy nad Ogniem i mieczem następująco: „O swojej pracy powiem to tylko, żem grunt pod nią przygotował z całą sumiennością i przeczytałem mnóstwo źródeł współczesnych, tak że ani jednego nawet nazwiska nie zaczerpnąłem z fantazji. Staram się też koloryt epoki oddać wiernie i to, co wyda się może zbyt szorstkim, jest wiernym czasów odbiciem”. W dziele Sienkiewicza zderzyły się w ten sposób dwie sprzeczne koncepcje:

- dokumentarna zasada wierności poznawczej i - idea „krzepienia serc”.

Z przedstawioną wyżej postawą ideową korespondują zatem poglądy artystyczne Sienkiewicza. Przeciwstawiając się współczesnemu pesymizmowi, karłowatości ideowej, minimalizmowi, podkreśla Sienkiewicz wartość tego, co wzniosłe, zdrowe, młode. Patriotyzm przeszłości. Duch narodowy to pojęcia, które pojawiają się coraz częściej, bo zarówno w opowiadaniu jak i w wypowiedziach publicystycznych Sienkiewicza. Sienkiewiczowi nie chodziło tu wyłącznie o upowszechnienie czynu zbrojnego, lecz, jak pisze Zygmunt Szweykowski, sądził on, że „zapatrzenie się w rycerskie dzieła przodków da siłę i wytrwanie”, i taki zatem sens ma zasadnicza intencja, jaką kierował się pisząc swą Trylogięku pokrzepieniu serc”. Nadając sens „krzepiący” swej sugestywnej wizji przeszłości Sienkiewicz dokonał światopoglądowego zawłaszczenia wyobraźni czytelników.

Bowiem oprócz ugruntowanych poglądów ideowo-artystycznych Sienkiewicz zdawał sobie sprawę, że istnieje olbrzymie społeczne zapotrzebowanie na mit historyczny, który pełniłby funkcję kompensacyjną; wiedział, że społeczeństwo pognębione przez zaborcę, uciemiężone, upokorzone, społeczeństwo znudzone minimalizmem pozytywizmu, popadające w coraz głębsze przygnębienie, zniechęcenie, inercję, potrzebuje historycznej wizji, będącej nie tylko przypomnieniem dawnych sukcesów, dawnej świetności i potęgi, ale będzie jednocześnie nadzieją, i to nie nadzieją iluzoryczną, ale nadzieją historycznie uzasadnioną. To właśnie Zagłoba w „Potopie” już po zwycięstwie nad Szwedami powie, zwracając się, co bardzo znamienne, do przyszłych pokoleń:

„Niech, gdy ciężkie czasy nadejdą, wspomną na nas i nie desperują nigdy, bacząc na to, że nie masz takowych terminów, z których by się virbus unitis (wspólnymi siłami) przy boskich auxiliach (pomoc) podnieść nie można”.

Choć więc materiał historyczny do Trylogii zaczerpnął Sienkiewicz z licznych źródeł i opracowań historycznych, np. dzieła Twardowskiego, Paska, „Szkice historyczne” Ludwika Kubali, prace Karola Szajnochy, to korzystał z nich swobodnie, dokonując selekcji tak, by przyjmując za tło dziejowe Trylogii pasmo dotkliwych klęsk militarnych XVII-wiecznej Rzeczypospolitej, na pierwszy plan wysunąć jednak te fakty i epizody, które stanowiły chwałę oręża polskiego (np. oblężenie Zbaraża itd.) i zawierały sugestie apologetyczne wobec cnót szlachty jako głównej siły sprawczej owych wiktorii i zwycięstw. Choć więc wojna domowa z Chmielnickim na Ukrainie w Ogniem i mieczem, najazd szwedzki w Potopie, inwazja turecka w Panu Wołodyjowskim grożą ostateczną katastrofą, to za każdym razem końcowym akcentem jest zwycięstwo: Beresteczko, Częstochowa, Chocim, obok innych sukcesów polskiego oręża, zmieniają ciemny obraz klęski w jasny - triumfu. Właśnie w takiej strukturze fabularnej tkwią przesłanki idei „krzepiącej”. W każdej też z tych powieści ukazany został bohater, będący uosobieniem geniuszu wojskowego i mądrości politycznej na gruncie swojej epoki: Wiśniowiecki, Czarniecki, Sobieski.

Wizja historii u Sienkiewicza wzbudzała liczne zastrzeżenia. Bowiem rzeczywistość historyczną pisarz schematyzował, chcąc podkreślić ważność integralności państwa, zgody narodowej i wierności wobec religii katolickiej. Dlatego nie aprobował, nie uznawał słusznych racji buntu Chmielnickiego; dlatego wyolbrzymiał znaczenie obrony Częstochowy itd. w „potopie” szwedzkim.

Te koncepcje Sienkiewicza bardzo gniewały liberałów i wielu pozytywistów. Powieść spotkała się nie tylko z entuzjastycznym przyjęciem, lecz natrafiła też na bardzo poważne opory krytyki. W burzy polemicznej, która wybuchła już po opublikowaniu Ogniem i mieczem, w której doniosły głos zabrał niefortunny współzawodnik autora, Zygmunt Kaczkowski, „realiści” (tj. przede wszystkim Prus (dał obszerną krytyczna recenzję w petersburskim „Kraju”), a następnie Chmielowski, Świętochowski, Jeż, Kraszewski) wytoczyli argument przemawiające przeciwko powieści historycznej w ogóle, a przeciwko powieści Sienkiewicza w szczególności. Prus wytykał Sienkiewiczowi fałsze historyczne, bezceremonialne traktowanie historii, przewagę fantazji nad prawdą, wykazywał sfałszowanie i wyidealizowanie postaci Wiśniowieckiego.(koniecznie zob. więcej na ten temat w przypisie odwołującym się do artykułu Boachórza) Zarzucano słabości konstrukcyjne, powierzchowna psychologię postaci, apologetyczny stosunek do przeszłości. Liberałów gniewało to, że Sienkiewicz gloryfikował magnaterię i szlachtę polską. Pisali o zależności Trylogii od historiografii wyraźnie stronniczej i pozostającej na usługach konserwatywnych grup społecznych. Zarzucali jej propagowanie tradycjonalizmu i fideizmu - poglądu, doktryny stawiającej wyżej wiarę, objawienie, religię niż rozum, poznanie, naukę), budzenie skłonności szowinistycznych i antydemokratycznych, odwracanie uwagi społeczeństwa od współczesności, której poznanie ma decydujące znaczenie dla przyszłych losów narodu, budzenie w zamian zainteresowania piękną, malowniczą przeszłością, której rozpamiętywanie pozwoli zapomnieć o goryczy dnia dzisiejszego.

Z dzisiejszego punktu widzenia stwierdza się, że te ataki na Trylogię były często bardzo uproszczone, ale ten zjadliwy ton wobec Sienkiewicza można usprawiedliwić. Tendencje liberałów i pozytywistów były przecież antyszlacheckie, a proburżuuazyjne, stąd ich obawa, iż Sienkiewicz przez swą niezwykle popularną Trylogię psuje im niejako ich usiłowania, wiodące do wyrobienia w społeczeństwie polskim antyfeudalnych nastrojów. A tymczasem sama szlachta odbierała Trylogię jako swą bezkrytyczną apologię.

W czasach późniejszych sądy o Trylogii były bardzo różne: od ataków do zachwytów i uwielbień.

Zygmunt Szweykowski występuje w obronie Trylogii, starając się usprawiedliwiać te potknięcia Sienkiewicza, które wytykała mu pozytywistyczna krytyka. Podkreślił on fakt, że Sienkiewicz pisał utwory te dla czytelnika - odbiorcy w niewoli, który godził się na krytykę przeszłości, ale jednocześnie pożądał wzniosłości w historii Polski. Szweykowski dostrzega w Trylogii baśń na tle dziejowym. Ogromne zalety literackie Trylogii i jej współgranie z zapotrzebowaniami na taką literaturę sprawiły, że mimo kampanii przeciwko niej zdobyła sobie polskiego czytelnika we wszystkich stanach i to do dziś. Sienkiewicz pokazał Polskę wielką i potężną, która zawsze wychodziła z agresji zwycięska. Swą Trylogią budził poczucie narodowej godności, przypominał świetlaną przeszłość, krzepił serca, wlewał w nie nadzieję. Ukazywał rycerską urodę Polski w sposób plastyczny i sugestywny. Tworzył fascynującą baśń o dawnej Polsce, a równocześnie prawdę o niej, bo nasycił tę baśń odpowiednią dozą prawdziwej historii. Trylogia odbiegała od ówczesnej historiografii, tzn. nie szukała błędów w historii. Była afirmatywna i na wskroś optymistyczna. Nie zawierała wprawdzie aktualnych wskazań politycznych, ale budziła wiarę w siłę narodu. Sienkiewicz stworzył w Trylogii oryginalną formułę gatunku: połączył atrakcyjną fabułę awanturniczą z epicko uwzniośloną batalistyką i nadał głównym postaciom wymiary bohaterskie.

Trylogia Sienkiewicza nosi w sobie ślady nowelistycznych doświadczeń autora. Poprzez nowelistykę Sienkiewicz dojrzał do roli powieściopisarza. To nowelistyka ukształtowała dyscyplinę pisarską, rygory artystyczne, kompozycyjne, narracyjne, stylizacje. Nowelistyka wpłynęła na charakterystyczną dla Sienkiewicza relację pomiędzy „dzianiem się” i jego narracyjną oceną. Nie mówiąc już o tym, że pewne treści i motywy nowelistyczne zostały ponownie eksploatowane w powieści. Pisząc swą powieść Sienkiewicz wykorzystał nie tylko swoje nowelistyczne doświadczenia, ale i doświadczenia epiki europejskiej, poczynając od eposów Homera, poprzez eposy rycerskie, powieści przygodowe, romanse, nawet obserwowane w Stanach Zjednoczonych ujęcia westernowskie.

Pod względem gatunkowym jest zatem Trylogia dziełem synkretycznym, wielopostaciowym. Skupia (syntetyzuje, sumuje) w sobie różne gatunki (bo Sienkiewicz przyswaja, modyfikuje i przekształca składniki i motywy „cudzych” tekstów). Stanisław Balbus tak mówi o tych odniesieniach:

Nie jest mi niezbędny Kraszewski czy Kaczkowski, a nawet Scott, gdy czytam Trylogię Sienkiewicza, tyle że nie potrafię wówczas uchwycić i docenić różnicy między snuciem opowieści o dawnych czasach a wczuwaniem się w mentalność ówczesnych ludzi; a więc gubię oryginalność i zasługi Sienkiewicza dla rozwoju formy, a tym samym rangę jego twórczości w historii literatury. (w: Intertekstualność a proces historycznoliteracki, Kraków 1990)

Z synkretyzmem struktury gatunkowej dzieła Sienkiewicza związane są różne propozycje interpretacyjne, wyróżniające odmienne dominanty.

Są to:

Wszystkie te ujęcia, wyróżniające odmienne dominanty, znajdują potwierdzenie w strukturze tekstu, choć grzeszą pewną jednostronnością. Dopiero ich skontaminowanie pozwala określić Trylogię jako „sumę gatunków (teza Samuela Sandlera, który przejął od Wyki to określenie). Owa „suma gatunkównie stanowi jednak mechanicznego związku różnoimiennych cech, lecz zakłada ich swoistą hierarchizację. Dominantę wzorca stanowi przy tym konwencja klasycznej powieści historycznej, której tradycyjnym odniesieniem jest wzorzec skotowski (scottowski).

Formy innogatunkowe zajmują różne miejsca hierarchiczne w poszczególnych częściach cyklu. I tak: - w Ogniem i mieczem np. mocniej wyodrębniają się elementy epopeiczne (homeryckie) i baśniowe; - Potop bardziej uwydatnia konwencje powieści „płaszcza i szpady”, natomiast - tradycje historycznej powieści obyczajowej i gawędy można rozpoznać w Panu Wołodyjowskim. Te zmiany w położeniu składników gatunkowych wpływają na zaciekawienie odbiorcy.

W artykule O powieści historycznej z 1889 r. Sienkiewicz dowodzi, że podstawowymi czynnikami konstytuującymi gatunek są: logiczne odgadywanie, prawdopodobieństwo, intuicja i plastyczna wyobraźnia. One stanowią o rekonstrukcji elementów historycznych w taki sposób, że stają się one czynnikiem unaocznienia.

Poszczególne części Trylogii łączą cechy wspólne:

W istocie te trzy powieści stanowią cykl powiązany stosunkowo luźno. Sam Sienkiewicz pisze o nim: „szereg książek...”. O tym świadczy fakt, że wprowadzając w dalszej części znaną z poprzednich powieści postać, nie rezygnuje z jej charakterystyki i określenia jej wcześniejszych losów, np. początek „Potopu”, w którym przypomina się losy Jana Skrzetuskiego, Heleny i Zagłoby.

Cykl Sienkiewicza uznaje się za ważny punkt w dziejach polskiej powieści historycznej. Autor zsyntetyzował w niej doświadczenia poprzedników, udoskonalił je i zmodyfikował tworząc wzorze „powieści Sienkiewiczowskiej”, który usiłowali naśladować następcy. A także stała się punktem wyjścia dla prób przezwyciężenia jej konwencji: np. Prus (jako autor Faraona), Stefan Żeromski (Popioły) i później Teodor Parnicki.

Olbrzymi sukces Trylogii zaważył na decyzji Sienkiewicza o zwrocie ku powieściopisarstwu. W następnych latach oprócz współczesnych opublikował cztery powieści historyczne: Quo vadis, 1896, Krzyżacy, 1900, Na polu chwały, 1907, Legiony, 1914. Te dwie ostatnie to raczej pozycje martwe w dorobku pisarza, a dwie pierwsze trwale wpisują się w dzieje gatunku.

W Quo vadis sceny batalistyczne ustąpiły efektownym scenom zbiorowym - uczty i orgie w pałacu Nerona, igrzyska cyrkowe, pożar Rzymu. Centralny i najważniejszy temat to triumf siły duchowej chrystianizmu nad zdegenerowanym Cesarstwem Rzymskim. Chrześcijaństwo i pogaństwo w Quo vadis - koniecznie zob. więcej T. Żabski, Wstęp [w:] H.Sienkiewicz, Quo vadis, Wrocław 2002, BN) Wymowa ideowa wymierzona została przeciwko światopoglądowi pozytywistyczno-materialistycznemu i nastrojom dekadencji. Utwór sugerował paralelę między prześladowaniami chrześcijan a narodem polskim. Tę zamierzoną epopeję chrześcijańską cechuje większa niż w Trylogii statyczność przedstawienia - to jakby „powieść w obrazach”, przypominająca np. ówczesne akademickie płótna Henryka Siemiradzkiego, którego obrazy wymienia się zazwyczaj wśród źródeł inspirujących powieść (`Świeczniki chrześcijaństwa” - „Pochodnie Nerona”, „Orgia rzymska”, „Wejście do katakumb” i „Dirce chrześcijańska” - dzieło późniejsze, bo pochodzące z roku wydania Quo vadis)), choć oczywiście wskazuje się dużo więcej inspiracji. Historia ulega „przekładowi” na wielkie malowidła i staje się sekwencją swoistych „żywych obrazów”. Malarskie tendencje w Sienkiewiczowskim obrazowaniu spowodowały, że widoczna stała się różnica w przedstawieniu obu światów: ujętego w jaskrawych barwach świata upadającego Rzymu i szarej, przymglonej tonacji świata chrześcijańskiego. Różnorodność technik artystycznych uprzywilejowuje niewątpliwie świat „pogański” - ukazany wszechstronniej i wyraziściej. Obraz rzeczywistości widziany z perspektywy jego przedstawicieli nierzadko przesłania chrześcijańską wykładnię zdarzeń. Nawet martyrologia wyznawców Chrystusa jest wielkim widowiskiem dla publiczności cyrkowej i z reguły w takim aspekcie (wizualnym) pojawia się w powieści. Zaś ewokowane wzruszenia i postawy (litość, groza, tragizm) są wyrażane dyskursywnie w komentarzu narracyjnym lub słowie postaci. Chyba najbardziej wstrząsająca jest śmierć na krzyżu grożącego i przeklinającego Kryspusa, którego przekonania nie posiadają przecież autorskiej asercji. Ekspresywny charakter tej śmierci wyraźnie osłabia efekt `cichej” śmierci obu Apostołów.

Dzieje Ligii i Winicjusza nie mają tej dynamiki, jaka cechowała wątki miłosne Trylogii, a wprowadzone postaci apostołów Piotra i Pawła nikną cieniu najlepszej kreacji powieściowej - Petroniusza, sceptyka, estety i bogatego patrycjusza, arbitra elegantiarum, reprezentującego wyrafinowaną kulturę starożytnego Rzymu. Fascynacje Sienkiewicza światem pogańskiego Rzymu sprawiły, że stworzył on pełen przepychu obraz świata starożytnego chylącego się ku upadkowi, ale jeszcze przechowującego ideał piękna. Rysuje się ono wyraziściej niż martyrologiczne wątki chrześcijańskie.

Krzyżacy z 1900 r. to powieść jubileuszowa (na 25-lecie pracy twórczej), którą Sienkiewicz, mimo zawrotnej popularności i kariery Quo vadis, uznał za swe szczytowe dzieło. Odznacza się akcją raczej statyczną, osadzoną mocno w realiach epoki. Pisarzowi towarzyszyła troska o pełnię i wierność obrazu historycznego (jak w Trylogii). Ciąg wydarzeń politycznych znalazł i tu uwieńczenie w opisie zwycięstwa grunwaldzkiego. Tradycyjny wątek miłosny odbiega od dotychczasowego schematu. Zbyszko miłuje bowiem dwie kobiety: Danuśkę i Jagienkę, co pozwala na analizę stopniowego budzenia się uczuć miłosnych. Nawiązywano do wzorca: przetrwanie Polski w zaborze pruskim - w przedstawieniu zakonu krzyżackiego można dostrzec tendencję antygermańską o aktualnym charakterze. Zarazem dzieło wyraża „powszechny pęd do wielkości” społeczeństwa polskiego w czasach Jagiełły. W strukturze powieści, w podobnym rysunku wątków przygodowych i sposobie kreowania postaci co Trylogia, pojawia się w stopniu o wiele szerszym panoramiczność wizji historycznej. Rozległość przestrzenna została tu skojarzona z nieustannym ruchem postaci, przebywających konno, na wozach a nawet pieszo rozległe terytoria. Zamykająca powieść bitwa grunwaldzka to nie tylko epopeiczna stylizacja wielkiego starcia wrogich sobie narodów, ale również kształtowanie ponadczasowego przesłania autora: „Więc tobie, wielka, święta przeszłości, i tobie, krwi ofiarna, niech będzie chwała i cześć po wsze czasy!”

Oba dzieła, mimo światowego sukcesu pierwszej i wielkiego powodzenia drugiej, pod względem artystycznym ustępują Trylogii: cechuje je podobieństwo schematu konstrukcyjnego (sposób ujęcia intrygi miłosnej) i wizji historycznej niezależnie od innowacji wprowadzonych przez pisarza.

Powieści polemiczne wobec tradycji Sienkiewicza, ukazujące inny i odmienny obraz XVII wieku oraz ocenę szlachty i wizję narodu:

Trylogia: między historią i baśnią.

Synkretyczna struktura gatunkowa Trylogii wymaga jeszcze dodatkowej refleksji. Nadmieniłam już, że na jej gatunkową specyfikę składają się takie epickie odmiany jak: epopeja homerycka, epika rycerska, powieść awanturniczo-przygodowa, romans, western, baśń. Wszystkie te odmiany łączą się, przenikają, tworząc charakter zasadniczego gatunku, jakim jest Sienkiewiczowska powieść historyczna.

Przyjrzyjmy się zatem warstwie historycznej Trylogii, zasobowi wyznaczników, cech, wątków, wskazujących na historyczny charakter powieści Sienkiewicza.

Aspekty, które w związku z tym należałoby rozważyć to:

  1. czas powieści

  2. postacie historyczne, ich historyczna wiarygodność, motywacje działań

  3. historycznie uzasadnione elementy fabuły, a więc wydarzenia, fakty historyczne wpisane w fabułę powieści; z tym aspektem historyczności związane będą również miejsca, a zatem przestrzeń

Analiza powyższych składników pozwoli nie tylko rozpoznać historyczną wiarygodność powieści, ale również skonfrontować historyczny obiektywizm faktów z subiektywną interpretacją Sienkiewicza.

Ad. 1. Fabuła wszystkich części Trylogii wpisana jest w konkretne, datami określone ramy czasowe: zawiera główne wydarzenia wojenne 2 połowy XVII wieku: powstanie B. Chmielnickiego, najazd szwedzki, walki a Turkami.

Ad. 2. Postacie historyczne włączone są w Trylogii w rozwój zarówno wątków i wydarzeń historycznych, jak i fikcyjnych. Zachodzą ścisłe związki pomiędzy perspektywą historyczną a romansową, wątki te przenikają się i uzupełniają. Historia staje się w ten sposób zarówno tłem wypadków fikcyjnych, ale też rozbudowuje się w rozległe sceny, w których udział biorą obok postaci fikcyjnych, postacie historyczne. Przy czym proporcje występowania obu perspektyw są różne. Jak zauważył J. Kleiner w „Ogniem i mieczem” historia i fikcja pozostają ze sobą w ścisłej zależności; w pozostałych częściach Trylogii dominuje żywioł powieściowej fikcji. Fakt ten budził dość często zastrzeżenia krytyki.

W Trylogii mamy sporą galerię postaci historycznych:

Czy ich literackie kreacje, motywacje ich zachowań odpowiadają prawdzie historycznej? Nie zawsze.

Bohdan Chmielnicki: jako zbuntowany poddany króla polskiego jest zdrajcą, co więcej, sugeruje Sienkiewicz, iż u źródeł buntu Chmielnickiego leżały przyczyny osobiste - zatarg ze starostą Czaplińskim o jego żonę.

Jan Kazimierz: król słaby, niezdolny do podporządkowania sobie magnaterii, uległy wobec żony Ludwiki Marii. W „Potopie” kreuje go jednak Sienkiewicz na wielkiego bohatera, człowieka czynu.

Polscy magnaci z „Potopu”: Opaliński, Janusz i Bogusław Radziwiłłowie to po prostu zdrajcy, myślący wyłącznie o własnych korzyściach politycznych. Tymczasem zbliżenie do Szwedów miało podstawy wyznaniowe (Radziwiłłowie byli też protestantami) oraz lęk przed społecznymi konsekwencjami nieudolnej polityki wewnętrznej Jana Kazimierza (bunty chłopskie, społeczna destabilizacja).

Ad. 3. Historyczne wydarzenia. Składa się nań zarówno uczestnictwo postaci historycznych i tym samym autentyczne miejsca zdarzeń i sam, choć zazwyczaj w ogólnych zarysach przedstawiony, przebieg wydarzeń.

Ogniem i mieczem”:

Potop”:

Pan Wołodyjowski”:

Ten olbrzymi zasób historycznie potwierdzonych faktów uprawnia do nazwania Trylogii powieścią historyczną. Sienkiewicz wykorzystał na potrzeby swego dzieła obfity materiał dokumentalny, źródła, kroniki, jednak, z czego sam doskonale zdawał sobie sprawę, rezultat jego pracy różnił się zdecydowanie od rezultatu pracy historyka. Sienkiewicz napisał powieść z XVII-wiecznych dziejów Polski, wplatając w materiał historyczny losy i przygody postaci fikcyjnych, fikcyjne zdarzenia, tworząc czasem nawet baśniową aurę utworu.

Interesujący wydaje się właśnie sposób, w jaki posługiwał się Sienkiewicz materiałem źródłowym.

Źródło historyczne było dla Sienkiewicza czymś w rodzaju szkieletu, pozwalającego wyznaczyć chronologię zdarzeń, powiązania motywacyjne, reguły udramatyzowania, wybór kulminacji oraz charakter stosunków zachodzących pomiędzy kolejnymi faktami. Sienkiewicz, mając tak przygotowany „historyczny” szkielet, stosował różne zabiegi pozwalające na włączenie go w fabułę. T. ubnicki mówi o trzech sposobach posługiwania się materiałem historycznym:

  1. włącza do wydarzeń autentycznych jedną z fikcyjnych lub półfikcyjnych postaci, tym samym łączy przekaz źródłowy z wydarzeniem fikcyjnym

  2. dopełnia nowymi wydarzeniami i unaocznia treści źródłowe; włącza zatem treści historyczne w szerszy, fikcyjny kontekst, bądź też kontaminuje ze sobą różne źródła

  3. wybierając pewne motywy ze źródeł nadaje im pisarz cechy inne niż w macierzystym tekście.

Te właśnie reguły adaptacji materiału literackiego rozstrzygają o charakterze Trylogii jako cyklu powieści historycznych.

***

Mimo całej słuszności takiej kwalifikacji można też dopatrywać się w Trylogii znamion przekazu literackiego o całkiem innym charakterze. Z. Szweykowski dopatruje się w Trylogii mianowicie np. obecności elementów baśniowych.

I, co ciekawe, baśniowość Trylogii można rozważać analizując te same składniki dzieła:

  1. czas

  2. postacie

  3. wydarzenia i miejsca, albo raczej sposób kreowania i unaoczniania tych elementów.

Ad. 1. Czas, jak wiemy historyczny, wyposażony jest jednak przez Sienkiewicza w pewien szczególny fantastyczno-baśniowy urok. Jest to czas niezwykły, nietypowy, tajemniczy i groźny:

„Rok 1647 był to dziwny rok, w którym rozmaite znaki na niebie i ziemi zwiastowały jakoweś klęski i nadzwyczajne zdarzenia” - rozpoczyna „Ogniem i mieczem”. Dalej mówi narrator o znakach naturalnych (szarańcza, wyjątkowo słaba zima), astralnych (zaćmienie słońca, kometa) i fantastycznych (mogiła i krzyż ognisty w obłokach, duchy krążące po Dzikich Polach).

Podobny jest w „Potopie” obraz wiosny 1655 roku, kiedy to oprócz anomalii natury „na niebie pojawiły się znaki złej wróżby. [...] Umysły trwożyły się coraz bardziej, a zakonnicy gubili się w dociekaniach, co by owe znaki mogły znaczyć. Dziwna jakaś niespokojność ogarniała wszystkie serca” (zob. rozdział X).

Ad. 2. Podobnie baśniowy czar otacza postacie:

O ile Jaremi jest najwspanialszym wodzem i zwycięzcą, o tyle jego wierni towarzysze również wyposażenie są w jakieś „naj”:

Ci czterej najwspanialsi towarzyszą swemu wodzowi jak cztery gwiazdy, jak rycerze Okrągłego Stołu, wspomagając go w zwycięstwach.

Ale również postacie negatywne mają w sobie coś niezwykłego:

Wielcy, wspaniali, niezwykli rycerze muszą mieć bowiem godnych siebie przeciwników. Proporcje dobra i zła muszą być mniej więcej równe, tym większe znaczenie ma zawsze zwycięstwo dobra.

W tę rywalizację dobra i zła usytuowana jest oczywiście piękna niewiasta: Helena, w której kocha się Skrzetuski, Bohun; której urok zniewala Wołodyjowskiego; któremu poddaje się Zagłoba i wielu innych mężczyzn.

Ad. 3. Miejsca:

Wydarzenia: niezwykli bohaterowie dokonują niezwykłych czynów:

Tak analiza tych samych elementów pozwala dostrzeżenie w Trylogii całkiem odmiennych struktur gatunkowych, które wzajemnie się dopełniają.

*****************************************************

Wykład XVI

Kreacje ludzi Wschodu w Trylogii Henryka Sienkiewicza

Powieści historyczne Sienkiewicza są ciągle jeszcze chętnie czytane, nie tylko jako lektury szklone. Mają swoją określoną publiczność; mają równie zagorzałych zwolenników, co przeciwników. Po ekranizacji pierwszej części Trylogii sale kinowe wypełnione były po brzegi, a wcześniej sfilmowane Potop i Pan Wołodyjowski, należą do stałego, świątecznego repertuaru telewizyjnego. Rodzi się pytanie, dlaczego tak często wracamy do dzieł Sienkiewicza, na czym polega ich fenomen. Być może sedno sprawy tkwi w jego sztuce kreowania postaci, stanowiących przecież siłę powieści (miarę artyzmu) i doskonały materiał aktorskich kreacji. Przed trzema wiekami byli żywymi ludźmi, odegrali większą lub mniejszą rolę w życiu swojego narodu. Potem oddalili się coraz bardziej w niepamięć. Nadeszła jednak chwila, w której - ożywieni piórem trzydziestokilkuletniego pisarza - stali się bliscy szerokim warstwom narodu, znajdującego się pod panowaniem trzech zaborów - zauważa Marceli Kosman. Odtąd mówi się o nich p. w. jako o bohaterach Trylogii.

Sienkiewicz przywiązywał szczególnie dużą wagę do tworzenia wizerunków bohaterów, którzy byli wg niego jednym z najważniejszych wyznaczników tekstu literackiego, postaciom przypisywał bowiem najważniejszą i czołową rolę w oddziaływaniu sztuki powieściowej. Pisarz sądził, że poprzez kreacje postaciowe należy stwarzać wzory dla czytelników. Nie wszystkie postaci wywierają na czytelniku jednakowo silne wrażenie, ponieważ w samej Trylogii badacze naliczyli ich blisko sześćset, ale najbardziej wyraziste kreacje (jak Zagłoba, który jest czołową reprezentatywną postacią sarmackiego świata szlacheckiego - niezwykła Sienkiewiczowska znajomość mentalności, obyczaju i stylu XVII-wiecznego szlachcica-żołnierza, umiejętność odtworzenia jego zachowania we własnym środowisku i poza nim pozwoliły Sienkiewiczowi na przełamanie konwencji epopeicznych; to postać wzorowana z jednej strony na Szekspirowskim Falstaffie i Odyseuszu, z drugiej zaś - na Pasku, Karolu Radziwille „Panie kochanku” i innych przedstawicielach sarmackiego i barokowego stylu życia; to jedna z najdoskonalszych kreacji Sienkiewicza, postać tyleż sympatyczna, ile niewiarygodna w swojej autocharakterystyce, tworząca nieustannie wokół siebie „świat na opak” i wprowadzająca w obręb Trylogii żywioł humoru i dowcipu, dzięki czemu do dramatycznej rzeczywistości, pełnej niebezpieczeństw i klęsk, wnosi element kompensacji i rozładowuje patos wielkiej historii, albo jak Kmicic, Wołodyjowski, Skrzetuski. Bohun, Azja) zapadają głęboko w pamięć i pojawiają się jako pierwsze skojarzenia z nazwiskiem pozytywistycznego pisarza. Być może należy szukać źródeł tego zjawiska w trafnym połączeniu indywidualizacji i typowości w realistycznych wizerunkach bohaterów. Dzięki ukształtowaniu postaci wg stereotypowych wyobrażeń człowieka XVII wieku, a więc ze względu na typowość, która jest wielostronna i dotyczy sposobu życia i zachowania, światopoglądu, wiedzy i kultury itd. powieść historyczna Sienkiewicza należy do nurtu realistycznego. Waleczność, zdecydowanie, talent dowódczy, umiłowanie przygód są cechami wspólnymi dla większości charakterystycznych dla Trylogii kreacji. Zbudowany na ich bazie typ rycerski pojawił się już w cyklu nowel amerykańskich Sienkiewicza. Realizują go postacie o awanturniczych biografiach, stawiające czoła licznym niebezpieczeństwom. Niepowtarzalność postaci opiera się jednak na cechach indywidualnych, psychologicznych, do których należą: temperament, inteligencja, wrażliwość emocjonalna, siła woli, płeć i wiek. Dzięki nim są to postacie wyraziste, wysoce zindywidualizowane, dające się łatwo wyobrazić i zapamiętać.

Oprócz osobliwości bohaterów istotny jest sposób wprowadzania ich na scenę powieściowej fabuły. Mianowicie zasadą wprowadzania postaci do akcji jest jej uprzedni opis. Stanowi go najczęściej charakterystyka zewnętrzna, dająca podstawowe rysy osoby. Wstępny portret ulega w toku akcji sprawdzeniu i wszechwiedza narratora zaprezentowana w bezpośrednim opisie znajduje potwierdzenie w fabule, w rozwoju wydarzeń. Bogactwo sposobów prezentacji bohatera było w przypadku Litwosa prawdopodobnie owocem jego pracy publicystycznej, która uwrażliwiła go na czytelniczą potrzebę obcowania z tekstem zaskakującym, o zmiennej narracji i sposobach wprowadzania bohaterów. Komentarz odautorski, zgodnie z poetyką powieści realistycznej, jest ograniczony, a jego funkcje przejmują opinie wypowiadane przez inne postaci, autorefleksja charakteryzowanego bohatera lub jego zachowanie i postawy w różnych sytuacjach. Bohdan Mazan zwrócił uwagę na technikę skrótu behawioralnego, wykorzystywaną przez Sienkiewicza w odniesieniu do postaci pozytywnych Ogniem i mieczem, Potopu i Pana Wołodyjowskiego. Jeśli jednak przyjrzymy się dokładnie bohaterom zdecydowanie negatywnym (Azja) lub pełnym sprzeczności (Bohun, Chmielnicki), dostrzeżemy również ich charakterystykę przez opis zachowania (np. postępowanie Azji z Zosią Boską czy też alkoholizm hetmana kozackiego, będący ucieczką od świadomości odpowiedzialności za Ukrainę).

Już pierwsi czytelnicy Trylogii zauważyli szkicowość przedstawienia większości postaci i cele (oraz powody) oparcia ich wizerunku na kilku zasadniczych, głównych rysach. Między innymi Prus zwrócił uwagę na dokonaną przez Sienkiewicza selekcję cech osobowości postaci: Autor przecie pokazuje palcem, że ten a ten człowiek ma te i te właściwości, a że jednocześnie pomija inne cechy, więc tym samym poprzednie wzmacnia. Taka jednak przesada jest pewnym warunkiem sztuki, bez niej, bez silnego akcentowania cech, czytelnik nie pozna charakteru. Konsekwencjami zasadzenia konstrukcji postaci na kilku zasadniczych cechach jest po pierwsze ich niezmienność, gotowość ich charakterów, a po drugie - schematyczność losów, modyfikowana indywidualnością kreacji. Mam tu na myśli powtórzenia pewnych motywów, np. w przypadku Bohuna i Azji: wychowanie na polskim dworze szlacheckim - niespełniona miłość - porwanie wybranki serca - klęska.

Mówiąc o niedoskonałości psychologicznych portretów bohaterów Ogniem i mieczem, Potopu i Pana Wołodyjowskiego warto pamiętać o dość dyskusyjnym założeniu Sienkiewicza: Człowiek starożytny, Włoch od czasów Odrodzenia, purytanin angielski, jakobin z czasów rewolucji francuskiej i człowiek nam współczesny, są to wprawdzie istoty różne co do zakresu i jakości pojęć, psychicznie jednak są zbudowane jednakowo […]. Wydaje się jednak, że warunki polityczne, społeczne, rozwój techniki kształtują m. in. wrażliwość człowieka, jego hierarchię wartości etc. Są filozofowie, którzy twierdzą, że funkcje ewolucji biologicznej przejął mentalny rozwój ludzkości, a to zaprzecza hipotezie o psychicznej jedności ludzi różnych czasów. Z drugiej strony postawienie znaku równości między konstrukcją psychiczną XVII-wiecznego bohatera i człowieka II połowy XIX wieku pozwoliło Sienkiewiczowi stworzyć kreacje bliskie czytelnikom.

Interesujące wydaje się pytanie, skąd w powieściach Litwosa tyle kreacji ludzi Wschodu? Aby dociekać tej predylekcji należy zatrzymać się nad historycznymi zainteresowaniami autora Trylogii. Otóż ten najburzliwszy chyba w dziejach Polski szlacheckiej okres wojen z Turcją, Rosją, Szwecją i powstań kozackich stanowił doskonałe tło do wyeksponowania poczynań dzielnych obrońców Rzeczpospolitej, ale także przedstawienia okrutnych najeźdźców, napadających na jej rubieże m. in. ze Wschodu. Ci ostatni goszczą na kartach dzieł Sienkiewicza od opowiadania Niewola tatarska z 1880 r. W ich kreacjach autor zrealizował koncepcję charakteru narodowego, wyznaczanego przez szereg uwarunkowanych historycznie stereotypów. Bohaterowie takich nacji jak Kozacy, Tatarzy czy Turcy stanowią jeden z powieściowych elementów nadzwyczaj realistycznie przedstawionych ze szczególnym eksponowaniem ich odrębności.

Wpływ na te odmienność miała z pewnością przestrzeń naddnieprzańska - rejony dzikie, pełne niebezpieczeństw, gdzie schronienie znajdowali wszelcy uciekinierzy z Rzeczpospolitej, ale i gdzie można było szybko stracić życie. Step posiadał swych mieszkańców. Sienkiewicz opisuje tamtejszych pasterzy: przy wołach szedł mnogi lud pastuszy, tak zwani czabanowie, którzy całe życie w stepach i pustyniach spędzali - ludzie zupełnie dzicy, nie wyznający żadnej religii - religionis nullius,[…]. Spostrzegłeś między nimi postacie podobniejsze do zbójów niż do pasterzy, okrutne, straszne, pokryte łachmanami rozmaitych ubiorów. […] (O i m I, 26) Wydaje się, że ta dzika przestrzeń wrosła w ich dusze. - upodobnili się do niej; przebywając ciągle w surowej, dzikiej głuszy musieli się do niej dostosować, aby przetrwać.

Tak zatem Tatarów, Turków, Kozaków i przedstawicieli pomniejszych narodów zza wschodnich granic Polski wyróżniało przede wszystkim okrucieństwo. Cechę te bardzo eksponuje narrator, popierając swoją opinię wstrząsającymi przykładami: Kozacy dopuszczali się strasznych okrucieństw, rozdzierając dzieci, paląc niewiasty na wolnym ogniu. (O i m I, 339) Barbarzyńską satysfakcję z zadawania bólu i czynienia krzywd odzwierciedlała fizjonomia opisywanych osób: Twarze ich [Lipków] wyrażały to samo okrucieństwo i żądzę krwi, co twarze ich dobrudzkich, białogardzkich lub krymskich współbraci. (PW 347) Najczęściej jednak narrator, charakteryzując daną narodowość, ucieka się do nacechowanej emocjonalnie relacji, np.: […] prawie zapamiętywali się wśród rzezi i zniszczenia. […] a że w jasyr brać nie mogli, pławili się od rana do nocy we krwi ludzkiej. (P III, 156) Także opis miejsca, np. stepu, może być pretekstem zasygnalizowania cech narodów go zamieszkujących: Step był pusty i pełny zarazem, cichy i groźny, spokojny i pełen zasadzek, dziki od Dzikich Pól, ale i od dzikich dusz. (O i m I, 6)

W wyraźnej opozycji do szlachetności i nawet dworności polskiego rycerstwa eksponowane są opisy barbarzyńskich zachowań ludzi Wschodu: Mord bezbronnych, branie niewiast i chłopów w jasyr, a przede wszystkim grabież (P II, 411) to działania podlegające jednoznacznie pejoratywnej ocenie, dla których wszelkie próby złagodzenia wizerunku Kozaków nie stanowią wystarczającej przeciwwagi. Aby podkreślić zachowania nieetyczne, narrator porównuje przedstawiane postaci do dzikich zwierząt. Tatarzy służący Kmicicowi to stado drapieżnych ptaków (P III, 256), natomiast ci, którzy zadali śmierć panu Longinowi, napadli na niego jak wilcy na jelenia (O i m II 382) - czytamy na kartach Trylogii. Narrator porównuje Kozaków do brytana leżącego na granicy (O i m I, 97), podobnie jak Kmicic, który brutalnie uświadomił Akbah-Ułanowi swoją nad nim władzę, przyrównując go do podarowanego przez chana psa lub sokoła: Akbahu-Ułanie […]chan darował cię królowi, jakoby mu psa albo sokoła darował, dlatego nie uwłaczaj mu, aby cię zaś jako psa na powróz nie wzięto. Ałła! -krzyknął zdumiony Tatar. Ejże, nie rozdrażniaj mnie! -odrzekł Kmicic. Lecz oczy Akbaha-Ułana krwią zaszły. Przez jakiś czas słowa nie mógł przemówić; żyły na karku mu spęczniały, ręka chwyciła za kindżał. Kęsim! kesim! - krzyknął przyduszonym głosem. Reakcja porywczego Kmicica była błyskawiczna: Więc w jednej chwili podrzuciło nim coś tak, jakby go gadzina żgnęła, całą dłonią porwał Tatara za rzadką brodę i zadarłszy mu głowę do góry, tak jak gdyby mu coś na pułapie chciał pokazać, począł mówić przez zaciśnięte zęby: - Słuchaj, kozi synu! Wolałbyś nikogo nad sobą nie mieć, by palić, rabować, wycinać!... Przewodnikiem chcesz mnie mieć! Ot, masz przewodnika, masz przewodnika! I przyparłszy go do ściany, począł tłuc głowę jego o zrąb. Puścił go wreszcie osłupiałego, ale nie sięgającego już do noża. Z drugiej strony takie pogardliwe wypowiedzi (a pan Zagłoba także nie potrafił powstrzymać się od złośliwych uwag na temat obyczajów tureckich), mogą świadczyć o ksenofobii i megalomanii polskiego rycerstwa. Częste przypisywanie zwierzęcych zachowań Kozakom i Tatarom miało być może złagodzić wrażenie niesprawiedliwego, zbyt surowego osądu tych ludów. A czasem nawet podkreślić ich wartość, gdy służyli słusznej sprawie Sienkiewicz nie omieszkał podkreślić ich wartości jako najlepszych na owe czasy znawców sztuki wojennej: Kmicicowi serce więc rosło, gdy patrzył na owe postacie, podobne do zwierząt leśnych, bo przybrane w kożuchy i wielbłądzie kaftany wełną do góry. Fala dzikich głów kołysała się pod miarę końskich ruchów, on zaś liczył je i rozmyślał, co będzie można z taką potęgą przedsięwziąć. „Osobliwyż to komunik - myślał tylko - i tak mi się wydaje, jakobym stadu wilków przywodził, ale z takimi właśnie można przejść całą Rzeczpospolitę i całe Prusy przetratowć. Fragmenty opisujące Kozaków uciekających z rykiem i wyciem (O i m I, 374), Tatara, który długo czyhał […] i wietrzył jak wilk (O i m I 37) budują przepaść między obrońcami i najeźdźcami Rzeczpospolitej. Zwierzęce porównania przypominają w niektórych przypadkach obrazowanie baśniowe lub mitologiczne. W bitwie pod Beresteczkiem rycerstwo polskie pokonało najeżone armatami, ziejące ogniem na kształt smoka uosabiające siły zła wojsko kozackie (O i m, Epilog, 443). Taka technika operowania razami także ma na celu uwznioślenie zwycięzców.

Ludzi Wschodu deprecjonuje wobec odbiorców tekstu również pijaństwo i chciwość. Kozacy bardzo lubili pić i to dużo do nieprzytomności - ich odmienna kultura została zaprezentowana w opisach biesiad a raczej libacji, kończących się zwykle rozlewem krwi, np.,. taki był rozwój wypadków w obozie Hassan-Basza, gdzie w bestialski sposób masy pijanej czerni rozszarpały ciała Barabasza i Tatarczuka, oskarżonych o zdradę. Drastyczne są również momenty zdobycia Korsunia. Gdy rozszalała animuszem bojowym tłuszcza grabiła twierdzę: Przez wybite okna widział pan Skrzetuski gromady pijanych chłopów, krwawych, z pozawijanymi rękawami u koszul, włóczących się od domu do domu, od sklepu do sklepu i przeszukujących wszystkie kąty, strychy, poddasza; od czasu do czasu wrzask straszliwy oznajmiał, że znaleziono szlachcica, Żyda, mężczyznę, kobietę lub dziecię. Wyciągano ofiarę na rynek i pastwiono się nad nią w sposób najstraszliwszy. Tłuszcza biła się ze sobą o resztki ciał, obmazywała sobie z rozkoszą krwią twarze i piersi, okręcała szyje dymiącymi jeszcze trzewiami. Chłopi chwytali małe Żydzięta za nogi i rozdzierali wśród szalonego śmiechu tłumów.[…] (O i m. I, 169)

Jednym słowem czytelnik dowiaduje się, że nie masz miedzy tymi ludźmi wiary, cnoty, wdzięczności ni sumienia (PW 219). Jednak w przeciwieństwie do wcześniejszych wypowiedzi literackich, m. in. w Niewoli tatarskiej, Sienkiewicz próbował przezwyciężyć jednostronność przedstawienia omawianych kreacji spojrzeć na nie z trochę innej perspektywy. Chociażby ciągła gotowość na śmierć, wyrażana krótkim zdaniem: Raz maty rodziła oraz niewiarygodna wprost odwaga budziły słuszny respekt, bo nawet faworyzowanemu przez narratora rycerstwu polskiemu nie można przyznać charakterystycznej dla Kozaków i Tatarów determinacji, którzy ranni, pokrwawieni, ale śpiewający […]mdlejąc wołali jeszcze „Na pohybel!” (O i m I, 198) Zwycięstwa odniesione nad takim przeciwnikiem - to prawdziwa chwała, natomiast ewentualne porażki poniesione w starciach z nim nie oznaczały bynajmniej hańby. Według pana Zagłoby: Przypatrzcie się jeno, jak to ci Kozacy, którzy żyją w bractwie, wspierają się wzajemnie w każdym terminie! Nie mówię o czerni, którą oni pogardzają i dla której, jeżeli diabeł im pomoże zrzucić naszą zwierzchność, gorszymi jeszcze będą panami; ale w bractwie jeden za drugiego w ogień wskoczyć gotowy, nie tak, jak między naszą szlachtą (O i m II, 211-212), jednak bardziej przekonywająca jest obalająca ten mit odpowiedź Rzędziana, który mógł bezpośrednio obserwować żołnierzy Bohuna: - Gdzie tam mój jegomość - odparł na to Rzędzian. - Byłem ja miedzy nimi długo i widziałem, jako się między sobą niby wilcy zażerają, a gdyby Chmielnickiego nie stało, który ich to siłą, to polityką w ryzie trzyma, wnet by się ze szczętem pozażerali.

Bardzo ciekawe sugestie podaje Sienkiewicz czytelnikowi „przez usta” Jana Skrzetuskiego, który w niewoli u Chmielnickiego miał okazję przyglądać się zbuntowanym mieszkańcom Siczy. Narzeczony Heleny potrafił wznieść się nad osobiste krzywdy i próbował obiektywnie zanalizować przyczyny rozgorzałego konfliktu. Doszedł do wniosku, że powstańcy: Winni są, ale zaślepieni, gdy z motyką na słońce się porwali. […] Winni są, ale nieszczęśliwi, gdy się dali porwać jednemu człowiekowi, który ich na oczywistą zgubę prowadzi. (O i m I 164) Co więcej - głównymi winowajcami nazywał nie pospolitą czerń, ale dowódców kozackich: Możesz-li bowiem rzec, że między wami s ą tylko sprawiedliwi? […] Kto Tatarów w granice Rzeczpospolitej puszczał, by dopiero na powracających i łupem obciążonych dla zysku napadać? - wy! Kto - przebóg! - lud chrześcijański własny w jasyr oddawał? Kto największe warchoły czynił? - wy! Przed kim ni szlachcic, ni kupiec, ni kmieć nie jest bezpieczny? - przed wami! Kto wojny domowe rozpalał, z dymem puszczał wsie i miasta ukraińskie, łupił świątynie boże, gwałcił niewiasty - wy i wy. Czego tedy chcesz? Czy aby wam przywileje na wojnę domową, rozbój i łupiestwo zostały wydane? Zaiste więcej wam przebaczono niźli odjęto! (O i m I, 135-136) Zarzuty stawiane przez Skrzetuskiego dotyczą właściwie wodzów wszystkich wschodnich narodów, warto jednak zauważyć, że na kartach Trylogii w najgorszym świetle zostali przedstawieni Tatarzy. Jednak to obraz Siczy Zaporoskiej z odmalowanym tak sugestywnie wizerunkiem nieludzkich obyczajów w sposobie obradowania w obozie, podczas którego domniemanych zdrajców (Tatarczuka i Barabasza) oddaje się w zamieszaniu na sąd dzikiej tłuszczy: Tatarczuk zdrajca i Barabasz zdrajca - na pohybel im! Tłuszcza odpowiedziała wyciem straszliwym. W izbie wszczęło się zamieszanie. Wszyscy kurzeniowi powstali ze swych miejsc. Jedni wołali „Lacha! Lacha!”, inni starali się rozruch uciszyć, a wtem drzwi pod naciskiem tłumu roztworzyły się na oścież i do środka wpadła tłuszcza obradująca na dworze. Straszliwe postacie, upojone wściekłością, napełniły izbę, wrzeszcząc, wywijając rękoma, zgrzytając zębami i zionąc zapach gorzałki: Smert Tatarczuku! I Barabaszu na pohybel! Dawajcie zdrajców! Na majdan z nimi!” - krzyczały pijane głosy, `Bij! Ubij!” - i setki rąk wyciągnęły się w tej chwili po nieszczęsne ofiary. Tatarczuk nie stawiał oporu, jęczał tylko przeraźliwie, ale młody Barabasz począł bronić się ze straszną siłą. Zrozumiał na koniec, że go chcą zamordować; strach, rozpacz i wściekłość odbiły się na jego twarzy; piana okryła mu wargi, z piersi wydobył się ryk zwierzęcy. Po dwakroć wyrywał się z rąk oprawców i po dwakroć ręce ich chwytały go za ramiona, za piersi, za brodę i osełedec; on szamotał się, kąsał, ryczał, upadał na ziemię i znów podnosił się, okrwawiony, straszny. Podarto na nim ubranie, wyrwano mu osełedec z głowy, wybito oko, na koniec przygniecionemu do ściany złamano rękę. Wówczas upadł. Oprawcy porwali go za nogi i wraz z Tatarczukiem wywlekli na majdan. Tam dopiero przy blasku smolistych beczek i stosów ognia, rozpoczęła się doraźna egzekucja. Kilka tysięcy ludzi rzuciło się na skazanych i darło ich na sztuki wyjąc i walcząc z sobą o przystęp do ofiar. Deptano ich nogami, wyrywano kawały ciała; ciżba tłoczyła się koło nich tym strasznym konwulsyjnym ruchem rozszalałych mas. Chwilami krwawe ręce podnosiły w górę dwie bezkształtne, niepodobne już do ludzkich postaci bryły, to znowu ciskano je na ziemię. Dalej stojący wrzeszczeli wniebogłosy: jedni, żeby wrzucić ofiary w wodę, drudzy, by je wtłoczyć w beczki palącej się smoły. Pijani rozpoczęli bójkę ze sobą. Z szaleństwa zapalono dwie kuy z wódką, które oświeciły tę piekielną scenę drgającym, błękitnym światłem. Z nieba patrzył na nią także księżyc cichy, jasny, pogodny. Tak „towarzystwo” karało swoich zdrajców. (O i m, 125-126) Ale takie masy były dobrym narzędziem w walce w rękach Chmielnickiego.

Już po wstępnym przeglądzie cech ludów zamieszkujących kraje położone na Wschód i Południe od Polski można się zgodzić z Tadeuszem Bujnickim, iż Sienkiewicz oparł swoją wizję walczących ze sobą narodów na kontraście. Prezentowane zbiorowości stanowią tło, punkt odniesienia zarówno pierwszoplanowych, jak i epizodycznych postaci, także nie pozostających w izolacji, ale przeciwstawianych sobie lub powiązanych na różne sposoby.

Postaci nie odgrywające w Trylogii zbyt wielkiej roli powtarzały z różną intensywnością cechy swoich rodaków. Chciwy i uległy tylko brutalnej przemocy Kmicica Akbah-Ułan, stary i doświadczony wojownik (P II, 397), nadzwyczajnej siły durny ataman Barabasz, ze wszystkich Tatarów dla jeńców najokrutniejszy (PW, 246) Murzy-bej i dzielny, sprytny, ale jednak drżący przed Jaremą Anton, wyróżniali się spośród bezimiennych tłumów tylko jedną zasadniczą cechą lub szczególnym miejscem w fabule.

Ważniejszą dla historii opowiedzianej w Trylogii rolę odegrał Tuhaj-bej, wódz ordy, która przybyła z pomocą Chmielnickiemu. Nie wniósł on do ogólnego wizerunku Tatarów ani jednej pozytywnej cechy, może oprócz umiejętności pogodzenia się po przegranej bitwie z wolą Bożą. Podczas rady na Siczy zachowywał się, co było charakterystyczne także dla jego rodaków, jak dzikie zwierzę; łatwo wpada w szał: Tuhaj-bej przeciągnął się i wstał. Twarz zmieniła mu się w jednej chwili, oczy rozszerzyły się jak u żbika, zęby poczęły błyskać. Nagle skoczył jak tygrys do mołojców dopominających się o jeńca. - Precz, capy, psy niewierne! niewolnicy! swynojady! - ryknął chwytając za brody dwóch Zaporożców i targając nimi z wściekłością. -Precz, pijanice, bydlęta nieczyste! Gady plugawe! wy mnie jasyr zabierać przyszli, a ot, ja wam tak! …capy! - To mówiąc, targał za brody coraz innych mołojców, na koniec zwaliwszy jednego począł go deptać nogami. - Na twarz, niewolnicy. bo was w jasyr zapędzę, bo Sicz całą nogami tak zdepczę jak was! Z dymami puszczę, ścierwem waszym pokryję! (O i m I 129) Nic dziwnego, że Kozacy starali się go nie rozsierdzać. Był również bardzo pyszny i chciwy (pazerny) na łupy i jeńców, których nigdy mu dość. Wiele razy oskarża hetmana, że obiecywał chanowi wielkie bogactwa, a tymczasem tylko toczą bitwy i tracą jedynie ludzi. Wściekłego wodza uspokoiły dopiero pierwsze poważne zwycięstwa pod Żółtymi wodami, gdzie w jasyr poszło wielu polskich hetmanów i ludzi wielkich rodów, m. in. Stefan Czarniecki, a to wiązało się z cennym, bo licznym wykupem.

Ciekawą postacią był również Maksym Krzywonos. Narrator, zwykle powściągliwy w opisie postaci drugoplanowych, wyjątkowo odsłonił szczegóły wyglądu dowódcy kozackiego. […] niski, gruby człowiek, z twarzą siną, ponurą, rudym jak ogień wąsem nad skrzywionymi ustami i zielonymi oczyma (O i m I, 299) prezentował się niezbyt imponująco, jednak mimo to budził strach, bowiem gdy zgłosił się na ochotnika pójść na straszliwego Jaremu na czele sześćdziesięciu tysięcy co przedniejszych, wybranych wojowników i czerni: […] gdzie przeszedł, ginęły nawet ślady ludzkiego życia. Kto do niego nie przystał, pod nożem ginął. (O i m I, 300-301) Hiperbolizacja jego okrucieństw służyła w rzeczywistości apoteozie Wiśniowieckiego, bo choć cały Wołyń krwią oblał, Połonne zdobył, tysiące dusz szlacheckich na tamten świat wysłał, a ciała zostawił bez pogrzebu, i wszędy był zwycięski, dopóki się z Jaremim nie spotkał. (O i m I, 361) Książę, ukazany jako lew, który umyślnie cofa się ,bo potrzebuje miejsca do skoku i puszcza Krzywonosa za przeprawę, by tym większą zadać mu klęskę.(tamże, s. 360) Po klęsce właśnie uciekał z pozostałą połową taboru, zdziesiątkowany, zbity, zrozpaczony, i nie oparł się aż w Machnówce, dokąd nadszedłszy Chmielnicki kazał go w chwili pierwszego gniewu za szyję do armaty na łańcuchu przykuć. (O i m I, s. 360) Ale za „zasługi” ulitował się nad nim hetman zaporoski i nie tylko od armaty go zaraz kazał odczepić, ale do dowództwa go przywrócił i na Podole na nowe zdobycze i rzezie wysłał. (s. 361)

Warto wspomnieć też o wiedźmie Horynie Dońcównie z Czortowego Jaru, demonicznej i wulgarnej postaci jak ze złej bajki, której opiece została powierzona Helena oraz niemowie Czeremisie - Był to stary człek, potwornie szpetny, mały, prawie karzeł, z płaska, kwadratową twarzą i skośnymi, podobnymi do szczelin oczyma.( O i m II, 12)

Trzech bohaterów Trylogii wydaje się zasługiwać na oddzielne omówienie ze względu na największy stopień indywidualizacji spośród kreacji ludzi Wschodu i, co się z tym wiąże, najbardziej wyrazistą osobowość. Są to Bohun, Azja Tuhajbejowicz i Bohdan Chmielnicki.

Bohun.

Najwięcej sympatii budzi pierwszy z nich, podpułkownik kozacki, którego postać narrator odsłaniał przed czytelnikiem stopniowo, dodając coraz to więcej szczegółów do naszkicowanego na początku zarysu osobowości junaka. Zaczął od przypominających wilcze ślepia oczu, które błyszczały w ciemności zuchwale, wyzywająco i szyderczo zarazem. Straszne te oczy świeciły się jak ślepie wilka ciemnym borze. (O i m I, 43) Niedługo potem widzimy Bohuna w pełnej krasie jego bujnej ukraińskiej piękności. Młody watażka jawi się jako mołojec smukły jak topola, z obliczem smagłym, zdobnym w bujny, czarny wąs zwieszający się ku dołowi. Wesołość na tej twarzy przebijała przez ukraińską zadumę jako słońce przez mgłę. Czoło miał watażka wysokie, na które spadała czarna czupryna w postaci grzywki ułożonej w pojedyncze kosmyki obcięte w równe ząbki nad silną brwią. Nos orli, rozdęte nozdrza i białe zęby, połyskujące przy każdym uśmiechu nadawały tej twarzy wyraz trochę drapieżny, ale na ogół był to typ piękności ukraińskiej, bujnej, barwnej i zawadiackiej. (O i m I, 52) Dalszy dokładny opis dotyczy świetnego ubioru, w jakim ukazał się Bohun.

W jakim celu narrator przedstawia z taką dokładnością urodę Bohuna? Po pierwsze twarz już w starożytności była uważana przez fizjonomików za zwierciadło osobowości, więc opis wyglądu zewnętrznego, zwłaszcza oblicza może być jedną z technik sygnalizowania podstawowych rysów charakteru bohatera, rozwijanych później w różnych wariantach. Według Bujnickiego taki sposób charakteryzowania postaci wiąże Trylogię z tradycyjnymi formami powieści XIX wieku. Czyli schemat fizjonomiczny, tj. wnioskowanie o charakterze, umyśle, temperamencie lub przeżyciach uczuciowych z „fizjognomii”, stosowany od schyłku XVIII wieku (od dzieła o fizjonomice autorstwa szwajcarskiego pastora Johanna K. Lavatera) przez pisarzy zasłużonych dla uformowania realizmu (m. in. Balzaka) nie był obcy Sienkiewiczowi, tak jak nie był obcy Orzeszkowej. U obu tych bowiem pisarzy polskiego pozytywizmu często poznajemy ludzi szlachetnych po urodzie czoła, oczu, nosa, ust, policzków itp., a czarne charaktery zdradzają się jakimiś antypatycznymi rysami wyglądu. Jeden Prus wyłamywał się z tego typu charakteryzowania postaci wybierając raczej fizjologię, nie fizjonomikę i opierając się na osiągnięciach Darwina. Stąd w Lalce nie ma takiej reguły, co objawia przekorę (polemikę) Prusa w stosunku do tradycji fizjonomicznej, bowiem znani mu ówcześni przyrodnicy i psychologowie kwestionowali lavateryzm. (Koniec dygresji.)

Po drugie - Bohun powinien być godnym rywalem Skrzetuskiego. Skoro nie ustępował polskiemu rycerzowi ani urodą, ani męstwem, a jednak został odrzucony przez Helenę, oznacza to, że decydującą rolę w wyborze odegrała moralna przewaga Jana jako obrońcy Rzeczpospolitej. I to wydawać się może oczywiście doktrynalne, tendencyjne. Złośliwy przypadek zaś sprawił, że podpułkownik kozacki zabił człowieka w obecności panny, bowiem ma go w nienawiści od pory, jak krew padła między nich, tj. jak przy niej człowieka czekanem rozszczepił. Wprawdzie pod mieczem Skrzetuskiego także padł niejeden trup, ale - co ważne - wroga Ojczyzny.

O Bohunie wypowiadały się inne postaci, co miało zobiektywizować jego ocenę. Bies czy co? (O i m I, 43) - to jedna z pierwszych myśli rycerza Jana o jego rywalu. Trafność tej spontanicznej opinii potwierdziły słowa kniahini: To szalona głowa i bies kozaczy. (tamże, s. 44) Podkreślenie faktu, że wszyscy znali Bohuna, pozwoliło narratorowi na wprowadzenie obszernej bezpośredniej charakterystyki trzecioosobowej na wzór ludowych podań o bohaterach. Biografia kozackiego junaka przypomina także literackie historie życia postaci romantyzmu. Tajemniczość (Bohun pilnie strzeże swej tajemniczej przeszłości) to pierwsza ze wspólnych im cech, ponieważ: Kim on był, skąd się wziął, nikt nie wiedział. Wyraźnie zaakcentowany został także związek Bohuna z przyrodą (ukraińską): To pewna, że kolebką były mu stepy, Dniepr, pohory i Czertomelik ze swoim labiryntem ciśnin, zatok, kołbani, wysp, skał, jarów i oczeretów. Od wyrostka zżył się i zespolił z tym dzikim światem. […] Innych dni nie znał, jak na koniu, innych nocy, jak przy ognisku na stepie. (tamże, s 44) Daje się zauważyć, że skojarzenia z zachowaniami zwierzęcymi występują o wiele rzadziej niż w opisach jego rodaków. Czci u nich przysporzyły mu szaleńcza odwaga i iście kawalerska fantazja. Kozakom imponowało to, że ich wódz: […] wolał wojnę od zdobyczy, kochał się w niebezpieczeństwach dla samego ich uroku;(45) Gotów był w sto koni iść choćby do Bakczysaraju i samemu chanowi zaświecić w oczy pożogą; niestety, męstwo łączyło się u niego z okrucieństwem: palił ułusy miasteczka, wycinał w pień mieszkańców, schwytanych murzów rozdzierał końmi, spadał jak burza, przechodził jak śmierć. Na morzu rzucał się jak wściekły na galery tureckie. […] (O i m I, 44) Jednak gorąca miłość do Heleny wyzwala w Bohunie cechy zaskakująca - wrażliwość, delikatność, opanowanie nawet bardzo silnych emocji. Sławny junak wyznaje wystraszonej dziewczynie: […] ja rab twój. Mnie tu na progu siedzieć i w oczy ci patrzyć. […] Póki ja trzeźwy, póki mnie gorzałka głowy nie zapali, póty ty dla mnie jak obraz w cerkwi. A od czasu jak ja ciebie w Barze znalazł, przestałem pić. […] Popatrzę na cię […] - oczy krasnym liczkiem ucieszę, taj pójdę. (O i m II, 16) Popada nawet w ton liryczny, kiedy uświadamia sobie tragizm niespełnionego uczucia mówi tak cicho, że zaledwie było go słychać: Co ty mnie uczyniła, ne znaju, ale to znaju, że jeśli ja tobie nieszczęście, to i ty mnie nieszczęście. Żeby ja ciebie nie pokochał, byłby ja wolny jak wiatr w polu i na sercu swobodny, […] Twoje to liczko mnie nieszczęście, twoje to oczy mnie nieszczęście; […] Oj, ciężko, oj ciężko! żal sercu mojemu. Ni z tobą żyć, ni bez ciebie, ni z dala, ni z bliska - ni na górze, ni na dolinie, hołubko ty moja, serdeńko ty moje! (O i m II, 17-18) Bowiem zanim się zakochał, służył jedynie: stepom, wichrom, wojnie, miłości i własnej fantazji (O i m I, 45). Według Tadeusza Żabskiego wiele czytelniczek wybrałoby właśnie beznadziejnie zakochanego, składającego u stóp ukochanej całe swoje dotychczasowe życie Kozaka w przekonaniu, że wielka miłość rekompensuje, usprawiedliwia wyrządzone innym krzywdy, jego okrucieństwa i niegodziwości.

Dla Bohuna wojna była ważniejsza od łupów i zdobyczy. To kolejna cecha odróżniajaca spośród Kozaków, których chciwość została sugestywnie przedstawiona na kartach powieści. Chociaż o ogromnych skarbach ich wodza prosty lud opowiadał legendy, on sam nie przywiązywał wagi do bogactw, do zaszczytów, nawet więcej - okazywał im swoja pogardę, m. in. śląc koniom kobierce pod kopyta lub ubrany w adamaszki kąpiąc się w dziegciu, umyślnie kozaczą pogardę dla onych wspaniałych tkanin i ubiorów okazując. (O i m I, 45) To honor stanowił dla niego wartość, dla której warto powstrzymać się od gwałtownych reakcji: Dusza boli, maty - rzekł posępnie - ale kozacze słowo nie dym, więc zdzierżę - powiedział do kniahini ze zmienioną twarzą, gdy Skrzetuski okazywał swoje zainteresowanie jego ukochanej.

Najkrócej można scharakteryzować Bohuna określeniem: Kozak-rycerz, o czym informuje nas narrator: Ze wszystkich watażków on jeden najlepiej uosabiał Kozaka-rycerza, dlatego też pieśń wybrała go sobie na kochanka, a imie jego rozsławiło się na całej Ukrainie. (O i m I, 45) Wychowany na polskim dworze szlacheckim, ale mocno związany z mieszkańcami Siczy i stepów między szlachtą umiał być dwornym kawalerem, między Kozaki najdzikszym kozakiem, miedzy rycerzami rycerzem, między łupieżcami łupieżcą. Niektórzy mieli go za szalonego, bo też i była to dusza nieokiełznana i rozszalała. (O i m I, 45) Osobowość iście ambiwalentna. Jego tragizm polegał na „zawieszeniu” między kulturami, trudności z określeniem własnej tożsamości. Zauważyła to Horpyna, która zarzucała mu, że nie po kozacku postępuje z Heleną. Podejrzewała, że w głębi duszy ten dzielny junak był Lachem. (por. O i m II, s. 25: Z chłopką ty by inaczej gadał - ale tej ci wstyd. Ty powinien być Lachem. I Bohun na to: Jaże nie hirszy.) Z drugiej strony Bohun odczuwał żal w stosunku do Polaków (zwł. Kurcewiczów), którzy uważali go za równego sobie w czasie wspólnych wypraw i dzielenia łupów, ale woleli zdradzić go i oddać rękę jego wybranki polskiemu szlachcicowi. Gdyby nie postępowali tak obłudnie wobec niego, Rzeczpospolita miałaby w kozackim podpułkowniku najlepszego obrońcę. (Por. O i m I, 237) Oni mi byli bracia, a stara kniahini mać, której ja w oczy jak pies patrzył!... kochał ich i służył im jak rab, bo myślał, że tę dziewczynę wysłużę. A oni za to prodały, prodały mene jako raba, na złuju dolu i na nieszczastje… Wygnali precz…[…] Żeby mnie tę dziewkję dali, ja by był wasz lacki brat, wasz druh, wasza szabla, dusza wasza zaklataja, wasz pies. […] A chciałby za to nagrody? - nie! Ot, wziąłby dziewczynę i za Dniepr ruszył na boży step, na dzikie ługi, na ciche wody - i mnie by było dosyć, a teraz… (O i m I, 198) Do kresu swego życia pozostaje wierny Helenie i swej młodzieńczej miłości - odbudowuje z gruzów Rozłogi i w nich właśnie spędza swe ostatnie lata.

Azja.

Tajemnicze pochodzenie i skomplikowana historia życia Azji Tuhajbejowicza, vel Mellechowicza przypominają literacką biografię Bohuna. Syn tatarskiego wodza porwany jako dziecko był, tak jak kozacki rycerz, szaleńczo odważny. Jako żołnierz za zasługi wojenne przez hetmana został mianowany setnikiem, mimo że był w całej chorągwi wiekiem najmłodszy (PW, 175) Do przybranego syna kniahini upodabniały Azję ognisty temperament i nadzwyczajna siła. Zdarzało się np., że wzburzył się w jednej chwili, jak gdyby kto garścią prochu w płomień cisnął, pobladł jak trup i chwyciwszy żelazną dłonią rękę Nowowiejskiego […] I odepchnął go tak silnie, aż Pan Nowowiejski potoczył się na środek izby. (PW, 238) Zagłoba, uwrażliwiony ze względu na przykre przeżycia związane z wodzem Kozaków, na jakiejkolwiek do niego podobieństwo, od razu zauważył w synu Tuhaj-beja dzikość ruchów i spojrzenia: Ale ten Mellechowicz wilkiem jakoś patrzy. […] (PW, 174) Pan Snitko mówi, że to żołnierz wielki, choć małomówny, więc Lipkowie go miłują, ale między Polakami miru nie ma. Czemu? Bo człek ponury i, jak słusznie wasza mość zauważył, wilkiem patrzy. (PW, 174-175)

Tak samo jak o Bihunie, można było mówić o Azji, że jest urodziwy (urodziwa twarz młodego Tatara, s. 175), co zachwyciło zresztą Ewunię Boską. Zakochana panna nie zauważyła jednak, że twarz Mellechowicza w całej swej piękności była po prostu straszna, taka się malowała na niej zawziętość, okrucieństwo i dzika radość. (PW, 200) Zawsze piękno twarzy Azji maluje się wraz z okrucieństwem. Jeśli porównać ten opis i inne z napomknieniem o drapieżnym wyrazie twarzy Bohuna, zauważymy, o ileż mocniejszych tu Sienkiewicz użył sformułowań!

Wyraźniej także eksponuje zwierzęcość zachowań Azji. W chwilach szczególnego napięcia emocjonalnego reagował on instynktownie, nie panując nad emocjami, choć umiał też je skrzętnie ukrywać, gdy chciał zachować przychylność Basi: coraz nowe żądze wypełzały z jaskiń jego duszy jak węże z rozpadlin skalnych; ale był to człowiek posiadający zarazem straszną siłę nad samym sobą […] i trzymał swe dzikie serce na woli jak rozhukanego konia na arkanie. (PW, 258-259) Posiadał on nie tylko władzę nad sobą, ale i przebiegłość ludzi wschodnich. (PW, 259) Jednak w pierwszym momencie, gdy został rozpoznany przez nienawistnego mu starego Nowowiejskiego: Oczy wpił w pana Nowowiejskiego i łopocąc nozdrzami, patrzył w starego szlachcica z nieopisaną nienawiścią, ściskając ręką głownię noża. Przy czym od ruchu nozdrzy wąsy jego poczęły drgać, a spod tych wąsów przebłyskiwały białe kły, zupełnie jak i rozwścieczonego zwierza. (PW, 238-239) […] młody Lipek podniósł dumnie głowę, powiódł swym żbiczym wzrokiem po zgromadzeniu i nagle rozerwawszy żupan na swej szerokiej piersi rzekł: - Ot, ryby siną barwą wykłute!... Jam jest syn Tuhaj-beja!... (PW, 140) Zaś przed okrutnym zabójstwem Nowowiejskiego szedł ku niemu z początku wolno, potem coraz prędzej, jak dzikie zwierzę pragnące się rzucić na zdobycz. Na koniec przyszedłszy blisko, schwytał go zakrzywionymi palcami swej chudej dłoni za wąsy, drugą zaś począł bić bez miłosierdzia po twarzy i głowie. Chrapliwy ryk wyrwał się z jego gardzieli, […] Azja tymczasem zarzynał pana nowowiejskiego. Widok był tak straszny, że nawet dziesiętnikom Lipkowskim uczyniło się zimno w piersiach. Azja bowiem z wyrachowanym okrucieństwem z wolna wodził nożem po gardle nieszczęsnego szlachcica, a ów rzęził i chrapał okropnie. Z otwartych żył krew bluzgała coraz silniej na ręce rezusa i strumieniem ciekła na podłogę. Wreszcie rzężenie i chrapanie cichło stopniowo, tylko powietrze poczęło świstać w przeciętej gardzieli, a nogi umierającego drgając konwulsyjnie, kopały ziemię. (PW, 331-132) Daje wtedy folgę długo tłamszonej pod szlacheckim ubiorem dzikiej i strasznej naturze odziedziczonej chyba w genach. Gdy jego Lipkowie palili i wyrzynali w Raszkowie: Azja stał i patrzył mając w sercu radość; srogi uśmiech rozszerzał mu wargi, spod których błyskały białe zęby - uśmiech tym sroższy, że pomieszany z bólem przyschłej rany. Prócz radości i pycha wzbierała w sercu młodego Lipka. Zrzucił oto z piersi ów ciężar udawania i pierwszy raz dał folgę nienawiści ukrywanej przez długie lata; teraz czuł się sobą, czuł się prawdziwym Azją, synem Tuhaj-bejowym. (PW, 329) Przemiana następuje nagle, jakby nagle zrzucił niewygodna maskę. Staje się godnym następcą swego ojca. Lubuje się w rzeziach, krwi i grabieży.

Miłość do Basi Wołodyjowskiej nie była w stanie wykrzesać z niego ludzkich odruchów, wręcz przeciwnie była brutalna, dzika i o zacięciu sadystycznym: chciałby ją bić, chciałby posiadać w swoim namiocie, patrzeć na nią, bić, całować (PW, ) Jakże inne było to uczucie od miłości Bohuna, który nie miał pragnień, aby swą ukochaną z gniewu i z wielkiej miłości zadusić własnymi rękoma. (PW, ) Sobieski odkrył jeszcze jedną negatywną cechę Azji, stwierdzając, że w jego piersi mieszka smok pychy i ambicji (PW, ). Nie mylił się, ponieważ nieodrodny syn groźnego Tuhaj-beja uważał się za wielkiego wodza, który mógłby zagrozić potędze Rzeczpospolitej. Azja mówił o sobie: Przyszły hetman tatarski!; i: Ja drugi Chmielnicki, ja lepszy niż Chmielnicki, we mnie lew mieszka. Niech mi ją [Basię] dadzą, to będę im służył, Kozaków bił, chana bił i sułtana bił, a nie, to cały Lechistan kopytami stratuję, hetmanów w łyka wezmę, wojska rozniosę, grody jak płomień podpalę, ludzi wytnę, ja Tuhaj-beja syn, ja lew (PW, ) O ile w podobnej wypowiedzi Bohuna dominował żal, o tyle Mellechowicz unosił się pychą i nienawiścią. Nie należy także zapominać, że obiektem jego uczuć była mężatka! Gdy dołącza do nawały tureckiej, nie ma już takiego poważania jak jego ojciec, gdyż Turcy to nie Kozacy. Gdy w Rzeczpospolitej był traktowany jak współtowarzysz, teraz występuje na zasadzie sługi, co bardzo dotyka jego dumną naturę: Wychowany w kraju chrześcijańskim, wśród szlachty i rycerstwa, nie mógł przywyknąć do obyczajów Wschodu. W Rzeczpospolitej był zwykłym oficerem, i to pośledniejszego znaku, a przecie stykając się ze starszyzną i z samym hetmanem nie potrzebował się tak uniżać jak tu, będąc murzą i wodzem wszystkich Lipkowskich ściahów. Tu przed wezyrem trzeba było na twarz padać, w kajmakana przyjacielskim namiocie czołem do ziemi bić, płaszczyć się przed baszami, ulemami, przed głównym agą janczarskim. Azja do tego nie przywykł; pamiętał o tym, ze był witeziowym synem, duszę miał dziką i pełna pychy, tak wysoko mierząca, jak orły mierzą, więc bolał srodze. (PW, ) Oto znowu okazja do unaocznienia przez kontrast dostrzeżony przez samego reprezentanta Wschodu, ale naznaczonego przez wychowanie w Polsce, wyższości naszych i obniżenia rangi tych obcych. Straszna śmierć, jaką poniósł z ręki młodego pana Nowowiejskiego była karą za wszelkie niegodziwości. Według Juliana Krzyżanowskiego wprowadzenie tak brutalnych obrazów usprawiedliwia chęć podkreślenia negatywnej roli Tatarów w dziejach Polski i oddanie kolorytu epoki rozmiłowanej w okrucieństwach.

Chmielnicki.

Warto się zastanowić dlaczego Azja porównywał się właśnie z Chmielnickim. Otóż dla ludzi Wschodu Bohdan Zenobi Chmielnicki był pierwszym pogromcą niezwyciężonych do tej pory Lachów. Narrator, opowiadając o działaniach wojennych wodza powstania kozackiego, naśladował styl rycerskich eposów. Chmielnicki był więc opiewany niczym mityczny bohater. Przypisywano mu nadludzkie cechy: Szedł jak lawina, niszcząc wszystko po drodze […]. Szedł jak mściciel, jak legendowy smok. Kroki jego wyciskały krew, oddech wzniecał pożary. (O i m I, 168-169) Azja zapewne także chciałby się cieszyć sławą pogromcy hetmanów i szlachty, który podnosił się […] coraz wyżej i wyżej, olbrzymiał coraz straszliwiej, , zaciemniał już światło dzienne, rzucał cień od morza do morza. (O i m, 174) Po zwycięstwie pod Żółtymi Wodami i Korsuniem, po zniesieniu wojsk koronnych, zawsze dotąd w walkach z Kozakami zwycięskich […] wjeżdżając na rynek korsuński ubrany w czerwień, siedział na białym koniu i wspierając się pod bok pozłocistą buławą spoglądał dumnie jak król. (O i m, 174 i 173)

Chmielnickiego wypadnie także porównać z księciem Jaremim Wiśniowieckim. Ich walkę Sienkiewicz przedstawił jak starcie dwóch potężnych żywiołów lub nawet psychomachię, bowiem szeptano między ludem, że gdy ci dwaj się zetkną, chyba słońce się zaćmi, wody po wszystkich rzekach poczerwienieją. (O i m, ) Aby książę Wiśniowiecki został uwznioślony, narrator zastosował także wobec jego wroga hiperbolizację. Hetman kozacki musiał ponieść moralną klęskę, ponieważ głównym impulsem jego działań był niespotykany wręcz egoizm: Pojęcie złego i dobrego, zbrodni i cnoty, gwałtu i sprawiedliwości zlały się w duszy Chmielnickiego w jedno z pojęciami własnej krzywdy lub własnego dobra. Ten mu był cny, kto był z nim; ten zbrodniarz, kto przeciw niemu. Gotów był biadać na słońce i poczytywać to sobie za osobistą krzywdę, gdyby nie świeciło wówczas, gdy on potrzebował. Ludzi, wypadki i świat cały mierzył własnym ja. (O i m, s. 175)

Kierują nim głównie pobudki osobiste, a nie interes ludu ukraińskiego, w którego imieniu walczy. Sienkiewicz ukazał go jako buntownika, ale jednak w wielkim stylu: ma on w r. 1 chwile nieomal proroczego dostojeństwa: Dzień sądu idzie już przez Dzikie Pola, a gdy nadejdzie - zadywytsia wsij swit bożyj…(O i m i, 15) Także w rozmowie ze Skrzetuskim, gdy mówi: Piekłem mnie straszysz, o prywatę i zdradę mnie pomawiasz, a skądże wiesz, jeśli własne tylko krzywdy mścić idę? Gdziem to bym znalazł pomocników, gdzie owe tysiące, które się już za mną opowiedziały i opowiedzą, gdybym jeno własnych ucisków chciał dochodzić? Spójrz, co się dzieje na Ukrainie? Hej ziemia bujna, ziemia matka, ziemia rodzona! A kto w niej jutra pewien? Kto w niej szczęśliw? Kto Wiery nie pozbawion, z wolności nie obran, kto w niej nie płacze i nie wzdycha? Sami jeno Wiśniowieccy a Potoccy, a Zasławscy, a Kalinowscy, a Koniecpolscy, i szlachty garść! Dla nich starostwa, dostojeństwa, ziemia i ludzie, dla nich szczęście i złota wolność, a reszta narodu ręce we łzach do nieba wyciąga czekając bożego zmiłowania, bo i królewskie nie pomoże! Ileż to szlachty nawet nieznośnego ich ucisku wytrzymać nie mogąc na sicz ucieka, jako ja sam uciekłem? Nie chce też wojny z królem, nie chcę z Rzeczpospolita! Ona mać, on ojciec! Król miłościwy pan, ale królewięta! Z nimi nam nie żyć; ich to zdzierstwa, ich to arendy, stawszczyzny, pojemszczyzny, suchomielszczyzny, oczkowe i rogowe; ich to tyrania i uciski przez Żydów czynione o zemstę do nieba wołają. (O i m I, 134) A jednak w tym słownym pojedynku to Skrzetuski wychodzi moralnym zwycięzcą, a Chmielnicki upiwszy się do nieprzytomności, by zapomnieć o wyrzutach, po zamiarze ataku nożem na Skrzetuskiego usnął. Sienkiewicz kilkakrotnie nadmienia, ze Chmielnicki bystrzej od innych patrzył na sprawy ówczesnej Rzeczpospolitej, jednak eksponuje, że nad konstruktywną ideą przemiany losu chłopa górowała - choć utajona - idea zemsty za krzywdy osobiste. Powodowanie się uczuciem zemsty doprowadza do skrzywienia ruchu, gdyż Chmielnicki dla osiągnięcia swoich celów nie wahał się sprowadzić na Ukrainę Tatarów, którzy osiągali - jak twierdził Sienkiewicz - największe korzyści z rebelii, i to głównie kosztem ludu. Skrzetuski wskazując na śpiącego Tuhaj-beja (wroga zaciętego Rzeczpospolitej) , tak mówi do Chmiela: […] on też ci odtąd panować będzie, jemu strzemię podawać musisz! (O i m I, 136)

W tej skomplikowanej wewnętrznie postaci łączyło się wiele przeciwieństw: okrucieństwo współistniało z wdzięcznością za mimowolne nawet przysługi, a przebiegłość z niepohamowaną agresją, gdy był pijany lub ktoś wspomniał w jego obecności Czaplińskiego. Te ambiwalencje odzwierciedlała potężna twarz wodza powstania, w której było coś pociągającego i odpychającego zarazem - powaga hetmańska ożeniona z tatarska chytrością, dobrotliwość, dzikość. (O i m I, 10) Wyrażała ona także nieugiętą wolę (co dostrzega Skrzetuski) i to, że ten człowiek przed nikim i niczym się nie cofnie. (O i m I, ) Stary Zaćwilichowski widzi w nim człeka wielkiej ręki i wielkiego rozumu (O i m I, 17) z domieszką hardej niespokojności, groźnej zwłaszcza wówczas gdy nienawiść weźmie w nim górę.

A jednak Bohdan Chmielnicki przecenił swoje siły. Gdy zaczęły się spełniać jego plany buntu, przeraził się własnej potęgi i związanej z nią odpowiedzialności. Sienkiewicz eksponuje te momenty „wodzowskiej” biografii Chmielnickiego, w których - czy to w obliczu klęsk czy też po wielkich zwycięstwach - popada on w daleko posuniętą depresję, znajdując dlań ujście w alkoholu. Można więc mówić o ewolucji wewnętrznej postaci. Zrozpaczony wraz ze wzrastającym znaczeniem swojej rangi popada w alkoholizm, bowiem hetman był świadomy swojej sytuacji, ale z drogi, którą wybrał, nie było już odwrotu. Na przeszkodzie stała głównie wielka pycha wodza powstania. Chmielnicki w miarę jak rosło jego powodzenie pijany bywał coraz częściej, bo coraz większy ogarniał go niepokój. Zdawać by się mogło, że tryumfy zaprowadziły go na takie wyżyny, na które sam wstąpić nie chciał. Jego potęga przerażała innych, ale i jego samego. (O i m i, 175) Wolno więc zauważyć, że Bohdan Chmielnicki, podobnie jak Bohun, jest postacią wykraczającą poza schemat człowieka Wschodu - bezmyślnego barbarzyńcy, którego jedynym celem jest niszczenia, wyrządzanie krzywd i zbieranie łupów.

Zaprezentowane kreacje nie stanowią pełnego obrazu Kozaków, Turków i Tatarów na kartach Trylogii. Szczególnie w Ogniem i mieczem oraz Panu Wołodyjowskim pojawiły się całe rzesze postaci drugo- i trzecioplanowych, które maja co prawda wielki wpływ na rozwój wydarzeń opisanych przez Sienkiewicza, same jednak nie ujawniają swojej osobowości, pozostając jakby w cieniu własnych doniosłych decyzji politycznych. Kara-Mustafę, Janisz-beja, Kjaję, Islam-gireja i wielu innych wodzów można porównać do „niewidzialnych” sił, które z ukrycia posyłają na pole walki tysiące żołnierzy.

W tworzeniu postaci Wschodu Sienkiewiczowi nie udało się uciec od stronniczości. Ten, kto bronił Rzeczpospolitej - zasługuje na chwałę; ten, kto występował przeciwko niej - jest okrutnym barbarzyńcą. Kozacy mordujący Polaków - zauważył Szweykowski - przedstawienie są jako dzikie bestie, które mord jeszcze rozwściecza i zezwierzęca, rycerstwo zaś polskie, które nie tylko walczy, ale także pali, nurza się we krwi, jest wznios, nieomal czyste. Ten kategoryczny podział na dobrych i złych krzywdzi Ukraińców-buntowników, a wychwala ponad miarę Polaków. Animalistyczne porównania i eksponowanie okrucieństwa, które odnoszą się przede wszystkim do „czerni”, Azji Tuhajbejowicza i jego ojca, zdradzają wpływu naturalizmu, dla którego typowa była jednostronność. Pozostałe wielkie kreacje budzą zainteresowanie ze względu na swą niejednoznaczność i wewnętrzne skomplikowanie, czego zabrakło w całościowym przedstawieniu narodów Wschodu i opisach postaci drugoplanowych. Najważniejszą chyba cechą Sienkiewicza „powieści z lat dawnych” jest autentyzm tych najważniejszych bohaterów, bez których, jak pisał Kazimierz Wyka, trudno sobie wyobrazić wiek XVII.

Powieści historyczne Rzewuskiego to tworzone na wzór scottowski: Zamek krakowski, t.1-3 (1847-48; za czasów S. Batorego), Adam Śmigielski, t. 1-2 (1851) i Zaporożec, t. 1-4 (1854; z epoki saskiej), Rycerz Lizdejko ,t. 1-3 (1851-1852; z okresu Jana Kazimierza). Jego utwory nie osiągnęły poziomu wcześniejszych gawęd. W tych utworach udane są tylko epizody i sylwetki postaci drugoplanowych. Ten mistrz w przetwarzaniu żywej jeszcze tradycji gawędowej, wobec konieczności ewokowania obrazu odleglejszego okresu (epok) przy pomocy źródeł pisanych okazywał się bezradny. Ponad przeciętność wyrósł jedynie Listopad, 1846.

Pamiętniki kwestarza (1843-45) Chodźki to też gawędy, ale jego „obrazy litewskie” bliskie powieści tradycyjnej, luźne w kompozycji, odznaczają się plastyką w charakterystyce postaci i środowiska, jego mentalności i obyczajowości, wartką narracją i dialogiem; lecz nie potrafił w Podaniach litewskich odtwarzać ważnych wydarzeń historycznych ani kreować bohaterów na ich miarę - brakowało mu twórczej wyobraźni.

Kaczkowski był autorem cyklu opowiadań o Nieczui; jego powieści historyczne z XVIII w. wywodzą się z gawędy szlacheckiej; to po prostu curriculum vitae ostatniego kontuszowego szlachcica, więc jego i jego sąsiadów historią. Należy do nich powieść z czasów barskich pt. Annuncjaty, 1857 - przedstawia w niej autor bohatera Bierzyńskiego, który oddał sprawie konfederacji barskiej „pół serca”, co wpływa na przebieg wątku miłosnego.

Np.: Koliszczyzna stepy, 1838 Stanica hulajpolska, 1841.

Np.: Stefan Czarniecki, 1840.

Według T. Bujnickiego: Ideologiczna podstawa gawędy szlacheckiej była zasadniczo konserwatywna: od apologetyki szlacheckiego środowiska po humorystyczny i ironiczny dystans. Gawędę cechował niezwykły realizm obyczaju i przedmiotowego szczegółu oraz umiejętność „wcielania się” w mentalność przeciętnego szlachcica. Stylizacyjny charakter gawędy i jej nastawienie na język zbiorowości szlacheckiej (obejmujący świat postaci oraz narratora) wiązały się z sugestią kolokwialności i „podrabianiem” form mówionych. Gawęda, inaczej niż powieść scottowska, likwidowała dystans narracyjny, sprowadzając na jedna płaszczyznę „opowiadacza”: (szlachcica) i świat przedstawiony. Czas historyczny gawędy nie sięga głębiej niż wiek XVIII. Ulubionym tematem jest epoka saska i konfederacja barska. Uwaga narratora koncentruje się nie na „wielkich” wydarzeniach, lecz na obyczaju i zwyczaju szlacheckim, na prywatnym życiu dworków szlacheckich i pałaców magnackich. Szlachcic u klamki pańskiej, na sejmiku, w sporze sąsiedzkim, gospodzie, procesie, pojedynku; uczestnik konfederacji barskiej i poskromiciel buntów kozackich - to najczęstsze role odgrywane przez postacie i narratora. Często gawęda ukazuje stosunki wewnątrz klasy szlacheckiej, głównie relacje między magnatami a drobną, podporządkowaną im szlachtą. W gawędzie dominuje żywioł anegdotyczny i humor. Nie ciągłość fabuły, ale epizody, dygresje, opowiadania formują treść utworu.. Od tradycyjnej powieści historycznej różni gawędę rozmiar i budowa. Jest ona raczej niewielkim opowiadaniem lub cyklem opowiadań o amorficznej konstrukcji. Brak jej wyrazistego toku akcji, punktów zwrotnych i widocznych zakończeń. P. w. jest opowiadaniem o luźnym i dygresyjnym charakterze. Powodzenie gawędy trwało niewiele więcej niż dwa dziesiątki lat. Uległa ona szybkiej konwencjonalizacji i przekształciła się w literacki stereotyp, ale odcisnęła trwale piętno na dziejach polskiej prozy, p. w. dzięki modelowi stylizacji archaizującej. Uformowała też typ postaci szlacheckiej i określające ją środowisko. Dostarczyła wreszcie bogatych złóż realiów przedmiotowych i zwyczajowych dla późniejszej powieści historycznej. Oto jej rola inspirująca.

Prus czytał Ogniem i mieczem z natężoną uwagą i poświęcił tej powieści w 1884 r. obszerny esej recenzyjny zatytułowany Powieść z dawnych lat Henryka Sienkiewicza - pisze Józef Bachórz w artykule: Sienkiewicz - Orzeszkowa - Prus: spotkanie u szczytu twórczości [w:] Lalka i inne, red. J. Bachórz i M. Głowiński, Warszawa 1992. Opiniował powieść Sienkiewicza podziwiając jego talent narratorski, sugestywność jego stylu i świetność postaci fikcyjnych, ale jednocześnie polemizował z jego filozofią historii i przesłaniami dydaktycznymi.[…] nie czynił Sienkiewiczowi wyrzutu z powodu sięgnięcia po temat historyczny. Z natchnienia Taine`a wywodziła się głównie krytyka beletrystycznego ujmowania dziejów: efektownego artystycznie, ale fałszywego ze stanowiska nauki splątania motywów romansowych z przyczynami sprawczymi wielkich wypadków rzeczywistych. W wyniku tego splątania - powiadał recenzent - czytelnik otrzymuje błędny obraz procesu dziejowego, tym obłędniejszy, że w Ogniem i mieczem nie ma mowy o istotnych korzeniach zdarzeń. Bachórz zauważa, iż Prus zarzuca Sienkiewiczowi stronnicze traktowanie własnego narodu. Na „powierzchni” eseju wyraziło się to filipiką przeciwko apologetycznemu ujęciu postaci Wiśniowieckiego i przeciwko „czernieniu” Chmielnickiego. W istocie chodziło Prusowi o to, w jaki sposób Sienkiewicz - pisarz z narodu doświadczającego przemocy - mówi o dramacie innego narodu. Z Ogniem i mieczem czytelnik polski XIX wieku - podobnie jak czytelnik dzisiejszy - nie wynosił jasnego wyobrażenia, ze zbuntowani Kozacy i chłopstwo, któremu przewodzi Chmielnicki, to naród ukraiński. […] Dla Prusa „czernienie” Chmielnickiego i Kozaków nie było tylko „czernieniem” buntowników czy pospólstwa powstałego przeciw szlachcie, lecz i „czernieniem” narodu. Pochwałę Wiśniowieckiego, „ojca ojczyzny”, który „wbija na pal Kozaków dla ich własnego dobra” uznał za przybarwienie postaci tonacją moralnie naganną: wszakże Wiśniowiecki Sienkiewicza ma swoją „teorię polityczną, którą by można scharakteryzować w tych słowach: naprzód - uciąć łeb, potem - dać konstytucję. Prus zestawia naród ukraiński i polski, bo oba doświadczają przemocy. Skoro okoliczności utrudniają nam rachunek win własnych - niestosownością jest przemienianie tych win w kapitał pocieszeń. Drugi zarzut dotyczy formuły religijności w utworze Sienkiewicza. Prus pisze: „Muszę […] zwrócić uwagę, że powieść roi się księżmi, którzy autorowi służą za materiał do efektownych obrazków, ale ani są tak bardzo potrzebni, ani swemu stanowi nie robią zbyt wielkiego honoru. Ich rola w powieści polega na asystowaniu możnym świata tego, a nawet pocieszaniu cierpiących… oficerów ks. Wiśniowieckiego. O ile zaś mnie się zdaje, ksiądz w tej powieści był tylko raz potrzebny, wówczas gdy Wiśniowiecki kazał wbić na pal niewinnego Sucharukę i ściąć jego towarzyszów; potrzebny był po to, ażeby albo ocalić nieszczęśliwych, albo otrząsnąwszy pył z obuwia opuścić obóz. Obecny jednak przy scenie mordu ksiądz ograniczył się na składaniu rąk i patrzeniu w oczy księciu; miał widać duszę nie Chrystusowego apostoła, nie Skargi, ale panny respektowej. Najlepszym stosunkowo z księży jest Jaskólski, eks-żołnierz, który idąc z procesją podczas bombardowania Zbaraża… mruczał: `kury im sadzić, nie z dział bić!”. Ta jednowierszowa charakterystyka weterana zaszytego w habit jest przepyszna; równych jej pełno w powieści.” W związku zaś ze zdaniem o śmierci Podbipięty: „Aniołowie niebiescy wzięli jego dusz ę i położyli ją jako perłę jasną u stóp Królowej Anielskiej” pisał Prus: Otóż, jeżeli o rzeczach niebieskich wolno mieć własne zdanie, to ośmieliłbym się mniemać, ze Królowa Anielska na taka „perełkę” spoglądać musiała ostrożnie i z daleka. Nie mam powodu wątpić, że i słynny z wielkiej rewolucji francuskiej „obywatel Sanctou”, a nawet jego pomocnicy dalsi następcy są zbawieni; przypuszczam jednak, że podobne im rubiny nie ozdabiają tronu Matki ukrzyżowanego Syna. Raczej wbitemu na pal Sucharuce należałby się tam jakiś skromny kącik.” Bachórz przypomina jeszcze opinię Prusa o patetycznej scenie modlitewno-wizyjnej, należącej, w planie ideowym Ogniem i mieczem, do momentów najważniejszych: „Scena ta, która powszechnie się podobała, mnie,[…] razi. Co znaczy ta konfidencja cichego Boga cierpiących i maluczkich z rozhukanym magnatem - ukrzyżowanego z oprawcą? Jakim pacierzem modlił się Wiśniowiecki, czy tym którego nauczyła go matka, czy tym, którego nauczył się sam z pobudek politycznych?” Ironia i sarkazm Prusa dotyczą, wedle Bachórz, religijności zadufanej w sobie, sprowadzonej do bezrefleksyjnego rytuału, do rutyny obrzędowej i dewocyjnych nawyków. Religijności, która opiera się nie na praktykowaniu nauk ewangelicznych, lecz na przyzwyczajeniu do wszechobecno ci księży - dysponentów rozgrzeszenia potrzebie; religijności, która nie stawia wielkich wymagań, oferuje wszakże dobre samopoczucie, bo upewnia o wyższości nad „szyzmatykami”, heretykami i wszelkim „pohaństwem”. Drażni też Prusa mesjanizujące w Ogniem i mieczem przekonanie o szczególnych względach Niebios dla nas, dla Polski. (s. 12-15)

Tak jak w Nad Niemnem epos i realizm (epopeja i wybitne dzieło realistyczne) przenikają się, nie szkodząc sobie nawzajem, a nawet wspomagają się ku pożytkowi dzieła jako powieści wybitnej, tak w Trylogii też zauważamy przenikanie baśni i powieści historycznej również z pożytkiem dla dzieła.

Trylogię cechuje wedle Trzynadlowskiego: kontaminacja historii i romansu, równoczesność ujawnienia dwojakich funkcji postaci, wymiana dynamizmu tła i pierwszego planu zdarzeń anegdotycznych, analogiczność konstrukcji materii historycznej i romansowej jako jednolity rygor gatunku literackiego. Istnienie nadrzędnych reguł konstrukcji powieściowej nie wyklucza jednak swoistej dialektyki form innogatunkowych.

Jest to określenie Kazimierza Wyki do jego studiów nad Panem Tadeuszem.

Por. T. Żabski, Sienkiewicz 1999, s. 115.

M. Kosman, Na tropach bohaterów Trylogii, Warszawa 1966, s. 5-6.

Por. T. Bujnicki, Trylogia Sienkiewicza na tle polskiej powieści historycznej, Warszawa 1973, s. 46. Por. też: K. Wyka, O postaciach Sienkiewiczowskich, [w:] Sienkiewicz. Odczyty, Poznań 1960, s. 105.

T. Żabski, op. cit., s. 130.

Por. T. Bujnicki, op. cit., s. 47.

Por. T. Żabski, op. cit., s. 130.

Behawioryzm (od ang. to behave - „zachowywać się”). Jest to popularny w Ameryce kierunek psychologii, z którego wywodziła się inna znacząca technika analizy psychologicznej odkryta w dwudziestoleciu. Behawioryści (którzy wyparli się wszelkiej introspekcji i zaglądania we wnętrze psychiki badanego człowieka) analizowali tylko to, powszechnie dostępne, to znaczy zachowania człowieka i reakcje na bodźce z zewnątrz, mniemając, że tylko na tej drodze zyskają rzeczywistą wiedzę o procesach zachodzących w jego umyśle. W literaturze zaowocowało to techniką pisarską, w której z zasady unikało się przedstawiania wnętrza bohaterów - ich myśli czy uczuć. W zamian pojawił się bardzo drobiazgowy ogląd zewnętrzny. (Oko pisarza błądziło czujnie po twarzy i całej postaci opisywanego człowieka, poszukując w nich oznak procesów zachodzących w niejasnej głębi psychiki, np. scena z opowiadania Czerwone liście (1930) Faulknera, w której schwytany murzyński niewolnik próbuje ostatni raz napić się przed egzekucją [zob. W. Faulkner, Czerwone liście, przeł. Z. Kierszys, w: Opowiadania, Warszawa 1967, t. 1, s. 332-333] W tym fragmencie brak określeń dotyczących stanu ducha Murzyna. Jego zwierzęcy strach, kurczowe czepianie się życia poznajemy, tylko obserwując jego mimikę, daremne próby wykonania zwykłych czynności). Behawioryzm był reakcją na rozbudowane nadmiernie analizy stanów wewnętrznych bohaterów. Wzrost jego popularności znamionował kres powieściowego psychologizmu w jego tradycyjnej postaci. Literatura powróciła do opisywania zdarzeń, porzucając nieskończone analizy wnętrza bohaterów. Ale nie oznaczało to końca zainteresowania psychologią. Obrazy rzeczywistości nie służyły już bowiem temu co przedtem - obiektywnej prezentacji świata w jego typowych przejawach.

Por. B. Mazan, Na temat idei przewodniej i artyzmu Trylogii Sienkiewicza - kilka refleksji , [w: Henryk Sienkiewicz i jego twórczość, red. Z. przybyła, Częstochowa 1996, s. 140.

B. Prus, Ogniem i mieczem, „Kraj” 1884, nr 28, s. 30, cyt. za: K. Wyka, O postaciach Sienkiewiczowskich, [w:] Sienkiewicz. Odczyty, Poznań 1960, s. 107.

T. Bujnicki, Sienkiewicza „powieść z lat dawnych”, Kraków 1996, s. 22.

Powstanie kozackie na Ukrainie z 1648 r., na czele którego stoi Bohdan Chmielnicki stanowi osnowę fabuły Ogniem i mieczem. Z kart historii pamiętamy, że z polecenia króla na Ukrainę wyrusza Potocki, jednak kolejne starcia pod Żółtymi Wodami, Korsuniem i Piławcami przynoszą mu klęskę. W tym czasie umiera Władysław IV, a w Polsce nastaje bezkrólewie. Wtedy sejm upoważnia wojewodę Kisiela i innych komisarzy do prowadzenia układów z chmielnickim. Jednak do ugody nie dochodzi. Chmielnicki dociera pod Lwów, następnie pod Zamość; nie zdobywszy ich, na wieść o elekcji cofa się na Ukrainę. Po nieudanych układach z Janem Kazimierzem chmielnicki w 1649 r. oblega Zbaraż, na odsiecz którego wyrusza z pomocą król na czele 25-tysięcznej armii. Po przegranej przez Chmielnickiego bitwie pod Zbarażem dochodzi do zawarcia ugody zbaraskiej. W 1651 toczy się bitwa pod Beresteczkiem, zakończona zwycięstwem Polaków i pokojem w Białej Cerkwi. Oto suche fakty historyczne. W powieści Sienkiewicza obraz wojny ukraińsko-polskiej jest interpretowany na korzyść Polaków; mamy tylko drobne wzmianki o sytuacji Kozaków na Ukrainie w XVII w., którzy znosili ucisk pańszczyźniany ze strony polskich magnatów i możnowładców, tzw. książąt kresowych, a wolnościowe dążenia kozaków, ich walkę wyzwoleńczą, narodowo-społeczną pod sztandarami Chmielnickiego ukazuje pisarz jako bunt przeciw prawowitej władzy i dążenie di rzezi i rozboju. Sienkiewicz - potomek dawnej szlachty nie dostrzega krzywdy ludu ukraińskiego, staje zdecydowanie po stronie polskich magnatów oraz solidaryzuje się z królewiętami kresowymi i szlachtą, która w obrębie magnackich latyfundiów usiłowała ogniem i mieczem gasić słuszny bunt uciskanych mas ludu ukraińskiego. Wojnę polsko-ukraińska traktuje pisarz jako walkę bratobójczą między dziećmi jednej ojczyzny, wojnę domową, a nie jako walkę dwóch narodów, nie rozumiejąc istoty zrywu ludu ukraińskiego i nie ukazując właściwych przyczyn tej strasznej wojny. Obronę panowania królewiąt kresowych nad ludem ukraińskim, dążenie do wzmocnienia ucisku społeczno-narodowego ukazuje pisarz jako patriotyczną walkę w obronie zagrożonego kraju. Lud ukraiński, zwany w powieści `czernią”, ogarnięty jest strachem przed rycerzami-obrońcami szlacheckiej Rzeczpospolitej i królewiąt kresowych. Interesujący i barwny obraz wojny w O i m. jest więc historycznie nieprawdziwy, dlatego też z tego powodu było wiele głosów krytycznych. Z tym obrazem łączy się fałszywe sportretowanie Wiśniowieckiego i Chmielnickiego. Wojny kozackie wygrywa nie Chmielnicki, lecz Rosja, która dzięki pozyskaniu Ukrainy zmienia się w mocarstwo i z biegiem czasu przyczynia się do upadku Polski. Juliusz Kijas („Potop” Henryka Sienkiewicza, Warszawa 1962, s. 25-26) pisze: Przedstawiona przez Sienkiewicza w O i m. walka wyzwoleńcza narodu ukraińskiego nie zakończyła się ugodą białocerkiewską w r. 1651. W dalszym ciągu toczących się walk Chmielnicki poddał się Rosji, co stało się bezpośrednia przyczyną wojny polsko-rosyjskiej. Dwie potężne armie rosyjskie wkroczyły w 1654 r. na Litwę i Białoruś, posuwając się coraz dalej w granice Rzeczpospolitej, która nie umiała stawić im należytego oporu, tak że nawet Wilno dostało się w ręce Rosjan. O wojnie tej wspomina Sienkiewicz w Potopie, nazywając ją ze względu na surową cenzurę carską wojną z Septentrionami lub Hiperborejczykami, tj. narodem mieszkającym na północy, albo wymieniając zamiast Rosjan nazwiska samych tylko ich wodzów z tego okresu, a więc Chowańskiego, Trubeckiego…W tym właśnie momencie Szwedzi, chcąc opanować Bałtyk korzystają z okazji, że Polska jest zajęta wojną z Rosją, uderzają na nią z trzech stron. W tym momencie należy także zwrócić uwagę na motyw „bratania się” Polaków z Tatarami. Chan tatarski ofiarowuje królowi Janowi Kazimierzowi sto tysięcy ordy do walki ze Szwedami. Na czele tatarskiego oddziału stanie Andrzej Kmicic i z jej pomocą poprowadzi Rzeczpospolitą do zwycięstwa. Natomiast wątek historyczny PW jest mniej rozbudowany, bo więcej tu romansu niż historii. Po niespodziewanej abdykacji Jana Kazimierza następuje okres bezkrólewia, trwają przygotowania do elekcji nowego króla, którym zostaje Michał Korybut Wiśniowiecki. Po kilku latach na Polskę uderzają Tatarzy i Turcy.

Tenże, Trylogia…, op. Cit., s. 98.

Wszystkie cytaty oznaczane w tej pracy O i m pochodzą z wydania: H. Sienkiewicz, Ogniem i mieczem, t. 1-2, Warszawa 1974. Cyfra rzymska oznacza tom; cyfra arabska stronę, z której pochodzi cytat.

Wszystkie cytaty oznaczone PW pochodzą z wydania: H. Sienkiewicz, Pan Wołodyjowski, Warszawa 1983.

Cytaty oznaczone P pochodzą z wydania: H. Sienkiewicz, Potop, t. 1-3, Warszawa 1982.

T. Bujnicki, Trylogia…, op. cit., s. 105.

Tamże, s. 118.

Nad podziw świetny ubiór wyróżniał także stepowego mołojca od przybranych w kożuchy kniaziów. Bohun miał na sobie żupan z cienkiej lamy srebrnej i czerwony kontusz, którą to barwę nosili wszyscy Kozacy perejasławscy. Biodra otaczał mu pas krepowy, od którego bogata szabla zwieszała się na jedwabnych rapciach; ale i szabla, i ubiór gasły przy bogactwie tureckiego gindźału, którego głownia tak była nasadzona kamieniami, że aż skry sypały się od niej. Tak przybranego każdy by snadnie poczytał raczej za jakie paniątko wysokiego rodu niż za Kozaka, zwłaszcza że i jego swoboda, jego wielkopańskie maniery nie zdradzały niskiego pochodzenia. (tamże, s. 52)

T. Bubnicki, op. cit., s. 100.

Zob. J. Bachórz, Wstęp, [w:] B. Prus, Lalka, Wrocław 1991, s. XLIV.

T. Żabski, op. cit., s. 119.

J. Krzyżanowski, Twórczość Henryka Sienkiewicza, Warszawa 1970, s. 151.

W powieściowej ekspozycji taki oto jest cały plastyczny opis wyglądu: Był to mąż w sile wieku, średniego wzrostu, szerokich ramion, prawie olbrzymiej budowy ciała i uderzających rysów. Głowę miał ogromną, cerę zwiędłą, bardzo ogorzałą, oczy czarne i nieco ukośne jak u Tatara, a nad wąskimi ustami zwieszał mu się cienki wąs rozchodzący się dopiero przy końcach w dwie szerokie kiście. Twarz jego potężna zwiastowała odwagę i dumę. Było w niej coś […] (s. 10)

Z. Szweykowski, Trylogia Sienkiewicza. Szkice, Poznań 1961, s. 55.

K. Wyka, O postaciach Sienkiewiczowskich, [w:] Sienkiewicz. Odczyty, Poznań 1960, s. 122.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
wyklady kosmet hist
sciaGA Z HIST POW 1
Wyklad ZR - Materialy 4 - splyw pow, SPŁYW POWIERZCHNIOWY
hist.pow
hist.pow.1918.1939
sciaGA Z HIST POW 2
hist polit, historia polityczna - świata w XX w, Wykład I:
hist wyklad Krobicki
2009 01 18 hist med w polsce wyklad(1)
2008 11 16 hist med w polsce wyklad(1)
2008 09 28 hist med w polsce wyklad(1)
prof Kwiat egz hist pow srednio
Napęd Elektryczny wykład
wykład5
Psychologia wykład 1 Stres i radzenie sobie z nim zjazd B
Wykład 04

więcej podobnych podstron