Kazania na Biały Tydzień po I KOM, Homilie i kazania


IV. BIAŁY TYDZIEŃ

Uwagi dla prowadzącego:

Proponowaną problematykę „Białego Tygodnia" można ubogacić ta­kimi hasłami jak np. misje, zadania Kościoła lokalnego, parafii i itp.

Poniedziałek

(Wezwanie do trzeźwości.)

Pieśni:

  1. O Chryste Królu

  2. Przygotuję Ci serce

  3. Pan Jezus już się zbliża

  4. Już gościsz w sercu mym

Myśli do homilii

Drogie dzieci

Przepięknie wyglądacie w tych sukienkach i ubrankach. Swoją obec­nością wyrażacie radość i wdzięczność z tego powodu, że możecie już w sposób pełny uczestniczyć we Mszy św.

Pewien gospodarz znalazł w lesie młodego orla. Ptak był zaplą­tany w zarośla, nie potrafił jeszcze dobrze latać. Gospodarzowi zrobiło się żal królewskiego ptaka, wziął go do siebie na podwórko i puścił pomiędzy kury.

Młody orzeł zaprzyjaźnił się z kurami.

Jednego razu do gospodarza przyszedł leśniczy - „Jeśli mnie oczy nie mylą to przecież jest orzeł" - rzekł leśnik.

„ Tak ale między kurami stał się do nich podobny " - odparł go­spodarz. Leśniczy zaprzeczył „Orzeł pozostanie zawsze orłem!".

Złapał ptaka i rzucił go wysoko w powietrze. Orzeł opadł szybko i pobiegł do stada kur. Leśniczy był jednak człowiekiem mądrym. Wziął orła i wyszedł z nim na strych domu. Z tej wysokości rzucił go w powietrze. Orzeł zatrzepotał skrzydłami i wylądował na podwór­ku. Następnego dnia rano leśniczy wziął orła i poszedł z nim wysoko w góry. Szczęście mu sprzyjało, bo właśnie zza chmur wyłoniło się słońce. Ujął orła tak, że promienie słońca oślepiły go. I wtedy orzeł sam wyrwał mu się z rąk i poszybował ponad szczyty górskie. Nie wrócił już nigdy na podwórko gospodarza, bo jego właściwe miej­sce nie było między kurami a wysoko na niebie. Kochane dzieci!

Orzeł znalazł się w zaroślach, ponieważ popełnił jakiś błąd, zagubił się. Ludzie są podobni do tego orła, również popełniają błędy, czasem bar­dzo tragiczne w skutkach.

Jednym z takich błędów ludzi dorosłych jest picie alkoholu. Alkohol jest wielkim wrogiem człowieka. Zabija
w człowieku zdrowie, niszczy miłość, odbiera radość. Ludzie, którzy lekkomyślnie nad­używają alkoholu, wpadają w chorobę alkoholową. Sami stają się nieszczęśliwi i sprowadzają na swoje rodziny cierpienie. Szkodzą bardzo
społeczeństwu. Narażają się na utratę wiecznego zbawienia. Zamykają sobie drogę do nieba. Św. Paweł Apostoł wyraźnie powiedział: „Pijacy nie wejdą do królestwa Bożego".

W Piśmie świętym czytamy, że:

„Stworzył Bóg człowieka na swój obraz i swoje podobieństwo". Pan Bóg chce aby każdy człowiek był podobny do Niego, ale czasem ludzie nie chcą być do Niego podobni. Ci ludzie zapominają, że należą do królewskiego rodu dzieci Bożych. Strzeżcie się złego przykładu tych ludzi.

Marnują pieniądze, które powinni wydać na rzeczy potrzebne im, albo ich rodzinie. Robią awantury, przeklinają, biją się. Powodują wypadki na drogach i w pracy. Jeśli ktoś tak postępuje z twoich bliskich, módl się za niego aby Pan Bóg przemienił jego serce. Kochane dzieci! Kościół jest jak ten leśniczy.

Leśniczy chciał przywrócić godność królewskiemu ptakowi, chciał mu pokazać jego właściwe miejsce w życiu. Podobnie i Kościół chce abyście pamiętali, że jesteście dziećmi Boga i przyjaciółmi Pana Jezusa, dlatego, macie prowadzić dobre życie. I z tej racji złożycie za chwilę przyrzeczenia abstynencji, że do osiemnastego roku życia nie będziecie używać ani papierosów ani alkoholu. Dacie słowo Panu Jezusowi, że będziecie jak ten orzeł wzbijać się coraz wyżej, aby być każdego dnia lepszym.

Życzę wam moi kochani, aby Jezus był waszym najlepszym przyjacielem w domu, w szkole, w zabawie, wszędzie. Kochajcie Go całym sercem, a wtedy będziecie podobni do przepięknego orła, wysoko szybującego ku niebu, ku Bogu. Amen.

Wtorek

(Wdzięczność Rodzicom i wychowawcom)

Pieśni:

  1. Matka

  2. Wszystko Tobie

  3. Jezu w Hostii

Pan Jezus już się zbliża Już gościsz Jezu Abba Ojcze

4. Panie zabierzemy Cię

Myśli do homilii

O czym myśli Papież w dniu wyboru?

Wszystkie dzieci znają i kochają Jana Pawła II. Wiedz, że został on wybrany na papieża 16 października 1978 r. Starsi pamiętają ten dzień pełen radości kiedy wszyscy krzyczeli kardynał Wojtyła został papieżem. Ciekawe jest o czym myślał kardynał Wojtyła, kiedy usły­szał, że kardynałowie jego wybrali na ojca św. Niestety tego nie wie­my. Ale wiemy o czym w takiej chwili myślał inny papież - Jan XXIII. Wiemy zaś dlatego, że po wyborze sam zwierzył się. Po jego wyborze nastąpiła długa cisza. Kardynałowie czekali na jego odpowiedź. A on długo zastanawiał się i myślał. Myśli Jana XXIII pobiegły do jego rodzinnej miejscowości do Sotto Ul Monte; pobiegły do ojca i matki. I wtedy kiedy wdziewał białą, śnieżną papieską sutannę przy­pomniał sobie swoją Pierwszą Komunię św. Przed jego oczami sta­nęła ta chwila, kiedy jego matka pomagała mu ubrać ubranko do I Komunii św. Przy I Komunii św. biały strój i po wyborze na papieża biały strój. A przy tym wszystkim obecność jego ukochanej mamy.

Drogie dzieci dzisiaj pragniemy pomyśleć o rodzicach i za nich się pomodlić.

Wdzięczność Rodzicom.

Kiedyś trójce dzieciom zadano takie pytanie: do czego potrzebna jest matka?

Na to pytanie odpowiadała 14 letnia panienka, 11 letni chłopiec i 5 letnia dziewczynka.

A oto ich wypowiedzi:

(Kazimierz Wojtowicz, Notki) Teraz pytam was: Czy tylko za to mamy dziękować mamusi a także tatusiowi?

a. Rodzice dali Tobie ciało, które Bóg cudownie ukształtował, kiedy byłeś

pod sercem swej mamy. Bez nich nie byłoby ciebie na świecie.

b. Rodzice troszczyli się o ciebie gdy byłeś mały:

Widzisz, że za wiele rzeczy masz być wdzięczny rodzicom. Przykła­dem wdzięczności dla każdego dziecka jest Pan Jezus. Pan Jezus także wiele otrzymał od swojej mamy Maryi i od opiekuna św. Józefa. Maryja:

Dużo, bardzo dużo Maryja uczyniła dla Pana Jezusa. Dużo także uczy­nił św. Józef. Przypomnijmy tylko jedno wydarzenie. Zabrał Pana Jezusa i Maryję z Betlejem do Egiptu, bo król Herod chciał Go zabić. Jezus Chrystus był wdzięczny swoim rodzicom. Pomagał im w pracy. Myślę, że dzieci widziały taki obraz: św. Józef pracuje w swoim warsztacie a przy nim Zbawiciel. Swoich rodziców Pan Jezus zabrał do nieba. Najświętszą Maryję Pannę zabrał z ciałem i duszą.

Bądźcie wdzięczni Rodzicom.

Chciałbym was zapytać: Czy w czasie I Komunii świętej dzieci po­dziękowały swoim rodzicom? Jeżeli jeszcze któreś dziecko nie uczyniło tego, niech podziękuje gdy przyjdzie dzisiaj do domu. Powie po przyjściu do domu: „dziękuję wam kochani rodzice. Jesteście dla mnie tacy do­brzy!" Podziękowanie słowami jest ważne. Ale jeszcze ważniejsze jest aby dziękować swoim rodzicom swoim zachowaniem. W dniu I Komunii św. wasi rodzice z pewnością myśleli sobie: Jakie moje dziecko jest grzecz­ne. Jakie dobre. Jakie posłuszne. Oby dzień I Komunii św. trwał zawsze.

Pan Jezus zapyta Ciebie: jaki byłeś dla swoich rodziców. On - Twój Zbawiciel - kochał Maryję, swoją mamę i św. Józefa - swojego Opie­kuna.

Dar dla rodziców

W czasie Mszy św. pomódl się za rodziców. W ich intencji przyjmij Komunię św. Po przyjściu Pana Jezusa w Komunii św. do twojego serca powiedz: Panie Jezu błogosław moim rodzicom. Daj im zdrowie i radość. A po śmierci daj im wieczne szczęście w niebie. A w domu poproś, aby Mama wskazała ci zajęcie, które ty będziesz wykonywał.

Myśli do homilii

(II wersja)

RODZICE I WYCHOWAWCY

O naszym królu - Auguście II Sasie, opowiadają, że gdy był jesz­cze królem w Saksonii, udał się raz na przechadzkę koło Drezna. Przy drodze spotkał król kilku robotników. Uwagę króla zwrócił jeden młody robotnik, który najpilniej pracował i jeszcze sobie przy tym przyśpiewywał. Król przystąpił do niego i zapytał: - ile zara­biasz dziennie? - Robotnik odparł, że cztery grosze. Na to król: „ To niewiele! I dasz radę z tego wyżyć? " Na to robotnik odparł z uśmie­chem: „Nie tylko trzeba wyżyć, ale jeszcze pospłacać długi i odłożyć sobie trzeba jakiś kapitał na procent". Kiedy król okazał zdziwie­nie, że nic z tego nie rozumie, robotnik ten, ponieważ była pora obiadowa, a dom miał niedaleko (nie wiedząc, że z samym królem rozmawia) poprosił króla na obiad. Domek był ubogi. Przed nim na ławeczce siedziało dwoje staruszków: Robotnik wskazując na nich rzekł: „ To są moi rodzice. Muszę im spłacać długi zaciągnięte ". We­szli do ubogiego mieszkania, gdzie było sześcioro dzieci: - „ to jest Panie mój kapitał. Tu składam mój grosz; bo gdy ja będę starcem, będę miał prawo pobierać z nich procenty". Król wzruszony prosto­tą owego robotnika, kazał mu wypłacić sto talarów - sumę jak na owe czasy bardzo dużą. Można sobie wyobrazić radość całego domu.

Kochane dzieci!

Dzisiaj chcemy pomyśleć o naszych rodzicach i wychowawcach. Najpierw powiemy, o tym, kto naprawdę kocha swoich rodziców.

A. Kocha rodziców prawdziwie ten, kto nie sprawia im przykrości.

Bo czy można powiedzieć o dziecku, że kocha swoich rodziców, kiedy jest w domu niegrzeczne i nieposłuszne? <NIE!> A czy kocha swoich rodziców dziecko, na które ze wszystkich stron słyszą skargi i narzeka­nia, kiedy sąsiedzi skarżą się, że robi szkodę w ogrodzie, polu, przeszka­dza pani w szkole, że nie odrabia lekcji? <NIE!>

B. Kto kocha rodziców, ten im pomaga.

Patrzcie Pan Jezus jest Synem Bożym, nie był więc obowiązany niko­mu służyć. To Jemu wszyscy powinni służyć. A jednak Pan Jezus sam ciężko pracował. Pomagał swojej Matce - Maryi, swojemu opiekunowi - Św. Józefowi. Pan Jezus ciężko pracował, aby dać przykład dzieciom, że rodzicom należy pomagać. Codziennie nadarza się wiele okazji, aby pomóc mamusi tatusiowi.

C. Kto kocha rodziców, ten się za nich modli.

Mówicie tyle razy modlitwę „Ojcze nasz". Prosicie więc, aby Ojciec Niebieski miał w opiece waszego tatusia i mamusię na ziemi. Módlcie się za nich codziennie. Dziękujcie Panu Bogu za to, że masz mamusię i tatu­sia, i umiej sobie to cenić.

Zapytałem raz pewnego tatusia, gdy odwiedziłem ich w domu: „Jak sprawują się proszę pana wasze dzieci?" Ojciec spojrzał na swoje skarby z miłością, twarz mu się roześmiała i powiedział: „Pro­szę księdza, mnie chyba Pan Bóg dał nie dzieci, ale aniołów!"

Czy o każdym z was mogłaby wasza mamusia i wasz tatuś tak powie­dzieć?

Dobry syn czy córka nie opuści ani jednego pacierza rano i wieczo­rem, żeby się za rodziców nie pomodlić.

Drogie Dzieci!

Po rodzicach największy szacunek i posłuszeństwo należy się przeło­żonym. Przełożonymi dzisiaj dla was są nauczyciele i wychowawcy.

Dlaczego mamy również szanować nauczycieli i być im wdzięczny­mi?

Szanujemy nauczycieli, dlatego że:

A. Nauczyciele zastępują nam rodziców.

Rodzice oddają was w ich ręce, by was czegoś nauczyli i przygotowa­li do życia. Aby im ułatwić pracę, oddali im część swojej władzy tak, że możemy powiedzieć, że cały czas pobytu w szkole i w klasie wasza pani czy pan zastępuje wam rodziców.

Gdybyście tak mogli policzyć ile to godzin w ciągu lat nauki szkolnej od­dają wam nauczyciele - to uzbierałoby się ich sporo.

B. Szanujemy nauczycieli dlatego, że są oni naszymi dobroczyń­
cami.

Powiecie zdziwieni: Co, nasza pani jest dobroczyńcą? za co, za to, że pędzi nas do nauki, że stawia jedynki? Tak, ponieważ chce was jak naj­więcej nauczyć. Jakie mamy obowiązki wobec nauczycieli?

1. Dobry uczeń szanuje swoich nauczycieli. Kłania się im i chętnie, gdy

zajdzie potrzeba służy im, jest wdzięczny.

2. Dobry uczeń jest posłuszny, chętnie spełnia polecenia nauczyciela.

Na wschodzie Polski jest wieś Suliszów i w tym Suliszowie miesz­kała wdowa. Miała ona syna Krzysztofa, który swoją mamę bardzo kochał. Działo się to bardzo dawno temu, mniej więcej przed 350 laty. Na Polskę najeżdżali wrogowie - Turcy, Tatarzy. Niszczyli nasz kraj, palili wioski i miasta, mordowali ludzi, innych zabierali w nie­wolę. Krzysztof poszedł wałczyć z Tatarami, a jego mama została w domu. Kiedy po skończonej wojnie wrócił do domu, nie zastał mamy. Dowiedział się, że Tatarzy zabrali ją do niewoli. Postanowił ratować matkę. Zebrał to co miał z kosztowności i wyruszył daleko w świat, bo aż na Krym, szukać mamy. Długie tygodnie był w drodze ale w końcu odnalazł mamę, bardzo już wyniszczoną i chorą. Parę dni później mama zmarła. Przed śmiercią bardzo prosiła swojego syna Krzysia, żeby ją zabrał do Polski i pochował na cmentarzu, przy kościele parafialnym w Suliszowie.

Po śmierci matki Krzysztof chciał zabrać jej ciało i zgodnie z jej życzeniem przewieźć do Polski, ale Tatarzy powiedzieli: Nie my ci na to nie pozwolimy. Prosił, błagał: dam wam wszystkie pieniądze, które mam, pozwólcie mi tylko zabrać ciało mojej matki do domu. Pieniądze zabrali, ale wołają: za mało! Krzysztof prosi: dajcie mi ciało mojej matki, dam wam za to jeszcze mojego konia. Nie, nie chcemy konia. Zmartwiony Krzysztof nie wiedział, czym przekupić Tatarów, ale przypomniał sobie, że ma jeszcze w kieszeni pierścień, najcenniejszą pamiątkę po ojcu. Wyciąga z kieszeni złoty pierścień i mówi: dam wam jeszcze ten pierścień, tylko pozwólcie mi zabrać cia­ło mojej mamy. Długo myśleli, aż w końcu powiedzieli: teraz już ci pozwolimy. Mógł wreszcie zabrać ciało matki. Ale pomyślcie, dzieci, był w obcym, dalekim kraju, nie miał pieniędzy ani konia. Co więc robi kochający syn? Najpierw z desek zbił trumnę, potem, ponieważ była zima sklecił coś w rodzaju sań, włożył na nie trumnę z ciałem matki, przywiązał sznur i ciągnął sanie. Droga do Polski trwała parę tygodni. Niektórzy Tatarzy byli pełni podziwu dla Krzysztofa, wzru­szyli się tak wielką miłością syna do matki. Jeden z nich darował mu nawet konia; wtedy było już Krzysztofowi lżej wędrować i wrócił szczęśliwie do kraju.

Wiadomość o wyprawie syna po matkę rozeszła się szybko. Na drogach stawali ludzie, żeby przyjrzeć się człowiekowi, który nie wahał się swojego życia poświęcić dla matki. Chcieli zobaczyć Krzysztofa, który nad wszystko kochał swoją matkę. Kiedy zbliżał się do granic swojej parafii, rozdzwoniły się dzwony i licznie zebrał się lud. Ciało matki zostało pochowane, według jej życzenia na cmen­tarzu przykościelnym. Krzysztof jak mówią kroniki parafialne, żył przeszło sto łat. Do śmierci był zdrowy i nigdy nie chorował.

(L. Biełerzewski, Proboszcz wśród najmłodszych)

Kochane dzieci!

Wy nie musicie aż tak wielkich ofiar ponosić dla miłości waszych ro­dziców, ale jeżeli ich kochacie, możecie im pomóc, możecie lżejszym uczynić ich życie: wyręczyć mamę, załatwić sprawunki, pomyć naczynia, zetrzeć kurz, pilnie się uczyć, być grzecznym. Ale najwięcej radości spra­wicie rodzicom swoim posłuszeństwem. Wasi rodzice będą mieli wielką radość wtedy, jeżeli nie będą musieli powtarzać swojego polecenia dwa razy.

Środa

(Wdzięczni Kościołowi i Ojczyźnie)

Pieśni:

  1. Jak szczęśliwa Polska cała

  2. Kiedyś o Jezu

  3. U drzwi Twoich Króluj nam Chryste My chcemy Boga

  4. Boże coś Polskę

Myśli do homilii

Oprócz naszego domu rodzinnego i oprócz szkoły mamy jeszcze dwa inne domy o wiele większe: jeden to nasza ziemska Ojczyzna, a drugi - to nasza duchowa Ojczyzna - Kościół św.

Ojczyzna - to kraj rodzinny, czyli kraj, w którym urodziliśmy się i miesz­kamy; to nasza mowa; nasza historia, nasi bohaterzy, którzy ginęli na polach bitew w obronie Ojczyzny; to nasze zwyczaje, nasze pamiątki - to wszystko, w czym wzrastaliśmy i zżyli od najmłodszych lat.

Sama nazwa Ojczyzna mówi nam, że jest to coś tak bliskiego, jak ojciec i matka. Ojczysty, to znaczy bliski, jak dom i rodzinny zagon.

Pismo św. wiele razy daje nam przykład, że swoją Ojczyznę trzeba kochać.

Sam Pan Jezus daje nam przykład ukochania Ojczyzny, bo tyle dla niej dobrego uczynił. A gdy widział, że grozi jej nieszczęście, zapłakał ser­decznie nad nią; przepowiedział wtedy straszne klęski, jakie miały przyjść za to, że Żydzi odrzucili Jego naukę.

Miłość Ojczyzny polega nie tylko na tym, by wygłaszać piękne dekla­macje z okazji uroczystych akademii, ale na sumiennym spełnianiu wszy­stkich względem Ojczyzny obowiązków.

Teraz dla was obowiązkiem - Kochane dzieci! jako dobrego Polaka jest uczyć się pilnie języka polskiego. Był czas, że Polski nie było na ma­pie Europy. Byliśmy w niewoli. Wtedy nie było wolno uczyć się polskiej mowy. We Wrześni bito kiedyś polskie dzieci za odmawianie po polsku pacierza, a historii uczono w ukryciu. Jakie to smutne, że teraz kiedy dzieci mają tak wygodne warunki nie chcą się uczyć i trzeba je do nauki zmuszać. Potem, gdy będziecie dorośli, będziecie pomagać Ojczyźnie solidną pracą.

A gdy zajdzie potrzeba obrony Ojczyzny, bo napadnie ją wróg, wtedy obowiązkiem Polaka jest iść i bronić Ojczyzny, naszego wspólnego domu, choćby miał to życiem przepłacić.

Drogie dzieci!

Polska wiele razy musiała walczyć o wolność. Polacy walczyli, prze­lewali swoją krew. W tej walce o ukochaną Ojczyznę umierały nawet dzieci. Dzisiaj Ojczyzna jest wolna i nie grozi jej niebezpieczeństwo utraty wolności. Potrzeba jednak tej Ojczyźnie ludzi religijnych i mądrych. Wła­śnie wy nimi - kochane dzieci - macie być w przyszłości. Taka będzie Polska-jakimi będą Polacy. Uczcie się więc pilnie i bądźcie uczciwymi i pobożnymi dziećmi, aby Polska, gdy dorośniecie miała pożytek.

Jeśli mamy obowiązki względem Ojczyzny ziemskiej, to nie mniej wiel­kie i poważne są nasze obowiązki względem tej wielkiej rodziny ducho­wej, która nazywa się Kościołem. Rodzina ta ma około 1 miliarda człon­ków. Tylu członków nie liczy żadna inna religia na świecie.

Dwie Ojczyzny dał nam Bóg i obie na ziemi: jedna dba o dobro docze­sne swoich obywateli i ich bezpieczeństwo, a druga ma opiekę nad nie­śmiertelnymi duszami. Kościół kształtuje sumienia swoich członków, aby byli rzetelni, uczciwi, aby szanowali władzę. Ile razy w naszych kościo­łach rozlega się głośna modlitwa za Ojczyznę.

Tyle razy słyszy się narzekania i utyskiwania na tych, którzy kierują państwem. Łatwo narzekać. Ale niełatwo jest rządzić domem, gdzie jest zaledwie kilka osób, a cóż dopiero domem tak wielkim, że zajmuje obszar od gór do morza. Domem, w którym mieszka prawie 40 milionów ludzi. Dlatego naszym obowiązkiem jest często modlić się za naszą Ojczyznę, polecać Bogu losy naszej Ojczyzny. Mamy się modlić i za tych, którzy kierują naszą Ojczyzną, aby dobrze i mądrze rządzili.

Patrzcie, co mówi Pan Jezus: „Kto wierny jest w małej rzeczy, to i w wielkiej będzie wierny". Kto natomiast jest niesolidny i nierzetelny teraz, w małych obowiązkach, to skąd wiemy, że będzie solidny i rzetelny w poważnych, wielkich obowiązkach. Czy mądrze byłoby dawać duże sumy pieniężne w ręce takiego człowieka, który w małych sumach jest nieuczciwy? <NIE>

Pamiętajcie już teraz, że jesteście obywatelami Polski i jej synami i córkami. Uczcie się więc za młodu służyć Jej swoją rzetelną i uczciwą pracą w szkole i doskonałym wykonywaniem obowiązków w domu i wobec otoczenia.

Kiedy król Stefan Batory zwiedzał szkołę w Zamościu, tak powitał uczniów tej szkoły: „Kłaniam się Waszmościom i witam przyszłych woje­wodów, starostów i hetmanów".

Wy również będziecie kiedyś musieli jako obywatele myśleć o dobru naszej Ojczyzny. Ale już teraz możecie i powinniście Jej służyć w tym, czego Ojczyzna od was żąda.

Myśli do homilii

(II wersja)

Czy kochasz swój kraj?

Drogie dzieci!

Czy wiecie jaki kraj jest Ojczyzną Pana Jezusa? Tym krajem jest Palestyna. W dniu Pierwszej Komunii świętej niektóre dzieci otrzymały kolorowe biblijki. W nich znalazły kolorowe fotografie tych miejsc, w któ­rych przebywał Zbawiciel. Inne dzieci o różnych miejscach związanych z pobytem Jezusa dowiedziały się na katechezie.

Palestyna jest pięknym ale surowym krajem. Przejdźmy ten kraj w naszych myślach najpierw od zachodu na wschód- a potem z północy na południe. Zaczynamy naszą podróż.

Stajemy nad brzegiem Morza Śródziemnego. Widzimy błękitne niebo i zieloną taflę morza. Przechodzimy najpierw przez niziny, a potem przez łagodne wzgórza. I oto jesteśmy w Betlejem. W tym mieście, wie o tym każde dziecko, narodził się Jezus Chrystus. W tym mieście, na kilka wieków przed przyjściem Pana Jezusa narodził się sławny król Dawid. O Dawidzie wiemy, że nie bał się nawet lwów. Nie przestraszył się też olbrzymiego Goliata, który chełpił się, że nikt nie da mu rady i bardzo obrażał Pana Boga. Dawid okazał się sprytniejszym i pokonał tego ol­brzyma. Ale nie zatrzymujmy się w jednym miejscu. Ruszajmy dalej!

Docieramy do Jerozolimy. To stolica. Tu znajdowała się przepiękna świątynia, do której Jezus co roku pielgrzymował. Niestety po śmierci Pana Jezusa została zburzona przez Rzymian. W tym mieście Jezus usta­nowił Najświętszy Sakrament. W tym mieście umarł na krzyżu. W tym mieście ustanowił Sakrament Pokuty. Ale ruszajmy dalej.

Dochodzimy w naszych myślach do Jordanu - największej rzeki w Palestynie. Nad tą rzeką Pan Jezus przyjął chrzest od Jana Chrzcicie­la. Przekraczamy teraz rzekę Jordan, który jest głęboką rzeką. Idziemy dalej.

Przed nami wielki obszar rozciągający się aż do gór Libanu. Ale tu już wkrótce kończy się Ojczyzna Pana Jezusa.

A teraz naszą wędrówkę rozpoczynamy od południa. Jesteśmy na Pustyni Judzkiej. Przed nami piasek i skały. Morze piasku. Nie ma<ani kropli wody. Żar leje się z nieba. Ocieramy spocone czoło. Uf, jak go­rąco. Tu na tej pustyni Pan Jezus przebywał przez czterdzieści dni nic nie jedząc. Przygotowywał się w ten sposób do rozpoczęcia nauczania. Tu też był kuszony przez diabła.

Szybko opuszczamy to miejsce i idziemy na północ. Kroczymy wąską ścieżką po górskich szczytach. Widzimy w dole wspaniałe niziny. Stoki gór są porośnięte winną latoroślą. Docieramy do Samarii. Mieszkali tutaj niegościnni Samarytanie, którzy nie lubili Żydów, a Żydzi oczywiście nie lubili Samarytan. Ale Pan Jezus ich kochał. Pamiętamy, że opowiedział historię o Dobrym Samarytaninie, który ulitował się nad leżącym Żydem.

Gdy miniemy tę krainę dochodzimy do Nazaretu. Mieszkała tu Matka Boża. Tu zjawił się Jej Archanioł Gabryjel. Zwiastował on, że Maryja stanie się matką Zbawiciela świata. Tu, przez wiele lat mieszkał Pan Je­zus z Maryją i ze swoim opiekunem świętym Józefem. Idziemy jeszcze dalej. Dochodzimy do północnej granicy Palestyny. Przed nami w oddali rysuje się na tle błękitnego nieba, ośnieżony Hermon - wysoki szczyt górski.

Oto tak wygląda Ojczyzna Pana Jezusa. Jest ona piękna. Jeszcze piękniejsza niż wynika to z mojego opowiadania.

Pan Jezus miał Ojczyznę, którą bardzo kochał. Nie opuścił jej choć były bogatsze kraje. Gdzie indziej były wyższe góry; były większe niziny; nie było surowych pustyń. Ale Zbawiciel ukochał ten właśnie kraj. To była Jego Ojczyzna. Tutaj się urodził i tutaj żył.

Pewnego dnia zapłakał nad nieszczęściem swojej Ojczyzny. Patrzył na piękną Jerozolimę, na piękną świątynię. Zapłakał, bo wiedział, że wkrót­ce zostanie ona zburzona.

Ojczyzną Pana Jezusa była Palestyna. A czy ty wiesz jaki kraj jest Twoją Ojczyzną?

Zaraz się o tym przekonamy. Ja będę was pytał a wy odpowiadajcie.

Kim ty jesteś? - Polak Mały! Jaki znak twój? - Orzeł Biały! Gdzie ty mieszkasz? — między swemi! W jakim kraju? - w Polskiej ziemi! Czym ta ziemia? - Mą Ojczyzną! Czym zdobyta? - Krwią i blizną! Czy ją kochasz? - Kocham szczerze! Coś ty dla niej? - Wierne dziecię! Coś jej winien? Oddać życie... "

Cieszę się, że wiecie jaki kraj jest waszą Ojczyzną, że dla niej chcecie nawet poświęcić swoje życie. Piękna jest nasza Ojczyzna. Piękna jest ta ziemia od Bałtyku aż do Tatr, od Odry aż po Bug. Tu jest nasza Ojczyzna!

Ojczyzna moja - to ta ziemia droga, Gdziem ujrzał słońce i gdziem poznał Boga, Gdzie ojciec, bracia i gdzie matka miła W polskiej mnie mowie pacierza uczyła. Ojczyzna moja - to wioski i miasta Wśród pól lechickich sadzone od Piasta; To rzeki, lasy i niwy i łąki Gdzie pieśń nadziei śpiewają skowronki. "

Tu gdzie żyjemy, gdzie się uczymy, tu jest nasza Ojczyzna. Od Jezusa uczymy się ją kochać. Choć gdzie indziej są większe miasta, większe góry, większe rzeki, ten kraj dla nas jest najpiękniejszy. Jest najpiękniejszy - bo jest naszą Ojczyzną.

W czasie obecnej Mszy Św. podziękujemy Bogu za naszą Ojczyznę, za język, którym się posługujemy i w którym słyszymy o Bogu. Dzisiaj prośmy ojej pomyślność.

Drogie dzieci!

Obiecajcie dzisiaj Panu Jezusowi, że dla dobra Ojczyzny będziecie się pilnie uczyć. Gdy będziecie mądrzy i dobrzy więcej pożytku przyniesiecie miłej Ojczyźnie. Amen.

(III wersja)

Mjr Henryk Sucharski

Chlubą naszej Ojczyzny jest major Henryk Sucharski. Henryk Sucharski urodził się w Gręboszowie (k. Tarnowa). 12 listopada 1898 r. jako syn Stanisława i Agnieszki z domu Bojko. Pochodził z licznej rodziny, miał bowiem ośmioro rodzeństwa. W dzieciństwie i w młodości za­znał ubóstwa. Po ukończeniu szkoły podstawowej z bardzo dobrymi oce­nami uczył się w Tarnowie w II Gimnazjum. Po wybuchu I wojny świa­towej przeszedł przeszkolenie w Bochni. Potem były następne kursy wojskowe. Brał udział w walkach na froncie włoskim. Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości wstępuje w 1919 r. w szeregi Wojska Pol­skiego. We wrześniu 1938 r. w stopniu majora został zamianowany dowódcą Westerplatte. W razie wojny żołnierze mieli bronić tego przy­czółka polskiej ziemi przez kilkanaście godzin, dopóki nie przyjdzie od­siecz; bronili siedem dni. Pierwszy dzień wojny, dzień zmasowanego ata­ku i obstrzału major zakończył wspólną modlitwą i pieśnią: „Wszystkie nasze dzienne sprawy". Henryk Sucharski z niewielką liczebnie zało­gą bronił Westerplatte do momentu wyczerpania amunicji, braku lekarstw i pożywienia, skrajnego wyczerpania żołnierzy podjął decyzję o kapitula­cji. Wobec braku pomocy z zewnątrz, milczenia krajów zachodu, przeła­mania polskiej obrony Sucharski zarządził kapitulację. Niemiec, generał Eberhardt, po kapitulacji powiedział do dowódcy Westerplatte: „Panie majorze! Wyrażam najwyższy podziw i równocześnie wyrażam współ­czucie dla tak godnego przeciwnika. Składam szczere gratulacje i wyrazy uznania. Jako ich dowód daję panu prawo noszenia szabli w pańskiej nowej sytuacji". Do obozu jenieckiego mjr Sucharski zabrał ze sobą Ewangelię, różaniec i we woreczku grudkę ziemi z grobu ojca i ususzone kwiaty z pól gręboszowskich. Ewangelia i modlitwa pozwoliły mu godnie, z honorem przeżyć pięć lat niewoli. W obozie zorganizował róże różańcowe, które błagały, aby Polska powstała. Major Sucharski doczekał końca wojny, ale niestety nie mógł wrócić do Polski, która zna­lazła się pod jarzmem rosyjskim. Wyczerpany przeżyciami wojennymi, pobytem w obozach jenieckich zmarł 30 sierpnia 1946 r. - a więc ponad 50 lat temu.

Mjr H. Sucharski jest dla nas pięknym przykładem umiłowania Oj­czyzny. Ty także masz miłować swoją Ojczyznę. Nasza Ojczyzna jest wolna. Cieszymy się, że urodziliśmy się i żyjemy w wolnym kraju. Teraz nie musimy bronić Ojczyzny - ale naszą pracą, naszą nauką mamy ją uczynić piękniejszą i bogatszą.

Tablica katyńska

Pamiętajcie dzisiaj o tych, którzy zginęli walcząc w obronie Ojczyzny. Na murach tego kościoła znajduje się Tablica katyńska. Na niej znajduje się 100 imion i nazwisk żołnierzy, którzy walczyli o wolność Ojczyzny w czasie II wojny światowej. Nie wrócili do naszego miasta. Zginęli broniąc Ojczyzny. Często pod tymi tablicami mieszkańcy naszego miasta składają kwiaty i palą znicze. Zatrzymują się na chwilę, aby się pomodlić. I wy dzisiaj podejdźcie z rodzicami do tego miejsca i odmówcie: Wieczne odpoczywanie...

Drogie dzieci! Co możecie zrobić dla drogiej nam Ojczyzny?

Obiecajcie dzisiaj Panu Jezusowi, że dla dobra Ojczyzny będziecie się pilnie uczyć. Gdy będziecie mądrzy i dobrzy więcej pożytku przyniesiecie miłej Ojczyźnie. Amen.

Czwartek

(Wdzięczność kapłanom i modlitwa o nowe powołania)

Pieśni:

  1. Ja wiem w kogo ja wierzę

  2. Jeden chleb

  3. Jezu w Hostii

Kto spożywa tego chleba Dzięki o Panie Cóż Ci, Jezu damy

4. Błogosław Jezu Twe dzieci

Myśli do homilii

(I wersja)

Eucharystia duchowym pokarmem

1. Pielgrzymkowe doświadczenie.

Może niektórzy z was mają starszego brata czy siostrę, którzy brali udział w pielgrzymce pieszej do Częstochowy. Jeżeli tak to słyszeli tak­że, że za pielgrzymami jedzie wiele samochodów osobowych. Wiozą one plecaki, namioty i jeszcze coś co musi mieć każdy pielgrzym - chleb. Bez chleba pielgrzym ustałby w drodze.

Chleb potrzebny jest dla naszego ciała. Ale także nasza dusza potrze­buje pokarmu. Co jest tym pokarmem dla duszy? Tym pokarmem jest Najświętszy Sakrament.

2. Potrzeba pokarmu dla duszy.

Potrzebujemy pokarmu dla duszy, bo przed nami daleka droga. Z róż­nych stron Polski do Częstochowy pielgrzymi idą pieszo wiele dni. A dziecko I-komunijne ma przejść o wiele więcej. Drogie dzieci macie pielgrzymować do nieba przez całe wasze życie.

W Starym Testamencie jest bardzo ładne opowiadanie. Otóż: W Pa­lestynie nastał głód. Ludziom zabrakło chleba. Chleba zabrakło także ro­dzinie Jakuba. Wtedy jedenastu synów Jakuba postanowiło pójść do Egiptu. Słyszeli bowiem, że tam rządzi w imieniu faraona mądry człowiek Józef. Józef zgromadził na czas głodu dużo pszenicy w spichlerzach. Bracia po wielu dniach drogi przybyli do Józefa, upadli na twarz i prosili: „Daj nam chleba. Czyż mamy umrzeć na twoich oczach?" Józef dał im zboże. Bra cia nie poznali, że był on ich bratem, którego kiedyś sprzedali w niewolę. Józef nie pamiętał wyrządzonego mu zła, lecz ulitował się nad swoim rodzeństwem.

3. Pokarm, który daje Jezus.

Rodzina Jakuba, aby zdobyć chleb musiała udać się w daleką i trudną drogę do Egiptu. Nie żałowali oni ani trudu ani czasu, bo od losów tej wyprawy zależało ich życie. Wy, drogie dzieci, nie musicie iść daleko. Eucharystyczny pokarm czeka na was tutaj w kościele. Pan Jezus ppd-czas każdej Mszy Św. chce posilać wasze dusze w Komunii świętej. Przyj­mujcie Go często, abyście wytrwały w dobrym. Przyjmujcie Go, aby wasze dusze były piękne i czyste jak dzisiaj.

Michał Magone dobrze wiedział o tym, że Pan Jezus jest pokar­mem, który daje siłę. Kim on był? Był sierotą - nie miał ojca. Począt­kowo wcale się nie uczył. Prowadził życie włóczęgi. Ale takie życie szybko mu obrzydło. Szczęśliwym zbiegiem okoliczności tym chłop­cem zaopiekował się ks. Jan Bosko - wychowawca chłopców. Ksiądz ten prowadził szkołę i zakład wychowawczy dla chłopców. Przez spo­wiedź świętą Michaś uwolnił się od grzechów. Jego dusza stała się swobodna i lekka, jakby jej nagle wyrosły skrzydła. Po raz pierw­szy bardzo gorąco zapragnął Komunii świętej. W następnym roku ksiądz Bosko zabrał go na wakacje razem z innymi chłopcami. Pewnego dnia poszli do lasu. Michał Magone bawił się razem z in­nymi, ale po chwili odszedł. Krążył po lesie zamyślony. Wreszcie są­dząc, że nikt nie zwraca na niego uwagi puścił się pędem do domu. Michał poszedł prosto do kaplicy i modlił się długo w samotności. Wieczorem zapytał go ksiądz Bosko: co się stało? Wtedy Michał wy­jawił powód swojego dziwnego postępowania. Powiedział: „Strasz­nie się boję, abym na powrót nie wpadł w grzechy, dlatego idę przed Najświętszy Sakrament i błagam Pana Jezusa o siłę i wytrwanie w dobrym. "

Drogie Dzieci!

Tak jak Michał proście gorąco Pana Jezusa o siłę do dobrego życia. Proście Pana Jezusa ukrytego w tabernakulum; Tego, który przychodzi do waszych serc. Dzisiaj jeszcze raz obiecajcie Panu Jezusowi, że często będziecie posilać się Jego Ciałem. Obiecajcie, że nigdy nie zapomnicie o tym, że Komunia św. jest pokarmem dla waszej duszy.

W dniu dzisiejszym pamiętajcie w modlitwie o kapłanach. W Starym Testamencie Bóg uratował rodzinę Jakuba przez Józefa. On dał braciom i ojcu chleb. Obecnie każdego z nas Bóg ratuje przez kapłanów. Przez nich Bóg odpuszcza grzechy; przez nich posila chlebem Eucharystycz­nym. Gdyby zabrakło kapłanów ludzie daremnie czekaliby przed konfe­sjonałem. Gdyby zabrakło kapłanów tabernakulum byłoby puste i prze­stałaby świecić wieczna lampka. Ale kapłani są! W każdej chwili może­cie podejść do spowiedzi świętej i odejść z sercem radosnym jak Michaś Magone. W Komunii świętej możecie umocnić się, aby nie popaść w grzechy.

W intencji kapłanów błagajmy dobrego Boga:

Panie Jezu dziękujemy za kapłanów, którzy przygotowali nas do I Komunii świętej. Dziękujemy za ich trud i poświęcenie. Bądź uwielbio­ny Panie za kapłana, który nas ochrzcił, za kapłana, który w sobotę pojed­nał nas z Tobą, za kapłanów, którzy podawali nam Twoje Ciało, Chryste, bądź radością ich kapłańskiego serca. Dodawaj sił i wspieraj w ich tru­dach. I obdarz ich nagrodą nieba.

Myśli do homilii

(II wersja)

O powołaniu

Było to w 1775 r. We włoskim mieście Osimo miała miejsce uro­czysta procesja. Po obu stronach krzyża szło dwóch piętnastolet­nich ministrantów, niosących świece w ciężkich, srebrnych świecz­nikach. Jeden nazywał się Francesco Castligline, a drugi Annibale Sermattei. Byli chłopcy dobrzy, ale temperamenty mieli żywe, gwał­towne, prawdziwie włoskie. W pewnej chwili poróżnili się o jakiś drobiazg i zaczęli się bić świecznikami. Zwycięzcą okazał się Fran­cesco. Zgorszeni uczestnicy procesji szybko ich rozbroili i - zdaje się - odpowiednio ukarali.

Minęło wiele lat. Obaj zostali księżmi. Annibale, ten zwyciężony, w 1823 r. zostaje papieżem, przyjmując imię Leona XII. Pewnego dnia u bramy bazyliki Św. Piotra pokazuje on z uśmiechem swemu koledze kardynałowi blizny na twarzy, ślad ich chłopięcej bójki. Ten odpowiada: „Mam nadzieję, że Wasza Świątobliwość już mi wyba czył". Papież nie tylko mu wybaczył, ale obaj byli od dawna dobry­mi przyjaciółmi. Gdy w 1829 r. zmarł Leon XII, jego kolega kardynał Francesco Castiglione - ten zwycięzca z chłopięcej bójki - zostaje wybrany papieżem, przyjmując imię Piusa VIII.

Z przytoczonego przykładu widzimy, że nie zawsze zostają księżmi chłopcy najbardziej spokojni i przykładni. Opowiadając ten przykład nie chciałbym zachęcać nikogo do bójek. W życiu wspomnianych dwóch ministrantów przygoda ze świecznikami była wyjątkowym wypadkiem. Chcąc służyć Bogu walczyli ze swymi żywymi temperamentami. Starali się opanować swą wybuchowość.

Chrystus również nie powoływał na swych uczniów dobrze wycho­wanych młodzieńców z bogatych rodzin żydowskich, czy wykształconych faryzeuszy. Na swego następcę powołał prostego rybaka - Piotra.

Z Ewangelii wiemy, że św. Piotr sam nie uważał się za doskonałego apostoła. Święty Jan i Jakub byli w swej młodości, podobnie jak ci włoscy ministranci, ludźmi gwałtownymi, wybuchowymi.

Obok jednak tych wad zarówno Piotr, Jan i Jakub mieli wiele dobrych cech. Nie gonili za bogactwami, wygodami czy przyjemnościami, ale chcie­li służyć Bogu i swemu narodowi. Dlatego też Św. Jan wraz z Andrzejem bratem św. Piotra, poszli nad Jordan i zostali uczniami św. Jana Chrzci­ciela, który prowadził bardzo surowe życie. Potem na wezwanie Chry­stusa porzucili swych rodziców, zawód rybacki, a św. Piotr nawet żonę, by oddać się pracy apostolskiej. W szkole Chrystusa powoli opanowali swe wady. Tak więc gwałtow tragicznie zmarł i sama musiała utrzymywać swoją rodzinę. By wy­żywić i wykarmić trójkę dzieci musiała wiele i bardzo ciężko praco­wać. Przez całe życie prała bieliznę. Ta praca zniszczyła jej siły.

Poproszono kapłana - który udzielił jej sakramentu namaszcze­nia chorych. Wiedziała, że umrze. Martwiła się bardzo o los swoich dzieci. Co z nimi będzie? Kto je wychowa? Kto je nakarmi? Kto nauczy je dobrze żyć? W tej beznadziejnej sytuacji w jakiej się znaj­dowała postanowiła oddać swoje dzieci w opiekę Panu Jezusowi. Zawołała swoje dzieci i powiedziała do nich:

Dzieci moje kochane! Jak każda matka pragnę wam zostawić te­stament. Nie mam złota i srebra, więc ich wam nie daję. I wskazując na 12-letniego Janka mówiła: „Janku, - ty masz najwięcej lat. To­bie zapisuję rany rąk Chrystusa, abyś nie kradł!". Tobie Zbyszku, byś nie zszedł na błędne drogi zapisuję rany stóp Chrystusa. I wresz­cie zwracając się do najmłodszego dodała: Ty Maksiu najmniejszy, będziesz najbardziej pokrzywdzony. Tobie zapisuję serce Jezusa w Eucharystii - które to serce jest lepsze od serca twojej matki". Tak mówiła do swoich dzieci ta pobożna kobieta. Zmarła. Życie trzech chłopców było bardzo trudne, ale nie zeszli na złe drogi. Pamiętali o testamencie, który przekazała im mama. Najmłodszy z nich, które­go mama oddała Sercu Jezusa w Eucharystii został po łatach kapła­nem i misjonarzem. Ks. Maksymilian Ryłło - to właśnie ten kapłan i misjonarz.

Ta mama nie przekazała dzieciom majątku. Nie przekazała, bo była bardzo biedna. Ale swoim dzieciom przekazała, coś najcenniejszego -przekazała wiarę i umiłowanie Jezusa Chrystusa. Nauczyła swoje dzieci miłości do Jezusa Eucharystycznego. I ta miłość doprowadziła Maksia do kapłaństwa.

Popatrzmy teraz wszyscy na wieczną lampkę. Pali się ona przy ta­bernakulum. W tabernakulum znajdują się najświętsze postacie - Cia­ło Pana Jezusa. Tabernakulum jest zawsze pełne. I będzie zawsze pełne najświętszych postaci -jeżeli w tej parafii będą kapłani.

Pan Jezus chciał być zawsze z nami. Dlatego w Wielki Czwartek w Wieczerniku ustanowił Najświętszy Sakrament. I wtedy ustanowił sa­krament kapłaństwa. Powiedział do Apostołów i ich następców: „To czyń­cie na moją pamiątkę". Apostołowie, a później kapłani brali do rąk chleb

ny św. Jan zasłynął później ze swej dobroci i miłości.

Dziś również Pan Jezus powołuje do swojej służby, czasem są to chłop­cy i dziewczęta spokojni, wzorowi, a czasem bardzo żywi, gwałtowni. Oto jak jeden z księży opisuje swe młode lata:

To nie moja wina, że natura dała mi ognisty temperament. Bez wątpienia byłem najbardziej żywym chłopcem w całej rodzinie. Gdy w pewnych wypadkach protestowałem, twierdząc, że jestem nie­winny, odpowiadano mi, że choćbym był czasem niewinny, to i tak daleko mi jeszcze do spłacenia rachunku mych przewinień.

Moje powołanie i pójście do małego seminarium dla wielu stało się ulgą. Odszedł najgorszy łobuz - powiedział pewien staruszek. Nie zostanie księdzem, ale przynajmniej parę lat będziemy mieli spokój.

Zawsze, nawet w najtrudniejszych chwilach kierowała mną myśl, by zostać misjonarzem. Patrząc wstecz, widzę, że o wiele lepsi, tacy, o których mówiono, że to prawdziwy materiał na księdza, nie wy­trzymali i cofnęli się przed ofiarą. Teraz już jestem księdzem. I to szczęśliwym. Z niecierpliwością oczekuję wyjazdu do Afryki.

Jaki z tego przykładu -Drogie Dzieci - możemy wyciągnąć wniosek. Taki, że ci chłopcy i dziewczęta, którzy są wybuchowi, nieznośni, gwa­łtowni, a słyszą tajemniczy głos Pana Jezusa: „Pójdź za Mną", mogą być dobrymi księżmi czy siostrami zakonnymi, ale pod warunkiem, że będą zwalczać swoje wady i będą umacniać się w dobrym.

W parafii, w której jest dużo dzieci starających się dobrze żyć, nigdy nie zabraknie takich, którzy -jak Piotr, Jan, czy Jakub czy Filip - odda­dzą się całkowicie na służbę Bożą w kapłaństwie lub zakonie. Dlatego w każdy pierwszy czwartek miesiąca czy w niedzielę kapłańską modli­my się, aby usłyszeli oni głos Pana Jezusa:„Pójdź za Mną". Przy Bożej pomocy może któryś z was chłopcy zajmie kiedyś moje miejsce przy ołta­rzu i na ambonie, a może któryś wyjedzie do dalekich krajów jako misjo­narz. O to, aby się tacy młodzi ludzie znaleźli, będziemy się dzisiaj modlić podczas nabożeństwa majowego.

Myśli do homilii

(III wersja)

Kapłani dają serce Jezusa w Eucharystii.

Kochane dzieci! Drogie mamy, które dzisiaj obchodzicie swój dzień -Dzień Matki. Szanowni kapłani w dniu, w którym wspominamy ustano­wienie kapłaństwa w Wielki Czwartek!

Wielką tragedią dla każdego człowieka jest śmierć jego matki. Gasną wtedy oczy tej, która z troską patrzyła czy dziecku nie potrzeba czegoś. Słabną ręce, które wyciągały się w geście pomocy. Posłuszeństwa odmawiają nogi, które spieszyły na płacz swojego dziecka. Coraz wolniej i wolniej bije to serce, które kołatało się z niepokoju, gdy dziecko po­trzebowało pomocy.

Umierająca matka myśli z troską o dzieciach, które pozostają. W małej parafii w diecezji drohiczyńskiej umierała kobieta. Była młodą ale zniszczoną przez pracę ponad siły. Była wdową. Jej mąż i mocą Jezusa zamieniali Go w Najświętszy Sakrament. Brali kielich z winem i przemieniali w Jego krew.

Kapłan dał Panu Jezusowi swoje ręce. Tymi rękami Pan Jezus bło­gosławi i kreśli znak krzyża św. - znak przebaczenia w sakramencie pokuty.

Kapłan dał Panu Jezusowi swoje usta. Tymi ustami głosi Dobrą Nowinę: naucza, zachęca, przypomina, upomina.

Kapłan dał Panu Jezusowi swoje nogi. W osobie kapłana Chrystus spieszy do chorych czy to w dzień czy to w nocy.

Drogie dzieci znacie swoich drogich kapłanów. Dziękujcie dzisiaj Bogu za ich powołanie. Podziękujcie za trud, który włożyli w wasze przygoto­wanie do I Komunii św. Waszym podziękowaniem niech będzie uśmiech, dobre słowo, posłuszeństwo i modlitwa w ich intencji.

Na samym początku opowiedziałem wam o Maksiu. Mama zapisała mu serce Pana Jezusa w Eucharystii.

Kapłani, wasi kochani katecheci dziś czynią to samo. Podadzą wam Pana Jezusa w Komunii św. A może któryś z chłopców pójdzie w ślady Maksymiliana? Prośmy, aby tak się stało. Amen.

Piętek

(Poświęcenie się Najświętszemu Sercu Pana Jezusa)

Pieśni:

  1. O Chryste Królu

  2. Ja wiem w kogo ja wierzę

  3. O Panie, Ty nam dajesz Ciało swe i Krew

  4. Dziękujemy Ci Ojcze nasz

  5. Najświętsze Serce Boże

Myśli do homilii

(I wersja)

PIERWSZE PIĄTKI

Jesteśmy jeszcze pod wrażeniami niedawno przeżytych uroczystości. Tyle wzruszeń, wrażeń. Na pewno dzień I Komunii Św. zapisze się w waszej pamięci złotymi głoskami i niejeden raz powróci jako cudowne wspomnienie.

Dzisiaj chcę się podzielić moimi pragnieniami, aby wasza I Komunia św. wydała jak najtrwalsze i najpiękniejsze owoce dla waszego życia.

Przypomnę wam opowiadanie, które na rekolekcjach w kwietniu mówił do was Ojciec Rekolekcjonista.

Pewien chłopiec przyrzekł Panu Jezusowi w dzień I Komunii Św., że da Mu prezent nie byle jaki. Obiecał: „Nie zdejmę krawatu, ale będę go nosił tak długo, dopóki nie popełnię grzechu śmiertelne­go ". Ze swoim postanowieniem zdradził się dzielny chłopiec tylko mamie i któremuś z kolegów. Odtąd patrzyła codziennie klasa i ob­serwowała, czy ma na sobie jeszcze biały krawat. Potem przyszły wakacje. Koledzy zapomnieli o umowie. Ale jakież było ich zdzi­wienie, kiedy po wakacjach spostrzegli naszego bohatera znowu w białym krawacie. Lśnił jak śnieg, bo mamusia go uprała.

Minął cały rok, minął drugi i trzeci, krawat okazał się za mały, nie można było go nosić. Za poradą mamy nosił go więc chłopiec pod mundurkiem, na piersi.

Minęły lata szkoły podstawowej, potem liceum, a młodzieniec nie rozstawał się ze swoim skarbem, ze swoją pamiątką.

I przyszła wojna. Ojczyzna była zagrożona. Chłopiec zgłosił się na ochotnika do wojska. Podczas bitwy, ciężko ranny, wkrótce umarł. Ale przed śmiercią wezwał kapelana wojskowego i prosił go, aby wyciągnął spod munduru okrawiony i cały w strzępach krawat z jego l Komunii Św.

„ Ojcze - mówił wolno, hamując ból, ale oczy dziwnym blaskiem mu pałały - oto mój krawat, który noszę od I Komunii Św. Przyrze­kłem bowiem Panu Jezusowi w ten wielki dla mnie dzień, że nie zdej­mę krawatu i nie rozstanę się z nim dopóki nie popełnię grzechu ciężkiego. Ojcze, powiedz o wszystkim mojej matce i poślij jej resz­tki tego krawatu, splamionego moją krwią. I napisz jej, że syn do­trzymał słowa... za łaską Bożą... "

To mówiąc osłabł i przerwał. Kapłan miał w oczach łzy.

„ O dzielny chłopcze bądź spokojny, spełnione będzie twoje ży­czenie. Ale jakże ci zazdroszczę, że staniesz już niedługo przed swo­im Zbawicielem i pokażesz Mu ten biały krawat, zbroczony krwią, ale nieskalany grzechem! Z jaka radością przyjmie cię do siebie Jezus, któremu pozostałeś wierny ".

Kochane dzieci!

Proście Pana Jezusa, abyście nigdy nie straciły Jego przyjaźni, a w razie nieszczęścia, grzechu byście mogły zaraz na nowo odzyskać Jego łaskę w spowiedzi św. i Komunii.

Abyście mogły wytrwać w dobrym, postanówcie sobie, będziecie często przystępować do spowiedzi św. i Komunii św.

Dziś Pierwszy Piątek. Na pewno niejeden raz słyszeliście o praktyko­waniu I Piątku. Co miesiąc księża o nich przypominają, przyjeżdżają na spowiedź pierwszopiątkową.

Dlaczego I piątki są ważne?

Pan Jezus obiecał św. Małgorzacie Alacoąue, że kto przez dziewięć miesięcy kolejno przystąpi do spowiedzi i do Komunii Św., ale w pierwszy piątek miesiąca i ofiaruje Komunię św. jako wynagrodzenie za grzechy bliźnich, ten nie umrze bez łaski Bożej, a więc ten na pewno się zbawi. Bo, jak wiecie, łaska uświęcająca daje właśnie prawo do nieba. Jeszcze raz przypomnę warunki, dane przez Pana Jezusa:

1) Należy przystąpić do spowiedzi i Komunii św. przez dziewięć miesię­cy z kolei, obojętnie, w którym miesiącu ktoś zaczyna i kończy.

  1. Należy przyjąć Komunię św. w pierwszy piątek każdego miesiąca (razem dziewięć piątków, bo przez dziewięć miesięcy).

  2. Należy ofiarować Komunię św. jako wynagrodzenie za grzechy świata.

Kto te trzy warunki wypełni, ma prawo spodziewać się od Pana Jezusa dotrzymania obietnicy, że bez łaski uświęcającej nie umrze.

Tutaj prośba do rodziców, aby pomóc dzieciom odprawić pierwsze piątki.

Po Mszy św. przy wejściu do kościoła otrzymacie specjalne karteczki, na których będziecie zapisywać I Piątki.

Myśli do homilii

(II wersja)

Serce Jezusa bijące w Eucharystii

Sądzę, że lubicie czytać książki dla dzieci. Są one bardzo ciekawe i interesujące. Pośród nich jest także książka zatytułowana „Serce". Opo­wiada o dzieciach, które miały dobre, kochające serca. Jest w niej opo­wiadanie zatytułowane „Przy łożu taty".

100 lat temu, z biednej wiejskiej rodziny we Włoszech wyjechał tatuś do Francji, aby zarobić trochę pieniędzy. W domu pozostała mama, mały chłopiec Szymon i mała dziewczynka. Tatuś długi czas nie wracał, aż wreszcie nadszedł list. A w liście były smutne wia­domości: tatuś powrócił do kraju, ale niebezpiecznie zachorował i leży w szpitalu. Mama nie mogła opuścić małej córeczki wysłała więc Szymona. Na drogę dała mu kilka pieniążków. Chłopiec na nogach zaszedł do szpitala w Neapolu. Zapytał o tatę. Dozorca po­kazał mu łóżko, na którym leżał nieprzytomnie chory. Szymon nie mógł rozpoznać tatusia. Tatuś dawno wyjechał może też i choroba go zmieniła. Szymon przypadł do chorego i zaczął mu szeptać: „ Ta­tusiu... mój tatusiu... to ja.... czy poznajesz mnie... To ja Szymuś, twój syn. Przyszedłem ze wsi. Mama mnie przysłała. Przyjrzyj się mój drogi tatusiu. Przemów słowo. Chory nie reagował, bo był nie­przytomny. Chłopiec postanowił czuwać. Został przy ojcu cały ty­dzień. Opiekował się nim, karmił go, przykrywał wielkim kocem.

Po tygodniu chłopiec usłyszał ciężkie kroki i silny głos: „Żegnam siostrę ". Szymon przeraźliwie krzyknął: „ Tak, to był głos mojego taty". Ten chory, którym się opiekował nie był jego tatą. Bardzo czu­łe było powitanie chłopca z tatusiem. Chłopcu i tatusiowi płynęły łzy jak duże ziarna grochu.

Ale na tym nie koniec opowiadania. Szymon nie wrócił z tatusiem, ale jeszcze przez parę dni opiekował się tatusiem. Został aż do śmierci chorego, którego nikt nie odwiedzał. Tatuś kiedy odchodził ze szpi­tala powiedział do swojego syna: „Zostań! Masz dobre serce, mój synu".

Drogie dzieci!

Dobre serce mają wasi rodzice. Oni kupili wam ładne ubranka i su­kienki. Przygotowali was do Komunii św. i spowiedzi. Oni was tak bar­dzo kochają.

Dobre serca mają wasi nauczyciele, którzy was uczą: ojczystej mowy, matematyki, wf-u...

Dobre serce mają wasi rodzice chrzestni. Obdarzyli was pięknymi prezentami. Widziałem Pismo święte ilustrowane pięknymi obrazkami. Widziałem też i inne pamiątki.

Pomyślcie! Kto najbardziej ma dla was dobre serce i gorące serce?

Jest nim Pan Jezus!

On umarł dla ciebie na krzyżu. Pozwolił, aby żołnierz długą włócznią przebił Jego serce. Odpuścił Tobie wszystkie grzechy na spowiedzi św. Ustanowił Najświętszy Sakrament w Wielki Czwartek. Dał swoje Ciało na pokarm Apostołom w Wieczerniku, a teraz daje Je nam. Pan Jezus bardzo nas kocha. On kocha także i Ciebie. On chce pomagać ci w życiu.

Na początku słyszałeś o dobrym sercu chłopca Szymona. Pozostał on kilka dni w szpitalu, aby opiekować się chorym.

Pomyśl! Pan Jezus pozostał z nami na zawsze. Jest w tabernakulum. Tutaj mieszka. Pozostał, bo chce być blisko każdego z was. Tu z tego miejsca chce nam pomagać. Przed tabernakulum pali się czerwona lamp­ka, która informuje, że w tabernakulum bije Serce Pana Jezusa pod po­stacią chleba. Czerwona lampka tak pięknie miga. Ona zaprasza, abyś się spotkał z Panem Jezusem. Ona zaprasza, abyś spotkał się z Panem Jezusem, który zamieszkał w tabernakulum.

Powiedz dziś Jezusowi, że Twoje serce bije tylko dla Niego. Powiedz, że kochasz Go bardzo. Twoje serce niech zawsze będzie przy Sercu Pana Jezusa.

Sobota

(Wdzięczność Maryi i Jej naśladowanie)

Pieśni:

  1. Chwalcie łąki umajone

  2. Królowej Anielskiej śpiewajmy

  3. Badzie pozdrowiona

  4. Dzięki o Panie

  5. Maryjo Królowo Polski

Myśli do homilii

MARYJA

Zastanówmy się dzisiaj, co robiła Maryja po odejściu Pana Jezusa z ziemi do nieba.

Z Dziejów Apostolskich wiemy, że po wniebowstąpieniu Pana Jezusa, Maryja przebywała w Wieczerniku razem z Apostołami. Razem się z nimi modliła, oczekując zesłania Ducha Świętego. Myślę, że wśród tych modlitw wspominano różne wydarzenia z życia Pana Jezusa. Apo­stołowie zapewne prosili również Matkę Bożą, by opowiadała im o fak­tach i słowach Jej Syna, których oni nie znali. Była przecież Jego Matką i żyła z Nim w jednym domu przez trzydzieści lat. O narodzeniu i pier­wszych latach ziemskiego życia Pana Jezusa tylko Ona mogła coś po­wiedzieć. Dzięki tym, jak również późniejszym opowiadaniom Matki Bo­żej, mogli Ewangeliści, a zwłaszcza św. Łukasz, opisać dziecięce i mło­dzieńcze lata Pana Jezusa.

W pięćdziesiąt dni po zmartwychwstaniu Pana Jezusa, a w dziesięć dni po Jego wniebowstąpieniu, Duch Święty zstąpił na matkę Bożą i Apo­stołów. Apostołowie, otrzymawszy dary męstwa i mądrości, wyszli od­ważnie z Wieczernika i zaczęli głosić naukę Pana Jezusa. Wielu ludzi się nawróciło. Kościół rozpoczął swe działanie.

Maryja jako Matka Chrystusa była też Matką rodzącego się Kościoła. Św. Jan, spełniając życzenie Pana Jezusa z krzyża, wziął Maryję do swe­go domu. Co Maryja robiła w dalszych latach swojego życia? Przede wszystkim modliła się za tych wszystkich, których Apostołowie nawra­cali i którzy przyjmowali chrzest. Apostołowie często wracali z różnych krajów i miast do Jerozolimy, a potem także do Efezu, do domu św. Jana

i Matki Bożej. Opowiadali wówczas jak wielu ludzi poznało naukę Pana Jezusa i stało się chrześcijanami. Matka Boża, słuchając tych opowiadań, radowała się, że coraz więcej ludzi wierzy w Jej Syna, kocha Go i żyje według Jego nauki. Święty Jan i inni Apostołowie czcili Maryję jak wła­sną Matkę.

Nie wiemy, ile lat żyła Matka Boża. Nie ma w Piśmie św. opisu odej­ścia Maryi z ziemi. Wspomina o tym tylko tradycja, a więc ustny przekaz. Według tradycji Matka Boża została wzięta do nieba, razem z ciałem, dlatego odejście Matki Bożej z ziemi nazywamy - Wniebowzięciem.

Matka Boża była nie tylko matką rozwijającego się Kościoła. Maryja opiekuje się Kościołem, również z nieba, nadal jest jego Matką. Jest Mat­ką nas wszystkich, którzy należymy do Kościoła, a więc wszystkich tu obecnych - dziewczynek i chłopców. W waszych domach macie swoje mamy, ale macie również - i to najlepszą- Matkę w niebie. Czcimy Ją, kochamy, modlimy się do niej również codziennymi zdrowaśkami.

Dziś chciałbym wspomnieć jeszcze o zewnętrznym znaku naszej czci i przynależności do Matki Bożej. Takim znakiem jest noszenie medalika.

Jeden z misjonarzy katolickich opisuje rozmową, jaką prowadził dwunastoletni Murzynek, zatrudniony w porcie przy wyładowywa­niu statków z oficerem marynarki francuskiej. Oficer ten pewnego dnia przyglądał się robotnikom murzyńskim, noszącym na głowie towary ze statków do przystani. Nagle zauważył na piersiach wspo­mnianego Murzynka medalik szkaplerzny. Będąc człowiekiem nie­wierzącym, postanowił zakpić sobie z chłopca. Przywołał go do sie­bie i zapytał: „po co nosisz ten zabobon na sobie i nie rzucisz go do morza?" Na to Murzynek odparł: „A ty po co nosisz ten mundur, złote obszycia na nim i zawieszone na piersiach ordery? Dlaczego nie wrzucisz ich do morza? " - „Mój mundur - odrzekł oficer - świad­czy, że jestem w służbie narodu francuskiego, a ordery są dowodem męstwa w czasie walk na wojnie". - „A mój szkaplerz - odparł Mu­rzynek - jest świadectwem, że jestem w służbie Królowej niebios. Jeśli ty nie wstydzisz się nosić swych odznaczeń, dlaczego ja mia­łbym się wstydzić znaku, który czyni ze mnie dziecko Maryi? "

Myślę, że żadna z obecnych tu dziewczynek i żaden chłopiec nie wstydzi się nosić medalika. Oczywiście jest wiele innych sposobów oddawania czci Matce Bożej. Są to różne nabożeństwa ku czci: a więc nabożeństwa

majowe, w październiku nabożeństwa różańcowe, są godzinki o Matce Bożej.

Kto kocha Pana Jezusa będzie także kochał Jego Matkę i znajdzie odpowiedni sposób okazania jej czci.

Myśli do homilii Matka Boża naszą Matką

1. W ostatnich dniach jesteście bardzo szczęśliwe. Do waszych serc przy­szedł Pan Jezus. Chyba teraz jeszcze bardziej Go kochacie i dziękujecie Mu za Eucharystię. Ale dzisiaj chciałbym was zachęcić do podziękowa­nia Tej, dzięki której Pan Jezus mógł przyjść na ziemię i dać swoje zbaw­cze dary. Wiecie już, że mam na myśli Najświętszą Maryję Pannę - Matkę Pana Jezusa i naszą.

Ona zgodziła się przyjść na świat Syna Bożego, chociaż wiedziała, że od początku trzeba będzie pokonywać ogromne trudności (brak mieszka­nia, ubóstwo, niebezpieczeństwo od ludzi Heroda).

Kiedy narodził się Pan Jezus troskliwie się Nim opiekowała. W jednej pieśni śpiewamy: „Jej Go ręce piastowały, gdy dziecięciem był". Bardzo przeżywała wszystkie niebezpieczeństwa. Gdy mając 12 lat Jezus pozo­stał w świątyni Maryja wraz ze świętym Józefem poszukiwała Go przez trzy dni. A kiedy Go zobaczyła powiedziała: „z bólem serca szukaliśmy Ciebie". Była także pod krzyżem.

2. Dzisiaj Matka Najświętsza jest w niebie, ale wciąż troszczy się o wszyst­kich ludzi, wyprasza im łaski, a kiedy źle postępują przychodzi, aby ich upomnieć. Od Wniebowzięcia przychodziła kilka razy na ziemię. Prawie zawsze ukazywała się dzieciom:

ważnemu, a wybrała właśnie dzieci. Dlaczego? Chyba dlatego, że ich serca były wolne od zła, niewinne, podobne do Niepokalanego Serca Maryi. Objawiając się dzieciom Matka Najświętsza podkreślała, że je kocha.

3. Na miłość Maryi powinniśmy odpowiadać miłością. Ale nie wystarczy powiedzieć Maryi, że Ją kochamy. Naszą miłość musimy okazać. W jaki sposób?

  1. Powinniśmy naśladować Maryję w naszym życiu. Ona jest wzorem pobożności, czystości, unikania każdego grzechu, pracowitości, sza­cunku dla innych ludzi...

  1. Modlić się do Niej:

Gdy w modlitwie zwracamy się do Niej wstawia się za nami do Boga, aby odwrócił niebezpieczeństwo, przede wszystkim niebezpieczeństwo grzechu.

Jednego dnia dziewczynka o imieniu Marysia szła do szkoły. Spotkała dwie koleżanki, które namawiały ją, żeby z nimi szła na wagary, bo piękna pogoda. Myśli Marysia: pójdę z nimi. Idą razem.

Nagle natrafiają na medalik na łańcuszku. Myśli: Czy Matka

Najświętsza jest zadowolona z mojego spaceru? Chyba nie. Szybko żegna się z koleżankami i biegnie do szkoły. A po drodze mówi ci­chutko: Matko Najświętsza dziękuję Ci, że zawróciłaś mnie z drogi na wagary.

My wszyscy możemy mówić do Maryi: „Jezusowa Matko słodka Niech nas dzisiaj zło nie spotka; Niech dziś trochę urośniemy Niech dziś trochę zmądrzejemy, Niech uciszy pokój boski naszej mamy wszystkie troski. Twojej udziel nam cichości byśmy byli tacy prości jak Twój Syn i Ty o Matko. Bądź do nieba bramą, kładką. Gdy nam trudno, podaj rękę, bo chwycimy za sukienkę.

A gdy śmierć nas już otoczy,

obróć ku nas swoje oczy.

Swemu oddaj nas Synowi,

Bogu Ojcu i Duchowi

na wieczyste życie w niebie.

Tak prosimy, Matko, Ciebie

„Teraz i w godzinę śmierci naszej"

Amen".



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Kazania na bialy tydzień, Homilie i kazania
psalm na bialy tydzien, KATECHEZA, I Komunia - komunia(2)
Ks Piotr Skarga SI O świętej monarchii Kościoła Bożego i o pasterzach i owcach Kazanie na wtórą Nie
Ciaza tydzien po tygodniuWitaj na swiecie Annette Nolden
laborka na za tydzień, laboratorium fizyczne, Laboratorium semestr 2 RÓŻNE
Rozwój dziecka w 12 miesiącu życia, ciąża tydzień po tygodniu, kalendarz rozwoju dziecka
Rozwój dziecka w 6 miesiącu życia, ciąża tydzień po tygodniu, kalendarz rozwoju dziecka
Wielki Piątek 2012, Komentarze na Wielki Tydzień
Czas na Gwardię Narodową po polsku
Rozwój dziecka w 2 miesiącu życia, ciąża tydzień po tygodniu, kalendarz rozwoju dziecka
Metoda żelowa na tipsie krok po kroku, Stylizacja Paznokci 1
Rola Polski na rynku unijnym po90r poprawione
METODA ŻELOWA NA TIPSIE KROK PO KROKU
Tydzień 33, fizjoterapia, ciąża tydzień po tygodniu
Tydzień 25, fizjoterapia, ciąża tydzień po tygodniu
Tydzień 24, fizjoterapia, ciąża tydzień po tygodniu
pasywa, Otwarcie konta polega na zapisaniu na danym koncie po jednej ze stron (debetowej lub kredyto
Biały tydzie1
Metoda żelowa na tipsie krok po kroku, KOSMETYKA i Kosmetologia, paznokcie

więcej podobnych podstron