polska a szwecja konopczyński, Narodowa Demokracja


15115LJ0TECZKA BAŁTYCKA

„Bibljoteczka Bałtycka" jest wydawana przez Instytut Bał­tycki w Toruniu pod kierunkiem osobnego Komitetu, działającego /. ramienia Instytutu oraz Związku Izb Przemyslowo-Handlowych. Komitet ten ma na celu utrzymanie stałego kontaktu i wzajemne­go oddziaływania między sferami gospodarczemi, interesującemi lie, zagadnieniami morskiemi, a ośrodkami naukowemi, reprezen-111 w. 11 a < -111 i przez Instytut Bałtycki.

W programie swych zadań Komitet postawił na pierwszym planie, obok pomocy w prowadzeniu badań naukowych nad za-." 11 < 11111 111 i u i i życia portowego, komunikacji morskiej i handlu mor-kii "u, w równej mierze także popularyzację dotychczasowych i przyszłych wyników badań, uskutecznionych w oparciu o Insty­tut Bałtycki, w formie broszur, poświęconych poszczególnym za­gadnieniom.

W lej myśli został opracowany plan wydania szeregu bro-■mr popularno-naukowych, których spis znajduje się niżej. Bro-giury te ukazały sie, przedewszystkiem w językach francuskim i an­gielskim, niektóre zaś będą wydane również w języku polskim.

S e i- j a geograficzna

Pierwiastki kultury polskie) —- Paul Super, Gener. Dyr. Pol­skiej Y. M. C. A., (tylko w jęz. angielskim).

Stosunki narodowościowe nu 1'omorzu Leon Wasilewski, b. Minister Spraw Zagranieznyeb, (tylko w jęz. ang. i franc).

l)zicsii;cioro o Pomorzu Dr. R o ni a n Lut ni a n, Wice-Dy-reklor Instytutu Bałtyckiego. Toruń 1933, str. 32, 4 mapki i 3 wykresy. Cena 50 gr.

Pruty Wschodnie Stanisław Srokowski, Profesor Wyż­szej Szkoły Nauk Politycznych w Warszawie, (tylko w jęz. nng. i franc.).

Doiiitu dolnej Wisły. Przewodnik — Dr. Rajmund Galon, Doceni I niweisyletu Poznańskiego, (w druku).

for u li —■ Stolica Pomorzu. Przewodnik po mieście — I n ż. Z y g-iii u n i l\ n o i li e. Toruń 1934, str. 124, 17 rycin, 3 plany. Cena 1,50 zł.

Słowniczek Morski — z przedmową prof. Aleksandra It11 i k u e r a. Toruń 1935, str. 85, (tylko w jęz. polsk.).

BIBLJOTECZKA BAŁTYCKA

POLSKA A SZWECJA

OPRACOWAŁ

WŁADYSŁAW KONOPCZYŃSKI

1 9

3 5

PROFESOR UNIWERSYTETU JAGIELLOŃSKIEGO

0x01 graphic

TORUŃ

NAKŁADEM INSTYTUTU BAŁTYCKIEGO SKŁAD GŁÓWNY: KASA IM. MIANOWSKIEGO - INSTYTUT POPIERANIA NAUKI WARSZAWA, PAŁAC STASZICA


0x08 graphic
Odbito zu Rolniczej Drukarni i Księgarni Nakładowej Sp. z ogr. odp. w Poznaniu, ul Sew. Mielżyńskiego 24

SPIS TREŚCI str.

Wstęp 5

Rozdział I. Geograficzno-ustrojowe elementy w rozwoju dzie-
jowym 7

Założenia geograficzne, str. 7; Społeczeństwo, str. 8; Państwo, str. 10; Dynastja, str. 11.

Rozdział II. W epoce Piastów i Jagiellonów 13

Czasy piastowskie, str. 13; Unje jagiellońska i kalmarska,
str. 14; Zbliżenie w wieku XV, str. 15; Szwedzi przeciw
Krzyżakom, str. 16; Kandydatura Zygmunta I na tron
szwedzki, str. 16; Zgoda z Gustawem Wazą, str. 18; Po-
krewieństwo duchowe, str. 19.
Rozdział III. Pod znakiem wojny
Zi

Pierwsze rozdżwięki, str. 21; Chybiona unja dynastyczna i osobista, str. 22; Wojna inflancka, str. 23; Utrata i od­zyskanie portów pruskich, str. 24; Najazd Karola Gu­stawa, str. 25.

Rozdział IV. Wobec wspólnego niebezpieczeństwa rosyjskiego 28 Zbliżenie pod auspicjami Francji, str. 28; Wielka wojna północna, str. 29; Groza rosyjska nad Polską i Szwecją, str. 30; Równoległe losy w „Dobie wolnościowej", str. 31; Ocalenie Szwecji, pierwszy rozbiór Polski, str. 32; Ostatni niedoszły sojusz, str. 33.

Rozdział V. Po upadku Polski 34

Kontakt zerwany, str. 34; Echa listopadowe w Szwecji, str. 35; Sympatja dla powstania styczniowego, str. 37; Zapomnienie, str. 38; Sprawa polska w Szwecji podczas wojny światowej, str. 39. Rozdział VI. Obraz i możliwości dzisiejszego współżycia . . 41 Podstawy dzisiejszego współżycia, str. 41; Handel polsko-szwedzki dawniej a dziś, str. 41; Możliwości ożywienia ruchu towarowego, str. 43; Polska praca a szwedzki ka­pitał, str. 44; Wymiana wartości kulturalnych, str. 45; Sztuki plastyczne, str. 45; Muzyka i taniec, str. 46; Poe­zja i beletrystyka, str. 47; Współpraca naukowa, str. 47; Organizacja wzajemnego zbliżenia, str. 48; Co nas zbliża? str. 49.


60 /CO 3 2>

XXXI

I I '


BIBLJOGRAFJA


Cichocki M.: Medjacja Francji w rozejmie altmarskim. Kra ków 1926.

Fellenius K. G.: Szwecja i Polska w r. 1863. Przegląd

Współczesny 1935. Halecki O.: La politiąue scandinave des Jagellons, La Połogne

au VI-e Congres international des Sciences historiąues. Osi

1928.

Hallendorf C: Illusionesr och verklighet. Stockholm 1914.

Hedin E.: Sveriges stallning i fórłiallande till Russland och vastmakterna ar 1863. Hist. Tidskrift 1922.

Hildebrand E.: Sveriges historia intill XX seklet, 10 t., wyd. II, 1903 (Dzieło zbiorowe).

Hi 11 Ch. E.: The Danish Sound Dues and the Command of the Baltic, Durham, NC. 1926.

Konopczyński Wł.: Polska a Szwecja 1660—1795, War­szawa 1924.

Kubala L.: Wojna szwecka. Lwów 1913.

Kubala L.: Wojna brandenburska i najazd Rakoczego. Lwów 1917.

Kubala L.: Wojny duńskie i pokój oliwski. Lwów 1922. Mickiewicz Wł.: Pamiętniki, II. Kraków 1927. Nordisk Familjebok. art. Sverige.

Semkowicz Wł.: Sprawa św. Stanisława. Kraków 1925. Spitzer T.: Współpraca gospodarcza szwedzko-polska, odbitk

z Przegl. Współczesnego, 1931, październik. Sprawozdania Svensk Polska Fóreningen od r. 1926. Szelągowski A.: Walka o Bałtyk. Lwów 1904. Szelągowski A.: Śląsk a Polska. Lwów 1904. Szelągowski A.: 0 ujście Wisły. Warszawa 1905. Szelągowski A.: Rozkład Rzeszy a Polska. Kraków 1907. Wędkiewicz St.: La Sucde et la Pologne. Stockholm 1918. Wejle G.: Sveriges politik mot Polen 1629—1635. Upsala 1901. Zakrzewski St.: Bolesław Chrobry-Wielki. Lwów 1925.

WSTĘP

Tysiąc lat doli i niedoli, zgody i niezgody — łączy nasz naród z narodem szwedzkim. Przez wieki łączyła nas i przez wieki rozłączała wiara. Od najdawniejszych czasów przebiegały przez Polskę i Szwecję szlaki han­dlowe; oddalały nas od siebie współzawodnictwa, zbli­żały wspólne niebezpieczeństwa, odbywał się między na­mi bezwiedny wyścig w dążeniu do postępu. Polska pierwsza przyjęła chrześcijaństwo i utworzyła silne pań­stwo, ale w większym stopniu ucierpiała skutkiem dziel ideowego rozbratu; wcześniej i wspanialej rozwinęła swą kulturę duchową, aby potem popaść w tem gorszy za­stój; zaszła dalej w rozwoju wolności indywidualnej — kosztem siły państwowej; na okres 4-ch pokoleń znikła z mapy Europy, aby wrócić do zawodów po wojnie światowej, jako naród zjednoczony i niepodległy.

Obszarem i liczbą ludności dominuje państwo polskie nad Szwecją we wszystkich okresach niepodległego bytu. Za Piastów jest od Szwecji kilkakroć, za Jagiellonów sześćkroć lurlniejsza i nawet w okresie, kiedy podupa­da, jeszcze przewyższa mocarstwową rywalkę zaludnie­niem. Przewagę polityczną jednak zachowuje w Europie wschodniej tylko do końca XVI wieku, poczem traci ją na trzy stulecia.

Natomiast w wieku XX, gdy cały świat tworzy jeden zespół ekonomiczny i kulturalny, w którym wybujałe potęgi wielkiego kapitału, tendencje imperjalistyczne wielkich mocarstw oraz uniwersalne prądy duchowe


|g«jjgjjy


i społeczne ciążą na wszystkich, zwłaszcza zaś na słab­szych członkach ludzkości, zagadnienie współzawodnic­twa niewielką gra rolę między Polską i Szwecją; górują nad niem teraz sprawy związane ze współdziałaniem na polu gospodarczem, cywilizacyjnem, a nieraz i politycz-nem. W interesie obu narodów nadbałtyckich leży po­głębianie tej współpracy i zrozumienie jej podstaw, zwła­szcza historycznych, w sposób wolny od bałamutnych i tendencyjnych sugestyj obcych.

ROZDZIAŁ I

GEOGRAFICZNO - USTROJOWE ELEMENTY W ROZWOJU DZIEJOWYM

ZAŁOŻENIA GEOGRAFICZNE Przez szereg wieków nie było między Polską i Szwe­cją bezpośredniego sąsiedztwa. Szwedzi, zamknięci mię­dzy pasmem gór skandynawskich i Bałtykiem, w zaraniu dziejów odcięci przez Duńczyków nawet od Sundu, po­zbawieni przez to najcieplejszej i najżyźniejszej pro­wincji Skanji, później ekonomicznie wypierani z wysp przez ekspansję niemiecką, dusili się na swem teryto-rjum etnograficznem, toteż musieli wyrzucać z siebie nadmiar sił na Ruś (założenie księstwa rusko-kijow-skiego przez t. zw. Waregów), a sczasem przejść do ma­sowego nacisku na Finlandję, Estonję i Inflanty. Od polowy XIII wieku Szwecja obejmuje w posiadanie Fin­landję, od czasów Magnusa VI (1319—1362) gnieździ się w Estonji; jej parcie na wschód rozbija się wszakże o silne republiki: Wielki Nowogród i Psków.

Polska, odcięta (po r. 1309) od morza, także prze na wschód, i taksamo jak Szwecja, w kierunku połud­niowo-wschodnim na Ruś Czerwoną. Dlatego do kon­fliktu między niemi przez cały ciąg wieków średnich nie dochodzi. Sczasem, gdy nastanie kontakt poprzez morze Bałtyckie, masa narodowa szwedzka okaże o wie­le większą aktywność niż polska, i ona częściej będzie posiadała w regulowaniu stosunków obustronnych ini­cjatywę. Nic w tern dziwnego: głównym skarbem Szwe-ów (poza lasem) były metale — żelazo i miedź, przy­


datne na oręż; głównym skarbem Polski (też poza la­sem) zboże, którego tak bardzo brakowało Szwedom. Narody o tak rożnem uposażeniu naturalnem długo żyć bez siebie nie mogły: musiało dojść między niemi albo do pokojowej wymiany produktów, albo do wojny.

Liczne porty (Alfsborg, Kalmar, Stokholm, Nykó-ping, później także Ystad, Karlskrona, Karlshamn, Hel-singborg) ułatwiały Szwedom przyjacielską lub nieprzy­jacielską inicjatywę w kierunku Polski, która aż do ro­ku 1466 portów własnych nie miała, a potem nie zawsze umiała icb użyć. Wiele jednak czynników predestyno­wało oba narody na przyjaciół: nad Bałtykiem istniała naturalna solidarność między północą i południem z je­dnej strony, między zachodem i wschodem z drugiej. Danja, dziedziczna rywalka Szwecji, odpycbała ją od Atlantyku, a zarazem krępowała ekspansję Polski na morzach, aby móc jej wywóz, eksploatować dowoli w swych cieśninach. Moskwa tamowała rozrost Szwedów na wschód od Bałtyku w krajach fińskich i ruskich., a zarazem zbierała gwałtem ziemie ruskie, które Pol­ska otrzymała w posagu za Litwą. Toteż późno, dopiero w drugiej polowie XVI wieku, na terenie wspólnej eks­pansji ku wschodowi doszło do starcia Polski ze Szwe­cją. Walka pochłonie ogromną część sił, wyjdzie na do bro ich niemieckich i rosyjskich sąsiadów, a wykaże po stronie szwedzkiej bez porównania większą prężność i dzielność, niż w państwie jagiellońskiem.

Źródeł tej prężności szukać należy w ustroju społecz nym i państwowym, a także w położeniu geograficznem obu narodów.

SPOŁECZEŃSTWO

Zaczynano wyścig w podobnych formach społeczno-ustrojowych. Tu i tam wolność, indywidualizm jednost­ki, na tle znacznego partykularyzmu dzielnic. Takich walk długotrwałych, jakie staczały ze sobą krainy Go-tajska (Gotaland) ze Swejską (Svealand), nie pamiętają dzieje naszej Wielkopolski i Małopolski; nigdy też nie­zawisłość dzielnic nie dochodziła w Polsce do takiego stopnia, jak w Szwecji przed przyjęciem chrześcijań­stwa, kiedyto każdy kraj żył swojem własnem prawem, sam o sobie radził na wiecach, a „konung" różnił się od „jarlów" tylko liczniejszą drużyną. Osobnego wtór­nego okresu dzielnicowego nie mieli potem Szwedzi, chociaż zwyczaj wydzielania prowincyj młodszym kró­lewiczom przetrwał u nich do końca XVI wieku; zwy­czaj niegroźny, ponieważ naród scementowal się mocno w walkach o niepodległość na przełomie średniowiecza i ery nowożytnej.

Co ważniejsza, Szwedzi szczęśliwie zachowali równo­wagę czterech stanów: zróżnicowanie jednorodnej pier­wotnej masy wolnych gospodarzy na niezależnych, uprzywilejowanych (fralse) tudzież zależnych (ofralse) nigdy nie zaszło tak daleko, by ci drudzy popadli w poddaństwo u pierwszych. W sejmie od pierw­szej połowy XV wieku zasiadali obok rycerstwa, mie­szczan, duchowieństwa, także posłowie wolnych chło­pów, bo też były chwile w dziejach, kiedy wolne wło-ściaństwo występowało jako ostoja niepodległości na­rodowej; mieszczanie zaś w dobie nowożytnej razem ze szlachtą dawali siłę rozpędową ambicjom swych kró­lów. W Polsce szlachta rozrosła się wgłąb kosztem miast i chłopów, a duchowieństwo przesiąkło pierwiastkiem oraz interesem szlacheckim.

Wspólną cechą kultury i charakteru narodowego Polaków oraz Szwedów stały się rycerskość i pewien zakrój szlachecki, udzielający się od szlachty także war-


ki


stwom niższym. Różnicę stanowiło to, że rola arysto­kracji w Polsce od XVI do XVIII wieku wzrastała, w Szwecji zaś malała. Wiąże się ta sprawa z odmiennym rozwojem państwowości.

PAŃSTWO

Do XV wieku Królestwo Polskie, a jeszcze dłużej Księstwo Litewskie, posiadały rząd lepiej skoncentro­wany, niż Szwecja; od czasu swych walk o niepodległość (powstanie dalekarlijskie Engelbrekta 1434—6, zwycię­stwo Sturego pod Brunkebergiem 1473, drugie powsta­nie dalekarlijskie pod wodzą Gustawa Wazy) Szwedzi osiągają wyższy stopień koncentracji sił narodowych., a przez konfiskatę dóbr kościelnych i klasztornych w momencie reformacji władza królewska zdobywa u nich taką niezależność od żywiołu stanowego, jaką Polska utraciła po Piastach.

Nie znaczy to, żeby Szwedzi nie mieli zapędów w kie runku rozszerzania swej wolności politycznej. Chlubą ich zawsze była dawna swoboda, cała też historja we­wnętrzna tego narodu składa się z okresów bądź wzro­stu, bądź osłabienia władzy królewskiej. W wieku XV widać szereg buntów przeciw dynastji panującej, w XVI ruchy rokoszowe: najpierw katolicki w Westgotji (1529), potem „hrabski" (Grevefejden 1533), wreszcie chłopski pod nazwą Dackefejden (1542). W ciągu tegoż XVI stulecia Szwedzi trzy razy detronizowali swych monar­chów (Chrystjana II 1520—3, Eryka XIV 1568, Zyg­munta 1599). Kiedy szlachta polska dopiero zdobywała przywilej koszycki (1374), szwedzka już wymuszała od sprowadzonego z Niemiec Albrechta Meklemburskiego pierwsze pakta konwenta, zwane konungafdrsiikran. a zmierzające do przeniesienia władzy rządowej i roz­dawniczej na arystokratyczny senat. Związki protestanc­kie niższych stanów przeciw Zygmuntowi z końcem XVI wieku przypominają zewszechmiar konfederacje w Polsce.

W wieku XVII znów chwilami podnosi głowę ary­stokracja senacka, a w wieku XVIII przeważnie już rządzą stany sejmowe. W tem jednak jądro sprawy, że są to cztery stany, a nie jeden stan szlachecki, jak w Polsce. U nas zabezpieczano wolność, łącząc ją z rów­nością paruset tysięcy szlachty. W Szwecji, bez zatra­cenia pewnej hierarchji społecznej, do wolności poli­tycznej dopuszczano mieszczan, duchowieństwo i chło­pów, przyczem szlachta nie pozostała bez konkurencji i nie popadła skutkiem tego w zastój, a królewskość miała na kim się oprzeć w krytycznych momentach — przeciwko szlachcie. Jednością religijną także Szwecja góruje nad Polską i Litwą: ani w niej niema takiej wyznaniowej mniejszości, jaką stanowili Rusini od cza> sów Kazimierza Wielkiego, ani później protestantyzm nie toleruje obok siebie innych wyznań, jak Polacy, mimo wszystko, tolerowali protestantów, unitów i dy-zunitów.

DYNASTJA

Zestawiając czynniki wzrostu państwowego obu na­rodów, niepodobna nie wspomnieć o roli dynastji. Oba miały ich po kilka, oba też korzystały z kryzysów mię-dzydynastycznych dla usamowolnienia czynnika obywa­telskiego. U nas trwałość dynastji stale maleje (Piastowie do roku 1370, kilkanaście pokoleń królów i książąt; Jagiellonowie 1386—1572 — 7 królów, cztery poko­lenia; Wazowie 1587—1668 — 3-ch królów, dwa poko­lenia; Wettyni 1696—1763 -— dwa pokolenia). W Szwecji można wyliczyć dynastyj więcej, bo w początkach rządzi


0x08 graphic
1


0x08 graphic
napół bajeczny ród „Ynglingaatt", potem wydzierają so bie tron dzielnicowe dynastje Eryka, Stenkilla, Sver-kera, po nich rządzi dom Folkungów, 1250—1389. Przez półtora wieku z panującymi królami duńskimi walczą pretendenci narodowi, wreszcie władzę z nie­podległością wywalcza dom Wazów, który do spółki z Wittelsbachami (Wazami po kądzieli) daje Szwecji najznakomitszych królów - wojowników i gospodarzy. Późniejsze dynastje Gottorpów (1751—1818) i Berna-dottów też spełniły rolę czynnika skupiającego naród i zapewniającego ciągłość polityce, jakiego Polsce od czasu ustanowienia elekcji (a więc od wygaśnięcia Pia­stów) coraz więcej brakowało.

ROZDZIAŁ II

W EPOCE PIASTÓW I JAGIELLONÓW

CZASY PIASTOWSKIE Kontakt między Polską a Szwecją zawiązał się od początku państwowego bytu obu narodów, ale dużo cza­su minęło, nim się zacieśnił. Wiedzieliśmy o sobie na­wzajem tyle, ile opowiadali przejezdni kupcy, lub mi­sjonarze. Pierwsze walki o Pomorze prowadzili Mieszko i Bolesław z Duńczykami, nie ze Szwedami, z nimi też doszło do wcześniejszych układów politycznych. Niewąt­pliwie nacisk bitnych synów Północy byłby groźniejszy, gdyby oni sami nie borykali się ze sobą od niepamięt­nych czasów.

Właśnie dlatego, chcąc się pozbyć inwazji skan­dynawskiej z Pomorza, związał się Mieczysław już w r. 985 ze stroną słabszą t. j. Szwecją, wydając córkę Sygryda za króla Swena Zwycięskiego. Królowa ta, owdowiawszy, wyszła powtórnie zamąż za króla duń­skiego Swena i została matką Kanuta Wielkiego, władcy Anglji, Danji i Norwegji. Jako chrześcijanka, niewąt­pliwie pomogła misjonarzom, których z Polski wypra­wił św. Bruno, — w trudnem dziele nawracania Szwe­dów. Syn Sygrydy Olaf był nam życzliwym sąsia­dem i także krzewicielem chrześcijaństwa. Później ów kontakt rodzinny słabnie; o jednej z córek Bolesława Krzywoustego, Ryxie, wiadomo, że poślubiła kolejno dwóch książąt skandynawskich, Duńczyka Magnusa


i Szweda Sverkera. Przemysł II Wielkopolski, wskrze­siciel Królestwa Polskiego, pojął za żonę po nieszczęśli­wej Ludgardzie — księżniczkę szwedzką.

Są to jednak czasy, kiedy całą Skandynawję w sto­sunku do Polski przesłania i niemal absorbuje Danja: ona zmusza do hołdu książąt pomorskich, ona, po opa­nowaniu Pomorza gdańskiego przez Krzyżaków, zawie­ra z Łokietkiem przymierze (1315), przerzuca przez ca­ły Bałtyk sieć swoich wpływów na Inflanty, kiedy Szwe­dzi rozpościerają się w Finlandji i stamtąd przez Esto-nję prą znów śladem Riirika na Ruś. Że jednak w tych odległych wiekach nie ustawało wzajemne oddziaływa­nie na siebie Szwecji i Polski, o tern świadczą odgłosy męczeństwa św. Stanisława, uplastycznione na chrzciel­nicy w Tryde (Gotlandja) pochodzenia pomorskiego, a jeszcze więcej mówi o tem, docierający do Polski, kult świętej Brygidy (XIV w.).

UNJE JAGIELLOŃSKA I KALMARSKĄ

Tymczasem między właścicieli południowych i pół­nocnych brzegów Bałtyku wcisnęli się z zachodu w dwo­jakiej postaci Niemcy. Zakon krzyżowy umocnił się w Gdańsku i Malborku, Hanza owładnęła handlem ca­łego morza. Wnet jej kantory poczęły eksploatować na-równi życie gospodarcze Polaków i Skandynawów. Za­grożone tym naporem ludy uciekły się do samoobrony zapomocą wielkich unij państwowych. Kazimierz Wiel­ki przygotował, a Jadwiga za radą panów małopolskich doprowadziła do skutku unję z Litwą (1385). Podobnie Waldemar IV duński, który aż w Krakowie szukał opar­cia, gdy go nacisnęli hanzeaci, przygotował, a córka je­go Małgorzata zrealizowała unję kalmarską trzech kró­lestw Północy (1397).

14

ZBLIŻENIE W WIEKU XV

Nie wypadł ten związek całkiem po myśli Szwedów, znaleźli się w nim upośledzeni, przytroczeni do obcego zaprzęgu —■ w każdym razie, mając wspólnych z Danją i Norwegją królów, wyszli z odosobnienia, zbliżyli się do państw dalszych, a konkurencji hanzeatyckiej sku­tecznie stawili opór. Po roku 1400 dają się zauważyć próby porozumienia między Erykiem Pomorskim, wład­cą trzech koron skandynawskich, a Jagiełłą i Witoldem, nrzyczem głównie pośredniczą w nawiązaniu stosunków książęta szczecińscy i słupscy, jako najbliżsi sąsiedzi za­chłannego Zakonu. Przeciwdziałał tym zabiegom i cią­gnął Ervka w swoją stronę sprzymierzeniec Krzyżaków, cesarz Zygmunt Luksemburczyk. Szczęściem dla Pola­ków Szwedzi sami doznawali wstrętów od Zakonu w swem dążeniu do zajęcia Rewia, dzięki czemu łatwiej doszło w r- 1419 do przymierza między Erykiem a obu Gedyminowiczami.

Było to wprawdzie głównie przymierze polsko-duń-skie, ale tą drogą także i Szwedzi zetknęli się bliżej ze sprawami polsko-litewskiemi; toczyły się już pertrak­tacje o wydanie córki Jagiełły za następcę tronów skan­dynawskich. Możeby przyłożył Eryk ręki, jak był o to proszony, do załagodzenia sporu Jagiełły z Witoldem i jego następcami, groźnego dla unji polsko-litewskiej, gdyby nie to, że sama unja kalmarską w tymże czasie zaczęła trzeszczeć. Następują od roku 1435 powstania Szwedów przeciwko unji i królom duńskim, w r. 1448 osadzają oni w Stokholmie osobnego króla Karola Knudsona, który z duńskim Chrystjanem, założycielem dynastji oldenburskiej, zawziętą podejmuje walkę.

15

SZWEDZI PRZECIW KRZYŻAKOM Tu poraź pierwszy daje o sobie znać naturalna, geo polityczna harmonja między Polską i Szwecją. Jak tyl­ko miasta pruskie wypowiedziały posłuszeństwo Zako­nowi i udały się pod opiekę Kazimierza Jagiellończyka, Karol staje po stronie wolnych miast i wolnej Polski, gdy Chrystjan popiera Zakon. Niestety Chrystjan po­piera skuteczniej i wnet wygnanego ze Stokholmu Knud-sona przyjmuje król polski w Gdańsku „non ut exulem sed ut sibi parem". Nic nie wskórała polska i gdańska interwencja w Szwecji na korzyść wygnańca. Chrystjan zajął Stokholm i stamtąd, jako protektor zakonu inflanc­kiego, wypowiedział wojnę Kazimierzowi. Wnet rozejm przerwał tę niepolityczną wojnę, a w r. 1462 Szwedzi wycofali się z niej przez formalny pokój. Chrystjan, wciąż jako król Danji, Szwecji i Norwegji, pobity przez szwedzkiego wodza narodowego Stena Sturego, pomy­ślał z końcem r. 1472 o skojarzeniu małżeństwa między swą siostrzenicą a pierworodnym synem Kazimierza Władysławem. Tym razem jednak również skończyło się na projektach.

KANDYDATURA ZYGMUNTA I NA TRON SZWEDZKI Czego nie sprawił wspólny antagonizm wobec Niem­ców, to przyśpieszyło niebezpieczeństwo, grożące Szwe­cji i Polsce od Moskwy. Z chwilą, gdy kniaź Iwan III ujarzmił Nowogród, Szwedzi poczuli, że między Danją a Moskwą nie zdzierżą bez oparcia zewnętrznego. Teraz już ze strony samego cesarstwa szły zachęty do Polaków, Szwedów i Hanzeatów, aby się razem przeciwstawili Moskwie. Danji nic z tej strony nie groziło, więc po raz pierwszy (1493) weszła w stosunki przyjacielskie z Iwanem. Naturalny krzyż aljansów bałtyckich formo­wał się coraz wyraźniej. Wtedy to (1497) zrodziła się myśl — rzecz znamienna, że najpierw w głowach Krzy­żaków —• aby Szwedzi powołali na tron Zygmunta Ja­giellończyka, wzamian za co, jak liczył przychylny Pol­sce mistrz Tieffen, Polska przywróci Zakonowi Prusy i wszyscy razem utworzą barjerę przeciw barbarzyństwu Wschodu. Sten Sture wolał, zdaje się, litewskiego Ale­ksandra i pertraktował z nim tak długo, aż obaj doznali klęski — jeden od Duńczyków, drugi od Moskali Myśl unji dynastycznej jednak nie wygasła. Mądry biskup warmiński Łukasz Watzelrode razporaz do niej wracał, zachęcając Aleksandra do starań o Królestwo Szwedz­kie, tak bardzo obfitujące w metal. Rzeczywiście te dwa żywioły: polski czarnoziem i szwedzkie żelazo, jakby szukały siebie nawzajem.

Zdawało się w początkach panowania Zygmunta I, że siła przyciągająca zwycięży. Myślano o wspólnych przedsięwzięciach przeciw Moskwie; w wielkim planie moskiewsko-niemieckiej napaści na Polskę (1512—13) znalazło się miejsce dla króla duńskiego jako naczelnego wodza wyprawy, ale tam nie było miejsca dla właściwej narodowej Szwecji. Jeżeli też później Chrystjan II liczył na pomoc Polaków (ręka w rękę z Krzyżakami i Han-zeatami!) do uśmierzenia Szwedów, to zdaje się mylnie interpretował odnowione przymierze z r. 1419, które wszak godziło właśnie w Niemców, a nie w szwedzkich jego poddanych Oręż polski miał coś do roboty wów­czas raczej nad Dnieprem, nad dolną Wisłą, nad Dnie­strem, nad Dunajem, wszędzie tylko nie nad Melarem. Toteż, kiedy powstanie przeciw tyranji Chrystjana obję­ło cały lud szwedzki, pierwszą myślą powstańców było


XXXJ/3

17


prosić Polskę o pomoc, a byli i tacy, co Zygmunta I znów zapraszali wtedy na tron. Tak lekkomyślnie am­bitnym jednak nasz król nie był, by obiecywać Szwedom więcej, niż mógł dotrzymać. Na tron szwedzki wstąpił w r. 1523 król narodowy Gustaw Waza, który na wstę­pie rządów, dla uratowania niezawisłości kraju, przepro­wadził u siebie (1527) reformę kościelną w duchu lu-terańskim.

ZGODĄ Z GUSTAWEM WAZĄ W późniejszych latach zachowywał się także Zygmunt wobec Szwecji, Danji i Hanzy z wielką powściągliwością. Korespondując życzliwie z Gustawem I (między innemi też na temat możliwych ślubów jagiellońsko - wazow-skich), odradzał sąsiadowi zrywanie z Kościołem Rzym­skim, a podsuwaną przez siostrzeńca, księcia Albrechta pruskiego, radę, aby się bliżej wiązać z protestanckimi Skandynawami, uchylał ze względów zasadniczych. Zyg­munt August skrupułów takich nie żywił, a przeciw strasznemu carowi Iwanowi potrzebował dla Litwy po­mocy szwedzkiej niemniej jak tatarskiej. Tak się jednak składały okoliczności, że kiedy Jagiellończyk wzywał do szybkiej akcji Wazę, ów zasłaniał się względami na innych wrogów (Hanzeatów), a kiedy Waza deklarował gotowość. Jagiellończyk już miał ręce związane odno­wionym rozejmem z Moskwą (1556).

Dojrzała potrzeba dopiero wtedy, kiedy Inflanty pod­dały się Litwie i Polsce, a groźny car najechał je w bar­barzyński sposób. Zygmunt August w początkach woj­ny inflanckiej wydaje siostrę Katarzynę za księcia Jana finlandzkiego, syna Gustawa, i ofiarowuje przymierze najpierw Erykowi XIV, a dopiero gdy ów wysuwa zbyt ciężkie pretensje i konszachtuje z Iwanem Groźnym, Polska z konieczności wchodzi w mniej naturalny sojusz z Danją. Eryk mścił się za ten sojusz polsko-duński, wię­żąc na zamku Gripsholm Jana i Katarzynę Jagiellonkę. Pomógł nam sojusz z Danją o tyle, że odciągnął na skan­dynawski teatr wojny i na wody zachodnie te siły Szwe­dów, które inaczej walczyłyby z Polakami o Inflanty przy boku Moskwy. Kiedy rewolucja obaliła rządy okrut­nego i oszalałego Eryka (1568), Jan III, jako szwagier naszego Jagiellona, chętnie zerwał wszelkie stosunki z Iwanem (któremu Eryk chciał wydać na pastwę znie­nawidzoną Polskę). Zygmunt podjął się pośrednictwa w sporze duńsko-szwedzkim, aby od obu stron uzyskać w nagrodę uznanie praw polskich do Inflant, co mu się zresztą na kongresie szczecińskim (1570) nie udało.

POKREWIEŃSTWO DUCHOWE W wieku XVI, kiedy oba narody dochodzą do cał­kowitego poznania swej indywidualności, więcej można między niemi dostrzec cech podobieństwa niż przeci­wieństwa. Wprawdzie Szwedzi o wiele lepiej zachowali zdrową równowagę stanów niż Polacy: niemniej szlachta u nich jak i u nas gra w polityce rolę kierowniczą. Starą swą wolność miłują oba narody, a praktykują ją na periodycznych sejmach. Znają Szwedzi wolną elekcję, znają wzajemne zobowiązania między królem i narodem, umieją też złym królom wypowiadać posłuszeństwo. Łączą się w związki podobne do naszych konfederacyj, korzystają z samorządu lokalnego, naksztalt naszych sej­mików. Ich senat sprawnością przewyższa, ale zasadniczą strukturą poniekąd przypomina naszą przyboczną radę rezydentów.

0x08 graphic
Nie było też między Polską a Szwecją ani takiego przeciwieństwa, jakie dzieliło łacińską praworządną Rzeczpospolitą od bizantyjsko - tatarskiej, despotycznej Moskwy, ani takiej walki o ziemię, jaką germanizm toczył przez wieki ze Słowiańszczyzną. Dodajmy do tego względy geograficzne i handlowe, o których mówiliśmy wyżej, a zrozumiemy, że w dobie ostatnich Jagiellonów i pierwszych Wazów wszystko przemawiało raczej za harmonją między obu krajami.

ROZDZIAŁ III

POD ZNAKIEM WOJNY

PIERWSZE ROZDŹWIĘKI

Dohra zgoda między Polską a Szwecją trwa jeszcze za Batorego: pod Kiesią wojska obu narodów biją Mo­skali (1578), dzięki potężnej ofensywie Stefana zajmuje Jan Estonję z kluczem handlu północno - bałtyckiego, Narwą. Ale właśnie z tego współdziałania wywiązało się współzawodnictwo, którego skutki, szkodliwe najpierw dla Polski, sczasem też dla Szwecji, wyjdą na dobre icłi rywalom, t. j. Moskwie i Danji. Polacy zażądali całych Inflant, obejmujących prócz Liwonji i Kurlaudji także Estonję; Szwedzi od czasów Eryka XIV upatrzyli sobie cele zdobywcze na wschodnim i południowym brzegu Bałtyku. Pierwsi bez Estonji mogli wyżyć, byle posiadali Rygę z przedpolem i obu brzegami Dźwiny, jako spławnej linji komunikacyjnej dla Litwy. Drudzy do swego wyżywienia potrzebowali południowego, żyz­nego cypla Skandynawji, niegdyś wydartego im przez Duńczyków, — a tylko pewnego rodzaju fiskalny im-perjalizm pchał ich do aneksji portów inflanckich i wogóle zabałtyckich.

Zresztą do tarć między Polską a Szwecją wiodły tak­że inne przyczyny. Upojona swym dostatkiem, liczbą i swobodą polityczną szlachta polska lekceważyła ubogą, dopiero napół konstytucyjną, nieludną Szwecję, oraz jej władcę, o którym mówiono z politowaniem: „niech so-



bie swoje chłopy rządzi". Odmawiano nawet Janowi i Katarzynie tego, co im się według praw spadkowych i umów należało. Sczasem przyczyniła się do tego roz­bratu i reformacja, którą kładziemy tu jednak na ostat-niem miejscu, skoro katolicka Francja właśnie w XVII wieku, po złamaniu swej mniejszości protestanckiej, ustaliła ze Szwecją doskonały modus vivendi. Tylko że u nas różnice wyznaniowe odegrały nierównie większą rolę na tle nieracjonalnej unji dynastycznej, a chwilowo także osobistej, między Warszawą a Stokholmem.

CHYBIONA UNJA DYNASTYCZNA I OSOBISTA Wszystko przemawiało za przymierzem między pań­stwami Wazów i Jagiellonów — nic za unją osobistą. Jeden król nie mógł ani czuwać nad interesami mater-jalnemi dwóch narodów, ani strzec ich potrzeb religijno-moralnych, odkąd jedna strona zdecydowała się na wy­znanie rzymskie, druga na augsburskie. Myślano jednak w Polsce, że przez obiór na tron Zygmunta, syna Jana i Katarzyny Jagiellonki, zażegna się spór o Estonję, utrwali braterstwo broni, zapewni polską przewagę nad Szwecją, ba, nawet ugruntuje wspólnym wysiłkiem całe „Dominium Maris Baltici". Tak uczyła wyborców, po śmierci Stefana Batorego, Anna Jagiellonka, a przy­klaskiwała jej dążeniom arystokracja szwedzka, licząc na to, że im więcej czasu wspólny król spędzi za mo­rzem, tem więcej władzy pozostawi na ten czas szwedz­kiemu senatowi. Poparł politykę Anny także Zamoyski, który dla spraw bałtyckich miał niezbyt wiele zrozu­mienia, a głównie dbał o to, aby nie dopuścić na tron polski Niemca Habsburga. Polacy, wybierając szwedz­kiego królewicza, wymogli na nim obietnicę, że im odda

2?

Estonję, Szwedzi podobnież, nim go puścili do Polski, zobowiązali go, że ten kraj zachowa dla dziedzicznego swego państwa.

Nic dziwnego, że wkrótce po obu stronach powstała wątpliwość co do trafności obioru, a odkąd Zygmunt odziedziczył po ojcu Szwecję (1592), rozdźwięk przybrał formę ostrą. Nawet najskromniejszej tolerancji nie mógł uległy jezuitom Zygmunt uzyskać dla swojej wiary w Szwecji. Ambitny i przewrotny stryj Karol Suder-mański podkopywał jego rządy i prześladował stronni­ków tak skutecznie, aż doprowadził w roku 1598 do wojny domowej. Polska dyskretnie trzymała się od tych sporów na uboczu, a własne środki króla okazały się zbyt słabemi. Zygmunt pobity uszedł do Polski, a kiedy zamorscy poddani odsądzili go od tronu i jęli wypierać jego załogi z Finlandji i Estonji, on uznał stan wojny —■ i przyznał straconą już Estonję Polsce.

WOJNA INFLANCKA W rozpoczynających się z rokiem 1600 zmaganiach duża przewaga byłaby najpierw po stronie Polski, gdy­by ona umiała skupić na północy swe siły. Kirchholm (1605) świadczył o wysokiej wartości oręża polskiego wówczas. Danja gotowa była cisnąć Karola Sudermań-skiego od zachodu. Moskwa, opanowana przez Samo­zwańca, przy poparciu polskich zaciężnych rot, także miałaby o co upomnieć się u Szwedów. Ale Zygmunt III, właśnie jako lojalny król Swewów, Gotów i Wendów. nie życzył sobie szarpania ojcowizny i wierzył, że ją odzyska całą z pomocą samych Polaków. Tymczasem sparaliżowały jego energję zamieszki wewnętrzne (ro­kosz Zebrzydowskiego), a po nich wdała się Polska w nieskończone powikłania moskiewskie.

23

zarówno Rzplita jak Szwecja interwenjowały zbrojnie w tych powikłaniach, mniej lub więcej szczerze grając rolę protektorów osieroconej Moskwy, a myśląc o re­windykacjach; oba też państwa wyniosły łup ze „Smuty'' — Polska Smoleńsk i Siewierszczyznę, Szwedzi taki pas fortec na wschód od Estonji, który na szereg pokoleń odcinał Moskwę od Bałtyku. Skolei jednak Polska dała się uwikłać w sprawy wołoskie, które ściągnęły na nią pomstę Turków. Zygmunt III oddał Habsburgom w woj­nie trzydziestoletniej ważne usługi (pozwolenie na wer­bunek lisowczyków), za które jednak ani kawałka spo­dziewanego Śląska nie dostał. Jego przeciwnik, bohater­ski Gustaw Adolf, wiedział lepiej, do czego dąży, i zanim pobiegł na pomoc luterskim współwyznawcom w Niem­czech, zagarnął Rygę w chwili, kiedy wszystkie siły ko­ronne stały w ciężkiej walce z półksiężycem pod Cho­cimiem (1621). W kilka lat potem całe Inflanty nad­brzeżne wpadły w ręce Szwedów i wojna przeniosła się do Prus Królewskich.

UTRATA I ODZYSKANIE PORTÓW PRUSKICH Gdy siły Zygmunta i Polaków się wyczerpywały, wróg z każdym wysiłkiem nabierał ich coraz więcej i sięgał coraz dalej. Jeżeli z początkiem wojny pruskiej Gustaw skłaniał się do pokoju, byle mu Zygmunt przyznał wy­łączne prawo do korony, to potem, wbiwszy się klinem w Prusy aż pod sam Toruń, zasmakował w posiadaniu nowych portów bałtyckich. Kurfirst, książę pruski, zdra­dził Polskę; Litwa odmówiła udziału w blokadzie han­dlowej Szwecji, byle mogła dalej prowadzić handel z Ry­gą. Mimo pomocy auslrjackiej, Polska zdecydowała się na sześcioletni rozejm w Altmarku, którym pozostawiła

W rękach Szwedów wszystkie porty bałtyckie prócz Gdańska i Pucka, a nawet zmuszona była oddać w za­staw kurfirstowi szereg zamków. Teraz dopiero, gdy Gustaw ponakładał w portach pruskich wysokie cła i narzucił Gdańskowi uciążliwy traktat celny (1630), zrozumieli Polacy, ile tracą, gdy zaniedbują obronę wy­brzeży a sprawę swoją państwową odłączają od królew­skiej. Gustaw Adolf pozostał po rozejmie nieubłaganym wrogiem Polski, a na czas bezkrólewia ściąga na nią wszelkich złych sąsiadów: Moskali, Węgrów siedmio­grodzkich, Turków, Tatarów. Dopiero jego śmierć w bitwie pod Liitzen ocaliła Rzeczpospolitą od straszne­go nieprzyjaciela.

Lepiej ułożyła się dla Polski sytuacja za Władysła­wa IV. Dzielny ten król skorzystał z niepowodzeń oręża szwedzkiego na terenie Rzeszy i w r. 1635 skoncentro­wał w Prusiech swe pułki, wsławione i zahartowane zwycięstwem nad Moskwą, aby dla siebie wymusić uzna­nie praw dziedzicznych do korony pradziadów, a dla Polski odzyskanie Inflant. Medjatorzy zagraniczni czynni na kongresie w Stumsdorfie przeważnie popierali prawa Rzplitej, byle król zrzekł się swej pretensji dynastycznej; nie poparła jednak swego sama Polska, gdyż jej delega­cja sejmowa nie dopuściła do wybuchu wojny, poprze­stając na uwolnieniu z okupacji portów pruskich. Wo­bec dalazych podbojów szwedzkich w Rzeszy, Polska pozostała bezczynna, nie przeczuwając, że po pogromie Danji (1644—5) przyjdzie klęska na nią samą.

NAJAZD KAROLA GUSTAWA

Chwila ta nadeszła, kiedy Polska, wyczerpana wojną z Moskwą i Kozakami, najmniej była zdolna do oporu.


Karol X Gustaw, nie czekając, aż upłynie 26-letni termin rozejmu, uderzył na Polskę w r. 1655 pod pozorem, że Jan Kazimierz zagraża jego panowaniu. Widocznie dążył do zupełnego zniszczenia Rzplitej, bo zawczasu ofiarowywał jej części Moskwie, Brandenburgji i nawet Austrji, byle samemu owładnąć pasem nadmorskim od Kurlandji i Żmudzi poprzez Prusy Książęce aż po Puck. Łatwa okupacja Wielkopolski, Warszawy, Krakowa i Litwy tak go oszołomiła, że uwierzył w możność opa­nowania całego państwa pod pozorami protekcji. Kiedy doznał opcru pod Jasną Górą, sięgnął po Prusy, prze­ciągnął na swoją stronę księcia-kurfirsta Fryderyka Wil­helma i dalej poprowadził plan rozbioru Polski z udzia­łem różnych narodów z wyjątkiem Moskwy, z którą sam wznowił walkę o Bałtyk.

Rozbiły się te zakusy o patrjotyzm całego narodu polskiego i o zręczność dyplomacji Jana Kazimierza. Polska kończyła wojnę, wsparta na mocnej lidze z Au-strją, Brandenburgją i Danją, niestety sama tak znu­żona i tak zagrożona znowu od Moskwy, że już Inflant na kongresie oliwskim nie odzyskała (1660). Jan Kazi­mierz zrzekł się pretensji do dziedzictwa Wazów. Gra­nicą polsko-szwedzką stała się środkowa Dźwina, w ten jednak sposób że Ryga z obwodem pozostała przy Szwe­cji, a Letgalja za Dźwiną przy Polsce. Zawarowano wol­ny handel między obu krajami i poszanowanie praw mniejszości wyznaniowej, ale w całości tylko na rzecz protestantów w Prusiech, nie dla katolików w Inflan­tach, którym przyznano jedynie tolerancję i prawo pu­blicznego nabożeństwa.

Pozostały po sześćdziesięcioletnim okresie wojen straszne spustoszenia i pustki, Szwedzi bowiem wywozili \ skarby, kosztowności, ozdoby, gotówkę, bibljoteki, ar­chiwa, a czego nie mogli wywieźć, to palili. Najwięk­szą korzyść z tej wojny odnieśli zazdrośni sąsiedzi obu państw. Kurfirst pod szwedzkim puklerzem wyzwolił się z zależności od Polski (traktaty welawsko-bydgoskie 1657), Moskwa nabrała sił, aby przebić barjerę, zapo-mocą której Gustaw Adolf odgrodził ją od morza.



ROZDZIAŁ IV

WOBEC WSPÓLNEGO NIEBEZPIECZEŃSTWA ROSYJSKIEGO

ZBLIŻENIE POD AUSPICJAMI FRANCJI Przewidując ten obrót rzeczy, Francja starała się zaraz po pokoju oliwskim zadzierzgnąć między Polską a Szwecją szczerą przyjaźń. Zabiegi te znalazły od­dźwięk przychylny na dworze Jana Kazimierza i Ludwi­ki Marji, którzy chcieli nawet użyć aljanckich wojsk szwedzkich do złamania szlacheckiego nierządu. Ale z tej samej przyczyny ogół szlachecki traktował Szwe­dów nadal nieufnie, a i oni sami nieraz dawali się uży­wać (rokoszaninowi Lubomirskiemu i dworowi berliń­skiemu) do robót przeciwnych wzmocnieniu Polski. Naj-szczerzej pragnął zgodnego współdziałania ze Szwecją Jan Sobieski. Widział on w niej oparcie zarówno prze­ciw Brandenburgji, jak przeciw Moskwie, i kiedy regen­cja po Karolu Gustawie uwikłała się w nieszczęśliwą wojnę z kurfirstem i Danją, król nasz zobowiązał się tajnym traktatem najpierw wobec Francji (1675), potem wobec samych Szwedów (1677), że zaatakuje kurfirsta w Prusiech, albo przynajmniej pozwoli zwerbować dla nich w Polsce takie posiłki, aby Szwedzi z ich pomocą zdobyli dla Polski na Hohenzollernach Prusy Wschod­nie. I ta polityka nie znalazła zrozumienia w Rzplitej; część magnaterji, zwłaszcza Pacowie na Litwie, pomogła kurfirstowi do odparcia szwedzkiego ataku.

Odtąd na lat dwadzieścia stosunki polsko-szwedzkie się rozluźniają. Zabliźniały się rany, wracały do Polski zagrabione księgi i rękopisy; zbawca Wiednia cieszył się po drugiej stronie Bałtyku zasłużoną sławą i popu­larnością, ale obustronna polityka daleka była od prze­ciwdziałania, ciągnącej ze wschodu, grozie moskiewskiej

WIELKA WOJNA PÓŁNOCNA Car Piotr I, napotkawszy przeszkody w swej dążno­ści do ciepłych mórz ze strony Turcji, postanowił wy­rąbać sobie okno do Europy przez szwedzką Ingrję i Estonję. Ten car o germańskiej kulturze, pospołu z Niemcem Augustem Mocnym, królem polskim, i nie­mieckiej, bo oldenburskiej krwi, królem duńskim, ukar-towałi w końcu XVII wieku (1697—8) rozbiór zamor­skich posiadłości Szwecji. Trzeci Niemiec, król pruski Fryderyk I, czatował na sposobność, kiedy z pomocą silniejszej strony wojującej zagarnie dla siebie najbliż­szą zdobycz t. j. Pomorze polskie i szwedzkie, albo ich część. August II przeznaczał Inflanty dla swej dynastji, o ile ich nie zdobędzie dla siebie Rzplita Polska. Obie­cywano sobie łatwy sukces, bo młody król szwedzki Ka­rol XII był niedoświadczony i nieobliczalny. Ta wojna odwetowa nie budziła jednak entuzjazmu wśród Pola­ków. Jedni obawiali się despotycznych zachcianek kró­la Sasa, inni widzieli głównego wroga w jego sprzymie-rzeńcu, carze.

Sprowokowani atakiem Sasów na Rygę, Szwedzi na ich karkach wpadli do Litwy a stamtąd pomaszerowali na Warszawę. Rzplita nie mogła nie odpierać tej lu-pieskiej wizyty, a kiedy Karol kazał jej zdetronizować Augusta i obrać kogo innego, tem bardziej przylgnęła do prawowitego monarchy. Sejm 1703 r. uznał wojnę ze Szwecją; z jego ramienia poseł Działyński podpisał w Narwie aljans z Piotrem Wielkim. Stronnicy szwedz­cy ogłosili najpierw bezkrólewie, potem na rozkaz Ka­rola obrali królem Stanisława Leszczyńskiego (1704), wreszcie ukuli w jego imieniu sojusz ze Szwecją (1705), poniżający dla państwa, zabójczy dla handlu polskiego, gdyby naprawdę miał wejść w życie. Ale żadne zwycię­stwa Karolowe nie mogły mu ugruntować władzy nad Polakami. Jego przyjaciel i sługa Stanisław, nie zdobył zaufania ziomków, i jakkolwiek szlachetny Karol mało był podobny do swego drapieżnego dziada Karola Gu stawa, podejrzewano nie bez racji, że Leszczyński za­płaci za protekcję Kurlandją i Letgalją. Dlatego nawet po wymuszonej na Auguście abdykacji, musiał król szwedzki w każdym zakątku Polski podpierać rządy Stanisława bagnetami.

GROZA ROSYJSKA NAD POLSKĄ I SZWECJĄ Dopiero po katastrofie pod Połtawą odczuli lepiej i Polacy i król August, co znaczy dla nich zwycięstwo cara Piotra. Ryga w rękach carskich dla Polski prze­padła (1710). Nawet dalsze posiadanie ujścia Wisły za­leżało od tego, czy car pozwoli Prusakom sięgnąć po polską własność. Sprawy ułożyły się tak tragicznie, że Karol XII, zbiegły na terytorjum tureckie, musiał dla swego ratunku wzywać na pomoc te państwa, miano­wicie Turcję i Prusy, które nagrodę za pomoc upatry­wały w posiadłościach polskich. Z niezwykłą lojalno­ścią, ale i uporem, bronił wobec nich szwedzki lew za­sady nietykalności Rzplitej i opiekował się wygnanym Leszczyńskim. Ponieważ jednak w ostatniej chwili przed zgonem skłaniał się do ugody z carem, śmierć jego po­witano w Polsce z ulgą.

Póki sprzyjała konjunktura europejska, usiłowano w oparciu o Austrję i Anglję wypierać wpływy rosyjskie z Polski a zarazem chronić Szwecję od ostatecznego po­gromu. Piotr Wielki jednak postawił na swojem: w po­koju nystadzkim (1721) kazał sohie przyznać jabłko spo­ru t. j. Inflanty i Estonję, podobnie jak Ingrję i Karelję.

RÓWNOLEGŁE LOSY W „DOBIE WOLNOŚCIOWEJ"' W następnym okresie, kiedy w Szwecji senat z sej­mem sprawował rządy parlamentarne, solidarność pol-sko-szwedzka występuje o tyle wyraziściej, że już nie mo­że być mowy z żadnej strony o zamorskich podbojach. Carat jednakowo zagraża nietylko obu zachodnim są­siadkom, ale wręcz równowadze europejskiej. Jedna­kowa słabość opanowała rozmiłowane w wolności na­rody. Republikański duch publiczny sprawił, że Szwe­dzi stracili w układzie międzynarodowym wszelkie zna­czenie. Korupcja szerzy się w Szwecji gorzej niż w Pol­sce. Partje sejmowe wysługują się za pieniądze Francji, Rosji, Anglji, Danji, a jedynym skutkiem ich walki jest upadek powagi królewskiej, licho reprezentowanej przez obcych narodowi Niemców (Fryderyka Heskiego i Adol­fa Fryderyka Holsztyńskiego).

Z takąto podupadłą Szwecją przywrócili Polacy po wojnie północnej przyjazne stosunki w r. 1732, aby ra­zem opierać się rosyjskiej przewadze. Darmo jednak li­czyli na pomoc północnych sąsiadów podczas przedostat­niego bezkrólewia. Szwedzi ucieszyli się z nowego obioru Leszczyńskiego na tron polski, lecz nie przysłali mu do oblężonego Gdańska nic prócz garści ochotników. Tak-samo podczas wojny wschodniej (1735—9), kiedy siły rosyjskie zajęte były w Krymie i Mołdawji, Szwedzi za późno zdecydowali się podać rękę Turkom i polskim zwolennikom konfederacji. Późniejsze zbliżenie międz\ przeciwnikami Rosji w Szwecji i w Polsce, pozytywnych


0x08 graphic
0x08 graphic

0x08 graphic
rezultatów też nie wydało. Ówczesną słabość Szwecji wykazały dosadnie wojny z Rosją (1741—43 oraz z Prusami 1757—62). W jeszcze gorszym stanie znaj­dowała się Rzplita Polska, nad którą już nieubłaganie krążyło widmo rozbiorów.

OCALENIE SZWECJI, PIERWSZY ROZBIÓR POLSKI Stan ten odbił się fatalnie na losach narodów w mo­mencie kryzysu, kiedy tron rosyjski zajęła ambitna i ge-njalna Katarzyna II. Oba państwa zostały wciągnięte w t. zw. system północny, w którym Rosja gospodaro­wała z pomocą Prus i Danji na niekorzyść Polski i Szwe­cji. Szwecja, wysługując się Rosji, wzięła udział w wy­muszaniu na Polakach ustępstw dla dysydentów (1766 do 1768), choć sama prześladowała u siebie katolików. O poprawie obustronnych stosunków handlowych nikt skutecznie nie myślał.

Jeżeli zamłodu szwedzki Gustaw III (1771—1792) z podziwem patrzał na reformatora-entuzjastę Stanisła­wa Augusta, to wnet role się odmieniły. Uległość Po­niatowskiego wobec Rosji w okresie zamieszek radom­skich i barskich stała się odstraszającym dla Gustawa przykładem. Bądźcobądź jednak Polacy walczyli z Ro­sją przez lat pięć, kiedy Szwedzi kłócili się między sobą nawzajem, a wkońcu sami nadstawili szyje pod rosyj­skie jarzmo. Było to w czarnym dla Polski roku 1772. Młody król, z pieniężną pomocą Francji, 19 sierpnia wykonał zamach stanu na swój zdeprawowany sejm i se­nat — jeden z najpiękniejszych zamachów jakie zna hi-storja, bo uczciwy, bezkrwawy, nieuwieńczony żadną zemstą — iw skutkach zbawienny. Naprzekór Rosji, Prusom i Danji, które tylko czekały na sposobność ogra­bienia Szwecji z dalszych prowincyj, władza królewska

33

została odbudowana. Zamach się udał nietylko dlatego, że Gustaw bohaterskim duchem przewyższał Stanisława Augusta, a Szwedzi mieli lepszy rząd niż Polacy, ale co-najmniej w równej mierze dlatego, że Polska pospołu z Turcją dźwignęła główny ciężar walki i zaspokoiła swem ciałem żarłoczność sąsiadów. Aby jej nie dać się odrodzić, sąsiedzi narzucili jej odtąd ustrój wzorowany na tym, który Gustaw u siebie skasował, tylko bez po­równania gorszy, bo niezespolony z reformą sejmu.

OSTATNI NIEDOSZŁY SOJUSZ Ostatnia sposobność do nawiązania politycznej współ­pracy między Stokholmem i Warszawą zabłysła w do­bie wielkiego sejmu. Gustaw III utrzymywał pewien kontakt z polską i kurłandzką masonerją; przewidując po śmierci Wielkiego Fryderyka zatarg rosyjsko-pru-ski, przysłał do Polski w r. 1787, jako tajnego ajenta, Wawrzyńca Engestroma. Szczery ten nasz przyjaciel stał się jednym z głównych inspiratorów sejmu czterolet­niego. Nie zdołał wprawdzie pchnąć Polaków do wojny z Rosją (z którą w latach 1788—90 wojował Gustaw), ale pomagał im do strząśnięcia rosyjskiego protektora­tu, zachęcał do śmiałych reform, sprowadził do Stok-holmu ostatnie polskie poselstwo (Jerzego Potockiego) i z zachwytem powitał konstytucję 3 maja. Inaczej nie­stety traktował sprawy polskie jego król. Zrażony tem, że Polacy zaprosili na tron Sasa a nie jego, Gustaw umyślił wyzyskać nową katastrofę Rzplitej, aby same­mu coś zarobić nad Bałtykiem; zasłużyć na ten zarobek chciał przez to, że miał prowadzić krucjatę monarchi-styczną przeciw rewolucyjnej Francji, czemu jednak przeszkodziła gwałtowna śmierć króla-fantasty.


0x08 graphic
KONTAKT ZERWANY

Wobec Targowicy, drugiego rozbioru i powstania kościuszkowskiego Szwecja zachowała się bezczynnie, chociaż niezupełnie obojętnie. Podczas, gdy rząd jej (re­gencja) na zmianę dostosowywał się do Rosji i reakcyj­nej Europy lub zerkał w stronę Paryża, w kraju znacz­ny odłam śledził ze współczuciem agonję Rzplitej. Wy­czuł to Kościuszko, gdy uwolniony z więzienia peters burskiego po śmierci Katarzyny przejeżdżał z Niemce­wiczem przez Stokholm i Góteborg w drodze do Ame­ryki. „Dieu assiste cette bonne et brave nation dans toutes ses entreprises", napisał wtedy Naczelnik w pa­miątkowej księdze góteborskiej.

Losy polskie i szwedzkie -ozeszły się ua cały wiek XIX. Są to nasamprzód czasy, kiedy Szwecja, zagrożo­na zbliska przez olbrzymią Rosję, wystrzega się aljansu z Francją, mimo to, czy też właśnie dlatego poświęcona i.rze? Francję, traci na rzecz caratu całą Finlandję ,1309); wśród tych wstrząśnień zachodzi zmiana na tro­nie stokholmskim. Koronę zdobywa i zakłada nową dy­nastje exmarszałek napoleoński Karol XI\ Jan Berna-dotte. Adoptowany najpierw przez ostatniego Gottorpa Karola XIII i uznany przez sejm za następcę tronu, wprowadza on Szwecję do koalicji antyfrancuskiej, wią­że się z Rosją (1812), zarabia na tej tranzakcji dla Szwe­dów Norwegję —• tern samem przenosząc punkt ciężko­ści polityki szwedzkiej na zachód. Opinja publiczna tak­że odwraca się od spraw polskich, powtarzając sobie, jakby przysłowie, powiedzenie poety Bellmana: Hvud fan angd oss polska affdrer? (Co nam u djabła do tych polskich interesów). Wobec Rosji zapanował zupełny oportunizm. Głos kanclerza Engestróma przeciw temu prądowi staje się głosem wołającego na puszczy. Zresztą jeżeli Polska na kongresie wiedeńskim uzyskała jakie takie formy znośnego bytu, to zawdzięczała to w znacz nej mierze rosyjskiej orjentacji niektórych swoich poli tyków, głównie Adama Czartoryskiego.

ECHA LISTOPADOWE W SZWECJI Powstanie listopadowe powitano w Szwecji z rado­ścią i sympatją. Jedni widzieli w niem zapowiedź na­prawy krzywd rozbiorowych, tudzież zaszachowanie groźnie rozpierającej się Rosji, inni pod wpływem La-fayette'a oraz szeroko rozgałęzionej masonerji entu­zjazmowali się sprawą wolności samą przez się. Ale był także odłam opinji, który potępiał ten wybuch ze sta­nowiska zasadniczego, czystego konserwatyzmu. Kieru­nek ten miał oparcie na dworze Karola XIV i w rosyj-skiem poselstwie, a wypowiadał się przez pisma Post och Inrikes Tidningen, Fdderneslandet, Stokholm Tid ningen, Svenska Minerva. Przeciwnie nowozałożony 4f tonbladet i parę innych pism demokratycznych robiły propagandę na rzecz sprawy polskiej. Rząd zamknął emigrantom dostęp do kraju, wydalił głównego emisa-rjusza Załuskiego, a swoim obywatelom zakazał tłum­nych manifestacyj. Mimo to odbyły się w miastach szwedzkich demonstracje na cześć Polski (n. p. wielki bankiet w Góteborgu u wodza liberałów Danielssona)


34

3*

35


Studenci w Upsali i w Lundzie nie skąpili walczącemu narodowi oznak gorącego współczucia. Dużo mówiono w całym kraju o wspólności interesów obu narodów, którą w przeszłości niepotrzebnie zagłuszało współza­wodnictwo monarchów.

Entuzjazm ten znalazł odbicie w poezjach Izajasza Tegnera i w utworach pisarzy mniejszych jak Wallmar-ka, Ridderstada, Sturzen-Beckera i in., ale na oficjalną politykę gabinetu Hartmansdorfa wpłynął on równie mało, jak łagodne perswazje tegoż w Petersburgu — na mściwą wolę Mikołaja I. Jest rzeczą całkiem naturalną, że w epoce Młodej Europy i braterstwa ludów sprawa polska była w Szwecji dość popularna, aczkolwiek kraj ten nie przeżywał Wiosny Ludów 1848 r. równie gwał­townie jak państwa środkowoeuropejskie.

Musiały tam jednak panować mocne nastroje anty­rosyjskie i polonofilskie, skoro znany przyjaciel nasz. Anglik, lord Dudley Stuart, właśnie w Stokholmie rozwi jał usilną propagandę podczas wojny krymskiej. Działo się to niewątpliwie w związku z akcją Napoleona III i Palmerstona, zmierzającą do wciągnięcia Szwecji w wojnę przeciwko Rosji. Powodów do zbrojnego za­targu nie brakło, bo w północnej Norwegji Rosjanie oka­zywali apetyt na pewne ziemie w pobliżu Varangerf jór-du, i samemu Stokholmowi grozili z wysp Alandzkich; skoro jednak Finlandja nie okazywała chęci do powrotu pod panowanie Szwedów, rząd Oskara I (1844—1859) nie dostrzegł przed sobą celu, dla którego miałby wojo­wać z ciemiężycielami Polski. W listopadzie 1855 r. do­szło wprawdzie do przymierza obronnego z Anglją i Francją, ale zanim dojrzeć mogły jego owoce, carat przyjął ofertę pokojową przeciwników.

36

SYMPATJA DLA POWSTANIA STYCZNIOWEGO

Widok kolosa rosyjskiego, pierwszy raz pokonanego od dwóch stuleci, wzbudził w Szwedach nadzieję odwetu, a głoszona przez Napoleona III zasada narodowości zna­lazła u nich żywy oddźwięk. W imię „skandynawizmu" głoszono solidarność z Duńczykami przeciw Niemcom, w imię wolności i cywilizacji chciano odebrać Rosji Fin-landję, pomóc do odbudowania Polski, odrobić następ­stwa Poltawy. Takie marzenia żywił zwłaszcza król ro­mantyk Karol XV (1859—1872), szczery aż do śmierci przyjaciel Polski, który część swoich uczuć przeleje na brata Oskara II, historyka i poetę.

Ocenili należycie wysiłek powstańców styczniowych i ich martyrologję przedstawiciele najwyższej inteligen­cji, pisarze tacy jak August Blanche, Harald Wieselgren, Jan Gabrjel Carlen, Karol Wetterloff, K. D. af Wirsen i zwłaszcza gorący entuzjasta Karol Snoilsky. Znów stu­denci upsalscy manifestowali swe uczucia, w izbach wno­szono rezolucje i wygłaszano mowy na cześć Polski, w komitetach zbierano składki, pewna liczba Szwedów wzięła udział w ruchawce. Bo też Hotel Lambert za­wczasu pracował nad przygotowaniem w Skandynawji nastrojów, książę Konstanty Czartoryski miał w Stok­holmie łatwy dostęp do Karola XV, a rządy francuski i angielski energicznie zachęcały Stokholm do wspólne­go za Polską wstawiennictwa w Petersburgu. Oprócz Czartoryskiego i towarzyszącego mu Walerjana Kalin­ki, poniekąd niezależnie od nich, zawitali wówczas do Malmó Władysław Mickiewicz, oraz ajenci obozu demo­kratycznego z Łapińskim i Józefem Demontowiczem na czele.

Prowadzili oni nai angielskim okręcie całą ekspe­dycję dywersyjną, złożoną z paruset ochotników, a upo­sażoną w pięć armat, tysiąc flint, zapas nabojów, wszyst­ko kupione w Anglji za powstańcze pieniądze. Niestety angielski dostawca, zdaje się, pierwszy ich zadenuncjo-wal, skłóceni partyzanci zamiast spieszyć, kłócili się

ZAPOMNIENIE

Chłód, który zapanował w Europie po wojnie fran-ko-pruskiej, nie ominął też Skandynawji. Zaczęto sobie wyrzucać zbytnią wiarę w braterstwo ludów, rządy i partje skupiły uwagę na sprawach gospodarczych, wśród których dobry handel z Rosją i Niemcami niema­łą grały rolę. Pozostałe nad Melarem po śmierci Demon-towicza (1876) niedobitki, jak antykwarjusz Henryk Bu­kowski i Pomian Haydukiewicz, pielęgnowały w swem otoczeniu resztki szwedzkiego współczucia dla Polski, w czem im pomagał wychowanek 1848 roku, rosyjski anarchista Bakunin.

Pewien wzrost zainteresowania Polską należy, zdaje się, datować od czasu, gdy skolei pokrewna Szwedom Finlandja i spowinowacone prowincje bałtyckie doznały na sobie ciężaru unifikacyjnej polityki caratu. Hasło obro­ny narodowej, i mianowicie obrony od wschodu, na wiele lat przed wojną światową zaczęto sobie żłobić tor. Nie­mało zrobił dla rozbudzenia w tym kierunku świadomo­ści historycznej Szwedów dobry znawca Europy wschod­niej prof. Harald Hjarne z Upsali. Polskich i południo-wo-słowiańskich poetów tłumaczył z powodzeniem Al­fred Jensen, który zresztą jeszcze gorliwiej slużyl spra­wie ukraińskiej, a i sam król historyk Oskar II (1872— 1907) umiał dużo opowiedzieć swym poddanym o wspól­nej tragedji Karola XII i Polski.

SPRAWA POLSKA W SZWECJI PODCZAS WOJNY ŚWIATOWEJ Toteż kiedy wybuchła wojna światowa i fale wy­dalonych z Niemiec Polaków, rosyjskich poddanych, płynęły przez Szwecję, kraj ten orjentował się już nie­źle w tej części zagadnienia polskiego, która polegała na zrzuceniu rosyjskiego jarzma. Przez Szwecję jeździli i na jej gruncie spotykali się działacze polscy spod oku­pacji ze swymi przyjaciółmi czynnymi na uchodztwie w Rosji, zwłaszcza działacze aktywistyczni, zorjentowa-ni ku Austrji i Niemcom. Szeroko rozpowszechniano przytem (Stanisław Wędkiewicz) pisma propagandowe krakowskiego Naczelnego Komitetu Narodowego, wy­wołując odgłosy przychylne Polsce ze strony takich pu­blicystów, literatów, historyków, jak Rudolf Kjellen,

Alfred jensen, Harald Hjarne. Szwedzcy aktywiści, t zw. „fdrsvarsvanner" t. j. zwolennicy obrony naro­dowej, patrzyli na sprawę polską pod kątem zwycięstw Hindenburga; liberali i socjaliści, sympatyzujący z En-tentą, traktowali ją nieco bezstronniej, ale z mniejszym zapałem. Po wybuchu rewolucji rosyjskiej, aktywizm szwedzki jak i polski stracił rację bytu. Wobec prób po­kojowych, zainicjowanych przez Drugą Międzynarodów­kę w Stokholmie, szwedzcy socjaliści zajęli w sprawie polskiej stanowisko takie, jakie im podsunęli towarzy­sze niemieccy, t. zn. oświadczyli się za odbudowaniem Polski bez zaborów pruskiego i austrjackiego, kiedy tymczasem socjaliści z krajów Ententy przyznawali nam prawo do zupełnej wolności i zjednoczenia, zgodnie z pierwszem orędziem Wilsona. Zresztą na rozstrzygnię­cia kongresu wersalskiego Skandynawja, o ile wiado­mo, nie wywarła żadnego wpływu.

ROZDZIAŁ VI

OBRAZ I MOŻLIWOŚCI DZISIEJSZEGO WSPÓŁŻYCIA

PODSTAWY DZISIEJSZEGO WSPÓŁŻYCIA Stosunki między nowoczesną Szwecją a odrodzoną Polską kształtują się stopniowo na dawnej podstawie, ale według ducha i wymagań nowej epoki. Podstawa dawna, bo sprzed czterech stuleci. Jak za Jagiellonów, ma Polska pięciokrotnie większe zaludnienie od Szwecji. Jak wówczas, nie zachodzą między nami i nimi żadne sprzeczności bezpośrednie. Przeciętną wyższość kultu­ralną Szwedów poniekąd kompensuje u nas młodość i rozmach sił twórczych tej sfery ludowej, która jeszcze czeka na swój dzień. Jesteśmy dość podobni, aby rozu­mieć siebie nawzajem i współpracować; dość różni, aby siebie nawzajem potrzebować.

HANDEL POLSKO-SZWEDZKI DAWNIEJ A DZIŚ Daje się to zauważyć nasamprzód w dziedzinie ma­terialnej. Zdaniem znawców handlu polsko-szwedzkiego w XVIII wieku, Rzeczpospolita mogła eksportować do Szwecji i w znacznej mierze eksportowała, zboże, weł­nę, budulec okrętowy, wosk, miód, skóry nieobrobione, łój i t. p.; Szwecja zaś Polsce mogła dostarczać jedwa­biu, tapet, skór wyprawnych, worków, ałunu, witrjolu, śledzi, tranu, narzędzi rolniczych, fajansu, wehikułów, luster, armat, strzelb, kul, prochu, wytworów stolarskich


i t. p. Faktem jest, że zboże polskie w ogromnych ilo­ściach płynęło do Szwecji przez Gdańsk, Szczecin, Kró­lewiec i Rygę.

Dziś blisko połowa Szwedów żyje z rolnictwa, ho­dowli, leśnictwa i rybołówstwa, drugie tyle z przemysłu i handlu; u nas z roli żyje 75% ludności. Szwedzi dzie­sięć razy więcej zboża sprowadzają z zagranicy, niż go wywożą od siebie; sprowadzają je wszakże z Ameryki i in. krajów, a nie z Polski. Minęły te czasy, kiedy zboże nadwiślańskie żywiło wojowniczych żołnierzy Karolów i Gustawów, dziś ono jeździ do Szwecji w niezbyt wiel­kich ilościach, aby tam zastąpić miejscowy produkt, którym Szwedzi zaopatrują Norwegję. Do Polski wy­wożą oni paręset różnych wytworów wysoko posunię­tego przemysłu; my do nich nieliczne rodzaje surow­ców i półfabrykatów, ale zato wywozimy w większych masach. W szczególności eksportuje tam Polska węgiel (od r. 1926 masowo), dalej cukier, nasiona roślin pa­stewnych, cement, przetwory naftowe i przedewszystkiem nawozy sztuczne, mianowicie sole azotowe i potasowe. Do najbardziej znanych przedmiotów eksportu szwedz­kiego w nasze strony należą maszyny dla przemysłu mlecznego, drzewnego i papierowego, oraz maszyny elek­tryczne: turbiny, motory i generatory. Pod względem tonażu poważną pozycję zajmuje dowóz rud oraz suro­wego i odpadkowego żelaza.

Handel polsko-szwedzki rozwija się. Obroty handlo­we między obu krajami, w tysiącach złotych, kształtowa­ły się następująco:

W latach: 1920 1925 1926 1930 1933

Wywóz z Polski 2,5 7 86 111 48

Przywóz do Polski 8 24 19 41 17

Obniżenie się wzajemnej wymiany towarowej między Polską i Szwecją po r. 1930 tłumaczy się ogólną depresją gospodarczą i jej skutkami, a więc spadkiem konsumcji i reglamentacją, sztucznem regulowaniem przez państwa importu odnośnie ilości przywozu i krajów dowozu.

MOŻLIWOŚCI OŻYWIENIA RUCHU TOWAROWEGO

Polsko szwedzka wymiana towarowa ma jednak je­szcze widoki dalszego rozwoju. Polska wprawdzie, w na-turalnem dążeniu do samowystarczalności, stwarza u sie­bie rodzaje przemysłu, których przedtem nie miała, ale może wzamian za ułatwienia wywozowe na korzyść pol­skich towarów, faworyzować u siebie te produkty szwedzkie, które dotąd sprowadzała z innych krajów.

A znaną jest rzeczą, że towar szwedzki odznacza się solidnością, spowodu zaś spadku korony podniosła się jego zdolność konkurencyjna.

Po naszej stronie jest możliwość zwiększenia zbytu towarów szwedzkich, nietylko w zakresie maszyn i spe­cjalności ze stali i żelaza, ale również wyrobów elektro­technicznych i przedewszystkiem papieru. Ze strony szwedzkiej istnieje możliwość wydatnego zwiększenia importu z Polski: tekstylij, chemikalij i płodów rolni­czych, by wymienić choćby drób. Niestety różnorodność naszego zbytu w Szwecji jest, jak dotąd, bardzo mała, jak małym jest stosunkowo cały nasz wywóz, poza wę­glami, mimo to, że mamy świetne połączenia okrętowe bezpośrednio ze Szwecją, a szwedzka bandera gra domi­nującą rolę w naszych portach.

Zważywszy jeszcze, że kredyt kupiecki w Szwecji jest korzystny i stosunkowo łatwy, sam zaś handel zorganizo­wany należycie, dziwić się należy, że handel nasz wzaje­mny nie jest wydatnie większy. Na przeszkodzie stoi



42

4:$


metyle konserwatyzm Szwedzki, ile brak stałości i kon­sekwencji po stronie polskiego eksportera. Interesenci podają tu liczne przykłady. Np. cukru wywieziono z Pol­ski do Szwecji w 1926/27 za 9 miljonów koron, w roku 1927/28 za 4 milj., w dwu latach następnych wogóle nie wywożono, a potem znów za 7a milj. koron. Producenci superfosfatu w Polsce zupełnie nie starają się o zbyt w Szwecji. Jest smutnym faktem, że gdy polski ekspor­ter zdobędzie rynek zagraniczny, nie stara się go utrzy­mać; a zatem traci go wkrótce, wobec wzmożonej kon­kurencji (np. polska sól i nawozy sztuczne na rynku szwedzkim).

Inną przyczyną słabego rozwoju handlu Polski ze Szwecją jest wzajemna nieznajomość terenu i brak oso­bistego kontaktu.

POLSKA PRACA A SZWEDZKI KAPITAŁ Osobne pole współpracy gospodarczej otwarło się dla obu narodów, skutkiem nierównego między niemi podziału bogactw. My w latach przedwojennych i zaraz po wojnie wysyłaliśmy do południowej Szwecji robot­ników rolnych, — ale ta emigracja sezonowa nie miała przed sobą wielkiej przyszłości wobec faktu, że Szwecja posiada ogromną emigrację stałą: w samych Stanacli Zjednoczonych mieszka jej synów i córek miljon. Wo­góle nasza praca nie może liczyć na stałe zarobki w kra­jach skandynawskich. Zato kapitał szwedzki nagroma­dzony skrzętną pracą pokoleń, a pomnożony dzięki neu­tralności, jaką ów kraj zachował wobec wielkiej woj­ny, przydałby się Polsce w wysokim stopniu. Na razie ulokował się on przedewszystkiem w telefonach i prze­myśle zapałczanym (Kreugerowska dzierżawa monopo­lu państwowego).

WYMIANA WARTOŚCI KULTURALNYCH Postępuje ona na przeróżnych polach. Przedewszyst­kiem — że zaczniemy od dziedziny pogranicznej między duszą i ciałem, sport i wychowanie fizyczne interesują jednakowo oba narody. We właściwem wychowaniu fi-zycznem Szwedzi królują bodaj na całym świecie. Ich wy­nalazkiem jest racjonalna, higjeniczna gimnastyka Linga, która wyrugowała z wychowania atletyczną, popisową metodę niemiecką. Nic dziwnego, że wielu pionierów wychowania fizycznego u nas zaprawiało się do tej dzia­łalności u Szwedów, a wycieczki naszych młodych wy­chowawców fizycznych nad Melar powtarzają się nie­mal rokrocznie.

No polu turystyki w stylu wyższym, tj. wysokogór­skim, nie widać tendencji do wzajemności, bo też brak linij okrętowych dla ruchu osobowego, odległość i trudności językowe stają tu na przeszkodzie. Jeź­dzimy do siebie nawzajem przeważnie, rzec można, z cie­kawości społecznej: ich interesuje Polska jako kraj „no­wy", choć przed wiekami tak z nimi historycznie zwią­zany, kraj różnych możliwości gospodarczych i wspom­nień historycznych; nas pociąga Szwecja swym dobro­bytem i wysoką kulturą obyczajową oraz materjalną. Kanał Gótajski, muzea etnograficzne ze słynnym Skan­sen w Stokholmie na czele, urządzenia portowe i elek­tryfikacyjne, doskonałe oddawna szkoły ludowe, stare zamki jak Gripsholm, Yadstena i rezydencje jak Drott-ningholm — oto dla szerokiej publiczności główne atrak­cje krainy Swewów i Gotów.

SZTUKI PLASTYCZNE Współżycie kulturalne naszych narodów wyraża się głównie we wzajemncm poznawaniu twórczości, nie­kiedy w oddziaływaniu. Sztuki plastyczne rozwijają się
po obu stronach Bałtyku mniejwięcej na równym, po-
ziomie. Malarstwo historyczne i pejzażowe dzięki Ma-
tejce i Chelmońskiemu wyżej stoi w Polsce; portreto-
we i rodzajowe, zdaje się, narówni. Rzeźbą ani my ani
Szwedzi nie zaimponujemy Duńczykom. Architektura
szwedzka bardziej swoista i rodzima potrafi nas niejed-
nego nauczyć — zresztą jedynie znawcy mogą orzec,
czy polski renesans ma w sobie więcej polskości, niż
szwedzki gotyk — ducha gotyckiego, czy też raczej
pierwszy zasilał się duchem włoskim, a drugi niemiec-
kim. Uszlachetniony styl zakopiański budownictwa nie
znajduje godnego odpowiednika u Szwedów, natomiast
naturalne zdobnictwo ludowe szwedzkiego podgórza, ja-
kiego wspaniałe eksponaty ogląda każdy turysta w Nor-
diska Museet (Stokholm), wykazuje z naszem zdobnic-
twem podhalańskiem niejakie pokrewieństwo, ale prze-
wyższa je bogactwem motywów. Urządzane odniedaw-
na wystawy grafików i innych plastyków służą w tej
dziedzinie wzajemnemu poznaniu narodów.
,4 ■'■ ^aup

MUZYKA I TANIEC Muzyka polska, acz mniej bogata niż niemiecka, wło ska, francuska, rosyjska, jednak nawet i bez Chopina wyprzedziła znacznie szwedzką; rzadko się zdarza z tam­tej strony Bałtyku wirtuoz lub śpiewak (Sigrida Arnold-son?), któryby tak podbijał serca dalszych narodów, jak np. Paderewski, Reszke, lub Sembrich-Kochańska. Co się zaś tyczy tańca, to nasze krakowiaki, oberki, ku­jawiaki, napewno niemniej są warte widzenia, niż po­pularna w Szwecji „Polska". Żaden też taniec Gotów ani Swewów nie obleciał tyle świata, co nasz siarczysty mazur.

POEZJA I BELETRYSTYKA

Mniejwięcej to samo da się powiedzieć o poezji i wogóle literaturze pięknej. W okresie powstań Szwe­dzi znali nas głównie z publicystyki (wydawnictwa Hoff­mana, Mierosławskiego, Romana Soltyka, B. Mochnac­kiego). Dopiero późniejsze czasy (po r. 1880) zaznajo­miły ich z polską poezją romantyczną. Jensenowskie przekłady, wcale wierne i wdzięczne, udostępniły im w pewnej mierze Mickiewicza, Słowackiego, Krasińskie­go, Ujejskiego, Goszczyńskiego, Konopnicką, Wyspiań­skiego, Rydla. Potem Sienkiewicz w tłumaczeniu Ellen Weer wkroczył tryumfalnie do świata skandynawskie­go, jako laureat Nobel'a. Po nim, a poniekąd i przed nim, można liczyć na dziesiątki powieściopisarzy naszych tłu­maczonych na szwedzki. Należą tu: Bronikowski, Kra szewski, Prus, Orzeszkowa, drugi laureat Reymont, Że­romski, Przybyszewski, Tetmajer, Ossendowski, Goetel. Kossak-Szczucka i t. d., — a znaleźli także tłumaczów i nakładców utalentowani historycy o literackiem zacię­ciu: K. Waliszewski, K. Chłędowski, Z. Morawski i T.Zie­liński. U nas znajomość literatury pięknej Szwedów jest nieco słabsza. Wprawdzie już przed stu laty tłumaczył Wawrzyniec Benzelstierna Engestrom „Sagę Fritjofa" Izajasza Tegnera, ale powodzenie zdobyli dopiero w ze­szłej generacji August Strindberg, Werner v. Hejden-stam, Gustaw af Geijerstam, a w większym jeszcze stop­niu dwie kobiety: nowelistka Selma Lagerlof i publi­cystka Ellen Key, głosicielka emancypacji kobiet.

WSPÓŁPRACA NAUKOWA Trzeba przyznać, że Szwedzi odznaczają się dużem zamiłowaniem do poznawania cudzych kultur, większem oczywiście niż Francuzi i Anglicy. Nic ludzkiego nie jest



im obce. W szczególności dość chętnie poświęcają się slawistyce (Lundell, Ka.rlgren. Ekblom, Agrell,Torbjórns-son, Gunnarsson), kiedy u nas żaden z profesorów ger-manistyki nie władał i nie włada nawet w czytaniu ję­zykami nordyjskiemi; to samo dotyczy zresztą, z bardzo małemi wyjątkami, innych uczonych humanistów jak i przyrodników; tylko historycy polscy, zwiedzając ar­chiwa szwedzkie i czytając książki, wywzajemniają się, i nawet z okładem, za to zainteresowanie, jakie ich pół­nocni koledzy okazali dla zbiorów polskich; dość tu przy­pomnieć referat Liskiego o historjografji naszej w Hi-storisk Bibliotek oraz przedwojenną ekspedycję Aka-demji Umiejętności do Stokholmu, Lundu, Upsali, Lin-kopingu i t. d. dla szukania poloników, tudzież powo­jenną rewizytę szwedzkich historyków wojskowych w naszych bibljotekach.

ORGANIZACJA WZAJEMNEGO ZBLIŻENIA

Były też próby po wojnie światowej zakładania w Stokholmie, Warszawie i Krakowie towarzystw współ­pracy kulturalnej, pod gorliwym lub mniej gorliwym patronatem obustronnych poselstw. Zapoczątkował je ze strony Rzeczypospolitej (1923) b. poseł Zygmunt Mi­chałowski przy udziale malarza Konrada Czarnockiego; dziś z niestrudzoną energją prowadzi tę samą propagan­dę Karol Gustaw Fellenius, hojny ofiarodawca książek szwedzkich dla naszych bibljotek. Odwiedza on często Polskę, zakłada towarzystwa polsko-szwedzkie w Kra­kowie, Warszawie, Gdyni, Katowicach, a w swoim kraju wygłasza o Polsce dziesiątki odczytów, owianych du­chem serdecznej sympatji.

CO NAS ZBLIŻA? Racjonalne to są usiłowania i godne poparcia. Bo­gata polska natura i wysoka szwedzka kultura potrze­bują siebie nawzajem. Wykazaliśmy wyżej, jak dosko­nale uzupełniają się produkcje materjalne dwóch kra­jów, ale i niezależnie od tego, choćby nie wiem jak od­wróciły się konjunktury handlowe, choćby nasz węgiel i ich maszyny straciły dla siebie wszelką wartość wy­mienną, dwa ważne względy polityczne przemawiają w Warszawie i w Sztokholmie za wzajemnem zbliżeniem i porozumieniem. Potomkowie Gustawów i Adolfów, jak i potomkowie Sobieskich, stoją na straży chrze­ścijańskiej cywilizacji zagrożonej od Wschodu; jedni i drudzy mają ponadto interes w tein, aby wspólne do­bro, morze Bałtyckie, nie stało się przedmiotem despo­tycznego wyzysku z niczyjej strony.

A gdyby nawet kombinacje polityczne kazały r z ą -d o m stawać na terenie Ligi Narodów lub gdziekol­wiek w obozach przeciwnych, to społeczeństwa na wzajemnem poznaniu i na życzliwem wzajemnem ustosunkowaniu się mogą tylko zyskać. Zwłaszcza nam położonym na przełęczy wyższej i niższej cywilizacji, przydać się może bliskie obcowanie z narodem, który dawną energję ekspansywną skierował ku ulepszeniu własnego życia i osiągnął olbrzymie postępy. Dobrze jest społeczeństwu mającemu jeszcze miljony analfabe­tów, współżyć ze społeczeństwem, które całe umie czytać i pisać, i które już trzecią edycję kilkudziesięcio-tomowej encyklopedji (Nordisk Familiebok) rozchwy­tuje w dziesiątkach tysięcy egzemplarzy. Dobrze ludziom dźwigającym od czasu niewoli ciężar wielu jeszcze za­niedbań obyczajowych, bratać się z ludźmi, którzy na-ogół osiągnęli wysoki poziom obyczajności.



48

XXXl/4


0x08 graphic
0x08 graphic
Uniwersytetu Poznańskiego. Zachodni Słowianie na Bałtyku

cent Uniwersytetu Poznańskiego. Rozwój terytorialny Prus —■ Dr. Zygmunt Wojciechow­ski, Profesor Uniwersytetu Poznańskiego, (tylko w je*, ang. i franc).

Socjologja ivałki o Pomorze —- Dr. F1 o r j a n Znaniecki Profesor Uniwersytetu Poznańskiego. Toruń, 1935, sir. 49. Cena 50 gr.

Zarys dziejów Zakonu Krzyżackiego —■ Dr. Stanisław Za­jączkowski, Profesor Uniwersytetu Stefana Batorego w Wilnie. Toruń 1934, str. 75. Cena 1,— zł.

Antagonizm polsko-niemiecki w dziejach — Dr. Józef Feld­man, Docent Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie. To­ruń 1934, str. 58. Cena 50 gr.

Polska a Szwecja — Dr. Władysław Konopczyński. Profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie. Toruń 1935, str. 49. Cena 50 gr.

Niemieckie zakusy podboju Pomorza — Dr. Henryk Stras­burg e r, b. Komisarz Generalny Rzplitej w Gdańsku, (tylko w jęz. ang. i franc).

Serja ekonomiczna

Własność ziemska na Pomorzu Arthur Osborne, (tylko

w jęz. ang. i franc). Polska nad Bałtykiem Witold Kamieniecki, Senator,

(tylko w jęz. ang. i franc). Gdynia — port Rzeczypospolitej Józef Borowik, Dyrektor

Instytutu Bałtyckiego. Toruń 1934, III wyd., str. 83, 6 tabel,

26 rycin i 2 mapki. Cena 1,50 zł. Śląsk i Pomorze — symbole niezależności gospodarczej Polski —

Inż Czesław Klarner, b. Minister Skarbu, (tylko w ją.:.

ang. i franc).

Wisła Pomorska Inż. Mieczysław Rybczyński, Pro­fesor Politechniki Warszawskiej. Toruń 1934, str. 57, 1 map­ka. Cena 50 gr.

Kopenhaga — klucz Bałtyku —■ Bolesław Leitgeber. To­ruń 1934, str. 88, 13 rycin, 5 mapek. Cena 1,50 zt.

5

5

3

5

5

6

10

7

13

9

16

10

18

12

13

\

\

\

\

18

........ i." .... .

17

........ i." .... .

41

41

19

1000541635

0x01 graphic

0x01 graphic

0x01 graphic

0x01 graphic

0x01 graphic

0x01 graphic

Serja historyczna Prehistorja Pomorza — Dr. Józef Kostrzews

Profesor

Józef Widajcwicz, Do-



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
linki ONR, Narodowa Demokracja
Polska Strategia Bezpieczestwa Narodowego jako implementacja Europejskiej Strategii10
narodowa demokracja
Kemnitz Wspomnienia, Narodowa Demokracja
historia polski, ii rp w latach 26 do 35, Główną i tradycyjną partią prawicową była Narodowa Demokra
Postacie związane z Narodową Demokracją, Dokumenty 1
Waldemar Potkański, Narodowa Demokracja wobec nurtów socjalistycznych oraz radykalizmu społecznego
Podolski Antoni, POLSKA STRATEGIA BEZPIECZEŃSTWA NARODOWEGO JAKO PRAKTYCZNA IMPLEMENTACJA EUROPEJSKI
Ewa Maj, Zarządzanie wizerunkiem politycznym – przypadek Narodowej Demokracji 1918 1939
Wolnorynkowe korzenie Narodowej Demokracji
A Podolski, Polska Strategia Bezpieczeństwa Narodowego jako praktyczna implementacja Europejskiej St
D19250433 Ustawa z dnia 19 maja 1925 r w sprawie ratyfikacji traktatu handlowego i nawigacyjnego po
Tomasz Koziełło, „Komunikowanie polityczne Narodowej Demokracji” Ewy Maj
Tomasz Koziełło Narodowa Demokracja wobec rosyjskiego komunizmu
RUCH NARODOWO DEMOKRATYCZNY

więcej podobnych podstron