28 (55)

28

posłów, to ci na równi trzymają choćby z naj-więksymi panami. Zaprasą ci ich i pan namieśnik i pan marsałek. Jedzą ci zarówno z panami i ęia-stecka, i lody, i wselaki jadło i piją wino.

Bartek.

To źle, bo juz będą z panami trzymali;

Jędrzej    ._:V3

Nie gadaj głupstw, owsem, to bardzo pięknie ze ich usanują — znać ze tam nie ma ani panów, ani chłopów, a ino posłowie.

Paweł.

Ej, co nam do tego, jak śię z niemi obchodzą; ole cy psecie mówiliście im, zęby się starali nam przycynić paświsk i lasów?

Marek.

Cyście mówili zęby się starali o skasowanie rad powiatowych, co tyła nam pieniędzy wyciągają, a niema z nich żadnego pożytku, jeno więkse podatki?

Matusowa. -

Toć- przecie musieliście tez gadać i o tych skolach, co na nie tyła dajema przez potrzeby, bo cóż chłopu po śkole: byłe umiał wedle roli robić, to mu dosyć, a co tam po tych naukach. ‘

Wojtek.

Pewnie mówiliście, jako wam gromada kazała, zęby propinacya była na gromadę, ale nie na dwór, bo przecie panowie nie chodzą do karćmy i nie piją, tylko ludzie wsiowi, a kto pije, ten powinien mieć dochód z propinacyje.

Bartek.

Warto było i o to prosić, zęby i te sądy przysięgłe znieśli, bo to jeno zajmuje cas przez po-