CIMG0025

CIMG0025



była lak wielka, że ludzie bali się oddychać. Liczba zmarłych byk I niepoliczalna, a ci, którzy pozostawali żywi, poddawali się i tracili nadzieję, przygotowując się na śmierć.

Dalsze zapiski uzmysłowiły nam dosadnie przerażającą skalę nie. szczęścia:

Na cmentarzach brakowało miejsc. Ciała zmarłych palono w świeżo kopanych rowach. Do jednego dołu często wrzucano ciała wszystkich członków rodziny. Podobnie odbywało się to w okolicznych miasteczkach i wioskach. Oberto de Sasso, któiy przybył z zarażonej okolicy do kościoła Braci Mniejszych, aby spisać ostatnią wolę, wezwał notariusza, świadka i sąsiadów. Wszyscy oni wraz z sześćdziesięcioma innymi ofiarami zmarli w krótkim czasie.

Florencja znajdująca się 60 kilometrów od Pizy była jednym z największych miast Europy, demokratycznym centrum kultury, sztuki i nauki. skarbcem cennych dzieł Dantego i Giotta. Mimo zastosowania wyjątkowych środków ostrożności i próśb skierowanych do Boga, nie udało się uchronić miasta przed czarną śmiercią. W Dekameronie Boccaccia znajduje się pamiętny fragment poświęcony Florencji tamtych czasów:

Zgromadzili się w swoich domach, gdzie żyli odcięci od świata całego. Jadali letkie potrawy, pili powściągliwie wyborne wina i chuciom cielesnym nie folgując, czas swój na muzyce i innych dostępnych im przyjemnościach trawili, dla zapomnienia o zarazie i śmierci, o których ani słyszeć nie chcieli3.

Mieszkańcy unikali się wzajemnie, niewielu okazywało przyjacielskie uczucia, ludzie byli pełni rezerwy i nie spotykali się nawet z krewnymi oraz „co jest trudne do uwierzenia, ojcowie i matki porzucali swoje dzieci bez opieki, pozostawiając je na niechybną śmierć”.

Żadna kobieta, wykwintna, przeciętna czy dobrze urodzona, wzdrygająca się w chorobie przed posługą mężczyzny, niezależnie młodego czy nie, nic waha się pokazywać jemu swego ciała, nie

) Boccaccio. Dekameron. przekład Edwarda Boye.

wstydząc się go, jakby był kobietą, podporządkowując się konieczności narzuconej przez dolegliwość.

Ludzie umierali wprost na ulicach w dzień i w nocy; śmierć w domu często pozostawała niezauważona aż do chw iii, kiedy odór rozkładających się zwłok przenikał na zewnątrz; a ich ciała i ciała innych umarłych sprawiały, że miasto stało się wielkim grobowcem.

Powszechnie stosowanym zwyczajem, który wynikał bardziej ze strachu przed skażeniem przez rozkładające się ciała aniżeli z miłosierdzia dla zmarłych, było wyciąganie ich ciał przed wejścia domów, skąd były zabierane na marach lub zwykłych deskach.

Osoby przenoszące zwłoki, zwane becchini. wykony ały swoje zajęcie za opłatą, szybko pozbywając się ciał na miejscu ich grzebania. Kopały wielkie rowy „w których składały setki ciał, układając jedne na drugich w podobny sposób jak są składowane towary w ładowni statków, rząd na rzędzie, każdy pokrywając garścią ziemi, aż do całkowitego zapełnienia rowu”.

Becchini nie byli miłymi osobami, lecz brutalnymi monstrami, pełniącymi ponurą rolę, co przydawało im aury tajemniczości. Wdzierali się do domów zdrowych ludzi i wywlekali ich. grożąc wrzuceniem na stosy umarłych, chyba że właściciel zapłacił za swoje bezpieczeństwo lub kobieta oddała im się, zapewniając spokój sobie i bliskim.

Przyjmuje się, że we Florencji zmarło około 45 000 - 65 000 osób, co jest zgodne z 50-procentową śmiertelnością w miastach i w ioskach Włoch. Wszędzie zdarzały się podobne historie. Podczas zarazy w Sienie Agnolo di Tura (który pochował pięcioro dzieci) opisał, jak ojciec porzucił swoje dzieci, które umarły jedno po drugim. Nie można było znaleźć nikogo, kto mógłby pochować wielkie stosy ciał leżące w rowach, przysypane niewielką ilością ziemi, co umożliwiało psom wyciąganie ich i zjadanie. Co za przerażający obrazek.

Petrarka przetrwał zarazę w Parmie, opisując ją w swoich listach. Mieszkańcy miasta poddali się kwarantannie, unikając kontaktów z mieszkańcami miast, w których wybuchła zaraza. Choroba nie pojawiła się tam do czenvca 1348 roku. A gdy już przyszła, była nieubłagana: w ciągu sześciu miesięcy zmarło około 40 000 osób.

Epidemia szalała we Włoszech przez prawie rok. Pogrążony w żałości Petrarka napisał do swojego brata, jedynego z 35 osób, który przeżył w klasztorze w Monrieux:

25


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
CIMG0026 była tak wielka, że ludzie bali się oddychać. Liczba zmarłych tal niepoliczalna, a ci, któr
CIMG0024 była tak wielka, że ludzie bali się oddychać. Liczba zmarłych była niepoliczalna, a ci, któ
skanuj0013 nie międzyludzkie, chcąc odpowiedzieć na pytanie, jak to się dzieje, że 1 ludzie wzajemni
Uczeń kończący klasę III: 1)    wie, że ludzie posługują się różnymi językami i aby
Uczeń na koniec trzecie] klasy szkoły podstawowej: 1)    wie, że ludzie posługują się
Image00054 106 Maria lary mowie* Liczne badania eksperymentalne Codola (1977) pokazały, że ludzie st
Rasizm, doktryna głosząca, że ludzie dzielą się na rasy nie tylko ze względu na cechy somatyczne (bu
AKHMlflSu®E W    2G20ĆW Oczywistością będzie stwierdzenie, że ludzie boją się zmian.
wykład z zarządzania FUNKCJE ZARZĄDZANIA Motywowanie -to zestaw sił, które powodują, że ludzie zach
34165 skanuj0002 (474) nie międzyludzkie, chcąc odpowiedzieć na pytanie, jak to się dzieje, że ludzi
DSCF0520 (2) Często sądzimy, że ludzie zachowują się niecodziennie z powodu natury swych osobowości.
AKHMlflSu®E W    2G20ĆW Oczywistością będzie stwierdzenie, że ludzie boją się zmian.
Motywacja jest to zestaw sil, które sprawiają że ludzie zachowują się w określony sposób. Schemat:
MOTYWACJA A MOTYWOWANIE Motywowacja - to zestaw sił, które powodują, że ludzie zachowują się
P1000703 30 ‘i niTTNER W MAŁYM DOMKU szyłam się, że ludzie kłaniają się przed naszym domem... nagle

więcej podobnych podstron