Bez nazwy (4)

Bez nazwy (4)



Oczywiście zapomniał nastawić budzik i zaspał. Zaklął

brzydko. Nie zdąży już niczego napisać, a przecież wy-o; wlałoby chociaż udawać przed ..starać, że próbuje pracować samodzielnie. Trudno, coś tam na pewno uda mu

się wyprodukować w pracy.

Irmina zabawnie zmarszczyła nos. Patrzyła na niego, mrużąc oczy zwyczajem krótkowidzów.

—    Co się z panem dzieje, panie Adamie. To jest... no, nie do przyjęcia — ze wstrętem odsunęła od siebie parę stron maszynopisu. — To jest stek bzdur. Powinien pan napisać tak... No, czemu pan nie notuje?

Wykład był jasny, przejrzysty i nie nużący. Ledwo nadążał z notowaniem.

—    Rozumie pan?

—    Tak źle ze mną jeszęze nie jest.

Ugryzł się w język, gdy tylko to powiedział. Rzeczywiście jest w odpowiedniej sytuacji, żeby sobie pozwalać na fochy. Oczekiwał ostrej reprymendy, ale Irmina uśmiechnęła się.

—    Proszę się nie obrażać. Studenci narzekają na mnie, że jestem zbyt ostra. To taka moja przywara.

Uśmiech miała jasny, przyjazny. Rozjaśniał jej twarz, zapalał ciepłe iskierki w oczach. Wcale nie wyglądała etaro. Tylko ta idiotyczna fryzura, nie pasująca do jej owalnej, miłej twarzy. Była rzeczywiście świetną specjalistką. Skonstatował to w domu, przeglądając notatki. Od niechcenia podyktowała mu konspekt pracy doktorskiej. która mogłaby być rewelacją. Jego autorstwo przekreślało co Ę^awda tę możliwość, ale przecież pomoc miał zapewnioną, podkreślała to kilkakrotnie.

Irmina biegła do autobusu. Na pewno tym razem przyjedzie zgodnie z rozkładem. Zasiedziała się z tym szczeniakiem i teraz nie zdąży odebrać bielizny z magla. Matka znów będzie narzekać. Staje się coraz bardziej uciążliwa. Trudno, wiek ma swoje prawa. Dusząc się w

— Jest pani jeszcze babką do rzeczy.

tłoku, pomyślała z goryczą, że jej nie będzie miał kto ob-

ssnkiwać, gdy dobiegnie osiemdziesiątki. Na szczęście

me dobiegnie. Tydzień temu lekarz stwierdził początki

wieńcówki. Myślała, że to klimakterium. Wyśmiał ją.



Babką.. Właśnie. Jej koleżanki kołyszą już wnuczki, a ona nigdy nie była nawet w ciąży. To była absurdalna

myśl. Przecież nigdy nie urodziłaby dziecka. Po pierwsze nie zauważyła, żeby którem ukoi wiek ze swoich paru mężczyzn podobała się do tego stopnia, by dojść do ołtarza.

Po drugie — już na pierwszym roku studiów pnwie-nała sobie, że dla niej najważniejsza jest kariera. Tak było rzeczywiście. Ale jeżeli tak było, czemu zaglądała z . iwiścią do dziecięcych wózków, czemu szlag ją trafiał na widok rodzinek maszerujących w niedzielę <k» kościoła.

—    Musisz nauczyć się subłimotcać, wepchnąć popęd m wyższe piętro i wykorzystać tę witalnoić do pracy

przykazywała sobie.

Przekonała się, że to było wykonalne. Od paru lat miała spokój. Dopiero ten chłopak wytrącił ją ze skrzętnie budowanej równowagi. Obudził instynkt macierzyński, pragnienie zaopiekowania się, okazania czułości, wyrozumiałości. Dobrze byłoby mieć takiego syna. „Nie wygłupiaj się — skarciła siebie w duchu — „on ma już trzydzieści parę lat. Na takie dziecko jesteś jednak za m!oda“. Uśmiechnęła się To zabawne, że jednak r.a coś jest za młoda.

Od progu przywitał ją skrzypiący głosik:

—    Pościeli, oczywiście, nie odebrałaś...

—    Odebrałam, Mamutka, odebrałam. Nie zrzędź!

—    Ja nie zrzędzę. Mnie jest po prostu, strasznie smutno. Siedzę tu sama po całych dniach. Nawet kota nie pozwalasz trzymać, bo powiadasz, że śmierdzi. Ja rozumiem, ty pracujesz, jesteś uczoną, zawsze tego chciałaś. Ale czemu ty za mąż nie wyszłaś, lrminko? Miałabym wnuki, byłabym potrzebna i ty nie zostałabyś po mojej

37


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Bez nazwy (5) A potem był znów Tomek. Drugie całowanie się nie było już na chybcika. Robili to dług
Bez nazwy (5) A potem był znów Tomek. Drugie całowanie sit; nie było już na chybcika. Robili to dłu
Bez nazwy (5) —    Znalazłaś, synu, pratcdziicy skarb. Vrnrę rpokojnyt choć wiem, że
Bez nazwy) (4) —    A -więc -mówisz, W ais orne. że jaśni Stapleum nie było w pokój u
Bez nazwy (5) —    Znalazłeś, synu, prawdziwy skarb. Umrą rpakojny, choć wiem. że ju
Bez nazwy (2) —    Przynosisz tylko dobre wiadomości — oświadczyłem i pocałowałem ją
Bez nazwy (2) --------■ Tadeusz H. zdawał sobie sprawy x swojej aiesraisib-    
Bez nazwy! (13) Schematyczność dzieła literackiego 61 wycinek realnego, a nie tylko przedstawionego
Bez nazwy 6 wielki} kraciastą chustką obetrzeć Izy ofierze gwałtu. O, nie! Wiele można mi było zarzu
Bez nazwy 186 V. Redakcja tekstu wielkimi pisarzami. Można zalecić kilkakrotne przeredagowanie prac
Bez nazwy V.2. Jak pisać 189 na temat stylu futurystów, nie pisz jak futurysta. Mocno to podkreślam

więcej podobnych podstron