Bez nazwy (2)

Bez nazwy (2)





' --------■'

Tadeusz H. zdawał sobie sprawy x swojej aiesraisib-    |j

-ci. Nie wynikała ona jednak z jakiejś ułomności finty- fj

cznej lecz z kompleksów, których nabaw ił się w czasie

stadiów. Niski i nieładny, ubrany w źle skrojone

spodnie, z wiecznie czerwonym dużym nosem nie potrafi! się bronić. Cierpiał i czuł się intruzem wśród łudzi.

Samotność stała się jego schronieniem i szybko się do niej przyzwyczaił. W biurze było mu dobrze, bo nikt nic miał do niego pretensji. W rewanżu za jego pracowitość, którą wykorzystywano, zostawiono go w spokoju...

W oknie na X piętrze ponownie zauważył młodych lokatorów. Oboje byli nadzy. Kobieta próbowała włożyć sukienkę, ale mężczyzna jej w tym przeszkadzał. Tadeusz II. nie widział szczegółów i oczywiście niczego nie słyszał, ale stal ciągle w swoim oknie, nie odrywając wzroku od przekomarzającego się małżeństwa.

—    Pozwól mi się ubrać — zdawała się mówić kobieta.

— Tyle jeszcze mam do zrobienia. Trzeba wszystko roz-    i

pakować i poukładać. Nie możemy mieszkać między kartonami.

—    Przede wszystkim nie możemy zapominać, że jesteśmy młodzi. I że się kochamy — odpowiadał mężczyzna. — Nie pozwolę Ci się ubrać. Chodź! Jesteś piękna.

Pragnę Cię. Marzę o Twoich ustach, o Twoich piersiach, o Twoim łonie... No, nie daj się prosić. Chodź!

—    Kochany, będziesz jutro zmęczony. Zaśniesz w pracy, szef Cię osobaczy. Po co Ci to?

—    Ja zmęczony? 2artujcsz! Miłość do Ciebie dodaje mi sił. Chodź!

Para znów zniknęła. Tadeusz H. spojrzał na zegarek. Dochodziła jedenasta. Oparł ręce na parapecie. Czekał. Światło nie gasło. Mijały minuty. Znów miał dwadzieścia lat. Siedział w ostatniej ławce sali wykładowej i notował. Profesor tłumaczył, co to jest zysk przeciętny, gdy nagle poczuł, że ktoś wkłada mu rękę do kieszeni. Zdziwiony oderwał oczy znad notatek. Krystyna S. miała kamienny wyraz twarzy, tylko jej ręka zagłębiała się w czeluść jego spodni. Bał się poruszyć. Bał się coś I


26



:

powiedzieć. I nawet w chwili, gdy poczuł ślisfcość miedzy nogami, nie odczul żadnego zadowolenia...

Ma X piętrze betonowej ŚCIANY młody mężczyzna mówił do kobiety:

—    Kocham Cię. Jesteś mi potrzebna jak woda i powietrze. Nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie. Nie wyobrażam sobie nocy bez Twoich pieszczot.

—    Kochani Cię. — odpowiadała. — Nie spodziewałam się, że kiedyś może mnie spotkać takie szczęście. Ty i miłość. Miłość i Ty.

—    Dlaczego tyle ludzi żyje bez miłości? Dlaczego tyle jest nienawiści? Dlaczego tyle jest smutku?

—    Jestem szczęśliwa. Przytul mnie. Kochaj mnie...

Tadeusz H. odszedł od okna. Zrobiło mu się żal swojego zmarnowanego życia, swojej samotności, swojej starości. Położył się spać, a następnego dnia punktualnie o godzinie 11.00 stał przed sklepem „Fotooptyki“. O 11.05 szczękną! klucz w zamku. Można było wejść do środka. Spytał o lornety. Poinformowano go życzliwie, że w zależności od rodzaju kosztują 7700 zł, 8200 zł i 10.000 zł, ale i tak w tej chwili nie kupi żadnej z nich, bo wszystkie zostały sprzedane.

—    Więc, co mam robić? — spytał niepewnie.

—    Proszę się dowiadywać — usłyszał.

—    Codziennie przyjeżdżać do Śródmieścia?

—    Może Pan telefonować. Jak przyjdzie dostawa, to powiemy.

—    To teraz niech mi Pani powie, jaki do Was numer?

Powiedziała. Zaczął gorączkowo szukać po kieszeniach kawałka papieru i długopisu. Nie mógł znaleźć. Sprzedawczyni bez zainteresowania patrzyła na jego wysiłki. Przed nią na ladzie leżał papier do pakowania, a w' kieszonce fartuszka tkwił służbowy długopis. Tadeusz tt. szukał. Był tak nieporadny, że zniechęcona sprzedawczyni zaczęła obsługiwać następnego klienta. Tadeusz H. nie znalazłszy tego, czego szukał, wyszedł ze sklepu. Numeru telefonu już nie pamiętał. Wstydził się wrócić. Ale wpadł na inny pomysł — poszedł na pocztę. Tam chciał

27


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
książka6 Maja nie zdawała sobie sprawy z tego, jak wiele może się zmienić w czasie trzech miesięcy
książka6 (2) 2 Maja nie zdawała sobie sprawy z tego, jak wiele może się zmienić w czasie trzech mie
CCF20090513005 28 l. Indukcja i wyjaśnianie Bacon nie zdawał sobie sprawy z tych kłopotów przypuszc
P1000646 XL ZASADY WYDANIA ścią poety — najmłodsi, nie zdający sobie sprawy z jego właściwego wymiar
Bez nazwy (4) Oczywiście zapomniał nastawić budzik i zaspał. Zaklął brzydko. Nie zdąży już niczego
Bez nazwy (5) A potem był znów Tomek. Drugie całowanie się nie było już na chybcika. Robili to dług
Bez nazwy) (4) —    A -więc -mówisz, W ais orne. że jaśni Stapleum nie było w pokój u
opory i zmieli wybrankę losu Ale zdawał sobie sprawę z lego. że-] przebywanie nie (yle w objęciach D
Bez nazwy) (6) —    Ależ oczywiście! — zawołali-wszyscy trzej z galan-.ertą. Nie podr
Bez nazwy: -5 ,• mwe... rtf-v/: 13. Liczb* głosów I przydział SDR w MFW wynika bezpośrednio z: &quo
Bez nazwy 9 (5) cię za rękę, gdy krzyczałaś ,,OoochPewnie ci byłe dobrze?! _ Bardzo: Dawno me odczuł

więcej podobnych podstron