Bez nazwy! (7)

Bez nazwy! (7)



.......

.......

Agata zwiją gametę ze złościli i odwraca sit; tyłem dc


dziadka.

—    Paszoł won, stary dziadu! Z byle kim' nie będę ga-

Dziadek jest obrażony. Odchodzi na bok, układa ;ie na podłodze pod oknem. Przywykł już do tego miejsca i do tej pozycji. Ale dziś coś mu nie pasuje. Ledwo znieruchomiał na chwilę, już usiadły na nim dwa wróble. Bez żadnego skrępowania eoś z dziadka kapoty wydziobują niczym dzięcioły ze spróchniałego drzewa.

Szlag by to trafił, Zerwał się energicznie, wróble wyfrunęły przez uchylone okno. Dziadek rusza w kierunku sprzątaczki.

—    Trzeba zamknąć to okno — mówi ze złością. — Wróble włażą i paskudzą! Śmierdzi tu!

—    Śmierdzi od takich jak pan! — odcina się sprzątaczka. — Trzeba się myć.

Dziadek znowu się obraża. Pakuje ręce w kieszenie i odchodzi w drugi kąt. Siada w wąskiej szczelinie między ścianą a kaloryferem, wyjmuje hamburgera i powolutku go zjada.

W dr7/wiach pojawia się patrol milicji. Dziadek wyskakuje z kąta i siada na ławce. Robi teraz za podróżnego, który oczekuje na ranny pociąg. Milicjanci szturchają zaspanych ludzi.

—    Nie spać, bo kradną!

Na kilkanaście minut wszyscy przytomnieją. Potem znowu zapadają w sen, ściskając bezwiednie rączki od walizek i toreb

Jeszcze niedawno dziadek JaneJc miał tu kumpla. Zdolny był ten kumpel, potrafił bezszelestnie wyciągać portfele śpiącym, ale odżywiał się przeważnie denaturatem i autovidolem. Dziadek przepowiada! mu szybką śmierć, jeżeli tamten nie będzie zakąszał. Sam przynosił mu nawet zdobyczne jedzenie. Ale kumpel coraz bardziej tracił apetyt i zakąszał najwyżej papierosem. Któregoś dnia usiadł sobie przy drzwiach z rozbitą szybą, założył nogę na nogę, zapalił papierosa, wyglądał bardzo

elegancko, sztachnął się raz, potem drugi i nagłe przestał.

Kiedy dziadek .Ta-nek podszedł do niego, papieros dopalał mu się już przy palcach, ale w kumplu nie tliła się już żadna żywa iskra. Wszyscy potem mówili, ze tuk elegancko td jeszcze nikt nie umarł.

Manekin natomiast zakończył życie po chamsku. Najpierw oszkaiował hrabinę Agatę, że ta daje każdemu za jednego papierosa, potem wyzwał kelnerki od najgorszych za to, że mu kazały płacić za herbatę, wreszcie zdjął protezę, rzucił nią w dziadka Janka, upadł na posa-dzkę. bo na jednej nodze nie udało się ustać, złapał się za gardło i umarł. Mówią, że z nerwów, bo jak gestapo w ki długo nie doił, to go dusiło.

Dziadek nie lubił Manekina, bo w ogóle nie lubił narwańców. Jesienią zawarł znajomość z jedną panią doktor chemiczką. Porządna była i ambitna. Jak tylko z mężem się pokłóciła w domu to zaraz na dworzec wpadała i przed tydzień nie wychodziła nigdzie. Spała jak każdy. Na ławce. Dziady lubili ją, bo młoda była. najwyżej trzydzieści pięć lat miała. Próbowali kształtować jej charakter po swojemu, częstowali denaturem, a gdy już leżała upojona jak bela. podciągali sukienkę, opuszczali majtki i macali. Ach, co to było za macanie.

Tylko dziadek Janek nie macał. Głupio mu było mjcać wykształconą kobietę. Jedzenie tylko donosił. Co innego zwykła dworcówka. Takiej da się dwa pety za macanie, trzeci za jeszcze ooś i wszystko mieści się w regule. Taką młodą doktorkę chemiczkę macać wstyd. Zresztą szybko im się to urwało, bo milicjanci doktorkę wreszcie dojrzeli i wygonili z dworca. Ale kobieta nie była potulna. Na drugi dzień przyszła znowu i oznajmiła, że skargę napisała do KC, do Rady Ministrów i na cztery strony, a w tej skardze było, że dworzec nie do milicji należy, tylko do kolejarzy i że kolejarze się nie czepiali, a milicja się czepiła. I w ogóle co ona ma zrobić, jeżeli domu nie lubi, a dworzec lubi?

41


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Bez nazwy! (7) Agata zwiją- gazetę ze złością- i odwraca się tyłem dc dziadka. —    P
Bez nazwy (3) wymagały biustonosza, mimo że była pięć Lat starsza ode mnie. Szkoda, że się marnuje.
Bez nazwy (3) Nazajutrz zorientowałam się, że Kuba postanowi) wknwf na drrtgę cnoty. W każdym razie
Bez nazwy Zuzu nic chciała ze mną rozmawiać, ani mnie nic zależało na tym. Chyba oboje posądzaliśmy
Bez nazwy (3) wymagały biustonosza, mimo że była pięć lat starsza ode mnk . Szkoda, że się marnuje.
Bez nazwy (3) Nazajutrz zorientowałam się, że Kuba postanowił wk r«wzvć na drrtnę cnoty. W każdym r
Bez nazwy (13) L 8 o JjgLaJ-J. i a U h ‘ł®cW~ jide =
Bez nazwy (5) A potem był znów Tomek. Drugie całowanie sit; nie było już na chybcika. Robili to dłu
Bez nazwy (3) Wkrótce przed maturą okazało się, że Magda jest < h
Bez nazwy (5) —    Znalazłaś, synu, pratcdziicy skarb. Vrnrę rpokojnyt choć wiem, że
Bez nazwy# (3) jąc sobie, ze juz po wszystkim zdrowo go opić pnę. I nagie poczułam. ze jego rytm sta
Bez nazwy# (6) WP"fBAROMETR — fkąd ty wiesz, kiedy robić pranie? — py-ia sąsiadka sąsiadki. — Z
Bez nazwy$ (3) I tak zostałam żoną seksmaszyny. Trzeba przyznać, że Kubuś robił. «• było w jego mocy
Bez nazwy (6) obojętną wyższością. Lilka niekiedy łapała się na tym, że w ogóle nie lubi ludzi, a z
Bez nazwy) (4) —    A -więc -mówisz, W ais orne. że jaśni Stapleum nie było w pokój u
Bez nazwy 8 (5) £, nie... Gładzi jej pupę... Wędruje ręka do cycków. Całuje w szyję. No, teraz powin
Bez nazwy (4) Pani Rumhold wsiadła do windy, ale przedtem zauważyła, że Cina Grayson stoi przed drz
Bez nazwy (5) —    Znalazłeś, synu, prawdziwy skarb. Umrą rpakojny, choć wiem. że ju

więcej podobnych podstron