88 89

88 89



Tony

Paul i jego przyjaciel Matt jechali pędem ulicą, aż brakowało im tchu, i śmiali się od ucha do ucha. Zapytałem:

—    Co jest grane, chłopcy?

—    Nic — odparli, po czym spojrzeli na siebie i parsknęli śmiechem. Następnie Matt szepnął coś do Paula i odjechał.

—    Czego nie kazał mi mówić? — zapytałem Paula. Nie odpowiedział, więc dodałem: — Powiedz mi prawdę. Nie ukarzę cię.

W końcu to z niego wydobyłem. Paul i Matł pojechali razem na pobliski basen, aby sobie popływać, ale było już zamknięte. Próbowali otworzyć wszystkie drzwi po kolei, aż znaleźli jedne, które nie były zamknięte na klucz, i wśliznęli się do środka. Pozapalali wszystkie światła i biegali po pływalni, robiąc dużo hałasu. Powywracali wszystkie krzesła w holu, rozrzucając wszędzie poduszki — powrzucali je nawet do basenu. 1 wydawało im się, że to świetny kawał.

Dzieciak miał szczęście, że obiecałem go nie karać, bo wierzcie mi, kiedy usłyszałem, co zrobił, chciałem zastosować drastyczne środki — odebrać mu kieszonkowe, zabrać komputer, uziemić go na dobre — cokolwiek, żeby tylko zniknął mu z twarzy ten głupkowaty uśmieszek.

Powiedziałem:

—    Posłuchaj, Paul. To poważna sprawa. To, co zrobiliście, ma swoją nazwę. Nazywa się to wandalizmem.

Zrobił się czerwony.

—    No widzisz! — krzyknął. — Wiedziałem, że lepiej ci nie mówić! Wiedziałem, że zrobisz z tego wielkie halo. Przecież niczego nie ukradliśmy i nie sikaliśmy do basenu!

—    No to gratuluję wam — powiedziałem. — Paul, to naprawdę poważna sprawa. Wielu naszych sąsiadów wypruwało sobie żyły, żeby zarobić pieniądze na budowę tego basenu dla swoich rodzin. Są z niego dumni i ciężko pracują, żeby go utrzymać. I tak się składa, że właśnie na tym basenie nauczyłeś się pływać.

—    Co ty chcesz zrobić? — zapytał. — Obwinić mnie?

—    A żebyś wiedział — odparłem. — Bo uważam, że to, co zrobiliście, było złe, i że musicie to naprawić.

—    Co mam zrobić?

—    Chcę, żebyś wrócił na pływalnię — i to zaraz — i żebyś tam posprzątał, żeby było tak jak przedtem.

—    Zaraz? Rany, dopiero wróciłem do domu!

—    Tak, zaraz. Zawiozę cię.

—    A co z Mattem? To był jego pomysł. On też powinien jechać!

Dzwonię do niego.    #

I rzeczywiście zadzwonił. Matt powiedział najpierw:

—    Nie ma mowy.

Stwierdził, że matka go zabije, jeśli się dowie. Podszedłem do telefonu i powiedziałem:

—    Matt, zrobiliście to razem i razem musicie to naprawić. Przyjadę po ciebie za dziesięć minut.

No i zawiozłem chłopaków na basen. Na szczęście drzwi były nadal otwarte. Pomieszczenie wyglądało strasznie. Powiedziałem chłopcom:

—    Wiecie, co macie zrobić. Zaczekam w samochodzie.

Przyszli jakieś dwadzieścia minut później i oznajmili:

—    Zrobione. Chcesz zobaczyć?

—    Tak, jasne — odparłem i poszedłem sprawdzić.

Całe pomieszczenie było posprzątane. Krzesła w holu stały równiutko, poduszki były na swoim miejscu. Stwierdziłem:

—    No dobrze. Wszystko wygląda jak zwykle. Zgaście światło i chodźmy.

W drodze do domu chłopcy siedzieli cicho. Nie mogę nic powiedzieć o Matcie, ale sądzę, że Paul w końcu zrozumiał, dlaczego nie powinien był robić tego, co zrobił. I myślę, że był zadowolony, że miał szansę, jak to pani ujęła, „naprawić zło”.

Joan

Gotowałam właśnie obiad, kiedy weszła Rachel. Wystarczyło mi jedno spojrzenie na jej przekrwione oczy i głupkowaty uśmiech, aby stwierdzić, że jest na haju. Nie byłam pewna, czy to tylko trawa, ale miałam nadzieję, że nic gorszego. Powiedziałam:

—    Rachel, jesteś naćpana.

—    Zawsze sobie wyobrażasz nie wiadomo co — odparła i zniknęła w swoim pokoju.

Stałam jak wryta. Nie mogłam w to uwierzyć. To było to samo dziecko, które nie dalej jak miesiąc temu powiedziało mi w zaufaniu:

—    Przysięgnij, mamo, że nikomu nie powiesz, ale Louise zaczęła palić trawę. Dasz wiarę? Przecież to straszne.

89


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
dupa0049 trzeci względny, tym słabsza asymetria rozkładu i odwrotnie - im bardziej oddala się od zer
gleby218 Ilość jego w glebach waha się od kilku do kilkuset mg/1 kg s.ra. gleby Szczególnie duże ilo
s 88 89 Rozdział 4 SYSTEM OŚWIATY Zagadnienia wprowadzające System to giówne pojęcie wyodrębnionego
TME50 60. 68. 78. 80. 88. 89. 105, 121. 133. 147. 148. 151, 173, 182. 190. 191. 196. 197.
page0255 Ryc. 174. Horsabad, pałac Sargona II (rekonstrukcja) (por. ryc! 88, 89, 90—96, 172, 179, 26
IMG?32 jego przyjacielem i milczącym szklanym towarzy. szem. Podobno wiele dzieci bawi się z wyimagi
dzień nauczyciela 1. Zbliża się Dzień Edukacji Narodowej. Tropik i jego przyjaciele rysowali dla pan

więcej podobnych podstron