slowa - rozdzial 5, ROZDZIA˙ V


ROZDZIA V

Klasyfikowa

I. CO MÓWI HISTORYCY

Historie idei czy nauki - przywoywane tutaj w najogólniejszym zarysie - z dobr wiar traktuj pojawiajc si w XVII, a ju zwaszcza w XVIII wieku now dz wiedzy: jeli nie zamiar odkrycia, to co najmniej nadania niepodejrzewanego dotd zasigu i precyzji naukom o yciu. Z owym zjawiskiem tradycyjnie kojarzy si pewn liczb przyczyn i wiele istotnych manifestacji.

Wród róde i motywów umieszcza si nowe przywileje obserwacji: moliwoci, czone z ni jakoby od czasów Bacona, i udoskonalenia techniczne, jakie miaby wnie do niej wynalazek mikroskopu. Wymienia si równie wieo zyskany presti nauk fizycznych, które su za model racjonalnoci: poniewa, dziki eksperymentom i teorii, moliwa staa si analiza praw ruchu albo odbicia promienia wiata, czy nie jest czym normalnym poszukiwanie - poprzez eksperymenty, obserwacje i rachunek - praw, które bd organizoway bardziej zoon, cho pokrewn dziedzin istot ywych? Mechanizm kartezjaski, który z biegiem czasu sta si zawad, miaby najpierw posuy za narzdzie transferu, póniej za, troch wbrew sobie, prowadzi od racjonalnoci mechanicystycznej do odkrycia innej racjonalnoci, waciwej istotom ywym. Ponadto wród przyczyn historycy idei umieszczaj, troch bezadnie, i inne wzgldy: zyski ekonomiczne z uprawy roli - wiadectwem s tu fizjokraci, ale równie pierwsze sukcesy agronomii; w pó drogi midzy ekonomi a teori zaciekawienie egzotycznymi rolinami i zwierztami, które próbuje si aklimatyzowa i których opisów, grawiur i próbek dostarczaj wielkie wyprawy badawcze i eksploracyjne - Tourneforta na Bliski Wschód czy Adansona do Senegalu; nade wszystko za etyczn waloryzacj natury wraz z caym, zasadniczo dwuznacznym ruchem, zgodnie z którym i arystokrata, i mieszczanin „inwestuje” pienidze i uczucia w ziemi, tak dugo zaniedbywan przez epoki poprzednie. W samym sercu XVIII wieku Rousseau herboryzuje.

Do rejestru przejawów historycy wpisuj nastpnie rónorodne formy, jakie przyjmoway te nowe nauki o yciu, i - jak si powiada - „ducha”, który je oywia. Najpierw zatem byyby one, pod wpywem Descartes'a, mechanicystyczne, i to a do koca XVII wieku; z kolei miayby je naznacza pierwsze, sabo jeszcze zarysowane wysiki chemii, cho przez cay XVIII wiek tematy witalistyczne cieszyyby si pierwszestwem, by doprowadzi wreszcie do powstania jednolitej doktryny - owego „witalizmu”, który w niewiele rónicych si od siebie postaciach gosz Bordeu i Barthez w Montpellier, Blumenbach w Niemczech, Diderot i póniej Bichat w Paryu. W owych rónorodnych porzdkach teoretycznych miayby si pojawia prawie zawsze te same pytania, za kadym razem otrzymujc odmienne odpowiedzi: o moliwo klasyfikacji istot ywych, gdzie jedni, jak Linneusz, utrzymuj, e ca natur mona obj taksonomi, drudzy, jak Buffon - e jest ona zbyt rónorodna i bogata, by zmieci si w tak sztywnym obramowaniu; o proces podzenia, gdzie ci bardziej mechanistyczni s stronnikami preformizmu, inni za wierz w specyficzny rozwój zarodka; o analiz funkcji yciowych (krwiobieg po Harveyu, odczuwanie, motoryczno i, pod koniec wieku, oddychanie).

Owe problemy i zrodzone przez nie dyskusje stawiaj przed historykami zadanie rekonstrukcji wielkich debat, o których mówiono, e podzieliy opinie i namitnoci ludzi, a nawet ich sposób mylenia. Zamierza si w ten sposób odnale zarys wielkiego konfliktu midzy teologi, która umieszcza w kadym wcieleniu i we wszystkich jego ruchach opatrzno Bo, jej proste, tajemne i opiekucze drogi, a nauk, która próbuje ju definiowa autonomi natury. Odnajduje si tu równie sprzeczno midzy nauk zbytnio przywizan do dawniejszego pierwszestwa astronomii, mechaniki i optyki a nauk now, która zaczyna podejrzewa, e na obszarze ycia istnieje co nieredukowalnego i specyficznego. Wreszcie historycy widz, e jak gdyby na ich oczach zarysowuje si opozycja midzy tymi, którzy wierz w niezmienno natury - na sposób Tourneforta i zwaszcza Linneusza - a tymi, którzy wraz z Bonnetem, Benoîtem de Maillet i Diderotem przeczuwaj ju wielk moc kreacyjn ycia, jego niewyczerpywaln wadz transformacji, jego plastyczno i ów dryf, poprzez który zanurza ono wszystkie swoje twory, wliczajc w to i nas samych, w czasie, którego nikt nie jest panem. Na wiele lat przed Darwinem i nawet przed Lamarckiem wielka dyskusja ewolucjonistyczna miaaby zosta otwarta przez Telliameda, Palingenezj i Sen d'Alemberta. Mechanizm i teologia, wspierajce si wzajemnie i bez przerwy przeczce sobie, utrzymywayby wiek klasyczny w pobliu jego róda - po stronie Descartes'a i Malebranche'a; z drugiej strony irreligijno i niejasne jeszcze przeczucie ycia, czy to w konflikcie (jak u Bonneta), czy we wspódziaaniu (jak u Diderota), kierowayby go ku najbliszej przyszoci: ku owemu wiekowi XIX, o którym sdzi si, e niejasnym jeszcze i skrpowanym tendencjom XVIII wieku przyniós racjonalne i pozytywne spenienie w nauce o yciu; a ona nie musiaaby ju powica racjonalizmu, aby w gbi swej wiadomoci podtrzymywa specyficzno ywych istot i owo niejasne ciepo, krce midzy nimi - obiektami naszego poznania - a nami, których zadaniem jest ich poznawanie.

Nie warto wraca do ukrytych zaoe tej metody. Wystarczy pokaza tu ich konsekwencje: trudna do uchwycenia sie powiza, obejmujca tak rónorodne poszukiwania, jak wysiki taksonomiczne i obserwacje mikroskopowe; konieczno uznawania za fakt obiektywny konfliktu midzy zwolennikami a przeciwnikami niezmiennoci gatunków albo midzy stronnikami metody a wyznawcami systemu; nieuchronny podzia wiedzy na dwa wtki, które przeplataj si, cho s sobie obce - pierwszy wyznaczao to, co wiedziano skdind (dziedzictwo arystotelejskie bd scholastyczne, waga kartezjanizmu, presti Newtona), drugi to, czego jeszcze nie wiedziano (ewolucja, specyficzno ycia, pojcie organizmu); przede wszystkim za korzystanie z kategorii, które s cakowicie anachroniczne w stosunku do tej wiedzy. Ci, którzy chc tworzy historie biologii w XVIII wieku, nie zdaj sobie sprawy, e biologia nie istniaa i e wykrój wiedzy, tak nam bliski od stu pidziesiciu lat, nic nie znaczy w okresie wczeniejszym. A powód tego, e biologia bya nieznana, jest bardzo prosty: nie istniao samo ycie. Istniay jedynie istoty ywe i objawiay si poprzez sie wiedzy tworzonej w historii naturalnej.

II. HISTORIA NATURALNA

Jak wiek klasyczny definiowa dziedzin „historii naturalnej”, której oczywisto i nawet jedno sama wydaj nam si dzisiaj tak odlege i prawie odesze w mrok? Czym jest to pole, gdzie natura pojawia si na tyle blisko siebie, by jednostki, które zawiera, mogy podlega klasyfikacji, i na tyle daleko, by naleao to czyni na drodze analizy i refleksji?

Ma si wraenie - czsto zreszt wypowiadane - e historia natury musiaa si pojawi wraz z upadkiem mechanizmu kartezjaskiego. Gdy w kocu okazao si, e nie sposób podporzdkowa caego wiata prawom ruchu prostoliniowego, gdy zoono roliny i zwierzcia daa wystarczajcy odpór prostym formom substancji rozcigej, nieuniknione byo, e natura objawi swoje osobliwe bogactwo; drobiazgowa obserwacja istot ywych miaaby zrodzi si w miejscu, które przed chwil opuci kartezjanizm. Niestety, rzeczy nie maj si tak prosto. Niewykluczone - naleaoby to jeszcze sprawdzi - e pewna nauka rodzi inn nauk, nigdy natomiast nauka nie rodzi si z braku innej nauki, z jej upadku czy przeszkód, z jakimi si zetkna. De facto moliwo historii naturalnej - wraz z Rayem, Jonstonem, Krzysztofem Knautem - jest wspóczesna kartezjanizmowi, a nie jego upadkowi. Ta sama episteme nadawaa prawomocno i mechanice od Descartes'a po d'Alemberta, i historii naturalnej od Tourneforta po Daubentona.

Do pojawienia si historii naturalnej Üh_c _____e______€________Ip__ “__________________ÍY__k________________________________´__\____´__\___\__-__________'_______'_______'_______'_______'_______'_______'_______'_____&'__@___f'_______'______¸'__s___ '______†'______'______'______'______'______'______'______'______¸'______¸'______¸'______¸'______¸'______¸'_______“__X___i“__7___¸'_______________________'______'_____________'______'______________________'______'______¸'______'_______'_______'______'______________________ '______'______'______'______'_______'______'_______'______'______'______________ šë_fÁ__'_______'_______'_______'_______'_______'______'______'______'______'____________________________________________________________________________________________ROZDZIA VKlasyfikowaI. CO MÓWI HISTORYCY Historie idei czy nauki - przywoywane tutaj w najogólniejszym zarysie - z dobr wiar traktuj pojawiajc si w XVII, a ju zwaszcza w XVIII wieku now dz wiedzy: jeli nie zamiar odkrycia, to co najmniej nadania niepodejrzewanego dotd zasigu i precyzji naukom o yciu. Z owym zjawiskiem tradycyjnie kojarzy si pewn liczb przyczyn i wiele istotnych manifestacji. Wród róde i motywów umieszcza si nowe przywileje obserwacji: moliwoci, czone z ni jakoby od czasów Bacona, i udoskonalenia techniczne, jakie miaby wnie do niej wynalazek mikroskopu. Wymienia si równie wieo zyskany presti nauk fizycznych, które su za model racjonalnoci: poniewa, dziki eksperymentom i teorii, moliwa staa si analiza praw ruchu albo odbicia promienia wiata, czy nie jest czym normalnym poszukiwanie - poprzez eksperymenty, obserwacje i rachunek - praw, które bd organizoway bardziej zoon, cho pokrewn dziedzin istot ywych? Mechanizm kartezjaski, który z biegiem czasu sta si zawad, miaby najpierw posuy za narzdzie transferu, póniej za, troch wbrew sobie, prowadzi od racjonalnoci mechanicystycznej do odkrycia innej racjonalnoci, waciwej istotom ywym. Ponadto wród przyczyn historycy idei umieszczaj, troch bezadnie, i inne wzgldy: zyski ekonomiczne z uprawy roli - wiadectwem s tu fizjokraci, ale równie pierwsze sukcesy agronomii; w pó drogi midzy ekonomi a teori zaciekawienie egzotycznymi rolinami i zwierztami, które próbuje si aklimatyzowa i których opisów, grawiur i próbek dostarczaj wielkie wyprawy badawcze i eksploracyjne - Tourneforta na Bliski Wschód czy Adansona do Senegalu; nade wszystko za etyczn waloryzacj natury wraz z caym, zasadniczo dwuznacznym ruchem, zgodnie z którym i arystokrata, i mieszczanin „inwestuje” pienidze i uczucia w ziemi, tak dugo zaniedbywan przez epoki poprzednie. W samym sercu XVIII wieku Rousseau herboryzuje. Do rejestru przejawów historycy wpisuj nastpnie rónorodne formy, jakie przyjmoway te nowe nauki o yciu, i - jak si powiada - „ducha”, który je oywia. Najpierw zatem byyby one, pod wpywem Descartes'a, mechanicystyczne, i to a do koca XVII wieku; z kolei miayby je naznacza pierwsze, sabo jeszcze zarysowane wysiki chemii, cho przez cay XVIII wiek tematy witalistyczne cieszyyby si pierwszestwem, by doprowadzi wreszcie do powstania jednolitej doktryny - owego „witalizmu”, który w niewiele rónicych si od siebie postaciach gosz Bordeu i Barthez w Montpellier, Blumenbach w Niemczech, Diderot i póniej Bichat w Paryu. W owych rónorodnych porzdkach teoretycznych miayby si pojawia prawie zawsze te same pytania, za kadym razem otrzymujc odmienne odpowiedzi: o moliwo klasyfikacji istot ywych, gdzie jedni, jak Linneusz, utrzymuj, e ca natur mona obj taksonomi, drudzy, jak Buffon - e jest ona zbyt rónorodna i bogata, by zmieci si w tak sztywnym obramowaniu; o proces podzenia, gdzie ci bardziej mechanistyczni s stronnikami preformizmu, inni za wierz w specyficzny rozwój zarodka; o analiz funkcji yciowych (krwiobieg po Harveyu, odczuwanie, motoryczno i, pod koniec wieku, oddychanie). Owe problemy i zrodzone przez nie dyskusje stawiaj przed historykami zadanie rekonstrukcji wielkÜh_c _____e______€________Ip__ “__________________ÍY__k________________________________´__\____´__\___\__-__________'_______'_______'_______'_______'_______'_______'_______'_____&'__@___f'_______'______¸'__s___ '______†'______'______'______'______'______'______'______'______¸'______¸'______¸'______¸'______¸'______¸'_______“__X___i“__7___¸'_______________________'______'_____________'______'______________________'______'______¸'______'_______'_______'______'______________________ '______'______'______'______'_______'______'_______'______'______'______________ šë_fÁ__'_______'_______'_______'_______'_______'______'______'______'______'____________________________________________________________________________________________ROZDZIA VKlasyfikowaI. CO MÓWI HISTORYCY Historie idei czy nauki - przywoywane tutaj w najogólniejszym zarysie - z dobr wiar traktuj pojawiajc si w XVII, a ju zwaszcza w XVIII wieku now dz wiedzy: jeli nie zamiar odkrycia, to co najmniej nadania niepodejrzewanego dotd zasigu i precyzji naukom o yciu. Z owym zjawiskiem tradycyjnie kojarzy si pewn liczb przyczyn i wiele istotnych manifestacji. Wród róde i motywów umieszcza si nowe przywileje obserwacji: moliwoci, czone z ni jakoby od czasów Bacona, i udoskonalenia techniczne, jakie miaby wnie do niej wynalazek mikroskopu. Wymienia si równie wieo zyskany presti nauk fizycznych, które su za model racjonalnoci: poniewa, dziki eksperymentom i teorii, moliwa staa si analiza praw ruchu albo odbicia promienia wiata, czy nie jest czym normalnym poszukiwanie - poprzez eksperymenty, obserwacje i rachunek - praw, które bd organizoway bardziej zoon, cho pokrewn dziedzin istot ywych? Mechanizm kartezjaski, który z biegiem czasu sta si zawad, miaby najpierw posuy za narzdzie transferu, póniej za, troch wbrew sobie, prowadzi od racjonalnoci mechanicystycznej do odkrycia innej racjonalnoci, waciwej istotom ywym. Ponadto wród przyczyn historycy idei umieszczaj, troch bezadnie, i inne wzgldy: zyski ekonomiczne z uprawy roli - wiadectwem s tu fizjokraci, ale równie pierwsze sukcesy agronomii; w pó drogi midzy ekonomi a teori zaciekawienie egzotycznymi rolinami i zwierztami, które próbuje si aklimatyzowa i których opisów, grawiur i próbek dostarczaj wielkie wyprawy badawcze i eksploracyjne - Tourneforta na Bliski Wschód czy Adansona do Senegalu; nade wszystko za etyczn waloryzacj natury wraz z caym, zasadniczo dwuznacznym ruchem, zgodnie z którym i arystokrata, i mieszczanin „inwestuje” pienidze i uczucia w ziemi, tak dugo zaniedbywan przez epoki poprzednie. W samym sercu XVIII wieku Rousseau herboryzuje. Do rejestru przejawów historycy wpisuj nastpnie rónorodne formy, jakie przyjmoway te nowe nauki o yciu, i - jak si powiada - „ducha”, który je oywia. Najpierw zatem byyby one, pod wpywem Descartes'a, mechanicystyczne, i to a do koca XVII wieku; z kolei miayby je naznacza pierwsze, sabo jeszcze zarysowane wysiki chemii, cho przez cay XVIII wiek tematy witalistyczne cieszyyby si pierwszestwem, by doprowadzi wreszcie do powstania jednolitej doktryny - owego „witalizmu”, który w niewiele rónicych si od siebie postaciach gosz Bordeu i Barthez w Montpellier, Blumenbach w Niemczech, Diderot i póniej Bichat w Paryu. W owych rónorodnych porzdkach teoretycznych miayby si pojawia prawie zawsze te same pytania, za kadym razem otrzymujc odmienne odpowiedzi: o moliwo klasyfikacji istot ywych, gdzie jedni, jak Linneusz, utrzymuj, e ca natur mona obj taksonomi, drudzy, jak Buffon - e jest ona zbyt rónorodna i bogata, by zmieci si w tak sztywnym obramowaniu; o proces podzenia, gdzie ci bardziej mechanistyczni s stronnikami preformizmu, inni za wierz w specyficzny rozwój zarodka; o analiz funkcji yciowych (krwiobieg po Harveyu, odczuwanie, motoryczno i, pod koniec wieku, oddychanie). Owe problemy i zrodzone przez nie dyskusje stawiaj przed historykami zadanie rekonstrukcji wielkznego zmienia si odczuwanie czasu, przeszoci i gbi historii, ile pokazuj sposób, w jaki do istniejcego jzyka i ladów, które w sobie zawar, wprowadza si tego samego rodzaju porzdek, co poród istot ywych. W tym poklasyfikowanym czasie, w pokratkowanym i uprzestrzennionym stawaniu si historycy XIX wieku zaczn wreszcie pisa „prawdziw” histori - to znaczy histori wyzwolon z klasycznego racjonalizmu, z jego ordynacji i teodycei, przywrócon gwatownej irupcji czasu.

III. STRUKTURA

Tak rozplanowana i pojmowana historia naturalna ma za warunek moliwoci przynaleno rzeczy i jzyka do reprezentacji, cho moe zaistnie dopiero wówczas, gdy rzeczy i jzyk zostan oddzielone. Bdzie musiaa zatem zmniejsza dystans midzy nimi, aby sprowadzi jzyk w poblie spojrzenia, a ogldane rzeczy w poblie sów. Historia naturalna jest niczym wicej ni nazywaniem tego, co widzialne. Std jej pozorna prostota i postawa, która z daleka moe uchodzi za naiwn, tak bardzo jest nieskomplikowana i narzucana przez oczywisto rzeczy. Mona odnie wraenie, e wraz z Tournefortem, Linneuszem czy Buffonem zaczto wreszcie mówi o tym, co od zawsze byo widziane, ale pozostawao nieme ze wzgldu na nieuchronne roztargnienie wzroku. W istocie za wcale nie znikna tysicletnia nieuwaga, ale ukonstytuowao si nowe pole widzialnoci w caym swoim bogactwie.

Nie dlatego historia naturalna staa si moliwa, e patrzono lepiej i bliej. Penoprawnie mona wrcz twierdzi, e jeli nawet wiek klasyczny nie stara si usilnie jak najmniej widzie, to przynajmniej dobrowolnie ogranicza pole swojego dowiadczenia. Od XVII wieku obserwacja jest zmysowym poznaniem, któremu przypisywane s cile negatywne warunki. To oczywicie wykluczenie tego, co zasyszane, ale równie wykluczenie smaku i zapachu, poniewa ze wzgldu na swoj nieokrelono i zmienno nie pozwalaj one na analiz wyodrbnionych elementów, która byaby do przyjcia przez wszystkich. To cise ograniczenie dotyku do wyznaczania paru w miar oczywistych opozycji (na przykad gadkoci i chropowatoci); to prawie cakowite uprzywilejowanie wzroku, który jest zmysem tego, co oczywiste i przestrzenne, a tym samym pozwala na analiz partes extra partes akceptowan przez wszystkich - lepiec w XVIII wieku moe by zatem geometr, nie zostanie naturalist. Na dodatek nie wszystko, co roztacza si przed oczyma, jest wykorzystywane: w szczególnoci kolory nie mog by podstaw uytecznych porówna. Pole widzialnoci, gdzie zacznie wada obserwacja, jest tym, co pozostaje po owych wykluczeniach: to widzialno uwolniona od zmysowego ciaru i podobna malowidom en grisaille. I wanie w o wiele wikszym stopniu to pole, a nie powane wreszcie traktowanie samych rzeczy, okrela warunek moliwoci historii naturalnej i pojawienie si w niej przefiltrowanych obiektów: linii, powierzchni, ksztatów, wypukoci.

Kto powie moe, e uycie mikroskopu kompensuje te ograniczenia i e jeli nawet zmysowe dowiadczenie zamykao si na obszar swoich najbardziej wtpliwych przejawów, rozszerzao si na nowe obiekty obserwacji technicznie kontrolowanej. Faktycznie za ten sam zespó warunków negatywnych ograniczy dziedzin dowiadczenia i umoliwi wykorzystanie narzdzi optycznych. Aby podj lepsz obserwacj za pomoc soczewki, trzeba zrezygnowa z poznania przez inne zmysy i przez to, co zasyszane. Zmiana skali na poziomie spojrzenia winna mie wiksz warto ni korelacje midzy rónorodnymi wiadectwami, jakie wnosz wraenia, lektury i wykady. Jeli nieograniczone pogbianie widzialnoci na jej wasnym obszarze coraz lepiej obejmuje si wzrokiem za pomoc mikroskopu, mikroskop nie zyskuje przez to peni praw. Czego najlepszym dowodem jest fakt, e instrumenty optyczne byy uywane przede wszystkim przy rozwizywaniu problemów podzenia, to znaczy przy odkrywaniu, jak ksztaty, ukady i proporcje waciwe osobnikom dorosym i ich rodzajowi bywaj przekazywane kolejnym pokoleniom, zachowujc przy tym rygorystyczn tosamo. Mikroskop by wykorzystywany nie po to, aby przekracza granice fundamentalnej dziedziny widzialnoci, ale rozwizywa jeden ze stawianych przez ni problemów - podtrzymywanie widzialnych form w kolejnych generacjach. Uycie mikroskopu opierao si na pozainstrumentalnym stosunku rzeczy i wzroku. Stosunku, który okrela historia naturalna. Czy Linneusz nie mówi, e przeznaczeniem Naturalia, w przeciwiestwie do Coelestia i Elementa, jest bezporedni ogld zmysowy? Tournefort uwaa za, e przy poznawaniu rolin przydaje si bardziej analizowanie ich „tak, jak przedstawiaj si oczom”, ni „wyliczanie kadej z odmian z nabon drobiazgowoci”.

Obserwowa - to zatem zadowala si widzeniem. Widzie systematycznie niewiele rzeczy. Widzie to, co w nieco bezadnym bogactwie reprezentacji moe by analizowane, uznane przez wszystkich i nazwane imieniem, które kady zrozumie: „Wszelkie niejasne podobiestwa - powiada Linneusz - przynosz jedynie wstyd sztuce”. Rozwinite w przestrzeni, wyzbyte wszelkich odwzorowa i pozbawione nawet kolorów reprezentacje wizualne bd wreszcie mogy zaoferowa historii naturalnej to, co stanowi jej waciwy obiekt - obiekt, który historia naturalna wprowadzi nastpnie do dobrze zbudowanego, bien fait, systemu jzykowego, jaki zamierza stworzy. A obiektem tym jest rozcigo, która konstytuuje byty naturalne - rozcigo, która przybiera posta czterech zmiennych. I tylko czterech: ksztat elementów skadowych, ilo tych elementów, sposób ich wzajemnego rozmieszczenia w przestrzeni i relatywna wielko kadego z nich. Jak powiada Linneusz w kapitalnym tekcie, „kada nota winna by wyprowadzona z liczby, figury, proporcji i sytuacji”. Kiedy na przykad bdzie si badao narzdy pciowe roliny, niezbdnym i wystarczajcym warunkiem stanie si wyliczenie prcików i supka (bd ewentualnie stwierdzenie ich braku), okrelenie, jakie ksztaty one przyjmuj i wedug jakiej figury geometrycznej rozmieszczone s w kwiecie (koo, szeciobok, trójkt) oraz jaka jest ich wielko w stosunku do innych organów. Owe cztery zmienne, które przykada si w ten sam sposób do piciu czci roliny - korzeni, odygi, lici, kwiatów, owoców - na tyle dobrze precyzuj ukazywan w reprezentacji rozcigo, e mona j bdzie wyartykuowa w opisie akceptowanym przez wszystkich: kady bdzie móg dokonywa takiego samego opisu indywiduum i vice versa, dysponujc tym opisem, kady rozpozna odpowiadajce mu indywidua. W owej fundamentalnej artykulacji widzialnoci dokona si pierwsze zblienie rzeczy i jzyka w sposób, który wykluczy wszelk niepewno.

Kada, wizualnie wyróniona, cz roliny czy zwierzcia daje si zatem opisa o tyle, o ile przyjmuje cztery serie wartoci. Owe cztery wartoci, które dotycz organu bd elementu i determinuj go, Botanicy nazywaj jego struktur. „Przez struktur czci rolin rozumiemy kompozycj i poczenie fragmentów, które tworz jej korpus”. Pozwala ona natychmiast opisywa to, co si widzi, i to na dwa sposoby, ani sprzeczne, ani wzajemnie si wykluczajce. Liczb czy wielko zawsze mona wyznaczy rachunkiem czy mierzeniem; wyraa si je zatem w terminach ilociowych. Natomiast formy i ukady musz by opisywane na innej drodze: bd przez rozpoznawanie w nich form geometrycznych, bd przez analogie, które wszelako winny mie „najwiksz oczywisto”. W ten sposób nawet zoone formy mona opisywa na zasadzie ich widzialnego odwzorowania ciaa ludzkiego, które suy za rezerwuar modelom widzialnoci i ustanawia spontaniczn wi midzy tym, co mona zobaczy, a tym, co mona powiedzie.

Ograniczajc i filtrujc to, co widzialne, struktura pozwala wpisa je w jzyk. Dziki niej caa widzialno zwierzcia czy roliny wkracza w gotowy na jej przyjcie dyskurs. By moe nawet w kocu zdarza si jej samej objawi spojrzeniu poprzez sowa, jak w kaligramach botanicznych, o których marzy Linneusz. Chcia on, aby porzdek opisu, podzia na paragrafy, a nawet jednostki typograficzne reprodukoway ksztat samej roliny. By zmienne tekstu - jego ksztat, ukad i jako - miay wegetatywn struktur. „Dobrze jest i w lady natury: zmierza od Korzenia do odyg, do Ogonków, do Lici, do Szypuek, do Kwiatów”. Naleaoby zatem podzieli opis na tyle akapitów, ile istnieje czci w rolinie, drukowa wielkimi literami to, co dotyczy czci gównych, maymi za analiz „czci czci”. Do tego, na podobiestwo rysownika, który dopenia szkic gr wiatocienia, dorzucioby si wszystko, co skdind wiadomo o rolinie: „Adombracja bdzie zawieraa pen histori roliny, mianowicie jej nazwy, struktur, zewntrzny wygld, natur, uyteczno”. Przeniesiona do jzyka, rolina odcisna si w nim i, na oczach czytelnika, odzyskuje pierwotny ksztat. Ksika staje si zielnikiem struktur. I nie mówcie mi, e to fanaberie systematyka, które reprezentuj tylko wycinek historii naturalnej. U Buffona, który by nieustannym adwersarzem Linneusza, istnieje ta sama struktura i odgrywa t sam rol: „Metoda pogldowa dotyczy bdzie formy, wielkoci, rónorodnych czci, ich liczby, pooenia i samej substancji rzeczy”. Buffon i Linneusz rozwizuj t sam krzyówk; ich wzrok styka si z rzeczami w tych samych miejscach; te same czarne pola zagospodarowuj niewidzialno, w te same jasne i wydzielone kratki wpisuje si sowa.

To, co reprezentacja przedstawia niejasno i w symultanicznej postaci, dziki strukturze podlega analizie i przez to staje si moliwe do ujcia w linearnym potoku mowy. Bo i w rzeczy samej deskrypcja w stosunku do obiektu, na który si patrzy, jest tym samym, co zdanie w stosunku do reprezentacji, któr wyraa: ustanawianiem, krok po kroku, serii. Warto jednak przypomnie, e jzyk w empirycznym ksztacie implikowa dwie teorie: zdania i artykulacji. Zdanie samo w sobie pozostawao puste; artykulacja natomiast formowaa prawdziwy dyskurs dopiero wówczas, gdy wizaa si z jawn lub skryt funkcj sowa „by”. Historia naturalna jest nauk, to znaczy systemem jzykowym, na dodatek umotywowanym i bien fait: jej tok zdaniowy jest penoprawn artykulacj; ustanawianie linearnych serii elementów wykrawa tu reprezentacj w sposób oczywisty i uniwersalny. Podczas gdy ta sama reprezentacja rodzi znaczc ilo odmiennych zda, bo obejmujce j nazwy artykuuje si na róne sposoby, jedno i to samo zwierz, jedna i ta sama rolina bd opisywane w identyczny sposób, o ile midzy reprezentacj a jzykiem bdzie rzdzia struktura. Teoria struktury, obejmujca cao historii naturalnej w epoce klasycznej, kae odgrywa analogiczne role funkcjom, jakie w w tym samym czasie peniy zdanie i artykulacja.

Z tego wzgldu wie moliwo historii naturalnej z mathesis. Sprowadza bowiem w istocie cae pole tego, co widzialne, do systemu zmiennych, które jeli nawet nie przyjmuj liczbowych wartoci, to s doskonale jasne i zawsze wyczerpujce za spraw doskonaego opisu. Mona zatem wród bytów naturalnych ustala system identycznoci i porzdek rónic. Adanson uwaa, e którego dnia uzna si Botanik za nauk cile matematyczn i jej problemy wolno bdzie stawia na wzór algebry czy geometrii: „znajdowa draliwy punkt, który wyznacza lini podziau czy przejcia midzy rodzinami wierzbnicy a wiciokrzewów”, bd te odkry rodzaj rolin (niewane, dzikich czy domowych), które zajmuj zoty rodek midzy rodzin Toinowatych a Ogórecznikami. Wielki acuch bytów na powierzchni globu pojawia si, dziki strukturze, i w sukcesji jzyka deskryptywnego, i na polu uniwersalnej mathesis, która bdzie ogóln nauk o adzie i porzdku. Ten konstytutywny i zoony zwizek powstaje z pozornie prostego opisu widzialnoci.

Wszystko to ma wielk wano przy okrelaniu przedmiotu historii naturalnej. Dany jest on dziki powierzchniom i liniom, a nie dziki funkcjom czy niewidzialnym tkankom. Rolin czy zwierz postrzega si nie jako jedno organiczn, ale poprzez widzialny wykrój narzdów. To apy i kopyta, kwiaty i owoce, dopiero potem oddychanie i pyny wewntrzne. Historia naturalna przemierza przestrze zmiennych widzialnych, symultanicznych i wspóistniejcych, których nie czy wewntrzny stosunek zÜh_c _____e______€________Ip__ “__________________ÍY__k________________________________´__\____´__\___\__-__________'_______'_______'_______'_______'_______'_______'_______'_____&'__@___f'_______'______¸'__s___ '______†'______'______'______'______'______'______'______'______¸'______¸'______¸'______¸'______¸'______¸'_______“__X___i“__7___¸'_______________________'______'_____________'______'______________________'______'______¸'______'_______'_______'______'______________________ '______'______'______'______'_______'______'_______'______'______'______________ šë_fÁ__'_______'_______'_______'_______'_______'______'______'______'______'____________________________________________________________________________________________ROZDZIA VKlasyfikowaI. CO MÓWI HISTORYCY Historie idei czy nauki - przywoywane tutaj w najogólniejszym zarysie - z dobr wiar traktuj pojawiajc si w XVII, a ju zwaszcza w XVIII wieku now dz wiedzy: jeli nie zamiar odkrycia, to co najmniej nadania niepodejrzewanego dotd zasigu i precyzji naukom o yciu. Z owym zjawiskiem tradycyjnie kojarzy si pewn liczb przyczyn i wiele istotnych manifestacji. Wród róde i motywów umieszcza si nowe przywileje obserwacji: moliwoci, czone z ni jakoby od czasów Bacona, i udoskonalenia techniczne, jakie miaby wnie do niej wynalazek mikroskopu. Wymienia si równie wieo zyskany presti nauk fizycznych, które su za model racjonalnoci: poniewa, dziki eksperymentom i teorii, moliwa staa si analiza praw ruchu albo odbicia promienia wiata, czy nie jest czym normalnym poszukiwanie - poprzez eksperymenty, obserwacje i rachunek - praw, które bd organizoway bardziej zoon, cho pokrewn dziedzin istot ywych? Mechanizm kartezjaski, który z biegiem czasu sta si zawad, miaby najpierw posuy za narzdzie transferu, póniej za, troch wbrew sobie, prowadzi od racjonalnoci mechanicystycznej do odkrycia innej racjonalnoci, waciwej istotom ywym. Ponadto wród przyczyn historycy idei umieszczaj, troch bezadnie, i inne wzgldy: zyski ekonomiczne z uprawy roli - wiadectwem s tu fizjokraci, ale równie pierwsze sukcesy agronomii; w pó drogi midzy ekonomi a teori zaciekawienie egzotycznymi rolinami i zwierztami, które próbuje si aklimatyzowa i których opisów, grawiur i próbek dostarczaj wielkie wyprawy badawcze i eksploracyjne - Tourneforta na Bliski Wschód czy Adansona do Senegalu; nade wszystko za etyczn waloryzacj natury wraz z caym, zasadniczo dwuznacznym ruchem, zgodnie z którym i arystokrata, i mieszczanin „inwestuje” pienidze i uczucia w ziemi, tak dugo zaniedbywan przez epoki poprzednie. W samym sercu XVIII wieku Rousseau herboryzuje. Do rejestru przejawów historycy wpisuj nastpnie rónorodne formy, jakie przyjmoway te nowe nauki o yciu, i - jak si powiada - „ducha”, który je oywia. Najpierw zatem byyby one, pod wpywem Descartes'a, mechanicystyczne, i to a do koca XVII wieku; z kolei miayby je naznacza pierwsze, sabo jeszcze zarysowane wysiki chemii, cho przez cay XVIII wiek tematy witalistyczne cieszyyby si pierwszestwem, by doprowadzi wreszcie do powstania jednolitej doktryny - owego „witalizmu”, który w niewiele rónicych si od siebie postaciach gosz Bordeu i Barthez w Montpellier, Blumenbach w Niemczech, Diderot i póniej Bichat w Paryu. W owych rónorodnych porzdkach teoretycznych miayby si pojawia prawie zawsze te same pytania, za kadym razem otrzymujc odmienne odpowiedzi: o moliwo klasyfikacji istot ywych, gdzie jedni, jak Linneusz, utrzymuj, e ca natur mona obj taksonomi, drudzy, jak Buffon - e jest ona zbyt rónorodna i bogata, by zmieci si w tak sztywnym obramowaniu; o proces podzenia, gdzie ci bardziej mechanistyczni s stronnikami preformizmu, inni za wierz w specyficzny rozwój zarodka; o analiz funkcji yciowych (krwiobieg po Harveyu, odczuwanie, motoryczno i, pod koniec wieku, oddychanie). Owe problemy i zrodzone przez nie dyskusje stawiaj przed historykami zadanie rekonstrukcji wielkÜh_c _____e______€________Ip__ “__________________ÍY__k________________________________´__\____´__\___\__-__________'_______'_______'_______'_______'_______'_______'_______'_____&'__@___f'_______'______¸'__s___ '______†'______'_____'______'______'______'______'______'______¸'______¸'______¸'______¸'______¸'______¸'_______“__X___i“__7___¸'_______________________'______'_____________'______'______________________'______'______¸'______'_______'_______'______'______________________ '______'______'______'______'_______'______'_______'______'______'______________ šë_fÁ__'_______'_______'_______'_______'_______'______'______'______'______'____________________________________________________________________________________________ROZDZIA VKlasyfikowaI. CO MÓWI HISTORYCY Historie idei czy nauki - przywoywane tutaj w najogólniejszym zarysie - z dobr wiar traktuj pojawiajc si w XVII, a ju zwaszcza w XVIII wieku now dz wiedzy: jeli nie zamiar odkrycia, to co najmniej nadania niepodejrzewanego dotd zasigu i precyzji naukom o yciu. Z owym zjawiskiem tradycyjnie kojarzy si pewn liczb przyczyn i wiele istotnych manifestacji. Wród róde i motywów umieszcza si nowe przywileje obserwacji: moliwoci, czone z ni jakoby od czasów Bacona, i udoskonalenia techniczne, jakie miaby wnie do niej wynalazek mikroskopu. Wymienia si równie wieo zyskany presti nauk fizycznych, które su za model racjonalnoci: poniewa, dziki eksperymentom i teorii, moliwa staa si analiza praw ruchu albo odbicia promienia wiata, czy nie jest czym normalnym poszukiwanie - poprzez eksperymenty, obserwacje i rachunek - praw, które bd organizoway bardziej zoon, cho pokrewn dziedzin istot ywych? Mechanizm kartezjaski, który z biegiem czasu sta si zawad, miaby najpierw posuy za narzdzie transferu, póniej za, troch wbrew sobie, prowadzi od racjonalnoci mechanicystycznej do odkrycia innej racjonalnoci, waciwej istotom ywym. Ponadto wród przyczyn historycy idei umieszczaj, troch bezadnie, i inne wzgldy: zyski ekonomiczne z uprawy roli - wiadectwem s tu fizjokraci, ale równie pierwsze sukcesy agronomii; w pó drogi midzy ekonomi a teori zaciekawienie egzotycznymi rolinami i zwierztami, które próbuje si aklimatyzowa i których opisów, grawiur i próbek dostarczaj wielkie wyprawy badawcze i eksploracyjne - Tourneforta na Bliski Wschód czy Adansona do Senegalu; nade wszystko za etyczn waloryzacj natury wraz z caym, zasadniczo dwuznacznym ruchem, zgodnie z którym i arystokrata, i mieszczanin „inwestuje” pienidze i uczucia w ziemi, tak dugo zaniedbywan przez epoki poprzednie. W samym sercu XVIII wieku Rousseau herboryzuje. Do rejestru przejawów historycy wpisuj nastpnie rónorodne formy, jakie przyjmoway te nowe nauki o yciu, i - jak si powiada - „ducha”, który je oywia. Najpierw zatem byyby one, pod wpywem Descartes'a, mechanicystyczne, i to a do koca XVII wieku; z kolei miayby je naznacza pierwsze, sabo jeszcze zarysowane wysiki chemii, cho przez cay XVIII wiek tematy witalistyczne cieszyyby si pierwszestwem, by doprowadzi wreszcie do powstania jednolitej doktryny - owego „witalizmu”, który w niewiele rónicych si od siebie postaciach gosz Bordeu i Barthez w Montpellier, Blumenbach w Niemczech, Diderot i póniej Bichat w Paryu. W owych rónorodnych porzdkach teoretycznych miayby si pojawia prawie zawsze te same pytania, za kadym razem otrzymujc odmienne odpowiedzi: o moliwo klasyfikacji istot ywych, gdzie jedni, jak Linneusz, utrzymuj, e ca natur mona obj taksonomi, drudzy, jak Buffon - e jest ona zbyt rónorodna i bogata, by zmieci si w tak sztywnym obramowaniu; o proces podzenia, gdzie ci bardziej mechanistyczni s stronnikami preformizmu, inni za wierz w specyficzny rozwój zarodka; o analiz funkcji yciowych (krwiobieg po Harveyu, odczuwanie, motoryczno i, pod koniec wieku, oddychanie). Owe problemy i zrodzone przez nie dyskusje stawiaj przed historykami zadanie rekonstrukcji wielkpróbuje bezporednio ustanawia systemu naturalnego, „póki nie zostanie doskonale poznane wszystko, co jest znamienne” dla jego systemu. Niewtpliwie, metoda naturalna stanowi „pierwsze i ostatnie powoanie przyrodoznawców”, a wszystkie jej „zapowiedzi winny by traktowane z najwiksz pieczoowitoci”, jak czyni to sam Linneusz w Classes Plantarum; poniewa jednak owej metody naturalnej w skoczonej i zamknitej formie jeszcze brak, „systemy sztuczne s cakowicie konieczne”.

Na dodatek system jest relatywny: moe funkcjonowa tak precyzyjnie, jak si zechce. Jeli wybran cech powouje rozlega struktura ze znaczc liczb zmiennych, rónice ujawniaj si bardzo szybko, natychmiast po przejciu od jednego do drugiego indywiduum, nawet jeli oba ze sob ssiaduj: cecha jest wówczas niemal tosama z czystym i prostym opisem. Jeli natomiast wybrana struktura jest wska i zawiera niewielk liczb zmiennych, rónice pojawiaj si rzadko, a indywidua bd wystpoway w zwartych masach. Cech wybiera si bdzie ze wzgldu na finezj klasyfikacji, do której si dy. Aby ustanowi rodzaje, Tournefort uzna za cech kombinacj kwiatu i owocu. Nie uwaa ich, jak Césalpin, za najbardziej uyteczne czci roliny, pozwalay mu one natomiast na numerycznie satysfakcjonujc kombinatoryk: elementów zaczerpnitych z innych czci roliny (korzeni, odyg i lici) rzeczywicie byo za duo, gdyby potraktowa je cznie, z kolei za mao, gdyby rozpatrywa je z osobna. Linneusz porachowa, e trzydzisci osiem narzdów podzenia, z których kady ma cztery odmiany liczby, ksztatu, usytuowania i propozycji, pozwala na 5776 konfiguracji, co wystarcza do zdefiniowania rodzajów. Jeli natomiast kto chce otrzyma grupy liczniejsze ni rodzaje, musi odwoa si do wszych cech („cech sztucznie przyjtych przez przyrodników”), takich jak same prciki czy sam supek: w ten sposób mona bdzie wyróni klasy czy rzdy.

W ten sposób caa dziedzina rolinnego i zwierzcego królestwa zostanie rozparcelowana. Kada grupa otrzyma nazw. Tote bdzie mona z najwiksz precyzj desygnowa gatunek, nawet bez potrzeby wczeniejszego opisu, za pomoc nazw rónorodnych zespoów, w które zosta wczony. Jego pena nazwa obejmuje ca sie cech, ustalonych a po najwysze klasy. Jednak to imi, na co zwraca uwag Linneusz, dla wygody winno pozosta po czci „nieme” (nie nazywa si klasy i rzdu), po czci „dwiczne”: naley nazwa rodzaj, gatunek i odmian. Rolina, rozpoznana dziki istotnej cesze i za jej pomoc okrelona, prócz tego, co j precyzyjnie desygnuje, bdzie wypowiadaa równie pokrewiestwo wice j z rolinami podobnymi do niej i nalecymi do tego samego rodzaju (a zatem tej samej rodziny i rzdu). Bdzie moga otrzyma imi wasne, a równoczenie ca (jawn lub skryt) seri imion pospolitych, pod którymi wystpuje. „Nazwa rodzajowa jest, by tak rzec, monet z najlepszego kruszcu w naszej botanicznej rzeczypospolitej”. A historia naturalna wypeni swoj fundamentaln powinno, któr jest „dyspozycja i denominacja”, rozkad i nazywanie.

Metoda jest innym sposobem rozwizywania tego samego problemu. Zamiast wykrawania z opisanej caoci - rzadkich bd licznych - elementów, które posu za cechy, metoda polega na ich stopniowej dedukcji. Dedukcja jest tu rozumiana jako odejmowanie. Wychodzi si - tak wanie postpowa Adanson przy badaniu rolin w Senegalu - od gatunku arbitralnie wybranego albo takiego, na który si najpierw przypadkiem natkno. Opisuje si kolejno wszystkie jego czci, ustalajc, jakie wartoci przyjy w nim zmienne. T sam prac podejmuje si przy nastpnym gatunku, równie danym w arbitralnoci reprezentacji; opis winien by równie dokadny jak za pierwszym razem, z tym jednak zastrzeeniem, e nic, co zostao wymienione w pierwszym opisie, nie moe by powtórzone w drugim. Wymieniane s jedynie rónice. To samo z trzecim po dwu pierwszych i tak dalej. Tak, eby w kocu wszystkie osobne rysy wszystkich rolin zostay wymienione raz i nie wicej ni raz. Gdy zgrupowa wokó pierwszych opisów opisy powstae ju po nich, które zmniejszaj si w miar postpu pracy, wida, jak w pierwotnym chaosie zarysowuje si ogólna tablica pokrewiestw. Cecha rodzajowa czy gatunkowa to ów jedyny rys wymieniany na tle milczcych identycznoci. Faktycznie, podobna technika byaby niewtpliwie najpewniejsza, jednak liczba istniejcych gatunków jest taka, e nigdy nie daoby si sprawy doprowadzi do koca. Wszelako badanie istniejcych gatunków ujawnia istnienie „rodzin”, to znaczy bardzo rozlegych grup, w których obrbie rodzaje i gatunki maj znaczc ilo identycznoci. I to tak znaczc, e ujawnia si ona rozlicznymi rysami nawet niewprawnemu spojrzeniu; podobiestwo midzy wszystkimi gatunkami jaskrów bd tojadów jest bezporednio wyczuwalne. Z tego wzgldu, by praca nie cigna si w nieskoczono, trzeba odwróci tok postpowania. Zakada si, e istniej powszechnie przyjte wielkie rodziny, których pierwsze deskrypcje wyznacz, troch na lepo, zasadnicze rysy. Owe wspólne rysy zakada si teraz w sposób pozytywny; potem za kadym razem, gdy napotyka si gatunek czy rodzaj, który jawnie do tej rodziny naley, dosy bdzie wskaza, jakie rónice dziel go od innych gatunków czy rodzajów, sucych mu za naturalne otoczenie. Poznanie kadego gatunku stanie si atwo osigalne dziki owej ogólnej charakterystyce: „Podzielimy kade z trzech królestw na wiele rodzin, które bd gromadziy istoty uderzajco ze sob zwizane, przeledzimy wszystkie ogólne i szczegóowe cechy istot obejmowanych przez owe rodziny”; w ten sposób „mona bdzie mie pewno, e wczamy owe istoty do ich naturalnych rodzin; tak oto, zaczynajc od kuny i wilka, psa i niedwiedzia, poznamy wystarczajco lwa, tygrysa i hien, które s zwierztami z tej samej rodziny”.

Od razu wida, co dzieli metod i system. Metoda bywa tylko jedna, natomiast mona wymyli i stosowa znaczc liczb systemów: Adanson wyliczy ich szedziesit pi. System jest arbitralny w kadej ze swych odson, ale gdy tylko system zmiennych - cecha - zostanie okrelony w punkcie wyjcia, nie ma sposobu na jego modyfikacj, na dodanie bd odjcie choby jednego elementu. Metoda jest narzucana z zewntrz przez globalne odwzorowania przynalene rzeczom; bezporednio transkrybuje percepcj na dyskurs; w swoim punkcie wyjcia jest najblisza opisowi; zawsze jednak pozwala na wniesienie do ogólnej cechy, któr wyznaczya, niezbdnych modyfikacji: rys, uznawany za istotny dla pewnej grupy rolin czy zwierzt, moe okaza si tylko lokaln osobliwoci, gdy si odkryje inne byty, bez wtpienia nalece do tej samej rodziny, które go nie maj; metoda zawsze bywa gotowa na samopoprawki. Jak powiada Adanson, system jest niczym „regua faszywej przesanki w rachunku”; powstaje na mocy decyzji, ale musi by cakowicie spójny; metoda natomiast jest „pewnym uporzdkowaniem przedmiotów czy faktów, zebranych na zasadzie pewnych konwencji czy podobiestw, które wyraa si ogólnym i odpowiadajcym wszystkim przedmiotom pojciem, nie uwaajc wszake tego pojcia za fundamentalne ani tej zasady za absolutn i niezmienn, ani te za tak ogóln, e nie mogaby cierpie wyjtków... Metod róni od systemu waga, jak autor przypisuje pryncypiom: uwaa je za zmienne w metodzie, za nienaruszalne w systemie”.

Co wicej, midzy strukturami zwierzcia czy roliny system uwzgldnia jedynie stosunki koordynacji: poniewa cecha zostaa wybrana nie z racji jej funkcjonalnego znaczenia, ale z racji jej wydajnoci rachunkowej, nie ma adnego dowodu, e w wewntrznej hierarchii indywiduum z takiego akurat ksztatu supka czy z takiego, a nie innego rozkadu prcików wynika ta wanie struktura; to, e zarodnik Adoxae jest midzy kielichem a koron kwiatu, to, e w aronie prciki otaczaj supki, jest niczym mniej i niczym wicej ni „osobliwoci gatunkow”; to fakt nieistotny, bo rzadki, tymczasem podzia na kielich i koron kwiatu zyskuje na wadze dziki czstotliwoci. Ze swej strony metoda - poniewa wychodzi z najogólniejszych, a zmierza do drobiazgowych tosamoci i rónic - jest w stanie ukaza hierarchi zalenoci. I bez wtpienia pozwala zobaczy, jakie cechy s na tyle wane, eby nikt ich w tej rodzinie nie podwaa. W stosunku do systemu to bardzo wany zwrot: najistotniejsze cechy pozwalaj wyróni najbardziej rozlege rodziny, odrbne na pierwszy rzut oka, podczas gdy u Linneusza czy Buffona istotna cecha okrelaa rodzaj: od „konwencji” naturalistów zaleao, jak si faktyczn cech wybierze, aby dokona podziau na klasy i rzdy. W metodzie caociowa organizacja i jej wewntrzne zalenoci bior gór nad boczn translacj staego zestawu zmiennych.

Pomimo owych rónic system i metoda spoczywaj na tym samym podou epistemologicznym. Mona go okreli w paru sowach, mówic, e w wiedzy klasycznej poznanie empirycznych jednostek jest osigalne jedynie na cigej, uporzdkowanej i uniwersalnej tablicy wszystkich moliwych rónic. W XVI wieku tosamo zapewniao pozytywne znami (czsto widoczne, niekiedy ukryte), którego nosicielami byy roliny i zwierzta: na przykad podziau na róne gatunki ptaków wcale nie tworzyy istniejce midzy nimi rónice, ale fakt, e ten poluje noc, tamten yje w wodzie, a jeszcze inny poera ywe miso. Kada istota nosia znami, a gatunek okrelany by zakresem wspólnego herbu. Tote gatunek sam siebie wyznacza, obwieszcza swoj tosamo niezalenie od wszystkich pozostaych: mogoby zatem wcale ich nie by, ale kryteria definicji nie zostayby zmienione dla tych gatunków, które pozostaway widzialne. Jednak poczynajc od XVII wieku, znaki pojawiaj si ju tylko w analizie identycznoci i rónic w reprezentacjach. Oznacza to, e wszelka desygnacja dokonuje si przez odniesienie do wszystkich innych moliwych desygnacji. Pozna to, co w jednostce jest jej wasne - to mie w odwodzie klasyfikacj bd moliwo uporzdkowania reszty jednostek. Identyczno i to, co j znamionuje, definiowane jest przez rezyduum rónic. Bestia czy rolina nie jest tym, na co wskazuje - albo co zdradza - wycinity na niej stygmat; jest tym, czym inne nie s; sama w sobie istnieje na granicy tego, od czego si odrónia. Metoda i system to jedynie dwa sposoby okrelania identycznoci poprzez powszechn sie rónic. Póniej, po Cuvierze, tosamo gatunkow równie bdzie ustalaa gra rónic, ale pojawi si one na tle wielkich organicznych caostek, majcych wewntrzne systemy zalenoci (szkielet, oddychanie, krenie); bezkrgowców nie bdzie definiowao si jedynie przez brak krgosupa, ale równie przez pewien sposób oddychania, istnienie pewnego typu krenia i spójno organizmu, które skadaj si na pozytywn cao. Zamiast rónicujcych cech wewntrzne prawa organizmu stan si przedmiotem nauk przyrodniczych. Klasyfikacja, fundamentalny i konstytutywny problem historii naturalnej, nieuchronnie zostanie umieszczona w dziejowym rozwoju midzy teori znamion a teori organizmu.

V. CIGO I KATASTROFA

W centrum tego systemu jzykowego bien fait, jakim staa si historia naturalna, tkwi pewien problem. Otó mogoby si okaza, e przeksztacenie struktury w cech bdzie niemoliwe, a tym samym nazwa pospolita nigdy nie powstanie z imienia wasnego. Kto zagwarantuje, e opisy nie bd odsania tak rónych elementów jednostki przy przejciu od jednego do drugiego gatunku, i wszelka próba ustanowienia nazwy pospolitej bdzie z góry skazana na niepowodzenie? Kto zapewni, e adna struktura nie funkcjonuje w izolacji od wszystkich pozostaych i nie jest wycznie indywidualnym znamieniem? Aeby moga ukaza si najprostsza cecha, co najmniej jeden element rozpatrywanej struktury musi powtórzy si w innej. Ogólny ad rónic, pozwalajcy ustala rozkad gatunków, zakada bowiem pewn gr podobiestw. Ten problem napotkalimy w izomorficznej postaci przy omawianiu jzyka: aby pojawio si imi pospolite, musiao zaistnie bezporednie odwzorowanie midzy rzeczami, umoliwiajce elementom znaczcym przemierzanie reprezentacji, lizganie si po ich powierzchni, wyapywanie podobiestw, co prowadzio do tworzenia kolektywnych desygnatów. Do zarysowania owej przestrzeni retorycznej, w której sowa powoli nabieray walorów ogólnych, wcale nie byo potrzebne okrelanie statusu tego odwzorowania, ani te tego, czy zostao ono ufundowane na prawdzie; wystarczao, e do mocno narzuca si ono wyobrani. Tymczasem w historii naturalnej, jzyku bien fait, wyobraniowe analogie okazuj si niewystarczajce; radykalne wtpienie, którym Hume obarczy konieczno powtarzalnoci dowiadcze, historia naturalna - zagroona nim jak kady jzyk - musiaa jako obej. A do tego potrzebna bya cigo w naturze.

Wymóg cigoci natury przybiera zupenie inn posta w systemach i w metodach. Dla systematyków cigo jest jedynie zestawianiem, bez luk, rónych regionów, które wyodrbnione zostay przez cechy; wystarcza nieprzerwana gradacja wartoci, jakie w caym zakresie gatunków przyjmuje uznawana za cech struktura; gdy wychodzi si od tej zasady, okazuje si, e wszystkim owym wartociom odpowiadaj realne byty, nawet jeszcze nieznane. „System ukazuje i te roliny, o których dotd nikt nie wspomina, czego nie czyni nigdy katalogowe wyliczenie”. W tej cigoci zestawie cechy nie bd po prostu arbitralnymi konwencjami; stan si odpowiednikami (jeli waciwie si je ustali) osobnych pól na zwartym obrusie natury; bd zajmoway rozleglejsze, cho równie realne miejsca, co idywidua. W ten sposób system pciowy pozwoli, zdaniem Linneusza, na odkrycie prawomocnie wyrónionych rodzajów: „Wiedzcie, e nie cecha konstytuuje rodzaj, ale rodzaj konstytuuje cech, e cecha wynika z rodzaju, a nie rodzaj z cechy”. Z kolei w metodach, dla których najpierw istniej odwzorowania w masywnej i oczywistej postaci, cigo natury nie bdzie czysto negatywnym postulatem (nie ma pustych przestrzeni midzy wydzielonymi kategoriami), ale pozytywnym wymogiem: caa natura tworzy nieprzerwany wtek, gdzie rzeczy coraz bardziej siebie odwzorowuj, a ssiednie jednostki s nieskoczenie do siebie podobne - dlatego te wszelkie cicie, ukazujce nie malek rónic jednostkow, ale rozleglejsze kategorie, jest nierzeczywiste. To cigo fuzji, gdzie kady powszechnik jest nominalny. Nasze idee ogólne, powiada Buffon, „odnosz si do cigej skali przedmiotów, na której widzimy jasno jedynie stany porednie, podczas gdy ekstrema zacieraj si i coraz bardziej wymykaj naszym rozwaaniom (...). Im wicej podziaów wród tworów naturalnych wprowadzimy, tym bardziej zbliymy si do prawdy, poniewa w naturze rzeczywiste s tylko indywidua, natomiast rodzaje, rzdy i klasy istniej wycznie w naszej wyobrani”. W tym samym sensie Bonnet mówi, e „nie ma przeskoków w naturze; wszystko jest w niej stopniowane, zniuansowane. Gdyby midzy jakimikolwiek dwiema istotami bya pustka, z jakiej racji nastpowaoby przejcie od jednej do drugiej? Powyej i poniej kadej istoty zawsze istniej inne, zbliajce si do niej ze wzgldu na pewne cechy, a ze wzgldu na inne - oddalajce”. Zawsze mona zatem odkry „porednie twory”, na przykad polipa midzy zwierzciem a rolin, latajc wiewiórk midzy ptakiem a czworonogiem, map midzy czworonogiem a czowiekiem. W efekcie nasze podziay na rodzaje i klasy „s czysto nominalne”; okazuj si niczym wicej ni „rodkami odpowiadajcymi naszym potrzebom i ograniczeniom wadz poznawczych”.

W XVIII wieku cigo natury jest wymogiem caej historii naturalnej, to znaczy wszelkich usiowa zmierzajcych do ustanowienia adu w naturze i do odkrycia w niej kategorii ogólnych, niezalenie, czy bd one rzeczywiste i dane z góry przez jawne podziay, czy te uyteczne i zwyczajnie wykrawane przez nasz wyobrani. Jedynie cigo moe zagwarantowa, e natura si powtarza i tym samym struktura staje si cech. Natychmiast jednak ten wymóg si rozdwaja. Gdyby bowiem dana bya dowiadczeniu moliwo cisego przemierzania, krok po kroku i w nieprzerwanym ruchu, cigoci indywiduów, odmian, gatunków, rodzajów i klas, powoywanie nauki nie byoby potrzebne; opisowe desygnacje penoprawnie podlegayby uogólnieniom, a jzyk rzeczy spontanicznie przeksztacaby si w dyskurs naukowy. Naturalne identycznoci, wypisane jak wó, stawayby przed wyobrani, natomiast spontaniczne zelizgiwanie si sów w przestrze retoryczn jednoznacznie odwzorowywaoby tosamo bytów w ich narastajcej ogólnoci. Historia naturalna staaby si niepotrzebna, czy moe raczej od dawna ju istniaaby w jzyku naturalnym; gramatyka ogólna byaby równoczenie uniwersaln taksonomi bytów. Jeli jednak historia naturalna, cakowicie rónica si od analizy sów, jest niezbdna, bierze si to std, e dowiadczenie nie przedkada nam, jako takiej, cigoci natury. Oferuje j pokawakowan - istniej bowiem luki w serii wartoci efektywnie przyjmowanych przez zmienne (s istoty, które maj nalene sobie miejsce, cho nigdy nie byo okazji ich zaobserwowa) - i popltan zarazem, poniewa realna przestrze, geograficzna i ziemska, w której yjemy, ukazuje nam istoty wzajemnie wymieszane, których porzdek, wobec wielkiej warstwy taksonomii, jest niczym wicej ni przypadkiem, nieadem i zamieszaniem. Linneusz zwraca uwag, e natura, umieszczajc w tych samych miejscach gbk i koralowca, wcale nie czy, jak chciaby porzdek klasyfikacji, „najdoskonalszej roliny z najprymitywniejszym zwierzciem, ale zestawia niedoskonae zwierzta z niedoskonaymi rolinami”. Adanson stwierdza za, e natura jest „bezadn mieszanin bytów, które poczy ze sob jedynie przypadek; tu zoto jest wymieszane z innym metalem, kamieniem czy ziemi; tam fioek rozwija si obok dbu. Midzy rolinami bka si równie czworonóg, gad i owad; ryby, by tak rzec, mieszaj si z ywioem wodnym, w którym pywaj, i z rolinami, które rosn w gbi wód... Ta mieszanina jest tak powszechna i rónorodna, e wydaje si nawet jednym z praw natury”.

To przeplatanie si jest skutkiem chronologicznej serii wydarze. Ich ródem i miejscem, w którym pierwotnie zaistniay, wcale nie s yjce gatunki, ale przestrze, któr zamieszkuj. Powstaj w stosunku Ziemi do Soca, pod wpywem klimatu, w przeksztaceniach skorupy ziemskiej; wydarzenia te powouj najpierw morza i kontynenty, powierzchni globu; w istoty ywe godz niejako rykoszetem i w poredni sposób - przyciga je i wygania upa, unicestwiaj wulkany, znikaj wraz z zapadajcymi si kontynentami. Niewykluczone nawet, e, jak na przykad przypuszcza Buffon, ziemia bya na pocztku rozarzona do biaoci, zanim stopniowo si ozibia; zwierzta nawyke do ycia w najwyszych temperaturach przemieciy si do jedynego gorcego dzi regionu, podczas gdy tereny umiarkowane czy zimne zostay zasiedlone przez gatunki, które dotd nie miay okazji zaistnie. Wraz z kolejnymi rewolucjami w historii ziemi przestrze taksonomiczna (gdzie ssiedztwa zale od adu cech, a nie od sposobów ycia) zostaa wpisana w konkretn przestrze, wprowadzajc do niej zmiany. Co wicej: zostaa niewtpliwie pokawakowana, wiele za rodzajów, pokrewnych tym, jakie znamy, bd zajmujcych porednie miejsca midzy bliskimi nam gatunkami, musiao znikn, zostawiajc po sobie tylko trudne do rozszyfrowania lady. W kadym razie owa historyczna seria wydarze docza si do warstwy bytów; nie naley do nich na wasno, rozwija si bowiem w realnej przestrzeni wiata, a nie na analitycznym obszarze klasyfikacji; zadaje pytanie o wiat jako miejsce do ycia istot, a nie o owe istoty, które charakteryzuje to, e s ywe. Historyczno, symbolizowana przez opowieci biblijne, bezporednio dotyczy naszego systemu astronomicznego, porednio natomiast - taksonomicznej siatki gatunków; mogo by bowiem i tak, e, prócz Stworzenia i Potopu, „nasz glob dowiadczy te innych rewolucji, które nie zostay nam objawione. Zaley on bowiem od caego systemu astronomicznego, a zwizki, czce ów glob z innymi ciaami niebieskimi, w szczególnoci za ze Socem i kometami, mogy byy sta si ródem wielu rewolucji, po których nie zosta aden widoczny dla nas lad i jedynie mieszkacy ssiednich wiatów co moe o nich wiedz”.

Historia naturalna, aby moga zaistnie jako nauka, zakada zatem istnienie dwóch caoci. Pierwsz z nich ustanawia ciga siatka bytów; cigo owa przyjmuje róne formy przestrzenne; Charles Bonnet wyobraa j w postaci ju to wielkiej linearnej skali, której jeden z koców jest bardzo prosty, drugi bardzo zoony, z niewielkim porednim regionem w centrum, jedynym, do którego mamy dostp, ju to w postaci gównego pnia, od którego odchodziaby z jednej strony ga (miczaków wraz z krabami i rakami jako dodatkowymi rozgazieniami), z drugiej natomiast seria owadów, w której spotykayby si owady i aby; Buffon okrela t cigo jako „rozlegy wtek czy raczej wizk, która od czasu do czasu wypuszcza boczne odgazienia, aby poczy si z wizkami innego rzdu”; Pallas marzy o figurze wielociennej; J. Hermann chciaby stworzy model trójwymiarowy, zoony z wychodzcych ze wspólnego punktu nitek, które rozdzielaj si, „rozprzestrzeniaj na wiele bocznych odgazie”, a potem znowu cz. Od owych przestrzennych konfiguracji, z których kada na swój sposób opisuje cigo taksonomiczn, odrónia si seria wydarze; ona z kolei jest nieciga i róna w kadym z kolejnych epizodów, cho w caoci nie da si jej zarysowa inaczej ni na zwykej osi czasowej (a czas mona pojmowa jako prostoliniowy, pokawakowany bd cyrkularny). W konkretnej postaci i we waciwej sobie gbi cao natury mieci si midzy warstw taxinomiae a lini rewolucji. „Tablice”, jakie przedkada ludzkim oczom i które winien przemierza dyskurs naukowy, s fragmentami wielkiej paszczyzny yjcych gatunków - wykrojonymi, przemieszanymi i utrwalonymi midzy dwiema odmianami czasu.

Wida, do jakiego stopnia sztuczne jest przeciwstawianie, jako dwóch odmiennych i opozycyjnych w zasadniczych wyborach stanowisk, zwolenników niezmiennoci gatunków, zadowalajcych si klasyfikacj bytów naturalnych na niezmiennej tablicy, zwolennikom pewnego rodzaju „ewolucjonizmu”, którzy jakoby wierzyli w odwieczn histori natury i w wielki rozrost bytów w ich nieustannej cigoci. Nieprzerwana trwao siatki gatunków i rodzajów oraz seria wydarze, która j przysonia, stanowi, i to na tym samym poziomie, cz podoa epistemologicznego, dziki któremu wiedza zwana histori naturaln bya moliwa w wieku klasycznym. Nie s to wcale dwa radykalnie odmienne - jako e wynikajce z wyborów filozoficznych starszych i ogólniejszych ni jakakolwiek nauka - sposoby postrzegania natury; to jedynie dwa symultaniczne wymogi w archeologicznej siatce, która w wieku klasycznym okrela wiedz przyrodnicz. I to na dodatek wymogi komplementarne. Zatem nieredukowalne do siebie. Serii czasowej nie da si zintegrowa z gradacj bytów. Epoki przyrodnicze nie okrelaj z góry wewntrznego czasu bytów i ich cigoci; wyznaczaj natomiast midzyczasy, w trakcie których byty owe bd rozprasza si, niszczy siebie, miesza ze sob, oddziela od siebie i wzajemnie przeplata. Nie istnieje i nawet nie moe zaistnie podejrzenie, e w myli klasycznej pojawi si jaki ewolucjonizm czy transformizm, nigdy bowiem nie uznawaa ona czasu za zasad rozwoju organizacji istot ywych; czas dostrzegano jedynie ze wzgldu na moliw rewolucj w zewntrznej przestrzeni, gdzie byty owe yj.

VI. POTWORY I SKAMIELINY

Kto powie, e istniaa, i to na dugo przed Lamarckiem, myl typu ewolucjonistycznego. e wielka bya jej waga w poowie XVIII wieku, dopóki jej rozrostu nie zahamowa Cuvier. e Bonnet, Maupertuis, Diderot, Robinet, Benoît de Maillet niezwykle jasno wypowiedzieli ide, i formy istot ywych mog jedne w drugie przechodzi, obecne gatunki s bez wtpienia skutkiem dawniejszych transformacji, a cay yjcy wiat zmierza ku jakiemu punktowi w przyszoci, nie da si zatem adnej formy stworzenia uzna za definitywnie okrelon i zafiksowan raz na zawsze. W rzeczywistoci analizy owe pozostaj bez zwizku z tym, co dzi rozumiemy przez myl ewolucjonistyczn. Ich tematem jest tablica identycznoci i rónic wobec serii elementów sukcesywnych. Aby myle o jednoci owej tablicy i owej serii, maj do dyspozycji tylko dwa sposoby.

Pierwszy polega na zintegrowaniu sukcesywnej serii z cigoci bytów i z ich dystrybucj w tablicy. Wszystkie byty, które taksonomia rozmiecia w nieprzerwanej synchronii, s wówczas podporzdkowane czasowi. Nie w tym sensie, e seria czasowa stanowi bdzie miejsce narodzin rónorodnych gatunków, które potem horyzontalne spojrzenie rozdysponuje zgodnie z czworobokiem klasyfikacyjnym; w tym sensie natomiast, e kadego punktu taksonomii dotyczy czasowy indykator, a tym samym „ewolucja” nie bdzie niczym innym ni jednolitym i powszechnym przesuwaniem si skali od pierwszego do ostatniego z jej elementów. To system Charles'a Bonneta. Wynika ze najpierw, e acuch bytów, zaczepiony niezliczon iloci ogniw na Boskiej doskonaoci, jeszcze jej nie osign; niezmierzony dystans cigle dzieli Boga i najmniej uomne z jego stworze; ale w obrbie tego, by moe niepokonywalnego, dystansu wszystkie stworzenia zmierzaj bez przerwy ku najwikszej doskonaoci. Wynika std równie, e owa „ewolucja” zupenie nie tyka stosunku istniejcego midzy rónymi gatunkami: kiedy jaki z nich osiga szczebel doskonaoci, który mia ju gatunek bezporednio stojcy nad nim, tamten wcale do niego nie do docza, poniewa, unoszony tym samym pdem, nie móg si nie wydoskonali w tej samej proporcji: „Bdzie istnia cigy i bardziej lub mniej powolny postp wszystkich gatunków ku najwyszej doskonaoci, przez co wszystkie stopnie drabiny nieustannie bd si zmieniay w okrelonym i niezmiennym stosunku... Czowiek, wyniesiony na przebyt godniejszy jego wadz umysowych, pozostawi mapie i soniowi naczelne miejsce, jakie zajmowa poród zwierzt na naszej planecie... Pojawi si Newtonowie wród map i Vaubanowie wród bobrów... Ostrygi i polipy bd w stosunku do wyszych gatunków tym, czym ptaki i czworonogi s teraz wobec czowieka”. Ów „ewolucjonizm” wcale nie tumaczy, e z jednych bytów powstaj inne byty; to w zasadzie sposób na uogólnienie zasady ich cigoci i prawa, zgodnie z którym tworz one nieprzerwan warstw. Na dodatek, w stylu leibnizjaskim, czy cigo czasu z cigoci przestrzeni, a z nieskoczonoci bytów nieskoczono ich denia do doskonaoci. Nie chodzi tu o postpujc hierarchizacj, ale o stay i powszechny ruch raz na zawsze ustanowionej hierarchii. Na koniec wynika std, e czas wcale nie jest jedn z zasad taxinomiae, ale jednym z jej wspóczynników. I e zosta z góry dany, jak wszystkie inne wartoci przyjmowane przez reszt zmiennych. Trudno, Bonnet pozostanie preformacjonist, i to takim, e aden „ewolucjonizm”, przynajmniej w podziewitnastowiecznym rozumieniu, go nie dotyczy; musi zakada, e awatary czy katastrofy globu zostay przedustawnie ustalone po to, eby bezgraniczny acuch bytów zmierza w kierunku bezgranicznej perfekcji: „Ewolucje owe przewidziano i wpisano w zarodki zwierzt ju w pierwszym dniu stworzenia. Ewolucje zwizane zostay bowiem z rewolucjami w systemie sonecznym, które Bóg przygotowa z góry”. Wszechwiat kiedy by larw, teraz jest poczwark, którego dnia rozwinie si w motyla. Wszystkie gatunki wyliniej, zmieni si skóra wiata. Tego typu system, jak wida, nie jest zacztkiem ewolucjonizmu, próbujcym podwaa stary dogmat o staoci gatunków; to taxinomia, na dodatek obejmujca czas. Uogólniona klasyfikacja.

Druga forma „ewolucjonizmu” polega na wyznaczaniu czasowi cakowicie odmiennej roli. Czas nie suy ju do rozmieszczania, na cigej lub niecigej linii narastajcej doskonaoci, caej klasyfikacyjnej tablicy, ale pozwala ukaza kolejne przegródki, które - wspólnie - stworz nieprzerwan sie gatunków. Trzeba zatem po kolei przypisywa zmiennym istoty ywej wszelkie moliwe wartoci, bo to ona jest ostateczn instancj powoli i krok po kroku dokonujcej si klasyfikacji. Odwzorowania i czciowe identycznoci, podtrzymujce moliwo taxinomiae, byyby wówczas znamionami, ujawniajcymi si tu i teraz w tosamym ze sob ywym bycie, który opiera si awatarom natury i tym samym spenia wszystkie warunki, jakie tablica taksonomiczna przewidziaa z góry. Skoro ptaki, zwraca uwag Benoît de Maillet, maj skrzyda tak samo, jak ryby maj petwy, dzieje si tak dlatego, e byy one w epoce odpywu pierwotnych wód wyschymi doradami bd delfinami, które na zawsze wkroczyy do powietrznej ojczyzny. „Równie nasienie owych ryb przeniesione z bagna moe da pocztek tej pierwszej transmutacji gatunku od zamieszkiwania w morzu do zamieszkiwania na ldzie. Sto milionów mogo zgin nie nabrawszy tego przyzwyczajenia; wystarczy jednak, by dwie je nabyy, aby da pocztek gatunkowi”. Zmiany w warunkach yciowych ziemskich istot wydaj si i tu, i w pewnych odmianach ewolucjonizmu prowadzi do powstania nowych gatunków. Jednak wpyw powietrza, wody, klimatu i ziemi na zwierzta nie jest oddziaywaniem rodowiska na funkcj i speniajce j narzdy; czynniki zewntrzne pojawiaj si tu wycznie akcydentalnie, aby ujawnia si cecha. To ujawnienie za, aczkolwiek uwarunkowane czasowo przez pewne globalne wydarzenie, byo a priori moliwe dziki uniwersalnej tablicy zmiennych, która okrela wszystkie dopuszczalne formy istot ywych. Quasi-ewolucjonizm XVIII wieku zdaje si przewidywa zarówno spontaniczn zmian cechy, o której bdzie mowa u Darwina, jak i pozytywne oddziaywanie rodowiska, które bdzie opisywa Lamarck. Ale to tylko retrospektywne zudzenie: w tej formie mylenia nastpstwo czasu nie potrafi zarysowa nic prócz osi, wzdu której postpuj wszelkie moliwe wartoci z góry danych zmiennych. Tym samym za trzeba okreli zasad modyfikacji wewntrznej, dziki której istota ywa, przy okazji naturalnej perypetii, zyskuje now cech.

I tu pojawia si nowe rozdroe: albo zakada u ywej istoty spontaniczn skonno do zmiany formy (a co najmniej do przybierania w kolejnych generacjach cechy lekko odbiegajcej od wyjciowej, przez co stopniowo cecha owa staje si nierozpoznawalna), albo przypisywa jej denie na lepo do finalnego gatunku, który bdzie posiada wszystkie cechy gatunków go poprzedzajcych, ale na wyszym stopniu zoonoci i perfekcji.

Pierwszy system - niekoczcych si bdów - znajdziemy u Maupertuis. Tworzona przez histori naturaln tablica gatunków miaaby by jakoby osigalna dziki, waciwej naturze, równowadze midzy zapewniajc cigo pamici (trwaniu gatunków w czasie i ich wzajemnemu odwzorowywaniu) a skonnoci do dewiacji, z której bierze si historia, rónice i rozproszenie. Maupertuis zakada, e czstki materii obdarzone s aktywnoci i pamici. Przycigajc si wzajemnie, najmniej z nich aktywne tworz substancje mineralne, najaktywniejsze natomiast zarysowuj zoone ciaa zwierzt. Formy bior si z przycigania i przypadku - znikaj, gdy nie mog przetrwa. Ale te, które s w stanie si utrzyma, rodz nowe indywidua, ich pami za zachowuje cechy rodzicielskiej pary. Dopóki dewiacja czstek - przypadek - nie zrodzi nowego gatunku, któremu znowu da przetrwa przemona sia pamici: „Na skutek powtarzalnych uchybie pojawia si niezmierna rónorodno zwierzt”. I tak, krok po kroku, dziki nastpujcym po sobie odmianom byty yjce przyjmuj wszystkie cechy, jakie w nich poznajemy, tworzona za przez owe byty spójna i trwaa warstwa jest, gdy patrze na ni z perspektywy czasu, jedynie fragmentarycznym rezultatem o wiele bardziej zwartej, o wiele subtelniejszej cigoci - cigoci, która zostaa utkana z niezliczonej iloci drobnych rónic, dzi zapomnianych lub poronionych. Przedkadane naszej analizie widzialne gatunki zostay wykrojone z cigego podoa potworów, które pojawiaj si, rozbyskuj, zapadaj w otcha i niekiedy utrzymuj si przy yciu. To punkt zasadniczy: natura ma histori tylko wówczas, gdy jest zdolna do cigoci. Poniewa przyjmuje po kolei wszelkie moliwe cechy (kad warto wszystkich zmiennych), prezentuje si w postaci nastpstwa.

Nie inaczej jest z konkurencyjnym sytemem prototypu i finalnego gatunku. W tym wypadku trzeba wraz z J.-B. Robinetem zaoy, e cigoci nie zapewnia pami, ale projekt. Projekt zoonego bytu, ku któremu zmierza natura, wychodzc od prostych elementów, które stopniowo czy i komponuje: „Na pocztku cz si elementy. Niewielka ilo prostych zasad suy za podstaw wszystkim ciaom”; to one cakowicie rzdz organizacj mineraów; potem „przepych natury” nieustannie ronie „a do bytów, które przechadzaj si po powierzchni globu”; „odmienno organów co do liczby, wielkoci, delikatnoci, wewntrznej budowy i zewntrznego ksztatu tworzy gatunki, które dziel si w nieskoczono wedug nowych kombinacji”. I tak dalej - a do najbardziej zoonej kombinacji, któr poznalimy. Tym samym wszelka cigo natury mieci si midzy prototypem - cakowicie archaicznym, zagrzebanym w mrokach historii - a ekstremaln komplikacj tego modelu, któr obserwujemy, przynajmniej na ziemskim globie, w ludzkiej postaci. Midzy tymi skrajnymi punktami istniej wszelkie moliwe stopnie zoonoci i kombinacji: co na ksztat olbrzymiej serii prób, z których jedne przetrway jako stae gatunki, inne natomiast zostay unicestwione. Potwory nie maj innej „natury” ni waciwe gatunki: „Uwierzmy, e pozornie najbardziej dziwaczne ksztaty (...) koniecznie i penoprawnie nale do uniwersalnego planu bytu; s to metamorfozy prototypu równie naturalne jak wszystkie inne, aczkolwiek oferuj nam odmienne zjawiska, su bowiem przejciu do pokrewnych form; przygotowuj i zagospodarowuj kombinacje, które nastpuj po nich, jako e same zostay wyprowadzone z kombinacji poprzednich; przyczyniaj si do powstania adu rzeczy, a nie do jego burzenia. Kto wie, czy nie dziki tym stworom natura zaczyna produkowa normalniejsze istoty i bardziej symetryczne organizacje”. U Robineta, tak samo jak u Maupertuis, nastpstwo i historia s jedynie rodkami, jakimi dysponuje natura, aby przemierza wtek niezliczonych odmian, do których jest zdolna. Nie chodzi tu zatem o czas czy trwanie, zapewniajce cigo i specyficzno istot ywych w rónorodnych rodowiskach; czas bowiem, na cigym tle wszelkich moliwych odmian, zarysowuje tras, gdzie klimat czy geografia z góry naznaczaj regiony uprzywilejowane i godne tego, by przetrwa. Cigo nie jest widzialnym ladem fundamentalnej historii, gdzie jedna i ta sama zasada yciowa bdzie walczya ze zmiennym rodowiskiem. Cigo poprzedza bowiem czas. Jest jego warunkiem. Historia odgrywa wobec niej rol czysto negatywn: naznacza z góry i pozwala przetrwa albo lekceway i skazuje na zniknicie.

Ma to dwie konsekwencje. Przede wszystkim konieczno pojawiania si potworów - s one niczym szum ta, nieprzerwany bekot natury. Jeli bowiem rzeczywicie czas musi przemierzy - moe ju przemierzy - ca cigo natury, naley zaoy, e znaczna ilo moliwych odmian zostaa skrzyowana, a póniej przekrelona; jak katastrofa geologiczna bya niezbdna, aby od tablicy taksonomicznej wznie si do cigoci poprzez mtne, chaotyczne i pokawakowane dowiadczenie, tak samo mnoenie si potworów bez jutra jest konieczne, aby zej od cigoci do tablicy poprzez seri czasow. Inaczej mówic, to, co z jednego punktu widzenia winno by poczytane za dramat ziemi i wód, z drugiego - za pozorn aberracj form. Potwór zapewnia naszej wiedzy teoretycznej t cigo w czasie, któr, jak powiada codzienne dowiadczenie, potopy, wulkany i zapadajce si kontynenty zamciy w przestrzeni. Drug konsekwencj jest to, e w tak pojmowanej historii znaki cigoci nale cakowicie do porzdku odwzorowa. Poniewa aden stosunek rodowiska do organizmu nie okrela owej historii, wszystkie ywe formy bd w niej dowiadczay wszelkich moliwych metamorfoz i pozostawi za sob jako lad przebytej drogi jedynie, jako punkty orientacyjne, podobiestwa. Po czym mona pozna, e natura, wychodzc od prymitywnego prototypu, nie przestaa szkicowa - prowizorycznie finalnej - figury czowieka? Po tym, e na swojej trasie porzucia tysice form, które zarysowuj jego wstpny model. Ile skamielin wobec ucha, czaszki czy narzdów pciowych czowieka jest czym na ksztat gipsowych rzeb, stworzonych kiedy i porzuconych dla formy doskonalszej? „Gatunek, który odwzorowuje serce ludzkie i z tego powodu zosta nazwany Anthropocardita, (...) zasuguje na szczególn uwag. Jego substancj jest w rodku skale. Ksztat serca imitowany jest w sposób najdoskonalszy z moliwych. Wyrónia si w nim pie yy gównej, czciowo podzielonej na dwoje. Wida te, jak z z lewej komory wychodzi pie wielkiej arterii ze swoimi pomniejszymi rozgazieniami”. Skamielina, wraz ze swoj mieszan natur zwierzcia i minerau, jest uprzywilejowanym miejscem odwzorowa, których domaga si historyk cigoci - tymczasem przestrze taxinomiae rygorystycznie je dekomponowaa.

Potwór i skamielina odgrywaj szczególne role w tej konfiguracji. Wychodzc od wadzy cigoci, któr dysponuje natura, potwór pozwala wydoby rónic; nie ma ona jeszcze ani praw, ani cile okrelonej struktury; potwór to protoplasta specyfikacji, mimo e jest tylko podrodzajem w uporczywym pochodzie historii. Skamielina pozwala przetrwa odwzorowaniom we wszystkich dewiacjach, na jakie zdobya si natura; funkcjonuje jako odlega i przybliona forma identycznoci; wyznacza quasi-cech w wirze czasu. Albowiem potwór i skamielina s niczym wicej ni tyln projekcj identycznoci i rónic, które okrelaj w taksonomii struktur, a potem cech. Midzy tablic a cigoci powouj mroczny region, ruchomy i niepewny, gdzie to, co analiza uzna za identyczno, jest zaledwie niem analogi, to za, co okreli jako znaczc i trwa rónic, bdzie tylko swobodn i przypadkow odmian. Chocia, prawd mówic, historia natury jest tak bardzo niemoliwa do pomylenia w historii naturalnej, dyspozycja epistemologiczna zarysowana przez tablic i cigo tak bardzo fundamentalna, e stawaniu si mona przypisa jedynie porednie miejsce, narzucane przez wymogi caoci. Dlatego pojawia si ono jedynie przy niezbdnym przejciu jednego w drugie. Bd jako midzyczasy, obce istotom yjcym i narzucane im z zewntrz; bd jako ruch nieustannie zarysowywany, cho przywizany do pierwszego zarysu i widoczny jedynie na obrzeach tablicy, na jej pomijanych marginesach. I tak oto, na podou cigoci, potwór nieco karykaturalnie opowiada o genezie rónic, a skamielina, niepewna swoich odwzorowa, kae pamita o pierwszych zadurzeniach identycznoci.

VII. DYSKURS O NATURZE

Teorii historii naturalnej nie da si oddzieli od teorii jzyka. Nie chodzi tu wcale o przenoszenie metody z jednego na drugi obszar. Ani o zgranie poj. Ani o zalety modelu, który, jako e „powiodo mu si” w jednej dziedzinie, powinien by wypróbowany po ssiedzku. Nie chodzi równie o ogólniejsz racjonalno, która narzucaaby podobne formy refleksji nad jzykiem i nad taksonomi. Chodzi o fundamentaln dyspozycj wiedzy, która poznawanie bytów podporzdkowuje moliwoci ich przedstawienia w systemie nazw. Bez wtpienia w rejonie, który dzi nazywamy yciem, istniay inne poszukiwania ni próby klasyfikacji a take analizy odnoszce si nie tylko do identycznoci i rónic. Cho wszystkie one opieray si na czym w rodzaju historycznego a priori, które autoryzowao ich rozproszenie, ich jednostkowe i rozbiene projekty, a przy okazji pozwalao na cieranie si zda, które te mniemania zrodziy. Owego a priori wcale nie powoywa baga odwiecznych problemów, jakie konkretne zjawiska nieustannie przedkadaj ludzkiej ciekawoci; tym bardziej nie tworzy go pewien etap w rozwoju poznania, nagromadzonego przez wieki poprzednie i sucego za - zmienn i korzystn - poywk do hodowli racjonalizmu; nie ograniczao go nawet to, co zwie si zwykle mentalnoci bd „przewodnimi ideami” danej epoki, jeli rozumie przez nie historyczny profil zainteresowa spekulatywnych, naiwnoci i fundamentalnych stanowisk teoretycznych. Owo a priori jest czym, co w okrelonej epoce wykrawa z dowiadczenia pole moliwej wiedzy, definiuje sposób bycia pojawiajcych si tam obiektów, wyposaa codzienne spojrzenie w teori i okrela warunki, pod którymi zwyczajny dyskurs o rzeczach bdzie uwaany za prawdziwy. Historycznym a priori, które w XVIII wieku ufundowao badania i dyskusje nad istnieniem rodzajów, nad trwaoci gatunków i przekazywaniem cech na kolejne pokolenia, jest zaistnienie historii naturalnej: to uznanie pewnego rodzaju widzialnoci za dziedzin wiedzy, definicja czterech zmiennych opisu, ustanowienie przestrzeni pokrewiestw, w której kadej jednostce wolno bdzie zaj ssiednie miejsce. Historia naturalna w epoce klasycznej nie odpowiada czystemu i prostemu odkryciu nowego przedmiotu zainteresowa; obejmuje seri zoonych operacji, które wprowadzaj do zespou przedstawie moliwo staego adu. Konstytuuje jako opisywaln i równoczenie podleg adowi pewn dziedzin empirii. To, co j spowinowaca z teoriami jzyka, tym samym odrónia j od tego, co od XIX wieku uznajemy za biologi, i kae jej odgrywa w myli klasycznej pewn rol krytyczn.

Historia naturalna jest wspóczesna jzykowi: naley do tego samego poziomu, co spontaniczna gra analizujca reprezentacje w pamici, ustalajca ich wspólne elementy, ustanawiajca dziki nim znaki i w kocu przydzielajca nazwy. Mówienie i klasyfikacja wywodz si z owej przestrzeni, któr reprezentacja otwiera wewntrz siebie, jako e jest skazana na czas, pami, refleksj i cigo. Jednak historia naturalna moe i powinna istnie jako jzyk niezaleny od wszystkich pozostaych tylko wówczas, gdy jest jzykiem bien fait. Dobrze zbudowanym i powszechnie obowizujcym. W jzyku spontanicznym i „mal fait” cztery elementy (zdanie, artykulacja, desygnacja i derywacja) zostawiaj midzy sob otwarte szczeliny: osobiste dowiadczenia, potrzeby i namitnoci, przyzwyczajenia, przesdy, bardziej lub mniej rozbudzona uwaga utworzyy setki odmiennych jzyków, które róni si nie tylko form sów, ale przede wszystkim sposobem, w jaki owe sowa wykrawaj przedstawienie. Historia naturalna stanie si jzykiem dobrze zbudowanym dopiero wówczas, gdy gra zostanie zakoczona: gdy deskryptywna ciso uczyni z kadego zdania stay wykrój realnoci (gdy zawsze bdzie mona orzec, co dana reprezentacja artykuuje), a desygnacja kadego bytu penoprawnie wskae mu miejsce, jakie zajmie w ogólnej dyspozycji caoci. W jzyku funkcja czasownika jest uniwersalna i pusta, bo przewiduje jedynie najogólniejsz form zdania, wewntrz którego nazwy bd rozwijay swój system artykulacji; historia naturalna czy obie funkcje w jednoci struktury, która pozwala na wzajemn artykulacj wszystkich zmiennych, jakie mona orzeka o bycie. Podczas kiedy w jzyku desygnacja, ze wzgldu na indywidualne funkcjonowanie, jest skazana na przypadkowe derywacje, które nadaj zasig i ekstensj imionom pospolitym, ustalana przez histori naturaln cecha pozwala oznaczy jednostk i zarazem umieci j w przestrzeni powszechników, które zawieraj si w sobie. Tak oto powyej powszednich sów (i dziki nim, poniewa trzeba je wykorzystywa do pierwszych opisów) powstaje gmach wtórnego systemu jzykowego, gdzie rzdz wreszcie Waciwe Nazwy Rzeczy: „Metoda, dusza nauki, desygnuje przy pierwszym podejciu jakiekolwiek ciao naturalne w taki sposób, e ciao to wypowiada waciw mu nazw, owa nazwa za przypomina wszystkie wiadomoci, jakie nagromadziy si z biegiem czasu na temat tak nazywanego ciaa - tak oto w najwyszym pomieszaniu odkrywa si suwerenny ad natury”.

Jednak za to istotne nazywanie - za przejcie od widzialnej struktury do cechy taksonomicznej - trzeba drogo zapaci. Aby dopeni i zamkn figur, która od monotonnej funkcji sowa „by” przechodzi do derywacji i wkracza w przestrze retoryczn, jzyk spontaniczny nie potrzebowa nic prócz gry wyobrani, to znaczy bezporednich odwzorowa. Natomiast aby taxinomia bya moliwa, natura musi by rzeczywicie i w peni ciga. Jzyk wymaga tylko podobiestwa wrae, klasyfikacja wymaga zasady najmniejszej moliwej rónicy midzy rzeczami. To continuum, ukazujce si w tle nazywania, w luce midzy deskrypcj a dyspozycj, trzeba myle jako istniejce przed jzykiem - jako jego warunek. Nie tylko dlatego, e powouje system jzykowy bien fait, dlatego równie, e zdaje spraw z kadego jzyka w ogóle. Bez wtpienia bowiem cigo natury stanowi okazj do wiczenia pamici, gdy pewna reprezentacja, dziki niejasnej i sabo widocznej identycznoci, przypomina inn reprezentacj, i pozwala zastosowa do obu arbitralny znak nazwy pospolitej. To, co w w wyobrani uchodzio za lepe podobiestwo, byo jedynie bezrefleksyjnym i mtnym zarysem nieprzerwanego wtku identycznoci i rónic. Cho tego jeszcze nie wiedziano, wyobrania (a to ona, umoliwiajc porównywanie, uzasadnia jzyk) tworzya dwuznaczne miejsce, gdzie zrujnowana, cho natarczywa cigo natury czya si z pust, cho czujn cigoci wiadomoci. Tote nie mona by byo mówi, nie znalazoby si miejsca dla najmniejszej nazwy, gdyby w gbi rzeczy, przed wszelk reprezentacj, natura nie bya ciga. Aby ustanowi bez luk wielk tablic rodzajów, gatunków i klas, historia naturalna musiaa jzyk wykorzystywa, krytykowa, klasyfikowa - i w kocu policzy na nowo koszty jzyka, jako e jego warunkiem moliwoci bya wanie owa cigo. Rzeczy i sowa cile si ze sob splataj: natura przejawia si tylko poprzez sie denominacji, ale te, cho bez owych nazw pozostawaaby niewidoczna i niema, migocze za nimi jako ich tylne to, nieustannie obecna poza owym czworoktem, który wszake przedkada j wiedzy i czyni widzialn dopiero wówczas, gdy zostanie przewietlona jzykiem.

Dlatego bez wtpienia historia naturalna w epoce klasycznej nie moga ukonstytuowa si jako biologia. Do koca XVIII wieku bowiem ycie nie istnieje. S jedynie byty oywione. Tworz one jedn, czy raczej wiele klas w serii wszystkich bytów wiata: o yciu mona mówi jedynie jako o cesze - w taksonomicznym sensie sowa - w powszechnej dystrybucji bytów. Rzeczy naturalne zwyczajowo dzieli si na trzy klasy: mineray, którym przypisuje si wzrost, cho bez ruchu i czucia; roliny, które wzrastaj i s zdolne do czucia; zwierzta, które spontanicznie si przemieszczaj. Jeli chodzi o ycie i próg, jaki ono ustanawia, w zalenoci od przyjtych kryteriów mona je dowolnie przesuwa wzdu caej skali. Jeli, za Maupertuis, okrela si je przez mobilno i relacje pokrewiestwa, przycigajce ku sobie elementy i utrzymujce je razem, wówczas trzeba umieszcza ycie ju w najprostszych czsteczkach materii. Znajdzie si o wiele wyej na skali, gdy definiowa je jako bogat i zoon cech, jak to czyni Linneusz, kiedy za kryteria ycia uzna narodziny (z nasienia lub przez pczkowanie), odywianie si (przez wchanianie), starzenie si, ruch zewntrzny, wewntrzny przepyw pynów, choroby, mier, obecno naczy, gruczoów, skóry i agiewek (utriculus). ycie nie stanowi oczywistego progu, powyej którego wymagane s cakowicie nowe formy wiedzy. To tylko kategoria klasyfikacyjna, jak wszystkie pozostae zalena od ustalonych kryteriów. I jak wszystkie pozostae skonna do rónych niejasnoci, gdy chodzi o precyzyjne wyznaczenie jej granic. Jak zoofit zamieszkuje dwuznaczne pogranicze zwierzt i rolin, tak samo skamieliny, tak samo metale mieszcz si na niepewnej granicy, gdzie nie wiadomo, czy trzeba, czy jeszcze nie trzeba mówi o yciu. Jednak cicie midzy istot yw a nieoywion nigdy nie stanowi zasadniczego problemu. Jak powiada Linneusz, naturalista - nazywa go Historiens naturalis - „odrónia wzrokiem czci cia naturalnych, stosownie opisuje je wedug liczby, ksztatu, pooenia i proporcji oraz je nazywa”. Naturalista jest specjalist od ustrukturowanej widzialnoci i cechujcego nazywania. Nie od ycia.

Nie naley zatem czy historii naturalnej, która rozwijaa si w epoce klasycznej, z niejasn jeszcze i bekotliw filozofi ycia. W rzeczywistoci przeplata si ona z teori sów. Historia naturalna mieci si równoczenie przed jzykiem i za nim; burzy jzyk codzienny, ale tylko po to, aby go odbudowa i odkry, jak sta si moliwy za spraw lepych odwzorowa wyobrani; krytykuje go, ale po to, by odsoni jego fundament. Podejmuje go i zamierza doprowadzi do doskonaoci, ale równie dobrze zawraca go do pocztku. Przeskakuje codzienny sownik, sucy mu za bezporednie podoe, i po drugiej jego stronie zamierza odnale co, co stanowio jego racj bytu; mimo to caa si mieci w przestrzeni jzyka, w zasadzie jest bowiem rozwanym uyciem sów, a za swój ostateczny cel uznaje nadanie rzeczom prawdziwych nazw. Midzy jzykiem a teori natury istnieje zatem stosunek typu krytycznego: poznawa natur - to, wychodzc od jzyka, budowa jzyk prawdziwy, który na dodatek odkryje, pod jakimi warunkami moliwy jest wszelki jzyk i w jakich granicach ma swoj dziedzin wanoci. Kwestia krytyczna istniaa zatem w XVIII wieku, ale zwizana z form okrelonej wiedzy. Z tego powodu nie moga wybi si na autonomi i zyska waloru zapytywania radykalnego: nieustannie krya w regionach, gdzie problemami byy odwzorowania, sia wyobrani, natura i natura ludzka, warto idei ogólnych i abstrakcyjnych, krótko, mówic stosunki midzy percepcj podobiestwa a prawomocnoci pojcia. W epoce klasycznej kwestia krytyczna - Locke i Linneusz, Buffon i Hume daj temu wiadectwo - dotyczya podstawy odwzorowa i istnienia rodzajów.

Pod koniec XVIII wieku pojawi si nowa konfiguracja, która definitywnie zasoni przed wspóczesnym widzeniem star przestrze historii naturalnej. Po pierwsze - krytyka przemieci si i oderwie od podoa, które j zrodzio. Podczas gdy Hume czyni z problemu przyczynowoci przypadek generalnego pytania o podobiestwa [ressemblances], Kant, izolujc przyczynowo, odwraca kwesti; tam, gdzie do tej pory szo o ustalenie relacji tosamoci i odmiennoci na cigym tle podobiestw, trzeba pokaza przeciwstawny problem syntezy tego, co rónorodne. Za jednym zamachem kwestia krytyczna przesuwa si od pojcia do sdu, od istnienia rodzaju (otrzymywanego przez analiz reprezentacji) do moliwoci wizania reprezentacji ze sob, od prawa do nazywania do podstaw orzekania, od nominalnej artykulacji do samego zdania i czasownika „by”, który je tworzy. Tym samym kwestia ta zyskuje powszechn wano. Zamiast zastanawia si wycznie nad stosunkiem natury do natury ludzkiej, pyta wprost o moliwo wszelkiego poznania.

Ale - po drugie - w tej samej epoce ycie zyskuje autonomi wobec klasyfikacyjnych poj. Wymyka si relacji krytycznej, która w XVIII wieku bya konstytutywna dla wiedzy przyrodniczej. Wymyka si, co oznacza dwie rzeczy: ycie staje si takim samym jak inne przedmiotem poznania i z tego powodu uwalnia si od krytyki grosso modo; ale opiera si równie sdowi krytycznemu, który przejmuje na swój rachunek i przenosi we wasnym imieniu na wszelkie moliwe poznanie. Tote przez cay XIX wiek - od Kanta do Diltheya i Bergsona - krytyczny namys i filozofie ycia bd siebie wzajemnie podejmoway i nawzajem sobie przeczyy.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
slowa - rozdzial 6, ROZDZIA? VI
słowa rozdzial 3
Podstawy zarządzania wykład rozdział 05
2 Realizacja pracy licencjackiej rozdziałmetodologiczny (1)id 19659 ppt
Ekonomia rozdzial III
rozdzielczosc
kurs html rozdział II
Podstawy zarządzania wykład rozdział 14
7 Rozdzial5 Jak to dziala
Klimatyzacja Rozdzial5
Polityka gospodarcza Polski w pierwszych dekadach XXI wieku W Michna Rozdział XVII
Ir 1 (R 1) 127 142 Rozdział 09
Bulimia rozdział 5; część 2 program
05 rozdzial 04 nzig3du5fdy5tkt5 Nieznany (2)
PEDAGOGIKA SPOŁECZNA Pilch Lepalczyk skrót 3 pierwszych rozdziałów
Instrukcja 07 Symbole oraz parametry zaworów rozdzielających
04 Rozdział 03 Efektywne rozwiązywanie pewnych typów równań różniczkowych
Kurcz Język a myślenie rozdział 12
Ekonomia zerówka rozdział 8 strona 171

więcej podobnych podstron