Obóz Wszystkich Świętych
• Nowakowski Tadeusz •
• 1958 •
Akcja powieści rozgrywa się w roku 1947 w obozie dla Polaków, którzy po wojnie nie powrócili do kraju. Są to tzw. "dipsi”- displaced persons - ludzie bez przynależności państwowej. Obóz położony jest w Papenburgu na północy Niemiec. Głównym bohaterem Obozu Wszystkich Świętych jest podporucznik Stefan Grzegorczyk, który podejmuje zaskakującą decyzję i żeni się z Niemką, Urszulą Heinemann. Fakt ten nadaje mu odrębny status wśród mieszkańców obozu. Grzegorczyk jest po prostu izolowany przez rodaków, co pozwala mu na ostrą, bezkompromisową obserwację polskiej zbiorowości. Obóz w Papenburgu potraktowany zostaje jako pars pro toto Polski, jego mieszkańcy zaś jako nosiciele cech określonych historiozoficznym mianem „Polonia Aeterna” (wieczna Polska). Trawestując znane słowa Goethego Grzegorczyk określa polskie stereotypy jako das ewig polonische („wieczna polskość”). Do stereotypów owych należy sentymentalizm, ckliwość, zasklepianie się w martyrologii, wreszcie poklask wobec grafomaństwa i tandety umysłowej („Miał wrażenie, że ojczyzna podkasała spódnicę i pokazała posiniaczone łydki”).Swoistą rozrywką „człowieka obozowego” jest rozmyślanie. Podporucznik Grzegorczyk nazywa je seansem spirytystycznym. Punktem wyjścia kolejnych seansów stają się pytania w rodzaju: „Co to jest patriotyzm? Co to jest ojczyzna? Trucizna czy lekarstwo? Dar niebios czy przekleństwo? Błogosławieństwo czy wymysł piekieł na zgubę człowieka?” Zestaw pytań wskazuje na ambiwalentną postawę podporucznika: poczuciu plemiennej wspólnoty towarzyszy niechęć wobec odwiecznych polskich stereotypów oraz tego wszystkiego, co K. Wyka w Życiu na niby nazwał lichotą materiału ludzkiego.
Próba oderwania się od Polski, Polaków i polskości, podjęta przez bohatera Obozu Wszystkich Świętych, kończy się niepowodzeniem. Małżeństwo z Niemką nie udało się, Grzegorczyk powraca więc do obozu w Papenburgu w roli syna marnotrawnego. I ponownie dostaje się pod władzę odwiecznych polskich stereotypów: „Wszędzie na ciebie czyha i wszędzie cię odnajdzie twoja zachłanna, zazdrosna ojczyzna, ten zbiorowy obowiązek, istność moralna... ”
"Pod tym pięknym rodzimym niebem roi się przecież od złoczyńców , cwaniaków, nadętych głupców, frazesowiczów, patriotów-psychopatów, fanatyków -terrorystów, od drobnej i odświętnej kanalii. Taki sam Papenburg jak tutaj, jeno na większą skalę" (T.Nowakowski).
Maciej Urbanowski
„Obóz Wszystkich Świętych” po latach Tadeusz Nowakowski: „Obóz Wszystkich Świętych”, Czytelnik 1990.
DL 1990, nr 4
„Obóz Wszystkich Świętych” Tadeusza Nowakowskiego jest powieściowym debiutem tego pisarza z 1957 roku. Książka ugruntowała Nowakowskiemu opinię jednego z najciekawszych prozaików literatury emigracyjnej. O jej walorach epickich, bogactwie języka, dobrej konstrukcji pisali tacy krytycy jak J. Wittlin czy J. Sakowski. W przeszłości niejednokrotnie próbowano wydać „Obóz Wszystkich Świętych” w Polsce, nieprzezwyciężoną przeszkodą była jednak współpraca autora z Radiem Wolna Europa; ona też była powodem rozsypania składu gotowej do druku powieści. Dopiero dwa lata temu książka stała się dostępna dzięki drugoobiegowej oficynie „Pokolenie”, obecna edycja „Czytelnika” ma szansę ukazania nie-wątpliwych wartości „Obozu...” szerszemu gronu czytelników.
Książka Tadeusza Nowakowskiego, podobnie jak wcześniejsze opowiadania z temu „Szopa za jaśminami” (1947), wyrasta z doświadczeń wyniesionych przez autora z przeszło dwuletniego pobytu w obozie dla dipisów, displaced persons, byłych więźniów hitlerowskiego reżimu. Długie miesiące po zakończeniu wojny przechodzili swoisty czyściec w licznych obozach na terenie Niemiec, czekając na dalszą wędrówkę, najczęściej na emigrację, rzadziej do własnych krajów.
Opisany przez T. Nowakowskiego obóz w Papenburgu czeka na swoją szansę od dwóch lat. Jest rok 1947. Kolejny rok beznadziejnej egzystencji wypełnionej czekaniem. Papenburg widzimy oczyma podporucznika Grzegorczyka, obozowego nauczyciela. Grzegorczyk, posiadający wiele z rzeczywistych doświadczeń autora, to enfant terrible obozu, zbuntowany wobec niego, prowokujący rozmaite skandale, a zarazem wnikliwie obserwujący życie papenburskiej społeczności. Dla głównego bohatera powieści Papenburg bowiem to obóz, który jest zarazem obrazem Polski i świata z jego szaleństwami i paradoksami.
„Obóz Wszystkich świętych” „leży to krainie absurdu, pod równoleżnikiem smutnej groteski”. I właśnie tutaj człowiek ukazuje Grzegorczykowi swoją prawdziwą twarz. Pełen absurdów, obóz jest paradoksalnie prawdziwszy od idyllicznie fałszywej normalności życia pokojowych Niemiec. „Prawdziwe jest tylko to, co widział i przeżył pod tym niebem (...) Reszta jest przywidzeniem i kłamstwem” powie główny bohater, przypominając pierwszy dzień wolności — oszalały tłum mordujący i gwałcący, zabijający się o łyk alkoholu metylowego, kopulujący wśród umierających. Zdemoralizowane wojną i własnym cierpieniem ofiary stały się katami. Młoda Żydówka i jej przypadkowy obrońca giną zamordowani przez rozwścieczone absurdalną plotką współwięźniarki. Śmierć bowiem nie budzi w Papenburgu trwogi. Jest co najwyżej przeszkodą w zabawie, czasem „błogosławionym incydentem” umilającym bezczynność obozowej egzystencji. Tak naprawdę świętość jest nieobecna w Papenburgu.
Nowakowski, doskonale portretując mieszkańców obozu, jest pesymistą, który świadom tragizmu ich przeżyć nie potrafi nie dostrzec zła, małości i głupoty. Stąd tak wiele karykaturalnych wręcz portretów rozmaitych maniaków tworzących projekty Polski Międzykontynentalnej, „rozpiętej między trzydziestoma krajami przyszłego osiedlenia.”. Szczególnie zjadliwie portretowana jest w „Obozie...” „inteligencja” magister Raczka, major Kosko, czy nauczycielka Biedronka, kryjąca za bombastycznym patriotycznym frazesem i ideologicznym bełkotem złodziejstwo, korupcję czy zwykłą głupotę i chamstwo.
Grzegorczyk stawia w obliczu tych ludzi pytania, które są być może najważniejsze w tej powieści: „Co to jest patriotyzm? Co to jest ojczyzna? (...) Trucizna czy lekarstwo? Dar niebios czy przekleństwo? Błogosławieństwo czy wymysł piekieł na zgubę człowieka?”. Wszak Papenburg z jego absurdami, złem i głupotą to Polska, tylko mniejsza. Czy dla tej Polski walczył? Czy może Polska to młodość i świat przedwojennej Bydgoszczy tak pięknie oddany na kartach powieści? Dla której Polski rozstrzelano ojca Grzegorczyka, pijaka i hulakę, kochającego aż za cenę życia swoje miasto?
Na te pytania nie ma łatwych odpowiedzi. Nie ma od nich ucieczki. Ślub Grzegorczyka z Niemką, Urszulą Heineman, nie pozwala zapomnieć ani o przeszłości ani o teraźniejszości. Nie można uciec od samego siebie. Powrót Grzegorczyka do znienawidzonej „kamiennej trumny” Papenburga jest klęską buntownika.
„Obóz Wszystkich Świętych” kryje w sobie wiele gorzkiej ironii, sarkazmu i czarnego humoru. Nowakowski, wnikliwie opisując życie Papenburga, starannie unika patosu martyrologii. Jest to wynik nieufności wobec literatury, — jak powie ustami głównego bohatera — będącej „umoralniającą, pokrzepiającą kosmetyką”, chorą na patriotyczne elephantasis. Gdzie indziej pisał przecież autor „Szopy za jaśminami”: „literatura, ten nie byle jaki przestępca wojenny, też czeka na swoją Norymbergę «za» beztroski stosunek do śmierci i męki ludzkiej, pokazywanej w dydaktycznych, kolorowych obrazkach”. Jeśli więc pojawi się w „Obozie...” nuta patosu, też blisko niej brzmią tony satyry, groteski czy pamfletu. Nieprzypadkiem nazywano tę powieść „tragikarykaturą". Podkreślano też zbieżności obozowych światów Tadeusza Nowakowskiego i Tadeusza Borowskiego, szczególnie „Biwy pod Grunwaldem”. Nasuwa się również porównanie z inteligenckimi porachunkami, z patriotycznym stereotypem, zwłaszcza z „Jeziorem Bodeńskim” S. Dygata.
Zachęcając więc do lektury „Obozu Wszystkich Świętych” pamiętajmy, że nie ku pokrzepieniu serc pisał swą powieść T. Nowakowski. Powiedział bowiem: „(...) ostrożnie z cudotwórczymi, sienkiewiczowskimi witaminami «P»! Podawać je (...) w niedużych ilościach. I kazać popijać kubełkiem zimnej wody.”