„Ślub” Witold Gombrowicz
OSOBY
Ignacy - Ojciec i Król
Katarzyna - Matka i Królowa
Henryk - Syn i Książę
Władzio - Przyjaciel i Dworzanin
Mania - Służąca i Księżniczka
Pijak
Kanclerz
Szambelan
Szef Policji
Biskup Pandulf
Dygnitarz-Zdrajca
Dygnitarze, Pijacy, Dworzanie,
Damy, Zbiry, Lokaje
„ Człowiek jest poddany temu, co tworzy się „między” ludźmi i nie ma dla niego innej boskości jak tylko ta, która z ludzi się rodzi” Taki „kościół ziemski” objawia się Henrykowi we śnie. Henryk wynosi swego ojca do godności króla, aby ojciec udzielił mu ślubu, po czym sam ogłasza się królem i sam chce sobie tego ślubu udzielić…. To wszystko odbywa się poprzez Formę tzn. ze ludzie łącząc się między sobą narzucają sobie sposób bycia, mówienia, działania…i każdy zniekształca innych będąc zarazem przez nich zniekształcany.
Stąd dramat ten jest przede wszystkim dramatem Formy. Chodzi o odtworzenie wieczystego konfliktu naszego z Formą.
Deformacji poddany jest w pierwszym rzędzie bohater, a urzeczywistnia się to tak:
Świat wewnętrzny Henryka deformuje świat zewnętrzny: jemu to wszystko się śni, sceny nabierają patosu albo smutku za sprawą natężonej pracy jego ducha
Świat zewnętrzny narzuca się Henrykowi, który czasem zachowuje się w sposób niezrozumiały dla niego samego, bo musi przystosować się do swych partnerów, którzy dyktują mu styl.
Jest więc ta deformacja wzajemna
Akt I
We śnie ukazuje się Henrykowi-żołnierzowi we Francji podczas ostatniej wojny-jego dom w Polsce i rodzice. Dom wydaje się przemieniony w karczmę, rodzice-w karczmarzy, jego narzeczona Mania, to karczemna służąca, którą Henryk z trudnością rozpoznaje.
H widzi jakiś kościół, myśli, że jest sam, ale spostrzega też jakiegoś idiotę, który, nie daj Boże, jest gotów go dotknąć ( o Matko kochana!). Okazuje się, że to jego przyjaciel-Władzio. H mówi mu, że obawia się, że okolica jest przeklęta i oni SA przeklęci. Przeprasza go, że tak sztucznie mówi, ale nie może tego robić w sposób naturalny. ( w ogóle często go za to przeprasza). Władzio przekonuje H, że nie ma co się przejmować majakami skoro oni oboje SA z krwi i kości. Wyłania się karczma, pokój podobny do jadalnego pokoju w Małoszycach, ale przecież oni SA we Francji na linii frontu… Wołają kogoś i wychodzi Ojciec, mówi śmiesznie, trochę gwarowo, w go poznaje, ale H twierdzi, że to nie jego ojciec. Wchodzi Matka. To rodzice H, ale on ich nie rozpoznaje od razu. Syt. jest sztuczna nad wyraz i dlatego H nie może mówić po prostu za swoimi rodzicami, bo to wszystko jest takie tajemnicze jakby się jakaś msza odprawiała Wreszcie wszyscy się rozpoznają, ale np. ojciec nie pozwala H uściskać matki, bo „lepi z daleka”. H i w stwierdzają, że rodzice H zwariowali. Matka daje im jeść. H orientuje się, że to sen, a wszystko jest tylko w jego głowie. Ojciec domaga się od H należnego mu szacunku, tzn., żeby H nie zaczynał jeść zanim ojciec nie zacznie.
Na krześle w głębi pokoju śpi Mańka, dawna narzeczona H a teraz karczemna dziewka, H jej nie poznaje, pyta, co się stało z Manią-jego dawną narzeczoną. Wreszcie ją poznaje i nie podoba mu się to:
„A narzeczona utopiona w dziewce
Zaszpuntowana i zabita dziewką, i na zawsze
Zamknięta w dziewce…O, to świństwo!”
Ale w sumie to mu to wszystko jedno ( nie kumam gościa:/) Nie chce wracać do przeszłości, ale i tak wspomina z rodziną ich ostatni wspólny wieczór. Za 3 miesiące miał być jego ślub, ale to przepadło, została obok niego pustka i próżnia. Ojciec oburza się, że każdy chce macać Mańkę, wrzeszczy: ”Świnia, świnia, świnia!”. Wtacza się Pijak i od razu wyzywa Mańkę od świni a za nim wszyscy ją wyzywają, pijak chce od Mańki świni i butelki gorzki. Ojciec zabrania jej usługiwać pijakowi, ale potem pozwala. Pijak stwierdza, że ojciec się go boi i chce mu dać. Podżegają go do tego H i inni pijacy, Pijak chce mu dać, ale Ojciec ma zbyt nieruchoma mordę. Ale usiadła mu na niej mucha i już pijak się zamierzył, ale wtedy ojciec przemówił, wybuchł i z furia zaczął wrzeszczeć, żeby go nie dotykać, bo jest niedotykalny, bo jak go dotknął, to on ich przeklnie. Pijacy więc ogłosili go Królem niedotykalnym. H zatrzymuje scenę krzykiem „Stać!”. Nie wie jak ma się zachować, ale przecież jakoś się musi zachować. Znów przeprasza w za sztuczność. A ten go przekonuje, że nie powinna go obchodzić sztuczność, skoro on sam jest naturalny. H układa strategie bycia naturalnym. Siedzieć? Nie. Spacerować? Bez sensu. Długo zastanawia się co zrobić. Decyduje się na uklęknięcie i tym gestem robi ze swego ojca króla. Tego klęczenia się nie da usunąć. Okrzyki „Król!” rosną w tempie przyspieszonym, wchodzą Dostojnicy. Ojciec-Król, bardzo spragniony czci, każe im kłaniać się swemu synowi, ale H nie wie co się w ogóle dzieje ( „Cóż to za bzdura?”). Ojciec twierdzi, że to właśnie H wybawił go przed chwila od „dutknięcia” przez pijaka. Ojciec poleca się opiece Boga i składa przed nim ślub, ale robi to tak i mówi tak, jakby to był ślub składany prze H przed Ojcem. Za miłość, cześć poszanowanie i parę innych fajnych rzeczy Ojciec ma H przywrócić jego narzeczoną i dać ślub przyzwoity. Ależ H jest zdziwiony. <hihi> Ojciec chce zhańbiona Mańkę przywrócić do godności dawnej, bo jutro ślub! Henio nic nie kapuje Wchodzi marsz weselny i uroczysty pochód. Muzyka gra, wszyscy tańczą. Ale Pijak obiecuje, że jeszcze „dutknie” Króla, oj „dutknie”
Akt II
Pijak uciekł z dybów i krąży w pobliżu, a H stara się zrozumieć sens snu. Ojciec sprowadził nawet Biskupa, aby udzielił ślubu H. Ojciec obawia się zdrady Henryka. Na Sali jest Dostojnik-Zdrajca, który odwraca sens wszystkiego o czym mówią bohaterowie, wszystko wyśmiewa.. Ślub ma się odbyć za chwilę, bo tak oświadczył i nakazał Ojciec-Król więc tak musi być. Władzio został przydzielony do służby Henryka.. Stwierdza H, że musi się przystosować do okoliczności i udawać, że na serio bierze tę hecę. Wszystko mu jedno, grunt, że ożeni się z Manią. Zdrajcy wyśmiewają H, ale ojciec ich ucisz jako król (żałosny jest), a i tak boi się, że H jego i siebie skompromituje. Chce, żeby H się odezwał i odpowiedział na obrazy, ale jest cały w strachu, czy oby h odezwie się „mondrze.” Ale H to nie interesuje. Oświadcza, że dawno stracił swoją godność, ale Ojciec mu ją przywrócił i teraz H chce wziąć ślub.
Wtacza się Pijak Chcą go wyrzucić. Kanclerz wskazuje mu palcem drzwi i się zaczyna…cała epopeja o palcu( to jest nieźle pogrzane) Pijak woła:” Ale to palic!” a potem wyciąga swój palec i wskazuje nim na H. Wszyscy się tam patrzą, gdzie on wskazuje, Pijak ma poczucie władzy. Chciałby H tym palcem…o zgrozo DOTKNĄĆ!!!!!!!!!!! Zamieszania narobił aż Król zasłabł. H grozi, że sam pijakowi ten palec schowa, a potem, że się obudzi i wszyscy znikną.<ha1 spryciarz!>. Scena zamiera, H wygłasza monolog: może to nie sen, tylko on faktycznie zwariował. Król zostaje ogłoszony wariatem, ale dla H nie jest nim, bo broni cnoty i godności. Dalej chcą wyrzucić pijaka, ale on chce z nimi pogadać i zgadzają się, żeby pogadać mondrze.
Scena zamienia się w elegancki five o'clock. Pijak wyjawia H, że jest spisek przeciwko królowi. Miesza H w głowie, bo H przyznaje się, że nie wierzy w Boga a pijak na to: to jak może ślub od króla przyjmować skoro królewska władza ma być od Boga? „ a ten biskup tyż przecie nie sam z siebie biskup.” H wierzy w prawo moralne i Godność Człowieczą, ale te są ustanowione przez ludzi. To tak jakby H sam ojca ustanowił królem więc dlaczego ma go uznawać nad sobą? H spostrzega, że to on mianował króla więc tak jakby sam wyniósł Manię do godności dziewicy więc co to za dziewica? Czuje się jakby celebrował jakąś mszę. Stwierdza, że jest kapłanem, ale pijak mówi to samo o sobie. Wreszcie wybucha i gada H do słuchu o religii, której oboje SA kapłanami. Oni sami stwarzają Boga, kościół ich jest n ziemi nie z nieba. Znowu Pijus wyjeżdża z paluchem. Pyta H czy chce aby go pijak tym palcem namaścił na kapłana. „ On by się tylko macał!” zauważa rozzłoszczony H. Zdrajca mówi do pijaka „kochany ambasadorze” <no proszę!> ambasador stwierdza, że w ostatnim czasie wielu wybitnych dygnitarzy oddaliło się od tronu, bo koncepcja władzy ojca-króla jest nie na miarę nowych czasów. Kto dziś wierzy w jakiś raz na zawsze ustalony kodeks moralności i przyzwoitości?? Przecież nie ma nic stałego i ustalonego. Wszystko stwarza się między ludźmi. Zarzuca też H, że to on jest największym wrogiem króla. Wiele osób uważa, że to jemu należy się władza. Powinien ja objąć, a wtedy sam sobie da ślub. Pijak namawia h, żeby tylko trącił króla. H orientuje się, że namawiają go do zdrady. Jeśli on trąci króla to tak, jakby oni go trącili. Oświadcza, że nie bierze na serio ani ich ani tej rozmowy i ze wszystkiego w ogóle to sobie kpi. Zarzucają mu, że się upił. Nazywa ich zdrajcami, a jego ust pada to słowo, a zdrajcy podchwytują i zaczynają krzyczeć ”Zdrada! Zdrada!” a przecież on nie to chciał powiedzieć. H jest igraszką igraszki, ma świadomość jak wszystko mu się wymyka, ale i tak ma chęć opanować króla i odebrać mu władzę. Sam stanowić prawo, czystość i świętość. Ogłasza się Bogiem! Ale jakoś się opamiętuje i jednak nie chce zdradzić ojca. ( Strasznie się kolega miota ) Król opanował ojca, wcale go nie cieszy to, że wszyscy się na niego patrzą, słuchają go. Król krzyczy w nim, że h to zdrajca. Tego już za wiele dla naszego Henryczka. Każe aresztować ojca wcześniej dotykając go palcem. Obejmuje władzę. Pijaka skazał na śmierć, ale ten przed wykonaniem wyroku chce zobaczyć ostatni raz Manię, aby zabrać do trumny jej obraz. Kombinuje strasznie, chce, żeby Mania trzymała jakiś kwiat. Prosi ją, zęby ten kwiatek trochę opuściła i nagle wyjmuje go z ręki, ale nie z ręki Mani tylko Władzia!!! A już h prowadził Manię do ślubu, a tu proszę, taka siurpryza. Pijak skojarzył Manię i Władzia
Akt III
Wszystko zostało zaaresztowane: parlament, wojsko, ludność, sądy, departamenty, szpitale, nawet policja siedzi. Jest spokój i wilgoć. H nakazał wszystkich przyprowadzić na swój ślub, a zwłaszcza ojca i matkę przywlec za mordy. Stwierdził, że opanował sytuację i zmusi wszystkich tych bydlaków, żeby wytworzyli wszystko co będzie chciał, a gdy już dostatecznie napompują go potęgą i majestatem, wtedy sam da sobie ślub. Wchodzi biskup Pandulf i wrzeszczy: ”Nie!” Oświadcza „nikczemnemu uzurpatorowi”, że Bóg istnieje i że ślub, którego H sobie udzieli nie jest ślubem, ale występkiem. H wrzeszczy na Pandulfa, że się zalał swoim kardynałem i Kościołem rzymskim i Panem Bogiem. Pandulf przeklina Henryka, a ten w odpowiedzi i za karę go dotyka (zboczeńcy) i każe aresztować. Zbiry wynoszą Pandulfa. H pyta, czy ludzie o nim nie gadają i czy go nie wyśmiewają w związku z tym, że Pijak skojarzył jego narzeczoną z innym mężczyzną. Ale kanclerz cos kręci, że nic nie wie i w ogóle jest już stary więc może nie zauważyć. Do komnaty wdziera się matka, chce, żeby H pomógł bitemu ojcu. Wpada ojciec, z za nim zbiry; wrzeszczy, że go pobili. H dotyka rodziców, taka świętość, a on ich dotyka. Oni go przeklinają („Żebyś skonał!/Żeby cię matka poroniła!/Żeby cię ojciec zdusił!/Żebyś dziecka swojego nie miał!/Żeby cię dzieci wygoniły!/Żeby cię dzieci zadusiły!/Żeby cię dzieci oślepiły!) H każe ich usunąć. Kanclerz czyta gazetę i obwieszcza, że jest gdzieś wojna, całkiem musi być niedaleko, bo słychać strzały armatnie. Rodzice H myślą o schowaniu się do schronu, ale H nie wydaje żadnych rozkazów, bo wie, że to nieprawda. Chce rodziców wtrącić do więzienia, bo SA pijani, ale ojciec chce się jeszcze przedtem z H napić i mówi mu, żeby się nie żenił z Manią, bo ona się puszczała z Władziem dawnemi czasy. Ojciec widział ich w krzakach w dniu zaręczyn M i H. Ojciec i matka nakręcają H, żeby zrobił się jeszcze bardziej zazdrosny o Mańkę, ale on przegania ich precz. Chce pomówić z Władziem, żeby zobaczyć czy coś jest faktycznie między nim a Manią, a jeśli cos jest, to…H wypytuje Władzia, ale on zaprzecza jakoby cos takiego miało miejsce. Mania mówi h, że go kocha ( w sensie Henryka, nie Władzia). Ale H cały czas mówi o tym Pijaku, który faktycznie złączył ich jak kapłan. H zaczyna wątpić czy w ogóle istnieje, niby myśli i czuje, ale i tak wszystko rozgrywa się między nim a innymi ludźmi. Nie spocznie póki nie weźmie z Mania ślubu. Ona wychodzi. A H w rozmowie dyktuje Władziowi, co ma odpowiadać na jego pytania. Opowiada mu o swojej koncepcji ślubu i prosi w końcu, alby na ceremonii Władzio zabił się. („będziesz musiał zabić siebie samego-i to jedynie z tego powodu, że ja ci to każę i że mnie się tak zachciało”). H każe mu na tę propozycje odpowiedzieć: „Jeżeli chcesz, Henryk, to tak, bardzo chętnie” i tak nim manipuluje, że Władzio w końcu się godzi. H daje mu nóż.
<teraz0bardzo długi monolog tego debila, w nic nie wierze, ani w boga, ani w rozum.
Wchodzi bal. Kanclerze przedstawia Henrykowi gości weselnych. H mówi o nich, że to nie ludzie tylko karykatury. On i Mania „wytwarzają” między sobą miłość, tzn: tak się zachowują jakby się kochali, ale to wszystko sztuczność nad sztuczności. H cały czas daje Mani instrukcje jak ma się zachowywać i to wypowiada je tak głośno, żeby wszyscy zgromadzeni słyszeli. Wśród gości wymieniani są poeci: Paul Valery, Reiner Maria Rilke, pianista: Chopin ( ale nie z imienia-mówi się tylko o jego długich włosach i suchotach) Wszyscy kłaniają się H w ten sposób wpompowując w niego boskość. Zbiry na rozkaz H przynoszą i rzucają do stóp H jego ojca, matkę i pijaka. Lecą jakieś śpiewki o kadrylu i burgundzie, ogólnie alkohol się leje strumieniami i co chwila ktoś wykrzykuje jakieś jego nazwy. H przedstawia wszystkim swój scenariusz ślubu. Chce posadzić Manię na krzesła na środku i dotknąć jej-to będzie ich ślub, a wszyscy goście mają w tym momencie uklęknąć, aby ten ślub uświęcić. Rozkazuje rozwiązać matkę i ojca, aby mogli się na niego rzucić., ale oni nic z tych rzeczy. H podbiega do ojca, ale nie ośmiela się go dotknąć, tylko nazywa go świnią i dawaj! Wszyscy się wyzywają od świń, Pijak grozi H, że go dotknie (PALIC powraca, o nie!!!) i w rzeczy samej Henryka dotyka, ale nie sam pijak tylko jego dotyk go dotyka. Ale nagle ratuje sytuację Władzio, a właściwie to, co z niego zostało. Goście rozstępują się i ukazuje się jego martw ciało. H przyznaje się, że to z jego rozkazu, teraz już może sobie dać ślub. Ale wycofuje się z tego: ” Aha! Zdaje się, że nic z tego nie będzie, bo…już nie mam ochoty...(do Mani) Przepraszam” Zamiast ślubu tam pogrzeb. H wyrzeka się wszelkiej odpowiedzialności za cokolwiek, co tam się wydarzyło. Przecież to wynika tylko z tego, że ludzie łączą się ze sobą i tworzą nowe układy. On jest niewinny. Matka przekonuje go, żeby się zachowywał zwyczajnie, ale on nie może, jest uwięziony, chociaż niewinny. Wreszcie poleca, aby go dutknęli i strażnicy kładą mu ręce na ramiona. Wynoszą ciało Władzia, wychodzi pochód żałobny.
(kurtyna)
Koniec męki! Nikomu nie życzę…
4