Niezbędność dziadków / 21 styczeń 2008
Anna Brzezińska
Nie tylko wnuki potrzebują dziadków. Dzięki wnukom dziadkowie mają kontakt ze światem, mogą spojrzeć na swoje życie jako dobrze przeżyte. Ale też mogą wnukom pomóc w poszukiwaniu sensu życia.
Ludzkie życie trwa przeciętnie około 75 lat. Uczeni dzielą je na kilka etapów, z których każdy jest odrębną jakościowo całością: dzieciństwo, dorastanie, wczesna dorosłość, średnia dorosłość, późna dorosłość. W każ-dym z nich doświadczamy innego rodzaju nacisków biologicznych (płynących ze strony ciała) oraz społecznych (oczekiwań ze strony otoczenia, w którym żyjemy). W żadnym jednak okresie życia nie moglibyśmy zaspokajać swych potrzeb osobistych i społecznych bez obecności i pomocy innych osób. To dzięki nim stajemy się tak naprawdę ludźmi - dzieci dzięki dorosłym, a dorośli dzięki dzieciom.
W objęciachrodziców i dziadków
W pierwszych miesiącach życia dziecka pochylają się nad nim różni ludzie, uśmiechają się do niego, dotykają, biorą na ręce, pokazują świat z coraz to innej perspektywy. Najczęściej są to rodzice oraz dziadkowie. To oni zaspokajają potrzeby dziecka, uczą je podstawowych umiejętności pozwalających na coraz bardziej samodzielne poczynania; dzięki nim zaczyna mówić, myśleć, zapamiętywać, nawiązywać kontakty.
W dzieciństwie człowiek zdobywa podstawowe umiejętności niezbędne w życiu. Uczy się chodzić, mówić, nawiązywać kontakty społeczne, poszerza się jego wiedza, najpierw o najbliższym otoczeniu, potem o świecie, kształtuje się obraz własnej osoby, budzi samoświadomość. Dziecko opanowuje sztukę pisania, czyli najważniejsze, bo w największym stopniu uniezależniające od pomocy innych ludzi, narzędzie poznawania świata i kontaktowania się z nim. Jednocześnie jednak doświadcza wielu bolesnych sytuacji - bolą wybijające się zęby, boli ciało po kolejnym upadku ze schodów, oparzona świecą ręka; cierpi, gdy dorośli nie są zadowoleni z postępów w przedszkolu i szkole, nieraz okupionych ogromnym wysiłkiem; czuje się źle, gdy rówieśnicy nie chcą się z nim bawić, gdy krzywdzą je najbliższe osoby. Wtedy jego głównymi pocieszycielami, opiekunami i powiernikami często stają się dziadkowie. To z nimi zostaje, gdy rodziców kolejny raz wieczorem nie ma w domu, to często z nimi czy u nich spędza wspaniałe wakacje. Jak pisze Erikson, w okresie dzieciństwa „dzieci muszą nauczyć się ufać temu, że inni troszczą się o ich podstawowe potrzeby; jeśli opiekunowie odrzucają dziecko lub są niekonsekwentni, dziecko może spostrzegać świat jako niebezpieczny, pełen niegodnych zaufania i niewiarogodnych ludzi; matka lub główny opiekun jest „kluczowym czynnikiem społecznym w rozwoju dziecka”. Współcześnie coraz częściej rolę takiego „głównego” opiekuna zaczyna pełnić babcia lub dziadek, wcale nie rodzice.
Po pomoc do dziadków
W okresie dorastania człowiek oddala się od rodziców, podważa sens stworzonej przez nich wizji świata, coraz częściej chce iść własną drogą ku własnym celom. Często znajduje się w sytuacjach niebezpiecznych, odczuwa samotność, zachowuje się tak jak inni, choć wcale tego nie chce, stawia pytania, na które nie znajduje odpowiedzi. Ale coraz rzadziej zwraca się o pomoc i radę do rodziców. Dzieje się tak, bo nie chce być taki, jak oni, ani żyć tak, jak oni. Co prawda, po latach okaże się, że właściwie żyje tak, jak oni, tęskni do takiego domu, jaki miał w dzieciństwie, a jego własny zaczyna choćby w niewielkim stopniu przypominać ten dawny - rodzinny.
Okres dorastania to czas „wybijania się na niepodległość”, budowania własnej tożsamości. Wymaga to przekształcenia więzi z rodzicami z relacji typu „dziecko-dorosły” na „młodszy dorosły-starszy dorosły”. To bardzo trudne zadanie dla obu stron. W tym okresie życia główne źródła napięć w relacjach z rodzicami związane są z dojrzewaniem seksualnym i osiąganiem tożsamości płciowej, budowaniem własnej niezależności w wielu obszarach jednocześnie. Człowiek musi od nich odejść, by móc kiedyś powrócić - już nie jako dziecko, ale jako młody dorosły.
W tym okresie życia dziadkowie stają się często jedynym źródłem wsparcia, zrozumienia i akceptacji. Kontakt z nimi jest pełen ciepła, to po prostu dobre bycie razem, bez zobowiązań i wymagań, to czas na wysłuchanie i wypłakanie się, a niekiedy także źródło wsparcia finansowego w sprawach, których rodzice „na pewno nie zrozumieją”, jak np. kolejny prezent dla ukochanego czy ukochanej.
Młodzi zostają rodzicami
Wczesna dorosłość, czyli okres między 20. a 35. rokiem życia, to przede wszystkim tworzenie rodziny i rozpoczęcie kariery zawodowej, czyli - jak nazwał to Levinson - budowanie „dorosłej” struktury życia. Z jednej strony młody człowiek czuje wielką energię i ochotę do działania, przeżywa wiele satysfakcji z osiąganych efektów, podejmuje wielkie i czasami bardzo ryzykowne wyzwania. Z drugiej doświadcza silnych obciążeń, musi rozwiązywać konflikty typu „małżeństwo czy praca”, „praca czy dziecko”, „rozwój osobisty czy przyszłość rodziny”, „ja czy grupa”. W tym okresie kształtuje się też styl życia, zaczynają się utrwalać różne sposoby radzenia sobie z codziennymi utrapieniami. Jest to także czas budowania wsparcia społecznego na dalsze lata dorosłości, zawiązywania przyjaźni.
Sytuacja zmienia się, gdy pojawi się dziecko. Młodzi rodzice zaczynają towarzyszyć jego zmaganiom z życiem - najpierw jako opiekunowie i pierwsi wychowawcy, potem jako nauczyciele, doradcy, konsultanci, przewodnicy w trudnych życiowych sytuacjach. Doświadczają trudów niemowlęctwa, dzieciństwa, bojów dziecka o pozycję wśród rówieśników, początków walki o własną tożsamość w okresie dorastania. Zaczynają rozumieć swoich rodziców dopiero wtedy, gdy sami nie bardzo wiedzą, jak postępować z takim „wykluwającym” się nastolatkiem. Wtedy nieocenionym źródłem różnorodnego wsparcia zaczynają być często dziadkowie ich dziecka. Zagonieni zapominają jednak, że dziecko jest ich, a nie dziadków. Przypominają sobie o tym dopiero wtedy, gdy przestaje ono wykonywać ich polecenia czy prośby, gdy niechętnie wraca od dziadków do domu, gdy dopomina się o kontakt z nimi, gdy im powierza większość swych spraw i tajemnic.
Rodzice zostają dziadkami
Średnia dorosłość, czyli wiek między ok. 30/35 a 60/65 lat, to czas - jak mówi Levinson - „zbierania owoców”. Człowiek funkcjonuje w różnych strukturach społecznych, ma coraz większy wpływ na podejmowane w nich decyzje, przesuwa się w górę na drabinie społecznej. Przeżywa różne satysfakcje: jako głowa własnej rodziny, jako pracownik lub pracodawca, także jako obywatel. W tym wydawałoby się spokojnym okresie jest jednak wiele źródeł niepokoju, np. obawa przed utratą pracy, konflikty w pracy, słabe zarobki, pogarszające się zdrowie, konieczność opieki nad starzejącymi się rodzicami. U niektórych pojawia się tzw. kryzys środka życia, zmuszający do głębokiej refleksji nad sensem dotychczasowych poczynań.
W tym właśnie okresie ludzie zazwyczaj zostają dziadkami. Liczni badacze (np. Turner, Helms czy Bee) zwracają uwagę, że podejmowanie roli babci i dziadka ma swoją lepszą i gorszą stronę. Ta pierwsza to poczucie, iż jest się dla wnuków źródłem miłości i zrozumienia, wiedzy, mądrości i doświadczenia. Babcie i dziadkowie czują się potrzebni, czasem zastępują rodziców, są towarzyszami zabaw i przewodnikami. To powoduje u nich wzrost poczucia własnej wartości, nadaje życiu sens szczególnie po przejściu na emeryturę.
Jest jednak i ciemniejsza strona. Dla wielu ludzi pojawienie się wnuków to widomy znak ich starzenia się, między dziadkami i rodzicami pojawiają się konflikty związane z metodami wychowania dzieci. Dochodzi też do rozdźwięku pomiędzy oczekiwaniami rodziców oraz samych dzieci a aktywnością babci czy dziadka na polu zawodowym, towarzyskim czy społecznym.
Dziadkowie potrzebują wnuków
Helen Bee (1998) wyróżniła trzy typy dziadków ze względu na rodzaj kontaktu, jaki ich wiąże z wnukami. Typ pierwszy - nazwijmy go „dziadkowie-dalecy krewni” - ma chłodny, pełny dystansu stosunek do wnuków, rzadko kontaktuje się z nimi, zajęty swoimi sprawami. Według badań, jakie prowadzili Cherlin i Furstenberg, jest ich ok. 29 proc. Typ drugi - czyli „dziadkowie-opiekunowie” - angażuje się niezwykle mocno w opiekę nad wnukami, nierzadko zastępuje zajętych rodziców (tych jest około 16 proc.). Wreszcie typ trzeci (ok. 55 proc. populacji dziadków) to „dziadkowie-towarzysze” - kochają swe wnuki, poświęcają im dużo czasu, ale nie zastępują rodziców.
Późna dorosłość, rozpoczynająca się ok. 60/65. roku życia, to piękny czas, ale pod warunkiem, że człowiek ma sieć wsparcia społecznego oraz zasoby finansowe, dające poczucie niezależności. Niestety, jest to także okres, gdy wyraźnie spada kondycja psychofizyczna, gdy człowiek ostatecznie usuwa się z kręgu zawodowego, traci kolejno najbliższych mu ludzi, gdy sam zaczyna przygotowywać się do śmierci, coraz częściej potrzebuje opiekuna. Jednocześnie jest to czas głębokich refleksji, pojawia się swoista wielkoduszność, łagodność i dystans. Dopiero teraz widać, że nie tylko wnuki potrzebują dziadków, ale także vice versa. To dzięki wnukom dziadkowie mają kontakt ze światem, mogą być na bieżąco z różnymi nowinkami technicznymi, dzięki nim mogą spojrzeć na swoje życie jako dobrze przeżyte i wartościowe. Ale też mogą swoim wnukom pomóc w poszukiwaniu sensu życia, pokazać im, skąd są, jaka tradycja jest ich tradycją, jakie są ich korzenie, dokąd zawsze mogą wrócić, gdy pobłądzą.
Przez całe swoje życie mamy do czynienia ze splataniem się ścieżek rozwojowych ludzi w różnym wieku i o różnym poziomie kompetencji. Na rozwój pokolenia młodszego znaczący wpływ mają pokolenia starsze, ale też młodzi wpływają na rozwój starszych. Korzystając ze wsparcia otoczenia oraz ze zdobytych już umiejętności, człowiek dąży do tych nowych celów i dzięki temu nabywa nowe kompetencje. Napięcie powstające w trakcie kontaktu z osobami o innych kompetencjach jest więc podstawowym czynnikiem naszego rozwoju. W tym więc sensie nie tylko rodzice i dziadkowie kształtują ścieżki rozwoju swych dzieci i wnuków, ale także młodzi wpływają na rozwój swoich rodziców i dziadków.