Akademia im. Jana Długosza w Częstochowie
Wydział Filologiczno-Historyczny
Instytut Filologii Polskiej
MICHAŁ WILK
numer albumu: 62173
kierunek studiów: filologia polska
EPISTOLOGRAFICZNY AUTOPORTRET
STANISŁAWA PRZYBYSZEWSKIEGO
Praca magisterska napisana
pod kierunkiem naukowym
dra hab. Artura Żywiołka, prof. AJD
Częstochowa 2015
Spis treści:
Wprowadzenie...................................................................................................................5
1. Legenda literacka Stanisława Przybyszewskiego........................................................11
1.1. Legenda literacka Stanisława Przybyszewskiego................................................11
1.2. Stan badań............................................................................................................16
1.3. Okres młodości Przybyszewskiego (1868-1889).................................................19
1.4. Okres studencki (1889-1893)...............................................................................23
1.5. Życie z Dagny Juel (1893-1901)..........................................................................27
1.6. Próba stabilizacji (1901-1927).............................................................................33
2. Kategoria autokreacji w epistolografii........................................................................43
2.1. Wprowadzenie do teorii listu...............................................................................43
2.2. Paradoksy listu.....................................................................................................51
2.3. List jako materiał badawczy................................................................................54
2.4. Epistolografia jako literatura................................................................................61
2.5. Autobiografia, autokreacja, autofikcja.................................................................68
3. Epistolograficzne autoportrety Stanisława Przybyszewskiego...................................77
3.1. Charakterystyka korespondencji Przybyszewskiego...........................................77
3.2. Autobiografizm Przybyszewskiego.....................................................................84
3.3. Autoportrety „genialnego Polaka”.......................................................................86
3.4. Przybyszewski i relacje interpersonalne..............................................................96
3.5. Przybyszewski-twórca.......................................................................................103
3.6. Przybyszewski – redaktor i patriota...................................................................109
3.7. Przybyszewski-mąż............................................................................................118
3.8. Epistolografia ostatnich lat życia Przybyszewskiego........................................120
Zakończenie...................................................................................................................129
Bibliografia....................................................................................................................139
Wprowadzenie
Stanisław Przybyszewski – polski pisarz, poeta i dramaturg, twórca tekstów
krytycznych, artysta okresu Młodej Polski, charakteryzowany również jako skandalista,
przedstawiciel cyganerii krakowskiej (również bohemy berlińskiej) oraz nurtu polskiego
dekadentyzmu – to bez wątpienia postać intrygująca, zagadkowa i trudna do
jednoznacznego opisania, zarówno jako twórca, jak i człowiek.
Przez Augusta Strindberga nazwany „genialnym Polakiem”, przez Tadeusza Boya-
Żeleńskiego Smutnym Szatanem, przez bliskich po prostu Stachem, sam przez siebie
określany kapłanem nowej sztuki, meteorem – później określony mianem Meteora
Młodej Polski, czego wyrazem jest inskrypcja nagrobna z tym określeniem, a także
publikacja Stanisława Helsztyńskiego pod tym samym tytułem. Był wielkim
orędownikiem skrajnego estetyzmu modernistycznego, wyrażonego w haśle „sztuka dla
sztuki”, od czego Przybyszewski przez całe życie i pracę twórczą nie odstąpił, nawet
wówczas, gdy na gruncie artystycznym pojawiały się nowe myśli i prądy. Kazimierz
Wyka pisał, że pisarz „jak rzadko kto w eur. [europejskiej] literaturze wcielił
w wypowiedział siłę i prowokację modernist. [modernistycznego] buntu”
Bardzo wyraźnie odcisnął swój ślad nie tylko w literaturze i sztuce polskiej, ale
także europejskiej, w takich krajach jak Niemcy, Czechy, Rosja, a także Chorwacja,
Bułgaria czy Norwegia. Przez jednych uwielbiany, aż do skrajnych przejawów
ubóstwienia, przez innych znienawidzony i odrzucony, określony mianem degenerata
i propagatora niemoralnych postaw. Legenda już za życia, a później postać wielu
niejasności, mistyfikacji. Z tego właśnie powodu postać Przybyszewskiego jest
niezwykle interesująca, skłaniająca do wielu refleksji i postawienia tez badawczych:
jaki był naprawdę?, jak inni odbierali jego życie i twórczość?, jak pojmował sam siebie
i jak przedstawiał? To tylko nieliczne pytania, które można zadać w przypadku tego
pisarza.
Józef Dynak w książce Przybyszewski. Dzieje legendy i autolegendy pisze, że
„o tym, jaki pisarz był naprawdę, nie dowiemy się najprawdopodobniej, już nigdy”
dlatego też każdorazowe odkrywanie tej prawdy jest tak naprawdę tworzeniem kolejnej
literackiej legendy, stawianiem hipotez, które można albo udowodnić lub też nie, choć
1 Roman Taborski, Stanisław Przybyszewski, [w:] Literatura Polska. Przewodnik encyklopedyczny, t.2.,
red. kom. red. (przewodn.) Krzyżanowski Julian, od 1976 Hernas Czesław, Warszawa 1985, s. 256.
2 Józef Dynak, Przybyszewski. Dzieje legendy i autolegendy, Wrocław 1994, s. 28.
6
Wprowadzenie
tak naprawdę nigdy ze stałą stanowczością. Prac dotyczących recepcji
Przybyszewskiego powstało już stosunkowo dużo, publikowano również wiele
wspomnień i opinii, również książek opisujących poszczególne aspekty życia
i twórczości Meteora Młodej Polski. Z kolei na temat rozumienia własnej osoby przez
samego pisarza nie wypowiadano się tak często. Choć Przybyszewski sam dał wyraz
temu we wspomnieniowej, autobiograficznej książce pod tytułem Moi współcześni,
wydanej pod koniec życia, to jednakże wielką niewiadomą była „nieliteracka” część
jego spuścizny, czyli epistolografia. Stąd podjęcie tego zagadnienia w niniejszej pracy.
Celem poniższych rozważań jest przede wszystkim ukazanie obrazu Stanisława
Przybyszewskiego, wyłaniającego się z jego listów, a więc obrazu nakreślonego
autorską ręką, będącego epistolograficznym autoportretem, w którym uwidaczniają się
mniej lub bardziej wyraźne przejawy kreacji oraz autokreacji. Podstawowym pytaniem
jest: kim był Stanisław Przybyszewski w oczach samego Stanisława Przybyszewskiego?
O ile dotychczasowe badania i analizy sprowadzały się już do ukazania tego obrazu,
o tyle czyniły to na gruncie jego dzieł literackich, lub na gruncie publicystyki, której
autorem był sam Przybyszewski, lub publicystyki (często o charakterze plotkarskim),
którą tworzyli inni autorzy na jego temat.
Niniejsza praca sięga po niezbadany, lub zbadany w częściowy i niekompletny
sposób, materiał, jakim są listy Stanisława Przybyszewskiego. Korespondencja
Smutnego Szatana, zebrana w głównej mierze przez Stanisława Helsztyńskiego stanowi
bardzo ważną część w dorobku, który nie może być lekceważony, jeśli weźmie się pod
uwagę, że stanowi autentyczny zapis jego myśli i postaw względem określonych osób.
W przypadku publikacji przeznaczonych do szerszego grona odbiorców,
możliwość (auto)kreacji jest zupełnie inna od tej, która towarzyszy przy pisaniu listu,
dlatego zbadanie tego procesu przez pryzmat korespondencji Przybyszewskiego jest
niezwykle istotne i mogące dać odpowiedzi na pytania, które z jednej strony już się
pojawiły, ale otrzymały tylko jednostronne (lub po prostu niekompleksowe)
odpowiedzi, a z drugiej strony nie zostały postawione wobec epistolograficznej części
spuścizny „genialnego Polaka”.
Przybyszewski jest osobą i twórcą niejednoznacznym. Jak podano powyżej,
dowiedzenie jego prawdziwego życiorysu jest zadaniem bardzo trudnym, jeśli w ogóle
możliwym. Można jedynie snuć przypuszczenia, lub kreślić kolejne obrazy jego
Wprowadzenie
7
legendy literackiej. Dlatego niniejsza praca nie ma na celu ukazania portretu
Przybyszewskiego w jego obiektywnej odsłonie, ale ma na celu pokazanie
autentycznego (w rozumieniu autorskiego, odosobowego, subiektywnego) obrazu
twórcy w jego listach.
Zatem głównym problemem pracy jest widzenie Przybyszewskiego przez
Przybyszewskiego, a czytanie jego epistolografii nastąpi poprzez pryzmat jego samego.
Zbiór listów, liczący około dwa tysiące tekstów, nie doczekał się rzetelnej i całościowej
analizy pod tym kątem. I choć o epistolografii Przybyszewskiego pisali m.in.: Józef
Dynak, Franciszek Ziejka, Tamara Agapkina, Roman Taborski, Krystyna Kolińska,
Stanisław Helsztyński, to ci badacze odnoszą się jedynie do wybranego korpusu
tekstów, nie uwzględniając całości, ponadto poddając go pobieżnej analizie, lub
wykorzystując w sposób odpowiedni do omawianego przez siebie zagadnienia.
Dlatego pod tym względem należy zauważyć, że epistolografia Stanisława
Przybyszewskiego nie doczekała się kompletnej analizy, a z całą pewnością nie pod
kątem ukrytego w nim autoportretu autora, tak więc niniejsza praca ma na celu
uzupełnienie powstałej luki i próbę odpowiedzenia na postawione wyżej pytania. Taka
też jest motywacja autora w prowadzeniu badań na tym polu.
Struktura pracy jest trzysegmentowa, składa się z trzech rozdziałów, w ramach
których wyróżnia się również odpowiednie podrozdziały. Pierwsza część dotyczy
biografii Przybyszewskiego i jego literackiej legendy, druga przedstawia teorię listu ze
szczególnym uwzględnieniem technik autokreacyjnych. Trzecia część z kolei dotyczy
już ściśle korespondencji pisarza i wyłaniających się z niej autoportretów.
Rozdział pierwszy zatytułowany Legenda literacka Stanisława Przybyszewskiego
dzieli się na następujące części: pierwsza część nosi tytuł taki sam jak cały rozdział –
w niej zaprezentowane zostają dotychczasowe ustalenia badawcze dotyczące postaci
legendy i procesów legendotwórczych. Najwięcej na ten temat pisali Józef Dynak oraz
Andrzej Z. Makowiecki, którzy wykazują jakie elementy i w jaki sposób zostały
poddane czynnikom kreacyjnym, a także jakie to miało znaczenie, nie tylko dla samego
Przybyszewskiego, ale również dla innych literatów, osób związanych z pisarzem oraz
dla samej literatury i prawdy historycznej. Kolejna część rozdziału obejmuje stan badań
i przedstawienie dotychczasowych prac naukowych na temat Przybyszewskiego i jego
twórczości, wśród których znalazły się również publikacje o mniejszym charakterze
8
Wprowadzenie
naukowym, ale jedynych, które dostarczają odpowiednich informacji na wiele ważnych
tematów (np. Opowieść biograficzna Stanisława Helsztyńskiego, czy też Żywot
Przybyszewskiego Izydora Rogackiego).
Dalej następuje już przedstawienie biografii Smutnego Szatana, poczynając od
okresu młodości (lata 1868-1889), w których formuje się młody pisarz, przyszła ikona
polskiego modernizmu i jego poglądy, następnie przedstawiony został okres studencki
(1889-1893), kiedy to Przybyszewski wyjeżdża do Berlina i tam zaczyna nie tylko
zdobywać wiedzę, ale również pisać, wikłając się przy tym w wiele obyczajowych
i osobistych spraw, kończących się z różnym skutkiem. Poznał w tym czasie wielu
artystów światowego formatu, np. Augusta Strindberga, Edwarda Muncha, Ryszard
Dehmela, z którymi miał kontakt, a także swoją pierwszą żonę Dagny Juel. Należy przy
tym pamiętać, że wówczas związany był już z Martą Foerder, poznaną jeszcze przed
rozpoczęciem studiów. Następna część rozdziału to okres życia Przybyszewskiego
z Dagny (1893-1901), z którą rozstał się w tragicznych okolicznościach, a co
spowodowane było przede wszystkim tym, że podczas pobytu w Polsce, poznał swoją
przyszłą drugą żonę Jadwigę Kasprowiczową, a także Anielę Pająkówną, późniejszą
matkę wybitnej dramatopisarki Stanisławy Przybyszewskiej. Kolejny podrozdział
zatytułowany Próba stabilizacji obejmuje już ostatnie lata życia Przybyszewskiego
(a więc od 1901 roku do 1927), w czasie których Przybyszewski zmaga się z wieloma
problemami natury osobistej, finansowej, twórczej, a także politycznej. Okres ten
obfituje w działania redaktorskie, wydawnicze, a także społeczne. Artysta podróżował
wiele po Europie, wygłaszał odczyty, brał czynny udział w próbach teatralnych przy
wystawianiu własnych sztuk. Poszukiwał własnego miejsca i ludzi, który będą w stanie
zrozumieć zarówno jego, jak i jego twórczość. Okres ten jest również bardzo znamienny
dla mistyfikacji i zabiegów dezinformujących, których największą przyczyną był wpływ
żony Jadwigi na Przybyszewskiego. Następnie czas wojny to czas walki o spełnianie
podstawowych warunków życia, które po zakończeniu walk nie poprawiały się
w znacznym stopniu. Literacka działalność nie stanowiła dla Smutnego Szatana
dochodowego źródła utrzymania. Z tym problemem pisarz borykał się do końca życia,
nawet mimo posad w instytucjach państwowych takich, jak Dyrekcja Poczty
w Poznaniu, Kolej w Gdańsku czy Kancelaria Prezydenta w Warszawie. Pojawiały się
także problemy zdrowotne, spowodowane przede wszystkim uzależnieniem od alkoholu
Wprowadzenie
9
(Przybyszewski odbył nawet skuteczną kurację w Szwajcarii) i morfiny (która była
główną przyczyną śmierci jego córki Stanisławy). Do samej śmierci Meteor Młodej
Polski chciał być aktywny zarówno twórczo (przekonany był, że stworzenie wielkiego
dzieła jeszcze przed nim), jak i społecznie (w dniu śmierci umówiony był na
wygłoszenie odczytu).
Rozdział drugi to próba zarysowania problemu teorii listu, opartej przede
wszystkim na ustaleniach Stefanii Skwarczyńskiej, autorki monografii pod tytułem
Teoria listu. Pierwszy podrozdział wprowadza w te teorie, przedstawiając poszczególne
ustalenia badawcze i perspektywy naukowe. Jak się okazuje, charakter listu jako
gatunku jest niezwykle skomplikowany i paradoksalny, dlatego temu zagadnieniu
poświęcono osobny podrozdział, przedstawiający ustalenia Skwarczyńskiej dotyczące
epistolograficznych paradoksów. Kolejna część podejmuje zagadnienie listu jako
materiału badawczego, przedstawiając metodologię i sposoby badania epistolografii,
wśród których dominuje podejście do tego typu tekstu, jako do literatury. O tym traktuje
już następny podrozdział, w którym znajdują się argumenty Krzysztofa Cysewskiego,
potwierdzające zasadność takiej metodologii. Argumentuje się tamże wykorzystanie
tych ustaleń w niniejszej pracy. Ważnym aspektem jest także autobiografizm
i autokreacja, dlatego ostatnia część rozdziału drugiego to ustalenia dotyczące
formowania w tekście, nie tylko epistolograficznym, postaci twórcy, który kreuje się
albo w sposób świadomy, albo nieświadomy.
Trzeci rozdział zatytułowany Epistolograficzne autoportrety Stanisława
Przybyszewskiego to właściwa część niniejszej pracy. Pierwszy podrozdział
charakteryzuje liczną i bogatą korespondencję pisarza, która już od samego wydania
pod koniec lat 30. XX wieku (a więc dziesięć lat po śmierci twórcy) wzbudziła
niezwykłe zainteresowania i rodziła skrajne opinie. Następnie przedstawiono źródła
listów, a także publikacje, w których można odnaleźć teksty odkryte po wydaniu trzech
tomów Listów pod redakcją Stanisława Helsztyńskiego. Przedstawiono też materiał
badawczy i korpus tekstów, na podstawie którego dokonano opisu autoportretów
Przybyszewskiego.
Ciekawą częścią epistolografii pisarza stanowią pierwsze listy wysłane jeszcze
w czasach szkolnych, z listem do Kraszewskiego na czele, dlatego temu również
poświęcono odpowiedni fragment. Ponadto w rozdziale tym wykazano głównych
10
Wprowadzenie
i najczęstszych adresatów Przybyszewskiego oraz podejmowane tematy, niekoniecznie
podlegające procesom autokreacyjnym.
Kolejny podrozdział rozdziału trzeciego podejmuje zagadnienie autobiografizmu
Smutnego Szatana i podatności jego tekstów (literackich i epistolograficznych) na
tworzenie legendy, lub też kreowanie określonej postaci. Te postaci, czy też postawy
(autoportrety) przedstawiono już kolejno w następnych częściach rozdziału. Praca
w sposób szczegółowy i dogłębny przedstawia poszczególne autoportrety, wykazując
ich obecność w różnych typach listów, skierowanych do różnych odbiorców. Wśród
tych konstrukcji najwidoczniejsze są, między innymi następujące: Przybyszewski-
człowiek, Przybyszewski-twórca, Przybyszewski-działacz, Przybyszewski-mąż,
Przybyszewski-Polak i wiele innych.
Ich omówienie przebiegało w sposób chronologiczny, zgodny z napisaniem listów,
z wyjątkiem tych sytuacji, gdzie badana kwestia wymagała dookreślenia autoportretu
elementami zawartymi listach pochodzących z innych lat. Postać Przybyszewskiego
bowiem podlegała procesualnym przemianom i z biegiem lat pewne aspekty albo
zostawały tonizowane, albo intensyfikowane, jednakże uwidacznia się pewna stała
tendencja do opisywania tych samych tematów (np. finansowych, uczuciowych,
twórczych), choć dostosowanych do kontekstu czy adresata.
Rozdział 1. Legenda literacka Stanisława
Przybyszewskiego
1.1. Legenda literacka Stanisława Przybyszewskiego
Postać Stanisława Przybyszewskiego budziła (i nadal budzi) spore kontrowersje, co bie-
rze się z niejednoznaczności oraz wielowymiarowości życia i twórczości tego młodopo-
lanina
. Ponadto Przybyszewski miał wielkie znaczenie dla swojej epoki, a także cha-
rakteryzował się nieprzeciętną popularnością, również ze względu na bogatą twór-
czość
Jednakże przy próbie napisania kompletnej biografii Przybyszewskiego rodzi się
trudność rozdzielenia prawdy od fałszu w jego życiorysie, a za tą „niemożnością pełnej
weryfikacji”, jak pisze Makowiecki, stoją m.in. kategorie „prawdziwości ograniczonej”
i „fikcji prawdopodobnej”
Trudność bierze się również z jedności życia i twórczości Smutnego Szatana
z niemożliwości oddzielenia faktów z życia Przybyszewskiego od faktów literackich
dotyczących jego osoby, zamieszczanych np. na kartach jego dzieł. O takiej sytuacji
Maria Żmigrodzka pisze następująco: „biografia wraz z dziełem stanowi jedność nie
funkcjonalną, ale substancjalną, stanowi wspólnie manifestację »życia«”
, dlatego bada-
cze osoby i twórczości Przybyszewskiego instruują wprost, jak należy podejść do tego
zagadnienia. Według Makowieckiego celem w próbie ustalenia prawdziwej biografii
1 Por. Józef Dynak, Przybyszewski. Dzieje legendy i autolegendy, Wrocław 1994, s. 28. Jacek
Kolbuszewski, Przedmowa, [w:] tamże, s. 5-15. Por. też: Ryszard Zengel, Wieczna legenda
Przybyszewskiego, [w:] Mit przygody i inne szkice literackie, wyb. i wstępem opatrzył Tomasz Burek,
Warszawa 1970.
2 Roman Taborski, Wstęp [w:] Stanisław Przybyszewski, Wybór pism, Wrocław 1966, BN S. 1, nr 190,
s. III. Por. też: Ireneusz Mroczkowski, Koncepcja człowieka w ujęciu Stanisława Przybyszewskiego,
„Studia Płockie” 1981, t. IX, s. 33.
3 Andrzej Z. Makowiecki, Legenda literacka - przykład Stanisława Przybyszewskiego, [w: ] Stanisław
Przybyszewski. Materiały konferencji naukowej: Warszawa 25-26 listopad 1977 r W 50-lecie zgonu
pisarza. Studia, red. Hanna Filipkowska, Wrocław 1982, s. 276-277.
4 Andrzej Z. Makowiecki, Trzy legendy literackie – Przybyszewski, Witkacy, Gałczyński, Warszawa
1980, s. 50, 88. Jacek Kolbuszewski, Przedmowa..., s. 5-6. Określenie Smutny Szatan jest autorstwa
Tadeusza Boya-Żeleńskiego.
5 Maria Żmigrodzka, Osobowość i życie pisarza w monografii historyczno literackiej, [w:] Problemy
metodologiczne współczesnego literaturoznawstwa, Kraków 1976, s. 98.
12
Rozdział 1. Legenda literacka Stanisława Przybyszewskiego
Przybyszewskiego, czy też „rewizji legendy biograficznej”, nie jest „tropienie cech ne-
gatywnych, bo one budują legendę”, ale zachowanie „stałości warunku »antynormy«”,
bo dzięki temu „zachowuje się rys tragiczności legendy i wspiera ważną dla legendy
Przybyszewskiego tezę o jedności życia i twórczości”
. Z kolei Józef Dynak w książce
Przybyszewski. Dzieje legendy i autolegendy podaje wskazówki dla biografistów, opisu-
jąc i oceniając krytycznie dotychczasowe książki próbujące nakreślić, „jaki był” Przy-
byszewski
. Autor pisze o podejściu do badania biografii Przybyszewskiego, które cha-
rakteryzować powinna „wielostronność widzenia i rozległość interpretacji”
Widać zatem, jakim trudnym i pełnym badawczych niebezpieczeństw jest pole
sporządzenia rzetelnej biografii Przybyszewskiego. Próba napisania takowej niesie
ze sobą ryzyko stworzenia kolejnej legendy na jego temat
, o czym Makowiecki pisze,
że badacz „ulega absorpcji i nawet jeśli tę legendę chce burzyć, z reguły tworzy inną”
a co Dynak potwierdza, dodając jeszcze, że współcześnie możemy „budować tylko
mniej lub bardziej interesujące hipotezy”
Wkracza się tym samym na grunt legendy literackiej
, a fakt, że Stanisław Przyby-
szewski stanowił przykład takiej legendy, potwierdza zgodnie wielu badaczy
. Wynika
to miedzy innymi stąd, że „intuicyjnie odczuwamy stałą potrzebę weryfikacji tego, co
o Przybyszewskim napisano i powiedziano, że potrzeba konfrontacji »prawdy« i »zmy-
ślenia« odnoszących się do tego pisarza jest nadal żywotna”
, bowiem – o czym wspo-
mina Hutnikiewicz – „o Przybyszewskim nic się porządnie nie wie, jakim był napraw-
6 Andrzej Z. Makowiecki, Trzy legendy literackie..., s. 88.
7 Józef Dynak, Przybyszewski..., s. 29 i nast.
8 Tamże, s. 31.
9 Tamże, s. 28, 32, Andrzej Z. Makowiecki, Trzy legendy literackie..., s. 88, Jacek Kolbuszewski,
Przedmowa..., s. 5-6, Andrzej Z. Makowiecki, Legenda literacka..., s. 275.
10 Tamże, przyp. 18, s. 287.
11 Józef Dynak, Przybyszewski..., s. 31.
12 O legendzie literackiej w ogóle pisze Dynak: Tamże, s. 19 i nast. Oraz Makowiecki w pierwszym
rozdziale cytowanej już książki: Trzy legendy literackie – Przybyszewski, Witkacy, Gałczyński.
13 Co potwierdzają chociażby fakty istnienia takich publikacji jak wcześniej wspomniane: Andrzej Z.
Makowiecki, Trzy legendy literackie..., Józef Dynak, Przybyszewski..., ale również: Anatol Stern,
Legendy naszych dni, Warszawa 1969 (pojawia się tam tekst dotyczący Przybyszewskiego), Ryszard
Zengel, Wieczna legenda Przybyszewskiego..., Artur Hutnikiewicz, Stanisław Przybyszewski.
Legenda i rzeczywistość, „Zeszyty Naukowe UMK w Toruniu. Nauki humanistyczno-społeczne”, z.
48, Filologia Polska IX, Toruń 1972. Ponadto w Słowniku terminów literackich, red. Janusz Sławiński,
wyd. 3 poszerz. i popr., Wrocław 1998, w haśle „legenda literacka” jako przykład podaje się
Stanisława Przybyszewskiego. Por. Andrzej Z. Makowiecki, Legenda literacka..., przyp. 8, s. 285.
14 Tamże, s. 267. Też: Tenże, Trzy legendy literackie..., s. 46.
Rozdział 1. Legenda literacka Stanisława Przybyszewskiego
13
dę i co wniósł do dorobku naszej kultury, ponieważ między nami a nim rozrosłą się nie-
samowicie jakaś zła i krzywdząca legenda”
Sam Przybyszewski był bardzo podatny na stworzenie swojej legendy
, tworzył ją
i wzmacniał w myśl modernistycznego postulatu kreowania własnej biografii
. Szerzej
o legendzie i autolegendzie Smutnego Szatana piszą Józef Dynak w książce Przyby-
szewski. Dzieje legendy i autolegendy oraz Andrzej Makowiecki w Trzech legendach li-
terackich – Przybyszewski, Witkacy, Gałczyński. Niniejszy fragment pracy będzie jedy-
nie krótko referował ich badania oraz przedstawiał konieczne elementy.
W przypadku legendy literackiej występują pewne warunki i dyrektywy. Są nimi
wymienione już na początku dyrektywy prawdziwości ograniczonej, fikcji prawdopo-
dobnej i niemożności pełnej weryfikacji, a ponadto jeszcze dyrektywy: uczestnictwa le-
gendotwórcy, udanej bezstronności, tendencyjnej selektywności, formy literackiej, me-
tafory sytuacyjnej i upraszczającej dominanty
. Poza tym występują pewne kategorie
legendy
, czy jej strony: pozytywna („jasna”) i negatywna („ciemna”)
. Co więcej,
Makowiecki na przykład pisze o dwu punktach legendotwórczych, jakimi były szczyto-
wy moment sukcesu Przybyszewskiego w 1898 roku oraz szczytowy moment klęski
w czerwcu 1901 roku
. Autor Trzech legend literackich podkreśla również, że śmierć
stanowi czynnik łagodzący legendę negatywną
. Z kolei Dynak zwraca uwagę, że po
śmierci Przybyszewskiego nastąpiła próba podważenia jego biografii
Na powstanie legendy literackiej Przybyszewskiego złożyło się wiele okoliczności
i faktów, przy czym Dynak zaznacza, że w głównej mierze przyczynił się do tego sam
pisarz
, zwłaszcza poprzez działalność w trzech etapach: 1) „przygotowanie gruntu” (li-
15 Artur Hutnikiewicz, Stanisław Przybyszewski. Legenda i rzeczywistość..., cyt. za: Andrzej Z.
Makowiecki, Legenda literacka..., s. 46-47.
16 Józef Dynak, Przybyszewski..., s. 24-25.
17 Andrzej Z. Makowiecki, Trzy legendy literackie..., s. 88 Por. też: Jacek Kolbuszewski, Przedmowa...,
s. 5-6 i Józef Dynak, Przybyszewski..., s. 37
18 Tamże, s. 34. Andrzej Z. Makowiecki, Legenda literacka..., s. 269-270. Tenże, Trzy legendy
literackie..., s. 16-27, 60, 74-79.
19 Tamże, s. 56, 60.
20 Tamże, s. 87, Józef Dynak, Przybyszewski..., s. 163.
21 Andrzej Z. Makowiecki, Trzy legendy literackie..., s. 75-77.
22 Tamże, s. 57 Józef Dynak, Przybyszewski..., s. 131.
23 Tamże s. 143.
24 O autolegendzie Przybyszewskiego pisze Dynak w rozdziale 4. swojej książki (Tamże, s. 100 i nast.).
Z kolei o autobiografizmie Przybyszewskiego wspomina Wiwiana Witt: Przybyszewski a Dostojewski
(Jeszcze raz o „Biesach” i „Dzieciach szatana”), [w:] Stanisław Przybyszewski. Materiały
konferencji naukowej..., s. 158.
14
Rozdział 1. Legenda literacka Stanisława Przybyszewskiego
sty do przyjaciół), 2) „krakowskie manifestacje obyczajowe i mitotwórcze enuncjacje
na temat artysty”, 3) „odczyty o Kasprowiczu i Chopinie, twórczość literacka po 1901
roku (od Synów ziemi) oraz autobiografie, zebrane i zsumowanie pod koniec życia w li-
terackim testamencie, tj. w Moich współczesnych”
. Uwagę na to zwraca również Ma-
kowiecki
Poza Moimi współczesnymi, innymi utworami, listami
szewskiego, należy również zwrócić uwagę na inne czynniki sprzyjające formowaniu
się legendy „genialnego Polaka”
. I tak wśród nich znajdują się źródła legendotwórcze:
prasa (pojawiające się na jej łamach satyry, karykatury, polemiki, felietony)
, teksty
wspomnieniowe
, literaci, zwłaszcza wrogowie Przybyszewskiego
, którzy często two-
rzyli tak zwane utwory z kluczem, czyli powieści-plotki
. Badacze w tym przypadku
podkreślają dużą rolę Karola Irzykowskiego, Stanisława Brzozowskiego
, Tadeusza
Boya-Żeleńskiego
, Stanisława Helsztyńskiego, jako jednego z biografistów
, Krysty-
ny Kolińskiej
, Marii Kuncewiczowej i Ewy Kossak
Znaczenie mają również sami badacze i historycy, którzy w pewien sposób – zgod-
nie z wcześniej opisanym ryzykiem legendotwórstwa – przyczynili się do formowania
takiej a nie innej postaci Przybyszewskiego
. Dla przykładu, Dynak w Dziejach legen-
dy i autolegendy nawiązuje do wcześniej wydanej książki Makowieckiego oraz ściśle
się do niej ustosunkowuje
. Za to Roman Taborski we wstępie do Wyboru pism Przyby-
25 Józef Dynak, Przybyszewski..., s. 37.
26 Andrzej Z. Makowiecki, Trzy legendy literackie..., s. 56-57, 64, 73. Tenże, Legenda literacka..., s.
272.
27 O cząstkowym wyłanianiu się postaci Przybyszewskiego w jego listach wspomina Makowiecki
(Tenże, Trzy legendy literackie..., s. 50) i Dynak (Józef Dynak, Przybyszewski..., s. 146), a o wydaniu
listów pisze ten ostatni (Tamże, s. 143-144, 152).
28 Określenie Augusta Strindberga.
29 Andrzej Z. Makowiecki, Legenda literacka..., s. 273, Józef M. Dynak, Przybyszewski
i „przybyszewszczyzna” w krzywym zwierciadle [w:] Stanisław Przybyszewski. Materiały konferencji
naukowej..., s. 236-258 (cały artykuł). Andrzej Z. Makowiecki, Trzy legendy literackie..., s. 66-67.
30 Tamże s. 57-58; Józef Dynak, Przybyszewski..., s. 139.
31 Andrzej Z. Makowiecki, Trzy legendy literackie..., s. 50-53; Józef Dynak, Przybyszewski..., s. 68, 69.
32 Tamże, s. 70 i nast.
33 Andrzej Z. Makowiecki, Trzy legendy literackie..., s. 55-56.
34 Tamże, s. 58-59, 63; Józef Dynak, Przybyszewski..., s. 141-142.
35 Roman Taborski, Wstęp..., s. III, Józef Dynak, Przybyszewski..., s. 68. O książce Helsztyńskiego
wspomina Andrzej Z. Makowiecki, Trzy legendy literackie..., s. 60, 67.
36 Tamże, s. 60, 66, Józef Dynak, Przybyszewski..., s. 28, 29-30.
37 Tamże, s. 29-30. Ewa Kossak jest również autorką biografii żony Przybyszewskiego, Dagny Juel. Por.
Ewa Kossak, Dagny Przybyszewska. Zbłąkana gwiazda, Warszawa 1975.
38 Andrzej Z. Makowiecki, Legenda literacka..., s. 275.
39 Józef Dynak, Przybyszewski..., s. 33-34, 163.
Rozdział 1. Legenda literacka Stanisława Przybyszewskiego
15
szewskiego przywołuje stanowiska historyków literatury takich, jak Kazimierz Wyka
czy Julian Krzyżanowski
. Makowiecki z kolei omawia między innymi studia i szkice
o Przybyszewskim do roku 1910
. Każdy z badaczy wprowadza nowe spojrzenie na do-
tychczasowe osiągnięcia, krytykując lub potwierdzając wcześniejsze ustalenia.
Warta uwagi jest ponadto legendotwórcza rola świadków oraz innych ludzi związa-
nych mniej lub bardziej bezpośrednio z osobą Smutnego Szatana. Na ten aspekt zwraca
uwagę Makowiecki
, kładąc również nacisk na znaczenie istniejących anegdot na temat
Przybyszewskiego
, co Dynak uzupełnia o stereotypy
Wobec wrogich głosów i opinii na temat Przybyszewskiego należy przeciwstawić
przychylne i dobre zdania
, które często mają wiele wspólnego z nowym odczytaniem
legendy (z odczytaniem na korzyść)
Idąc dalej w tropieniu legendy literackiej „genialnego Polaka”, natrafia się często
na braki lub miejsca niedookreślone w legendzie, takie jak czas studiów w Berlinie (lata
1889-1893), praca dziennikarska i redaktorska w „Gazecie Robotniczej” (1891-1893),
pisarstwo powieściowe w Monachium (począwszy od roku 1906), praca na poznańskiej
poczcie w charakterze zawiadowcy biura tłumaczeń (od listopada 1919 do końca wrze-
śnia 1920) czy w Bibliotece Dyrekcji Kolejowej w Gdańsku (w latach 1920-1924)
Próbuje się też poddać rewizji kilka mistyfikacji faktów życiowych, np. dotyczących
tego, że związek z Dagny Juel nie miał dla twórczości Przybyszewskiego większego
znaczenia, że dopiero Jadwiga Kasprowiczowa wywarła wielki wpływ na pisarza, była
jego inspiratorką i muzą
lub twórczości, bo na przykład „gdy [...] twierdzono, że Przy-
byszewski to freudysta-psycholog [...], wtedy w [...] opiniach styl nabierał chłodu i po-
smaku podziemi, wiały z niego transcendentalny wicher i groza”
Wyróżniając dwie kategorie legendy: biograficzną i twórczą (legendę dzieła), Ma-
kowiecki zaznacza, że w późniejszym okresie Przybyszewski stanowił już przykład le-
gendy biograficznej
, przy czym teksty w okresie dwudziestolecia międzywojennego
40 Roman Taborski, Wstęp..., s. III.
41 Andrzej Z. Makowiecki, Trzy legendy literackie..., s. 54.
42 Tamże s. 40, 49. Tenże, Legenda literacka..., s. 273, 278.
43 Tenże, Trzy legendy literackie..., s. 84-85.
44 Józef Dynak, Przybyszewski..., s. 32, 37, 49.
45 Tamże, s. 92-94.
46 Tamże, s. 127-128.
47 Andrzej Z. Makowiecki, Trzy legendy literackie..., s. 73.
48 Tamże, s. 59.
49 Józef Dynak, Przybyszewski..., s. 145.
50 Andrzej Z. Makowiecki, Trzy legendy literackie..., s. 86.
16
Rozdział 1. Legenda literacka Stanisława Przybyszewskiego
równoważą te dwie legendy
, by następnie podjąć próbę antylegendotwórczą, próbę
oderwania legendy od biografii
. Podejmowano również
działania katolickiej reinterpretacji Stanisława Przybyszewskiego, próbę jego nawróce-
nia
, a po wojnie starano się przenieść ciężar opinii na stronę legendy twórczej
Na koniec tej części pracy warto jeszcze zwrócić uwagę na pojawiające się antyno-
mie w legendzie Przybyszewskiego, co stanowić miało o popularności tej „ciemnej” –
czy też, jak to określa Makowiecki „antyhagiograficznej”
się tutaj takie przykłady, jak: „cygan, alkoholik, wiarołomca, demoralizator, burzyciel
itp.”
), bowiem, jak to już zostało zaznaczone, przy próbie „rewizji legendy biograficz-
nej”, nie jest ważne wyszczególnienie cech negatywnych, które budują legendę
, ale
zachowanie niezmienności „antynormy”, bo dzięki temu utrzymuje się tragiczność le-
gendy i „wspiera ważną […] tezę o jedności życia i twórczości”
1.2. Stan badań
Poza wyżej wspomnianymi badaczami – Józefem Dynakiem i Andrzejem Makowiec-
kim – Przybyszewskim zajmowało się również wielu innych. Wśród najważniejszych
publikacji związanych z życiem „genialnego Polaka” należy wymienić: zbiór różnorod-
nych artykułów w tomie Stanisław Przybyszewski. Materiały konferencji naukowej:
Warszawa 25-26 listopad 1977 r W 50-lecie zgonu pisarza. Studia, pod redakcją Hanny
Filipkowskiej. Książka została wydana we Wrocławiu, w 1982 roku i pojawiają się niej
następujące teksty: Tomasz Burek, Przybyszewski kusiciel – o dekadenckim stylu życia
Przybyszewskiego, o jego skłonnościach do mistycyzmu, okultyzmu i satanizmu; Stani-
sław Borzym, Uwagi o światopoglądzie filozoficznym Przybyszewskiego – o zagadnie-
51 Tamże, s. 59-60.
52 Józef Dynak, Przybyszewski..., s. 146.
53 Tamże, s. 120-121, 127.
54 Tamże, s. 122.
55 Andrzej Z. Makowiecki, Trzy legendy literackie..., s. 60, Józef Dynak, Przybyszewski..., s. 148 i nast.
O powojennej recepcji twórczości oraz osoby Przybyszewskiego szerzej pisze Dynak w rozdziale 7.
swojej książki (Tamże).
56 Andrzej Z. Makowiecki, Trzy legendy literackie..., s. 87.
57 Tamże, s. 87.
58 Tamże, s. 88.
59 Tamże.
Rozdział 1. Legenda literacka Stanisława Przybyszewskiego
17
niach filozoficznych, podejmowanych przez Przybyszewskiego, np. o akcie stwórczym,
sztuce jako poznaniu, osobowości i indywidualności oraz o koncepcji artysty jako na-
rzędziu absolutu; Maria Podraza-Kwiatkowska, „Naga dusza” i „epoka mundurów” -
tekst o koncepcji „nagiej duszy” i o ich reprezentacjach w twórczości Przybyszewskie-
go (szerzej i dokładniej pisze o tym Edward Boniecki w książce Struktura „nagiej du-
szy”. Studium o Stanisławie Przybyszewskim, Warszawa 1993); Marta Wyk, Przyby-
szewski - powieściopisarz – jak wskazuje tytuł, autorka skupiła się w tym tekście na po-
wieściowym aspekcie twórczości Przybyszewskiego, charakteryzując przy tym podej-
mowane przez niego tematy oraz sposoby kreacji bohaterów; Bożena Wojnowska,
„Nad morzem” Stanisława Przybyszewskiego. Mistyka i płeć – autorka podejmuje temat
mistyki i erotyzmu u Przybyszewskiego, zwracając szczególną uwagę na utwór Nad
morzem, wskazując na występujący dualizm czy nawet ambiwalencję wartości, takich
jak miłość i śmierć, erotyzm i metafizyka miłości, miłość i śmierć; Jan Zieliński, Wpływ
Przybyszewskiego na rosyjską powieść modernistyczną – gdzie mowa o związkach
twórczości „genialnego Polaka” z twórczością wybitnych autorów rosyjskich, takich jak
Fiodor Dostojewski; Wiwiana Witt, Przybyszewski a Dostojewski (Jeszcze raz o „Bie-
sach” i „Dzieciach szatana”) - o podobieństwach i różnicach w twórczości wspomnia-
nych w tytule pisarzy; Tamara P. Agapkina, Rosyjskie kontakty Stanisława Przybyszew-
skiego – kontynuacja tematu rosyjskich związków Przybyszewskiego, tutaj szczególnie
zwraca się uwagę na teatralną stronę twórczości młodopolanina; temat jest podejmowa-
ny również przez Romana Taborskiego w tekście: Z dziejów scenicznych dramatów
Przybyszewskiego; Józef M. Dynak, Przybyszewski i „przybyszewszczyzna” w krzywym
zwierciadle – przedstawia stan badań satyry, pamfletów, parodii i innych form humory-
stycznych, ukazujących się w prasie w latach 1899-1903; Andrzej Z. Makowiecki, Le-
genda literacka - przykład Stanisława Przybyszewskiego – skondensowany tekst podej-
mujący temat legendy literackiej autora Nad morzem; Roman Taborski, Nowe listy Sta-
nisława Przybyszewskiego – o wydaniu listów przez Stanisława Helsztyńskiego, a także
o odnalezieniu nowych listów i wskazaniu ich źródeł.
Krótką biografię Przybyszewskiego napisał Roman Taborski we Wstępie do Wybo-
ru pism Stanisława Przybyszewskiego. Pozycję tę wydał Zakład im. Ossolińskich we
Wrocławiu, w roku 1966. Kompletną i dłuższą biografię sporządził Stanisław Helsztyń-
ski, który ponadto zebrał i wydał listy Przybyszewskiego. Książka nosi tytuł: Przyby-
18
Rozdział 1. Legenda literacka Stanisława Przybyszewskiego
szewski. Opowieść biograficzna. Wydano ją w Warszawie, w 1973 roku. O książce
Helsztyńskiego i o legendzie Przybyszewskiego wspomina R. Zengel w jednym ze szki-
ców pt. Wieczna legenda Przybyszewskiego w książce Mit przygody i inne szkice lite-
rackie (teksty wybrał i wstęp opatrzył Tomasz Burek, Warszawa 1970). Z kolei Henryk
I. Rogacki w Żywocie Przybyszewskiego (Warszawa 1987) sporządził kalendarium życia
i twórczości Smutnego Szatana. Za materiał źródłowy posłużyły mu nie tylko badania
naukowe, dokumenty czy listy, ale również prasa i wspomnienia, dzięki czemu książka
ma charakter chronologicznego spisu, rok po roku, wydarzeń związanych z życiem
i twórczością Przybyszewskiego oraz osób z nim związanych.
Konkretnymi aspektami w biografii młodopolanina zajęły się następujące autorki:
Krystyna Kolińska w książce Stachu, jego kobiety i jego dzieci (Warszawa 1994) ukaza-
ła relacje Przybyszewskiego z kobietami, które pojawiły się w jego życiu (m.in. z Martą
Foerder Dagny Juel, Jadwigą Kasprowiczową, Anielą Pająkówną), a także z dziećmi
(m.in. z Bolesławem, Stanisławą, Iwą i Zenonem). Związki Przybyszewskiego z Niem-
cami, a także recepcję jego twórczości w tym kraju opisała Gabriela Matuszek w książ-
ce Der geniale Pole? Niemcy o Stanisławie Przybyszewskim (1892-1992) (wyd.2 rozsz.,
Kraków 1996). Związki Przybyszewskiego z Krakowem opisał Franciszek Ziejka
w Mieście poetów (Kraków 2005).
Z kolei Maria Kuncewiczowa napisała zbeletryzowaną biografię Przybyszewskie-
go i nadała jej tytuł Fantasia alla Polacca (Warszawa 1985). Charakter tej publikacji
jest zbliżony do książek Boya-Żeleńskiego Ludzie żywi oraz Znaszli ten kraj?..., czy też
publikacji innych twórców, którzy mniej lub bardziej wykorzystali postać Przybyszew-
skiego, by napisać swoje teksty literackie
60 O literackich portretach Przybyszewskiego, zwłaszcza jeszcze za życia Smutnego Szatana, pisze
Dynak w rozdziale: Literackie portrety młodopolskiego cygana, [w:] tenże, Przybyszewski..., s. 67-97.
Rozdział 1. Legenda literacka Stanisława Przybyszewskiego
19
1.3. Okres młodości Przybyszewskiego (1868-1889)
Stanisław Przybyszewski przyszedł na świat 7 maja 1868 roku w Łojewie nad Gopłem,
jako dziecko Józefa Przybyszewskiego i Doroty Przybyszewskiej z Grąbczewskich
Ojciec Przybyszewskiego był nauczycielem w szkole powszechnej oraz pruskim urzęd-
nikiem
, matka z kolei guwernantką w Łąkocinie u państwa Hyginostwa Znanieckich
Poza Stanisławem z tego związku urodziły się również następujące dzieci: Wacław
(ur. w 1864 roku) – został subiektem w sklepie z cygarami u Grossmanna w Inowrocła-
wiu, Michał (1870) – osiadł w Inowrocławiu jako uczeń ślusarski, Leon (1879) – jako
najmłodszy syn pozostał w Łojewie
Rodzina w przypadku Przybyszewskiego nie jest bez znaczenia, bowiem Smutny
Szatan był przekonany, że wpływ na jego osobowość (zwłaszcza w kwestii cech nega-
tywnych) miała dziedziczność
, a źródła potwierdzają zgodnie, że wszelkiego rodzaju
anomalie czy degeneracje natury fizycznej lub psychicznej w rodzinie Przybyszewskich
występowały, i to często
. Wpływ wywrzeć mogły również warunki materialne, panują-
ce w domu, o których wiadomo, że choć znośne, to „nie były zadowalające”
. Sytuacja
z biegiem czasu niewiele się zmieniła W późniejszych latach Przybyszewski często
miewał problemy finansowe
Jednakże strony rodzinne mogły mieć pozytywny wpływ na formowanie się arty-
stycznej wyobraźni oraz wrażliwości młodego pisarza i dramaturga, stając się dla niego
pożywką twórczą, w której nie brakowało wielu interesujących historii
. Podobnie było
z kontaktami Przybyszewskiego, zwłaszcza z księdzem proboszczem Aurelim Komp-
fem, który względem młodego Przybyszewskiego „okazał się szczególnie względny”
61 Henryk I. Rogacki, Żywot Przybyszewskiego, Warszawa 1987, s. 5. Stanisław Helsztyński,
Przybyszewski. Opowieść biograficzna, Warszawa 1985, s. 17.
62 Henryk I. Rogacki, Żywot..., s. 5. Stanisław Helsztyński, Przybyszewski..., s. 14.
63 Tamże, s. 15. Henryk I. Rogacki, Żywot..., s. 5. O okolicznościach małżeństwa rodziców
Przybyszewskiego pisze szczegółowo Helsztyński: Stanisław Helsztyński, Przybyszewski..., s. 14-17.
64 Tamże, s. 26-27.
65 Henryk I. Rogacki, Żywot..., s. 6-7. Edward Boniecki, Struktura „nagiej duszy”. Studium
o Stanisławie Przybyszewskim, Warszawa 1993, s. 30.
66 Stanisław Helsztyński, Przybyszewski..., s. 349-350, 523-525. Por. też. Krystyna Kolińska, Stachu,
jego kobiety i jego dzieci, Warszawa 1994, s. 20.
67 Stanisław Helsztyński, Przybyszewski..., s. 18. Por. też. Henryk I. Rogacki, Żywot..., s. 6.
68 Stanisław Helsztyński, Przybyszewski..., s. 59. Franciszek Ziejka, Miasto poetów, Kraków 2005, s.
277.
69 Henryk I. Rogacki, Żywot..., s. 5, 11. Stanisław Helsztyński, Przybyszewski..., s. 20.
70 Tamże, s. 19.
20
Rozdział 1. Legenda literacka Stanisława Przybyszewskiego
i był przez pewien czas jego swoistym mentorem
. Stąd zapewne religijność później-
szego autora Dzieci Szatana i jego przywiązanie do Kościoła
, czy też wartości narodo-
wych, o czym między innymi wspomina w swoich listach
Przejawiając wybitne zdolności, Przybyszewski został wysłany do Torunia, do
tamtejszego gimnazjum
, gdzie przebywał od 19 kwietnia 1881 roku do 4 sierpnia 1884
. Jak podaje Helsztyński, już wtedy Przybyszewski potrafił zwodzić co do swojej
sytuacji: „uczy się, jak twierdzi dobrze, ale wychowawca klasy prześladuje go bez po-
wodu. Tylko temu względowi trzeba będzie przypisać, że dostanie ujemną notę z zacho-
wania”
, a Rogacki pisze wprost, że Przybyszewski był „uczeniem raczej słabym i cią-
gle grymaszącym z powodu niechętnej mu zwierzchności […] w rzeczywistości kręta-
czył, ile mógł, i mataczył jak przechera, chociaż zaczął już sam zarabiać lekcjami”
Latem 1884 roku przeniesiono Przybyszewskiego do gimnazjum w Wągrówcu,
gdzie przejawiał wysokie zdolności i często przewyższał swoich rówieśników zdobytą
wcześniej wiedzą
, ponadto dostał stypendium i mógł dorabiać lekcjami
. Zmiana śro-
dowiska i warunków odcisnęła się pozytywnie na dalszym rozwoju młodego twórcy.
Istotną rolę odegrali poznani wówczas koledzy Przybyszewskiego. Jeszcze w okresie
toruńskim znajomość z Gdyką była dla Przybyszewskiego bardzo wartościowa, bowiem
razem czytali interesujące ich książki, czy też poznawali ludzi z nizin społecznych, któ-
rzy tak żywo interesowali Przybyszewskiego
, również samobójstwo młodego kolegi
było wielkim przeżyciem
. Jednakże dopiero znajomości z Wągrówca, zwłaszcza
71 Tamże, s. 18-19, 60. Por. też: Krystyna Kolińska, Stachu..., s. 21-22.
72 Por. Henryk I. Rogacki, Żywot ..., s. 7. O religijności, również w późniejszym okresie piszą: Edward
Boniecki, Struktura „nagiej duszy”...., s. 28, 90. Tomasz Burek, Przybyszewski Kusiciel, [w:]
Stanisław Przybyszewski...., s. 9. Józef Dynak, Przybyszewski..., s. 47. Stanisław Helsztyński,
Przybyszewski..., s. 70.
73 Por. Henryk I. Rogacki, Żywot..., s. 7-8.
74 Stanisław Helsztyński, Przybyszewski..., s. 23.
75 Henryk I. Rogacki, Żywot..., s. 9.
76 Stanisław Helsztyński, Przybyszewski..., s. 25.
77 Henryk I. Rogacki, Żywot..., s. 11.
78 Stanisław Helsztyński, Przybyszewski..., s. 33.
79 Henryk I. Rogacki, Żywot..., s. 11. Por. też: Tomasz Burek, Przybyszewski Kusiciel..., s. 9. Franciszek
Ziejka, Miasto poetów..., s. 279. Krystyna Kolińska, Stachu..., s. 24-27. Gabriela Matuszek, Der
geniale Pole? Niemcy o Stanisławie Przybyszewskim (1892-1992), Kraków 1996, s. 11.
80 Warto tutaj przytoczyć słowa samego Przybyszewskiego, który w Moich współczesnych pisał:
„Zawsze kochałem obłąkanych, psychopatów, degeneratów, wykolejeńców, ludzi niedociągniętych,
spaczonych, takich, którzy śmierci szukają, a ta ich unika, jednym słowem: biednych,
wydziedziczonych dzieci Szatana, i oni mnie nawzajem kochali”. Cyt. za: Edward Boniecki,
Struktura „nagiej duszy”...., s. 28.
81 Stanisław Helsztyński, Przybyszewski...., s. 26. Por. też: Henryk I. Rogacki, Żywot..., s. 9-10.
Rozdział 1. Legenda literacka Stanisława Przybyszewskiego
21
z Władysławem Rabskim czy Bolesławem Deichselem odcisnęły na Przybyszewskim
znaczące piętno.
Rabski stanowił dla Przybyszewskiego źródło wiadomości literackich z Warszawy,
Berlina czy Skandynawii, ponadto przywiózł ze sobą wiele interesujących książek auto-
rów, takich jak Ibsen, Strauss czy Büchner
. Z czasem jednak stał się rywalem Przyby-
szewskiego, który „nie miał tyle ogłady i wiedzy z literatury polskiej, niemieckiej
i skandynawskiej”
. Z kolei Deichsel był dla Przybyszewskiego prawdziwym przyja-
cielem, razem „czytali Bebla, Blasa, Zolę i Dostojewskiego”
, ale Deichsel miał proble-
my przy maturze, potem zmarł na gruźlicę w 1890 roku, w wieku 23 lat
Do znajomości, które odegrały wielką rolę w życiu Przybyszewskiego w tamtym
czasie, należy również zaliczyć przedstawicielki płci przeciwnej, czyli kobiety
. Pierw-
szą postacią tej grupy jest matka Przybyszewskiego, Dorota, która miała wyraźnie po-
błażliwy i wyrozumiały stosunek do swoich synów, co miało wywrzeć negatywny
wpływ na ich wychowanie
, zwłaszcza na Stanisława, który w oczach matki był zupeł-
nie inny, niż w oczach ojca
Pierwszym miłosnym obiektem Przybyszewskiego była Prakseda Żmudzińska,
którą poznał na przełomie lat 1884 i 1885, podczas pobytu w Krobi koło Gostynia
Prowadził później z nią (kobietą o szesnaście lat starszą) regularną korespondencję,
w której najczęściej zdradzał „swoje bajroniczne, wewnętrzne przeżycia”
. Rok póź-
niej, podczas świąt Bożego Narodzenia w 1885 roku, Przybyszewski poznał siostrę ko-
legi ze szkoły, Helenę Sztylerównę (o sześć lat starszą pannę). Do niej również pisał li-
sty, a ponadto wiersze miłosne, jednakże już w 1888 roku porzucił starania, dowie-
82 Tamże, s. 12. Por też: Stanisław Helsztyński, Przybyszewski...., s. 44.
83 Tamże, s. 45.
84 Henryk I. Rogacki, Żywot..., s. 13.
85 Stanisław Helsztyński, Przybyszewski..., s. 46.
86 O roli kobiet w ogóle w życiu Stanisława Przybyszewskiego pisze Krystyna Kolińska w książce
Stachu, jego kobiety i jego dzieci. Ślady odwołań do tego tematu znaleźć można w następujących
źródłach: Edward Boniecki, Struktura „nagiej duszy”. Studium o Stanisławie Przybyszewskim,
Warszawa 1993, s. 21, 75, 106-107. Józef Dynak, Przybyszewski. Dzieje legendy i autolegendy,
Wrocław 1994, s. 75, 105-106. Roman Taborski, Z dziejów scenicznych dramatów Przybyszewskiego,
[w:] Stanisław Przybyszewski. Materiały konferencji naukowej: Warszawa 25-26 listopad 1977 r
W 50-lecie zgonu pisarza. Studia, red. Hanna Filipowska, Wrocław 1982, s. 222. Stanisław
Helsztyński, Przybyszewski..., s. 35, 36-40, 59-60, 81, 89, 92-93, 102.
87 Tamże, s. 18, 25, 26.
88 Tamże, s. 31, 36-37, 40.
89 Tamże, s. 34-35.
90 Tamże, s. 35.
22
Rozdział 1. Legenda literacka Stanisława Przybyszewskiego
dziawszy się, że Sztylerówna wyszła za mąż
. Ostatnią i najbardziej wpływową z tego
okresu znajomością była ta z Martą Foerder, którą Przybyszewski początkowo uczył gry
na fortepianie (podobnie jak jej siostrę Różę, z którą przez pewien okres flirtował)
później jednak (będąc już w Berlinie na studiach, w 1891 roku) zamieszkał z nią i miał
nieślubne dzieci
Na koniec należy jeszcze zwrócić uwagę na zainteresowania Przybyszewskiego.
Wśród nich znaleźć można literaturę, która pojawiła w życiu Smutnego Szatana już
w czasach szkolnych
. Czytał Dantego, Cervantesa, Szekspira, Goethego, Heinego,
Hugo
, ale również polskich autorów. Kraszewskiego cenił tak wysoko, że z okazji
pięćdziesięciolecia jego pracy literackiej w 1879 roku, mając wówczas jedenaście lat,
razem z bratem Wacławem napisał do jubilata wiersze oraz listy, co spotkało się
z wdzięczną odpowiedzą samego Kraszewskiego
. Tutaj należy również wspomnieć
o pierwszych próbach literackich autora Confiteora, które obejmowały w głównej czę-
ści wiersze miłosne, skierowane do Sztylerówny, stylizowane często na twórczość Sło-
wackiego
Kolejnym zainteresowaniem była muzyka
, przede wszystkim gra na fortepianie,
którą Przybyszewski opanował do tego stopnia, że po koncercie w auli wągrowieckiego
gimnazjum w 1888 roku, oferty prowadzenia lekcji muzyki były bardzo liczne
. Przy-
byszewskiego pasjonował również teatr
, o czym między innymi wspominał w Moich
współczesnych: „Ten bezmiar szczęście jaki wtedy [podczas spektaklów oglądanych
w Toruniu] uczułem! I wtedy to postanowiłem zostać aktorem, ale zakusy w tym kie-
91 Tamże, s. 38.
92 Henryk I. Rogacki, Żywot..., s. 13. Stanisław Helsztyński, Przybyszewski..., s. 45.
93 Tamże, s. 59-60.
94 Henryk I. Rogacki, Żywot..., s. 9, 10. Stanisław Helsztyński, Przybyszewski..., s. 25.
95 Henryk I. Rogacki, Żywot..., s. 10. O lekturach Przybyszewskiego można przeczytać również tutaj:
Edward Boniecki, Struktura „nagiej duszy”..., s. 105. Stanisław Borzym, Uwagi o światopoglądzie
filozoficznym Przybyszewskiego, [w:] Stanisław Przybyszewski. Materiały konferencji naukowej..., s.
34-35. Franciszek Ziejka, Miasto poetów..., s. 279, 280, 281. Krystyna Kolińska, Stachu..., s. 37-38.
Gabriela Matuszek, Der geniale Pole?..., s. 11, 12. Stanisław Helsztyński, Przybyszewski..., s. 25, 35,
44, 48-49, 50, 55, 378.
96 Tamże s. 21-22. Por. też: Henryk I. Rogacki, Żywot..., s. 8.
97 Więcej na ten temat: Edward Boniecki, Struktura „nagiej duszy”...., s. 73-75. Maria Podraza-
Kwiatkowska, „Naga dusza” i „epoka mundurów”, [w:] Stanisław Przybyszewski. Materiały
konferencji naukowej..., s. 43. Józef Dynak, Przybyszewski..., s. 106-107.
98 Więcej na ten temat: Stanisław Borzym, Uwagi o światopoglądzie filozoficznym Przybyszewskiego...,
s. 35. Franciszek Ziejka, Miasto poetów..., s. 285-286. Krystyna Kolińska, Stachu..., s. 26, 27. Gabriela
Matuszek, Der geniale Pole?..., s. 141-142.
99 Stanisław Helsztyński, Przybyszewski..., s. 43-44. Henryk I. Rogacki, Żywot..., s. 12-13.
100 Tamże, s. 8-9.
Rozdział 1. Legenda literacka Stanisława Przybyszewskiego
23
runku rychło mi z głowy wywietrzały”
. Przybyszewski żywo interesował się także ję-
zykiem niemieckim, z którym bardzo dobrze sobie radził
, hebrajskim czy nawet san-
skrytem
. Jego uwagę zajmowała również architektura (w szczególności gotyk)
, co
zapewne pośrednio przyczyniło się później do wybrania takiego kierunku na studiach
w Berlinie.
Po zdaniu matury w lutym 1889 roku, Przybyszewski nie miał ściśle zaplanowanej
przyszłości, a na jego świadectwie, jako przyszły zawód, figurowała medycyna
. Jed-
nakże Towarzystwo Pomocy Naukowej im. Marcinkowskiego, które mogło udzielić sty-
pendium Przybyszewskiemu, nie wyraziło zgody na finansowanie studiów tego rodzaju,
dlatego Przybyszewski ostatecznie zdecydował się na architekturę w Berlinie
. Ponad-
to zainteresowanie tą dziedziną oraz znajomość z Tomaszem Pajzderskim, studentem
tamtejszej uczelni i również przyszłym architektem, przyczyniły się do tego, że Smutny
Szatan wyjechał z rodzinnych stron, by studiować na wydziale w Charlottenburgu-Ber-
linie
1.4. Okres studencki (1889-1893)
Przybyszewski pojawił się na berlińskim dworcu w połowie kwietnia 1889 roku. Przyjął
go Tomasz Pajzderski, z którym młody student zamieszkał. Początkowo Przybyszewski
miał studiować architekturę, jednakże na wykłady nie chodził
dokładnie 8 maja 1890 roku, zmienił kierunek i zapisał się na wydział medycyny
Ostatecznie zakończył studia 1 lipca 1893 roku
. Pokłosiem nauki medycznej była nie
101 Cyt. za: Tamże, s. 11.
102 Stanisław Helsztyński, Przybyszewski..., s. 33.
103 Tamże, s. 47. Krystyna Kolińska, Stachu..., s. 26. O zainteresowaniach językiem, również
w późniejszym czasie piszą: Franciszek Ziejka, Miasto poetów..., s. 279. Stanisław Helsztyński,
Przybyszewski..., s. 33.
104 Henryk I. Rogacki, Żywot..., s. 9.
105 Stanisław Helsztyński, Przybyszewski..., s. 47.
106 Tamże, s. 47. Henryk I. Rogacki, Żywot..., s. 13.
107 Stanisław Helsztyński, Przybyszewski..., s. 47.
108 Tamże, s. 48. Henryk I. Rogacki, Żywot..., s. 14.
109 Stanisław Helsztyński, Przybyszewski..., s. 52. Henryk I. Rogacki, Żywot..., s. 17.
110 Stanisław Helsztyński, Przybyszewski..., s. 54, Henryk I. Rogacki, Żywot..., s. 35. Więcej o studiach
Przybyszewskiego: Edward Boniecki, Struktura „nagiej duszy”..., s. 37-38, 46, 105,106. Józef Dynak,
Przybyszewski..., s. 27, 37. Franciszek Ziejka, Miasto poetów.., s. 279. Krystyna Kolińska, Stachu..., s.
30 i nast. Gabriela Matuszek, Der geniale Pole?..., s. 12, 28. Stanisław Helsztyński, Przybyszewski...,
24
Rozdział 1. Legenda literacka Stanisława Przybyszewskiego
tylko rozległa wiedza, ale również odkrycie tzw. znieczulenia miejscowego, dokonane
przez Carla Schleicha, którego zainspirowały notatki i przemyślenia Przybyszewskie-
„Genialny Polak” w tym okresie bardzo interesował się psychologią i psychiczną
stroną człowieka
, co znalazło swoje ujście w szkicach krytycznych, np. Przyczynku
do jaźni jednostki twórczej, czyli genialnej: Zur Psychologie des Chopin und Nietz-
sche
. Czytał również wiele, m.in. Dostojewskiego, Huysmanansa, Maupassanta,
Spencera, Schopenhauera, Ibsena, Pascala, Zolę, Büchnera, Lomborsa, Darwina
a przede wszystkim Fryderyka Nietzschego
, który wywarł na nim ogromne wrażenie,
o czym donosił w swoich listach do Pauliny Pajzderskiej
, poznanej podczas pobytu
w rodzinnych stronach przyjaciela Tomasza
. Nietzsche wpłynął również na „meta-
morfozę ideologiczną” Smutnego Szatana, co spowodowało m.in. zmianę kierunku stu-
diów z architektury na medycynę
Zmiana ta przyczyniła się bezpośrednio do utraty stypendium z Kasy im. Marcin-
kowskiego, dlatego lata studenckie były czasem samotności i niedostatków (bieda jed-
nak towarzyszyła Przybyszewskiemu niemal przez całe życie
). Warunki materialne
s. 48, 51, 52.
111 Tamże s. 54-55. Henryk I. Rogacki, Żywot..., s. 18. Przybyszewski żywo interesował się ludzkim
mózgiem. Więcej na ten temat (oraz na tematu duszy i „nagiej duszy”) znaleźć można m.in. w:
Edward Boniecki, Struktura „nagiej duszy”... (cała książka). Tomasz Burek, Przybyszewski
Kusiciel..., s. 11, 15. Stanisław Borzym, Uwagi o światopoglądzie filozoficznym Przybyszewskiego...,
s. 30, 33 i nast. Maria Podraza-Kwiatkowska, „Naga dusza” i „epoka mundurów”..., s. 39 i nast.
Teresa Walas, Stanisław Przybyszewski a dekadentyzm, [w:] Tamże, s. 58 i nast., Bożena Wojanowska,
„Nad morzem” Stanisława Przybyszewskiego. Mistyka i płeć, [w:] Tamże, s. 96-97 i nast., 102-103,
105, 119. Wiwiana Witt, Przybyszewski a Dostojewski (Jeszcze raz o „Biesach” i „Dzieciach
szatana”), tłum. Ewa Głębicka, [w:] Tamże, s. 154, 159. Gabriela Matuszek, Der geniale Pole?...,
Kraków 1996, s. 17, 73.
112 Por. Edward Boniecki, Struktura „nagiej duszy”..., s. 28, 37-38, 47, 95 i nast. Tomasz Burek,
Przybyszewski Kusiciel..., s. 10 i nast. Stanisław Przybyszewski, Z psychologii jednostki twórczej, [w:]
Wybór pism, Wrocław, Wrocław 1966. Marta Wyka, Przybyszewski - powieściopisarz, [w:] Stanisław
Przybyszewski. Materiały konferencji naukowej..., s. 86 i nast. Bożena Wojanowska, „Nad morzem”
Stanisława Przybyszewskiego. Mistyka i płeć..., s. 95 i nast.
113 Stanisław Helsztyński, Przybyszewski..., s. 55.
114 Tamże, s. 48-49. Henryk I. Rogacki, Żywot..., s. 16. Więcej o związkach Przybyszewskiego i Darwina
oraz jego teorii ewolucji piszą: Edward Boniecki, Struktura „nagiej duszy”..., s. 89. Krystyna
Kolińska, Stachu..., s. 17.
115 Więcej o zainteresowaniu i wpływie Nietzschego: Stanisław Borzym, Uwagi o światopoglądzie
filozoficznym Przybyszewskiego..., s. 24-28, 35. Tomasz Weiss, Fryderyk Nietzsche w piśmiennictwie
polskim lat 1890-1914, Wrocław-Kraków 1961, s. 36 i nast. Krystyna Kolińska, Stachu..., s. 36.
Stanisław Helsztyński, Przybyszewski..., s. 50, 56.
116 Tamże, s. 51. Henryk I. Rogacki, Żywot..., s. 16-17.
117 Przybyszewskiego z Pajzderską (pięć lat młodszą panną) połączyła później intelektualna przyjaźń,
znajdująca wyraz w korespondencji, pełnej tematów dotyczących literatury, psychologii, człowieka.
118 Stanisław Helsztyński, Przybyszewski..., s. 52.
119 Por. też: Franciszek Ziejka, Miasto poetów..., s. 277. Andrzej Z. Makowiecki, Poeta a pieniądz, [w:]
Rozdział 1. Legenda literacka Stanisława Przybyszewskiego
25
były bardzo trudne, zwłaszcza gdy w życiu Przybyszewskiego pojawiła się Marta Foer-
der.
Kobieta (wówczas dziewiętnastoletnia panna) odwiedziła swojego wcześniejszego
nauczyciela gry na fortepianie w dniu jego imienin, 8 maja 1891 roku
. Później została
z nim już do końca życia. Z tego związku urodziło się troje dzieci: Bolesław (ur. 22 lu-
tego 1892)
, Mieczysława (14 listopada 1892)
Warunki materialne poprawiły się po zdobyciu przez Przybyszewskiego pracy
w „Gazecie Robotniczej”
, której został redaktorem i gdzie jego obowiązki polegały
„na pisaniu artykułów, wypełnianiu tygodnika płodami własnego pióra”
. Ponadto cza-
sopismo było doskonałym miejsce do prezentacji swoich poglądów
, wśród których
pojawiały się kwestie narodowościowe, socjalistyczne, religijne
. Nie zabrakło rów-
nież tematów czysto politycznych
. Z tego powodu Przybyszewski latem 1893 roku
został aresztowany, co argumentowano działalnością socjalistyczną
W tym okresie poza pierwszą częścią szkicu Zur Psychologie des Individuums,
poświęconego Chopinowi i Nietzschemu, powstała również druga część, poświęcona
Oli Hanssonowi
. Ponadto Przybyszewski pracował nad Listem księdza Ściegiennego,
„apokryficzną mistyfikacją literacką”
i innymi artykułami w „Gazecie Robotniczej”.
Wówczas powstał również utwór Totenmesse
Pieniądz w literaturze i teatrze, Gdańsk 2000.
120 Stanisław Helsztyński, Przybyszewski..., s. 92.
121 Tamże, s. 59.
122 Henryk I. Rogacki, Żywot..., s. 26.
123 Tamże, s. 44.
124 Stanisław Helsztyński, Przybyszewski..., s. 60, 61. Henryk I. Rogacki, Żywot..., s. 18-19, 20-21 29-
30.
125 Stanisław Helsztyński, Przybyszewski..., s. 62.
126 Więcej o światopoglądzie Przybyszewskiego, również z późniejszego okresu, piszą m.in.: Stanisław
Borzym, Uwagi o światopoglądzie filozoficznym Przybyszewskiego... Marta Wyka, Przybyszewski -
powieściopisarz, [w:] Stanisław Przybyszewski. Materiały konferencji naukowej..., s. 83 i nast.
Stanisław Helsztyński, Przybyszewski..., s. 70-71, 71-72 i nast. Henryk I. Rogacki, Żywot..., s. 25-26,
26-27.
127 O stosunku Przybyszewskiego do religii, również o jego buncie wobec niej piszą: Edward Boniecki,
Struktura „nagiej duszy”..., s. 28, 90. Tomasz Burek, Przybyszewski Kusiciel..., s. 9. Józef Dynak,
Przybyszewski..., s. 47. Stanisław Helsztyński, Przybyszewski..., s. 70.
128 O polityce szerzej piszą: Gabriela Matuszek, Der geniale Pole?..., s. 212-213, 233. Stanisław
Helsztyński, Przybyszewski..., s. 60-66, 67, 70.
129 Tamże, s. 53-54.
130 Tamże, s. 55-56. Henryk I. Rogacki, Żywot..., s. 23.
131 Tamże, s. 25.
132 Tamże, s. 34.
26
Rozdział 1. Legenda literacka Stanisława Przybyszewskiego
W latach studenckich Przybyszewski poznał mnóstwo ludzi, nie tylko związanych
z partią i „Gazetą”
, ale również ze sztuką i literaturą. Wśród ówczesnych znajomości
wymienić można chociażby: Franciszka Servaesa
, Richarda Dehme-
la
, jego późniejszą żonę Dagny Juel
, czy Augusta Strindber-
, który odcisnął swoje piętno na życiu Przybyszewskiego wskutek manii prześla-
dowczej, schizofrenii, podejrzeń o próby zamknięcia w zakładzie dla obłąkanych czy
chorobliwej zazdrości o Dagny, która – zdaniem Strindberga – została mu skradziona
i odebrana
Nie bez znaczenia była cała bohema skandynawska (i w mniejszej części niemiec-
ka)
, do której należeli m.in. wyżej wymienieni artyści, Przybyszewski i np. dr Carl
Schleich, dr Asch, Otto Erich Hartleben, Max Halbe
. Grupa skupiona była wokół
słynnej winiarni Schwarzes Ferkel (Czarny Prosiak, zwanej też Zum schwarzen Ferkel,
Pod czarnym Prosiakiem)
, w której twórcy często i licznie gościli
, a gdzie – jak
wspominał Servaes – „toczyły się gorące debaty na temat sztuki nieraz do białego rana.
133 Stanisław Helsztyński, Przybyszewski..., s. 63.
134 Tamże, s. 81. Por. też: Tomasz Burek, Przybyszewski Kusiciel..., s. 13. Maria Podraza-Kwiatkowska,
„Naga dusza” i „epoka mundurów”..., s. 39. Krystyna Kolińska, Stachu..., s. 46.
135 Stanisław Helsztyński, Przybyszewski..., s. 82, 83. Henryk I. Rogacki, Żywot..., s. 21.
136 Stanisław Helsztyński, Przybyszewski..., s. 84. Henryk I. Rogacki, Żywot..., s. 30-31.
137 Stanisław Helsztyński, Przybyszewski..., s. 64, 88, 89. Henryk I. Rogacki, Żywot..., s. 28, 33.
138 Stanisław Helsztyński, Przybyszewski..., s. 81, 102, 107-108, Henryk I. Rogacki, Żywot..., s. 33, 34,
36-41.
139 Stanisław Helsztyński, Przybyszewski..., s. 81, 85, 106. Henryk I. Rogacki, Żywot..., s. 24, 25, 28-29.
140 Stanisław Helsztyński, Przybyszewski..., s. 129. Por. też cały rozdział tamże: Trio: Strindberg, Dagny
i Popoffsky (s. 120-141).
141 Tamże, s. 63-65.
142 Tamże, s. 88. Por. też: tamże, s. 109-110.
143 Tamże, s. 63, 87. Henryk I. Rogacki, Żywot..., s. 27.
144 O czym wspomina Przybyszewski w Moich współczesnych: „W międzyczasie wynalazł sobie
Strindberg w pobliżu mało co uczęszczaną winiarenkę, która niedługo miała się stać najsłynniejszym,
a raczej najwięcej osławionym lokalem bohemy – wcale nie niemieckiej, bo tę nie było stać na wino,
ale skandynawskiej – «Zum schwarzen Ferkel» («Pod czarnym prosiakiem»). […] Strindberg począł
w tej winiarni stale przesiadywać.” Stanisław Przybyszewski, Moi współcześni, s. 153-154, Cyt. za:
tamże, s. 27. I dalsza część opisu: „Naokoło Strindberga […] gromadziło się całe artystyczne ver
sacrum, jakie Skandynawia, wierna starym tradycjom wikingów, zagranicy dostarczała. Przez całą
zimę przebywał tam słynny malarz norweski Christian Korhg, który wraz z Hansem Jaegerem
stworzyli piekielnie ponurą i tragiczną bohemę norweską w Krystianii; przebywała tam żona Krohga,
heroina powieści Jaegera […] Wysiadywał w «Czarnym prosiaku» finlandzki pisarz, wytworny pan,
ale mizerny artysta, Tavastsjerna, wraz z swoją żoną, która daremnie szturmowała scenę niemiecką.
[…] Przy wąskim stoliku rozpościerał się wielki malarz norweski Fritz Thaulow. […] Nad wszystkimi
górował duński pisarz Holger Drachmann. […] Naprzeciw siadywał słynny malarz szwedzki,
Liljeforss. […] Gdzieś w kącie dumał nad szklanką whisky wielki wizjoner Edward Munch, a tyłem
do wszystkich obrócony siedział Gabriel Finne, jeden z najzdolniejszych młodych pisarzy
norweskich, i żuł bezustannie prymkę. I tak pili jedną, dwie godziny w zadumie; rzadko kiedy padło
jakieś słowo: niechętne i żółcią zaprawione.” Stanisław Przybyszewski, Moi współcześni, s. 156. Cyt.
za: tamże, s. 27-28.
Rozdział 1. Legenda literacka Stanisława Przybyszewskiego
27
Nie zabrakło tam […] interesujących kobiet i wręcz powstających lub krzyżujących się
intryg miłosnych”
To właśnie w Czarnym Prosiaku Przybyszewski poznał Norweżkę, córkę lekarza
z Kongsvinger, Dagny Juel
, wprowadzoną do tamtejszego towarzystwo przez Mun-
cha
. Piękna rudowłosa kobieta, zwana również Aspazją czy Duchą, była dla Przyby-
szewskiego nie tylko żoną (ślub zawarli 18 sierpnia 1893 roku w Berlinie
), ale rów-
nież natchnieniem i muzą, czym Dagny była wówczas dla niemal każdego artysty
1.5. Życie z Dagny Juel (1893-1901)
Małżeństwo z Dagny Juel było w życiu Przybyszewskiego punktem zwrotnym. Stano-
wiło silny bodziec do określonej twórczości literackiej, której owocem były takie utwo-
ry jak: Totenmesse, Vigillien, w późniejszych latach w godzinie cudu (Androgyne), De
profundis i Nad morzem, które weszły w skład pięcioksiągu (Pentateuch), zdaniem sa-
mego autora, najoryginalniejszej części jego twórczości
. Z tego małżeństwa, poza li-
terackimi, urodziły się także prawdziwe dzieci. Były nimi: Zenon (ur. 28 września 1895
oraz Iwa (Yvi) (ur. w 1897 roku)
Po ślubie oboje małżonkowie wyjechali do Norwegii, do rodzinnego domu Dagny,
która pojechała tam na początku roku 1894, a Przybyszewski dołączył do niej pod ko-
niec maja, po drodze przebywając w Krystianii (dzisiejszym Oslo), gdzie towarzyszył
145 Cyt. za: Stanisław Helsztyński, Przybyszewski..., s. 110.
146 Osobną biografię Dagny Juel sporządziła Ewa Kossak w książce: Dagny Przybyszewska. Zbłąkana
gwiazda, Warszawa 1975 oraz Aleksandra Sawicka: Dagny Juel Przybyszewska – fakty i legendy,
Gdańsk 2006, a z wydań obcojęzycznych należy zwrócić uwagę na: Mary Kay Norseng, Dagny.
Dagny Juel Przybyszewska; the Woman and the Myth, Seattle & London, 1991, Roar Lishaugen,
Dagny Juel. Tro, håp og undergang, Oslo 2002.
147 Stanisław Helsztyński, Przybyszewski..., s. 89.
148 Tamże, s. 89, 106. Henryk I. Rogacki, Żywot..., s. 37.
149 Stanisław Helsztyński, Przybyszewski..., s. 105.
150 Tamże, s. 90.
151 Tamże, s. 158. Henryk I. Rogacki, Żywot..., s. 45.
152 Stanisław Helsztyński, Przybyszewski..., s. 179. Henryk I. Rogacki, Żywot..., s. 62. Istnieją
wątpliwości co do dokładnej daty narodzin Iwy. Helsztyński pisze o 5 czerwca, Rogacki o 5 września.
A np. internetowe źródło Wikipedia podaje 3 października
(http://pl.wikipedia.org/wiki/Stanisław_Przybyszewski [online: 23.05.2014]), strona internetowa
poświęcona Przybyszewskiemu z kolei 5 listopada (http://stachu-przybyszewski.pl/4-Dzieci.html
[online: 23.05.2014]). Zatem co źródło, to inaczej.
28
Rozdział 1. Legenda literacka Stanisława Przybyszewskiego
mu Munch
. Mieszkańcy Kongsviger na przybycie polskiego artysty nie reagowali
bardzo optymistycznie, jednakże Przybyszewski czuł się tam dobrze, bo – jak sam
stwierdził – „ma zupełny spokój” i praca bardzo dobrze mu idzie
Był to okres niezwykle pracowity i owocny, bowiem w tym okresie powstało wiele
utworów: trylogia Homo sapiens (Über Bord [Na rozstaju], Unterwegs [Po drodze],
Malstrom [W Malstromie]), powieść Satanas Kinder (Dzieci Szatana)
, dramat Das
grosse Glück (Dla szczęścia), nowela Nocturno, rapsody De profundis, In hac lacrima-
rum valle (Na tym padole płaczu), Am Meer (Nad morzem), manifest Pro domo mea,
szkic o Vigelandzie, a ponadto mnóstwo artykułów i rozprawa demonologiczna Die Sy-
nagoge des Satan (Synagoga szatana)
Jednakże obok tych sukcesów (związanych również z podróżami po Skandynawii),
pojawiły się problemy, zwłaszcza związane z alkoholem
. Jeszcze przed wyjazdem do
Norwegii Przybyszewski bardzo dużo pił, a w późniejszych latach sprawa przyjmie na
tyle poważny obrót, że przyczyni się to do utraty nie tyle sporych sum pieniędzy, co
kontaktów z niektórymi życzliwymi wcześniej ludźmi. Najwięcej jednak kłopotów do-
tyczyło właśnie finansów Przybyszewskiego
. Ciągłe niedostatki i zaciąganie długów
(które należało z czasem spłacać) dotkliwie doskwierały nie tylko samemu Smutnemu
Szatanowi, ale również jego rodzinie i bliskim.
W trudnej sytuacji znajdowała się Marta Foerder, która jeszcze w okresie, gdy
Przybyszewski nie znał Dagny Juel, musiała borykać się z narastającą nędzą. Jak wspo-
minał Servaes, „[Przybyszewski] był zupełnie obszarpany, a żona i dziecko nie miały co
153 Stanisław Helsztyński, Przybyszewski..., s. 144. Henryk I. Rogacki, Żywot..., s. 40.
154 Stanisław Helsztyński, Przybyszewski..., s. 147-148.
155 Więcej: Wiwiana Witt, Przybyszewski a Dostojewski (Jeszcze raz o „Biesach” i „Dzieciach
szatana”)...
156 Stanisław Helsztyński, Przybyszewski..., s. 150-151. Por. też: tamże, s. 152. Henryk I. Rogacki,
Żywot..., s. 46.
157 Więcej na ten temat piszą: Edward Boniecki, Struktura „nagiej duszy”..., s. 86 i nast. Krystyna
Kolińska, Stachu..., s. 13, 44. Gabriela Matuszek, Der geniale Pole?..., s. 143. Stanisław Helsztyński,
Przybyszewski..., s. 40, 143, 255, 347-348, 411, 476, 541. A o dekadencji: Teresa Walas, Stanisław
Przybyszewski a dekadentyzm, [w:] Stanisław Przybyszewski. Materiały konferencji naukowej...
Franciszek Ziejka, Miasto poetów..., s. 280.
158 Henryk I. Rogacki, Żywot..., s. 39. Stanisław Helsztyński, Przybyszewski..., s. 142, 161. Por. też:
Andrzej Z. Makowiecki, Poeta a pieniądz.... Oraz sytuacje z późniejszych lat życia
Przybyszewskiego: Stanisław Helsztyński, Przybyszewski..., s. 166-167, 176, 185, 187-188, 209-210,
234-235, 267, 289.
Rozdział 1. Legenda literacka Stanisława Przybyszewskiego
29
jeść. Żył w ogóle w skrajnej nędzy i nie miał się nawet za co porządnie ubrać”
. Z bie-
giem czasu sytuacja wcale się nie poprawiała, wręcz przeciwnie – pogarszała się,
zwłaszcza, gdy na świat przychodziły kolejne dzieci Marty i Przybyszewskiego
Tragiczny obrót sprawy nastąpił w połowie roku 1896. Oficjalnie doniesiono o sa-
mobójstwie Marty
. Przebywający wówczas w Kopenhadze Przybyszewski, przyjechał
do Berlina i został aresztowany. Zarzucano mu moralne spowodowanie śmierci
. Po
śledztwie i interwencji Dagny, sprawa została umorzona, a Przybyszewski zwolniony
z więzienia. Jednak reakcja Polonii, znajomych i rodziny Przybyszewskiego była bardzo
surowa, a brat Antoni zerwał ze Stanisławem jakikolwiek kontakt (odnowiony jednak
pod koniec życia). Przybyszewski był zdruzgotany, ponadto nękały go problemy finan-
sowe i twórcze
Podejmował jednak nowe prace. Pisał rozprawę Die Synagoge des Satan, dzięki
czemu, ze względu na zainteresowania demonologiczne
, dostał propozycję pracy
w miesięczniku „Metaphysische Rundschau”, która z czasem okazała się oszustwem
Fascynacja okultyzmem, satanizmem i pokrewnymi dziedzinami przyniosła Przyby-
szewskiemu nie tylko kolejne dzieła czy szkice, ale również znajomość z Tadeuszem
Micińskim, którego spotkał w berlińskiej bibliotece
159 Tamże, s. 101.
160 Na początku roku 1895 urodziło się trzecie dziecko Marty, Janina. Wówczas koszt utrzymania
znacznie wzrósł, a pomagający kobiecie Antoni i Maria Przybyszewscy (brak Stanisława i jego żona)
sami borykali się z trudnościami wychowania własnych dzieci. Por. Tamże, s. 161.
161 Ze współczesnych i dokładniejszych ustaleń wynika, że Marta Foerder nie popełniła samobójstwa.
Umarła „wskutek zakażenia spowodowanego nielegalnym przerwaniem kolejnej ciąży”. Por Gabriela
Matuszek, Der geniale Pole?..., s. 234. Por. też: Wieńczysław A. Niemirowski, Stanisław
Przybyszewski in Berlin (1889-1898), [w:] Literarusches Leben in Berlin, Bd. 1. 1871-1933, hg. von
Peter Wruck, Berlin 1987, s. 258-259 [Podaję za Matuszek]. Autorzy za dowód podają między innymi
notatkę, zamieszczoną w „Vorwärts” z 12 czerwca 1896 oraz akta oględzin lekarskich, które znajdują
się w Staatsarchiv w Poczdamie. Por. przyp. 104. Gabriela Matuszek, Der geniale Pole?..., s. 234.
Kolejną ciążę Marty (z Przybyszewskim) potwierdzają inne źródła. Por. Stanisław Helsztyński,
Przybyszewski..., s. 163. (Helsztyński pisze co prawda o „sztucznym poronieniu”, jednak w kontekście
domysłu i relacji zdenerwowanej Dagny Juel. Por. tamże.)
162 Henryk I. Rogacki, Żywot..., s. 49.
163 Stanisław Helsztyński, Przybyszewski..., s. 166-167, 176.
164 Por. Tamże, s. 207, 211, Henryk I. Rogacki, Żywot..., s. 52-53. Por. też: Więcej: Edward Boniecki,
Struktura „nagiej duszy”..., s. 90 i nast. Tomasz Burek, Przybyszewski Kusiciel..., s. 10, 16. Maria
Podraza-Kwiatkowska, „Naga dusza” i „epoka mundurów”..., s. 43. Bożena Wojanowska, „Nad
morzem” Stanisława Przybyszewskiego. Mistyka i płeć..., s. 104-105. Józef Dynak, Przybyszewski...,
s. 50 i nast., 109-110. Krystyna Kolińska, Stachu..., s. 35. Stanisław Helsztyński, Przybyszewski..., s.
135.
165 Tamże, s. 176, 209-210. Henryk I. Rogacki, Żywot..., s. 61, 63.
166 Stanisław Helsztyński, Przybyszewski..., s. 213. Henryk I. Rogacki, Żywot..., s. 53.
30
Rozdział 1. Legenda literacka Stanisława Przybyszewskiego
Nie bez znaczenia w tamtym okresie były również kontakty z Czechami, jakie
Przybyszewski nawiązał, zwłaszcza, że po incydencie ze śmiercią Marty, wielu artystów
niemieckich odwróciło się od niego
. Najważniejszą postacią czeskiego środowiska
modernistycznego był Arnošt Procházka, krytyk literacki i poeta, przedstawiciel litera-
tury dekadenckiej w Pradze oraz założyciel czasopisma „Moderni Revue”
. Warto
jeszcze zaznaczyć, że w tym samym czasie Przybyszewski został zauważony w ojczy-
stym kraju, w Polsce
Należy wskazać na wiele znajomości Przybyszewskiego z tego okresu, bo poza
wspomnianymi wyżej Micińskim i Procházką, Smutny Szatan poznał wielu innych
znamienitych osobistości, między innymi: rzeźbiarza Gustawa Vigelanda (któremu po-
święcił swój szkic), pisarza i poetę Maksa Dauthendeya, pisarza Knuta Hamsuna, dra-
matopisarza Hernika Ibsena, doktoranta prawa Alfreda Wysockiego, Macieja Szukiewi-
cza, który postara się wprowadzić Przybyszewskiego na grunt literatury polskiej
. Po-
nadto Przybyszewski poznał polskich twórców: Władysława Reymonta, Henryka Sien-
kiewicza i Stefana Żeromskiego
Znajomość z Tadeuszem Micińskim, poza wymianą korespondencji i pomocą fi-
nansową, okazała się również dla Przybyszewskiego owocna w zaproszenie do domu
Wincentego i Zofii Lutosławskich w Hiszpanii
. Na początku roku 1989 Stanisław
i Dagny ruszyli w podróż, po drodze zatrzymując się w Paryżu, gdzie poznali m.in. Ze-
nona Miriama Przesmyckiego
. Przybyszewski był zachwycony wyjazdem, poznany-
mi ludźmi, okolicą, z czasem jednak pobyt u Lutosławskiego doskwierał mu, zwłaszcza
ze względu na różnice charakterów między nim a gospodarzem oraz z powodu braku al-
koholu
. Ostatecznie Przybyszewski wraz z żoną zrezygnował z gościny, nie porzuca-
jąc jednak możliwości poznania Hiszpanii i jej kultury
167 Stanisław Helsztyński, Przybyszewski..., s. 194.
168 Tamże, s. 194. O relacjach Przybyszewskiego z Czechami oraz o recepcji jego dzieł w tym kraju
Helsztyński pisze w całości w rozdziale Arnošt Procházka, herold sławy w Czechach. Por. Tamże, s.
194-206. Z kolei o związkach Przybyszewskiego z Niemcami oraz o recepcji jego dzieł w tym kraju
pisze Matuszek w książce: Der geniale Pole?...
169 Henryk I. Rogacki, Żywot..., s. 47.
170 Stanisław Helsztyński, Przybyszewski..., s. 236 i nast. Henryk I. Rogacki, Żywot..., s. 49, 54, 55, 57-
59.
171 Tamże, s. 71, 119, 121.
172 Stanisław Helsztyński, Przybyszewski..., s. 214.
173 Tamże, s. 215. Henryk I. Rogacki, Żywot..., s. 67.
174 Stanisław Helsztyński, Przybyszewski..., s. 218.
175 Tamże, s. 221-222.
Rozdział 1. Legenda literacka Stanisława Przybyszewskiego
31
Podróżując dalej po kraju, Przybyszewscy odwiedzili między innymi Madryt, To-
ledo, a tam miejscowe muzea, gdzie podziwiali najwspanialsze dzieła artystów takich
jak na przykład Francisco Goya czy El Greco, również architektura miast była dla nich
wielkim przeżyciem
. Następnie Stanisław i Dagny powrócili do Paryża, gdzie Przy-
byszewski – za pośrednictwem Przesmyckiego – poznał tamtejszą Polonię francuską
Wówczas Przybyszewski otrzymał pomoc finansową od Ignacego Paderewskiego.
Suma pieniędzy pozwoliła wyregulować rachunki i uspokoić Przybyszewskiego, który
ostatecznie, w połowie roku 1898 przyjechał z powrotem do Norwegii
W tym okresie w Polsce narastało zainteresowanie twórczością i osobą Przyby-
szewskiego, dlatego w krótkim czasie zapadła decyzja o wyjeździe do Krakowa
, tym
bardziej, że przyjęcie Meteora Młodej Polski był już przygotowany, zajęli się tym bo-
wiem Przesmycki, Adolf Nowaczyński oraz Szukiewicz. Przybyszewski pojawił się na
miejscu we wrześniu 1898 roku
Przyjęcie Smutnego Szatana było bardzo entuzjastyczne, okupione ponadto „sro-
gim pijaństwem”
. „Genialny Polak” od razu przejął redakcję krakowskiego „Życia”,
na łamach którego opublikował swój manifest pt. Confiteor
. Początkowa faza funk-
cjonowania czasopisma była obiecująca, na łamach pojawiali się znakomici twórcy,
Przybyszewski dbał o poziom artystyczny pisma. Z czasem jednak Smutny Szatan za-
niedbywał obowiązki, co związane było z czterema zasadniczymi problemami: trudno-
ściami obyczajowo-prawnymi w związku z „Życiem” (dochodziło do konfiskat)
, rela-
cjami z Jadwigą Kasprowiczową i rozstaniem z żoną Dagny (o czym dokładniej będzie
w dalszej części tekstu) oraz z piciem alkoholu
. Ostatecznie „Życie” upadło na po-
czątku roku 1900
176 Tamże, s. 225, 228-231.
177 Tamże, s. 232-233.
178 Tamże, s. 231, 233-235.
179 Tamże, s. 238, 243. Henryk I. Rogacki, Żywot..., s. 74.
180 Tamże, s. 76.
181 Stanisław Helsztyński, Przybyszewski..., s. 244, 258-259. O ówczesnym towarzystwie
Przybyszewskiego pisze Helsztyński: tamże, s. 260, 261, 264, 265.
182 Tamże, s. 244, 252. Więcej o Przybyszewskim i „Życiu” piszą: Bożena Wojanowska, „Nad morzem”
Stanisława Przybyszewskiego. Mistyka i płeć..., s. 98. Józef Dynak, Przybyszewski..., s. 74 i nast.
Franciszek Ziejka, Miasto poetów..., s. 282. Krystyna Kolińska, Stachu..., s. 165 i passim. Stanisław
Helsztyński, Przybyszewski..., s. 246 i nast.
183 Tamże, s. 253.
184 Tamże, s. 255.
185 Tamże, s. 256. Henryk I. Rogacki, Żywot..., s. 128.
32
Rozdział 1. Legenda literacka Stanisława Przybyszewskiego
W tym czasie Przybyszewski nie tylko redagował pismo, czy propagował swoje
idee, ale również prowadził działalność teatralną, bowiem jego sztuki były wystawiane
na deskach krakowskich (ale też praskich i nie tylko) teatrów
Ważnym wydarzeniem było poznanie Jana Kasprowicza (w grudniu 1898 roku
w Krakowie
) oraz jego żony Jadwigi, z którą później Przybyszewski trwale się zwią-
że. Decydującą rolę odegra pobyt we Lwowie, gdzie latem 1899 roku Przybyszewski
miał swoje odczyty
. Tam poznał nie tylko Kasprowiczową
, ale również młodą ma-
larkę Anielę Pająkówną
. Z tego drugiego związku, 1 października 1901 roku, narodzi
się przyszła autorka Sprawy Dantona, dramatopisarka, Stanisława
Wówczas doszło do wielu komplikacji życiowych Przybyszewskiego, z którymi
artysta próbował sobie poradzić w różny sposób. Na plan pierwszy wysuwa się jednak
różnorodność (często przeciwstawność) postaw w korespondencji
. Helsztyński pisze
wprost: „adresatkom swoim, Jadwidze i Anieli, przestawiał sprawę zależnie od ich na-
strojów”
. Niosło to za sobą również niepokój ze strony Dagny, która zaczynała odczu-
wać rozdźwięk w swoim małżeństwie już od chwili, kiedy pojawiła się w Krakowie,
186 Stanisław Helsztyński, Przybyszewski..., s. 267. Henryk I. Rogacki, Żywot..., s. 90, 94, 95-99. O
wpływie Skandynawów, takich jak Ibsen, Strindberg czy nawet Juel, pisze Marian Lewko w książce:
Obecność Skandynawów w polskiej kulturze teatralnej w latach 1876-1918, Lublin 1996.
187 Stanisław Helsztyński, Przybyszewski..., s. 278.
188 Tamże, s. 279-281. Henryk I. Rogacki, Żywot..., s. 109-110.
189 Stanisław Helsztyński, Przybyszewski..., s. 256, 276-278, 281 i nast. oraz 286, 289. Henryk I.
Rogacki, Żywot..., s. 110.
190 Stanisław Helsztyński, Przybyszewski..., s. 283-284, 284, 285, 292-293. Henryk I. Rogacki, Żywot...,
s. 110.
191 Stanisław Helsztyński, Przybyszewski..., s. 296. Henryk I. Rogacki, Żywot..., s. 149. O córce
Przybyszewskiego Stanisławie piszą: T. Lewandowski, Dramat intelektu. Biografia literacka
Stanisławy Przybyszewskiej, Gdańsk 1982. E. Graczyk, Ćma. O Stanisławie Przybyszewskiej,
Warszawa 1994. A w wydaniu obcojęzycznym: J. Kosicka i D. Gerould: A life of solitude : Stanisława
Przybyszewska : a biographical study with selected letters, Northwestern University Press, Evaston,
Ill., 1989.
192 Więcej o Listach Przybyszewskiego piszą: Józef Dynak, Przybyszewski..., s. 104-106, 143-144, 146,
152. Franciszek Ziejka, Miasto poetów..., s. 278, 280, 283, 288, 289. Tamara Agapkina, Rosyjskie
kontakty Stanisława Przybyszewskiego, tłum. Ewa Głębicka, [w:] Stanisław Przybyszewski. Materiały
konferencji naukowej..., passim. Roman Taborski, Z dziejów scenicznych dramatów Przybyszewskiego,
[w:] Tamże. Stanisław Helsztyński, Przybyszewski..., s. 21-22, 23-25, 35-36, 36-37, 38-39, 40, 42, 50
i nast., 60, 65-67, 164-165, 166, 167, 179, 180-182, 237-238, 240, 396-397, 477 478 oraz passim.
Szczątkowo o wykrytych nieścisłościach w Listach: Tamara Agapkina, Rosyjskie kontakty Stanisława
Przybyszewskiego..., s. 195. Krystyna Kolińska, Stachu..., s. 140.
193 Stanisław Helsztyński, Przybyszewski..., s. 292. Por. też: tamże, s. 295. Henryk I. Rogacki, Żywot...,
s. 122, 125-126, 161, 242. Więcej o kobietach i związkach Przybyszewskiego: Krystyna Kolińska,
Stachu... Edward Boniecki, Struktura „nagiej duszy”..., s. 21, 75, 106-107. Józef Dynak,
Przybyszewski..., s. 75, 105-106. Roman Taborski, Z dziejów scenicznych dramatów
Przybyszewskiego..., s. 222. Stanisław Helsztyński, Przybyszewski..., s. 35, 36-40, 59-60, 81, 89, 92-
93, 102 i nast.
Rozdział 1. Legenda literacka Stanisława Przybyszewskiego
33
z czasem nieporozumienie, związane bezpośrednio z romansami Przybyszewskiego, na-
rastało, co ostatecznie doprowadziło do rozstania Dagny i Stanisława na początku roku
Półtora roku później doszło do tragedii. Władysław Emeryk, syn warszawskiego
przemysłowca, współwłaściciela kopalni manganu na Kaukazie i znajomy student pol-
skiego pochodzenia, który bywał w domu Przybyszewskiego w Krakowie
, zaprosił
Stanisława i Dagny do swojego mieszkania w Tyflisie (współczesnym Tbilisi)
. Oko-
liczności sprawiły, że Dagny z synem Zenonem wyjechała razem z Emerykiem wcze-
śniej, a Przybyszewski miał dołączyć w odpowiednim czasie. Ostatecznie do tego spo-
tkania nie doszło. Emeryk zastrzelił Dagny, po czym popełnił samobójstwo
. Zenona
odebrała stamtąd przyjaciółka Dagny, Władysława Tomaszewska
Reakcja Przybyszewskiego na zaistniałą sytuację była różna. Jak pisze Helsztyń-
ski, zachowanie Smutnego Szatana „było inne na forum internum wobec Kasprowiczo-
wej, inne na forum externum wobec wielkiej publiczności”
. Tej pierwszej tłumaczył
się ze swoich zamiarów wyjazdu, ubolewał nad problemami finansowymi, prasie z kolei
„przeznaczone było wystylizowane epitafium”
1.6. Próba stabilizacji (1901-1927)
Po śmierci Dagny Jadwiga Kasprowiczowa związała się z Przybyszewskim jeszcze
mocniej, a po załatwieniu niezbędnych spraw rozwodowych z mężem Janem, wzięła
z Przybyszewskim ślub cywilny 11 kwietnia 1905 roku
. Jej wpływ na młodopolskie-
go pisarza był znaczący. Helsztyński pisze m.in., że „zdecydował się Przybyszewski –
dla uzyskania świętego spokoju ze strony nowej żony – na upokarzające kłamstwo, że
utwory pisane ku czci Dagny były plagiatami, że bohaterką rapsodów była nie tak nie-
194 Tamże, s. 269-273, 291. Henryk I. Rogacki, Żywot..., s. 128.
195 Stanisław Helsztyński, Przybyszewski..., s. 265.
196 Tamże, s. 300.
197 Tamże, s. 302-308. Henryk I. Rogacki, Żywot..., s. 146.
198 Stanisław Helsztyński, Przybyszewski..., s. 302. O losie dzieci Dagny pisze Helsztyński: tamże, s.
311.
199 Tamże, s. 308. Por też: Henryk I. Rogacki, Żywot..., s. 146.
200 Stanisław Helsztyński, Przybyszewski..., s. 308-309.
201 Tamże, s. 346. Por. też: tamże 352-353. Henryk I. Rogacki, Żywot..., s. 203.
34
Rozdział 1. Legenda literacka Stanisława Przybyszewskiego
gdyś szczerze entuzjastycznie uwielbiana Dagny, lecz jej następczyni, Jadwiga”
co dalej: „kłamstwo Przybyszewskiego, popełnione z oportunizmu i tchórzostwa, stało
się prawdziwą klątwą dalszego jego życia”
Jednakże oddziaływanie na Smutnego Szatana od tego się zaczynało, bowiem
obejmowało jeszcze takie sprawy jak, np. sprawy finansowe, troska o warunki nowego
życia (zwłaszcza w czasie poszukiwania mieszkania w Monachium), sprzedaż nowych
dramatów Przybyszewskiego, przepisywanie rękopisów, przygotowywanie tekstów do
druku, sugerowanie zmian, czy nawet swego rodzaju cenzurę
. Helsztyński pisze
wprost, że z czasem Kasprowiczowa „zrobiła z cygana artystycznego i poety lukratyw-
nego powieściopisarza i modnego literata”
, a sam Przybyszewski przyznawał (co ba-
dacze uznają za kłamstwo), że jego prawdziwa i dojrzała twórczość zaczęła się dopiero
od chwili pojawienia się w jego życiu Kasprowiczowej
Śmierć Dagny Juel niosła za sobą negatywne następstwa. Wielu przyjaciół Przyby-
szewskiego odwróciło się od niego, tym bardziej po ogłoszonym w „Kurierze Warszaw-
skim” artykule Władysława Rabskiego Nadludzie bez maski, gdzie w kontekście zabój-
stwa Dagny autor przywoływał postać zmarłej tragicznie Marty Foerder (rzekomej sa-
mobójczyni)
. Również rodzina od strony Dagny postanowiła przedsięwziąć odpo-
wiednie kroki i po zdecydowanych negocjacjach Zenon i Iwa trafili pod opiekę szwagra
matki, Wilhelma Westrupa
Popularność Przybyszewskiego drastycznie spadła, przede wszystkim w Polsce.
Niegdyś rozchwytywany, wówczas był mało rozpoznawalny. „Nawet plotki, które zrazu
krążyły dość żywo, później pozostawiały go w spokoju. Na ulicy rzadko kto go pozna-
wał lub pozdrawiał”
. Choć przyczyny takiego stanu leżą również gdzie indziej, bo-
wiem w kraju nad Wisłą literatura młodopolska nie była chętnie czytana, hasło sztuki
dla sztuki wobec haseł wyzwoleńczych, patriotycznych było odbierane bez większego
entuzjazmu
202 Stanisław Helsztyński, Przybyszewski..., s. 353-354 Por. też: tamże, s. 391-401.
203 Tamże, s. 355.
204 Tamże, s. 357, 401. Henryk I. Rogacki, Żywot..., s. 264.
205 Stanisław Helsztyński, Przybyszewski..., s. 401.
206 Henryk I. Rogacki, Żywot..., s. 366.
207 Stanisław Helsztyński, Przybyszewski..., s. 310-311.
208 Tamże, s. 311. Henryk I. Rogacki, Żywot..., s. 325.
209 Stanisław Helsztyński, Przybyszewski..., s. 325.
210 Tamże, s. 326.
Rozdział 1. Legenda literacka Stanisława Przybyszewskiego
35
W roku 1903 rozpoczęła się nawet tak zwana kampania „antyprzybyszewska”
której główną postacią był Henryk Sienkiewicz. Z nim Przybyszewski miał wówczas
największy konflikt
W tym okresie Smutny Szatan szukał własnego miejsca, nie tylko na polu sztuki
i literatury, ale również na polu przestrzeni życiowej, choć – jak już wskazano wcze-
śniej – główną inicjatywę w tej sprawie przejęła Jadwiga
, a zrobiła to jeszcze przed
ślubem. Początkowo małżeństwo przebywało w Warszawie, przez krótki czas w Ino-
wrocławiu, następnie w Toruniu
. Jednakże już wcześniej rozpoczął się czas wielu po-
dróży i odwiedzin, również w innych krajach.
Największą wówczas podróż Przybyszewski odbył do Rosji
, gdzie zajmował się
w głównej mierze sprawami teatralnymi, dotyczącymi utworów takich jak Dla szczę-
ścia, Złote runo, Matka czy Śnieg W tym czasie Przybyszewski odwiedził m.in. Peters-
burg, Kijów, Odessę, Moskwę czy Chersoń. Wygłosił tam również swoje odczyty i za-
warł wiele nowych znajomości
. Podróże odbywały się również do innych europej-
skich miejsc, takich jak Holandia, Francja, Czechy czy Szwajcaria.
Jednakże to nie wystarczyło, by wypełnić egzystencjalną i finansową pustkę.
Z czasem powróciła bieda i problemy z pieniędzmi
, bowiem nawet po krótkotrwałych
okresach sukcesów i wysokich zarobków, nadchodził czas wielu wydatków i zobowią-
zań. Przybyszewski odczuwał również głęboką samotność, miewał stany depresyjne
Pojawiały się problemy zdrowotne, spowodowane w głównej mierze alkoholizmem
(a nawet skłonnościami do zażywania morfiny w późniejszym czasie
), co pociągało
211 Henryk I. Rogacki, Żywot..., s. 167.
212 Stanisław Helsztyński, Przybyszewski..., s. 327-329. O sporach Przybyszewskiego z innymi osobami
Helsztyński pisze w osobnym rozdziale pt. Zatargi i spory. Por. Tamże, s. 387-412.
213 Tamże, s. 318.
214 Tamże, s. 319, 332-333 i nast. Henryk I. Rogacki, Żywot..., s. 202-203, 223, 223 i nast., 228.
215 O związku Przybyszewskiego z Rosją i tamtejszą literaturą pisze Tamara Agapkina, Rosyjskie
kontakty Stanisława Przybyszewskiego...
216 Stanisław Helsztyński, Przybyszewski..., s. 332-333. Henryk I. Rogacki, Żywot..., s. 195.
217 Stanisław Helsztyński, Przybyszewski..., s. 319. Henryk I. Rogacki, Żywot..., s. 207, 232, 242.
218 Stanisław Helsztyński, Przybyszewski..., s. 319. Henryk I. Rogacki, Żywot..., s. 205, 207.
219 Stanisław Helsztyński, Przybyszewski..., s. 476. Henryk I. Rogacki, Żywot..., s. 333, 335. Temat
narkotyków w życiu i twórczości Przybyszewskiego opisuje Anna Kowszewicz w rozprawie
doktorskiej Motywacje używania narkotyków w kręgach polskich elit od połowy XIX wieku do roku
1939, napisanej pod kierunkiem Bohdana Lapisa, na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza
w Poznaniu, w 2014 roku. Dostęp online:
https://www.repozytorium.amu.edu.pl/jspui/handle/10593/11896 (08.12.2014).
36
Rozdział 1. Legenda literacka Stanisława Przybyszewskiego
za sobą odbycie kilku kuracji, np. w Zakopanem, Tyrolu, a w późniejszym okresie
w Fushl
Przybyszewscy postanowili na początku zamieszkać w Monachium
. Trudno jed-
nak było znaleźć odpowiednią przestrzeń życiową i twórczą, dlatego wyjeżdżali często
oraz szukali innych miejsc, by równie często wracać do monachijskiego mieszkania
Zostali tam do końca wojny, bowiem w 1919 roku, w wyniku rewolucji, musieli wyje-
chać. Uciekli do Poznania
W 1908 roku Kasprowiczowa dowiedziała się o romansie Przybyszewskiego
z Anielą Pająkówną, co pociągnęło za sobą zerwanie kontaktu między kochankami
W niedługim czasie później, 24 kwietnia 1912 roku Pająkówna zmarła w Paryżu
Córka Stanisława trafiła pod opiekę Wacława Moraczewskiego i do czasu pełnoletności
miała zapewnioną pensję od Pawlikowskich z Medyki
Co do pozostałych dzieci Przybyszewskiego, należy dodać, że Bolesław otrzymał
nazwisko ojca 10 maja 1905 roku, zdobył wykształcenie muzyczne i pracował w Rosji,
Mieczysława została adoptowana przez radcę budowlanego Riegera, a jej dalszy los nie
jest dokładnie znany
. Podobnie w przypadku trzeciego dziecka Marty Foerder, Jani-
ny, która po śmierci matki tułała się po przytułkach, ostatecznie trafiła do zakładu ner-
wowo chorych i nie wiadomo, czy przeżyła II wojnę światową
Więcej szczęścia miały dzieci Dagny. Zenon pracował w szwedzkim Ministerstwie
Spraw Zagranicznych, zdobył sławę sportową i wojskową
. Iwa z kolei wyszła za mąż
za barona Fryderyka Benneta
. Ich los był pomyślniejszy, z czego Przybyszewski był
bardzo dumny.
W przypadku Stanisławy (adoptowanej przez Przybyszewskiego w 1914 roku
sprawa przybrała przykry obrót. Kasprowiczowa nie przepadała za obecnością córki Pa-
220 Stanisław Helsztyński, Przybyszewski..., s. 347-348, 360-361, 502. Henryk I. Rogacki, Żywot..., s.
219.
221 Stanisław Helsztyński, Przybyszewski..., s. 385 i nast. Henryk I. Rogacki, Żywot..., s. 210-211.
222 Stanisław Helsztyński, Przybyszewski..., s. 364-376, 377, 379. Henryk I. Rogacki, Żywot..., s. 245,
248, 249, 254, 256, 261, 263.
223 Stanisław Helsztyński, Przybyszewski..., s. 473-474. Henryk I. Rogacki, Żywot..., s. 306-307.
224 Stanisław Helsztyński, Przybyszewski..., s. 362-364.
225 Tamże, s. 404.
226 Tamże, s. 102. 347, 496.
227 Tamże, s. 102.
228 Tamże, s. 497.
229 Tamże.
230 Tamże, s. 476. Rogacki podaje, że pod koniec listopada 1913 roku. Por. Henryk I. Rogacki, Żywot...,
s. 267.
Rozdział 1. Legenda literacka Stanisława Przybyszewskiego
37
jąkówny, co powodowało, że ojciec, chcąc zobaczyć córkę, musiał robić to w tajemnicy
przed żoną
. Stanisława stała się więc kwestią sporną pomiędzy małżonkami, na tyle
poważną, że Kasprowiczowa wymusiła na Przybyszewskim wyparcia się córki
Z czasem, po okresie uznania i uwielbienia, Stanisława odwróciła się od ojca i unikała
kontaktu z nim, a po śmierci męża, Jana Panieńskiego w 1925 roku, zaczęła zażywać
morfinę, która ostatecznie spowodowała jej śmierć 15 sierpnia 1935 roku
. Stanisława
umarła w trudnych warunkach, samotnie, zostawiając jednak po sobie bogatą spuściznę
literacką, wśród której najsławniejszym utworem jest Sprawa Dantona
Wybuch I wojny światowej zastał Przybyszewskiego w Rothenburgu, gdzie znaj-
dowało się jego letnisko wypoczynkowe, jednak na początku sierpnia Przybyszewscy
powrócili do Monachium. Znów zaczęły się kłopoty finansowe
W tym okresie Przybyszewski zaczął podejmować tematy polityczne, pobierał „za-
liczki za artykuły prolegionowe”
, które złożyły się na następujące publikacje: Tyrte-
usz, Powrót (obie beletrystyczne), Polska i święta wojna oraz Szlakiem duszy polskiej
(dwie ostatnie stanowią publicystykę polityczną, pisaną w dwóch wersjach językowych,
po polsku i po niemiecku) W trakcie wojny, dokładnie 6 lutego 1916 roku, umarła mat-
ka Przybyszewskiego, Dorota
. Z kolei w połowie tego samego roku Smutny Szatan
poznał Stanisława Helsztyńskiego, swojego późniejszego biografistę
. Również pod-
czas wojny Przybyszewski poznał jeszcze Jerzego Hulewicza oraz Stanisława Rogalę-
-Lewickiego, z którymi jego los zwiąże się na dłużej, a co będzie miało wielkie znacze-
nie w przyszłości
Po wojnie Przybyszewscy podjęli próbę osiedlenia się w Polsce, choć początkowo
szukali mieszkania w Pradze czeskiej, jednak z niepowodzeniem i wielkimi trudnościa-
mi
. Ostatecznie udało się znaleźć odpowiednie miejsce w Poznaniu, gdzie małżonko-
wie osiedlili się na stałe w połowie roku 1919
231 Stanisław Helsztyński, Przybyszewski..., s. 476-477.
232 Tamże, s. 479. Henryk I. Rogacki, Żywot..., s. 319.
233 Stanisław Helsztyński, Przybyszewski..., s. 483.
234 Tamże.
235 Tamże, s. 422. Henryk I. Rogacki, Żywot..., s. 272.
236 Stanisław Helsztyński, Przybyszewski..., s. 423.
237 Henryk I. Rogacki, Żywot..., s. 280.
238 Tamże, s. 282.
239 Tamże, s. 283, 286.
240 Stanisław Helsztyński, Przybyszewski..., s. 470.
241 Tamże, s. 475.
38
Rozdział 1. Legenda literacka Stanisława Przybyszewskiego
W tym okresie Przybyszewski świętował wiele swoich jubileuszów, w wielu euro-
pejskich, ale głównie polskich, miastach. Zaczęło się od jubileuszu 25-lecia pracy lite-
rackiej, już w 1915 roku w Wiedniu
. Potem, z okazji 30-lecia pracy twórczej święto-
wano we Lwowie, Poznaniu, Wilnie, Grodnie, Białymstoku, Lublinie, Gdańsku, Sopo-
cie czy Krakowie
. Wówczas Przybyszewski nie tylko odbierał należyte honory, ale
również wygłaszał swoje odczyty czy uczestniczył w spektaklach sztuk własnego autor-
stwa.
Jeszcze w czasie wojny Przybyszewski poznał Jerzego Hulewicza
, redaktora
i współzałożyciela dwutygodnika „Zdrój”
, nad którym Smutny Szatan będzie praco-
wał, przygotowywał numery, dbał o zawartość czasopisma, publikując również swoje
teksty
, zwłaszcza rozprawę Ekspresjonizm, Słowacki i Genezis z Ducha (wydaną póź-
niej w osobnym tomie). Współpraca trwała do końca roku 1918.
Inną istotną znajomością z tego czasu była ta ze Stanisławem Rogalą-Lewickim,
przedwojennym uczonym ekonomistą, dzięki któremu Przybyszewski od połowy roku
1917 roku zaczął kierować literacką stroną lwowskiego instytutu wydawniczego „Lek-
tor”
. Początkowo „Lektor” miał być biblioteką i czytelnią, jednakże z czasem zajął się
również wydawaniem książek. Przybyszewski chciał „działać, podnosić, rwać ku pro-
metejskim wyżynom, ale jednocześnie zstępować do głębin i rozszerzać granice pojem-
ności psyche polskiej”
W „Lektorze” ukazał się Krzyk Przybyszewskiego (mimo że
tekst był już wcześniej publikowany)
. Poza tym Przybyszewski sprzedał Lektorowi
jeszcze Dzieci szatana, De profundis, postarał się również o wydanie Il regno doloro-
so
Z czasem między Lewickim, a Przybyszewskim doszło do rozłamu. Sedno sporu
stanowiła próba zbiorowego wydania dzieł genialnego Polaka. Mimo doprowadzenia
242 Henryk I. Rogacki, Żywot..., s. 276.
243 Tamże, s. 321, 324, 325, 326, 330. Stanisław Helsztyński, Przybyszewski..., s. 488-489, 490.
244 Więcej: Edward Boniecki, Struktura „nagiej duszy”..., s. 104.
245 Więcej: tamże, s. 73-74, 77, 82. Józef Dynak, Przybyszewski..., s. 106. Krystyna Kolińska, Stachu...,
s. 104.
246 Stanisław Helsztyński, Przybyszewski..., s. 436-440 i nast. Por. cały rozdział: „Zdrój” Hulewiczów
w Kościankach, [w:] Tamże, s. 433-453. Henryk I. Rogacki, Żywot..., s. 286-304.
247 Stanisław Helsztyński, Przybyszewski..., s. 454. Por. też cały rozdział Z Lewickim w Lektorze, [w:]
Tamże, s. 454-469.
248 Tamże, s. 460.
249 Tamże.
250 Tamże, s. 464.
Rozdział 1. Legenda literacka Stanisława Przybyszewskiego
39
publikacji do skutku, nie dawała ona powodu do satysfakcji
. Następnie chodziło o po-
mysł utworzenia serii ezoterycznej, w której nie uwzględniono Przybyszewskiego. Po-
nadto Smutny Szatan zwiększał swoje wymagania względem „Lektora”, starając się
o stałą pensję i przydzielenie mieszkania. Jednakże wszelkie nieporozumienia zostały
rozwiązane pomyślnie i między Lewickim a Przybyszewskim nadal panowały przyja-
cielskie stosunki
. Ostatecznie „Lektor” upadł niedługo po śmierci ich obu (Lewicki
zmarł 15 kwietnia 1928 roku), w roku 1930
Jeśli chodzi o znajomości Przybyszewskiego z tego okresu (od 1901 roku), to
wśród nich znajdują się takie nazwiska, jak: Jan Lorentowicz, Bolesław Leśmian, To-
masz Pajzderski (poznani w Warszawie), Stanisław Karaff-Korbut, Wsiewołod Meyer-
hold (poznani podczas podróży po Rosji), Wilhelm Zielonka, Jan i Stanisław Trojanow-
scy, Włodzimierz i Witold Meissnerowie, Jerzy i Janusz Żuławscy, Teofil Lenart, Mi-
chał Asanka-Japołł (kontakty z okresu monachijskiego), Lucjan Paczóski, Wilhelm Zie-
lonka, Ludwig Scharf, Josip Kosor, Stanisław Korzeniewski, Maria Bieńkowska (gosz-
czeni w Monachium, a także bywalcy w letnisku w Kochel), czy również Gilbert Keith
Chesterton, poznany pod koniec życia w Warszawie
Osiedlając się w Poznaniu w 1919 roku, Przybyszewski zdobył pracę w charakte-
rze zawiadowcy biura tłumaczeń na tamtejszej poczcie, która zapewniła mu również
mieszkanie w gmachu Dyrekcji Poczty
. Do jego obowiązków należało przekładanie
niemieckich zarządzeń i regulaminów na język polski, w ten sposób powstały: Słownik
terminologii teletechnicznej, Słownik terminologii pocztowej i Regulamin wewnętrzny
Dyrekcji Poczt i Telegrafów
. Ponadto ówczesny opiekun Przybyszewskiego, Wacław
Dziabaszewski, zapewnił pracę jednej z córek Jadwigi, a także Stanisławie Przybyszew-
skiej
W niedługim czasie później Przybyszewscy zamieszkali w Gdańsku. Tam Stani-
sław znalazł kolejną pracę, tym razem na stanowisku bibliotekarza w Bibliotece Dyrek-
cji Kolejowej
, gdzie gracował od 5 października 1920 roku do 31 października 1924
251 Tamże.
252 Tamże, s. 465-467.
253 Tamże, s. 468.
254 Tamże, s. 326, 332, 340, 370, 379-382. Henryk I. Rogacki, Żywot..., s. 367.
255 Stanisław Helsztyński, Przybyszewski..., s. 475.
256 Henryk I. Rogacki, Żywot..., s. 309.
257 Tamże.
258 Stanisław Helsztyński, Przybyszewski..., s. 484.
40
Rozdział 1. Legenda literacka Stanisława Przybyszewskiego
roku. Jego obowiązki również polegały na, jak sam określił, „tworzeniu technicznego
języka dla rzeczy, z którymi Polska nigdy nie miała nic do czynienia, na tłumaczeniu
zawiłych administracyjno-techniczno-inżynierskich przepisów, protokołów itd.”
W Gdańsku Przybyszewski nie cieszył się wielką popularnością, bowiem w Wol-
nym Mieście mieszkało niewielu Polaków, jednak artysta działał na rzecz mieszkańców
Pomorza, zaczynając od pisania artykułów propagandowych w „Dzienniku Gdańskim”,
ale największym wydarzeniem wówczas było otwarcie Gimnazjum Polskiego, które na-
stąpiło w maju 1922 roku
. Pojawił się nawet pomysł utworzenia placówki kulturalnej,
czyli Domu Polskiego, którego wizja towarzyszyła Przybyszewskiemu już od dawna,
jednak nie udało się tego ostatecznie zrealizować
Na początku roku 1924 Przybyszewscy powzięli decyzję o przeprowadzce. Po pró-
bach osiedlenia w Toruniu i Zakopanem, zdecydowano się na Warszawę, gdzie Przyby-
szewski dostał posadę w kancelarii Prezydenta Rzeczpospolitej. Mieszkał wówczas
w kwaterze na Zamku Królewskim, w pałacu Pod Blachą
ski otrzymał Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski „Polonia Restituta”
W tym czasie Smutny Szatan ponownie zainteresował się demonologią W 1920
roku próbował wydać rozprawę Die Hexe und die schwarze Magie (Czarownica i czar-
na magia), jednakże głównym wówczas dziełem z tego zakresu była powieść Il regno
doloroso (1924)
. Ponadto Przybyszewski zainteresował się Biblią oraz Kabałą, co
umożliwiła mu znajomość języka hebrajskiego, którego niegdyś się uczył
. Przewod-
nikiem i mistrzem w tym przypadku był Saul Blum, poznany za pośrednictwem rabina
Abrahama Chene, którego Przybyszewski z kolei poznał w pociągu, podczas dojazdów
do pracy w Gdańsku
Po śmierci Jana Kasprowicza, Jadwiga i Stanisław mogli wziąć ślub kościelny, co
uczynili 21 października 1926 roku
. Po tym wydarzeniu zaczęto donosić o nawróce-
niu Przybyszewskiego na wiarę katolicką, które on ujmował jako „pojednanie”
, a co
259 Cyt. za. Henryk I. Rogacki, Żywot..., s. 318.
260 Stanisław Helsztyński, Przybyszewski..., s. 490. Henryk I. Rogacki, Żywot..., s. 329.
261 Stanisław Helsztyński, Przybyszewski..., s. 492-493.
262 Tamże, s. 503. Henryk I. Rogacki, Żywot..., s. 347.
263 Stanisław Helsztyński, Przybyszewski..., s. 541.
264 Tamże, s. 507-511.
265 Henryk I. Rogacki, Żywot..., s. 337.
266 Stanisław Helsztyński, Przybyszewski..., s. 500-501. Henryk I. Rogacki, Żywot..., s. 337.
267 Stanisław Helsztyński, Przybyszewski..., s. 544. Henryk I. Rogacki, Żywot..., s. 357.
268 Tamże, s. 359.
Rozdział 1. Legenda literacka Stanisława Przybyszewskiego
41
potwierdził, pisząc do księdza Jana Pawelskiego następujące słowa: „Oświadczam, że
w wierze katolickiej chcę żyć i umierać. Za wszystkie wykroczenia przeciwko zasadom
tej wiary serdecznie żałuję i pragnę wszystko naprawić. Jak najgłębiej i jak najserdecz-
niej Kościołowi katolickiemu oddany – Stanisław Przybyszewski. Warszawa, 20 paź-
dziernika 1926”
Poza wymienionymi wcześniej utworami Tyrteusz, Krzyk oraz Il regno doloroso
Meteor Młodej Polski po roku 1901 wydał jeszcze takie dzieła, jak: Requiem aeternam,
Synowie ziemi, Mocny człowiek, Dzieci nędzy, Matka, Śnieg, Odwieczna baśń, Śluby,
Mściciel, Gody życia, Topiel i Miasto. Jednakże najważniejszą z tego okresu książką są
Moi współcześni, którą Helsztyński określił mianem „łabędziej pieśni mitomana”
. Pu-
blikacja ta bowiem była literacką autobiografią Przybyszewskiego, w której autor ukła-
dał swoje życie „w bardzo przemyślaną, logiczną i nieprzypadkową całość, w której
wydarzenia czy nawet najmniejsze szczegóły miały sensy głębsze, symboliczne, odgry-
wając niepoślednią rolę w przyszłym toku zdarzeń i w spełnianej apostolskiej misji”
Dynak ponadto pisze, że Moi współcześni są „nie tyle świadomą próbą konstruowania
legendy, ile raczej próbą dokonania poprawek i retuszów już istniejącej”, dlatego nie
można brać tej autobiografii za dokument biograficzny, jako podstawy do wywiedzenia
prawdziwego życiorysu Stanisława Przybyszewskiego.
Pod koniec życia Smutnemu Szatanowi nie dopisywało zdrowie
, które próbował
utrzymać w jak najlepszej kondycji, wyjeżdżając jeszcze do Fuschl czy też nad
Szczyrbskie Jezioro W maju 1927 roku przeszedł specjalistyczną operację dolnej szczę-
. Powoli zaczął przeczuwać nadchodzącą śmierć, dlatego pojawiły się konkretne
prośby testamentowe wobec córki Iwy, czy też plany ewentualnego pochówku
. Na
początku listopada Przybyszewski wraz z żoną Jadwigą przyjechał do dworu w Jaron-
tach pod Inowrocławiem, odpowiadając tym samym na zaproszenie Marii i Józefa Zna-
nieckich
. Wówczas pojawiały się coraz częstsze problemy z bronchitem, sklerozą
269 Cyt. za: Stanisław Helsztyński, Przybyszewski..., s. 544-545.
270 O powieściopisarstwie Przybyszewskiego pisze Marta Wyka w artykule Przybyszewski –
powieściopisarz...
271 Stanisław Helsztyński, Przybyszewski..., s. 523. Por. też cały rozdział pt. „Moi współcześni” -
łabędzia pieśń mitomana, [w:] Tamże, s. 523-540.
272 Józef Dynak, Przybyszewski..., s. 107.
273 Por. też: Stanisław Helsztyński, Przybyszewski..., s. 541, 542-542. Henryk I. Rogacki, Żywot..., s.
334, 350, 353, 367.
274 Stanisław Helsztyński, Przybyszewski..., s. 545.
275 Tamże, s. 545-546, 548.
276 Tamże.
42
Rozdział 1. Legenda literacka Stanisława Przybyszewskiego
i nieprawidłową pracą serca, co unieruchomiło Przybyszewskiego i uniemożliwiło wy-
głaszanie zaplanowanych odczytów
Jednak po długiej rekonwalescencji, pod koniec listopada genialny Polak starał się
pojechać do Poznania, co ostatecznie nie doszło do skutku. Kilka minut po telefonicz-
nym potwierdzeniu swojego przyjazdu, 23 listopada 1927 roku Stanisław Przybyszew-
ski zmarł
. Przyczyną śmierci był anewryzm serca
. Pogrzeb odprawiono 29 listopa-
da, ciało artysty pochowano tymczasowo w grobie Znanieckich, na przykościelnym
cmentarzu w Górze, gdzie 26 września 1931 roku ufundowano grobowiec, do którego
przeniesiono ciało. Na płycie, po imieniu i nazwisku Przybyszewskiego wygrawerowa-
no inskrypcję: Piewca Wielkopolski, Meteor Młodej Polski
Jadwiga Przybyszewska, zmarła niedługo po mężu, dokładnie 23 grudnia 1927
roku, została pochowana na cmentarzu w Krakowie
277 Tamże, s. 548-551. Henryk I. Rogacki, Żywot..., s. 373.
278 Stanisław Helsztyński, Przybyszewski..., s. 552. Henryk I. Rogacki, Żywot..., s. 373.
279 Stanisław Helsztyński, Przybyszewski..., s. 553. Henryk I. Rogacki, Żywot..., s. 375.
280 Stanisław Helsztyński, Przybyszewski..., s. 557. Helsztyński pisze o „Pisarzu Wielkopolskim”, jednak
w rzeczywistości na płycie wyryto „Piewcę”.
281 Tamże, s. 55.
Rozdział 2. Kategoria autokreacji w epistolografii
2.1. Wprowadzenie do teorii listu
Słownik terminów literackich pod redakcją Janusza Sławińskiego definiuje list jako
„wypowiedź pisemną skierowaną do określonego adresata, powiadamiającego go
o czymś lub nakłaniająca do jakichś zachowań”
, która bez względu na zadania
praktyczne czy poznawcze „zyskiwała niejednokrotnie znaczenie jako utwór
artystyczny, wchodzący na stałe do dziejów literatury pięknej”
Z kolei Marek Piechota w Słowniku literatury polskiej XIX wieku pod redakcją
Józefa Bachórza i Aliny Kowalczykowej nie podaje dokładnej definicji listu,
przedstawiając historię i ewolucję tej formy wypowiedzi. Powołuje się jednak na
definicję Euzebiusza Słowackiego, polskiego teoretyka i historyka literatury, ojca poety
Juliusza Słowackiego, który w pracy Prawidła wymowy i poezji z roku 1826 określił list
jako „rozmowę pomiędzy oddalonymi od siebie osobami. Jest to mowa pisana
zastępująca miejsce ustnej”
Piechota w dalszej części hasła zaznacza, cytując pracę Słowackiego, że
„zamiłowanie do ścisłego rozgraniczania rodzajów i gatunków wobec listu musiało
skapitulować”
, ponieważ „ile jest okoliczności i stosunków ludzkich w życiu
towarzyskim, tyle może być rodzajów listów”
. Autor słownikowej definicji przywołuje
również słowa Józefa Franciszka Królikowskiego, który w dziele pt. Rys poetyki wedle
przepisów teorii, w szczegółach z najznakomitszych autorów czerpanej, ułożony z 1828
roku, określił listy jako „mieszane co do przedmiotu i tylko wedle formy odznaczające
1 Janusz Sławiński, List, [w:] Słownik terminów literackich, red. Janusz Sławiński, Wrocław 1988, s.
256-257.
2 Tamże.
3 Cyt. za: Marek Piechota, List, [w:] Słownik literatury polskiej XIX wieku, red. Józef Bachórz, Alina
Kowalczykowa, Wrocław 2009, s. 483.
4 Tamże.
5 Cyt. za: Tamże.
44
Rozdział 2. Kategoria autokreacji w
epistolografii
się dzieła poetyckie”
. Jednak dalsza próba określenia listu przez twórców
klasycystycznych poetyk dążyła w kierunku definicji listu poetyckiego
Znacznie więcej informacji na temat listu podaje Zbigniew Sudolski w definicji
korespondencji, w której z uwzględnieniem historycznych przemian listu podano, jak
go traktowano. I tak w starożytności „obok funkcji utylitarnych list traktowany bywał
już przez starożytnych jako dokument duszy ludzkiej”
korespondencja zaczęła odchodzić od funkcji pragmatycznych w kierunku określania
„indywidualności piszącego”, zaczęła „mówić o jego psychice”
. Uwidoczniło się to
w szczególności w XVIII wieku, pod wpływem sentymentalizmu.
Formę listu-wyznania utrwalił później romantyzm, w którym „korespondencja
otrzymuje jakby nobilitację do wyrażania uczuć i wypowiadania całej osobowości
piszącego”
, choć epistolografia uwarunkowana celami praktycznymi nadal istniała
i była często wykorzystywana, mimo że coraz mniej spotykano publikacji o charakterze
agitacyjnym, polityczno-społecznym, religijnym, dokumentalno-historycznym czy też
dydaktycznym
Jak pisze dalej Sudolski, „odejście od utylitarnych funkcji korespondencji
zwiększa też udział adresata w kształtowaniu literackich wartości listu”, bo
w przypadku listu-wyznania autor dąży do odpowiedniego dostosowania się do
„psychiki odbiorcy-adresata”
, nie bez znaczenia okazują się więc relacje łączące
poszczególne osoby, ich zażyłość oraz wpływ na siebie nawzajem. „Stopień związków
z adresatem wpływa także na charakter i dobór tematyki, na selekcję lub nasilenie
pewnych elementów treściowych oraz na pewne przekształcenia formalne, zmiany
w tonie listu”
. Zdaniem autora hasła słownikowego, owo dostosowanie się do psychiki
adresata jest miarą talentu autora
, który w romantyzmie kierował się następującymi
założeniami: „list naśladując swobodną rozmowę odrzucał tradycyjne cząstki
6 Cyt. za: Tamże.
7 Por. Tamże, s. 485.
8 Zbigniew Sudolski, Korespondencja, [w:] Słownik literatury polskiej XIX wieku..., s. 431.
9 Tamże, s. 432.
10 Tamże.
11 Tamże.
12 Tamże.
13 Tamże, s. 433.
14 Tamże.
Rozdział 2. Kategoria autokreacji w epistolografii
45
kompozycyjne, jak powitanie, pożegnanie, dążąc do nasycenia się indywidualną
treścią”
Małgorzata Czermińska w Słowniku literatury polskiej XX wieku w haśle
'Epistolarne formy' pisze, że „list jako forma użytkowa z pewnością stracił na ważności,
jego funkcję spełnia dziś często rozmowa telefoniczna. Dalszy rozwój technicznych
środków łączności (fax, poczta elektroniczna) zdaje się jednak zapowiadać ponowny
wzrost znaczenia pisemnej formy przekazu”
. Zatem w wieku XX list „zachowuje swe
podstawowe wyznaczniki gatunkowe, tzn. jest to monologowa wypowiedź pisana,
zwrócona do nieobecnego adresata w celu przekazania informacji lub wywołania
określonego skutku”. Jak pisze Czermińska, „w poetyce listu obserwujemy kontynuację
tendencji zapoczątkowanej w romantyzmie, a polegających na odchodzeniu od reguł
klasycyzmu”
. Jego kształt nie jest do końca ustanowiony, „oscyluje pomiędzy
biegunami przeciwstawnych wzorów gatunkowych: od wyznania, bliskiego liryce
i sytuującego list pośród form autobiograficznych, do wypowiedzi ukierunkowanych
poznawcze lub perswazyjnie, pokrewnych reportażowy, esejowi czy polemice
publicystycznej”
. Współcześnie nadal istnieją listy literackie, które są „poetycką lub
eseistyczna wypowiedzią na dowolne tematy, zwróconą do jakiegoś »Ty«”
. Często
wydaje się korespondencję ułożoną tematycznie, lub według określonego adresata
(adresatów), obrazującą życie i twórczość konkretnych autorów, wzbogacających te
obrazy wieloma faktami, elementami dnia codziennego, psychologii, filozofii.
Mimo pewnej zgodności definicji w powyższych źródłach, należy zauważyć, że
gatunek listu nie jest prosty do skonkretyzowania, o czym będą świadczyły zarówno
próby definiowania podjęte przez poszczególnych badaczy, jak i same spostrzeżenia
Stefanii Skwarczyńskiej (monografistki teorii listu), która pisała o paradoksach
epistolografii, o czym szerzej będzie w dalszej części pracy. Wcześniej warto jednak
podjąć próbę zarysu ogólnego pojęcia listu, które przedstawiają badacze ze Stefanią
Skwarczyńską i Janem Trzynadlowskim na czele.
15 Tamże.
16 Małgorzata Czermińska, Epistolarne formy, [w:] Słownik literatury polskiej XX wieku, zespół red.
Alina Brodzka [et al.], Wrocław 1992, s. 271.
17 Tamże.
18 Tamże.
19 Tamże.
46
Rozdział 2. Kategoria autokreacji w
epistolografii
Podstawowym warunkiem zaistnienia listu jest fakt, że musi być zapisany, „nie
istnieje […] list nie napisany”
, zwłaszcza, by „zaistnieć w kontekście
biograficznym”
. Trzynadlowski wskazuje, że list stanowi „piśmienniczą reakcję na
pewne aktualne stany rzeczy”, dlatego można go włączyć do grupy wypowiedzi
osobistych
. Co więcej badacz ten definiuje list jako szczególnie nacechowaną
„wypowiedź osobistą”, która ma charakter samoistny, co oznacza, że tekst listu do jego
zrozumienia nie potrzebuje obecności innych tekstów; jest autonomiczny, choć
wymagana jest „konstytuacja”, czyli siła sprawcza
. Przez to list „zyskuje rangę
konstrukcji dokumentalnej w wyższym stopniu niż inne formy literackie”
Trzynadlowski zestawiając ze sobą list i pamiętnik jako dwie formy wypowiedzi
osobistej, nazywa listy „pamiętnikiem mimo woli”
, ponieważ korespondencja zbliża
się do gatunku pamiętnika pod tym względem, że z czasem, gdy zbiór zostanie
zamknięty, tworzy swoisty „pamiętnik”, choć poszczególne elementy zbioru, czyli listy
stanowią bardziej informacje dotyczące aktualnej, bieżącej w chwili powstawania
sytuacji
. I to właśnie owa aktualność, czyli adekwatność w stosunku do opisywanego
stanu rzeczy pozwoliła Trzynadlowskiemu zaliczyć list do małych form literackich
Zdaniem Skwarczyńskiej, list stanowi „fragment życia”, dlatego musi być rozpatrywany
w jego ramach, w ścisłym z nim związku, w przeciwnym razie „traci realność”, co
pociąga za sobą metodologiczny postulat odczytywania listu jako „rekonstrukcji jego
uwarunkowań sytuacyjnych”, a więc dokumentu, zapisu rzeczywistości towarzyszącej
powstaniu listu
Jak podaje Maria Woźniakiewicz-Dziadosz za Skwarczyńską, warunki
komunikacji epistolarnej wpływają na następujące właściwości listu: a) związek
20 Stefania Skwarczyńska, Wokół teorii listu (Paradoksy), [w:] taż, Pomiędzy historią a teorią literatury,
Warszawa 1975, s. 179.
21 Anita Całek, Biografia naukowa: od koncepcji do narracji. Interdyscyplinarność, teorie, metody
badawcze, Kraków 2013, s. 190.
22 Jan Trzynadlowski, Małe formy literackie, Wrocław 1977, s. 82.
23 Jan Trzynadlowski, Małe formy literackie..., s. 83. O historii listu jako przesyłek pocztowych oraz
o dziejach poczty pisze Janusz Giera w artykule List jako przesyłka pocztowa. Rys historyczny, [w:]
Literatura i komunikacja. Od listu do powieści autobiograficznej, red. nauk. Artur Blaim, Zbigniew
Maciejewski, Lublin 1998.
24 Jan Trzynadlowski, Małe formy literackie..., s. 84.
25 Tamże, s. 92.
26 Tamże. Por. też. Elżbieta Książek, Tekst epistolarny w świetle etykiety językowej, Kraków 2008, s. 11-
12.
27 Jan Trzynadlowski, Małe formy literackie..., s. 82.
28 Maria Woźniakiewicz-Dziadosz, Stefanii Skwarczyńskiej teoria listu, [w:] Literatura i komunikacja...,
s. 26. Elżbieta Książek, Tekst epistolarny..., s. 11-12.
Rozdział 2. Kategoria autokreacji w epistolografii
47
z „doraźnymi potrzebami życiowymi”, b) pisemna forma, c) nieobecność adresata,
d) bezpośredniość listu, e) oddanie stanu rzeczywistości, szczegółowość opisu.
Powyższe właściwości kształtują sytuację komunikacyjną, która w zależności od
intencji nadawcy, czy też jego celu będzie wpływać na rodzaj listu, które wymienia
i szczegółowo omawia Skwarczyńska w swojej Teorii listu
Należy jednak pamiętać, że mimo podobieństw listu i pamiętnika, istnieją wyraźne
różnice, jak chociażby świadomy zamysł twórczy, wykreowana wcześniej kompozycja
całości; w przypadku listów nie ma o tym mowy
. Ponadto w liście wyraźnie
uwidacznia się „ja” piszącego, które dominuje nad pozostałymi elementami, przez co
epistolograficzne informacje mają szczególny charakter. Jak zauważa Trzynadlowski,
list staje się „pamiętnikiem osobistym i […] intymnym”
Intymność informacji epistolograficznej można podzielić na dwa rodzaje:
a) pierwszy z nich dotyczy intymności związanej z wiadomościami poufnymi,
chronionymi przed niepowołanymi odbiorcami, b) drugi rodzaj obejmuje informacje
„uznawane przez piszących za jedynie ich interesujące”
. Trzynadlowski zwraca
szczególną uwagę na listy, jako źródło informacji o biografii nadawcy, bo jak wykazuje,
istnieją fakty, o których można dowiedzieć się tylko z korespondencji, nawet jeśli jest
nacechowana subiektywnością i ekspresją autora
. Należy jednak brać pod uwagę
również kwestię prawdomówności, bo „ludzie w listach pozują, stylizują się na
przyjaciół (zwłaszcza w stosunku do osób, od których są w różnym stopniu
uzależnieni), udają mądrzejszych i lepszych niż są rzeczywiście”
W opozycji do piśmiennego charakteru epistolografii można postawić oralne
źródło listu, który zdaniem Woźniakiewicz-Dziadosz został wywiedziony
ze starożytnych gatunków retorycznych. Badaczka pisze, że „zdolności asymilacyjne
listu zaważyły na podejmowanych od starożytności próbach jego opisu jako formy
wygenerowanej z retorycznych gatunków ustnych, eksponujących jego dialogowy
29 Maria Woźniakiewicz-Dziadosz, Stefanii Skwarczyńskiej teoria listu..., s. 27. Stefania Skwarczyńska,
Teoria listu, na podst. lwowskiego pierwodruku oprac. Elżbieta Feliksiak, Mariusz Leś, Białystok
2006, s. 108 i nast.
30 Jan Trzynadlowski, Małe formy literackie... s. 93.
31 Tamże, s. 94.
32 Tamże.
33 Tamże, s. 94-95.
34 Tamże, s. 95.
48
Rozdział 2. Kategoria autokreacji w
epistolografii
charakter”
. Stąd określano list jako pół-dialog, pośrednią rozmowę, lub wyznanie
jednak zdaniem Skwarczyńskiej, wynikało to z „lekceważenia faktu, że istotę listu
stanowi jego postać pisemna”
Nie bez znaczenia jest jednak ta „dialogowość” listu, który stanowi realizację czy
też reprezentację dialogu, bo dzięki niemu dokonuje się akt rozmowy, ale też monologu,
bo akt stworzenia dokonuje się w izolacji autora, w „nieobecności (bezpośredniej)
adresata”
, która warunkuje powstanie listu. Dlatego owa nieobecność jest dla listu
konstytutywna
Z kolei Elżbieta Książek pisze, że zarówno adresat, jak i płaszczyzna porozumienia
między nadawcą a odbiorcą są determinantami powstania i istnienia listu
. Badaczka
w książce Tekst epistolarny w świetle etykiety językowej pisze, że list jest wypowiedzią
komunikacji, w której odbiorcę komunikatu można nazwać czytelnikiem wirtualnym,
jest on bowiem nieobecny w czasie powstawania tekstu
. Fizyczna nieobecność
odbiorcy, a także nadawcy w chwili lektury powoduje, że list – zdaniem Książek –
należałoby określić mianem „rozmowy na odległość” lub „rozmowy z nieobecnym”,
czy też „rozmowy nieobecnego z nieobecnym”
W ścisłym związku z „dialogowością” listu znajduje się jego struktura, a także
struktura języka, na co zwraca uwagę Trzynadlowski. Badacz pisze, że obie struktury są
tożsame
, a więc list, podobnie jak język, ma charakter systemowy (list musi być
uporządkowany, w przeciwnym razie byłby niezrozumiałym ciągiem znaków),
komunikatywny (przekazuje pewne informacje, komunikat), funkcjonalny (list jest
nacechowany – jak pisze Trzynadlowski – „określoną ekspresją i funkcjonalnym
ukierunkowaniem”
), społeczny (list jest zdeterminowany istnieniem odbiorcy
35 Maria Woźniakiewicz-Dziadosz, Stefanii Skwarczyńskiej teoria listu..., s. 25.
36 Por. Jan Trzynadlowski, Małe formy literackie..., s. 83-84. Małgorzata Czermińska, Autobiograficzny
trójkąt. Świadectwo, wyznanie i wyzwanie, Kraków 2000, s. 20.
37 Maria Woźniakiewicz-Dziadosz, Stefanii Skwarczyńskiej teoria listu..., s. 25. Stefania Skwarczyńska,
Wokół teorii listu (Paradoksy)..., s. 178-179.
38 Tamże, s. 179.
39 Tamże, s. 178-179.
40 Elżbieta Książek, Tekst epistolarny..., s. 12-13.
41 Tamże, s. 12.
42 Tamże.
43 Jan Trzynadlowski, Małe formy literackie..., s. 84.
44 Tamże.
Rozdział 2. Kategoria autokreacji w epistolografii
49
i nadawcy, bez względu na ich charakter, np. realny lub imaginatywny, ani na liczbę:
jednostkowy lub zbiorowy)
Z tego powodu list może charakteryzować się kolokwialnością, która „wynika
bezpośrednio z jego funkcji informatywnej i komunikacyjnej”
. Jak wskazuje
Trzynadlowski, „list z natury rzeczy jest informacją”
, dlatego też jest tekstem
użytkowym, choć wcale nie wyzbytym wartości artystycznych. Skwarczyńska pisze, że
nie należy do literatury, bo jest skoncentrowany na swym samym użytkowym
charakterze, ale mimo to potrafi osiągnąć taki poziom artyzmu i posiadać takie walory
literackie, że traktuje się go jako część literatury właśnie
. Trzynadlowski podkreśla, że
charakteryzuje się literackością poprzez użycie określonych środków artystycznych,
nadających ponadto korespondencji walorów estetycznych. Dzięki temu można
zakwalifikować list jako „konwencjonalnie rozumianą »literaturę«”
W tym przypadku ważne jest to, że artystyczność może przeważać nad
informacyjnością, przez co komunikat staje się „walorem czysto historycznym”,
a „walory estetyczne nabierają pełnej autonomiczności”
. Istotnym aspektem
informatywności listu jest również fakt, że poza informacjami przekazywanymi
w sposób świadomy nadawca może przekazywać też informacje dodatkowe, np. te
dotyczące jego samego lub odbiorcy. Co więcej, także forma listu stanowi wyraźny
sygnał i może przekazywać informacje, zatem układ listu, użyte środku czy też formuły
grzecznościowe są równie ważnym elementem przy dekodowaniu listu, co informacje
podawane wprost
List stanowiąc reprezentację gatunku użytkowego, „niejako »sam przez się« jest
informacją”, dlatego „sposób jego wykonustruowania informatywność tę uzupełnia”
Z tego powodu w przypadku badania listu należy wziąć pod uwagę nie tylko tekst sam
w sobie, ale również towarzyszący mu kontekst, zarówno ten dotyczący powstania
45 Tamże.
46 Tamże, s. 85. Elżbieta Książek, Tekst epistolarny..., s. 12.
47 Jan Trzynadlowski, Małe formy literackie..., s. 85. Por. też: Anita Całek, Biografia naukowa..., s. 191.
48 Stefania Skwarczyńska, Wokół teorii listu (Paradoksy)..., s. 178.
49 Jan Trzynadlowski, Małe formy literacki..., s. 85.
50 Tamże.
51 Tamże, s. 86.
52 Tamże.
50
Rozdział 2. Kategoria autokreacji w
epistolografii
(Trzynadlowski nazywa go „sytuacją »pozapiśmienniczą«, w której list powstaje”
), jak
i ten obejmujący inne listy w zbiorze epistolograficznym, czyli korespondencji
Korespondencja tak ujęta posiada wiele cech, wśród których autor Małych form
literackich wymienia: a) różnorodność stanowisk, b) czasowy zakres informacji,
c) szerokie spektrum cech nadawców i adresatów, a co za tym idzie, różnorodność
odmian gatunkowych korespondencyjnych realizacji informatywnych
, d) naturalność
(całościowe ujęcie) i kreacjonizm (tematyczność) zbioru
. Trzynadlowski proponuje
również układ uporządkowany według „kryteriów charakteru i kierunku zawartych
w niej [korespondencji] informacji”, co daje następujący zbiór właściwości:
„personalny lub problemowy ośrodek koncentrujący, skupiający i organizujący zbiór,
szeroki zakres sytuacji warunkujących zgromadzone informacje, ich rozległe ramy
chronologiczne oraz wieloaspektowość punktów widzenia, z dużym ładunkiem
intymności, często unikalność przytoczonych danych”
Bardzo ważną kwestią jest rozumienie korespondencji jako całości, bo – do czego
zresztą przekonuje Trzynadlowski – zbiór listów nie powstaje z myślą o jego stworzeniu
(w opozycji stoją, np. pamiętnik lub dziennik, które mogą, nawet mimo swoistej
otwartości, spowodowanej śmiercią autora, stanowić zamknięty zespół tekstów)
Granice korespondencji wyznacza szereg czynników, na które składają się m.in.:
potrzeba lub brak chęci stworzenia listu, istnienie nowego adresata, przestrzenne
oddalenie między nadawcą a odbiorcą, również długość życia korespondentów
. Widać
zatem, że owe czynniki nie są natury artystycznej, nie wynikają z woli czy też zamysłu
autora W przypadku korespondencji należy przyjąć, że zbiór listów nie jest kompletny,
nawet jeśli liczy sobie bardzo wiele elementów składowych, ponieważ wybiórczość
korespondencji determinują czynniki zewnętrzne, takie jak brak odpowiedzi na
określony list, zguba czy zniszczenie (całościowe lub częściowe) listu, brak zgody
na upublicznianie ze strony pewnych właścicieli listów
53 Tamże.
54 Tamże, s. 87.
55 Tamże, s. 87-88.
56 Tamże, s. 88. Por. też: Anita Całek, Biografia naukowa..., s. 191-192.
57 Jan Trzynadlowski, Małe formy literackie..., s. 88-89.
58 Tamże, s. 90.
59 Tamże.
60 Tamże.
Rozdział 2. Kategoria autokreacji w epistolografii
51
Edytor korespondencji ma wielkie znaczenie, bowiem może nadać zbiorowi listów
określony kształt, może uszeregować i pogrupować listy według wybranego klucza,
np. ze względu na rodzaj adresata, czas i okoliczności powstania, czy też pod względem
problemowym
. Janusz Maciejewski pisze, że „pozycja i rola edytora w wypadku
listów jest niepomiernie większa i ważniejsza, niż w jakimkolwiek innym gatunku.
Dzięki niemu otrzymujemy dopiero pełne dzieło literackie, które czytelnik »trzeci«
może odbierać zupełnie podobnie jak powieść, dramat czy poemat”
Podobnie rzecz ujmuje Małgorzata Czermińska, opisując podstawowe warunki
podejścia do korespondencji jako do literatury (szerzej o tym zagadnieniu będzie
w dalszej części pracy). Autorka Autobiograficznego trójkąta pisze, że listy układają się
w bloki (korespondencję), które można odczytać jako powieść i tak korespondencja
uszeregowana chronologicznie staje się powieścią autobiograficzną, korespondencja
ułożona według klucza tematycznego może stać się powieścią z konkretną dominantą
tematów, motywów, wątków
2.2. Paradoksy listu
Badając epistolografię, dochodzi się do momentu, w którym widoczne stają się liczne
paradoksy związane z tym gatunkiem. Jak pisze Skwarczyńska, „list […] to ś w i a t
istnego p a r a d o k s u ”
, co należy mieć na uwadze przy próbie zdefiniowania tej
dziedziny. Badaczka wymienia szereg paradoksów
, wśród których znaleźć można
następujące.
Na początku należy zwrócić uwagę, że zdaniem Skwarczyńskiej list nie należy do
literatury, bo jest skoncentrowany na swym użytkowym charakterze, ale mimo to potrafi
osiągnąć taki poziom artyzmu i posiadać takie walory literackie, że traktuje się go jako
część literatury
. Dalej, list jest realizacją czy też reprezentacją dialogu, bo dzięki
61 Tamże, s. 91. Por. też: Anita Całek, Biografia naukowa..., s. 191.
62 Cyt. za: Tamże, s. 191-192.
63 Małgorzata Czermińska, Autobiograficzny trójkąt..., s. 268.
64 Stefania Skwarczyńska, Wokół teorii listu (Paradoksy)..., s. 178.
65 Por. też: Anita Całek, Biografia naukowa..., s. 192 i nast.
66 Stefania Skwarczyńska, Wokół teorii listu (Paradoksy)..., s. 178.
52
Rozdział 2. Kategoria autokreacji w
epistolografii
niemu dokonuje się akt rozmowy, ale też monologu, bo akt stworzenia dokonuje się
w izolacji autora, w „nieobecności (bezpośredniej) adresata”
Kolejnym paradoksem listu jest fakt, że stanowi on tekst pisany, ale zapisany
językiem mówionym (nie jest to jednak język mówiony zapisany w formie tekstu,
bowiem – jak zauważa badaczka – zapis listu „dokonany został w języku o formie
pisanej”
), co bierze się z użytkowego charakteru korespondencji. Fakt, że list jest
tekstem pisanym, zbliża go do literatury
. Skwarczyńska podaje jeszcze szereg
elementów, które mogą świadczyć o autorze, takie jak m.in. „dukt pisma […], materiał
piśmienniczy w swoim tworzywie, kształcie, barwie, […] plastyczne rozwiązanie
układu listu, np. kartki papieru”
List jest tworem ulotnym, który w swej naturze dotyczy spraw przemijalnych,
to jednak utrwalony na piśmie przezwycięża upływ czasu i przestaje być efemerydą
to pociąga za sobą kolejny paradoks, który według Skwarczyńskiej dotyczy
historyczności, czy też dokumentalności listu, który choć dotyczy spraw ulotnych,
życiowych, codziennych, to jednak stanowi zapis wielu informacji o świecie
współczesnych autorowi, co ma walor historyczny. „List włączony jako dokument
w sferę innego typu dokumentów ujawnia […] specyfikę swej dokumentalności”
która jest „ograniczona i względna”
, co bierze się z subiektywnego punktu widzenia
i perspektywy autora. Nadawca może, kierowany różnymi względami, podawać
informacje niepełne, lub zmodyfikowane, co prowadzić może nawet do dezinformacji,
dlatego list „wymaga od badacza dodatkowych zabiegów dla określenia stopnia swej
wiarygodności”
Następny paradoks, jak wylicza Skwarczyńska, polega na zestawieniu literackości
i dokumentalności listu, który znajduje się w polu literatury, ale wymyka się jej,
podobnie jak w przypadku pola historii
. Autorka Teorii listu pisze, że istnieje różnica
67 Tamże, s. 178-179.
68 Tamże, s. 181.
69 Tamże, s. 179.
70 Tamże.
71 Tamże, s. 180.
72 Tamże.
73 Tamże.
74 Tamże.
75 Tamże, s. 180-181.
Rozdział 2. Kategoria autokreacji w epistolografii
53
między literaturą a epistolografią i list sformułowany w języku literatury „musiałby
zostać uznany za okaz wynaturzenia listu”
Konkretne reprezentacje korespondencji „stają się bodźcami przeżyć estetycznych
odbiorcy”
, dzięki czemu epistolografia zbliża się w znacznym stopniu do literatury.
Dlatego Skwarczyńska zaleca zaliczać ją do literatury użytkowej
, a w przypadku listu
wymienia założenia estetyki funkcjonalnej: a) funkcjonalność – nastawienie na
osiągnięcie założonego celu praktycznego, b) właściwości, które „wzbudzą przekonanie
czytelnika – także nie będącego adresatem listu – że zamierzony cel [praktyczny]
zostanie nim [listem] osiągnięty w sposób możliwie najbardziej sprawny”
c) ekonomiczność – stosowność środków względem zamierzonego celu, a więc
napisanie listu na tyle, na ile ma spełniać wcześniej ustalone założenia, bez dodawania
elementów zbędnych
, a więc d) brak zdobnictwa „samego dla siebie”
e) odpowiedniość tekstu w stosunku do adresata, a więc unikanie sformułowań
nieznanych, nieczytelnych dla odbiorcy
Kolejnym paradoksem jest fakt, że list jest świadectwem prywatnej i osobistej
wypowiedzi autora do adresata, ale mimo to stworzonej w ramach pewnej konwencji
kulturowej, list jest więc z jednej strony wyrazem swobodnego komunikatu,
spontanicznej wypowiedzi, z drugiej jednak sformułowanej według określonych
zasad
Idąc dalej, list należy do „dziedziny kontaktów międzyludzkich, a tym samym do
dziedziny tworów językowych kształtujących bezpośrednio samo życie społeczne”
Na koniec, w obrębie gatunku listu można wyróżnić wiele odmian, o czym
decydują „wyjątkowe bogactwo i możliwości wariantowe”
, wśród których można
wyliczyć m.in. cel listu, rodzaj adresata, związek nadawcy z odbiorcą. Skwarczyńska
podaje następnie szereg odmian listu, dodając przy tym, że mogą się ona na siebie
nakładać
76 Tamże, s.181-182.
77 Tamże, s. 182.
78 Tamże.
79 Tamże, s. 183.
80 Tamże.
81 Tamże.
82 Tamże.
83 Tamże, s. 181.
84 Tamże.
85 Tamże, s. 184.
86 Tamże.
54
Rozdział 2. Kategoria autokreacji w
epistolografii
2.3. List jako materiał badawczy
Epistolografia stanowi bardzo ważną część materiału badawczego dla biografisty.
Stanowi nośnik wyraźnych i określonych danych biograficznych, które z jednej strony
ujawniają postawy badanego twórcy, a z drugiej ukazują świat jego wartości. Dzięki
temu, a przede wszystkim dzięki autonarracji w liście, badacz może spojrzeć na życie
i twórczość artysty z jego własnej, subiektywnej perspektywy. I choć perspektywa ta
jest silnie stronnicza, z powodów autokreacyjnego obciążenia epistolografii, jak też
całej twórczości autobiograficznej, to daje to możliwość do przyjrzenia się autorowi
właśnie od tej najbliższej jego samemu strony. Z tego powodu korespondencja jest
jednym z podstawowych materiałów źródłowych, ukazujących postać badanego twórcy.
Istnieją jednak ograniczenia, które niesie ze sobą badanie epistolografii. Wiąże się
to przede wszystkim z fragmentarycznością materiału. Zbiory listów mogą być
niekompletne, lub zredagowane w sposób utrudniający rzetelną analizę. Co więcej, list
sam w sobie stanowi materiał trudny do badania. Ma bowiem subiektywny charakter,
a jego genologia jest niejednorodna, bo – jak już wykazano wcześniej – list klasyfikuje
się między literaturą piękną a użytkową
Jak zauważyła Anita Całek, list jest „swego rodzaju grą między pragnieniem
szczerości a naturalną tendencją do kształtowania własnego wizerunku według
świadomie stosowanych i używanych nieświadomie cech, kategorii czy wartości”
Należy więc mieć na uwadze fakt, że epistolografia nie stanowi do końca rzetelnego
źródła informacji o twórcy. Ponadto osoba autora listu nie może być ściśle utożsamiana
z osobą nadawcy (czy też, jak to określa Cysewski, podmiotem epistolarnym
), choć
granica między jednym a drugim jest niewielka. Granica ta jednak sprawia, że wyraźna
staje się rola autokreacji, rola zabiegów tworzących personę odbiegającą od
pierwowzoru, jakim jest twórca listu.
Cysewski wymienia trzy aspekty literaturoznawczych badań nad epistolografią:
1) dokumentalno-źródłowy – „wiąże się z traktowaniem listów jako materiału do
stwierdzeń dotyczących różnorakich sfer rzeczywistości historycznej, psychologicznej,
87 Anita Całek, Biografia naukowa..., s. 164.
88 Tamże, s. 165.
89 Krzysztof Cysewski, Teoretyczne i metodologiczne problemy badań nad literaturą, „Pamiętnik
Literacki” 1997, z. 1, s. 103.
Rozdział 2. Kategoria autokreacji w epistolografii
55
kulturowej”
, a więc jest związany z takimi zagadnieniami, jak biografia, twórczość,
świadomość artystyczna i ideowa epoko, komunikacja społeczna
2) teoretyczny – skupia się na teoretycznej stronie epistolografii, obejmuje
zagadnienia genologii, klasyfikacji listu, korespondencji, określenia ich statusu
i charakteru
3) opisowo-historyczny
– zwraca uwagę na odpowiednie odczytanie listu, ich
zespołów, czy całej korespondencji, skupienie się na m.in. tematykę, poetykę czy reguły
„porozumienia nadawczo-odbiorczego” itd.
Całek w Biografii naukowej omawia poszczególne aspekty i pisze, że list jako
dokument historyczny traktuje się jako materialne świadectwo historyczne, a więc jako
artefakt, zwracając uwagę na jego zewnętrzną formę
. Jak już wcześniej wykazano,
fakty w epistolografii zostają przedstawione przez pryzmat osobowości nadawcy,
dlatego informacje mogą być zniekształcone w różnym stopniu.
Specyfiką ujęcia historycznego są m.in. spojrzenie na kształt korespondencji
(rękopisy, wydania, stan własności itp.), zwrócenie uwagi na tematykę części
składowych korespondencji, zawarcie informacji o adresatach, pojawienie się szkicu
biograficznego, a także kontekstu historyczno-społeczno-kulturowego, spojrzenie na
stan edytorski (chronologia listów, opisy bibliograficzne, uwagi, komentarze,
kalendarium lub spisy listów), a także wykorzystanie narzędzi historycznych (analizy
dokumentów źródłowych, badania archiwalne)
Z kolei w podejściu do listu jako tekstu literackiego, ważny jest moment
„literaturyzacyjny” epistolografii, który według Janusza Maciejewskiego to moment
opublikowania zbioru listów
, bowiem „interakcja […] między nadawcą a odbiorcą,
a także sytuacja komunikacyjna […] wchodzi niejako w tekst listu”
. Zatem to, co
pierwotnie zewnętrzne wobec listu, w chwili opublikowania korespondencji staje się
jego integralną, wewnętrzną częścią, a czytelnik, czyli osoba „trzecia” staje wobec
90 Tamże, s. 95.
91 Tamże.
92 Tamże.
93 Tamże.
94 Tamże, s. 96.
95 Anita Całek, Biografia naukowa..., s. 197.
96 Tamże, s. 198.
97 Tamże, s. 199.
98 Tamże.
56
Rozdział 2. Kategoria autokreacji w
epistolografii
nadawcy i odbiorcy listów, jako bohaterów, a w stosunku do ich wymiany informacji,
jak do fabuły
Jak pisze Całek, list, czy też cała korespondencja ma właściwości literackie
niezależnie od „funkcji estetycznej, jaką może pełnić”
. Autorka Biografii naukowej
instruuje ponadto, że w badaniu list jako literatury ważne jest dostosowanie języka
analizy do materiału badawczego, zatem analogicznym pojęciem do podmiotu
literackiego czy podmiotu czynności twórczych jest podmiot epistolarny, który
wprowadził Cysewski
. Należy jednak zaznaczyć, że obok tego terminu pojawiają się
również inne, np. „ja epistolarne”, czy „rola epistolarna”
Wracając do ustaleń Cysewskiego, należy zauważyć, że badacz zwraca również
szczególną uwagę na problematykę tekstologiczno-edytorską, której celem jest
odpowiednie opisanie redagowanej korespondencji, bowiem ważne jest nie tylko
ustalenie podstawowych informacji, często wpisanych w strukturę listu, takich jak data
i miejsce powstania, nadawca, adresat itp., ale również zawarcie komentarzy,
znoszących barierę komunikacyjną, pojawiająca się wówczas, gdy mamy do czynienia
z listem jako „sposobem porozumienia się indywidualnego nadawcy i indywidualnego
odbiorcy, zwłaszcza, gdy zmianie uległy warunki historyczne i kulturowe”
Należy także zwrócić szczególną uwagę na edytora, redaktora listów, który staje
się niejako „drugim nadawcą”, mogącym tworzyć określone grupy korespondencji,
ta z kolei może zyskiwać nowe znaczenia, lub doprowadzić do „»nadbudowania się«
innego gatunku”
. Jak podaje Cysewski, cechy epistolografii „utrudniają spójny jego
[gatunku] opis”, co prowadzi w konsekwencji do wielu „nieoczywistości
teoretycznych”
Badacz zaznacza, że brakuje skutecznych narzędzi do badań epistolografii,
traktowanej „»nieusługowo«, jako przekaz »równoległy« względem literatury
z założenia ukierunkowanej autotelicznie”, a więc epistolografii wyjętej z pola
pragmatyzmu, użytkowości
, bo podchodzono do epistolografii jako „źródła
99 Tamże.
100 Tamże.
101 Tamże. Por. Krzysztof Cysewski, Teoretyczne i metodologiczne problemy..., s. 105.
102 Anita Całek, Biografia naukowa..., s. 199. Por. też: przyp. 520 w: Tamże.
103 Krzysztof Cysewski, Teoretyczne i metodologiczne problemy..., s. 96.
104 Tamże.
105 Tamże, s. 96-97.
106 Tamże, s. 97.
Rozdział 2. Kategoria autokreacji w epistolografii
57
i dokumentu w szerokim rozumieniu owych słów”
. Brakuje więc zdaniem
Cysewskiego innej skutecznej i zadowalającej metodologii, pozwalającej spojrzeć na
niejednorodny, hybrydyczny wręcz gatunek listu z innej niż dokumentacyjno-
historyczna strony
Skwarczyńska w przypadku badań nad epistolografią zalecała metody historyczne,
socjologicznej i psychologiczne
, choć znacznie większy
nacisk kładła na badania literaturoznawcze, ponieważ „każdy [list] jest wyrazem aktu
twórczego, bo, kształtując tworzywo pewnej rzeczywistości za pomocą rozczynu
własnego »ja« stwarza nową rzeczywistość. Autor listu posługuje się tworzywem sztuki
jak każdy artysta”
Jak pisze Całek, epistolografia stanowi materiał często wykorzystywanych przy
odtwarzaniu biografii twórcy „nie tylko dla historyka czy biografa, ale również dla
literaturoznawcy”
. Przy czym zwraca uwagę, że pisał o tym już Cysewski, twierdząc,
że „epistolografia jest materiałem, z którego literaturoznawca czyni teren swojej
penetracji w celu zrozumienia i opisania estetycznych, egzystencjalnych
i aksjologicznych wymiarów człowieczeństwa, jakie w listach się ujawniają”
Podobnie rzecz ujmuje Czermińska, pisząc, że „epistolografia jest zjawiskiem
historycznie zmiennym i różnorodnym gatunkowo”, który może być badany przez
historyka, literaturoznawcę czy socjologa
. Można więc śmiało stwierdzić, że
perspektywa badawcza jest dość szeroka, a możliwości analizy listów bardzo wiele.
Elżbieta Rybicka za Brigitte Diaz w artykule Antropologiczne i komunikacyjne
aspekty dyskursu epistolograficznego omówiła cztery główne postaci listu, rozumianego
w tym przypadku jako: a) dokument, b) tekst, c) dyskurs (rozmowy) oraz d) działanie.
I tak w pierwszym przypadku mowa o tym, by list rozpatrywać jako dokument,
będący świadectwem „rzeczywistości historycznej, społecznej, politycznej czy
literackiej”, jako dokument „samowiedzy”
. List jako tekst może być badany
107 Tamże.
108 Tamże, s. 98.
109 Przy czym Anita Całek zauważa, że Skwarczyńska „miała na myśli teorie psychologiczne sprzed
połowy XX wieku, bo praca [Teoria listu] została wydana w 1937 r.” Por. Anita Całek, Biografia
naukowa:..., s. 194, przyp. 501.
110 Tamże, s. 194.
111 Tamże, s. 195.
112 Tamże, s. 164.
113 Krzysztof Cysewski, Teoretyczne i metodologiczne problemy..., s. 100.
114 Małgorzata Czermińska, Autobiograficzny trójkąt..., s. 252.
115 Anita Całek, Biografia naukowa..., s. 195.
58
Rozdział 2. Kategoria autokreacji w
epistolografii
podobnie, jak inne utwory literackie W przypadku dyskursu analiza kładzie nacisk na
kategorię rozmowy, choć „współczesna świadomość krytyczna każe w nim [dyskursie]
widzieć samozwrotność i eks-komunikację”
. Na końcu znajduje się podejście do listu
jako działania na „płaszczyźnie symbolicznej”, którą według Rybickiej należy rozumieć
jako „performatywną koncepcję komunikacji epistolarnej”, bowiem „tym sposobem
rozumienia listu kieruje intencja pojednania za pomocą słowa sfery symbolicznej
i rzeczywistości”
Rybicka wymienia również obszary badawcze, w których do tej pory analizowano
epistolografię. Po pierwsze, „niebezpieczne związki” z autobiografią, ponieważ list
należy do „literatury dokumentu osobistego i ma aspekt autobiograficzny”, dlatego
istnieje niebezpieczeństwo „sprowadzenia listu wyłącznie do jednego z gatunków
autobiograficznych”, co ma polegać na „monologizacji listu”, czyli na – jak pisze Całek
– „usuwaniu Innego i zamianie komunikacji w eks-komunikacją lub
autokomunikację”
Po drugie, perspektywa komunikacyjna, przechodząca przemiany: od komunikacji
społecznej w XVIII wieku, przez XIX-wieczną komunikację prywatną (jak zauważyła
Rybicka, dużą rolę w rozwoju i kształcie polskiej epistolografii odegrała emigracja), po
„autokomunikację” w wieku XX, w którym doszło do „kryzysu komunikacyjnego”
Jednakże Rybicka zaznacza, że autokomunikacyjny charakter epistolografii już
przemija, a więc dominanta „Ja epistolarnego” ustępuje dominancie „Ty
epistolarnego”
, ponieważ pisanie listu jest „w y n a j d y w a n i e m s i e b i e
i / p o p r z e z I n n e g o ” , to z kolei powoduje, że „komunikacja epistolarna staje się
medium problematyki antropologicznej”
Jak pisze badaczka, „praktyka epistolarna byłaby […] swoistą szkołą kształtowania
podmiotu i jego relacji społecznych”, przy czym należy pamiętać, że „»konstytucja«
podmiotu w liście jest właściwie inscenizowaniem siebie, a dokładniej inscenizowaniem
persony w miejscu osoby, odkrywaniem, które jest zarazem odgrywaniem siebie”
116 Tamże.
117 Tamże, s. 195-196.
118 Tamże, s. 196.
119 Tamże.
120 Tamże.
121 Tamże.
122 Tamże.
Rozdział 2. Kategoria autokreacji w epistolografii
59
Można więc stwierdzić, że „kontekst antropologiczny dyskursu epistolarnego podkreśla
performatywne konstytuowanie się podmiotu”
Z drugiej strony można spojrzeć na podmiot epistolarny w „symbolicznych gestach
listu”, które podobnie jak komunikacja są „wynajdywaniem siebie i innego oraz siebie
poprzez innego”
. Rybicka wskazuje, że analogicznie do tożsamości narracyjnej
można tu wskazać tożsamość komunikacyjną
Całek zaznacza jednak, że w przypadku takiego podejścia, można zachować
charakter listu zarówno jako monologu, jak i dialogu z „tekstowym, wyobrażonym
odbiorcą wirtualnym, który w liście opatrzony jest konkretnym imieniem i nazwiskiem,
ale może być traktowany figuratywnie”
, przy czym należy zwracać uwagę na fakt, że
wprowadzanie dodatkowych kategorii czy pojęć, również tych zaproponowanych przez
Rybicką, „niepotrzebnie obciążałoby teoretycznie samą biografię”
. Badacz powinien
więc mieć w świadomości aspekty autokreacji, komunikacji i antropologiczny charakter
korespondencji, ale wobec badań biograficznych jego postawa wymaga przetworzenie
powyższych narzędzi „na takie narzędzia analityczne, które nie będą kreować
wielopiętrowych konstruktów, ale pozwolą wykorzystać potencjał danych
podmiotowych do zasadniczego celu biografii: re-konstrukcji życia twórcy”
Co więcej, Całek proponuje podejście do listu jako świadectwa biografii
i egzystencji, wymieniając przy tym trzy rozwiązania metodologiczne: a) tradycyjne
czytanie, b) ponowoczesne czytanie, c) lekturę listów jako „tekstów egzystencji”
Tradycyjne czytanie polega na analizowaniu korespondencji w kontekście biografii
twórcy. Badanie jest jakościowe, a wyciągnięte wnioski intuicyjne, odwołujące się do
„psychologii potocznej”
. Ponowoczesne czytanie to połączenie analizy
literaturoznawczej z analizą biograficzną, poprowadzone zostaje przez pryzmat
biografii i dzieła
Z kolei podejście egzystencjalne to: badanie strategii kreacyjnych
i autokreacyjnych, stanowiące również analizę typowo biograficzną, także o charakterze
123 Tamże.
124 Tamże.
125 Tamże.
126 Tamże, s. 197.
127 Tamże, s. 197.
128 Tamże, s. 197.
129 Tamże, s. 203. Por. też: Elżbieta Książek, Tekst epistolarny..., s. 11-12.
130 Anita Całek, Biografia naukowa..., s. 203.
131 Tamże.
60
Rozdział 2. Kategoria autokreacji w
epistolografii
psychologicznym; badanie „narracyjnego tworzenia własnej tożsamości”, w którym
„konstruowany obraz poddawany jest rozmaitym zabiegom: autokreacyjnym,
interpretacyjnym, podmiototwórczym”
. Jednak podstawowym problemem w tego
typu badaniach są „przyczyny niewspółmierności między obiektywnym przebiegiem
wydarzeń a ich permanentnym usprawiedliwianiem, zafałszowaniem
i przewartościowaniem w listach”
Kolejnym krokiem do nowego spojrzenia na epistolografię jest „uwolnienie
metodologii od konieczności odnoszenia się do statusu listu, jak również on
rozstrzygania kwestii prawdziwości informacji o nim zawartych”
, co jest związane
z tym – o czym pisał już Cysewski – że „jeśli z określonej teorii nie wynika sensowna
praktyka badawcza, może warto powiązać teorię z myśleniem metodologicznym na
temat badania konkretnych zjawisk epistolarnych, a nawet założyć prymat
metodologii?”
W takim przypadku nie są ważne weryfikacja i falsyfikacja epistolograficznych
informacji, a jedynie „strategia epistolarna”, a więc „poszukiwanie podstawowej zasady
decydującej o indywidualnym charakterze korespondencji danego twórcy”
o kategorii strategii epistolarnej według Cysewskiego będzie w dalszej części
rozdziału). Jednak by badanie tego typu było pełne i rzetelne, należy je poszerzyć
o pozaliteraturoznawcze metody i – jak pisze Całek – „w przypadku życia jednostki
najbardziej naturalnym odniesieniem staje się psychologia wraz z jej metodami badania
życia”
Z kolei Małgorzata Czermińska podaje trzy możliwości traktowania listu: a) list
jako „podręczy magazyn informacji o autorze, środowisku lub epoce”; b) list jako
wypowiedź autonomiczną gatunkowo; c) „śledzenie kontaktów i współdziałań między
nimi”
. Przy czym badaczka kładzie największy nacisk na podejście do epistolografii
jako tekstu literackiego, co dokładnie opisał już Cysewski.
132 Tamże, s. 204.
133 Tamże, s. 204-205.
134 Tamże, s. 205.
135 Tamże. Por. też: Krzysztof Cysewski, Teoretyczne i metodologiczne problemy..., s. 109.
136 Anita Całek, Biografia naukowa..., s. 205.
137 Tamże, s. 206.
138 Małgorzata Czermińska, Autobiograficzny trójkąt..., s. 253.
Rozdział 2. Kategoria autokreacji w epistolografii
61
2.4. Epistolografia jako literatura
Cysewski pisze, ze aspekt związku epistolografii z literaturą należy wziąć pod
szczególną uwagę, tym bardziej, że choć listy pozostają – podobnie jak inne zjawiska
kultury – w różnych relacjach z literaturą, to jednak „listy [są] charakteryzujące się
stosunkowo niewielkim uzależnieniem od obowiązujących w danym czasie form
literackiego wyrazu i od wzorców przez literaturę tworzonych, a przecież intuicyjnie do
literatury zaliczane”
. Niemniej jednak powinno się odejść od traktowania
epistolografii jako tekstu użytkowego, która w opozycji do tego wcale nie musi być
zaliczana do pola literatury. Cysewski podaje jednakże szereg argumentów,
przemawiających za rozpatrywaniem listów w ramach literatury
1) istnieje wiele różnorodnych koncepcji literatury i literackości, a wykluczenie
epistolografii z pola literatury to „efekt preferowania określonych kryteriów”
2) trudno wyznaczyć granice między tym, co literackie, a co nieliterackie, stąd,
zdaniem Cysewskiego, ujęcie literaturoznawcze może być stosowane do „poznania
tekstów nieliterackich czy mało literackich”
, dlatego problem „»epistolografia jako
literatura« stać się może problemem »epistolografia rozpatrywana z perspektywy
literaturoznawczej«”
3) „przedmiotem literaturoznawstwa są wszystkie teksty, badane jednak w ich
aspektach literackich”
4) kultura współczesna ujawnia „względność granic tekstu artystycznego
i społecznych kryteriów literatury”, a także zmusza do „rozpatrywania dokumentu
i literatury jakby w »polu wspólnym«”, zatem należy stwierdzić, że kultura współczesna
„włącza często dokumenty różnego rodzaju w obręb świadomości literackiej
i literaturoznawczej”, co skutkuje rozeznaniem metodologii badań
5) opierając się na koncepcji Skwarczyńskiej, która pisała o sposobach „realizacji
zadań praktycznych jako podstawowych sposobach przejawiania się wartości literackiej
139 Krzysztof Cysewski, Teoretyczne i metodologiczne..., s. 98.
140 Tamże, s. 99.
141 Tamże.
142 Tamże.
143 Tamże.
144 Tamże.
145 Tamże.
62
Rozdział 2. Kategoria autokreacji w
epistolografii
listu”, można rozpatrywać „teksty bez żadnych ambicji literackich, obsługujące nade
prozaiczne potrzeby codzienności” jako literaturę właśnie
6) przy założeniu, że poszczególne listy nie posiadają wartości literackich, nie
można twierdzić, że pozbawiona ich jest cała korespondencja, która nie jest „prostą
sumą swoich elementów”, dlatego „trzeba przyjąć jako pewnik literackie cechy takiego
zbioru”
7) należy jeszcze zwrócić uwagę na inne aspekty, które z jednej strony traktują
o historycznej zmienności epistolografii, o „różnorodności sposobów jej uprawiania”
a z drugiej wskazują na „wielość wyznaczników literatury (literackości)”
. Z tego
powodu Cysewski instruuje, że powinno się przyjąć tezę, że „literackość
poszczególnych listów czy bloków epistolarnych może (choć nie musi) każdorazowo
być wyznaczana w oparciu o inne przesłanki i inne kryteria”
8) ostatnim argumentem dla Cysewskiego jest humanistyczne podejście
literaturoznawcy, który mając na celu próbę zrozumienia świata i człowieka poprzez
tekst, zrozumienia „sensu tekstów językowych”, czyni z epistolografii materiał „swojej
penetracji w celu zrozumienia i opisania estetycznych, egzystencjalnych
i aksjologicznych wymiarów człowieczeństwa, jakie w listach się ujawniają”
Tekst autentyczny jest z reguły traktowany w odniesieniu do rzeczywistości, którą
opisuje, dlatego rozpatruje się go często na zasadzie weryfikacji prawda-fałsz. Można
jednak owy autentyk potraktować inaczej, bo relacja tekst-rzeczywistość „pełnić może
funkcje »języka« dla wyrażenia treści ogólniejszych i nie poddających się racjonalnemu
poznaniu”
Cysewski zadaje więc pytanie, „jak mówić o dziele […], które jest ściśle związane
z dającą się weryfikować konkretną sytuacją, a równocześnie może funkcjonować
analogicznie do tworów fikcji fabularnej?”
. Kwestia ta przysparza wiele trudności,
jednakże badacz zdaje się znajdować rozwiązanie w lekturze listów, czy też całej
korespondencji, jako literatury.
146 Tamże.
147 Tamże, s. 100.
148 Tamże, s. 100.
149 Tamże.
150 Tamże.
151 Tamże.
152 Tamże, s. 100-101.
153 Tamże, s. 101.
Rozdział 2. Kategoria autokreacji w epistolografii
63
Podobną koncepcję przedstawia Czermińska, pisząc o dwóch powodach, dla
których należy traktować list w ten sposób. Jednakże badaczka bierze pod uwagę list
napisany przez pisarza. Po pierwsze, powołując się na myśl francuskiej krytyki
tematycznej, autorka argumentuje, że cokolwiek „wyszło spod pióra pisarza […] jest
cząstką niepodzielnej całości jego dzieła”
. Po drugie, sytuacja prozy współczesnej
(w domyśle postmodernistycznej, rozsadzającej wszystkie granice gatunkowe tekstów,
co sprzyja powstawaniu tworów hybrydycznych) staje się dominantą rozważań
Czermińskiej na temat listu traktowanego jako literatury
Autorka Autobiograficznego trójkąta również wymienia szereg podstawowych
warunków podejścia do korespondencji jako literackiej działalności autora:
1) pozorność dzieła, stworzona przez edytora, opatrującego listy komentarzami
i przypisami
2) kategoria odbiorcy wpisana w wydany zbiór, wniesiona przez edytora,
wydawcę
3) stylizacja literacka listów, „literackie” odczytanie epistolografii, ale nie jest to
warunkiem koniecznym
4) „spośród pism intymnych blok listów jest z pewnością najbliższy dziennikowi”,
a to z uwagi na „punktualistyczną koncepcję czasu i wyłączność perspektywy
teraźniejszej”
– autobiografia i pamiętnik są zwrócone ku przeszłości, dziennik i list
ku teraźniejszości;
5) listy układają się w bloki (korespondencję), które można odczytać jako powieść
i tak korespondencja uszeregowana chronologicznie staje się autobiografią,
korespondencja ułożona według klucza tematycznego może stać się powieścią
z konkretną dominantą tematów, motywów, wątków
6) różnorodne odczytania „mogą dopatrywać się w bloku listów całości, w której
zarysowuje się pewien sens wewnętrzny”
– jednakże pod warunkiem, że owe
odczytania nie podejmą próby szukania kompozycji skończonej, a więc zamkniętej,
154 Małgorzata Czermińska, Autobiograficzny trójkąt..., s. 254.
155 Tamże.
156 Tamże, s. 265.
157 Tamże, s. 265-266.
158 Tamże, s. 266.
159 Tamże, s. 267.
160 Tamże, s. 268.
161 Tamże
64
Rozdział 2. Kategoria autokreacji w
epistolografii
a ponadto „zgodzą się na poetykę fragmentu, zaakceptują wartość niedomówienia,
uznają prawo do porzucenia wątku, przypadkowość, pomieszania spraw wzniosłych
z potocznymi”
Dodatkowo według Czermińskiej obszar między listem a powieścią można
podzielić na dwa wielkie pola: a) oddziaływanie listu na powieść (podobieństwa
i różnice między epistolografią a powieścią epistolarną), b) oddziaływanie powieści na
list – czyli czytanie korespondenci jako powieści, niekoniecznie epistolarnej
Wracając do ustaleń Cysewskiego, należy stwierdzić, że uznanie wszystkich
elementów, a więc tekstu, adresu, podmiotu wypowiedzi jako fikcji literackiej, „ułatwia
wydobycie potencjału znaczeniowego danego zbioru listów, jego sensów ogólnych,
ludzkich, bez wikłania się w jednostkowe […] odniesienia”
. Ponadto ważną kwestią
staje się sprawa autora listu. Uwagę na to zwracała Czermińska, choć Cysewski omawia
ten problem szerzej. O ile autor rzeczywisty tworzył poszczególne listy, o tyle nie robił
tego z myślą o kształcie całej korespondencji, dlatego nadrzędnym twórcą (odkrywcą)
sensów epistolografii jest czytelnik (odbiorca trzeci). Jak pisze Cysewski, „to »nasze«
dzieło jest bogatsze (ale i uboższe zarazem), ma też inny status komunikacyjny”
Ważniejszą jest jednak konstrukcja „ja” w liście. Rzeczywisty autor używa go
i traktuje jako swoje, a z tym „ja” są „splecione zabiegi zmierzające do stworzenia
pożądanego jego obrazu”
. Cysewski wskazuje więc na podmiot epistolarny, który
z jednej strony wskazuje na autora listu, z drugiej jednak nie. Badacz pisze, żę te
przemiany w statusie komunikacyjnym „zdają się rozszczepiać postać autora na cząstki
świadomą i nieświadomą”, a więc na tę „związaną z realiami […] osobowości” autora
oraz tę „będącą efektem komunikacyjnej sytuacji odbiorcy”
. To doprowadza do
sytuacji, w której „»on [autor] to mówi i nie on równocześnie«”
Traktując epistolografię na równi z literaturą, czy też jako literaturę, nie należy
zapominać o komunikacyjnej specyfice listu, która w dalszym ciągu sytuuje list
i korespondencję w odrębnym polu zainteresowań badawczych. Cysewski zauważa, że
162 Tamże, s. 268-269.
163 Tamże, s. 255.
164 Krzysztof Cysewski, Teoretyczne i metodologiczne problemy..., s. 102.
165 Tamże, s. 102-103.
166 Tamże, s. 103.
167 Tamże.
168 Tamże. Por. Anna Turczyn, Autofikcja, czyli autobiografia psychopolifoniczna, „Teksty Drugie”
2007, nr 1/2, s. 205-206
Rozdział 2. Kategoria autokreacji w epistolografii
65
trudno stosować narzędzia literaturoznawcze bez odpowiedniego krytycyzmu, bo list
„nie przestaje być gatunkiem specyficznym, wymagającym zastosowania odpowiednich
metod i kategorii opisu”
, tym bardziej, że charakteryzuje go znaczna paradoksalność
i gatunkowa nieoczywistość. Jak pisze badacz, list „wydaje się migotliwą mozaiką
niemożliwych do pogodzenia cech i funkcji”
. To pociąga za sobą wiele trudności
natury metodologicznej, prowadzi do „paraliżu metodologicznego”, o czym w znacznej
mierze pisała Skwarczyńska w kontekście paradoksów listów
Ważną sprawą jest też to, że autor listów nie do końca ma wpływ na sensy i nie
może przewidzieć, jakie poza jego intencjami pojawią się w wyniku lektury, bo „zbiór
listów […] modyfikuje i wzbogaca sensy wyjściowe (ujawniając też cechy i sensy, które
w świadomości realnego autora raczej się nie mieściły)”
. Czyli nie tylko należy
patrzeć to, co autor założył i osiągnął, tylko rozszerzyć perspektywę, by uchwycić
również to, co poza intencją autora, który tworzy swoje dzieło często nieświadomie.
Działania, które zdaniem Cysewskiego odbiorca powinien podjąć współzależnie są
następujące:
1) realizowanie zadań komunikacyjnych, zawartych w listach, a więc odbiorca
powinien posiadać umiejętności i wiedzę, do której poszczególne zadania się odwołują;
2) łączenie listów oraz odczytywanie powstałych w ten sposób sensów;
3) odkrywanie i nadawanie znaczeń nowym nawiązaniom do zewnętrznej
rzeczywistości, które powstają w wyniku tworzenia zbioru;
4) ujawnienie sensów, wpływających na poszczególne elementy korespondencji;
5) zawarcie w „znakowej strukturze” obrazu zarówno autora, jak i adresata;
6) określenie sposobu lektury listów i korespondencji: list jako źródło i dokument
wymaga weryfikacji, list jako literatura wymaga uwzględnienia komunikacyjnego
„uwarunkowania kształtu i sensu tekstu”
Cysewski przedstawia charakter i typy zadań epistolarnych, przywołując również
koncepcję Skwarczyńskiej. Badaczka uważała, że „list powstaje i funkcjonuje
w kontekście praktyki życiowe, jest sposobem realizowania określonych celów
169 Krzysztof Cysewski, Teoretyczne i metodologiczne problemy..., s. 103.
170 Tamże.
171 Tamże.
172 Tamże, s. 107.
173 Tamże.
66
Rozdział 2. Kategoria autokreacji w
epistolografii
praktycznych”
. Zdaniem Skwarczyńskiej pragmatyzm listu i jego estetyka są ze sobą
ściśle związane, bo „list będzie budził tym silniejsze zadowolenie estetyczne,
im bardziej zadość będzie czynił swemu celowi”
. Cysewski słusznie zauważa, że
badaczka „akcentując praktyczność zdań tworzy równocześnie z rzeczywistości
zewnętrznej pragmatyczny układ odniesienia dla stwierdzenia wartości i piękna listu”
Autor Teoretycznych i metodologicznych problemów badań nad epistolografią
wymienia szereg założeń teoretycznych i metodologicznych, które dotyczą zadań
epistolarnych i metod ich badania. Wśród nich znajdują się między innymi:
a) odróżnienie zadań odczytania tekstu od zadań epistolarnych, b) wykazanie typu
i rangi zadań epistolarnych, a także ich ważności w „ludzkim doświadczeniu siebie,
życia, świata”
, c) odpowiedniość czy też „poprawność procedur interpretacyjnych”
oraz tekst stanowią warunki do wykazania i opisu tychże zadań, d) różnorodność zadań,
mogących mieć różny stopień ważności – „realizacja zdań mniejszych służyć może
realizacji zadań poważniejszych”, e) zwrócenie uwagi na bezinteresowność, czy też
bezcelowość niektórych elementów listu, które mogą stanowić pewne zadania
poznawcze czy estetyczne
Wśród tych rozważań Cysewski podaje jeszcze podziały zadań, których
nadrzędnym kryterium jest obecność adresata. Pierwszą grupę zadań stanowią te, które
odnoszą się do epistolografii bardziej pod względem „istnienia konkretnego
adresata”
. Badacz podaje trzy rodzaje zadań w tej grupie: a) zadanie praktyczne
w ścisłym znaczeniu; b) zadania mające na celu wywołanie wewnętrznych zmian
u adresata, a więc wpływające na jego postawę, poglądy itp. (Cysewski zaznacza, że
dotyczy to znacznej części zadań autokreacyjnych); c) zadania autoteliczne,
w przypadku których nie ma mowy o wywołaniu jakichś zmian, czy realizacji
założonych celów – pisze się dla samego pisania
Druga grupa zadań epistolarnych obejmuje epistolografię rozpatrywaną „pod
kątem »kierunku« znaczeń tekstu”
W niej Cysewski wyodrębnia następujące
174 Tamże, s. 108. Por. Stefania Skwarczyńska, Teoria listu..., s. 107-113.
175 Stefania Skwarczyńska, Teoria listu..., s. 108.
176 Krzysztof Cysewski, Teoretyczne i metodologiczne problemy..., s. 108.
177 Tamże.
178 Tamże, s. 108-109.
179 Tamże, s. 109.
180 Tamże.
181 Tamże.
Rozdział 2. Kategoria autokreacji w epistolografii
67
kategorie: a) zadania postulatywne, skierowane do świata zewnętrznego, „sugerujące
potrzebę dokonania w nim zmian”
; b) zadania mające na celu świadomość,
rozumienie
Pisząc o zadaniach epistolarnych, Cysewski zwraca na koniec uwagę na jeszcze
bardzo ważną sprawę. Mianowicie zdaniem badacza główna wartość epistolografii nie
polega na jej skuteczności, praktyczności itp., a raczej na tym, co epistolografia sobą
i poprzez siebie przekazuje, jaki zawiera obraz „prawdy o życiu, świecie
i człowieku”
. Cysewski pisze, że „potrzebne jest widzenie listów jako całościowego
obrazu ludzkiego serca i losu, o b r a z u n i e t y l k o i n t e r p r e t a c y j n e g o ”
bo pragmatyczny aspekt w sztuce jest drugorzędny
Badacz omawia jeszcze kwestię strategii epistolarnej, którą definiuje jako „próbę
całościowego oglądu danego zespołu epistolografii”, a która będzie wskazywała na
„podstawową zasadę, która decyduje o indywidualnym charakterze tego zespołu”
. Ma
to więc polegać na „odkryciu głębszego podłoża zadań i środków ich realizacji”,
zwróceniu uwagi nie tylko na cały zespół zadań, na wszystkie możliwe typy, ale
również na zdania określonego typu, które dominują w danej epistolografii, bo autor
miał do ich wyrażania szczególną skłonność
Strategia to „sposób uzyskiwania określonych celów”, którym „podporządkowane
są poszczególne zdania”, a te z kolei realizowane są według „reguł określonej
strategii”
. Ukazuje się tu więc silna zależność tych trzech elementów: strategii, celu
i zdania. Jak wykazuje Cysewski, w korespondencji niekoniecznie „strategia zakłada
świadomość celu”
. Obie te kategorie znajdują się w polu osobowości autora, mogą
więc wynikać z epistolografii niezależnie od jego świadomych intencji. Zadania, które
„pozostają w korelacji z celami strategii” oraz ich realizacja „tkwią w polu operacji
świadomych i racjonalnych”
182 Tamże.
183 Tamże.
184 Tamże.
185 Tamże.
186 Tamże.
187 Tamże, s. 110.
188 Tamże.
189 Tamże.
190 Tamże.
191 Tamże.
68
Rozdział 2. Kategoria autokreacji w
epistolografii
Jak pisze Cysewski, „strategia epistolarna to wyraz osobowości autora”
. Stąd
ujawnienie i opis tejże strategii staje się równoczesnym odkryciem ważnych cech
osobowościowych autora. Na koniec badacz stwierdza, że „sensowność i prawdziwość
diagnoz konkretnych” są powiązane z „poprawnością postępowania badawczego”, choć
także z „ograniczeniami czy możliwościami procedur interpretacyjnych”
2.5. Autobiografia, autokreacja, autofikcja
W przypadku rozważań na temat autoportretu należy również zwrócić uwagę na
kategorie autobiografii czy autofikcji, które korelują wokół siebie i mają punkty
wspólne W niniejszej pracy jedynie zarysowano ten problem.
Według definicji Lejeune'a autobiografia jest „przetransportowaniem swojego
życia w formie opowiadania prozą, z umieszczeniem w planie centralnym swoich
jednostkowych losów”
i w niej dochodzi do rekonstrukcji życia autora, odkrycia jego
Ja, w autofikcji z kolei do „całkowitego rozszczepienia Ja i zachwiania podstawami
»pewności s i e b i e «”
, co uzyskuje się poprzez oznaczenie tożsamości autora,
narratora i postaci autobiografii „podtytułem powieść/fikcja”
autofikcja mogłaby być „jednocześnie autobiografią i powieścią”
Anna Turczyn przywołując tezę Lecarme'a, że autofikcja jest „wahaniem się autora
[…] »to jestem ja i to nie jestem ja«”, wnioskuje, że konsekwencją takiego założenia
jest rozłam Ja na dwie części: podmiot wypowiedzi (mówionego) oraz podmiot
wypowiadania (mówiącego), czyli Ja-je i Ja-moi
. Podobnego podziału dokonał Jean
Starobinski, podkreślając, że każdy z tych Ja „posiada wyraźnie określoną tożsamość,
dzięki czemu można odróżnić pierwszego od drugiego”
192 Tamże.
193 Tamże.
194 Anna Turczyn, Autofikcja..., s. 205. Por. też: Małgorzata Czermińska, Autobiograficzne formy..., s.
49-54.
195 Anna Turczyn, Autofikcja..., s. 205.
196 Tamże.
197 Tamże.
198 Tamże, s. 205-206.
199 Tamże, s. 206.
Rozdział 2. Kategoria autokreacji w epistolografii
69
Należy jeszcze zwrócić uwagę na odmienne stanowisko Serge'a Doubrovskiego,
który twierdzi, że „tożsamość nie jest dana, lecz wyprodukowana przez dynamikę
popędów”
, z tego powodu „to, kim się jest lub kim się było w przeszłości, jest iluzją,
obrazem maskującym, nakładającym się na to co naprawdę stanowi o człowieku – czyli
jego nieświadomość”
W tym przypadku ważne jest zrozumienie, że zdaniem
Doubrovskiego „żyje on [piszący] nie w tym, co mówi, lecz w samym sposobie
mówienia”
, to pokazuje, jak ważnym nośnikiem tożsamości nie jest treść opowieści
o życiu, tylko forma, sposób jej prowadzenia. Tekst stanowi „miejsce, gdzie istnieje
piszący i gdzie »podskórnie« wpisuje się jego podmiot”
. Turczyn opierając się na
lacanowskich koncepcjach języka, wykazuje, że podmiot znajduje się w języku,
„w samym sposobie mówienia”, a więc w „indywidualnym punktowaniu myśli”
Badaczka zauważa więc, że autofikcja kształtuje się w „przestrzeni pomiędzy
opowiadaniem referencyjnym […], a narracją fikcyjną”, dodając, że ta przestrzeń jest
„nieprzekraczalna i rozchwiana, ciągle przemieszczająca się to w jedną, to w drugą
stronę”
. Według Turczyn, autofikcja to „umiejscowienie ściśle autobiograficznego Ja,
jako bytu językowego, który rozgrywa się poza rzeczywistym czasem i przestrzenią
i który swoje istnienie określa w nieświadomości”
Owo rozszczepienie Ja można również przenieść na grunt psychologiczny, gdzie
odpowiednikiem Ja-je jest tożsamość symboliczna, językowa (w psychoanalizie
rozumiana jako „ideał Ja”), a Ja-moi tożsamość wyobrażeniowa („idealne Ja”)
. „Ideał
Ja” należy tu rozumieć jako „punkt, rodzaj miejsca, do którego albo według którego
podmiot orientuje się w swoich identyfikacjach”
, a „idealne Ja” to nic innego, jak
„narcystyczne pojmowanie siebie”, czyli subiektywny obraz podmiotu o samym sobie,
który ma charakter „totalnego scalenia”
, co daje podmiotowi poczucie siebie, obraz
własnej osoby. Wobec tego Ja-moi „panuje nad swoim losem, w którym realizuje się
chronologicznie i konsekwentnie”
200 Tamże.
201 Tamże.
202 Tamże.
203 Tamże.
204 Tamże, s. 209.
205 Tamże, s. 206.
206 Tamże, s. 210.
207 Tamże, s. 206.
208 Tamże, s. 208.
209 Tamże.
210 Tamże.
70
Rozdział 2. Kategoria autokreacji w
epistolografii
Jak zauważa Turczyn, taki sposób pojmowania życia jest według Doubrovskiego
„dyskursem autobiograficznym”
. „Podmiot autobiograficzny, zanurzony w pełni
sensu, odczuwa siebie jako całość, gdyż jednoczy swoje dwie tożsamości w akcie
pisania”
, przeciwnie jest w autofikcji, gdzie – jak zaznaczono wcześniej – dochodzi
do rozpadu Ja, do rozbicia spójnej tożsamości twórcy; „»idealne Ja« rozpryskuje się
w autofikcji jak pęknięte lustro pamięci”
Zatem zdaniem Doubrovskiego, autofikcja to strategia pisania, w „której słowa
odsyłają do siebie, przywołują się, tworzą jakieś przedstawienia, by już za chwilę
odsłonić ich iluzoryczność”
. Stworzenie autofikcji polega na „przetransportowaniu
sytuacji analitycznego seansu w sam tekst”, który „jako miejsce jednoczesnego
wyobrażania i przemierzania fantazmatów, prowadzi do rozpoznania pragnienia, czyli
ekspresji podmiotu”
W przypadku autokreacji, by udowodnić proces tejże należy określić „prototyp”,
„postać czystą”, czy też „wyjściową (sprzed kreacji)”
w laboratorium możliwości kreacyjnych dodane, zmienione, stworzone”
Ewa Szczeglacka łączy projektowanie siebie poprzez Innego oraz filozofię
egzystencjalną i pisze za Karlem Jaspersem, że „próba wyrażenia siebie jest próbą
stworzenia jakiejś struktury, kreacji”
. Zatem w kontekście jaspersowskiej koncepcji
wyboru siebie, decyzji wobec siebie, należy zauważyć, że owa decyzja sprawia, że
„»ja«, które wybiera staje się źródłem tymczasowej prawdy o sobie: objawionej,
ujawnionej i – to bardzo ważne – danej konkretnej osobie”
. Na podstawie ustaleń
niemieckiego psychiatry i filozofa, jak pisze Szczeglacka, można postawić tezę, że „coś,
co nazywamy autokreacją w korespondencji […] stanowi fragment autobiografii”
co więcej, filozoficznej biografii, jak określił to Jaspers
211 Tamże.
212 Tamże.
213 Tamże.
214 Tamże, s. 210.
215 Tamże.
216 Ewa Szczeglacka, Autobiografia czy autokreacja? O Dzienniku sycylijskim Zygmunta Krasińskiego,
[w:] Biografie romantycznych poetów, red. Zofia Trojanowiczowa, Jerzy Borowczyk, Poznań 2007, s.
205.
217 Tamże.
218 Tamże, s. 211-213.
219 Tamże, s. 212.
220 Tamże.
221 Tamże.
Rozdział 2. Kategoria autokreacji w epistolografii
71
Na gruncie języka i aktów mowy można dojść do wyszczególnienia kategorii
tożsamości narracyjnej
, w której „jednemu wypowiadającemu się może być
przyporządkowany »nieograniczony szereg wypowiedzi«”
. Pojęcie tożsamości
narracyjnej według Ricoeura i Lejeune'a „łączy poziom języka, działania, narracji” oraz
daje możliwość odnalezienia „swego rodzaju wykładni pogodzenia dla dwóch sfer:
autobiografii i autokreacji”
Jak wskazuje Szczeglacka, starania rozdzielania tych dwóch kategorii „nie daje
zadowalających efektów badawczych”, a co więcej „może być nawet niemożliwa”
Nie ma więc potrzeby rozgraniczania tych dwu pojęć, zwłaszcza w przypadku badania
epistolograficznego autoportretu Stanisława Przybyszewskiego. Warto jednak zwrócić
uwagę jeszcze na to, że o ile zdaniem Ricouera „akt opowiadania scala osobowość”
o tyle w przypadku korespondencji – rozproszonej i niekompletnej z natury – można
zastanawiać się, czy dążenia autokreacyjne mają na celu ujednolicenie,
ukonstytuowanie postaci, czy też nie. Wątpliwości jest jednak więcej. Szczeglacka
zwraca uwagę na to, że jeżyk może być niewymiernym narzędziem w opowiadaniu
siebie. Powołując się na Schillera czy Jaspersa, pisze, że „kreacja jako część biografii
jest »sferą opowieści prawdziwej«, o ile przyjmiemy, że język przynajmniej w jakimś
sensie odzwierciedla prawdę o człowieku”
Michel Beaujour w tekście pod tytułem Autobiografia i autoportret napisał, że
autoportret „układa się »logicznie« lub »tematycznie« według sposobu tworzenia
i uporządkowania pisemnej wypowiedzi całkiem różnego od tych sposobów, jakimi
posługuje się autobiografia klasyczna, tzn. chronologiczna”
. Zdaniem francuskiego
badacza autoportret – „powstający, jak gdyby był jedyny w swoim rodzaju” – jest
wypowiedzą, która znajduje się na zewnątrz i próbuje się ją określić względem
autobiografii, jako nie-autobiografię
. Należy jednak od razu zaznaczyć, że autor
artykułu skupia się przede wszystkim na autoportrecie literackim, a nie
epistolograficznym.
222 Tamże. Por. przyp. 121.
223 Tamże.
224 Tamże.
225 Tamże, s. 213.
226 Tamże, s. 213.
227 Tamże, s. 213.
228 Michel Beaujour, Autobiografia i autoportret, tłum. Krystyna Falicka, „Pamiętnik Literacki” 1979, z.
1., s. 318.
229 Tamże.
72
Rozdział 2. Kategoria autokreacji w
epistolografii
Spójność autoportretu, jak zaznacza Beaujour, „konstytuuje się według systemu
przypomnień, powtórzeń, nakładań lub odpowiedniości elementów homologicznych
i wymiennych w ten sposób, że wygląda on jak coś nieciągłego, jak anachroniczne
zestawienie, jak montaż, który przeciwstawia się syntagmatyce opowiadania nawet
najbardziej zagmatwanego”
. Jedność autoportretu więc nie jest zdaniem badacza
dana, bo można „dorzucać do paradygmatu elementy homologiczne”,
w przeciwieństwie do autobiografii, której jedność jest „już implikowana przez sam
wybór curriculum vitae”
Beaujour zauważa, że formułą autoportretu jest zdanie: „Nie powiem wam o tym,
czego dokonałem, ale powiem wam, kim jestem”
. Jako przykład podaje X Księgę
Wyznań świętego Augustyna. To, co jednak znamienne w tym stwierdzeniu, to fakt, że
autoportret zwrócony jest w kierunku osoby autora, niż jego działań czy przebiegu
życia. Francuski badacz pisze ponadto, że autoportrecista, który świadomie pracuje nad
autoportretem, w wyniku wypełniania biograficznej pustki może zacząć pisać przeróżne
rzeczy, tak, że „pod jego pióro pchają się głupstwa, fantazje, fantazmaty, których
trafność, granice czy wartość nie są zagwarantowane niczym poza religią […], kodem
moralnym epoki lub klasy, przyzwoitością, konwencjami psychologicznymi
i antropologicznymi”
Tekst w linearnym ciągu odzwierciedla jednak „niedoskonałe krzyżowanie się,
poprawki i nakładanie się” owej plątaniny przeróżnych faktów i wymysłów. Tekst
w gotowej postaci „nie odpowiada wyobrażeniu, jakie mamy o autoportrecie”
. Jak
pisze Beaujour, „autoportret jest najpierw rzeczą znalezioną, której pisarz w toku
opracowania nadaje cel autoportretu”
. To doprowadza badacza do wniosku, że
„autoportecista nigdy nie wie na pewno, dokąd zmierza i co robi”
Francuski badacz zauważa, że autorzy autoportretów z jednej strony posługują się
swobodą, dowolnością sposobu przekazu, ale z drugiej ściśle określonymi zasadami czy
figurami retorycznymi
. Wnioskuje, że skonkretyzowane gatunki autoportretu
230 Tamże, s. 318-319.
231 Tamże, s. 319.
232 Tamże.
233 Tamże.
234 Tamże.
235 Tamże, s. 320.
236 Tamże.
237 Tamże, s. 321.
Rozdział 2. Kategoria autokreacji w epistolografii
73
doprowadziły do jego zamarcia – „jaśniejsze uświadomienie [matrycy retorycznej]
sparaliżowałoby sztukę pisania autoportretów”
. I jak podaje, „z powodu swej
marginesowości autoportret jest zsypem na odpadki naszej kultury”, bo nie ma nic
bardziej archaicznego niż teksty, które „pozornie objawiają »tego, kim jestem teraz, gdy
piszę tę książkę!«”
Podobnie jak w przypadku Doubrovskiego Beaujour twierdzi, że „teraźniejszość
własnego »ja«, obecność sobie samemu, o których można było naiwnie sądzić, że są
zwodniczym tematem autoportretu, są jedynie tego tematu złudą i odwrotnością”
. Nie
ma więc zdaniem francuskiego badacza autoportretu, który można nazwać
autoportretem, bowiem mimo prób autora, będzie to i tak próba „obramowania” siebie,
skonkretyzowania w określonej formie
Beaujour podając zasady dawnej retoryki (i poetyki), mówiące, że dzieło „musi
czemuś i komuś służyć […]; musi przekonywać, ganić, odwodzić od czegoś,
chwalić”
, twierdzi, że wobec tego autoportret nabiera użyteczności, gdyż „staje się
przykładem”, a zatem wyznanie stanowi „alibi dla autoportercisty”
. Co więcej,
odbiorca, czytelnik autoportretu podczas lektury zajmuje pozycję autora
Beaujour w kontekście maksymy Kartezjusza cogito ergo sum, pisze jeszcze, że
„autoportret ujawnia i dialektyzuje napięcie między m y ś l ę a p i s z ę , gdyż
kartezjańskie cogito nie odpowiada na pytania: k i m j e s t e m ? , c ó ż w i e m ? itd.”
dodając, że „podmiot, który zamierza powiedzieć, kim jest, posługując się […]
chwytami [retorycznymi] i strukturami, będzie od razu zmuszony do wykroczenia poza
swą pamięć i swój indywidualny horyzont, stając się w pewnym sensie mikrokosmosem
kultury, którą powtórnie obdarza swoją obecnością, a która skazuje go jednocześnie na
oddalenie i nieobecność”, a zatem „każdy autoportret […] przestaje być w istocie […]
indywidualny”
Cysewski ujmuje autokreację jako „sugerowanie pożądanego obrazu siebie za
pomocą przeróżnych technik – od bezpośrednich autocharakterystyk, postulatów, nawet
238 Tamże, s. 322.
239 Tamże, s. 322-323.
240 Tamże, s. 323.
241 Tamże.
242 Tamże, s. 323-324.
243 Tamże, s. 324.
244 Tamże.
245 Tamże, s. 328.
246 Tamże, s. 335.
74
Rozdział 2. Kategoria autokreacji w
epistolografii
po działania bardzo subtelne, czasem przewrotne, implicite wpisane w tekst
wypowiedzi”
W przypadku nakłaniania adresata do określonych interpretacji
nadawcy takie rozumienie autokreacji jest „hipotezą intencji piszącego”, ponadto
wahającą się pomiędzy „pewnością […] a dającą się uchwycić w akcie interpretacji
możliwością o różnym stopniu prawdopodobieństwa”
Główny problem polega na uznaniu czegoś za autokreację, jako świadomego
zabiegu autora, czy też za mimowolny nieintencjonalny efekt tej kreacji, która nie była
zamierzona, ale ma znamiona autokreacji
; „granica jest tu bardzo nieostra”
. Jak
słusznie Cysewski zauważa, autokreacji nie można poddać weryfikacji prawda-fałsz, bo
to „pewien sposób użycia języka, to jedna z funkcji języka w dziele”
, dlatego nie ma
znaczenia, czy w procesie autokreacji autor pisze o sobie prawdę czy nieprawdę. Przede
wszystkim z perspektywy badań literaturoznawczych, które podejmują się zadania
analizy założonego i osiągniętego obrazu autora, co – jak zaznacza Cysewski – „daje się
stwierdzić z większym lub mniejszym prawdopodobieństwem w procedurach
interpretacyjnych podejmowanych w stosunku do tekstu”
Cysewski z całą stanowczością odżegnuje się od oceny autokreacji w kategoriach
moralnych, jego zdaniem „próba rozumienia […] jest lepsza i godniejsza, a przede
wszystkim płodniejsza poznawczo”
. A „próba rozumienia” polega na między innymi
na odpowiedzi na pytania: „dlaczego?”, „po co?”, „jak?”
. Autokreacja to więc
„w y r a z autorskiego indywidualnego (dostosowanego do własnej sytuacji życiowej
psychologicznej i do warunków komunikacyjnych) przeżycia wartości i kultury”
. Nie
należy jej – zdaniem Cysewskiego – utożsamiać z „obrazem autora”, jest ona bowiem
jego składnikiem, a zatem autoportret nie będzie tym samym co portret, mimo że w obu
przypadkach ma się do czynienia z sytuacją, w której autor jawi się w określony
sposób
247 Krzysztof Cysewski, Teoretyczne i metodologiczne problemy..., s. 104.
248 Tamże.
249 Tamże.
250 Tamże.
251 Tamże.
252 Tamże.
253 Tamże.
254 Tamże.
255 Tamże.
256 Tamże, s. 105.
Rozdział 2. Kategoria autokreacji w epistolografii
75
Bardzo istotna jest tu więc intencjonalność, ponieważ autokreacja ściśle jest
związana ze „świadomymi działaniami podmiotu epistolarnego”
. Należy jednak
zauważyć, że owy podmiot to konstrukcja teoretyczna, nie mająca z realnym autorem
nic wspólnego – „podmiot epistolarny jest pewną formą kreacji własnej osoby
piszącego”
Cysewski wskazuje na dwie postawy czytelnika listów wobec zabiegów
autokreacyjnych: po pierwsze, czytelnik „może poddać się sugestiom”, a więc nie
zauważyć form autokreacji, po drugie, może je dostrzec, co pozwoli mu na wyciąganie
określonych wniosków; ta druga postawa „stanowi warunek odbioru badawczego”
Epistolograficzna autokreacja jest charakterystyczna na tle ogólnych reguł
autokreacyjnych przede wszystkim ze względu na specyfikę komunikacyjną listu, co
powoduje, że zabiegi autokreacyjne determinowane są „indywidualnością konkretnego
adresata”
. To osoba adresata wpływa na typ i charakter działań, jakie podejmuje autor
listu, w przypadku którego należy również zwrócić uwagę a jego uwarunkowania
kulturowo-społeczne. Co więcej, istotny jest też kontekst, zarówno powstania, jak i –
czy nawet przede wszystkim – odbioru. Cysewski pisze, że epistolografia „zanurzona
jest w określonym uniwersum kulturowym”, a odbiorca w „określonym środowisku
społecznym”
Badacz wskazuje dodatkowo uwagę na jeszcze jedne uwarunkowania działań
autokreacyjnych, a mianowicie na „budowanie sobie pomnika za pomocą przekazów
prywatnych”
W tym przypadku dochodzi do utożsamienia się tego, co prywatnie
i tego, co publiczne, by w efekcie „wspólnie budować obraz interesującej wielkości”
Na koniec omawiania zagadnień autokreacji w liście Cysewski podejmuje jeszcze
rozważania na temat „wielofunkcjonalności motywów”, co w omawianym przypadku
odnosi się do tego, że działania autokreacji autora mogą wykraczać poza swoją
problematykę
; „autokreacja rzadko, również w epistolografii, funkcjonuje jako jakiś
naddatek do innych składników dzieła”
257 Tamże.
258 Tamże.
259 Tamże.
260 Tamże.
261 Tamże.
262 Tamże.
263 Tamże.
264 Tamże, s. 105-106.
265 Tamże, s. 105.
76
Rozdział 2. Kategoria autokreacji w
epistolografii
Badacz wytycza wyraźną granicę między adresatem a odbiorcą listu. Ten pierwszy
to dla Cysewskiego „konkretny, semantycznie wyznaczony […] czytelnik”, a ten drugi
to „»podglądacz« cudzej korespondencji, czytelnik nie będący adresatem”
. Ważne jest
tutaj uwzględnienie postaci adresata, jako integralnego elementu listu, wchodzącego
w skład jego poetyki, warunkującego jego zrozumienie
. To samo dotyczy postaci au-
tora. Czytelnik listu czy też korespondencji dokonuje włączenia w „znakową strukturę”
całości powstający w wyniku lektury obraz autora, co powoduje ujawnienie się znaczeń
znajdujących się poza świadomością (czy nawet poza wpływem) twórcy
, a zatem „in-
tencjonalnie przekazywane informacje na temat »jak« ulegają rozmaitym weryfikacjom
w kontekście całości i w odbiorczym układzie odniesienia”
266 Tamże, s. 106.
267 Tamże.
268 Tamże.
269 Tamże.
Rozdział 3. Epistolograficzne autoportrety Stanisława
Przybyszewskiego
3.1. Charakterystyka korespondencji Przybyszewskiego
Korespondencja Stanisława Przybyszewskiego liczy około dwa tysiące listów,
zebranych głównie przez Stanisława Helsztyńskiego, który znał pisarza osobiście
i wydał jego epistolografię w trzech tomach, ponadto opatrzył ją życiorysem, wstępem
i przypisami. Pierwszy tom, obejmujący lata 1879-1906, wydano w 1937 roku, a rok
później obejmujący lata 1906-1917 tom drugi. Tom trzeci, obejmujący lata 1918-1927,
z powodu komplikacji wojennych, ukazał się dopiero w 1954 roku
Jak pisze Józef Dynak w książce Przybyszewski. Dzieje legendy i autolegendy,
pierwszy tom „był wydarzeniem sezonu o posmaku skandalizującym. Egocentryzm
listów, ich bardzo prywatny, intymny, a nierzadko dramatyczny charakter – wszystko to
spowodowało, że recenzenci poczuli się pobudzeni do rewizji legendy, do rewaluacji
oceny Przybyszewskiego-człowieka, a potem pisarza”
. Badacz podkreśla, że obraz
osobowości Przybyszewskiego, jaki wyłania się z jego korespondencji „uznano za
druzgocący”, a następnie cytuje artykuł Zofii Norblin-Chrzanowskiej Człowiek
w zwierciadle swych listów z czasopisma „Świat” z 1937 roku, w którym autorka
napisała, że dokładniejsze poznanie Smutnego Szatana „stanowi niewymowną
przykrość i wzbudza odrazę”
, a następnie, że czytelnik wkracza w „atmosferę
patologicznego zakłamania, kabotyństwa, półinteligenckiej żałosnej blagi, inflacji
słownej i histerii – a im bardziej poznajemy autora Homo sapiens, tym większe nas
ogarnia zdumienie: jakimi sposobami – czy sposobikami – ta miernota literacka i nędza
moralna mogła (na czas wprawdzie krótki) zapanować nad polskim światkiem
1 Więcej szczegółów dotyczących wydania tychże pozycji podaje Roman Taborski w artykule Nowe
listy Stanisława Przybyszewskiego, [w:] Stanisław Przybyszewski. Materiały konferencji naukowej:
Warszawa 25-26 listopad 1977 r W 50-lecie zgonu pisarza. Studia, red. Hanna Filipowska, Wrocław
1982, s. 289.
2 Józef Dynak, Przybyszewski. Dzieje legendy i autolegendy, Wrocław 1994, s. 143-144.
3 Cyt. za: Tamże, s. 144.
78
Rozdział 3. Epistolograficzne autoportrety Stanisława Przybyszewskiego
artystycznym”
. Przy czym Dynak zauważa też, że podobnych opinii nie brakowało,
a Przybyszewskiego nie uznawano za prekursora pewnej myśli, jak pisał Tadeusz
Wiwatowski, którego badacz również cytuje, „Przybyszewski w sprawach kultury »nie
miał nic do powiedzenia«, […] wydawało mu się tylko, iż był »bohaterem jakiejś
ogromnej walki« i że »apostołuje jakiejś prawdzie«, gdy tymczasem rządziła nim
Jadwiga”
Badacz pisze dalej, że legendarna postać twórcy: Szatan, Demon i Antychryst
w świetle opublikowanych listów „zbankrutował całkowicie: okazał się człowiekiem
bezwolnym, skrzywionym psychicznie, który nie dorósł do tego, by złu wnieść w swych
dziełach trwały pomnik, a talent swój – jeśli go w ogóle posiadał – utopił w wódce”
Recepcja Przybyszewskiego po wydaniu jego korespondencji była więc skrajnie
negatywna, a osoba i twórczość zdeprecjonowana. Jak pisze Dynak, „powszechnie nie
chciano dostrzec autentycznych i bezspornych zasług Przybyszewskiego, nie chciano
też zauważyć, że jeśli nawet pisarz jako »meteor« zgasł przedwcześnie, to pozostał
jeszcze czynnym literatem i publicystą, jednostką społecznie twórczą, wartościową”
Z kolei Kazimierz Wyka napisał, że epistolografia Przybyszewskiego to „jedno
z najbardziej zdumiewających zjawisk literackich, umieszczone w swych kadrach
życiowych, nie przestaje zdumiewać. Nabiera wielorakości niespodziewanych
perspektyw. Przybyszewski – pisarz traci wiele, człowiek – jeszcze więcej, ale samo
zjawisko, jakim był jego błyskawicowy przelot, zyskuje bardzo dużo – w tym jest sens
i waga, które całkowicie usprawiedliwiają publikację tych listów”
Dynak pisze, że – pośród wielu ówczesnych recepcji i rewizji osobowości
Przybyszewskiego – Aleksander Rogalski za najistotniejszą cechę w jego „całokształcie
osobowości” uznał słabość: „niemoc dostrzegał zarówno u Przybyszewskiego-
człowieka, jak i artysty, oraz w całym jego dziele (człowiek »słaby« nie mógł przecież
stworzyć rzeczy »mocnych«)”
. Jak dalej wykazuje badacz, w świetle korespondencji
uzewnętrzniono wiele innych obrazów Smutnego Szatana: „nie pomyleńca bożego,
obdarzonego ogromną fantazją i humorem, lecz życiowo przegranego prowincjusza,
4 Cyt. za: Tamże.
5 Tamże.
6 Tamże.
7 Tamże.
8 Cyt. za: Tomasz Sobieraj, Przybyszewski jako epistolograf, [w:] Sztuka pisania. O liście polskim
w wieku XIX, red. Jolanta Sztachelska, Elżbieta Dąbrowicz, Białystok 2000, s. 434.
9 Józef Dynak, Przybyszewski..., s. 145-146.
Rozdział 3. Epistolograficzne autoportrety Stanisława Przybyszewskiego
79
ponuro-groteskowego megalomana, nie umiejącego spojrzeć na siebie z dystansu,
pozbawionego jakiegokolwiek piękna, dyskrecji i wytworniejszej kultury duchowej,
dobrego smaku, piszącego płaskie, chamskie listy i haniebnie złe utwory”
Tomasz Sobieraj w artykule Przybyszewski jako epistolograf wymienia również
entuzjastów epistolografii pisarza, wśród których znaleźć można Tadeusza Boya-
Żeleńskiego, Kazimierza Czachowskiego i Stefanię Skwarczyńską. Ten pierwszy
napisał w cytowanym przez Sobieraja tekście pod tytułem Kadź z fermentującym
geniuszem, że korespondencja Przybyszewskiego to „powieść o nim samym (o ileż
ciekawszym od jego bohaterów), powieść żywa, prawdziwa, pisana bezpośrednio, bez
owej młodopolskiej stylizacji, która tak dziś odstrasza czytelnika od jego utworów. I kto
wie, poprzez lekturę listów może utwory jego pobudzą nowe zainteresowanie: i sam
przez się, i – bardziej może jeszcze – jako dokumenty, jako komentarz do jego
duchowej biografii”
Podobnie rzecz ujęli Czachowski i Skwarczyńska, która ponadto stwierdziła, że
listy Smutnego Szatana charakteryzują się prawdziwym kunsztem, umiejętnością
„okiełznania stylistyki młodopolskiej, prawdy wyrazu i zróżnicowania formalnego
w zależności od charakteru wypowiedzi listowej i rodzaju adresata”
własną fizjonomię, swój odrębny kunszt. Pytanie, czy w listach nie zyskuje
Przybyszewski jednej z najmocniejszych swoich pozycji jako artysta”
. Jednak jak
słusznie zauważa Sobieraj, Skwarczyńska w swojej opinii jest odosobniona
Badacz ocenia ponadto, że „generalnie korespondencja Przybyszewskiego nie
może uchodzić za pierwszorzędny objaw polskiej epistolografii XIX i początków
XX wieku, znaczonej tak wybitnymi nazwiskami jak Krasiński, Słowacki, Norwid,
Orzeszkowa czy Sienkiewicz. Nie może ona także wytrzymać konfrontacji ze spuścizną
epistolograficzną Wyspiańskiego, Witkiewicza-ojca, Brzozowskiego”
, przede
wszystkim dlatego, że „ubogo jawi się […] problematyka sztuki z porównaniem z jej
rangą”
. Brak w korespondencji Przybyszewskiego – zdaniem Sobieraja –
epistolografii podróżniczej, artystycznej, poświęconej sprawom sztuki, która stanowiła
10 Tamże, s. 146.
11 Cyt. za: Tomasz Sobieraj, Przybyszewski jako epistolograf..., s. 435.
12 Tamże, s. 436.
13 Tamże.
14 Tamże.
15 Tamże, s. 447.
16 Tamże.
80
Rozdział 3. Epistolograficzne autoportrety Stanisława Przybyszewskiego
dla Smutnego Szatana temat drugorzędny, przytłoczony sprawami życiowymi, a więc
celami pragmatycznymi, bo jak zauważa badacz, znamienny dla listów pisarza był
„manieryczny […] ekshibicjonizm uczuciowy, niechęć do dyskursu intelektualnego,
uwikłanie w ciąg problemów osobistych i »życiowych«”
Dynak wspomina jeszcze o wydaniu trzeciego tomu korespondencji. Zauważa, że
redaktor wydania, a więc Helsztyński, „odebrał Przybyszewskiemu zaszczytne miano
Paracelsusa Sarmacji, a ochrzcił go piętnującym imieniem typowo młodopolskiego
dekadenta, reprezentanta schyłkowej XIX-wiecznej umysłowości”
, co więcej, zdaniem
badacza, redaktor korespondencji napiętnował pisarza za brak zrozumienia dla ruchów
społecznych i ekonomicznych tamtych lat, dla rewolucji proletariackiej, potępił go za
„wsteczne hasła, za mistycyzm i zajmowanie się sprawami demonologicznymi”,
dodając przy tym, że mianem „Dziecka nowej epoki” określił córkę artysty Stanisławę,
która była wielką entuzjastką ustroju komunistycznego
Z czasem opublikowano kolejne odnalezione listy Przybyszewskiego,
zamieszczane w różnych artykułach i publikacjach, głównie w książce Helsztyńskiego
Meteory Młodej Polski z 1969 roku, a także w publikacji Stanisław Przybyszewski.
Materiały konferencji naukowej: Warszawa 25-26 listopad 1977 r W 50-lecie zgonu
pisarza. Studia, pod redakcją Hanny Filipowskiej, wydanej w 1982 roku. Więcej źródeł
listów rozproszonych wymienia między innymi Roman Taborski w artykule Nowe listy
Stanisława Przybyszewskiego, zamieszczonym w wyżej wymienionym tomie
w którym także znajdują się dodatkowe jednostki epistolarne. Z przyczyn
pragmatycznych i ze względu na charakterystyczność korespondencji w wyżej
wymienionych źródłach opis epistolograficznych autoportretów Przybyszewskiego
został dokonany na podstawie podanych pozycji, a więc Helsztyńskiego (trzy tomowe
wydanie listów, ineditia z Meteorów Młodej Polski) oraz Taborskiego (Nowe listy
Stanisława Przybyszewskiego). Korpus tekstów liczący blisko 1900 rekordów pozwolił
na odpowiednie scharakteryzowanie tychże autoportretów.
Przybyszewski pisywał listy niemal przez całe życie, poczynając od roku 1879
(a więc w wieku 11 lat), gdy zredagował swój pierwszy list: wiadomość do Józefa
Ignacego Kraszewskiego z okazji jego jubileuszu (szerzej o tym fakcie będzie poniżej),
17 Tamże, s. 448.
18 Józef Dynak, Przybyszewski..., s. 152.
19 Por. Tamże.
20 Por. Roman Taborski, Nowe listy Stanisława Przybyszewskiego..., s. 289-291.
Rozdział 3. Epistolograficzne autoportrety Stanisława Przybyszewskiego
81
przez początkową korespondencję z matką (pierwszy list z 1882 roku, w wieku 14 lat,
potem z 1885) oraz z przyjaciółką Praksedą Żmudzińską (lata 1885-1886), aż po
ostatnie dni życia w 1927 roku.
Jeden z pierwszych listów Przybyszewskiego do matki z 16 lutego 1884 roku
Helsztyński komentuje następująco: „Umie też trafić [Przybyszewski] do
współczującego serca matki, twierdząc, że jest głodny, że potrzebne mu są posyłki
z jedzeniem, ale więcej jeszcze zależy mu na tym, żeby dorwać się do pieniędzy,
których przyrodnia siostra nie chce mu doręczyć”
. Autor opowieści biograficznej
o Smutnym Szatanie stwierdza wprost, że już wówczas kształtuje się późniejszy
Przybyszewski, że list zawiera jego przyszły obraz, a o samej wiadomości pisze dalej:
„Plotkujący, przyziemny ton listu świadczy o ciasnych, chłopięcych jeszcze
widnokręgach toruńskiego ucznia”
Znacznie bardziej interesującym przykładem wczesnej korespondencji
Przybyszewskiego jest list, przygotowany wraz z bratem Wacławem, do pisarza
Kraszewskiego z 15 stycznia 1879 roku. Jest to również świadectwo pierwszego utworu
literackiego przyszłego Meteora Młodej Polski, krótkiego tekstu rymowanego:
Oto nadchodzi dzień błogi,
Pięćdziesięcioletnia rocznica, wiek drogi.
Z wszystkich stron ziomkowie winszują Tobie,
I ja też spieszę winszować zacnej osobie.
Choć dziesięcioletni chłopczyna wykształcenia nie ma,
Lecz serce pała miłością ku Tobie.
Miłość się odzywa, winszować się godzi,
Żeś swoimi pismami rozweselał osoby.
Przeto dożył sto lat jeszcze:
Oh, żeby Bóg nam dał takie wieszcze!
Niech łaski Boga na Ciebie się zleją
I całe życie stanie się nadzieją.
Te życzenia wynurzam z serca głębokiego,
Z serca Polaków dobrze życzącego.
A w samym liście młody Przybyszewski pisał tak: „Czcigodny Autorze, Przy
nadchodzącej uroczystości pozwól sobie powinszować. Te życzenia, które tu skreśliłem,
pochodząc z jak najżyczliwszego serca. Wynurzam takowe jak mi serce i mój słaby
rozum dyktował. Jestem synem nauczyciela z Łojewa. Głęboki szacunek dla Ciebie
21 Stanisław Helsztyński, Przybyszewski. Opowieść biograficzna, Warszawa 1985, s. 25.
22 Tamże.
23 Tamże, s. 21-22.
82
Rozdział 3. Epistolograficzne autoportrety Stanisława Przybyszewskiego
sprawił, że i ja skreślam Te parę słów szacunku i miłości dla Ciebie. Zostaje z głębokim
szacunkiem i kreślę się Stanisław Przybyszewski, uczeń szkoły łojewskiej”
O wiadomości pisał sam autor w liście do Adama Bara z 8 stycznia 1926 roku,
opisując między innymi sytuację rodziny, zawód ojca i fakt posiadania przez niego
zasobnej biblioteczki, w której znajdowały się także dzieła Kraszewskiego.
Przybyszewski przy tej okazji zdradza swoje pierwsze lektury, obiekty wielkiego
uwielbienia i czci, które miały zapaść w pamięci młodego człowieka bardzo głęboko.
Tak pisał o Powieści bez tytułu: „miłość i uwielbienie tej powieści już w sercu moim
wygasnąć nie miało” (1539).
W kontekście przygotowań obchodów jubileuszowych na cześć wielkiego pisarza,
organizowanych również przez ojca Przybyszewskiego, chłopiec – jak wspomina pisarz
po latach – postanowił „dać na własną rękę upust […] miłości i fanatycznemu
uwielbieniu dla twórcy Poeta i świat i Powieść bez tytułu” (1539). Następnie
Przybyszewski podaje okoliczności powstania pierwszego literackiego dzieła:
„Wiedziałem jednak, że z taką rzeczą rodzicom zdradzić się nie mogę – rodzice moi
hołdowali zasadzie, że dziecka nie wolno chwalić, a tym mniej czyjąś uwagę na nie
zwracać – więc wtajemniczyłem w ten mój plan mego brata Wacława – i tak powstał
gdzieś w stodole na sianie w głębokiej tajemnicy ten nasz wspólny hołd dla ukochanego
pisarza, przy czym byłem mojemu bratu, jako »wprawniejszy w piórze«, wielką
pomocą. […] Po paru dniach nadeszła odpowiedź Kraszewskiego. List ten
przechowywała matka jak najdroższą pamiątkę – co się z nim stało – nie wiem. […]
List Kraszewskiego był krótki, ale wzruszony i gorący – na samym wstępie pisał, że
wśród tysięcy powinszowań żadne go tak nie uradowało i wzruszyło jak ta miłość
płynąca z dziecięcych serc – całuje nasze główki i wzywa Boga, by zechciał na nie zlać
wszystkie błogosławieństwa. I to wszystko” (1539).
Adresatami Przybyszewskiego byli głównie artyści, ludzie sztuki i literatury (m.in.
Edward Munch, Jan Kasprowicz, Władysław Reymont, Henryk Sienkiewicz, Wilhelm
Feldman), wydawcy (m.in. Józef Wolff, Eugeniusz Diederichs, Stanisław Rogala-
24 Stanisław Przybyszewski, Listy, t. 1., zebrał, życiorysem, wstępem i przypisami opatrzył Stanisław
Helsztyński, Gdańsk, Warszawa 1937, s. 5 W dalszej części pracy w przypadku cytowania listów
Przybyszewskiego będzie podawany w tekście, w nawiasie okrągłym numer listu oznaczony cyfrą
arabską według numeracji dokonanej przez Helsztyńskiego, o ile list pochodzi z opracowanej przez
niego publikacji W przeciwnym razie podany będzie opis bibliograficzny w przypisie. Zapis listów
zachowano oryginalny, bez zmian, o ile nie zostały one wyszczególnione.
Rozdział 3. Epistolograficzne autoportrety Stanisława Przybyszewskiego
83
Lewicki), redaktorzy (m.in. Arnošt Procházka, redaktor „Moderni Revue”, Jerzy
Hulewicz, redaktor „Zdroju”) i same redakcje, m.in.: „Głos”, „Kurier Warszawski”,
„Kurier Teatralny”, „Nowa Gazeta”, „Słowo Polskie”, dyrektorzy bibliotek
(m.in. Stefan Dembe, Dyrektor Biblioteki Narodowej), muzeów (m.in. Lucjan Paczóski,
dyrektor Muzeum Pedagogicznego w Warszawie) czy teatrów (m.in. Józef Kotarbiński,
kierownik teatru im. Juliusza Słowackiego w Krakowie, Wacław Grubiński, dyrektor
teatru w Łodzi, Artur Zawadzki, kierownik teatru „Wodewil” w Warszawie), a także
najbliżsi: rodzice, rodzina (brat Adam i Antoni), przyjaciele (m.in. Tomasz Pajzderski,
Ryszard Dehmel, Franciszek Servaes, Wilhelm Zielonka), ukochane kobiety
(w początkowym okresie Prakseda Żmudzińska i Paulia Pajzderska, potem Dagny Juel,
do której zachowało się kilka listów, a przede wszystkim Jadwiga Kasprowiczowa
i Aniela Pająkówna) oraz dzieci (Stanisława Przybyszewska, Bolesław Przybyszewski,
Iwa Bennet i Zenon Westrup).
Wśród podejmowanych problemów w korespondencji przeważają tematy
dotyczące prywatnego życia Przybyszewskiego, a więc kwestie finansowe (ciągły brak
pieniędzy, pożyczki, sprawy spłacania długu itp.), a co za tym idzie kwestie biedy
i głodu, następnie osobiste, takie jak emocje i uczucia (zwłaszcza względem kobiet
i przyjaciół), inspiracje i wrażenia (np. z przeczytanych utworów, poznanych ludzi, czy
ze zwiedzonych miejsc), zdrowotne (pojawiające się choroby, problemy z alkoholem,
morfiną, relacje z pobytu w kurortach i uzdrowiskach), a także sprawy dotyczące pracy
i czasu (chroniczny brak czasu i troski o znalezienie odpowiedniej pracy, przy
jednoczesnych narzekaniach na ciągłe zapracowanie i przemęczenie). Wiąże się to
ściśle z pisaniem na własny temat i kierowaniem uwagi adresata na problemy
Przybyszewskiego-człowieka, a także Przybyszewskiego-twórcy. Meteor Młodej Polski
nie szczędził również opinii na temat innych osób, oceniając ich ludzkie cechy lub
talenty (np. aktorów, innych literatów, artystów publikujących w czasopismach,
z którymi był związany). Stąd wyraźna obecność w korespondencji Przybyszewskiego
kwestii twórczych, artystycznych, związanych nie tylko z koncepcjami i manifestami
sztuki, czy z poglądami na temat dzieł malarskich, muzycznych i literackich (także
swoich), ale również związanych z redagowaniem czasopisma i wydawnictwa, które
miały na celu pobudzać intelektualnie innych ludzi, zwracać ich uwagę na wartość
sztuki samej w sobie.
84
Rozdział 3. Epistolograficzne autoportrety Stanisława Przybyszewskiego
W przypadku listów Przybyszewskiego bardzo ważnym aspektem jest ich
charakter eksplikatywny, bowiem pisarz często tłumaczył zarówno swoje zachowanie,
poglądy oraz myśli, jak i własną twórczość, by nie pozostawić niedomówień czy
niejasności. Przeważa osobisty charakter wyjaśnień, kierowanych najczęściej do drugiej
żony Jadwigi lub najbliższych osób, które miały podstawy między innymi do braku
zaufania lub były podatne na pogłoski na temat pisarza, funkcjonujące w kręgach
towarzyskich niekoniecznie związanych z samym Przybyszewskim W większości
przypadkach „genialny Polak” dementował owe opinie i przedstawiał własny punkt
widzenia, nie tylko łagodząc negatywny obraz własnej osoby, ale przede wszystkim
unieważniając go, stawiając siebie w korzystniejszym świetle.
3.2. Autobiografizm Przybyszewskiego
Korespondencja Przybyszewskiego, jak i pozostałe jego utwory były podatne na
czynniki autokreacyjne, wpływające w znacznym stopniu na ostateczny kształt
i wydźwięk słów na temat samego autora. Kwintesencją zabiegów modyfikujących
życiorys Smutnego Szatana, czy też wykorzystujących go jako kanwę do opowieści
fabularnej jest publikacja Moi współcześni, napisana przez pisarza w ostatnich latach
życia
. Na podstawie tego utworu łatwo można prześledzić zamysł (auto)kreacyjny
i dostrzec, jak Przybyszewski wykorzystywał jednostki biograficzne (biografemy – jeśli
powołać się na terminologię Romana Zimanda, przywołaną przez Józefa Dynaka, który
pisze w kontekście rozważań nad koncepcją legendy literackiej, że owa „legenda
Przybyszewskiego skonstruowana jest z »biografemów« bardzo mitogenicznych,
[można powiedzieć] że odwołuje się do wielu spetryfikowanych elementów zbiorowej
świadomości”
Z kolei na temat samej korespondencji Dynak pisze, że listy z początkowego etapu
(lata 1896-1897) „informują o procesie tworzenia się mitu oraz o sterowaniu przez
pisarza poszczególnymi tego mitu składnikami, oscylującymi pomiędzy dwoma
25 Więcej na ten temat piszą: Józef Dynak, Przybyszewski..., s. 108-110, Stanisław Helsztyński,
Przybyszewski...., s. 526 i nast., Andrzej Z. Makowiecki, Trzy legendy literackie – Przybyszewski,
Witkacy, Gałczyński, Warszawa 1980, s. 56 i nast.
26 Józef Dynak, Przybyszewski...., s. 24.
Rozdział 3. Epistolograficzne autoportrety Stanisława Przybyszewskiego
85
biegunami: europejskość (cudzoziemszczyzna) – polskość (rodzimość)”
podaje dalej, to adresaci tych listów byli w głównej mierze „propagatorami” owej
legendy, bo w ówczesnej prasie pojawiało się wiele tekstów wykorzystujących sugestie
zawarte w listach Przybyszewskiego
Badacze zgodnie podkreślają, że poznanie prawdziwego Przybyszewskiego nie jest
łatwe, o ile w ogóle jest możliwe. Dynak pisze nawet, że „o tym, jaki pisarz był
naprawdę, nie dowiemy się najprawdopodobniej, już nigdy”
. Przede wszystkim
dlatego, że już za czasów jego życia powstało wiele sprzecznych opinii, podawano
wykluczające się wzajemnie informacje. Sam artysta przyczynił się do tego –
wspomniano o tym już w przypadku omówienia kwestii literackiej legendy. Wobec
autobiografizmu pism Przybyszewskiego trudno również brać pod uwagę jego
wiarygodność i wartość źródeł informacji pochodzących od niego samego. Jak pisze
autor książki Dzieje legendy i autolegendy, Przybyszewski „raz pisał prawdę, innym
razem łgał jak najęty, a przyparty do muru bądź sobie zaprzeczał, bądź czynił
niespodziane wolty, bądź też tworzył teorię, w myśl której prawda jest mniej etyczna od
kłamstwa”
Zgodnie z wcześniej przedstawionymi ustaleniami metodologicznymi, wybrano
literaturoznawczy sposób opisu korespondencji Przybyszewskiego, jako dzieła
literackiego. Zatem nie brano pod uwagę kwestii weryfikowalności faktów i informacji,
a także ich zgodności z rzeczywistością. Lekturę listów jako powieści ułatwił ich
porządek chronologiczny. Pozwoliło to również na uwzględnienie ewolucji sposobu
przedstawiania siebie przez Przybyszewskiego, wraz z procesem rozwoju jego
poglądów i metod komunikacyjnych. Jedynie tam, gdzie nie było to uzasadnione, nie
trzymano się tej zasady i dookreślano omawiany obraz elementami pojawiającymi się
bądź to wcześniej, bądź później. Do opisu wybrano listy reprezentatywne, pomijając
te zawierające informacje o wysokim stopniu uogólnienia.
Charakterystyki poszczególnych autoportretów dokonano na podstawie
częstotliwości ich występowania, a także ważności, którą może sugerować właśnie
częstość pojawiania się w listach. Zatem wybrano te autoportrety, które były najczęściej
rozbudowywane i najbardziej charakterystyczne. Wzięto pod uwagę takie elementy, jak:
27 Tamże, s. 41.
28 Tamże.
29 Tamże, s. 28.
30 Tamże, s. 29.
86
Rozdział 3. Epistolograficzne autoportrety Stanisława Przybyszewskiego
opinie Przybyszewskiego o sobie samym (wyrażane wprost poprzez stosowanie
odpowiednich struktur gramatycznych, a także pośrednio), sądy na temat faktów z nim
związanych, które miały charakter podtrzymujący lub negujący (tłumaczący), opinie
o osobach podających informacje na jego temat, lub których działania czy wypowiedzi
mogły świadczyć o Przybyszewskim.
3.3. Autoportrety „genialnego Polaka”
Dwudziestodwuletni Przybyszewski jest świadom swoich działań, wątpliwości,
znamiennych dla młodego człowieka o zmiennym charakterze i niepewnym zapale
W liście z 8 stycznia 1890 roku do Pauliny Pajzderskiej, siostry przyjaciela Tomasza
Pajzderskiego, który pomógł mu rozpocząć studia w Berlinie, pisze: „Dziwna rzecz,
gdym sobie przed kilkoma tygodniami stawił pytanie, czego ja właściwie chcę,
dlaczego tak mi źle, dlaczego nigdy nie mogę być wesołym, nie umiałem sobie dać
odpowiedzi” (40) i zaraz potem podaje wytłumaczenie tego stanu: „Chciałem tego
czego chcieć nie powinienem, do czego mi sił nie starczyło. To chorobliwa wola, jaka
mnie wciąż na wszystkie strony rzucała, wyrosła na zgniłym gruncie naszego
nowoczesnego życia: altruizmu i psychologicznej patologii” (40). Widać więc, że
Przybyszewski nie tylko analizuje swój stan emocjonalny i psychologiczny, ale również
robi to w sposób dojrzały, trafny, choć zarazem nonszalancki. Jego autopsychoanaliza
zdaje się nie wynikać bezpośrednio z przemyśleń samego Przybyszewskiego, tylko
wygląda na zrodzoną pod wpływem ówczesnych lektur, zwłaszcza dzieł niemieckiego
filozofa Fryderyka Nietzschego, na co uwagę zwrócił Helsztyński
. Młodego studenta
i przyszłego pisarza charakteryzuje tutaj młodzieńcza pewność siebie, przybierająca
znamiona arogancji, wyrażona listami pisanymi w porywającym i dynamicznym stylu.
Przybyszewski pisze ponadto: „Staram się, jakiś bilans w mojem duchowem życiu
zaprowadzić, – zacząłem od tego, że sobie powiedziałem, będę tylko sobą. Dotychczas
może nigdy sobą nie byłem, byłem poetą, artystą, filozofem, marzycielem naprzemian –
tylko nie byłem tym czem jestem, przeciętnie uzdolnionym człowiekiem, który nic nie
zrobi i nic nie zepsuje” (40).
31 Por. Stanisław Przybyszewski, Listy, t. 1., s. 56, przyp. 1.
Rozdział 3. Epistolograficzne autoportrety Stanisława Przybyszewskiego
87
Przybyszewski kreuje się na człowieka czynu, który nie ogranicza się jedynie
do marzeń i myśli: „ja nie należę do tych marzycieli, których myśl trawi, a czynu
zrodzić nie umieją [...] każda myśl przedstawia mi się w tej chwili w formie czynu”
(37), jednakże zdaje sobie sprawę, że przełożenie idei na konkretne działanie nie jest
proste, wiąże się z pewnymi ograniczeniami: „właśnie to smutne, że tego czynu, jaki
mózg zrodzi, nie mogę na zewnątrz urzeczywistnić” (37). Ta dychotomia jest
znamienna dla Przybyszewskiego w tamtym czasie W liście do Pajzderskiej
z 5 września 1889 roku pisał o swojej dwoistej, niemalże schizofrenicznej naturze:
„Nie! nie będę zarozumiałym... a przynajmniej tak długo nie, dopóki ten drugi ze mną
się nie zespoli, albo ten inny, jak Agnes Ibsena nie zemrze...” (31), a następnie, chcąc
uprzedzić pytanie adresatki odpowiada na temat „tego drugiego”, pisze w następujący
sposób: „to dwoistość mojej natury, to szalone rozprężenie moich sił umysłowych,
ciągła walka pomiędzy tym jakim jestem, a jakim chcę być. Ten drugi szalenie mnie
męczy – mam chęć pisać powieść, to mi ten drugi w ucho krzyczy – daj spokój. Ucz się
najprzód ludzi rozpoznać, pojąć ich naturę – pojąć życie – chcę rzucić coś na nuty – to
samo wołanie – grać porządnie nie umiesz, a chciałbyś komponować – chcę się bawić,
ten drugi krzyczy, że to głupstwo – bezmyślna, czcza zabawka. Strasznego despotę
mam w sobie, ciągnie mnie ze sobą” (31).
Jednakże konstatacja z początku roku 1890 nie przyszła Przybyszewskiemu
z łatwością. Był to czas diametralnego przewartościowania dotychczasowego systemu
wartości młodego człowieka. Przyznaje Pajzderskiej wprost: „jaką męczarnię mi to
sprawiło, powiedzieć sobie to właśnie – zresztą rzecz sama przez się mówi. Jedną
męczarnią okupiłem wiele spokoju. Teraz jestem nawet bardzo spokojnym i bardzo
zadowolnionym – przyrzekłem sobie, że nie będę już siebie bił, bo to bardzo boli, gdym
sobie przypomniał jak kiedyś siebie katowałem, tom głęboką litość uczuł nad samym
sobą – pierwszy krok do egotyzmu – dawniej litości nad sobą nie miałem” (40).
Na koniec dodaje jeszcze: „Psychologiczna patologia, to właśnie ten kąt, pod którym
całe moje życie rozpatrywać mi przyszło” (40).
Przybyszewski w liście do Pajzderskiej dokładnie dokonuje wiwisekcji własnej
osoby, nie szczędząc ocen, również tych negatywnych, co – jak podaje
w komentującym przypisie Helsztyński – było spowodowane lekturą dzieł Fryderyka
Nietzschego: „Miałem tyle odwagi, zburzyć wszystko, w co wierzyłem, na co byłem
88
Rozdział 3. Epistolograficzne autoportrety Stanisława Przybyszewskiego
dumnym, zerwać poza sobą most, który mnie z dawniejszem życiem łączył – od nowa
szukam sobie drogi, ale na przeciwnej stronie W kursie mojej monety duchowej zaszła
zupełna wymiana wartościowa, dawniej: złe – dobre, dziś dobre – złe. Stary kurs był
zupełnie fałszywy, najpodlejsza moneta: złe instynkta, uczucie bezsiły, niewolnictwo
i t. d. nazywało się dobremi cnotami, litością, wyrzutami sumienia, żalem, rezygnacją
i t. d., podczas gdy dumna samodzielność, zdrowy kultus ciała, poczucie swej wartości
stała się moją dewizą. A jednak altruizm potężną siłą czasu rozpalił moją rewolucję,
osadem jej socyalizm, ale i ten szalony strach bez przyczyny – bez najmniejszej
przyczyny – wielki życiowy strach – to właśnie najwięcej przerażający objaw
nowoczesnej degeneracyi” (40). Bezpośrednio po tych słowach pada zdanie: „Nie wiem
– nic nie wiem – tylko tyle żem wesoły, że pragnę życia, pragnę ciała, – że jestem sobą”
(40)
Przy czym przyszły pisarz dokonuje również oceny współczesnego mu świata
i ludzi. Pisze: „Nowoczesny człowiek jest sensytywnym i altruistycznym – zdolnym
odczuć wszystko, co innego cieszy lub smuci. Ale to pierwsze staje się chorobliwem,
drugie trucizną, która krew zaraża” (40).
W stosunku do innych ludzi Przybyszewski w młodzieńczych latach
ustosunkowuje się nie jako ten, który stoi poza czy też nad nimi, ale raczej jako ten,
który zdaje się być bliżej niż inni, a nawet bardziej odczuwający los innych, niż swój
własny: „Jam nie ten, co z poza światowego stanowiska nad losami ludzi myśli, nie
jestem tym zimnym mędrcem, któremu się serce spaliło i teraz ludźmi operuje jako
algebraicznymi jednostkami, – który rozumiem wytwarza ciekawe kombinacje, coś
nakształt szachisty. Ja kocham ludzi: gdy widzę gdzie nędzę, ból, cierpienie, to
odczuwam to daleko głębiej, daleko silniej, jak własne cierpienia” (37). Ową empatię
artysta charakteryzuje jako tę, która stała się „zupełnie ślepym instynktem, któremu
zupełnie podlegam bez wiedzy – bez woli” (37). Przybyszewski wprost opisuje swoją
rolę wobec powyższych problemów, pisze: „ja chciałbym wszystkim pomóc, chciałbym
ból obcych koić, żeby swój własny uśmierzyć [...] Chciałbym być lekarzem – doktorem
obłąkanych” (37).
Zatem rola w porządku świata i społeczeństwa, jaką Przybyszewski chce odegrać
jest bardzo znacząca i wzniosła, obejmująca wiele istotnych spraw W stosunku do
samych ludzi Przybyszewski wyraża również dziecięcą naiwność, zaufanie
Rozdział 3. Epistolograficzne autoportrety Stanisława Przybyszewskiego
89
i przywiązanie. Pisze Pajzderskiej następujące słowa: „Jak ja silnie się do tych
przywiązuję, którym coś dać mogę, – czego jakbym nie był zdolen dla takich ludzi
uczynić! Jak ja pragnę być dobrym dla wszystkich – przelać całą moją miłość na
wszystkich! – ach! jak ja pragnę kochać tą wielką czystą wspaniałą miłością ascety,
która wszystko dale, a nic w zamian nie bierze!” (37). Jednakże w opozycji do tego
wielkiego miłosierdzia względem innych Przybyszewski zdaje sobie sprawę z własnych
ograniczeń: „A jednak tak kochać nie umiem, bo za moją miłość żądam miłości... Dać –
wszystko dać, co mam – tylko nie serca, bo to wiele, zbyt wiele pragnie, by mogło być
zaspokojone” (37).
Z jednej strony młody Przybyszewski względem siebie zachowuje krytycyzm, nie
traktuje się za kogoś nadzwyczajnego – w liście z początku roku 1897 pisze do
Tadeusza Micińskiego: „cieszę się, że Pan swoich rodaków chce z moją mizerną
osobistością zapoznać” (1701). Z drugiej jednak strony dostrzega swoją niebagatelną
wartość, mimo powszechnego, prawdopodobnie niepochlebnego mniemania: „Jest to
wprawdzie frazes, bo się wcale za mizernego nie uważam, ale to chyba przyjęte”
(1701).
Z kolei w liście do Pajzderskiej młody pisarz jawi się jako pewny siebie człowiek,
który jasno widzi przed sobą przyszłość: „Więc widzisz Pani że wiem czego chcę”
i dalej: „ja wiem dokąd idę – droga moja nie ma długu – nie sława mnie czeka – to co
innego – co innego – co innego – –„ (37). Jednakże można zauważyć, że owa
przyszłość nie jest do końca skonkretyzowana, nie dotyczy ściśle określonego obrazu.
Jest bardziej oparta na negacji sławy, którą Przybyszewski wypiera, choć zapewne
pragnie i przeczuwa.
Autor Confiteora w liście do Alfreda Neumanna, sympatyzującego z nim literata,
z 13 marca 1898 roku charakteryzuje wprost swoje wady: „Jestem jednak tak fatalnie
leniwy i niedbały. To najgorsze moje wady” (1661) i w dalszej części listu wspomina
także zaletę, choć przykrytą kolejnymi negatywnymi stronami własnej osoby: „jestem
bardzo wierny, chociaż w życiu zewnętrznym bardzo niedbały. Wlokę z sobą taki ciężar,
tyle trosk i tyle obrzydliwości, że niekiedy jestem zupełnie niepoczytalny” (1661).
W przypadku krytyki twórczości Przybyszewski wypowiadał się najczęściej
z dystansem, nie przejmując się powstałymi opiniami, nawet jeżeli były bardzo
druzgocące. We wspominanym powyżej liście pisał: „Dobrze, dobrze – jestem do tego
90
Rozdział 3. Epistolograficzne autoportrety Stanisława Przybyszewskiego
przyzwyczajony”, określając przy tym swój stosunek nie tylko do świata, ale i do tego,
co go spotyka: „Widzi Pan, ja jestem człowiekiem, któremu wszystko na świecie jest
obojętne. Na jedno tylko jestem jak dziecko wrażliwy i jak Bóg wdzięczny, rzeczą tą –
miłość” (1661).
List do rodziców Przybyszewskiego z 30 maja 1897 roku jest znamienny, przynosi
bowiem wiele świadectw postrzegania samego pisarza zarówno przez innych, zwłaszcza
najbliższych, jak i przez samego siebie. Przybyszewski pisze: „Drodzy Rodzice,
Dziwna rzecz, że mamuchna koniecznie chce we mnie wmówić, że się muszę czuć
nieszczęśliwym, podczas gdy ja w całem życiu mojem nie czułem się tak spokojnym
i tak szczęśliwym, jak właśnie teraz. Pożycie moje ze żoną [Dagny] jest tak niezwykle
szczęśliwe, że wątpię, czy drugą taką parę się znajdzie” (187) W liście tym
Przybyszewski wspomina, jak jest traktowany w Norwegii, a także jak postrzegana jest
jego osoba, przede wszystkim jako artysty. Obraz jest bardzo pozytywny, podkreślający
nie tylko przychylny odbiór, ale również niewątpliwą sławę: „Ja tu otoczony tą samą
miłością i troskliwością jak we własnym domu rodzicielskim. Bardzo mnie lubią
i przytem są ze mnie dumni. Moje nazwisko jest tu głośne” (187). Tekst ma więc
charakter wyjaśniający, a ton jest uspokajający, mający zapewnić Przybyszewskiemu
przychylność i spokój ze strony rodziców. Obraz zostaje wzmocniony przedstawieniem
beztroskiego i przyjemnego życia w Norwegii. Przybyszewski pisze, że choć „to kraj
bardzo dziwny”, to jednak „nie wie tu nikt, co to znaczy zbierać majątek” i dalej:
„o gościnności, jaka tu panuje, nie macie wyobrażenia. Słynna gościnność polska nie
może pójść w porównanie z tutejszą” (187). Pisarz opisuje charakter miejsca, podaje
szczegóły dotyczące jedzenia, przyrody, spędzania wolnego czasu, konstatując na
końcu: „wogóle nie umiem tego powiedzieć, jak mi tu dobrze i miło” (187).
Jednakże czas ten był bardzo pracowity W liście do Eberharda Bodenhausena
z 17 czerwca 1894 roku swoją pracę w Kongsvinger, czyli mieście, w którym wówczas
przebywał, pisarz opisał następująco: „pracujemy [Przybyszewski i jego żona Dagny]
bardzo wiele, prawie za wiele” (1737) W kontekście pracy twórczej pisał również
o silnym przywiązaniu do pracy i utworów, które tworzył: „Jestem obecnie bardzo
nerwowy, ponieważ utraciłem krytyczny dystans w stosunku do moich dzieł, a to
dlatego, że zbyt intensywnie i zbyt wyłącznie się im poświęcam: zadręczam się bez
przerwy. Wstrętna to rzecz być pisarzem i być zmuszonym do tworzenia” (1737).
Rozdział 3. Epistolograficzne autoportrety Stanisława Przybyszewskiego
91
Kwestia imperatywu tworzenia w przypadku Przybyszewskiego jest bardzo istotna.
Przejawia się już od samego początku, tym bardziej, że na pewnym etapie swojego
życia Przybyszewski zdecydował się żyć tylko z literatury. Jednakże na początku
studiów 1890 roku, co do pracy i stanu materialnego pisał do Pajzderskiej: „O pieniądze
się nie troszczę nie będę miał na studyum, mogę iść kamienie na szosie rozbijać – to mi
nie przeszkadza być sobą – nie pojmuję, jak mnie to dawniej tak przerażać mogło” (40)
i dalej: „wszystko mi jedno – z głodu nie podobno mi umrzeć, bo tyle umiem, żeby
sobie jako tako na życie zapracować, świat szeroki – a wszędzie mogę być sobą” (40).
Jednak ta młodzieńcza wiara i entuzjazm z czasem osłabł i ustąpił miejsca
życiowemu realizmowi, konstatacji, że utrzymanie odpowiedniego, zadowalającego
stanu materialnego nie jest sprawą łatwą. Przybyszewskiego mimo wszystko nie
opuszczała determinacja. Kilkanaście lat później w liście do matki Doroty z końca
grudnia 1911 roku napisał uspokajająco: „Mnie los nie oszczędza, ale ja jestem silny
i trzeba już porządnego młota na mnie, bym upadł. Co mnie trzyma, to to żelazne
zdrowie, jakie po Mamuchnie odziedziczyłem” (830).
Przybyszewski od lat, właściwie przez całe swe życie zmagał się z wieloma
przeciwnościami losu. Do wielu z nich nie przyznawał się wprost, nie ujawniał swoich
problemów adresatom o tyle, o ile nie miało to na celu pozyskania ich zaufania, lub
współczucia, pozwalającego uzyskać pomoc, najczęściej finansową.
Problemy związanie nie tylko z twórczością czy próbami jej wydania, ale także
sprawy finansowe były dla Przybyszewskiego wielkim obciążeniem W jednym
z kolejnych listów do Bodenhausena pisał, że przyczyną długiego milczenia, była
„ciężka depresja” (1741), co doprowadziło artystę do rozmyślań nad sensem pisarskiego
zdobywania pieniędzy na utrzymanie: „Teraz zastanowię się poważnie, czy nie zostać
buchalterem. Nie, do diabła, koniec ze sztuką bez chleba. Z wydawcami dostaję na pół
bzika” (1741). I parę zdań dalej: „Nie mogę teraz czytać jednej linijki z moich utworów,
a książki są dla mnie źródłem stałego rozdrażnienia” (1741).
Kwestie pieniężne stanowiły dla Przybyszewskiego źródło wielu przykrości: „cała
ta pieniężna sprawa jest dla mnie, jak Pan sobie może to wyobrazić, w najwyższym
stopniu przykra, ale ponieważ idzie tu o życie lub zagładę, muszę jeszcze raz wrócić do
tego tematu. Sprawa stoi w rzeczywistości tak, że jestem u kresu moich możliwości,
a ponieważ w wiecznej trosce o najbliższą przyszłość w ostatnim czasie nic tworzyć nie
92
Rozdział 3. Epistolograficzne autoportrety Stanisława Przybyszewskiego
mogłem, znajduję się od dziś zupełnie bez środków do życia. Gdybym był sam i nie
miał żadnych zobowiązań, nie byłoby dla mnie rzeczą trudną znaleźć jakieś wyjście;
w warunkach jednak, w których się w tej chwili znajduję, jakiekolwiek wyjście jest
niemożliwe. Toteż przez cały dzisiejszy dzień robiłem obrachunek ze swymi siłami,
badałem z niezmierną przykrością, czego mogę dokonać i do czego mogę się
zobowiązać, a rezultatem tego jest oświadczenie, że słowem honoru zobowiązuję
się spłacić sumę 1 stycznia 1896” (1743). Przybyszewski przekonuje Bodenhausena, że
nie ma do kogo się zwrócić w tej sprawie, „naprawdę nie mam nikogo, do kogo
mógłbym się zwrócić”, motywując swój wybór jeszcze bardziej, wspominając osobę
żony: „widzi Pan, mam obowiązek wobec mej żony, żeby poważyć się na ostateczność,
a ostatecznością moją jest niepokojenie moimi kłopotami Pana” (1743). Można dodać,
że – jak podaje Helsztyński w przypisie do tego listu – Przybyszewski otrzymał pomoc
od adresata, który jednak ostrzegł artystę „przed pochopnym dawaniem słowa honoru,
przepowiada [Bodenhausen] pisarzowi słabe finansowe dochodu z jego pism i radzi mu
wziąć posadę z normalną miesięczną pensją”
W korespondencji do Edwarda Muncha Przybyszewski również poruszał kwestie
finansowe. I tak w liście z 28 kwietnia 1894 roku pisał: „Pieniądze były mi straszliwie
potrzebne, ale teraz mam ich dosyć. Z tego wyżyję” (1760).
Pisarz po wielu przejściach i kłopotach, które towarzyszyły mu bardzo często, pisał
w liście z 7 listopada 1897 roku do Arnošta Procházki, krytyka literackiego i poety,
czołowego przedstawiciela dekadencji czeskiej, że stopniowo odbudowuje swój dobry
stan: „Znowu zaczynam stawać się człowiekiem. Ale było mi bardzo, bardzo ciężko po
powrocie do Berlina. Choroba i fatalne sprawy pieniężne i – i – i...” (205) i nieco dalej:
„Mój Boże, że też tak być musi. Równie strasznie jestem znużony tym całym
świństwem życia” (205). Wyraźnym staje się stosunek pisarza do życia, a także tego, co
go spotyka, przede wszystkim w Niemczech. Rozwija się w tym czasie
u Przybyszewskiego myśl o literackim zaistnieniu w Polsce: „pragnę [...] zadebiutować
w Polsce. Już dłużej nie mogę wśród Niemców wytrzymać. Ta nienawistna zajadłość
i a wrogość do mnie już mi zbyt obmierzły” (205). Ponadto wspomina, że „Smutno mi.
Zwątpienie i trwoga żreją mi serce, i czuję, że wkrótce umrę” (205), mimo to
Przybyszewski wyraża chęć życia, pragnienie działania: „A ja chcę żyć, chcę raz żyć
32 Por. przyp. do listu nr 1743, Inedita listów Stanisława Przybyszewskiego, [w:] Stanisław Helsztyński,
Meteory Młodej Polski, Kraków 1969, s 215-216.
Rozdział 3. Epistolograficzne autoportrety Stanisława Przybyszewskiego
93
w całej pełni. Dotąd przeżyłem okropności, od których włosy mi zbielały, a nigdy,
nigdy nie miałem jednego dnia spokoju. Jestem zmęczony. Nie mogę nienawidzieć.
Tylko delikatna miłość do mojej Duchy [Dagny] gra mi bezgraniczną melancholią
w duszy” (205). Takie dialektyczne zestawienie zrezygnowania i chęci jest znamienne
w korespondencji Przybyszewskiego. Pragnienie ducha ku realizacji największych
celów, stworzenia największych dzieł, konkuruje z rzeczywistością i życiowym
pragmatyzmem, przytłaczającym nieraz wielkiego artystę.
W przypadku omówienia kwestii radzenia sobie przez pisarza z okolicznościami
życiowymi, warto zwrócić uwagę, że Przybyszewski wyraża się optymistycznie wobec
swojej żony Dagny, w której upatruje poprawy swojego wewnętrznego stanu: „Gdy ona
do mnie przybędzie, będę również pracował, dużo pracował” (205) W późniejszym
czasie jej miejsce zastąpi żona Jadwiga, która – jak zostanie to wykazane – również
będzie miała wielki wpływ na nastrój i motywację do pracy Przybyszewskiego.
10 lipca 1899 roku Smutny Szatan w liście do Wacława Moraczewskiego tak
opisuje swoją sytuację: „nie jestem dzieciakiem ani studentem, który mówi, jeżeli mi
nie przyślesz to, o co cię proszę, to w łeb sobie palnę. Tego nie zrobię, ale strasznie się
w Krakowie niszczę i marnuję, a wyjechać nie mogę, bo nie mam 150 fl. [florenów], by
módz wyjechać” (278).
Jednakże w liście do Jadwigi Kasprowiczowej, datowanym prawdopodobnie na
lipiec 1899 roku, pisał o sobie w superlatywach, wyrażając przy tym silne uczucie
względem kobiety i opisując swoją tęsknotę: „Wiesz – ja jestem dziki nieobliczalny
człowiek, ale człowiek mocny, silny człowiek, który tak sobie postępuje jak jak, ten
przecież kochać musi – ten kocha, kocha – och! jak kocha i krzyczy i pragnie. Już teraz
pozostanę na zawsze przy Tobie – niech się świat cały na mnie zawali, niech się dzieje,
co chce, ale rozłąki z Tobą nie mogę znieść. Za bardzo cierpię i za bardzo tęsknię”
(282).
Przybyszewski w przypadku wyznawania miłości bardzo wylewnie opisywał
swoje uczucia W powyższym liście pisał ponadto następujące słowa: „Wiesz, że to nie
papier, to nie literatura, – ta chora wściekła namiętność ku Tobie. Jak ja Cię kocham –
ciało duszę Twoją – pomnisz, kiedy tak zespoleni, zlani ze sobą rozmawiamy długie,
długie godziny – kiedy tak silnie czujesz, że jam Twój, tylko Twój, a dla mnie poza
Tobą cały świat zniknął” (282) W przypadku listów miłosnych Przybyszewskiego do
94
Rozdział 3. Epistolograficzne autoportrety Stanisława Przybyszewskiego
Kasprowiczowej często dochodziło do zapewnień o łączącym ich uczuciu, o wierności
i prawdomówności pisarza, pojawiały się pytania, czy Jadwiga mu wierzy i kocha go
w równym stopniu: „Ty jeszcze wątpisz?” i dalej: „Tęsknisz Ty za mną? Pragniesz
mnie? Choć w drobnej części, jak ja Ciebie?” (282), „Strasznie mnie martwisz Twojemi
podejrzeniami i Twą niewiarą. Coraz więcej się przekonujesz, coraz silniejsze
otrzymujesz dowody, żem Ci prawdę mówił, a Ty jeszcze nie wierzysz” (336), „Tylko
najsłodsza bądź teraz spokojna, błagam Cię na wszystko, i wierz mi wierz. Tak mnie
ranisz tą niewiarą i takiemi urojeniami brzydkiemi, że chciałem Cię w taki niedelikatny
i wprost gburowaty sposób dotknąć” (336).
Należy również zwrócić uwagę na opis pierwszej żony Przybyszewskiego Dagny
Juel, o której w listach do Jadwigi pisał nieprzychylnie, dystansując się wobec niej i nie
wymieniając nawet jej imienia czy nazwiska: „Nie jadę z nią do Berlina, ona przestała
już dla mnie zupełnie istnieć, była kobieta marna, marniejsza, aniżelim przypuszczał nie
dla tego, że to zrobiło, tylko, że zrobiła w brutalny sposób” (336) i w kontekście
wyjazdu Dagny: „Jestem ogromnie zadowolony, że się tak wszystko stało, bo pożycie
było nad wyraz męczące, a ona nad wszelki wyraz nieznośna. Teraz mam spokój” (336).
Reakcją na słowa Jadwigi odnoszące się do pierwszej żony pisarza są tłumaczenia
Przybyszewskiego, zapewniające, że nie tylko jego ówczesny związek nie miał dla
niego znaczenia, ale również wszystko to, co z tym związane jest jedynie
wyrachowanym działaniem, nie mającym związku z uczuciami. „Piszesz mi, że Ci
wyrządziłem brutalną przykrość pomieszczeniem jej [Dagny] rzeczy i sonetu Brz.
[Brzozowskiego] w »Życiu«. To mnie – mnie słodkie dziecko wyrządzono tę przykrość.
Sonet Brzoz. dostał się zupełnie bez mej wiedzy i z wielkim niesmakiem czytałem go
po wydrukowaniu. Przecież to rzecz wysoce mnie kompromitująca. Czy sądzisz, że już
jestem z ostatnich ostatni. Jeżeli jej rzeczy drukowałem, to tylko dla tego, by
jaknajrychlej skreślić ogromną zaliczkę w »Życiu«, a sam nie mógłem całego numeru
zapełniać. [...] Widzisz, tak się rzeczy przedstawiają, zupełnie inaczej jak w twym
biednym, chorym mózgu” (336).
Dodatkowo Przybyszewski charakteryzuje siebie, chcą uzyskać zrozumienie
i akceptację u Jadwigi: „Przecież zdaje mi się, że jestem delikatny, że umiem współczuć
i przeczuć to, coby Ci przykrość zrobić mogło” (336) W tym samym liście artysta
zapewnia kobietę o swoim uczuciu, podkreśla też wielką tęsknotę i samotność: „Gdybyś
Rozdział 3. Epistolograficzne autoportrety Stanisława Przybyszewskiego
95
ty wiedziała, jak ja strasznie tęsknię za Tobą, jak strasznie Cię pragnę, jakbym Cię
wreszcie chciał przytulić do siebie” (336) W innym liście, napisanym 20 lipca 1906
znajdują się słowa o podobnym charakterze: „Odwagi, najdroższy Inulek, odwagi!
Chodź moje słodkie, najdroższe, jedyny skarbie mój, jedyne wszystko moje, co mam na
świecie; chodź, niech Cię utulę, przypieszczę – zapomnimy raz wreszcie o całym tym
cieżarze życia. Tak – o, tak, najukochańsza moja” (569).
Przybyszewski wzmacnia opis samotności w kontekście wielkiego uczucia do
Jadwigi, przekonując ją tym samym, że poza nią pisarz nie ma nikogo zaufanego,
nikomu nie może ofiarować tak wielkiej miłości i przywiązania: „Smutny dziś list piszę,
bom tak ciężko stęskniony i źle mi bez Ciebie, nie mam nikogo na Bożym świecie, a tu
w Monachium jestem daleko więcej sam, aniżeli byłem w Toruniu, gdyś do Lwowa
wyjechała, tam miałem fortepian” (568). Uwyraźnia się to tym bardziej w liście
następnym, napisanym prawdopodobnie tego samego dnia (20 lipca 1906), w którym
poza wyrazami miłości, padają słowa postulujące większą częstotliwość
korespondencji: „Nie żądam codziennie listu, ale przyślij mi, najdroższa, choćby kartkę,
co drugi dzień. Ja tak się strasznie ustawicznie o Ciebie niepokoję” (569).
Smutny Szatan niejednokrotnie tłumaczył się przed Jadwigą ze swojego
zachowania, tym bardziej, jeżeli było ono komentowane czy też rozpowszechniane
wśród ludzi z ich otoczenia. Jednakże pisarz ustosunkowywał się do tych spaw
z dystansem, niemniej usiłując załagodzić negatywną, zapewne nerwową reakcję
ukochanej kobiety: „I po co robisz z sprawy tragedię, którą sam po krótkim namyśle
porzuciłem. […] Boże najdroższy, ja wszystko, co ludzie mówią, jednem uchem
słucham, a drugim wypuszczam. Wogóle niechętnie się z ludźmi spotykam i zupełnie
nigdzie nie chodzę” (569).
Wracając jednak do autoportretu Przybyszewskiego-pisarza, należy zwrócić uwagę
na fakt, że autor Confiteora najczęściej przedstawiał się z dobrej strony, nawet jeżeli
opisywał pewne wady, niedoskonałości, czy trudności W liście do Jana Fiszera
z 12 stycznia 1901 roku pisał: „Jestem we wszystkim fatalistą: co się zwlecze, nie
uciecze. To jedno: nie należę do tych literatów, którzy jednocześnie na trzy strony
stosunki zawiązują” (1669).
Z kolei w liście do Hermannna Bahra z około 29 października 1906 roku
Przybyszewski pisał o próbie zdobycia pomocy, z której do tej pory nie korzystał, starał
96
Rozdział 3. Epistolograficzne autoportrety Stanisława Przybyszewskiego
się bowiem zachowywać niezależność oraz samodzielność: „Nie należę do ludzi, którzy
chcą być grani coûte que coûte [za wszelką cenę] – jak nieskończenie, jak smutno
śmieszną jest taka rzecz! – Nie chcę sławy (w stu latach wszystko to pójdzie
w zapomnienie), chcę jedynie przez wystawienie któregokolwiek z moich dramatów
i możliwy jego sukces znaleźć piękną i przyzwoitą pomoc, ponieważ przez rewolucję
w Królestwie Polskim popadłem nagle w straszliwe kłopoty” (1801) W tym samym
liście pisał też obszerniej: „Niech mi Pan wierzy, nie ruszyłem dotąd palcem, żeby ktoś
coś zrobił dla mego tworu. Nigdy się do nikogo nie pchałem ani o nic nie prosiłem, co
by moją twórczość bodaj w drobnej mierze lansowało. I dzisiaj ciężko mi przychodzi
zwracać się do Pana, którego od najwcześniejszej młodości uważam za prawdziwego
artystę, poszukiwacza i wskaziciela nowych dróg (Panu zawdzięczam znajomość
z »dobrymi« i wielkimi Europejczykami od lat 18) – a jeżeli muszę zwracać się do
Pana, to po prostu przez instynkt samozachowawczy. Tak, liczę po prostu na pomoc
Pańską jako artysty, i to artysty z szerokimi możliwościami” (1801). Prośba
Przybyszewskiego dotyczyła wystawienia jednego z jego dramatów na deskach
berlińskiego teatru, a Hermann Bahr był – jak podaje Helsztyński w przypisie do listu –
był austriackim krytykiem, komediopisarzem, reżyserem teatru Reinharda w Berlinie.
3.4. Przybyszewski i relacje interpersonalne
Rodzinne stosunki odgrywały dla Przybyszewskiego bardzo wielką rolę. Mimo rozłąki
i wielu nieporozumień, pisarz starał się utrzymywać kontakt z najbliższymi, pragnął żyć
z nimi w zgodzie, choć odczuwał brak zrozumienia i krytykę. Za przykład może
posłużyć relacja z bratem Antonim Przybyszewskim, który po śmierci Marty Foerder
zerwał ze Stanisławem jakikolwiek kontakt, odnowiony jednak po latach W liście do
brata z 22 stycznia 1906 roku pisarz napisał: „Z mej strony nie ma najmniejszego śladu
jakiegokolwiek nieporozumienia między nami. Poraz tysiączny powtarzam Ci, jak
bardzo Cię kochałem i kocham, a jeśli w owym czasie tak nieskończenie ciężkim dla
Ciebie przeszedłem sam rzeczy, które mnie doprowadziły do obłędu, jestem za nie
Rozdział 3. Epistolograficzne autoportrety Stanisława Przybyszewskiego
97
równie mało odpowiedzialny jak nasz biedny brat Adam, którego przez całą drogę
[w trakcie pogrzebu ojca] pocieszałem, jak mi się zdaje – na próżno” (542).
Przybyszewski interesuje się również swoim bratankiem, a więc synem Antoniego
W tym samym liście podkreśla swoje znajomości, które mogą pomóc w kształceniu
chłopca: „Znam bardzo dokładnie Królestwo Polskie i całą Rosję, mam tam istotnie
dużo znajomości – nie piszę Ci tego, żeby się chwalić, bo przecie wczoraj mnie
widziałeś” (542) i następnie ofiaruje pomoc, wspominając również to, co przeszkodziło
mu do tej pory interesować się w większym stopniu najbliższą rodziną: „Wszystko, com
przez swą nieszczęsną chorobę dla niego zaniedbał, chcę naprawić, jeśli tylko
pozwolisz mi, żebym niekiedy służył Ci radą, co dla Antka zrobić trzeba. Możesz mi
wierzyć lub nie wierzyć, lecz kocham Twoje dzieci, jak swoje własne i będę Ci
wdzięczny, jeśli skłonisz chłopca do tego, żeby mi raz po raz list napisał” (542).
Przybyszewski podkreśla również swoje doświadczenie, zwłaszcza życiowe: „Całe swe
życie – trzydzieści osiem lat – przyswajałem sobie nieustannie mądrość życia, wiedzę
i doświadczenie: przyda mu się z tego niejedno” (542).
Przybyszewski zdaje sobie sprawę, że jego osoba i słowa, jakie kieruje do brata
mogą wydać się mało wiarygodne, jest świadomy braku zaufania ze strony rodziny,
która nieraz była świadkiem wielu niechlubnych zachowań Przybyszewskiego. Artysta
jednak przedstawia siebie jako tego, któremu można zaufać, który pisze szczerze i nie
ma na celu kreowania siebie w określony sposób. We wspomnianym liście do brata
pisał: „Ty, drogi bracie, jesteś podejrzliwy. Ale wierzaj mi, że list ten mój nic innego mi
nie dyktowało, na popioły Ojca przysięgam, prócz miłości do Ciebie i całej Twej
rodziny. [...] Ja mam dziś sto lat, a wszelkie kłamstwo, choćby najdrobniejsze, to
ohydne świństwo, mści się. A ja swoją drogą w tem krwawem życiu mało kłamałem,
tylko wtedy, gdy już miałem brzytwę na gardle. Teraz jej nie mam, więc pozwalam
sobie na ten niesłychany luksus, być zupełnie szczerym, prostym i otwartym” (542).
Przybyszewski nie raz pisał do adresatów, by nie rozumieli go źle, tłumacząc się
przy tym z pewnych spraw czy zachowań: „Jeszcze jedna sprawa: poruszam ją, aby
w Pańskich oczach nie wyglądać na kłamcę. Pan raczył mnie zaprosić do siebie. Na to
zatelegrafowałem, że jestem chory. Szło o odmowę. Na list było za późno, a odmowa
telegraficzna musi być możliwe krótka, i dlatego wybrałem tę najzwyklejszą formę. Nie
mogłem doprawdy przyjechać, bo – jakkolwiek miałoby to dla mnie być rzeczą
98
Rozdział 3. Epistolograficzne autoportrety Stanisława Przybyszewskiego
zawstydzającą – nie miałem garnituru” (1748). Powyższy fragment obrazuje ponadto
sytuację finansową, w jakiej w ówczesnym czasie (12 kwietnia 1895 roku) znajdował
się pisarz. Swoje zabiegi Przybyszewski tłumaczył troską o siebie i rodzinę: „Gdyby
Pan rzeczywiście znał moją ówczesną sytuację, zrozumiałby Pan, że musiałem tak
postępować, że dla mojej rodziny robię to nawet narażając się na niebezpieczeństwo
wszystkich tych przykrych upokorzeń, które przeżyłem zimą i które mnie jeszcze teraz
niewymownie bolą” (1748).
W liście do Maryli Wolskiej z 16 października 1898 roku Przybyszewski pisał
o swojej szczerości w następujących sposób: „Niech Pani zechce wierzyć w szczerość
mych słów, bo Bóg dał, że stać mnie na ten piękny zbytek, by módz zawsze mówić
i pisać prawdę i nie krępować się żadnymi względami” (253). Przekonywał więc, że
prawdomówność nie jest jedynie pozą, kreowanym obrazem, który chce, by inni
podziwiali, ale naturalną cechą, wynikającą z charakteru. Uwidacznia się to również
w liście do przyjaciela Ryszarda Dehmla z 6 maja 1907 roku: „Mój jedyny, Tak, słuchaj,
nigdy w mym życiu nie byłem tak szczery jak w tej chwili, gdy piszę to: mój Jedyny.
[...] To jest tak cudnie, Ciebie mieć w sercu”(631) i na końcu listu jeszcze: „A teraz, mój
jedyny, istotnie, od początku aż do końca życia, mój jedyny Przyjacielu, bądź zdrów”
(631).
Z biegiem lat stosunek Przybyszewskiego do ludzi wyraźnie się zmienił.
Z wiadomości do żony Jadwigi z 20 lipca 1906 roku wynika, że pisarz stroni już od
towarzystwa innych ludzi, co mogłoby być konsekwencją prób zyskiwania zaufania
u Jadwigi, prób kreowania się na człowieka, który nie ulega obcym wpływom, któremu
można uwierzyć na słowo: „Taki się czuję osamotniony i opuszczony, ludzi nie lubię,
nudzę się z nimi, sam na sam jestem smutny, a na dobitkę nie mogę jakoś całkiem
przyjść do siebie. Apetyt straciłem, a nawet na piwo nie mam ochoty” (568) W tym
samym liście opisuje również swój nastrój i kwestię finansową: „Tak obmyślam naszą
przyszłość, i coraz goręcej, coraz namiętniej pragnę, raz wreszcie wyrwać się z tej biedy
– to takie piekielnie męczące. Obwiniam się ustawicznie o brak energii, ale, zdaje mi
się, że tych stósunków, jakie teraz panują, żadna energia nie przełamie” (568).
Przybyszewski w liście do żony wyraża swoje obawy, troski, opisuje zmęczenie
i przepracowanie, które mu towarzyszą i których nie może się pozbyć, podkreślając
przy tym osamotnienie i brak wsparcia wśród rodaków, którzy w mniemaniu
Rozdział 3. Epistolograficzne autoportrety Stanisława Przybyszewskiego
99
Przybyszewskiego zapewne nie doceniają jego twórczości i zasług: „Ach, gdybym ja
tak mógł gdzieśkolwiek spocząć, tak całkiem spocząć – kąpiele morskie – ruch po
lasach – och! powietrza, powietrza! To całe nieszczęście, że ja nigdy i nigdzie nie mogę
pełni sił nabrać, te chore nerwy uspokoić – i to również Ciebie się tyczy – ta ustawiczna
agitacja, nerwowe lęki, te troski, to tak pożera i wyniszcza. Ale dajmy temu spokój –
jeszcze się Polacy do mnie zwrócą, jeszcze się opatrzą, kogo mają” (568).
Zwracanie uwagi na codzienne troski, a także na zmaganie się ze sprawami
finansowymi, ciągłą, niewymierną pracę, brak czasu i wiele problemów jest znamienne
w listach Smutnego Szatana. Jego krytyka życiowych spraw łączy się z postulatami
zmiany, próbą osiągnięcia założonego celu.
Korespondencja z Jadwigą ukazuje również stronę zmagania się Przybyszewskiego
z problemami alkoholowymi. Sam pisze do żony: „W żaden sposób nie możesz się do
mnie, trzeźwego przyzwyczaić – nie jesteś w stanie pojąć, że pomiędzy mną, trzeźwym
a pijanym, a chociażby mocno podnieconym, jak bywałem dawniej, to ogromna
różnicy” (569).
Jak wykazano wcześniej, dialektyczne zmaganie się zrezygnowania i pragnienia
życia towarzyszy Przybyszewskiemu permanentnie na każdym etapie ludzkiej
egzystencji W liście do Dehmla z 6 maja 1907 roku pisał również w następujący
sposób: „Opanował mnie teraz silny samokrytycym – który bardzo hamuje mnie
w pracy – ale to dobrze? Nie chcę jeszcze umrzeć. Mój organizm jest trochę rozstrojony
ale ja c h c ę żyć, póki nie wykonam wszystkiego, co zostało mi przeznaczone” (631).
Pisarz kreuje się na człowieka z jednej strony borykającego się z wieloma
przeciwnościami, z drugiej jednak pełnego wewnętrznej siły, która motywuje go
do dalszych starań, do dalszej pracy, mającej doprowadzić Przybyszewskiego do
zrealizowania wielkiego dzieła. We wspomnianej wiadomości pisał też o sobie: „To już
nie jest wiele; mam wrażenie, że mój talent wygasa. Pastwiłem się nad nim jak kat. Tak,
ty, mój Jedyny, byłem dla siebie straszliwym, wyrafinowanym katem. Rzadko który
człowiek tak wstrętnie gospodarował samym sobą, jak ja. Wstrętnie, obrzydliwie – ale
ja nie żałuję niczego. Oduczyłem się skruchy” (631).
Wracając do kwestii samotności i obecności ludzi w życiu pisarza, ważna jest
korespondencja Przybyszewskiego z żoną Jadwigą W listach do niej wyraźnie
uwidacznia się stosunek pisarza do innych osób, co miało zapewne źródło w usilnej
100
Rozdział 3. Epistolograficzne autoportrety Stanisława Przybyszewskiego
kreacji siebie na człowieka niezależnego od zgubnych (czy to rzeczywiście, czy
w mniemaniu Jadwigi) wpływów W liście z 20 lipca 1906 roku Przybyszewski pisał:
„Czy Ty uwierzysz, że dla mnie największą przyjemnością być samym? Że każdy
człowiek, któryby mnie odwiedził (na szczęście tego nie robią) byłby dla mnie
intruzem, którego czemprędzej pragnę się pozbyć. Mnie tylko jedynie z Tobą dobrze
i na tem koniec. Nie chcę nikogo ani widzieć, ani znać. Co do jakichś ubocznych
wpływów na mnie i tym podobnych rzeczy możesz być ich absolutnej nieszkodliwości
na mnie tak pewną, jak tego, że żyjesz. Zresztą, nikt się nie kusi na mnie wpływać,
każdy aż nadto dobrze czuje, że dla mnie ludzie, to dym. Aż nadto dobrze czują to moje
lekceważenie, dlatego niemam nigdzie przyjaciół” (569).
Z tejże korespondencji, ale również z pojedynczych listów do innych adresatów
wynika także obraz Przybyszewskiego-męża. Z listu do Franciszka Servaesa
z 3 kwietnia 1912 roku możemy wyczytać: „byłem ze swoją żoną [Jadwigą] – bez niej
nie ruszam się nigdzie, tak jesteśmy ze sobą zespoleni” (849). Smutny Szatan
zdecydowanie podkreśla rolę, jaką odegrała Jadwiga w jego życiu, opisując
przełomowy i – jak się okazuje znamienny – moment pierwszego spotkania: „od
pierwszego wejrzenia wydało mi się, że jest dla mnie przeznaczona, tak silne było
poczucie naszej wzajemnej przynależności” (849) i następnie: „W mojej żonie
odnalazłem cały swój świat, nie potrzebuję nikogo więcej” (849).
Należy jednak zwrócić również uwagę na osobę Anieli Pająkówny, malarki, którą
Przybyszewski poznał w podobnym czasie, co Jadwigę Kasprowiczową W liście do
Pająkówny z 14 lutego 1906 roku dostrzec można autoportret Przybyszewskiego-męża
oraz Przybyszewskiego-ojca. Pisarz pisał bowiem: „Jedno i to najważniejsze: kochałem
i kocham w Tobie nieskończenie czystą i piękną sercem i duszą kobietę, więc dziecko
moje [Stanisława] nie jest spłodzone przypadkowo” (1673).
List ten jest także znamiennym w przypadku omówienia relacji łączących
Przybyszewskiego i Pająkównę, a także stopień tłumaczeń, jakie pisarz wystosowywał
do kobiety. Zdecydowanie kreował siebie na człowieka prawdomównego, na
odpowiedzialnego męża oraz ojca, który pragnie zapewnić przyszłość matce i córce
u swego boku. Pisał między innymi: „Jeżelim Ci pisał z Krakowa (pamiętam ten list jak
dziś – daty oczywiście nie pamiętam), że Twoje życie z moim połączę, że żoną moją
zostaniesz, tom Ci nie kłamał. Zaklinam Ci się na największą świętość, jaką mam, na
Rozdział 3. Epistolograficzne autoportrety Stanisława Przybyszewskiego
101
matkę moją staruszkę, żem chciał Cię pojąć za żonę, bo nie znam równie czystej,
bogatej i hojnej duszy jak Twoja. To trwonienie, to Twoja piękność. Dla mnie nie
byłabyś go roztrwoniła, żeby nie to, żem po prostu był obłąkany” (1673).
Przybyszewski jest pewny swego słowa do tego stopnia, że upoważnia Pająkówną do
świadczenia tym listem jego prawdomówności: „Jeżeli Ci na jakimś człowieku zależy,
to daję Ci prawo ten list mu pokazać, aby wiedział, jak rzeczy stoją” (1673), przy czym
zwraca uwagę, by adresatka nie udostępniała listu pochopnie: „bo na razie roztrąbienie
tej sprawy [pojawienia się Stanisławy, córki Pająkówny i Przybyszewskiego] mogłoby
mnie doszczętnie zgubić i zniszczyć” (1673). Swoją poczytalność i prawdomówność
Przybyszewski gwarantuje nie tylko listem, a także twórczością, pisze wporst: „Żem
zupełnie poczytalny, świadczy mój dramat Śluby, a przede wszystkim to, że od
dziesięciu miesięcy nic nie piję” (1673).
W późniejszych latach w liście do Wacława Moraczewskiego z 24 czerwca 1912
roku Przybyszewski o zmarłej Anieli Pająkównie pisał: „Tak cudownej i istotnie świętej
duszy, jak jej byłą, już drugiej nie znajdę” (863). Widać więc wyraźnie, w jaki sposób
artysta podkreśla znaczenie Pająkówny w swoim życiu. Parę zdań dalej pisze ponadto,
uzewnętrzniając również wymiar własnego cierpienia: „Święta, Święta – poprzez całe
moje życie zbiedzone, zmarnowane życie będzie mi ta świętość tej jedynej duszy,
wielkiej duszy przyświecać. Chciałoby mi się ryknąć wielkim płaczem na jej
wspomnienie, toby mi ulżyło, ale już mnie na to nie stać” (863).
Przybyszewski dokonuje przed Moraczewskim swoistego autousprawiedliwienia
ustami zmarłej Pająkówny, opisując następującą sytuację: „Słyszę tylko ustawicznie jej
cichy, słodki głos: Stachu, co Ty sobie masz do wyrzucenia – dałeś mi przecież
największy skarb, jaki posiąść mogłam – moją Stasię mi dałeś. Wielka, święta dusza
rozgrzeszała mnie. Swoim kosztem chciała mnie przenajświętsza Anielcia rozgrzeszyć,
ale ja już teraz spokoju nie mam – zresztą niezadługo się z nią spotkam” (863).
Zgodnie z tym, co pisarz pisał, czy to do Moraczewskiego, czy do samej
Pająkówny, jego córka Stanisława była naprawdę ważną osobą dla Przybyszewskiego
W liście do córki z 16 lipca 1910 roku tłumaczył się słowami: „Nie bierz mi, moje złote
dziecko, za złe, że tak rzadko do Ciebie piszę, mam tyle kłopotów, trosk i pracy, że mi
trudno się zebrać do listu. Ale wierz mi, moje ukochane, że bezustannie o Tobie
i Twojej mamie myślę i ustawicznie jestem całem sercem i całą duszą przy Was.
102
Rozdział 3. Epistolograficzne autoportrety Stanisława Przybyszewskiego
Tęsknię za Wami, pocieszam się tylko nadzieją, że do Was przyjadę. Tylko drogie
dziecko, miej trochę cierpliwości” (776) W okresie dzieciństwa, a więc w czasie
rozwoju Stanisławy, kiedy jeszcze nie ustosunkowała się przeciw ojcu, ten pisał do niej
listy utrzymane w podobnym, przepraszającym i uwielbiającym tonie: „Jak będziesz za
Twoim tatą tęskniła, to powiedz sobie, że tato Cię nadewszystko kocha i też za Tobą
tęskni, ale na razie być przy Tobie nie może, ale w pierwszej chwili, gdy zarobi dużo
pieniędzy, natychmiast przyjedzie” (776).
Przybyszewskiemu bardzo zależało na tym, by Stanisława nosiła jego nazwisko.
Czynił wszelkie możliwe starania w uzyskaniu odpowiednich dokumentów i pozwoleń
W kwestii społecznego uznania córki za swoją Przybyszewski pisał do
Moraczewskiego: „Tylko trzeba jeszcze pozałatwiać parę życiowych kwestji,
a w pierwszym rzędzie tę jedną, by cała Polska wiedziała, że Stasia jest mojem
dzieckiem, i nie tylko Cię upoważniam do tego, ale usilnie Cię proszę, byś Stasię
wszędzie i zawsze przedstawiał jaknajwyraźniej jako m o j e d z i e c k o ” (863).
Z kolei w późniejszych latach, już pod koniec życia, kiedy jego relacja z córką nie
była najlepsza, a wręcz wroga, Przybyszewski pisał w liście z 11 maja 1927 roku
następujące słowa: „Tak mnie nie znasz, że nie czujesz, że ja Cię coraz silniej i goręcej
kocham?! [...] Moja Najsłodsza Stachuniuta – jaka szkoda, że Ty mnie tak mało znasz!
– A przecież Twoja dusza tym samym rytmem bije, co moja i na ten sam diapazon
nastrojona” (1604). Różnice zarówno ideologiczne, jak i twórcze pomiędzy ojcem
i córką były znaczące oraz bardzo widoczne. Przybyszewski mimo prób przekonania
Stanisławy do własnych racji, musiał pogodzić się, że miała ona swój system wartości,
który żarliwie wyznawała i ponadto nie potrafiła oraz nie chciała pogodzić się
z krzywdami, jakie Przybyszewski wyrządził jej oraz jej matce, Anieli Pająkównie. List
z 11 maja 1927 jest ostatnią zachowaną wiadomością ojca do córki.
Rozdział 3. Epistolograficzne autoportrety Stanisława Przybyszewskiego
103
3.5. Przybyszewski-twórca
List do redakcji „Słowa Polskiego” z 24 marca 1912 zawiera wiele szczegółów
wyjaśniających twórczość oraz życie Przybyszewskiego, który stara się sprostować
opinie innych na ten temat: „Jak długo czepiano się mej osoby, jak długo dopatrywano
się w każdem mojem dziele osobistych moich stosunków, mnie tylko dotyczących
stosunków, milczałem. Miałem co najwięcej pobłażliwy uśmiech dla tych głupich
plotek, niesłychanych legend, potwornych mitów, które się gdyby bujne pnie
tropikalnych lianów wokół mnie oplatały. Było mi z tem poniekąd dobrze, bo tem
łatwiej mogłem się w tym gąszczu ukryć; dusza artysty jest wstydliwa i nie zawsze ma
ochotę spełniać przeznaczenie biblijnej perły. Inna zatem sprawa, jeżeli po napisaniu
mego poematu »De profundis« ogólnie mówiono, że opisałem stosunek mój do własnej
siostry, a nawet ponoć za kazirodztwo w więzieniu siedziałem a ja nigdy siostry nie
miałem, – inna rzecz, że w moim poemacie »Nad morzem« na gwałt chciano widzieć
Skandynawię i dokładny opis moich ówczesnych, osobistych stosunków, a przecież ja
całą koncepcję do »Nad morzem« powziąłem wtedy, gdym jako szesnastoletni chłopak
podczas wakacyi szkolnych spędzał noce na latarni morskiej w Rixthöfen pod
Gdańskiem nad Bałtykiem – a hymny, który miały być zwrócone do pewnej określonej
kobiety, były w jednem z czasopism niemieckich w Berlinie wydrukowane już na parę
lat przedtem, zaczem wogóle pojęcie mieć mogłem, że ta kobieta w Skandynawii
istnieje – na to wszystko mogłem mieć litościwe wzruszenie” (847).
Przybyszewski w tejże wiadomości tłumaczy powyższe sprawy, ponieważ owe
„plotki” zaczęły „wkraczać w sferę [...] najbliższego otoczenia” (847), zaczęły dotykać
jego najbliższych, co – jak wiadomo – mogło również mieć wpływ na Jadwgię.
Pisarz, by „zaspokoić ciekawość tego odłamu publiczności, czy to czytającej, czy
też słuchającej” tłumaczy genezę i treść Topieli, a przy tym określa również charakter
swojej twórczości. Zdecydowanie przeciwstawia się autobiografizmowi w tworzonej
literaturze, przeciwstawia się odzwierciedlaniu swoich rzeczywistych stosunków
z innymi ludźmi, czy też relacji ludzi, których zna: „Ja, dla którego jeden niesłyszany
dotąd krzyk duszy ludzkiej jest stokroć razy ważniejszy, aniżeli miliard jak najwięcej
»znajomych« postaci – ja, który jak kret wgryzłem się w duszę ludzką, by odnaleźć
w niej nowe, nieznane związki uczuciowe, rozpoznać wszelkie możliwości odczuwania
104
Rozdział 3. Epistolograficzne autoportrety Stanisława Przybyszewskiego
(to jest wyraźną wolą mego tworu – inna rzecz, czy mi się to udaje): ja miałbym dla
mych powieści, lub dramatu szukać modeli – fotografować znane mi osobistości?!”
(847). Przybyszewski wyraźnie zaznacza cel literackiej pracy, którą wykonuje. Jego
głównym pragnieniem jest zrozumienie i opisanie duszy ludzkiej, tej „nagiej duszy”,
w której wejrzenie niejednokrotnie postulował
Ostatnie zdania listu przybierają znacznie bardziej stanowczy ton: „Zemną, jako
człowiekiem, może ten analfabetyczny odłam społeczeństwa robić, co mu się żywnie
podoba: ale od mego tworu wara! I to w tem znaczeniu – wara!” (847).
W powyższych słowach uwidacznia się autoportret człowieka, artysty
niezależnego, pełnego dystansu do społeczeństwa, ale dbającego o swoje imię,
dbającego o odpowiednie i prawidłowe zrozumienie jego intencji oraz twórczości. Nie
obawia się wyrazić swojej opinii, nawet jeżeli jest druzgocąca i negatywnie ukazująca
ludzi, którzy próbują wykreować Przybyszewskiego na swój sposób.
Smutny Szatan zdając sobie sprawę ze znaczenia swojego życiorysu, zwłaszcza na
tle społecznych konwenansów, nie miał jednak zamiaru usprawiedliwiać się, czy
powracać do swojej przeszłości: „Na mojej przeszłości postawiłem wielki krzyż: ja
także myślę o niej jak o złym śnie. Z przeszłości tej wyniosłem tylko jedno
doświadczenie: dla nas Polaków żenienie się z obcymi jest zawsze fatalne” (849) –
w tym przypadku pisarz miał na myśli związek z Dagny W dalszej części listu pisze
ponadto: „Ja rozwijam się ciągle, przynajmniej tak mi się zdaje” (849). Przedstawia się
więc jako zdecydowany człowiek i pisarz, który świadom swoich zdolności prowadzi
do ich rozwijania, mimo że dostrzega na każdym etapie wiele trudności. Przybyszewski
napisał nawet o swoim życiu tak: „Wogóle moje życie tak ciężko poplątane, że
chwilami mi się zdaje, że jestem w domu obłąkanych” (863).
Wszystko wiązało się z życiowymi problemami, nawracającymi komplikacjami
i konsekwencjami pewnych decyzji, jak i codziennym wysiłkiem pracy, której
Przybyszewskiemu nie ubywało W liście do matki w okresie Wielkiejnocy 1912 roku
pisarz przyznaje, że jest bardzo zajęty i ma dużo pracy: „tak byłem tej zimy rozrywany
na wszystkie strony i tak zajęty, że trudno mi się było do listu zabrać” (854).
W liście tym uwidacznia się obraz Przybyszewskiego-artysty, który boryka się
z wieloma problemami, zwłaszcza natury finansowej. Smutny Szatan nie wyraża tego
33 Por. Edward Boniecki, Struktura „nagiej duszy”. Studium o Stanisławie Przybyszewskim, Warszawa
1993.
Rozdział 3. Epistolograficzne autoportrety Stanisława Przybyszewskiego
105
wprost odnosząc do swojej osoby. Zwracając się do matki w kontekście kształcenia
i wychowania swojego syna Bolesława opisał warunki, w jakich nierzadko znajdują się
artyści: „Com ja się już nie napatrzył na tę straszną nędzę artystów, na ich zawiedzone
nadzieje, złamane życie” (854). Nieco dalej wspomniał o sobie: „co ja mam przy całym
swoim talencie i sławie?” (854).
Słowa te kieruje do matki, ale pod adresem syna Bolesława, którego wychowaniem
bardzo się Przybyszewski przejmował i dbał, by jego uzdolniony muzycznie syn nie
tylko wykształcił się jak najlepiej, ale również, by nie musiał znosić przeciwności losu
takich, jak jego ojciec: „Trwoży mnie tylko niezmiernie zawód, jaki sobie obiera” (854).
Przybyszewski nie tylko diagnozuje środowisko artystyczne, ale również
dostrzega, kto może pozwolić sobie na uprawianie sztuki, na podążanie tą trudną drogą,
którą i on sam obrał: „Sztukę może uprawiać człowiek niezależny, taki który ani na
lewo, ani na prawo oglądać się nie potrzebuje, a więc człowiek bogaty lub taki, który
czemuś innem na życie zarabia, inaczej całe życie artysty staje się jedną męczarnią
w walce o byt codzienny. O tem wszystkiem nikt pojęcia niema prócz tego, który to
bezustannie przeżywać musi. Nasamprzód trzeba mieć coś w ręku, a potem dopiero
można marzyć o sztuce” (854).
Autoportret Przybyszewskiego w tym przypadku dotyczy kwestii podstawowych:
pieniędzy i utrzymania, po prostu życia. Uwidacznia się tu poza człowieka
doświadczonego, znającego rzeczywisty wymiar wielu spraw. Przybyszewski kreuje się
tu nie tylko na troskliwego ojca, ale również nauczyciela, mentora, krytyka
współczesnej sytuacji artystów.
W liście do Neumanna z czerwca 1897 roku zwierzył się z doświadczenia głodu
i nędzy: „Pan nie wie, jak głód jest bolesny, jak wstrętnie i ciężko jest starać się o trochę
pieniędzy, przynajmniej tyle, żeby się wskutek biedy z głodu nie zginęło” (1651),
opisując dodatkowo swoje zmagania, które – jak wynika z listu – pojawiły się w życiu
pisarza bardzo wcześnie: „Ja tak strasznie od swojego szesnastego roku życia z tego
powodu cierpiałem, że nie radziłbym Panu, żeby Pan tego samego próbował. Nie
rzucano mi pod nogi żadnych kłód, rodzice moi kochają mnie tak, jak rzadko które
dziecko jest kochane, lecz odkąd mój ojciec w częstych psychopatycznych napadach
zniszczył majątek, nie zostało się nic, nic” (1651) W swojej ocenie Przybyszewski
jednak podąża dalej, nie tylko diagnozuje teraźniejszość, wynikłą z przeszłości, ale
106
Rozdział 3. Epistolograficzne autoportrety Stanisława Przybyszewskiego
również przedstawia warunki, w jakich przyszło mu żyć, pracować i tworzyć:
„Nadszedł dla mnie straszny czas, który mnie bardzo zmęczył. We wstrętnej walce
o chleb powszedni straciłem ogromną ilość sił i – i sytuacja się nie poprawia, i teraz
powtarza się ta sama historia: z literatury nie można żyć, o ile się nie pisze dla bydła”
(1651).
Konstatacja ta towarzyszy pisarzowi przez wiele lat. Kilkanaście lat później,
dokładnie w roku 1918, w liście do Jerzego Hulewicza Przybyszewski krytycznie
ocenia wejście w „piekielny muł zarobkowania przez pisanie powieści”, ponieważ
w przeciwnym razie, tworząc innego rodzaju dzieła literackie, nie mógłby się utrzymać.
Pisarz stwierdził wprost: „To właśnie ta krwawa tragedia pieniędzy!” (1211) i dalej:
„I głupi motłoch twierdzi, że nie ma Szatana! A nie było straszliwszego nad –
pieniądz!” (1211).
Stosunek pisarza, który nie miewał dostatecznie dobrych warunków materialnych
do pracy niewiele zmieniał się w ciągu całego życia. Jednak w ostatniej dekadzie, kiedy
Przybyszewski mógł pozwolić sobie na inne niż literackie źródła utrzymania, Smutny
Szatan inaczej określał siebie jako osobę pracującą W liście do Aleksandra Guttrego
z 22 maja 1920 roku Przybyszewski wspominał, że praca jako zawiadowcy biura
tłumaczeń poczty polskiej w Poznaniu jest dla niego wytchnieniem od pracy literackiej:
„I to jest mój wypoczynek od nienawistnej mi w gruncie rzeczy literatury. Nie – nie!
Nie nadaję się do literatury – być albo wielkim panem, albo zwyczajnym pracownikiem.
Literacka przeciętność – albo lepiej powiedziawszy: rola bękarta nigdy mi nie
dogadzała” (1254).
Przybyszewski w tym liście wyraźnie oddziela siebie jako pisarza od literatury.
Wobec tego mamy tutaj do czynienia z sytuacją, w której Przybyszewski-pisarz
przestaje być Przybyszewskim-pisarzem, odżegnując się niejako od literatury, jako
swojego przeznaczenia. Powodem jest oczywiście status materialny i możliwość
zarobkowania drogą literackiej twórczości, która – jak wykazano – była dla pisarza
jedynym źródłem utrzymania.
Niezwykle obfita w kwestie natury pieniężnej jest korespondencja
Przybyszewskiego z Władysławem Berkanem, która w głównej mierze dotyczy próśb
o odroczenie spłaty długu, który miał Przybyszewski względem krawca. Najczęściej
były to krótkie wiadomości, poczynając od listu z 1897 roku (193), kończąc na liście
Rozdział 3. Epistolograficzne autoportrety Stanisława Przybyszewskiego
107
z 1919 roku (1225). Jednakże list z 21 stycznia 1913 roku zawiera dłuższe
oświadczenie, w którym pisarz porusza bardzo wiele ważnych kwestii na swój temat
i na temat sytuacji materialnej: „Po śmierci artysty, to takiego biedaka wieziecie na
Skałkę i głupią hecę pogrzebanym urządzacie, a za życia dla głupich dwustu czy trzystu
marek artystę polskiego na ciężki wstyd wobec niemieckich komorników wystawiacie”
(892). Przybyszewski wyraźnie ustawia się tutaj w pozycji artysty, który mimo pewnych
pieniężnych zobowiązań powinien być traktowany z szacunkiem przynależnym jego
profesji i z całą stanowczością, wyraźnie zaznaczając gniewny ton, krytykuje: „Jak
jakiego magnata polskiego wywłaszczają i płacą mu za szmat ziemi setki tysięcy, to
wtedy niesłychane awantury, hece, wiecowanie, krzyki w niebogłosy, a jeżeli biedy
artysta polski, który jedyny przypomina Europie, że jakaś Polska istnieje,
w młodzieńczej głupocie i lekkomyślności jakiś dług zaciągnie, wtedy jeden okrzyk:
Bij, zabij! A ileście Wy, Wielkopolanie, mi chleba dali za to, żem polskie nazwisko na
cały świat rozniósł? [...] Coście zrobili dla artysty, który bezustannie przypomina
Europe, że i w Polsce istnieje wielka kultura umysłowa? [...] A wstyd!” (892).
Autoportret Przybyszewskiego-pisarza bogaty jest w akcenty pewności siebie
i wiary, że wykonywana praca jest dziełem ponadczasowym, dziełem nie tylko
motywowanym pragnieniem przeżycia, zdobycia pieniędzy na codzienne wydatki, ale
przede wszystkim spełnienia pewnej artystycznej i narodowej powinności. Jednak obraz
Przybyszewskiego-pisarza jest uzupełniany również kwestiami dotyczącymi
publicznych wystąpień i warsztatu pisarskiego.
W liście do redakcji „Świata”, będącym odpowiedzią na ankietę „Nasi
powieściopisarze” z czerwca 1913 Przybyszewski pisze o sobie: „Nie znam większej
przykrości nad tę, gdy jestem zmuszony szerszą publiczność moją osobą zaprzątać”
(931). Podobnie wobec występów publicznych pisał już znacznie wcześniej w liście do
Jana Fiszera z 12 stycznia 1901 roku: „Dla mnie jest każde wystąpienie publiczne taką
męką i tak mnie wyczerpuje nerwowo, że gdybym nie był zmuszony ostatnią
koniecznością, nigdy bym się nie zgodził mieć odczytu, za jakąkolwiek bądź cenę.
I to właśnie, to jedyne jest przyczyną, że muszę odmówić Pańskiej prośbie: nigdy się
nie zgodzę na wystawienie mojej fotografii na publiczny widok” (1669).
Powracając jednak do ankiety „Nasi powieściopisarze”, należy zwrócić uwagę, że
w tej wiadomości Przybyszewski zdradza swój warsztat pisarski. Pisze między innymi
108
Rozdział 3. Epistolograficzne autoportrety Stanisława Przybyszewskiego
o podejściu do tworzenia: „Na razie to jedno powiedzieć mogę, że wszystko odbywa się
podświadomie, że żadne myślowe konstrukcje na nic się nie zdadzą, przeciwnie: są
tylko przeszkodą i ciężkim utrapieniem w twórczej pracy. [...] Czasami artyście się
zdaje, że to lub owo chciał świadomie w swym tworze dać... Naiwna autosuggestya!
Musiał to dać, do czego był zmuszony wewnętrznie nieświadomą siłą i na tem koniec”
(931). I opisywał dalej: „Piszę jednym tchem, a jeżeli mi się coś w kompozycyi
popsuje, nie jestem zdolen ani poprawić, ani przerabiać, muszę pisać ponownie” (931).
Przybyszewski zdradza, że jednoaktowy dramat Goście pisał pięć razy, za każdym
razem rozpoczynając od początku. Ważne jest, by nikt nie przeszkadzał mu w akcie
tworzenia, w przeciwnym razie „od nowa trzeba się podjąć ciężkiego trudu”. Pisarz
wskazuje warunki, w jakich stara się pracować, dotyczące między innymi miejsca
i czasu. Pisze więc: „Twórczo pracować mogę dziennie najwyżej pięć godzin, i to
w silnem naprężeniu, i wątpię czy wogóle u jakiegoś artysty napięcie twórcze dłużej
trwać może” (931). Autoportret Przybyszewskiego-artysty zostaje uzupełniony
o szczegóły, m.in. dotyczących palenia, picia kawy i alkoholu, jedzenia, spania,
codziennych praktyk, rytuałów i zachowań. Pisarz podaje również autorów, których lubi
czytać i czym interesuje się najbardziej: „mam mnóstwo ulubionych książek, a z tych
najulubieńsze z zakresu okultyzmu” (931).
Nie zabrakło również miejsca dla podkreślenia dużej roli żony Jadwigi, która jest
dla pisarza nie tylko małżeńskim oparciem, lecz również artystycznym bodźcem do
działania: „Najlepszym i najmilszym sposobem odpoczynku jest mi rozmowa z moją
żoną Jadwigą, dla której na tem miejscu wyrażam głęboką wdzięczność. [...]
[dedykacje] były czemś innem jeszcze: długiem wdzięczności artysty dla kobiety, która
przy swojej wysokiej kulturze artystycznej wszystko, co tworzę,razem ze mną
przeżywa, niezwykłą intuicya w lot odgaduje, jak w danym czasie linie poprowadzić
należy, a często jednem słowem więcej mi daje, aniżelibym był w stanie najusilniejszem
myśleniem wykombinować” (931).
Autoportret Przybyszewskiego-twórcy jest wzbogacony o wiele różnych
elementów, wśród których są między innymi te dotyczące reakcji na występy publiczne,
z czasem kwestia ta rozszerzyła się o sprawy związane z jubileuszami pracy twórczej
Przybyszewskiego W liście do Arnolda Szyfmana z 12 listopada 1913 roku można
przeczytać następujące słowa: „Ale obchody jubileuszowe – to nie dla mnie. Moje
Rozdział 3. Epistolograficzne autoportrety Stanisława Przybyszewskiego
109
nerwy są tą bezustanną, zaciekłą walką z troską życia codziennego tak nadszarpane, że
niczego nie pragnę, tylko odrobiny spokoju i wytchnienia dla mojej pracy” (947) i parę
zdań dalej na temat popularności i sławy: „Ja sławy i obchodów jakichkolwiek nie
potrzebuję, bo starczy mi zupełnie przeświadczenie, że jestem w pełni sił twórczych, –
mnie potrzeba tylko spokoju do pracy i trochę odpoczynku, bym nie potrzebował kłaść
się do łóżka z myślą, co będzie jutro, i wstawać zeń, co dzień dzisiejszy przyniesie. To –
właśnie to, wysysa tok mocy pragnień twórczych” (947). Mimo tych doczesnych,
codziennych trosk i utrudnień Przybyszewski jednak jest pewny siebie i jest w stanie
zapewnić adresata, że swoją obiecaną pracę ukończy: „A mimo to wszystko Pana nie
zawiodę: około Nowego Roku Panu mój dramat skończony nadeślę” (947).
3.6. Przybyszewski – redaktor i patriota
Stosunek Przybyszewskiego do warunków materialnych uwidacznia się najsilniej w tej
części korespondencji, która traktuje bezpośrednio na temat Polski i Polaków.
Przybyszewski przy pełnym uwielbieniu dla ojczyzny, potrafi podejść do niej również
krytycznie i z żalem zauważyć, jak traktuje się jego osobę i twórczość właśnie w Polsce.
We wspomnianym powyżej liście pisał: „W najcięższych chwilach mojego życia
nikomu się nie skarzyłem, ale Panu winien jestem szczerość za Jego serdeczną
życzliwość, że muszę się przyznać, że mam czasami głęboki żal do tej Ojczyzny której
przecież nie jestem najpośledniejszym synem, że mi tak chleba poskąpiła” (947).
Przybyszewski często opisywał niemożność pracy, związanej z troską o codzienność:
„śmigła mego samolotu ledwie już oprzeć się mogą brutalnemu naciskowi codziennej
walki o egzystencję. Odcięty od wszystkich moich źródeł zarobkowania, od moich
wydawców, niezdolny wydobyć zaległych honorariów, wytrzymałem po bohatersku
jedenaście miesięcy i z największym trudem przecisnąłem się przez wojenne kłopoty
życiowe ale teraz już koniec. Nieubłagane, rozpaczliwe – stop!” (1829). Po czym pisarz
próbuje wystarać się o stypendium dla galicyjskich artystów. Mimo że nie pochodził
z Galicji, swoją propozycję argumentował następująco: „Ja dokonałem dzieła wybicia
okien, aby wpuścić strumień świeżego powietrza, przy czym co prawda poraniłem sobie
110
Rozdział 3. Epistolograficzne autoportrety Stanisława Przybyszewskiego
ręce i jeszcze teraz niejedna drzazga tkwi w mojej skórze” (1829). Przybyszewski
wzmacnia swoje słowa pisząc o znoszonych trudach: „Wszystko dokoła mnie się wali,
jestem do cna wyczerpany, a jeszcze mam tyle do powiedzenia; gdyby mi dano
możliwość, żebym zebrał w spokoju me siły i nie musiał nieustannie, w dzień i w noc,
myśleć z trwogą o dniu następnym, to polski Piemont – Galicja – nie pożałowałaby
tego” (1829).
Zatem obraz Przybyszewskiego ma tutaj dwa odcienie. Z jednej strony uwidacznia
się wielki artysta, ze świadomością swoich zasług, osiągnięć i znaczenia dla kraju,
z drugiej pisarz cierpiący troski dnia codziennego, nie potrafiący poradzić sobie ze słabą
sytuacją materialną i brakiem pieniędzy, a także z pogarszającym się zdrowiem
i relacjami społecznymi.
Niemniej jednak Przybyszewski nie poddaje się. Jego twórczy autoportret należy
także rozszerzyć o obraz redaktora, wpływowej osoby w działalność wydawnictwa
i czasopisma, zwłaszcza w późniejszym etapie jego życia. O ile Przybyszewski żywo
był zaangażowany w pracę przy „Gazecie Robotniczej” oraz krakowskim „Życiu”,
o tyle już przy „Zdroju” dał się poznać jego prawdziwy talent i redaktorski zmysł. Mógł
wówczas wykorzystać zdobyte już doświadczenie, a także umiejętności, których nie
żałował przy pomocy Hulewiczowi.
W liście do Maryli Wolskiej z 16 października 1898 roku opisał okoliczności
związane z objęciem redakcji „Życia”: „Objąłem »Życie« bo nie znając zupełnie
stósunków, wierzyłem, że się ktoś znajdzie, który taki ważny organ podtrzyma.
Nadzieja zwiodła” (253) i prosi o pomoc, przede wszystkim finansową: „Niechże więc
łaskawa Pani teraz dopomoże, jeżeli to jest Jej możliwem. Spełni Pani tem samem czyn
nietylko obywatelski ale i czyn godny prawdziwego artysty. Bo dawać pieniądze na
»Życie«, nie mając najmniejszej poręki. czy »Życie« się utrzyma – to umie tylko
artysta” (253).
Przybyszewski przedstawia swoją osobę bardzo ofiarnie: „W kasie nie ma ani
centa, pomimo to drukuję numer następny. Jestem zupełnie biedny, żyję z ręki do ust,
a czasami nawet na to nie stać, ale drukuję, choćby mi przyszło samemu go zapłacić”
(253) i nieco dalej, podkreślając rolę, jaką odegrał dla młodej generacji twórców,
dodaje: „Objąłem »Życie«, bo było to moim obowiązkiem, zrobić dla Was, Młoda
Polsko – wszystko, co było w mych siłach, było moim obowiązkiem, torować drogi dla
Rozdział 3. Epistolograficzne autoportrety Stanisława Przybyszewskiego
111
młodszej braci, któraby tak łatwo nie znalazła pomieszczenia dla swych utworów,
zaniechałem własnych a bardzo gwałtownych prac, – waszym to teraz obowiązkiem, by
mnie dopomódz, o ile na to wasze siły pozwolą” (253).
Wracając jednak do „Zdroju”, to właśnie w korespondencji z Hulewiczem
uwidacznia się żywy obraz Przybyszewskiego-redaktora, twórcy i dawcy wizji
odrodzenia polskiej sztuki, stworzenia Ostoi, „Ons huys” – „Naszego Domu”, który –
jak pisze artysta – „ześrodkował[by] cały ruch wydawniczy w Polsce właśnie
w Poznaniu, znaczyłby jako potężny protest sto razy więcej, aniżeli wszystkie
chociażby najgwałtowniejsze mowy Korfantego” (1068). Przybyszewski jest świadomy
swojej roli, zarówno w pozytywnym, jak i negatywnym znaczeniu, dlatego usuwa się
i nie chce niszczyć wspólnego dzieła zbytnim wpływem swojej osoby, która nie jest
postrzegana zbyt przychylnie: „Ja muszę stać w najgłębszym cieniu. Wszystko zrobię,
mam sił dosyć, by wszystkiem jak najlepiej pokierować, ale powinniśmy się o to starać,
bym mógł możliwie stać na uboczu. Cichaczem i z ukrycia najwięcej i najskuteczniej
będę mógł działać” (1068).
Przybyszewski przekazuje Hulewiczowi wiele instrukcji odnośnie do spraw
redakcyjnych. Dla przykładu w liście z okresu wielkanocnego z 1917 roku opisywał nie
tylko potrzebę stworzenia takiego ośrodka kulturalnego, który skupiałby wokół siebie
jak największą liczbę odbiorców, przyczyniając się nie tylko do rozpowszechniania
kultury polskiej, ale również tej powszechnej, europejskiej, do której dostęp w czasie
wojny (i wcześniej w czasach zaborów) był znacznie utrudniony. Przybyszewski pisze
też o typowych redakcyjnych sprawach związanych z finansowaniem, publikacją
odpowiednich materiałów, typografią, doborem autorów i wieloma innymi elementami,
które składają się na cały projekt stworzenia czasopisma, wydawnictwa, a nawet
budowy niezależnej drukarni.
Jak pisze we wspomnianym liście: „Wszystkie, wszystkie siły trzeba skupić
naokoło »Ostoi« i »Zdroju« – co dziś jeszcze się waha, ociąga się, niech spokojnie
wypoczywa, aż przyjdzie chwila wielkiego moralnego przymusu, który wszystkich
zniewoli – już mniejsza o to, czy wstyd, czy próżność, czy chęć zysku – ale ten czas
nadejdzie – i to jest moją fanatyczną wiarą” (1068) i nieco dalej ponadto: „ja jestem
pewien, że to będzie wielka rzecz, jeżeli dostatecznie »donoszoną« zostanie,
dostatecznie dojrzeje” (1068).
112
Rozdział 3. Epistolograficzne autoportrety Stanisława Przybyszewskiego
Z listu do Jerzego Hulewicza z 19 czerwca 1917 roku można dowiedzieć się, jaki
wielki entuzjazm przejawiał Przybyszewski i jakie znaczenie miała dla niego kwestia
działalności „Ostoi” oraz „Zdroju”: „Coraz jaśniej zarysowuje mi się przecudny
i bogaty plan działalności »Ostoi«. »Ostoja« powinna ująć wszystko w swoje ręce,
zorganizować cały ruch umysłowy nasamprzód w Poznańskiem – powoli obejmie coraz
szersze kręgi […] mam jakąś dziwną wiarę, że te sny urzeczywistnić się dadzą” (1092)
W innym liście z kolei pisarz zauważa, że jest bardzo zaangażowany w pracę nad
czasopismem: „Może nikt poza Państwem nie raduje się tak rozwojem »Zdroju« jak ja”
(1211).
Nie brakuje jednak powodów do krytyki. Przybyszewski z jednej strony jest
bardzo zachwycony działalnością Hulewicza, podejmowanymi decyzjami, jednakże
zdarzało się, że nie potrafił zgodzić się na pewne rozwiązania. Pisał wówczas: „Okładka
do »Pułaskiego« doskonała. Taką powinna być okładka stylowa a spełniająca zadanie
okładki – typy druku i cały układ – tylko po te c z e r w o n e obwódki. I ten system
obwódkowy pomścił się fatalnie w wydaniu »Facecyi«. […] Oczy odrywane
bezustannie od tekstu biegają niespokojnie po tym jaskrawym krzyku tych
nieszczęsnych obwódek” (1092). Po czym następuje komentarz pracy drukarzy, których
zdaniem Przybyszewskiego „trzeba […] nauczyć drukować tanio, a paru dyskretnymi
rzeczami – wcale nie kosztownymi – zaznaczyć, że książka ma z kulturą coś
wspólnego” (1092). Meteor Młodej Polski komentuje przy tym również praktykę
wydawniczą innych wydawców, omawiając psychologię czytelnika, charakteryzując
jego sposób odbioru wydrukowanej książki: „Format książki, typ czcionek, rodzaj
druku, nie za gęsty i nie za rzadki – rozdział, nie kończący się ostatnią linijką na stronie,
ale w połowie stronicy, aby mózg chwilę odpoczął i oko mogło wytchnąć. Zastósowanie
się drukowanej książki do psychologicznych potrzeb mózgu, oka i d o t y k u (stąd
nieświadomie nawet nazywamy ten format poręczny, inny zaś nieporęczny), to stanowi
o wytworności i kulturalności typograficznego układu książki” (1092).
Przybyszewski wprost instruuje Hulewicza, jak postępować przy wydawaniu
książek, zwłaszcza przy zachowaniu jakości reprodukcji dzieł malarskich, krytykuje,
wytyka, ale i poucza, bo ma na celu osiągnięcie jak najlepszego wyniku, osiągnięcie
założonego celu. Pisze więc: „Niech mnie Pan tylko zrozumie, że jestem ani krytykiem
ani bakałarzem – wiem to tylko jedno, że trzeba sobie jasno uświadomi drogę, którą ma
Rozdział 3. Epistolograficzne autoportrety Stanisława Przybyszewskiego
113
się przed sobą. Nie twierdzę bynajmniej, że droga, którą mój mózg kroczy, jest
absolutnie pewna i jedyna, to tylko twierdzę, żeby do czegoś dojść, trzeba sobie swoją
drogę uświadomić – niekoniecznie w sztuce czystej – może nawet lepiej, że tam artysta
głuchej i ślepej intuicji daje się powodować ,ale [sic!] koniecznem jest to w wszelakiej
sztuce stósowanej – ornamentacyjnej” (1092).
We wspomnianym liście Przybyszewski nie boi się również pisać o przygotowanej
pracy przeciw pewnym środowiskom katolickim: „zgniotę, psia krew, tę [...]!” –
opuszczenie tekstu pochodzi od Helsztyńskiego. I następnie dodaje: „Mam na nich
piekielną broń, której tylko użyć nie umieli, ja im pokażę, jak się nicą obraca. Niech
mnie potem bracia – klechy spróbują na szablach roznieść – już ja im dam radę ich
własną bronią. Czemu się lękają dotknąć nasze prospektu? Bo obawiająsię się, że
mogliby w serce Mickiewicza uderzyć!” (1092). Donosi również o pozyskaniu nowych
autorów, m.in. Helsztyńskiego, Guttrego (jako tłumacza), Krechowieckiego,
dra Chybińskiego (muzykologa), Żeromskiego.
Działania Przybyszewskiego związane z „Ostoją” i „Zdrojem” miały ścisły
związek z jego patriotyczną postawą, której celem było umożliwienie Polakom
zapoznanie się z kulturą najwyższej klasy, z europejskim formatem sztuki i literatury.
Warto więc zwrócić uwagę na list do redakcji „Dziennika Poznańskiego” z 23 sierpnia
1917 roku, w którym Przybyszewski pisze o swojej książce pt. Poznań ostoją myśli
polskiej.
Mimo niechęci do wszelkich form autoreklamy, pisarz na łamach „Dziennika”
opublikował tekst promujący tę książkę, przede wszystkim dlatego, że publikacja
dotyczyła osobistych informacji o samym Przybyszewskim. Autor napisał, że ta książka
„jest jeszcze gorętszą, żarliwszą jeszcze spowiedzią. Tak! istotnie mam prawo tę książkę
sam ogłosić i ją jak najusilniej czytającej publiczności polecić i rozwadze jej podać i do
niej gorącą prośbę zanieść by nie pozwoliła jej bez echa przebrzmieć” (1109). I tak,
Przybyszewski pisze o sobie jako Polaku: „Kocham Polskę istotnie bezpamiętnie
i jestem w niej cały i duszą i sercem »zatokowany« i dla tych słów wybaczam
Ci [Wizemu, autorowi tekstu o książce Przybyszewskiego], że w innych utworach
moich pragniesz się dopatrzyć obcych wpływów: to śmieszne przekleństwo już pewno
na mnie zawsze ciążyć będzie, bo mało kto zrozumie, że ogłaszanie moich pierwszych
tworów w obcym języku też tylko było »tokowaniem«, a mój pobyt bezustanny za
114
Rozdział 3. Epistolograficzne autoportrety Stanisława Przybyszewskiego
granicą na obczyźnie coraz gorętszy żar wlewa w moją miłość ku Polsce i coraz
żarliwszą tęsknotą za nią w mem sercu się rozżagwia. Nigdzie indziej nie mógłbym tak
bezpamiętnie »tokować«” (1109).
Następnie w liście Przybyszewski pisze, jak od najmłodszych lat „tokował”, aż po
lata późniejsze, co ma tylko uwiarygodnić jego miłość do ojczyzny. Dodaje jeszcze:
„Może Wam się zdaje, że się wstydzę moich »upakarzających« porażek? Och nie!
Tysiąckroć razy nie! Z rozkoszą poniosę najcięższy wstyd i srom i ośmieszenie, jeżeli
tylko moje »tokowanie« jakąkolwiek korzyść Polsce przysporzy. To nie śmieszne,
głupie walenie się w piersi: »Patrzcie, jaki ja dzielny Polak!«, to nie smarkaczowska
chełpliwość, ani wstrętne kokietowanie z najsłabszą struną narodu, ani »captatio
benevolentiae«, które mnie do tego »samoogłoszenia« zmusza, to wstydliwe i bolesne
obnażenie swej duszy do naga, a mówiąc wprost: męczeńska ofiara, którą z swego
wstydu czynię dla mojej książki”, uwzględniając, że pragnie, by książkę tę czytał każdy,
bez względu na reprezentowany stan czy poziom wykształcenia. Przybyszewski chce,
by Polacy mogli ją przeczytać, „A, jeżeliby »daremnie moje głosy wytężał«, jeżeli Pan
»zamknie dla mnie słuch narodu«, jak Słowaki mówi – wtedy tokować przestanę”
(1109).
Przybyszewski bardzo dokładnie konsultuje i omawia prace dotyczące „Zdroju”.
Dyskutuje na temat zamieszczanych utworów. Otwarty jest również na krytykę swoich
działań W liście do Hulewicza z 28 grudnia 1917 roku pisze: „Dziwi mnie bardzo, że
drogi Pan nie nadesłał mi nazwisk autorów, tłomaczonych przez Miriama, do dalszych
numerów. Czy moje objaśnienia się nie podobają? Pisz mi Pan całkiem szczerze – choć
nie mam sobie nic do zarzucenia, bo staram się jak najsumienniej określić właściwą
istotę poszczególnego twórcy” (1159). Komentując postawę Hulewicza, który wydaje
się „nie umie pozyskać sobie ludzi”, Przybyszewski charakteryzuje siebie, jeszcze
z czasu, gdy pełnił funkcję redaktora w krakowskim „Życiu”: „niech drogi Pan pamięta,
com o sobie pisał: nie trzeba mi było wołać »mydlarze«, raczej pisać »lekcyje
czytania«, a »Życie« po dziś dzieńby istniało” (1159).
W kontekście odmowy publikacji drugiego wydania Szlakiem duszy polskiej przez
„Ostoję” Przybyszewski we wspomnianym liście napisał: „Wyzbyłem się doszczętnie
wszelkich, literackich ambicyi i bylebym tylko mógł żyć i wielkiej, świętej sprawie,
Rozdział 3. Epistolograficzne autoportrety Stanisława Przybyszewskiego
115
którą ponadwszystko ukochałem, mógł być pomocny, ale na to trzeba mi pozwolić –
żyć W każdym razie należała mi się odpowiedź” (1159).
Po I wojnie światowej krytykowano Przybyszewskiego za jego działalność
z początku wojny, która zdaniem niektórych była jawnym atakiem na Polską rację
stanu. Pisarz jednak, który w swoim mniemaniu przyczyniał się rozbudzenia polskości,
do rozwoju ojczyzny, wystosował obszerne wytłumaczenie, aby jeszcze bardziej
ukonstytuować obraz Przybyszewskiego-Polaka.
W liście otwartym do „Kuriera Poznańskiego” z 15 października 1919 roku
tłumaczył swoje poglądy i działania polityczne z 1914 roku: „W chwili, w której ten
przez »Kuriera Poznan.« inkryminowany artykuł pisałem, miałem przeświadczenie –
innego wtedy mieć nie mogłem – że cała Polska jest już zespolona, jedną tylko myślą
żyje, jaka się objawiła w tworzeniu Legionów i w niesłychanej ofiarności na ich cele,
i jedynej prawowitej władzy podlega, to znaczy Naczelnemu Komitetowi Narodowemu
– wszelkie zaś przejawy przeciwnej orientacji wydawać się musiały mnie,
niewtajemniczonemu w zakulisowe sprawy partyjne, czymś w rodzaju nowej
Targowicy” (1847). Po czym następuje tłumaczenie pisarza, że ze swojej strony mógł
nieodpowiednio ocenić zarówno sytuację polityczną Polski w ówczesnym jej stanie, jak
i działaczy, polityków, którzy w ocenie Przybyszewskiego początkowo nie robili nic
dobrego dla kraju. Pisarz tłumaczy również wydźwięk swoich utworów i skłonności ku
Niemcom oraz publikowanie w niemieckich pismach, co upatrywano jako
„polakożercze tendencje”. Przybyszewski pisze jednak, że „nic dziwnego ani
zbrodniczego, że właśnie w tym piśmie [»Der Tag«], uproszony przez delegację NKN,
artykuł mój pomieściłem” (1847) i dalej: „Cała moja »polityczna« działalność –
śmieszna wprost rzecz nazywać ją »polityczną« – złożona jest w dwóch broszurkach
[Polen und der heilige Krieg, Monachium 1915, Von Polens Seele, Jena 1917]. Jeżeli
ktośkolwiek znajdzie w nich choć jedno zdanie, które by nie było skąpane
w najżarliwszej miłości do Polski, jedno zdanie, które by nie było nacechowane
najgłębszym poczuciem godności dumy narodowej, a równocześnie przeświadczeniem,
że informując wrogi nam świat o potędze kultury duchowej Polski, spełniam
najświętszy obowiązek, wtedy z pokorą pokutnie kajać się będę, ale dopóki to nie
nastąpi, musiałbym sponiewierać najgłębsze i najświętsze uczucia miłości do Polski,
116
Rozdział 3. Epistolograficzne autoportrety Stanisława Przybyszewskiego
gdybym się chciał usprawiedliwiać ze stanowiska, na jakim mi to uczucie z początkiem
wojny stanąć kazało” (1847).
Przybyszewski jednak przyznaje, że popełnił błąd: „Inna rzecz, żem się rychło
spostrzegł, iż się mylę, a całą moją pomyłką było to, żem a jedną chwilę przecenił
rozum polityczny Niemców i nie przypuszczałem, iż jakiśkolwiek rząd mógłby zostać
porażony tak potworną głupotą, która wkrótce cały naród w przepaść zwalić miała”
(1847)
„Genialny Polak” był bardzo zaangażowany w sprawy dotyczące narodu
polskiego, bardziej niż osobiste czy twórcze W liście do Jana Pietrzyckigo z 25 stycznia
1922 Przybyszewski pisze: „I nie myśl, Drogi Janie, że ja do Krakowa chciałem
przyjeżdżać na jakiś obchód jubileuszowy – ten jubileusz jest dla mnie ciężkim
wstydem i głębszym jeszcze smutkiem, bo bezustannie muszę sobie uświadamiać, jak
w gruncie rzeczy mało zrobiłem, ale chciałem przyjechać, by wykorzystać jubileusz dla
sprawy w Gdańsku [związanej z budową Gimnazjum Polskiego] – i tej ominiętej
sposobności mi żal” (1325).
Co do dążeń twórczych pisarz w tym samym liście pisze o osobie, że ma przed
sobą jeszcze wiele do zrobienia, choć czasu zostało już niewiele, a sił fizycznych
ubywa. Jak Przybyszewski podkreśla, troska o codzienne życie była dla niego
największym hamulcem w pracy twórczej: „No trudno - przyszło mi skonstatować, żem
mocno już wyczerpany, a resztę sił trzeba oszczędzić na jeden jeszcze – ostatni wysiłek
– może mi się uda w ostatnim moim dziele zsyntezować wszystkie moje pragnienia,
zamierzenia, wykazać, dokąd dążyłem, czego chciałem, a czego osiągnąć nie mogłem –
nie dlatego, abym nie miał sił na to, ale – i to jest moją jedyną tragedią: stworzony na
jakiegoś wielkiego magnata, niszczyłem największy zasób sił na tę rozpaczną walkę
o byt – do obłędu dochodziłem w tej niepewności jutra. A dziś, kiedy jestem go pewien,
siły fizyczne coraz więcej słabną” (1325).
Wracając do kwestii polskości i zasług względem ojczyzny, należy zwrócić uwagę
na list otwarty do Antoniego Chołoniewskiego z 21 czerwca 1922 roku, w którym
Przybyszewski jasno pokazuje, jak formowała się w nim pewna dojrzałość i wrażliwość
na sprawy polskie, czy też, jak zaznacza pisarz, jakie cechy były w nim od samego
początku, a jedynie potęgowały się w określonych etapach jego życia i twórczości.
Pisze więc do adresata o swej twórczości: „Od paru lat nic nie stworzyłem, co bym
Rozdział 3. Epistolograficzne autoportrety Stanisława Przybyszewskiego
117
mógł szkalować mianem »literatury«, więc literackim utworem do pierwszego numeru
służyć nie mogę” (1358), tworząc tym samym obraz artysty skromnego, nie
afiszującego się ze swoją działalnością.
W następnej części listu Przybyszewski tłumaczy adresatowi swoją „rzekomą
metamorfozę, jaka ponoś się miała [...] dokonać” (1358), której – zdaniem pisarza –
wcale nie było, ponieważ „pozostał ten sam z dziwną i żelazną konsekwencją, jakim był
od małego dziecka” (1358).
Przybyszewski pisze, że jako piętnastolatek założył w Toruniu tajne towarzystwo
gimnazjalistów polskich, które miało na celu „pracę nad nauką języka polskiego,
dziejów Polski i jej literatury” (1358), następnie pisze o tym, jak jako młody,
dwudziestotrzyletni student objął redakcję „Gazety Robotniczej” i przyczynił się do
poprawy jej sytuacji: „objąłem tę nader niebezpieczną placówkę w tej myśli, że na tej
drodze będę mógł w ludzie górnośląskim obudzić najpewniej jego polskie sumienie”
(1358), jednakże z czasem został z redakcji wydalony i jak przyznaje Przybyszewski,
„ja zbyt biedny, by móc się poświęcić muzyce, istotnemu mojemu powołaniu, byłem
zmuszony zostać literatem” (1358). Tak zatem pisarz opisuje swoje podejście do
literackiej pracy: „A ponieważ nie znam połowiczności, więc poświęcając się Sztuce
wszystko dla niej poświęciłem – przede wszystkim pełnych trzydzieści lat nieraz
krańcowej nędzy, boć dopiero od czterech lat jestem w stanie dzięki mej biurowej pracy
w Dyrekcji Poczt w Poznaniu i ostatnio w Dyrekcji Kolei w Gdańsku jako tako koniec
z końcem związać” (1358).
W dalszej części Przybyszewski przywołuje postać własnego ojca i pisze, że
„wyssałem tę gorącą miłość do Polski, którą teraz dopiero szczęśliwy los pozwala mi
biedniutkim czynem okazać, a gorący patriotyzm mego ojca, który wskutek denuncjacji
ze strony gorliwych Pruso-Polaków zapadł nie tylko w skrajną biedę, ale i ciężką
chorobę umysłową, wszczepił we mnie to, co dziś się u mnie »metamorfozą« nazywa,
a co na jedną chwilę we mnie nie wygasło” (1358) i parę zdań dalej: „Metamorfoza?
Kpiny! Byłaby mnie Polska już przez całe dziesiątki lat mogła zaprząc do najcięższej
pracy społecznej, a byłbym się jej z rozkoszą podjął, ale poniewierano mną,
szkalowano, odtrącono, tak że w końcu byłem zmuszony szesnaście lat strawić na
obczyźnie – a teraz, kiedy zaskoczony moim »jubileuszem« – nikt może nim nie jest
więcej zdumiony aniżeli ja – poczułem, że znalazłem posłuch w mej przenajświętszej
118
Rozdział 3. Epistolograficzne autoportrety Stanisława Przybyszewskiego
Ojczyźnie, wyładowała się cała moja siła na jej usługi, niestety, już mocno sterana
i podżarta, ale – tak mi Boże dopomóż – starczy jeszcze, by Wam tysiąckrotnie,
wywdzięczyć się za Waszą miłość, jaką mi okazaliście, i za sposobność, jakąście dali
memu sercu, by się mogło w wielkim szczęściu rozhulać: Służyć swej przenajświętszej
Polsce!” (1358).
Obraz ten jednak nie jest jednorodny. Z jednej strony Przybyszewski odczuwa
wdzięczność do narodu za to, że docenia jego zasługi, jego twórczość, z drugiej jednak
zdaje sobie sprawę, że Polska nie była dla niego miejscem tylko sukcesów W jednym
z ostatnich listów, dokładnie w liście do Stefana Papée z 21 listopada 1927 roku pisał:
„dość rzadko mi się zdarza, bym w Polsce dobre i rozumne słowo posłyszał – chleb
mój, jaki w Polsce spożywam – to zakalec, a wino, które piję, piołunem przyprawione –
a kto wie? może właśnie dlatego sobie Polskę ukochałem. Gdyby mnie była pieściła,
głaskała, pewno bym już dawno stracił hart mej duszy i tę odwagę, z którą zawsze
szedłem à rebours wszystkiemu i wszystkim” (1644).
3.7. Przybyszewski-mąż
Korespondencja dalszych lat przynosi jeszcze wiele ciekawych obrazów i autoportretów
Przybyszewskiego. Uwagę należy zwrócić na postrzeganie i przedstawianie żony
Jadwigi, która w ogólnym portrecie, publicznym i tym, o którym ona wiedziała, jawi się
jako osoba pozytywnie wpływająca na Przybyszewskiego, jako kobieta, bez której
pisarz nie wyobraża sobie życia, pracy i twórczości. Inaczej przedstawia ją
Przybyszewski w korespondencji wyjętej spod jej kontroli. Na przykład zaadresowanej
do Jerzego Hulewicza. Podejście do żony i jej opis także przedstawia Przybyszewskiego
i uwidacznia jego autoportret.
W liście z 24 czerwca 1918 roku przyznaje, że to „Najpoufniejszy list, jaki
kiedykolwiek do jakiegokolwiek człowieka napisałem. Więc tylko dla Państwa
przeznaczony i nikogo, nikogo innego” (1211) W wiadomości tej pisze o żonie
Jadwidze, opisując ją negatywnie i przedstawiając jako osobę, która stanowi bardziej
przeszkodzę niż pomoc: „To nie słabość, Drogi Pani, że się już obojętnie na wszystko
Rozdział 3. Epistolograficzne autoportrety Stanisława Przybyszewskiego
119
godzę i dom się zniszczył, i Bóg wie jaka klęska mnie czeka, to po prostu niemożność
osadzenia kobiety, z którą mnie piekielny jakiś los spętał, na lodzie – a raczej
zostawienia jej na łasce Bożej, bo absolutnie wykluczone, by ktoś mógł z nią dłuższy
czas wytrzymać – a mnie, nieszczęśnika, nie stać na to, bym mógł po rozłące ją osobno
utrzymać – dawno byłbym już to zrobił” (1211), po czym z pewną rezygnacją dodaje:
„Dwa miesiące piekielnej walki i rozterki, dwa miesiące absolutnej niemożliwości
pracy wyczerpały mnie ostatecznie. Niech się dzieje wola Boża” (1211).
Przybyszewski więc pokazuje się od strony męczennika i człowieka składającego
ofiarę z własnej osoby, choć uzewnętrznia to też słabość pisarza, który nie potrafi
wybrnąć z sytuacji, w jakiej się znajduje. Smutny Szatan nieraz podkreślał, że jego
małżeństwo z Jadwigą stanowi swoistą pokutę za dotychczasowe błędy i krzywdy
wyrządzone innym ludziom. Pokornie więc przyjął to na siebie i z bólem znosił.
W tym samym liście Przybyszewski wyraża swoją nadzieję związaną z dalszą
pracą, bo jak przyznaje: „mam jeszcze coś niecoś do powiedzenia, zaczem mi diabli
ciężko już przed 18-tu laty nadkręconego karku ostatecznie nie skręcą” (1211), robiąc
przy tym aluzję do wydarzeń ze Lwowa, gdzie w trakcie odczytów i przyjęć poznał nie
tylko Jadwigę Kasprowiczową, przyszłą żonę, ale i Anielę Pająkównę, przyszłą matkę
jego córki Stanisławy.
Przybyszewski ujawnia wpływ Jadwigi na treść pisanych przez niego listów. Pisze
do Hulewicza, że „moje nieraz całkiem niepoczytalne listy nie są p r z e z e m n i e
pisane, że tą krwawą ofiarą kradnę sobie odrobinę spokoju do pracy i skupienia.
A święty dobroczyńca alkohol pozwala mi na stępienie nerwów, nie tykając mego
mózgu W ten sposób zdołałem przez ten cały szereg lat wytrwać, nie zidiocieć lub życia
sobie nie odebrać” (1211).
Przybyszewski zmaga się z przeciwnościami życia i losu, pisze: „Och! jak marne
i głupie w gruncie rzeczy te zewnętrzne losy, gdyby nie były tym piekielnym
robactwem, nad którego tępieniem tyle sił i tyle czasu się marnuje” (1211). Jak widać
po tym liście, pisanym w 1918 roku, pisarz przez lata borykał się z tym samym
obciążeniem życiowym. Przez lata dostrzegał wiele niedogodności, którym musiał
stawiać czoła. Jeszcze na końcu wiadomości Przybyszewski tłumaczy Hulewiczowi, że
„chore sumienie (to najcięższa moja choroba, która mnie trawi) każe mi czasem listy
pisać, które Pana mogłyby w błąd wprowadzić” (12110, czyniąc jeszcze uwagę, że
120
Rozdział 3. Epistolograficzne autoportrety Stanisława Przybyszewskiego
sprawa nie jest zamknięta: „I wybaczcie mi nieskładność mego listu – tyle rzeczy mam
do przemyślenia – tak ciężkie obrachunki z sobą czynić muszę” (1211).
3.8. Epistolografia ostatnich lat życia Przybyszewskiego
Listy z ostatnich lat życia pokazują, jak Przybyszewski działał na rzecz swojej
twórczości, a także jak pojmował rolę w tworzeniu literatury oraz kultury. Wyraźnie to
widać w korespondencji ze Stanisławem Lewickim, z którym często wymieniał uwagi
dotyczące wydawnictwa Lektor, wydawanych tam dzieł, nie tylko swoich, a także
planowanych przedsięwzięć. Przybyszewski jest bardzo zaangażowany w swoje sprawy
i w liście z 31 października 1922 roku zwraca się zdecydowanie do Lewickiego: „nie
jestem w stanie zrozumieć, by Pan właśnie mógł uważać zaliczkę w kwocie 200 tysięcy
marek (którą to zaliczkę przecież od każdego innego nakładcy mógłbym za obecnie
gotową już powieść otrzymać) jako dostateczne pokrycie i wyrównanie tych postulatów,
jakie Panu stawiłem w wzwyż wymienionym liście” (1387).
Na zmianę kierownictwa nad serią demonologicznych dzieł w Lektorze
Przybyszewski reaguje zdecydowanie i z charakterystycznym dla siebie oburzeniem:
„Pewno, że mi to sprawiło satysfakcję, że Pan podjął myśl, że projekt i usilną radę
udzieloną mu przeze mnie przed półtora rokiem, by Lektora nie tylko działem
okultystycznym rozszerzyć, ale zrobić z niego w tym kierunku pierwszorzędną i jedyną
placówkę, jakiej w Polsce dotychczas nie było […] – niemile byłem tylko zdziwiony, że
Pan kierownictwo tego działu zdaje się powierzać człowiekowi, skądinąd zapewne
bardzo szanowanemu, kiedy cały pomysł ja podałem, a ośmielam się wątpić, czy
mógłby Pan znaleźć w tej dziedzinie równie kompetentnego człowieka, jak mnie”
(1387) i nieco dalej: „Ja, który pół życia strawiłem na studium tych rzeczy, sumiennie je
przegryzłem i strawiłem, który z zadowoleniem powiedzieć mogę, że nie ma rzeczy
w okultystycznej nauce, której bym nie znał […], służę Panu całą wiedzą
i doświadczeniem, czuję się na siłach, by w ramach Lektora stworzyć coś, czego Polska
już od dawnego czasu wyczekuje, a czego dotkliwy brak odczuwa, ale gdyby Pan przy
swej ogromnej rzutkości chciał rzeczywiście podnieść Lektora na niebywałe wyżyny,
Rozdział 3. Epistolograficzne autoportrety Stanisława Przybyszewskiego
121
jakich dotąd żadne nakładnictwo w Polsce nie osiągnęło, w takim razie winien Pan mnie
powołać na kierownika tego działu” (1387).
Następnie Przybyszewski raz jeszcze podkreśla znaczenie swojej osoby do
pełnienia wspomnianej roli, a także stawia warunki (odpowiednie mieszkanie, stała
pensja), których spełnienie umożliwiłoby pisarzowi zajęcie się działem okultystycznym.
Artysta podkreśla, „nie jestem fałszywym prorokiem, jak nie byłem nim dotychczas
w żadnej sprawie, w której byłem Pańskim doradcą” (1387) oraz „ja nie jestem żadnym
megalomanem – nawet odwrotnie – ale wiem, że jestem jedyny w Polsce, który tym
działem Pańskiego wydawnictwa pokierować może. Nie na próżnom strawił 25 lat życia
na gorliwym studium tych rzeczy” (1387).
W liście do Aleksandra Guttrego z 10 lipca 1925 roku Przybyszewski
zdecydowanie oponuje przeciw niedogodnościom i nieporozumieniom wydawniczym,
jakie go spotykają. Uwidacznia się więc pisarz, jako obrońca swej sprawy, nie unikający
zdecydowanych kroków. Pisze zatem: „To już jest taka haniebna poniewierka, na jaką
już bezwzględnie zareagować muszę – inaczej musiałbym sobie powiedzieć, że całuję
rękę tego, który mi w pysk splunie. Znajdzie się jeszcze jakieś pismo, które moje
oświadczenie pomieści! Pan wie, że jestem wprost niepoczytalnie łagodny i cierpliwy
wobec mych wydawców, ale tym razem miarka się przebrała” (1521).
Z kolei w liście do Jerzego Karáska z 3 sierpnia 1923 roku Przybyszewski pisze, że
chciałby pracować jak najwydajniej, jednak warunki temu nie sprzyjają: „Warunki,
w których żyję w Gdańsku, są dla mej twórczości możliwie najgorsze. Moja zdolność
twórcza jest wyzyskiwana dla celów polskiej pracy społecznej, utrzymania polskiego
gimnazjum w Gdańsku, pomocy dla polskich studentów tamtejszej Politechniki itd., itd.
Robiłem to chętnie i radośnie, lecz z przerażeniem uświadomiłem sobie, że twórczo
staję się coraz mniej wydolny” (1713). Zwraca się tym samym do czeskiego przyjaciela
o pomoc w znalezieniu dogodnego miejsca w Pradze, gdzie Przybyszewscy planowali
zamieszkać: „Tylko w Pradze znajdę dla siebie potrzebny mi nastrój środowiska,
potrzebny mi bodziec do pracy twórczej i potrzebny mi krąg towarzyski” (1713).
To jednak nie zakończyło się pomyślnie, a więc Stanisław i Jadwiga byli zmuszeni
szukać miejsca zamieszkania gdzie indziej.
W tym czasie Smutny Szatan zdradzał córce Iwie Bennet, z którą nawiązał kontakt,
że znosi wiele trudów doczesnego życia, że z wiekiem opadł z sił poprzez codzienną
122
Rozdział 3. Epistolograficzne autoportrety Stanisława Przybyszewskiego
walkę o życie W liście z 3 lutego 1923 roku pisał: „Przesz swoje strasznie trudne życie
aż do roku 50-go znużyłem się bardzo, bardzo, i już prawie że nie odczuwam korzystnej
sytuacji, w której się obecnie znajduję” (1413) i dalej: „Stałem się bardzo, bardzo
skromny w swoich wymaganiach życiowych, ale trochę miłości robi zawsze bardzo
dobrze. Kończę w tym roku 50 lat, ale mam za sobą przeżytych 555 lat, i po tak
bezgranicznie długim życiu jest się bardzo znużonym” (1413). Zwraca się do córki, by
nauczyła wnuki Przybyszewskiego języka polskiego, po czym dodaje krótkie zdanie
o sobie: „Nie śmiej się ze mnie, jestem czasem taki dziecinny!” (1413).
W ostatnich latach w korespondencji Przybyszewski przedstawia autoportret
starca, człowieka znużonego życiem, choć wcale nie zrezygnowanego i poddanego.
Pisarz przeczuwa, że ma jeszcze wiele do zrobienia, jednak brak mu już sił fizycznych,
wyczerpanych przez pracę zarobkową W liście do żony Jadwigi z 11 stycznia 1924 roku
Przybyszewski przyznaje wprost, że nie nadaje się do pracy biurowej, że z trudem znosi
obowiązki czy to w Poznaniu, czy w Gdańsku: „W ogóle najwyższy czas, bym biuro
porzucił. Objąłem je w najkrwawszym czasie, kiedy nie było innego sposobu do życia,
spełniałem, jak długo mogłem moje obowiązki z piekielnym zaprzeniem się sobie,
nałykałem się wstydu poniewierki nawet nieraz, ratowałem moją pozycję ciężką
i wyczerpującą pracą społeczną, wyjałowiłem się jako twórca, ale tak dalej już nie
idzie” (1453). Przy czym przyznaje, że jest jednak w stanie w pełni pracować twórczo,
czego dowodem ma być powstająca w tym czasie książka, zbiór wspomnień Moi
współcześni.
Poszukuje jednak miejsca, w którym mógłby spokojnie pracować, pisze więc do
żony: „A niczego tak gorąco nie pragnę, jak właśnie spokoju, a zresztą aż nadto dobrze
wiesz, jak straszliwie mnie towarzystwo męczy” (1453). Na propozycję Jadwigi
dotyczącą zamieszkania w Toruniu, pisarz reaguje odmownie: „To jest moje
nieodmienne postanowienie i błagam, i zaklinam Cię, abyś mnie z niego Twoimi
bezustannymi wahaniami i lękami nie wytrącała. Ja istotnie nie mam absolutnie innego
wyjścia. Każdy zwierz ma jakąś norę i jakiś przytułek, a ja nie mogę się dłużej tłuc po
diabli wiedzą jakich obcych umeblowanych pokojach. Gdybyś jeszcze się ociągała
i wahała, wyrządziłabyś mi ciężką krzywdę. Mnie się dalibóg należy trochę spokoju –
a ten będę miał tylko w Zakopanem” (1453).
Rozdział 3. Epistolograficzne autoportrety Stanisława Przybyszewskiego
123
W podobnym tonie Przybyszewski pisał w liście do Josipa Kosora z 10 grudnia
1925 roku. Na początku wiadomości na wieści o szczęściu przyjaciela, który – jak
podaje Helsztyński w przypisach – ożenił się i posiadał willę w Gravosa na wyspie
Lapad naprzeciwko Dubrownika, pisarz pisze o sobie: „Mnie jednakże nie pisano
w gwiazdach, żeby mój los wkroczył na inne niż dotąd tory. Ta sama dzisiaj jak dawniej
beznadziejna bohema i jedynie serdecznej, kochanej, dzielnej pomocy ze strony żony
mam do zawdzięczenia, że jestem w możności koniec z końcem związać” (1534). Mimo
że w tym samym czasie Przybyszewski przebywał w Warszawie i pracował w kancelarii
prezydenta, to warunki materialne nie polepszyły się w znacznym stopniu. Artysta
nadmienia, że z aktualnym wynagrodzeniem może utrzymać się przez dziesięć dni:
„Resztę muszę moją pracą dorobić, a to jest ciężko, bo w tym najsmutniejszym ze
wszystkich smutnych okresów w Polsce cały handel księgarski i ruch wydawniczy
zamarł w zupełności” (1534).
Na koniec listu do przyjaciela Przybyszewski przyznaje, że jego prawdziwa
twórcza praca dopiero się rozpoczyna: „Teraz pracuję znowu i, rzecz dziwna, z taką
intensywnością, że czasem mi się zdaje, jak gdybym miał dopiero zacząć, a to, co było
przedtem, to było tylko przygotowanie do tego, co jeszcze mam napisać” (1534).
Ostatnie lata korespondencji Przybyszewskiego z najbliższymi to okres
rozrachunku z przeszłością i przyznanie się do win, a także do konsekwencji z tym
związanych. Listy dotyczą przede wszystkim relacji z innymi (głównie z córką Iwą)
oraz pogarszającego się stanu zdrowia, zwłaszcza z powodu nałogów.
W liście do córki Iwy z 3 lutego 1923 Przybyszewski pisze: „Przez cały ten czas,
w którym byliście przez Westrupów wychowywaniu, nie pisałem do Was – nie chciałem
Wam w waszym rozwoju przeszkadzać – były także inne powody, co do których wolę
milczeć. Zawsze jednak myślałem o Was z najgłębszą, z najbloleśniejszą tęsknotą
i oczekiwałem tylko tej chwili, kiedy będziecie samodzielni i kiedy zechcecie
dowiedzieć się czegoś o swym ojcu. Była to straszna tragedia dla mnie – lecz – nie
mówmy już o tym” (1413).
Z kolei ponad dwa lata później w wiadomości do córki z 20 czerwca 1925 roku
Smutny Szatan wprost opisuje doświadczenie z narkotykami i skutki ich zażywania:
„Widzisz, po sześciu latach pracy biurowej, którą mogłem wykonywać tylko przy
pomocy wszelkich możliwych środków narkotycznych, przyszła wkrótce po naszym
124
Rozdział 3. Epistolograficzne autoportrety Stanisława Przybyszewskiego
przyjeżdzie do Warszawy ciężka reakcja. Moje nerwy odmówiły posłuszeństwa,
ponieważ przez zażywanie narkotyków nastąpiło fatalne osłabienie serca. I pozostał mi
jedynie wybór między śmiercią albo dalszym zażywaniem środków. Dołączył się do
tego ciężki i długotrwały katar płuc i napady duszności trzeba było otworzyć żyły
i wypuścić przeszło pół litra krwi. Groziło mi zupełne załamanie, ale nie chcę Cię
nudzić swoim obrazem choroby, była to zupełna katastrofa połączona z niewiarygodną
apatią i ciężkimi stanami przygnębienia. Jak dobrze, jak dobrze, żeś mię nie widziała
w tym stanie. Kosztowało to szaloną dozę wysiłku, żeby zatruty organizm przyzwyczaić
do obywania się bez niebezpiecznych, zdradzieckich środków pomocniczych.
Niezupełnie się to jeszcze udało, ale jestem już na drodze do polepszenia” (1517)
i nieco dalej, opisując wcześniej swój stan zdrowia oraz pojawiające się trudności
z sercem i oddychaniem, Przybyszewski dodaje: „Zaczynam znowu żyć. Ina [Jadwiga]
przeszła ze mną ciężki okres – nie jest łatwą rzeczą żyć obok trupa, jakim jestem, ale
wszystko mężnie zniosła – a teraz jest szczęśliwa, że jestem przywrócony do życia”
(1517). Pisarz optymistycznie spogląda na swój stan: „o tyle jeszcze stanę na nogach, że
cieszyć się będę prawnukiem. Śmiej się tylko, śmiej, ale ja dokażę tego […] wola moja
nie została przez żadną truciznę, nawet najcięższą, zniweczona. Wola? Kto wie. Może
to tylko olbrzymi nadmiar sił, który w mym organizmie pozostał pomimo
niewiarygodnego jej zużywania i marnotrawstwa” (1517).
Zwierzenia dotyczące uzależnienia od alkoholu i narkotyków pojawiają się
również w dalszej części korespondencji do córki Iwy. Widać tutaj wyraźnie, że o ile
wcześniej Przybyszewski nie przyznawał się wprost do słabości i nałogów, o tyle
w listach do ukochanej córki jego i Dagny nie waha się przed szczerością i wyznaniem
najboleśniejszej prawdy.
W liście z 20 marca 1926 roku artysta opisuje swoje zmagania z uzależnieniem od
alkoholu i morfiny w następujący sposób: „przyszło mi stoczyć walkę z moimi
najgorszymi szatanami, z morfiną i alkoholem. Zwyciężyłem wprawdzie, ale
zwycięstwo kosztowało mnie niesłychanie wiele. Od miesiąca nie zażywam żadnych
narkotyków, alkoholu także nie, ale na razie cierpię na ciężką apatię i prawie nie jestem
w możności pracować” (1546). „Genialny Polak” jednak podkreśla, że mimo wysiłku,
walka z nałogiem przyszła mu wyjątkowo sprawnie: „Mogę się za to pochlubić, że to,
co inni robią w przeciągu długich miesięcy, na to ja potrzebowałem tylko parę tygodni”
Rozdział 3. Epistolograficzne autoportrety Stanisława Przybyszewskiego
125
(1546). Podkreśla przy tym wielką rolę żony Jadwigi, bez której przezwyciężenie
choroby nie byłoby zapewne możliwe: „Nie byłoby to tak łatwo poszło, ale Ina
pomagała mi po bohatersku – przechodziła ciężkie czasy: całymi dniami nic nie
mówiłem i prawie nie rozumiałem, co ona do mnie mówiła. Podziwiam ją i jestem jej
niezmiernie wdzięczny – ale już jest z dnia na dzień lepiej” (1546).
W kontekście własnej osoby w korespondencji ostatnich miesięcy Przybyszewski
pisał przede wszystkim o żonie Jadwidze, zwracając również uwagę na religię w jego
życiu W związku ze ślubem kościelnym Przybyszewskiego i Jadwigi pisarz napisał
8 grudnia 1926 roku list do nieznanej adresatki (Helsztyński nie podaje danych, bowiem
adresatka listu zastrzegła sobie anonimowość) o swoim „rzekomym nawróceniu”:
„jeżeli teraz po przeszło dwudziestoletnim pożyciu zapragnęliśmy – kiedy już żadna
przeszkoda po śmierci śp. Kasprowicza w drodze nie stała – uświęcenia naszego
związku małżeńskiego przez Kościół katolicki, to jedynie dowodem, jak głęboko mimo
wszystkie odchylenia – wywołane nieprzezwyciężalnością – byliśmy do Kościoła
przywiązani. Ale zdaje się, że ten nasz akt najgłębszej pokory wobec świętego
autorytetu Kościoła został fałszywie zrozumiany” (1857). Przybyszewski jasno
wykazuje, że określanie go mianem „nawróconego” to nieporozumienie, bowiem jak
pisze, „nigdy nie występowałem przeciwko Kościołowi katolickiemu”, a odnośnie do
twórczości literackiej: „z pism moich nie potrzebuję odwołać jednego słowa ani go nie
odwołam – może być, że byłem krnąbrnym i nieposłusznym synem świętej matki
Kościoła katolickiego, ale nigdy się przynależności do niego nie wypierałem” (1857).
Pisarz dodaje jeszcze, że jego decyzja nie była tyle „nawróceniem”, co „pokornym
»pojednaniem« się z Kościołem” (1857). Swoim listem Przybyszewski chroni również
prywatność swoją i żony Jadwigi, pisze do adresatki zdecydowanym tonem: „A jeżeli
ktoś myśli, że ten fakt mojego najgłębszego przeżycia – a o mnie głównie chodzi –
będzie mógł wyzyskać w jakichśkolwiek propagandystycznych celach, to spotka go
sromotne rozczarowanie!” (1857).
Narracja o Jadwidze kontynuowana jest także w korespondencji otwartej W liście
do redakcji „Kuriera Czerwonego” z 23 marca 1927 roku, będącego odpowiedzią na
ankietę: Kobieta w życiu i twórczości artysty Przybyszewski opisał silny wpływ żony
Jadwigi na jego pracę i twórczość, oddając jej tym samym swoisty hołd i uwielbienie.
Nie bez znaczenia są również podkreślenia pochodzące od samego autora, bo pokazują,
126
Rozdział 3. Epistolograficzne autoportrety Stanisława Przybyszewskiego
jak bardzo zależało Przybyszewskiemu na wyrażeniu swojego stosunku do Jadwigi:
„Aż do czasu, w którym moją żonę Jadwigę poznałem, nigdy żadna kobieta w mojej
twórczości udziału nie brała. Istotny okres mojej dojrzałej twórczości rozpoczyna się
z chwilą, gdy obecna moja żona Jadwiga w k r o c z y ł a w ż y c i e m o j e ” (1592).
Następnie opisuje powstawanie utworów, przy których uczestniczyła żona, m.in.
Śniegu, Mściciela. Podkreśla, że „Nie chcę chwalić swojego, to jedno tylko z wielką
wdzięcznością i dumą, i wielkiem naciskiem podkreślam, że może ż a d n a ż o n a
artysty nie brała tak bezpośredniego i gorącego udziału w jego twórczości jak moja,
a równocześnie twierdzę, że rzadko który artysta jest tak szczęśliwy, że w ł a s n ą ż o n ę
do swego tworu dopuścił i razem ze sobą pracować pozwolił, jak właśnie ja” (1592).
Warto przypomnieć jak ponad dekadę wcześniej Przybyszewski pisał o żonie
w liście do Arnolda Szyfmana z 12 listopada 1913 roku. Już wtedy pisarz wyraźnie
podkreślał znaczenie żony Jadwigi: „Szczęście jeszcze, że mam swoją żonę Jadwigę
przy sobie, która pospół zemną pracuje i otuchy mi dodaje, bo inaczej nie wiem,
czybym dotychczas w tej ciężkiej walce z bytem zdzierzył” (947).
Listy ostatnich lat życia pisarza ukazują również autoportret Przybyszewskiego-
ojca i Przybyszewskiego-dziadka, który troskliwie i z przejęciem pyta o losy swoich
(i nie tylko swoich) dzieci. List do żony z 4 lutego 1923 roku zawiera reakcję
na wiadomość dotyczącą stanu zdrowia wnuczki Jadwigi: „Muszę odczekać,
aż przyjedziesz, by się zorientować w stanie Ewy. Spokojny już jestem w każdym razie,
bo gdyby było bardzo źle, tobyś Ewy pewno nie opuszczała” (1414) i na koniec jeszcze:
„Z Ewą nie musiało być tak źle – Twoja miłość powiększyła pewno niebezpieczeństwo,
bo inaczej niepojętym by było, gdyby dziecko mogło przeżyć i zapalenie płuc,
i opłucnej. Nie masz wyobrażenia, w jakim ja lęku tutaj żyłem – głównie o Ciebie,
Najdroższa – mogę sobie wyobrazić, co by się z Tobą działo, gdyby była przyszła jakaś
katastrofa” (1414).
Obraz Jadwigi nie jest jednak jednorodny. Przybyszewski różnie przedstawiał ją
w listach do różnych adresatów, co ukazuje ponadto jego podejście do żony zależnie od
okoliczności. Dlatego autoportret Przybyszewskiego-męża nie jest spójny i wewnętrznie
zgodny. Jak już wcześniej wykazano, artysta często pisał o Jadwidze, jako o „tej pani”,
„tej kobiecie” itp. A w liście do córki Stanisławy z 11 maja 1927 roku (ostatnim liście
do niej) o żonie Jadwidze Przybyszewski pisał w następujący sposób: „A ta pani, która
Rozdział 3. Epistolograficzne autoportrety Stanisława Przybyszewskiego
127
się moją żoną zowie, wie, jak ja Cię nieskończenie ukochałem. Dziś i jutro jestem sam,
bo pojechała do Lwowa” (1604).
Z kolei w liście do Heleny Barlińskiej z 9 września 1925 roku Przybyszewski
w kontekście korespondencji z Pająkówną pisze o Jadwidze: „Żona moja, jak pewno
Pani wiadomo, ciężko nerwowo chora kobieta, czyha na te listy, by zebrać nowy
materiał, który by jej posłużył, by mnie na śmierć dniem i nocą zamęczać” (1527)
i tłumaczy swoje zachowanie, powodowane zarazem strachem przed żoną, jak i troską
o nią: „Moje życie się tak potwornie poplątało, tak się wikłało, żem był zmuszony robić
rzeczy, za które powinien bym był się dostać do domu obłąkanych” (1527).
Przybyszewski w tym liście jest pełen obaw, pełen niepewności i pragnie,
by jakakolwiek korespondencja czy to z Pająkówną, czy z córką Stanisławą nie dostała
się w ręce żony Jadwigi. Pisze nawet: „Zbyt często sam siebie z całą zajadliwością po
twarzy walę, by nie rozumieć tego rozgoryczenia, jakie Pani w swej czystej, prawej
duszy dla mnie odczuwać musi” (1527).
Pod koniec życia Przybyszewski przeczuwał, że przyjdzie czas, w którym da
o sobie znać jeszcze z większą siłą niż dotychczas, że jego wielki sukces jeszcze przed
nim W liście do Józefa Znanieckiego z 7 kwietnia 1927 pisał między innymi: „Jakoś
sobie radę dam jeszcze – da Bóg – na przyszły sezon stary lew jeszcze głośniej ryknie
aniżeli tego roku nowym dramatem” (1596). Z kolei w liście co córki Iwy
z 10 października 1927 roku, przeczuwając jakby nadchodzącą śmierć pisze o swoim
testamencie i prośbie, by jakikolwiek majątek po jego śmierci został w całości
przeznaczony żonie Jadwidze, która mogłaby za to utrzymać się do końca swojej
śmierci. Przybyszewski pisze więc o sobie: „Byłem artystą, którego sława nie stała
w żadnym stosunku do dochodów, a w chwili obecnej jestem w tak złym położeniu, że
prawie nie wiem, jak się z niego wydostanę, tym bardziej że moja zdolność do pracy
przez ustawiczne choroby bardzo się zmniejszyła” (1632).
Zakończenie
Stanisław Przybyszewski, jako przykład legendy literackiej nie jest osobą łatwą do
scharakteryzowania, nawet jeżeli bierze się pod uwagę tak osobiste i prywatne zapiski,
jak epistolografia oraz jeśli bada się je z punktu widzenia samego autora. Dlatego
epistolograficzny autoportret, czy też autoportrety to właściwie tylko próby ukazania
obrazów przedstawiających osobę tego artysty.
Wobec napisania kompletnej biografii Przybyszewskiego rodzi się trudność
rozdzielenia prawdy od fałszu w jego życiorysie
, a w przypadku niniejszej pracy tej
trudności nie było. Kwestia weryfikowalności nie była więc brana pod uwagę. Dlatego
w odróżnieniu od badań historycznych, weryfikujących prawdziwość faktów, niniejszy
opis jest wolny od potrzeby stwierdzania, czy wskazany autoportret jest autentyczny.
Należy założyć, że jakikolwiek obraz, jaki Przybyszewski pragnął przekazać, był
prawdziwy, bez względu na to, czy był wcześniej założony i stworzony świadomie, czy
też nieświadomie. Każda postawa, każda charakterystyka, nawet wykluczająca się
wzajemnie, stanowi konkretne świadectwo, a fakt wypierania się pewnych opinii (np
W przypadku roli i wpływu Jadwigi na życie i twórczość Przybyszewskiego) również
o czymś świadczy i przekazuje czytelnikowi (badaczowi) ściśle określony komunikat
o rozumieniu własnej osoby.
Biorąc również pod uwagę fakt, że Przybyszewski stanowi przykład legendy
literackiej, należy stwierdzić, że zarówno jego życie, jak i twórczość (także listowa)
ulegała zniekształceniom, przeobrażeniom, działaniom kreacyjnym, mającym na celu
stworzenie odpowiedniej sylwetki biograficznej pisarza. Stąd wniosek, że również –
a być może nawet przede wszystkim – epistolografia uległa wpływom samego autora.
Co więcej, jak wykazano w niniejszej pracy, wpływ na kształt niektórych listów miała
druga żona Przybyszewskiego Jadwiga, zwłaszcza po roku 1905, w którym zawarli
cywilny związek małżeński. Jednak wobec całej korespondencji ta część jest niewielka,
a ich charakter nie odbiega w znacznym stopniu od listów pisanych w innych okresach
życia Smutnego Szatana.
1 Józef Dynak, Przybyszewski. Dzieje legendy i autolegendy, Wrocław 1994, s. 28-29.
130
Zakończenie
Choć pisarz tworzył listy otwarte, adresowane do redakcji czy wydawnictw,
drukowane później w czasopismach, a więc udostępniane szerszej publiczności, warto
zwrócić uwagę na to, że spora część epistolografii, przede wszystkim tej osobistej, była
kierowana do konkretnych osób, a więc można założyć, że nie była formowana z myślą
o szerszym (tj. publicznym) zastosowaniu, to znaczy Przybyszewski mógł kreować
w nich określoną postawę, jednak nie musiała ona być postawą powszechną, mającą
mieć wpływ na całą legendę literacką. Oczywiście nie można wykluczyć, że tak nie
było. Wiele przypadków pokazuje, że listy prywatne stanowiły materiał do artykułów
prasowych, a zawarte w nich informacje były często przekazywane z ust do ust, tworząc
tym samym pewien społeczny obraz Przybyszewskiego-człowieka i Przybyszewskiego-
artysty. Zatem trudno tutaj wytyczyć wyraźną granicę i oddzielić listy o charakterze
czysto kreacyjnym wobec publiczności od listów kreacyjnych wobec jednostkowych
adresatów, które miały zapewnić Przybyszewskiemu pewną przychylność, niż ogólną
sławę (lub niesławę).
Pod rozwagę w niniejszej pracy wzięte zostały więc wszystkie jednostki
epistolograficzne, a opisowi podlegały autoportrety Przybyszewskiego, bez względu na
to, czy określone zabiegi kreacyjne były skutkiem próby wpłynięcia na ogólny obraz
pisarza, czy też z powodu pewnych (np. finansowych czy uczuciowych) jednostkowych
celów.
I tak, z zebranego materiału wyłania się szereg autoportretów, układających się
w jeden ogólny obraz – epistolograficzny autoportret Stanisława Przybyszewskiego.
Zatem założony cel niniejszej pracy został osiągnięty.
Z ogólnego obrazu pisarza wynika między innymi dychotomiczna natura
osobowościowa, z jednej strony silna i zdecydowana (Przybyszewski nieraz
w kwestiach twórczych stawiał na swoim, choć z różnym skutkiem, zdecydowanie
opowiadał się na pewnymi rozwiązaniami, często nawet nie biorąc pod uwagę
alternatyw), z drugiej jednak słaba i zmienna (Smutny Szatan ulegał wpływom
otoczenia, świadomie nawet pozwalał żonie Jadwidze wpływać na jego twórczość czy
życie). Nie można jednak podsumować tego tak prostym stwierdzeniem. Należy
zaznaczyć, że struktura osobowości „genialnego Polaka” była złożona na tyle, że on
sam nie potrafił zgłębić swojej natury. Nie tylko w czasach młodości, kiedy to
korespondował z Pauliną Pajzderską czy Praksedą Żmudzińską, którym z wielką
Zakończenie
131
pewnością siebie, ale również charakterystycznym dla tego wieku zagubieniem
opisywał swoje przemyślenia, odczucia, opisywał zmiany, jakie zachodziły w jego
myśleniu. Również w późniejszym czasie Przybyszewski nie miał pewności, kim
naprawdę jest. Oczywiście nie zostało to wyrażone wprost, niemniej można to
wywnioskować z ciągłej niepewności pisarza, którą rolę odegrać, jaką maskę założyć.
Wspomniawszy o wpływach i czasach młodości Przybyszewskiego można także
zwrócić uwagę, że w latach 80. i początku 90. XIX wieku artysta znajdował się pod
wielkim wrażeniem dzieł Juliusza Słowackiego i niemieckiego filozofa Fryderyka
Nietzschego. I choć to odrębne badawcze zadanie wykazanie, na ile w Przybyszewskim
jest tych dwóch, do jakiego stopnia zostały zaabsorbowane te wpływy, to jednak
wyraźnie uwidacznia się, że Meteor Młodej Polski korzystał z tradycji literackiej
i filozoficznej, jaką dała mu kultura europejska. Miał ku temu doskonałą okazję
w czasie studiów w Berlinie W mieście przebywało wówczas wielu sławnych
i znamienitych osobistości, z którymi Przybyszewski zawarł znajomość, a z niektórymi
(np. z Ryszardem Dehmelem) nawet wieloletnią przyjaźń.
W późniejszym czasie Smutny Szatan się uniezależnił, co jednak nie wynikało
tylko z wewnętrznych postanowień i charakteru, ale również z okoliczności
zewnętrznych. Liczne skandale, nieporozumienia, niejasności obyczajowe, problemy
finansowe powodowały, że wielu zaufanych wcześniej osób odwróciło się od
Przybyszewskiego, lub nie chciało nawiązywać już tak bliskiego kontaktu, jak w latach
wcześniejszych. Było tak w przypadku na przykład przyrodniego brata Antoniego, czy
nawet przyjaciela Dehmela, przyjaźń z którym przechodziła różne etapy.
Aleksander Rogalski zwrócił uwagę, że najistotniejszą cechą w „całokształcie
osobowości” Przybyszewskiego jest słabość: „niemoc dostrzegał zarówno
u Przybyszewskiego-człowieka, jak i artysty, oraz w całym jego dziele (człowiek
»słaby« nie mógł przecież stworzyć rzeczy »mocnych«)”
. Po opisie materiału należy
zgodzić się z tym stwierdzeniem, ponieważ pisarz często dawał dowody na swój
zmienny charakter, dostosowany zapewne do zewnętrznych okoliczności.
To, jakim był Przybyszewski naprawdę, jak już wskazano wcześniej, nie jest
możliwe do stwierdzenia. Być może stanowił przeciwieństwo do kreowanych przez
siebie portretów, a postawa wyjściowa stanowiła jedynie dopasowanie się do
2 Józef Dynak, Przybyszewski..., s. 145-146.
132
Zakończenie
określonych warunków? Być może w rzeczywistości był jednostką silną i zdecydowaną,
ale stłamszoną okrutną rzeczywistością przełomu wieków XIX i XX, opanowanego
dekadenckim findesieclizmem? Można postawić hipotezę, że autoportrety
Przybyszewskiego stanowiły jedynie dowód mimikry społecznej i artystycznej, a nie
rzeczywiste odzwierciedlenie jego osoby. To jednak ciekawy temat do osobnych
rozważań i badań, przede wszystkim psychologicznych.
Warto jednakże pamiętać, że postawa Przybyszewskiego, a także wyłaniający się
z listów autoportret, to także dowód niezwykłego zdecydowania artystycznego pod tym
względem, że mimo upływających lat, pojawiających się nowych tendencji, nurtów,
sposobów wyrażania siebie i świata, a także uwikłania społeczno-politycznego, był on
orędownikiem – zdecydowanym i konsekwentnym – idei „sztuki dla sztuki”. To między
innymi było powodem jego niedopasowania do świata artystycznego początku wieku
XX, a już z całą pewnością lat powojennych, gdy od literatury wymagano czegoś więcej
niż wnikania w ludzką duszę. To było także powodem nieporozumień z córką
Stanisławą, z którą do śmierci Przybyszewski nie mógł się pogodzić i nie rozumiał jej
politycznego zaangażowania.
Konsekwencja pisarza polegała również na zgłębianiu potrzebnej wiedzy, na
prowadzeniu badań i poszukiwań takiego środka artystycznego wyrazu, który byłby
wystarczający. Z listów wynika jasno, że przez całe literackie życie Przybyszewski
podążał drogą, którą obrał jako młody człowiek i nie miał zamiaru wyrzec się jej, mimo
wielu niedogodności i przeciwności.
Warto jednak pamiętać, że choć taką postawę można określić mianem silnej
i zdecydowanej, to z drugiej strony można zaoponować jej, nazywając postawą
zacietrzewienia i kulturowej ślepoty, nie uwzględniającej pojawiających się zmian,
nowych sposobów uprawiania sztuki, które miały prawo zaistnieć i stać się bardziej
popularne, czy też chętniej wykorzystywane. Przybyszewski zdaje się więc z jednej
strony stać po stronie swoich racji, być ich wielkim obrońcą i nawet wyznawcą (nie bez
powodu określał siebie kapłanem sztuki, a inni to określenie powtarzali), z drugiej
jednak zdaje się nie widzieć nowych perspektywy i uporczywie trzymać tylko tego, co
wydaje się słuszne. To stwierdzenie jednak może już wykraczać poza całościowy obraz
Przybyszewskiego w epistolografii i obejmować pole życia i twórczości, a więc
Zakończenie
133
weryfikować prawdę historyczną (niesprawdzalną w tym przypadku) z prawdą
literacką, epistolograficzną.
Co do jednostkowych autoportretów „genialnego Polaka”, poza opisaną powyżej
autoanalizą własnej osoby (a więc autoportretem Przybyszewskiego-obiektu-badacza),
należy zwrócić uwagę na to, że pisarz nierzadko pisał o sobie w kategoriach
uniwersalnych, to znaczy charakteryzował się na człowieka o niebagatelnym znaczeniu,
mającego odegrać ważną rolę. Już w początkowej korespondencji wyrażał się o sobie
jako o człowieku czynu, który choć uwikłany w utylitarne potrzeby i problemy, to
potrafi spojrzeć ponad to i dostrzec wymiar metafizyczny swoich działań. Po drugiej
stronie była niechęć sławy, czy też niewiara w nią. Wprost przyznawał, że za sto lat
o jego twórczości nikt już nie będzie pamiętał, ani nie będzie brał pod uwagę.
Najistotniejszy był jednak aspekt celowości i podążania drogą do stworzenia
wielkiego dzieła, uzewnętrzniającego nie tylko najgłębsze pragnienia, obawy i nadzieje
ludzkie, ale przede wszystkim tragizm człowieczeństwa jako takiego, ukazującego ową
„nagą duszę”. Przybyszewski badał naturę ludzką, wnikał w jej psychikę (stąd
zainteresowanie studiami medycznymi, psychologią i filozofią) i starał się oddać jej
literacki wydźwięk. Pisarz od najmłodszych lat (chociażby w korespondencji
z Pajzderską) dokonywał oceny współczesnego mu świata i ludzi, czyniąc to również na
kartach powieści, dramatów i wielu innych utworów.
Łączy się tutaj autoportret Przybyszewskiego-człowieka i Przybyszewskiego-
krytyka, obejmując również postawę pisarza, twórcy, artysty – bezkompromisowego
należy dodać, bo Smutny Szatan takim siebie widział. Przedstawiał obraz twórcy nie
skrupułów i zahamowań, gotowego dla sztuki zrobić naprawdę wiele, również
poświęcić swoją reputację (często oskarżano go o niemoralność, wytykano skandaliczne
zachowania i życiowe błędy), towarzyskie układy i znajomości (pisarz utracił kontakt
z niektórymi przyjaciółmi, lub pogorszył swoje stosunki, miał także trudności ze
wzajemnym zrozumieniem z rodziną), a nawet całe życie (bieda, głód, ciągły brak
pieniędzy z powodu uprawiania sztuki pisarskiej), by móc robić to, co w jego
mniemaniu było słuszne i co stanowiło treść jego życia.
Autoportret Przybyszewskiego-pisarza to autoportret twórcy umęczonego
codziennością, troskami związanymi z przetrwaniem i utrzymaniem rodziny, ale
134
Zakończenie
również bogaty w akcenty pewności siebie i wiary, że wykonywana praca jest dziełem
ponadczasowym, dziełem nie tylko motywowanym pragnieniem przeżycia, zdobycia
pieniędzy na codzienne wydatki, ale przede wszystkim spełnienia pewnej artystycznej
i narodowej powinności.
Należy również pamiętać, że ściśle związany z tym jest autoportret
Przybyszewskiego-redaktora i Przybyszewskiego-Polaka. Obie te postawy są pełne
przekonania porównywalnego, a nawet tego samego, co w przypadku pisarskiej
warstwy tego obrazu. Smutny Szatan kreował siebie na redaktora zabiegającego
o sprawy dotyczącego jego twórczości, ale zdecydowanie bardziej kładł nacisk na
sprawy istotniejsze, rozumiane jako ponadczasowe, ogólnoludzkie, a więc sprawy
związane z rodzajem publikacji, ich wydźwiękiem, wpływem na ludzi. Przybyszewski
starał się wpływać na społeczeństwo, dążąc do jego edukowania w kwestiach sztuki
i przedstawiał siebie właśnie w taki sposób, jako kapłan sztuki – co zaznaczono już
wcześniej – jako ten, który ma za zadanie pokazać innym na co warto zwracać uwagę,
a na co nie.
Dlatego kwestia narodowościowa w twórczości Przybyszewskiego odgrywała
ważną, ale nie najważniejszą rolę. Ważną, bo Przybyszewski czuł się Polakiem, mimo
że pozował na artystę skali europejskiej, lub nawet światowej. Nie najważniejszą, bo
pisarz rozpatrywał te kwestie pod względem wartości uniwersalnych. Jego twórczość
miała mieć taki charakter, ponadczasowy i ponadnarodowościowy. Z jednej strony
autoportret dotyczy Przybyszewskiego-Europejczyka, zwłaszcza w berlińskim okresie
twórczości, a z drugiej Przybyszewskiego-Polaka, już po przyjeździe o Polski
i przekonywania rodaków, że przez cały czas był związany z ojczyzną, z ziemią
kujawską, która wydała go na świat W odczuciu „genialnego Polaka” nie było tutaj
żadnej sprzeczności.
Obok tej pełnej poświęcenia postawy znajduje się też prozaiczna postawa
człowieka, męża, ojca, przyjaciela, borykającego się z typowo życiowymi trudnościami
takimi, jak brak pieniędzy, głód, problemy ze stałym miejscem zamieszkania,
zmagającego się z chorobami i uzależnieniami. I choć to obraz dość szeroki, ponieważ
w wielu listach Przybyszewski poruszał te kwestie (pieniądze są bodaj najczęstszym
motywem epistolografii), to jednak nie jest on bogaty. Uwidacznia się tu pewna stałość
i niezmienność, nie tyle w przekonaniach czy przedstawianiu siebie Przybyszewskiego,
Zakończenie
135
ale w okolicznościach, dających asumpt do takiego a nie innego kreowania swojego
portretu.
Smutny Szatan niemal przez całe życie zmagał się z uporczywą biedą. Ukazywał
się w pozie zmęczonego, zapracowanego człowieka i pisarza, który wciąż musi starać
się o pieniądze. Ponadto przekonywał, że wiele mu się należy, a jednak nie otrzymuje
wynagrodzeń odpowiadających jego zasługom (często podkreślał wprost, że go
okradano i oszukiwano), lub też, że zgromadzone środki i tak są niewystarczające na
pokrycie codziennych potrzeb, czy też na spłatę długu (jak chociażby w przypadku
wieloletniej sprawy z Władysławem Berkanem).
Przez wiele lat Przybyszewskiemu doskwierało wiele dolegliwości, często
będących skutkiem uzależnienia od alkoholu (do którego w listach częściej przyznawał
się pod koniec życia) czy też narkotyków (o nich wspominał niewiele). Cały wachlarz
wielu tych trudności składa się na autoportret Przybyszewskiego-człowieka, który cierpi
i w niemal każdej chwili zmaga się z wieloma niezależnymi od niego ograniczeniami.
Podobnie było w przypadku relacji interpersonalnych i związków z kobietami. Pod
tym względem Meteor Młodej Polski portretował siebie jako fatalistę, który na niewiele
spraw ma wpływ, dlatego musi się im poddać i z czasem pogodzić. Tak podchodził do
małżeństwa z Jadwigą, w której upatrywał pokutę za popełnione wcześniej grzechy,
przede wszystkim za związek z Martą Foerder, z którą płodził dzieci, nawet w czasie,
gdy żył w związku małżeński z Dagny Juel. Upatrywał w niej swoistą karę, choć wobec
niej samej przedstawiał siebie jako oddanego, kochanego i wiernego męża. Dlatego
autoportret Przybyszewskiego-męża jest dwoisty, niejednoznaczny, bardzo złożony,
niedający się sprowadzić do prostych stwierdzeń i wniosków.
Łatwo przy ocenie, czy charakterystyce Przybyszewskiego popaść w przesadę,
a niniejsza praca udowadnia, że zakres działań kreacyjnych artysty był szeroki i nieraz
zaciemniał obraz, powodując trudność w stwierdzeniu, czy taka a nie inna interpretacja
jest słuszna. Jednakże podjęcie trudu spojrzenie na Smutnego Szatana z perspektywy lat
i punktu widzenia jego samego, przez pryzmat epistolografii to wartościowy trud,
pozwalający zrozumieć fenomen tego artysty, a także przyjrzeć się bliżej jemu samemu,
nawet jeżeli nie jest to obraz pozytywny.
Podsumowując, główne, najwyraźniejsze tendencje i autoportrety zostały
zaprezentowane w sposób całościowy, z uwzględnieniem zarówno obszerności badań,
136
Zakończenie
jak i wielkości korpusu tekstu. Autor jest świadom pewnych ograniczeń i wynikających
z tego braków w kompletnej analizie każdego elementu. Stąd niniejsza praca nie
pretenduje do miana monografii, czy wyczerpującej rozprawy na prezentowany temat.
Dlatego pole badań tego zagadnienia wciąż pozostaje otwarte i nie w pełni
wykorzystane. Niemniej jednak przeprowadzona analiza pozwala kategorycznie
wyróżnić poszczególne obrazy i na podstawie zebranego materiału opisać
je w odpowiedni sposób.
Epistolografia Przybyszewskiego, mimo swej schematyczności i braku wysokiego
poziomu artystycznego, na co uwagę zwracają komentatorzy i niektórzy badacze,
stanowi materiał do wielu badań, także obejmujących autoportrety i procesy autokreacji.
Zaproponowana w niniejszej pracy metoda badania korespondencji z uwzględnieniem
takich a nie innych elementów nie jest jedyna, a ponadto pozwala na spojrzenie na listy
również od innych stron, na przykład tej dotyczącej językowej konstrukcji
i zastosowania technik autoprezentacyjnych, metod perswazyjnych (być może również
manipulacyjnych), wykorzystywanych do wywierania wpływów i przekonywania do
własnych racji. Ponadto możliwe jest spojrzenie na listy od strony socjologicznej
i psychologicznej, co wydaje się w przypadku Przybyszewskiego bardzo intrygujące.
Summary
The Stanisław Przybyszewski's self-portrait in the letters
The Stanisław Przybyszewski's correspondence is very important part of his literary
heritage and this is also interesting repertory of texts amongst a few authors of
Modernizm, Młoda Polska (Young Poland). As another works, also the letters are
modified by using technique of autocreation. According to the scholars, who claim that
Przybyszewski is the example of literary legend, in which is hard to define what is true
and false, as well is hard to determine the biographical facts and literary facts, it should
be write that the author created a portret of himself also in correspondence. The main
aim of this graduate work is show the Stanisław Przybyszewski's self-portrait in the
letters. The aim is also reveal in which way Przybyszewski portrays himself. The work
shows many portraits of Przybyszewski. The main parts of this are private issues,
economical problems, relationships with friends and family, work in newspaper offices,
creative work, communication with publishers. Also there are public actions, in which
are social and artistic works, political actions. Among variety of Przybyszewski's self-
portraits is the Przybyszewski-human portret, which is very typical feature.
Keywords: Stanisław Przybyszewski, Modernism, Young Poland, self-portret, literature,
letters, correspondence, autobiography
Bibliografia:
Podmiotowa:
•
Inedita listów Stanisława Przybyszewskiego, [w:] Stanisław Helsztyński,
Meteory Młodej Polski, Kraków 1969.
•
Przybyszewski Stanisław, Listy, t. 1., zebrał, życiorysem, wstępem
i przypisami opatrzył dr Stanisław Helsztyński, Gdańsk, Warszawa 1937.
•
Przybyszewski Stanisław, Listy, t. 2., zebrał, życiorysem, wstępem
i przypisami opatrzył dr Stanisław Helsztyński, Gdańsk, Warszawa 1938.
•
Przybyszewski Stanisław, Listy, t. 3., zebrał, życiorysem, wstępem
i przypisami opatrzył Stanisław Helsztyński, Gdańsk, Wrocław 1954.
•
Taborski Roman, Nowe listy Stanisława Przybyszewskiego, [w:]
Stanisław Przybyszewski. Materiały konferencji naukowej: Warszawa
25-26 listopad 1977 r. W 50-lecie zgonu pisarza. Studia, red. Hanna
Filipowska, Wrocław 1982.
Przedmiotowa:
•
Sztuka pisania. O liście polskim w wieku XIX, red. Jolanta Sztachelska
i Elżbieta Dąbrowicz, Białystok 2000.
•
Agapkina Tamara, Rosyjskie kontakty Stanisława Przybyszewskiego,
tłum. Ewa Głębicka, [w:] Stanisław Przybyszewski. Materiały
konferencji naukowej: Warszawa 25-26 listopad 1977 r. W 50-lecie
zgonu pisarza. Studia, red. Hanna Filipkowska, Wrocław 1982.
•
Beaujour Michel, Autobiografia i autoportret, tłum. Krystyna Falicka,
„Pamiętnik Literacki” 1979, z. 1.
•
Boniecki Edward, Struktura „nagiej duszy”. Studium o Stanisławie
Przybyszewskim, Warszawa 1993.
140
Bibliografia:
•
Borzym Stanisław, Uwagi o światopoglądzie filozoficznym
Przybyszewskiego, [w:] Stanisław Przybyszewski. Materiały konferencji
naukowej: Warszawa 25-26 listopad 1977 r. W 50-lecie zgonu pisarza.
Studia, red. Hanna Filipkowska, Wrocław 1982.
•
Burek Tomasz, Przybyszewski Kusiciel, [w:] Stanisław Przybyszewski.
Materiały konferencji naukowej: Warszawa 25-26 listopad 1977 r. W 50-
lecie zgonu pisarza. Studia, red. Hanna Filipkowska, Wrocław 1982.
•
Całek Anita, Biografia naukowa: od koncepcji do narracji.
Interdyscyplinarność, teorie, metody badawcze, Kraków 2013.
•
Cysewski Krzysztof, Teoretyczne i metodologiczne problemy badań nad
literaturą, „Pamiętnik Literacki” 1997, z. 1.
•
Czermińska Małgorzata, Autobiograficzny trójkąt. Świadectwo, wyznanie
i wyzwanie, Kraków 2000.
•
Czermińska Małgorzata, Autobiografizm: szansa czy pułapka, „Punkt”
1978, nr 4.
•
Czermińska Małgorzata, Epistolarne formy, [w:] Słownik literatury
polskiej XX wieku, zespół red. Alina Brodzka [et al.], Wrocław 1992.
•
Czermińska Małgorzata, Pomiędzy listem a powieścią, „Teksty” 1975,
nr 4.
•
Dynak Józef M., Przybyszewski i „przybyszewszczyzna” w krzywym
zwierciadle [w:] Stanisław Przybyszewski. Materiały konferencji
naukowej: Warszawa 25-26 listopad 1977 r. W 50-lecie zgonu pisarza.
Studia, red. Hanna Filipkowska, Wrocław 1982.
•
Dynak Józef, Przybyszewski. Dzieje legendy i autolegendy, Wrocław
1994.
•
Gruszewska Ludmiła, (Auto)biograficzne paradygmaty myślenia,
[w:] Literatura i komunikacja. Od listu do powieści autobiograficznej,
red. nauk. Artur Blaim, Zbigniew Maciejewski, Lublin 1998.
•
Helsztyński Stanisław, Meteory Młodej Polski, Kraków 1969.
•
Helsztyński Stanisław, Przybyszewski. Opowieść biograficzna, Warszawa
1985.
Bibliografia:
141
•
Hutnikiewicz Artur, Stanisław Przybyszewski. Legenda i rzeczywistość,
„Zeszyty Naukowe UMK w Toruniu. Nauki humanistyczno-społeczne”,
z. 48, Filologia Polska IX, Toruń 1972.
•
Kolbuszewski Jacek, Przedmowa, [w:] Józef Dynak, Przybyszewski.
Dzieje legendy i autolegendy, Wrocław 1994.
•
Kolińska Krystyna, Stachu, jego kobiety i jego dzieci, Warszawa 1994.
•
Książek Elżbieta, Tekst epistolarny w świetle etykiety językowej, Kraków
2008.
•
Kuncewiczowa Maria, Fantasia alla Polacca, Warszawa 1985.
•
Lubas-Bartoszyńska Regina, Między autobiografią a literaturą,
Warszawa 1993.
•
Makowiecki Andrzej Z., Legenda literacka - przykład Stanisława
Przybyszewskiego, [w: ] Stanisław Przybyszewski. Materiały konferencji
naukowej: Warszawa 25-26 listopad 1977 r. W 50-lecie zgonu pisarza.
Studia, red. Hanna Filipkowska, Wrocław 1982.
•
Makowiecki Andrzej Z., Poeta a pieniądz, [w:] Pieniądz w literaturze
i teatrze, Gdańsk 2000.
•
Makowiecki Andrzej Z., Trzy legendy literackie – Przybyszewski,
Witkacy, Gałczyński, Warszawa 1980.
•
Matuszek Gabriela, Der geniale Pole? Niemcy o Stanisławie
Przybyszewskim (1892-1992), Kraków 1996.
•
Mroczkowski Ireneusz, Koncepcja człowieka w ujęciu Stanisława
Przybyszewskiego, „Studia Płockie” 1981, t. IX.
•
Piechota Marek, List, [w:] Słownik literatury polskiej XIX wieku, red.
Józef Bachórz, Alina Kowalczykowa, Wrocław 2009.
•
Podraza-Kwiatkowska Maria, „Naga dusza” i „epoka mundurów”,
[w:] Stanisław Przybyszewski. Materiały konferencji naukowej:
Warszawa 25-26 listopad 1977 r. W 50-lecie zgonu pisarza. Studia, red.
Hanna Filipkowska, Wrocław 1982.
•
Popiel Magdalena, List artystyczny jako gatunek narracji epistolarnej.
O listach Stanisława Wyspiańskiego, [w:] Z dziejów form artystycznych
Bibliografia:
w literaturze polskiej, t. 85., Narracja i tożsamość (I). Narracje
w kulturze, red. Włodzimierz Bolecki, Ryszard Nycz, Warszawa 2004.
•
Przybyszewski Stanisław, Z psychologii jednostki twórczej, [w:] tenże,
Wybór pism, oprac. Roman Taborski, Wrocław, Wrocław 1966.
•
Rogacki Henryk I., Żywot Przybyszewskiego, Warszawa 1987.
•
Sikora Agata, Przemiany epistolografii a kategoria autobiograficzności,
„Kultura i Społeczeństwo” 2008, nr 1.
•
Skwarczyńska Stefania, Teoria listu, na podst. lwowskiego pierwodruku
oprac. Elżbieta Feliksiak, Mariusz Leś, Białystok 2006.
•
Skwarczyńska Stefania, Wokół teorii listu (Paradoksy), [w:] taż,
Pomiędzy historią a teorią literatury, Warszawa 1975.
•
Sławiński Janusz, List, [w:] Słownik terminów literackich, red. Janusz
Sławiński, Wrocław 1988.
•
Sobieraj Tomasz, Przybyszewski jako epistolograf, [w:] Sztuka pisania.
O liście polskim w wieku XIX, red. Jolanta Sztachelska, Elżbieta
Dąbrowicz, Białystok 2000.
•
Stern Anatol, Legendy naszych dni, Warszawa 1969 .
•
Sudolski Zbigniew, Korespondencja, [w:] Słownik literatury polskiej
XIX wieku, red. Józef Bachórz, Alina Kowalczykowa, Wrocław 2009.
•
Szczeglacka Ewa, Autobiografia czy autokreacja? O Dzienniku
sycylijskim Zygmunta Krasińskiego, [w:] Biografie romantycznych
poetów, red. Zofia Trojanowiczowa, Jerzy Borowczyk, Poznań 2007.
•
Taborski Roman, Stanisław Przybyszewski, [w:] Literatura Polska.
Przewodnik encyklopedyczny, t.2., red. kom. red. (przewodn.)
Krzyżanowski Julian, od 1976 Hernas Czesław, Warszawa 1985.
•
Taborski Roman, Wstęp, [w:] Stanisław Przybyszewski, Wybór pism,
Wrocław 1966, BN S. 1, nr 190.
•
Taborski Roman, Z dziejów scenicznych dramatów Przybyszewskiego,
[w:] Stanisław Przybyszewski. Materiały konferencji naukowej:
Warszawa 25-26 listopad 1977 r. W 50-lecie zgonu pisarza. Studia,
red. Hanna Filipowska, Wrocław 1982.
Bibliografia:
•
Trzynadlowski Jan, Małe formy literackie, Wrocław 1977.
•
Turczyn Anna, Autofikcja, czyli autobiografia psychopolifoniczna,
„Teksty Drugie” 2007, nr 1/2.
•
Walas Teresa, Stanisław Przybyszewski a dekadentyzm, [w:] Stanisław
Przybyszewski. Materiały konferencji naukowej: Warszawa 25-26
listopad 1977 r. W 50-lecie zgonu pisarza. Studia, red. Hanna
Filipkowska, Wrocław 1982.
•
Witt Wiwiana, Przybyszewski a Dostojewski (Jeszcze raz o „Biesach”
i „Dzieciach szatana”), tłum. Ewa Głębicka, [w:] Stanisław
Przybyszewski. Materiały konferencji naukowej: Warszawa 25-26
listopad 1977 r. W 50-lecie zgonu pisarza. Studia, red. Hanna
Filipkowska, Wrocław 1982.
•
Wojanowska Bożena, „Nad morzem” Stanisława Przybyszewskiego.
Mistyka i płeć, [w:] Stanisław Przybyszewski. Materiały konferencji
naukowej: Warszawa 25-26 listopad 1977 r. W 50-lecie zgonu pisarza.
Studia, red. Hanna Filipkowska, Wrocław 1982.
•
Woźniakiewicz-Dziadosz Maria, Stefanii Skwarczyńskiej teoria listu,
[w:] Literatura i komunikacja. Od listu do powieści autobiograficznej,
red. nauk. Artur Blaim, Zbigniew Maciejewski, Lublin 1998.
•
Wyka Marta, Przybyszewski - powieściopisarz, [w:] Stanisław
Przybyszewski. Materiały konferencji naukowej: Warszawa 25-26
listopad 1977 r. W 50-lecie zgonu pisarza. Studia, red. Hanna
Filipkowska, Wrocław 1982.
•
Zengel Ryszard, Wieczna legenda Przybyszewskiego, [w:] Mit przygody
i inne szkice literackie, wyb. i wstępem opatrzył Tomasz Burek,
Warszawa 1970.
•
Ziejka Franciszek, Miasto poetów, Kraków 2005.
•
Żmigrodzka Maria, Osobowość i życie pisarza w monografii historyczno
literackiej, [w:] Problemy metodologiczne współczesnego
literaturoznawstwa, Kraków 1976, s. 98.
Bibliografia:
•
http://pl.wikipedia.org/wiki/Stanisław_Przybyszewski
[online: 23.05.2014]
•
http://stachu-przybyszewski.pl/ [online: 23.05.2014]
Literatura pomocnicza:
•
Giera Janusz, List jako przesyłka pocztowa. Rys historyczny,
[w:] Literatura i komunikacja. Od listu do powieści autobiograficznej,
red. nauk. Artur Blaim, Zbigniew Maciejewski, Lublin 1998.
•
Graczyk Ewa, Ćma. O Stanisławie Przybyszewskiej, Warszawa 1994.
•
Gutowski Wojciech, Konstelacja Przybyszewskiego, Toruń 2008.
•
Kosicka Jadwiga., Gerould Daniel, A life of solitude. Stanisława
Przybyszewska: a biographical study with selected letters, Northwestern
University Press, Evaston, Ill., 1989.
•
Kossak Ewa, Dagny Przybyszewska. Zbłąkana gwiazda, Warszawa 1975.
•
Kowszewicz Anna, Motywacje używania narkotyków w kręgach polskich
elit od połowy XIX wieku do roku 1939, rozprawa doktorska napisana
pod kierunkiem Bohdana Lapisa na Uniwersytecie im. Adama
Mickiewicza w Poznaniu, Poznań 2014,
https://www.repozytorium.amu.edu.pl/jspui/handle/10593/11896
[online : 08.12.2014].
•
Lejeune Philippe, Pakt autobiograficzny, tłum A. W. Labuda, „Teksty”
1975, nr 5.
•
Lejeune Philippe, Wariacje na temat pewnego paktu: o autobiografii,
red. Regina Lubas-Bartoszyńska, tłum. Wincenty Grajewski, Kraków
2007.
•
Lewandowski Tomasz, Dramat intelektu. Biografia literacka Stanisławy
Przybyszewskiej, Gdańsk 1982.
•
Lewko Marian, Obecność Skandynawów w polskiej kulturze teatralnej
w latach 1876-1918, Lublin 1996.
Bibliografia:
•
Lishaugen Roar, Dagny Juel. Tro, håp og undergang, Oslo 2002.
•
Niemirowski Wieńczysław A., Stanisław Przybyszewski in Berlin (1889-
1898), [w:] Literarusches Leben in Berlin, Bd. 1. 1871-1933, hg. von
Peter Wruck, Berlin 1987.
•
Norseng Mary Kay, Dagny. Dagny Juel Przybyszewska; the Woman and
the Myth, Seattle & London, 1991.
•
Sawicka Aleksandra, Dagny Juel Przybyszewska – fakty i legendy,
Gdańsk 2006.
•
Sławiński Janusz, Myśl na temat: biografia pisarza jako jednostka
procesu historycznoliterackiego, [w:] Próby teoretycznoliterackie. Prace
wybrane, t. 4., Kraków 2000.
•
Weiss Tomasz, Fryderyk Nietzsche w piśmiennictwie polskim lat 1890-
1914, Wrocław-Kraków 1961.