1
Homeopatia. Państwowy przekręt wszechczasów
Prof. zw. dr hab. med. Andrzej Gregosiewicz
Gdzie leży prawda o homeopatii? Odpowiedź jest prosta. Zjawiska mierzalne i powtarzalne można
testować naukowo i wskazać dokładnie, co jest prawdą, a co fałszem. Homeopatia, chociaż zawsze
pretendowała do uznania jej za medycynę - poddana takim testom - jawiła się, jako oczywista
groteska naukowa. A to dlatego, że wszystkie jej teoretyczne założenia oraz „technologia” produkcji
„leków” homeopatycznych są niezgodne z uniwersalnymi prawami nauki. Z logicznego punktu
widzenia jest to więc fałsz, a ponieważ homeopaci, opierając się świadomie na kłamliwych danych,
„leczą” ludzi - jest to oszustwo. Biorąc zaś pod uwagę społeczne normy - przestępstwo.
Poniższy tekst składa się z trzech części. W pierwszej opisuję medyczną istotę oszustwa.
W części drugiej udowadniam, że do tego oszukańczego biznesu, „dopasowano” (mówiąc
eufemistycznie) prawo. Część trzecia to propozycje rozwiązań problemu i apel w tej sprawie do
Ministra Sprawiedliwości.
CZĘŚĆ I.
HISTORIA NATURALNA HOMEOPATYCZNEGO OSZUSTWA S. HAHNEMANNA
Pod koniec XVIII wieku, współczesny S. Hahnemannowi, Franz Mesmer „odkrył” magnetyzm
zwierzęcy i zastosował go, jako leczniczy fluid do wywoływania w ciele pacjenta terapeutycznego
przypływu i odpływu (?), a także harmonizowania nierównomiernego rozłożenie fluidów nerwowych.
Pacjenci (zwłaszcza kobiety) byli zachwyceni…. Ambitny Hahnemann nie mógł przeboleć sukcesu
„kolegi”. Marzył o własnej metodzie leczenia, która uczyniłaby go sławnym. I nagle …jak deus ex
machina pojawiło się rozwiązanie problemu. Oto, w czasie seansu spirytystycznego, doznał
niezwykłej iluminacji, która pozwoliła mu na sformułowanie zasad nowej, magicznej „medycyny”,
której nie obowiązują uniwersalne prawa nauki.
Poznajmy więc teorię, która wyjaśnia przyczyny wszystkich chorób, opisuje technologię produkcji in
vitro leczniczych fluidów, a także wprowadza zasadę postępowania leczniczego, wg której podobne
należy leczyć podobnym. Na głębszą analizę tej okultystycznej bredni szkoda czasu, gdyż nauka nie
dyskutuje z oczywistymi absurdami. Niezorientowanym wyjaśniam tylko, że powyższe zdanie da się
przełożyć na stwierdzenie: „wodę należy suszyć wodą”.
Zacytujmy jednak samego Hahnemanna. Majaczy on tak: „wszystkie choroby są spowodowane przez
trzy „miazmaty”, a to 1/ świerzb, 2/ kiłę i 3/ rzeżączkę („gruźlicowość” i „rakowość” dodano później).
W celu znalezienia „lekarstw” na choroby spowodowane przez w/w miazmaty przeprowadza się (do
dzisiaj) tzw. „próby lekowe”. Wyglądają one następująco: zdrowym ludziom podaje się różne
mieszanki związków roślinnych, mineralnych lub zwierzęcych i obserwuje objawy. Efekty opisuje (w
2006 roku) lekarz homeopata Ewa Zygadlewicz: „One (przypadkowo dobrane substancje - przyp. A.G.)
po pewnym czasie zaczynają wytwarzać objawy. Są to różne objawy psychiczne, typu niepokój, pewne
myśli, sny, które mogą się pojawiać. O czym te sny są - trzeba dokładnie spisać. Plus objawy
narządowe: bolała mnie prawa noga, swędziało prawe ucho, coś tam zaczynało szumieć, jakieś zmiany
się pokazywały, kolka, czy temu podobne objawy”.
Przytoczony cytat pochodzi z wystąpienia lek. E.Z. w filmie „Tajemnica homeopatii” (TV Polsat). Z tego
samego źródła pochodzą zamieszczone poniżej zdjęcia, które prezentuję za zgodą reżysera L.
Dokowicza.
2
Jeżeli chory cierpi na podobne objawy (np. „niepokój, szumienie czegoś, kolkę i swędzenie prawego
ucha”) homeopata przepisuje mu substancję, która te objawy „wywołała”. Przedtem jednak substancję
tę rozcieńcza. W przypadku znanego „leku na grypę” o nazwie oscillococcinum (Boiron) odbywa się to
następująco: do jednej kropli wyciągu z wątróbki i serca dzikiej kaczki (równie dobrze mógłby to być
ekstrakt ze śledziony wrony – przyp. A. G.) dodaje się 99 kropli wody (ryc. 1) i uderza fiolką 10 razy w
skórzaną poduszkę (ryc. 2). Z powstałego roztworu pobiera się jedną kroplę, dodaje 99 kropli wody i
10 razy uderza się w skórzaną poduszkę. Z powstałego roztworu pobiera się…. (i tak 200 razy).
Ciekawy jestem, czy w nowoczesnych zakładach homeopatycznych powyższy algorytm produkcji jest
monitorowany przez komputery, czy przez „żywych” okultystów.
Ryc. 1. Kroplomierz i fiolka. Kompletnie wyposażona linia produkcyjna "leków" homeopatycznych.
Ryc. 2. Technologia produkcji „leków” homeopatycznych. W przypadku oscillococcinum, po każdym
stukrotnym (102) rozcieńczeniu wodą wyciągu z kaczych podrobów, fiolką z uzyskanym roztworem
uderza się 10 razy w skórzaną poduszkę (ortodoksi dopuszczają opcję z używaniem – zamiast
poduszki - książki oprawionej w skórę). Przypuśćmy, że opisana operacja została już wykonana 12
razy. Wtedy, wg prostych obliczeń, w fiolce (używanej w charakterze shakera) nie będzie już ani
jednej kaczej molekuły. Od tej chwili, do czasu powstania ostatecznej formy farmaceutycznej „leku”,
będzie się jeszcze 188 razy rozcieńczać wodę z wodą.
Wg producentów, w czasie uderzania shakerem o skórzaną poduszkę zachodzi proces „dynamizacji”
(określenie nieznane nauce), podczas której woda „zapamiętuje informację o własnościach
leczniczych” rozcieńczanej substancji. W miarę ubywania tej substancji z roztworu, wzrasta
skuteczność wody, jako „leku”. Największa jest wtedy, gdy w roztworze nie ma już ani jednej
cząsteczki substancji wyjściowej. Przy produkcji oscillococcinum „dynamizację” wykonuje się 200
razy (oznaczenie na opakowaniu leku – 200 K), co, jak łatwo obliczyć, daje rozcieńczenie 1 : 10400
(200 x 102). W efekcie shaker będzie zawierał wyłącznie wodę, której użyto do „produkcji leku”.
Teraz wystarczy nasączyć tą wodą cukier, poczekać, aż odparuje i „pozostawi” w granulkach
„elektromagnetyczną informację leczniczą” (ryc. 3).
Jest tylko jeden problem: z II zasady termodynamiki wynika, że informacja w przyrodzie nie istnieje
bez energii. A więc zasadne jest pytanie: jak zasilane są cukrowe granulki przez 3, 4, 5, 6 lat (termin
ważności ”lekarstwa”)?
A z matematycznego punktu widzenia? Pomyślmy… rozcieńczenie 1 do 10400. Czy to jest fizycznie
możliwe? Zanim odpowiem - zacytuję dwie ciekawostki: 1/ od początku istnienia Wszechświata do
moich tegorocznych imienin (Andrzeja) upłynęło ok. 1018 sekund; 2/ nasz Wszechświat zbudowany
jest z ok. 1077 molekuł (www-users.mat.uni.torun.pl/~kombo/duze.html). Niektóre publikacje
określają tę wartość na 1078-82 lub 10100 (http://www.staff.amu.edu.pl/~pkisz/medycyna.htm).
Ryc. 3. Produkcja zakończona. „Elektromagnetyczna informacja lecznicza” zawarta jest teraz w każdej
z miliona granulek wsypanych do wiadra. Jakżeż wielkie promieniowanie emituje zawartość tego
pojemnika. Aż dziw bierze, że osoba stojąca z boku jeszcze żyje.
Ciekawe, prawda? Oczywiście, fizyczne wyobrażenie liczby 10400 (jedynka i czterysta zer) jest
możliwe, ale tylko wtedy, jeśli będzie traktowane jako dowód na istnienie Boga. Albo dowód na
prawdziwość teorii strun, czyli istnienia nieskończonej ilości Wszechświatów równoległych
połączonych czarnymi dziurami, przez które wędrują UFO rozwożące oscillo-colę. Albo na to, że
technologia produkcji „leków” homeopatycznych to kpiny z matematyki i fizyki. Wg Pitagorasa, tylko
3
liczby pozwalają uchwycić prawdziwą naturę Wszechświata. A liczby mówią, że homeopatia jest
oszustwem, co potwierdza m.in. prawo Avogadra (http://pl.wikipedia.org/wiki/Liczba_Avogadra).
„Pamięć wody” – ciężki przypadek infantylizmu naukowego
Profesor Marek Kosmulski jest znanym w świecie chemikiem, kierownikiem Katedry Elektrochemii
Politechniki Lubelskiej. Na moją prośbę, w artykule pt.: „Krótka pamięć wody” („Służba Zdrowia,
2006) rozprawia się z twierdzeniami o istnieniu zjawiska, które jest istotą homeopatii. Przedstawiam
kilka cytatów: (…) Poszczególne cząsteczki wody w roztworze różnią się stanem energetycznym,
który ciągle się zmienia wskutek zderzeń między cząsteczkami oraz absoprcji i emisji promieniowania
elektromagnetycznego. Czas trwania poszczególnych stanów jest rzędu piko-, a co najwyżej
nanosekund. Zanim więc zdążymy cokolwiek pomyśleć, a tym bardziej zrobić z takim roztworem,
zachodzi w nim trudna do wyobrażenia liczba przejść energetycznych.
Panowie producenci “leków” homeopatycznych: „pamięć wody” trwająca 0, 000000000001 sek. jest
chyba zbyt krótka, jak na Wasze potrzeby. Ale, co tam. Załóżmy, że jest trwała. Co wtedy? Posłuchajcie
eksperta: (…) wtedy każda cząsteczka wody w biosferze miałaby zapisane w swojej pamięci spotkania
ze wszystkimi powszechnie występującymi substancjami chemicznymi (…). Zresztą same leki
homeopatyczne kupione w aptece też wracają do obiegu po przejściu przez kanalizację i oczyszczalnie
ścieków. A skoro tak, to po co wydawać pieniądze – wystarczy nałapać deszczówki.
I na koniec, informacja znana chyba wszystkim maturzystom: (…) Woda bez przerwy ulega dysocjacji
na jony wodorowe i wodorotlenowe. (…) Skutek jest taki, że po paru sekundach nie ma praktycznie
cząsteczki wody, która nie przeszłaby choć raz przez stan zdysocjowany (a więc przez reakcję
chemiczną). Ergo – reakcja zaszła i pamięć przepadła.
A z nią homeopatia. Niestety, nie wszyscy to rozumieją i nadal majaczą o „kwantowym” mechanizmie
działania wody lub cukru na ustrój ludzki.
Kłamstwa i anegdoty na temat „leków” homeopatycznych
„Leki” homeopatyczne wzmacniają układ odpornościowy ustroju ludzkiego twierdzą producenci. Tyle
tylko, że nie ma wiarygodnych publikacji naukowych na ten temat, zawartych w prestiżowych
periodykach. (www.medicus.lublin.pl/2006/06/25a_kosmulski.htm).
Pisemka homeopatyczne prezentują zaś takie brednie, od których włos się jeży na głowie. Np.
propagują leczenie: 1/ wybuchów głupkowatego śmiechu, 2/ wzwodów w czasie jazdy pojazdem, 3/
wzdrygnięć, 4/ żalu z powodu niskich zarobków, 5/ lęku przed czymś, co może wyłonić się z
ciemnego kąta itp. (www.dia.com.pl/PobierzB.php?id=55). Z drugiej strony homeopaci biorą się za
leczenie nowotworów, np. przy pomocy tuberkuliny bydlęcej rozcieńczonej w stosunku 1 do
10100000 (www.homeopatia.net.pl/hompr1a.htm). A to już nie jest śmieszne, bo wiemy, że
tuberkulinę stosuje się jedynie jako test wykrywający ewentualne zakażenie gruźlicą
(europa.eu.int/eur-lex/pl/dd/docs/1997/31997L0012-PL.doc).
Jak dotąd, znalazł się tylko jeden szaleniec, który próbował oszukać recenzentów prestiżowego
czasopisma „Nature”. Był to naukowy guru francuskich homeopatów – J. Benveniste. Ostatecznie, za
swoje „odkrycia” (na temat wzmacniania układu odpornościowego przez leki homeopatyczne oraz
przesyłania „pamięci wody” przez telefon i Internet) otrzymał dwukrotnie od Uniwersytetu Harvarda
nagrodę Ig-Nobla (ang. ignoble – haniebny, podły) - www.republika.pl/chorzow4lo/ig.htm
4
Zdobywca zwykłej nagrody Nobla w dziedzinie chemii, prof. Dudley Herschbach, tak uzasadniał w
czasie uroczystej uniwersyteckiej gali wybór J. Benveniste na durnia roku: …przeprowadziłem
podobne eksperymenty z wodą, co do której miałem pewność, że obcowała z substancjami
organicznymi i rzeczywiście może pamiętać tego rodzaju oddziaływania. Jeden z eksperymentów
nagrałem i teraz chciałbym wam go odtworzyć (w tym momencie prof. Herschbach puścił nagrany na
taśmę magnetofonową odgłos wody spuszczanej w toalecie). Mam nadzieję, że wszyscy dobrze to
usłyszeliście (M. Abrams, IgNobel Prizes, Orion Books LRD, GB, 2002).
Skutki dystrybucji „leków” homeopatycznych przez apteki
„Kuracje” homeopatyczne mogą być pośrednią przyczyną śmierci.
W 1998 roku prof. M. Pawlicki (Instytut Onkologii, Kraków) stwierdził, że w Polsce, każdego roku, co
najmniej 5 tysięcy chorych na raka umiera z powodu opóźnienia właściwej terapii zastępowanej przez
„medycynę” alternatywną (http://polscy-lekarze.net/komunikaty/kom30.html). W wypowiedzi z
2006 roku prof. Pawlicki (OZON) wspomniał, że tylko w ciągu ostatnich 2 tygodni miał do czynienia z
czterema chorymi na raka ludźmi, którzy „wpadli” w ręce homeopatów. Dwoje z nich ma śladowe
szanse na przeżycie (www.ozon.pl/a_tygodnikozon_2_21_1116_2006_4_2.html). Wszyscy nabywali
„alternatywne leki” w aptekach, co, jak zapewne sądzili, gwarantuje im, że prawdziwa medycyna
akceptuje ten rodzaj „leczenia”.
Od czasu pierwszej wypowiedzi prof. M. Pawlickiego minęło 8 lat. Przez ten czas prawdopodobnie
zmarło około 40 tysięcy pacjentów oszukanych przez „specjalistów” niekonwencjonalnych terapii.
Liczba zgonów spowodowanych przez stosowanie (opóźniających właściwe leczenie) „terapii”
homeopatycznych jest trudna do ustalenia, lecz biorąc pod uwagę, że jest to najpopularniejsza metoda
„leczenia” inaczej, można się spodziewać, że dość znaczna.
Co na to opinia publiczna?
Nic, bo przedstawione informacje nie mają szansy, by dotrzeć do szerokiej opinii publicznej, tym
bardziej, że ten proceder (jako powszechny) jest „niewidzialny”!
POZA TYM, KTÓRY PRODUCENT TELEWIZYJNY (NAWET TEN „PUBLICZNY”) LUB WYDAWCA
OGÓLNOPOLSKICH, WIELKONAKŁADOWYCH, OPINIOTWÓRCZYCH "CZASOPISM" ZGODZIŁBY SIĘ NA
OPUBLIKOWANIE TEKSTU NA TEN TEMAT, SKORO REKLAMODAWCY HOMEOPATYCZNI SĄ DLA
NICH KACZKĄ ZNOSZĄCĄ ZŁOTE JAJKA.
NA MARGINESIE: Z JEDNEJ KACZKI MOŻNA WYPRODUKOWAĆ OSCILLOCOCCINUM WARTOŚCI 20
MILIONÓW DOLARÓW (www.opoka.org.pl/biblioteka/I/IC/prof.html)
WSZYSTKO JASNE?
POZORNIE…
Problem polega bowiem na tym, że nikt nie ma pojęcia, czym jest rzeczywiście homeopatia? Niemal
wszyscy są przekonani, że jest to "leczenie małymi dawkami leków", a więc jest bezpieczne i, być
może, skuteczne. Tylko nieliczni orientują się, że "lek" homeopatyczny typu oscillococcinum nie
zawiera ani jednej molekuły substancji "leczniczej".
Na powszechność (w domyśle: „zgodną z prawem”) tego pseudo-leczniczego działania dali się nabrać
niemal wszyscy; niestety, łącznie z wieloma lekarzami. Ci ostatni wstydzą się swojej naiwności i
milczą. Tylko ja, od wielu lat, staram się prowadzić działalność edukacyjną. Z nadzieją, że dla
wszystkich myślących ludzi, podane przeze mnie informacje, będą oczywistym dowodem, że
5
homeopatia to wyjątkowo bezczelne oszustwo. Wystarczy spojrzeć na jego elementy. Wszystkie
razem i każdy z nich z osobna jest kłamliwy. Prześledźmy je po kolei:
1. „Próby lekowe”, czyli uzasadnianie produkcji „niczego”,
2. Produkcja „niczego”,
3. Magiczny sposób ustalania wielkości pojedynczej dawki „niczego”,
4. Określanie wskazań do stosowania „niczego”,
5. Opisywanie mechanizmu działania „niczego”,
6. Umieszczanie niezrozumiałych dla pacjentów oznaczeń na opakowaniach „leków” zawierających
„nic”,
7. Informowanie chorych, że „nic” ma działanie lecznicze,
8. Zatajanie informacji, że „nic” działa wyłącznie na zasadzie placebo.
Oto czym jest homeopatia. Prawdziwe pieniądze za fałszywe leki. Miliony dolarów za „nic” w słodkiej
granulce. Doprawdy, bardziej genialnego, doprowadzonego do perfekcji, a przy tym zalegalizowanego
oszustwa, nie było dotąd w historii ludzkości.
Mamy wybór
Na świecie istnieją przemyślane i logiczne wzorce postępowania wobec homeopatii. W USA, lekarz z
tytułem medical doctor (lek. med.) nie może stosować homeopatii, pod rygorem odebrania licencji.
Gdy nie stosuje się do tych zasad, może zostać skazany na więzienie. Oczywiście, homeopatia nie jest
w USA prawnie zabroniona, ale każdy pacjent homeopaty musi być obowiązkowo poinformowany, że
„terapeuta” ten nie ma licencji medycznej, a „leczenie” odbywa się na ryzyko pacjenta.
Amerykańska Rada ds. Zwalczania Oszustw Leczniczych ostrzegła, że „sekciarska istota homeopatii
budzi poważne pytania dotyczące wiarygodności badaczy - zwolenników homeopatii” (NCAHF
Position Paper on Homeopathy. Loma Linda, CA.: National Council Against Health Fraud, 1994 -
www.ncahf.net/pp/homeop.html). Jak widać, różnice wynikające z europejskich i amerykańskich
sposobów traktowania homeopatii, są „śmiertelnie” niebezpieczne dla polskich pacjentów. Ja,
osobiście, nie widzę żadnego powodu, dla którego w Polsce musi być stosowany model „europejski”.
Jedynym racjonalnym wytłumaczeniem braku oficjalnego rozdzielenia w Polsce homeopatii od
medycyny mogłaby być obawa (czyja?) przed ewentualnymi stratami finansowymi.
CZĘŚĆ II.
POLSKIE PARADOKSY USTAWOWE
„Prawo farmaceutyczne” jest przykładem ustawy, która w rzetelny sposób zabezpiecza dobro
publiczne. Nakazuje bowiem stosowanie rygorystycznych procedur kontrolnych chroniących polski
rynek przed wprowadzeniem do obrotu medykamentów niepewnych, niesprawdzonych,
przeterminowanych, fałszywych, nieskutecznych itp. Ominięcie tych procedur zagrożone jest
surowymi karami. I słusznie. Narażanie, na masową skalę, zdrowia i życia ludzkiego to ciężkie
6
przestępstwo. Jest tylko jeden problem. Co zrobić, gdy autorzy ustawy, dla sobie tylko wiadomych
celów, tworzą zapisy powodujące, że zagrożenia te stają się realne?
Cytuję art. 21, ust. 7 wspomnianej ustawy: PRODUKTY HOMEOPATYCZNE (…) NIE WYMAGAJĄ
DOWODÓW SKUTECZNOŚCI TERAPEUTYCZNEJ.
Chyba wszyscy zgodzą się ze mną, że gdyby nie powszechny dostęp do tekstu ustawy
(http://bap-psp.lex.pl/serwis/du/2004/0533.htm), nikt nie uwierzyłby mi, że sformułowanie to nie
jest głupim dowcipem. Więc skąd to jawne naigrywanie się z chorych ludzi?. Kto to wymyślił? Nie
wierzę w zespołowy debilizm autorów ustawy. Ba, jestem pewien, że można łatwo zidentyfikować
nazwiska ludzi, którzy przeforsowali ten - śmiertelnie niebezpieczny społecznie - zapis. Ciekawe, jak
przekonano właścicieli tych nazwisk, by podjęli ryzyko stanięcia w przyszłości przed komisją śledczą.
Ryzykanci zdawali sobie chyba sprawę, że nie zdołają wytłumaczyć, dlaczego pozwolili kilku
francuskim i niemieckim para-farmaceutycznym koncernom na - warte miliony - zmonopolizowanie
nieświadomości polskich pacjentów. Zapewne jednak wysokość prowizji ogłupiła ich do tego stopnia,
że dodali jeszcze jeden horrendalny zapis (cytuję): PRODUKTY HOMEOPATYCZNE (…) PODLEGAJĄ
UPROSZCZONEJ PROCEDURZE DOPUSZCZENIA DO OBROTU (to znaczy: bez żadnych badań !; jedynie
na podstawie pozytywnej opinii produktu w periodykach typu: „Homeopatia kliniczna”, „Homeopatia
praktyczna”, „Homeopatia domowa”, Homeopatia klasyczna”, „Homeopatia Rodzinna”, „Homeopatia
Polska”, Homeopatia Naukowa” i „Postępy Homeopatii”.
To nie koniec absurdu legislacyjnego (cytuję): DO WNIOSKU (o dopuszczenie leku do obrotu – przyp.
A.G.) NALEŻY DOŁĄCZYĆ: OPIS PROCESU WYTWARZANIA, w tym OPIS SPOSOBU ROZCIEŃCZANIA I
DYNAMIZACJI.
Myśląc, że zwariowałem, sprawdziłem program specjalizacji z farmacji aptecznej. I co zobaczyłem?
Kolejny, koszmarny absurd: „(…) znajomość zasad terapii homeopatycznej” jest jednym z warunków
uzyskania specjalizacji itd. Zasady te można zgłębić na obowiązkowych kursach, które odbywają się w
„jednostkach organizacyjnych szkoleń podyplomowych przy wydziałach farmaceutycznych Akademii
Medycznych” (www.mcoipz.com.pl/odkm/farmacja.htm). Komentować?
Opinie na temat zapisu, że „Produkty homeopatyczne nie muszą wykazywać
dowodów skuteczności terapeutycznej”(artykuł 21, ust. 7 „Prawa farmaceutycznego”)
1. PROF. ZW. DR HAB. MED. DR H.C. MACIEJ LATALSKI, PRZEWODNICZĄCY RADY NAUKOWEJ PRZY
MINISTRZE ZDROWIA: (…) Cytowany zapis jest w sposób oczywisty niezgodny z konstytucyjnie
gwarantowanym prawem do ochrony zdrowia (Konstytucja RP; art. 68 ust. 1, 2, 3 i 4) i z nieznanego
powodu promuje wyłącznie producentów nieskutecznych „leków homeopatycznych”, które mogą być
wprowadzane do obrotu w sposób uproszczony. Jestem zdania, że otworzenie furtki ustawowej
wyłącznie dla producentów leków nieskutecznych jest groźne społecznie i wymaga dokładnego
wyjaśnienia przez niezależny organ kontrolny (www.medicus.lublin.pl/2006/03/index.htm)
2 . DR KONSTANTY RADZIWIŁŁ – PREZES NACZELNEJ RADY LEKARSKIEJ: „(…) jeśli jakiś preparat
nazywamy lekiem, powinny być dowody skuteczności jego działania. Nie rozumiem, dlaczego wobec
części takich preparatów obowiązuje inna zasada. Przecież to wprowadza pacjentów w błąd: kupują
coś, co działa tak samo, jak placebo” (www.sluzbazdrowia.com.pl/html/more3556f.php)
3. PROF. JACEK SŁAWIŃSKI - NARODOWY INSTYTUT ZDROWIA PUBLICZNEGO: „(…) w Prawie
farmaceutycznym zapisano głupotę (…) Jestem przekonany, że sąd przyzna rację każdemu choremu,
który oskarży homeopatę o nieskuteczne leczenie”
(www.sluzbazdrowia.com.pl/html/more3556k.php).
7
4. PROF. JOLANTA. ORŁOWSKA-HEITZMAN - NACZELNY RZECZNIK ODPOWIEDZIALNOŚCI
ZAWODOWEJ: „(...) albo leczymy, albo bawimy się w leczenie, a pacjentem bawić się nie wolno”
(www.sluzbazdrowia.com.pl/html/more3556l.php).
5. PREZYDIUM LUBELSKIEJ IZBY LEKARSKIEJ: „(…) w grę może wchodzić niezgodny z polskim
prawem lobbing”( www.medicus.lublin.pl/2006/03/index.htm).
Czy nasi „parlamentarzyści” posiadają większą wiedzę medyczną, niż w/w osoby i instytucje?
Państwo prawa?
Polskie władze publiczne nie panują nad niekontrolowanym rozwojem oszustw leczniczych,
zwłaszcza homeopatii. Wynika to z niekompetencji lub niemożności zlikwidowania gigantycznego,
korupcyjnego układu, którego macki mogą sięgać establishmentu politycznego. Chodzi bowiem o
wielkie pieniądze. Polska jest bardzo atrakcyjnym rynkiem zbytu dla fałszywych leków
homeopatycznych, ze względu na wielką liczbę ludzi otumanionych medialną ezoteryką.
Uzasadnienie (z uwzględnieniem trójpodziału władzy):
WŁADZA USTAWODAWCZA legalizuje homeopatię – okultystyczną groteskę sprzed 200 lat,
demaskowaną wielokrotnie przez światowe autorytety naukowe. Sejmowa Komisja Zdrowia
zapomina (?) o MEDYCYNIE OPARTEJ NA DOWODACH i lekceważy wiarygodne opinie (Lancet, 2006 -
www.thelancet.com.journals/lancet/article/PIISO!40673605671772/abstract, Służba Zdrowia, 2006
- www.sluzbazdrowia.com.pl/html/more3556a.php) na temat oszustw leczniczych oraz (co już mnie
nie dziwi) ignoruje raport Instytutu Onkologii w Krakowie na temat przerażających skutków
„alternatywnych metod leczenia” (5 tysięcy zmarłych rocznie).
Francuski koncern Boiron oświadcza zaś (ustami polskiego pełnomocnika – Pani Joanny Karniol i Jej
substytuta Dariusza Pluty), że informacje na temat śmierci pacjentów to demagogia (sic!). Pytam: skąd
substytut ma takie informacje?
Pytam dalej: ilu polskich pacjentów musi jeszcze umrzeć, by polskie władze publiczne zaczęły
respektować fakty przedstawiane przez polskich naukowców, a nie opinie francuskich producentów
szamańskich „leków” i „europejskie” dyrektywy autorstwa obłąkanych czcicieli „medycyny” Ery
Wodnika. Zwłaszcza, że w środowisku medycznym - bardzo niepochlebnie komentowany jest fakt
finansowania przez polskie Ministerstwo Zdrowia - homeopatycznych (m.in.) metod leczenia Jacka
Kaczmarskiego (www.kaczmarski.art.pl/media/artykuly/puls_medycyny.php). Czy tego - tzw.
holistycznego - sposobu leczenia nie można nazwać „pełzającą eutanazją”?
WŁADZA WYKONAWCZA powołuje na prezesa Urzędu Rejestracji Produktów Leczniczych doktora
farmacji (?) L. Borkowskiego, który z całą powagą (Gazeta Wyborcza, 9.06.06, Lublin) potwierdza
istnienie anegdotycznych zjawisk typu „pamięć wody” . Krótko mówiąc, ten geniusz wyrzuca na
śmietnik uniwersalne prawa przyrody i całą współczesną naukę, by zrobić miejsce dla homeopatii.
Dzięki temu w aptekach można kupić preparaty, które działają na zasadzie przekazywania choremu
„duchowych informacji leczniczych” przenoszonych przez „fale elektromagnetyczne”. Czy ktoś tu nie
zwariował? A jeśli tak, to za ile? Przypomnę, że amerykańska Agencja ds. Żywności i Lekarstw (FDA)
odebrała certyfikaty wszystkim „lekom” homeopatycznym (www.racjonalista.pl/kk.php/s,3889)
przed 1970 rokiem. Tak, Panowie Urzędnicy od Ochrony Zdrowia, praktyczni Amerykanie już 36 lat
temu (sic !) rozstrzygnęli problem homeopatii.
8
WŁADZA SĄDOWNICZA jako niezawisła, dysponuje możliwością rozstrzygania (i rozstrzyga) nawet
najbardziej specjalistyczne, kontrowersje naukowe. Są to rozstrzygnięcia ostateczne, mimo, że
dotyczą niekiedy spraw znanych małej grupce specjalistów.
A ja? Ja jestem tylko lekarzem. Nie mam żadnej władzy. Mogę tylko uprzejmie prosić „WŁADZĘ
CZWARTĄ”, by zamieściła komunikat o następującej treści:
Drodzy rodzice chorych dzieci - jeżeli po nieskutecznym „leczeniu” homeopatycznym, np. grypy, okaże
się, że były to np. początki białaczki, nie miejcie złudzeń, winnych nie znajdziecie. Opóźnienie (przez
„terapię” homeopatyczną) leczenia raka krwi u waszego dziecka jest zgodne z polskim prawem. Nie
wierzycie? zajrzyjcie do artykułu 21 ustawy „Prawo farmaceutyczne”.
Tak oto, polska medycyna, polskie ustawodawstwo i polskie prawo zeszły na psi (Ψ – grecka litera
oznaczająca zjawiska para-normalne).
Ryc. 4. Autor z pacjentem, któremu w Klinice Ortopedii Dziecięcej w Lublinie wydłużono kończynę
(wada wrodzona) o 40 cm. Do pełnego wyrównania długości kończyn pozostaje jeszcze ok. 18 cm.
Ja, osobiście, uratowałem kilka tysięcy dzieci od kalectwa i robię to nadal (ryc. 4). A co robią
polskie władze publiczne? Ułatwiają koncernom wyłudzanie od polskich pacjentów prawdziwych
pieniędzy za fałszywe leki. Sądzę tedy, że Trybunał Konstytucyjny powinien wystosować pytanie do
ustawodawcy: kto i w jaki sposób lobbował za powstaniem prawa niezgodnego z Konstytucją Dla
ułatwienia Trybunałowi odpowiedzi, prezentuję chronologiczny ciąg zdarzeń:
1/ polska ustawa „Prawo farmaceutyczne” zabrania wprowadzania do obrotu nieskutecznych leków
2/ wiadomo, że leki homeopatyczne są nieskuteczne, gdyż stopień ich rozcieńczenia w wodzie
wyklucza obecność (poza naturalnymi zanieczyszczeniami) jakiejkolwiek aktywnej substancji
3/ w ustawie „Prawo farmaceutyczne” pojawia się zapis, że importowane do Polski „produkty
homeopatyczne, nie wykazujące skuteczności terapeutycznej, mogą być dopuszczane do obrotu w
sposób uproszczony.
4/ Urząd Rejestracji Produktów Leczniczych decyduje, że „produkty homeopatyczne, nie wykazujące
skuteczności terapeutycznej, mogą być dopuszczane do obrotu w sposób uproszczony”.
5/ Do polskich aptek trafiają „produkty homeopatyczne, nie wykazujące skuteczności terapeutycznej”
6/ Chorzy kupują „produkty homeopatyczne, nie wykazujące skuteczności terapeutycznej”
Czy to nie jest przestępstwo?
CZĘŚĆ III
CO NALEZY ZROBIĆ?
To proste. Wystarczy oddzielić homeopatię od medycyny, czyli wrócić do normalności. Jak to zrobić?
Np. tak:
1/ Całkowicie usunąć artykuł 21 z ustawy „Prawo farmaceutyczne”. W efekcie homeopatia usadowi
się w swojej naturalnej niszy, czyli na targach „medycyny” naturalnej. Społeczeństwo otrzyma
9
czytelny sygnał, że państwo nie bierze odpowiedzialności za szamańskie metody leczenia.
2/ Wydać zakaz nauczania homeopatii w państwowych uczelniach medycznych oraz bezwzględnie
egzekwować art. 57 Kodeksu Etyki Lekarskiej mówiący o tym, że lekarzowi nie wolno posługiwać
się metodami postępowania (…) nie zweryfikowanymi naukowo.
3/ Wydać zakaz rejestracji i wprowadzania do obrotu „leków” homeopatycznych (wzorem FDA)
4/ Wydać zakaz dystrybucji „leków” homeopatycznych przez apteki, które są powszechnie koja-
rzone z prawdziwą medycyną. Cukrowe granulki mogą być sprzedawane w supermarketach,
kioskach Ruchu, stacjach benzynowych itp. Tam jest ich miejsce; obok gumy do żucia i chipsów.
4/ Wszcząć śledztwo w sprawie umieszczenia w ustawie „Prawo farmaceutyczne” korupcjogennego
zapisu mówiącego o tym, że „produkty homeopatyczne nie muszą wykazywać dowodów skutecz-
ności terapeutycznej”.
Apel do ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobro
Szanowny Panie Ministrze.
W ustawie „Prawo farmaceutyczne” figuruje niewiarygodny, korupcjogenny, niezgodny z Konstytucją i
zdrowym rozsądkiem zapis mówiący, że „niektóre leki nie muszą leczyć” (chodzi o „leki”
homeopatyczne). Zapis taki stanowi zagrożenie dla zdrowia i życia obywateli naszego kraju.
Przypominam, że głównymi, finansowymi beneficjentami tego zapisu są francuskie i niemieckie
koncerny homeopatyczne.
Polskie władze publiczne (za wyjątkiem cytowanych w artykule osób – nie instytucji) akceptują tę
nienormalną sytuację.
Dlatego właśnie apeluję do Pana, Panie Ministrze.
Prof. zw. dr hab. med. Andrzej Gregosiewicz
Kierownik Kliniki Ortopedii Dziecięcej
Akademii Medycznej w Lublinie
List nadesłany 13 grudnia 2006 roku do redakcji portalu Esculap.pl przez Pana Prof. dr hab.med.
Andrzeja Gregosiewicza, Kierownika Kliniki Ortopedii Dziecięcej Akademii Medycznej w Lublinie:
Andrzej Gregosiewicz
HOMEOPATIA
"PRZEPROSINY", CZYLI OSCILLO-KOMEDII CIĄG DALSZY
Przegrałem proces z homeopatyczną firmą Boiron, którą Sąd nakazał mi przeprosić. Nie zrobiłem
tego. Tekst „przeprosin” zamieściła firma Boiron i podpisała go moim nazwiskiem. Tekst ma
figurować na stronie Esculapa przez 30 dni.
Uprzejmie proszę administratora portalu o przedłużenie tego terminu, gdyż „przeprosiny” stanowią
doskonałą zachętę dla internautów do zapoznania się z istotą problemu. Niecodziennie przecież
profesor medycyny „przeprasza” producenta fałszywych leków. Ponadto, mam nadzieję, że użyte
przeze mnie określenie „fałszywe leki” będą podstawą wniesienia kolejnego pozwu sądowego. Tym
razem jednak, sąd będzie musiał uwzględnić opinie biegłych. Już się cieszę na „kwantowe”
wyjaśnienia „homeo-naukowców”.
Przejdźmy do rzeczy. Cytuję fragment uzasadnienia wyroku Sądu Apelacyjnego:
"Sąd Okręgowy zasadnie ograniczył postępowanie do zbadania słuszności twierdzeń powoda, co do
naruszenia jego dóbr osobistych pomijając kwestie związane ze skutecznością leczniczą leków
10
homeopatycznych, jak również badaniem technologii produkcji preparatu Oscillococcinum
(podkreślenie A.G.).
Przytaczam ten fragment uzasadnienia, by uświadomić wszystkim, że wyrok Sądu nie wynikał z tego,
że homeopatia nie jest oszustwem, lecz z dwóch, zupełnie prozaicznych przyczyn.
Oto one:
1). nie zdołałem udowodnić, że:
Homeopatyczna firma Boiron kupiła zapis (w ustawie Prawo farmaceutyczne), który brzmi: "Produkty
homeopatyczne (...) nie wymagają dowodów skuteczności terapeutycznej" (art. 21, ust. 7).
2). nie zdołałem udowodnić, że:
Jeśli oscillococcinum, dzięki "pamięci wody", może przenosić "duchową (wirtualną,
elektromagnetyczną, kosmiczno-idiotyczną) informację leczniczą”, to - na tej samej zasadzie - może
przenosić "duchową (wirtualną, elektromagnetyczną, kosmiczno-idiotyczną) informację
chorobotwórczą" (np. o budowie łańcucha RNA wirusa ptasiej grypy).
Najciekawsze wydarzenia nastąpiły bezpośrednio po wydaniu wyroku przez Sąd Apelacyjny. Otóż,
mój pełnomocnik zapowiedział wniesienie skargi kasacyjnej do Sądu Najwyższego i zażądał
pisemnego uzasadnienia od Sądu drugiej instancji. Jednak, jeszcze przed nadesłaniem uzasadnienia
przez Sąd Apelacyjny, firma Boiron opublikowała "moje przeprosiny".
Nie będę się z tego powodu "kopał się z koniem"; podkreślam tylko: autorem przeprosin jest
międzynarodowy koncern Boiron, który (zgodnie z wyrokiem Sądu) umieścił pod nimi moje
nazwisko.
Nie krytykuję sędziów. Zapewne postąpili zgodnie z prawem. Ale według mnie, istnienie prawa
zezwalającego na posługiwanie się czyimś nazwiskiem, bez zgody jego właściciela, jest kpiną ze
sprawiedliwości.
Prof. zw. dr hab. med. Andrzej Gregosiewicz