Krishnamurti królestwo szczęścia

background image



Jiddu KRISHNAMURTI

KRÓLESTWO SZCZ

ĘŚ

CIA


Przekład Stanisławy Kuszelewskiej

Nakładem Ksi

ę

garni F. Hoesicka


Warszawa 1929

Copyright Star Publishing Trust 1928

Drukarnia Wł. Łazarskiego, Warszawa, Złota 7/9


The Kingdom of Happiness. London: Allen and Unwin 1927.

Stenografowany, a pó

ź

niej zredagowany, tekst mów wygłoszonych do 35 zaproszonych

osób na Zamku Eerde w lipcu 1926, bezpo

ś

rednio przed rozpocz

ę

ciem trzeciego Obozu

Gwiazdy w Ommen.

W przekładzie uwspółcze

ś

niłem tu i ówdzie pisowni

ę

, ale innych zmian nie

wprowadziłem.

W spisie tre

ś

ci, w nawiasach, numery stron wydania z 1929 r. W.S.


SPIS TRE

Ś

CI:


1. Głos Wewn

ę

trzny (5)


2. Zainteresowanie i entuzjazm (15)

3. Osobowo

ść

a prywata (27)


4.

Ś

wi

ą

tynia serca (33)


5. Rzeka i ocean (45)

6. Warto

ść

do

ś

wiadczenia


7. Po

ś

ród wielkich ludzi (67)


8. Rozum - twórca (81)

9. Ołtarz

ś

wiata (93)


10. Ofiara u stóp ołtarza (107)

11. Ogród zachwycenia (121)

12. Wieczysty towarzysz (133)



background image


I. GŁOS WEWN

Ę

TRZNY


Pragn

ą

łbym, je

ś

li mo

ż

na, przedstawi

ć

wam pewne my

ś

li, które rozwija

ć

b

ę

dziecie i

które dadz

ą

wam okre

ś

lone poj

ę

cie o prawdziwym

ż

yciu duchowym.


Przypuszczam, i

ż

ka

ż

dy z was zdaje sobie spraw

ę

,

ż

e twórczo

ść

- albowiem tworzy

ć

trzeba, by

ż

y

ć

- jest walk

ą

i ci

ą

giem niezaspokojeniem; chc

ą

c doprowadzi

ć

twórczo

ść

do owocowania, rozwija

ć

musicie własne swe na

ś

wiat patrzenie, własne skłonno

ś

ci

i uzdolnienia; w tym celu chciałbym w ka

ż

dym zbudzi

ć

Głos, owego Tyrana [Natarczywe

żą

danie Duszy, która nie daje spokoju człowieczej naturze a

ż

ta ostatnia usłucha.

Przyp. autora], jedynego prawdziwego przewodnika, który pomo

ż

e wam w tworzeniu.

Wi

ę

kszo

ść

z was woli na

ś

ladowa

ć

, jest to bowiem znacznie łatwiejsze. Wielu lubi

i

ść

w cudze

ś

lady. Wielu uwa

ż

a, i

ż

pro

ś

ciej jest nie rozwija

ć

własnych skłonno

ś

ci,

własnych cech, własnego charakteru, ale po prostu

ś

lepo i

ść

za kim

ś

. My

ś

l

ę

,

ż

e

przyznacie mi słuszno

ść

, je

ś

li powiem, i

ż

jest to dla

ż

ycia Głosu wewn

ę

trznego

zabójcze. Głos ów, Tyran, Intuicja jest naszym najszlachetniejszym przewodnikiem;
jedynie rozwijaj

ą

c go i doskonal

ą

c, dotrze

ć

mo

ż

emy do celu - naszego własnego celu.


Rozwijaj

ą

c w sobie ów Głos, a

ż

stanie si

ę

jedynym panem, któremu posłuch dajemy,

odnale

źć

musimy cel nasz i pracowa

ć

nieustannie nad jego zdobyciem. Czym

ż

e jest

ów cel? Dla mnie jest on osi

ą

gni

ę

ciem Ostatecznej Prawdy. Chc

ę

doj

ść

do stanu duszy,

kiedy sam wiedzie

ć

b

ę

d

ę

,

ż

em zwyci

ęż

ył,

ż

em dotarł,

ż

em si

ę

stał Prawdy owej

wcieleniem. Wtedy wszelkie drobne walki, niepokoje, przeszkody - chocia

ż

one

równie

ż

nie pozbawione s

ą

warto

ś

ci - ju

ż

mnie nie osacz

ą

, nie zwi

ążą

, nie zaciemni

ą

oblicza Prawdy. Osi

ą

gn

ą

wszy ow

ą

Prawd

ę

, osi

ą

gn

ę

jednocze

ś

nie to, czegom pragn

ą

ł

- spokój, doskonał

ą

cicho

ść

my

ś

li i wzrusze

ń

. Oto mój cel. Pierwszym i

najwa

ż

niejszym ku niemu krokiem jest umocnienie Głosu wewn

ę

trznego. W ka

ż

dym z nas

przemawia on od czasu do czasu. W miar

ę

rozwijania go w sobie i uszlachetnienia,

nauczy

ć

si

ę

musimy my

ś

le

ć

i działa

ć

samoistne. Hodowanie w sobie Głosu wewn

ę

trznego

oznacza po prostu

ż

ycie zgodne z jego rozkazami.


Wszelkie na

ś

ladownictwo nie ma nic wspólnego z pi

ę

knem; sztuka polega nie na biernym

odtwarzaniu Natury, lecz na wydobyciu z Natury szlachetno

ś

ci zawartego w niej

symbolu. Tak wi

ę

c , ka

ż

dy z nas winien zosta

ć

artyst

ą

, artyst

ą

, który tworzy ze

siebie samego, albowiem ujrzawszy Wizj

ę

, przej

ę

ty został dreszczem uniesienia.

Przekonacie si

ę

, i

ż

wielcy i prawdziwi arty

ś

ci, wielcy i prawdziwi m

ę

drcy nie uznaj

ą

wył

ą

czno

ś

ci: ogarniaj

ą

rzecz wszelk

ą

, stanowi

ą

cz

ą

stk

ę

wszechrzeczy. Musimy sta

ć

si

ę

wielostronnymi, by stworzy

ć

dzieło doskonałe. Ogród ró

ż

pełen pi

ę

kny b

ę

dzie,

lecz jednostajny. Ró

ż

e mog

ą

by

ć

najdoskonalsze i najrozmaitsze w odmianach i

barwach, je

ż

eli jednak kwitn

ąć

b

ę

d

ą

same ró

ż

e, nie da to wra

ż

enia prawdziwego

pi

ę

kna. Ka

ż

dy z nas ma wrodzon

ą

skłonno

ść

upodobniania si

ę

do innych. Pragniemy

wszyscy ukształtowa

ć

si

ę

w pewien typ ogólny, zawrze

ć

si

ę

w formie, nie przez nas

wykonanej. Jest to zabójcze dla rozwoju doskonałej intuicji. A przecie

ż

nie nale

ż

y

zapomina

ć

nigdy, i

ż

wszyscy spotkamy si

ę

z czasem w Królestwie Szcz

ęś

cia.


Posiadamy przewa

ż

nie - dzi

ę

ki ró

ż

nicom pochodzenia rasowego lub kultów religijnych

- skłonno

ść

do uwa

ż

ania siebie za odmiennych od innych ludzi. Traktujemy

ś

wiat jako

co

ś

istniej

ą

cego poza nami, stajemy si

ę

wył

ą

czni w naszym patrzeniu na rzeczy.

Hołduj

ą

c tym tak ograniczonym pogl

ą

dom, tak ciasnym poj

ę

ciom - burzymy, miast

tworzy

ć

. Pragn

ą

łbym, je

ś

li potrafi

ę

, zbudzi

ć

w ka

ż

dym Głos, który poprowadzi was

obran

ą

samodzielnie drog

ą

, waszym własnym

ż

yciem,

ś

cie

ż

k

ą

własnego czynu. Dopóki

posłuszni b

ę

dziecie temu Głosowi - nie zbł

ą

dzicie.

Ź

le czyni ten tylko, kto stara

si

ę

d

ąż

y

ć

za cudzym objawieniem, w

ś

lad cudzej idei, lub pod cudzymi rozkazami.

Ja mog

ę

wskaza

ć

wam, i

ż

ideałem moim jest Prawda, doskonały spokój, dobro

ć

miłuj

ą

ca,

wy jednak sami walczy

ć

o to musicie i sami dotrze

ć

.

background image

Wyło

ż

y

ć

wam mog

ę

zasady Prawdy, lecz przez posłuch dany własnemu Głosowi sami

wyrobi

ć

sobie musicie własn

ą

wiedz

ę

, własne idee i wtedy dopiero dojdziecie do celu,

w obliczu którego spotkamy si

ę

wszyscy.


Oto jest dla mnie wielka sprawa

ż

ycia. Nie chc

ę

dawa

ć

posłuchu nikomu - niezale

ż

nie

od tego kim jest - dopóki nie czuj

ę

,

ż

e ma słuszno

ść

. Nie chc

ę

chowa

ć

si

ę

za zasłon

ę

,

która kryje Prawd

ę

. Nie chc

ę

posiada

ć

wierze

ń

, którym nie mog

ę

odpowiedzie

ć

cał

ą

dusz

ą

, całym sercem, cał

ą

istot

ą

. Zamiast da

ć

si

ę

wlec bezwolnie cudzymi

ś

cie

ż

kami,

zamiast pozostawa

ć

w pospolito

ś

ci i miernocie, słuchajcie Głosu, doskonalcie go,

odkrywaj

ą

c w ten sposób now

ą

rozległo

ść

ż

ycia.


Rozwija

ć

musicie Intuicj

ę

, jakom rzekł, zdaj

ą

c sobie spraw

ę

, i

ż

jest to waszym

ideałem. Doskonała harmonia wzrusze

ń

i rozumu konieczna jest, by Głos waszego

prawdziwego "Ja" - mógł przemówi

ć

. Intuicja jest podszeptem Ducha, kierowniczym

słowem

ż

ywota. Im bardziej zestroimy sił

ę

odczu

ć

z jasno

ś

ci

ą

my

ś

li, przez ich

doskonalenie i oczyszczanie, tym bli

ż

si b

ę

dziemy usłyszenia Głosu. Intuicja jest

bowiem dana ka

ż

demu, jest cech

ą

całego człowiecze

ń

stwa, nie poszczególnego

osobnika. Hodowa

ć

powinni

ś

cie silne uczucia: wielkiej miło

ś

ci,

ż

ywego szcz

ęś

cia,

prawdziwej dobroci. Człowiek pozbawiony uczu

ć

nie posiada

ż

adnej warto

ś

ci; je

ś

li

jednak posiada zdolno

ść

do uczu

ć

silnych, mo

ż

e uczyni

ć

je doskonałymi i czystymi,

cho

ć

by nawet uprzednio złe uczucia w sercu nosił. Jedynie człowiek stwardniały i

oboj

ę

tny nie potrafi ani tworzy

ć

, ani burzy

ć

, ani budowa

ć

. Przekonacie si

ę

, i

ż

wielki burzyciel nie jest nigdy miernym, pospolitym człowiekiem - otacza go zawsze
co

ś

z dziedziny cudu; wielki miło

ś

nik nie bywa nigdy przeci

ę

tny. Im wi

ę

cej w was

serca tym lepiej, trzeba jeno uczy

ć

si

ę

opanowania, wzruszenie bowiem jest jako

ziele: je

ś

li go nie trzebi

ć

, zniszczy ogród. O ile znacie jedynie wzruszenia słabe,

dajcie im po

ż

ywk

ę

: nabior

ą

sił i urosn

ą

. Niektórzy twierdz

ą

, i

ż

t

ę

pi

ć

w sobie nale

ż

y

wszelkie odczuwanie, wszelk

ą

zdolno

ść

wzrusze

ń

. Jest to my

ś

l pozbawiona zarówno

sensu, jak ducha. Im pełniejsze jest serce i bardziej przelewne wzruszeniem, tym
lepiej, konieczne jest jednak opanowanie; je

ś

li nie zdołacie uczu

ć

opanowa

ć

-

cierpie

ć

b

ę

dziecie. Oddalicie si

ę

te

ż

od drogi Intuicji, bł

ą

dz

ą

c po bocznych

ś

cie

ż

ynach, zamiast zd

ąż

a

ć

prosto ku waszemu celowi. Posiadajcie uczucia pot

ęż

ne.

Wyrabiajcie je, radujcie si

ę

nimi. Nie b

ą

d

ź

cie bierni, ale wychod

ź

cie odwa

ż

nie

naprzeciw niebezpiecze

ń

stwu i walce. Odczuwam tak mocno potrzeb

ę

tego, wszyscy

bowiem d

ąż

ymy do ujednostajnienia si

ę

w pewnym typie; chcemy wszyscy my

ś

le

ć

tymi

samymi poj

ę

ciami, kr

ąż

y

ć

w orbicie tych samych osobisto

ś

ci. Boimy si

ę

, i

ż

post

ę

p

nasz wstrzymany b

ę

dzie, je

ś

li nie przył

ą

czymy si

ę

do tego lub owego ruchu. Có

ż

to

jednak znaczy post

ę

p? Własne wasze szcz

ęś

cie. "Post

ę

p" - to tylko frazes. Co do

mnie, wol

ę

by

ć

szcz

ęś

liwy, ni

ż

posi

ąść

wszystkie drobne satysfakcje, które da

ć

mo

ż

e

ś

wiat. Czy

ż

nie jest oboj

ę

tne, jak

ą

wyznajecie religi

ę

, jakie czcicie

ś

wi

ę

to

ś

ci,

je

ż

eli jeste

ś

cie naprawd

ę

szcz

ęś

liwi i cel swój widzicie jasny i nie przy

ć

miony

? Wyobra

ź

cie sobie na chwil

ę

Budd

ę

i Jego uczniów. Stanowili oni wielkie wyj

ą

tki

swego wieku, mieli jednego Mistrza, jeden cel, jeden ideał - Jego. A przecie

ż

ka

ż

dy

z nich posiadał iskr

ę

geniuszu;

ż

aden nie był mierny ani pospolity, albowiem szli

w Jego

ś

lady, w

ś

lady tego, który był wyj

ą

tkiem, kwiatem człowiecze

ń

stwa. Takimi

przykładami wszyscy sta

ć

si

ę

musimy.



II. ZAINTERESOWANIE I ENTUZJAZM

Chciałbym móc przekona

ć

was o wa

ż

no

ś

ci zainteresowania si

ę

ż

yciem, inaczej bowiem

nie potraficie dokona

ć

niczego. Powinni

ś

cie jak najgor

ę

cej zainteresowa

ć

si

ę

ż

yciem. O sobie powiedzie

ć

mog

ę

, i

ż

zajmuje mnie ka

ż

da rzecz, albowiem wszystko,

co

ż

yje dokoła, przynosi mi coraz wi

ę

ksze zrozumienie. Nic nie istnieje dla mnie

w

ż

yciu prócz szukania Prawdy, szukania Szcz

ęś

cia, spokojno

ś

ci i uciszenia. Chc

ą

c

istotnie interesowa

ć

si

ę

ż

yciem, powinni

ś

cie my

ś

l sw

ą

i zdolno

ść

odczuwania

utrzymywa

ć

w ci

ą

głej czynno

ś

ci i pobudliwo

ś

ci. Pragn

ą

łbym, gdyby było mo

ż

na,

background image

udzieli

ć

wam nieco moich zainteresowa

ń

; aby

ś

cie mogli obudzi

ć

w sobie własne.

Je

ż

eli bowiem nie macie owej ciekawo

ś

ci, owego pragnienia osi

ą

gni

ę

cia, t

ę

sknoty

posiadania, ch

ę

ci odrzucenia wszystkiego dla zdobycia tego, co ostateczne, nie

zdołacie nauczy

ć

si

ę

sztuki po

ś

wi

ę

cenia. Owo zainteresowanie, o które mi chodzi,

zjawia si

ę

jako owoc istotnej cywilizacji. Dziki, który wst

ę

puje na pierwszy

stopie

ń

ż

ycia, który gromadzi karm

ę

, uczy si

ę

cierpie

ć

, poczyna tworzy

ć

, wszystko

uwa

ż

a za nowe - ten dziki zna jedno tylko ciasne zainteresowanie

ż

yciem: pragnie

osi

ą

gn

ąć

, do

ś

wiadczy

ć

, zazna

ć

wszystkiego, co fizyczne, co materialne.


Istota za

ś

, która przeszła przez cywilizacj

ę

i kultur

ę

, nagromadziła dzi

ę

ki dawnym

czynom, podczas ewolucji wielu

ż

ywotów, wiedz

ę

, do

ś

wiadczenie, intuicj

ę

i

umiej

ę

tno

ść

rozró

ż

niania. B

ę

dzie ona uporczywie odrzuca

ć

, odtr

ą

ca

ć

rzeczy, które

nie s

ą

wa

ż

ne; jest to dla niej jedyna droga podj

ę

cia szukania Prawdy. A jednak

zarówno dla was jak i dla mnie, owo zainteresowanie musi by

ć

równie

ż

ywe i pal

ą

ce

jak i pal

ą

ce jest dla barbarzy

ń

cy smakowanie przyjemno

ś

ci i dozna

ń

ż

ycia. Wy jednak

znajdujecie si

ę

ju

ż

na innej drodze, posiadacie inne pragnienia, min

ę

li

ś

cie ju

ż

bowiem dawno tego dzikiego, którego pochłaniaj

ą

całkowicie i wył

ą

cznie zdarzenia

dnia bie

żą

cego. Dziki wci

ąż

jeszcze wplata si

ę

w kr

ą

g przeznacze

ń

, wy ju

ż

powinni

ś

cie si

ę

od niego uwalnia

ć

, wzmaga

ć

wol

ę

i kierowa

ć

żą

dze tak, by móc nauczy

ć

si

ę

i

ść

za Głosem - Tyranem. Jedyna droga do usłyszenia i usłuchania owego Głosu

- wiekuistego przewodnika - wiedzie przez entuzjazm. Je

ż

eli zapał ten posiadacie,

zrozumiecie z łatwo

ś

ci

ą

, i

ż

intuicja, i

ż

Głos, ku któremu chciwie nachylacie ucha,

stanie si

ę

waszym Panem, jedynym autorytetem waszego

ż

ycia.


Dla zbudzenia owego zainteresowania i entuzjazmu musicie czuwa

ć

, nauczy

ć

si

ę

my

ś

le

ć

, u

ż

ywa

ć

wyobra

ź

ni, cierpie

ć

, je

ś

li nawet w danej chwili nie przechodzicie

przez stan zwykłego cierpienia. Dam wam przykład. Którego

ś

dnia w wyobra

ź

ni

wyszedłem na przechadzk

ę

z moim bratem. Szli

ś

my w

ą

sk

ą

ś

cie

ż

yn

ą

i ja nieustannie

zdawałem sobie spraw

ę

, i

ż

mój cie

ń

jest ciemniejszy, ni

ż

cie

ń

mego brata.

Zastanowiłem si

ę

nad tym. Doszedłem do wniosku,

ż

e

ś

wiadomo

ść

moja bardziej jest

skupiona w sobie ni

ż

ś

wiadomo

ść

mojego brata. Podobne to było do spogl

ą

dania przez

dwa szkła, ja

ś

niejsze i ciemniejsze; tym szkłem ciemniejszym byłem ja. Pragn

ą

łem

jednak,

ż

eby oba cienie posiadały nat

ęż

enie jednakowe: istotnie po niedługiej

chwili ró

ż

nica znikła, tak i

ż

mogłem stwierdzi

ć

zupełn

ą

jednorodno

ść

naszych

osobowo

ś

ci. Potem zdawało mi si

ę

,

ż

e le

ż

ałem w jakim

ś

ogrodzie i przygl

ą

dałem si

ę

ź

d

ź

błu trawy. Wiecie w jak ciasnej otoczce ro

ś

nie

ź

d

ź

bło trawy zaraz po

wykiełkowaniu, z czasem dopiero dziel

ą

c si

ę

na dwie lub trzy blaszki.


Poczułem nagle,

ż

e jestem jako trawa, która nie podzieliła si

ę

jeszcze na

ź

d

ź

bła

osobne. Potem poczu

ć

zdołałem jak trawa przepycha si

ę

w ziemi, jak kiełkuje, jak

wzbieraj

ą

w niej soki, jak dziel

ą

si

ę

listki. Sam byłem ka

ż

dym listkiem. Kiedym

powrócił do rzeczywisto

ś

ci, rzekłem sobie: "Niczego wi

ę

cej w

ż

yciu nie pragn

ę

jak

tylko utraty poczucia odr

ę

bnej osobowo

ś

ci. Wtedy bowiem zapomnie

ć

mog

ę

o swoim "ja"

i zjednoczy

ć

si

ę

, zrówna

ć

, roztopi

ć

w reszcie

ś

wiata: w królestwie ro

ś

lin, zwierz

ą

t

i ludzi; jestem wtedy bli

ż

szy Prawdy, bli

ż

szy doskonało

ś

ci. Drog

ę

ku niej zagradza

wła

ś

nie moja wył

ą

czno

ść

, poni

ż

aj

ą

cy ucisk osobowo

ś

ci, rozdział stwarzany przez

"ja". Mówiłem wi

ę

c , ze dla zdobycia zainteresowania i entuzjazmu musicie my

ś

l

utrzyma

ć

w czujno

ś

ci, w napi

ę

ciu, przygl

ą

da

ć

si

ę

bli

ź

nim, uczy

ć

si

ę

od nich, musicie

z pocz

ą

tku i

ść

na o

ś

lep, a

ż

zainteresowanie nabierze

ż

ywo

ś

ci, a

ż

entuzjazm stanie

si

ę

jasny, mocny, nie za

ś

słaby i mglisty, a

ż

rozpali si

ę

w was płomie

ń

geniuszu.

Geniusz jest dla mnie istot

ą

, która ostro widzi swój cel, idzie ku niemu uparcie,

posiada wiecznie

ż

ywy zapał i walczy nieustannie o zachowanie niezm

ą

conej jasno

ś

ci

swej Wizji, swego ideału; geniuszem jest ten, kto nie da si

ę

zatopi

ć

mierno

ś

ciom

ż

ycia, troskom osobistym i ogólnym - rodziny i

ś

wiata - ale wci

ąż

je odsuwa, odtr

ą

ca,

staraj

ą

c si

ę

zawsze utrzyma

ć

ideał swój czysty i nieskalany. Człowiek zwykły,

pospolity, zostaje osaczony przez

ż

ycie; nie posiadaj

ą

c ideału, poddaje si

ę

ci

ś

nieniu otoczenia i traci sw

ą

ż

ywotno

ść

. Walcz

ą

c o osi

ą

gni

ę

cie celu, powinni

ś

cie

background image

zapomnie

ć

o zam

ę

cie

ś

wiata i zdoby

ć

to zainteresowanie, które pcha

ć

was b

ę

dzie wci

ąż

naprzód i naprzód, my

ś

l

ą

i duchem. Je

ś

li macie tworzy

ć

, je

ś

li macie pomóc

ś

wiatu

- nie poszczególnym ludziom, ale

ś

wiatu całemu - posi

ąść

musicie ideał, napełni

ć

si

ę

ideałem; kiedy si

ę

nim przepoicie, kiedy si

ę

staniecie jego cz

ą

stk

ą

, on za

ś

wasz

ą

własno

ś

ci

ą

, kiedy sami poznacie Prawd

ę

, mo

ż

ecie innych ku niej prowadzi

ć

.

Oto jest dzieło, które na was czeka, pragnienie, które ma si

ę

w was rozbudzi

ć

. Nie

znaczy to, aby

ś

cie sta

ć

si

ę

mieli bogami swego otoczenia; znaczy tylko, i

ż

macie

da

ć

innym ideał, który jest jedyn

ą

wa

ż

n

ą

na

ś

wiecie rzecz

ą

. Nauczyciel jest jeden

dla wszystkich, On jest Miło

ś

nikiem całego

ś

wiata i nie zadowoli si

ę

nigdy

udzieleniem m

ą

dro

ś

ci swojej nielicznym wybra

ń

com. Przychodzi do ka

ż

dego, w ka

ż

dym

obudzi

ć

pragnie pi

ę

kno i szcz

ęś

liwo

ść

. Im wi

ę

cej b

ę

dzie po

ś

ród nas takich, którzy

to zrozumiej

ą

, którzy b

ę

d

ą

mieli co

ś

do ofiarowania, którzy przebyli walk

ę

i w

samych sobie rozniecili iskr

ę

geniuszu, tym lepiej potrafimy wszyscy rozumie

ć

,

słucha

ć

i słu

ż

y

ć

. Mówiłem o Buddzie i Jego uczniach i - jakem rzekł - uczniowie

ci nie byli pospolitymi lud

ź

mi, byli wyj

ą

tkami, niby w puszczy sosny-olbrzymy.

Dawali ochłod

ę

miło

ś

ci tym, którzy na wy

ż

ynach pragn

ę

li cienia. Zdolni byli da

ć

ś

wiatu cz

ęść

wiekuistego pi

ę

kna, albowiem rozumieli swego wielkiego Pana,

ż

yli w

Jego orbicie, oddychali tym samem powietrzem pełnym woni. Oto czym powinni

ś

my

zosta

ć

: wyniosłymi drzewami po szczytach gór, nie pospolitymi krzakami na równinie,

których wsz

ę

dy bez liku. A przecie

ż

pami

ę

tajmy,

ż

e i krzakiem trzeba umie

ć

by

ć

.

Wtedy bowiem tylko wzrosn

ąć

mo

ż

na w drzewo olbrzymie, je

ś

li si

ę

wie, co znaczy by

ć

drobnym zielem przydro

ż

nym.


To wła

ś

nie miałem na my

ś

li, mówi

ą

c o zainteresowaniu

ż

yciem. Prze

ż

y

ć

trzeba do gł

ę

bi

ka

ż

d

ą

chwil

ę

. Czytałem wczoraj Bibli

ę

i napotkałem zdanie: "Synu mój, je

ś

li

pragniesz słu

ż

y

ć

Bogu, przygotuj dusz

ę

sw

ą

ku pokuszeniu ". Dusza wasza i ciało

czujne by

ć

musi na pokusy, wtedy dopiero słodko jest wyrzec si

ę

i słu

ż

y

ć

. Po to

wła

ś

nie potrzebna jest kultura. Nie mog

ę

wyobrazi

ć

sobie prawdziwego olbrzyma bez

kultury. Mówi

ę

o olbrzymie my

ś

li i ducha. Jedynie posiadłszy kultur

ę

,

zainteresowanie i entuzjazm, zdolni b

ę

dziecie usłysze

ć

Głos w całej czysto

ś

ci tonu,

w całej rozkazodawczej pot

ę

dze. Dlatego wła

ś

nie staram si

ę

zawsze podkre

ś

li

ć

, i

ż

najwa

ż

niejsz

ą

rzecz

ą

jest posiadanie umysłowej i uczuciowej kultury, chocia

ż

nie

przecz

ę

, i

ż

nie mo

ż

na nie zwróci

ć

uwagi na stron

ę

fizyczn

ą

ż

ycia; pi

ę

kno, ład i

dobrobyt. Odzia

ć

mo

ż

ecie ciało jak najwymy

ś

lniej, lecz dopóki rozum i serce nie

posiadaj

ą

kultury, nie potraficie usłysze

ć

Głosu. Nie wyst

ę

puj

ę

przeciwko

pi

ę

kno

ś

ci stroju, podkre

ś

lam jedynie, i

ż

stokro

ć

wa

ż

niejsze jest zdobycie

subtelnej kultury my

ś

li i uczucia. Nie masz na

ś

wiecie nic bardziej rozkosznego,

wi

ę

ksz

ą

darz

ą

cego rado

ś

ci

ą

, ni

ż

owa szlachetno

ść

. Chciałbym zach

ę

ci

ć

was do jej

zdobycia, do spełnienia tej natarczywej pro

ś

by waszej duszy. Je

ś

li zdobyli

ś

cie t

ę

pewn

ą

postaw

ę

wobec

ż

ycia, to nastawienie umysłu, nachylenie ucha ku d

ź

wi

ę

kowi

Głosu - rzecz

ą

jest oboj

ę

tn

ą

do jakiej nale

ż

ycie klasy społecznej, jak

ą

wyznajecie

religi

ę

, jaki przedstawiacie typ lub temperament, jaki wreszcie uprawiacie zawód.

Przecie

ż

ostatecznie owe podziały i ró

ż

nice s

ą

pi

ę

tnami

ś

wiata, który przeminie.

Nie potrzebuj

ę

nikogo, by mi mówił kim jestem; dopóki sam wiem, i

ż

jestem wolny,

prosty i szcz

ęś

liwy. Nie potrzebuj

ę

oparcia na powadze innych. Ci tylko z po

ś

ród

was, którzy s

ą

zawsze niepewni siebie, zawsze goni

ą

cy za drobiazgami

ż

ycia,

potrzebuj

ą

uznania i błogosławie

ń

stwa innych, tworz

ą

c w ten sposób nowe wyznanie.

Dopóki idziecie z niezm

ą

conym wzrokiem, dopóki słyszycie Głos, który jest jeden

dla wszystkich i Głosu tego słuchacie, rzecz

ą

jest oboj

ę

tn

ą

, co powie ktokolwiek

na

ś

wiecie. Macie słuszno

ść

, skoro spełniacie rozkazy tego, co dla was Najwy

ż

sze.

Coraz mocniej pragn

ę

zbudzi

ć

w was

żą

dz

ę

widzenia rzeczy, które dotychczas zakryte

były przed waszymi oczyma. Je

ś

li raz zobaczycie, je

ś

li raz usłyszycie, i

ść

mo

ż

ecie

naprzód i zdziera

ć

zasłony z oczu bli

ź

nich. Niedobrze jest dawa

ć

im tylko mizerne

satysfakcje, drobne my

ś

li i pospolite doktryny. Ka

ż

dy z was powinien sta

ć

si

ę

wysła

ń

cem i przykładem. Nie przypuszczacie nawet jak wa

ż

n

ą

jest rzecz

ą

, by

ś

cie

zapragn

ę

li gor

ą

co widzie

ć

po swojemu, słysze

ć

po swojemu, nie poprzestaj

ą

c na tym,

co

ś

wiadcz

ą

inni. Najpierw nale

ż

y poczu

ć

owo szlachetne pragnienie, potem je

background image

zaspokoi

ć

, rozwijaj

ą

c przez to samo i rozszerzaj

ą

c dusze wasze. Ka

ż

dy z nas jest

ś

rodkiem własnego koła i nieustannie my

ś

li o sobie samym. Powinien jednak my

ś

le

ć

twórczo. Powinni

ś

my o ile mo

ż

na zapomnie

ć

nasze drobne własne "ja" i poczu

ć

, i

ż

wszyscy stanowimy jedno. Mog

ę

mie

ć

br

ą

zow

ą

skór

ę

i czarne włosy, a przecie

ż

by

ć

cz

ą

stk

ą

was, wy za

ś

cz

ą

stk

ą

mnie. Jest to bowiem jedyny sposób

ż

ycia: roztopi

ć

siebie samego w cudzych

ś

wiatach, a przecie

ż

zachowa

ć

własn

ą

sw

ą

Wizj

ę

- Ideał.




III. ODR

Ę

BNO

ŚĆ

A PRYWATA


Staraj

ą

c si

ę

zdoby

ć

Prawd

ę

, Szcz

ęś

cie ostateczne, powinni

ś

my baczy

ć

nieustannie,

ż

eby motywem tego zdobywania nie było zaspakajanie samolubstwa, ani samolubna

rado

ść

, lecz tylko pragnienie pełnienia słu

ż

by i udzielanie pomocy. Nie

przypuszczajmy, i

ż

słu

ż

y

ć

i pomaga

ć

winien tylko człowiek mierny, ograniczony,

pospolity;

ż

e pełnienie słu

ż

by zamieni nas w maszyny, w wiecznie posłuszne komu

ś

narz

ę

dzie. Osi

ą

gaj

ą

c doskonało

ść

Prawdy, zdobywacie prawdziw

ą

Szcz

ęś

liwo

ść

i

poczynacie pełni

ć

słu

ż

b

ę

, albowiem jej nie pełni

ć

nie mo

ż

ecie.


Ja sam dla siebie Wizj

ę

sw

ą

ujrzałem i teraz ju

ż

nikt nie mo

ż

e mi jej za

ć

mi

ć

lub

odebra

ć

, stała si

ę

bowiem cz

ęś

ci

ą

mojej duszy, mojego ciała, całej istoty. Stała

si

ę

niezniszczaln

ą

i niezachwian

ą

; im bardziej si

ę

zmieniam, tym bardziej trwał

ą

staje si

ę

ona. Ujrze

ć

mo

ż

ecie j

ą

wtedy tylko i tylko wtedy wchłania

ć

b

ę

dziecie

zdolni Prawd

ę

i sta

ć

si

ę

cz

ęś

ci

ą

Prawdy, gdy nauczycie si

ę

by

ć

bez-osobi

ś

ci, wyzuci

z prywaty. Znaczy to,

ż

e zatraci

ć

macie własne "ja", własne mizerne stanowisko,

z którego

ś

wiat widzicie - i zjednoczy

ć

si

ę

z Prawd

ą

wiekuist

ą

. Odr

ę

bnym, rzecz

prosta, ka

ż

dy z nas by

ć

musi, nie pozb

ę

dziecie si

ę

nigdy odr

ę

bno

ś

ci, ale przecie

ż

powinni

ś

cie pozby

ć

si

ę

prywaty. Im bardziej si

ę

rozwijacie, tym bli

ż

si jeste

ś

cie

Prawdy, tym wi

ę

ksza staje si

ę

wasza osobowo

ść

i odr

ę

bno

ść

, tym bardziej rozkwita

dusza wasza; im dalsi jeste

ś

cie od Prawdy, tym bardziej jeste

ś

cie prywatni,

osobi

ś

ci, wył

ą

czni. W miar

ę

jednak dosi

ę

gania Prawdy rozwiniecie sw

ą

odr

ę

bno

ść

,

doprowadzicie do wyrazu skłonno

ś

ci wasze.


Pierwszym wrogiem, którego zwalcza

ć

musicie, by zdoby

ć

postaw

ę

nieosobist

ą

wobec

ś

wiata jest zadowolenie ze siebie samych. Nale

ż

y buntowa

ć

si

ę

przeciwko zadowoleniu

z siebie. Kiedy zdobywacie jakie

ś

powodzenie

ś

wiatowe lub dokonujecie jakiego

ś

czynu nieprzeci

ę

tnego, wyst

ę

puje od razu skłonno

ść

do zadowolenia z tego, co si

ę

uczyniło i szukanie tytułów do chwały. Je

ś

li poddawa

ć

si

ę

zaczniecie uczuciu tej

satysfakcji, nie zbli

ż

ycie si

ę

ani na krok ku ostatecznemu celowi, Nie staniecie

blisko Prawdy, dopóki nie zdołacie wznie

ść

si

ę

ponad troski i przyjemno

ś

ci.

Cierpicie, je

ś

li

ś

cie opanowani przez prywat

ę

, przez zadowolenie z samych siebie,

z własnego male

ń

kiego "ja". Dok

ą

d wpatrujecie si

ę

jednak w Wizj

ę

wasz

ą

, dok

ą

d

zdzieracie zasłon

ę

, któr

ą

niedoskonało

ść

wokoło niej tworzy - nie zdołacie nigdy

by

ć

zadowoleni z siebie. Wiecie jak to ludzie, którzy osi

ą

gn

ę

li powodzenie w

rzeczach drobnych, nosz

ą

na twarzach ci

ą

gły wyraz uciechy, jak gdyby dokonali

jakich

ś

czynów pot

ęż

nych. Stopniowo owo zadowolenie cielesne spływa i na dusz

ę

,

powoduj

ą

c jej zastój. Je

ś

li pragniecie doj

ść

do celu, je

ś

li chcecie mie

ć

Prawd

ę

po swojej stronie, nie powinni

ś

cie zatrzymywa

ć

si

ę

po drodze u pos

ą

gów małych bóstw

i mizernych prawd.

Po có

ż

cze

ść

oddawa

ć

drobnym ołtarzom przez wszystkie

ż

ywoty swoje, skoro istnieje

wielka

ś

wi

ą

tynia ubóstwie

ń

. Marnotrawicie czas swój u owych ołtarzy, zamiast da

ć

si

ę

porwa

ć

na zawsze do stóp Jedynego Ołtarza Prawdy, zado

ść

czyni

ą

c p

ę

dowi rozwoju.

Je

ś

li tylko wierzycie w Nauczyciela Ludzko

ś

ci, jeste

ś

cie przez to samo wzniesieni

ponad wszelkie ołtarze, dogmaty, doktryny i widzicie prawd

ę

poprzez wszystkie

zasłony, które zaciemniaj

ą

Wizj

ę

.

background image


IV.

Ś

WI

Ą

TYNIA SERCA


Mówili

ś

my o idei Prawdy, o drodze ku Prawdzie i Szcz

ęś

ciu. Pragn

ą

łbym, aby

ś

cie poj

ąć

zechcieli, i

ż

Prawda owa, pomimo swej abstrakcyjno

ś

ci, jest dla mnie wcieleniem

Mistrza i Nauczyciela, wcieleniem mego Umiłowanego.

Je

ś

li wejdziecie do

ś

wi

ą

tyni i ujrzycie nagie

ś

ciany, kolumny i pustk

ę

, niby we

wn

ę

trzu muszli,

ś

wi

ą

tynia wyda wam si

ę

zimna i martwa; chocia

ż

bowiem b

ę

dzie pi

ę

kna

i wspaniała, zapragniecie jeszcze widzie

ć

w ołtarzu obraz Boga waszej duszy.

Ka

ż

demu z nas dana jest

ś

wi

ą

tynia, musimy jednak sami stworzy

ć

w niej wizerunek,

bóstwo, pi

ę

kno, wokół którego snu

ć

b

ę

dziemy i rozwija

ć

miło

ść

nasz

ą

i oddanie. Je

ś

li

ś

wi

ą

tynia pozostanie pusta, jak w wielu sercach - nie potrafimy tworzy

ć

. Przez

oddawanie czci i przez miło

ść

- tworzymy, o

ż

ywiamy

ś

wi

ą

tyni

ę

nasz

ą

.

Ś

wi

ą

tyni

ą

t

ą

nazywam serce. Je

ś

li w sercu umie

ś

cicie Jego, który jest wcieleniem Miło

ś

ci i

Prawdy, je

ś

li stworzycie go tam własnymi r

ę

kami, własn

ą

my

ś

l

ą

, własnym wzruszeniem,

to serce nie b

ę

dzie ju

ż

zimne, dalekie i nierzeczywiste, lecz stanie si

ę

ż

ywe,

prawdziwe i promieniej

ą

ce. Taka jest Prawda. Winni

ś

my zda

ć

sobie spraw

ę

, i

ż

ś

wi

ą

tynia serca, pozbawiona tego

ż

ycia i promieniowania, jakiego jej udziela ów

wizerunek, staje si

ę

chłodna, surowa i pozbawiona miłosierdzia; natomiast je

ś

li

posiadacie w sobie oblicze Jego, stajecie si

ę

Jego cz

ęś

ci

ą

, stajecie si

ę

Nim samym.

Płonie w was wiekuisto

ść

, owo

ś

wi

ę

te

Ś

wi

ę

tych, dok

ą

d udawa

ć

si

ę

mo

ż

ecie i modli

ć

dowoli, w oddali od

ś

wiata, od zgiełku, zam

ę

tu i trosk,


Uprzednio jednak ozdobi

ć

winni

ś

cie

ś

wi

ą

tyni

ę

. Jest ni

ą

ciało wasze, niech

ż

e wi

ę

c

stanie si

ę

doskonałe, silne i prawdziwie pi

ę

kne. Ka

ż

dy czyn i ruch, czy to w rado

ś

ci,

czy w czasach cierpienia, o ka

ż

dej godzinie i chwili, powinien by

ć

subtelny, pi

ę

kny

i wydoskonalony, by godnie wyra

ż

a

ć

przybytek, w którym zamieszkuje Wiekuisto

ść

.

Tote

ż

ciało mie

ć

powinni

ś

cie doskonale czyste, pi

ę

kne i promienne, a

ż

eby Ten, który

go

ś

ci w sercu, objawia

ć

si

ę

mógł godnie poprzez was. Przypuszczam,

ż

e nie doceniacie

faktu, i

ż

wraz z udoskonaleniem my

ś

li i uczu

ć

przychodzi wysubtelnienie ciała. Bez

kultury i subtelno

ś

ci ciało staje si

ę

nieokrzesane, brutalne, brzydkie i niezdolne

do wyra

ż

enia tre

ś

ci wewn

ę

trznej. Pierwsz

ą

rzecz

ą

, jak

ą

zapami

ę

ta

ć

winni

ś

my, jest

konieczno

ść

posiadania godnego przybytku, godnego tabernakulum, je

ś

li Jego go

ś

ci

ć

chcemy w sercu. Wtedy, osi

ą

gn

ą

wszy pi

ę

kno cielesne, szlachetno

ść

uczu

ć

i my

ś

li;

zdob

ę

dziemy istotne wesele, wesele powa

ż

ne.


Wi

ę

kszo

ść

z po

ś

ród nas traci wesoło

ść

po nabyciu powagi. Uwa

ż

am,

ż

e powaga

pozbawiona wesela, pogody i rado

ś

ci

ż

ycia jest cz

ę

stokro

ć

sztuczna i nale

ż

y jej

unika

ć

. Je

ś

li rozwija

ć

w sobie b

ę

dziecie powag

ę

wraz z weselem, które wytryska

bujnym

ź

ródłem, poniewa

ż

Bóstwo nosicie w sercu, jako cz

ęść

własnej istoty, to

powaga wasza b

ę

dzie rozkosz

ą

, nie za

ś

ponuro

ś

ci

ą

i chmur

ą

. Ogl

ą

da

ć

Go mo

ż

ecie w

jasno

ś

ci wesela, nie w mroku powagi; zbli

ż

y

ć

si

ę

do

ń

mo

ż

ecie tylko w prawdziwym

Szcz

ęś

ciu; w szczerym rozpromienieniu, nie drog

ą

zawiłej religijno

ś

ci i mglistych

docieka

ń

rozumowych. On wtedy tylko przebywa w

ś

wi

ą

tyni waszego serca, kiedy

jeste

ś

cie naprawd

ę

o

ż

ywieni, t

ę

tni

ą

cy weselem i rado

ś

ci

ą

. Wczoraj wyszedłem sam

na przechadzk

ę

, pragn

ą

łem przywróci

ć

sobie wrodzon

ą

pogod

ę

, któr

ą

chwilowo

straciłem. Czyniłem wysiłki,

ż

eby sta

ć

na pewnej wy

ż

ynie uczuciowej i my

ś

lowej -

ale nie mogłem drog

ą

walki, drog

ą

wysiłku nie byłem w stanie zdoby

ć

owej postawy.

T

ę

skniłem do mego Nauczyciela, do mego Umiłowanego, do mego Geniusza, do mego

ź

ródła

Szcz

ęś

liwo

ś

ci, i oto nagle - jak ju

ż

raz w Indiach - ujrzałem Go. Nie wtedy jednak

kiedym walczył, by si

ę

do

ń

zbli

ż

y

ć

, lecz wtedy kiedym si

ę

stał taki jak zwykle.

Wtedy poczułem nagle, jak

ź

ródli si

ę

we mnie jasny nurt szcz

ęś

cia. Ujrzałem jak

On przesłonił sob

ą

niebo i

ź

d

ź

bła traw, ujrzałem Go wzdłu

ż

całej wysoko

ś

ci drzewa

i po

ś

ród kamieni i wsz

ę

dzie i we mnie samym. I oto

ś

wi

ą

tynia moja stała si

ę

znowu

pełn

ą

, moje

ś

wi

ę

te

ś

wi

ę

tych - zamieszkałe. Ja byłem Nim, On za

ś

mn

ą

i było to dla

mnie Prawd

ą

ś

yw

ą

.

background image


Prawda, jako poj

ę

cie oderwane, nie stanowi dla człowieka warto

ś

ci, dopóki nie

przynosi mu tego nat

ęż

onego wewn

ę

trznego wesela, zdolno

ś

ci kochania i ch

ę

ci

tworzenia, tworzenia nie tylko wewn

ą

trz siebie samego, ale i w otaczaj

ą

cym

ś

wiecie.

Jak ptak

ś

piewa z własnej ch

ę

ci, z pełnego serca i dla własnej tylko rozkoszy, tak

Prawda przyj

ść

musi i napełni

ć

ś

wi

ą

tyni

ę

wasz

ą

z własnej woli; wy jednak musicie

nagromadzi

ć

materiał, warunki - jak gdyby zwie

źć

marmur do wykucia pos

ą

gu. B

ą

d

ź

cie

powa

ż

ni - nie nachmurzeni, nie groteskowi - lecz powa

ż

ni a rado

ś

ni; miejcie t

ę

powag

ę

, która daje zach

ę

t

ę

do beztroski, do szlachetno

ś

ci, do szcz

ęś

cia. Taki obraz

stworzy

ć

powinni

ś

cie we własnym sercu. Dom swój uczyni

ć

jego przybytkiem.


Codziennie inny widz

ę

obraz mej Prawdy. Z wierzchołka wzgórza ujrze

ć

si

ę

daje daleki

ła

ń

cuch gór, niedostrzegalny z równiny. Wspi

ą

wszy si

ę

na owe zbocza, my

ś

licie,

ż

e

ś

cie dotarli na szczyt, z którego wida

ć

wszystko; tak jednak nie jest, albowiem

dalsze i wci

ąż

wy

ż

sze grzbiety gór zasłaniaj

ą

widok całkowity i ostateczny. Tak

samo dzieje si

ę

z Prawd

ą

. Musi istnie

ć

ci

ą

gła zmienno

ść

, ci

ą

gła niestało

ść

, ci

ą

gły

rozwój obrazu. Kiedy posiadacie pragnienie i zdolno

ść

napełniania si

ę

Jego

geniuszem, Jego sił

ą

, Jego szlachetno

ś

ci

ą

, wtedy sami stajecie si

ę

uszlachetnieni

i potraficie odbi

ć

w sobie Jego bosko

ść

. W Nim bior

ą

pocz

ą

tek wszystkie

ź

ródła

odr

ę

bno

ś

ci, wszystkie nurty pi

ę

kna i tworzenia. Wysiłki zdobycia indywidualnego

pi

ę

kna i siły twórczej nie zdadz

ą

si

ę

na nic, je

ś

li nie posiadamy zdolno

ś

ci

dotkni

ę

cia

ź

ródła wszechrzeczy. W otoczeniu ciszy, jasnych niebios i zielonych pól

zachowajcie ten obraz w sercu, bo

ś

cie go stworzyli własnymi r

ę

koma i my

ś

l

ą

.


Pragn

ę

gor

ą

co zmusi

ć

was do roztworzenia szeroko drzwi

ś

wi

ą

tyni i wpuszczenia

słonecznego blasku, który pomo

ż

e wam zburzy

ć

to, co brzydkie, odbudowa

ć

i tworzy

ć

rzeczy nowe, jest to bowiem jedyny sposób zatrzymania Wieczno

ś

ci i

Ś

wi

ą

tyni. Kiedy

za

ś

On przyb

ę

dzie ku ka

ż

demu z was, jak cz

ę

sto przychodzi, pozostanie z wami wtedy

tylko, je

ś

li posiadacie zdolno

ść

zamkni

ę

cia Go w przybytku serca, m

ą

dro

ść

współ

ż

ycia z Nim razem i nie zmarnowania owocu wielu cierpie

ń

i zachwyce

ń

. Jak

ż

e

pot

ęż

nie szcz

ęś

liwi b

ę

dziecie, zapragn

ą

wszy ubóstwia

ć

u tego ołtarza i zapomnie

ć

o wszystkim innym.

Wczoraj my

ś

lałem przez chwil

ę

,

ż

em Go stracił. Nie byłem w stanie poruszy

ć

si

ę

,

ani oddycha

ć

; wszystkie drzwi i okna

ś

wi

ą

tyni mojej były zamkni

ę

te, pozostałem w

ciemno

ś

ciach. Musiałem walczy

ć

i szuka

ć

Jego. Kiedym Go znalazł i poczuł

rzeczywisto

ść

Jego obecno

ś

ci - wszystko stało si

ę

znowu spokojem, jasno

ś

ci

ą

i

weselem. Po chmurach, deszczu i burzy nadchodzi promie

ń

sło

ń

ca i cała Natura bie

ż

y

na jego spotkanie. Tak wła

ś

nie czułem wczoraj. Je

ś

li raz pojmiecie to pi

ę

kno, t

ę

szlachetno

ść

i to wiekuiste szcz

ęś

cie, które nadchodzi po odczuciu Prawdy w sercu

waszym, wtedy

ś

wiat cały stanie si

ę

miejscem

ś

wi

ę

tem

ś

wi

ę

tych.

ś

yjecie, oddychacie,

patrzycie stamt

ą

d i ka

ż

da najmizerniejsza rzecz i najmniejsza czynno

ść

, ka

ż

da my

ś

l

najbardziej drobna pada na miejsce wła

ś

ciwe, znajduje si

ę

w punkcie sobie

przeznaczonym, osi

ą

gacie wtedy prawdziwe wysubtelnienie, prawdziwy umiar,

prawdziwe o

ś

wiecenie. Jest to jedyna droga osi

ą

gni

ę

cia iskry geniuszu, stan, który

daje szcz

ęś

cie. Je

ś

li posiadacie owo powa

ż

ne wesele, poczucie dostoje

ń

stwa ducha

i umysłu, chwała wzejdzie dla was. Ka

ż

dy posi

ą

dzie jasno

ść

, czysto

ść

; szlachetno

ść

i wielko

ść

, której nic na

ś

wiecie zm

ą

ci

ć

nie zdoła. Wszystko oddycha chwał

ą

Jego,

wszystko za

ś

, co nieszlachetne, zamiera i znika. Nie zdołacie nawet poj

ąć

ile

ś

cie

stracili, je

ś

li

ś

cie nie poszli ku

ź

ródłu rzeczy. Tylko u tego

ź

ródła poznacie

pocz

ą

tek i koniec. I co jest jeszcze wa

ż

niejsze, b

ę

dziecie tam z Nim, jako Jego

cz

ą

stka; odt

ą

d sami staniecie si

ę

ź

ródłem dla tysi

ę

cy.


Pragn

ą

łbym wi

ę

c, aby

ś

cie zachowali przed oczyma obraz

ś

wi

ą

tyni z pos

ą

giem bóstwa.

Gdzie tylko jeste

ś

cie, w domu czy na ulicy, przy pracy czy przy zabawie - b

ę

dziecie

niezm

ą

ceni i pełni dostoje

ń

stwa, albowiem On jest zawsze z Wami. Oboj

ę

tne jest

wewn

ę

trznemu Bogu czy zmaganie lub walka wre poza obr

ę

bem

ś

wi

ą

tyni. Dopóki

background image

jeste

ś

cie sami spokojni i niezm

ą

ceni, dopóki mu cze

ść

oddajecie i do uwielbie

ń

drugich porywacie, dopóki ich szcz

ęś

liwymi czynicie, czy

ż

wszystko inne nie jest

rzecz

ą

oboj

ę

tn

ą

? Wszystkie zewn

ę

trzne formy, kulty, wszystkie tłumaczenia Boga

przestaj

ą

was obchodzi

ć

. Je

ż

eli wielko

ść

posiadacie - szcz

ęś

liwi jeste

ś

cie. Pij

ą

c

u

ź

ródła zdobywacie geniusz, zdolno

ść

tworzenia, zdolno

ść

uszcz

ęś

liwiania innych.

A po to wła

ś

nie

ż

yjemy.



V. RZEKA I OCEAN

W dniu, kiedy tak niesko

ń

czenie rozległy jest bł

ę

kit niebios, kiedy pi

ę

kno syci

nam oczy, o czym

ż

e mówi

ć

mo

ż

na, jak nie o Królestwie Szcz

ęś

cia, o tym, jak je zdoby

ć

.

Jedyna drog

ą

do Królestwa Szcz

ęś

cia jest zapomnienie o sobie i zjednoczenie duszy

z wieczno

ś

ci

ą

. Wszyscy

ż

ywimy t

ę

mocn

ą

wiar

ę

- dla wielu jest to nawet wi

ę

cej ni

ź

li

wiara - i

ż

nadejdzie dzie

ń

, kiedy Głos, którego

ś

my słuchali, którego wol

ę

spełniali

ś

my, naka

ż

e nam porzuci

ć

wszystko, wszystkiego zaniecha

ć

, aby i

ść

za Nim.

Doczeka tego ka

ż

dy z nas! Rozkaz ów przyjdzie do ka

ż

dego, cho

ć

pod ró

ż

nymi

postaciami. Przyjdzie niezawodnie. Kiedy za

ś

zabrzmi, w jakiej

ż

e postawie

duchowej, w jakiem napi

ę

ciu uczu

ć

go spotkamy? Jak zaniechamy wszystkiego? Jak

pójdziemy na zew? Co b

ę

dzie on dla nas znaczył? My

ś

lałem nad sob

ą

, co te

ż

dla mnie

zew ten znaczy

ć

b

ę

dzie? Wydaje mi si

ę

,

ż

e wyrzeczenie si

ę

dóbr

ż

yciowych, dobrobytu,

rodziny - byłoby stosunkowo łatwe. Znacznie bardziej trudne, powa

ż

ne i warte

oddania, znacznie bardziej

ś

wi

ę

te b

ę

dzie dla mnie wyrzeczenie si

ę

mego "ja" i zlanie

si

ę

w jedno z Nim. Owo zlanie si

ę

w jedno oznacza konieczno

ść

pozbycia si

ę

własnych

nawyków, przes

ą

dów. Jest to znacznie bardziej trudne, a przecie

ż

to wła

ś

nie uczyni

ć

b

ę

dzie trzeba. Trzeba b

ę

dzie zapomnie

ć

o tym, czym si

ę

docze

ś

nie jest i sta

ć

si

ę

jako On.

Czy zauwa

ż

yli

ś

cie, jak czasem drobny wzgórek zasłoni cały ła

ń

cuch

ś

nie

ż

nych

szczytów i sam wydaje si

ę

by

ć

jedynym widokiem, a

ż

dostrzec nie mo

ż

na pot

ęż

nych

rozległo

ś

ci rozpostartych za nim w oddali. Tak samo dzieje si

ę

z dusz

ą

ludzk

ą

. Zdaje

nam si

ę

, i

ż

oddaj

ą

c rzeczy drobne, uczynili

ś

my wszystko. Rzeczy drobne nie maj

ą

wagi, nie ma te

ż

wagi ich wyrzeczenie. Nale

ż

y wspi

ąć

si

ę

ponad małe wzgórze i obj

ąć

okiem pot

ęż

ny ła

ń

cuch gór. Nie jest dobrze trzyma

ć

si

ę

uparcie własnej, szczególnie

ulubionej koleiny

ż

ycia, postawy duszy lub formy kultu. Gwiazdy błyszcz

ą

wspaniale;

dopóki nie wzejdzie ksi

ęż

yc, potem bledn

ą

przy nim, ust

ę

puj

ą

c przed jedynym królem,

jedynym władc

ą

nieba. Tak stanie si

ę

z nami wszystkimi wobec Niego, naszego Władcy.

Nie znaczy to,

ż

e macie si

ę

wyprze

ć

swojej odr

ę

bnej indywidualno

ś

ci, znaczy jeno,

ż

e sta

ć

si

ę

macie jako On; wtedy tylko to uczynicie, je

ś

li zdołacie wszystko na

ś

wiecie widzie

ć

z Jego wy

ż

yny.


Dla artysty, który spogl

ą

da na chmur

ę

, niebiosa lub drzewo, maj

ą

one znaczenie

swoiste, zastanawia si

ę

bowiem , jak je namaluje lub jak zaklnie w symbol i poda

ś

wiatu, nie na

ś

laduj

ą

c natury, ale dziel

ą

c si

ę

tym, co sani w naturze ujrzał. To

wła

ś

nie, dosłownie to, winni

ś

cie wy uczyni

ć

: zburzy

ć

wszystko, co was wi

ąż

e,

dotrze

ć

na wy

ż

yn

ę

, na której staniecie si

ę

cz

ą

stk

ą

Jego i stamt

ą

d spogl

ą

da

ć

na

siebie i na

ś

wiat, stamt

ą

d kierowa

ć

rozumem, wzruszeniami i ciałem. Oto jedyna

droga, wiod

ą

ca w Jego

ś

lady. Nie wiem, ilu spo

ś

ród was zrozumie naprawd

ę

zew, gdy

on zabrzmi, nie wiem, ilu da si

ę

powoła

ć

, gdy pozna, i

ż

oto przemówił rozkazodawca

najwy

ż

szy, którego wola jest ostateczna. Nie wiem, ilu spo

ś

ród was, nawet

usłuchawszy, zdoła roztopi

ć

si

ę

w Nim, jak kropla wód, padaj

ą

ca w morze, jako nurt

rzeki, ton

ą

cy w bezbrze

ż

nym oceanie.


Wszyscy jeste

ś

cie cia

ś

ni; ka

ż

dy czci odr

ę

bnego Boga, posiada własne upodobania,

ulubione słabostki, zakrzepłe koleiny mówienia i my

ś

lenia. I

ść

za kim

ś

- nie znaczy

przyjmowa

ć

ś

lepo, znaczy tylko mie

ć

oczy zawsze otwarte i serce zawsze przejrzyste,

wolne od przes

ą

dów, od wszelkich z góry powzi

ę

tych idei i zdolne do roztopienia

background image

si

ę

w Wiekuisto

ś

ci. Tylko t

ą

drog

ą

mo

ż

na i

ść

za Nim, tylko tym sposobem mo

ż

na

tworzy

ć

. Je

ś

li

ż

y

ć

b

ę

dziecie w owej Wiekuisto

ś

ci, na tej zawrotnej wy

ż

ynie -

staniecie si

ę

geniuszem, czyli tym, czym ka

ż

dy człowiek by

ć

po

żą

da. Przez to

osi

ą

gniecie Szcz

ęś

cie. Zapominaj

ą

c o wył

ą

czno

ś

ci swego "ja", burz

ą

c j

ą

,

roztapiaj

ą

c si

ę

we Wszechrzeczy, znajdujecie Szcz

ęś

cie. Kiedy ró

ż

nowarto

ś

ciowa

ć

zaczynacie poszczególne grupy ludzkie, typy i usposobienia - oddalacie si

ę

od

Rzeczywisto

ś

ci, nie zdaj

ą

c sobie sprawy,

ż

e ró

ż

nice te s

ą

pi

ę

tnami czysto

zewn

ę

trznymi. Nie rozwi

ą

zuj

ą

one zagadnienia; jedynym rozwi

ą

zaniem jest

zapomnienie wszelkie o wył

ą

czno

ś

ci, stanie si

ę

cz

ęś

ci

ą

wiekuistego.


Id

ź

cie ku wieczno

ś

ci, która jest niesko

ń

czona i niezmienna, nie za

ś

chwilowa i coraz

inna. We własnej perspektywie ujrzycie cel wasz, je

ś

li pojmiecie , i

ż

powinni

ś

cie

w ziemskim istnieniu stworzy

ć

odpowiednie warunki dla kształcenia duszy. Mówi si

ę

wiele o rozwijaniu tego, co cielesne, zapominaj

ą

c o tym, co ponadcielesne. Duch

pragnie si

ę

rozwija

ć

i osi

ą

gn

ąć

doskonało

ść

tu, na ziemi. Je

ś

li wysłucha

ć

zechcecie

t

ę

sknoty waszej, pojmiecie ni

ż

szym swym rozumem, kiedy i jak uczyni

ć

zado

ść

d

ąż

eniom własnej wy

ż

szej istoty.


Przyzwyczai

ć

si

ę

powinni

ś

cie do

ż

ycia w Królestwie Szcz

ęś

cia, nie wiem, czy

zdajecie sobie spraw

ę

jak szerokie jest to

ż

ycie, jak niesko

ń

czenie rozległe s

ą

przestrzenie tego Królestwa. Nie wiem tak

ż

e, czy rozumiecie,

ż

e owo prawdziwe

Szcz

ęś

cie warte jest wi

ę

cej ni

ż

wszystkie rzeczy

ś

wiata. Jest to jedyne Królestwo,

warte zdobycia i posiadania. Pragn

ą

łbym móc was tam zaprosi

ć

, by

ś

cie to pi

ę

kno na

własne ujrzeli oczy, albowiem, je

ś

li je raz ujrzycie, nie zechcecie opu

ś

ci

ć

tych

dziedzin, ani pragn

ąć

rzeczy przemijaj

ą

cych i zmiennych. Pewien jestem, i

ż

w miar

ę

czasu rodzi si

ę

w was

ś

wiadomo

ść

, i

ż

jest to jedyna Prawda, godna posiadania, jedyna

Prawda, warta udzielania. Powinni

ś

cie jednak dba

ć

o zdobycie kultury, kultury

wykształcenia, rozwagi, powa

ż

nego wesela; je

ś

li posiadacie t

ę

kultur

ę

,

piel

ę

gnujcie j

ą

, uczy

ń

cie j

ą

cz

ą

stk

ą

waszej istoty. Staniecie si

ę

wtedy prawdziwymi

Jego uczniami. Bez kultury, bez subtelno

ś

ci nie mo

ż

ecie sta

ć

si

ę

cz

ęś

ci

ą

Tego, który

jest sam

ą

kultur

ą

, sam

ą

subtelno

ś

ci

ą

. Nie mo

ż

ecie te

ż

stan

ąć

obok Niego i

współpracowa

ć

rozumnie i gor

ą

co. Człowiek, który jest artyst

ą

, który tworzy,

cierpi, upada, bli

ż

szy b

ę

dzie Jemu, ni

ż

ten, który poprzestaje na pospolitym

zadowoleniu i bije pokłony u swego własnego ołtarzyka. Takim artyst

ą

by

ć

macie,

macie współpracowa

ć

z Nim i dawa

ć

ś

wiatu to, co

ś

cie poj

ę

li do gł

ę

bi. Jak tylko

staniecie na tym poziomie, zobaczycie ze zdumieniem, jak zniknie wszystko, co
stwarza nastrój przygn

ę

bienia, osamotnienia, smutku, co zabija ducha. Kiedy

staniecie si

ę

cz

ęś

ci

ą

tego jedynego Królestwa, dla którego

ż

y

ć

warto, wtedy

b

ę

dziecie jedni

ą

z

ś

ywotem, trwaj

ą

cym poprzez stulecia i tysi

ą

clecia. Zapomnicie,

czy

ś

cie samotni, smutni i przygn

ę

bieni, czy te

ż

pot

ęż

ni i pełni mocy. Wi

ę

kszo

ść

spo

ś

ród was najbardziej l

ę

ka si

ę

pustki, braku miło

ś

ci, braku przyja

ź

ni. Rzeczy

tych, chocia

ż

miłe s

ą

i przez chwil

ę

warto

ść

posiadaj

ą

,

ż

ałowa

ć

ju

ż

nie b

ę

dziecie,

albowiem towarzyszem waszym zostanie wiekuisto

ść

. Ka

ż

de drzewo, ka

ż

dy ptak, ka

ż

de

ź

d

ź

bło trawy, ka

ż

dy cie

ń

udzieli wam wtedy czego

ś

, co warte jest wi

ę

cej ni

ż

zadowolenia doczesne, stanowi bowiem cz

ą

stk

ę

Wieczno

ś

ci. Dlatego skupi

ć

na tym

musicie

ż

ycie i na wszystko wyrobi

ć

sobie patrzenie pod k

ą

tem wieczno

ś

ci.



VI. WARTO

ŚĆ

DO

Ś

WIADCZENIA


Chc

ę

mówi

ć

dzi

ś

o tym Głosie-Tyranie, którego słucha

ć

powinni

ś

cie i którego rozkazy

uwa

ż

a

ć

macie za najwy

ż

szy autorytet. W miar

ę

rozwoju spotyka

ć

b

ę

dziecie, rzecz

prosta, rozmaite zagadnienia i trudno

ś

ci, które rozwikła

ć

trzeba samodzielnie.

Sta

ć

si

ę

b

ę

dziecie musieli jako drzewo, które ostoi si

ę

niezliczonym burzom, pozna

własn

ą

sił

ę

i rado

ść

, któr

ą

daje tej siły poczucie; sta

ć

si

ę

b

ę

dziecie musieli jako

drzewo, którego

ż

aden wiatr, ziemski czy niebieski nie wyrwie. Skała trwa

nieporuszona, chocia

ż

bij

ą

o ni

ą

fale oceanu, tak te

ż

stoi drzewo, daj

ą

c schronienie

background image

licznym ptakom, jest bowiem dobrze zakorzenione, gł

ę

boko wrosłe. Tacy sta

ć

si

ę

macie.

Jedynym rozkazodawc

ą

waszym niechaj b

ę

dzie nieomylny Głos Intuicji, której nic

zachwia

ć

nie mo

ż

e. W ten sposób stopniowo rozwiniecie w sobie poczucie pi

ę

kna,

stworzone przez was samych, w miar

ę

czasu wzrastaj

ą

ce i nios

ą

ce rado

ść

. Głos, o

którym mówi

ę

, jest jedyn

ą

powag

ą

, któr

ą

ka

ż

dy cywilizowany, kulturalny i

uduchowiony człowiek uzna

ć

mo

ż

e. Nie władz

ę

, nie duchowe por

ę

czenie innego

człowieka, lecz tylko własny głos wewn

ę

trzny.


Mówi

ą

c o tym, jak usłysze

ć

ów Głos, owego nieugi

ę

tego Tyrana, zastanowili

ś

my si

ę

nad paru my

ś

lami. Teraz chc

ę

wam przedło

ż

y

ć

my

ś

l inn

ą

. Je

ś

li chcecie Głos ten

rozpozna

ć

, winni

ś

cie wznieci

ć

w sobie samych rewolucj

ę

, anarchi

ę

, bunt: umysł wasz

i serce znale

źć

si

ę

powinny w wirze, za

ś

o

ś

rodek tego wiru nabiera

ć

musi wci

ąż

wi

ę

kszej i wi

ę

kszej siły, tak,

ż

eby drobiazgi

ż

ycia wyrzuca

ć

na zewn

ą

trz i

pozostawi

ć

tylko mocne d

ąż

enie do celu. "Niechaj z chaosu ducha narodzi si

ę

gwiazda

wiruj

ą

ca i płomienna", ów bunt, niezadowolenie, z którego pocznie si

ę

z czasem

prawdziwe zadowolenie - powinno by

ć

podsycane, nie za

ś

zagłuszane i dobijane. Im

wi

ę

cej pyta

ć

b

ę

dziecie, zastanawia

ć

si

ę

, pow

ą

tpiewa

ć

, tym wi

ę

ksza siła wiru, tym

mocniejsze wstrz

ąś

nienia, tym bardziej nat

ęż

ona

żą

dza wykrycia Prawdy. Zadaniem

waszym jest stworzenie takiego wiru w umy

ś

le i w sercu; nie wiru taniego

sentymentalizmu i podniecenia, lecz wiru, który odrzuca na bok i niszczy wszystko,
co niewa

ż

ne, ruchu, którego o

ś

rodkiem jest cel jeden jedyny; wir pop

ę

dzi wkoło coraz

szybciej, coraz wi

ę

kszej nabierze energii, z energii za

ś

tej narodzi si

ę

prawdziwy

geniusz, wspaniała gwiazda iskrz

ą

ca, stworzona przez was samych. W jaki sposób

wznieci

ć

w sobie owo

ś

wi

ę

te niezadowolenie, ów boski bunt? Nie zdob

ę

dziecie go,

przysłuchuj

ą

c si

ę

jedynie słowom innych ludzi. Mog

ą

oni tylko skleci

ć

rusztowanie,

po którym wejdziecie sami, by budowa

ć

; nale

ż

y jednak wnie

ść

własne cegły, własne

wapno i murowa

ć

własnymi r

ę

kami. W tym celu przej

ść

trzeba przez własne

do

ś

wiadczenie - albowiem nie

ś

wiadomo

ść

nie mo

ż

e by

ć

rozumna. Jedynie człowiek,

który zaznał wielkich cierpie

ń

, wielkich zachwyce

ń

, wielkich po

ś

wi

ę

ce

ń

, wielkich

wybuchów uwielbienia i gniewu, zosta

ć

mo

ż

e istotnie rozumnym, albowiem ci

ą

gle pyta

, nieustannie szuka.

Aby zdoby

ć

rozum,

ż

y

ć

szcz

ęś

liwie i słu

ż

y

ć

innym, mie

ć

winni

ś

cie "dusz

ę

przygotowan

ą

na pokusy". Do

ś

wiadczenie jest nieodzowne. Ludzie po dzieci

ę

cemu

niewinni staj

ą

si

ę

nieraz płytcy, cia

ś

ni i zazdro

ś

ni; my walczmy przeciwko cechom

tak trywialnym. Nie przysporz

ą

one prawdziwych do

ś

wiadcze

ń

. Nie pragnijcie

niewinno

ś

ci dziecka, które nie zaznało niczego, które nie zna cierpienia, ni zam

ę

tu

wzrusze

ń

, ni bólu my

ś

li; dzieci

ę

ś

wiergoli, u

ż

ywa spieszczonych słówek i bełkoce.

Wy sta

ń

cie si

ę

jako człowiek, który cierpiał, który zaznał, który budował, który

poj

ą

ł. Tacy b

ą

d

ź

cie. Zaznajcie własnego dreszczu

ż

ycia, nie tylko słuchajcie o

cudzych. Nie znaczy to bynajmniej,

ż

eby rzuca

ć

si

ę

na o

ś

lep ku niedorzecznym

do

ś

wiadczeniom, niedorzecznym wyrazom uczu

ć

. Niechaj do

ś

wiadczenie składa si

ę

ze

zwykłych ludzkich trosk, rado

ś

ci, cierpie

ń

, i dozna

ń

; z nich budowa

ć

nale

ż

y. Oto

s

ą

strumienie i rzeki, po których

ż

eglowa

ć

macie ku ogromnemu oceanowi, w którym

roztopi

ć

wam wolno własne nabyte do

ś

wiadczenia, własn

ą

wył

ą

czno

ść

, by sta

ć

si

ę

kropl

ą

oceanu. Musicie jednak posiada

ć

łodzie, na których mogliby

ś

cie

ż

eglowa

ć

,

umie

ć

obchodzi

ć

si

ę

z

ż

aglem i z wiosłem, posiada

ć

całe bogactwo do

ś

wiadczenia,

t

ę

tni

ć

pragnieniem do

ś

wiadcze

ń

nowych. Musicie nosi

ć

w sobie owo boskie

niezadowolenie, ów chaos, z którego narodzi si

ę

z czasem gwiazda iskrz

ą

ca.


Wi

ę

kszo

ść

ludzi rada jest z siebie samych, rada z własnego mizernego

ż

ywota i przez

to stwarza sobie ciasny

ś

wiat pospolito

ś

ci. Je

ś

li chcecie by

ć

inni, znajd

ź

cie sami

siebie, poczujcie swoj

ą

istotn

ą

ja

źń

. Id

ź

cie własn

ą

ś

cie

ż

k

ą

, patrzcie we własny

cel Szcz

ęś

cia i Prawdy. Niby rybak, który chodzi od jeziora do jeziora, od rzeki

do rzeki, od morza do morza, łowi

ą

c zdobycz, zbieraj

ą

c do

ś

wiadczenie, nie

background image

zadowalaj

ą

c si

ę

jedn

ą

mał

ą

rybk

ą

albo nawet jedn

ą

ogromn

ą

- pragn

ąć

musicie zebrania

ż

norodnych kształtów, barw i wyrazów bosko

ś

ci w oceanie

ż

ycia. Usłysze

ć

musicie

sami ów Głos, który dojrzewa w nas jedynie przez do

ś

wiadczenie, rozwa

ż

anie, czucie,

prze

ż

ycia. Nie zapragniecie

ż

adnych piedestałów,

ż

adnych obrz

ę

dów, je

ś

li

posi

ą

dziecie t

ę

rzecz jedyn

ą

: t

ę

niespokojn

ą

bosk

ą

t

ę

sknot

ę

. Bosko

ść

zamieszkuje

wsz

ę

dy: w l

ś

nieniu sło

ń

ca, na skrzydłach ptaka, płyn

ą

cego po

ś

ród bł

ę

kitów, w

samotno

ś

ci przydro

ż

nego drzewa, na cichej ł

ą

ce, w małym w

ę

drownym strumyku i w

ka

ż

dym kielichu kwiatu. Wszystko to kryje prawdy

ż

ycia, istotne wyrazy duchowo

ś

ci.

Albowiem, je

ś

li rozpoznacie Prawd

ę

w owych drobnych sprawach dnia powszedniego i

roztopi

ć

si

ę

potraficie w ich pi

ę

knie, zdob

ę

dziecie Prawd

ę

wieczyst

ą

i

ż

y

ć

b

ę

dziecie w Królestwie Szcz

ęś

cia. A kiedy zdob

ę

dziecie, potraficie udziela

ć

innym.

Człowiek, który sam nie zdobył Prawdy, a jednak próbuje przekonywa

ć

innych, jest

hipokryt

ą

; człowiek za

ś

, który zdobył cho

ć

by pierwszy błysk, przemawia

ć

b

ę

dzie z

przekonaniem, wiedz

ą

i powag

ą

. Wie bowiem , co znaczy czu

ć

razem z Wszech

ś

wiatem

i z ludzko

ś

ci

ą

; z ka

ż

dym, kto cierpi, z ka

ż

dym, kto jest szcz

ęś

liwy; tworzy

ć

b

ę

dzie

i drugich nauczy tworzy

ć

własne my

ś

li, własne poj

ę

cia

ż

ycia. Da to inn

ą

barw

ę

jego

istnieniu, now

ą

rado

ść

, nie zaznane t

ę

tno; wtedy wszystkie zewn

ę

trzne kształty i

wyrazy strac

ą

warto

ść

, albowiem tu

ż

blisko bije wiekuiste

ź

ródło wszechrzeczy.

Dotrze

ć

tam mo

ż

ecie jedynie wzbudziwszy w sobie ów chaos duszy, bunt i nieustann

ą

t

ę

sknot

ę

. Jedna wizja wieczno

ś

ci nie zaspakaja. Jedna otwiera drug

ą

i tak przez

wszystkie

ż

ywoty. Ewolucja nie rozpoczyna si

ę

nagle w jakiej

ś

chwili, ani w innej

chwili nie dobiega kresu. Nie ko

ń

czy si

ę

te

ż

po jednym

ż

ywocie; jest niesko

ń

czon

ą

drog

ą

. Człowiek, któremu ka

ż

dy krok naprzód sprawia rado

ść

, nie powinien

zatrzymywa

ć

si

ę

u drzwi małych tajemnic, drobnych ogranicze

ń

, ołtarzy sztucznych

olbrzymów, wtedy bowiem ewolucja staje si

ę

długotrwałym cierpieniem. Je

ś

li za

ś

człowiek widzi w oddali

ś

wi

ą

tyni

ę

, własnymi siłami stworzon

ą

, obraz, który sam

wymarzył i o

ż

ywił przez cierpienie, przez szcz

ęś

cie, przez pi

ę

kno

ż

ycia - idzie

wtedy nieustannie i prosto ku Królestwu Szcz

ęś

cia.


Musicie wybra

ć

, albo zostajecie geniuszem, twórc

ą

i burzycielem, albo pospolitym

zielskiem po

ś

ród wartkiego pr

ą

du, zielskiem, niesionym od brzegu do brzegu. Musicie

sta

ć

si

ę

głównym nurtem

ż

ycia, główn

ą

sił

ą

, bowiem

ż

yjecie w Nim i w Nim jego

ź

ródło

istnienia. Pi

ę

kno jest Prawd

ą

, Prawda jest w Nim. Tym, za którym t

ę

sknicie, którego

ubóstwiacie i którego wizerunek stworzyli

ś

cie w sercach. Pi

ę

kno owo i Prawda stan

ą

si

ę

cz

ęś

ci

ą

was samych, gdy

ż

szli

ś

cie przebojem ku Niemu i odnale

ź

li

ś

cie Jego. Takie

uj

ę

cie daje natchnienie do

ż

ycia, do oddychania, do my

ś

lenia i czucia. Lecz je

ś

li

jeste

ś

cie pełni zadowolenia z samych siebie, tracicie ów pot

ęż

ny, niespokojny

dreszcz uduchowienia, nie dopomagacie nikomu, b

ę

d

ą

c tylko pospolitymi

na

ś

ladowcami; nie stwarzacie nic, stanowi

ą

c jeno poboczne produkty

ż

ycia.


Chciałbym, a

ż

eby

ś

cie ujrze

ć

mogli, ka

ż

dy z was bowiem miewa chwile jasnowidze

ń

w

zachwycie i szcz

ęś

ciu; chciałbym, powtarzam, aby

ś

cie ujrze

ć

mogli wa

ż

no

ść

utrzymania stale tego poziomu

ż

ycia w Królestwie Szcz

ęś

cia. Je

ś

li tam jeste

ś

cie,

niew

ą

tpliwie Królestwo to zamieszkuj

ą

c, w

ę

drowa

ć

mo

ż

ecie naprzód i stwarza

ć

bardziej

ż

ywo, bardziej zuchwale, bardziej szlachetnie ni

ż

inni. Zawsze bowiem

powróci

ć

mo

ż

ecie do Królestwa Szcz

ęś

cia. Da wam to poczucie nat

ęż

enia

ż

ycia ludzi

wielkich, nie tylko dla was samych, ale dla pomocy innym, dla burzenia rzeczy
niewa

ż

nych i stwarzania rzeczy wiekuistych. Zamiast by

ć

olbrzymami nie

ś

wiadomo

ś

ci,

sta

ń

cie si

ę

olbrzymami stwarzania. W chwili obecnej wszyscy szukamy, t

ę

sknimy,

pytamy, podczas gdy rozwi

ą

zanie wielkich tajemnic le

ż

y pod ka

ż

dym kamieniem

przydro

ż

nym, we wszystkich stworzeniach

ż

ywych i nieo

ż

ywionych. Je

ś

li jeste

ś

cie

o

ś

wieceni naprawd

ę

, i

ść

mo

ż

ecie i sta

ć

si

ę

wysła

ń

cami owego Królestwa. Jam pił u

ź

ródła i pragn

ę

ka

ż

dego z was tam przyprowadzi

ć

; kiedy zaznacie rozkoszy

ż

ycia pod

osłon

ą

Królestwa Wieczno

ś

ci, zapragniecie równie

ż

wprowadza

ć

tam innych.



VII. PO

Ś

RÓD WIELKICH LUDZI

background image


Pragn

ę

raz jeszcze wrazi

ć

wam w pami

ęć

, i

ż

dbanie o doskonało

ść

Królestwa Szcz

ęś

cia

jest niesko

ń

czenie wa

ż

ne. Po tre

ś

ci słów waszych pozna

ć

mo

ż

na, czy

ż

yjecie w

Królestwie owym, czy te

ż

nie. Przygl

ą

dałem si

ę

wam i sobie samemu,

ż

eby poj

ąć

czy

nieustannie w Królestwie owym przebywamy. Ze sposobu bycia, z pragnie

ń

i czynów

s

ą

dzi

ć

mo

ż

emy i zrozumie

ć

, jak daleko nam jeszcze do przybytku Rzeczywisto

ś

ci i

jak gł

ę

boko wnikn

ę

li

ś

my w dziedzin

ę

Królestwa Szcz

ęś

cia.


Je

ż

eli walczycie o wej

ś

cie do Królestwa, zgn

ę

bicie z łatwo

ś

ci

ą

wasze własne troski,

zapomnicie o własnym jarzmie i własnych koleinach; przyjmuj

ą

c w siebie troski i

cierpienia

ś

wiata. Je

ś

li

ż

yjecie w Królestwie Szcz

ęś

cia, nie mo

ż

ecie oddzieli

ć

samych siebie od czynno

ś

ci waszego dnia powszedniego; wraz z my

ś

l

ą

wasz

ą

, z prac

ą

,

z wszystkim, co czynicie - ju

ż

e

ś

cie w Królestwie owym, ju

ż

wcielacie Je w czyny.


Wida

ć

od razu, jak odmienni s

ą

ci ludzie, którzy schwytali wzrokiem cho

ć

by przelotny

rozbłysk Królestwa, jacy s

ą

szcz

ęś

liwi, jak harmonijnie zrównowa

ż

eni, ani zbyt

uczuciowi ani zbytnio w sam rozum wierz

ą

cy. Poznacie z ich postaci, z otaczaj

ą

cej

ich atmosfery, i

ż

wiedz

ą

, co znaczy przebywanie w Szcz

ęś

liwej Dziedzinie. Byłoby

bardzo

ź

le, gdyby

ś

my mieli nawiedza

ć

j

ą

wył

ą

cznie w chwilach wyj

ą

tkowych, w

godzinach rozmy

ś

la

ń

czy samotno

ś

ci. Cał

ą

nasz

ą

istot

ę

przenika

ć

musi dreszcz

Szcz

ęś

cia, wtedy jedynie

ż

y

ć

mo

ż

emy w Królestwie. Winni

ś

cie wyra

ż

a

ć

to Szcz

ęś

cie

wszystkimi uczuciami, całym dniem powszednim, nie tylko za

ś

ż

y

ć

w nim przez

nieliczne i krótkie chwile, niby mizerne owady, obdarzone kilkugodzinnym
istnieniem. Tak wła

ś

nie czyni wi

ę

kszo

ść

ludzi - jedno słowo zdradza barw

ę

my

ś

li

waszych, cało

ść

poj

ęć

o

ś

wiecie.


Czuj

ę

, jak bardzo wa

ż

n

ą

jest rzecz

ą

prawdziwe wesele z powag

ą

, miast daremnej walki

i bezpłodnych wysile

ń

. Nie przypuszczajcie; i

ż

tylko nieliczni, uprzywilejowani

ludzie zamieszkuj

ą

Królestwo Szcz

ęś

cia; ka

ż

dy, kto walczy, kto posiada

szlachetno

ść

my

ś

li i uczu

ć

, mo

ż

e by

ć

pewien, i

ż

ż

yje w tej Dziedzinie.


Powinni

ś

my przemieni

ć

ka

ż

de miejsce naszego przebywania,

ś

wiat cały w ogóle, w

prawdziwe Królestwo Szcz

ęś

cia; pomóc za

ś

musi ka

ż

dy z was, albowiem zamieszkujecie

ś

wiat, albowiem go stwarzacie. Wnie

ść

musicie zdolno

ś

ci swoje, cierpienia,

szcz

ęś

cie, przyjemno

ś

ci i wesele; dostarczy

ć

materiału do budowy. Ka

ż

dy pomóc

winien, samotna bowiem jednostka nie osi

ą

gnie nic. Powinni

ś

cie by

ć

wielcy duchem,

ż

y

ć

i oddycha

ć

tylko w Królestwie Szcz

ęś

cia. Wszystkie ograniczenia poj

ęć

waszych

powinny by

ć

zwalone, wszystkie ciasnoty i mierno

ś

ci - rozbite. Nie wiecie jaki

dreszcz wesela to daje.

ś

adna arena

ś

wiata nie dostarczy wam tak wzniosłego

widowiska.

Wyobra

ź

my sobie na chwil

ę

,

ż

e

ś

my wszyscy bogami, wtedy mo

ż

emy zasi

ąść

razem z Nim

do wspólnego stołu. Pomy

ś

lcie tylko, co by

ś

my uczyni

ć

mogli - b

ę

d

ą

c jako Budda i

Jego uczniowie. On był nad-geniuszem, najwi

ę

kszym z ludzi, uczniowie za

ś

Jego byli

równie

ż

geniuszami, wielkimi lud

ź

mi swojej epoki. Wyobra

ź

cie sobie, jak cudown

ą

,

jak rozkoszn

ą

musiała by

ć

atmosfera, któr

ą

ludzie ci stwarzali. Potem przenie

ś

cie

si

ę

my

ś

l

ą

na kraniec przeciwny i wyobra

ź

cie sobie całe zło

ś

wiata. Jak

ż

e

ż

si

ę

rozigrało: Próbuje unicestwi

ć

i zm

ą

ci

ć

dzieło bogów. Ludzie - jakimi my jeste

ś

my

- znajduj

ą

si

ę

pomi

ę

dzy owymi dwoma kra

ń

cami, tworz

ą

c przewa

ż

n

ą

cz

ęść

ś

wiata. Kiedy

za

ś

On przychodzi, jak przychodzi istotnie - kiedy On przebywa z nami, jak przebywa

naprawd

ę

- sta

ć

si

ę

musimy wielkimi lud

ź

mi i ka

ż

dy z nas walczy

ć

ma dla siebie o

najwy

ż

sz

ą

doskonało

ść

. Je

ś

li potem zbierzemy si

ę

wszyscy razem - pomy

ś

lcie - jak

ę

bok

ą

rozkosz

ą

b

ę

dzie takie obcowanie; znajdziemy si

ę

bowiem po

ś

ród

najszlachetniejszych, po

ś

ród wielkich artystów, wielkich twórców, po

ś

ród ludzi o

ś

wi

ę

tych duszach, pi

ę

knie zharmonizowanych z ich doskonałymi ciałami.


Nie masz nic cudowniejszego na

ś

wiecie, jak obcowanie z lud

ź

mi wielkich idei, z

background image

lud

ź

mi, którzy cali s

ą

tre

ś

ci

ą

, nie tylko za

ś

skorupk

ą

o drobnym ziarnie tre

ś

ci.


Człowiek jednak, który nie zakosztował szcz

ęś

liwo

ś

ci, nie zgromadził wielu

do

ś

wiadcze

ń

, ani zaznał cierpienia, nie mo

ż

e by

ć

towarzyszem wielkich ludzi, ani

nawet wielkich grzeszników. Człowiek taki nie pomo

ż

e w niczym, nie udzieli

szcz

ęś

cia, ani wzi

ąć

go nic potrafi. Nie pojmie ró

ż

nicy mi

ę

dzy pi

ę

knem i

subtelno

ś

ci

ą

, a tym, co pospolite i brutalne: s

ą

dy jego mie

ć

nie b

ę

d

ą

ż

adnej wagi,

nie jest on bowiem ni twórc

ą

, ni burzycielem, wlok

ą

go jeno za sob

ą

urojenia i

kaprysy

ś

wiata mierno

ś

ci.


Poniewa

ż

nie pragniecie nale

ż

e

ć

do owego

ś

wiata, pami

ę

tajcie zawsze, i

ż

wszystko

co my

ś

licie i czujecie, posiada znaczenie istotne, znaczenie wielkiej wagi. Dlatego

te

ż

powinni

ś

cie rozwin

ąć

i wyhodowa

ć

pi

ę

kne ciało o wysubtelnionym sercu i wysoce

kulturalnym mózgu. Je

ż

eli bowiem ciało wasze i duch nie b

ę

d

ą

doskonałe, nie

posi

ą

dziecie doskonałej cielesno

ś

ci i duchowo

ś

ci, zm

ą

cicie sob

ą

pi

ę

kno i

zakłócicie harmoni

ę

zgromadzenia ludzi wielkich; gdyby

ś

cie nawet m

ą

drzy byli w

słowach, wyraz wasz, postawa cała, cała istota zdradzi niedoskonało

ść

rozwoju

wewn

ę

trznego.


Powinni

ś

cie równie

ż

zachowa

ć

doskonał

ą

czysto

ść

i doskonałe zdrowie; z łatwo

ś

ci

ą

przekonacie si

ę

, czemu jest to rzecz

ą

tak wa

ż

n

ą

, czemu ciała maj

ą

by

ć

idealnie

zdrowe i czyste, piel

ę

gnowane i strze

ż

one niby najcenniejsze klejnoty. To samo

dotyczy uczu

ć

i my

ś

li. Brzydkie my

ś

li, niskie uczucia, ukryte nawet przed

przyjaciółmi, objawi

ą

si

ę

jednak w waszych spojrzeniach, powiedzeniach, sposobie

ż

ycia, pogl

ą

dach na

ś

wiat. Nieraz z wielkim zaciekawieniem przygl

ą

dam si

ę

twarzom

ludzi, ich ruchom, postawie i zachowaniu; najcz

ęś

ciej udaje mi si

ę

rozró

ż

ni

ć

typ

danego człowieka. Przyznaj

ę

,

ż

e te szczegóły powierzchowne mog

ą

by

ć

złudne i nie

zawsze os

ą

dzone słusznie, w ogólno

ś

ci jednak zdradzaj

ą

charakter. Tote

ż

nale

ż

y

doskonali

ć

ciało, uczucie i rozum, by móc osi

ą

gn

ąć

Królestwo Szcz

ęś

liwo

ś

ci i

ż

y

ć

w nim nieprzerwanie. Nie post

ę

pujcie wbrew rozs

ą

dkowi, wbrew zastanowieniu i nie

starajcie si

ę

ukształtowa

ć

siebie w zastygłe niezmienne formy. Czy

ż

mo

ż

na wyobrazi

ć

sobie morze - t

ę

pot

ę

g

ę

ż

ywotno

ś

ci i niepokoju - zamkni

ę

t

ą

na zawsze w kształt

okre

ś

lony? Rozerwie wszelkie wi

ę

zy, niczemu nie pozwoli zamkn

ąć

siebie i

ograniczy

ć

. My wszyscy d

ąż

ymy do kształtów okre

ś

lonych i zamkni

ę

tych, jest to

bowiem o wiele łatwiej, o wiele wygodniej, wymaga znacznie mniejszej walki. Dla
tych jednak, którzy nie znaj

ą

niewolnictwa kształtów, którzy

ż

yj

ą

w Królestwie nie

posiadaj

ą

cym granic - owa nieokiełznana wolno

ść

rozprz

ęż

enia sił jest prawem

niesko

ń

czenie wa

ż

nym i niesko

ń

czenie pi

ę

knem. Musicie poj

ąć

, i

ż

je

ś

li naprawd

ę

ż

y

ć

pragniecie po

ś

ród wielkich, rozwin

ąć

w sobie macie takie spojrzenie na

ś

wiat, które

nie mo

ż

e by

ć

niczym zwi

ą

zane ni ograniczone. Zrozumiecie w jak wielkim zachwyceniu

ż

y

ć

b

ę

dziecie mogli - w jak zrównowa

ż

onej, harmonijnej ekstazie, je

ś

li nieustannie

wyobra

ż

a

ć

sobie b

ę

dziecie,

ż

e

ś

cie w Królestwie Szcz

ęś

cia,

ż

e

ś

cie po

ś

ród ludzi

wielkich. Ilu z was umie obcowa

ć

z wielkim człowiekiem, z geniuszem, z Nim -

wcieleniem Królestwa Szcz

ęś

cia? Zaiste - niewielu, bardzo niewielu. Pomy

ś

lcie,

jakiem cierpieniem, jak

ą

m

ę

k

ą

dla tej Istoty jest

ś

wiadomo

ść

,

ż

e posiada zaledwie

dwóch - trzech towarzyszy, zamiast całego

ś

wiata, który winien by z Ni

ą

pracowa

ć

i z Ni

ą

zaznawa

ć

Szcz

ęś

liwo

ś

ci.


Chciałbym równie

ż

rzec słów kilka o miłowaniu, w

ą

tpi

ę

bowiem , czy zdajecie sobie

spraw

ę

, ile siły i

ż

ywotno

ś

ci daje czyja

ś

miło

ść

i przywi

ą

zanie, zrównowa

ż

one i

prawdziwe. U

ż

ywam słowa "zrównowa

ż

one", najcz

ęś

ciej bowiem widzimy, i

ż

ludzie

posiadaj

ą

cy pot

ęż

n

ą

uczuciowo

ść

, wielk

ą

zdolno

ść

kochania, pozbawieni s

ą

siły,

umiaru i równowagi. Uczucia ich s

ą

jak wody, które zbyt gwałtownie puszczone,

zalewaj

ą

tylko i niszcz

ą

, nie czyni

ą

c nic dobrego. Dlatego nale

ż

y posi

ąść

równowag

ę

. Człowiek zdolny do zrównowa

ż

onych uczu

ć

- nie do sentymentalizmu, ani

tym bardziej gwałtownych wybuchów nami

ę

tno

ś

ci - ale do tego wieczystego przejawu

zwanego miło

ś

ci

ą

, zacznie powoli zatraca

ć

i roztapia

ć

swoje wył

ą

czne "ja". Ka

ż

dy

background image

poznał zapewne w

ż

yciu owo kochanie, które wzbiera, t

ę

tni, przelewa si

ę

przez

brzegi, staje si

ę

coraz szersze, ro

ś

nie w bezmiar, a

ż

wreszcie ogarnia nie tylko

kilka istot wybranych, lecz wszystkich dokoła. Takie miłowanie pozwala nam
zapomnie

ć

, unicestwi

ć

własne "ja" - ów korze

ń

wszelkiego cierpienia. Kto

ś

wi

ę

c ,

kto nigdy nie odczuł tej pot

ęż

nej miło

ś

ci, jest egoist

ą

, gada, zabiega, plotkuje,

wszczyna swary, popełnia wszystkie te mało

ś

ci, których by nigdy nie uczynił

człowiek prawdziwie wielki, prawdziwie boski. Od tej chwili, kiedy zdołacie
zapomnie

ć

o sobie, o tym wył

ą

cznym "ja", które istnieje w ka

ż

dym z nas i potraficie

zjednoczy

ć

si

ę

i zla

ć

w jedno z olbrzymim "Ja" wszech

ś

wiata - od tej to chwili

ż

y

ć

zaczynacie w Królestwie Szcz

ęś

cia i innych wie

ść

tam pragniecie.


Dzisiaj o ka

ż

dym z was rzec by mo

ż

na raczej,

ż

e czyni gor

ą

czkowy wysiłek, ni

ż

spełnia

czyn. Nieustannie walczycie, ale jeszcze

ś

cie nie osi

ą

gn

ę

li. Brak wam odwagi,

zdecydowania,

ś

miało

ś

ci, nie rzucili

ś

cie si

ę

jeszcze w gł

ą

b oceanu, jeste

ś

cie

raczej jak to dzieci

ę

na brzegu morza, które nie

ś

miało zanurza stop

ę

do wody i cofa

skwapliwie po pierwszym dotkni

ę

ciu chłodnej fali. Je

ś

li si

ę

po

ś

lizgniecie - nic

to, wstaniecie raz jeszcze; je

ś

li zdecydujecie popłyn

ąć

, dobrniecie do celu bez

w

ą

tpienia, nie nale

ż

y jeno waha

ć

si

ę

cały dzie

ń

przed postanowieniem dosi

ę

gni

ę

cia

dalekiego brzegu; musicie rzuci

ć

si

ę

w fale, tak bowiem rozkazuje wam Głos

wewn

ę

trzny. Je

ś

li Głosu tego nie usłuchacie, nie zaznacie ani chwili spokoju ni

szcz

ęś

cia. Głos b

ę

dzie was przywoływał, b

ę

dzie pchał naprzód, a

ż

pod

ąż

ycie ku

ź

ródłu wszechrzeczy; kiedy za

ś

wreszcie dotrzecie do tego zdroju, staniecie si

ę

bogiem, nadczłowiekiem, panem.

Wielcy nauczyciele

ś

wiata pod

ąż

ali ku

ź

ródłu

ż

ywota. Stali si

ę

Mistrzami. Raz

poznawszy czym jest owo

Ź

ródło i jego cudowno

ść

- sami stali si

ę

owym

ź

ródłem, Drog

ą

,

Wcieleniem m

ą

dro

ś

ci i umiłowania. To samo naszym niechaj b

ę

dzie celem. Nie wszyscy

zosta

ć

mo

ż

ecie Chrystusem lub Budd

ą

, wszyscy jednak posi

ąść

mo

ż

ecie te same sny,

t

ę

sknoty, pragnienia, d

ąż

enia. Je

ś

li raz pojmiecie cał

ą

wspaniało

ść

, cał

ą

chwał

ę

Ich Królestwa, wypracowa

ć

sobie zdołacie sami dla siebie własn

ą

drog

ę

twórcz

ą

,

która najlepiej wyrazi wasz ideał, wasz sposób widzenia nie

ś

miertelnej chwały.

Staniecie si

ę

wtedy najwi

ę

kszymi po

ś

ród pisarzy, my

ś

licieli, artystów, uczonych;

posi

ą

dziecie j

ę

zyk m

ę

drców. W tym wła

ś

nie tai si

ę

ów dreszcz rozkoszy duchowej,

jedyna na

ś

wiecie ambicja, któr

ą

posiada

ć

warto. Musicie zosta

ć

niezale

ż

ni, nie

tylko uczuciowo i umysłowo, ale równie

ż

wolni od wszelkich wi

ę

zów fizycznych.

Osi

ą

gni

ę

cie zupełnej wolno

ś

ci my

ś

li, serca i ciała jest jedyn

ą

drog

ą

do

najwi

ę

kszego Szcz

ęś

cia, jedynym sposobem

ż

ycia w Królestwie Szcz

ęś

liwo

ś

ci.



VIII. ROZUM-TWÓRCA

Rozum jest tre

ś

ci

ą

bosko

ś

ci; mo

ż

e on zarówno stwarza

ć

jak burzy

ć

; sprawdza i kieruje

uczucia - ów impet istotny, pchaj

ą

cy nas ku celowi. Rozum mo

ż

e i powinien znale

źć

dla siebie Prawd

ę

, musi nauczy

ć

si

ę

ż

y

ć

o władnych siłach w Królestwie Szcz

ęś

cia;

bez wrodzonej inteligencji i wyrobionego umysłu nie mo

ż

ecie zbli

ż

y

ć

si

ę

do celu.

A przecie

ż

nie mo

ż

na nie zauwa

ż

y

ć

, i

ż

umysł wła

ś

nie czyni wszelkie sprawy ciasnymi,

umysł

żą

da formuł i ogranicze

ń

, pragnie zapełni

ć

; posiada zawsze p

ę

d do nadmiernego

konkretyzowania - tej cechy umysłu strzec si

ę

musicie. Cz

ę

stokro

ć

wydaje nam si

ę

,

ż

e tylko to, co my czynimy, jest słuszne,

ż

e wybrana przez nas

ś

cie

ż

ka jest

ś

cie

ż

k

ą

jedyn

ą

,

ż

e nasza

ś

wi

ą

tynia, ołtarz, sposób oddawania czci, forma kultu,

uciele

ś

nienie sił twórczych -

ż

e to wszystko jest jedynie prawdziwe i

ż

e t

ą

tylko

drog

ą

mo

ż

e Bosko

ść

wyrazi

ć

siebie w

ż

yciu zewn

ę

trznym. Wobec tego mówimy bli

ź

niemu:

"Nie masz słuszno

ś

ci, ale je

ś

li pójdziesz za mn

ą

, my

ś

le

ć

b

ę

dziesz tak jak ja, czyni

ć

to, co ja, wtedy b

ę

dziesz miał słuszno

ść

". Tak przewa

ż

nie my

ś

licie wszyscy. S

ą

d

taki jednak, to prawdziwy kamie

ń

pod nogi tego, kto doj

ść

pragnie do Królestwa

Szcz

ęś

cia.

background image

Nie ma tam bowiem tak ciasnej jedno-kształtno

ś

ci: tam ka

ż

dy, kto walczy, kto

ż

yje

ż

yciem szlachetnym, kto jest istotnie pi

ę

kny z natury, zarówno umysłem jak sercem

- ka

ż

dy mo

ż

e sta

ć

si

ę

jedni

ą

z innymi, jest t

ą

jedni

ą

naprawd

ę

. Najwi

ę

cej znaczy

w

ż

yciu owo poczucie zjednoczenia; jest to jedyny pokarm, którym nakarmi

ć

mo

ż

na

zgłodniałego, jedyne rozwikłanie wszelkich zagadnie

ń

ż

ycia. Owo ciasne

przekonanie, i

ż

ka

ż

dy człowiek, my

ś

l

ą

cy niezale

ż

nie, jest w bł

ę

dzie, ten za

ś

ma

słuszno

ść

, kto idzie za mn

ą

- za moj

ą

własn

ą

intuicj

ą

, za moim Mistrzem, za moim

Bóstwem - takie przekonanie wrogie jest post

ę

powi duchowemu. Dopóki t

ę

tni w was

entuzjazm, płonie iskra

ś

wi

ę

tego buntu, dr

ż

y t

ę

sknota ucieczki przed złud

ą

ż

ywota

- dopóty jest rzecz

ą

oboj

ę

tn

ą

, czy nale

ż

ycie do jakiej

ś

religii czy do

ż

adnej, do

jakiej sekty, klasy, rasy lub wiary; tak czy inaczej jeste

ś

cie bowiem na prawdziwej

drodze do Królestwa Szcz

ęś

cia. T

ę

my

ś

l no

ś

cie w sobie zawsze.


Wej

ść

do Królestwa, sta

ć

si

ę

jego obywatelem - mo

ż

ecie wtedy tylko, kiedy

ż

yjecie

ż

yciem szlachetnym, kiedy walczycie przeciwko ciasnocie poj

ęć

, przeciwko duchowi

wył

ą

czno

ś

ci. Po to wła

ś

nie posiada

ć

winni

ś

cie umysł jasny, przejrzysty i zdolny

do pomieszczenia wszystkiego. Wyrobiwszy sobie taki umysł, zyskacie tym samem
szlachetny i szcz

ęś

liwy sposób odczuwania; gdy jednak wył

ą

czni jeste

ś

cie i skłonni

do wykluczania ka

ż

dego, my

ś

l

ą

c,

ż

e

ś

cie wyj

ą

tkiem - co jest tylko afirmacj

ą

wył

ą

cznego "ja" - nie wejdziecie do Królestwa Szcz

ęś

cia.


Je

ś

li wiadomo wam,

ż

e kto

ś

cierpi, przechodzi ci

ęż

kie chwile,

ż

e sam z dusz

ą

własn

ą

szcz

ęś

liwy nie jest,

ż

e walczy - wtedy jedyne schronienie, w którym zapewni

ć

mu

mo

ż

ecie odpoczynek i ochłod

ę

, jedyn

ą

pociech

ą

, jak

ą

mu ofiarowa

ć

jeste

ś

cie zdolni,

to owa Szcz

ęś

liwo

ść

, której kosztujecie, owa rozkosz, jakiej zaznali

ś

cie sami,

odnalazłszy rzeczy wiekuiste. Pragn

ą

łbym móc wam udzieli

ć

tego szcz

ęś

cia, by

ś

cie

wy z kolei dawa

ć

je mogli innym, ucz

ą

c ich odczuwa

ć

pot

ęż

n

ą

jego rzeczywisto

ść

;

chciałbym zaprowadzi

ć

was do tego Królestwa, dopiero bowiem wszedłszy w Dziedzin

ę

Szcz

ęś

liwo

ś

ci zdolni b

ę

dziecie nasyci

ć

głodnego, uspokoi

ć

cierpi

ą

cego, balsam

poło

ż

y

ć

na zranion

ą

dusz

ę

.


Musicie tam jednak

ż

y

ć

własnym

ż

yciem, słucha

ć

własnego Głosu wewn

ę

trznego,

odnale

źć

własnego Mistrza, własny oddech

ż

ywota. Oto jedyna ambicja warta

posiadania. Wtedy dopiero mo

ż

ecie nale

ż

e

ć

do

ś

wiata i dawa

ć

siebie

ś

wiatu, albowiem

pełni jeste

ś

cie i doskonali. Ciało wasze, serce, mózg i dusza - napełnione s

ą

tym,

co wieczyste. Dawajcie wtedy bez wahania, bez l

ę

ku. Im bardziej dojrzewacie, tym

troskliwiej sy

ć

cie w sobie ten nastrój. Nie mo

ż

ecie bowiem zaznawa

ć

szcz

ęś

cia, nie

czyni

ą

c innych szcz

ęś

liwymi. To za

ś

ostatnie dost

ę

pne jest tylko, je

ś

li

zamieszkujecie Królestwo Szcz

ęś

cia, je

ś

li

ś

cie usłuchali rozkazu, je

ś

li

ś

cie

dosłyszeli szept Głosu, którym przemawia wieczno

ść

. Wtedy wie

ść

za sob

ą

mo

ż

ecie

ludzi, dawa

ć

im szcz

ęś

cie, podsyca

ć

walk

ę

o szlachetno

ść

, zach

ę

ca

ć

do słuchania

w sobie samych poszeptów Bosko

ś

ci. Podczas walki cierpie

ć

b

ę

d

ą

, ale wszystkie

zmagania, wszystkie cierpienia s

ą

cz

ą

stkami podj

ę

tego dzieła - dziełem za

ś

jest

znalezienie Szcz

ęś

cia. Oto jest prawdziwy oddech gór, oto istotny powiew z wy

ż

yn,

który owionie was Wieczno

ś

ci

ą

i da pot

ęż

n

ą

moc pozostania w samotno

ś

ci i bez

oparcia. Drzewo na szczycie gór silniejsze by

ć

winno, ni

ź

li drzewo równin i mocniej

zakorzenione - albowiem bij

ą

w nie wszystkie wichry

ś

wiata i wszystkim oprze

ć

si

ę

musi; dumniejsze by

ć

winno, bardziej wyniosłe, bardziej szlachetne, bli

ż

sze jest

bowiem niebios; pierwsze chwyta promienie

ś

witania, z mniejszej odległo

ś

ci

spogl

ą

da ku gwiazdom. To samo dzia

ć

si

ę

b

ę

dzie z wami, od chwili wst

ą

pienia w regiony

absolutu; gł

ę

bsze potrzebne wam korzenie, bo

ś

cie bli

ż

si Boga, wi

ę

ksza pot

ę

ga

wzrostu, bo widzicie pierwsze promienie sło

ń

ca. Kiedy dosi

ę

gniecie wy

ż

yn,

pojmiecie czym s

ą

złudzenia

ż

ycia, nieistotno

ść

rzeczy błahych, nietrwałych, nie

wiekuistych.

Obraz takiego samotnego drzewa,

ż

yj

ą

cego zawsze w

ś

wie

ż

o

ś

ci górskiego powietrza,

obraz drzewa wzrastaj

ą

cego w moc z dniem ka

ż

dym, drzewa, które runie wtedy tylko,

background image

gdy góra istnie

ć

przestanie, ten obraz napawa mnie sił

ą

.


Tego Ducha udzieli nam On, by

ś

my poj

ę

li Jego, który jest Szcz

ęś

ciem jedynym, jedyn

ą

pewno

ś

ci

ą

, któr

ą

ż

ywi

ć

warto. Utrzyma

ć

Go zdołamy w sercach, i

ść

zdołamy za Nim

wówczas, gdy nie o

ś

mielimy si

ę

czu

ć

i my

ś

le

ć

,

ż

e

ś

my wyj

ą

tkowi, gdy nie zechcemy

nale

ż

e

ć

do ciasnych sekt, pili

ś

my bowiem u

ź

ródeł Rzeczywisto

ś

ci i posiedli

ś

my

zdolno

ść

si

ę

gni

ę

cia ku niebiosom. Odt

ą

d zapragniemy, by wszyscy inni kosztowali

tego samego trwałego Szcz

ęś

cia.


Oto jedyna Prawda, któr

ą

człowiek rozumny - szcz

ęś

liwy czy cierpi

ą

cy - przyj

ąć

mo

ż

e

i powinien. Je

ż

eli posi

ą

dziecie to zrozumienie, staniecie si

ę

jako drzewo, trwaj

ą

ce

w niesko

ń

czono

ść

, cienia i odpoczynku udzielaj

ą

ce ludziom - drzewo wybujałe jedynie

w Królestwie Szcz

ęś

liwo

ś

ci. Niechaj rosn

ą

wam skrzydła co dzie

ń

wi

ę

ksze, by

ś

cie

wzlecie

ć

mogli na owe wy

ż

yny, skrzydła za

ś

rosn

ą

tylko w nieustannej walce, trudzie,

wysiłku, mozole. Znaczy to, i

ż

zmienia

ć

si

ę

winni

ś

cie z dniem ka

ż

dym; odrzuci

ć

wszystko, co wi

ąż

e, przykuwa, zatrzymuje, odgradza od zupełnej wolno

ś

ci, kusi

złudzeniami

ż

ycia. Odrzucanie jest jedynym sposobem ro

ś

ni

ę

cia, zdobywaniem nowej

mocy, nowego wesela. Jedynie skrzydła wci

ąż

rosn

ą

ce, unios

ą

was na wy

ż

yny.


B

ę

dziecie nieustannie zakochani i na nowo z dniem ka

ż

dym. Wszystko co

ż

yje, porusza

si

ę

lub trwa w bezruchu, niechaj wam udzieli nowego bod

ź

ca do miłowania. I tak samo

jak chcecie,

ż

eby ka

ż

dy człowiek wszedł do Królestwa Szcz

ęś

cia, zapragnijcie

równie

ż

wnie

ść

tam wszystko, co was otacza. Kiedy zdołacie rozszerzy

ć

dziedziny

Królestwa, pojmiecie cał

ą

niewa

ż

no

ść

i nieistotno

ść

zewn

ę

trznych kształtów

ż

ycia

i wiedzie

ć

b

ę

dziecie, i

ż

jedyna prawdziwa warto

ść

, to wprowadzenie innych w kraj

Szcz

ęś

cia. Dlatego wła

ś

nie pragn

ę

udzieli

ć

wam cz

ą

stki lub cało

ś

ci tego, co sam

znalazłem. Zakosztowawszy raz - kosztowa

ć

mog

ę

znowu, poj

ą

wszy - znowu poj

ąć

mog

ę

.

Kto jednak nie zakosztował jeszcze, nie zaznał tego bogactwa i pi

ę

kna, nie pojmie

nigdy pełni i cudu

ż

ycia. Je

ś

li za

ś

zakosztuje, nie zadowoli si

ę

ju

ż

rzeczami, które

przemijaj

ą

. Dlatego chciałbym da

ć

wam odetchn

ąć

moim szcz

ęś

ciem - nauczy

ć

was

mieszka

ć

w moim Królestwie.


Obud

ź

cie si

ę

, otwórzcie na o

ś

cie

ż

drzwi i okna dusz i wyruszcie na poszukiwania

jedynej Rzeczywisto

ś

ci; nie gubcie si

ę

jeno w gor

ą

czkowych a bezpłodnych próbach,

nie bł

ą

d

ź

cie po ciemnych zaułkach, szukajcie dróg jasnych, dziedzin Prawdy,

Królestwa Szcz

ęś

cia.


W zachwyceniu, w pot

ęż

nym rozradowaniu, pozbywszy si

ę

jedynej rzeczy, która wi

ąż

e

z nizinami - wył

ą

cznego "ja" - znajdziecie

ź

ródło natchnienia, jedyne potrzebne

pi

ę

kno, jedyn

ą

prawd

ę

wart

ą

posiadania i walki, wart

ą

wszelkiej ofiary. Miejcie

t

ę

ambicj

ę

- nie znajduj

ę

na to lepszego wyrazu - miejcie nat

ęż

one pragnienie

wej

ś

cia do Królestwa Szcz

ęś

cia, wtedy ka

ż

dy czyn wasz, jakikolwiek - nosi

ć

b

ę

dzie

pi

ę

tno Wieczno

ś

ci i gdzie tylko si

ę

znajdziecie, staniecie si

ę

wcieleniem

Królestwa,

ż

ywym jego znakiem.



IX. OŁTARZ

Ś

WIATA


Niechaj stanie si

ę

wam do gł

ę

bi jasne, i

ż

jedynym celem jest osi

ą

gni

ę

cie wewn

ę

trznej

pewno

ś

ci, niezm

ą

conej i niezachwianej Prawdy. Prawdy tej nikt nie mo

ż

e ofiarowa

ć

ni narzuci

ć

; musicie zdoby

ć

j

ą

własnymi siłami. Wtedy tylko stanie si

ę

to mo

ż

liwe,

je

ś

li ockniecie si

ę

, by słucha

ć

Głosu wewn

ę

trznego. Odt

ą

d ka

ż

dy czyn, my

ś

l i zamiar

rodzi

ć

si

ę

powinien jedynie z owej Prawdy, odnalezionej i zrozumianej samodzielnie.

Prawdy tej nie mo

ż

na z nikim podzieli

ć

, nie sposób jej wr

ę

czy

ć

bli

ź

niemu. Ka

ż

dy

Wielki Nauczyciel kładł nacisk na to, i

ż

Prawd

ę

znale

źć

trzeba własnymi siłami,

potem za

ś

ż

y

ć

zgodnie z ni

ą

. Wtedy stajecie si

ę

sami wcieleniem owej Prawdy, jej

apostołem, drogowskazem na

ś

cie

ż

ce wiod

ą

cej ku wiekuistemu Szcz

ęś

ciu.

background image

ś

eby zrozumie

ć

t

ę

my

ś

l, post

ę

powa

ć

nale

ż

y tak, jak ona

żą

da i

ż

ywi

ć

takie

pragnienia, które godne s

ą

Prawdy. Posi

ąść

winni

ś

cie p

ę

d wzrostu z waszym

przyrodzonym otoczeniu, jak wzrasta kwiat, pi

ę

knie i zgodnie z natur

ą

; kiedy jest

jeszcze w p

ą

ku, przeczuwa ju

ż

niew

ą

tpliwie sw

ą

przyszł

ą

bujno

ść

, wie, i

ż

ujrzy

sło

ń

ce i wo

ń

cudn

ą

po

ś

le w

ś

wiat. Tak samo ka

ż

dy z was, w okresie wzrastania i

rozwoju, niechaj rozmy

ś

la nad t

ą

ś

wiatło

ś

ci

ą

i prawd

ą

, która nadejdzie z chwil

ą

pełni rozkwitu.

Owo

ś

wiatło słoneczne, ow

ą

moc i rado

ść

posi

ą

dziecie wtedy, gdy posłuchacie Głosu

wewn

ę

trznego, nie przyjmuj

ą

c

ś

lepo cudzych wiar, powag ni tradycji. Innymi słowy

sami dla siebie sta

ć

si

ę

macie prawodawc

ą

,

ż

y

ć

zgodnie z własnymi przekonaniami

i własn

ą

intuicj

ą

, s

ą

to bowiem wyniki do

ś

wiadcze

ń

, zebranych przez was w

ż

yciu

obecnym i w szeregu poprzednich. Istnieje jedno tylko prawo, jedno najwy

ż

sze

spełnienie, jedna tre

ść

, jedno Królestwo Szcz

ęś

cia; je

ś

li zrozumiawszy do gł

ę

bi,

post

ę

powa

ć

zaczniecie zgodnie z tym zrozumieniem, rozwijaj

ą

c si

ę

, my

ś

l

ą

c,

cierpi

ą

c, podejdziecie bli

ż

ej tre

ś

ci Jedni i wiekuistej Prawdy. Szarpa

ć

si

ę

musicie

po

ś

ród zw

ą

tpie

ń

, pyta

ń

, buntów i niepokojów, a

ż

wreszcie zdołacie sami usłysze

ć

,

sami pochwyci

ć

i ogarn

ąć

Prawd

ę

.


Podczas walki o zrozumienie, niech

ż

e

ś

wiadomo

ść

wasza b

ę

dzie

ś

wiadomo

ś

ci

ą

m

ę

drców,

nie za

ś

głupców, miejcie wiedz

ę

tych, którzy ujrzeli Wizj

ę

szlachetniejszej strony

ż

ycia, nie za

ś

miernych i ciemnych ludzi, o poj

ę

ciach pospolitych. Je

ż

eli uda wam

si

ę

wyró

ść

ponad n

ę

dz

ę

my

ś

li i wyra

ź

nie usłysze

ć

poszepty Głosu, wtedy zrozumiecie

niew

ą

tpliwie i nieomylnie, czym jest Królestwo Szcz

ęś

cia, Prawo i Prawda.


Jako deszcz, padaj

ą

c na ziemi

ę

, od

ż

ywia ka

ż

dy gatunek drzewa, ka

ż

d

ą

odmian

ę

ro

ś

liny

i ka

ż

dy kwiat, tak nektar tre

ś

ci kr

ąż

y i pulsuje we wszelkim stworzeniu. R

ę

ce

garncarza wyrabiaj

ą

glin

ę

i rze

ź

bi

ą

naczynia po

ż

yteczne i pi

ę

kne, do kwiatów, do

ry

ż

u, do mleka; inne s

ą

naczyniami wszelakiej nieczysto

ś

ci. Wszystkie jednak

wytworzyła ta sama r

ę

ka, ta sama glina, te same obroty koła. W tre

ś

ci wszyscy

ś

my

jednacy, lecz w

ś

wiecie form - ró

ż

ni; stosownie do tych ró

ż

nic zmienia

ć

si

ę

te

ż

musi nasz sposób pojmowania Prawdy. Im wi

ę

ksi jeste

ś

cie, im wi

ę

cej zaznali

ś

cie

cierpie

ń

i wesela, tym bli

ż

ej wam ku zrozumieniu Wszechjedno

ś

ci. Oto jedyne prawo

wiod

ą

ce do Królestwa Szcz

ęś

cia. Jest to rozpoznanie jednej i tej samej tre

ś

ci w

rzeczach, pozornie w kształcie swym ró

ż

nych. Jedynie

ż

ycie w

ś

wietle tej wiedzy

niesie wiecznotrwał

ą

Szcz

ęś

liwo

ść

.


Niemało jednak trzeba czasu,

ż

eby osi

ą

gn

ąć

to zrozumienie; dla zdobycia Prawdy

nat

ęż

a

ć

musicie wol

ę

i u

ż

ywa

ć

rozumu, albowiem rozum słu

ż

y

ć

wam b

ę

dzie za

przewodnika. Mo

ż

e on jednak skierowa

ć

was zarówno w dobr

ą

jak i w zł

ą

stron

ę

, mo

ż

e

odwie

ść

precz od prywaty, precz od przes

ą

dów, od wszystkich spraw drobnych i

pospolitych, które stwarzaj

ą

w was uczucie wył

ą

czno

ś

ci; rozum ka

ż

e jednak te

ż

trzyma

ć

si

ę

uporczywie pogl

ą

du,

ż

e jeste

ś

cie czym

ś

wyj

ą

tkowym. Je

ż

eli posiadacie

umysł, który rozpoznaje, który drog

ą

licznych do

ś

wiadcze

ń

i ofiar nauczył si

ę

odró

ż

nia

ć

to, co rzeczywiste, od tego co urojone, to, co trwałe od tego, co

przemijaj

ą

ce, i

ść

b

ę

dziecie drog

ą

jedyn

ą

, w my

ś

l istotnego prawa. Przestajecie

wtedy czyni

ć

zbyteczne próby, umiecie ju

ż

bowiem po

ś

wi

ę

ca

ć

wszystko dla tego

jedynego Szcz

ęś

cia. Trzeba koniecznie umie

ć

po

ś

wi

ę

ca

ć

siebie, twoje słabostki,

przes

ą

dy, ciasne osobiste ulubienia,

ś

wiatowe wi

ę

zy, po to, by wst

ą

pi

ć

na drog

ę

wiod

ą

c

ą

ku Szcz

ęś

ciu. Nie wybierajcie drogi tej dlatego ,

ż

e was zapewniam o jej

słuszno

ś

ci, ani dlatego, i

ż

wygodnie jest schroni

ć

si

ę

w cie

ń

cudzej powagi.

Wybierzcie j

ą

, bowiem poszukiwanie Prawdy jest waszym własnym pragnieniem, wasz

ą

własn

ą

t

ę

sknot

ą

i

żą

dz

ą

. Ro

ś

nijcie jak ro

ś

nie kwiat, pi

ę

knie i po prostu, le

ż

y to

bowiem w jego naturze, by kwitn

ą

ł i był szcz

ęś

liwy.


Prawd

ę

znajdziecie wtedy tylko, gdy nat

ęż

ycie wol

ę

, któr

ą

wyrobicie sobie uprzednio

background image

i strzec troskliwie b

ę

dziecie, kieruj

ą

c i syc

ą

c odpowiedni

ą

po

ż

ywk

ą

. Dopóki nie

posi

ą

dziecie wy

ć

wiczonej nale

ż

ycie woli, dopóty, zamiast powodze

ń

i spełnie

ń

,

liczy

ć

b

ę

dziecie wci

ąż

tylko gor

ą

czkowe, a daremne próby; zamiast przekracza

ć

przeszkody, b

ę

dziecie je sobie wci

ąż

stwarza

ć

; zamiast dono

ś

ny zew rzuca

ć

ze

szczytów gór, wci

ąż

jeszcze

ż

ali

ć

si

ę

b

ę

dziecie po dolinach.


Ka

ż

dy na

ś

wiecie poj

ąć

musi i uzna

ć

,

ż

e istnieje jedno tylko prawo, jeden cel, jedna

Prawda, jedno Królestwo Szcz

ęś

cia. Wej

ść

do tego Królestwa mo

ż

ecie tylko

ż

yj

ą

c

zgodnie z prawem, które jest zrozumieniem wszechjedno

ś

ci

ż

ycia, jedynej tre

ś

ci we

wszystkim. Takie uj

ę

cie, dla mnie przynajmniej, daje pot

ęż

ne prze

ś

wiadczenie, i

ż

nic nie jest naprawd

ę

wa

ż

ne samo w sobie; daje poczucie zupełnej pewno

ś

ci, a co

za tym idzie doskonałego spokoju wewn

ę

trznego; spokoju tego nic mi nie zm

ą

ci, nikt

nie odbierze, nie zburzy

ż

adne przelotne cierpienie lub nieszcz

ęś

cie, utrata

czyjego

ś

przywi

ą

zania lub szacunku tłumu, spokój ten jest bowiem kwiatem własnej

mej duszy, jest moim tworem i skarbem, którego nikt na

ś

wiecie odebra

ć

mi nie zdoła.

Posiadłszy raz ów spokój - posiedli

ś

cie sił

ę

, mo

ż

ecie czyni

ć

wszystko, co

zechcecie. Mo

ż

ecie pozosta

ć

na szczytach gór, czy

ś

cie samotni, czy przez cały

ś

wiat

otoczeni, przeszli

ś

cie bowiem przez do

ś

wiadczenie, cierpienie, rado

ś

ci i wesele;

skoro tylko posiedli

ś

cie ów spokój, ow

ą

sił

ę

, stajecie si

ę

kim

ś

naprawd

ę

rzeczywistym, gdziekolwiek si

ę

znajdziecie, jeste

ś

cie jednak zawsze i tylko w

Królestwie Szcz

ęś

cia.


Czy widzieli

ś

cie kiedy olbrzymie dynamomaszyny, rodz

ą

ce elektryczno

ść

?

Widzieli

ś

cie owe koła pot

ęż

ne? Pracuj

ą

stosunkowo cicho, a przecie

ż

wiemy,

ż

e

nieustannie stwarzaj

ą

energi

ę

, wydaj

ą

ogromn

ą

sił

ę

. Tak

ą

wła

ś

nie wspaniał

ą

wytwórni

ą

mocy sta

ć

si

ę

winni

ś

cie, zrównowa

ż

on

ą

i pełn

ą

milcz

ą

cej godno

ś

ci; ale

wtedy tylko ni

ą

si

ę

staniecie, je

ś

li poj

ąć

zdołacie jedyn

ą

tre

ść

, jedyn

ą

istotno

ść

ż

ycia - ow

ą

jedni

ę

i umkn

ąć

od złudy. Odt

ą

d zyskacie te

ż

nasycenie

ż

ycia celowo

ś

ci

ą

,

bez czego nikt nie mo

ż

e by

ć

szcz

ęś

liwy, nikt nie zdoła si

ę

rozwin

ąć

. Musicie zyska

ć

cel

ż

ycia, zainteresowanie

ż

yciem. Wi

ę

kszo

ść

z nas

ż

yje w domu o licznych

przegrodach, oboj

ę

tna czy widzi samo

ź

ródło

ś

wiatła, czy te

ż

zadowoli

ć

si

ę

musi

jego słabym odbiciem.

Celowo

ść

da wam zdecydowanie, da wam wol

ę

, da mo

ż

no

ść

doj

ś

cia do mety. Je

ś

li

odnajdziecie samych siebie, nikt was nie cofnie, nie odsunie z drogi, nie zamknie
w zagrodzie; doszedłszy za

ś

o własnych siłach do własnego przeznaczenia, własnego

ołtarza i

ś

wi

ą

tyni, ubóstwia

ć

mo

ż

ecie w wi

ę

kszej chwale i uniesieniu, sami, czy

otoczeni rozmodlonym tłumem. Wypiel

ę

gnowawszy w sobie te zdolno

ś

ci, przekonacie

si

ę

,

ż

e inne cechy równie wa

ż

ne do rozumienia

ż

ycia, obudz

ą

si

ę

w was same przez

si

ę

. Cierpliwo

ść

, która da wam poczucie umysłowego spokoju, pow

ś

ci

ą

gliwo

ść

i

równowaga, tak potrzebna do uzewn

ę

trznienia waszego poj

ę

cia Prawdy; wreszcie

współdziałaj

ą

ca niezale

ż

no

ść

. Musicie by

ć

niezale

ż

ni, musicie by

ć

wolni, umysłowo,

uczuciowo i ciele

ś

nie; a jednak musicie nauczy

ć

si

ę

współdziała

ć

, poniewa

ż

wszyscy

kroczymy t

ą

sam

ą

drog

ą

, do tego samego celu, słuchaj

ą

c tego samego Prawa i tego

samego Głosu. Je

ś

li raz rozpoznacie to prawo, które jest prawem ogólnym - ow

ą

jedni

ę

ż

ycia we wszelkim stworzeniu - wtedy

ż

y

ć

b

ę

dziecie w prawdziwej miło

ś

ci i przyja

ź

ni

ku wszystkim i wszystkiemu. Wtedy tylko poj

ąć

zdołacie szcz

ęś

cie lub niedol

ę

bli

ź

niego.


Ci, którzy poszukuj

ą

Królestwa, nie powinni by

ć

zwi

ą

zani tradycj

ą

, dawn

ą

lub now

ą

,

lecz

ż

y

ć

maj

ą

nowym

ż

yciem, poniewa

ż

zrozumieli jego sens. Zarówno ci, którzy

zebrali si

ę

tutaj, by

ż

y

ć

i pracowa

ć

, uczy

ć

si

ę

i cierpie

ć

, je

ś

li nie cierpieli

uprzednio, jak ci, którzy przebywaj

ą

by zazna

ć

rado

ś

ci,

ś

wi

ę

tego wesela - wszyscy

musz

ą

by

ć

natchnieni przez owo prawo jedyne, musz

ą

wszyscy wkroczy

ć

do Królestwa

Szcz

ęś

cia. Powinni

ś

my natchn

ąć

si

ę

t

ą

sam

ą

nadziej

ą

, t

ą

sam

ą

ś

wie

ż

o

ś

ci

ą

, chocia

ż

chwilami chmury przesłania

ć

mog

ą

szcz

ęś

cie nasze. Wytwarzajmy i rozpromieniajmy

now

ą

energi

ę

twórcz

ą

i nowe idee

ż

ycia, odwieczne a zapomniane ju

ż

rozwi

ą

zania dla

background image

naszych zagadnie

ń

współczesnych, czystszy oddech, który oby upoił

ś

wiat. Wszyscy

wej

ść

winni

ś

cie do Królestwa Szcz

ęś

cia, pi

ć

z jednego

ź

ródła i modli

ć

si

ę

u stóp

jednego ołtarza, albowiem ołtarzem naszym jest Ten, którego wielbimy, jako

ź

ródło

wszechrzeczy. Istnieje On ponad rozumowaniem, ponad sporami, ponad osobistymi
ambicjami, ponad prywat

ą

walki. On jest naszym istotnym "ja". Dopóki prawo to

uznajecie, dopóki zmagacie si

ę

w szlachetnej walce, dopóty wnosicie w

ż

ycie nowe

zrozumienie, nowy p

ę

d, now

ą

nadziej

ę

dla tych, którzy cierpi

ą

. Powinni

ś

cie tu

przyje

ż

d

ż

a

ć

, by zyska

ć

sił

ę

tworzenia, budowania, gojenia szarpi

ą

cych ran

ż

ycia;

i w chwili kiedy rany te si

ę

zgoj

ą

, kiedy zyskacie spokój, potraficie udziela

ć

go

innym. Nie tu jest miejsce na szukanie nowych ram, form i gwarancji, nie jest to
miejsce zaspakajania osobistych ambicji; niechaj ka

ż

dy

ż

yje tutaj na miar

ę

najwy

ż

sz

ą

, najsilniej, najpi

ę

kniej, zgodnie z prawem wieczystym. Nie powinni

ś

cie

robi

ć

z tego oto miejsca siedliska fałszywych ideałów, sami si

ę

ujarzmia

ć

i

okiełzna

ć

; nie stwarzajcie sobie małych bo

ż

ków i drobnych ołtarzyków; bł

ę

dny to

jest bowiem sposób ubóstwiania, bł

ę

dna postawa duchowa, bł

ę

dny rodzaj nabo

ż

e

ń

stwa.

Kiedy

ś

cie raz napili si

ę

u

ź

ródła, nie zechcecie kosztowa

ć

innego napoju. Któ

ż

zechce modli

ć

si

ę

przy blasku

ś

wiecy je

ś

li ma sło

ń

ce nad głow

ą

, to jednak czynicie

przez dzie

ń

cały, usprawiedliwiacie istnienie drobnych ołtarzy po małych

domostwach waszych, po ciasnych celach. My tu staramy si

ę

jednak zbudowa

ć

ołtarz

olbrzymi, u stóp którego modli

ć

si

ę

mo

ż

e cała ludzko

ść

. Coraz mocniej czuj

ę

,

ż

e

sami dla siebie powinni

ś

cie to odkry

ć

. Sta

ć

si

ę

to musi cz

ęś

ci

ą

was samych. Ja mog

ę

przemawia

ć

, wzywa

ć

, woła

ć

,

ś

piewa

ć

, sam w sobie czu

ć

ż

ywy dreszcz Szcz

ęś

cia, mo

ż

e

zdołam nawet rozpali

ć

w was płomyk uniesienia, lecz sami musicie podj

ąć

wysiłek.

Sami posi

ąść

prawdziw

ą

i trwał

ą

ambicj

ę

doj

ś

cia do kresu, osi

ą

gni

ę

cia Królestwa

Szcz

ęś

cia, gdzie kwitnie pi

ę

kno, darz

ą

ce prawdziwym weselem, gdzie zamieszkuje

jedyna Prawda, warta szukania, gdzie rz

ą

dzi jedyne Prawo, wedle którego

ż

y

ć

nale

ż

y.

Musicie posi

ąść

wolno

ść

wzrostu, wolno

ść

odczuwania, wolno

ść

walczenia. To, co ja

zjem i wypij

ę

, nie da wam siły ni zdrowia. Gdyby tak było, mo

ż

na by do jutra zbawi

ć

ś

wiat. Có

ż

z tego,

ż

e ja pochłon

ę

wszelkie najwarto

ś

ciowsze po

ż

ywki ziemi? Przecie

ż

to wasza dusza ma zosta

ć

zasilona, ma otrzyma

ć

wła

ś

ciwe warunki, wła

ś

ciwe doznania,

ż

eby mogła i

ść

naprzód i

ż

y

ć

ż

yciem wielkim. Ka

ż

dy z was musi odnale

źć

- o ile nie

odnalazł dotychczas - własny Głos wewn

ę

trzny, własny promie

ń

sło

ń

ca; to d

ąż

enie

mie

ć

powinni

ś

cie, t

ę

ambicj

ę

i ten niepokój. Kiedy za

ś

Głos ów usłyszycie, zapewniam

was, oboj

ę

tnym si

ę

stanie czy mieszkacie w pałacu, czy chodzicie po

ś

wiecie w

łachmanach i o kiju

ż

ebraczym, znale

ź

li

ś

cie bowiem ow

ą

tre

ść

jedyn

ą

, któr

ą

ż

y

ć

mo

ż

ecie zawsze; i nie tylko

ż

y

ć

sami - lecz uczy

ć

innych, jak czu

ć

i

ż

y

ć

szcz

ęś

liwie.



X. OFIARA U STÓP OŁTARZA

Je

ż

eli słuchali

ś

cie mnie z zainteresowaniem; to przypuszczam,

ż

e poj

ę

li

ś

cie do

ę

bi, i

ż

aby wst

ą

pi

ć

w dziedzin

ę

Szcz

ęś

liwo

ś

ci, wolni by

ć

musicie od wszystkiego,

co wi

ąż

e, wi

ę

zi, trzyma przy ziemi, przy troskach, przyjemno

ś

ciach i rozlicznych

niepokojach; my

ś

l

ę

równie

ż

,

ż

e poj

ę

li

ś

cie, i

ż

ucieczka i uwolnienie si

ę

od spraw

ziemskich, to posłusze

ń

stwo jedynemu prawu, to wst

ą

pienie w krain

ę

jedynego i

zupełnego Szcz

ęś

cia. To jeszcze uwolnienie si

ę

od karmy. Albowiem w przeszło

ś

ci,

na któr

ą

obecnie nie macie ju

ż

ż

adnego wpływu, popełnili

ś

cie szereg bł

ę

dów, tak

zwanych grzechów, uczynili

ś

cie szereg niesłusznych os

ą

dów, co w wyniku dało liczne

wi

ę

zy i troski, b

ę

d

ą

ce zawsze darem karmy. Na tera

ź

niejszo

ść

jednak i na przyszło

ść

wpływ posiadacie, przyszło

ść

mo

ż

ecie wzi

ąć

w r

ę

ce, opanowuj

ą

c tera

ź

niejszo

ść

i w

ten sposób odebra

ć

moc złudzeniu czasu i przestrzeni. Wy, którzy czynicie wysiłki,

by zrozumie

ć

, by doj

ść

do celu, by sta

ć

si

ę

cz

ęś

ci

ą

owej dziedziny, gdzie króluje

wiekuista Szcz

ęś

liwo

ść

, zdacie sobie spraw

ę

,

ż

e ani w przyszło

ś

ci, ani w

tera

ź

niejszo

ś

ci nie nale

ż

y zbiera

ć

wi

ę

cej karmy czyli stwarza

ć

nowych przeszkód

pomi

ę

dzy wami, a celem waszym. Innymi słowy, powinni

ś

cie bacznie uwa

ż

a

ć

,

powinni

ś

cie si

ę

skupi

ć

w radosnym a uroczystym rozmy

ś

laniu,

ż

eby wszelkie uczucia,

my

ś

li i pragnienia nie zagradzały wam wej

ś

cia do Królestwa Szcz

ęś

liwo

ś

ci; wrota

background image

tego Królestwa nie s

ą

zamkni

ę

te, albowiem nie ma tam wrót ani murów. Wy sami

stwarzacie przegrody, bramy i stra

ż

ników bram. Opanowa

ć

karm

ę

mo

ż

ecie tylko drog

ą

najtroskliwszego my

ś

lenia, wnikania w gł

ą

b siebie, przygl

ą

dania si

ę

drobnym

sprawom

ż

ycia, całemu jego biegowi, szcz

ęś

ciu i przyjemno

ś

ciom waszego dnia

powszedniego. Wnikanie w gł

ą

b siebie nie jest wcale równoznaczne z ponuro

ś

ci

ą

i

chmurnym zamy

ś

leniem, nie oznacza te

ż

bynajmniej robienia z siebie o

ś

rodka

ś

wiata

i nie widzenia poza sob

ą

nikogo. Zdolno

ść

wnikania w siebie powinna wam pomóc do

piel

ę

gnowania i rozwoju waszej umysłowej, wzruszeniowej i fizycznej istoty,

zgodnie z jedynym najwy

ż

szym pragnieniem. Jak winoro

ś

l, której instynkt ka

ż

e

rozrasta

ć

si

ę

we wszystkich kierunkach, a nie w jednym poszczególnym, tak i wy

szuka

ć

b

ę

dziecie dokoła coraz bardziej gor

ą

czkowo; z czasem dopiero opanujecie t

ę

skłonno

ść

umysłu i serca, jak m

ą

dry ogrodnik, który przycina zbytni rozrost winnej

łozy. Wnikanie w siebie nie powinno, jakem rzekł, chyli

ć

si

ę

ku pos

ę

pno

ś

ci i

przygn

ę

bieniu; introspekcj

ę

nale

ż

y stosowa

ć

mo

ż

liwie bezosobowo, jak uczony, który

prowadzi swoje codzienne okre

ś

lone badania naukowe. Bez surowego zadawania pyta

ń

samemu siebie nie zbudujecie charakteru; bez charakteru za

ś

, bez zalet rozwini

ę

tych

logicznie i systematycznie do mo

ż

liwie najdalszych granic, b

ę

dziecie martwi jak

próchno, pozbawieni zasadniczych cech, potrzebnych tym, którzy pragn

ą

tworzy

ć

i

ż

y

ć

szlachetnie.


Ka

ż

dy z was musi mie

ć

co

ś

do ofiarowania u stóp ołtarza, ka

ż

dy wej

ść

musi do

ś

wi

ą

tyni

z koszem pełnym kwiatów, kwiatów w rozkwicie, wonnych, pi

ę

knych i szlachetnych.

Je

ś

li z takim darem podejdziecie, ch

ę

tnie b

ę

dziecie przyj

ę

ci, je

ś

li za

ś

bez daru

i tylko z uwielbieniem ckliwym, nic z siebie nie daj

ą

c, to znaczy nie rozwin

ą

wszy

w sobie

ś

wi

ę

tych uzdolnie

ń

- b

ę

dziecie bezu

ż

yteczni. Musicie mie

ć

co

ś

do

ofiarowania. Nie mo

ż

na powiedzie

ć

po prostu: "Dałem samego siebie". Ka

ż

dy mo

ż

e tak

powiedzie

ć

, je

ś

li niewiele ma do dania. Post

ą

piliby

ś

cie wtedy jak człowiek, który

nic nie posiadaj

ą

c, rzecze: "Wyrzekam si

ę

wszystkiego, nie pragn

ę

ś

wiata". Lecz

je

ś

li człowiek bogaty w do

ś

wiadczenie, człowiek, który zrozumiał i zdobył

ś

wiat,

je

ś

li taki człowiek wyrzeka si

ę

swoich skarbów, ofiara posiada warto

ść

; albowiem

zaznał on, przecierpiał i dar jego staje si

ę

przykładem dla innych. Kiedy kto

ś

nie

posiadaj

ą

c nic w swoim ogrodzie, mówi: "Daj

ę

wszystko, co mam - wyrzekam si

ę

wszystkiego" - niewiele to jest warte, poniewa

ż

mała jest jego nabo

ż

no

ść

, płytki

rozum; nie masz pi

ę

kna w tym ge

ś

cie; natomiast je

ś

li człowiek pełen istotnego rozumu

i nabo

ż

e

ń

stwa, mocy i powodzenia, wyrzeka si

ę

wszystkiego, id

ą

c za swoim ideałem

- taki człowiek zostanie przyj

ę

ty.


Je

ś

li nawet nie posiadacie wielkich zdolno

ś

ci, wielkiej inteligencji, gł

ę

bokiego

oddania, niezmiernej energii, mo

ż

ecie jednak ofiarowa

ć

ukształtowany charakter,

okre

ś

lony czyn, kwiat wyhodowany we własnym ogrodzie, utrzymany przy

ż

yciu w czas

huraganu i niepogody. Kiedy z takimi darami podejdziecie do ołtarza - to chocia

ż

nie bogate, posiadaj

ą

one warto

ść

, oznaczaj

ą

bowiem zrozumienie, i

ż

ofiarowa

ć

nale

ż

y jedynie rzeczy godne przyj

ę

cia, cenne, szlachetne. I jakem rzekł uprzednio,

nadejdzie czas, musi nadej

ść

czas, kiedy Głos, ów tyran, rozka

ż

e wam wyrzec si

ę

wszystkiego, wszystko ofiarowa

ć

i pój

ść

za nim; na ten to czas musicie by

ć

gotowi.

Ogród wasz powinien by

ć

dobrze wypielony i wypiel

ę

gnowany, kwiaty czekaj

ą

ce

zerwania. Wtedy z rozumu swego i z

ż

arliwo

ś

ci dawa

ć

mo

ż

ecie wi

ę

cej, z wi

ę

ksz

ą

pewno

ś

ci

ą

,

ż

e dar zostanie przyj

ę

ty i u

ż

yty, albowiem

ć

wiczyli

ś

cie dusz

ę

i

wypiel

ę

gnowali jej zdolno

ś

ci; sami wtedy jeste

ś

cie jej panami. Kiedy czynicie

ofiar

ę

- je

ś

li w ogóle mo

ż

na to nazwa

ć

ofiar

ą

, pod

ąż

acie bowiem za własnym

pragnieniem i własn

ą

rozkosz

ą

- kiedy wchodzicie do

ś

wi

ą

tyni z tymi kwiatami, wtedy

kapłan, którym jest wasz własny Głos wewn

ę

trzny, wasz własny prawodawca i władca,

przyjmie dar kwiatów, po

ż

ywi je, uczyni jeszcze pi

ę

kniejszymi, tchnie na nie i

udzieli im bosko

ś

ci.


Nieustannie w

ę

druj

ą

c i szukaj

ą

c, pami

ę

tajcie, i

ż

zasadnicz

ą

jest rzecz

ą

nie

przestawa

ć

kształtowa

ć

charakteru, pozwoli

ć

dojrzewa

ć

owocom, by je zerwa

ć

, gdy

background image

czas nadejdzie po

ż

ywi

ć

i uradowa

ć

bli

ź

nich. Dlatego wła

ś

nie tak bardzo potrzebne

jest skupienie wewn

ę

trzne, ci

ą

gła baczno

ść

, ci

ą

gła czujno

ść

. Nie wolno wam zasn

ąć

,

chocia

ż

wolno

ś

ni

ć

; musimy czuwa

ć

, poj

ą

c si

ę

jednak cisz

ą

wizji. Im bardziej

jeste

ś

cie baczni i czujni, tym łatwiej zwalcza

ć

mo

ż

ecie drobne sprawy, które

stwarzaj

ą

karm

ę

, które wiod

ą

was ku temu kołu urodze

ń

i zgonów, ku wiecznotrwałemu

wirowi i zgiełkowi, który niesie troski i smutki. Odrzuciwszy to wszystko,

ż

y

ć

mo

ż

ecie w Królestwie Szcz

ęś

cia; odrzuci

ć

za

ś

potraficie wtedy tylko, kiedy macie

nale

ż

ycie wy

ć

wiczony umysł, subtelne, wła

ś

ciwie

ż

ywione uczucia i sprawnie

opanowane ciało.

Skupianie si

ę

, wnikanie w siebie, badanie wszystkiego, co małe i wielkie,

praktykowane by

ć

musi codziennie. My

ś

lcie, rozmy

ś

lajcie, zastanawiajcie si

ę

, aby

z dniem ka

ż

dym znikały wszystkie małe przegrody, drobne słabostki; w ten sposób

drog

ę

rozwa

ż

ania stwarza

ć

b

ę

dziecie. To samo niechaj b

ę

dzie z sercem: oczy

ść

cie

je, uczy

ń

cie bezosobowym, silnym, wyrzu

ć

cie wszelkie cienie małostkowo

ś

ci,

samolubstwa, zazdro

ś

ci, mizernych gniewów, usu

ń

cie wszystkie drobne kamyki, które

rosn

ą

z czasem w barykady. Rozum wasz i serce działa

ć

powinny z doskonał

ą

sprawno

ś

ci

ą

. Kiedy za

ś

posi

ą

dziecie taki umysł i serce, nader łatwo ju

ż

wam b

ę

dzie

opanowa

ć

ciało; nietrudno jest bowiem oderwa

ć

si

ę

od cielesnych pragnie

ń

, po

żą

da

ń

,

cierpie

ń

, i traktowa

ć

je tak tylko, jak si

ę

traktuje pi

ę

kn

ą

szat

ę

. Zechciejcie

darowa

ć

,

ż

e powiem słów kilka o samym sobie: pami

ę

tam,

ż

e b

ę

d

ą

c kiedy

ś

w Ooty

[Nilgiri, Indie] czyniłem do

ś

wiadczenia, które nie udawały mi si

ę

z pocz

ą

tku, a

które pouczy

ć

mnie miały w jaki sposób mógłbym oderwa

ć

si

ę

od własnego ciała i ujrze

ć

je takim, jakim jest w istocie. Robiłem próby przez dwa lub trzy dni, mo

ż

e nawet

przez tydzie

ń

, i zrozumiałem wreszcie,

ż

e na pewien przeci

ą

g czasu potrafi

ę

oderwa

ć

si

ę

od własnego ciała i spogl

ą

da

ć

na nie z poza siebie. Stałem na przykład przy

posłaniu, na którym le

ż

ało moje ciało, bardzo to dziwne uczucie. Od tego dnia

zacz

ę

ło si

ę

zupełnie wyra

ź

ne wra

ż

enie oddzielania, rozdziału pomi

ę

dzy tym, który

rz

ą

dzi, a tym, które jest rz

ą

dzone. Ciało, miewaj

ą

c swoje po

żą

dania, niepokoje,

pragnienia pogoni za uciechami, za własnym wył

ą

cznym

ż

yciem, ciało to nie powinno

nigdy znale

źć

si

ę

w kolizji z naszym prawdziwym Ja. Dlatego kształtowa

ć

winni

ś

cie

wszystkie wasze ciała - umysłowe, wzruszeniowe i fizyczne, aby ka

ż

de istniało

oddzielnie, a przecie

ż

współpracowało razem. Tak by rozum powiedzie

ć

mógł uczuciom:

"Macie odczu

ć

to - a to, i

ść

wam wolno dot

ą

d, nie dalej". To samo

żą

danie postawi

ć

mog

ą

uczucia ciału. Jeste

ś

cie wtedy trzema oddzielnymi istno

ś

ciami i jest wam z

tym znacznie lepiej;

ż

ycie staje si

ę

ciekawsze, bujniejsze. Nie jedn

ą

jeste

ś

cie

osob

ą

, lecz trzema istotami; posiadacie trzy punkty widzenia, trzy stosunki do

ka

ż

dej rzeczy, trzy zainteresowania, trzy rado

ś

ci. W ten sposób nauczycie si

ę

stanowi

ć

cz

ą

stk

ę

ś

wiata, cz

ą

stk

ę

cało

ś

ci danego systemu, zamiast pozostawa

ć

wył

ą

czn

ą

zamkni

ę

t

ą

w sobie osobowo

ś

ci

ą

. Roztapiacie siebie - swoje potrójne "ja"

- w niezliczonych milionach innych ja

ź

ni. Wszystkie walcz

ą

wzdłu

ż

tych samych

linii, chocia

ż

wyra

ż

aj

ą

siebie w ró

ż

norodny sposób. Je

ś

li zdołacie próbowa

ć

tej

rozkoszy, wyhodowa

ć

nale

ż

ycie wszystkie trzy swoje istno

ś

ci, uwolnicie si

ę

od

rozlicznych wi

ę

zów karmy; przekonacie si

ę

,

ż

e

ś

cie wolni,

ż

e odej

ść

potraficie od

wszelkich spraw ziemskich i zamieszka

ć

na zawsze w Królestwie Szcz

ęś

cia. Da wam

to nowe zrozumienie, nie zaznan

ą

rozkosz,

ś

wie

ż

y oddech

ż

ycia. Pragniecie

zakosztowa

ć

bólu do

ś

wiadcze

ń

, pragniecie wchłania

ć

wra

ż

enia, uczy

ć

si

ę

,

obserwowa

ć

, uczyni

ć

wszystko i wszystkiego zazna

ć

, a jednak wolnymi by

ć

od wi

ę

zów.

Jeste

ś

cie postronnym widzem, który nie waha si

ę

sprawdza

ć

, wa

ż

y

ć

, roztrz

ą

sa

ć

i

s

ą

dzi

ć

: je

ś

li

ś

cie zdolni czyni

ć

to dzie

ń

cały i ka

ż

dej dnia tego chwili - lecz bez

zbytniej powagi i nie bez iskry humoru - przekonacie si

ę

, i

ż

wrota Królestwa s

ą

otwarte,

ż

e wchodzi

ć

wam wolno i wychodzi

ć

i kl

ę

kn

ąć

do modlitwy wtedy i tam, gdzie

zechcecie. Oto jedyna rado

ść

w

ż

yciu, jedyna rozkosz dla rozumnego człowieka; bo

przecie

ż

ostatecznie rozumny człowiek nie zadowoli si

ę

ś

wiatem na czas zbyt długi,

musi posi

ąść

co

ś

ponadto, musi mie

ć

swoje sny, marzenia, wizje i pot

ęż

ne t

ę

sknoty.

Bardzo niewielu spo

ś

ród nas zasługuje na nazw

ę

prawdziwie rozumnych ludzi: niewielu

lubi smak niebezpiecze

ń

stw, próby, przygody, w

ę

drówki; niewielu zna t

ę

sknot

ę

background image

odkrywania rzeczy nowych. A przecie

ż

zawsze stwarza

ć

na nowo mo

ż

emy, zawsze wali

ć

przegrody, otwiera

ć

okiennice, które skrywaj

ą

jasno

ść

i przyciemniaj

ą

Prawd

ę

.

Wtedy prawdziw

ą

rozkosz dadz

ą

nam sny, marzenia, wizje pot

ęż

ne, wizje te bowiem

i marzenia s

ą

Prawd

ą

istotn

ą

, s

ą

rzeczywisto

ś

ci

ą

, s

ą

po

ż

ywieniem, które umo

ż

liwia

ż

ycie. Musimy

ś

ni

ć

, musimy mie

ć

marzenia. Cho

ć

by

ś

my byli jak najbardziej konkretni

i nieskomplikowani, musimy pozwoli

ć

sobie na ten jeden własny mistycyzm, na to

ż

ycie

tajemne, ukryte przed innymi. Musimy posiada

ć

własne płótno do tworzenia obrazu,

który upi

ę

kszamy przez wieki, który zawsze dostarcza nam rado

ś

ci tworzenia,

odnawiania, czynienia tego, co najbardziej czyni

ć

pragniemy i co chroni nas przed

rzecz

ą

straszliw

ą

: zadowoleniem z samych siebie, poczuciem pozostawania wci

ąż

w

tym samem kole, w tej samej zagrodzie. Oto prawda, któr

ą

ka

ż

dy z nas posi

ąść

winien.

Wszedłszy w krain

ę

snu, ujrzawszy, si

ę

gn

ą

wszy w marzenie, zawsze mo

ż

emy powróci

ć

i

ż

y

ć

w naszym Królestwie.



XI. OGRÓD ZACHWYCENIA

Chciałbym umie

ć

wprowadzi

ć

was do Królestwa Szcz

ęś

cia, nauczy

ć

was

ż

y

ć

w prawdziwie

Rzeczywistym, oddycha

ć

powietrzem czysto

ś

ci niezmiernej i radowa

ć

si

ę

z samych

siebie w owej Krainie.

Chciałbym umie

ć

wprowadzi

ć

was do mego serca i my

ś

li, by

ś

cie zobaczyli rzeczy

ś

wiata, jakimi s

ą

w istocie, odczuli

ś

wiat jako taki i

ż

y

ć

pocz

ę

li wraz ze mn

ą

po

ś

ród

spraw naprawd

ę

istotnych i trwałych. Nie wołam was; nie zapraszam ani zmuszam do

w

ę

drowania poprzez krainy nieznane, poprzez sprawy nowe, których nikt nie

do

ś

wiadczył i nie pami

ę

ta. Pragn

ę

i namawiam, aby

ś

cie pozostali w Królestwie

Szcz

ęś

cia, czyli w

ś

wiecie prawdziwej rzeczywisto

ś

ci dlatego tylko,

ż

e sami wiecie

ju

ż

o istnieniu tego nie

ś

miertelnego schronienia, dlatego,

ż

e sami odwiedzali

ś

cie

ju

ż

to Królestwo,

ż

yli

ś

cie tam, marzyli i zaznawali jego wesela. Chciałbym,

ż

eby

ś

cie ju

ż

nie wracali na ten padół nierealno

ś

ci i przemijania, pozostaj

ą

c na

zawsze w Prawdzie. Wielu z nas wkracza do owego istotnego Królestwa, do kraju
rzeczywisto

ś

ci, jako do czego

ś

obcego, dziwnego, nieznanego (tymczasem wła

ś

nie ten

ś

wiat,

ś

wiat dost

ę

pny zmysłom, jest naprawd

ę

nieznany, przemijaj

ą

cy, trywialny i

koniec ko

ń

ców nic nie znacz

ą

cy .


Je

ś

li raz weszli

ś

cie i odetchn

ę

li

ś

wie

ż

o

ś

ci

ą

, cisz

ą

, spokojem tego Królestwa -

wtedy nigdy ju

ż

zapomnie

ć

nie zdołacie tego, co rzeczywiste, tego, co jest samym

oddechem

ż

ycia, tego, co ma cen

ę

istotn

ą

. Ju

ż

nigdy nie zw

ą

tpicie, ju

ż

nigdy nie

b

ę

dziecie cierpieli. Wtedy tylko przekonacie si

ę

,

ż

e nie idziecie

ś

lepo w tropy

obce, lecz ku Absolutowi, ku wieczno

ś

ci. Wtedy tylko stanowi

ć

zaczniecie jedni

ę

z Nim, który

ż

yje we wszelkim stworzeniu. Wtedy tylko mo

ż

ecie naucza

ć

, wtedy

posi

ą

dziecie j

ę

zyk uczonego, serce m

ę

drca i miło

ś

nika. Wtedy tylko ukazywa

ć

mo

ż

ecie

ludziom, jak nale

ż

y uciec od trosk i smutków, od wszystkich spraw pospolitych, które

dr

ę

cz

ą

i przytłaczaj

ą

w codziennym

ż

yciu. Bo tu trzeba odnale

źć

samych siebie,

słucha

ć

Głosu intuicji, cierpie

ć

i uczy

ć

si

ę

z ka

ż

dej drobnej rzeczy dnia

codziennego. Jak tylko posi

ą

dziecie siebie - posiedli

ś

cie tym samem Jego. On staje

si

ę

cz

ęś

ci

ą

was, jedni

ą

z wami; jest tam gdzie wy, nie za

ś

odr

ę

bn

ą

Istot

ą

, wył

ą

czn

ą

cało

ś

ci

ą

,

ż

yj

ą

c

ą

w samotnej promienno

ś

ci. Gdzie wy, tam On; On tam gdzie ka

ż

dy,

kto

ż

ył w Królestwie Szcz

ęś

cia i radował si

ę

nim. Poniewa

ż

znale

ź

li

ś

cie siebie,

znale

ź

li

ś

cie swoje prawdziwe Ja. Odk

ą

d za

ś

posiadacie Jego, mo

ż

ecie zawsze wróci

ć

ku

Ź

ródłu. Posiadacie wtedy klucz do wszelkiej wiedzy, macie moc stania si

ę

cz

ęś

ci

ą

Wiekuistego Współczucia, Wiekuistego

Ź

ródła Wszechistnie

ń

. Chciałbym móc udzieli

ć

wam tego spojrzenia na rzeczy, tego odczucia rzeczy, przez was samych. Siedziałem
wczoraj w alei przed tym oto zamkiem. Wiecie jak rosn

ą

tu drzewa, jedne drobne,

inne wysokie i jak razem tworz

ą

sklepienie z gał

ę

zi. I tam ujrzałem m

ą

chwał

ę

, moje

szcz

ęś

cie, wszystko, co stanowi moj

ą

rzeczywisto

ść

,

ź

ródło,

ż

ycie wszystkich tych

drzew, wszystkich stworze

ń

.

background image


Je

ś

li za

ś

zdołacie ujrze

ć

Jego,

ż

y

ć

w Nim, zamkn

ąć

w Nim swe istnienie,

pozostaniecie w tym ogrodzie nie jako obcy widz, patrz

ą

cy z daleka na kilka drzew

lub ró

ż

. Istniej

ą

ludzie, którzy zamieszkuj

ą

ów ogród pełen słodyczy,

ś

wie

ż

o

ś

ci,

czaru, spokoju i cichego poszeptu tysi

ę

cy szmerów, ogród, którego powietrze pulsuje

oddechem wiekuistego pi

ę

kna, siły, zdumiewaj

ą

cej mocy i rzeczywisto

ś

ci. Inni,

stoj

ą

cy poza obr

ę

bem tego cudnego ogrodu, widz

ą

tylko wierzchołki drzew i nieco

mizernych kwiatów, nie zaznaj

ą

c cienia, albowiem listowie ubogie jest na schn

ą

cych

gał

ę

ziach jesieni. Je

ś

li raz wkroczyli

ś

cie do ogrodu cudów, mo

ż

ecie innym wr

ę

czy

ć

klucz i namawia

ć

ich, by weszli tam sami, o własnych siłach. Mo

ż

ecie te

ż

wytłumaczy

ć

, i

ż

ogród ten, to Królestwo, nie jest otoczone

ż

adnym murem, jedyn

ą

za

ś

urojon

ą

przeszkod

ę

stawiaj

ą

ludzkie my

ś

li i uczucia. Je

ś

li

ś

cie ju

ż

weszli, nie

spogl

ą

dacie z zewn

ą

trz na

ś

wiat wewn

ę

trzny, lecz spogl

ą

dacie na

ś

wiat zewn

ę

trzny

z przybytku prawdy, z ponad

ź

ródła wszechrzeczy, z gł

ę

bi prawdziwej Ja

ź

ni.

Je

ś

li

ś

cie posiedli klucz, mo

ż

ecie zawsze wyj

ść

na zewn

ą

trz, spojrze

ć

na wi

ę

dn

ą

ce

gał

ę

zie, na szcz

ą

tki zwarzonych jesiennych kwiatów, na ubogie listowie; mo

ż

ecie

zawsze wyj

ść

po nowe do

ś

wiadczenia; poniewa

ż

znacie ju

ż

drog

ę

powrotu do prawdziwej

wiedzy, do prawdziwego szcz

ęś

cia. Dlatego wła

ś

nie, gdybym mógł, porwałbym was sił

ą

i przemoc

ą

. Je

ś

li raz spojrzeli

ś

cie na cud tego ogrodu i schwytali okiem cho

ć

by

przelotn

ą

jego wizj

ę

, nie zadowolicie si

ę

nigdy zewn

ę

trznym widokiem rzeczy, ich

pozornym wdzi

ę

kiem, zapragniecie zawsze powróci

ć

, ujrze

ć

obraz tamten, jeszcze

rozleglejszy, wyra

ź

niejszy, bardziej promienny; je

ś

li zostaniecie na zewn

ą

trz,

ś

ciga

ć

was b

ę

dzie tysi

ą

ce przera

ż

e

ń

. Lecz z chwil

ą

gdy wchodzicie pod schron

wieczno

ś

ci, gin

ą

natychmiast owe przera

ż

enia, owe wi

ę

zy rzeczy dolegliwych, cho

ć

nie maj

ą

cych

ż

adnego znaczenia, owe w

ą

tpliwo

ś

ci, troski i przemijaj

ą

ce cierpienia;

zaczynacie

ż

y

ć

w

ś

wiecie chronionym i ukrytym, gdzie

ż

yj

ą

jeno nieliczni, prawdziwi

poszukiwacze wiedzy, istotni wyznawcy, niezwyci

ęż

eni pionierzy. W ten to

ś

wiat i

ść

winni

ś

cie, w jedyny

ś

wiat Prawdy, w

ś

wiat nieprzemijania. W innych

ś

wiatach

zmuszeni jeste

ś

cie stwarza

ć

smutki, przes

ą

dy, dogmaty i wszelkie rzeczy

nieistotne. W tym

ś

wiecie przestajecie istnie

ć

jako osobowo

ść

wył

ą

czna.


Jeste

ś

cie cz

ą

stk

ą

wszystkiego, cz

ą

stk

ą

najdrobniejszego listka i najwspanialszego

drzewa, jeste

ś

cie bowiem cz

ą

stk

ą

Jego, do Niego za

ś

nale

ż

y ów ogród, schronienie,

królestwo. Tam wszyscy

ż

y

ć

macie, tam

ż

yj

ę

ja. Wszystkich nas ten sam Głos

wstrz

ą

sn

ąć

musi i przeszy

ć

. Przekonacie si

ę

, o ile bardziej natchniony, po

żą

dany

i bujniejszy jest tamten

ś

wiat, ni

ź

li ten. Lecz

ż

eby go zdoby

ć

musicie si

ę

ć

wiczy

ć

,

a

ż

Głos stanie si

ę

w was tak d

ź

wi

ę

czny, tak czysty i niemilkn

ą

cy,

ż

e ka

ż

e wam i

ść

naprzód ku Królestwu, ku tej oazie pi

ę

kna po

ś

ród

ś

wiata - po

ś

ród wszystkich

ś

wiatów.


Chciałbym, aby

ś

cie mogli

ż

y

ć

ze mn

ą

, jest to bowiem

ź

ródło, z którego sam pij

ę

,

schronienie, które mnie osłania. Chciałbym podzieli

ć

si

ę

z ka

ż

dym tym, co sam

znalazłem. Kiedy raz zakosztujecie tego smaku, jakom ja zakosztował, nie zdołacie
go ju

ż

nigdy zatraci

ć

, lecz b

ę

dziecie odnajdywa

ć

wci

ąż

na nowo. Je

ś

li

ś

cie go nie

poszukiwali, nie walczyli o jego zdobycie, nie potraficie zrozumie

ć

co to oznacza,

jak

ą

posiada sił

ę

, jak

ą

daje podniecaj

ą

c

ą

ambicj

ę

, jakie uniesienie, jakie

oczarowanie. To nie sentyment, to sama Prawda, sok

ż

ywotny wszystkich rzeczy, ich

tre

ść

; dlatego jest tak

ż

ywa, tak realna; dlatego, je

ś

li zechcecie dokona

ć

wielkich

rzeczy, tworzy

ć

pot

ęż

nie i

ż

y

ć

szlachetnie, wej

ść

musicie do Królestwa,

ż

y

ć

w

ogrodzie zachwycenia, radowa

ć

si

ę

jego cieniem, woni

ą

rozlicznego kwiecia,

pobrz

ę

kiem mnogich rojów pszczelich.

ś

y

ć

w tym ogrodzie, to znaczy

ż

y

ć

ż

yciem

wielkim, szlachetnym, na wy

ż

ynach doskonało

ś

ci; tak wi

ę

c, co tylko uczynione jest

w sposób wieczny i trwały, musi by

ć

uczynione z wy

ż

yn owego schronienia, musi

wypływa

ć

z tego

ź

ródła, musi pochodzi

ć

z tego Królestwa. Wszystkie próby,

przedsi

ę

wzi

ę

cia, wysiłki i czyny id

ą

na marne, je

ś

li nie s

ą

trwałe, je

ś

li s

ą

zmienne

i przemijaj

ą

ce. Tote

ż

, je

ś

li wszystko, co czynicie, nosi piecz

ęć

tego Królestwa,

b

ę

dzie godne przyj

ę

cia przez wszystkich ludzi, wszystkich bogów, wszystkie

Królestwa Natury; albowiem to Królestwo jest dziedzin

ą

bogów, krain

ą

ideału,

background image

ź

ródłem wszystkich uczu

ć

i czynów.


Musicie sami zda

ć

sobie spraw

ę

, dlaczego i po co szukacie tego ogrodu i schronu.

Z chwil

ą

, gdy wiedzie

ć

to b

ę

dziecie, nie potrzebujecie ju

ż

walczy

ć

o zatrzymanie

tej wiedzy - ona sama was nie opu

ś

ci. Nie potrzebujecie obawia

ć

si

ę

,

ż

e wam zniknie

z powodu waszych bł

ę

dnych wyst

ę

pków, mizernych po

żą

da

ń

, małostkowych trosk. Jak

pi

ę

kny obraz, jak miła oczom wizja, powraca

ć

b

ę

dzie zawsze w chwilach uspokojenia

lub odwrotnie gwałtownego zm

ą

cenia spokoju. Pozostanie zawsze jako tło pami

ę

ci

waszej. Mo

ż

ecie zawsze schroni

ć

si

ę

do tego ogrodu, uciec tam od

ś

wiata złudze

ń

,

w którym si

ę

obracacie. Znajd

ź

cie jeno siebie, usłyszcie zew. Prze

ż

y

ć

trzeba tysi

ą

c

zw

ą

tpie

ń

, trwóg, postawi

ć

niezliczon

ą

ilo

ść

pyta

ń

, zanim odnale

źć

mo

ż

na ów Głos

prawdziwy. Do tego czasu oby

ś

cie nie zaznali spokoju, uciszenia, zadowolenia, ni

szcz

ęś

cia, wszystko inne jest bowiem nierzeczywiste, a On jest ideałem najwy

ż

szym,

istot

ą

najgł

ę

bsz

ą

zrozumienia.


Czy widzieli

ś

cie kiedy, jak ciche wody le

żą

c pod doskonale jasnym niebem, odbijaj

ą

w sobie cie

ń

najl

ż

ejszy, ka

ż

dego ptaka, lec

ą

cego nad toni

ą

i ka

ż

dy obłok niesiony

leciuchnym podmuchem wiatru? Oto nagle drobny owad dotyka fal i m

ą

ci ich gład

ź

spokojn

ą

, ju

ż

niknie obraz. Ten mały owad na powierzchni wód, kłóci cał

ą

pi

ę

kno

ść

ś

wiata, wreszcie znika i wtedy powraca znowu uspokojenie, cicho

ść

, doskonała

przejrzysto

ść

odbicia. Musicie strzepn

ąć

ten mały okruch, który gmatwa

rzeczywisto

ść

; nale

ż

y bez miłosierdzia zabi

ć

ten drobny twór. Jest nim wył

ą

czna

osobowo

ść

, wasze oddzielne "ja".


Dopóki mo

ż

ecie odbija

ć

w sobie Królestwo Szcz

ęś

cia z cał

ą

pewno

ś

ci

ą

, z cał

ą

wiedz

ą

,

ż

e odbicie to jest równie doskonałe jak samo Królestwo, dopóki cali jeste

ś

cie tym

tylko odbiciem - dopóty

ż

aden drobny owad,

ż

aden wiatr w

ę

drowny nie zdoła zm

ą

ci

ć

cichej toni waszego

ż

ycia; lecz wtedy tylko zdolni b

ę

dziecie odbija

ć

w sobie

pi

ę

kno

ść

Królestwa, je

ś

li zdołacie odnale

źć

swoje prawdziwe Ja i

ż

y

ć

ci

ą

gle w owym

Królestwie. Wtedy On stanie si

ę

waszym wieczystym towarzyszem. Wtedy nosi

ć

w sobie

b

ę

dziecie owo uspokojenie zupełne, daj

ą

ce niezmiern

ą

moc i pot

ę

g

ę

, albowiem

odnale

ź

li

ś

cie siebie i

ż

yjecie w

ś

ród tego, co nie

ś

miertelne, co wieczyste, co godne

posiadania. Chciałbym móc pchn

ąć

was ku czynowi, by

ś

cie musieli tworzy

ć

, marzy

ć

,

przeczuwa

ć

i

ż

y

ć

. Ale pchn

ąć

musicie sami siebie, musicie sami sobie da

ć

ostrog

ę

,

ostrze tej ostrogi poczujecie wtedy tylko, kiedy usłyszycie zew. Głos ów wzywa
ci

ą

gle, nieustannie, natarczywie; im pot

ęż

niejsze jego brzmienie, tym wi

ę

ksza

szlachetno

ść

poczyna

ń

waszych - tym wi

ę

ksza siła, tym mocniejsze pragnienie wej

ś

cia

do ogrodu zachwycenia, do Królestwa Szcz

ęś

liwo

ś

ci.



XII. WIECZYSTY TOWARZYSZ

Jak piorun, pełen pot

ę

gi, grozy i tajemnicy, tak jest zew Prawdy w duszy silnego

człowieka. I jako huk piorunu przerzucaj

ą

sobie szczyty górskie, jak szczyt ka

ż

dy

chwyta go i odbija dalej, tak i Głos Jego - Naszego władcy, prawodawcy, kierownika
i przyjaciela - brzmi w duszy człowieka d

ążą

cego w

ś

lady doskonałej Prawdy, Prawdy

przez siebie stworzonej. Jak szczyt pełen zwartej mocy, pot

ę

gi, godno

ś

ci i

majestatu, taki jest człowiek, który odnalazł siebie, stworzył ideał własny i
ruszył ku swemu celowi. Człowiek taki jest cenny i powinien by

ć

przewodnikiem innych

ludzi, powinien stwarza

ć

i odnawia

ć

siły tych, którzy s

ą

słabi, którzy pozostaj

ą

jeszcze w dolinach i na równinach, tam bowiem huk piorunu nie jest pot

ęż

ny jak po

ś

ród

szczytów, gdzie jeno silny człowiek radowa

ć

si

ę

nim zdoła w uroczystej a ogromnej

powadze. Człowiek za

ś

słaby, mieszkaniec równin nie odczuje wspaniałego pi

ę

kna

piorunowego głosu. Silny zosta

ć

winien przewodnikiem pełnym rado

ś

ci, dla niego

bowiem ów Głos pi

ę

kna i mocy oznacza koniec poszukiwa

ń

, pocz

ą

tek nowego

ż

ycia.

Niechaj człowiek silny b

ę

dzie równie radosny jak owe wierzchołki drzew, owe wiotkie

gał

ę

zie i drobne li

ś

cie, igraszki wichrów w

ę

drownych i ulubienic sło

ń

ca, które

background image

ta

ń

cz

ą

zachwycone w

ś

wietliwo

ś

ci promieni, albowiem bliskie s

ą

niebios. Nie znaj

ą

walki, ani znu

ż

enia; pełne s

ą

sił

ż

ywotnych, a jednak poddaj

ą

si

ę

mi

ę

kko, nie znaj

ą

c

co opór. Nie wiedz

ą

c nic o korzeniach-

ż

ywicielach, wbitych mocno w gł

ą

b ziemi,

walcz

ą

cych i rosn

ą

cych nieustannie, a wstrz

ą

sanych niepokojem, czy wy

ż

ywi

ć

zdołaj

ą

owe zielone wysoko

ś

ci. Tak

ą

moc walki i tak

ą

pot

ę

g

ę

tworzenia daje Królestwo

Szcz

ęś

cia. Je

ś

li człowiek znajdzie w sobie wielk

ą

sił

ę

a zarazem ogromne wesele,

wielk

ą

waleczno

ść

a zarazem gł

ę

boki zachwyt nad

ż

yciem, moc rozrostu a zarazem

doskonał

ą

sko

ń

czono

ść

kształtu, człowiek ten poczuje, i

ż

nosi w sobie Wieczystego

Towarzysza i gdziekolwiek jest, gdziekolwiek oddycha, nie b

ę

dzie ju

ż

sam ani

opuszczony, ni nad przepa

ś

ci

ą

id

ą

cy, lecz kroczy rado

ś

nie prost

ą

drog

ą

, wiod

ą

c

ą

nieomylnie do Królestwa Szcz

ęś

cia. Przekona si

ę

wtedy, jak przekonało si

ę

ju

ż

tylu

Hindusów, miłuj

ą

cych Szri Kriszn

ę

, i

ż

On ukazał si

ę

im, albowiem pragn

ę

li Go za

towarzysza i hodowali w sercach niemilkn

ą

c

ą

za Nim t

ę

sknot

ę

. On był ich towarzyszem,

ich rado

ś

ci

ą

, ukojeniem i stawał si

ę

coraz inny, zale

ż

nie od stopnia ich własnego

rozwoju, od rozrostu ich umysłu i serca. Był tym, czym oni sami Go uczynili, czym
pragn

ę

li, aby stał si

ę

- Bogiem, lub zwykłym przyjacielem, wielkim w

ę

drownikiem

lub leniwym towarzyszem, wielkim twórc

ą

lub słabym burzycielem. Kształt jego

zewn

ę

trzny zale

ż

ał od kształtu ich t

ę

sknoty, od ich serc, które cierpiały i znalazły

nowy oddech

ż

ycia.


Tak samo jest z ka

ż

dym z nas, którzy szukamy Jego, wcielenia Królestwa

Szcz

ęś

liwo

ś

ci. Ukazuje nam si

ę

takim, jakim Go ujrze

ć

pragniemy. Jest, jacy sami

jeste

ś

my. Jest - w jaki kształt go wrze

ź

bimy. Dlatego te

ż

, dopóki trwa t

ę

sknota,

dopóty trwa pragnienie pozostawania z Nim, poj

ę

cia Go, radowania si

ę

z Nim - jest

rzecz

ą

oboj

ę

tn

ą

, jaki b

ę

dzie nasz stopie

ń

rozwoju. Oto jedyna

ż

yciodajna prawda

ż

ycia. Albowiem On jest wcieleniem wszystkiego i dopóki rozumiemy w sercu naszym

tre

ść

tej Prawdy w całej jej prostocie, przebywamy z Nim Wiekui

ś

cie. Na pocz

ą

tku

jednak zaistnie

ć

musi pragnienie, przeogromna t

ę

sknota, nat

ęż

one rozpłomienienie,

as znajdziemy wreszcie ów ogród, w którym stwarza

ć

b

ę

dziemy mogli wizerunek Jego,

który jest wiekuisty. Kilka miesi

ę

cy temu szukałem Go powsz

ą

d, we wszystkich

rzeczach i pragn

ą

łem nieustannie widzie

ć

wszystkie rzeczy poprzez Niego. Chciałem,

by oczy moje stały si

ę

oczyma Jego i ujrzały wszystko małe czy du

ż

e, martwe czy

ż

ywe poprzez Niego. Pragnienie to było coraz gor

ę

tsze, a

ż

wreszcie stało si

ę

moim

oddechem i jak tylu dawnych Hindusów, jak tylu mistyków rozproszonych po

ś

wiecie,

którzy szczerze t

ę

sknili do Prawdy, szukali, cierpieli i wreszcie odnale

ź

li Jego

- tak i ja znalazłem Go wreszcie. I odt

ą

d

ż

yłem ju

ż

w ogrodzie niezliczonych ró

ż

,

w ogrodzie nieprzebranych woni, w zachwyceniu, wdycham to upojne powietrze, to
powietrze jedyne, które daje mi wzrasta

ć

, poi mnie sił

ą

, daje

ż

ywotno

ść

memu

umysłowi, sercu, całej istocie. Posiadaj

ą

c ow

ą

sił

ę

musz

ę

jej udziela

ć

, nie mog

ę

zatrzyma

ć

dla siebie.


Przed kilku dniami wyszedłem na przechadzk

ę

, id

ą

c, czułem

ż

e id

ę

z Nim, z moim

Wieczystym Towarzyszem. Szedłem czas jaki

ś

, poczym usiadłem pod drzewem, my

ś

l

ą

c

tylko o tej rzeczy jedynej; spojrzałem i oto pojawił si

ę

przede mn

ą

, oto siedział

przede mn

ą

; wtedy ujrzałem jak ubóstwia Go natura. Wielbiły Go drzewa i

ź

d

ź

bła traw

i lekki wietrzyk. W miar

ę

jakem patrzył, w miar

ę

jak dusza moja nabierała sił w

ekstazie, dreszcz mnie przebiegał i poj

ą

łem,

ż

em jest jako On, nie istniała ró

ż

nica,

stanowiłem ju

ż

cz

ą

stk

ę

Jego; nie mogłem odró

ż

ni

ć

odr

ę

bnej osobowo

ś

ci; nie mogłem

oddzieli

ć

siebie od wiekuistego. I kiedym oddychał tam samem co On powietrzem,

poj

ą

łem, co znaczy

ż

y

ć

w Królestwie Szcz

ęś

cia, igra

ć

w ogrodzie zachwycenia;

poj

ą

łem, co znaczy spogl

ą

da

ć

na kwiaty i na obcych przechodniów, id

ą

cych drog

ą

.

Wszystko stało si

ę

cz

ą

stk

ą

Jego, albowiem wszyscy szukaj

ą

cy, cierpi

ą

cy i szcz

ęś

liwi

s

ą

na wieki Jego własno

ś

ci

ą

. I b

ę

d

ą

c w nim - zrozumiałem. Dlatego te

ż

wszyscy spo

ś

ród

nas, którzy czuj

ą

pot

ęż

n

ą

t

ę

sknot

ę

za Prawd

ą

, musz

ą

zrozumie

ć

, i

ż

bez Niego, który

jest Wcieleniem Prawdy - nic nie pojm

ą

i nie potrafi

ą

zwyci

ęż

y

ć

wył

ą

cznej

osobowo

ś

ci; musimy zamkn

ąć

Jego w po

ś

ród Istoty naszej i wtedy promieniowa

ć

, niby

iskry tryskaj

ą

ce z ogniska. Kiedym si

ę

znajdował w stanie owego zachwytu - nic w

background image

tym nie ma dziwnego, ani nienormalnego, ani te

ż

nadnaturalnego - kiedym trwał,

powiadam w owej wzniosłej ekstazie, przekonałem si

ę

, i

ż

nie istniej

ą

ż

adne

przegrody pomi

ę

dzy mn

ą

, a Królestwem Szcz

ęś

cia; zerwałem wszystkie zasłony,

kryj

ą

ce miejsce

ś

wi

ę

te

ś

wi

ę

tych; wkroczyłem do ogrodu i odrzuciłem precz wszystko,

co kryje wizerunek doskonało

ś

ci.


I je

ś

li zechcecie i

ść

ze mn

ą

, pami

ę

taj

ą

c, i

ż

i

ść

nie nale

ż

y

ś

lepo, tedy id

ź

my razem

i sta

ń

my si

ę

towarzyszami. Poka

żę

wam jasn

ą

wizj

ę

ogrodu zachwycenia, poka

żę

wam

Królestwo Szcz

ęś

cia, dziedzin

ę

wieczno

ś

ci, przybytek, gdzie istnieje

ś

wi

ę

te

ś

wi

ę

tych. Lecz posiada

ć

musicie oczy widz

ą

ce, mózg dobrze wy

ć

wiczony, subtelny i

zdolny do szerokich os

ą

dów; musicie mie

ć

serce pełne owej ogromnej miło

ś

ci, miło

ś

ci

bezosobowej, miło

ś

ci, która nie zna przygód, wyró

ż

nie

ń

ani przes

ą

dów. Posiada

ć

musicie sił

ę

do pracy, zdolno

ść

st

ą

pania po upalnych równinach i pi

ę

cia si

ę

na

chłodne szczyty; mie

ć

musicie dusz

ę

nie l

ę

kaj

ą

c

ą

si

ę

pokus, pozna

ć

liczne trwogi,

nie zazna

ć

zadowolenia z siebie, a ponad wszystkim winni

ś

cie mie

ć

ow

ą

wielko

ść

,

która pochodzi z bogatego do

ś

wiadczenia, by móc oceni

ć

pi

ę

kno

ż

ycia w ogrodzie

zachwytu. Je

ś

li w

ś

lad za mn

ą

do ogrodu tego pójdziecie i poszukacie tam Prawdy,

znajdziecie Prawd

ę

najprostsz

ą

, najczystsz

ą

, nektar bogów najbardziej szlachetny

i słodki. Jest to Prawda jedyna, jedyny ołtarz do modlitwy. I oto zako

ń

czenie.

Prawda najprostsza mo

ż

e zosta

ć

osi

ą

gni

ę

ta tylko drog

ą

bogatych do

ś

wiadcze

ń

,

przyj

ść

mo

ż

e tylko przez ekstaz

ę

miło

ś

ci, przez olbrzymie po

ś

wi

ę

cenie; znajdziecie

w niej schron w czas upału i burzy, w czas walk, trosk i bólów. Raz znalazłszy,
nie odczujecie ju

ż

w

ą

tpliwo

ś

ci ani nawet waha

ń

, albowiem wtedy jeste

ś

cie władc

ą

,

ideałem tysi

ę

cy, pomocnikiem licznych rzesz, jeste

ś

cie drogowskazem dla tych,

którzy krocz

ą

na o

ś

lep i nie widz

ą

i walcz

ą

w ciemno

ś

ci.


Odk

ą

d i

ść

mo

ż

emy razem po

ś

cie

ż

ce wiekuistego pokoju, prowadz

ą

cej do Królestwa

Szcz

ęś

cia, nie istnieje ju

ż

rozł

ą

ka ni osamotnienie, ni w

ą

tpliwo

ść

osi

ą

gni

ę

cia -

tego osi

ą

gni

ę

cia, które jest doskonało

ś

ci

ą

i

ś

wiatłem; wtedy bowiem jeste

ś

cie sami

wcieleniem tego wszystkiego, czego szukacie. I kiedy kroczycie po owej drodze,
sycicie si

ę

weselem wieczystego ogrodu i kryjecie przed sło

ń

cem w cienisto

ś

ci

drzew, wtedy

ś

my wszyscy przyjaciółmi i wieczystymi towarzyszami, wtedy wszyscy

tworzymy w obliczu Jego, który jest

ś

wi

ę

tym

ś

wi

ę

tych. I kiedy wreszcie

zakosztujecie tego nektaru

ż

ycia, zachowa on wam wieczn

ą

młodo

ść

, chocia

ż

zaznacie

bogatych do

ś

wiadcze

ń

, wylejecie niemało łez, wycierpicie wiele, istnie

ć

w was nie

przestanie bij

ą

ce perliste

ź

ródło, które da wam wieczn

ą

pełni

ę

, młodo

ść

i rado

ść

,

jako gwiazd

ę

wspaniał

ą

po

ś

ród ciemnej nocy, albowiem znacie ju

ż

wszystko i

unicestwione w was zostało wył

ą

czne "ja", ów burzyciel Prawdy, ów Prawdy

odmieniacz. Tak wi

ę

c, je

ś

li chcecie i

ść

za mn

ą

- musicie wszyscy ruszy

ć

ku owym

wrotom, które dziel

ą

od ogrodu wieczno

ś

ci, odnajdziecie tam liczne klucze. Ka

ż

dy

mo

ż

e wzi

ąć

klucz i wej

ść

. Musicie jednak pozna

ć

ow

ą

niezmiern

ą

rozkosz zanim

wejdziecie do Królestwa Szcz

ęś

cia; wtedy pojmiecie,

ż

e

ś

cie władc

ą

i

ż

e zatrzymało

si

ę

dla was koło narodzin i zgonów. Wtedy odnajdziecie wieczysty schron, wieczn

ą

Prawd

ę

, utracicie wył

ą

czne swoje "ja" i stwarza

ć

b

ę

dziecie nowe

ś

wiaty, nowe

królestwa, nowe schronienia dla bli

ź

nich.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Jiddu KRISHNAMURTI KRÓLESTWO SZCZĘŚCIA
Krishnamurti J Krolestwo Szczescia
Jiddu KRISHNAMURTI KRÓLESTWO SZCZĘŚCIA
Jiddu Krishnamurti Krolestwo Szczescia
Krishnamurti Jiddu Krolestwo szczescia
Krishnamurti Jiddu Królestwo szczęścia
Krishnamurti Jiddu Krolestwo
Pełnia szczęścia raport
Jak osiągnąć szczęśćie poprzez minimalizm
SZCZĘŚLIWY TEN CO UKOCHAŁ, WYPRACOWANIA J.POLSKI
ZJEDNOCZONE KRÓLESTWO WIELKIEJ BRYTANII I PÓŁNOCNEJ IRLANDII, WNPiD, moje, ChomikBox, współczesne sy
aby dzieci nadpobudliwe byly szczesliwe i zdrowsze, edukacja, psychologia
pogaństwo w kościele krd Ratzinger, Poszukiwanie szczęścia, Powszechne szaleństwo
Bajka o ocalonym królestwie, psychologia ogólna
Polityka szczęścia, Bezpieczeństwo Wewnętrzne - Administracja Bezpieczeństwa Wewnętrznego WSAiB, Po
30 kroków do szczęścia

więcej podobnych podstron