Jiddu KRISHNAMURTI
KRÓLESTWO SZCZ
ĘŚ
CIA
Przekład Stanisławy Kuszelewskiej
Nakładem Ksi
ę
garni F. Hoesicka
Warszawa 1929
Copyright Star Publishing Trust 1928
Drukarnia Wł. Łazarskiego, Warszawa, Złota 7/9
The Kingdom of Happiness. London: Allen and Unwin 1927.
Stenografowany, a pó
ź
niej zredagowany, tekst mów wygłoszonych do 35 zaproszonych
osób na Zamku Eerde w lipcu 1926, bezpo
ś
rednio przed rozpocz
ę
ciem trzeciego Obozu
Gwiazdy w Ommen.
W przekładzie uwspółcze
ś
niłem tu i ówdzie pisowni
ę
, ale innych zmian nie
wprowadziłem.
W spisie tre
ś
ci, w nawiasach, numery stron wydania z 1929 r. W.S.
SPIS TRE
Ś
CI:
1. Głos Wewn
ę
trzny (5)
2. Zainteresowanie i entuzjazm (15)
3. Osobowo
ść
a prywata (27)
4.
Ś
wi
ą
tynia serca (33)
5. Rzeka i ocean (45)
6. Warto
ść
do
ś
wiadczenia
7. Po
ś
ród wielkich ludzi (67)
8. Rozum - twórca (81)
9. Ołtarz
ś
wiata (93)
10. Ofiara u stóp ołtarza (107)
11. Ogród zachwycenia (121)
12. Wieczysty towarzysz (133)
I. GŁOS WEWN
Ę
TRZNY
Pragn
ą
łbym, je
ś
li mo
ż
na, przedstawi
ć
wam pewne my
ś
li, które rozwija
ć
b
ę
dziecie i
które dadz
ą
wam okre
ś
lone poj
ę
cie o prawdziwym
ż
yciu duchowym.
Przypuszczam, i
ż
ka
ż
dy z was zdaje sobie spraw
ę
,
ż
e twórczo
ść
- albowiem tworzy
ć
trzeba, by
ż
y
ć
- jest walk
ą
i ci
ą
giem niezaspokojeniem; chc
ą
c doprowadzi
ć
twórczo
ść
do owocowania, rozwija
ć
musicie własne swe na
ś
wiat patrzenie, własne skłonno
ś
ci
i uzdolnienia; w tym celu chciałbym w ka
ż
dym zbudzi
ć
Głos, owego Tyrana [Natarczywe
żą
danie Duszy, która nie daje spokoju człowieczej naturze a
ż
ta ostatnia usłucha.
Przyp. autora], jedynego prawdziwego przewodnika, który pomo
ż
e wam w tworzeniu.
Wi
ę
kszo
ść
z was woli na
ś
ladowa
ć
, jest to bowiem znacznie łatwiejsze. Wielu lubi
i
ść
w cudze
ś
lady. Wielu uwa
ż
a, i
ż
pro
ś
ciej jest nie rozwija
ć
własnych skłonno
ś
ci,
własnych cech, własnego charakteru, ale po prostu
ś
lepo i
ść
za kim
ś
. My
ś
l
ę
,
ż
e
przyznacie mi słuszno
ść
, je
ś
li powiem, i
ż
jest to dla
ż
ycia Głosu wewn
ę
trznego
zabójcze. Głos ów, Tyran, Intuicja jest naszym najszlachetniejszym przewodnikiem;
jedynie rozwijaj
ą
c go i doskonal
ą
c, dotrze
ć
mo
ż
emy do celu - naszego własnego celu.
Rozwijaj
ą
c w sobie ów Głos, a
ż
stanie si
ę
jedynym panem, któremu posłuch dajemy,
odnale
źć
musimy cel nasz i pracowa
ć
nieustannie nad jego zdobyciem. Czym
ż
e jest
ów cel? Dla mnie jest on osi
ą
gni
ę
ciem Ostatecznej Prawdy. Chc
ę
doj
ść
do stanu duszy,
kiedy sam wiedzie
ć
b
ę
d
ę
,
ż
em zwyci
ęż
ył,
ż
em dotarł,
ż
em si
ę
stał Prawdy owej
wcieleniem. Wtedy wszelkie drobne walki, niepokoje, przeszkody - chocia
ż
one
równie
ż
nie pozbawione s
ą
warto
ś
ci - ju
ż
mnie nie osacz
ą
, nie zwi
ążą
, nie zaciemni
ą
oblicza Prawdy. Osi
ą
gn
ą
wszy ow
ą
Prawd
ę
, osi
ą
gn
ę
jednocze
ś
nie to, czegom pragn
ą
ł
- spokój, doskonał
ą
cicho
ść
my
ś
li i wzrusze
ń
. Oto mój cel. Pierwszym i
najwa
ż
niejszym ku niemu krokiem jest umocnienie Głosu wewn
ę
trznego. W ka
ż
dym z nas
przemawia on od czasu do czasu. W miar
ę
rozwijania go w sobie i uszlachetnienia,
nauczy
ć
si
ę
musimy my
ś
le
ć
i działa
ć
samoistne. Hodowanie w sobie Głosu wewn
ę
trznego
oznacza po prostu
ż
ycie zgodne z jego rozkazami.
Wszelkie na
ś
ladownictwo nie ma nic wspólnego z pi
ę
knem; sztuka polega nie na biernym
odtwarzaniu Natury, lecz na wydobyciu z Natury szlachetno
ś
ci zawartego w niej
symbolu. Tak wi
ę
c , ka
ż
dy z nas winien zosta
ć
artyst
ą
, artyst
ą
, który tworzy ze
siebie samego, albowiem ujrzawszy Wizj
ę
, przej
ę
ty został dreszczem uniesienia.
Przekonacie si
ę
, i
ż
wielcy i prawdziwi arty
ś
ci, wielcy i prawdziwi m
ę
drcy nie uznaj
ą
wył
ą
czno
ś
ci: ogarniaj
ą
rzecz wszelk
ą
, stanowi
ą
cz
ą
stk
ę
wszechrzeczy. Musimy sta
ć
si
ę
wielostronnymi, by stworzy
ć
dzieło doskonałe. Ogród ró
ż
pełen pi
ę
kny b
ę
dzie,
lecz jednostajny. Ró
ż
e mog
ą
by
ć
najdoskonalsze i najrozmaitsze w odmianach i
barwach, je
ż
eli jednak kwitn
ąć
b
ę
d
ą
same ró
ż
e, nie da to wra
ż
enia prawdziwego
pi
ę
kna. Ka
ż
dy z nas ma wrodzon
ą
skłonno
ść
upodobniania si
ę
do innych. Pragniemy
wszyscy ukształtowa
ć
si
ę
w pewien typ ogólny, zawrze
ć
si
ę
w formie, nie przez nas
wykonanej. Jest to zabójcze dla rozwoju doskonałej intuicji. A przecie
ż
nie nale
ż
y
zapomina
ć
nigdy, i
ż
wszyscy spotkamy si
ę
z czasem w Królestwie Szcz
ęś
cia.
Posiadamy przewa
ż
nie - dzi
ę
ki ró
ż
nicom pochodzenia rasowego lub kultów religijnych
- skłonno
ść
do uwa
ż
ania siebie za odmiennych od innych ludzi. Traktujemy
ś
wiat jako
co
ś
istniej
ą
cego poza nami, stajemy si
ę
wył
ą
czni w naszym patrzeniu na rzeczy.
Hołduj
ą
c tym tak ograniczonym pogl
ą
dom, tak ciasnym poj
ę
ciom - burzymy, miast
tworzy
ć
. Pragn
ą
łbym, je
ś
li potrafi
ę
, zbudzi
ć
w ka
ż
dym Głos, który poprowadzi was
obran
ą
samodzielnie drog
ą
, waszym własnym
ż
yciem,
ś
cie
ż
k
ą
własnego czynu. Dopóki
posłuszni b
ę
dziecie temu Głosowi - nie zbł
ą
dzicie.
Ź
le czyni ten tylko, kto stara
si
ę
d
ąż
y
ć
za cudzym objawieniem, w
ś
lad cudzej idei, lub pod cudzymi rozkazami.
Ja mog
ę
wskaza
ć
wam, i
ż
ideałem moim jest Prawda, doskonały spokój, dobro
ć
miłuj
ą
ca,
wy jednak sami walczy
ć
o to musicie i sami dotrze
ć
.
Wyło
ż
y
ć
wam mog
ę
zasady Prawdy, lecz przez posłuch dany własnemu Głosowi sami
wyrobi
ć
sobie musicie własn
ą
wiedz
ę
, własne idee i wtedy dopiero dojdziecie do celu,
w obliczu którego spotkamy si
ę
wszyscy.
Oto jest dla mnie wielka sprawa
ż
ycia. Nie chc
ę
dawa
ć
posłuchu nikomu - niezale
ż
nie
od tego kim jest - dopóki nie czuj
ę
,
ż
e ma słuszno
ść
. Nie chc
ę
chowa
ć
si
ę
za zasłon
ę
,
która kryje Prawd
ę
. Nie chc
ę
posiada
ć
wierze
ń
, którym nie mog
ę
odpowiedzie
ć
cał
ą
dusz
ą
, całym sercem, cał
ą
istot
ą
. Zamiast da
ć
si
ę
wlec bezwolnie cudzymi
ś
cie
ż
kami,
zamiast pozostawa
ć
w pospolito
ś
ci i miernocie, słuchajcie Głosu, doskonalcie go,
odkrywaj
ą
c w ten sposób now
ą
rozległo
ść
ż
ycia.
Rozwija
ć
musicie Intuicj
ę
, jakom rzekł, zdaj
ą
c sobie spraw
ę
, i
ż
jest to waszym
ideałem. Doskonała harmonia wzrusze
ń
i rozumu konieczna jest, by Głos waszego
prawdziwego "Ja" - mógł przemówi
ć
. Intuicja jest podszeptem Ducha, kierowniczym
słowem
ż
ywota. Im bardziej zestroimy sił
ę
odczu
ć
z jasno
ś
ci
ą
my
ś
li, przez ich
doskonalenie i oczyszczanie, tym bli
ż
si b
ę
dziemy usłyszenia Głosu. Intuicja jest
bowiem dana ka
ż
demu, jest cech
ą
całego człowiecze
ń
stwa, nie poszczególnego
osobnika. Hodowa
ć
powinni
ś
cie silne uczucia: wielkiej miło
ś
ci,
ż
ywego szcz
ęś
cia,
prawdziwej dobroci. Człowiek pozbawiony uczu
ć
nie posiada
ż
adnej warto
ś
ci; je
ś
li
jednak posiada zdolno
ść
do uczu
ć
silnych, mo
ż
e uczyni
ć
je doskonałymi i czystymi,
cho
ć
by nawet uprzednio złe uczucia w sercu nosił. Jedynie człowiek stwardniały i
oboj
ę
tny nie potrafi ani tworzy
ć
, ani burzy
ć
, ani budowa
ć
. Przekonacie si
ę
, i
ż
wielki burzyciel nie jest nigdy miernym, pospolitym człowiekiem - otacza go zawsze
co
ś
z dziedziny cudu; wielki miło
ś
nik nie bywa nigdy przeci
ę
tny. Im wi
ę
cej w was
serca tym lepiej, trzeba jeno uczy
ć
si
ę
opanowania, wzruszenie bowiem jest jako
ziele: je
ś
li go nie trzebi
ć
, zniszczy ogród. O ile znacie jedynie wzruszenia słabe,
dajcie im po
ż
ywk
ę
: nabior
ą
sił i urosn
ą
. Niektórzy twierdz
ą
, i
ż
t
ę
pi
ć
w sobie nale
ż
y
wszelkie odczuwanie, wszelk
ą
zdolno
ść
wzrusze
ń
. Jest to my
ś
l pozbawiona zarówno
sensu, jak ducha. Im pełniejsze jest serce i bardziej przelewne wzruszeniem, tym
lepiej, konieczne jest jednak opanowanie; je
ś
li nie zdołacie uczu
ć
opanowa
ć
-
cierpie
ć
b
ę
dziecie. Oddalicie si
ę
te
ż
od drogi Intuicji, bł
ą
dz
ą
c po bocznych
ś
cie
ż
ynach, zamiast zd
ąż
a
ć
prosto ku waszemu celowi. Posiadajcie uczucia pot
ęż
ne.
Wyrabiajcie je, radujcie si
ę
nimi. Nie b
ą
d
ź
cie bierni, ale wychod
ź
cie odwa
ż
nie
naprzeciw niebezpiecze
ń
stwu i walce. Odczuwam tak mocno potrzeb
ę
tego, wszyscy
bowiem d
ąż
ymy do ujednostajnienia si
ę
w pewnym typie; chcemy wszyscy my
ś
le
ć
tymi
samymi poj
ę
ciami, kr
ąż
y
ć
w orbicie tych samych osobisto
ś
ci. Boimy si
ę
, i
ż
post
ę
p
nasz wstrzymany b
ę
dzie, je
ś
li nie przył
ą
czymy si
ę
do tego lub owego ruchu. Có
ż
to
jednak znaczy post
ę
p? Własne wasze szcz
ęś
cie. "Post
ę
p" - to tylko frazes. Co do
mnie, wol
ę
by
ć
szcz
ęś
liwy, ni
ż
posi
ąść
wszystkie drobne satysfakcje, które da
ć
mo
ż
e
ś
wiat. Czy
ż
nie jest oboj
ę
tne, jak
ą
wyznajecie religi
ę
, jakie czcicie
ś
wi
ę
to
ś
ci,
je
ż
eli jeste
ś
cie naprawd
ę
szcz
ęś
liwi i cel swój widzicie jasny i nie przy
ć
miony
? Wyobra
ź
cie sobie na chwil
ę
Budd
ę
i Jego uczniów. Stanowili oni wielkie wyj
ą
tki
swego wieku, mieli jednego Mistrza, jeden cel, jeden ideał - Jego. A przecie
ż
ka
ż
dy
z nich posiadał iskr
ę
geniuszu;
ż
aden nie był mierny ani pospolity, albowiem szli
w Jego
ś
lady, w
ś
lady tego, który był wyj
ą
tkiem, kwiatem człowiecze
ń
stwa. Takimi
przykładami wszyscy sta
ć
si
ę
musimy.
II. ZAINTERESOWANIE I ENTUZJAZM
Chciałbym móc przekona
ć
was o wa
ż
no
ś
ci zainteresowania si
ę
ż
yciem, inaczej bowiem
nie potraficie dokona
ć
niczego. Powinni
ś
cie jak najgor
ę
cej zainteresowa
ć
si
ę
ż
yciem. O sobie powiedzie
ć
mog
ę
, i
ż
zajmuje mnie ka
ż
da rzecz, albowiem wszystko,
co
ż
yje dokoła, przynosi mi coraz wi
ę
ksze zrozumienie. Nic nie istnieje dla mnie
w
ż
yciu prócz szukania Prawdy, szukania Szcz
ęś
cia, spokojno
ś
ci i uciszenia. Chc
ą
c
istotnie interesowa
ć
si
ę
ż
yciem, powinni
ś
cie my
ś
l sw
ą
i zdolno
ść
odczuwania
utrzymywa
ć
w ci
ą
głej czynno
ś
ci i pobudliwo
ś
ci. Pragn
ą
łbym, gdyby było mo
ż
na,
udzieli
ć
wam nieco moich zainteresowa
ń
; aby
ś
cie mogli obudzi
ć
w sobie własne.
Je
ż
eli bowiem nie macie owej ciekawo
ś
ci, owego pragnienia osi
ą
gni
ę
cia, t
ę
sknoty
posiadania, ch
ę
ci odrzucenia wszystkiego dla zdobycia tego, co ostateczne, nie
zdołacie nauczy
ć
si
ę
sztuki po
ś
wi
ę
cenia. Owo zainteresowanie, o które mi chodzi,
zjawia si
ę
jako owoc istotnej cywilizacji. Dziki, który wst
ę
puje na pierwszy
stopie
ń
ż
ycia, który gromadzi karm
ę
, uczy si
ę
cierpie
ć
, poczyna tworzy
ć
, wszystko
uwa
ż
a za nowe - ten dziki zna jedno tylko ciasne zainteresowanie
ż
yciem: pragnie
osi
ą
gn
ąć
, do
ś
wiadczy
ć
, zazna
ć
wszystkiego, co fizyczne, co materialne.
Istota za
ś
, która przeszła przez cywilizacj
ę
i kultur
ę
, nagromadziła dzi
ę
ki dawnym
czynom, podczas ewolucji wielu
ż
ywotów, wiedz
ę
, do
ś
wiadczenie, intuicj
ę
i
umiej
ę
tno
ść
rozró
ż
niania. B
ę
dzie ona uporczywie odrzuca
ć
, odtr
ą
ca
ć
rzeczy, które
nie s
ą
wa
ż
ne; jest to dla niej jedyna droga podj
ę
cia szukania Prawdy. A jednak
zarówno dla was jak i dla mnie, owo zainteresowanie musi by
ć
równie
ż
ywe i pal
ą
ce
jak i pal
ą
ce jest dla barbarzy
ń
cy smakowanie przyjemno
ś
ci i dozna
ń
ż
ycia. Wy jednak
znajdujecie si
ę
ju
ż
na innej drodze, posiadacie inne pragnienia, min
ę
li
ś
cie ju
ż
bowiem dawno tego dzikiego, którego pochłaniaj
ą
całkowicie i wył
ą
cznie zdarzenia
dnia bie
żą
cego. Dziki wci
ąż
jeszcze wplata si
ę
w kr
ą
g przeznacze
ń
, wy ju
ż
powinni
ś
cie si
ę
od niego uwalnia
ć
, wzmaga
ć
wol
ę
i kierowa
ć
żą
dze tak, by móc nauczy
ć
si
ę
i
ść
za Głosem - Tyranem. Jedyna droga do usłyszenia i usłuchania owego Głosu
- wiekuistego przewodnika - wiedzie przez entuzjazm. Je
ż
eli zapał ten posiadacie,
zrozumiecie z łatwo
ś
ci
ą
, i
ż
intuicja, i
ż
Głos, ku któremu chciwie nachylacie ucha,
stanie si
ę
waszym Panem, jedynym autorytetem waszego
ż
ycia.
Dla zbudzenia owego zainteresowania i entuzjazmu musicie czuwa
ć
, nauczy
ć
si
ę
my
ś
le
ć
, u
ż
ywa
ć
wyobra
ź
ni, cierpie
ć
, je
ś
li nawet w danej chwili nie przechodzicie
przez stan zwykłego cierpienia. Dam wam przykład. Którego
ś
dnia w wyobra
ź
ni
wyszedłem na przechadzk
ę
z moim bratem. Szli
ś
my w
ą
sk
ą
ś
cie
ż
yn
ą
i ja nieustannie
zdawałem sobie spraw
ę
, i
ż
mój cie
ń
jest ciemniejszy, ni
ż
cie
ń
mego brata.
Zastanowiłem si
ę
nad tym. Doszedłem do wniosku,
ż
e
ś
wiadomo
ść
moja bardziej jest
skupiona w sobie ni
ż
ś
wiadomo
ść
mojego brata. Podobne to było do spogl
ą
dania przez
dwa szkła, ja
ś
niejsze i ciemniejsze; tym szkłem ciemniejszym byłem ja. Pragn
ą
łem
jednak,
ż
eby oba cienie posiadały nat
ęż
enie jednakowe: istotnie po niedługiej
chwili ró
ż
nica znikła, tak i
ż
mogłem stwierdzi
ć
zupełn
ą
jednorodno
ść
naszych
osobowo
ś
ci. Potem zdawało mi si
ę
,
ż
e le
ż
ałem w jakim
ś
ogrodzie i przygl
ą
dałem si
ę
ź
d
ź
błu trawy. Wiecie w jak ciasnej otoczce ro
ś
nie
ź
d
ź
bło trawy zaraz po
wykiełkowaniu, z czasem dopiero dziel
ą
c si
ę
na dwie lub trzy blaszki.
Poczułem nagle,
ż
e jestem jako trawa, która nie podzieliła si
ę
jeszcze na
ź
d
ź
bła
osobne. Potem poczu
ć
zdołałem jak trawa przepycha si
ę
w ziemi, jak kiełkuje, jak
wzbieraj
ą
w niej soki, jak dziel
ą
si
ę
listki. Sam byłem ka
ż
dym listkiem. Kiedym
powrócił do rzeczywisto
ś
ci, rzekłem sobie: "Niczego wi
ę
cej w
ż
yciu nie pragn
ę
jak
tylko utraty poczucia odr
ę
bnej osobowo
ś
ci. Wtedy bowiem zapomnie
ć
mog
ę
o swoim "ja"
i zjednoczy
ć
si
ę
, zrówna
ć
, roztopi
ć
w reszcie
ś
wiata: w królestwie ro
ś
lin, zwierz
ą
t
i ludzi; jestem wtedy bli
ż
szy Prawdy, bli
ż
szy doskonało
ś
ci. Drog
ę
ku niej zagradza
wła
ś
nie moja wył
ą
czno
ść
, poni
ż
aj
ą
cy ucisk osobowo
ś
ci, rozdział stwarzany przez
"ja". Mówiłem wi
ę
c , ze dla zdobycia zainteresowania i entuzjazmu musicie my
ś
l
utrzyma
ć
w czujno
ś
ci, w napi
ę
ciu, przygl
ą
da
ć
si
ę
bli
ź
nim, uczy
ć
si
ę
od nich, musicie
z pocz
ą
tku i
ść
na o
ś
lep, a
ż
zainteresowanie nabierze
ż
ywo
ś
ci, a
ż
entuzjazm stanie
si
ę
jasny, mocny, nie za
ś
słaby i mglisty, a
ż
rozpali si
ę
w was płomie
ń
geniuszu.
Geniusz jest dla mnie istot
ą
, która ostro widzi swój cel, idzie ku niemu uparcie,
posiada wiecznie
ż
ywy zapał i walczy nieustannie o zachowanie niezm
ą
conej jasno
ś
ci
swej Wizji, swego ideału; geniuszem jest ten, kto nie da si
ę
zatopi
ć
mierno
ś
ciom
ż
ycia, troskom osobistym i ogólnym - rodziny i
ś
wiata - ale wci
ąż
je odsuwa, odtr
ą
ca,
staraj
ą
c si
ę
zawsze utrzyma
ć
ideał swój czysty i nieskalany. Człowiek zwykły,
pospolity, zostaje osaczony przez
ż
ycie; nie posiadaj
ą
c ideału, poddaje si
ę
ci
ś
nieniu otoczenia i traci sw
ą
ż
ywotno
ść
. Walcz
ą
c o osi
ą
gni
ę
cie celu, powinni
ś
cie
zapomnie
ć
o zam
ę
cie
ś
wiata i zdoby
ć
to zainteresowanie, które pcha
ć
was b
ę
dzie wci
ąż
naprzód i naprzód, my
ś
l
ą
i duchem. Je
ś
li macie tworzy
ć
, je
ś
li macie pomóc
ś
wiatu
- nie poszczególnym ludziom, ale
ś
wiatu całemu - posi
ąść
musicie ideał, napełni
ć
si
ę
ideałem; kiedy si
ę
nim przepoicie, kiedy si
ę
staniecie jego cz
ą
stk
ą
, on za
ś
wasz
ą
własno
ś
ci
ą
, kiedy sami poznacie Prawd
ę
, mo
ż
ecie innych ku niej prowadzi
ć
.
Oto jest dzieło, które na was czeka, pragnienie, które ma si
ę
w was rozbudzi
ć
. Nie
znaczy to, aby
ś
cie sta
ć
si
ę
mieli bogami swego otoczenia; znaczy tylko, i
ż
macie
da
ć
innym ideał, który jest jedyn
ą
wa
ż
n
ą
na
ś
wiecie rzecz
ą
. Nauczyciel jest jeden
dla wszystkich, On jest Miło
ś
nikiem całego
ś
wiata i nie zadowoli si
ę
nigdy
udzieleniem m
ą
dro
ś
ci swojej nielicznym wybra
ń
com. Przychodzi do ka
ż
dego, w ka
ż
dym
obudzi
ć
pragnie pi
ę
kno i szcz
ęś
liwo
ść
. Im wi
ę
cej b
ę
dzie po
ś
ród nas takich, którzy
to zrozumiej
ą
, którzy b
ę
d
ą
mieli co
ś
do ofiarowania, którzy przebyli walk
ę
i w
samych sobie rozniecili iskr
ę
geniuszu, tym lepiej potrafimy wszyscy rozumie
ć
,
słucha
ć
i słu
ż
y
ć
. Mówiłem o Buddzie i Jego uczniach i - jakem rzekł - uczniowie
ci nie byli pospolitymi lud
ź
mi, byli wyj
ą
tkami, niby w puszczy sosny-olbrzymy.
Dawali ochłod
ę
miło
ś
ci tym, którzy na wy
ż
ynach pragn
ę
li cienia. Zdolni byli da
ć
ś
wiatu cz
ęść
wiekuistego pi
ę
kna, albowiem rozumieli swego wielkiego Pana,
ż
yli w
Jego orbicie, oddychali tym samem powietrzem pełnym woni. Oto czym powinni
ś
my
zosta
ć
: wyniosłymi drzewami po szczytach gór, nie pospolitymi krzakami na równinie,
których wsz
ę
dy bez liku. A przecie
ż
pami
ę
tajmy,
ż
e i krzakiem trzeba umie
ć
by
ć
.
Wtedy bowiem tylko wzrosn
ąć
mo
ż
na w drzewo olbrzymie, je
ś
li si
ę
wie, co znaczy by
ć
drobnym zielem przydro
ż
nym.
To wła
ś
nie miałem na my
ś
li, mówi
ą
c o zainteresowaniu
ż
yciem. Prze
ż
y
ć
trzeba do gł
ę
bi
ka
ż
d
ą
chwil
ę
. Czytałem wczoraj Bibli
ę
i napotkałem zdanie: "Synu mój, je
ś
li
pragniesz słu
ż
y
ć
Bogu, przygotuj dusz
ę
sw
ą
ku pokuszeniu ". Dusza wasza i ciało
czujne by
ć
musi na pokusy, wtedy dopiero słodko jest wyrzec si
ę
i słu
ż
y
ć
. Po to
wła
ś
nie potrzebna jest kultura. Nie mog
ę
wyobrazi
ć
sobie prawdziwego olbrzyma bez
kultury. Mówi
ę
o olbrzymie my
ś
li i ducha. Jedynie posiadłszy kultur
ę
,
zainteresowanie i entuzjazm, zdolni b
ę
dziecie usłysze
ć
Głos w całej czysto
ś
ci tonu,
w całej rozkazodawczej pot
ę
dze. Dlatego wła
ś
nie staram si
ę
zawsze podkre
ś
li
ć
, i
ż
najwa
ż
niejsz
ą
rzecz
ą
jest posiadanie umysłowej i uczuciowej kultury, chocia
ż
nie
przecz
ę
, i
ż
nie mo
ż
na nie zwróci
ć
uwagi na stron
ę
fizyczn
ą
ż
ycia; pi
ę
kno, ład i
dobrobyt. Odzia
ć
mo
ż
ecie ciało jak najwymy
ś
lniej, lecz dopóki rozum i serce nie
posiadaj
ą
kultury, nie potraficie usłysze
ć
Głosu. Nie wyst
ę
puj
ę
przeciwko
pi
ę
kno
ś
ci stroju, podkre
ś
lam jedynie, i
ż
stokro
ć
wa
ż
niejsze jest zdobycie
subtelnej kultury my
ś
li i uczucia. Nie masz na
ś
wiecie nic bardziej rozkosznego,
wi
ę
ksz
ą
darz
ą
cego rado
ś
ci
ą
, ni
ż
owa szlachetno
ść
. Chciałbym zach
ę
ci
ć
was do jej
zdobycia, do spełnienia tej natarczywej pro
ś
by waszej duszy. Je
ś
li zdobyli
ś
cie t
ę
pewn
ą
postaw
ę
wobec
ż
ycia, to nastawienie umysłu, nachylenie ucha ku d
ź
wi
ę
kowi
Głosu - rzecz
ą
jest oboj
ę
tn
ą
do jakiej nale
ż
ycie klasy społecznej, jak
ą
wyznajecie
religi
ę
, jaki przedstawiacie typ lub temperament, jaki wreszcie uprawiacie zawód.
Przecie
ż
ostatecznie owe podziały i ró
ż
nice s
ą
pi
ę
tnami
ś
wiata, który przeminie.
Nie potrzebuj
ę
nikogo, by mi mówił kim jestem; dopóki sam wiem, i
ż
jestem wolny,
prosty i szcz
ęś
liwy. Nie potrzebuj
ę
oparcia na powadze innych. Ci tylko z po
ś
ród
was, którzy s
ą
zawsze niepewni siebie, zawsze goni
ą
cy za drobiazgami
ż
ycia,
potrzebuj
ą
uznania i błogosławie
ń
stwa innych, tworz
ą
c w ten sposób nowe wyznanie.
Dopóki idziecie z niezm
ą
conym wzrokiem, dopóki słyszycie Głos, który jest jeden
dla wszystkich i Głosu tego słuchacie, rzecz
ą
jest oboj
ę
tn
ą
, co powie ktokolwiek
na
ś
wiecie. Macie słuszno
ść
, skoro spełniacie rozkazy tego, co dla was Najwy
ż
sze.
Coraz mocniej pragn
ę
zbudzi
ć
w was
żą
dz
ę
widzenia rzeczy, które dotychczas zakryte
były przed waszymi oczyma. Je
ś
li raz zobaczycie, je
ś
li raz usłyszycie, i
ść
mo
ż
ecie
naprzód i zdziera
ć
zasłony z oczu bli
ź
nich. Niedobrze jest dawa
ć
im tylko mizerne
satysfakcje, drobne my
ś
li i pospolite doktryny. Ka
ż
dy z was powinien sta
ć
si
ę
wysła
ń
cem i przykładem. Nie przypuszczacie nawet jak wa
ż
n
ą
jest rzecz
ą
, by
ś
cie
zapragn
ę
li gor
ą
co widzie
ć
po swojemu, słysze
ć
po swojemu, nie poprzestaj
ą
c na tym,
co
ś
wiadcz
ą
inni. Najpierw nale
ż
y poczu
ć
owo szlachetne pragnienie, potem je
zaspokoi
ć
, rozwijaj
ą
c przez to samo i rozszerzaj
ą
c dusze wasze. Ka
ż
dy z nas jest
ś
rodkiem własnego koła i nieustannie my
ś
li o sobie samym. Powinien jednak my
ś
le
ć
twórczo. Powinni
ś
my o ile mo
ż
na zapomnie
ć
nasze drobne własne "ja" i poczu
ć
, i
ż
wszyscy stanowimy jedno. Mog
ę
mie
ć
br
ą
zow
ą
skór
ę
i czarne włosy, a przecie
ż
by
ć
cz
ą
stk
ą
was, wy za
ś
cz
ą
stk
ą
mnie. Jest to bowiem jedyny sposób
ż
ycia: roztopi
ć
siebie samego w cudzych
ś
wiatach, a przecie
ż
zachowa
ć
własn
ą
sw
ą
Wizj
ę
- Ideał.
III. ODR
Ę
BNO
ŚĆ
A PRYWATA
Staraj
ą
c si
ę
zdoby
ć
Prawd
ę
, Szcz
ęś
cie ostateczne, powinni
ś
my baczy
ć
nieustannie,
ż
eby motywem tego zdobywania nie było zaspakajanie samolubstwa, ani samolubna
rado
ść
, lecz tylko pragnienie pełnienia słu
ż
by i udzielanie pomocy. Nie
przypuszczajmy, i
ż
słu
ż
y
ć
i pomaga
ć
winien tylko człowiek mierny, ograniczony,
pospolity;
ż
e pełnienie słu
ż
by zamieni nas w maszyny, w wiecznie posłuszne komu
ś
narz
ę
dzie. Osi
ą
gaj
ą
c doskonało
ść
Prawdy, zdobywacie prawdziw
ą
Szcz
ęś
liwo
ść
i
poczynacie pełni
ć
słu
ż
b
ę
, albowiem jej nie pełni
ć
nie mo
ż
ecie.
Ja sam dla siebie Wizj
ę
sw
ą
ujrzałem i teraz ju
ż
nikt nie mo
ż
e mi jej za
ć
mi
ć
lub
odebra
ć
, stała si
ę
bowiem cz
ęś
ci
ą
mojej duszy, mojego ciała, całej istoty. Stała
si
ę
niezniszczaln
ą
i niezachwian
ą
; im bardziej si
ę
zmieniam, tym bardziej trwał
ą
staje si
ę
ona. Ujrze
ć
mo
ż
ecie j
ą
wtedy tylko i tylko wtedy wchłania
ć
b
ę
dziecie
zdolni Prawd
ę
i sta
ć
si
ę
cz
ęś
ci
ą
Prawdy, gdy nauczycie si
ę
by
ć
bez-osobi
ś
ci, wyzuci
z prywaty. Znaczy to,
ż
e zatraci
ć
macie własne "ja", własne mizerne stanowisko,
z którego
ś
wiat widzicie - i zjednoczy
ć
si
ę
z Prawd
ą
wiekuist
ą
. Odr
ę
bnym, rzecz
prosta, ka
ż
dy z nas by
ć
musi, nie pozb
ę
dziecie si
ę
nigdy odr
ę
bno
ś
ci, ale przecie
ż
powinni
ś
cie pozby
ć
si
ę
prywaty. Im bardziej si
ę
rozwijacie, tym bli
ż
si jeste
ś
cie
Prawdy, tym wi
ę
ksza staje si
ę
wasza osobowo
ść
i odr
ę
bno
ść
, tym bardziej rozkwita
dusza wasza; im dalsi jeste
ś
cie od Prawdy, tym bardziej jeste
ś
cie prywatni,
osobi
ś
ci, wył
ą
czni. W miar
ę
jednak dosi
ę
gania Prawdy rozwiniecie sw
ą
odr
ę
bno
ść
,
doprowadzicie do wyrazu skłonno
ś
ci wasze.
Pierwszym wrogiem, którego zwalcza
ć
musicie, by zdoby
ć
postaw
ę
nieosobist
ą
wobec
ś
wiata jest zadowolenie ze siebie samych. Nale
ż
y buntowa
ć
si
ę
przeciwko zadowoleniu
z siebie. Kiedy zdobywacie jakie
ś
powodzenie
ś
wiatowe lub dokonujecie jakiego
ś
czynu nieprzeci
ę
tnego, wyst
ę
puje od razu skłonno
ść
do zadowolenia z tego, co si
ę
uczyniło i szukanie tytułów do chwały. Je
ś
li poddawa
ć
si
ę
zaczniecie uczuciu tej
satysfakcji, nie zbli
ż
ycie si
ę
ani na krok ku ostatecznemu celowi, Nie staniecie
blisko Prawdy, dopóki nie zdołacie wznie
ść
si
ę
ponad troski i przyjemno
ś
ci.
Cierpicie, je
ś
li
ś
cie opanowani przez prywat
ę
, przez zadowolenie z samych siebie,
z własnego male
ń
kiego "ja". Dok
ą
d wpatrujecie si
ę
jednak w Wizj
ę
wasz
ą
, dok
ą
d
zdzieracie zasłon
ę
, któr
ą
niedoskonało
ść
wokoło niej tworzy - nie zdołacie nigdy
by
ć
zadowoleni z siebie. Wiecie jak to ludzie, którzy osi
ą
gn
ę
li powodzenie w
rzeczach drobnych, nosz
ą
na twarzach ci
ą
gły wyraz uciechy, jak gdyby dokonali
jakich
ś
czynów pot
ęż
nych. Stopniowo owo zadowolenie cielesne spływa i na dusz
ę
,
powoduj
ą
c jej zastój. Je
ś
li pragniecie doj
ść
do celu, je
ś
li chcecie mie
ć
Prawd
ę
po swojej stronie, nie powinni
ś
cie zatrzymywa
ć
si
ę
po drodze u pos
ą
gów małych bóstw
i mizernych prawd.
Po có
ż
cze
ść
oddawa
ć
drobnym ołtarzom przez wszystkie
ż
ywoty swoje, skoro istnieje
wielka
ś
wi
ą
tynia ubóstwie
ń
. Marnotrawicie czas swój u owych ołtarzy, zamiast da
ć
si
ę
porwa
ć
na zawsze do stóp Jedynego Ołtarza Prawdy, zado
ść
czyni
ą
c p
ę
dowi rozwoju.
Je
ś
li tylko wierzycie w Nauczyciela Ludzko
ś
ci, jeste
ś
cie przez to samo wzniesieni
ponad wszelkie ołtarze, dogmaty, doktryny i widzicie prawd
ę
poprzez wszystkie
zasłony, które zaciemniaj
ą
Wizj
ę
.
IV.
Ś
WI
Ą
TYNIA SERCA
Mówili
ś
my o idei Prawdy, o drodze ku Prawdzie i Szcz
ęś
ciu. Pragn
ą
łbym, aby
ś
cie poj
ąć
zechcieli, i
ż
Prawda owa, pomimo swej abstrakcyjno
ś
ci, jest dla mnie wcieleniem
Mistrza i Nauczyciela, wcieleniem mego Umiłowanego.
Je
ś
li wejdziecie do
ś
wi
ą
tyni i ujrzycie nagie
ś
ciany, kolumny i pustk
ę
, niby we
wn
ę
trzu muszli,
ś
wi
ą
tynia wyda wam si
ę
zimna i martwa; chocia
ż
bowiem b
ę
dzie pi
ę
kna
i wspaniała, zapragniecie jeszcze widzie
ć
w ołtarzu obraz Boga waszej duszy.
Ka
ż
demu z nas dana jest
ś
wi
ą
tynia, musimy jednak sami stworzy
ć
w niej wizerunek,
bóstwo, pi
ę
kno, wokół którego snu
ć
b
ę
dziemy i rozwija
ć
miło
ść
nasz
ą
i oddanie. Je
ś
li
ś
wi
ą
tynia pozostanie pusta, jak w wielu sercach - nie potrafimy tworzy
ć
. Przez
oddawanie czci i przez miło
ść
- tworzymy, o
ż
ywiamy
ś
wi
ą
tyni
ę
nasz
ą
.
Ś
wi
ą
tyni
ą
t
ą
nazywam serce. Je
ś
li w sercu umie
ś
cicie Jego, który jest wcieleniem Miło
ś
ci i
Prawdy, je
ś
li stworzycie go tam własnymi r
ę
kami, własn
ą
my
ś
l
ą
, własnym wzruszeniem,
to serce nie b
ę
dzie ju
ż
zimne, dalekie i nierzeczywiste, lecz stanie si
ę
ż
ywe,
prawdziwe i promieniej
ą
ce. Taka jest Prawda. Winni
ś
my zda
ć
sobie spraw
ę
, i
ż
ś
wi
ą
tynia serca, pozbawiona tego
ż
ycia i promieniowania, jakiego jej udziela ów
wizerunek, staje si
ę
chłodna, surowa i pozbawiona miłosierdzia; natomiast je
ś
li
posiadacie w sobie oblicze Jego, stajecie si
ę
Jego cz
ęś
ci
ą
, stajecie si
ę
Nim samym.
Płonie w was wiekuisto
ść
, owo
ś
wi
ę
te
Ś
wi
ę
tych, dok
ą
d udawa
ć
si
ę
mo
ż
ecie i modli
ć
dowoli, w oddali od
ś
wiata, od zgiełku, zam
ę
tu i trosk,
Uprzednio jednak ozdobi
ć
winni
ś
cie
ś
wi
ą
tyni
ę
. Jest ni
ą
ciało wasze, niech
ż
e wi
ę
c
stanie si
ę
doskonałe, silne i prawdziwie pi
ę
kne. Ka
ż
dy czyn i ruch, czy to w rado
ś
ci,
czy w czasach cierpienia, o ka
ż
dej godzinie i chwili, powinien by
ć
subtelny, pi
ę
kny
i wydoskonalony, by godnie wyra
ż
a
ć
przybytek, w którym zamieszkuje Wiekuisto
ść
.
Tote
ż
ciało mie
ć
powinni
ś
cie doskonale czyste, pi
ę
kne i promienne, a
ż
eby Ten, który
go
ś
ci w sercu, objawia
ć
si
ę
mógł godnie poprzez was. Przypuszczam,
ż
e nie doceniacie
faktu, i
ż
wraz z udoskonaleniem my
ś
li i uczu
ć
przychodzi wysubtelnienie ciała. Bez
kultury i subtelno
ś
ci ciało staje si
ę
nieokrzesane, brutalne, brzydkie i niezdolne
do wyra
ż
enia tre
ś
ci wewn
ę
trznej. Pierwsz
ą
rzecz
ą
, jak
ą
zapami
ę
ta
ć
winni
ś
my, jest
konieczno
ść
posiadania godnego przybytku, godnego tabernakulum, je
ś
li Jego go
ś
ci
ć
chcemy w sercu. Wtedy, osi
ą
gn
ą
wszy pi
ę
kno cielesne, szlachetno
ść
uczu
ć
i my
ś
li;
zdob
ę
dziemy istotne wesele, wesele powa
ż
ne.
Wi
ę
kszo
ść
z po
ś
ród nas traci wesoło
ść
po nabyciu powagi. Uwa
ż
am,
ż
e powaga
pozbawiona wesela, pogody i rado
ś
ci
ż
ycia jest cz
ę
stokro
ć
sztuczna i nale
ż
y jej
unika
ć
. Je
ś
li rozwija
ć
w sobie b
ę
dziecie powag
ę
wraz z weselem, które wytryska
bujnym
ź
ródłem, poniewa
ż
Bóstwo nosicie w sercu, jako cz
ęść
własnej istoty, to
powaga wasza b
ę
dzie rozkosz
ą
, nie za
ś
ponuro
ś
ci
ą
i chmur
ą
. Ogl
ą
da
ć
Go mo
ż
ecie w
jasno
ś
ci wesela, nie w mroku powagi; zbli
ż
y
ć
si
ę
do
ń
mo
ż
ecie tylko w prawdziwym
Szcz
ęś
ciu; w szczerym rozpromienieniu, nie drog
ą
zawiłej religijno
ś
ci i mglistych
docieka
ń
rozumowych. On wtedy tylko przebywa w
ś
wi
ą
tyni waszego serca, kiedy
jeste
ś
cie naprawd
ę
o
ż
ywieni, t
ę
tni
ą
cy weselem i rado
ś
ci
ą
. Wczoraj wyszedłem sam
na przechadzk
ę
, pragn
ą
łem przywróci
ć
sobie wrodzon
ą
pogod
ę
, któr
ą
chwilowo
straciłem. Czyniłem wysiłki,
ż
eby sta
ć
na pewnej wy
ż
ynie uczuciowej i my
ś
lowej -
ale nie mogłem drog
ą
walki, drog
ą
wysiłku nie byłem w stanie zdoby
ć
owej postawy.
T
ę
skniłem do mego Nauczyciela, do mego Umiłowanego, do mego Geniusza, do mego
ź
ródła
Szcz
ęś
liwo
ś
ci, i oto nagle - jak ju
ż
raz w Indiach - ujrzałem Go. Nie wtedy jednak
kiedym walczył, by si
ę
do
ń
zbli
ż
y
ć
, lecz wtedy kiedym si
ę
stał taki jak zwykle.
Wtedy poczułem nagle, jak
ź
ródli si
ę
we mnie jasny nurt szcz
ęś
cia. Ujrzałem jak
On przesłonił sob
ą
niebo i
ź
d
ź
bła traw, ujrzałem Go wzdłu
ż
całej wysoko
ś
ci drzewa
i po
ś
ród kamieni i wsz
ę
dzie i we mnie samym. I oto
ś
wi
ą
tynia moja stała si
ę
znowu
pełn
ą
, moje
ś
wi
ę
te
ś
wi
ę
tych - zamieszkałe. Ja byłem Nim, On za
ś
mn
ą
i było to dla
mnie Prawd
ą
ś
yw
ą
.
Prawda, jako poj
ę
cie oderwane, nie stanowi dla człowieka warto
ś
ci, dopóki nie
przynosi mu tego nat
ęż
onego wewn
ę
trznego wesela, zdolno
ś
ci kochania i ch
ę
ci
tworzenia, tworzenia nie tylko wewn
ą
trz siebie samego, ale i w otaczaj
ą
cym
ś
wiecie.
Jak ptak
ś
piewa z własnej ch
ę
ci, z pełnego serca i dla własnej tylko rozkoszy, tak
Prawda przyj
ść
musi i napełni
ć
ś
wi
ą
tyni
ę
wasz
ą
z własnej woli; wy jednak musicie
nagromadzi
ć
materiał, warunki - jak gdyby zwie
źć
marmur do wykucia pos
ą
gu. B
ą
d
ź
cie
powa
ż
ni - nie nachmurzeni, nie groteskowi - lecz powa
ż
ni a rado
ś
ni; miejcie t
ę
powag
ę
, która daje zach
ę
t
ę
do beztroski, do szlachetno
ś
ci, do szcz
ęś
cia. Taki obraz
stworzy
ć
powinni
ś
cie we własnym sercu. Dom swój uczyni
ć
jego przybytkiem.
Codziennie inny widz
ę
obraz mej Prawdy. Z wierzchołka wzgórza ujrze
ć
si
ę
daje daleki
ła
ń
cuch gór, niedostrzegalny z równiny. Wspi
ą
wszy si
ę
na owe zbocza, my
ś
licie,
ż
e
ś
cie dotarli na szczyt, z którego wida
ć
wszystko; tak jednak nie jest, albowiem
dalsze i wci
ąż
wy
ż
sze grzbiety gór zasłaniaj
ą
widok całkowity i ostateczny. Tak
samo dzieje si
ę
z Prawd
ą
. Musi istnie
ć
ci
ą
gła zmienno
ść
, ci
ą
gła niestało
ść
, ci
ą
gły
rozwój obrazu. Kiedy posiadacie pragnienie i zdolno
ść
napełniania si
ę
Jego
geniuszem, Jego sił
ą
, Jego szlachetno
ś
ci
ą
, wtedy sami stajecie si
ę
uszlachetnieni
i potraficie odbi
ć
w sobie Jego bosko
ść
. W Nim bior
ą
pocz
ą
tek wszystkie
ź
ródła
odr
ę
bno
ś
ci, wszystkie nurty pi
ę
kna i tworzenia. Wysiłki zdobycia indywidualnego
pi
ę
kna i siły twórczej nie zdadz
ą
si
ę
na nic, je
ś
li nie posiadamy zdolno
ś
ci
dotkni
ę
cia
ź
ródła wszechrzeczy. W otoczeniu ciszy, jasnych niebios i zielonych pól
zachowajcie ten obraz w sercu, bo
ś
cie go stworzyli własnymi r
ę
koma i my
ś
l
ą
.
Pragn
ę
gor
ą
co zmusi
ć
was do roztworzenia szeroko drzwi
ś
wi
ą
tyni i wpuszczenia
słonecznego blasku, który pomo
ż
e wam zburzy
ć
to, co brzydkie, odbudowa
ć
i tworzy
ć
rzeczy nowe, jest to bowiem jedyny sposób zatrzymania Wieczno
ś
ci i
Ś
wi
ą
tyni. Kiedy
za
ś
On przyb
ę
dzie ku ka
ż
demu z was, jak cz
ę
sto przychodzi, pozostanie z wami wtedy
tylko, je
ś
li posiadacie zdolno
ść
zamkni
ę
cia Go w przybytku serca, m
ą
dro
ść
współ
ż
ycia z Nim razem i nie zmarnowania owocu wielu cierpie
ń
i zachwyce
ń
. Jak
ż
e
pot
ęż
nie szcz
ęś
liwi b
ę
dziecie, zapragn
ą
wszy ubóstwia
ć
u tego ołtarza i zapomnie
ć
o wszystkim innym.
Wczoraj my
ś
lałem przez chwil
ę
,
ż
em Go stracił. Nie byłem w stanie poruszy
ć
si
ę
,
ani oddycha
ć
; wszystkie drzwi i okna
ś
wi
ą
tyni mojej były zamkni
ę
te, pozostałem w
ciemno
ś
ciach. Musiałem walczy
ć
i szuka
ć
Jego. Kiedym Go znalazł i poczuł
rzeczywisto
ść
Jego obecno
ś
ci - wszystko stało si
ę
znowu spokojem, jasno
ś
ci
ą
i
weselem. Po chmurach, deszczu i burzy nadchodzi promie
ń
sło
ń
ca i cała Natura bie
ż
y
na jego spotkanie. Tak wła
ś
nie czułem wczoraj. Je
ś
li raz pojmiecie to pi
ę
kno, t
ę
szlachetno
ść
i to wiekuiste szcz
ęś
cie, które nadchodzi po odczuciu Prawdy w sercu
waszym, wtedy
ś
wiat cały stanie si
ę
miejscem
ś
wi
ę
tem
ś
wi
ę
tych.
ś
yjecie, oddychacie,
patrzycie stamt
ą
d i ka
ż
da najmizerniejsza rzecz i najmniejsza czynno
ść
, ka
ż
da my
ś
l
najbardziej drobna pada na miejsce wła
ś
ciwe, znajduje si
ę
w punkcie sobie
przeznaczonym, osi
ą
gacie wtedy prawdziwe wysubtelnienie, prawdziwy umiar,
prawdziwe o
ś
wiecenie. Jest to jedyna droga osi
ą
gni
ę
cia iskry geniuszu, stan, który
daje szcz
ęś
cie. Je
ś
li posiadacie owo powa
ż
ne wesele, poczucie dostoje
ń
stwa ducha
i umysłu, chwała wzejdzie dla was. Ka
ż
dy posi
ą
dzie jasno
ść
, czysto
ść
; szlachetno
ść
i wielko
ść
, której nic na
ś
wiecie zm
ą
ci
ć
nie zdoła. Wszystko oddycha chwał
ą
Jego,
wszystko za
ś
, co nieszlachetne, zamiera i znika. Nie zdołacie nawet poj
ąć
ile
ś
cie
stracili, je
ś
li
ś
cie nie poszli ku
ź
ródłu rzeczy. Tylko u tego
ź
ródła poznacie
pocz
ą
tek i koniec. I co jest jeszcze wa
ż
niejsze, b
ę
dziecie tam z Nim, jako Jego
cz
ą
stka; odt
ą
d sami staniecie si
ę
ź
ródłem dla tysi
ę
cy.
Pragn
ą
łbym wi
ę
c, aby
ś
cie zachowali przed oczyma obraz
ś
wi
ą
tyni z pos
ą
giem bóstwa.
Gdzie tylko jeste
ś
cie, w domu czy na ulicy, przy pracy czy przy zabawie - b
ę
dziecie
niezm
ą
ceni i pełni dostoje
ń
stwa, albowiem On jest zawsze z Wami. Oboj
ę
tne jest
wewn
ę
trznemu Bogu czy zmaganie lub walka wre poza obr
ę
bem
ś
wi
ą
tyni. Dopóki
jeste
ś
cie sami spokojni i niezm
ą
ceni, dopóki mu cze
ść
oddajecie i do uwielbie
ń
drugich porywacie, dopóki ich szcz
ęś
liwymi czynicie, czy
ż
wszystko inne nie jest
rzecz
ą
oboj
ę
tn
ą
? Wszystkie zewn
ę
trzne formy, kulty, wszystkie tłumaczenia Boga
przestaj
ą
was obchodzi
ć
. Je
ż
eli wielko
ść
posiadacie - szcz
ęś
liwi jeste
ś
cie. Pij
ą
c
u
ź
ródła zdobywacie geniusz, zdolno
ść
tworzenia, zdolno
ść
uszcz
ęś
liwiania innych.
A po to wła
ś
nie
ż
yjemy.
V. RZEKA I OCEAN
W dniu, kiedy tak niesko
ń
czenie rozległy jest bł
ę
kit niebios, kiedy pi
ę
kno syci
nam oczy, o czym
ż
e mówi
ć
mo
ż
na, jak nie o Królestwie Szcz
ęś
cia, o tym, jak je zdoby
ć
.
Jedyna drog
ą
do Królestwa Szcz
ęś
cia jest zapomnienie o sobie i zjednoczenie duszy
z wieczno
ś
ci
ą
. Wszyscy
ż
ywimy t
ę
mocn
ą
wiar
ę
- dla wielu jest to nawet wi
ę
cej ni
ź
li
wiara - i
ż
nadejdzie dzie
ń
, kiedy Głos, którego
ś
my słuchali, którego wol
ę
spełniali
ś
my, naka
ż
e nam porzuci
ć
wszystko, wszystkiego zaniecha
ć
, aby i
ść
za Nim.
Doczeka tego ka
ż
dy z nas! Rozkaz ów przyjdzie do ka
ż
dego, cho
ć
pod ró
ż
nymi
postaciami. Przyjdzie niezawodnie. Kiedy za
ś
zabrzmi, w jakiej
ż
e postawie
duchowej, w jakiem napi
ę
ciu uczu
ć
go spotkamy? Jak zaniechamy wszystkiego? Jak
pójdziemy na zew? Co b
ę
dzie on dla nas znaczył? My
ś
lałem nad sob
ą
, co te
ż
dla mnie
zew ten znaczy
ć
b
ę
dzie? Wydaje mi si
ę
,
ż
e wyrzeczenie si
ę
dóbr
ż
yciowych, dobrobytu,
rodziny - byłoby stosunkowo łatwe. Znacznie bardziej trudne, powa
ż
ne i warte
oddania, znacznie bardziej
ś
wi
ę
te b
ę
dzie dla mnie wyrzeczenie si
ę
mego "ja" i zlanie
si
ę
w jedno z Nim. Owo zlanie si
ę
w jedno oznacza konieczno
ść
pozbycia si
ę
własnych
nawyków, przes
ą
dów. Jest to znacznie bardziej trudne, a przecie
ż
to wła
ś
nie uczyni
ć
b
ę
dzie trzeba. Trzeba b
ę
dzie zapomnie
ć
o tym, czym si
ę
docze
ś
nie jest i sta
ć
si
ę
jako On.
Czy zauwa
ż
yli
ś
cie, jak czasem drobny wzgórek zasłoni cały ła
ń
cuch
ś
nie
ż
nych
szczytów i sam wydaje si
ę
by
ć
jedynym widokiem, a
ż
dostrzec nie mo
ż
na pot
ęż
nych
rozległo
ś
ci rozpostartych za nim w oddali. Tak samo dzieje si
ę
z dusz
ą
ludzk
ą
. Zdaje
nam si
ę
, i
ż
oddaj
ą
c rzeczy drobne, uczynili
ś
my wszystko. Rzeczy drobne nie maj
ą
wagi, nie ma te
ż
wagi ich wyrzeczenie. Nale
ż
y wspi
ąć
si
ę
ponad małe wzgórze i obj
ąć
okiem pot
ęż
ny ła
ń
cuch gór. Nie jest dobrze trzyma
ć
si
ę
uparcie własnej, szczególnie
ulubionej koleiny
ż
ycia, postawy duszy lub formy kultu. Gwiazdy błyszcz
ą
wspaniale;
dopóki nie wzejdzie ksi
ęż
yc, potem bledn
ą
przy nim, ust
ę
puj
ą
c przed jedynym królem,
jedynym władc
ą
nieba. Tak stanie si
ę
z nami wszystkimi wobec Niego, naszego Władcy.
Nie znaczy to,
ż
e macie si
ę
wyprze
ć
swojej odr
ę
bnej indywidualno
ś
ci, znaczy jeno,
ż
e sta
ć
si
ę
macie jako On; wtedy tylko to uczynicie, je
ś
li zdołacie wszystko na
ś
wiecie widzie
ć
z Jego wy
ż
yny.
Dla artysty, który spogl
ą
da na chmur
ę
, niebiosa lub drzewo, maj
ą
one znaczenie
swoiste, zastanawia si
ę
bowiem , jak je namaluje lub jak zaklnie w symbol i poda
ś
wiatu, nie na
ś
laduj
ą
c natury, ale dziel
ą
c si
ę
tym, co sani w naturze ujrzał. To
wła
ś
nie, dosłownie to, winni
ś
cie wy uczyni
ć
: zburzy
ć
wszystko, co was wi
ąż
e,
dotrze
ć
na wy
ż
yn
ę
, na której staniecie si
ę
cz
ą
stk
ą
Jego i stamt
ą
d spogl
ą
da
ć
na
siebie i na
ś
wiat, stamt
ą
d kierowa
ć
rozumem, wzruszeniami i ciałem. Oto jedyna
droga, wiod
ą
ca w Jego
ś
lady. Nie wiem, ilu spo
ś
ród was zrozumie naprawd
ę
zew, gdy
on zabrzmi, nie wiem, ilu da si
ę
powoła
ć
, gdy pozna, i
ż
oto przemówił rozkazodawca
najwy
ż
szy, którego wola jest ostateczna. Nie wiem, ilu spo
ś
ród was, nawet
usłuchawszy, zdoła roztopi
ć
si
ę
w Nim, jak kropla wód, padaj
ą
ca w morze, jako nurt
rzeki, ton
ą
cy w bezbrze
ż
nym oceanie.
Wszyscy jeste
ś
cie cia
ś
ni; ka
ż
dy czci odr
ę
bnego Boga, posiada własne upodobania,
ulubione słabostki, zakrzepłe koleiny mówienia i my
ś
lenia. I
ść
za kim
ś
- nie znaczy
przyjmowa
ć
ś
lepo, znaczy tylko mie
ć
oczy zawsze otwarte i serce zawsze przejrzyste,
wolne od przes
ą
dów, od wszelkich z góry powzi
ę
tych idei i zdolne do roztopienia
si
ę
w Wiekuisto
ś
ci. Tylko t
ą
drog
ą
mo
ż
na i
ść
za Nim, tylko tym sposobem mo
ż
na
tworzy
ć
. Je
ś
li
ż
y
ć
b
ę
dziecie w owej Wiekuisto
ś
ci, na tej zawrotnej wy
ż
ynie -
staniecie si
ę
geniuszem, czyli tym, czym ka
ż
dy człowiek by
ć
po
żą
da. Przez to
osi
ą
gniecie Szcz
ęś
cie. Zapominaj
ą
c o wył
ą
czno
ś
ci swego "ja", burz
ą
c j
ą
,
roztapiaj
ą
c si
ę
we Wszechrzeczy, znajdujecie Szcz
ęś
cie. Kiedy ró
ż
nowarto
ś
ciowa
ć
zaczynacie poszczególne grupy ludzkie, typy i usposobienia - oddalacie si
ę
od
Rzeczywisto
ś
ci, nie zdaj
ą
c sobie sprawy,
ż
e ró
ż
nice te s
ą
pi
ę
tnami czysto
zewn
ę
trznymi. Nie rozwi
ą
zuj
ą
one zagadnienia; jedynym rozwi
ą
zaniem jest
zapomnienie wszelkie o wył
ą
czno
ś
ci, stanie si
ę
cz
ęś
ci
ą
wiekuistego.
Id
ź
cie ku wieczno
ś
ci, która jest niesko
ń
czona i niezmienna, nie za
ś
chwilowa i coraz
inna. We własnej perspektywie ujrzycie cel wasz, je
ś
li pojmiecie , i
ż
powinni
ś
cie
w ziemskim istnieniu stworzy
ć
odpowiednie warunki dla kształcenia duszy. Mówi si
ę
wiele o rozwijaniu tego, co cielesne, zapominaj
ą
c o tym, co ponadcielesne. Duch
pragnie si
ę
rozwija
ć
i osi
ą
gn
ąć
doskonało
ść
tu, na ziemi. Je
ś
li wysłucha
ć
zechcecie
t
ę
sknoty waszej, pojmiecie ni
ż
szym swym rozumem, kiedy i jak uczyni
ć
zado
ść
d
ąż
eniom własnej wy
ż
szej istoty.
Przyzwyczai
ć
si
ę
powinni
ś
cie do
ż
ycia w Królestwie Szcz
ęś
cia, nie wiem, czy
zdajecie sobie spraw
ę
jak szerokie jest to
ż
ycie, jak niesko
ń
czenie rozległe s
ą
przestrzenie tego Królestwa. Nie wiem tak
ż
e, czy rozumiecie,
ż
e owo prawdziwe
Szcz
ęś
cie warte jest wi
ę
cej ni
ż
wszystkie rzeczy
ś
wiata. Jest to jedyne Królestwo,
warte zdobycia i posiadania. Pragn
ą
łbym móc was tam zaprosi
ć
, by
ś
cie to pi
ę
kno na
własne ujrzeli oczy, albowiem, je
ś
li je raz ujrzycie, nie zechcecie opu
ś
ci
ć
tych
dziedzin, ani pragn
ąć
rzeczy przemijaj
ą
cych i zmiennych. Pewien jestem, i
ż
w miar
ę
czasu rodzi si
ę
w was
ś
wiadomo
ść
, i
ż
jest to jedyna Prawda, godna posiadania, jedyna
Prawda, warta udzielania. Powinni
ś
cie jednak dba
ć
o zdobycie kultury, kultury
wykształcenia, rozwagi, powa
ż
nego wesela; je
ś
li posiadacie t
ę
kultur
ę
,
piel
ę
gnujcie j
ą
, uczy
ń
cie j
ą
cz
ą
stk
ą
waszej istoty. Staniecie si
ę
wtedy prawdziwymi
Jego uczniami. Bez kultury, bez subtelno
ś
ci nie mo
ż
ecie sta
ć
si
ę
cz
ęś
ci
ą
Tego, który
jest sam
ą
kultur
ą
, sam
ą
subtelno
ś
ci
ą
. Nie mo
ż
ecie te
ż
stan
ąć
obok Niego i
współpracowa
ć
rozumnie i gor
ą
co. Człowiek, który jest artyst
ą
, który tworzy,
cierpi, upada, bli
ż
szy b
ę
dzie Jemu, ni
ż
ten, który poprzestaje na pospolitym
zadowoleniu i bije pokłony u swego własnego ołtarzyka. Takim artyst
ą
by
ć
macie,
macie współpracowa
ć
z Nim i dawa
ć
ś
wiatu to, co
ś
cie poj
ę
li do gł
ę
bi. Jak tylko
staniecie na tym poziomie, zobaczycie ze zdumieniem, jak zniknie wszystko, co
stwarza nastrój przygn
ę
bienia, osamotnienia, smutku, co zabija ducha. Kiedy
staniecie si
ę
cz
ęś
ci
ą
tego jedynego Królestwa, dla którego
ż
y
ć
warto, wtedy
b
ę
dziecie jedni
ą
z
ś
ywotem, trwaj
ą
cym poprzez stulecia i tysi
ą
clecia. Zapomnicie,
czy
ś
cie samotni, smutni i przygn
ę
bieni, czy te
ż
pot
ęż
ni i pełni mocy. Wi
ę
kszo
ść
spo
ś
ród was najbardziej l
ę
ka si
ę
pustki, braku miło
ś
ci, braku przyja
ź
ni. Rzeczy
tych, chocia
ż
miłe s
ą
i przez chwil
ę
warto
ść
posiadaj
ą
,
ż
ałowa
ć
ju
ż
nie b
ę
dziecie,
albowiem towarzyszem waszym zostanie wiekuisto
ść
. Ka
ż
de drzewo, ka
ż
dy ptak, ka
ż
de
ź
d
ź
bło trawy, ka
ż
dy cie
ń
udzieli wam wtedy czego
ś
, co warte jest wi
ę
cej ni
ż
zadowolenia doczesne, stanowi bowiem cz
ą
stk
ę
Wieczno
ś
ci. Dlatego skupi
ć
na tym
musicie
ż
ycie i na wszystko wyrobi
ć
sobie patrzenie pod k
ą
tem wieczno
ś
ci.
VI. WARTO
ŚĆ
DO
Ś
WIADCZENIA
Chc
ę
mówi
ć
dzi
ś
o tym Głosie-Tyranie, którego słucha
ć
powinni
ś
cie i którego rozkazy
uwa
ż
a
ć
macie za najwy
ż
szy autorytet. W miar
ę
rozwoju spotyka
ć
b
ę
dziecie, rzecz
prosta, rozmaite zagadnienia i trudno
ś
ci, które rozwikła
ć
trzeba samodzielnie.
Sta
ć
si
ę
b
ę
dziecie musieli jako drzewo, które ostoi si
ę
niezliczonym burzom, pozna
własn
ą
sił
ę
i rado
ść
, któr
ą
daje tej siły poczucie; sta
ć
si
ę
b
ę
dziecie musieli jako
drzewo, którego
ż
aden wiatr, ziemski czy niebieski nie wyrwie. Skała trwa
nieporuszona, chocia
ż
bij
ą
o ni
ą
fale oceanu, tak te
ż
stoi drzewo, daj
ą
c schronienie
licznym ptakom, jest bowiem dobrze zakorzenione, gł
ę
boko wrosłe. Tacy sta
ć
si
ę
macie.
Jedynym rozkazodawc
ą
waszym niechaj b
ę
dzie nieomylny Głos Intuicji, której nic
zachwia
ć
nie mo
ż
e. W ten sposób stopniowo rozwiniecie w sobie poczucie pi
ę
kna,
stworzone przez was samych, w miar
ę
czasu wzrastaj
ą
ce i nios
ą
ce rado
ść
. Głos, o
którym mówi
ę
, jest jedyn
ą
powag
ą
, któr
ą
ka
ż
dy cywilizowany, kulturalny i
uduchowiony człowiek uzna
ć
mo
ż
e. Nie władz
ę
, nie duchowe por
ę
czenie innego
człowieka, lecz tylko własny głos wewn
ę
trzny.
Mówi
ą
c o tym, jak usłysze
ć
ów Głos, owego nieugi
ę
tego Tyrana, zastanowili
ś
my si
ę
nad paru my
ś
lami. Teraz chc
ę
wam przedło
ż
y
ć
my
ś
l inn
ą
. Je
ś
li chcecie Głos ten
rozpozna
ć
, winni
ś
cie wznieci
ć
w sobie samych rewolucj
ę
, anarchi
ę
, bunt: umysł wasz
i serce znale
źć
si
ę
powinny w wirze, za
ś
o
ś
rodek tego wiru nabiera
ć
musi wci
ąż
wi
ę
kszej i wi
ę
kszej siły, tak,
ż
eby drobiazgi
ż
ycia wyrzuca
ć
na zewn
ą
trz i
pozostawi
ć
tylko mocne d
ąż
enie do celu. "Niechaj z chaosu ducha narodzi si
ę
gwiazda
wiruj
ą
ca i płomienna", ów bunt, niezadowolenie, z którego pocznie si
ę
z czasem
prawdziwe zadowolenie - powinno by
ć
podsycane, nie za
ś
zagłuszane i dobijane. Im
wi
ę
cej pyta
ć
b
ę
dziecie, zastanawia
ć
si
ę
, pow
ą
tpiewa
ć
, tym wi
ę
ksza siła wiru, tym
mocniejsze wstrz
ąś
nienia, tym bardziej nat
ęż
ona
żą
dza wykrycia Prawdy. Zadaniem
waszym jest stworzenie takiego wiru w umy
ś
le i w sercu; nie wiru taniego
sentymentalizmu i podniecenia, lecz wiru, który odrzuca na bok i niszczy wszystko,
co niewa
ż
ne, ruchu, którego o
ś
rodkiem jest cel jeden jedyny; wir pop
ę
dzi wkoło coraz
szybciej, coraz wi
ę
kszej nabierze energii, z energii za
ś
tej narodzi si
ę
prawdziwy
geniusz, wspaniała gwiazda iskrz
ą
ca, stworzona przez was samych. W jaki sposób
wznieci
ć
w sobie owo
ś
wi
ę
te niezadowolenie, ów boski bunt? Nie zdob
ę
dziecie go,
przysłuchuj
ą
c si
ę
jedynie słowom innych ludzi. Mog
ą
oni tylko skleci
ć
rusztowanie,
po którym wejdziecie sami, by budowa
ć
; nale
ż
y jednak wnie
ść
własne cegły, własne
wapno i murowa
ć
własnymi r
ę
kami. W tym celu przej
ść
trzeba przez własne
do
ś
wiadczenie - albowiem nie
ś
wiadomo
ść
nie mo
ż
e by
ć
rozumna. Jedynie człowiek,
który zaznał wielkich cierpie
ń
, wielkich zachwyce
ń
, wielkich po
ś
wi
ę
ce
ń
, wielkich
wybuchów uwielbienia i gniewu, zosta
ć
mo
ż
e istotnie rozumnym, albowiem ci
ą
gle pyta
, nieustannie szuka.
Aby zdoby
ć
rozum,
ż
y
ć
szcz
ęś
liwie i słu
ż
y
ć
innym, mie
ć
winni
ś
cie "dusz
ę
przygotowan
ą
na pokusy". Do
ś
wiadczenie jest nieodzowne. Ludzie po dzieci
ę
cemu
niewinni staj
ą
si
ę
nieraz płytcy, cia
ś
ni i zazdro
ś
ni; my walczmy przeciwko cechom
tak trywialnym. Nie przysporz
ą
one prawdziwych do
ś
wiadcze
ń
. Nie pragnijcie
niewinno
ś
ci dziecka, które nie zaznało niczego, które nie zna cierpienia, ni zam
ę
tu
wzrusze
ń
, ni bólu my
ś
li; dzieci
ę
ś
wiergoli, u
ż
ywa spieszczonych słówek i bełkoce.
Wy sta
ń
cie si
ę
jako człowiek, który cierpiał, który zaznał, który budował, który
poj
ą
ł. Tacy b
ą
d
ź
cie. Zaznajcie własnego dreszczu
ż
ycia, nie tylko słuchajcie o
cudzych. Nie znaczy to bynajmniej,
ż
eby rzuca
ć
si
ę
na o
ś
lep ku niedorzecznym
do
ś
wiadczeniom, niedorzecznym wyrazom uczu
ć
. Niechaj do
ś
wiadczenie składa si
ę
ze
zwykłych ludzkich trosk, rado
ś
ci, cierpie
ń
, i dozna
ń
; z nich budowa
ć
nale
ż
y. Oto
s
ą
strumienie i rzeki, po których
ż
eglowa
ć
macie ku ogromnemu oceanowi, w którym
roztopi
ć
wam wolno własne nabyte do
ś
wiadczenia, własn
ą
wył
ą
czno
ść
, by sta
ć
si
ę
kropl
ą
oceanu. Musicie jednak posiada
ć
łodzie, na których mogliby
ś
cie
ż
eglowa
ć
,
umie
ć
obchodzi
ć
si
ę
z
ż
aglem i z wiosłem, posiada
ć
całe bogactwo do
ś
wiadczenia,
t
ę
tni
ć
pragnieniem do
ś
wiadcze
ń
nowych. Musicie nosi
ć
w sobie owo boskie
niezadowolenie, ów chaos, z którego narodzi si
ę
z czasem gwiazda iskrz
ą
ca.
Wi
ę
kszo
ść
ludzi rada jest z siebie samych, rada z własnego mizernego
ż
ywota i przez
to stwarza sobie ciasny
ś
wiat pospolito
ś
ci. Je
ś
li chcecie by
ć
inni, znajd
ź
cie sami
siebie, poczujcie swoj
ą
istotn
ą
ja
źń
. Id
ź
cie własn
ą
ś
cie
ż
k
ą
, patrzcie we własny
cel Szcz
ęś
cia i Prawdy. Niby rybak, który chodzi od jeziora do jeziora, od rzeki
do rzeki, od morza do morza, łowi
ą
c zdobycz, zbieraj
ą
c do
ś
wiadczenie, nie
zadowalaj
ą
c si
ę
jedn
ą
mał
ą
rybk
ą
albo nawet jedn
ą
ogromn
ą
- pragn
ąć
musicie zebrania
ró
ż
norodnych kształtów, barw i wyrazów bosko
ś
ci w oceanie
ż
ycia. Usłysze
ć
musicie
sami ów Głos, który dojrzewa w nas jedynie przez do
ś
wiadczenie, rozwa
ż
anie, czucie,
prze
ż
ycia. Nie zapragniecie
ż
adnych piedestałów,
ż
adnych obrz
ę
dów, je
ś
li
posi
ą
dziecie t
ę
rzecz jedyn
ą
: t
ę
niespokojn
ą
bosk
ą
t
ę
sknot
ę
. Bosko
ść
zamieszkuje
wsz
ę
dy: w l
ś
nieniu sło
ń
ca, na skrzydłach ptaka, płyn
ą
cego po
ś
ród bł
ę
kitów, w
samotno
ś
ci przydro
ż
nego drzewa, na cichej ł
ą
ce, w małym w
ę
drownym strumyku i w
ka
ż
dym kielichu kwiatu. Wszystko to kryje prawdy
ż
ycia, istotne wyrazy duchowo
ś
ci.
Albowiem, je
ś
li rozpoznacie Prawd
ę
w owych drobnych sprawach dnia powszedniego i
roztopi
ć
si
ę
potraficie w ich pi
ę
knie, zdob
ę
dziecie Prawd
ę
wieczyst
ą
i
ż
y
ć
b
ę
dziecie w Królestwie Szcz
ęś
cia. A kiedy zdob
ę
dziecie, potraficie udziela
ć
innym.
Człowiek, który sam nie zdobył Prawdy, a jednak próbuje przekonywa
ć
innych, jest
hipokryt
ą
; człowiek za
ś
, który zdobył cho
ć
by pierwszy błysk, przemawia
ć
b
ę
dzie z
przekonaniem, wiedz
ą
i powag
ą
. Wie bowiem , co znaczy czu
ć
razem z Wszech
ś
wiatem
i z ludzko
ś
ci
ą
; z ka
ż
dym, kto cierpi, z ka
ż
dym, kto jest szcz
ęś
liwy; tworzy
ć
b
ę
dzie
i drugich nauczy tworzy
ć
własne my
ś
li, własne poj
ę
cia
ż
ycia. Da to inn
ą
barw
ę
jego
istnieniu, now
ą
rado
ść
, nie zaznane t
ę
tno; wtedy wszystkie zewn
ę
trzne kształty i
wyrazy strac
ą
warto
ść
, albowiem tu
ż
blisko bije wiekuiste
ź
ródło wszechrzeczy.
Dotrze
ć
tam mo
ż
ecie jedynie wzbudziwszy w sobie ów chaos duszy, bunt i nieustann
ą
t
ę
sknot
ę
. Jedna wizja wieczno
ś
ci nie zaspakaja. Jedna otwiera drug
ą
i tak przez
wszystkie
ż
ywoty. Ewolucja nie rozpoczyna si
ę
nagle w jakiej
ś
chwili, ani w innej
chwili nie dobiega kresu. Nie ko
ń
czy si
ę
te
ż
po jednym
ż
ywocie; jest niesko
ń
czon
ą
drog
ą
. Człowiek, któremu ka
ż
dy krok naprzód sprawia rado
ść
, nie powinien
zatrzymywa
ć
si
ę
u drzwi małych tajemnic, drobnych ogranicze
ń
, ołtarzy sztucznych
olbrzymów, wtedy bowiem ewolucja staje si
ę
długotrwałym cierpieniem. Je
ś
li za
ś
człowiek widzi w oddali
ś
wi
ą
tyni
ę
, własnymi siłami stworzon
ą
, obraz, który sam
wymarzył i o
ż
ywił przez cierpienie, przez szcz
ęś
cie, przez pi
ę
kno
ż
ycia - idzie
wtedy nieustannie i prosto ku Królestwu Szcz
ęś
cia.
Musicie wybra
ć
, albo zostajecie geniuszem, twórc
ą
i burzycielem, albo pospolitym
zielskiem po
ś
ród wartkiego pr
ą
du, zielskiem, niesionym od brzegu do brzegu. Musicie
sta
ć
si
ę
głównym nurtem
ż
ycia, główn
ą
sił
ą
, bowiem
ż
yjecie w Nim i w Nim jego
ź
ródło
istnienia. Pi
ę
kno jest Prawd
ą
, Prawda jest w Nim. Tym, za którym t
ę
sknicie, którego
ubóstwiacie i którego wizerunek stworzyli
ś
cie w sercach. Pi
ę
kno owo i Prawda stan
ą
si
ę
cz
ęś
ci
ą
was samych, gdy
ż
szli
ś
cie przebojem ku Niemu i odnale
ź
li
ś
cie Jego. Takie
uj
ę
cie daje natchnienie do
ż
ycia, do oddychania, do my
ś
lenia i czucia. Lecz je
ś
li
jeste
ś
cie pełni zadowolenia z samych siebie, tracicie ów pot
ęż
ny, niespokojny
dreszcz uduchowienia, nie dopomagacie nikomu, b
ę
d
ą
c tylko pospolitymi
na
ś
ladowcami; nie stwarzacie nic, stanowi
ą
c jeno poboczne produkty
ż
ycia.
Chciałbym, a
ż
eby
ś
cie ujrze
ć
mogli, ka
ż
dy z was bowiem miewa chwile jasnowidze
ń
w
zachwycie i szcz
ęś
ciu; chciałbym, powtarzam, aby
ś
cie ujrze
ć
mogli wa
ż
no
ść
utrzymania stale tego poziomu
ż
ycia w Królestwie Szcz
ęś
cia. Je
ś
li tam jeste
ś
cie,
niew
ą
tpliwie Królestwo to zamieszkuj
ą
c, w
ę
drowa
ć
mo
ż
ecie naprzód i stwarza
ć
bardziej
ż
ywo, bardziej zuchwale, bardziej szlachetnie ni
ż
inni. Zawsze bowiem
powróci
ć
mo
ż
ecie do Królestwa Szcz
ęś
cia. Da wam to poczucie nat
ęż
enia
ż
ycia ludzi
wielkich, nie tylko dla was samych, ale dla pomocy innym, dla burzenia rzeczy
niewa
ż
nych i stwarzania rzeczy wiekuistych. Zamiast by
ć
olbrzymami nie
ś
wiadomo
ś
ci,
sta
ń
cie si
ę
olbrzymami stwarzania. W chwili obecnej wszyscy szukamy, t
ę
sknimy,
pytamy, podczas gdy rozwi
ą
zanie wielkich tajemnic le
ż
y pod ka
ż
dym kamieniem
przydro
ż
nym, we wszystkich stworzeniach
ż
ywych i nieo
ż
ywionych. Je
ś
li jeste
ś
cie
o
ś
wieceni naprawd
ę
, i
ść
mo
ż
ecie i sta
ć
si
ę
wysła
ń
cami owego Królestwa. Jam pił u
ź
ródła i pragn
ę
ka
ż
dego z was tam przyprowadzi
ć
; kiedy zaznacie rozkoszy
ż
ycia pod
osłon
ą
Królestwa Wieczno
ś
ci, zapragniecie równie
ż
wprowadza
ć
tam innych.
VII. PO
Ś
RÓD WIELKICH LUDZI
Pragn
ę
raz jeszcze wrazi
ć
wam w pami
ęć
, i
ż
dbanie o doskonało
ść
Królestwa Szcz
ęś
cia
jest niesko
ń
czenie wa
ż
ne. Po tre
ś
ci słów waszych pozna
ć
mo
ż
na, czy
ż
yjecie w
Królestwie owym, czy te
ż
nie. Przygl
ą
dałem si
ę
wam i sobie samemu,
ż
eby poj
ąć
czy
nieustannie w Królestwie owym przebywamy. Ze sposobu bycia, z pragnie
ń
i czynów
s
ą
dzi
ć
mo
ż
emy i zrozumie
ć
, jak daleko nam jeszcze do przybytku Rzeczywisto
ś
ci i
jak gł
ę
boko wnikn
ę
li
ś
my w dziedzin
ę
Królestwa Szcz
ęś
cia.
Je
ż
eli walczycie o wej
ś
cie do Królestwa, zgn
ę
bicie z łatwo
ś
ci
ą
wasze własne troski,
zapomnicie o własnym jarzmie i własnych koleinach; przyjmuj
ą
c w siebie troski i
cierpienia
ś
wiata. Je
ś
li
ż
yjecie w Królestwie Szcz
ęś
cia, nie mo
ż
ecie oddzieli
ć
samych siebie od czynno
ś
ci waszego dnia powszedniego; wraz z my
ś
l
ą
wasz
ą
, z prac
ą
,
z wszystkim, co czynicie - ju
ż
e
ś
cie w Królestwie owym, ju
ż
wcielacie Je w czyny.
Wida
ć
od razu, jak odmienni s
ą
ci ludzie, którzy schwytali wzrokiem cho
ć
by przelotny
rozbłysk Królestwa, jacy s
ą
szcz
ęś
liwi, jak harmonijnie zrównowa
ż
eni, ani zbyt
uczuciowi ani zbytnio w sam rozum wierz
ą
cy. Poznacie z ich postaci, z otaczaj
ą
cej
ich atmosfery, i
ż
wiedz
ą
, co znaczy przebywanie w Szcz
ęś
liwej Dziedzinie. Byłoby
bardzo
ź
le, gdyby
ś
my mieli nawiedza
ć
j
ą
wył
ą
cznie w chwilach wyj
ą
tkowych, w
godzinach rozmy
ś
la
ń
czy samotno
ś
ci. Cał
ą
nasz
ą
istot
ę
przenika
ć
musi dreszcz
Szcz
ęś
cia, wtedy jedynie
ż
y
ć
mo
ż
emy w Królestwie. Winni
ś
cie wyra
ż
a
ć
to Szcz
ęś
cie
wszystkimi uczuciami, całym dniem powszednim, nie tylko za
ś
ż
y
ć
w nim przez
nieliczne i krótkie chwile, niby mizerne owady, obdarzone kilkugodzinnym
istnieniem. Tak wła
ś
nie czyni wi
ę
kszo
ść
ludzi - jedno słowo zdradza barw
ę
my
ś
li
waszych, cało
ść
poj
ęć
o
ś
wiecie.
Czuj
ę
, jak bardzo wa
ż
n
ą
jest rzecz
ą
prawdziwe wesele z powag
ą
, miast daremnej walki
i bezpłodnych wysile
ń
. Nie przypuszczajcie; i
ż
tylko nieliczni, uprzywilejowani
ludzie zamieszkuj
ą
Królestwo Szcz
ęś
cia; ka
ż
dy, kto walczy, kto posiada
szlachetno
ść
my
ś
li i uczu
ć
, mo
ż
e by
ć
pewien, i
ż
ż
yje w tej Dziedzinie.
Powinni
ś
my przemieni
ć
ka
ż
de miejsce naszego przebywania,
ś
wiat cały w ogóle, w
prawdziwe Królestwo Szcz
ęś
cia; pomóc za
ś
musi ka
ż
dy z was, albowiem zamieszkujecie
ś
wiat, albowiem go stwarzacie. Wnie
ść
musicie zdolno
ś
ci swoje, cierpienia,
szcz
ęś
cie, przyjemno
ś
ci i wesele; dostarczy
ć
materiału do budowy. Ka
ż
dy pomóc
winien, samotna bowiem jednostka nie osi
ą
gnie nic. Powinni
ś
cie by
ć
wielcy duchem,
ż
y
ć
i oddycha
ć
tylko w Królestwie Szcz
ęś
cia. Wszystkie ograniczenia poj
ęć
waszych
powinny by
ć
zwalone, wszystkie ciasnoty i mierno
ś
ci - rozbite. Nie wiecie jaki
dreszcz wesela to daje.
ś
adna arena
ś
wiata nie dostarczy wam tak wzniosłego
widowiska.
Wyobra
ź
my sobie na chwil
ę
,
ż
e
ś
my wszyscy bogami, wtedy mo
ż
emy zasi
ąść
razem z Nim
do wspólnego stołu. Pomy
ś
lcie tylko, co by
ś
my uczyni
ć
mogli - b
ę
d
ą
c jako Budda i
Jego uczniowie. On był nad-geniuszem, najwi
ę
kszym z ludzi, uczniowie za
ś
Jego byli
równie
ż
geniuszami, wielkimi lud
ź
mi swojej epoki. Wyobra
ź
cie sobie, jak cudown
ą
,
jak rozkoszn
ą
musiała by
ć
atmosfera, któr
ą
ludzie ci stwarzali. Potem przenie
ś
cie
si
ę
my
ś
l
ą
na kraniec przeciwny i wyobra
ź
cie sobie całe zło
ś
wiata. Jak
ż
e
ż
si
ę
rozigrało: Próbuje unicestwi
ć
i zm
ą
ci
ć
dzieło bogów. Ludzie - jakimi my jeste
ś
my
- znajduj
ą
si
ę
pomi
ę
dzy owymi dwoma kra
ń
cami, tworz
ą
c przewa
ż
n
ą
cz
ęść
ś
wiata. Kiedy
za
ś
On przychodzi, jak przychodzi istotnie - kiedy On przebywa z nami, jak przebywa
naprawd
ę
- sta
ć
si
ę
musimy wielkimi lud
ź
mi i ka
ż
dy z nas walczy
ć
ma dla siebie o
najwy
ż
sz
ą
doskonało
ść
. Je
ś
li potem zbierzemy si
ę
wszyscy razem - pomy
ś
lcie - jak
gł
ę
bok
ą
rozkosz
ą
b
ę
dzie takie obcowanie; znajdziemy si
ę
bowiem po
ś
ród
najszlachetniejszych, po
ś
ród wielkich artystów, wielkich twórców, po
ś
ród ludzi o
ś
wi
ę
tych duszach, pi
ę
knie zharmonizowanych z ich doskonałymi ciałami.
Nie masz nic cudowniejszego na
ś
wiecie, jak obcowanie z lud
ź
mi wielkich idei, z
lud
ź
mi, którzy cali s
ą
tre
ś
ci
ą
, nie tylko za
ś
skorupk
ą
o drobnym ziarnie tre
ś
ci.
Człowiek jednak, który nie zakosztował szcz
ęś
liwo
ś
ci, nie zgromadził wielu
do
ś
wiadcze
ń
, ani zaznał cierpienia, nie mo
ż
e by
ć
towarzyszem wielkich ludzi, ani
nawet wielkich grzeszników. Człowiek taki nie pomo
ż
e w niczym, nie udzieli
szcz
ęś
cia, ani wzi
ąć
go nic potrafi. Nie pojmie ró
ż
nicy mi
ę
dzy pi
ę
knem i
subtelno
ś
ci
ą
, a tym, co pospolite i brutalne: s
ą
dy jego mie
ć
nie b
ę
d
ą
ż
adnej wagi,
nie jest on bowiem ni twórc
ą
, ni burzycielem, wlok
ą
go jeno za sob
ą
urojenia i
kaprysy
ś
wiata mierno
ś
ci.
Poniewa
ż
nie pragniecie nale
ż
e
ć
do owego
ś
wiata, pami
ę
tajcie zawsze, i
ż
wszystko
co my
ś
licie i czujecie, posiada znaczenie istotne, znaczenie wielkiej wagi. Dlatego
te
ż
powinni
ś
cie rozwin
ąć
i wyhodowa
ć
pi
ę
kne ciało o wysubtelnionym sercu i wysoce
kulturalnym mózgu. Je
ż
eli bowiem ciało wasze i duch nie b
ę
d
ą
doskonałe, nie
posi
ą
dziecie doskonałej cielesno
ś
ci i duchowo
ś
ci, zm
ą
cicie sob
ą
pi
ę
kno i
zakłócicie harmoni
ę
zgromadzenia ludzi wielkich; gdyby
ś
cie nawet m
ą
drzy byli w
słowach, wyraz wasz, postawa cała, cała istota zdradzi niedoskonało
ść
rozwoju
wewn
ę
trznego.
Powinni
ś
cie równie
ż
zachowa
ć
doskonał
ą
czysto
ść
i doskonałe zdrowie; z łatwo
ś
ci
ą
przekonacie si
ę
, czemu jest to rzecz
ą
tak wa
ż
n
ą
, czemu ciała maj
ą
by
ć
idealnie
zdrowe i czyste, piel
ę
gnowane i strze
ż
one niby najcenniejsze klejnoty. To samo
dotyczy uczu
ć
i my
ś
li. Brzydkie my
ś
li, niskie uczucia, ukryte nawet przed
przyjaciółmi, objawi
ą
si
ę
jednak w waszych spojrzeniach, powiedzeniach, sposobie
ż
ycia, pogl
ą
dach na
ś
wiat. Nieraz z wielkim zaciekawieniem przygl
ą
dam si
ę
twarzom
ludzi, ich ruchom, postawie i zachowaniu; najcz
ęś
ciej udaje mi si
ę
rozró
ż
ni
ć
typ
danego człowieka. Przyznaj
ę
,
ż
e te szczegóły powierzchowne mog
ą
by
ć
złudne i nie
zawsze os
ą
dzone słusznie, w ogólno
ś
ci jednak zdradzaj
ą
charakter. Tote
ż
nale
ż
y
doskonali
ć
ciało, uczucie i rozum, by móc osi
ą
gn
ąć
Królestwo Szcz
ęś
liwo
ś
ci i
ż
y
ć
w nim nieprzerwanie. Nie post
ę
pujcie wbrew rozs
ą
dkowi, wbrew zastanowieniu i nie
starajcie si
ę
ukształtowa
ć
siebie w zastygłe niezmienne formy. Czy
ż
mo
ż
na wyobrazi
ć
sobie morze - t
ę
pot
ę
g
ę
ż
ywotno
ś
ci i niepokoju - zamkni
ę
t
ą
na zawsze w kształt
okre
ś
lony? Rozerwie wszelkie wi
ę
zy, niczemu nie pozwoli zamkn
ąć
siebie i
ograniczy
ć
. My wszyscy d
ąż
ymy do kształtów okre
ś
lonych i zamkni
ę
tych, jest to
bowiem o wiele łatwiej, o wiele wygodniej, wymaga znacznie mniejszej walki. Dla
tych jednak, którzy nie znaj
ą
niewolnictwa kształtów, którzy
ż
yj
ą
w Królestwie nie
posiadaj
ą
cym granic - owa nieokiełznana wolno
ść
rozprz
ęż
enia sił jest prawem
niesko
ń
czenie wa
ż
nym i niesko
ń
czenie pi
ę
knem. Musicie poj
ąć
, i
ż
je
ś
li naprawd
ę
ż
y
ć
pragniecie po
ś
ród wielkich, rozwin
ąć
w sobie macie takie spojrzenie na
ś
wiat, które
nie mo
ż
e by
ć
niczym zwi
ą
zane ni ograniczone. Zrozumiecie w jak wielkim zachwyceniu
ż
y
ć
b
ę
dziecie mogli - w jak zrównowa
ż
onej, harmonijnej ekstazie, je
ś
li nieustannie
wyobra
ż
a
ć
sobie b
ę
dziecie,
ż
e
ś
cie w Królestwie Szcz
ęś
cia,
ż
e
ś
cie po
ś
ród ludzi
wielkich. Ilu z was umie obcowa
ć
z wielkim człowiekiem, z geniuszem, z Nim -
wcieleniem Królestwa Szcz
ęś
cia? Zaiste - niewielu, bardzo niewielu. Pomy
ś
lcie,
jakiem cierpieniem, jak
ą
m
ę
k
ą
dla tej Istoty jest
ś
wiadomo
ść
,
ż
e posiada zaledwie
dwóch - trzech towarzyszy, zamiast całego
ś
wiata, który winien by z Ni
ą
pracowa
ć
i z Ni
ą
zaznawa
ć
Szcz
ęś
liwo
ś
ci.
Chciałbym równie
ż
rzec słów kilka o miłowaniu, w
ą
tpi
ę
bowiem , czy zdajecie sobie
spraw
ę
, ile siły i
ż
ywotno
ś
ci daje czyja
ś
miło
ść
i przywi
ą
zanie, zrównowa
ż
one i
prawdziwe. U
ż
ywam słowa "zrównowa
ż
one", najcz
ęś
ciej bowiem widzimy, i
ż
ludzie
posiadaj
ą
cy pot
ęż
n
ą
uczuciowo
ść
, wielk
ą
zdolno
ść
kochania, pozbawieni s
ą
siły,
umiaru i równowagi. Uczucia ich s
ą
jak wody, które zbyt gwałtownie puszczone,
zalewaj
ą
tylko i niszcz
ą
, nie czyni
ą
c nic dobrego. Dlatego nale
ż
y posi
ąść
równowag
ę
. Człowiek zdolny do zrównowa
ż
onych uczu
ć
- nie do sentymentalizmu, ani
tym bardziej gwałtownych wybuchów nami
ę
tno
ś
ci - ale do tego wieczystego przejawu
zwanego miło
ś
ci
ą
, zacznie powoli zatraca
ć
i roztapia
ć
swoje wył
ą
czne "ja". Ka
ż
dy
poznał zapewne w
ż
yciu owo kochanie, które wzbiera, t
ę
tni, przelewa si
ę
przez
brzegi, staje si
ę
coraz szersze, ro
ś
nie w bezmiar, a
ż
wreszcie ogarnia nie tylko
kilka istot wybranych, lecz wszystkich dokoła. Takie miłowanie pozwala nam
zapomnie
ć
, unicestwi
ć
własne "ja" - ów korze
ń
wszelkiego cierpienia. Kto
ś
wi
ę
c ,
kto nigdy nie odczuł tej pot
ęż
nej miło
ś
ci, jest egoist
ą
, gada, zabiega, plotkuje,
wszczyna swary, popełnia wszystkie te mało
ś
ci, których by nigdy nie uczynił
człowiek prawdziwie wielki, prawdziwie boski. Od tej chwili, kiedy zdołacie
zapomnie
ć
o sobie, o tym wył
ą
cznym "ja", które istnieje w ka
ż
dym z nas i potraficie
zjednoczy
ć
si
ę
i zla
ć
w jedno z olbrzymim "Ja" wszech
ś
wiata - od tej to chwili
ż
y
ć
zaczynacie w Królestwie Szcz
ęś
cia i innych wie
ść
tam pragniecie.
Dzisiaj o ka
ż
dym z was rzec by mo
ż
na raczej,
ż
e czyni gor
ą
czkowy wysiłek, ni
ż
spełnia
czyn. Nieustannie walczycie, ale jeszcze
ś
cie nie osi
ą
gn
ę
li. Brak wam odwagi,
zdecydowania,
ś
miało
ś
ci, nie rzucili
ś
cie si
ę
jeszcze w gł
ą
b oceanu, jeste
ś
cie
raczej jak to dzieci
ę
na brzegu morza, które nie
ś
miało zanurza stop
ę
do wody i cofa
skwapliwie po pierwszym dotkni
ę
ciu chłodnej fali. Je
ś
li si
ę
po
ś
lizgniecie - nic
to, wstaniecie raz jeszcze; je
ś
li zdecydujecie popłyn
ąć
, dobrniecie do celu bez
w
ą
tpienia, nie nale
ż
y jeno waha
ć
si
ę
cały dzie
ń
przed postanowieniem dosi
ę
gni
ę
cia
dalekiego brzegu; musicie rzuci
ć
si
ę
w fale, tak bowiem rozkazuje wam Głos
wewn
ę
trzny. Je
ś
li Głosu tego nie usłuchacie, nie zaznacie ani chwili spokoju ni
szcz
ęś
cia. Głos b
ę
dzie was przywoływał, b
ę
dzie pchał naprzód, a
ż
pod
ąż
ycie ku
ź
ródłu wszechrzeczy; kiedy za
ś
wreszcie dotrzecie do tego zdroju, staniecie si
ę
bogiem, nadczłowiekiem, panem.
Wielcy nauczyciele
ś
wiata pod
ąż
ali ku
ź
ródłu
ż
ywota. Stali si
ę
Mistrzami. Raz
poznawszy czym jest owo
Ź
ródło i jego cudowno
ść
- sami stali si
ę
owym
ź
ródłem, Drog
ą
,
Wcieleniem m
ą
dro
ś
ci i umiłowania. To samo naszym niechaj b
ę
dzie celem. Nie wszyscy
zosta
ć
mo
ż
ecie Chrystusem lub Budd
ą
, wszyscy jednak posi
ąść
mo
ż
ecie te same sny,
t
ę
sknoty, pragnienia, d
ąż
enia. Je
ś
li raz pojmiecie cał
ą
wspaniało
ść
, cał
ą
chwał
ę
Ich Królestwa, wypracowa
ć
sobie zdołacie sami dla siebie własn
ą
drog
ę
twórcz
ą
,
która najlepiej wyrazi wasz ideał, wasz sposób widzenia nie
ś
miertelnej chwały.
Staniecie si
ę
wtedy najwi
ę
kszymi po
ś
ród pisarzy, my
ś
licieli, artystów, uczonych;
posi
ą
dziecie j
ę
zyk m
ę
drców. W tym wła
ś
nie tai si
ę
ów dreszcz rozkoszy duchowej,
jedyna na
ś
wiecie ambicja, któr
ą
posiada
ć
warto. Musicie zosta
ć
niezale
ż
ni, nie
tylko uczuciowo i umysłowo, ale równie
ż
wolni od wszelkich wi
ę
zów fizycznych.
Osi
ą
gni
ę
cie zupełnej wolno
ś
ci my
ś
li, serca i ciała jest jedyn
ą
drog
ą
do
najwi
ę
kszego Szcz
ęś
cia, jedynym sposobem
ż
ycia w Królestwie Szcz
ęś
liwo
ś
ci.
VIII. ROZUM-TWÓRCA
Rozum jest tre
ś
ci
ą
bosko
ś
ci; mo
ż
e on zarówno stwarza
ć
jak burzy
ć
; sprawdza i kieruje
uczucia - ów impet istotny, pchaj
ą
cy nas ku celowi. Rozum mo
ż
e i powinien znale
źć
dla siebie Prawd
ę
, musi nauczy
ć
si
ę
ż
y
ć
o władnych siłach w Królestwie Szcz
ęś
cia;
bez wrodzonej inteligencji i wyrobionego umysłu nie mo
ż
ecie zbli
ż
y
ć
si
ę
do celu.
A przecie
ż
nie mo
ż
na nie zauwa
ż
y
ć
, i
ż
umysł wła
ś
nie czyni wszelkie sprawy ciasnymi,
umysł
żą
da formuł i ogranicze
ń
, pragnie zapełni
ć
; posiada zawsze p
ę
d do nadmiernego
konkretyzowania - tej cechy umysłu strzec si
ę
musicie. Cz
ę
stokro
ć
wydaje nam si
ę
,
ż
e tylko to, co my czynimy, jest słuszne,
ż
e wybrana przez nas
ś
cie
ż
ka jest
ś
cie
ż
k
ą
jedyn
ą
,
ż
e nasza
ś
wi
ą
tynia, ołtarz, sposób oddawania czci, forma kultu,
uciele
ś
nienie sił twórczych -
ż
e to wszystko jest jedynie prawdziwe i
ż
e t
ą
tylko
drog
ą
mo
ż
e Bosko
ść
wyrazi
ć
siebie w
ż
yciu zewn
ę
trznym. Wobec tego mówimy bli
ź
niemu:
"Nie masz słuszno
ś
ci, ale je
ś
li pójdziesz za mn
ą
, my
ś
le
ć
b
ę
dziesz tak jak ja, czyni
ć
to, co ja, wtedy b
ę
dziesz miał słuszno
ść
". Tak przewa
ż
nie my
ś
licie wszyscy. S
ą
d
taki jednak, to prawdziwy kamie
ń
pod nogi tego, kto doj
ść
pragnie do Królestwa
Szcz
ęś
cia.
Nie ma tam bowiem tak ciasnej jedno-kształtno
ś
ci: tam ka
ż
dy, kto walczy, kto
ż
yje
ż
yciem szlachetnym, kto jest istotnie pi
ę
kny z natury, zarówno umysłem jak sercem
- ka
ż
dy mo
ż
e sta
ć
si
ę
jedni
ą
z innymi, jest t
ą
jedni
ą
naprawd
ę
. Najwi
ę
cej znaczy
w
ż
yciu owo poczucie zjednoczenia; jest to jedyny pokarm, którym nakarmi
ć
mo
ż
na
zgłodniałego, jedyne rozwikłanie wszelkich zagadnie
ń
ż
ycia. Owo ciasne
przekonanie, i
ż
ka
ż
dy człowiek, my
ś
l
ą
cy niezale
ż
nie, jest w bł
ę
dzie, ten za
ś
ma
słuszno
ść
, kto idzie za mn
ą
- za moj
ą
własn
ą
intuicj
ą
, za moim Mistrzem, za moim
Bóstwem - takie przekonanie wrogie jest post
ę
powi duchowemu. Dopóki t
ę
tni w was
entuzjazm, płonie iskra
ś
wi
ę
tego buntu, dr
ż
y t
ę
sknota ucieczki przed złud
ą
ż
ywota
- dopóty jest rzecz
ą
oboj
ę
tn
ą
, czy nale
ż
ycie do jakiej
ś
religii czy do
ż
adnej, do
jakiej sekty, klasy, rasy lub wiary; tak czy inaczej jeste
ś
cie bowiem na prawdziwej
drodze do Królestwa Szcz
ęś
cia. T
ę
my
ś
l no
ś
cie w sobie zawsze.
Wej
ść
do Królestwa, sta
ć
si
ę
jego obywatelem - mo
ż
ecie wtedy tylko, kiedy
ż
yjecie
ż
yciem szlachetnym, kiedy walczycie przeciwko ciasnocie poj
ęć
, przeciwko duchowi
wył
ą
czno
ś
ci. Po to wła
ś
nie posiada
ć
winni
ś
cie umysł jasny, przejrzysty i zdolny
do pomieszczenia wszystkiego. Wyrobiwszy sobie taki umysł, zyskacie tym samem
szlachetny i szcz
ęś
liwy sposób odczuwania; gdy jednak wył
ą
czni jeste
ś
cie i skłonni
do wykluczania ka
ż
dego, my
ś
l
ą
c,
ż
e
ś
cie wyj
ą
tkiem - co jest tylko afirmacj
ą
wył
ą
cznego "ja" - nie wejdziecie do Królestwa Szcz
ęś
cia.
Je
ś
li wiadomo wam,
ż
e kto
ś
cierpi, przechodzi ci
ęż
kie chwile,
ż
e sam z dusz
ą
własn
ą
szcz
ęś
liwy nie jest,
ż
e walczy - wtedy jedyne schronienie, w którym zapewni
ć
mu
mo
ż
ecie odpoczynek i ochłod
ę
, jedyn
ą
pociech
ą
, jak
ą
mu ofiarowa
ć
jeste
ś
cie zdolni,
to owa Szcz
ęś
liwo
ść
, której kosztujecie, owa rozkosz, jakiej zaznali
ś
cie sami,
odnalazłszy rzeczy wiekuiste. Pragn
ą
łbym móc wam udzieli
ć
tego szcz
ęś
cia, by
ś
cie
wy z kolei dawa
ć
je mogli innym, ucz
ą
c ich odczuwa
ć
pot
ęż
n
ą
jego rzeczywisto
ść
;
chciałbym zaprowadzi
ć
was do tego Królestwa, dopiero bowiem wszedłszy w Dziedzin
ę
Szcz
ęś
liwo
ś
ci zdolni b
ę
dziecie nasyci
ć
głodnego, uspokoi
ć
cierpi
ą
cego, balsam
poło
ż
y
ć
na zranion
ą
dusz
ę
.
Musicie tam jednak
ż
y
ć
własnym
ż
yciem, słucha
ć
własnego Głosu wewn
ę
trznego,
odnale
źć
własnego Mistrza, własny oddech
ż
ywota. Oto jedyna ambicja warta
posiadania. Wtedy dopiero mo
ż
ecie nale
ż
e
ć
do
ś
wiata i dawa
ć
siebie
ś
wiatu, albowiem
pełni jeste
ś
cie i doskonali. Ciało wasze, serce, mózg i dusza - napełnione s
ą
tym,
co wieczyste. Dawajcie wtedy bez wahania, bez l
ę
ku. Im bardziej dojrzewacie, tym
troskliwiej sy
ć
cie w sobie ten nastrój. Nie mo
ż
ecie bowiem zaznawa
ć
szcz
ęś
cia, nie
czyni
ą
c innych szcz
ęś
liwymi. To za
ś
ostatnie dost
ę
pne jest tylko, je
ś
li
zamieszkujecie Królestwo Szcz
ęś
cia, je
ś
li
ś
cie usłuchali rozkazu, je
ś
li
ś
cie
dosłyszeli szept Głosu, którym przemawia wieczno
ść
. Wtedy wie
ść
za sob
ą
mo
ż
ecie
ludzi, dawa
ć
im szcz
ęś
cie, podsyca
ć
walk
ę
o szlachetno
ść
, zach
ę
ca
ć
do słuchania
w sobie samych poszeptów Bosko
ś
ci. Podczas walki cierpie
ć
b
ę
d
ą
, ale wszystkie
zmagania, wszystkie cierpienia s
ą
cz
ą
stkami podj
ę
tego dzieła - dziełem za
ś
jest
znalezienie Szcz
ęś
cia. Oto jest prawdziwy oddech gór, oto istotny powiew z wy
ż
yn,
który owionie was Wieczno
ś
ci
ą
i da pot
ęż
n
ą
moc pozostania w samotno
ś
ci i bez
oparcia. Drzewo na szczycie gór silniejsze by
ć
winno, ni
ź
li drzewo równin i mocniej
zakorzenione - albowiem bij
ą
w nie wszystkie wichry
ś
wiata i wszystkim oprze
ć
si
ę
musi; dumniejsze by
ć
winno, bardziej wyniosłe, bardziej szlachetne, bli
ż
sze jest
bowiem niebios; pierwsze chwyta promienie
ś
witania, z mniejszej odległo
ś
ci
spogl
ą
da ku gwiazdom. To samo dzia
ć
si
ę
b
ę
dzie z wami, od chwili wst
ą
pienia w regiony
absolutu; gł
ę
bsze potrzebne wam korzenie, bo
ś
cie bli
ż
si Boga, wi
ę
ksza pot
ę
ga
wzrostu, bo widzicie pierwsze promienie sło
ń
ca. Kiedy dosi
ę
gniecie wy
ż
yn,
pojmiecie czym s
ą
złudzenia
ż
ycia, nieistotno
ść
rzeczy błahych, nietrwałych, nie
wiekuistych.
Obraz takiego samotnego drzewa,
ż
yj
ą
cego zawsze w
ś
wie
ż
o
ś
ci górskiego powietrza,
obraz drzewa wzrastaj
ą
cego w moc z dniem ka
ż
dym, drzewa, które runie wtedy tylko,
gdy góra istnie
ć
przestanie, ten obraz napawa mnie sił
ą
.
Tego Ducha udzieli nam On, by
ś
my poj
ę
li Jego, który jest Szcz
ęś
ciem jedynym, jedyn
ą
pewno
ś
ci
ą
, któr
ą
ż
ywi
ć
warto. Utrzyma
ć
Go zdołamy w sercach, i
ść
zdołamy za Nim
wówczas, gdy nie o
ś
mielimy si
ę
czu
ć
i my
ś
le
ć
,
ż
e
ś
my wyj
ą
tkowi, gdy nie zechcemy
nale
ż
e
ć
do ciasnych sekt, pili
ś
my bowiem u
ź
ródeł Rzeczywisto
ś
ci i posiedli
ś
my
zdolno
ść
si
ę
gni
ę
cia ku niebiosom. Odt
ą
d zapragniemy, by wszyscy inni kosztowali
tego samego trwałego Szcz
ęś
cia.
Oto jedyna Prawda, któr
ą
człowiek rozumny - szcz
ęś
liwy czy cierpi
ą
cy - przyj
ąć
mo
ż
e
i powinien. Je
ż
eli posi
ą
dziecie to zrozumienie, staniecie si
ę
jako drzewo, trwaj
ą
ce
w niesko
ń
czono
ść
, cienia i odpoczynku udzielaj
ą
ce ludziom - drzewo wybujałe jedynie
w Królestwie Szcz
ęś
liwo
ś
ci. Niechaj rosn
ą
wam skrzydła co dzie
ń
wi
ę
ksze, by
ś
cie
wzlecie
ć
mogli na owe wy
ż
yny, skrzydła za
ś
rosn
ą
tylko w nieustannej walce, trudzie,
wysiłku, mozole. Znaczy to, i
ż
zmienia
ć
si
ę
winni
ś
cie z dniem ka
ż
dym; odrzuci
ć
wszystko, co wi
ąż
e, przykuwa, zatrzymuje, odgradza od zupełnej wolno
ś
ci, kusi
złudzeniami
ż
ycia. Odrzucanie jest jedynym sposobem ro
ś
ni
ę
cia, zdobywaniem nowej
mocy, nowego wesela. Jedynie skrzydła wci
ąż
rosn
ą
ce, unios
ą
was na wy
ż
yny.
B
ę
dziecie nieustannie zakochani i na nowo z dniem ka
ż
dym. Wszystko co
ż
yje, porusza
si
ę
lub trwa w bezruchu, niechaj wam udzieli nowego bod
ź
ca do miłowania. I tak samo
jak chcecie,
ż
eby ka
ż
dy człowiek wszedł do Królestwa Szcz
ęś
cia, zapragnijcie
równie
ż
wnie
ść
tam wszystko, co was otacza. Kiedy zdołacie rozszerzy
ć
dziedziny
Królestwa, pojmiecie cał
ą
niewa
ż
no
ść
i nieistotno
ść
zewn
ę
trznych kształtów
ż
ycia
i wiedzie
ć
b
ę
dziecie, i
ż
jedyna prawdziwa warto
ść
, to wprowadzenie innych w kraj
Szcz
ęś
cia. Dlatego wła
ś
nie pragn
ę
udzieli
ć
wam cz
ą
stki lub cało
ś
ci tego, co sam
znalazłem. Zakosztowawszy raz - kosztowa
ć
mog
ę
znowu, poj
ą
wszy - znowu poj
ąć
mog
ę
.
Kto jednak nie zakosztował jeszcze, nie zaznał tego bogactwa i pi
ę
kna, nie pojmie
nigdy pełni i cudu
ż
ycia. Je
ś
li za
ś
zakosztuje, nie zadowoli si
ę
ju
ż
rzeczami, które
przemijaj
ą
. Dlatego chciałbym da
ć
wam odetchn
ąć
moim szcz
ęś
ciem - nauczy
ć
was
mieszka
ć
w moim Królestwie.
Obud
ź
cie si
ę
, otwórzcie na o
ś
cie
ż
drzwi i okna dusz i wyruszcie na poszukiwania
jedynej Rzeczywisto
ś
ci; nie gubcie si
ę
jeno w gor
ą
czkowych a bezpłodnych próbach,
nie bł
ą
d
ź
cie po ciemnych zaułkach, szukajcie dróg jasnych, dziedzin Prawdy,
Królestwa Szcz
ęś
cia.
W zachwyceniu, w pot
ęż
nym rozradowaniu, pozbywszy si
ę
jedynej rzeczy, która wi
ąż
e
z nizinami - wył
ą
cznego "ja" - znajdziecie
ź
ródło natchnienia, jedyne potrzebne
pi
ę
kno, jedyn
ą
prawd
ę
wart
ą
posiadania i walki, wart
ą
wszelkiej ofiary. Miejcie
t
ę
ambicj
ę
- nie znajduj
ę
na to lepszego wyrazu - miejcie nat
ęż
one pragnienie
wej
ś
cia do Królestwa Szcz
ęś
cia, wtedy ka
ż
dy czyn wasz, jakikolwiek - nosi
ć
b
ę
dzie
pi
ę
tno Wieczno
ś
ci i gdzie tylko si
ę
znajdziecie, staniecie si
ę
wcieleniem
Królestwa,
ż
ywym jego znakiem.
IX. OŁTARZ
Ś
WIATA
Niechaj stanie si
ę
wam do gł
ę
bi jasne, i
ż
jedynym celem jest osi
ą
gni
ę
cie wewn
ę
trznej
pewno
ś
ci, niezm
ą
conej i niezachwianej Prawdy. Prawdy tej nikt nie mo
ż
e ofiarowa
ć
ni narzuci
ć
; musicie zdoby
ć
j
ą
własnymi siłami. Wtedy tylko stanie si
ę
to mo
ż
liwe,
je
ś
li ockniecie si
ę
, by słucha
ć
Głosu wewn
ę
trznego. Odt
ą
d ka
ż
dy czyn, my
ś
l i zamiar
rodzi
ć
si
ę
powinien jedynie z owej Prawdy, odnalezionej i zrozumianej samodzielnie.
Prawdy tej nie mo
ż
na z nikim podzieli
ć
, nie sposób jej wr
ę
czy
ć
bli
ź
niemu. Ka
ż
dy
Wielki Nauczyciel kładł nacisk na to, i
ż
Prawd
ę
znale
źć
trzeba własnymi siłami,
potem za
ś
ż
y
ć
zgodnie z ni
ą
. Wtedy stajecie si
ę
sami wcieleniem owej Prawdy, jej
apostołem, drogowskazem na
ś
cie
ż
ce wiod
ą
cej ku wiekuistemu Szcz
ęś
ciu.
ś
eby zrozumie
ć
t
ę
my
ś
l, post
ę
powa
ć
nale
ż
y tak, jak ona
żą
da i
ż
ywi
ć
takie
pragnienia, które godne s
ą
Prawdy. Posi
ąść
winni
ś
cie p
ę
d wzrostu z waszym
przyrodzonym otoczeniu, jak wzrasta kwiat, pi
ę
knie i zgodnie z natur
ą
; kiedy jest
jeszcze w p
ą
ku, przeczuwa ju
ż
niew
ą
tpliwie sw
ą
przyszł
ą
bujno
ść
, wie, i
ż
ujrzy
sło
ń
ce i wo
ń
cudn
ą
po
ś
le w
ś
wiat. Tak samo ka
ż
dy z was, w okresie wzrastania i
rozwoju, niechaj rozmy
ś
la nad t
ą
ś
wiatło
ś
ci
ą
i prawd
ą
, która nadejdzie z chwil
ą
pełni rozkwitu.
Owo
ś
wiatło słoneczne, ow
ą
moc i rado
ść
posi
ą
dziecie wtedy, gdy posłuchacie Głosu
wewn
ę
trznego, nie przyjmuj
ą
c
ś
lepo cudzych wiar, powag ni tradycji. Innymi słowy
sami dla siebie sta
ć
si
ę
macie prawodawc
ą
,
ż
y
ć
zgodnie z własnymi przekonaniami
i własn
ą
intuicj
ą
, s
ą
to bowiem wyniki do
ś
wiadcze
ń
, zebranych przez was w
ż
yciu
obecnym i w szeregu poprzednich. Istnieje jedno tylko prawo, jedno najwy
ż
sze
spełnienie, jedna tre
ść
, jedno Królestwo Szcz
ęś
cia; je
ś
li zrozumiawszy do gł
ę
bi,
post
ę
powa
ć
zaczniecie zgodnie z tym zrozumieniem, rozwijaj
ą
c si
ę
, my
ś
l
ą
c,
cierpi
ą
c, podejdziecie bli
ż
ej tre
ś
ci Jedni i wiekuistej Prawdy. Szarpa
ć
si
ę
musicie
po
ś
ród zw
ą
tpie
ń
, pyta
ń
, buntów i niepokojów, a
ż
wreszcie zdołacie sami usłysze
ć
,
sami pochwyci
ć
i ogarn
ąć
Prawd
ę
.
Podczas walki o zrozumienie, niech
ż
e
ś
wiadomo
ść
wasza b
ę
dzie
ś
wiadomo
ś
ci
ą
m
ę
drców,
nie za
ś
głupców, miejcie wiedz
ę
tych, którzy ujrzeli Wizj
ę
szlachetniejszej strony
ż
ycia, nie za
ś
miernych i ciemnych ludzi, o poj
ę
ciach pospolitych. Je
ż
eli uda wam
si
ę
wyró
ść
ponad n
ę
dz
ę
my
ś
li i wyra
ź
nie usłysze
ć
poszepty Głosu, wtedy zrozumiecie
niew
ą
tpliwie i nieomylnie, czym jest Królestwo Szcz
ęś
cia, Prawo i Prawda.
Jako deszcz, padaj
ą
c na ziemi
ę
, od
ż
ywia ka
ż
dy gatunek drzewa, ka
ż
d
ą
odmian
ę
ro
ś
liny
i ka
ż
dy kwiat, tak nektar tre
ś
ci kr
ąż
y i pulsuje we wszelkim stworzeniu. R
ę
ce
garncarza wyrabiaj
ą
glin
ę
i rze
ź
bi
ą
naczynia po
ż
yteczne i pi
ę
kne, do kwiatów, do
ry
ż
u, do mleka; inne s
ą
naczyniami wszelakiej nieczysto
ś
ci. Wszystkie jednak
wytworzyła ta sama r
ę
ka, ta sama glina, te same obroty koła. W tre
ś
ci wszyscy
ś
my
jednacy, lecz w
ś
wiecie form - ró
ż
ni; stosownie do tych ró
ż
nic zmienia
ć
si
ę
te
ż
musi nasz sposób pojmowania Prawdy. Im wi
ę
ksi jeste
ś
cie, im wi
ę
cej zaznali
ś
cie
cierpie
ń
i wesela, tym bli
ż
ej wam ku zrozumieniu Wszechjedno
ś
ci. Oto jedyne prawo
wiod
ą
ce do Królestwa Szcz
ęś
cia. Jest to rozpoznanie jednej i tej samej tre
ś
ci w
rzeczach, pozornie w kształcie swym ró
ż
nych. Jedynie
ż
ycie w
ś
wietle tej wiedzy
niesie wiecznotrwał
ą
Szcz
ęś
liwo
ść
.
Niemało jednak trzeba czasu,
ż
eby osi
ą
gn
ąć
to zrozumienie; dla zdobycia Prawdy
nat
ęż
a
ć
musicie wol
ę
i u
ż
ywa
ć
rozumu, albowiem rozum słu
ż
y
ć
wam b
ę
dzie za
przewodnika. Mo
ż
e on jednak skierowa
ć
was zarówno w dobr
ą
jak i w zł
ą
stron
ę
, mo
ż
e
odwie
ść
precz od prywaty, precz od przes
ą
dów, od wszystkich spraw drobnych i
pospolitych, które stwarzaj
ą
w was uczucie wył
ą
czno
ś
ci; rozum ka
ż
e jednak te
ż
trzyma
ć
si
ę
uporczywie pogl
ą
du,
ż
e jeste
ś
cie czym
ś
wyj
ą
tkowym. Je
ż
eli posiadacie
umysł, który rozpoznaje, który drog
ą
licznych do
ś
wiadcze
ń
i ofiar nauczył si
ę
odró
ż
nia
ć
to, co rzeczywiste, od tego co urojone, to, co trwałe od tego, co
przemijaj
ą
ce, i
ść
b
ę
dziecie drog
ą
jedyn
ą
, w my
ś
l istotnego prawa. Przestajecie
wtedy czyni
ć
zbyteczne próby, umiecie ju
ż
bowiem po
ś
wi
ę
ca
ć
wszystko dla tego
jedynego Szcz
ęś
cia. Trzeba koniecznie umie
ć
po
ś
wi
ę
ca
ć
siebie, twoje słabostki,
przes
ą
dy, ciasne osobiste ulubienia,
ś
wiatowe wi
ę
zy, po to, by wst
ą
pi
ć
na drog
ę
wiod
ą
c
ą
ku Szcz
ęś
ciu. Nie wybierajcie drogi tej dlatego ,
ż
e was zapewniam o jej
słuszno
ś
ci, ani dlatego, i
ż
wygodnie jest schroni
ć
si
ę
w cie
ń
cudzej powagi.
Wybierzcie j
ą
, bowiem poszukiwanie Prawdy jest waszym własnym pragnieniem, wasz
ą
własn
ą
t
ę
sknot
ą
i
żą
dz
ą
. Ro
ś
nijcie jak ro
ś
nie kwiat, pi
ę
knie i po prostu, le
ż
y to
bowiem w jego naturze, by kwitn
ą
ł i był szcz
ęś
liwy.
Prawd
ę
znajdziecie wtedy tylko, gdy nat
ęż
ycie wol
ę
, któr
ą
wyrobicie sobie uprzednio
i strzec troskliwie b
ę
dziecie, kieruj
ą
c i syc
ą
c odpowiedni
ą
po
ż
ywk
ą
. Dopóki nie
posi
ą
dziecie wy
ć
wiczonej nale
ż
ycie woli, dopóty, zamiast powodze
ń
i spełnie
ń
,
liczy
ć
b
ę
dziecie wci
ąż
tylko gor
ą
czkowe, a daremne próby; zamiast przekracza
ć
przeszkody, b
ę
dziecie je sobie wci
ąż
stwarza
ć
; zamiast dono
ś
ny zew rzuca
ć
ze
szczytów gór, wci
ąż
jeszcze
ż
ali
ć
si
ę
b
ę
dziecie po dolinach.
Ka
ż
dy na
ś
wiecie poj
ąć
musi i uzna
ć
,
ż
e istnieje jedno tylko prawo, jeden cel, jedna
Prawda, jedno Królestwo Szcz
ęś
cia. Wej
ść
do tego Królestwa mo
ż
ecie tylko
ż
yj
ą
c
zgodnie z prawem, które jest zrozumieniem wszechjedno
ś
ci
ż
ycia, jedynej tre
ś
ci we
wszystkim. Takie uj
ę
cie, dla mnie przynajmniej, daje pot
ęż
ne prze
ś
wiadczenie, i
ż
nic nie jest naprawd
ę
wa
ż
ne samo w sobie; daje poczucie zupełnej pewno
ś
ci, a co
za tym idzie doskonałego spokoju wewn
ę
trznego; spokoju tego nic mi nie zm
ą
ci, nikt
nie odbierze, nie zburzy
ż
adne przelotne cierpienie lub nieszcz
ęś
cie, utrata
czyjego
ś
przywi
ą
zania lub szacunku tłumu, spokój ten jest bowiem kwiatem własnej
mej duszy, jest moim tworem i skarbem, którego nikt na
ś
wiecie odebra
ć
mi nie zdoła.
Posiadłszy raz ów spokój - posiedli
ś
cie sił
ę
, mo
ż
ecie czyni
ć
wszystko, co
zechcecie. Mo
ż
ecie pozosta
ć
na szczytach gór, czy
ś
cie samotni, czy przez cały
ś
wiat
otoczeni, przeszli
ś
cie bowiem przez do
ś
wiadczenie, cierpienie, rado
ś
ci i wesele;
skoro tylko posiedli
ś
cie ów spokój, ow
ą
sił
ę
, stajecie si
ę
kim
ś
naprawd
ę
rzeczywistym, gdziekolwiek si
ę
znajdziecie, jeste
ś
cie jednak zawsze i tylko w
Królestwie Szcz
ęś
cia.
Czy widzieli
ś
cie kiedy olbrzymie dynamomaszyny, rodz
ą
ce elektryczno
ść
?
Widzieli
ś
cie owe koła pot
ęż
ne? Pracuj
ą
stosunkowo cicho, a przecie
ż
wiemy,
ż
e
nieustannie stwarzaj
ą
energi
ę
, wydaj
ą
ogromn
ą
sił
ę
. Tak
ą
wła
ś
nie wspaniał
ą
wytwórni
ą
mocy sta
ć
si
ę
winni
ś
cie, zrównowa
ż
on
ą
i pełn
ą
milcz
ą
cej godno
ś
ci; ale
wtedy tylko ni
ą
si
ę
staniecie, je
ś
li poj
ąć
zdołacie jedyn
ą
tre
ść
, jedyn
ą
istotno
ść
ż
ycia - ow
ą
jedni
ę
i umkn
ąć
od złudy. Odt
ą
d zyskacie te
ż
nasycenie
ż
ycia celowo
ś
ci
ą
,
bez czego nikt nie mo
ż
e by
ć
szcz
ęś
liwy, nikt nie zdoła si
ę
rozwin
ąć
. Musicie zyska
ć
cel
ż
ycia, zainteresowanie
ż
yciem. Wi
ę
kszo
ść
z nas
ż
yje w domu o licznych
przegrodach, oboj
ę
tna czy widzi samo
ź
ródło
ś
wiatła, czy te
ż
zadowoli
ć
si
ę
musi
jego słabym odbiciem.
Celowo
ść
da wam zdecydowanie, da wam wol
ę
, da mo
ż
no
ść
doj
ś
cia do mety. Je
ś
li
odnajdziecie samych siebie, nikt was nie cofnie, nie odsunie z drogi, nie zamknie
w zagrodzie; doszedłszy za
ś
o własnych siłach do własnego przeznaczenia, własnego
ołtarza i
ś
wi
ą
tyni, ubóstwia
ć
mo
ż
ecie w wi
ę
kszej chwale i uniesieniu, sami, czy
otoczeni rozmodlonym tłumem. Wypiel
ę
gnowawszy w sobie te zdolno
ś
ci, przekonacie
si
ę
,
ż
e inne cechy równie wa
ż
ne do rozumienia
ż
ycia, obudz
ą
si
ę
w was same przez
si
ę
. Cierpliwo
ść
, która da wam poczucie umysłowego spokoju, pow
ś
ci
ą
gliwo
ść
i
równowaga, tak potrzebna do uzewn
ę
trznienia waszego poj
ę
cia Prawdy; wreszcie
współdziałaj
ą
ca niezale
ż
no
ść
. Musicie by
ć
niezale
ż
ni, musicie by
ć
wolni, umysłowo,
uczuciowo i ciele
ś
nie; a jednak musicie nauczy
ć
si
ę
współdziała
ć
, poniewa
ż
wszyscy
kroczymy t
ą
sam
ą
drog
ą
, do tego samego celu, słuchaj
ą
c tego samego Prawa i tego
samego Głosu. Je
ś
li raz rozpoznacie to prawo, które jest prawem ogólnym - ow
ą
jedni
ę
ż
ycia we wszelkim stworzeniu - wtedy
ż
y
ć
b
ę
dziecie w prawdziwej miło
ś
ci i przyja
ź
ni
ku wszystkim i wszystkiemu. Wtedy tylko poj
ąć
zdołacie szcz
ęś
cie lub niedol
ę
bli
ź
niego.
Ci, którzy poszukuj
ą
Królestwa, nie powinni by
ć
zwi
ą
zani tradycj
ą
, dawn
ą
lub now
ą
,
lecz
ż
y
ć
maj
ą
nowym
ż
yciem, poniewa
ż
zrozumieli jego sens. Zarówno ci, którzy
zebrali si
ę
tutaj, by
ż
y
ć
i pracowa
ć
, uczy
ć
si
ę
i cierpie
ć
, je
ś
li nie cierpieli
uprzednio, jak ci, którzy przebywaj
ą
by zazna
ć
rado
ś
ci,
ś
wi
ę
tego wesela - wszyscy
musz
ą
by
ć
natchnieni przez owo prawo jedyne, musz
ą
wszyscy wkroczy
ć
do Królestwa
Szcz
ęś
cia. Powinni
ś
my natchn
ąć
si
ę
t
ą
sam
ą
nadziej
ą
, t
ą
sam
ą
ś
wie
ż
o
ś
ci
ą
, chocia
ż
chwilami chmury przesłania
ć
mog
ą
szcz
ęś
cie nasze. Wytwarzajmy i rozpromieniajmy
now
ą
energi
ę
twórcz
ą
i nowe idee
ż
ycia, odwieczne a zapomniane ju
ż
rozwi
ą
zania dla
naszych zagadnie
ń
współczesnych, czystszy oddech, który oby upoił
ś
wiat. Wszyscy
wej
ść
winni
ś
cie do Królestwa Szcz
ęś
cia, pi
ć
z jednego
ź
ródła i modli
ć
si
ę
u stóp
jednego ołtarza, albowiem ołtarzem naszym jest Ten, którego wielbimy, jako
ź
ródło
wszechrzeczy. Istnieje On ponad rozumowaniem, ponad sporami, ponad osobistymi
ambicjami, ponad prywat
ą
walki. On jest naszym istotnym "ja". Dopóki prawo to
uznajecie, dopóki zmagacie si
ę
w szlachetnej walce, dopóty wnosicie w
ż
ycie nowe
zrozumienie, nowy p
ę
d, now
ą
nadziej
ę
dla tych, którzy cierpi
ą
. Powinni
ś
cie tu
przyje
ż
d
ż
a
ć
, by zyska
ć
sił
ę
tworzenia, budowania, gojenia szarpi
ą
cych ran
ż
ycia;
i w chwili kiedy rany te si
ę
zgoj
ą
, kiedy zyskacie spokój, potraficie udziela
ć
go
innym. Nie tu jest miejsce na szukanie nowych ram, form i gwarancji, nie jest to
miejsce zaspakajania osobistych ambicji; niechaj ka
ż
dy
ż
yje tutaj na miar
ę
najwy
ż
sz
ą
, najsilniej, najpi
ę
kniej, zgodnie z prawem wieczystym. Nie powinni
ś
cie
robi
ć
z tego oto miejsca siedliska fałszywych ideałów, sami si
ę
ujarzmia
ć
i
okiełzna
ć
; nie stwarzajcie sobie małych bo
ż
ków i drobnych ołtarzyków; bł
ę
dny to
jest bowiem sposób ubóstwiania, bł
ę
dna postawa duchowa, bł
ę
dny rodzaj nabo
ż
e
ń
stwa.
Kiedy
ś
cie raz napili si
ę
u
ź
ródła, nie zechcecie kosztowa
ć
innego napoju. Któ
ż
zechce modli
ć
si
ę
przy blasku
ś
wiecy je
ś
li ma sło
ń
ce nad głow
ą
, to jednak czynicie
przez dzie
ń
cały, usprawiedliwiacie istnienie drobnych ołtarzy po małych
domostwach waszych, po ciasnych celach. My tu staramy si
ę
jednak zbudowa
ć
ołtarz
olbrzymi, u stóp którego modli
ć
si
ę
mo
ż
e cała ludzko
ść
. Coraz mocniej czuj
ę
,
ż
e
sami dla siebie powinni
ś
cie to odkry
ć
. Sta
ć
si
ę
to musi cz
ęś
ci
ą
was samych. Ja mog
ę
przemawia
ć
, wzywa
ć
, woła
ć
,
ś
piewa
ć
, sam w sobie czu
ć
ż
ywy dreszcz Szcz
ęś
cia, mo
ż
e
zdołam nawet rozpali
ć
w was płomyk uniesienia, lecz sami musicie podj
ąć
wysiłek.
Sami posi
ąść
prawdziw
ą
i trwał
ą
ambicj
ę
doj
ś
cia do kresu, osi
ą
gni
ę
cia Królestwa
Szcz
ęś
cia, gdzie kwitnie pi
ę
kno, darz
ą
ce prawdziwym weselem, gdzie zamieszkuje
jedyna Prawda, warta szukania, gdzie rz
ą
dzi jedyne Prawo, wedle którego
ż
y
ć
nale
ż
y.
Musicie posi
ąść
wolno
ść
wzrostu, wolno
ść
odczuwania, wolno
ść
walczenia. To, co ja
zjem i wypij
ę
, nie da wam siły ni zdrowia. Gdyby tak było, mo
ż
na by do jutra zbawi
ć
ś
wiat. Có
ż
z tego,
ż
e ja pochłon
ę
wszelkie najwarto
ś
ciowsze po
ż
ywki ziemi? Przecie
ż
to wasza dusza ma zosta
ć
zasilona, ma otrzyma
ć
wła
ś
ciwe warunki, wła
ś
ciwe doznania,
ż
eby mogła i
ść
naprzód i
ż
y
ć
ż
yciem wielkim. Ka
ż
dy z was musi odnale
źć
- o ile nie
odnalazł dotychczas - własny Głos wewn
ę
trzny, własny promie
ń
sło
ń
ca; to d
ąż
enie
mie
ć
powinni
ś
cie, t
ę
ambicj
ę
i ten niepokój. Kiedy za
ś
Głos ów usłyszycie, zapewniam
was, oboj
ę
tnym si
ę
stanie czy mieszkacie w pałacu, czy chodzicie po
ś
wiecie w
łachmanach i o kiju
ż
ebraczym, znale
ź
li
ś
cie bowiem ow
ą
tre
ść
jedyn
ą
, któr
ą
ż
y
ć
mo
ż
ecie zawsze; i nie tylko
ż
y
ć
sami - lecz uczy
ć
innych, jak czu
ć
i
ż
y
ć
szcz
ęś
liwie.
X. OFIARA U STÓP OŁTARZA
Je
ż
eli słuchali
ś
cie mnie z zainteresowaniem; to przypuszczam,
ż
e poj
ę
li
ś
cie do
gł
ę
bi, i
ż
aby wst
ą
pi
ć
w dziedzin
ę
Szcz
ęś
liwo
ś
ci, wolni by
ć
musicie od wszystkiego,
co wi
ąż
e, wi
ę
zi, trzyma przy ziemi, przy troskach, przyjemno
ś
ciach i rozlicznych
niepokojach; my
ś
l
ę
równie
ż
,
ż
e poj
ę
li
ś
cie, i
ż
ucieczka i uwolnienie si
ę
od spraw
ziemskich, to posłusze
ń
stwo jedynemu prawu, to wst
ą
pienie w krain
ę
jedynego i
zupełnego Szcz
ęś
cia. To jeszcze uwolnienie si
ę
od karmy. Albowiem w przeszło
ś
ci,
na któr
ą
obecnie nie macie ju
ż
ż
adnego wpływu, popełnili
ś
cie szereg bł
ę
dów, tak
zwanych grzechów, uczynili
ś
cie szereg niesłusznych os
ą
dów, co w wyniku dało liczne
wi
ę
zy i troski, b
ę
d
ą
ce zawsze darem karmy. Na tera
ź
niejszo
ść
jednak i na przyszło
ść
wpływ posiadacie, przyszło
ść
mo
ż
ecie wzi
ąć
w r
ę
ce, opanowuj
ą
c tera
ź
niejszo
ść
i w
ten sposób odebra
ć
moc złudzeniu czasu i przestrzeni. Wy, którzy czynicie wysiłki,
by zrozumie
ć
, by doj
ść
do celu, by sta
ć
si
ę
cz
ęś
ci
ą
owej dziedziny, gdzie króluje
wiekuista Szcz
ęś
liwo
ść
, zdacie sobie spraw
ę
,
ż
e ani w przyszło
ś
ci, ani w
tera
ź
niejszo
ś
ci nie nale
ż
y zbiera
ć
wi
ę
cej karmy czyli stwarza
ć
nowych przeszkód
pomi
ę
dzy wami, a celem waszym. Innymi słowy, powinni
ś
cie bacznie uwa
ż
a
ć
,
powinni
ś
cie si
ę
skupi
ć
w radosnym a uroczystym rozmy
ś
laniu,
ż
eby wszelkie uczucia,
my
ś
li i pragnienia nie zagradzały wam wej
ś
cia do Królestwa Szcz
ęś
liwo
ś
ci; wrota
tego Królestwa nie s
ą
zamkni
ę
te, albowiem nie ma tam wrót ani murów. Wy sami
stwarzacie przegrody, bramy i stra
ż
ników bram. Opanowa
ć
karm
ę
mo
ż
ecie tylko drog
ą
najtroskliwszego my
ś
lenia, wnikania w gł
ą
b siebie, przygl
ą
dania si
ę
drobnym
sprawom
ż
ycia, całemu jego biegowi, szcz
ęś
ciu i przyjemno
ś
ciom waszego dnia
powszedniego. Wnikanie w gł
ą
b siebie nie jest wcale równoznaczne z ponuro
ś
ci
ą
i
chmurnym zamy
ś
leniem, nie oznacza te
ż
bynajmniej robienia z siebie o
ś
rodka
ś
wiata
i nie widzenia poza sob
ą
nikogo. Zdolno
ść
wnikania w siebie powinna wam pomóc do
piel
ę
gnowania i rozwoju waszej umysłowej, wzruszeniowej i fizycznej istoty,
zgodnie z jedynym najwy
ż
szym pragnieniem. Jak winoro
ś
l, której instynkt ka
ż
e
rozrasta
ć
si
ę
we wszystkich kierunkach, a nie w jednym poszczególnym, tak i wy
szuka
ć
b
ę
dziecie dokoła coraz bardziej gor
ą
czkowo; z czasem dopiero opanujecie t
ę
skłonno
ść
umysłu i serca, jak m
ą
dry ogrodnik, który przycina zbytni rozrost winnej
łozy. Wnikanie w siebie nie powinno, jakem rzekł, chyli
ć
si
ę
ku pos
ę
pno
ś
ci i
przygn
ę
bieniu; introspekcj
ę
nale
ż
y stosowa
ć
mo
ż
liwie bezosobowo, jak uczony, który
prowadzi swoje codzienne okre
ś
lone badania naukowe. Bez surowego zadawania pyta
ń
samemu siebie nie zbudujecie charakteru; bez charakteru za
ś
, bez zalet rozwini
ę
tych
logicznie i systematycznie do mo
ż
liwie najdalszych granic, b
ę
dziecie martwi jak
próchno, pozbawieni zasadniczych cech, potrzebnych tym, którzy pragn
ą
tworzy
ć
i
ż
y
ć
szlachetnie.
Ka
ż
dy z was musi mie
ć
co
ś
do ofiarowania u stóp ołtarza, ka
ż
dy wej
ść
musi do
ś
wi
ą
tyni
z koszem pełnym kwiatów, kwiatów w rozkwicie, wonnych, pi
ę
knych i szlachetnych.
Je
ś
li z takim darem podejdziecie, ch
ę
tnie b
ę
dziecie przyj
ę
ci, je
ś
li za
ś
bez daru
i tylko z uwielbieniem ckliwym, nic z siebie nie daj
ą
c, to znaczy nie rozwin
ą
wszy
w sobie
ś
wi
ę
tych uzdolnie
ń
- b
ę
dziecie bezu
ż
yteczni. Musicie mie
ć
co
ś
do
ofiarowania. Nie mo
ż
na powiedzie
ć
po prostu: "Dałem samego siebie". Ka
ż
dy mo
ż
e tak
powiedzie
ć
, je
ś
li niewiele ma do dania. Post
ą
piliby
ś
cie wtedy jak człowiek, który
nic nie posiadaj
ą
c, rzecze: "Wyrzekam si
ę
wszystkiego, nie pragn
ę
ś
wiata". Lecz
je
ś
li człowiek bogaty w do
ś
wiadczenie, człowiek, który zrozumiał i zdobył
ś
wiat,
je
ś
li taki człowiek wyrzeka si
ę
swoich skarbów, ofiara posiada warto
ść
; albowiem
zaznał on, przecierpiał i dar jego staje si
ę
przykładem dla innych. Kiedy kto
ś
nie
posiadaj
ą
c nic w swoim ogrodzie, mówi: "Daj
ę
wszystko, co mam - wyrzekam si
ę
wszystkiego" - niewiele to jest warte, poniewa
ż
mała jest jego nabo
ż
no
ść
, płytki
rozum; nie masz pi
ę
kna w tym ge
ś
cie; natomiast je
ś
li człowiek pełen istotnego rozumu
i nabo
ż
e
ń
stwa, mocy i powodzenia, wyrzeka si
ę
wszystkiego, id
ą
c za swoim ideałem
- taki człowiek zostanie przyj
ę
ty.
Je
ś
li nawet nie posiadacie wielkich zdolno
ś
ci, wielkiej inteligencji, gł
ę
bokiego
oddania, niezmiernej energii, mo
ż
ecie jednak ofiarowa
ć
ukształtowany charakter,
okre
ś
lony czyn, kwiat wyhodowany we własnym ogrodzie, utrzymany przy
ż
yciu w czas
huraganu i niepogody. Kiedy z takimi darami podejdziecie do ołtarza - to chocia
ż
nie bogate, posiadaj
ą
one warto
ść
, oznaczaj
ą
bowiem zrozumienie, i
ż
ofiarowa
ć
nale
ż
y jedynie rzeczy godne przyj
ę
cia, cenne, szlachetne. I jakem rzekł uprzednio,
nadejdzie czas, musi nadej
ść
czas, kiedy Głos, ów tyran, rozka
ż
e wam wyrzec si
ę
wszystkiego, wszystko ofiarowa
ć
i pój
ść
za nim; na ten to czas musicie by
ć
gotowi.
Ogród wasz powinien by
ć
dobrze wypielony i wypiel
ę
gnowany, kwiaty czekaj
ą
ce
zerwania. Wtedy z rozumu swego i z
ż
arliwo
ś
ci dawa
ć
mo
ż
ecie wi
ę
cej, z wi
ę
ksz
ą
pewno
ś
ci
ą
,
ż
e dar zostanie przyj
ę
ty i u
ż
yty, albowiem
ć
wiczyli
ś
cie dusz
ę
i
wypiel
ę
gnowali jej zdolno
ś
ci; sami wtedy jeste
ś
cie jej panami. Kiedy czynicie
ofiar
ę
- je
ś
li w ogóle mo
ż
na to nazwa
ć
ofiar
ą
, pod
ąż
acie bowiem za własnym
pragnieniem i własn
ą
rozkosz
ą
- kiedy wchodzicie do
ś
wi
ą
tyni z tymi kwiatami, wtedy
kapłan, którym jest wasz własny Głos wewn
ę
trzny, wasz własny prawodawca i władca,
przyjmie dar kwiatów, po
ż
ywi je, uczyni jeszcze pi
ę
kniejszymi, tchnie na nie i
udzieli im bosko
ś
ci.
Nieustannie w
ę
druj
ą
c i szukaj
ą
c, pami
ę
tajcie, i
ż
zasadnicz
ą
jest rzecz
ą
nie
przestawa
ć
kształtowa
ć
charakteru, pozwoli
ć
dojrzewa
ć
owocom, by je zerwa
ć
, gdy
czas nadejdzie po
ż
ywi
ć
i uradowa
ć
bli
ź
nich. Dlatego wła
ś
nie tak bardzo potrzebne
jest skupienie wewn
ę
trzne, ci
ą
gła baczno
ść
, ci
ą
gła czujno
ść
. Nie wolno wam zasn
ąć
,
chocia
ż
wolno
ś
ni
ć
; musimy czuwa
ć
, poj
ą
c si
ę
jednak cisz
ą
wizji. Im bardziej
jeste
ś
cie baczni i czujni, tym łatwiej zwalcza
ć
mo
ż
ecie drobne sprawy, które
stwarzaj
ą
karm
ę
, które wiod
ą
was ku temu kołu urodze
ń
i zgonów, ku wiecznotrwałemu
wirowi i zgiełkowi, który niesie troski i smutki. Odrzuciwszy to wszystko,
ż
y
ć
mo
ż
ecie w Królestwie Szcz
ęś
cia; odrzuci
ć
za
ś
potraficie wtedy tylko, kiedy macie
nale
ż
ycie wy
ć
wiczony umysł, subtelne, wła
ś
ciwie
ż
ywione uczucia i sprawnie
opanowane ciało.
Skupianie si
ę
, wnikanie w siebie, badanie wszystkiego, co małe i wielkie,
praktykowane by
ć
musi codziennie. My
ś
lcie, rozmy
ś
lajcie, zastanawiajcie si
ę
, aby
z dniem ka
ż
dym znikały wszystkie małe przegrody, drobne słabostki; w ten sposób
drog
ę
rozwa
ż
ania stwarza
ć
b
ę
dziecie. To samo niechaj b
ę
dzie z sercem: oczy
ść
cie
je, uczy
ń
cie bezosobowym, silnym, wyrzu
ć
cie wszelkie cienie małostkowo
ś
ci,
samolubstwa, zazdro
ś
ci, mizernych gniewów, usu
ń
cie wszystkie drobne kamyki, które
rosn
ą
z czasem w barykady. Rozum wasz i serce działa
ć
powinny z doskonał
ą
sprawno
ś
ci
ą
. Kiedy za
ś
posi
ą
dziecie taki umysł i serce, nader łatwo ju
ż
wam b
ę
dzie
opanowa
ć
ciało; nietrudno jest bowiem oderwa
ć
si
ę
od cielesnych pragnie
ń
, po
żą
da
ń
,
cierpie
ń
, i traktowa
ć
je tak tylko, jak si
ę
traktuje pi
ę
kn
ą
szat
ę
. Zechciejcie
darowa
ć
,
ż
e powiem słów kilka o samym sobie: pami
ę
tam,
ż
e b
ę
d
ą
c kiedy
ś
w Ooty
[Nilgiri, Indie] czyniłem do
ś
wiadczenia, które nie udawały mi si
ę
z pocz
ą
tku, a
które pouczy
ć
mnie miały w jaki sposób mógłbym oderwa
ć
si
ę
od własnego ciała i ujrze
ć
je takim, jakim jest w istocie. Robiłem próby przez dwa lub trzy dni, mo
ż
e nawet
przez tydzie
ń
, i zrozumiałem wreszcie,
ż
e na pewien przeci
ą
g czasu potrafi
ę
oderwa
ć
si
ę
od własnego ciała i spogl
ą
da
ć
na nie z poza siebie. Stałem na przykład przy
posłaniu, na którym le
ż
ało moje ciało, bardzo to dziwne uczucie. Od tego dnia
zacz
ę
ło si
ę
zupełnie wyra
ź
ne wra
ż
enie oddzielania, rozdziału pomi
ę
dzy tym, który
rz
ą
dzi, a tym, które jest rz
ą
dzone. Ciało, miewaj
ą
c swoje po
żą
dania, niepokoje,
pragnienia pogoni za uciechami, za własnym wył
ą
cznym
ż
yciem, ciało to nie powinno
nigdy znale
źć
si
ę
w kolizji z naszym prawdziwym Ja. Dlatego kształtowa
ć
winni
ś
cie
wszystkie wasze ciała - umysłowe, wzruszeniowe i fizyczne, aby ka
ż
de istniało
oddzielnie, a przecie
ż
współpracowało razem. Tak by rozum powiedzie
ć
mógł uczuciom:
"Macie odczu
ć
to - a to, i
ść
wam wolno dot
ą
d, nie dalej". To samo
żą
danie postawi
ć
mog
ą
uczucia ciału. Jeste
ś
cie wtedy trzema oddzielnymi istno
ś
ciami i jest wam z
tym znacznie lepiej;
ż
ycie staje si
ę
ciekawsze, bujniejsze. Nie jedn
ą
jeste
ś
cie
osob
ą
, lecz trzema istotami; posiadacie trzy punkty widzenia, trzy stosunki do
ka
ż
dej rzeczy, trzy zainteresowania, trzy rado
ś
ci. W ten sposób nauczycie si
ę
stanowi
ć
cz
ą
stk
ę
ś
wiata, cz
ą
stk
ę
cało
ś
ci danego systemu, zamiast pozostawa
ć
wył
ą
czn
ą
zamkni
ę
t
ą
w sobie osobowo
ś
ci
ą
. Roztapiacie siebie - swoje potrójne "ja"
- w niezliczonych milionach innych ja
ź
ni. Wszystkie walcz
ą
wzdłu
ż
tych samych
linii, chocia
ż
wyra
ż
aj
ą
siebie w ró
ż
norodny sposób. Je
ś
li zdołacie próbowa
ć
tej
rozkoszy, wyhodowa
ć
nale
ż
ycie wszystkie trzy swoje istno
ś
ci, uwolnicie si
ę
od
rozlicznych wi
ę
zów karmy; przekonacie si
ę
,
ż
e
ś
cie wolni,
ż
e odej
ść
potraficie od
wszelkich spraw ziemskich i zamieszka
ć
na zawsze w Królestwie Szcz
ęś
cia. Da wam
to nowe zrozumienie, nie zaznan
ą
rozkosz,
ś
wie
ż
y oddech
ż
ycia. Pragniecie
zakosztowa
ć
bólu do
ś
wiadcze
ń
, pragniecie wchłania
ć
wra
ż
enia, uczy
ć
si
ę
,
obserwowa
ć
, uczyni
ć
wszystko i wszystkiego zazna
ć
, a jednak wolnymi by
ć
od wi
ę
zów.
Jeste
ś
cie postronnym widzem, który nie waha si
ę
sprawdza
ć
, wa
ż
y
ć
, roztrz
ą
sa
ć
i
s
ą
dzi
ć
: je
ś
li
ś
cie zdolni czyni
ć
to dzie
ń
cały i ka
ż
dej dnia tego chwili - lecz bez
zbytniej powagi i nie bez iskry humoru - przekonacie si
ę
, i
ż
wrota Królestwa s
ą
otwarte,
ż
e wchodzi
ć
wam wolno i wychodzi
ć
i kl
ę
kn
ąć
do modlitwy wtedy i tam, gdzie
zechcecie. Oto jedyna rado
ść
w
ż
yciu, jedyna rozkosz dla rozumnego człowieka; bo
przecie
ż
ostatecznie rozumny człowiek nie zadowoli si
ę
ś
wiatem na czas zbyt długi,
musi posi
ąść
co
ś
ponadto, musi mie
ć
swoje sny, marzenia, wizje i pot
ęż
ne t
ę
sknoty.
Bardzo niewielu spo
ś
ród nas zasługuje na nazw
ę
prawdziwie rozumnych ludzi: niewielu
lubi smak niebezpiecze
ń
stw, próby, przygody, w
ę
drówki; niewielu zna t
ę
sknot
ę
odkrywania rzeczy nowych. A przecie
ż
zawsze stwarza
ć
na nowo mo
ż
emy, zawsze wali
ć
przegrody, otwiera
ć
okiennice, które skrywaj
ą
jasno
ść
i przyciemniaj
ą
Prawd
ę
.
Wtedy prawdziw
ą
rozkosz dadz
ą
nam sny, marzenia, wizje pot
ęż
ne, wizje te bowiem
i marzenia s
ą
Prawd
ą
istotn
ą
, s
ą
rzeczywisto
ś
ci
ą
, s
ą
po
ż
ywieniem, które umo
ż
liwia
ż
ycie. Musimy
ś
ni
ć
, musimy mie
ć
marzenia. Cho
ć
by
ś
my byli jak najbardziej konkretni
i nieskomplikowani, musimy pozwoli
ć
sobie na ten jeden własny mistycyzm, na to
ż
ycie
tajemne, ukryte przed innymi. Musimy posiada
ć
własne płótno do tworzenia obrazu,
który upi
ę
kszamy przez wieki, który zawsze dostarcza nam rado
ś
ci tworzenia,
odnawiania, czynienia tego, co najbardziej czyni
ć
pragniemy i co chroni nas przed
rzecz
ą
straszliw
ą
: zadowoleniem z samych siebie, poczuciem pozostawania wci
ąż
w
tym samem kole, w tej samej zagrodzie. Oto prawda, któr
ą
ka
ż
dy z nas posi
ąść
winien.
Wszedłszy w krain
ę
snu, ujrzawszy, si
ę
gn
ą
wszy w marzenie, zawsze mo
ż
emy powróci
ć
i
ż
y
ć
w naszym Królestwie.
XI. OGRÓD ZACHWYCENIA
Chciałbym umie
ć
wprowadzi
ć
was do Królestwa Szcz
ęś
cia, nauczy
ć
was
ż
y
ć
w prawdziwie
Rzeczywistym, oddycha
ć
powietrzem czysto
ś
ci niezmiernej i radowa
ć
si
ę
z samych
siebie w owej Krainie.
Chciałbym umie
ć
wprowadzi
ć
was do mego serca i my
ś
li, by
ś
cie zobaczyli rzeczy
ś
wiata, jakimi s
ą
w istocie, odczuli
ś
wiat jako taki i
ż
y
ć
pocz
ę
li wraz ze mn
ą
po
ś
ród
spraw naprawd
ę
istotnych i trwałych. Nie wołam was; nie zapraszam ani zmuszam do
w
ę
drowania poprzez krainy nieznane, poprzez sprawy nowe, których nikt nie
do
ś
wiadczył i nie pami
ę
ta. Pragn
ę
i namawiam, aby
ś
cie pozostali w Królestwie
Szcz
ęś
cia, czyli w
ś
wiecie prawdziwej rzeczywisto
ś
ci dlatego tylko,
ż
e sami wiecie
ju
ż
o istnieniu tego nie
ś
miertelnego schronienia, dlatego,
ż
e sami odwiedzali
ś
cie
ju
ż
to Królestwo,
ż
yli
ś
cie tam, marzyli i zaznawali jego wesela. Chciałbym,
ż
eby
ś
cie ju
ż
nie wracali na ten padół nierealno
ś
ci i przemijania, pozostaj
ą
c na
zawsze w Prawdzie. Wielu z nas wkracza do owego istotnego Królestwa, do kraju
rzeczywisto
ś
ci, jako do czego
ś
obcego, dziwnego, nieznanego (tymczasem wła
ś
nie ten
ś
wiat,
ś
wiat dost
ę
pny zmysłom, jest naprawd
ę
nieznany, przemijaj
ą
cy, trywialny i
koniec ko
ń
ców nic nie znacz
ą
cy .
Je
ś
li raz weszli
ś
cie i odetchn
ę
li
ś
wie
ż
o
ś
ci
ą
, cisz
ą
, spokojem tego Królestwa -
wtedy nigdy ju
ż
zapomnie
ć
nie zdołacie tego, co rzeczywiste, tego, co jest samym
oddechem
ż
ycia, tego, co ma cen
ę
istotn
ą
. Ju
ż
nigdy nie zw
ą
tpicie, ju
ż
nigdy nie
b
ę
dziecie cierpieli. Wtedy tylko przekonacie si
ę
,
ż
e nie idziecie
ś
lepo w tropy
obce, lecz ku Absolutowi, ku wieczno
ś
ci. Wtedy tylko stanowi
ć
zaczniecie jedni
ę
z Nim, który
ż
yje we wszelkim stworzeniu. Wtedy tylko mo
ż
ecie naucza
ć
, wtedy
posi
ą
dziecie j
ę
zyk uczonego, serce m
ę
drca i miło
ś
nika. Wtedy tylko ukazywa
ć
mo
ż
ecie
ludziom, jak nale
ż
y uciec od trosk i smutków, od wszystkich spraw pospolitych, które
dr
ę
cz
ą
i przytłaczaj
ą
w codziennym
ż
yciu. Bo tu trzeba odnale
źć
samych siebie,
słucha
ć
Głosu intuicji, cierpie
ć
i uczy
ć
si
ę
z ka
ż
dej drobnej rzeczy dnia
codziennego. Jak tylko posi
ą
dziecie siebie - posiedli
ś
cie tym samem Jego. On staje
si
ę
cz
ęś
ci
ą
was, jedni
ą
z wami; jest tam gdzie wy, nie za
ś
odr
ę
bn
ą
Istot
ą
, wył
ą
czn
ą
cało
ś
ci
ą
,
ż
yj
ą
c
ą
w samotnej promienno
ś
ci. Gdzie wy, tam On; On tam gdzie ka
ż
dy,
kto
ż
ył w Królestwie Szcz
ęś
cia i radował si
ę
nim. Poniewa
ż
znale
ź
li
ś
cie siebie,
znale
ź
li
ś
cie swoje prawdziwe Ja. Odk
ą
d za
ś
posiadacie Jego, mo
ż
ecie zawsze wróci
ć
ku
Ź
ródłu. Posiadacie wtedy klucz do wszelkiej wiedzy, macie moc stania si
ę
cz
ęś
ci
ą
Wiekuistego Współczucia, Wiekuistego
Ź
ródła Wszechistnie
ń
. Chciałbym móc udzieli
ć
wam tego spojrzenia na rzeczy, tego odczucia rzeczy, przez was samych. Siedziałem
wczoraj w alei przed tym oto zamkiem. Wiecie jak rosn
ą
tu drzewa, jedne drobne,
inne wysokie i jak razem tworz
ą
sklepienie z gał
ę
zi. I tam ujrzałem m
ą
chwał
ę
, moje
szcz
ęś
cie, wszystko, co stanowi moj
ą
rzeczywisto
ść
,
ź
ródło,
ż
ycie wszystkich tych
drzew, wszystkich stworze
ń
.
Je
ś
li za
ś
zdołacie ujrze
ć
Jego,
ż
y
ć
w Nim, zamkn
ąć
w Nim swe istnienie,
pozostaniecie w tym ogrodzie nie jako obcy widz, patrz
ą
cy z daleka na kilka drzew
lub ró
ż
. Istniej
ą
ludzie, którzy zamieszkuj
ą
ów ogród pełen słodyczy,
ś
wie
ż
o
ś
ci,
czaru, spokoju i cichego poszeptu tysi
ę
cy szmerów, ogród, którego powietrze pulsuje
oddechem wiekuistego pi
ę
kna, siły, zdumiewaj
ą
cej mocy i rzeczywisto
ś
ci. Inni,
stoj
ą
cy poza obr
ę
bem tego cudnego ogrodu, widz
ą
tylko wierzchołki drzew i nieco
mizernych kwiatów, nie zaznaj
ą
c cienia, albowiem listowie ubogie jest na schn
ą
cych
gał
ę
ziach jesieni. Je
ś
li raz wkroczyli
ś
cie do ogrodu cudów, mo
ż
ecie innym wr
ę
czy
ć
klucz i namawia
ć
ich, by weszli tam sami, o własnych siłach. Mo
ż
ecie te
ż
wytłumaczy
ć
, i
ż
ogród ten, to Królestwo, nie jest otoczone
ż
adnym murem, jedyn
ą
za
ś
urojon
ą
przeszkod
ę
stawiaj
ą
ludzkie my
ś
li i uczucia. Je
ś
li
ś
cie ju
ż
weszli, nie
spogl
ą
dacie z zewn
ą
trz na
ś
wiat wewn
ę
trzny, lecz spogl
ą
dacie na
ś
wiat zewn
ę
trzny
z przybytku prawdy, z ponad
ź
ródła wszechrzeczy, z gł
ę
bi prawdziwej Ja
ź
ni.
Je
ś
li
ś
cie posiedli klucz, mo
ż
ecie zawsze wyj
ść
na zewn
ą
trz, spojrze
ć
na wi
ę
dn
ą
ce
gał
ę
zie, na szcz
ą
tki zwarzonych jesiennych kwiatów, na ubogie listowie; mo
ż
ecie
zawsze wyj
ść
po nowe do
ś
wiadczenia; poniewa
ż
znacie ju
ż
drog
ę
powrotu do prawdziwej
wiedzy, do prawdziwego szcz
ęś
cia. Dlatego wła
ś
nie, gdybym mógł, porwałbym was sił
ą
i przemoc
ą
. Je
ś
li raz spojrzeli
ś
cie na cud tego ogrodu i schwytali okiem cho
ć
by
przelotn
ą
jego wizj
ę
, nie zadowolicie si
ę
nigdy zewn
ę
trznym widokiem rzeczy, ich
pozornym wdzi
ę
kiem, zapragniecie zawsze powróci
ć
, ujrze
ć
obraz tamten, jeszcze
rozleglejszy, wyra
ź
niejszy, bardziej promienny; je
ś
li zostaniecie na zewn
ą
trz,
ś
ciga
ć
was b
ę
dzie tysi
ą
ce przera
ż
e
ń
. Lecz z chwil
ą
gdy wchodzicie pod schron
wieczno
ś
ci, gin
ą
natychmiast owe przera
ż
enia, owe wi
ę
zy rzeczy dolegliwych, cho
ć
nie maj
ą
cych
ż
adnego znaczenia, owe w
ą
tpliwo
ś
ci, troski i przemijaj
ą
ce cierpienia;
zaczynacie
ż
y
ć
w
ś
wiecie chronionym i ukrytym, gdzie
ż
yj
ą
jeno nieliczni, prawdziwi
poszukiwacze wiedzy, istotni wyznawcy, niezwyci
ęż
eni pionierzy. W ten to
ś
wiat i
ść
winni
ś
cie, w jedyny
ś
wiat Prawdy, w
ś
wiat nieprzemijania. W innych
ś
wiatach
zmuszeni jeste
ś
cie stwarza
ć
smutki, przes
ą
dy, dogmaty i wszelkie rzeczy
nieistotne. W tym
ś
wiecie przestajecie istnie
ć
jako osobowo
ść
wył
ą
czna.
Jeste
ś
cie cz
ą
stk
ą
wszystkiego, cz
ą
stk
ą
najdrobniejszego listka i najwspanialszego
drzewa, jeste
ś
cie bowiem cz
ą
stk
ą
Jego, do Niego za
ś
nale
ż
y ów ogród, schronienie,
królestwo. Tam wszyscy
ż
y
ć
macie, tam
ż
yj
ę
ja. Wszystkich nas ten sam Głos
wstrz
ą
sn
ąć
musi i przeszy
ć
. Przekonacie si
ę
, o ile bardziej natchniony, po
żą
dany
i bujniejszy jest tamten
ś
wiat, ni
ź
li ten. Lecz
ż
eby go zdoby
ć
musicie si
ę
ć
wiczy
ć
,
a
ż
Głos stanie si
ę
w was tak d
ź
wi
ę
czny, tak czysty i niemilkn
ą
cy,
ż
e ka
ż
e wam i
ść
naprzód ku Królestwu, ku tej oazie pi
ę
kna po
ś
ród
ś
wiata - po
ś
ród wszystkich
ś
wiatów.
Chciałbym, aby
ś
cie mogli
ż
y
ć
ze mn
ą
, jest to bowiem
ź
ródło, z którego sam pij
ę
,
schronienie, które mnie osłania. Chciałbym podzieli
ć
si
ę
z ka
ż
dym tym, co sam
znalazłem. Kiedy raz zakosztujecie tego smaku, jakom ja zakosztował, nie zdołacie
go ju
ż
nigdy zatraci
ć
, lecz b
ę
dziecie odnajdywa
ć
wci
ąż
na nowo. Je
ś
li
ś
cie go nie
poszukiwali, nie walczyli o jego zdobycie, nie potraficie zrozumie
ć
co to oznacza,
jak
ą
posiada sił
ę
, jak
ą
daje podniecaj
ą
c
ą
ambicj
ę
, jakie uniesienie, jakie
oczarowanie. To nie sentyment, to sama Prawda, sok
ż
ywotny wszystkich rzeczy, ich
tre
ść
; dlatego jest tak
ż
ywa, tak realna; dlatego, je
ś
li zechcecie dokona
ć
wielkich
rzeczy, tworzy
ć
pot
ęż
nie i
ż
y
ć
szlachetnie, wej
ść
musicie do Królestwa,
ż
y
ć
w
ogrodzie zachwycenia, radowa
ć
si
ę
jego cieniem, woni
ą
rozlicznego kwiecia,
pobrz
ę
kiem mnogich rojów pszczelich.
ś
y
ć
w tym ogrodzie, to znaczy
ż
y
ć
ż
yciem
wielkim, szlachetnym, na wy
ż
ynach doskonało
ś
ci; tak wi
ę
c, co tylko uczynione jest
w sposób wieczny i trwały, musi by
ć
uczynione z wy
ż
yn owego schronienia, musi
wypływa
ć
z tego
ź
ródła, musi pochodzi
ć
z tego Królestwa. Wszystkie próby,
przedsi
ę
wzi
ę
cia, wysiłki i czyny id
ą
na marne, je
ś
li nie s
ą
trwałe, je
ś
li s
ą
zmienne
i przemijaj
ą
ce. Tote
ż
, je
ś
li wszystko, co czynicie, nosi piecz
ęć
tego Królestwa,
b
ę
dzie godne przyj
ę
cia przez wszystkich ludzi, wszystkich bogów, wszystkie
Królestwa Natury; albowiem to Królestwo jest dziedzin
ą
bogów, krain
ą
ideału,
ź
ródłem wszystkich uczu
ć
i czynów.
Musicie sami zda
ć
sobie spraw
ę
, dlaczego i po co szukacie tego ogrodu i schronu.
Z chwil
ą
, gdy wiedzie
ć
to b
ę
dziecie, nie potrzebujecie ju
ż
walczy
ć
o zatrzymanie
tej wiedzy - ona sama was nie opu
ś
ci. Nie potrzebujecie obawia
ć
si
ę
,
ż
e wam zniknie
z powodu waszych bł
ę
dnych wyst
ę
pków, mizernych po
żą
da
ń
, małostkowych trosk. Jak
pi
ę
kny obraz, jak miła oczom wizja, powraca
ć
b
ę
dzie zawsze w chwilach uspokojenia
lub odwrotnie gwałtownego zm
ą
cenia spokoju. Pozostanie zawsze jako tło pami
ę
ci
waszej. Mo
ż
ecie zawsze schroni
ć
si
ę
do tego ogrodu, uciec tam od
ś
wiata złudze
ń
,
w którym si
ę
obracacie. Znajd
ź
cie jeno siebie, usłyszcie zew. Prze
ż
y
ć
trzeba tysi
ą
c
zw
ą
tpie
ń
, trwóg, postawi
ć
niezliczon
ą
ilo
ść
pyta
ń
, zanim odnale
źć
mo
ż
na ów Głos
prawdziwy. Do tego czasu oby
ś
cie nie zaznali spokoju, uciszenia, zadowolenia, ni
szcz
ęś
cia, wszystko inne jest bowiem nierzeczywiste, a On jest ideałem najwy
ż
szym,
istot
ą
najgł
ę
bsz
ą
zrozumienia.
Czy widzieli
ś
cie kiedy, jak ciche wody le
żą
c pod doskonale jasnym niebem, odbijaj
ą
w sobie cie
ń
najl
ż
ejszy, ka
ż
dego ptaka, lec
ą
cego nad toni
ą
i ka
ż
dy obłok niesiony
leciuchnym podmuchem wiatru? Oto nagle drobny owad dotyka fal i m
ą
ci ich gład
ź
spokojn
ą
, ju
ż
niknie obraz. Ten mały owad na powierzchni wód, kłóci cał
ą
pi
ę
kno
ść
ś
wiata, wreszcie znika i wtedy powraca znowu uspokojenie, cicho
ść
, doskonała
przejrzysto
ść
odbicia. Musicie strzepn
ąć
ten mały okruch, który gmatwa
rzeczywisto
ść
; nale
ż
y bez miłosierdzia zabi
ć
ten drobny twór. Jest nim wył
ą
czna
osobowo
ść
, wasze oddzielne "ja".
Dopóki mo
ż
ecie odbija
ć
w sobie Królestwo Szcz
ęś
cia z cał
ą
pewno
ś
ci
ą
, z cał
ą
wiedz
ą
,
ż
e odbicie to jest równie doskonałe jak samo Królestwo, dopóki cali jeste
ś
cie tym
tylko odbiciem - dopóty
ż
aden drobny owad,
ż
aden wiatr w
ę
drowny nie zdoła zm
ą
ci
ć
cichej toni waszego
ż
ycia; lecz wtedy tylko zdolni b
ę
dziecie odbija
ć
w sobie
pi
ę
kno
ść
Królestwa, je
ś
li zdołacie odnale
źć
swoje prawdziwe Ja i
ż
y
ć
ci
ą
gle w owym
Królestwie. Wtedy On stanie si
ę
waszym wieczystym towarzyszem. Wtedy nosi
ć
w sobie
b
ę
dziecie owo uspokojenie zupełne, daj
ą
ce niezmiern
ą
moc i pot
ę
g
ę
, albowiem
odnale
ź
li
ś
cie siebie i
ż
yjecie w
ś
ród tego, co nie
ś
miertelne, co wieczyste, co godne
posiadania. Chciałbym móc pchn
ąć
was ku czynowi, by
ś
cie musieli tworzy
ć
, marzy
ć
,
przeczuwa
ć
i
ż
y
ć
. Ale pchn
ąć
musicie sami siebie, musicie sami sobie da
ć
ostrog
ę
,
ostrze tej ostrogi poczujecie wtedy tylko, kiedy usłyszycie zew. Głos ów wzywa
ci
ą
gle, nieustannie, natarczywie; im pot
ęż
niejsze jego brzmienie, tym wi
ę
ksza
szlachetno
ść
poczyna
ń
waszych - tym wi
ę
ksza siła, tym mocniejsze pragnienie wej
ś
cia
do ogrodu zachwycenia, do Królestwa Szcz
ęś
liwo
ś
ci.
XII. WIECZYSTY TOWARZYSZ
Jak piorun, pełen pot
ę
gi, grozy i tajemnicy, tak jest zew Prawdy w duszy silnego
człowieka. I jako huk piorunu przerzucaj
ą
sobie szczyty górskie, jak szczyt ka
ż
dy
chwyta go i odbija dalej, tak i Głos Jego - Naszego władcy, prawodawcy, kierownika
i przyjaciela - brzmi w duszy człowieka d
ążą
cego w
ś
lady doskonałej Prawdy, Prawdy
przez siebie stworzonej. Jak szczyt pełen zwartej mocy, pot
ę
gi, godno
ś
ci i
majestatu, taki jest człowiek, który odnalazł siebie, stworzył ideał własny i
ruszył ku swemu celowi. Człowiek taki jest cenny i powinien by
ć
przewodnikiem innych
ludzi, powinien stwarza
ć
i odnawia
ć
siły tych, którzy s
ą
słabi, którzy pozostaj
ą
jeszcze w dolinach i na równinach, tam bowiem huk piorunu nie jest pot
ęż
ny jak po
ś
ród
szczytów, gdzie jeno silny człowiek radowa
ć
si
ę
nim zdoła w uroczystej a ogromnej
powadze. Człowiek za
ś
słaby, mieszkaniec równin nie odczuje wspaniałego pi
ę
kna
piorunowego głosu. Silny zosta
ć
winien przewodnikiem pełnym rado
ś
ci, dla niego
bowiem ów Głos pi
ę
kna i mocy oznacza koniec poszukiwa
ń
, pocz
ą
tek nowego
ż
ycia.
Niechaj człowiek silny b
ę
dzie równie radosny jak owe wierzchołki drzew, owe wiotkie
gał
ę
zie i drobne li
ś
cie, igraszki wichrów w
ę
drownych i ulubienic sło
ń
ca, które
ta
ń
cz
ą
zachwycone w
ś
wietliwo
ś
ci promieni, albowiem bliskie s
ą
niebios. Nie znaj
ą
walki, ani znu
ż
enia; pełne s
ą
sił
ż
ywotnych, a jednak poddaj
ą
si
ę
mi
ę
kko, nie znaj
ą
c
co opór. Nie wiedz
ą
c nic o korzeniach-
ż
ywicielach, wbitych mocno w gł
ą
b ziemi,
walcz
ą
cych i rosn
ą
cych nieustannie, a wstrz
ą
sanych niepokojem, czy wy
ż
ywi
ć
zdołaj
ą
owe zielone wysoko
ś
ci. Tak
ą
moc walki i tak
ą
pot
ę
g
ę
tworzenia daje Królestwo
Szcz
ęś
cia. Je
ś
li człowiek znajdzie w sobie wielk
ą
sił
ę
a zarazem ogromne wesele,
wielk
ą
waleczno
ść
a zarazem gł
ę
boki zachwyt nad
ż
yciem, moc rozrostu a zarazem
doskonał
ą
sko
ń
czono
ść
kształtu, człowiek ten poczuje, i
ż
nosi w sobie Wieczystego
Towarzysza i gdziekolwiek jest, gdziekolwiek oddycha, nie b
ę
dzie ju
ż
sam ani
opuszczony, ni nad przepa
ś
ci
ą
id
ą
cy, lecz kroczy rado
ś
nie prost
ą
drog
ą
, wiod
ą
c
ą
nieomylnie do Królestwa Szcz
ęś
cia. Przekona si
ę
wtedy, jak przekonało si
ę
ju
ż
tylu
Hindusów, miłuj
ą
cych Szri Kriszn
ę
, i
ż
On ukazał si
ę
im, albowiem pragn
ę
li Go za
towarzysza i hodowali w sercach niemilkn
ą
c
ą
za Nim t
ę
sknot
ę
. On był ich towarzyszem,
ich rado
ś
ci
ą
, ukojeniem i stawał si
ę
coraz inny, zale
ż
nie od stopnia ich własnego
rozwoju, od rozrostu ich umysłu i serca. Był tym, czym oni sami Go uczynili, czym
pragn
ę
li, aby stał si
ę
- Bogiem, lub zwykłym przyjacielem, wielkim w
ę
drownikiem
lub leniwym towarzyszem, wielkim twórc
ą
lub słabym burzycielem. Kształt jego
zewn
ę
trzny zale
ż
ał od kształtu ich t
ę
sknoty, od ich serc, które cierpiały i znalazły
nowy oddech
ż
ycia.
Tak samo jest z ka
ż
dym z nas, którzy szukamy Jego, wcielenia Królestwa
Szcz
ęś
liwo
ś
ci. Ukazuje nam si
ę
takim, jakim Go ujrze
ć
pragniemy. Jest, jacy sami
jeste
ś
my. Jest - w jaki kształt go wrze
ź
bimy. Dlatego te
ż
, dopóki trwa t
ę
sknota,
dopóty trwa pragnienie pozostawania z Nim, poj
ę
cia Go, radowania si
ę
z Nim - jest
rzecz
ą
oboj
ę
tn
ą
, jaki b
ę
dzie nasz stopie
ń
rozwoju. Oto jedyna
ż
yciodajna prawda
ż
ycia. Albowiem On jest wcieleniem wszystkiego i dopóki rozumiemy w sercu naszym
tre
ść
tej Prawdy w całej jej prostocie, przebywamy z Nim Wiekui
ś
cie. Na pocz
ą
tku
jednak zaistnie
ć
musi pragnienie, przeogromna t
ę
sknota, nat
ęż
one rozpłomienienie,
as znajdziemy wreszcie ów ogród, w którym stwarza
ć
b
ę
dziemy mogli wizerunek Jego,
który jest wiekuisty. Kilka miesi
ę
cy temu szukałem Go powsz
ą
d, we wszystkich
rzeczach i pragn
ą
łem nieustannie widzie
ć
wszystkie rzeczy poprzez Niego. Chciałem,
by oczy moje stały si
ę
oczyma Jego i ujrzały wszystko małe czy du
ż
e, martwe czy
ż
ywe poprzez Niego. Pragnienie to było coraz gor
ę
tsze, a
ż
wreszcie stało si
ę
moim
oddechem i jak tylu dawnych Hindusów, jak tylu mistyków rozproszonych po
ś
wiecie,
którzy szczerze t
ę
sknili do Prawdy, szukali, cierpieli i wreszcie odnale
ź
li Jego
- tak i ja znalazłem Go wreszcie. I odt
ą
d
ż
yłem ju
ż
w ogrodzie niezliczonych ró
ż
,
w ogrodzie nieprzebranych woni, w zachwyceniu, wdycham to upojne powietrze, to
powietrze jedyne, które daje mi wzrasta
ć
, poi mnie sił
ą
, daje
ż
ywotno
ść
memu
umysłowi, sercu, całej istocie. Posiadaj
ą
c ow
ą
sił
ę
musz
ę
jej udziela
ć
, nie mog
ę
zatrzyma
ć
dla siebie.
Przed kilku dniami wyszedłem na przechadzk
ę
, id
ą
c, czułem
ż
e id
ę
z Nim, z moim
Wieczystym Towarzyszem. Szedłem czas jaki
ś
, poczym usiadłem pod drzewem, my
ś
l
ą
c
tylko o tej rzeczy jedynej; spojrzałem i oto pojawił si
ę
przede mn
ą
, oto siedział
przede mn
ą
; wtedy ujrzałem jak ubóstwia Go natura. Wielbiły Go drzewa i
ź
d
ź
bła traw
i lekki wietrzyk. W miar
ę
jakem patrzył, w miar
ę
jak dusza moja nabierała sił w
ekstazie, dreszcz mnie przebiegał i poj
ą
łem,
ż
em jest jako On, nie istniała ró
ż
nica,
stanowiłem ju
ż
cz
ą
stk
ę
Jego; nie mogłem odró
ż
ni
ć
odr
ę
bnej osobowo
ś
ci; nie mogłem
oddzieli
ć
siebie od wiekuistego. I kiedym oddychał tam samem co On powietrzem,
poj
ą
łem, co znaczy
ż
y
ć
w Królestwie Szcz
ęś
cia, igra
ć
w ogrodzie zachwycenia;
poj
ą
łem, co znaczy spogl
ą
da
ć
na kwiaty i na obcych przechodniów, id
ą
cych drog
ą
.
Wszystko stało si
ę
cz
ą
stk
ą
Jego, albowiem wszyscy szukaj
ą
cy, cierpi
ą
cy i szcz
ęś
liwi
s
ą
na wieki Jego własno
ś
ci
ą
. I b
ę
d
ą
c w nim - zrozumiałem. Dlatego te
ż
wszyscy spo
ś
ród
nas, którzy czuj
ą
pot
ęż
n
ą
t
ę
sknot
ę
za Prawd
ą
, musz
ą
zrozumie
ć
, i
ż
bez Niego, który
jest Wcieleniem Prawdy - nic nie pojm
ą
i nie potrafi
ą
zwyci
ęż
y
ć
wył
ą
cznej
osobowo
ś
ci; musimy zamkn
ąć
Jego w po
ś
ród Istoty naszej i wtedy promieniowa
ć
, niby
iskry tryskaj
ą
ce z ogniska. Kiedym si
ę
znajdował w stanie owego zachwytu - nic w
tym nie ma dziwnego, ani nienormalnego, ani te
ż
nadnaturalnego - kiedym trwał,
powiadam w owej wzniosłej ekstazie, przekonałem si
ę
, i
ż
nie istniej
ą
ż
adne
przegrody pomi
ę
dzy mn
ą
, a Królestwem Szcz
ęś
cia; zerwałem wszystkie zasłony,
kryj
ą
ce miejsce
ś
wi
ę
te
ś
wi
ę
tych; wkroczyłem do ogrodu i odrzuciłem precz wszystko,
co kryje wizerunek doskonało
ś
ci.
I je
ś
li zechcecie i
ść
ze mn
ą
, pami
ę
taj
ą
c, i
ż
i
ść
nie nale
ż
y
ś
lepo, tedy id
ź
my razem
i sta
ń
my si
ę
towarzyszami. Poka
żę
wam jasn
ą
wizj
ę
ogrodu zachwycenia, poka
żę
wam
Królestwo Szcz
ęś
cia, dziedzin
ę
wieczno
ś
ci, przybytek, gdzie istnieje
ś
wi
ę
te
ś
wi
ę
tych. Lecz posiada
ć
musicie oczy widz
ą
ce, mózg dobrze wy
ć
wiczony, subtelny i
zdolny do szerokich os
ą
dów; musicie mie
ć
serce pełne owej ogromnej miło
ś
ci, miło
ś
ci
bezosobowej, miło
ś
ci, która nie zna przygód, wyró
ż
nie
ń
ani przes
ą
dów. Posiada
ć
musicie sił
ę
do pracy, zdolno
ść
st
ą
pania po upalnych równinach i pi
ę
cia si
ę
na
chłodne szczyty; mie
ć
musicie dusz
ę
nie l
ę
kaj
ą
c
ą
si
ę
pokus, pozna
ć
liczne trwogi,
nie zazna
ć
zadowolenia z siebie, a ponad wszystkim winni
ś
cie mie
ć
ow
ą
wielko
ść
,
która pochodzi z bogatego do
ś
wiadczenia, by móc oceni
ć
pi
ę
kno
ż
ycia w ogrodzie
zachwytu. Je
ś
li w
ś
lad za mn
ą
do ogrodu tego pójdziecie i poszukacie tam Prawdy,
znajdziecie Prawd
ę
najprostsz
ą
, najczystsz
ą
, nektar bogów najbardziej szlachetny
i słodki. Jest to Prawda jedyna, jedyny ołtarz do modlitwy. I oto zako
ń
czenie.
Prawda najprostsza mo
ż
e zosta
ć
osi
ą
gni
ę
ta tylko drog
ą
bogatych do
ś
wiadcze
ń
,
przyj
ść
mo
ż
e tylko przez ekstaz
ę
miło
ś
ci, przez olbrzymie po
ś
wi
ę
cenie; znajdziecie
w niej schron w czas upału i burzy, w czas walk, trosk i bólów. Raz znalazłszy,
nie odczujecie ju
ż
w
ą
tpliwo
ś
ci ani nawet waha
ń
, albowiem wtedy jeste
ś
cie władc
ą
,
ideałem tysi
ę
cy, pomocnikiem licznych rzesz, jeste
ś
cie drogowskazem dla tych,
którzy krocz
ą
na o
ś
lep i nie widz
ą
i walcz
ą
w ciemno
ś
ci.
Odk
ą
d i
ść
mo
ż
emy razem po
ś
cie
ż
ce wiekuistego pokoju, prowadz
ą
cej do Królestwa
Szcz
ęś
cia, nie istnieje ju
ż
rozł
ą
ka ni osamotnienie, ni w
ą
tpliwo
ść
osi
ą
gni
ę
cia -
tego osi
ą
gni
ę
cia, które jest doskonało
ś
ci
ą
i
ś
wiatłem; wtedy bowiem jeste
ś
cie sami
wcieleniem tego wszystkiego, czego szukacie. I kiedy kroczycie po owej drodze,
sycicie si
ę
weselem wieczystego ogrodu i kryjecie przed sło
ń
cem w cienisto
ś
ci
drzew, wtedy
ś
my wszyscy przyjaciółmi i wieczystymi towarzyszami, wtedy wszyscy
tworzymy w obliczu Jego, który jest
ś
wi
ę
tym
ś
wi
ę
tych. I kiedy wreszcie
zakosztujecie tego nektaru
ż
ycia, zachowa on wam wieczn
ą
młodo
ść
, chocia
ż
zaznacie
bogatych do
ś
wiadcze
ń
, wylejecie niemało łez, wycierpicie wiele, istnie
ć
w was nie
przestanie bij
ą
ce perliste
ź
ródło, które da wam wieczn
ą
pełni
ę
, młodo
ść
i rado
ść
,
jako gwiazd
ę
wspaniał
ą
po
ś
ród ciemnej nocy, albowiem znacie ju
ż
wszystko i
unicestwione w was zostało wył
ą
czne "ja", ów burzyciel Prawdy, ów Prawdy
odmieniacz. Tak wi
ę
c, je
ś
li chcecie i
ść
za mn
ą
- musicie wszyscy ruszy
ć
ku owym
wrotom, które dziel
ą
od ogrodu wieczno
ś
ci, odnajdziecie tam liczne klucze. Ka
ż
dy
mo
ż
e wzi
ąć
klucz i wej
ść
. Musicie jednak pozna
ć
ow
ą
niezmiern
ą
rozkosz zanim
wejdziecie do Królestwa Szcz
ęś
cia; wtedy pojmiecie,
ż
e
ś
cie władc
ą
i
ż
e zatrzymało
si
ę
dla was koło narodzin i zgonów. Wtedy odnajdziecie wieczysty schron, wieczn
ą
Prawd
ę
, utracicie wył
ą
czne swoje "ja" i stwarza
ć
b
ę
dziecie nowe
ś
wiaty, nowe
królestwa, nowe schronienia dla bli
ź
nich.