1
Krzysztof Mudyń
O SPOSOBACH ISTNIENIA "RZECZYWISTOŚCI"
W ODMIENNYCH STANACH ŚWIADOMOŚCI
1
1. WSTĘP
W ślad za ilością i radykalnością zmian obserwowanych w bezpośrednim
otoczeniu człowieka zmienia się również sposób myślenia o rzeczywistości w ogóle i
naszych z nią relacjach. Coraz rzadziej mówi się o odkrywaniu rzeczywistości a
coraz częściej o jej współtworzeniu lub „konstruowaniu”
2
a nawet o kreowaniu
"rzeczywistości wirtualnych".
Za sprawą idei konstruktywistycznych rzeczywistość ciągle traci na obiektywności,
solidności i jednoznaczności. Staje się ona czymś coraz bardziej problematycznym i
zależnym od konstrukcyjno-kreatywnej aktywności podmiotu, zwanego często (acz
niesłusznie) "obserwatorem". Nic więc dziwnego, że znaczenie rzeczywistości
zmienia się stosownie do właściwości "obserwatora", który nota bene coraz bardziej
staje się normalnym uczestnikiem poznawanych przez siebie systemów i raczej ich
interpretatorem niż obserwatorem. Z kolei, w związku z badaniami nad tzw.
"zmienionymi stanami świadomości" coraz trudniej nie zauważyć, że sposób
interpretowania i doświadczania rzeczywistości zależny jest nie tylko od względnie
stałych właściwości "obserwatora", lecz także od aktualnego nastawienia jego
świadomości.
Celem tego eseju jest poszukiwanie relacji między sposobem ujmowania
rzeczywistości a "nastawieniem świadomości" lub - jeśli ktoś woli - różnymi stanami
świadomości. Jest to próba wzajemnego zrelatywizowania tych dwóch - zdawałoby
się - bardzo odmiennych pojęć, tj. "rzeczywistości" i "świadomości". Zważywszy, że
tak sformułowany cel może się okazać nazbyt ambitny, moim skromniejszym
1
Rozdział [w:] K. Mudyń, Zdarza się, że myślimy, PSB, Kraków, 1997.
2
H. von Foerster, On Constructing of Reality, [w:] P. Watzlawick (red.), The lnvented Reality, W.W. Norton &
Company, New York 1984, s. 41-61; E. von Glasersfeld, An lntroduction to Radical Constructivism, [w:] P.
Watzlawick, op. cit., s. 17-40; Tenże, Poznanie jako samoregulacja. Etapy konstrukcji" innych i
"rzeczywistości", [w:] W. Gasparski, D. Miller (red.), Projektowanie i systemy, t. IX, Ossolineum, Warszawa-
Wrocław 1987, s. 93-100; G.A. Kelly, The Psychology of Personal Constructs, Norton, New York 1955; Tenże,
The Psychology of the Unknown, [w:] D. Bannister (red.), New Perspectives in Personal Construct Theory,
Academic Press, London 1977, s. 1-19; P. Watzlawick, F. Kreuzer, Die Unsicherheit unserer Wirklichkeit. Ein
Gespraech ueber den Konstruktivismus, Muenchen 1988; W.J Lyddon, J.T. McLaughlin, Constructivist
Psychology: A Heuristic Framework, "The Journal of Mind and Behavior", 1 (18): 1992, s. 89-108.
2
zamiarem pozostanie zrekonstruowanie niektórych znaczeń "rzeczywistości" w
maksymal
nie odmiennych kontekstach ich użycia.
Problem rzeczywistości w dużym stopniu pozwala się sprowadzić do dwóch
zasadniczych pytań: 1) co to znaczy "być czymś rzeczywistym", w odróżnieniu od
"bycia nierzeczywistym" oraz 2) czym jest Rzeczywistość jako całość?
Obydwa te pytania, mimo ich abstrakcyjności i niezależnie od teoretycznej
ważkości możliwych odpowiedzi, prowadzą też do odmiennych i jak najbardziej
praktycznych konsekwencji. Należy tu podkreślić, że podobnie jak mówienie prozą
nie jest przyw
ilejem pisarzy, tak i konceptualizacja rzeczywistości dokonywana na
wyższym poziomie abstrakcji nie jest domeną specjalnego gatunku filozofów
zwanych ontologami.
Problem rzeczywistości, jak każdy "problem istotny", ma charakter
transdyscyplinarny. Je
śli pytamy "Czym rzeczywistość jest naprawdę?" i oczekujemy
tylko jednej "prawdziwej odpowiedzi" - pytanie ma charakter filozoficzny lub
teologiczny. Jeśli jednak zapytamy trochę inaczej: "Co jest rzeczywiste dla systemu
X?" - pytanie nabiera charakteru psychologicznego, socjologicznego lub
biologicznego. W dużym stopniu i coraz częściej staje się też pytaniem
empirycznym
1
. Dla psychologa lub socjologa, uwzględniającego "współczynnik
humanistyczny" ludzkich wytworów, wszelkie koncepcje teoretyczne (w tym również
wszelkie ontologie oraz najnowsze "odkrycia" współczesnej fizyki) są przede
wszystkim wyrazem świadomości i osobowości ich autorów.
Z kolei, gdy odmienność akceptowanych koncepcji rzeczywistości prowadzi do
konfliktów interpersonalnych lub grupowych, czego najbardziej drastycznym
przykładem bywają wojny o podłożu religijnym, wizja rzeczywistości staje się
problemem bardzo praktycznym.
Oprócz językowo wyartykułowanych, intersubiektywnie dostępnych konstrukcji
pojęciowych, należy pamiętać też o "ukrytych koncepcjach rzeczywistości", które
wyrażają się w sposób pośredni w postaci dokonywanych wyborów, w antycypacji
przyszłych zdarzeń lub konsekwencji własnych działań. Istotne jest to, że "ukryte
koncepcje rzeczywistości" są równie trudno dostępne dla zewnętrznego obserwatora,
co i dla świadomości nominalnego jej posiadacza. Wiele wskazuje na to, że w
różnych sytuacjach, zależnie od kontekstu i celu działania, tj. zależnie od aktualnego
"nastawienia świadomości", preferujemy bardzo odmienne "orientacje ontologiczne",
najczęściej o tym nie wiedząc
2
.
2. ETYMOLOGICZNA NIEOCZYWISTOŚĆ POJĘCIA RZECZYWISTOŚCI
Gdy nagle i nieoczekiwanie zostajemy postawieni wobec niecodziennego pytania
"Co to jest rzeczywistość?", naszą pierwszą reakcją jest uruchomienie repertuaru
codziennych nawyków związanych z konkretnymi przedmiotami. Na początek
1
Por. A. Kokoszka, Occurence of altered states of consciousness: An overview, "Imagination, Cognition and
Personality", 12: 1992-1993, s. 89-96.
2
K. Mudyń, Między świadomością rzeczywistości a rzeczywistością świadomości, "Gestalt" 11: 1993, s. 34-28.
3
mianujemy więc rzeczywistość przedmiotem poznania, a następnie postępujemy
podobnie jak z innymi konkretnymi przedmiotami, tj. ustawiamy ją naprzeciw siebie
(ewentualn
ie też prosimy o pozostanie w bezruchu), by móc się jej uważniej
przyjrzeć. Podczas takiej obserwacji możemy dojść do wniosku, iż rzeczywistość to
przede wszystkim różne konkretne rzeczy, takie jak domy, drzewa, ludzie i
samochody. Być może zgodzilibyśmy się, acz niechętnie, że w skład rzeczywistości
wchodzą też jakieś drobne, lecz kłopotliwe, bo trudne do nazwania imponderabilia,
od których w sytuacjach codziennych możemy jednak bezpiecznie abstrahować.
Dopóki bowiem pozostajemy na gruncie "zwyczajnej ontologii", preferowanej w
zwyczajnych okolicznościach dnia powszedniego, "rzeczywisty" najczęściej znaczy
tyle, co "sensorycznie oczywisty". I jak długo pozostajemy w tym stanie
pragmatycznie i zwyczajnie nastawionej świadomości, nie sposób się uwolnić od
ocz
ywistości przekonania, iż parafrazując - "rzeczywistość jaka jest, każdy widzi".
Jak bowiem podkreśla LeShan
3
, każda wizja rzeczywistości, dopóki w niej tkwimy,
aspiruje do bycia jedyną prawdziwą rzeczywistością.
Dociekania autora będą się jednak koncentrować wokół tej mniej oczywistej
"reszty rzeczywistości".
Mogłoby się wydawać, że przynajmniej etymologia samego słowa "rzeczywistość"
potwierdzi tę naturalną, uprzednio zasygnalizowaną intuicję, by "rzeczywistość"
wywodzić od konkretnych rzeczy. Jednakże Słownik etymologiczny języka polskiego
A. Bruecknera
1
stwierdza jednoznacznie, iż w języku staropolskim rzecz znaczyła
tyle, co 'mowa' lub 'słowo'. Stąd też wciąż obecne w naszym języku takie słowa, jak
"rzec" lub "rzeczony". A zatem -
sugerując się etymologią języka polskiego - można
by dojść do wniosku (który jak najbardziej pozwala się bronić), iż "r z e c z y w i s t e
j e s t t o, o c z y m s i ę m ó w i". To, czego istnienie potwierdza niejako
obecność osobnego słowa w naszym języku oraz zgodne reakcje uczestników danej
kultury w sytuacjach komunikacyjnych.
2
W języku niemieckim "rzeczywistość" (Wirklichkeit) również nie wykazuje
etymologicznego lub semantycznego pokrewieństwa z rzeczami (eine Sache, ein
Ding
). Natomiast okazuje się być blisko spokrewniona ze słowem "skutek" (eine
Wirkung) oraz z czasownikiem wirken
('działać', 'skutkować', ‘oddziaływać'). A zatem,
sugerując się semantyczną strukturą języka niemieckiego, można .by dojść do
niemniej racjonalnego wniosku, iż „r z e c z y w i s t e j e s t t o, c o n a n a s o d-
z i a ł u j e".
Wydaje się, że najwyraźniejszy związek ”rzeczywistości” z "rzeczami" ujawnia się
w łacinie. Kopaliński
3
wywodzi realizm z późno łacińskiego realis ('rzeczywisty’,
‘prawdziwy'), a ten ostatni od res ('rzecz', 'fakt'). W tym kontekście nasuwa się
uwaga, że nie tylko etymologicznie, lecz również współcześnie "rzeczywisty" znaczy
tyle, co „prawdziwy” i odwrotnie. Daleko idąca równoważność funkcjonalna tych
3
L. LeShan, Alternate Realities. The Search for Full Human Being, BaIlantine Books, New York 1977.
1
A. Brueckner, Słownik etymologiczny języka polskiego, Warszawa 1993, s. 475.
2
Por. P.L. Berger, T. Luckmann, Społeczne tworzenie rzeczywistości. Warszawa 1983.
3
Kopaliński, Słownik wyrazów obcych i zwrotów obcojęzycznych, wyd. VI, Warszawa 1970, s. 637.
4
dwóch określeń sprawia, iż niemal w każdym kontekście jedno z nich możemy
zastąpić drugim, nie zmieniając sensu określonego zdania.
Okoliczność ta prowadzi nas do konkluzji, ze kryteria, którymi się posługujemy
próbując odróżnić "to, co rzeczywiste" od tego, co "nierzeczywiste” w dużym stopniu
pokrywają się z kryteriami prawdy. Należy sądzić, że i trudności, jakie pojawiają się
przy formułowaniu kryteriów rzeczywistości (a zwłaszcza przy próbach zastosowania
ich w konkretnych okolicznościach) okażą się analogiczne, jak w przypadku
decydowania o prawdziwości. Tak w jednym, jak i w drugim przypadku najbardziej
przekonującym a zarazem zwodniczym arbitrem okazuje się postulowane przez
Kartezjusza kryterium oczywistości. Dlatego tez w wielu sytuacjach zachowujemy się
niczym sam Kartezjus
z (będący symbolem nowożytnego racjonalizmu) i uznajemy, iż
"rzeczywiste jest to, co widzę jasno i wyraźnie".
5
3. BEZPOŚREDNIE I POŚREDNIE KRYTERIA "BYCIA RZECZYWISTYM"
W wielu sytuacjach dnia powszedniego przy odróżnianiu tego, co rzeczywiste
(praw
dziwe), od tego, co nierzeczywiste, chętnie odwołujemy się do "świadectwa
zmysłów", czyli do kryterium, które można by określić mianem sensorycznej
oczywistości. Chętnie uznajemy, że rzeczywiste jest to, co (wydaje się) oczywiste. A
oczywiste jest to, czeg
o doświadczamy "jasno i wyraźnie". Jednak w wielu sytuacjach
zachowujemy się znacznie mniej metodycznie niż autor Medytacji i do kryterium
sensorycznej oczywistości odwołujemy się dopiero w przypadku pojawienia się
poważnych
wątpliwości,
tj.
wówczas,
gdy
mimo
różnych
zabiegów
reinterpretacyjnych nie uda się uniknąć dysonansu poznawczego. Dopiero wówczas
zaczynamy postępować zgodnie z dewizą metodycznego sceptycyzmu - "uwierzę,
jak zobaczę". Dopóki jednak wystarczająco mocno w coś wierzymy, czyli "po prostu
wiemy", a raczej "wierzymy, że wiemy" (że coś jest lub nie jest rzeczywiste), nie
odczuwamy potrzeby, by odwoływać się do jakiegokolwiek dodatkowego kryterium.
Można powiedzieć, że w standardowych sytuacjach, które w sposób bezkonfliktowy
uruchamiają nasze nawyki interpretacyjne, zadowalamy się oczywistością
interpretacyjną
1
.
Niestety, również i to kryterium ma swoje ograniczenia i słabe punkty. Nie
wszystko daje się dotknąć i zobaczyć. Co więcej, niekiedy widzimy "jasno i wyraźnie"
także "oczyma wyobraźni". Stąd też za nierzeczywiste uznajemy to, czego "nijak nie
potrafimy sobie wyobrazić". Za bardziej rzeczywiste natomiast uznajemy to, co
potrafimy sobie jakoś wyobrazić, a całkiem rzeczywiste często staje się to, co
uporczywie podsuwa nam sama wyobra
źnia.
Kłopot w tym, że niełatwo jest odróżnić to, co widzimy, od tego, co sobie
wyobrażamy. Co więcej, jak dawno temu zauważył J. Locke
2
, możemy ujmować
wyraźnie nie tylko idee rzeczy zewnętrznych, lecz także czynności własnego umysłu,
które "dają nam idee równie wyraźne, jak te, które nam dają ciała działające na
nasze zmysły". Używając bardziej współczesnego języka rzec by można, że i s t o t
n ą c e c h ą ś w i a d o m o ś c i j e s t j e j i n t e n c j o n a l n o ś ć, czyli
ukierunkowanie
3
. W tym kontekście oznacza to, że "wektor" aktualnego stanu
świadomości może być skierowany nie tylko na świat zewnętrzny, ale również na
wcześniej zapisane treści samej świadomości. I w tym momencie wchodzimy w
niebezpieczną strefę paradoksu samoodniesienia, co nie powinno nas dziwić ani
zniechęcać. Samoodniesienia świadomości (w sensie uświadamiania tego, co już
jest obecne w świadomości) mają bowiem charakter częściowy i w takiej wersji są jak
najbardziej możliwe
4
. Zauważmy przy okazji, że i wówczas, gdy "wektor
świadomości" skierowany jest na świat zewnętrzny, również mamy do czynienia z
1
W pewnym sensie rzeczywistość wręcz chroni się przed naszą ciekawością stwarzając złudne poczucie
oczywistości.
2
J. Locke, Rozważania dotyczące rozumu ludzkiego, t. l, Warszawa, 1955, s. 24.
3
Jest to sposób rozumienia intencjonalności zgodny z klasyczną propozycją F. Brentany z 1874 r.
4
Por. L. Loefgren, On the Partiality of Self-Reference, [w:] F. Heylighen, E. Rossel, F. Demeyre (red.), Self-
Steering and Cognition in Complex Systems, Gordon and Breach Science Publishers, Amsterdam 1990.
6
odniesieniem częściowym, gdyż ujmowany jest tylko pewien aspekt świata
zewnętrznego.
Nawet wówczas, gdy nie mamy wątpliwości, że aktualna treść naszej
świadomości jest efektem aktualnego spostrzegania, niezwykle trudno jest oddzielić
to, co już wiemy, od tego, co tylko "widzimy". Każda bowiem percepcja jest
równocześnie mniej lub bardziej niekontrolowaną projekcją już posiadanych treści (i
kategorii pojęciowych) na świat zewnętrzny.
Jak zauważa A. Kępiński, marzenia senne (dopóki śnimy) są dla nas nie mniej
oczywiste od tego, co spostrzegamy na jawie. "Wątpliwości rodzą się na granicy obu
stanów - snu i czuwania - i na granicy obu światów: wewnętrznego, własnego i
zewnętrznego, wspólnego innym"
5
. Wtedy też, niejako w fazie "nie ustalonych
stanów świadomości" ulega zachwianiu poczucie rzeczywistości. W takich chwilach u
poetów i mistyków rodzi się podejrzenie, iż - być może - "życie jest snem wariata,
śnionym nieprzytomnie", a może nawet my sami jesteśmy tylko "snem motyla".
Dotychczasowe poszukiwania prowadzą nas do konkluzji, że ani sama obecność
wyraźnych, niesprzecznych treści w polu świadomości, ani też towarzyszące temu
subiektywne poczucie rzeczywistości nie stanowią pewnego kryterium, iż gdzieś na
zewnątrz, poza granicami świadomości istnieje określony desygnat.
Osobną kwestią, do której jeszcze wrócimy, jest pytanie: czy "to, co rzeczywiste",
musimy koniecznie lokalizować poza świadomością? Innymi słowy: jeśli coś istnieje
w obrębie czyjejś świadomości, czy nie jest to wystarczającym powodem, by
przyznać temu status czegoś rzeczywistego? A może kategorię "bycia rzeczywistym"
należałoby uznać za zmienną modalną, za coś stopniowalnego, a w dalszej
kol
ejności określić różne stopnie bycia rzeczywistym i zaproponować odpowiednią
skalę.
Póki co, rozważmy jednak inną klasę sytuacji, taką mianowicie, kiedy do
konkluzji, że coś "rzeczywiście istnieje" dochodzimy w sposób pośredni, tj. na
podstawie sensoryczn
ie uchwytnych konsekwencji (śladów) działania czegoś, co w
normalnych warunkach nie jest widoczne, a mówiąc ściślej - nie jest uchwytne za
pomocą żadnego z posiadanych receptorów. Z taką klasą sytuacji w życiu
codziennym spotykamy się od czasu do czasu, natomiast w kontekście
zaawansowanych dyscyplin naukowych -
niemal wyłącznie. To właśnie wybitnemu
fizykowi, M. Planckowi przypisuje się stwierdzenie, iż "r z e c z y w i s t e j e s t t o,
c o p o z w a l a
s i ę m i e r z y ć". We współczesnej fizyce, podobnie jak w innych
zaawansowanych naukach przyrodniczych,
dokonywanie pomiaru zakłada obecność
wyrafinowanych
urządzeń
pomiarowych,
kompensujących
słabość
lub
"ni
ekompletność" naszych zmysłów. W tym kontekście warto też zauważyć, że tzw.
cząstek elementarnych nie można .zaobserwować w normalnym sensie tego słowa.
Nie da s
ię ich zobaczyć. Można jedynie wnioskować o ich istnieniu dzięki rejestracji
śladów ich domniemanej obecności w specjalnie zaaranżowanych warunkach, przy
5
A. Kępiński, Schizofrenia, Warszawa 1972, s. 107.
7
użyciu wyrafinowanych procedur i równie skomplikowanych przyrządów
pomiarowych.
Jako ludzie nie dysponujemy też żadnym naturalnym receptorem, który
pozwalałby nam rejestrować natężenie promieniowania radioaktywnego. O jego
"rzeczywistym istni
eniu" możemy się przekonać dopiero obserwując zachowanie
licznika Geigera-Mullera lub - ewentualnie
– wnioskować o jego istnieniu obserwując
u kogoś fizjologiczne skutki choroby (popromiennej). Gdyby nie wynaleziono radia
oraz
telewizji,
równie
trudno
byłoby
nam
wierzyć
w
istnienie
fal
elektromagnety
cznych o częstotliwościach wykraczających poza możliwości naszych
receptorów.
Wbrew pozorom, z zupełnie analogiczną sytuacją będziemy mieli do czynienia
wówczas, gdy w miejsce fal elektromagnetycznych podstawimy czyjąś (ale nie
w
łasną) świadomość. Świadomości drugiego człowieka również nie można
zobaczyć, ale można ją wywnioskować. I ilekroć nasz rozmówca zachowuje się w
sposób inteligentny l komunikatywny, nie wahamy się przed uznaniem jego
świadomości za coś rzeczywistego
3
.
Ostatnie rozważania prowadzą nas do wniosku, ze we współczesnej nauce
kryterium uznawania. czeg
oś za rzeczywiste jest - w pewnym sensie - bardziej
liberalne (gdy
ż bardziej pośrednie) niż to, jakim posługujemy się zwykle w sytuacjach
codziennych. Kryterium to koresponduje zresztą z biblijną zasadą: "po czynach ich
poznacie". W przypadku nauk przyrodniczych akcent został nieco przesunięty
z samych "czynów" lub "zachowań" (jak powiedziałby behawiorysta) na uchwytne
(i mierzalne) za pomocą sztucznych receptorów skutki (ślady) zachowań. Znaczy to,
że jeśli uda się znaleźć lub zaaranżować przynajmniej jedną powtarzalną sytuację,
w której "to, co niewidzialne" zechce zostawiać "widzialne skutki" (korespondujące
z naszymi oczekiwaniami), przyznajemy temu status czegoś rzeczywistego.
Zauważmy, że dowolne "fakty świadomości" również spełniają ten postulat.
Dla każdego z nich można bowiem (przynajmniej teoretycznie) wskazać lub
zaprojektować taką sytuację, w której "niewidzialny" dla zewnętrznego obserwatora
"fakt świadomości" zamanifestuje się w postaci obserwowalnych, tj. fizycznych bądź
fizjologicznych skutków.
4. KOMPLEMENTARNOŚĆ DWÓCH TRADYCJI W UJMOWANIU RELACJI
ŚWIADOMOŚĆ RZECZYWISTOŚĆ
W
kontekście
rozważań
ontologicznych
świadomość
zazwyczaj
przeciwstawiana jest rzeczywistości lub wręcz ignorowana. Pełni ona funkcję
malarza, o którym się zapomina, kiedy analizuje się i komentuje sam obraz. Gdy
1
Dennet proponuje w takich sytuacjach posługiwać się terminem "system intencjonalny" oraz mówić o
"intencjonalnych przewidywaniach przy interpretacji zachowań takich systemów. Systemem intencjonalnym w
Jego rozumieniu me musi być człowiek, może nim być komputer, z którym gramy w szachy... (por. D.C.
Dennet, International Systems, [w:] Brainstorms. Philosophical Essays on Mind and Psychology, Harvester
Press, Bnghton 1981, s. 3-22.
8
interpretuje się rzeczywistość, świadomość komentatorów traktowana jest najczęściej
jako oczywisty, lecz nieistotny (i poniekąd nierzeczywisty) suplement do
rzeczywistości. Zasadność tego sposobu myślenia chciałbym teraz nieco podważyć.
Generalnie biorąc można wyróżnić dwie skrajnie przeciwstawne tradycje w
ujmowaniu relacji świadomość - rzeczywistość:
1. świadomość jako ekran (lub zwierciadło) rzeczywistości,
2. rzeczywistość jako projekcja i eksternalizacja świadomości.
B
ardziej rozpowszechniony wydaje się schemat pierwszy, natomiast bardziej
interesujący (bo mniej oczywisty) schemat drugi. Błędem byłoby się upierać, że tylko
jeden z nich jest trafny, przydatny lub racjonalnie uzasadniony. W przypadku
akceptacji tylko jednej, pojedynczej opcji Jeste
śmy skazani na błąd perspektywy,
który można zneutralizować jedynie wieloperspektywicznością ujęć
4
. Krótko mówiąc:
je
śli patrzymy na mieszkanie od strony pieca, to widzimy wyraźnie okno lecz o
istnieniu pieca możemy co najwyżej pamiętać; i odwrotnie - gdy patrzymy od strony
okna, widzimy wprawdzie piec, lecz samo okno znika nam z pola widzenia.
Pogląd, iż „byt określa świadomość" a świadomość jedynie dobrze
(obiektywnie) lub
źle "odzwierciedla I "reprezentuje" zewnętrzną wobec niej
rzeczywistość
5
, należy do pierwszej z wymienionych tradycji.
Z kolei przekonanie, że to właśnie nasza świadomość. powołuje do życia
naszą rzeczywistość, którą następnie (niejako przez roztargnienie) traktujemy jako od
nas niezale
żną i dla wszystkich jednakową, należy do drugiej tradycji. W tym duchu
utrzymana jest na przykład argumentacja O. Wilde'a, kiedy broni on - na pozór
bardzo przewrotnej -
tezy, że to natura właśnie naśladuje sztukę, a nie odwrotnie.
Powiada on:
„Natura nie jest pra-matką, która nas zrodziła, lecz naszym produktem.
Nasz to mózg powołuje ją do życia. Rzeczy istnieją, ponieważ my je widzimy, a co
widzimy
i jak widzimy, zależy od sztuki, której wpływowi ulegamy”
6
.
I dalej twierdzi on, że „Życie staje przed sztuką ze zwierciadłem i kopiuje niezwykły
jakiś typ, stworzony przez malarza lub rzeźbiarza, albo też czynem urzeczywistnia
marzenia poety. (
…) Młodzi ludzie popełniali samobójstwa, ponieważ Rolla był
samobójcą, odbierali sobie życie, ponieważ Werter to uczynił”.
7
Należy podkreślić, że niezależnie od stanowiska Wilde' a oraz przydatności tej
perspektywy w kontekście rozważań z zakresu estetyki lub etyki, perspektywa ta raz
po raz dowodzi swej praktycznej użyteczności na terenie nauk społecznych z
psychoterapią włącznie. Okazuje się bowiem, że nie tylko chętnie przypisujemy
zewnętrznej rzeczywistości kategorie etyczne i estetyczne. Równie łatwo
przypisujemy też innym ludziom (na zasadzie mimowolnej projekcji) własne
problemy.
„Problemy” pojawiające się na styku system otoczenie łatwo ulegają
przesunięciu i bywają lokalizowane po prostu w otoczeniu. Na podobnej zasadzie
niektórych ludzi mianujemy ekspertami, by następnie w dobrej wierze móc
4
Por. H.A. Koncepcja wielorakiej perspektywy, [w:] W. Gacparski, D. Miller (red.) op. cit., s. 39-72.
5
Por. S.L. Rubinsztejn, Byt i świadomość, Warszawa, !961.
6
O. Wilde, Zanik kłamstwa, [w:] Dialogi w sztuce, Warszawa, 1923, s. 38
7
Ibid. s. 38
9
przypisywać im odpowiedzialność (także) za własne decyzje
8
l. I dlatego też,
uwzględniając poprawkę na „projekcyjną funkcję świadomości”, szczególnie w
systemowej psychoterapii rodzin, terapeuci dawno już przestali być „ekspertami”, czy
to w zakresie diagnozy, czy interwencji, a st
ali się „katalizatorami zmian”.
9
Krótko mówiąc: „byt” może określać świadomość, ale może być także
niekontrolowaną projekcją lub zamierzonym i „zmaterializowanym projektem”
świadomości
10
. Nie wyczerpuje to jednak wszystkich możliwości - świadomość
można ujmować też jako istotną część bytu.
5. ŚWIADOMOŚĆ JAKO ISTOTNA CZĘŚĆ CAŁEJ RZECZYWISTOŚCI
11
Wydaje się, że wraz z rozwojem demokracji i poszerzaniem się zakresu swobód
obywatelskich w skali globalnej, bezpowrotnie odchodzi też w historyczną przeszłość
katego
ria „poznania obiektywnego” oraz wiara w jedna najlepszą wizję
rzeczywistości. Wbrew pozorom pojęcie prawdy dość mocno związane jest
z przymusem w sensie psychologicznym i społecznym. A „obiektywna prawda” była
i wciąż jeszcze bywa usprawiedliwieniem przemocy, nie tylko w sensie
epistemologicznym.
1
Liberalizm epistemologiczny w naukach społecznych Liberalizm epistemologiczny
w naukach daje o sobie znać nie tylko kwestionowaniem zasadności odróżniania
normy i patologii, lecz daje się zauważyć także w odniesieniu do innych mocno
utrwalonych kategorii wartościujących. I tak na przykład H. Maturana w swych
dociekaniach nad kreatywną rolą "obserwatora" w artykułowaniu "wspólnej
rzeczywistości" (consensual) dochodzi do wniosku, że "W samym doświadczeniu nie
d
a się jednak dokonać rozróżnienia między iluzją, halucynacją a percepcją...”
2
Jego
zdaniem możemy to zrobić jedynie w ten sposób, że któremuś elementowi
doświadczenia przypiszemy funkcję metadoświadczenia i potraktujemy je jako
kryterium i podstawę tego typu rozróżnień.
Zbliżone stanowisko prezentuje L. Chwlstek
3
, gdy zastanawia się nad statusem
"marzeń sennych i wizji". Przywołuje on sugestię św. Augustyna
4
, że potrawy, które
spożywamy we śnie, są mniej rzeczywiste od tych, jakie spożywamy na jawie, gdyż
w odróżnieniu od nich nie są spożywane. Chwlstek pokpiwa sobie z tej tezy
8
Por. W. Gacparski, Partycypacyjny przyczynek do zagadnienia ekspertyz, „Zagadnienia naukoznawstwa”, 3-4, ,
1988, s. 639-647.
9
B.P. Kennedy, J. Ross, Mind in Therapy: Constructing systemie family therapies, Basic Books, NewYork,
1985.
10
Nie jest przypadkiem, że „projekcja” w sesie psychologicznym i „projektowanie” w sensie design maja ten
sam źródłosłów.
11
Rzeczywistość jako całość, w odróżnieniu od „bycia rzeczywistym elementem”, czyli „bycia cztms
rzeczywistym” pisana będzie z dużej litery.
1
K. Mudyń, problem granic poznania z hipersystemowego punktu widzenia, Kraków 1992.
2
H. R. Maturana, The biological Foundatios of Self Consciusness and Physical Domain of Existence
3
L. Chwistek, Zagadnienie rzeczywistości, (w:] Pisma logiczne filozoficzne, T. II, Warszawa 1963, s. 226.
4
Św. Augustyn, Wyznania, Warszawa 1987, III, 6.
10
twierdząc, iż w myśl takiego rozumowania należałoby przyjąć, że trucizna Jest
Jeszcze mniej rzeczywista, "bo nie tylko nie przedłuża życia,. ale je skraca". Autor
broni bowiem st
anowiska (pod którym i Ja się podpisuję), iż "Marzenia senne i wizje
są zdarzeniami, które przecież zdarzają się rzeczywiście, i musimy się z nimi liczyć".
Niemniej jednak, przytoczony uprzednio pogląd św. Augustyna zasługuje na więcej
uwagi -
choćby dlatego, że pokrywa się z potocznym mniemaniem. Zauważmy, że
marzenie senne wydaje się czymś mniej rzeczywistym dopiero na jawie, czyli w
innym stanie świadomości. Natomiast dopóki śnimy, treść marzenia jest nie tylko
czymś bardzo rzeczywistym, ale zazwyczaj bywa wówczas jedyną rzeczywistością.
Dlatego też równie dobrze można by twierdzić, że to, co zdarza się na jawie, jest
mniej rzeczywiste w trakcie marzenia sennego. Na tej samej zasadzie głód wydaje
się nam mniej rzeczywisty, gdy już nie jesteśmy głodni - i odwrotnie. Uogólniając - to,
co zdarza się w jednym stanie świadomości, wydaje się czymś mniej rzeczywistym,
gdy znajdujemy się w innym stanie świadomości
1
.
A zatem można powiedzieć, że marzenia senne, podobnie jak wszelkie inne
stany świadomości, są czymś rzeczywistym, bo się zdarzają. Są czymś rzeczywistym
również w innym, mocniejszym sensie tego słowa. A mianowicie, podpadają pod
definicję, iż "rzeczywiste jest wszystko to, co w pewnych warunkach prowadzi do
sensorycznie i intersubiektywnie uchwytn
ych konsekwencji". Innymi słowy: sposób
istnienia marzenia sennego oraz każdego innego stanu świadomości wykracza poza
symboliczno-
hermetyczną rzeczywistość stanu świadomości i manifestuje się w
świecie intersubiektywnie dostępnym w postaci zmian fizjologicznych (np. zmiana
zapisu fal mózgowych) i późniejszych konsekwencji behawioralnych.
Podkreślić warto, że zmiana stanu świadomości nie ogranicza się nigdy do
samych zmian w treści świadomości, lecz manifestuje się (niejako na zewnątrz) w
postaci zmian fizjologicznych, posturalnych i behawioralnych. Ponadto tzw. "wzorce
myślowe", podobnie jak wąsko rozumiane "projekty świadomości" mają dziwną
skłonność do "urzeczywistniania się" w postaci odpowiednich zdarzeń i wytworów
w świecie intersubiektywnym. Tzw. rzeczywistość zewnętrzna posiada bowiem
zadziwiającą zdolność dostosowywania się do naszych oczekiwań. Łatwo daje się
sprowokować, co wyraża się w formie "samosprawdzających się prognoz" oraz
diagnoz. I nie bez racji powiada się, iż "R z e c z y w i s t ość jest tym, co potwierdza
nasze uprzedzenia".
I nawet wówczas, gdy z jakichś powodów próbujemy ukryć aktualną treść
naszej świadomości, manifestuje się ona w postaci sygnałów pozawerbalnych, które
w dużym stopniu pozostają czytelne dla (wszelkich?) systemów żywych
zamieszkujących wspólne uniwersum i zmieniają ich zachowanie. I tak np.
1
Dla podkreślenia nieciągłości i niewspółmierności różnych stanów świadomości Ch. Tart proponuje
posługiwanie się terminem "dyskretnie zmienionych stanów świadomości" (discrete a/tered states ąf
consciousness), podkreślając, że "Ludzki biokomputer dysponuje dużą, ale ograniczoną liczbą możliwych
sposobów funkcjonowania" (Ch. Tart, The System Approach to Consciousness, [w:] R.N. Walsh, F. Vaughan
(red.), Beyond Ego. Transpersonal Dimensions in Psychology, Jeremy P. Tarcher Inc., Los Angeles 1980, s.
115-118.
11
Sheldrake'a koncepcja formative causation
1
posuwa się do tak radykalnego
stwierdzenia, że tzw. pole morfogenetyczne każdego systemu, wskutek (nieco
tajemniczego) rezonan
su morfogenetycznego oddziałuje na strukturę wszelkich
innych systemów o podobnej budowie, niezależnie od odległości przestrzennej i
mimo braku jakichkolwiek konwencjonalnie rozumianych kanałów informacyjnych.
Niezależnie od koncepcji Sheldrake'a można też bronić mniej radykalnej tezy, iż
pierwotną formą "telekomunikacji” pomiędzy systemami żywymi była telepatia. W
odróżnieniu od telekomunikacyjnych możliwości oferowanych przez sztuczną,
"najnowszą technologię", umożliwiała ona przesyłanie tylko bardzo ważnych
adaptacyjnie informacji i tylko między systemami o bardzo podobnej strukturze
biopsychicznej.
6. RZECZYWISTOŚĆ
1
JAKO ISTOTNA CZĘŚĆ NASZEJ ŚWIADOMOŚCI
Aby móc działać, a także by móc spontanicznie reagować, czyli szybko dokonywać
wyborów i podejmować decyzje, musimy się zachowywać tak, jak byśmy uważali, iż
rzeczywistość jest po prostu taka, jak nam się wydaje. Innymi słowy: dynamika
sytuacji i konieczność działania w "czasie rzeczywistym" wymusza na nas
przyjmowanie opcji ontologicznej nazywanej "naiwnym realizmem". Oznacza to
również, że ekonomia wysiłku i konieczność nadążania za doświadczanymi
zmianami nakłania nas do utożsamiania własnej wizji (interpretacji i konstrukcji
rzeczywistości) z samą rzeczywistością. Dotyczy to także osób, którym skądinąd nie
są obce ani Kartezjańskie Medytacje, ani też wszelakie wątpliwości dotyczące
sposobu istnienia świata.
Mówiąc słowami F. Capry: "to bardzo trudne być nieustannie świadomym
ograniczeń i względności wiedzy pojęciowej. A ponieważ o wiele łatwiej jest uchwycić
naszą reprezentację rzeczywistości niż samą rzeczywistość, mamy skłonność do
mieszania obydwu i brania naszych pojęć i symboli za rzeczywistość"
2
. Nawet jeśli
dokonywanie
rozróżnień
3
pomiędzy
"naszą
rzeczywistością"
a
"czyjąś
rzeczywistością" mieści się w repertuarze naszych dystynkcji pojęciowych i jeśli
nawet przezwyciężymy naturalną skłonność do minimalizacji wysiłku, to pozostanie
1
R. Sheldrake, New Science of Life. The Hypothesis of Formative Causation, B!ond
Briggs, London 1981
1
Po dłuższym namyśle uznałem. że cudzysłów nie jest tu ani konieczny, ani jednoznacznie uzasadniony.
2
F. Capra, The Taooąf Physics: An Exploration o! the Parallels Between Modern 3 Physics and Eastern Mysticism, Shambala,
Boulder 1984, s. 15.
3
I tak np. Checkland słusznie ubolewa, ze mówiąc "system" raz mamy na myśli pojęciową konstrukcję naszego umysłu, a
innym razem domniemaną właściwość zewnętrznej rzeczywistości. Jednak wbrew sugestii autora, należałoby uznać, że mamy
do czynienia nie tyle z "gorszącym błędem", co raczej z kłopotliwą, lecz nieuniknioną przypadłością poznania pojęciowego.
Można bowiem odwrócić problem i zapytać - jaki ma sens tworzenie pojęć, o których z góry wiemy, że nie odnoszą się (w
wystarczająco adekwatny sposób) do zewnętrznej rzeczywistości?
(por. P. Checkland, Systemy jako rzeczy i jako idee, [w:] W. Gasparski, D. Miller,
op. ci t, t. XlI, s. 67-77.
12
jeszcze jedna przeszkoda w postaci języka i nawyków komunikacyjnych. Trudno jest
być człowiekiem czynu ciągle "biorąc w nawias" sam fakt lub sposób istnienia
rzeczywistości. Równie trudno "być komunikatywnym" biorąc w cudzysłów każde
wypowiadane słowo.
Skłonność i pragmatyczna zasadność utożsamiania własnej świadomości
rzeczywistości z samą rzeczywistością nie oznacza jednak, że wszystkim treściom
świadomości towarzyszy tzw. poczucie rzeczywistości, poczucie odnoszenia się do
czegoś rzeczywistego. Towarzyszy ono tylko tym treściom które nie wchodząc w
konflikt z innymi aktualnie obecnymi treściami wydają się oczywiste i
niekwestionowane _ i dlatego (niejako z braku przeszkód) rzutowane są na zewnątrz.
Te elementy własnej wizji rzeczywistości, które utożsamiane są z rzeczywistością,
tzn. lokalizowane na zewnątrz świadomości, dla danego podmiotu są
rzeczywistością.
I pozostają nią tak długo, jak długo sama, czynność, projekcji nie stanie się
przedmiotem innego aktu świadomości. Natomiast dla zewnętrznego obserwatora,
który nie podziela tej samej wizji rzeczywistości, są one przede wszystkim lub niczym
więcej, jak tylko czyimś stanem świadomości.
Zderzenie tych dwóch perspektyw, podmiotowej i przedmiotowej, umożliwia i
uzasadnia stwierdzenie, iż o rzeczywistości można i należy myśleć także w
kategoriach "Istotnej części czyjejś świadomości". Świat, niezależnie od tego, że
najczęściej lokalizujemy go na zewnątrz naszej świadomości, istnieje także w
naszych umysłach. Niekiedy jest to niemalże ten sam świat a niekiedy są to bardzo
różne światy.
1
7. O INTERAKCYJNO-
SYSTEMOWYM ROZUMIENIU RZECZYWISTOŚCI
Zwyk
le, kiedy oglądamy jakąś fotografię i koncentrujemy uwagę na znajdujących
się na niej osobach, to, co widzimy, odnosimy do jakiejś realnej sytuacji, do
zdarzenia lokalizowanego poza fotografią. Gdy liczymy osoby zarejestrowane na
zdjęciu, zazwyczaj nie uwzględniamy też osoby najważniejszej, tj. fotografa, który to
zdjęcie zrobił.
Zmierzam do konkluzji, że chociaż "reflektor świadomości" może być kierowany
zarówno na świat zewnętrzny, jak i na zarejestrowane skutki wcześniejszego
"reflektowania", to jedn
ak nie jest to możliwe w tym samym momencie czasu, w
ramach jednego aktu świadomości. Stąd też, gdy próbujemy myśleć o świecie,
wyłączamy z niego siebie, przez co świat staje się "światem otaczającym" a
rzeczywistość staje się "zewnętrzną rzeczywistością". Gdy zaś próbujemy przyłapać
1
Gdy próbujemy patrzyć na świat z perspektywy różnych podmiotów lub różnych systemów, wówczas zamiast kategorii
Universum coraz bardziej uzasadniona okazuje się kategoria multiversa (por. H.R. Maturana, op. Clt, s. 57).
13
własną świadomość na gorącym uczynku, zanika zewnętrzna rzeczywistość lub
raczej zostaje ona zastąpiona "rzeczywistością własnej świadomości".
Zauważmy, że w języku potocznym "rzeczywistość" to tyle, co 'świat' lub
ewentual
nie 'wszechświat'. W języku polskim "świat" oznaczał pierwotnie tylko
światło.
1
Przynajmniej w naszym języku "świat", "światło" i "świadomość" (a także
"świadek" i "świadectwo") zdają się mieć wspólny źródłosłów. W każdym bądź razie,
zarówno w sensie fonetycznym, jak i semantycznym, wymienione określenia mają ze
sobą wiele wspólnego. Metafory wykorzystywane do opisu stanu świadomości nad
wyraz często odwołują się do światła.
W psychiatrii mówi się o "jasnej świadomości", w języku potocznym mówi się, że
ktoś w danej sprawie "ma jasność" lub jej nie ma, umysły ludzi bywają "ciemne",
"światłe" a czasem nawet "oświecone". Mówi się też o "mrocznej nieświadomości"
lub o "średniowiecznej ciemnocie" w odróżnieniu od wieku Oświecenia.
Zmierzam do konkluzji, że jakikolwiek opis rzeczywistości dokonany w ramach
jednej i tej samej perspektywy poznawczej nie może być kompletny, ponieważ,
dopóki nie zmienimy perspektywy, czyli ukierunkowania świadomości, albo zanika
nam świat (rozmywa się fotografia), albo znika obecność świadomości (czynność
fotografowania). Gdyby więc zapytać wprost: czym jest Rzeczywistość-jako-całość,
to można by twierdzić, że:
Rzeczywistość = Świadomość obserwatora + Reszta Wszechświata.
Biorąc pod uwagę filogenetyczne uwarunkowania "zewnętrznego ukierunkowania
świadomości", znacznie łatwiej jest pamiętać o istnieniu (reszty) świata niż o istnieniu
własnej świadomości.
1
A. Brtickner. op. cit.. s. 535.