co słychać 41

background image

Co

sły

chać

...?

1

SPIS

TREŚCI

„Co słychać...?” jest kwartalnikiem
Łódzkiego Oddziału
Polskiego Związku Głuchych.

Redakcja:
ul. Nawrot 94/96
90-040 Łódź
tel. 42 231 30 36
tel./fax 42 674 44 54
e-mail:

coslychac@pzg.lodz.pl

Redaktor naczelna:

Agnieszka Kwiecień

agnieszka.kwiecien@pzg.lodz.pl

Materiały opracowują pracownicy,
wolontariusze i przyjaciele PZG
w Łodzi.

Projekt okładki:

Eunika Szafraniec

Projekt graficzny:

Michał Jaromin

michal@michikado.com

Skład, łamanie i druk:

Poligraf, www.poligraf.net.pl

Redakcja nie zwraca materiałów nieza-
mówionych oraz zastrzega sobie prawo
do skrótu i redakcyjnego opracowania
tekstów przyjętych do druku.

Specjalny, świąteczny numer kwartalnika
dofinansowało:

przy udziale środków:

5

Aktywni głusi po czterdziestce

5

Mój niesłyszący pracownik

5

Spotkania wigilijne

5

Dyżury specjalistów

6

Więcej języka migowego

w Urzędzie Marszałkowskim

6

Supełek z pętelką

7

Słownik mimiczny 1879–2011

8

Międzynarodowy Dzień

Głuchego w Łodzi

9

Promujemy aktywność

9

Zakończenie projektu „Oferta

rehabilitacji...”

10

Kursy języka migowego

11

Projekt „4 kroki”

12

Obóz na Litwie

TEMAT NUMERU

AKTUALNOŚCI

W ODDZIALE

W OŚRODKACH TERENOWYCH

13

Międzynarodowy Dzień

Głuchego w Piotrkowie
Trybunalskim

13

Nowa siedziba koła w Sieradzu

13

Spotkania wigilijne w ośrod-

kach terenowych

PO EUROPEJSKU

17

Spread the Sign

PRACA

19

Czego nauczyłam się od Głuchych?

EDUKACJA

20

Edukacja głuchych i słabosłyszą-

cych w Polsce

22

Edukacja niesłyszących

– podsumowanie

WARSZTAT TERAPII ZAJĘCIOWEJ

2

Święta – inne spojrzenia

23

Przez dziurkę od klucza

SPORT

23

Sukces łódzkich siatkarek

PORTRET

14

Eunika – „dobre zwycięstwo”

(z języka greckiego)

16

Zbyszek Szczepański

KULTURA

24

Recenzje wystaw „Moje własne

opowieści”, „Sceny z karmienia”,
„El mexico de Frida”

26

Dni Kultury Głuchych

22

Wystawy objazdowe „Malarstwo

w terapii”

RELIGIA

28

100-lecie duszpasterstwa

głuchych

28

Ks. Wiesław Kamiński

kanonikiem

background image

2

TEM

AT

NUMERU

|

Ś

więta – inne sp

ojr

zenia

Co

sły

chać

...?

Tradycje świąteczne na świecie

Na całym świecie z  okazji świąt

Bożego Narodzenia panuje nie-

zwykła atmosfera, czy to w krajach

pokrytych śniegową czapą, czy pod

palącym słońcem Afryki. Niektóre

zwyczaje świąteczne są odmienne

od naszych. W tym miejscu chcie-

libyśmy przybliżyć kilka sposobów

obchodzenia Bożego Narodzenia

w różnych krajach na świecie.

Naszą podróż rozpoczniemy od Bał-

kanów, a  skończymy na  Stanach

Zjednoczonych.

Serbowie poświęcają bardzo dużo

uwagi w  wigilijny wieczór swym

zmarłym. Rozpalają wówczas

ogniska paląc w nich wielkie kłody

drewna, przystrojone w gałązki lau-

rowe. Do jednego z trzech leżących

na  dole chlebów wkładają gałązki,

pomarańcze. Macedończycy wrzu-

cają do palącego się całą noc ogniska

stare buty. Ma to na celu odpędzenie

złych duchów. Podstawowymi potra-

wami wigilijnej wieczerzy są wino,

miód, owoce oraz specjalne placki

zwane Chlebem Chrystusa.

Szwedzi przygotowania do  Bożego

Narodzenia rozpoczynają w  dniu

św. Łucji (13 grudnia). W  wigilię

spożywa się uroczysty obiad, jed-

nym z  dań jest chleb domowego

wypieku z imbirem oraz tzw. Lufisk

– jest to solona i wysuszona na wol-

nym powietrzu w  niskiej tempera-

turze ryba, np. dorsz, rozdrobniony

na kawałki, które się gotuje i podaje

ze  specjalnym białym sosem. Tra-

dycyjną potrawą jest również chleb

moczony w wodzie, w której wcze-

śniej gotowano świąteczną szynkę.

Szwedzi nie posiadają własnych

kolęd i większość jest tłumaczenia-

mi z  zagranicy. Ciekawostką jest,

że  znalazła się wśród nich polska

kolęda „Gdy się Chrystus rodzi”.

Szwedzi choinkę stawiają już na po-

czątku adwentu.

Na Węgrzech najbardziej uroczystą

chwilą jest wieczerza wigilijna. Wę-

grzy jadają zupę rybną, rybę sma-

żoną, bejgly – zawijańce z makiem

i orzechami, galaretę z ryby i gołąb-

ki. W każdym domu obrus na świą-

tecznym stole posypywany jest so-

czewicą (symbol dobrobytu), a pod

obrusem nie może zabraknąć siana.

W pierwszy dzień świąt obowiązko-

wym daniem jest indyk nadziewany

kasztanami i owocami.

We Francji małym dzieciom w do-

mach katolickich mówi się, że sam

„petit Jesus” (mały Jezusek) przyno-

si im podarunki i wkłada je w buty,

a  na wsiach w  starodawne saboty.

Dawniej wszyscy zbierali się wie-

czorem i  śpiewali kolędy. Do  wie-

czerzy zasiadano po pasterce, gdzie

podawano ostrygi, indyka nadzie-

wanego kasztanami, różne potrawy

z jaj, słodycze oraz obowiązkowym

tortem w kształcie polana drzewa.

W Norwegi, podobnie jak w Szwe-

cji, święta nabierają siły od  dnia

św. Łucji. W  domach waży się

specjalne świąteczne piwo zwane

julej. Święta zaczynają się tak na-

prawdę już 21  grudnia. Dawniej

od tej daty obowiązywał tzw. Pokój

Boży, do  dziś pozostała tradycja

niewykonywania w  tym czasie po-

ważniejszych prac. W  wigilię po

nabożeństwie wszyscy zbierają się

na  kolację. Pierwszym daniem jest

owsianka z jednym migdałem. Ten,

kto go znajdzie, otrzymuje podarek.

Mieszkańcy Stanów Zjednoczonych

w  grudniowy weekend mają domy

otwarte. Znajomi mogą przyjść,

zjeść kolację, której specjałem jest

pieczony indyk. 25 grudnia rodzi-

ny spotykają się przy choince, gdzie

każdy otrzymuje prezent. Na  sto-

le obowiązkowym elementem jest

kwiat bożonarodzeniowy – pinsetti,

a  na drzwiach świerkowe wianki.

Tradycyjna wieczerza amerykańska

obchodzi się bez ryb, króluje rumia-

ny indyk, szynka, ciasta z kremem.

Ciekawostką jest fakt, że  karpie

w USA uważane są za chwast rybny

i  wymagają zwalczania. Ponieważ

poławiają go tylko biedniejsi węd-

karze, w  tym głównie Słowianie,

Żydzi, Murzyni, Latynosi – stąd też

niska ranga lub wręcz brak naszego

karpia na amerykańskich stołach.

Źródło: g1.zawiercie.pl

Kiedy naprawdę urodził się Bóg

i skąd się wzięły prezenty pod choinką?

Grudzień to czas świąteczny. Wszy-

scy przygotowują się do obchodze-

nia Bożego Narodzenia, kupujemy

choinkę, dekoracje świąteczne, dba-

my, by stół był pełen potraw, a przy

nim zasiedli nasi bliscy. W ten ma-

giczny czas nie zawsze mamy czas,

by pomyśleć, dlaczego pod cho-

inką znajdujemy prezenty, dlacze-

go Boże Narodzenie obchodzimy

25 grudnia?

Dlaczego pod choinką znajdujemy

prezenty?

Zwyczaj obdarowywania się pre-

zentami zwłaszcza dzieci podczas

Bożego Narodzenia zakorzeniony

jest w IV wieku. Początkowo zwią-

zany był z  kultem i  życiorysem

św. Mikołaja – biskupa diecezji Bari

we Włoszech, wielkiego darczyńcy.

Jego bardzo duża hojność, pomoc

najuboższym stała się symbolem

miłości każdego bliźniego. Właśnie

ten życiorys w okresie świąt Bożego

Narodzenia znalazł logiczne uza-

sadnienie już w średniowieczu.

Współczesną tradycję wręczania

świątecznych prezentów zawdzię-

czamy protestantom, którzy zanie-

chali zwyczaju „św. Mikołaja”, pre-

zenty dawali swym pociechom jako

dar „Dzieciątka Jezus”. Z  biegiem

czasu wszystkie kraje chrześcijań-

background image

3

TEM

AT

NUMERU

|

Ś

więta – inne sp

ojr

zenia

Co

sły

chać

...?

skie zaczęły stosować tę praktykę.

Dawna postać św. Mikołaja nie

została zapomniana przez współ-

czesnych, nadal jawi się nam on

jako osoba ubrana w szaty biskupie

z pastorałem.

To właśnie św. Mikołaj w  wigilię

przynosi nadal prezenty, a  dzieci

nadal ze  swoją dziecięcą wyobraź-

nią piszą do niego listy.

Dlaczego właśnie 25 grudnia?

Dlaczego właśnie dzień 25 grudnia

został wybrany na  święto Boże-

go Narodzenia? Prawdopodobnie

chrześcijanie wybrali tę symbolicz-

ną datę, dzień przesilenia zimowe-

go, aby obchodzonemu w tym dniu

w Rzymie pogańskiemu świętu na-

rodzin boga Słońca przeciwstawić

narodzenie Boga-Człowieka, Jezusa

Chrystusa, nazywanego „Słońcem

sprawiedliwości”.

Inna teoria tłumaczy 25 grudnia

tym, że  poczęcie Chrystusa doko-

nało się 25 marca, to Jego narodze-

nie powinno przypaść 25 grudnia.

Chrześcijanie niełatwo przyzwy-

czaili się do  nowego święta, gdyż

od III wieku na całym chrześcijań-

skim Wschodzie uroczyście obcho-

dzono w dniu 6 stycznia święto Ob-

jawienia Pańskiego.

Niewiele również wiadomo o  roku

narodzin Jezusa. Skoro jednak rok

urodzenia Jezusa jest uważany

za  początek nowej ery, to oznacza,

że  kiedyś musiano ustalić dokład-

ną datę. W VI wieku, na polecenie

papieża Jana I, dokonał tego uczony

mnich Dionizy, zwany Małym.

Trudno dziś odtworzyć metodę,

jaką się posługiwał. Wiadomo,

że pomylił się w swych obliczeniach

o 7 lat, a było to w 525 r. i nikomu

nie przyszło do głowy, by tak wielki

uczony mógł popełnić błąd.

Wszyscy wierzyli, że  narodzenie

Chrystusa nastąpiło w 754 r. od za-

łożenia Rzymu (kalendarz rzym-

ski posługiwał się takim punktem

wyjściowym) lub w czwartym roku

195 olimpiady.

Tymczasem późniejsze badania his-

toryków dowiodły czegoś innego.

Otóż w  754 r. (według kalendarza

rzymskiego) król Judei Herod zwa-

ny Wielkim nie żył od czterech lat.

A Jezus miał się urodzić za jego pa-

nowania. Według Ewangelii między

urodzinami Chrystusa, a  śmier-

cią Heroda miało miejsce kilka

wydarzeń m.in: przybyli Mędrcy

ze Wschodu, Święta Rodzina ucie-

kła do  Egiptu, dokonano w  Betle-

jem (z rozkazu króla) rzezi wszyst-

kich chłopców do  drugiego roku

życia.

Astronomowie wyliczyli, że Gwiaz-

da Betlejemska, która przyprowa-

dziła Trzech Króli do  Betlejem, to

było połączenie Jowisza, Saturna

i Marsa, co miało miejsce w 7. roku

przed narodzinami Chrystusa, a tak

naprawdę przed datą ustaloną przez

Dionizego Małego. Trzecim dowo-

dem na  to był spis ludności prze-

prowadzany w imperium rzymskim

co 14 lat. Spis, na który do Betlejem

wyruszyli Józef i Maryja, rozpoczął

namiestnik Syrii Sulpicjusz Kwiry-

niusz, który sprawował ten urząd

w latach od 12 do 8 roku przed na-

rodzeniem Chrystusa, a  zakończył

jego następca, Sencjusz, zarządza-

jący Syrią do  6 roku przed Chry-

stusem. Z  wyliczeń wynika, że  na-

rodziny Chrystusa musiały nastąpić

w 7. roku przed datą ustaloną przez

Dionizego Małego.

Współcześni Dionizego Małego

nie znali tych danych i  nie miały

one wpływu na kalendarz. Dopiero

w dwa wieki później wynik obliczeń

zakonnika rozpowszechnił doktor

Kościoła św. Beda Czcigodny. Nie

starano się już korygować kalenda-

rza i tak jest do dziś. Dla wierzących

dzień narodzin Odkupiciela świata,

jako przypomnienie tajemnicy Bo-

skiej miłości, jest ważnym wydarze-

niem, niezależnie od jego faktycznej

daty.

Źródła: www.adonai.pl

Święta w migowej atmosferze

W każdej niemal gazecie grudnio-

wej przeczytać można o wspaniałej,

radosnej atmosferze Świąt. Zwłasz-

cza zaś ilość porad dotyczących

przygotowania Jedynego w  Roku

Wieczoru Wigilijnego jednoznacz-

nie wyróżnia kolację konsumowa-

ną 24 grudnia od  innych kolacji

w roku. Dlaczego? Och, odpowiedź

jest aż nadto oczywista. Bo wtedy

rodzina gromadzi się razem i może

ze  sobą wreszcie pobyć, poroz-

mawiać. Porozmawiać, porozma-

wiać… Hmm…

Skupmy się na  chwilę na tym nie-

winnym słowie: „porozmawiać”.

Na początek cytat z  książki pt.

Alone in the Mainstream. A Deaf

Woman Remembers Public School

autorstwa Giny A. Oliva, byłej pro-

fesor na  uniwersytecie Gallaudeta

w Waszyngtonie:

Wiele głuchych i  słabosłyszących

osób mówi o „syndromie stołu obia-

dowego”. W  większości rodzin za-

siadanie za  stołem do  wspólnego

obiadu służy rozmowom i dzieleniu

się informacjami. Ludzie opowia-

dają, jak im minął dzień, co ich

zdenerwowało, co ich rozbawiło,

o tym, co kupili i o tym, co jeszcze

planują kupić. Jeśli o  mnie chodzi,

to powyższe wyliczenie tematów

przy stole jest tylko zgadywanką (…)

W mojej własnej rodzinie nigdy nie

byłam (i nadal nie jestem) w stanie

background image

4

TEM

AT

NUMERU

|

Ś

więta – inne sp

ojr

zenia

Co

sły

chać

...?

uczestniczyć w takich konwersacjach.

(…) Mój (głuchy) tata radził sobie

z tą sytuacją koncentrując się na je-

dzeniu. Dzięki skupieniu się na  je-

dzeniu ja i  on mogliśmy sprawiać

wrażenie zajętych i nie mających zie-

lonego pojęcia o toczącej się dooko-

ła dyskusji, a  reszta rodziny mogła

unikać konieczności poradzenia so-

bie z tą niekomfortową i nierozwią-

zywalną (dla nich) rzeczywistością.

(Waszyngton 2004, str. 93–94, tłu-

maczenie: Magdalena Dunaj)

O czym pisze profesor Oliva?

„Syndromem stołu obiadowego”

(ang. dinner-table syndrome)

psychologowie specjalizujący się

w  poradnictwie osób niesłyszą-

cych określają sytuację, w  której

Głuchy członek rodziny słyszącej

pozostaje wyłączony z  codzien-

nej komunikacji. Słyszący człon-

kowie rodziny wskutek braku

umiejętności posługiwania się

językiem migowym lub niechęci

do  komplikowania sytuacji komu-

nikacyjnej procesem tłumaczenia

podejmują autorytarne decyzje

co do  treści, które są przekazywa-

ne Głuchemu członkowi rodziny.

„O czym rozmawialiście?” – pyta

Głuchy. A w odpowiedzi otrzymu-

je zdawkowe informacje będące

kilkuzdaniowym skrótem kilku-

nastominutowej wymiany zdań.

Może tez otrzymać informację:

„O niczym ważnym”. Jak zgodnym

chórem podkreślają psychologowie,

taka sytuacja prowadzi u Głuchych

członków słyszących rodzin do sta-

nu permanentnej frustracji spowo-

dowanej ciągłym niedoinformowa-

niem i pozostawaniem na uboczu.

Jakkolwiek całe zjawisko określa-

ne jest mianem „syndromu stołu

obiadowego”, to jednak w  sytuacji

pozostawania „poza” osoby Głu-

che znajdują się bardzo często. Po-

gawędka w  samochodzie, szybkie

wymiany zdań między współpra-

cownikami pracującymi w jednym

pokoju, różnego rodzaju spotkania,

w  których podstawowa formę ko-

munikacji stanowi język mówiony

czy wreszcie nauka w integracyjnej

klasie szkolnej.

Powyższą sytuację można zoba-

czyć w  co najmniej dwóch per-

spektywach. W jednej, określmy ją

mianem medycznej, problem jest

umiejscawiany wewnątrz Głuchej

osoby. Zgodnie z  tym podejściem

głuchota będąca rodzajem choro-

by stanowi „problem”, który głucha

osoba powinna naprawić. Może to

zrobić tylko wtedy, jeśli ze wszyst-

kich sił będzie sie starać USŁY-

SZEĆ. Prawdziwy problem jednak

w  tym, że  nie usłyszy i  w  swoich

staraniach już zawsze będzie skaza-

na na porażkę.

W drugiej perspektywie osoba

Głucha jest w sytuacji analogicznej

do cudzoziemca, którego zaprosiliś-

my do  naszego domu. Obowiązu-

jące normy gościnności i  dobrego

wychowania każą albo tłumaczyć

gościowi rozmowę, albo przejść

na konwersację w języku dla niego

zrozumiałym. „Dlaczego to ja mam

się dopasowywać? Niech on/ona się

dopasuje, skoro przyszedł do  mo-

jego domu/przyjechał do  mojego

kraju”. W sytuacji gościa z zagrani-

cy odpowiedzią na tak postawione

pytanie będzie co najwyżej nasze

zdziwienie. Jak można być tak nie-

gościnnym i skazywać naszego go-

ścia na to, żeby czuł się obco i źle?

Jak można?

Ale już w  przypadku osób Głu-

chych to samo pytanie nie wy-

wołuje oburzenia. Dlaczego? Bez

względu na  przyjętą perspektywę

(medyczną bądź kulturową) gra to-

czy się o to, kto będzie musiał wło-

żyć w  komunikację większy wysi-

łek. Zawsze na końcu pada pytanie:

dlaczego ja?

Mając zatem w  perspektywie

zbliżającą się wieczerzę wigilijną

i chrześcijańskie święta, w których

symbolikę wpisane jest zwycięstwo

sił Jasności nad siłami Ciemności,

spróbujmy znaleźć powody, dla

których warto tym razem zadbać

o włączenie osoby Głuchej w dys-

kusję przy stole.

1. Rozmowa z  osoba Głuchą to

doskonały sposób nauczenia

się języka migowego. A na-

uka, jak wiemy, rozwija nasz

umysł i pozwala nam zachować

jego sprawność na  długie lata.

Chcesz się rozwijać – ucz się

migowego.

2. Włączanie do  rozmowy to

okazywanie szacunku. Pokaż,

że  szanujesz drugą osobę. Sa-

m/a wtedy poczujesz się lepiej.

3. Rozmowa z  osobą, która pre-

zentuje odmienny punkt wi-

dzenia może przynieść nowe

obserwacje. Chcesz zobaczyć

sprawy z  innej perspektywy?

Przedyskutuj je ze swoim znajo-

mym Głuchym.

4. Włączanie do  rozmowy Two-

jego Głuchego syna, córki, ojca

czy matki to także sposób na to,

żeby poczuć się dumnym z po-

siadania tak wspaniałych bli-

skich. Pamiętaj – nie musisz

się całe życie nimi opiekować!

Po prostu stwórz im możliwość

komunikacji.

5. Komunikacja, rozmowa roz-

wija i  uczy okazywania emo-

cji, asertywności, wyrażania

się. Tylko w ten sposób Głucha

osoba może rozwijać się także

w towarzystwie słyszących. Jeśli

nie chcesz zatem, aby bliska Ci

Głucha osoba uciekła w  świat

Ciszy, to po prostu zacznij z nią

rozmawiać i  pokaż innym, jak

należy to robić.

Tak. Święta to piękny czas. Jeśli za-

tem NAPRAWDĘ chcesz poświę-

tować i zrobić w tym roku coś NA-

PRAWDĘ wyjątkowego, to pamiętaj

o  „syndromie stołu obiadowego”

i nie pozwól, aby podczas tegorocz-

nej Wigilii znowu dał o sobie znać.

Kto wie, może święta w  migowej

atmosferze będą jeszcze bardziej ro-

dzinne? Warto spróbować.

Magdalena Dunaj

background image

Co

sły

chać

...?

5

AK

TU

ALNOŚCI

Od września 2011 roku rozpoczął

się nowy projekt Oddziału Łódz-

kiego PZG „Mój niesłyszący pra-

cownik”. Głównym celem projektu

jest zwiększenie gotowości zatrud-

nienia osób głuchych wśród łódz-

kich pracodawców.

To właśnie z  myślą o  nich będą

organizowane spotkania, podczas

których potencjalni pracodawcy

będą mogli otrzymać praktyczne

informacje, dlaczego warto i  jak

zatrudnić osobę niepełnosprawną.

Przewodnikiem po zatrudnieniu

osób głuchych będzie strona interne-

towa oraz wydany przewodnik, będą-

cy zbiorem dobrych praktyk i wska-

zówek dla kolejnych pracodawców

z  terenu Łodzi, a  także przykładem

dla innych podmiotów działających

na terenie całej Polski do przeprowa-

dzenia podobnych działań.

W spotkaniach z  pracodawcami

będą wraz z pracownikami projek-

tu uczestniczyć wolontariusze, któ-

rzy zdobędą w ten sposób wiedzę,

doświadczenie oraz kompetencje

do zostania specjalistą ds. rehabili-

tacji osób niesłyszących.

Wszystkie powyższe działania

wspierane będą przez Powiatowy

Urząd Pracy nr 1 w Łodzi.

Dzięki środkom PFRON pozy-

skanym z  Regionalnego Centrum

Polityki Społecznej w  Łodzi moż-

liwe jest w  tym roku zorgani-

zowanie wieczerzy wigilijnych

we  wszystkich ośrodkach reha-

bilitacji i  wsparcia społecznego

niesłyszących w woj. łódzkim, jak

i  wręczenie upominków świątecz-

nych dzieciom z  uszkodzonym

słuchem we  wszystkich szkołach

spotykać się z  takimi samymi

ludźmi jak ty, porozmawiać

i  zobaczyć, jak inni sobie radzą

w różnych sytuacjach;

■ imprezy integracyjne, gdzie bu-

dowane jest poczucie wspólno-

ty środowiskowej, tj. wspólne

spotkania wigilijne, wielkanoc-

ne, Międzynarodowy Dzień

Głuchego;

■ wycieczki, które zwiększą twoją

świadomość społeczną oraz da-

dzą możliwość poznania cieka-

wych zakątków w Polsce;

■ szkolenia zawodowe, które po-

mogą ci podnieść wiedzę oraz

umiejętności zawodowe; będą to

szkolenia z  zakresu: kulinarne,

komputerowe, języka angielskie-

go, florystyczne;

■ jeśli jesteś kobietą, będziesz mo-

gła wziąć udział w wyjazdowych

warsztatach psychologicznych,

które rozwiną twoje kompeten-

cje i  umiejętności społeczne,

ułatwią komunikację z  innymi

osobami.

Projekt jest realizowany w 7 ośrod-

kach na terenie województwa łódz-

kiego, tj.: Radomsku, Tomaszowie

Mazowieckim, Kutnie, Sieradzu,

Wieluniu, Skierniewicach, Piotrko-

wie Trybunalskim.

Adresy i  inne informacje o  pro-

jekcie można znaleźć na  stronie

www.pzg.lodz.pl/aktywni.

Projekt jest współfinansowany

ze środków Unii Europejskiej w ra-

mach Europejskiego Funduszu Spo-

łecznego. Instytucją pośrednicząca

jest Wojewódzki Urząd Pracy.

Zapraszamy do biura projektu: Pol-

ski Związek Głuchych w Łodzi przy

ul. Nawrot 94/96, tel. 42 231 30 35,

e-mail: anna.pospiech@pzg.lodz.pl

Dnia 1 września 2011 rozpoczęła

się w PZG w Łodzi realizacja nowe-

go projektu skierowanego do  osób

powyżej 40. roku życia. Działania

projektowe są skierowane do  nie-

zatrudnionych osób niesłyszących

– mieszkańców województwa łódz-

kiego, w  wieku 40–64  lata. Projekt

ma za  zadanie zaktywizować spo-

łecznie i zawodowo tę grupę osób.

Osoby niesłyszące oraz słabo-

słyszące będą mogły skorzystać

z  wielu działań, które wpłyną

na  poprawę ich funkcjonowania

w społeczeństwie.

Dlatego jeśli jesteś osobą z uszko-

dzonym słuchem, posiadasz orze-

czenie o  niepełnosprawności je-

steś w wieku 40–64 lata, a do tego

nie pracujesz na  stałe, zgłoś się

i zapisz do projektu.

W ramach projektu będziesz mógł

skorzystać z  usług indywidual-

nych, takich jak:

■ pomocy tłumacza języka mi-

gowego/ specjalisty ds. rehabi-

litacji, do  którego możesz się

zgłosić z każdą sprawą, tłumacz

pomoże zarówno na  miejscu,

jak i tam, gdzie będzie tego wy-

magała sytuacja, tj. u  lekarza,

w urzędzie itp.;

■ pomocy doradcy zawodowe-

go, wraz z  którym będziesz

się mógł zastanowić nad tym,

jak poprawić swoją sytuację

zawodową;

■ pomocy psychologa, który po-

może ci rozwiązać problemy za-

równo osobiste, jak i zawodowe.

W ofercie usług grupowych nato-

miast znajdziesz:

■ spotkania świetlicowe, gdzie bę-

dziesz mógł/mogła przychodzić,

Aktywni głusi

po czterdziestce

mój niesłyszący prAcownik

DYŻURY SPECJALISTÓW

Przypominamy o bezpłatnych dyżurach psychologa,

logopedy i prawnika dla członków i podopiecznych

Polskiego Związku Głuchych w Łodzi. Dyżury odby-

wają się w następujących dniach i godzinach:

Psycholog:

poniedziałek w godzinach 13.00 – 16.00

Prawnik:

wtorek w godzinach 15.00 – 18.00

Logopeda (konieczne jest wcześniejsze umówienie się):

poniedziałek w godzinach 13.00 – 18.00

Wszelkie zapytania prosimy kierować na adres:

biuro@pzg.lodz.pl

spotkAniA wigilijne

background image

Co

sły

chać

...?

6

AK

TU

ALNOŚCI

Zapraszamy wszystkich do  ko-

rzystania z tej formy tłumaczenia.

Chętnie przekażemy też do urzędu

wszelkie sugestie dotyczące innych

potrzeb osób głuchych i  przygo-

towania tłumaczenia kolejnych

tekstów. Na  razie tłumaczenie ma

charakter pilotażowy, ale mamy

nadzieję, że  ta metoda się spraw-

dzi i  będziemy mogli ją stosować

nie tylko w Urzędzie Marszałkow-

skim, ale też w innych instytucjach

województwa łódzkiego.

Projekt jest finansowany ze  środ-

ków Urzędu Marszałkowskiego

w Łodzi.

Pod koniec listopada Polski Zwią-

zek Głuchych Oddział Łódzki zor-

ganizował warsztaty twórcze pod

hasłem „Supełek z  pętelką” dla

dzieci z SOSW nr 4 w Łodzi przy

ul.  Krzywickiego. Były to swo-

bodne spotkania, podczas których

uczestnicy rozwijali wyobraźnię

i umiejętność bycia twórczym. Ce-

dla dzieci niesłyszących i słabosły-

szących w regionie łódzkim.

Również dzięki tym środkom

możliwe było wydrukowanie tego

numeru kwartalnika świątecznego,

który Państwo czytacie.

Informacje o  funduszach unij-

nych powinny być dostępne

dla wszystkich i  dlatego Urząd

Marszałkowski postanowił zle-

cić Oddziałowi Łódzkiemu PZG

przygotowanie filmów w  języku

migowym, tak by dane na  stro-

nach internetowych były dostępne

dla osób posługujących się głów-

nie językiem migowym. Przygo-

towaliśmy tłumaczenia dotyczące

ogólnej charakterystyki poszcze-

gólnych programów realizowa-

nych w Urzędzie Marszałkowskim.

Oprócz tego tłumacze języka

migowego świadczą swoje usługi

dla wszystkich, którzy przychodzą

do  punktów informacyjnych

o  funduszach europejskich. Każ-

da osoba głucha, która chce do-

wiedzieć się, jak dostać unijne

dofinansowanie albo gdzie można

wziąć udział w  projekcie finanso-

wanym z  UE w  jednym z  takich

punktów, może skorzystać ze zdal-

nego tłumaczenia.

Urzędnicy przy pomocy komuni-

katora Skype łączą się z  PZG,

gdzie czeka tłumacz języka mi-

gowego. Ponieważ tłumaczy jest

kilku, nie ma potrzeby umawiać

się na  konkretną godzinę. Tłu-

maczenie jest dostępne przez cały

czas pracy urzędu. Punkty in-

formacyjne znajdują się w  Łodzi

(ul.  Roosevelta 15) oraz w  Staro-

stwie Powiatowym w  Brzezinach,

Urzędzie Miasta w  Bełchatowie,

Urzędzie Miasta w Sieradzu i Sto-

warzyszeniu Powiatów i  Gmin

Dorzecza Bzury w Łowiczu. Urząd

Marszałkowski jest pierwszą insty-

tucją, która współpracuje z  PZG

w  zakresie zdalnego tłumaczenia

symultanicznego.

lem projektu jest wspomóc rozwój

dzieci z  uszkodzonym słuchem

w ich rozwoju osobistym, poznaw-

czym, emocjonalnym i  społecz-

nym, w  lepszym funkcjonowaniu

w szkole, przyszłej pracy i w życiu

osobistym, w  szybko zmieniającej

się rzeczywistości.

Projekt obejmuje 8 spotkań warsz-

tatowych, prowadzonych przez

2 trenerów (absolwentów Kolegium

Nauczycielskiego i  Uniwersytetu

Łódzkiego). Spotkania warsztatowe

rozpoczęły się 15 listopada i  po-

trwają do 8 grudnia 2011 r.

Projekt realizowany jest dzięki

wsparciu Państwowego Fundu-

szu Rehabilitacji Osób Niepełno-

sprawnych oraz Zarządu Woje-

wództwa Łódzkiego.

więcej językA migowego

w urzędzie mArszAłkowskim

supełek z pętelką

„Słownik mimiczny dla głucho-

niemych i osób z nimi styczność

mających”, najstarsza książka

w  Polsce na temat polskiego ję-

zyka migowego! Każdy, kto chce

wiedzieć wiecej o jezyku migo-

wym, powinien ją mieć.

Ponad 500 stron, ponad

5000  znaków dawnych i tych

wciąż aktualnych. Do każdego

zakupionego Słownika Mimicz-

nego tylko do 15 stycznia 2012 r.

dołączamy płytę Migamy Kolędy

Polskie.

Zapraszamy

Już w grudniu

w sprzedaży

nowe

wydawnictwo

PZG w Łodzi:

background image

Co

sły

chać

...?

7

W

ODDZIALE

W tym roku PZG w Łodzi przygo-

tował wydanie najstarszej książki

poświęconej polskiemu językowi

migowemu: Słownika mimicznego.

Poniżej prezentujemy fragmen-

ty wstępu do  nowego wydania

Słownika:

Słownik mimiczny dla głuchonie-

mych i osób z nimi styczność mają-

cych, opracowany przez ks. Józefa

Hollaka i ks. Teofila Jagodzińskie-

go, ukazał się w roku 1879 nakła-

dem Instytutu Głuchoniemych

i Ociemniałych w Warszawie.

Słownik mimiczny był pierwszym

i  jedynym przez długie dziesię-

ciolecia opracowaniem języka

migowego w Polsce, jednak praw-

dopodobnie nie był używany poza

Instytutem albo sporadycznie.

Znaczenia temu przedsięwzięciu,

które wymagało wielkich nakła-

dów pracy autorów, dodaje fakt,

że  rok po ukazaniu się Słownika,

odbył się słynny Kongres w  Me-

diolanie, który zgromadził nauczy-

cieli głuchych uczniów i oficjalnie

wprowadził do  szkolnictwa głu-

chych oralizm, a tym samym zaka-

zał stosowania w  edukacji języka

migowego.

Autorzy zdawali sobie sprawę

z  konieczności przyswojenia

przez nauczycieli języka głuchych

uczniów dla pozytywnych efek-

tów nauczania. W  Przedmowie

piszą, że w nauczaniu tym, szcze-

gólnie w zakresie religii i moralno-

ści, „mimiczna mowa żadną inną

w równym stopniu zastąpioną być

nie może”. Niemniej była to pra-

ca absolutnie pionierska. „Migi

w owe czasy, wskutek nie zwraca-

nia na nie przez długi czas uwagi,

stały się niejasne i  zaciemnione,

i  tyle ich było, ilu nauczających

w Instytucie. Jednę i tęż samą rzecz

każdy inaczej przedstawiał” – pi-

sano w  „Przeglądzie Katolickim”

w 1890 roku, po śmierci ks. Holla-

ka. Ze sposobu prezentacji znaków

Słowniku, a także z biografii au-

torów, wynika, że wnikliwie anali-

zowali oni ten temat i starali się go

jak najlepiej oddać, nie narzucając

myślenia w języku polskim.

Słownik mimiczny dziś może być

nadal bardzo przydatny. Po pierw-

sze, dostarczyć może wiedzy o ję-

zyku migowym i argumentów dla

sceptyków, którzy wątpią w histo-

ryczny jego rozwój. Po drugie, jest

skarbnicą wiedzy o  specjalistycz-

nych znakach z  zakresu religijno-

ści i Biblii, które współcześni czy-

telnicy, szczególnie głusi katolicy

czy ich duszpasterze, mogą odkryć

na  nowo. Po trzecie wreszcie, jest

doskonałym źródłem do  badań

językiem migowym, etymologią

znaków, sposobem jego opisu,

metodą jego nauczania. Słownik

mimiczny dowodzi trwałości języ-

ka migowego, jego historycznego

rozwoju, naturalności i autonomii.

ks. Józef Hollak

Urodził się 18 stycznia 1812 roku.

Odebrał elementarne wychowa-

nie i  w  wieku 12 lat rozpoczął

regularną naukę. Ukończył Szko-

łę Wydziałową w  Sejnach, tam

w  1832  roku wstąpił do  Semi-

narium Diecezjalnego, skąd po

roku, jako wybitny słuchacz, zo-

stał wysłany do  Seminarium Du-

chownego do  Warszawy (potem

Akademia Duchowna). Akademię

Duchowną ukończył w roku 1837

i  w  tym samym roku, 3 grudnia,

przyjął święcenia kapłańskie.

Jeszcze przed wyświęceniem Józef

Hollak uzyskał nominację Komisji

Rządowej Spraw Wewnętrznych

Duchowieństwa i  Oświecenia Pu-

blicznego na prefekta w Instytucie

Głuchoniemych i  Ociemniałych

w Warszawie. Pracował tam przez

18 lat, do  1854 roku. Potem nie-

zbyt długo uczył religii w  gimna-

zjum gubernialnym w Warszawie,

następnie, z  uwagi na  pogarsza-

jący się stan zdrowia, przeniósł

się do  swojego probostwa w  Ra-

dzyminie pod Warszawą i  tam

również nauczał religii przez 7 lat

(1856–1862), poczym przeszedł

na  emeryturę. Nadal był bardzo

aktywny, ale już nie pracował jako

nauczyciel.

Ze źródeł, pojedynczych wspo-

mnień, wynika, że  ks. Hollak

był wyjątkowym człowiekiem,

Słownik mimiczny 1879–2011

background image

Co

sły

chać

...?

8

W

ODDZIALE

„wszystkich sobie zniewalając swą

przedziwną słodyczą, uprzejmo-

ścią i  prawdziwie ewangeliczną

prostotą” („Przegląd Katolicki”

1883, nr 21). Przedstawiany jest

jako doskonały pedagog, wnikli-

wy obserwator głuchych dzieci,

badacz ich języka, a  także bardzo

aktywny proboszcz i  społecznik

o wielkim sercu.

Ewa Twardowska

ks. Teofil Jagodziński

Urodził się w Warszawie 26 listopa-

da 1833 roku. Początkowo edukację

pobierał w  domu rodzinnym, po

czym wstąpił do 3 klasy szkoły pry-

watnej Józefa Świderskiego i  gim-

nazjum filologicznego. W  1852

roku rozpoczął edukację w semina-

rium duchownym księży misjona-

rzy przy kościele Świętego Krzyża

w Warszawie, gdzie przebywał dwa

lata. Później przeniósł się do  war-

szawskiej Akademii Duchownej.

W dniu 25 marca 1857 roku przyjął

święcenia kapłańskie. Od 1 wrze-

śnia 1858 roku pełnił stanowisko

nauczyciela religii i  kapelana ów-

czesnego Instytutu Głuchonie-

mych i Ociemniałych w Warszawie.

Wówczas dyrektorem Instytutu był

ks. Józefat Szczygielski, a  Instytut

miał już wyrobioną metodę nauki

przedmiotu religii (opracowaną

przez ks. Józefa Hollaka).

W 1876 roku wydał Książkę do na-

bożeństwa dla głuchoniemych,

w 1879 Słownik mimiczny dla głu-

choniemych i osób z nimi styczność

mających, w 1881 Naukę religii dla

głuchoniemych (w czterech czę-

ściach, jako uzupełnioną i rozsze-

rzoną wersję tej publikacji wydanej

przez ks. Józefa Hollaka w 1855 r.).

Pisał również artykuły do  „Ency-

klopedii Katolickiej”.

Zmarł 22 marca 1907 roku

w domu przy ul. Wiejskiej w War-

szawie. Został pochowany w  ko-

ściele św. Karola Boromeusza

na Powązkach w Warszawie.

Z zachowanej dokumentacji źró-

dłowej wynika, że  ks. Teofil Jago-

dziński był człowiekiem oddanym

środowisku głuchych. Podejmował

różne inicjatywy na  rzecz osób

głuchych. Jako pracownik Insty-

tutu Głuchoniemych miał wpływ

na  rozwój edukacji dzieci głu-

chych, a  jako prezes stowarzy-

szenia głuchoniemych wspierał

dorosłych głuchych w  różnych

dziedzinach życia.

Dzięki m.in. ks. Jagodzińskiemu

powstał Słownik mimiczny…, któ-

ry jest pierwszorzędnym źródłem

do badań z zakresu historii lingwi-

styki migowej w  Polsce. Również

jest świetnym materiałem do  od-

tworzenia niektórych zagadnień

z historii Głuchych.

Tomasz Adam Świderski

Na terenie siedziby Polskiego

Związku Głuchych został po raz

kolejny zorganizowany Międzyna-

rodowy Dzień Głuchego.  Co rok

z  tej okazji odbywa się uroczyste

spotkanie, na którym Prezes PZG

wręcza zasłużonym działaczom

podziękowania za pracę społeczną

na  rzecz środowiska osób niesły-

szących, a osoby głuche mają oka-

zję spotkać się w większym gronie. 

Podczas imprezy zorganizowany

był konkurs wiedzy o  Polskim

Związku Głuchych, w  którym

pierwsze miejsce zajął Tomasz

Romanowski, najlepiej odpowia-

dając na pytania dotyczące historii

PZG. Podczas imprezy był przygo-

towany ciepły poczęstunek. Spo-

tkanie trwało do  późnych godzin

wieczornych.

MIĘDZYNARODOWY DZIEŃ GŁUCHEGO

W ŁODZI

background image

Co

sły

chać

...?

9

W

ODDZIALE

Dnia 31 sierpnia 2011 r. zakończy-

ła się realizacja projektu roboczo

zwanego przez wszystkich 7.2.1

– od  numeru działania Programu

Operacyjnego Kapitał Ludzki, w ra-

mach którego projekt był realizowa-

ny. Pełna nazwa projektu to: „Oferta

rehabilitacji społecznej i  zawodo-

wej osób z  uszkodzonym słuchem

w 7 ośrodkach rehabilitacji i wspar-

cia społecznego niesłyszących

w  woj. łódzkim”. Celem projektu

była aktywizacja społeczna i zawo-

dowa osób z uszkodzonym słuchem

z terenu województwa łódzkiego.

Liczba osób która skorzystała

z  działań projektu znacznie prze-

kroczyła tę zakładaną 2 lata temu.

W ramach projektu można było

skorzystać z  usług tłumaczy ję-

zyka migowego/specjalistów ds.

rehabilitacji niesłyszących, którzy

pomagali rozwiązywać rozmaite

problemy z  każdej dzieciny życia,

jak również towarzyszyli osobom

niesłyszącym w  tłumaczeniach

w  urzędzie, u  lekarza, na  policji

oraz współpracowali z  innymi

Od sierpnia do  listopada trwała

realizacja projektu „Promowanie

aktywności w  życiu społecznym

osób z  uszkodzonym słuchem”,

mającego na  celu promocję cie-

kawego i  aktywnego spędzania

czasu wolnego osób z  uszkodzo-

nym słuchem oraz włączenie ich

w życie lokalnej społeczności i in-

tegrację ze  środowiskiem osób

słyszących.

W ramach realizacji zadania zor-

ganizowane zostały stacjonar-

ne warsztaty w  sferze społecz-

nej, artystycznej i  rekreacyjnej.

W  każdym ośrodku rehabilitacji

i  wsparcia społecznego niesły-

szących na  terenie województwa

łódzkiego odbyły się warsztaty

artystyczne oraz zorganizowane

zostały wyjścia do  miejsc kultu-

ralnych i  rekreacyjnych. Osoby

niesłyszące z dużym zaangażowa-

niem i  zainteresowaniem uczest-

niczyły w  organizowanych zaję-

ciach i same zgłaszały propozycje

kolejnych zajęć czy chęć odwie-

dzenia konkretnego miejsca uży-

teczności publicznej. Obecność

tłumacza języka migowego sprzy-

jała ich poczuciu bezpieczeństwa

oraz atmosferze zrozumienia.

Zadanie dofinansowane zostało

ze  środków Państwowego Fundu-

szu Rehabilitacji Osób Niepełno-

sprawnych będących w dyspozycji

Województwa Łódzkiego.

Promujemy aktywność

ZAKOŃCZENIE PROJEKTU

„OFERTA REHABILITACJI…”

Impreza integracyjna

Usługi indywidualne tłumacza

Usługi indywidualne prawnika

background image

Co

sły

chać

...?

10

W

ODDZIALE

specjalistami, np. pracownikami

socjalnymi, lekarzami, rodziną

w celu poprawienia indywidualnej

sytuacji osoby głuchej.

Doradca zawodowy z  którego

usług osoby niesłyszące również

mogły skorzystać, podjął działania

w większości przypadków skutecz-

ne, to znaczy zakończone zmianą

niekorzystnej sytuacji zawodowej

beneficjenta.

Do dyspozycji osób niesłyszących

był też radca prawny, który nie raz

pomógł rozwiązać trudną sprawę

i służył fachową poradą.

W ramach usług grupowych zor-

ganizowano wiele kółek zaintere-

sowań, na których osoby z uszko-

dzonym słuchem zdobywały

wiedzę i uczyły się nowych umie-

jętności. Kółka cieszyły się ogrom-

nym zainteresowaniem, były to

m.in.: komputerowe, florystyczne,

nordic walking, pływackie, kuli-

narne, plastyczno-manualne i wie-

le innych, które rozwijały zaintere-

sowania osób głuchych.

W ramach projektu zorganizo-

wano również wiele imprez, inte-

grujących i  przyczyniających się

do zwiększenia poczucia wspólno-

ty środowiskowej (spotkania wigi-

lijne, wielkanocne, Dzień Głuche-

go, pikniki integracyjne).

Beneficjenci projektu wzięli udział

w  ciekawych wycieczkach i  wy-

jazdach integracyjnych, dzięki

którym mogli poznać ciekawe

miejsca w  Polsce i  pokazać oso-

bom słyszącym, że  tak samo jak

zdrowi ludzie mają potrzeby i chę-

ci poznawania miejsc o znaczeniu

turystyczno-historycznym.

Projekt był współfinansowany

ze  środków Unii Europejskiej

w  ramach Europejskiego Fundu-

szu Społecznego.

Instytucją pośredniczącą był Wo-

jewódzki Urząd Pracy.

Dziękujemy wszystkim za udział

w projekcie.

Kółko komputerowe

Wycieczka do Kazimierza Dolnego

Kółko nordic walking

Centrum Kształcenia Języka

Migowego (CKJM) zakończy-

ło kolejną edycję kursów i  szko-

leń z  zakresu języka migowego.

Od  początku roku przeszkolili-

śmy ponad 145  osób, w  tym gru-

pę przedstawicieli służb mun-

durowych (policjanci, strażnicy

miejscy), administracji publicznej

(pracowników Wojewódzkie-

go i  Powiatowego Urzędu Pracy,

ZUS-u) oraz grupę studentów

medycyny, którzy po raz pierwszy

zostali przeszkoleni według au-

torskiego programu, stworzonego

przez pracowników CKJM.

Centrum rozpoczęło nauczanie

polskiego języka migowego dla

początkujących w oparciu o nowy

program opracowany zgodnie

z  wytycznymi Skali Rady Europy,

odnoszącymi się do  standardów

nauczania języków obcych. Pro-

gram kursu został opracowany tak,

żeby spełniał podstawowe potrze-

by uzyskania płynności i swobody

komunikacji, poznania społecz-

ności Głuchych i ich kultury. Jed-

nakże stanowi jedynie podstawę

tych kontaktów. Program zakładał

pełny rozwój umiejętności języ-

kowych uczestnika, umiejętności

nadawania i  odbierania komuni-

katów w polskim języku migowym

oraz umiejętności komunikacyj-

nych w PJM w kontakcie urzędnik/

lekarz – petent/pacjent. Wszystkie

osoby, które wzięły udział w szko-

leniu z  zakresu polskiego języka

migowego bardzo zachwalały na-

ukę. Nie spodziewały się jednak,

że nauka języka migowego będzie

aż tak odmienna niż nauki innych

języków obcych. Wśród uczestni-

ków można było zauważyć, że bar-

dzo są ciekawi tego języka i szybko

chłoną wiedzę – zarówno z zakre-

su kultury Głuchych, jak i  prak-

tycznej nauki języka migowego.

Wielu z  nich deklarowało, że  bę-

dzie kontynuowało naukę na  ko-

lejnych szkoleniach, tak aby kon-

takt z  osoba głuchą w  przyszłości

był normalnym zjawiskiem i  nie

napawał strachem i  obawą przed

niezrozumienia z powodu niezna-

jomości języka. Każde działania

poprawiające tę sytuację to krok

ku lepszemu funkcjonowaniu osób

głuchych. Mamy nadzieję, że  to

nie pierwsze i nie ostatnie spotka-

nie ze  studentami Uniwersytetu

Medycznego oraz pracownikami

administracji publicznej w kontek-

ście polskiego języka migowego.

KURSY JĘZYKA MIGOWEGO

background image

Co

sły

chać

...?

11

W

ODDZIALE

Mijają kolejne miesiące realiza-

cji projektu „4 KROKI – wspar-

cie osób niesłyszących na  rynku

pracy II”, więc czas na  większe

podsumowanie.

Na przełomie czerwca/lipca odby-

ły się kolejne warsztaty Life Skills

dla młodzieży. I tym razem wszyst-

ko się udało, młodzież była bardzo

zadowolona z warsztatów, chociaż

na  naukę przeplataną z  rozrywką

poświęciła początek swoich waka-

cji. Przed młodzieżą do  ośrodka

ZHP w  Załęczu Wielkim przyje-

chała grupa głuchych nauczycieli;

pod okiem instruktorów dosko-

nalili swoje umiejętności pracy

z  dziećmi i  młodzieżą; wyjechali

z  głowami pełnymi pomysłów

na nowe, ciekawsze zajęcia.

W październiku odbyło się już ko-

lejny raz wydarzenie pn. Miasto

Głuchych. Trwało 4 dni. W  tym

roku również zlokalizowane było

w  Manufakturze jednak w  nieco

zmienionej koncepcji; wszystkie

stoiska, wśród nich m.in. kino,

sklep, szkoła, poczta, były ustawio-

ne blisko siebie w środkowej części

centrum handlowego. Do  udziału

w  Mieście Głuchych w  krótkich

spotach zapraszały znane oso-

by ze  świata kultury – Waldemar

Barwiński, Joanna Trzepiecińska,

Jolanta Fraszyńska i  Natalia Lesz.

Każdego dnia gra cieszyła się du-

żym zainteresowaniem słyszących,

w  dużym przekroju wiekowym,

ponieważ bawiły się z nami i dzie-

ci, i dorośli. W grze wzięło udział

450 zespołów, mogły one być jed-

no- bądź wieloosobowe. Łącznie

w Mieście Głuchych uczestniczyło

800 graczy. Gra miała na celu od-

wrócenie sytuacji codziennej: po-

legała na tym, że to głusi obsługi-

wali wszystkie stoiska, a zadaniem

słyszących, nieznających języka

migowego, było porozumienie się.

Ostatni dzień Miasta Głuchych

to równocześnie pierwszy dzień

Targów Edukacyjnych dla głuchej

młodzieży z  całej Polski. W  tym

roku stoiska zaprezentowało

19 ośrodków i łódzkie szkoły wyż-

sze. Targi miały na  celu zebranie

oferty szkół dla osób niesłyszących

w  jednym miejscu; dodatkowym

ich atutem była możliwość spotka-

nia się większości uczniów ze szkół

dla głuchych i  słabosłyszących

w  Polsce, wymiany informacji

i  zawierania nowych znajomości.

Stoiska z  roku na  rok prezentują

się korzystniej. Każdego dnia tar-

gi odwiedzało około 700 osób.

Uczestnicy poza rozrywkowymi

warsztatami z wikliny i decoupage

brali udział w debatach i prezento-

wali układy taneczne. Nauczycie-

le mogli skorzystać z  warsztatów

przygotowanych specjalnie dla

nich, obejrzeć film i  przybliżyć

sobie program polskiego języka

migowego zaprezentowany przez

autorów.

Podobnie jak w  poprzedniej edy-

cji projektu uczestnicy wybierają

szkolenia i  staże zgodne ze  swo-

imi upodobaniami, a  my robimy

wszystko, żeby im to umożliwić.

Do  tej pory zakończyło się po-

nad 130 szkoleń i 55 staży. Ponad

20  szkoleń jest w  trakcie realiza-

cji. Wiele staży jest w  toku. Sta-

żyści realizowali się m. in. jako:

administrator stron www, floryst-

ka, asystent nauczyciela, asystent

działu marketingu, pomocnik

projektanta czy grafik komputero-

wy. Uczestnicy projektu podnieśli

swoje kwalifikacje uczęszczając

na szkolenia, oto kilka przykłado-

wych: grafika komputerowa, ABC

Coachingu, księgowość, tworzenie

stron www, bukieciarstwo i histo-

ria sztuki.

Od kilku miesięcy pracuje z nami

8 nowych osób, są to pośrednicy

pracy. Wyszukują miejsca pracy

zgodne z  preferencjami naszych

uczestników projektu, umawiają

się na  spotkania z  potencjalnymi

pracodawcami. Z  ich pomocą co-

raz więcej głuchych ma pracę.

Projekt „4 kroki”

background image

Co

sły

chać

...?

12

W

ODDZIALE

Obóz odbył się w ramach projektu

„Ręce nas łączą”. Był przeznaczo-

ny dla młodzieży z  wadą słuchu

z Polski i Litwy. Miejscem realiza-

cji odbył się na Litwie w miejsco-

wości o nazwie Troki. Obóz trwał

6 dni w  terminie od  20.09.2011

do  26.09.2011. Cały skład wraz

z  opiekunami to było 24 osoby,

w  tym 10 uczestników litewskich

i  2 litewskich opiekunów oraz

10  uczestników polskich i  2  pol-

skich opiekunów. Tematyką ca-

łego projektu była wymiana wie-

dzy z  zakresu kultury i  języka

migowego.

Polska ekipa wraz z  opiekunami

najpierw trafiła do Wilna, następ-

nie spotkała się z  ekipą z  Litwy.

Młodzież polska miała okazję

zwiedzić litewską szkołę. Dzię-

ki życzliwości Głuchej Litwin-

ki poznaliśmy Litewski Związek

Głuchych w  Wilnie. Okazało się,

że  na  Litwie osoby słyszące uczą

się International Sing, co w porów-

naniu z Polską jest godne podziwu,

ponieważ u  nas słyszący w  więk-

szości nie znają nawet polskiego

języka migowego.  Większość z nas

nie mogła się przyzwyczaić do od-

mienności smaku kuchni litew-

skiej, np. inny chleb litewski czy

tłuste potrawy takie jak kartacze.

Najsłynniejszą potrawą na  Litwie

jest Kibinine, są to takie specjal-

ne duże pierożki.  Mieliśmy rów-

nież przyjemność zwiedzić zamek

w  Trokach, który jest położony

na wyspie na jeziorze Galwe.  Za-

mek został zbudowany przez wiel-

kiego księcia litewskiego Kiejstuta

i  jego syna Witolda, który zmarł

w  1430 roku. Troki w  tamtych

czasach były ważnym ośrodkiem

Wielkiego Księstwa Litewskiego.

Obecnie zamek jest ważną atrakcją

turystyczną Litwy.

oBóz nA litwie

background image

Co

sły

chać

...?

13

W

OŚR

ODK

ACH

TERENOWY

CH

Impreza z  okazji Dnia Głuchego

odbyła się w  siedzibie Polskiego

Związku Głuchych w  Piotrkowie

Trybunalskim. Było to spotkanie

w  dniu 8.10.2011 osób niesłyszą-

cych z  Piotrkowa Trybunalskiego

i z powiatu piotrkowskiego. W spo-

tkaniu wzięło udział 45 osób. Świe-

tlica została pięknie udekorowana,

a  poczęstunek był własnoręcznie

przygotowany przez osoby niesły-

szące. Na imprezę został zaproszo-

ny duszpasterz głuchych regionu

piotrkowskiego, ks.  Tomasz Est-

kowski. Podczas imprezy odbyły

się konkursy oraz tańce w  miłej

i ciepłej atmosferze.

SPOTKANIA

WIGILIJNE

W OŚRODKACH

TERENOWYCH

Radomsko

Spotkanie wigilijne rozpocz-

nie się mszą świętą w  języ-

ku migowym 18 grudnia

o godz. 12.00 w sali Kolegiaty

im św. Lamberta w  Radom-

sku, a o godzinie 14.00 odbę-

dzie się spotkanie opłatkowe

w restauracji Zameczek.

Tomaszów mazowiecki

Kolacja wigilijna odbędzie

się 10 grudnia o godz. 17.00

w świetlicy PZG przy ul. Pił-

sudskiego 57.

kuTno

Spotkanie wigilijne odbę-

dzie się w sobotę 17 grudnia

o  godz. 11 w  Domu Samo-

pomocowym Miejskiego

Ośrodka Pomocy Społecznej

w Kutnie przy ulicy Prymasa

Wyszyńskiego 11.

sieRadz

14.12.2011, o godzinie 16.00,

w siedzibie PZG Sieradz,

ul. Kościuszki 5.

wieluń

12.12.2011, o godzinie 16.00,

w siedzibie PZG Wieluń,

ul. Struga 1.

skieRniewice

11.12.2011, o godzinie 11.00

w siedzibie PZG, ul. Rynek 6.

PioTRków TRYBunalski

17.12.2011, o godz. 16.00, sie-

dziba PZG ul. Zamurowa 1.

Międzynarodowy Dzień Głuchego
w Piotrkowie Trybunalskim

Ośrodek PZG w Sieradzu przepro-

wadził się w nowe miejsce. Przyja-

ciele i podopieczni Związku mogą

teraz spotykać się przy ul.  Ko-

ściuszki 5. Dotychczasowa siedzi-

ba – w  kamienicy przy ul.  Kole-

giackiej 3 – jest w trakcie remontu.

To dobra wiadomość dla wszyst-

kich, którzy korzystają z  pomo-

cy sieradzkiego PZG. Zwłaszcza,

że  nowe miejsce zostało przyspo-

sobione do  swoich funkcji dzięki

wielkiemu zaangażowaniu samych

niesłyszących. Na  miejscu jest te-

raz klub, w którym mogą się spo-

tykać zainteresowani. Jest także

świetlica proponująca osobom

z  uszkodzonym słuchem ciekawe

zajęcia plastyczne. Już teraz wszy-

scy mają szansę sami wykonywać

jesienne dekoracje oraz ozdoby

na  świąteczne drzewka i  stoły.

W ostatnim czasie w  siedzibie

Polskiego Związku Głuchych

w  Sieradzu odbywały się zajęcia

aktywizujące osoby niedosłyszą-

ce. Ćwiczenia w  siłowni, zajęcia

aerobiku owocują integracją osób

z  niepełnosprawnością słuchową

z  środowiskiem, w  którym co-

dziennie przebywają. Skuteczne

przełamywanie barier społecznych

dla osób głuchych jest ambicją

Związku i  nadzieją na  normalne

funkcjonowanie w  społeczno-

ściach ludzi słyszących.

W najbliższym czasie przewidzia-

ne są m.in. Andrzejki z wróżbami

i  zabawą oraz, w  połowie grud-

nia, przedświąteczne spotkanie

wigilijne.

nowA siedziBA kołA

w sierAdzu

background image

Co

sły

chać

...?

14

POR

TRE

T

Jestem osobą z wrodzoną, głęboką,

obustronną głuchotą typu odbior-

czego. Urodziłam się w  górach,

w  mojej pięknej Krynicy, w  ro-

dzinie ludzi słyszących. Wszyscy

bardzo kochali „małą Euniczkę”

i starali się z całych sił, żeby moje

odkrywanie świata miało rumień-

ce. To oni od  samego początku

z  ogromną miłością wspierali

mój rozwój. Poświęcenie mojej

mamy i niezwykła jej umiejętność

wprowadzania i  angażowania ca-

łej rodziny, a  nawet obcych ludzi,

w  „mój problem” i  problem ludzi

głuchych, sprawiło, że  czułam się

bezpiecznie.

Byłam szczęśliwym, uśmiechnię-

tym dzieckiem. Chętnie bawiłam

się z dziećmi słyszącymi, a one za-

wsze starały się mi pomagać, oka-

zywać swoją przyjaźń i  lubiły być

ze  mną. Moja mądra mama po-

kazywała im wtedy moje aparaty

słuchowe, uczyła mówić do mnie,

chwaliła je za przyjacielską posta-

wę, cierpliwość i  wyrozumiałość

dla swojej głuchej i  niemówiącej

koleżanki. A ja wtedy czułam się

bardzo ważna!

Od najmłodszych lat otaczała

mnie przyroda, która kształtowała

moją wrażliwość na piękno. Zwra-

całam uwagę na  drzewa i  krzewy.

Biegałam po łąkach pełnych traw

i  kolorowych kwiatów. Przygląda-

łam się owadom, goniłam motyle.

Byłam zakochana w  biedronkach

i  ślimakach. Zbierałam jagody

i poziomki. Robiłam polne bukiety

dla wszystkich dookoła. A potem

w domu wyciągałam kredki i ryso-

wałam, wycinałam lub wydziera-

łam ten bajeczny świat, który mnie

otaczał. Zawsze blisko była mama.

Ona oprawiała moje „obrazki”

i robiła z nich malutkie podarunki

dla różnych osób. Tak zaczęła się

moja przygoda ze  sztuką. Mama

zachęcała mnie do rysowania tego,

co czuję, i zawsze robiłyśmy to ra-

zem. A ja byłam zachwycona i bar-

dzo dumna!

Moje pierwsze kontakty z  logo-

pedą i  wyjazdy do  Nowego Są-

cza na  rehabilitację wspominam

z łezką w oku. Tam po raz pierw-

szy spotykałam dzieci takie jak

ja z  wadą słuchu. Pokochałam

wszystkie od  pierwszego wejrze-

nia (mam kontakt do  dzisiaj).

Tak samo, jak moje panie logo-

pedki, które wymyślały cuda żeby

mnie zachęcić do  nauki. Wspo-

minam panią M. Fiut – młodą

logopedę po studiach, dla któ-

rej byłam pierwszym głuchym

dzieckiem, które rehabilitowała.

Do  dziś przechowuję mały, słod-

ki pierścioneczek, który dostałam

od  niej na  pożegnanie. Nie zapo-

mnę o  niezwykłej starszej pani

M. Ślęczkowskiej z Krakowa, która

przyjeżdżała do  Krynicy i  uczyła

mnie mówić i  też wspierała moją

mamę najlepszymi radami. Powta-

rzała, że  miłość, praca, systema-

EUNIKA

– „DOBRE ZWYCIĘSTWO” (z języka greckiego)

Mam w życiu szczęście! Od samego początku spotykam na swojej drodze dobrych, mądrych ludzi, któ-
rzy starali się pomagać mi najlepiej jak potrafili. Dzięki temu dziś, pomimo wielu trudności, jestem silną
dziewczyną! Pełną ufności i miłości do ludzi. Dzięki temu udaje mi się osiągać wytyczone cele, spełniać
marzenia i cieszyć się z moich sukcesów. Właśnie to zainspirowało mnie do napisania czegoś o sobie.

background image

Co

sły

chać

...?

15

POR

TRE

T

tyczność i  cierpliwość są najważ-

niejsze! Sadzała mnie na  kolana,

przytulała i przed lustrem ćwiczyła

np. samogłoski albo wymyślała

śmieszne ćwiczenia języka i  za-

bawy tematyczne. Pamiętam to

do  dziś. Gdy nadszedł czas nauki

w  szkole, rodzice podjęli decyzję,

że  będę uczyć się w  szkole maso-

wej. I znowu miałam szczęście!

Trafiłam na  wspaniałą, kochaną

i  mądrą nauczycielkę, p. A. Wie-

wiórę. To ona stworzyła taki klimat

wokół mnie, że czułam się dobrze

w mojej klasie. Zawsze byłam wy-

różniana i chwalona, a to za pięk-

ne rysunki albo staranne pismo

w  zeszytach. A gdy czytałam „po

swojemu”, to moja nauczycielka

razem z  dziećmi biła mi brawo,

za odwagę i ciężką pracę. A za to

ja rysowałam dla nich ilustracje

do tekstu, które służyły wszystkim

dzieciom do opowiadania. To miłe

i  piękne wspomnienia! Do  dziś

utrzymuję kontakt z Krynicą. Ten

czas dał mi dużo siły na dalsze lata.

Wkrótce rodzice podjęli decyzję

o  mojej przeprowadzce do  Łodzi.

Zaczął się nowy czas w moim ży-

ciu. Trafiłam mimo głębokiej głu-

choty do szkoły dla osób słabosły-

szących. Na  początku Łódź była

na  mnie okropna. Nienawidziłam

patrzeć na stare, zniszczone domy,

i  ten okropny zapach. Ale za  to

zyskałam nowe koleżanki, takie

podobne jak ja, z  wadą słuchu.

Nauka na takim poziomie okazała

się ciężka. Jednak i tym razem spo-

tkałam na  swojej drodze koleżan-

kę – Justynę. To ona przez wiele

lat mi pomagała, wyjaśniała, uczy-

ła. Ciężko pracowałam w  domu,

a mimo to nie było łatwo.

Wtedy bardzo zbliżyłam się

do  Boga! Dużo modliłam się

o  moich nauczycieli, koleżanki

i  o siebie. Nie zniechęcałam się

i  pokonywałam różne trudności.

Dobroć, życzliwość ludzi inspiro-

wała mnie do  tworzenia różnych

prac plastycznych, którymi potem

obdarowywałam moich ukocha-

nych nauczycieli, koleżanki i kole-

gów. Pokonywałam kolejne etapy

szkolnej edukacji. Gdy nie udało

mi się zdać matury, to było ciężkie

doświadczenie. Trudno to wspo-

minać! Ale nie załamałam się.

Podjęłam zwykłą, fizyczną pracę.

Wstawałam o 5 rano i ręce bolały

od  składania pudełek, ale spoty-

kałam serdecznych ludzi i  było

mi dobrze. Jednocześnie zaocznie

uczyłam się jednorocznej szkole

umiejętności twórczych.

Przez cały rok przygotowywałam

się do matury. Już dobrze wiedzia-

łam, że  ciężką pracą można wiele

osiągnąć i  mieć z  tego zadowo-

lenie, zwłaszcza gdy masz blisko

siebie mądrych, kochających życz-

liwych ludzi. Udało mi się zdać

maturę i  to całkiem nieźle. Skoń-

czyłam szkołę policealną i  skom-

pletowałam teczkę z  pracami. Już

wiedziałam, że chcę być grafikiem.

Moje prace spodobały się na  roz-

mowie kwalifikacyjnej i  zostałam

studentką w Wyższej Szkole Sztuki

i Projektowania.

Teraz jestem już na  IV roku.

Na  studiach chętnie uczę się

od  moich słyszących koleżanek

i  kolegów. Postawiłam na  obo-

wiązkowość, solidność i, wiadomo,

ciężką pracę, ale to przecież robię

dla siebie. Mam pracę w zawodzie

i  szlifuję swoje umiejętności. Ko-

lejny raz mam szczęście!

Dla Was – Eunika

background image

Co

sły

chać

...?

16

POR

TRE

T

Jest rzeźbiarzem uniwersalnym,

rzeźbi ludzi przy pracy, wiejskie

obyczaje, tradycje ludowe, przy-

rodę. Współpracował z  kilko-

ma Domami Pomocy Społecznej

w  Kutnie i  Płocku organizując

pokazy rzeźbiarstwa. Uczył rzeź-

bić młodzież w Technikum Rolni-

czym i  Młodzieżowym Ośrodku

Socjoterapii.

Uczestniczy w  kiermaszach twór-

czości ludowej, np. takich jak Cen-

tralne Dożynki w  Spale, w  plene-

rach rzeźbiarskich, gdzie prezentuje

rzeźby wysokie nawet do 5 m. Ulu-

bionym miejscem Zbyszka jest ga-

leria malarza i grafika Alojzego Bal-

cerzaka, profesora Akademii Sztuk

Pięknych w  Warszawie, znajdująca

się w Koszelówce.

Miał już wystawy we  Francji,

Niemczech, Rosji i USA, a w Pol-

sce znany jest w  Wałczu, Pile,

Łęczycy, Gdyni, Drawsku Po-

morskim, Krakowie, Pleszewie,

Łącku, Bydgoszczy, Płocku, Ło-

dzi, Warszawie, Szczecinku, Bia-

łowieży, Bytowie, Dzierżąznej

k/Zgierza, Lipcach Reymontow-

skich oraz na Mazurach. W wielu

tych miastach prace jego zosta-

ją po wystawach w  miejscowych

urzędach.

Od roku 1984 należy do  Stowa-

rzyszenia Twórców Ludowych,

ale już w  roku 1983 miał indywi-

dualną wystawę w  Domu Sztuki

na  Starym Mieście w  Warszawie.

Brał udział w  Dniach Warszawy

w  Moskwie w  roku 1987 pokazu-

jąc swoją twórczość na  wystawie

indywidualnej.

Muzeum Diabła Polskiego Wik-

toryna Grąbczewskiego w  War-

szawie szczyci się 13 Diabłami

Borutami, za które Zbyszek dostał

dyplom i podziękowanie.

Zbyszek ma też na  swoim koncie

przydrożne kapliczki, a  dla Lipiec

Reymontowskich wyrzeźbił całe

wesele Boryny.

W Izbie Twórczości Ludowej

w  Kutnie znajduje się pracownia

i  mała galeria twórczości naszego

kolegi.

O Zbyszku i  jego twórczości pi-

sała prasa, były wywiady w radio,

telewizji, jest też uwieczniony

w filmie.

Jest laureatem:

■ I nagrody w Ogólnopolskim

Konkursie Pomorskiego

Okręgu Wojskowego,

■ I nagrody za  rzeźbę „Wese-

le” i „Ptasi Raj” w konkursie

w Płocku,

■ II i  III nagrody Muzeum

w Łęczycy „Diabeł Boruta”.

Ponadto został nagrodzony przez

Ministra Kultury i Sztuki odznaką

„Zasłużony Działacz Kultury”, ma

także odznaczenie „Zasłużony dla

Województwa Płockiego”.

O wielu, wielu wyróżnieniach, dy-

plomach, nagrodach nie wspomnę.

A dziś mówi: mam nadal potrzebę

rzeźbienia, doskonalenia rzemio-

sła, poznawania nowych technik

pracy piłą, siekierą dłutem. Tyle

jeszcze jest to wyrzeźbienia – Mar-

szałek Rydz Śmigły, rycerze, Żyd,

szlachcic. Św. Franciszek, Baba

Jaga, Chrystus Frasobliwy, dusz-

ki leśne, kapliczki ze  świątkami,

szopki, niedźwiedzie, węże, sowy,

pasterze, młynarz, Boruta, kapela

ludowa, ptaki ...

Danuta Konopczyńska

Zbyszek Szczepański

Kutno pragnie przedstawić swojego podopiecznego od 1994 roku, rzeźbiarza ludowego, samouka
– Zbyszka Szczepańskiego. Rzeźbi i maluje od czternastego roku życia. Jego rzeźby, płaskorzeźby
można znaleźć w muzeach i u prywatnych kolekcjonerów w Polsce i za granicą.

background image

Co

sły

chać

...?

17

PO EUR

OPE

JSKU

Początkowo projekt trwał 2 lata

od  2008 do  2010 roku, którego

celem było opracowanie słowni-

ka składającego się z  10 języków

migowych – nie tylko z  Europy.

Słownik znajduje się na  stronie

www.spreadthesign.com, jego za-

sięg i zawartość niebawem ulegnie

rozwojowi, ponieważ, dzięki sta-

raniom koordynatorów z Europej-

skiego Centrum Języka Migowego

w  Szwecji, projekt doczekał się

swojej kontynuacji.

Obecnymi partnerami w projekcie

są między innymi takie kraje jak:

Wielka Brytania, Czechy, Austria,

Rosja, Hiszpania, Portugalia, a na-

wet Japonia, i Polska.

Polski Związek Głuchych Oddział

Łódzki został zaproszony do udzia-

łu w  tak niezwykle ciekawym

projekcie, który daje możliwość

wymiany doświadczeń między

Głuchymi z partnerskich krajów.

Do  takiej wymiany doszło pod

koniec listopada na  spotkaniu or-

ganizowanym przez pracowników

Europejskiego Centrum Języka Mi-

gowego w Örebro.

Michał Garncarek

wYJazd do szwecJi

Na zaproszenie Europejskiego

Centrum Języka Migowego poje-

chaliśmy do  Szwecji na  szkolenie

związane z nagrywaniem polskich

znaków migowych na  potrzeby

słownika międzynarodowego ję-

zyka migowego. Ten słownik jest

na  stronie: http://www.spreadthe-

sign.com/. Jest to ciekawy projekt.

Słownik może być używany do na-

uczania języka obcego i  jak rów-

nież ojczystego. Ten słownik ma

być ułatwieniem dla osób wyjeż-

dżających za granicę do pracy. Ten

słownik można obejrzeć na stronie

i na telefonach iPhone oraz telefo-

nach z systemem Android.

Z ramienia Polskiego Związku

Głuchych Oddziału Łódzkiego po-

jechali Michał Garncarek (koordy-

nator projektu STS po stronie pol-

skiej, tłumacz ang.-PJM), Paulina

Romanowska (lektor, pracownik

PZG) i  Maciej Kowalski (infor-

matyk, pracownik PZG). W Szwe-

cji byliśmy od  24 do  27 listopada

2011 r.

Szwecja jest państwem w  Europie

Północnej, zaliczanym do  państw

skandynawskich. Szwecja jest

członkiem Unii Europejskiej

od  1995 roku. Graniczy z  Nor-

wegią, Finlandią i  Danią. Stolicą

Szwecji jest Sztokholm. Obecnie

Szwecję zamieszkuje 9 mln ludzi.

To Szwecja jest znana z  Nagrody

Nobla, popularnych filmów i ksią-

żek dla dzieci (Pippi, Dzieci z Bul-

lerbyn), a  także grupy muzycznej

ABBA. Stamtąd też są firmy znane

nam: IKEA, STATOIL, SKANSKA,

wiele innych. Szwecja jest raczej

krajem bogatym i o najmniejszym

bezrobociu w Europie.

W dniu 24.11.2011 odlecieliśmy

z  Warszawy samolotem WizzAir.

Lecieliśmy ok 1 godziny i 20 minut.

Przybyliśmy do Nykoping Skavsta.

Następnie jechaliśmy autobusem

ok. 100 km do Sztokholmu – sto-

licy Szwecji, gdzie przesiedliśmy

się na  pociąg jadący do  Örebro

(ok. 190 km od Sztokholmu, szóste

miasto Szwecji co do  wielkości).

Zostaliśmy zakwaterowani w  ho-

telu Gota w  Örebro. Wieczorem

przyszli po nas Szwedzi wraz dele-

gacją z Łotwy i Estonii. Poszliśmy

na  wycieczkę wieczorną po Öre-

bro. A potem weszliśmy do  pubu.

To było nasze pierwsze spotka-

nie integracyjne. Rozmawialiśmy

w  międzynarodowym języku mi-

gowym (IS) i  w  naszych językach

migowych. Udawało się dogady-

wać ze Szwedami, Hiszpanami, Ło-

tyszami i Estończykami. Następne-

go dnia z  samego rana przyjechał

po nas Dennis i  zabrał do  Loka

Brunn. Jest to piękna miejscowość

lecznicza. Mieści się ok. 90 km

na  północny-zachód od  Örebro.

Tam są przepiękne budynki cha-

rakterystyczne dla Szwecji.

Zostaliśmy zaproszeni na  kawę.

Po  krótkiej przerwie zaczęliśmy

poznawać ideę projektu Spread

The Sign. Szef projektu Thomas

Lydell-Olsen przedstawił nam roz-

wój projektu.

Projekt został rozpoczęty w  roku

2006. Obecnie do projektu należy

16 państw europejskich (w tym

Polska, Estonia i  Łotwa). Te pań-

stwa to:

1. Szwecja

2. Hiszpania

3. Austria

4. Czechy

5. Niemcy

6. Francja

7. Wielka Brytania

8. Islandia

9. Japonia

10. Litwa

11. Portugalia

12. Rosja

13. Turcja

14. Polska

SPREAD THE SIGN

Spread The Sign (Upowszechniać Miganie) to międzynarodowy projekt, który powstał dzięki wsparciu
Komisji Europejskiej w ramach programu Leonardo da Vinci – Transfer Innowacji.

background image

Co

sły

chać

...?

18

PO EUR

OPE

JSKU

15. Estonia

16. Łotwa

Te kraje przedstawiono na powyż-

szej mapce.

Planowany rozwój tego słownika

to umieszczenie znaków migowych

nowo przystępujących państw,

zwiększenie do liczby 8000 znaków,

a  także umieszczenie IS. W  przy-

szłości zamierzają nawiązać współ-

pracę z  firmą Google dotyczące

Google Tłumacz, aby była możli-

wość tłumaczeń z  tekstu na  język

migowy. Następnie wygłosił Dennis

Lennartsson w projekcie odpowie-

dzialny za marketing.

Opowiedział nam o  kontaktach

z massmediami oraz z VIP (Królo-

wa Szwecji, bardzo znani politycy,

itp.). Potem poszczególne przystę-

pujące do  projektu państwa takie

jak Polska, Estonia i Łotwa przed-

stawiły swoje kraje oraz swoje or-

ganizacje. Z  naszej strony Michał

Garncarek (koordynator projektu

po stronie polskiej) przedstawił

Polski Związek Głuchych Oddzia-

łu Łódzkiego.

Następnie zaproszono nas

na  obiad. Po przerwie obiadowej

rozmieszczono nas w  poszczegól-

nych pokojach. Następnie odbyło

się szkolenie. Dowiedzieliśmy się

jak należy filmować poszczególne

znaki migowe, jak montować fil-

my. Omawialiśmy różne problemy

techniczne i językowe.

Po wyczerpującym dniu zaproszo-

no nas na basen, saunę i masaż :).

Po  relaksujących zajęciach odbyła

się uroczysta kolacja. Przy jednym

stole siedzieli Głusi, a przy drugim

organizatorzy i słyszący tłumacze,

koordynatorzy.

Dużo rozmawialiśmy. Po kolacji zro-

biliśmy grupowe zdjęcie. Ciekawa

była prezentacja muzyki w  szwedz-

kim języku migowym, którą przed-

stawiła tłumaczka ze Szwecji.

Następnie wykonaliśmy zdjęcia

grupowe (patrz wyżej).

Następnego dnia też zrobiliśmy

zdjęcie grupowe:

Niestety musieliśmy wyjechać

do Örebro, gdzie nas zawiózł Głu-

chy Szwed. Zwiedzaliśmy miasto

w ciągu dnia. Zobaczyliśmy zamek

Örebro pochodzący z  XIII wieku

wraz z  wybudowaną wieżą zega-

rową do  obrony mostu od  strony

rzeki Svartån. Zamek został póź-

niej ogólnie odrestaurowany. Jest

on zlokalizowany w środku miasta.

Następnie udaliśmy się na  zaku-

py. W  Szwecji drogie były różne

rzeczy w porównaniu do cen pol-

skich. Dla porównania woda mi-

neralna 0,5L w  Szwecji kosztuje

20 koron szwedzkich (ok. 10  zł)

a  w  Polsce ok. 4 zł. Ale mimo

wszystko kupiliśmy pamiątki dla

naszych najbliższych.

Wróciliśmy zmęczeni i pełni wra-

żeń. Teraz czeka nas żmudna praca

nad słownikiem PJM, który będzie

umieszczony właśnie na  stronie

tego projektu.

Zdjęcia: P. Romanowska,

M. Kowalski

Tekst: M. Kowalski

background image

Co

sły

chać

...?

19

PR

AC

A

Kiedy nieprzygotowana zupełnie

osoba zaczyna pracę z  Głuchy-

mi, w  jej głowie można znaleźć

kilka nieuzasadnionych przeko-

nań. To  właściwie sytuacja natu-

ralna, bo tak działa ludzki mózg:

wobec braku doświadczeń i  wie-

dzy w  jakimś obszarze tworzymy

uproszczenia. W  podobnej sytu-

acji są wszystkie osoby, które po

raz pierwszy stykają się z tematem

głuchoty. Poniżej moja lista fał-

szywych przekonań – na szczęście

dzisiaj już nieaktualna.

1. Wszyscy Głusi są tacy sami.

Nie miałam pojęcia, że  są różne

stopnie głuchoty. Nie wiedziałam,

że  jedne osoby potrafią mówić,

a inne nie. Ja i wiele innych osób,

które nigdy wcześniej nie spotkały

Głuchej osoby, ledwo zdawałam

sobie sprawę z tego, że ludzie Głusi

gdzieś tam żyją. Poza tym dla mnie

widoczna była tylko jedna cecha

– głuchota. Zapomniałam, że jed-

ne osoby mogą być wesołe, a inne

smutne, jedne spokojne, a  inne

nerwowe, jedne pracowite, a  inne

leniwe, jedne punktualne, a  inne

spóźnialskie. Zapomniałam, że dla

jednych osób przyjemna będzie

praca na świeżym powietrzu, a dla

innych w biurze.

Teraz już wiem, że  Głusi różnią

się między sobą tak samo, jak sły-

szący między sobą. Nie ma dwóch

identycznych osób Głuchych, dla-

tego nieuprawnione jest wydawa-

nie uogólnionych sądów na temat

Głuchych. Bo kto to są Głusi?

Na to pytanie nie ma jednej odpo-

wiedzi poza tą najbardziej oczywi-

stą, że Głusi to Głusi.

2. Głusi nie słyszą, ale mogą sobie

przeczytać informacje, bo zna-

ją język polski.

To chyba największy mit i najbar-

dziej błędne przekonanie, jakie

panuje wśród osób, które nigdy

wcześniej nie pracowały z  Głu-

chymi. Dla słyszącej mieszkanki

Polski znajomość języka polskiego

przez wszystkich Polaków jest tak

oczywista, jak poranny wschód

słońca. To przekonanie może mieć

bardzo groźne skutki. Skoro uwa-

żam, że  Głuchy może sobie zdo-

być informacje sam poprzez prze-

czytanie ich, to każde spotkanie

z Głuchym, który „NIE WIE” lub

„NIE ROZUMIE” może prowadzić

do wniosku, że za taki stan odpo-

wiada sam Głuchy, który albo jest

leniwy, albo głupi. Ale wystarczy

się zastanowić i  zadać sobie py-

tanie: a może to nie jest do końca

wina Głuchej osoby? Może pro-

blem leży gdzie indziej?

Teraz już wiem, że  Głusi bardzo

często nie są w  stanie zapoznać się

z  informacjami pisanymi w  języ-

ku polskim. Dlatego tak ważne jest

dostarczanie informacji w  języku

migowym. Dlatego tak ważne jest

wyjaśnianie znaczenia słów w  języ-

ku polskim, pokazywanie zależności

między różnymi obszarami czy po-

jęciami. Dlatego tak ważne jest, żeby

nie zakładać, że  coś jest oczywiste.

Lepiej poświęcić więcej czasu na wy-

jaśnienia niż uznawać, że  pewne

informacje są oczywiste. A najlepiej

stosować zasadę: czego nie widać,

tego nie ma, żeby unikać nieporo-

zumień, których źródłem są słowa

języka polskiego. Koniec ze zdania-

mi w stylu: „no bo jeśli to, to tamto

i tamto, a potem jeszcze to i owo, to

w końcu może to, a może tamto…”.

Bo co właściwie znaczy ta ostatnia

wypowiedź? Jakby się zastanowić,

to właściwie nic. Dla słyszącego też.

A już na pewno dla Głuchego.

3. Głusi posługują się językiem

migowym.

Z językiem migowym to chyba była

jedna z  największych niespodzia-

nek. Nie dość, że nie każdy Głuchy

miga, to jeszcze nie każde miga-

nie to język migowy. Z  niedowie-

rzaniem przyjmowałam do  mojej

świadomości fakt, że niektóre oso-

by Głuche przez pierwsze kilka lat

swojego życia wychowują się bez

jakiegokolwiek języka. Konsekwen-

cje takiego stanu rzeczy mogą być

katastrofalne dla jednostki, która

jest pozbawiona możliwości samo-

rozwoju i poznawania świata. Pro-

blemem nie jest jednak tutaj sama

głuchota, ale brak języka. Innymi

słowy: problem nie leży w  osobie,

ale w jej otoczeniu.

4. Głusi mają roszczeniową

postawę.

Pierwsze obserwacje i sygnały były

takie właśnie – Głusi mają po-

stawę roszczeniową. Ale w  miarę

poznawania przejmujących histo-

rii i  doświadczeń życia Głuchych

moje przekonania uległy całko-

witej zmianie. Wyobraź sobie,

że  jedziesz do  znajomych Twoich

znajomych, a  oni na  Twój widok

mówią ze  zdziwieniem: nie wie-

dzieliśmy nawet, że  istnieją i  żyją

Głuche osoby. Co można sobie

pomyśleć? Znaczę tak mało, że od-

mawia mi się istnienia? Znaczę tak

mało, że  nie daje mi się języka?

Znaczę tak mało, że  nie mogę się

CZEGO NAUCZYŁAM SIĘ

OD GŁUCHYCH?

Jest listopad 2011 roku i  już trzeci rok pracuję razem z  Głuchymi w  obszarze poszukiwania pra-
cy. Pomyślałam sobie, że przyszedł czas na małe podsumowanie. Czego nauczyłam się od Głuchych?
Czego nie dostrzegałam z perspektywy osoby słyszącej? Co mi osobiście dało doświadczenie kontaktu
z Głuchymi?

background image

Co

sły

chać

...?

20

PR

AC

A

z  nikim porozumieć i  moje kon-

takty społeczne muszą być ograni-

czone do osób takich jak ja? Zna-

czę tak mało, że nie mam po co iść

do teatru, kina, nie mogę oglądać

telewizji? Znaczę tak mało, że Pań-

stwo nie troszczy się o  to, żeby

mi zagwarantować moje konsty-

tucyjne prawa? Znaczę tak mało,

że na zebraniach nikt nie chce tłu-

maczyć treści na język migowy?

Tak. Można złapać doła. A jak się

ma takie obserwacje na  co dzień,

przez 24 godziny na  dobę to co

wtedy? Dochodzę do  wniosku,

że Głusi są ludźmi szczególnie ła-

godnymi i cierpliwymi, bo ja w ta-

kiej sytuacji nie tylko miałabym

postawę roszczeniową, ale kipiała-

bym z wściekłości i oburzenia.

5. Język migowy jest uboższą

wersją języka polskiego.

Na koniec o  jeszcze jednym mi-

cie. Micie dotyczącym samego

języka migowego. Okazało się,

że  język migowy znacząco róż-

ni się od  polskiego i  jest równie

bogaty, jak język polski. Jego cał-

kowita odmienność w  strukturze

wnosi do  komunikacji i  pozna-

wania rzeczywistości zupełnie

nowe wymiary. Na przykład spra-

wa postrzegania czasu albo nie-

przychodzenia na  umówione

spotkanie. Podczas pracy z  Głu-

chymi zrozumiałam, że  ja, oso-

ba słysząca, jestem niewolnikiem

pojęcia czasu. Ścigają mnie jakieś

deadline’y, czyli istniejące tylko

w mojej głowie punkty, które wy-

znaczają granice dla moich obec-

nych działań. Głuche osoby nie

traktują czasu tak poddańczo, co

nie oznacza, że  nie posługują się

zegarkiem. Po prostu nie tworzą

w  głowie bytów, których nie ma.

Jeśli jestem to jestem i  z  Tobą się

kontaktuję. A jak mnie nie ma, to

nie ma. Jeśli mi na  czymś zależy,

to chcę, żeby to było już. Na waż-

ne dla nich spotkania wszystkie

osoby Głuche, które znam, zawsze

przychodziły przed czasem. A je-

żeli coś mnie nie interesuje albo

przestało interesować, to nie czu-

ję tego wewnętrznego przymusu

wynikającego z tkwiącego w mojej

głowie „deadline’u”. I spóźniam

się albo w  ogóle nie przychodzę.

Bo mnie to nie dotyczy. Po pro-

stu. Jeśli w  danym czasie mam

coś ważniejszego do  zrobienia,

chociaż wcześniej się umawiałam,

to robię to, co w  danym momen-

cie jest ważniejsze. Bo jako wolny

człowiek mogę wybierać w każdej

sekundzie mojego życia to, co chcę

robić. I ta właśnie wolność i  ła-

twość wyboru tak bardzo odróżnia

Głuchych od słyszących zaklętych

w siatce ze słów i pojęć, które nie

mają odpowiedników w rzeczywi-

stości. Zauważyłam też, że  wielu

Głuchych preferuje robienie rze-

czy po kolei, tzn. zajmuję się jedną

sprawą, kończę ją a  potem zaczy-

nam następną. Uwięzieni w siatce

działań słyszący nieustannie myślą

o wielu rzeczach na raz podejmu-

jąc i  zaprzestając nieco chaotycz-

nie działania, podczas gdy w zasa-

dzie w jednym momencie możemy

się efektywnie i skutecznie zajmo-

wać jedną tylko rzeczą. I już.

Różnica polega na  tym, że  świat

dookoła został stworzony i dosto-

sowany do  potrzeb osób słyszą-

cych i dlatego tak trudno Głuchym

dostosować się do  naszych reguł.

Mam jednak pewne podejrzenie,

że  nam też trudno się czasami

dostosować do  naszych własnych

reguł, które nie liczą się z faktami.

Bo można wszystko powiedzieć,

ale nie można wszystkiego zoba-

czyć. Pytanie tylko, co jest bardziej

realne, co bardziej istnieje. Wiado-

mo. Dla słyszących to, co zostało

powiedziane, a dla Głuchych to, co

widać.

Magdalena Dunaj

Edukacja głuchych i słabosłyszących w Polsce

Stan aktualny i rekomendacje

Cz. I

Zamiast pisać, czym jest edukacja

głuchych, łatwiej jest chyba napi-

sać, czym nie jest i  nie powinna

być. Nie jest więc edukacja głu-

chych uczeniem dzieci niepełno-

sprawnych. Nie powinna także być

wyrównywaniem szans edukacyj-

nych dzieci, które mają mniejsze

możliwości poznawcze. A więc

czym jest edukacja głuchych i jaka

musi się stać w najbliższych latach?

Powinna być to nauka prowadzona

w oparciu o jedyny język dostępny

w  naturalny sposób osobom głu-

chym, czyli w oparciu o polski ję-

zyk migowy (PJM). Danie dziecku

pierwszego języka to oczywiście

przede wszystkim zadanie rodzi-

ców – niestety, ponieważ w około

90% przypadków dzieci głuche ro-

dzą się w rodzinach słyszących, to

część tego zadania spada i  będzie

spadać na szkołę. Dopiero po na-

uczeniu dzieci głuchych języka mi-

gowego można rozpocząć naukę

języka polskiego fonicznego/pisa-

nego i edukację w znaczeniu zdo-

bywania wiedzy w  oparciu o  ma-

teriał programu szkolnego. Celem

edukacji głuchych nie powinno

być więc doprowadzenie do  fał-

szywie pojętej integracji ze  sły-

szącymi, a  wyposażenie w  wiedzę

i  narzędzia pozwalające dalej po-

znawać świat.

W Polsce działa obecnie 36 placó-

wek specjalistycznych zajmujących

się kształceniem osób głuchych

EDUK

AC

JA

background image

Co

sły

chać

...?

21

EDUK

AC

JA

i słabosłyszących. Niestety nigdzie

podział ten nie jest ścisły, choć

dzieci te wymagają innej metody

prowadzenia. W  większości są to

specjalne ośrodki szkolno-wycho-

wawcze, w  ramach których dzia-

łają szkoły podstawowe, gimnazja,

szkoły ponadgimnazjalne i  szko-

ły policealne

1

. W  zdecydowanej

większości ośrodków działają in-

ternaty. Sieć szkół rozłożona jest

równomiernie. Jedynie w  woje-

wództwie podlaskim nie ma żad-

nej placówki specjalistycznej zaj-

mującej się kształceniem głuchych

i  słabosłyszących. Młodzież głu-

cha i  słabosłysząca uczy się także

w  ramach szkolnictwa masowego.

Obecnie ten trend ma tenden-

cję wzrostową. W  roku szkolnym

2009/2010 w  szkołach masowych

uczyło się 5986 głuchych i  słabo-

słyszących, podczas gdy w  szko-

łach specjalnych były to 2622 oso-

by. W ciągu 12 lat liczba uczniów

w  szkołach specjalnych spadła

o ponad 50%

2

O tym, że tendencja

ta jest niepokojąca i  zdecydowa-

nie zbyt dużo dzieci trafia do szkół

masowych, dobitnie świadczyć

mogą przykłady takich osób, które

trafiają do  szkół dla głuchych po

pewnym okresie nauki w szkołach

ogólnodostępnych. Często wśród

tych uczniów zdarzają się przypad-

ki dzieci, które w ostatnich klasach

szkoły podstawowej nie potrafią

czytać i pisać, a często w ogóle nie

znają dobrze żadnego języka.

Spośród wszystkich 36 placówek

specjalistycznych 3 przeznaczo-

ne są wyłącznie dla osób słabo-

słyszących. Są to szkoły w  Łodzi

(SOSW nr 5, ul.  Wólczańska),

1 Więcej [w:] Katalog szkół

2011/2012, red. P. Kowalski, Łódź

2011.

2 Więcej o powodach zmniejszania

się liczby uczniów w  szkolnictwie

specjalnym: M. Sak, W poszukiwa-

niu optymalnego modelu edukacji

osób głuchych i  słabosłyszących

w  Polsce, [w:] Edukacja niesłyszą-

cych. Publikacja pokonferencyjna,

red. E. Twardowska, M. Kowalska,

Łódź 2011.

Szczecinie (SOSW im. Juliana

Tuwima, ul.  Grzymińska) i  War-

szawie (SOSW nr 15, ul.  Zakro-

czymska). Są to szkoły, w których

naucza się przede wszystkim przy

wykorzystaniu metody oralnej,

polegającej na  stosowaniu języka

polskiego fonicznego i  odczyty-

waniu mowy z  ust. Należy utrzy-

mać ten typ szkoły, jednak bardzo

ważną kwestią jest przekonanie

rodziców dzieci głuchych, by dla

ich dobra nie posyłali do  szkół

dla słabosłyszących dzieci, wobec

których metoda oralna jest nie-

skuteczna. Jak pokazują doświad-

czenia historyczne, metoda oralna

jest skuteczna przede wszystkim

wśród tych dzieci, dla których ję-

zyk foniczny jest pierwszym języ-

kiem lub których resztki słuchowe

oraz zdolności językowe (a także

ponadprzeciętna sprawność inte-

lektualna) na to pozwalają.

W szkołach dla głuchych w  Pol-

sce stosuje się obecnie nauczanie

przy pomocy języka polskiego

fonicznego tzw. metodą oralno-

-migową (bimodalną) opracowaną

w Polsce przez dr Bogdana Szcze-

pankowskiego. Metoda ta została

wprowadzona do  szkół w  latach

osiemdziesiątych XX wieku. Pod-

stawowym sposobem komuniko-

wania jest mowa (w języku pol-

skim fonicznym) wspomagana

znakami migowymi i daktylografią

(czyli miganiem liter). Metoda ta

nazwana jest systemem językowo-

-migowym (SJM).

Podstawowym postulatem jest

wprowadzenie nauki polskie-

go języka migowego a  dopiero

jako drugiego – języka pisanego/

fonicznego

Stosowanie SJM, a także stosowa-

ny wcześniej oralizm (czyli meto-

da polegająca jedynie na  odczy-

tywaniu mowy z  ust) powoduje,

że  absolwenci szkół w  niewystar-

czającym stopniu opanowują ję-

zyk polski pisany, a  między sobą

i  tak porozumieją się w  polskim

języku migowym czyli naturalnym

języku głuchych. Języku, który po-

siada własną, odrębną od  języka

polskiego fonicznego, gramatykę.

W  posługiwaniu się przez osoby

głuche językiem polskim w piśmie

powielane są bardzo często błędy

gramatyczne wynikające ze  stoso-

wania gramatyki PJM oraz mie-

szania gramatyki języka polskiego

fonicznego i  PJM. Powoduje to

trudności w  komunikacji, trud-

ność w poznawaniu nowych treści

i  tekstów. Rozwiązaniem jest sto-

sowanie zasady dwujęzyczności,

czyli nauka polskiego języka migo-

wego jako pierwszego języka a ję-

zyka polskiego fonicznego (w pi-

śmie) jako drugiego języka. Dzięki

temu będzie istniała możliwość

lepszego poznania języka polskie-

go fonicznego, a  także możliwość

poznania i  zrozumienia kultury

polskiej. Wprowadzenie takiej me-

tody wymagałoby bez wątpienia

szeregu zmian. Od zmiany polega-

jącej na zmianie podstawy progra-

mowej (bez obniżenia wymagań),

do  wprowadzenia lekcji języka

migowego oraz rozdzielenia nauki

języka polskiego fonicznego/pisa-

nego na naukę języka i naukę o li-

teraturze i  kulturze polskiej (na-

rodowej). Nauka języka polskiego

pisanego/fonicznego przy pomo-

cy SJM prowadzi paradoksalnie

do sytuacji, gdy znaczna część ab-

solwentów po zakończeniu eduka-

cji nie posługuje się w prawidłowy

i  wystarczający do  komunikacji

sposób żadnym językiem

3

.

Wprowadzenie polskiego języka

migowego do  edukacji najlepiej

w  formie gruntownej zmiany za-

równo prawa oświatowego, jak

i przygotowania językowego i glot-

todydaktycznego nauczycieli sur-

dopedagogów (czyli specjalistów

edukacji osób głuchych) pozwoli

w przyszłości lepiej przekazać ma-

teriał dydaktyczny oraz nauczyć

języka polskiego w  sposób umoż-

liwiający swobodną komunikację.

To ostatnie ma też bardzo ważny

3 B. Ziarkowska-Kubiak, O potrze-

bie zmian w  programach i  meto-

dach nauczania Głuchych Polaków

języka polskiego, [w:] Edukacja

niesłyszących…

background image

Co

sły

chać

...?

22

EDUK

AC

JA

wymiar społeczny. Pozwoli bo-

wiem na  budowanie normalnych

więzi w rodzinach osób głuchych.

Większość głuchych ma rodziców

słyszących. Jeśli rodzice nie znają

języka, w którym porozumiewa się

dziecko, a  dziecko nie potrafi po-

rozumiewać się z rodzicami w ich

języku, prowadzi to do zaburzenia

podstawowych kwestii funkcjo-

nowania rodziny. Powoduje też,

że  dziecko głuche pozbawione

jest normalnego dzieciństwa, bo

zamiast spędzać czas na  zabawie

jest poddawane ciągłej terapii lo-

gopedycznej. Rodzice utrzymy-

wani są przez lekarzy, a  później

pedagogów w  błędnym przeko-

naniu, że  głuchota to problem

medyczny, który da się wyleczyć,

a  najważniejsze jest, żeby dziecko

mówiło. Oczywiste, że  próby na-

uczenia osób głuchych mówienia

są bardzo ważne, ale ważniejsze

w  odczuciu autora jest zapewnie-

nie dziecku głuchemu szczęśli-

wego dzieciństwa, nauczenie się

wspólnej komunikacji w  języku

naturalnie dostępnym osobie głu-

chej, czyli w  języku migowym.

Doświadczenia krajów Europy

Zachodniej dowodzą, że  odejście

od  systemu językowo-migowego

na  rzecz dwujęzyczności zbudo-

wanej na  języku pierwszym (dla

dziecka głuchego naturalnym)

jest obecnie najważniejszym za-

daniem, przed którym stoi system

edukacji w Polsce.

Piotr Kowalski

Projekt „Edukacja niesłyszących”

powstał w  odpowiedzi na  trud-

ności edukacyjne zaobserwowa-

ne wśród uczniów Specjalnego

Ośrodka Szkolno-Wychowawcze-

go nr 1 w Łodzi. Przed rozpoczę-

ciem realizacji projektu, od trzech

lat żaden z  uczniów nie podcho-

dził do egzaminu maturalnego, za-

mykając sobie w ten sposób dalszą

drogę edukacyjną.

Trudności edukacyjne nie wystę-

pują jedynie w  tym ośrodku, do-

świadcza ich wielu uczniów niesły-

szących w całym kraju.

Nie sposób w ciągu dwóch lat roz-

wiązać taki problem – warto jednak

zacząć działania w  celu poprawie-

nia zaobserwowanego stanu rzeczy.

W ramach projektu zorganizowa-

no zajęcia wyrównawcze z  języka

polskiego, angielskiego, mate-

matyki, aby móc pracować nad

trudnościami, poświęcić więcej

czasu na  zadania, które sprawia-

ją uczniom problemy. Urucho-

miono zajęcia logopedyczne, aby

poprawiać komunikację wer-

balną, a  co za  tym idzie, samo-

dzielność uczniów niesłyszących

w  kontakcie ze  słyszącą częścią

społeczeństwa.

Prowadzono zajęcia z  naturalne-

go języka migowego, zwieńczone

obozem polskiego języka migowe-

go dla najaktywniejszych uczniów.

Zorganizowano także zajęcia

z  Kultury Głuchych, podczas

których młodzież zapoznawa-

ła się z  ideą ruchu społecznego

osób niesłyszących i  z  koncep-

tem postrzegania osób niesłyszą-

cych jako mniejszości językowo-

-kulturowej, a  nie jedynie osób

niepełnosprawnych.

Po dwóch latach oddziaływań

możemy stwierdzić, że  sytuacja

uczniów uległa poprawie, zdobyli

nowe kompetencje, zmniejszy-

li posiadane deficyty, zaczynają

podejmować trud podchodzenia

do  egzaminu maturalnego, pla-

nowania dalszego rozwoju edu-

kacyjnego. Jest to sukces zarówno

projektu, jak i  nauczycieli, którzy

na  co dzień pracują z  młodzie-

żą i starają się zachęcić ją do tego

wzmożonego wysiłku w staraniach

o lepszą przyszłość.

Zdajemy sobie sprawę, że  jest to

dopiero początek drogi w kierun-

ku poprawy jakości usług edu-

kacyjnych kierowanych do  osób

głuchych. Początek wysiłku, w któ-

rym uczestniczą sami uczniowie,

ale i nauczyciele, dyrektorzy szkół,

osoby decydujące o  całokształcie

systemu edukacyjnego nakierowa-

nego na uczniów głuchych.

Małgorzata Kowalska

ze wstępu do książki „Edukacja

niesłyszących” Łódź 2011

Na zakończenie realizacji projek-

tu odbyła się konferencja pod ha-

Edukacja niesłyszących – podsumowanie

background image

Co

sły

chać

...?

23

EDUK

AC

JA

słem „Edukacja niesłyszących”.

Zgromadziła około 160 uczestni-

ków. Wystąpiło 19 prelegentów.

Oficjalne wystąpienia przeplatały

się z  dyskusjami, które przedłu-

żały się i  angażowały wielu roz-

mówców. Nie było już miejsca

na  dyskusję o  języku nauczania

głuchych – stało się oczywiste,

że  powinien być to polski język

migowy. Wielu nauczycieli wy-

powiadało się na temat braku na-

rzędzi do prowadzenia efektywnej

nauki dzieci głuchych. Pierwsze-

go dnia konferencji aktywnie

uczestniczyła w  obradach przed-

stawicielka Ministerstwa Edu-

kacji Narodowej, Joanna Wrona,

Radca Ministra z  Departamentu

Zwiększania Szans Edukacyj-

nych, przyjmując na  siebie wiele

ataków pod adresem złego syste-

mu edukacji głuchych w  Polsce.

Odpierała je i  prosiła o  kierowa-

nie wszelkich uwag i  postulatów

do Ministerstwa.

Najważniejsze wnioski z konferen-

cji to:

1. Zwiększyć działania informacyj-

ne dla rodziców dzieci głuchych,

uświadamiające ich co do moż-

liwości różnych metod rehabili-

tacji i nauczania ich dzieci.

2. Wprowadzić dwujęzyczną me-

todę nauczania w szkolnictwie

głuchych.

3. Rozdzielić szkoły specjalne dla

różnych niepełnosprawności.

Uczestnicy Warsztatu Terapii

Zajęciowej przy PZG w  Łodzi

07.11.2011 wzięli udział w  7 Je-

siennej Prezentacji Twórczo-

ści Artystycznej, przez Dziur-

kę od  Klucza w  rytmie Reggae

w  Aleksandrowie Łódzkim. Or-

ganizatorami imprezy był Pol-

skie Stowarzyszenie Pomocowe

Pomost oraz Środowiskowy Dom

Samopomocy w  Aleksandrowie

Łódzkim. Występ naszego zespołu

pt. „Jezioro Łabędzie w stylu Reg-

gae” zajął III  miejsce. W  nagrodę

otrzymaliśmy steper.

Przez dziurkę od klucza

W TZ

W dniu 11–13.11.2011 r. we  Wrocławiu odbył się po

raz drugi Puchar Polski w  siatkówce kobiet. Po raz

drugi z  rzędu siatkarki Łódzkiego Klubu Sportowego

Głuchych wywalczyły Pucharu Polski pokonując w fi-

nale Mazowsze Warszawa 3:2. Za najlepszą zawodnicz-

kę turnieju uznano MVP Monikę Szarowolec z ŁKSG,

a  za najlepszą rozgrywającą Monikę Rutkowską, też

z ŁKSG.

Skład zwycięskiej drużyny: Aldona Kramek, Moni-

ka Rutkowska, Monika Szarowolec, Katarzyna Kijok,

Milena Błaszczyk, Ewa Sygulska, Dominika Adamiak.

Trener Wlodimir Józwiak.

Gratulujemy serdecznie.

SPOR

T

Sukces łódzkich siatkarek

background image

Co

sły

chać

...?

24

KUL

TUR

A

Z dniem 1 kwietnia galeria Kre-

dens zmieniła siedzibę. Nowe

miejsce znajduje się na  ul. Piotr-

kowskiej 17 wejście D, 2 piętro.

Otwierając nową przestrzeń galerii

zaproponowaliśmy Agnieszce Ko-

łodziejczak zaprezentowanie swe-

go dorobku artystycznego. Od mo-

mentu otwarcia nowej przestrzeni

galeria zorganizowała już 4 wyda-

rzenia artystyczne: wystawę ma-

larstwa Agnieszki Kołodziejczak,

instalację Egona Fietke, malarstwo

artystów meksykańskich. Poniżej

zamieszczamy recenzje wydarzeń:

agnieszka kołodzieJczak
„moJe własne oPowieści”

W dniach 8 kwietnia–16 maja

2011 roku galeria Kredens gościła

wystawę Agnieszki Kołodziejczak

pod tytułem „Moje własne opo-

wieści”. Prezentowane prace skła-

dały się z  trzech części, jak mówi

sama artystka; „okresu przed

chorobą, choroby, po chorobie”.

Pozwolę sobie na  zanalizowanie

dwóch cyklów, które szczególnie

zwróciły moją uwagę poprzez ko-

lorystykę, symbole. Te prace zda-

ły mi się trudne w odbiorze, przy

czym na tyle intrygujące, by pod-

jąć próbę oceny. Dla swych potrzeb

nazwałem je „niebieski” – choroby

oraz „ryba” – po chorobie. „Ma hi-

storia bólem się zaczyna” – mówi

Kołodziejczak, otwierając wysta-

wę. Pierwsza myśl, jaka się nasu-

wa, to biografia Fridy Kahlo. Lecz

jakże różne jest malarstwo obu

pań. Kołodziejczak ukazuje swój

ból poprzez metaforyczne znacze-

nie będące efektem delikatności,

w przeciwieństwie do Kahlo, która

otwierała sobie żyły na oczach wi-

dza. Prace Kołodziejczak ukazane

w  cyklu „niebieskim” mają jakieś

drugie dno, ukazanie cierpienia

związanego z chorobą nie jest tak

oczywiste. Niechętnie wpuszcza

widza do  swego świata. Odbiorca

musi pokonać tor przeszkód skła-

dających się z  metafor i  symboli,

by móc dotrzeć do  jądra obrazu.

Kolorystyka prac utrzymuje się

w gamie chłodnych błękitów, gra-

natów, niekiedy rozedrganych po-

przez dodanie żółcieni, czerwieni,

lecz kolory te nie są kontrastem

dla chłodnej palety błękitów za-

stosowanej w  tych pracach. Za-

stanawiające jest znaczenie barwy

niebieskiej w  pracach Agnieszki

Kołodziejczak. To barwa trans-

cendentalna, kojarzona z  niebem

(wymiennie z  kolorem złotym).

Z  upływem czasu nabrała inne-

go znaczenia, stając się symbolem

niewiernych i oszukanych. Czyżby

artystka obnażała nam swe wnę-

trze i uczucia? Czy jest absolutem,

czy też może kruchą dziewczyn-

ką, czy może pod płaszczem barw

chce nam coś ważnego o  sobie

powiedzieć? Dualizm ten potęgu-

ją anonimowe postacie ukazane

w  pracach, pozbawione płci, twa-

rzy, ukazane podczas wykonywa-

nia jakiejś czynności lub statyczne,

spętane sznurami. Prace Koło-

dziejczak nie sugerują bezpośred-

nio, że  to ona jest osobą poszko-

dowaną przez wypadek, świadczą

o tym jedynie anonimowe postacie

pozbawione ludzkiej twarzy.

Zwracającym uwagę i  odbiegają-

cym od  reszty prezentowanych

prac jest cykl nazwany przeze

mnie „rybą”. Prace w  pierwszej

chwili wydają się być odłamkami

muru oprawionego w ramę. Prace,

podobnie jak we  wcześniejszym

cyklu, przedstawiają anonimowe

postacie. Ma się wrażenie, jakby

postacie były wykonane techniką

szablonu (wykorzystują tę techni-

kę street artowcy). Barwy są żywe,

nasycone, m.in. żółcienie dające

wrażenie odblasku. Żółty kolor to

symbol złota oraz słońca. Symboli-

zował wartości i wiedzę. Z czasem

przypisano tej barwie znaczenie

zdrady, fałszu, wrogości. Odcień

cytrynowożółty symbolizuje nie-

nawiść i  zdradę. W  tym momen-

cie nasuwa się kolejne pytanie, jak

interpretować ten kolor w pracach

Kołodziejczak. Czy artystka użyła

świadomie takiego środka wyrazu,

by ukazać swe emocje i  uczucia,

czy bawi się z  widzem w  „kotka

i myszkę”? Cechą wspólną wszyst-

kich wyżej opisanych prac jest mo-

tyw ryby pokazany na  większości

obrazów z  tegoż cyklu. Ukazany

symbol ryby w tym przypadku po-

zwolę sobie zinterpretować jako

atrybut życia seksualnego; płci

męskiej — przez podobieństwo

jej kształtów do  fallusa, pozwa-

lam sobie na  taką interpretację,

gdyż na  większości prac ukazana

jest kobieta, było to ułatwieniem

interpretacji tegoż symbolu. Ko-

bieta znów, jak we wcześniejszych

pracach, jest anonimowa, sama,

towarzyszem jest symbol ryby su-

gerujący chęć bliskości, akceptacji

oraz wyjścia z samotności, a może

odrzucenia i zdrady?

Wystawa „Moje własne opowie-

ści” stała się ciekawym materiałem

do  interpretacji, skłaniając widza

do doszukiwania się ukrytych zna-

czeń pod płaszczem symboli, me-

tafor, barw. Dzięki anonimowości

ukazanych postaci oraz ich bez-

płciowości każdy mógł odnaleźć

w  nich coś interesującego, ważna

jest uniwersalność sztuki, a  jesz-

cze przyjemniej się je „konsumuje”

kiedy można odnaleźć w nich swo-

ją własną opowieść.

Michał Konka

* Agnieszka Kołodziejczak – uro-

dzona w  Łodzi 1976 roku. Nie-

słysząca absolwentka Akademii

Sztuk Pięknych (dyplom z  wy-

różnieniem na  Wydziale Tkaniny

i  Ubioru), Uniwersytetu Łódzkie-

go (filozofia), słuchaczka studium

fotografii Warszawskiej Szkoły Fo-

tografii, stypendystka rządu Nor-

wegii w dziedzinie sztuk plastycz-

nych 2003/2004.

recenzje

background image

Co

sły

chać

...?

25

KUL

TUR

A

egon fieTke/wsPólnoTa leeeŻeĆ
„scenY z kaRmienia”
27 maJa–17 czeRwca 2011

Pomarańczowe strzałki z  napisem

„wystawa” wiodą przez podwó-

rze Piotrkowskiej 17 aż na drugie

piętro do  Galerii Kredens. Wraz

z postawieniem pierwszego kroku

na  schodkach do  pomieszczenia

wystawienniczego powstaje mała

konsternacja: wchodzić czy jednak

nie wchodzić.

Pierwsze wrażenie, jakie opano-

wuje widza, jest takie, że został on

zaproszony do świata gigantyczne-

go insekta-matki, Obcego z  innej

planety. Pomieszczenie okazuje

się być „wnętrzem” ula/gniazda.

Można zobaczyć swoiste punk-

towe światło wyłaniające się z  gi-

gantycznego insekta – matki, które

być może symbolizuje jego własne

wewnętrzne światło (żółto-neo-

nowe walce). Elementy wiszące

na ścianach galerii sprawiają wra-

żenie zakończeń insekta, jego tzw.

Drugiego, ukrytego w  ścianach

galerii, ciała i wychodzącego czuł-

kami ze  ścian. Pojawiają się zna-

ne z  poprzedniej wystawy Egona

w  Kredensie charakterystyczne

elementy żółto-neonowe z czarny-

mi konturami, ale już o  nieco in-

nym kształcie.

Materiały, jakie zostały wykorzy-

stane do realizacji instalacji, to: bi-

buły, stare haczyki, koła zębate, ka-

wałki tkanin, stare gwoździe, czyli

materiały „z odzysku”. Na  wysta-

wie widać charakterystyczne mo-

tywy twórczości Egona ze  street

artu. W  instalacji uderza konse-

kwencja stylistyczna twórcy. Autor

instalacji konsekwentnie buduje

swoją własną planetę w  oparciu

o właściwy tylko sobie zestaw wi-

zualnych znaków, czerpiąc z recy-

klingu, street artu, sztuki szablonu.

Wrażenie wdzierania się insekta-

-matki w  naszą podświadomość

potęguje autorska muzyka Jerzego

Korzenia ze Wspólnoty Leeeżeć.

Oto jak komentuje swój zamysł

Egon:

„Główna konstrukcja to matka,

a  podpięte do  ścian za  pomocą

sznurów (wód płodowych lub pę-

powin) są płody. Instalacja jest

rodzajem metafory natłoku infor-

macji: człowiek jest otoczony infor-

macjami, nie wszystkie informacje

mogą służyć każdemu człowiekowi.

Nie wszystkie informacje człowiek

wybiera, wybiera te, które mu pasu-

ją, które chce.

Instalacja pokazana w  Kredensie

jest najnowszą instalacją kończoną

tuż przed wernisażem. Zaproszenie

od Michała (koordynatora Kreden-

su) stało się impulsem do pokaza-

nia instalacji właśnie tutaj.”

Przy oglądaniu instalacji, a właści-

wie przy wchodzeniu do  jej „wnę-

trza” powstaje kolejne wrażenie

subiektywne, że  insekt-matka nie

pokazuje całej swej osobowości.

Odczuwa się wrażenie, że  gdzieś

za ścianami galerii jest ukryta dru-

ga strona „matki/informacji”. Wy-

stawa w swym zamyśle jest „czysta”

stylistycznie, bez żadnych dodat-

ków (które występowały przy po-

przedniej wystawie w  postaci do-

datkowych filmów i  slajdów prac

Egona), skupiona na  jednym kon-

kretnym zamyśle twórczym.

Wrażenie intymności tych scen

karmienia, moment wahania przed

wejściem do  pomieszczenia z  in-

stalacją. Nie wiadomo, czy swym

wejściem widz nie zakłóca intym-

nej sceny karmienia, czy nie jest

on przypadkiem intruzem w  we-

wnętrznym świecie „matki” – me-

tafory wszystkiego, o  czym może-

my pomyśleć.

Agnieszka Kołodziejczak

* Andrzej Miastkowski vel Egon

Fietke. Ukończył Wydział Filo-

logiczny UŁ (Kulturoznawstwo

o  specjalności Filmoznawstwo).

W latach 1988–90 uczestnik Gale-

rii Działań Maniakalnych, łódzkiej

frakcji Pomarańczowej Alternaty-

wy. W 1989 roku jeden z założycieli

multimedialnej formacji Wspól-

nota Leeeżeć. Obszary aktywno-

ści: instalacje przestrzenne, per-

formens, graffiti + nalepki, wideo,

fotografia itd. Autor szablonów

[Projekt Przyrody dla Nowych Pla-

net przyjmujących Życie], obrazów

[malarstwo wypoczynkowe], rzeźb

itp. W  latach 1988-98 współwy-

dawca zinów Kau Gryzoni na Serze

i  Tygodnika Leeeżeć. Twórca sce-

nografii koncertowej + wokalista

eksperymentalnej grupy muzycz-

nej Egon Fietke Ventilator. Kurator

cyklu wystaw sztuki współczesnej

Die Kunst ist Toth. Od 2002 roku

projektuje zewnętrzne formy fu-

turystycznych urządzeń technolo-

gicznych – Przenośna i  Stacjonar-

na Kabina Teleportacyjna, Wagon

Kontaktów Planetarnych czy Sty-

mulator Fal Teta. Wystawy i poka-

zy filmów m.in. w  Polsce, Francji,

Holandii, Anglii, Włoszech, Ja-

ponii, USA. www.spaceunity.net.

www.wl.art.pl.

el mexico de fRida

Molcajetes w  języku hiszpańskim

oznaczają moździerze do  ziaren

i  przypraw. Tortillero jest narzę-

dziem do  robienia tortilli, popu-

larnej charakterystycznej potrawy

meksykańskiej. Frijol po hiszpań-

sku oznacza fasolę. Te nazwy hisz-

pańskie przykuwają uwagę podczas

oglądania szklanego stoliczka po-

stawionego na  środku pomiesz-

czenia galeryjnego. Na  szklanym

stoliczku można zobaczyć także

karty Loteria, papryczki, kukury-

dzę, pocztówki z  Meksyku, gruby

wielki album de Mexico.

Wystawa w  Galerii Kredens jest

prezentacją twórczości wybranych

artystów meksykańskich: Raula

Govea Peralty, Guadalupe Gonza-

lez, Vicentego Guerrero. Pomysł

wystawy narodził się pół roku

background image

Co

sły

chać

...?

26

KUL

TUR

A

Dni Kultury Głuchych odbyły się

w  Galerii Kredens przy ul.  Piotr-

kowskiej 17 w  dniach 15–16 paź-

dziernika, gdzie o godz. 17.00 nastą-

piło oficjalne otwarcie imprezy. Po

krótkim powitaniu aktorzy szcze-

cińskiego Teatru-3 zaprezentowali

pokazy pantomimiczne, m.in.: Sa-

mochód, ParasolPtak. Publiczność

żywo reagowała na każdy ruch ak-

torów. Po występach na sali rozległy

się gromkie brawa, a Teatr-3 dostał

podziękowanie od  organizato-

rów. Następnie uczestnicy imprezy

obejrzeli wystawę prac malarskich

obejmujących lata 1986–2009  r.

Był również czas na  poczęstunek

przy tzw. wiejskim stole.  Na ko-

niec pierwszego dnia odbyła się

projekcja filmu Oczami głuchego.

Dzień drugi rozpoczęliśmy mi-

ganą (polski język migowy) po-

ezją Pan Jerzego Orczykowskiego

w  wykonaniu Pauliny Romanow-

skiej. Zostały zaprezentowane trzy

wiersze Rozmowa ojca z dzieckiem

niesłyszącym, Ja głuchy, i Przyjacie-

lu. Na sali wśród widowni pojawił

się autor wierszy wraz z  rodziną.

Na  zakończenie, nie kryjąc wzru-

szenia, autor wierszy podziękował

nam bardzo serdecznie, ofiarowu-

jąc nam nowy wiersz:

Dni Kultury Głuchych

temu, początkowo to miała być

wystawa prac Raula, a  w  wyniku

dyskusji i  rozmów narodziła się

idea zaproszenia szerszego grona

artystów z Meksyku do prezentacji

ich twórczości i  różnych punktów

widzenia składających się na obraz

Meksyku.

Uwagę zwraca portret Fridy otu-

lony ciemnoróżowym szalem jako

podkreślenie jej roli muzy idei

przewodniej wystawy. Meksyk rów-

na się Frida. Wystawa jest zarazem

specyficznym hołdem dla geniuszu

Fridy Kahlo, która w  opinii Gu-

adalupe Gonzalez jest wyjątkową

kobiecą osobowością artystyczną

w  historii Meksyku, kraju mocno

patriarchalnego. Na stoliku również

można zobaczyć i wziąć do ręki tra-

dycyjną lalkę z włosami jak u Fridy,

zrobioną przez Indiankę z  Meksy-

ku, i  tradycyjne sznurki zaplatane

w  warkocze w  kolorach dnia nie-

podległości – święta narodowego

Meksyku.

Vicente Guerrero pokazuje reali-

styczne akwarelowe pejzaże po-

kazujące różne zakątki Meksyku.

Pejzaże są bardzo realistyczne

i  pokazujące Meksyk na  wsiach,

Meksyk w  miastach. Akwarele są

dopełnieniem całości wystawy, jej

geograficznym tłem.

Guadalupe Gonzalez prezentu-

je portrety Fridy Kahlo, portrety

dzieci meksykańskich oraz kobiety

z dziećmi. Guadalupe maluje swo-

ją rodzinę, maluje swoje otoczenie

i czuje się na wskroś Meksykanką,

pochodzi z rodziny artystycznej jej

córka jest malarką.

Guadalupe na wystawie dużo mówi

o  sytuacji kobiet malarek w  Mek-

syku, że  mało jest kobiet malarek

w  Meksyku, Frida jest taką wyjąt-

kową osobowością kobiety ma-

larki w  środowisku artystycznym

Meksyku.

Obrazy Raula Peralty pokazują

między innymi nietypowy motyw

latających krów. Pytany o  to Raul

pyta: a  dlaczego właściwie krowy

nie mogą latać? On sam często śni,

że gdzieś leci lub uczy się latać. Raul

był głównym pomysłodawcą tej

wystawy i  głównym pośrednikiem

w kontakcie z innymi artystami.

Wystawa ta jest zarazem prezenta-

cją kultury meksykańskiej. Każdy

z  artystów chce pokazać własny

obraz Meksyku oraz ten przefil-

trowany przez osobowość Fridy.

Uwagę przykuwają ludowe ubrania

meksykańskie w antyramach, różne

pamiątki z  Meksyku robione ręcz-

nie przez artystów mieszkających

w  małych miasteczkach, wioskach

meksykańskich. Na  stoliku także

można zobaczyć wielki album de

Mexico i  pocztówki przywiezio-

ne przez Raula Peraltę, jako wyraz

wielkiego związku z  własną kultu-

rą i także jako „pigułka” Meksyku,

jego historii, kultury i tradycji.

Wystawę można było oglądać do 18

października 2011 r.

Agnieszka Kołodziejczak

* Raul Govea Peralta – urodzony

w  Meksyku w  1975 roku. Studio-

wał architekturę i  projektowanie

przemysłowe. Rysował już od  naj-

młodszych lat. Stosuje przede

wszystkim technikę malarstwa

olejnego. Głównym tematem jego

obrazów są krowy, stanowią one

inspirację dla artysty, pobudza-

ją jego wyobraźnię. Był jednym

z  uczestników Międzynarodowego

Forum Sztuki, zorganizowanego

przez galerię Adi Art w roku 2005.

Vicente Guerrero – malarz mura-

lista, akwarelista, malujący pejzaże

i  prowincje Meksyku przeważnie

na  podstawie zdjęć archiwalnych.

Pierwsza jego wystawa odbyła się

w roku 1980 w stanie San Luis Po-

tosi w Meksyku.

Guadalupe Gonzalez – z wykształ-

cenia psycholog (absolwentka Uni-

versidad Nacional Autonoma de

Mexico), studiowała sztuki piękne

we  Francji w  Bretanii, a  potem

w USA studiowała techniki amery-

kańskich artystów na uniwersytecie

w  Luizjanie. Jej zainteresowania:

rysunek dzieci, portrety, symbo-

lizm w malarstwie.

background image

Co

sły

chać

...?

27

KUL

TUR

A

PoezJa

Poezja

Umila życie

Którą śpiewają aktorzy

W teatrze na scenie

Poezja jak płomień

Umysł serce rozpala

Budzi nadzieję

Nieraz na duchu człowieka

podniesie

Śpiewają żołnierze

Gdy idą do boju

Tłumacze

Gdy są z dala od domu

I lud

…gdy wyjdzie na ulicę

Od wieków poezja

Ludziom towarzyszy

Nawet niesłyszący

Nucą sobie po cichu…

Następnie osoby niesłyszące mo-

gły zapoznać się z polską kinema-

tografią, do której mają utrudnio-

ny dostęp. Wychodząc naprzeciw

przygotowaliśmy napisy do kulto-

wej komedii Juliusza Machulskie-

go Seksmisja.

Po obejrzeniu filmu wszyscy

uczestnicy zostali zaprosze-

ni do  wzięcia udziału w  happe-

ningu Aby tak było… Polegał on

na tym, że każdy otrzymał kartecz-

kę, na  której miał napisać swoje

marzenie lub życzenie, karteczki

były przymocowane do  balonów

nadmuchanych helem i  na znak

wszyscy puszczali balony do nieba.

Dziedziniec Piotrkowskiej 17

zamienił niebo w  tym momencie

w stado „kolorowych ptaków”.

Tym kolorowym i jakże radosnym

elementem zamknęliśmy Dni Kul-

tury Głuchych życząc wszystkim

uczestnikom spełnienia napisa-

nych życzeń, marzeń.

Dziękujemy za  wsparcie Zarządo-

wi Województwa Łódzkiego, pa-

tronat medialny objął eldezet.pl.

Wystawy objazdowe „Malarstwo w terapii”

W lipcu 2011 roku ruszyła kolejna

edycja wystaw objazdowych. W mi-

nionych latach prezentowane były

fotografie oraz akwarele i  grafiki

niesłyszących uczestników warszta-

tów malarskich „Malarstwo w Tera-

pii” organizowanych od 14 lat przez

PZG/Łódź.

Tym razem podjęliśmy starania,

by zaprezentować malarstwo olej-

ne i akrylowe. Od lipca do grudnia

2011 zorganizowaliśmy 8 wystaw

w  województwie łódzkim, prezen-

tując mieszkańcom Kutna, Radom-

ska, Wielunia, Skierniewic, Piotr-

kowa Trybunalskiego, Tomaszowa

Mazowieckiego, Sieradza i  Łodzi

dokonania malarzy z uszkodzonym

słuchem. Podczas ostatniej wysta-

wy, która miała miejsce w  Łodzi

(2 grudnia) zostały zorganizowane

warsztaty z  decoupage, plastyczny

oraz PJM (polski język migowy).

Pokazywane prace często budziły

duże zainteresowanie samych pod-

miotów użyczających nam prze-

strzeń wystawienniczą, jak i  zwie-

dzających wystawy.

Osobie słyszącej trudno wyobra-

zić sobie widzenie bez słyszenia:

niemy obraz, cichy potok, drzewa

milczące na  wietrze. Jak wygląda

świat, kiedy nie słychać odgłosów

jego życia? Czy na malarstwo pre-

zentowane na  tej wystawie trzeba

spojrzeć właśnie z taką wyobraźnią

pamiętając o  tym, że  są to obrazy

widziane, nie słyszane ani trochę?

Trzeba by się zastanowić w  tym

miejscu, na  ile istotna dla inter-

pretacji sztuki tu prezentowanej

jest niepełnosprawność ich auto-

rów. Zdaje się, że  cisza, w  której

powstały te obrazy, w dziwny jakiś

sposób dodała im głębi, nowych

rysów i może nawet drugiego dna.

Z  drugiej jednak strony, pamię-

tając przy interpretacji tych ob-

razów o  niepełnosprawności ich

autorów, wcale nie pomniejszamy

istniejących przedziałów między

niepełnosprawnymi a  zdrowymi,

lecz przeciwnie, pod przykrywką

„sztuki bez barier” skrywamy nie-

umiejętność prawdziwej, szczerej

tolerancji. Bez względu na to, na ile

przełamiemy w  tej krytyce perso-

nalizm, na ile zapomnimy w ogóle

o metodologii krytycznej, zapewne

przeżyjemy przygodę, poddając się

aurze tych prac.

Malarstwo prezentowane wyszło

spod pędzla zarówno amatorów

i  profesjonalistów. Takie zestawie-

nie i prezentacja przed obiektywną

publiką pokazały i  zaświadczyły

o braku różnic miedzy profesjona-

listami i  amatorami oraz o  bardzo

wysokim poziomie artyzmu.

Projekt został zrealizowany dzięki

wsparciu Państwowego Funduszu

Rehabilitacji Osób Niepełnospraw-

nych oraz Zarządu Województwa

Łódzkiego.

background image

Co

sły

chać

...?

28

RELIGIA

27 listopada duszpasterz osób nie-

słyszących ks. kanonik Wiesław

Kamiński został uroczyście wpro-

wadzony jako nowy proboszcz

do Parafii Św. Piotra i Pawła w Ło-

dzi. We mszy świętej uczestni-

czyli księża, parafianie, przyjacie-

le, dyrektorzy szkół specjalnych

w Łodzi, osoby ze Stowarzyszenia

Rodzin, znajomi, przedstawicie-

le władz, Słyszę Serce, oraz osoby

niesłyszące na  czele z  prezesem

Polskiego Związku Głuchych pa-

nem Stanisławem Mizerskim.

Ks. Prałat Zygmunt Łukomski,

dziekan dekanatu Łódź – Wi-

dzew odczytał dekret Metropolity

Łódzkiego ks. dra Arcybiskupa

Władysława Ziółka, którym mia-

nował księdza kanonika probosz-

czem tejże parafii z  wszystkimi

uprawnieniami w  zakresie prawa

powszechnego i  diecezjalnego.

Po  odczytaniu dekretu ks.  dzie-

kan na mocy upoważnienia i woli

księdza arcybiskupa dokonał uro-

czystego wprowadzenia ks.  ka-

nonika Wiesława Kamińskiego

w  obowiązki proboszcza Parafii

Św. Piotra i Pawła w Łodzi i prze-

kazał mu władzę. Po wyznaniu

wiary odbyło się przyrzeczenie no-

wego proboszcza.

Pod koniec mszy świętej był czas

na  przywitanie i  życzenia dla no-

wego proboszcza. Jako pierwsi

przywitali księdza Kamińskiego

parafianie. Wielu z  nich pamięta

go jeszcze z  początków pracy ka-

płańskiej, gdyż w tej parafii stawiał

swoje pierwsze kroki jako nowo

wyświęcony ksiądz. Powiedzieli:

„cieszymy się, że  do  nas wróci-

łeś i czuj się jak u siebie w domu.”

Słowa radości kierowały do  księ-

dza Wiesława różne grupy. Wśród

nich byli niesłyszący. Było ich wie-

lu, gdyż chcieli swoją obecnością

pokazać jak bardzo jest dla nich

ważny, oraz podkreśli, że cieszą się

z nominacji swojego duszpasterza.

Pani Lucyna Sadowska w  imieniu

wszystkich powiedziała: „cieszy-

my się, że  dostałeś nowe zadanie

poprowadzenia tej parafii. Dla

głuchych byłeś od  zawsze pro-

boszczem. Chcemy Cie zapewnić,

że głusi ciągle będą z Tobą i że bę-

dziemy Cię zawsze wspierać”.

Po słowach przywitania głos zabrał

nowo zaprzysiężony gospodarz

Parafii Św. Piotra i Pawła w Łodzi,

ksiądz kanonik Wiesław Kamiński.

Wspominał księży, którzy praco-

wali w  tej parafii, od  których się

uczył i  zdobywał doświadczenie.

Mówił o swoim bezpośrednim po-

przedniku, że postara się mu choć

w  cząstce dorównać i  kawałek po

kawałku budować swój autory-

tet. Powiedział również: „chciał-

bym, by ta parafia tętniła życiem,

by wszyscy się tutaj dobrze czuli

i znaleźli dla siebie miejsce.” Głu-

chych zapewnił, że dla nich tutaj to

miejsce jest i że: „jak tylko wszyst-

ko się poukłada to msze święte zo-

staną przeniesione do  tej parafii.”

Życzymy księdzu, aby to miejsce

zaowocowało kolejnymi pomy-

słami, a  głusi stali się integralną

cząstką nowej parafii.

Szczęść Boże

Agnieszka Ejchman

Nowy adres Duszpasterza Głuchych

Archidiecezji Łódzkiej

ks. kan. Wiesława Kamińskiego:

Parafia Św. Piotra i Pawła

ul. Nawrot 104, 90-029 Łódź

W dniu 6 listopada 2011 r na tere-

nie kościoła Ojców Jezuitów w Ka-

plicy św. Krzysztofa miała miejsce

uroczysta msza święta z  okazji

100-lecia duszpasterstwa głuchych.

Ołtarz był pięknie udekorowany

i  stały poczty sztandarowe. Histo-

ria duszpasterstwa na  ziemi łódz-

kiej sięga roku 1909, w  którym

to roku powstało Chrześcijańskie

Stowarzyszenie Wzajemnej Pomo-

cy Głuchoniemych „Wzajemność”,

działało pod patronatem kościoła

i miało charakter religijny. Jednym

z  pierwszych księży związanych

z tym stowarzyszeniem był ks. Ka-

jetan Nasierowski.

Uroczystą mszę celebrował metro-

polita łódzki ks. arcybiskup Włady-

sław Ziółek w asyście wielu księży.

Ks. arcybiskup wygłosił piękną

mowę w załączeniu z historią dusz-

pasterstwa na terenie Łodzi.

Ks. arcybiskup Ziółek ogłosił,

że  nasz duszpasterz, ks. Wiesław

Kamiński, został kanonikiem.

Po uroczystej mszy w sali teatralnej

odbyła się druga część uroczystości.

Ks. arcybiskup otworzył wystawę

historii duszpasterstwa głuchych.

Na ekranie wyświetlano dzieje i hi-

storię rozwijania się duszpaster-

stwa głuchych na Ziemi Łódzkiej.

Były przemówienia zaproszonych

gości, między innymi Prezesa PZG

Oddziału Łódzkiego, Stanisława

Mizerskiego, oraz Sekretarz Danu-

ty Stępień.

Przedostatnim akcentem było

wręczenie medali pamiątkowych

tym wszystkim, którzy mieli zwią-

zek z  duszpasterstwem głuchych.

Na  zakończenie uroczystości od-

był się poczęstunek dla wszystkich

obecnych, a  szczególnie był wi-

doczny piękny piętrowy tort.

100-lecie duszpAsterstwA

głucHycH

ks. wiesłAw kAmiński

kAnonikiem


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Plan - Co słychać u ptaków wiosną , plany
Co słychać w lesie
Co słychać Polskie Towarzystwo Tatrzańskie Zarzd Główny compressed(1)
Co słychać w lesie-przedstawienie, scenariusze do przedszkola, Bajkowe scenariusze
Lato-co słychać w lesie, Scenariusze zajęć
Co słychać w lesie, przedszkole, las
Co słychać w lesie
co slychac na wsi, KONSPEKTY, SCENARIUSZE,PLANY
Co słychać w lesie jesienią
Co słychać w lesie jesienią
percepcja, co słychać na początku i na końcu
DC i co słychać
Scenariusz Co słychać, co tak pachnie i co tak smakuje 6 latki
co słychać na wsi 4 latki (popraw )
Co słychać u prezydenta Trumpa i wojna z Iranem jesienią 2019

więcej podobnych podstron