Kolokwium: Oś wiecenie
Barbara Radziwiłłówna
Bohaterowie
Barbara - żona Zygmunta Augusta, córka Jerzego Radziwiłła;
Bona - matka Zygmunta pochodząca z książąt mediolańskich; Izabella - siostra Zygmunta,
wdowa po królu węgierskim Janie Zapolyi; Jan Tarnowski - hetman w. koronny; Piotr Kmita
- marszałek w. koronny, wojewoda i starosta krakowski; Boratyński - marszałek sejmowy.
Streszczenie
Miejsce akcji: Kraków, zamek królewski. Boratyński rozmawia
z Izabellą. Sprzeciwia się on ustanowieniu Barbary królową. Izabella rozmawia następnie z
Barbarą. Następuje streszczenie wcześniejszych wydarzeń: August był zakochany w Barbarze
już od dawna, lecz ojciec zaaranżował jego małżeństwo z Elżbietą. Po jej śmierci August
potajemnie ożenił się z Barbarą, a po śmierci ojca wyjawił wszystkim, że jest ona jego żoną i
postanowił koronować ją na królową. Królowa-matka, Bona, jest również przeciwna
Barbarze. Zarzuca jej wszystko, co najgorsze i przez to popada w konflikt z córką, czyli
Izabellą. Na dodatek podburza Kmitę, by ten stanął przeciw Barbarze, dodatkowo sprawę
popiera cesarz austriacki Karol, który chce wydać za Zygmunta swoją bratanicę Katarzynę.
August, po rozdzieleniu poleceń ministrom (związanych z polityką zagraniczną), rozmawia z
Tarnowskim, który go popiera. Zygmunt postanowił za wszelką cenę bronić swojego
małżeństwa, nawet kosztem wojny domowej. Bona kłóci się z synem i prosi go, by zmienił
zdanie, jednak jej prośby na niego nie działają i postanawia otruć Barbarę (przez nadwornego
lekarza Montiego). Kiedy Zygmunt obraduje z sejmem, Bona namawia Barbarę do wyjazdu
do Księstwa Baru, bez pożegnania z Zygmuntem. Nadchodzi poseł informujący, iż Zygmunt
postanowił rozwieść się z żoną. Barbara jest zrozpaczona, ale szybko okazuje się, że wieść ta
była intrygą Bony. August mówi żonie, że nie wyrzekł się miłości i to samo powtarza posłom,
którzy próbują go przekonać do rozwodu. Tarnowski zarzuca Kmicie, iż jest przeciwko
Barbarze, bo pragnie wojny z królem. Jan Strzembosz, poseł mazowiecki powiadamia króla o
tym, iż Kmita knuje spisek i chce zabić Barbarę. Oskarżony Kmita odpowiada królowi, żeby
namyślił się nad swoją decyzją, gdyż inaczej zostanie zdetronizowany. Powstaje bunt przeciw
królowi, na którego czele stoi Kmita, wspierają go Zborowski i Tęczyński. Tymczasem Bona
postanawia wyjechać do Włoch. August chce walczyć z rokoszanami, ale Barbara i
Tarnowski odwodzą go od tego i polecają, by sejm zdecydował o jego małżeństwie z Barbarą.
Sejm postanawia by król zostawił żonę, jednak Boratyński przekonuje wszystkich do zmiany
zdania. Wszyscy cieszą się szczęściem małżonków, lecz nagle Barbara słabnie. Okazuje się,
że została otruta przez Montiego na rozkaz Bony (on sam złapany popełnił samobójstwo).
Barbara umiera.
Cierpienia młodego Wertera
Streszczenie
Motto utworu: „Takiej miłości każdy młodzian czeka, tak być
kochana chce każda dziewczyna; czemuż w najświętszym z popędów człowieka tkwi
straszliwego cierpienia przyczyna?”. Początek - 4 maja 1771. Werter przybywa do małego
miasteczka, by załatwić sprawy spadkowe matki. Jego wyjazd jest też ucieczką przed
uczuciem do Eleonory. Prawie wszystkie listy składające się na powieść są adresowane przez
niego do przyjaciela, Wilhelma. Werter zajmuje się rysunkiem, w miejscu, gdzie przyjechał,
znajduje upragniony spokój. Zawiera wiele znajomości i jest lubiany, lecz nie odnajduje
przyjaźni. Żyje w świecie swojej wyobraźni, zdaje mu się, że życie to sen. Jest wrażliwy jak
dziecko i dlatego z nimi często przebywa. Upodobał sobie wzgórze w Wahlheim, często tam
przesiaduje w cieniu dwóch lip i czyta Homera. Werter opowiada historie innych ludzi, np.
gospodyni, która ma trzech synów i czeka na męża, który pojechał do Szwajcarii po spadek, a
także historię parobka, który zakochał się we wdowie, u której służy. Na balu Werter poznaje
Charlottę S. (Lotta), córkę komisarza. Była ona zaręczona z Albertem, który akurat wyjechał,
by ogarnąć się po śmierci ojca. Okazuje się, że ulubione wzgórze Wertera leży pół godziny od
domu Lotty i staje się głównym celem jego spacerów. Werter zaczyna odwiedzać jej ojca.
Wraz z Lottą odwiedził starego proboszcza, u którego poznaje historię dwóch orzechów:
jeden z nich posadzony był w dniu narodzin żony proboszcza i wiele miłych wspomnień
wiązało się z tymi drzewami. Werter jest przekonany, że Lotta też go kocha. Po powrocie
Alberta sytuacja ulega zmianie. Werter decyduje się na odejście. Wieczór spędza z Lottą i
Albertem, a potem wyjeżdża bez pożegnania (10 września 1771). 20 października 1771,
pierwszy list od momentu rozstania z Lottą. Werter wyjechał do jakiegoś miasta i wstąpił do
służby dyplomatycznej. Pracował w poselstwie, lecz w pracy nie może dojść z posłem do
porozumienia, bo nosi go jego artystyczna dusza. Pocieszeniem jest przyjaźń z hrabią C. i
znajomość z panną von B., która przypomina mu Lottę. Werter pisze list do Lotty, w którym
pisze o swojej tęsknocie. Potem dowiaduje się, że Lotta wyszła za Alberta. Mimo wszystko
wierzy, że w sercu Lotty jest dla niego miejsce. Towarzystwo u hrabiego C. daje Werterowi
do zrozumienia, że jest niemile widziany, gdyż ma zbyt niskie pochodzenie. Werter podaje się
do dymisji, potem udaje się do pewnego księcia. W drodze do jego posiadłości odwiedza
rodzinne miasto. Trzy dni później udał się do zamku myśliwskiego księcia. Wyruszył do
niego, gdyż chciał iść na wojnę, lecz książę mu to odradził. Pogarsza się jego samopoczucie.
Udał się do Wahlheim. Spotyka tam gospodynię, o której kiedyś opowiadał. Umarł jej
najmłodszy syn, a mąż nic nie dostał ze spadku. Dowiaduje się też, że parobek zakochany we
wdowie próbował ją zgwałcić, za co brat pani wydalił go ze służby. Werter utożsamia z nim
swoje losy. Okazało się też, że zmarł proboszcz, a dwa orzechy przy plebanii ścięto. Werter
przestaje czytać Homera, czyta Osjana. Podczas spaceru spotkał Henryka, który postradał
zmysły z miłości do kobiety, szukał kwiatów, mimo że była zima. Okazało się, że był
pisarzem u ojca Lotty i to ją kochał, ale gdy wyznał jej miłość został wydalony ze służby i
oszalał. Spotkania z Lottą sprawiają Werterowi ból, daje jej do zrozumienia, że ją kocha.
Ostatni list z 6 grudnia 1772. W kolejnej części utworu listy Wertera przeplecione są
komentarzami wydawcy. Między Albertem, Lottą i Werterem wytworzyła się ciężka
atmosfera. Albert wychodzi z pokoju, gdy przychodzi Werter bo widzi, że go przygnębia.
Sytuacja rujnuje psychicznie Wertera. Dodatkowo dowiaduje się, że parobek zamordował
swojego następcę na służbie u wdowy. Werter chce go ocalić, ale mu się nie udaje. Albert
staje po stronie prawa i to wzmaga niechęć Wertera wobec niego. Albert prosi Lottę, by
ograniczyła wizyty Wertera. Werter pragnie umrzeć. 20 grudnia 1772 pisze list pożegnalny do
Wilhelma, dziękuje mu za przyjaźń i prosi, by matka mu wybaczyła, ale nie pisze, że się
zabije. Tego samego dnia Lotta prosi, by nie przychodził do niej przed Wigilią i mówi, że
boleje nad jego losem. Radzi mu wyjechać i poszukać innej miłości, Albert swoim przyjściem
przerywa rozmowę. Następnego dnia Werter pisze list pożegnalny do Lotty. Wyjaśnia, że
jedno z ich trojga musi umrzeć i to on umrze. Prosi ją, by go wspominała. Każe służącemu
spakować rzeczy do wyjazdu i uregulować rachunki. Jedzie do komisarza, ale go nie zastaje.
Przygotowane dla niego przez rodzeństwo Lotty prezenty uświadamiają mu, jak bardzo za nią
tęskni. Lotta w tym samym czasie zdaje sobie sprawę z uczuć, jakie żywi do Wertera.
Chciałaby go zatrzymać dla siebie, ale nie może tego zrobić. Niespodziewanie przychodzi
Werter. Lotta prosi, by przeczytał "Pieśni Osjana", udziela im się nastrój, Werter ją przytula i
zaczyna całować. Ona odpycha go i ucieka do drugiego pokoju. Werter wraca do domu.
Następnego dnia rano pisze ostatnie słowa do ukochanej. Jest pewien, że Lotta go kocha i że
po śmierci będą ze sobą na wieki. Wysyła również służącego z prośbą do Alberta, by ten
pożyczył mu pistoletów. Lotta ma złe przeczucie podając służącemu broń, ale nie chce
powiedzieć mężowi co się stało poprzedniego dnia. Werter pisze jeszcze ostatnie słowa do
Lotty i o północy, ubrany w niebieski frak i żółtą kamizelkę (strój, w jakim poznał Lottę)
strzela do siebie. Rano, gdy znajduje go służący, Werter jeszcze żyje. Powiadomiono Lottę,
Alberta i komisarza. Pochowano go koło 11 w nocy bez udziału duchownego w miejscu,
które sam sobie wybrał. Albert i Lotta nie wzięli udziału w pogrzebie.
Cud albo Krakowiaki i Górale
Bohaterowie
Bartłomiej - młynarz, Dorota - żona Bartłomieja, Basia - córka
młynarza z pierwszego małżeństwa, Wawrzyniec - zagrodnik, Stach - syn Wawrzyńca,
kochanek Basi, Jonek - przyjaciel Stacha, itd.
Streszczenie
Rzecz się dzieje w Mogile, o Milę od Krakowa. Basia została
obiecana Góralowi, gdyż jej macocha nie chce, by wyszła za Stacha, w którym sama się
kocha. Basia twierdzi, że nie pozwoli się wydać za tego, którego nie kocha. Dorota mówi
Stachowi, że może poślubić Basię, jeśli będzie z nią romansował. Ten się nie zgadza. Odbywa
się wesele Pawła i Zosi. Do wioski przybył Bardos, znajomy Stacha. Chce pomóc młodym
przekonać rodziców Basi do ich ślubu. Pojawiają się górale z Bryndusem, który ma być
mężem Basi. Bardos namawia młodych do buntu. Ojciec Basi nie jest przeciwny małżeństwu
Basi i Stacha, górale są wściekli i odpływają, żeby wrócić w większej grupie i się zemścić za
zniewagę. Dorota dalej nie chce pozwolić na ślub, ale Bardos wymyśla, by Stach oszukał ją i
jej powiedział, że będzie jej kochankiem jeśli pozwoli na ślub. Ona zgadza się zatem na ślub.
Górale porywają bydło Krakowiaków, ci biegną za nimi i chcą ich pobić. Bardos używa
sztuczki z prądem i dzięki temu górale i Krakowiacy się godzą, sztuczka została pokazana
Krakowiakom raz jeszcze, żeby nigdy nie dali się nabrać, że to cud. Bardos wymyśla ze
Stachem pułapkę na Dorotę, by ta zrozumiała, żeby nie nęcić Stacha. Tak też się stało.
Cyd
Bohaterowie
Diego - ojcec Roderyka, Roderyk - kochanek Chimeny, Gomes -
ojciec Chimeny, Chimena - kochanka Roderyka, Sankty - zakochany w Chimenie, Elwira -
sługa i konfidentka Chimeny, Leonora - ochmistrzyni Królewny kastylijskiej.
Streszczenie
W prologu tłumacz zamieścił dedykację dla Jana Kazimierza i
Marii Ludwiki, którą wypowiada rzekomo rzeka Wisła. Akcja odbywa się w Sewilli, stolicy
Kastylii. Elwira mówi Gomesowi, że Chimena nie zwraca uwagi na innych adoratorów
oprócz Roderyka. Gomes nie ma nic przeciwko temu, gdyż Roderyk pochodzi z dobrego
domu, ale nie ma czasu na rozmowy, bo idzie do króla, który być może wybierze go na sługę
dla swojego syna. Księżniczka rozpacza, gdyż to w sumie dzięki niej Chimena i Roderyk się
pokochali, a ona sama się w nim zakochała. Sprawa małżeństwa się komplikuje, gdy król na
nauczyciela dla Księcia wybiera Diega, a nie Gomesa. Zawistny Gomes kłóci się z Diegiem,
wymierza mu policzek i odmawia zgody na ślub ich dzieci. Diego nakazuje synowi, by ten
zemścił się na Gomesie za jego zniewagę. Młodzieniec straci więc albo honor albo ukochaną.
Postanawia pojedynkować się z Gomesem. Chimena żali się Królewnie, gdyż nie może wyjść
za Roderyka. Ta upatruje w tym swojej szansy. Król dowiedział się o sporze, zamartwia się
też aktywnością Maurów, którzy być może będą chcieli zaatakować państwo. Roderyk zabija
w pojedynku Gomesa. Chimena błaga króla, by pomścił śmierć jej ojca na Roderyku i zabrał
Diegowi stanowisko. Diego prosi, by tylko on otrzymał karę. Sankty wykorzystuje sytuację,
by zbliżyć się do Chimeny i chce się zemścić na Roderyku w jej imieniu. Chimena żali się
Elwirze, że musi pomścić ojca, więc jej ukochany musi zginąć i postanawia umrzeć po jego
straceniu. Następnie rozmawia z ukochanym i postanawia, że będzie udawać chęć pomsty
ojca przed sądem, ale będzie robić wszystko, by przegrać sprawę. Diego proponuje synowi,
by zmazał swoją winę walcząc z Maurami, którzy napadli na przedmieścia miasta. Roderyk
zwycięża Maurów, jako jeńców wziął dwóch ich królów, których jego ojciec zaprowadził do
Króla. Wszyscy podziwiają jego zasługi. Pojmani królowie nazwali go Cydem, co oznacza u
nich miano pana. Roderyk opowiedział królowi o przebiegu bitwy (wygrał ją dzięki
podstępowi). Chimena prosi Króla, aby pomścić śmierć ojca mimo sukcesu Roderyka. Chce,
by w imieniu jej ojca pojedynkował się z nim każdy, kto zechce. Król nie chce się na to
zgodzić, ale idzie na kompromis. Odbędzie się jeden pojedynek. Z Roderykiem postanawia
walczyć Sankty. Wygrany ma otrzymać rękę Chimeny. Roderyk żegna się z ukochaną, gdyż
chce przegrać, bo myśli, że ona pragnie jego śmierci. Ona jednak nakazuje mu wygrać, gdyż
inaczej zostanie żoną Sankta. Sankty przychodzi z mieczem do Chimeny, ta bierze go za
wygranego i idzie do Króla wyznać mu, że kochała Roderyka. Okazuje się, iż pojedynek się
odbył ale nie zakończył się zabójstwem i Roderyk żyje, gdyż wygrał, a Sankty miał jej o tym
powiedzieć. Król nakazuje Chimenie ożenek z ukochanym, jednak pozwala odbyć jej roczną
żałobę, podczas której Roderyk będzie walczył z Maurami.
Fedra
Streszczenie
Miejsce: Trojzen, stolica Trojzenii. Hipolit rozmawia z
Teramenesem, gdyż chce wyjechać i szukać zaginionego ojca. Okazuje się, że tak naprawdę
chce wyjechać, bo kocha Arycję z wrogiego im rodu. Enona mówi, że Fedrę coś trapi. Hipolit
uważa, że Fedra go nienawidzi, więc odchodzi na wieść, że ona zaraz przyjdzie. Fedra mówi,
że chce umrzeć. Zwierzyła się Enonie, że kocha Hipolita (który jest jej głównym
przeciwnikiem w walce o następstwo tronu. Panope przynosi wieść, że Tezeusz nie żyje, a lud
podzielił się na stronników Hipolita, syna Fedry i Arycji. Enona namawia Fedrę, by
zjednoczyła się z Hipolitem przeciw Arycji. Ismena mówi Arycji, że Hipolit się w niej kocha.
Hipolit przychodzi do niej i informuje ją, że znosi ograniczenia nałożone na nią przez
Tezeusza, ponadto królestwo zostanie podzielone na trzy części: Hipolit dostanie Trojzenię,
Fedra z synem Kretę, a Arycja Ateny. Wyrywa mu się również wyznanie miłości. Teramenes
uprzedza Hipolita, że szuka go Fedra. Arycja odchodzi sugerując wzajemność uczuć. Hipolit
wysyła Teramenesa, by przygotował załogę do drogi, a potem wrócił, by skrócić rozmowę z
Fedrą. Fedra chce rozmawiać o losie syna, ale zaczyna mówić o tym, że kochała Tezeusza
gdy był młody i szlachetny jak Hipolit i że gdyby to on przybył zamiast ojca na Kretę, Fedra
pomogłaby mu jak Ariadna Tezeuszowi. Fedra wyznaje swoją miłość, a Enona ją
wyprowadza. Hipolit jest pełen zgrozy i chce wyjeżdżać. Teramenes przynosi mu wieść, że na
króla wybrano syna Fedry, a także że ponoć Tezeusz żyje. Fedra rozpacza, ale postanawia
zdobyć Hipolita podstępem. Wysyła Enonę z wieścią, że oddaje mu berło Aten. Enona wraca
z wieścią, że Tezeusz powrócił. Fedra chce się zabić, wyrzuca Enonie że ją namówiła do
rozmów z Hipolitem. Enona przekonuje, by Fedra nie pozwoliła się oskarżyć przed
Tezeuszem i oskarżyła pierwsza Hipolita. Enona mówi, że sama rzuci oskarżenia. Tezeusz
chce się przywitać z Fedrą, ale ona mówi, że go znieważyła pod jego nieobecność. Hipolit
prosi, by mógł odjechać, by zdobyć sławę. Tezeusz opowiada, że pojechał z przyjacielem, bo
ten chciał wykraść żonę tyrana. Schwytano ich i trzymano w więzieniu, aż stwory, które
zjadły przyjaciela, zjadły swojego właściciela, a Tezeusz przechytrzył straże i uciekł.
Zasmuciło go, że wszyscy w domu się go boją i chciał się dowiedzieć dlaczego. Hipolit jest
zadziwiony wyznaniem Fedry wobec Tezeusza, ale wie, że jest przecież niewinny. Tezeusz
oburza się, że Hipolit napastował Fedrę i każe mu odejść i prosi Posejdona, by zabił Hipolita.
Syn oznajmia, że nie kocha Fedry tylko Arycję, ale ojciec mu nie wierzy. Kiedy próbuje
powiedzieć, że to Fedra jest winna, Tezeusz wypędza go. Fedra przybywa i chce bronić
Hipolita, ale Tezeusz chce pomsty na synu i mówi, że Hipolit stwierdził, że kocha Arycję.
Fedra dochodzi do wniosku, że dobrze, że nie broniła Hipolita skoro on kocha inną. Fedra, po
rozmowie z Enoną, przegania ją, gdyż to przez nią spadły na nią nieszczęścia. Arycja prosi
Hipolita, by się bronił przed oskarżeniem, ale on nie chce oskarżać Fedry. Chce uciec z
Arycją i przed wyjazdem wziąć z nią ślub. Tezeusz pyta Arycję o Hipolita i mówi jej, że jest
on kłamcą. Ona mówi, że Tezeusz jest ślepy, bo nie widzi niewinności syna, ale nie może
powiedzieć mu prawdy. Tezeusz zaczyna mieć wątpliwości i chce jeszcze raz przesłuchać
Enonę. Panope przynosi wieść, że Enona się utopiła, gdy oddaliła ją Fedra, a Fedra traci
zmysły. Tezeusz każe wezwać Hipolita i prosi Posejdona o wstrzymanie wyroku. Teramenes
przybywa z wieścią, że Hipolit nie żyje. Zabił napadającego go potwora morskiego, ale
spłoszone konie poniosły go, wóz się rozpadł, a konie wlokły Hipolita po górach. W ostatnich
słowach mówił, że umiera niewinny i prosił, by wrócić Arycji jej dziedzictwo. Arycja
dowiedziała się od razu o jego śmierci, bo wóz rozbił się niedaleko świątyni, w której czekała
na Hipolita. Tezeusz ma pretensje do Fedry. Ona wyznaje, że to ona chciała Hipolita i
opowiada, że Enona sama wszystko zaplanowała, a potem sama się ukarała. Oświadcza, że
zażyła truciznę i umiera. Tezeusz postanawia zaopiekować się Arycją i wysławić imię syna.
Fircyk w zalotach
Streszczenie
Toczy się rozmowa pomiędzy znajomymi - Pustakiem i
Świstakiem. Obaj są służącymi: Pustak jest służącym Arysta, Świstak zaś Fircyka.
Dowiadujemy się z niej czemu Fircyk przyjechał na wieś do swego przyjaciela Arysta -
postanowił ożenić się z „ciepłą wdówką”, siostrą Arysta – Podstoliną. Fircyk zaleca się do
Postoliny. Ona nie ukrywa braku zainteresowania. Udaje oburzenie i zagniewanie, jest uparta
i niedostępna. Stara się ukryć uczucie pod pozorami niechęci, jednocześnie kompromituje
przyjętą przez niego pozę pewności siebie pomieszanej z cynizmem i dowcipem. Fircyk nie
zraża się. Zapewnia Podstolinę o swym szczerym uczuciu. Słynący z podbojów miłosnych
Fircyk w imię jedynej miłości gotów jest się zmienić i porzucić dawne zwyczaje. Starcia
słowne obu stron nie przynoszą żadnej z nich zdecydowanego zwycięstwa, nie prowadzą tez
do odsłonięcia uczuć, które staja się coraz bliższe miłości. Fircyk zaczyna obmyślać, w jaki
sposób dotrzeć do serca Podstoliny. Postanawia walczyć, gdyż jest przekonany o swoim
sukcesie. Aryst ubrany w szlafrok wita się wylewnie z Fircykiem. Ten ostatni skarży się na
swój los, gdyż przegrał swój majątek w karty i jeszcze się zadłużył. Aryst mu współczuje.
Pada propozycja, by razem zagrali w karty – stawką są pieniądze. Fircyk dwukrotnie ogrywa
przyjaciela i zgarnia pieniądze. Aryst zostaje sam z Pustakiem. Łaje swego służącego,
zdradzając przy tym swój prawdziwy charakter - jest nerwowy i zapalczywy. Nie ukrywa, że
bardzo dotknęła go przegrana i usiłuje odreagować negatywne emocje. Nie ukrywa zazdrości,
dowiedziawszy się, że Fircyk udał się na spotkanie z jego żoną Klarysą. Pustak wychodzi
spotkać się ze Świstakiem i zapić tę sprawę. Aryst wręcza Fircykowi przegrane pieniądze (w
sumie dziewięćset dukatów). Przez jakiś czas prowadzą rozmowę o filozofii życia. Według
Fircyka życie to jedna wielka gra, w której wszystko zależy od ślepego losu. Aryst jest
zwolennikiem idei stoickiej - człowiek cnotliwy, zachowujący wewnętrzną równowagę jest w
stanie oprzeć się przeciwnościom losu i zyskać szczęście. Fircyk zdradza, że się żeni, nie
mówi z kim. Przyjaciel proponuje mu, by wyprawił wesele w jego domu. Fircyk drwi ze
staropolskiego obyczaju gościnności. Fircyk zleca Świstakowi zorganizowanie zabawy z
„maszkaradą”. Specjalnie na tę okazję mają zostać sprowadzeni aktorzy i muzycy z
Warszawy. Ponowne spotkanie Fircyka z Podstoliną, która nadal nie daje się zdobyć. Fircyk,
udając rozpacz postanawia wyjechać do Warszawy. Postolina sama przed sobą głośno
przyznaje się do tego, że kocha Fircyka. Niespodziewanie zostaje podsłuchana przez Klarysę,
ta jednak nie wie, kto jest obiektem westchnień siostry jej męża. Próbuje zbadać całą sprawę.
Podstolina wykręca się od odpowiedzi i mówi, że owszem kocha młodzieńca, który niedawno
przyjechał z Paryża, ale nikt go tu nie zna. Klarysa spotyka Fircyka i dzieli się z nim
rewelacyjną informacją, że Postolina się zakochała. Fircyk przyznaje się do swoich uczuć
względem Postoliny i prosi Klarysę, by pomogła mu zdobyć ukochaną. Niespodziewanie
pojawia się Aryst i z ostatnich przypadkowo zasłyszanych słów mniema, że Fircyk flirtuje z
Klarysą. Przyjeżdżają kwestarze, proboszcz i wikary. Aryst każe ich posłać do diabła. Pustak
próbuje wstawić się za kwestującymi i za to dostaje „po pysku”. Świstak rozmawia z
Pustakiem. Dowiadujemy się, że Fircyk tej nocy zamierza wyjechać do Warszawy. Zazdrosny
Aryst zarządził poszukiwania Klarysy, która znów gdzieś mu się wymknęła. Postolina
dowiaduje się od Arysta, że Fircyk zamierza się ożenić. Wiadomość ta sprawia jej przykrość.
Żałuje, że odnosiła się do niego tak chłodno. Dochodzi do rozwiązania intrygi i konfrontacji
uczuć. Fircyk i Postolina w obecności Arysta wyznają sobie miłość. Po obustronnych
zapewnieniach miłości, między Podstoliną a Fircykiem spisana zostaje intercyza ślubna, w
której obie strony gwarantują sobie prawo do wolności.
Historia Manon Lescaut i kawalera des Grieux
Streszczenie
Kawaler des Grieux, wzorowy uczeń kolegium w
Amiens
,
zakochuje się w przypadkowo napotkanej, młodszej od siebie Manon Lescaut. Wspólnie
uciekają do Paryża, gdzie przez kilka miesięcy prowadzą szczęśliwe życie. Zakochana w
kawalerze dziewczyna nie jest jednak w stanie zrezygnować z luksusowego życia, na jakie nie
pozwalają im posiadane fundusze. Manon zostaje wówczas kochanką generalnego poborcy
podatków i zgadza się, by ten powiadomił ojca des Grieux o miejscu ich przebywania.
Kawaler zostaje zmuszony do powrotu do domu. Jego ojciec kieruje go - razem z
przyjacielem Tybercym - do seminarium duchownego; des Grieux przyjmuje święcenia
kapłańskie i przez dwa lata zajmuje się jedynie teologią. Nieoczekiwane spotkanie z Manon
skłania go jednak do porzucenia tego życia i ucieczki z kobietą do
Chaillot
. Ponownie kobieta
żąda od niego zapewnienia jej wysokiego poziomu życia, co skłania des Grieux do wstąpienia
- za radą Lescauta, brata kochanki, gwardzisty w Paryżu - do klubu karcianych oszustów.
Tymczasem Lescaut nakłania siostrę, by znalazła sobie bogatego kochanka; przy próbie
okradzenia go Manon i des Grieux zostają aresztowani. Z pomocą Lescauta des Grieux ucieka
z więzienia i odbija ukochaną; z kłopotów finansowych ratuje ich Tybercy, jednak i tym
razem Manon nie jest w stanie zrezygnować z wystawnego życia. Kolejna próba okradzenia
oczarowanego nią mężczyzny kończy się aresztowaniem obojga. Ojciec des Grieux uzyskuje
jednak jego uwolnienie, podczas gdy kobieta zostaje skazana na deportację. Młodzieniec
podąża za nią do Ameryki, gdzie w Manon zakochuje się siostrzeniec gubernatora Luizjany.
Des Grieux pojedynkuje się z nim, wygrywa, a przekonany o śmierci rywala, ucieka razem z
Manon na pustynię. Kobieta umiera tam z wyczerpania. Odratowany des Grieux wraca
zrozpaczony do Francji.
Historia życia Toma Jonesa czyli dzieje podrzutka
Streszczenie
Tom Jones zostaje znaleziony jako podrzutek na ganku Mr.
Allworthy'ego, dziedzica wiejskiego o wykwintnych manierach, wielkim sercu i umyśle. W
przeciwieństwie do służby, która uważała, że dziecko zostawiła kobieta lekkich obyczajów,
Mr. Allworthy postanowił się nim zaopiekować. Dorósłszy Tom kocha dżentelmena jak
rodzonego ojca, lecz jego reputację w oczach dziedzica notorycznie psuje zazdrosny o
inteligencję i dobrą opinię syn siostry Allworthy'ego, zepsuty młodzieniec, który przed
pastorem udaje dewota, a przed nauczycielem języka francuskiego – filozofa. Tom kocha się
w córce porywczego sąsiada Mr. Allworthy'ego – Mr. Westerna, który, zorientowawszy się w
zamiarach młodzieńca, przestaje go u siebie przyjmować. Zrozpaczeni młodzi wyjeżdżają
niezależnie od siebie do Londynu, gdzie, usłyszawszy o sobie, poszukują się wzajemnie. W
Londynie do córki Mr. Westerna zaleca się lord Fellamar, a Mr. Western przybywa ze swymi
łowczymi i służbą by odnaleźć i ukarać Toma. Ostatecznie okazuje się, że to Tom jest
prawowitym dziedzicem majątku Allworthy'ego, co zmienia nastawienie Mr. Westerna, który
zezwala w końcu na ślub zakochanych.
Kubuś Fatalista i jego Pan
Streszczenie
Zasada, że wszystko, co spotyka człowieka w życiu jest
zapisane w górze determinowała resztę poglądów na życie Kubusia. Pierwszy raz zastanowił
się nad tym sformułowaniem podczas pobytu w wojsku. Teraz Kubuś podróżował razem ze
swoim panem. Historia amorów Kubusia: gdy w młodości wstąpił do wojska, został zraniony
w kolano. Uratowała go gospodyni chłopskiej chałupy. Opatrzyła jego ranę i otoczyła opieką.
Wdzięczny Kubuś poprosił o umożliwienie spokojnej śmierci w jej domu (lub ewentualnego
powrotu do zdrowia). Wspomnienia przerwał przystanek w podróży. Bohaterowie zatrzymali
się w gospodzie, gdzie wszystko wyglądało podejrzanie. W gospodzie natknęli się na bandę
opryszków. Po skończonej kolacji, złoczyńcy przesłali im resztki w postaci bezmięsnych
kości drobiowych. Ten gest bardzo rozzłościł Kubusia. Niewiele myśląc, chwycił broń Pana i
zadecydował dać im nauczkę. Jego czyn spowodował, że zbóje zlękli się i posłusznie
wykonani polecenia. Następnego ranka Kubuś wyruszył w dalszą drogę wraz z Panem. Droga
upłynęła na kontynuacji opowieści Kubusia o amorach. Gdy rozebrany sługa leżał w
gospodzie i czekał na chirurgów, przyglądał się krzątającej gospodyni. Bohaterowie
rozpoczęli zaciętą dyskusję o płci pięknej: jeden twierdził, że są dobre, drugi, że złe: i obaj
mieli słuszność, itd. Ich dysputę przerwała burza. Nazajutrz Kubuś i jego Pan wyruszyli w
dalszą drogę. Po jakimś czasie okazało się, że podczas noclegu sługa pod poduszką zostawił
sakiewkę, a jego Pan na kominku zegarek. Mężczyźni uzgodnili, że jeden zawróci po zguby,
zaś drugi wykorzysta ten czas na drzemkę. Zegarek Kubuś odnalazł w asortymencie
wędrownego handlarza. Gdy odebrał własność Pana, został oskarżony o kradzież i
postawiony przed oblicze naczelnika sądu. Na szczęście narratorowi przypomniało się, iż to u
tego urzędnika Kubuś wraz z Panem spędzili całą noc i bohater został uniewinniony.
Kubusiowi udało się również odzyskać sakiewkę dzięki przypadkowo spotkanej dziewczynie.
Usłyszał, że sam podarował jej pieniądze w ramach zapłaty za wspólnie spędzoną noc. Nie
pamiętając nic z przebiegu ubiegłej nocy, uwierzył kobiecie. Odebrał swoją sakiewkę, płacąc
jej odpowiednią sumę. Okazało się, że śpiącemu Panu skradziono konia. Dalsza droga
musiała odbyć się na piechotę. Kontynuacja opowieści o amorach Kubusia. Bohater
wspominał, że gdy leżał ranny w gospodzie, chirurg, pan domu i jego żona radzili, co z nim
począć, aż w końcu wszyscy się upili. Gospodarz chciał jak najszybciej pozbyć się rannego.
Gawędę przerwało pojawienie się nieznajomego na koniu. Nadarzyła się okazja do zmiany
środka transportu i bohaterowie kupili wierzchowca. Podróż upływała na opowieściach sługi
o amorach. Dzięki pytaniom zadawanym przez Pana okazało się, że brat bohatera jest
wykształconym karmelitą, niegdyś otoczonym szacunkiem społeczności, a potem
stłamszonym przez zazdrosnych o jego popularność mnichów. Niespodziewanie bohaterowie
natknęli się na kondukt pogrzebowy. Widok żałobników spowodował, że Kubusia ogarnęła
rozpacz na myśl, iż mogli odprowadzać teraz jego ukochanego kapitana. Postanowił
dokładniej opowiedzieć o swoim mentorze. Mężczyzna miał przyjaciela i wroga w jednej
osobie. Każdy zakończony raną przeciwnika pojedynek był zarówno powodem do dumy, jak i
strachu o zdrowie zranionego. Podobne uczucia kierowały owym towarzyszem. Sprawa
zaszła tak daleko, że dowódcy mężczyzn postanowili ich rozdzielić. Choć nadal starali się
spotykać, wszelkie próby powodowały jedynie zaostrzenie ochrony. Rozpacz kapitana była
tak ogromna, że Kubuś obawiał się o zdrowie przyjaciela. Podczas monologu bohatera jego
koń ponownie zawiózł go pod szubienicę – zdaniem Pana był to zły znak. Zwierzę spłoszone
pognało do pobliskiego miasta, gdzie Kubuś uderzył głową w belkę jednego z domów i padł
omdlały. Okazało się, że koń wrócił w znajome miejsce – w przeszłości jego właścicielem był
kat. Dzięki troskliwości Pana Kubuś wrócił do zdrowia i razem wyruszyli w podróż. Wątek
amorów Kubusia. Usłyszawszy, że mężczyzna zamierza go wyrzucić, bohater postanowił
odejść pierwszy. Dzięki zaoszczędzonym pieniądzom zdobył się na poproszenie chirurga, aby
ten pozwolił mu zamieszkać do czasu wydobrzenia u siebie. W zamian za uzgodnioną stawkę
Kubuś miał mieć zapewniony dach nad głowa oraz opiekę żony chirurga. Gdy w końcu rana
zagoiła się i Kubuś mógł już chodzić, postanowił odwiedzić gospodę. Oddał prawie wszystkie
pieniądze napotkanej kobiecie, rozpaczającej z powodu zniszczenia dzbana, a potem padł
ofiarą trzech złodziei. Nie zostały mu żadne oszczędności. Martwił się z czego teraz będzie
płacił dzienną opłatę chirurgowi. Cały dzień udawał, że nie jest głodny ani nie musi mieć
zmienianego opatrunku, aby nie narazić się na żądania pieniędzy. Los Kubusia uwolnił w
narratorze potrzebę podzielenia się z czytelnikiem historią pana Gousse, człowieka, który
chciał rozstać się z żoną i zabrać jej cały majątek. Kierowany żądzą pieniądza, omyłkowo
sam wsadził się do więzienia. Narrator oddał z powrotem głos Kubusiowi. Sługa wrócił do
swej opowieści w momencie, gdy wraz z Panem przybyli do gospody. Trwała tam akurat
awantura, zapoczątkowana pobiciem Linki przez dwóch gości. Po stronie rzucającej obelgami
gospodyni stanął Kubuś, wtórując jej w ubolewaniu nad losem córki. Nazajutrz dalszą podróż
uniemożliwił obficie padający z nieba deszcz. Kubuś wykorzystał ten przymusowy postój na
odsłonięcie dalszych szczegółów swoich amorów. Powiedział chirurgowi o braku pieniędzy.
W tym momencie pojawił się lokaj pana Desglandsa, gospodarza położonego nieopodal
zamku, i zakomunikował, że zabiera rannego Kubusia do swego pana. Na pożegnanie kobieta
poprosiła Kubusia, aby ten wspomniał o jej mężu dobre słowo na zamku. W tym momencie
opowieść Kubusia po raz kolejny została przerwana przez gospodynię. Kobieta przyznała się,
że awantura dotyczyła pobicia jej suczki Linki, a nie córki. W zamian za okazaną pomoc,
gospodyni zaproponowała mężczyznom podzielenie się historią jednego z gości, z którymi
kłóciła się poprzedniego dnia. Bohaterem historii był margrabia des Arcis, mężczyzna
goszczący w gospodzie poprzedniego wieczoru. Wiele czasu zajęła mu zyskanie
przychylności wdowy de la Pommeraye. Pochodząca z wyższej klasy kobieta bardzo
zwlekała, nim przyjęła jego oświadczyny. Po ślubie wyszło na jaw, że wybranek lubi otaczać
się kobietami, aż w końcu żona postanowiła zdobyć dowód jego niewierności. Korzystając z
chwilowej nieobecności kobiety, Pan poprosił Kubusia o przybliżenie sylwetki towarzysza
jego kapitana, człowieka uzależnionego od hazardu. Sługa wspominał, jak w czasie jednej z
gier, kierując się przekonaniem, że właśnie pada ofiarą ukartowanego oszustwa, mężczyzna
przygwoździł nożem rękę przeciwnika do stołu. Gdy okazało się, że oskarżenia są
bezpodstawne, przyjaciel kapitana Kubusia zyskał kolejnego wroga oraz przydomek
„przygwoździciel”. Kobieta przyniosła dwie butelki szampana i przeniosła słuchaczy do
pokoju bohaterów swojej historii. Gdy żona wyznała margrabiemu, że przestała go kochać,
ten wyznał, że on także zauważył zmianę swoich uczuć do niej. Zaproponował, aby się
rozstali. Pani de la Pommeraye postanowiła jednak zemścić się na mężu. Wynajęła dwie
kobiety (matkę i córkę), wiodące rozwiązłe życie pod przybranym nazwiskiem d’Aisnon.
Bohaterka wynajęła swoim pracownicom mieszkanie niedaleko kościoła, a one miały wieść
przykładne życie cnotliwych dam. Pewnego dnia pielęgnująca w sobie urazę do męża kobieta
poleciła paniom Duqesnoi (tak brzmiało ich prawdziwe nazwisko) udać się na spacer do
ogrodów królewskich. Podobny pomysł poddała margrabiemu, goszcząc go akurat na
obiedzie. Oboje natknęli się w ogrodzie na panie Duqesnoi. De la Pommeraye zaczęła
wychwalać przed małżonkiem cnoty matki i córki. Spotkanie to zapoczątkowało częstsze
wizyty margrabiego w domu swojej żony. Cały czas wypytywał ją o nowe szczegóły
dotyczące nowopoznanych dam. Spotkał się ze zdecydowaną odmową, gdy zapytał pewnego
dnia, czy zdaniem de la Pommeraye jej przyjaciółki przyjęłyby pomoc. Chciał bliżej poznać
pannę Duqesnoi. Nie wzbudzając podejrzeń, bohaterka w końcu zaprosiła wszystkich
zainteresowanych na obiad. Motywacja mężczyzny nie była czysta: nie kochał dziewczyny,
pragnął jedynie pozbawić ją cnoty. Wszystkie działania margrabiego spotykały się ze ścianą
sprzeciwu kobiet. Margrabia był gotowy poślubić dziewicę. Po ślubie pani de la Pommeraye
wezwała margrabiego i wyjawiła mu całą intrygę ze szczegółami. Zagniewany mężczyzna
wyjechał. Nie mógł jednak długo złościć się na swoją żonę, ponieważ uświadomił sobie, że
jest szczęśliwy w nowym małżeństwie. Gdy gospodyni skończyła opowiadać i pożegnała się,
pijani mężczyźni także postanowili iść spać. Następnego ranka kac nie uniemożliwił
Kubusiowi kontynuowania opowieści o swoich amorach. Pobyt w zamku zawdzięczał swojej
szczodrości sprzed kilku dni. Okazało się, że kobieta, którą wspomógł oszczędnościami
opowiedziała o wszystkim magnatowi. Zaciekawiony bezinteresowną szczodrością bohatera
szlachcic postanowił osobiście poznać rannego żołnierza. Prócz przychylności bogacza
postępowanie Kubusia zaskarbiło mu wdzięczność Dyzi, córki żebrzącej kobiety. Dziewczyna
zobowiązała się opiekować dobroczyńcą do czasu, aż nie wróci do zdrowia. Kubuś był
zdania, że nie musi już wykonywać rozkazów (przecież od dawna żyje z panem jak równy z
równym), tak Pan obstawał przy nadrzędności swoich praw. Popołudniowe polepszenie
pogody zmotywowało Pana i Kubusia do wyruszenia w dalszą drogę. Przypadek sprawił, że
podążali w tym samym kierunku, co margrabia des Arcis i jego młody towarzysz. Podróż
upływała mężczyznom na ciekawych dyskusjach. Nadszedł czas noclegu. Kolacja obfitowała
w rozmowy, Pan dyskutował z margrabią, zaś Kubuś z jego sekretarzem, Ryszardem. Ryszard
mając siedemnaście lat, postanowił wstąpić do zakonu. Wiedząc, że jego decyzja nie spotka
się z przychylnością rodziców, uciekł z domu i samodzielnie zgłosił się do ojców
premonstrantów. Okres przygotowań do ślubów zakonnych upłynął mu na zgłębianiu
tajemnic ojca Hudsona. Był to przeor w jednym z klasztorów premonstranckich, protoplasta i
żarliwy propagator surowej dyscypliny, kultywowania tradycji regularnych modlitw i ciężkiej
pracy. Niestety, jego działanie cechowała dwulicowość i hipokryzja. Jego codziennością były
spotkania z prostytutkami, posunął się nawet do uwodzenia zamężnych kobiet podczas
spowiedzi. Gdy o postępowaniu przeora dowiedział się generał zakonu, wyznaczył z grona
zaufanych osób do szczegółowego zbadania sprawy dwóch komisarzy. Jednym z nich był
właśnie Ryszard, narrator całej opowieści. Pod byle pretekstem udali się do klasztoru ojca
Hudsona i zaczęli śledztwo. Niestety, przeor okazał się sprytniejszy szybko zdał sobie sprawę,
że znalazł się w pułapce. Kazał jednej z uwiedzionych przez siebie dziewcząt udać się do
komisarzy i opowiedzieć o całym zajściu. Była to przynęta. Rządni nowych szczegółów
kapłani namawiali ją na kolejne spotkanie, aż w końcu wyznaczyła dzień i miejsce. Gdy
bracia przybyli w umówione miejsce, czyli do domu szanowanej kobiety, po chwili pojawił
się tam także komisarz policji, znajomy ojca Hudsona. Mężczyźni zostali oskarżeni o
uwiedzenie dziewczyny i aresztowani. Przekonany, że dostali słuszną nauczkę, przeor
wkrótce wyciągnął braci z niewoli. Wydarzenie to spowodowało, że wrogowie przeora
zaczęli się bardzo obawiać o swoje miejsce w kościelnej hierarchii. Gdy generał zakonu
podzielił się z Ryszardem obawą, że Hudson zamierza zająć jego miejsce, ten zdjął habit i
wrócił do rodziny. Następnego dnia Kubuś i jego Pan pożegnali się z nowo poznanymi
towarzyszami i wyruszyli w dalszą podróż. Rozrywką była kolejna odsłona amorów sługi.
Przebywając na zamku, Kubuś zakochał się w Dyzi. Ten wątek nie interesował Pana w takim
samym stopniu, jak utrata „kawalerskiego klejnotu”. Kubuś opowiedział Panu o Justysi.
Ojcem chrzestnym bohatera był Stary Byk, zaś jego najbliższym przyjacielem syn Byka –
Byczek. Towarzysze zakochali się w tej samej dziewczynie, szwaczce Justysi. Niestety Kubuś
został odrzucony, a niewiasta oddała się Byczkowi na stryszku, w miejscu, gdzie sypiał
wybraniec. Każdego poranka, o świcie Byczek odprowadzał Justysię. Pewnego dnia zaspali i
Justysia nie zdążyła się wymknąć. Chłopak szybko ubrał się i zbiegł na dół, a Justysia
wśliznęła się pod łóżko. Byczek poszedł po radę do Kubusia. Ten udał się do chrzestnego i
poprosił o udostępnienie mu łóżka Byczka, ponieważ miał ciężką noc i jest bardzo senny.
Senior zgodził się i po chwili Kubuś był już na stryszku. Udało mu się odnaleźć Justysię i
położył się razem z nią w łóżku. Skonsternowana dziewczyna na początku broniła się przed
jego zalotami, lecz szybko dała za wygraną. W tym czasie Byczek dowiedział się od ojca, że
Kubuś odpoczywa na strychu. Po jakimś czasie szczęśliwy Kubuś zszedł na dół i wypił z
chrzestnym po szklaneczce wina, a tymczasem wściekły Byczek przestępował z nogi na nogę.
Koniec końców Byczek i Justysia pogodzili się. Dziewczyna tak samo żarliwie zapewniała
ukochanego o swej niewinności, jak czynił to jego przyjaciel. Pan nie mógł uwierzyć w
usłyszaną historię. Był wstrząśnięty postępowaniem Kubusia. Kubuś opowiedział mu także,
jak oszukał dwie mężatki. Udając niewinnego chłopca, nabrał je, że mając dwadzieścia dwa
lata nie spał jeszcze z kobietą. Pani Zuzia i pani Małgosia, pod pozorem pomocy w pracach
domowych, dawały mu wielogodzinne lekcje na łonie natury. Pierwsza od razu odgadła, że
została oszukana i nazwała go hultajem. Nie oznaczało to jednak, że zaprzestanie oferować
mu swoje dydaktyczne usługi. Z kolei pani Małgosia za pierwszym razem została omyłkowo
nazwana panią Zuzią. Poznawszy opowieść o naukach swojej przyjaciółki, dowiedziała się w
końcu, że padła ofiarą żartu Kubusia. Jej także nie przeszkadzało to zupełnie i bohater
spotykał jeszcze wiele razy obie sąsiadki. W osobliwy trójkąt miłosny zamieszany był
również „pokraka”. Tym mężczyzną był wikary. Nakrył kiedyś Zuzię w spichlerzu z
Kubusiem, wpadł w szczerą furię i od słowa do słowa między bohaterami wywiązała się
bójka. Gdy pracownik kościoła leżał pobity w rogu stajni, Kubuś zaczął na jego oczach
uprawiać seks z Zuzią. Wśród okrzyków pojawił się mąż kobiety. Zuzia zdążyła pozbierać
się, a bohater zbiec. Tymczasem rozzłoszczony rogacz, widząc wikarego na stercie, zaczął się
śmiać. W końcu wziął widły, nadział na nie wikarego i zaczął nim wywijać niczym zabawką i
intonować psalm. Nagle bohater zaczął kasłać i oznajmił, że nie będzie kontynuował swoich
opowieści, ponieważ boli go gardło. Dzięki temu czytelnik poznaje historię amorów Pana.
Pewnego dnia Pan uzmysłowił sobie, że nie ma dostatecznych funduszy, by kupić
imieninowy prezent ukochanej. Korzystając ze znajomości serdecznego przyjaciela, kawalera
de Saint-Ouin, trafił do spekulanta i lichwiarza, pana le Brun. Ten z kolei zwrócił się do
swoich przyjaciół i mimowolnie w sprawę prezentu zostało wmieszanych kilka osób (Mateusz
de Fourgeot, pani Bridoie, Merval). Pan był nieświadomy oszustwa i stracił większość
pieniędzy. Nie przestał przyjaźnić się z kawalerem de Saint-Ouin. Prawie dał się namówić do
ożenku z przedstawioną mu panną. Dobrze się stało, bo ten pewnego dnia wyznał mu, że cały
czas sypiał z jego ukochaną. Zamiast pogniewać się na mężczyznę, Pan postanowił w zmowie
z nim dokonać zemsty na kobiecie. W ciągu następnych nocy zmanipulowany Pan udawał
kawalera i zakradał się do pokoju niewiasty. Za trzecim razem został nakryty przez rodzinę
panny. Gdy trafił do więzienia, wydało się, że była to pułapka zainicjowana przez kawalera.
Koniec końców okazało się, że de Saint-Ouin to doświadczony i od dawna poszukiwany
przez władzę oszust. Pan został zobligowany przez sąd do łożenia na dziecko Agaty
(dziewczyna była w ciąży z kawalerem), z którą został nakryty w łóżku. Nagle Kubuś i Pan
zobaczyli, jak chłop bił leniwego konia. Pan rozpoznał w zwierzęciu swego niedawno
skradzionego towarzysza. Chłop zgodził się wymieć starego konia na wierzchowca, na
którym podróżował Pan. Bohaterowie ruszyli w dalszą drogę. Ich celem była wieś, w której
mieszkał prawdopodobny dziedzic Pana, chłopiec miał mieć teraz około dziesięciu lat. Kubuś
przystał na prośbę pracodawcy i postanowił wykorzystać czas w drodze na dokończenie
historii swoich amorów. Wspominał z rozrzewnieniem, jak Dyzia zmieniała mu opatrunki, a
on ofiarowywał jej małe upominki. Pewnego dnia podarował jej podwiązki. W tym momencie
nastąpiła kolejna przerwa, ponieważ podróżni dotarli do wsi. Kubuś udał się na poszukiwanie
domu podopiecznego swego Pana. Gdy otworzył pierwsze napotkane drzwi, jego oczom
ukazał się kawaler de Saint-Ouin. Widząc wroga, Pan zabił go swoją szablą, po czym dosiadł
konia i uciekł. Niestety, zbiec nie udało się Kubusiowi. Sługa został pojmany i trafił do
więzienia. Podobny los spotkał także Pana. Gdy dogonił go pościg, również jego wtrącono za
kraty. Na szczęście bohaterowie zostali uwolnieni. Udało im się odnaleźć w zamku pana
Desglandsa, który przygarnął kiedyś rannego Kubusia. Sługa poślubił Dyzię i objął posadę
odźwiernego zamku. Na koniec narrator poinformował, że słyszał głosy, jakoby Desglands
oraz Pan Kubusia zakochali się w jego żonie. Kubuś z pewnością mruczał sobie pod nosem, iż
skoro było zapisane w górze, że będzie miał rogi, to nic nie można na to poradzić.
Malwina czyli Domyślność serca
Streszczenie
Malwina i jej siostra Wanda spędzają w domu wieczór. Malwina
śpiewała i przerwał jej hałas. Wyjrzały na balkon, lecz nic się nie działo. Nadeszła gwałtowna
burza. Wanda, panicznie bojąca się grzmotów, zemdlała. Piorun uderzył podobno w pobliską
stodołę pani Somorkowej. Malwina zdjęta współczuciem, biegnie pomóc kobiecie, która w
dzieciństwie wykarmiła ją mlekiem. Zastała na miejscu spaloną stodołę i dom zajęty już
ogniem. Chce wynieść z płonącej chaty wnuczkę starej – Alisię. Wewnątrz, upada przed nią
belka, mdleje. Ratuje ją i dziecko pewien nieznajomy młodzieniec, udaje mu się również
ugasić ogień. Malwina dziękuje za ocalone życie i razem z siostrą zaprasza nieznajomego
„rycerza” do swojego „zamku”, by tam zachciał leczyć rany odniesione podczas ratowania.
Nieznajomy ma na imię Ludomir, jest w wiosce przejazdem- zatrzymał się, by poszukać
schronienia przed burzą. Okazało się, że to on przerwał śpiew Malwiny na werandzie.
Malwina wzięła pod opiekę Lisię. Ludomir wysyła list do swojej matki, Telimeny, z
Krzewiny dnia 15 maja 18. Opowiada o tym, jak wczoraj uratował kobiety i jak oczarowała
go Malwina. Malwina pochodziła ze znakomitej rodziny polskiej. W wieku 14 lat została
wydana za mąż wbrew swojej woli, z polecenia rodziców. Zaraz po ślubie ojciec i matka
zmarli. Zazdrosny mąż wciąż robił jej wyrzuty, że go nie kocha. Podczas czwartego roku jej
bytności w Głazowie, pewnego dnia dowiaduje się, że jej mąż ginie na polowaniu. Mimo, że
szczęścia od niego nie doznawała, bolała nad jego śmiercią i z rozrzewnieniem żegnała swą
posiadłość. Malwina wyjeżdża do posiadłości Krzewiny. Zaprasza do siebie swoją ciotkę,
która przyjeżdża razem z jej siostrą Wandą, którą opiekowała się po śmierci rodziców. Ciotka
bardzo kochała obie siostry, zwłaszcza- czułością pałała do Malwiny. Ciotka załatwiwszy
wszelkie interesa powraca na wieś. Ludomir szybko zyskuje jej przychylność. Zezwalała, by
spędzał czas z Malwiną. Ludomir ożywił życie w Krzewinie. Malwina, pogubiona w swych
uczuciach, nie wie, co skrywa w sercu. Wanda i Ludomir organizują sekretne przyjęcie na
leśnej polanie. Malwina uradowana dziękuje im serdecznie. Mówi, że ta łąka odtąd już
zawsze będzie nosiła jego imię. Dłonie dziewczyny i Ludomira spotykają się przy łódkach,
budząc niezwykłe niepokoje w myślach obojga. Do późnej nocy trwa biesiadowanie. Malwina
pierwszy raz uświadamia sobie, że nie wyobraża sobie życia bez Ludomira. O poranku
Ludomir straciwszy zupełnie panowanie nad uczuciami, oświadcza pannie, że ją kocha.
Wyznanie przerywają nadchodzący ludzie. W afekcie prosi, by go nie porzucała. Malwina
mając mu za złe, że nie odczytał jej uczuć rzuca pospieszne i nieprzemyślane –
„Niewdzięczny!”. Ludomir przyciska do serca jej welum. W liście do matki mężczyzna
postanawia wyjechać z Krzewiny. Malwina otrzymuje list, w którym Ludomir powiadamia
ją o swoim wyjeździe. Zapewnia, że ją kocha, ale jest jej niegodny – zbyt wiele jest między
nimi różnic, zbyt wielka przepaść społeczna ich dzieli. Dziewczyna rzewnie płacze nad
słowami kochanka. Postanowiła, że nie wyjawi nikomu tajemnicy łączącego ich uczucia.
Nastała melancholijna jesień, Malwina popada w dziwną chorobę (blednie, brak apetytu i
snu). Ciotka postanawia wysłać dziewczynę do Warszawy. Relacje ze stolicy przedstawione
są głównie w formie listów Malwiny do Wandy. Początkowo informuje o tym jak minęła
podróż. Jest przelękniona obrazem zatłoczonego miasta, gdyż to jej pierwszy taki wyjazd.
Drugi list Malwiny traktuje o wprowadzeniu jej na salony. Poznaje generała, nazywanego
starościcem – człowieka bardzo szanowanego – o którego wnuka przyjazd do Warszawy
wszelkie panny wypytują. Doryda – wyrocznia elegancji, mód i wszelkich godności
należnych damie, nie okazuje Malwinie sympatii. W trzecim liście opisuje bal u francuskiego
senatora. Zmarkotniała, gdy przybył książę Melsztyński. Okazało się, że jest nim dobrze jej
znany Ludomir, który okazał się partnerem Dorydy. Był z nią związany jeszcze przed jego
pojawieniem się w Krzewinie. Generał przedstawia go Malwinie, ten prosi ją o taniec –
kobieta odmawia, gdyż przychodzi Doryda. Ucieka w ramiona majora Lissowskiego, który
tylko czeka na sprzyjającą ku temu sposobność. Z listu Majora Lissowskiego do przyjaciela
dowiadujemy się, że Malwina uważana jest za wschodzącą gwiazdę Warszawy i tamtejszego
towarzystwa. Lissowski zakochał się w niej od pierwszego wejrzenia, ale dedukuje na
podstawie różnych okoliczności, że Malwina z księciem musieli się już spotkać minionego
lata. Po zaledwie kilku tygodniach od przyjazdu Melsztyńskiego do Warszawy, nikt nie miał
wątpliwości co do uczucia, którym darzył Malwinę. Porzucił Dorydę. Jego starania o
Malwinę idą na marne, ta- pozostaje nieugięta (chciałby, ale się boi). Obawia się, że ją
również spotka los Dorydy. Zagubiony Ludomir, którego poznała w Krzewinie, nie jest tym
pewnym siebie i otwartym młodzieńcem, którego obserwuje w Warszawie. Chłopak zajęty
tylko nią, nie zwraca uwagi na inne kobiety. Generał przychylny jest związkowi wnuka z
dziewczyną, podobnie całe towarzystwo warszawskie. Księżna W. zaprosiła do siebie
najświetniejsze warszawskie towarzystwo. Na sali zaczęto grać w SEKRETARZA. Zabawa
polegała na tym, że jedna osoba zadawała pytanie, na które wszyscy udzielali odpowiedzi.
Malwina napisała na karteczce następujące: Czy przeszłe lato, czy sierpień zeszły, żadnego
nie zostawiły wrażenia? Ludomir bardzo się zmieszał, lecz odpowiedział: „Wrażenie niestety
na wieki nie wymazane! Ale litościwa dobroć o tem może wspominać by nie powinna.”
Dziewczyna pożałowała swej bezpośredniości i odtąd zaczęła lepiej go traktować. Ludomir
ośmielony alkoholem w towarzystwie, zaczął drwić z cnót, które Malwina uważała za
świętość (obowiązki, religia, obyczaje). Zażenowana Malwina zbierała się do wyjścia z balu.
Ludomir zapytał, czy może pomóc jej w kwestowaniu, lecz odmówiła. Malwina zauważyła,
że poświęcenie czasu pracy dla innych sprawia, że nie dręczy się złymi myślami. Pewnego
marcowego dnia odwiedza liczne domy, zbierając jałmużnę dla potrzebujących. Odwiedza
różnych ludzi, m.in. dom, którym Ochmistrzyni z prawdziwym nauczycielskim powołaniem
naucza kilkanaście młodych dziewczynek (mała Jadzia oddaje lalką dla biednych dzieci);
klasztor ojców Bazylianów, poznaje ojca Ezechiela, z którym rozmawia o ubóstwie i ciszy.
Malwina zachodzi kwestować nad brzeg Wisły. Zbliżając się do skromnego, acz niezwykle
zadbanego domku, poznaje rodzinę cygana - Dżęga, któremu niegdyś bardzo pomógł wyjść z
biedy książę Melsztyński. Malwina pyta, czy korale, które ma na sobie jego wnuczka Rózia,
są również od niego podarunkiem. Cygan opowiada historię o pewnym „wariacie”, który
siadywał nad brzegiem rzeki, wzdychał i mówił sam do siebie. Korale to prezent za to, że
kiedyś znalazł biały kawałek płótna, który wpadł mu do Wisły. Chciał podarować im za ten
jego największy skarb worek pieniędzy, lecz nie przyjęli. (Oczywiście, ten kawałek płótna, to
welum, które podarowała mu w Krzewinie Malwina). Malwina udaje się do kościoła.
Przechodzi Ludomir- nie poznał jej, a wrzucił pieniądz do sakiewki. W końcu Malwina
wyznaje mu miłość. Zwierzenie przerywają okrzyki – „Pożar! Ogień! Pali się!”. Następnego
dnia Malwina była ciągle niespokojna, gdyż nie nadeszła od Ludomira żadna informacja. Nie
mogła dłużej wytrzymać samotności i udała się do Księżnej W*** z nadzieją, że tam dowie
się czegokolwiek. Kobieta oświadczyła, iż Ludomir prosił o przekazanie dziewczynie, że nie
będzie jej się narzucał i naprzykrzał, skoro sobie tego nie życzy. Księżna zaczęła opowieść o
życiu i śmierci rodziców Ludomira. Taida była córką księcia Zdzisława Helsztyńskiego,
jedynaczką. Wielu starało się o jej rękę. Taida obojętnym okiem spoglądała na wszystkich
kandydatów. Dopiero Ludomir, szlachetny i cnotliwy młodzieniec, walczący o dobro
ojczyzny, wzbudził jej uczucie. Długo taili swą miłość. Zdzisław oświadczył córce, że jej rękę
obiecał księciu Sanguszce, który przybędzie tu za tydzień. Rozdarta wewnętrznie Taida nie
dbając o zdanie ludzi i samego ojca, potajemnie wzięła ślub z Ludomirem i wyjechała z
Warszawy. Męczyły ją jednak wyrzuty sumienia. Małżonek widząc jej zgryzoty, sam się
pogrążał w smutku. W tym przygnębieniu na nowo otworzyły się jego rany i w ciągu sześciu
miesięcy po ślubie, skonał w jej ramionach. Młodej wdowie złamało się serce. Zapewne
skończyłaby swój żywot, gdyby nie fakt, że od kilku miesięcy była w ciąży. Znajdowała się
w małej wsi tureckiej. Tutaj też postanowiła urodzić dziecko. Przed swym końcem chciała
jednak przebłagać swą winę u ojca i zapewnić bezpieczny los maleństwu. Odważyła się
napisać do Zdzisława list, który Księżna W*** przepisała i cytuje. Taida prosiła w nim o
przebaczenie i zrozumienie jej postępowania. Mówi, iż sama bliska jest śmierci i prosi tylko,
by ojciec zaopiekował się dzieckiem, które zrodzi. Taida szczęśliwie urodziła syna, któremu
po ojcu nadała imię Ludomir i umarła. Przy jej śmierci był młynarz, młynarka i proboszcz. Im
to poleciła opiekę nad dzieckiem. Ludomir miał u nich przebywać do momentu, gdy nie
zgłoszą się po niego krewni. List jednak doszedł do Zdzisława Helsztyńskiego z dwuletnim
opóźnieniem. Wielce zszokowany książę z serca przebaczył córce i odebrał wnuka z rąk
tamtych, dał swoje nazwisko i przywiózł do Warszawy. Malwina zajrzała przypadkiem do
sakwy, która służyła jej do zbierania pieniędzy w czasie kwesty. Rozwinęła papier, w który
zawinął monety Ludomir. Był to kawałek listu, w którym zwraca się do ukochanej matki.
Malwina doszła do wniosku, że Taida najpewniej gdzieś się ciągle ukrywa, o czym wiadomo
tylko jej synowi. List Alfreda do Majora Lissowskiego: Alfred opisuje Lissowskiemu pewną
anegdotę o księciu Ludomirze, którą- jak twierdzi, zakochany major mógłby wykorzystać w
staraniach o serce Malwiny. Mówi o swoim pobycie w Jeziorowie u pani Szeptalskiej, która
wydaje za mąż swą młodziutką siostrzenicę Florynkę. Jej miłość zachwiał jedynie epizod,
związany z Ludomirem Melsztyńskim, który miał miejsce tego samego lata, kiedy poznał
Malwinę. Książe zawrócił w głowie dziewczynie, lecz sam traktował to jako zabawę. Alfred
radzi, by w porozumieniu z Dorydą, wykorzystał fakt ten przeciwko Ludomirowi, w oczach
Malwiny oczywiście. Porzucona kobieta doradziła Lissowskiemu, by na wieczornym
posiedzeniu uczynił wzmiankę o liście przyjaciela. Tak też się stało- nawet odczytał go na
głos. Malwina rozlała herbatę, a całe towarzystwo nie ukrywało zdziwienia. Malwina była
zasmucona. W Warszawie żywiła do Ludomira inne uczucia, niż w czasie tych pamiętnych
wakacji. Po powrocie, Książę Melsztyński zastał Malwinę dużo dla siebie zimniejszą. Na
jednym posiedzeniu, przypadkiem wszczęto rozmowę o czasach i obyczajach rycerskich.
Malwina wygłosiła nadto długą mowę, w której rozpływała się nad utraconymi zwyczajami.
Książę Melsztyński podjął wyzwanie i ogłosił, że da jej namiastkę tamtych czasów.
Postanowiono zorganizować turniej. 3 maja całe warszawskie towarzystwo zgromadziło się
na zielonych błoniach Wilanowa. Sędziami turniejów byli Zdzisław Melsztyński i hrabia
Konrad Myszkowski. Wszyscy oczekiwali na pojawienie się Ludomira, który miał być
ostatni. Wyruszył dumny i męski na swoim arabie, z proporcem i tarczą, na której wyryte
były słowa ziścić lub zginąć. Wielu rycerzy chciało się z nim zmierzyć w pojedynku na kopie.
Po wielogodzinnej wygranej walce, Ludomir miał zostać ogłoszony zwycięzcą zawodów, lecz
werdykt przerwało pojawienie się czarnego rycerza na czarnym koniu. Ten zadziwiający
człowiek powalił księcia Melsztyńskiego, lecz ten rzucił rękawice i w zapalczywość
powiedział, że będzie bił się bez konia. Zapominając, że to udawana walka, do krwi zranił
swojego przeciwnika. Czarny rycerz ostatkiem sił powalił Melsztyńskiego, nie raniąc go,
podniósł wieniec i złożył oręż przeciwnika u stóp Malwiny. Został ogłoszony zwycięzcą
turnieju. Malwina była bardzo zmieszana, a na jego tarczy odczytała wyraz Niewdzięczny.
Pojawienie się tego nieznajomego jeźdźcy, wprowadziło zamęt w jej sercu. Po turnieju całe
towarzystwo udało się na całonocny bal do Wilanowa. Nazajutrz wszyscy zastali wiadomość
o wybuchu wojny. Malwina pod wieczór samotnie wyjechała do Wilanowa. Spotkał ją tam
Melsztyński, chciał się pożegnać przed wyruszeniem na wojnę. Malwina podała mu rękę i
odrzekła, że będzie na niego czekać. Wtem rozległ się krzyk i ujrzała widmo- zjawę, jakby
drugiego Ludomira, lecz z wyrazem rozpaczy na twarzy. Dziewczyna zemdlała. Widok
Ludomira napawał ją jednak dziwnym lękiem i lekarz zakazał mu zobaczyć ją raz jeszcze
przed wymaszerowaniem na wojnę. Malwina opuściła Warszawę. Bardzo wiele rozmawiała z
Wandą. Siostra i ciotka robiły wszystko, by wróciła do dobrej formy. Malwina pomagała
biednym. Otrzymała list z Warszawy od Zdzisława, który pytał, czy na czas nieobecności
wnuka, mógłby zatrzymać się w Krzewinie. Wszyscy z chęcią na to przystali. Jednego
wieczoru pojawiła się w Krzewinie dostojna dama, w żałobie. Okazało się, że to młynarka z
granicy tureckiej- jej mąż zmarł, a ona nie ma się z czego utrzymać. Malwina zatrzymała ją u
siebie. Do mieszkańców Krzewina doszła wiadomość, że wojsko skutecznie odpiera wroga od
granicy. Przybył oficer i przekazał Zdzisławowi list od majora B***. List mówi o tym, że
Książę żyje, mimo odniesionych ran. Podobno, w porywie zbytniej odwagi, puścił się za
nieprzyjacielem zaledwie z kilkoma ludźmi, który jednak tylko udawał ucieczkę. Ułani
ruszyli na pomoc, lecz życie zawdzięcza Ludomir żołnierzowi z innego pułku. Zasłonił go
swoimi piersiami. Książe pełen wdzięczności rozkazał szukać swego wybawcy, lecz nie było
po nim śladu. Zdzisław poprosił Malwinę, by ta zapewniła gościnę w Krzewinie jej rannemu
wnukowi. Ludomir po przyjeździe był nadto wesoły, bardzo wiele czasu spędzał z równie
żywiołową Wandą. Malwina rozumiała, że Wanda i Ludomir się w sobie zakochują, lecz nie
wzbudzało to jej złości czy niepokoju. Wszyscy przygotowywali się do imieninowego balu
sąsiadki- pani kasztelanowej. Malwina nie chciała w nim uczestniczyć, wymówiła się bólem
głowy. Wybrała się na długa przechadzkę. Wsiadła na łódź i kazała się przewieźć na drugą
stronę. Znalazła się na łące Ludomira i spostrzegła kamień z wyrytym przez niego napisem.
Pojawił się zakonnik. Okazało się, że to Ezechiel, u którego kwestowała. Mówił, że Malwina
jest drugą osobą, która łączy z tym kamieniem jakieś wspomnienia a jej przyjaciel chce, żeby
spoczywały pod nim jego zwłoki. Umarł przełożony klasztoru w Rusi, więc wyznaczono go
na jego następcę. I tam odnalazł spokój w modlitwie i pokornym oddaniu życia Bogu.
Przerwała go jednak wojna. Ezechiel, nie mogąc brać czynnego udziału w walce, wziął
lekarstwa i pomagał rannym. Znalazł młodego ułana, którego zabrał na leczenie do klasztoru.
Nie miał on rodziców, był wychowywany przez drugą matkę, która przygarnęła go i
zamieszkała z nim u stóp Karpat. Po długich wahaniach wyznała mu, że nie jest jego
biologiczną matką. Postanowił ją opuścić i wyruszyć w świat. Gdy wybuchła wojna,
przyłączył się do piątego pułku ułanów. Zakonnik postanowił porzucić chwilowo klasztor i
udał się z nim w podróż do jego matki, pod Karpaty. W drodze jednak znowu wróciła mu
gorączka i tutaj się zatrzymali. Malwina była przekonana, że ów młodzieniec, to wybawca
Ludomira spod Mohilewa. Opowiedziała wszystkim o domniemanym wybawcy księcia, który
zarządził, by jak najprędzej udać się na kępę. Gdy byli już w okolicy folwarku, Malwina
pierwsza wbiegła do chaty, by uprzedzić zakonnika o ich przybyciu. Krzyknęła i zemdlała.
Wbiegli pozostali i oprócz nieprzytomnej dziewczyny, znaleźli też bardzo chorego
młodzieńca, który wyglądał, jak książę Melsztyński. Dżęga i młynarka rozpruli kawałek
koszuli i przerazili się, gdy zobaczyli jego znamię w kształcie płomienia. Cygan postanowił
opowiedzieć zebranym pewną historiię. Dżęga urodził się cyganem i z nimi też podróżował.
Raz, zatrzymali się nad Dniestrem, przy granicy tureckiej. W lesie znaleźli prześliczne
dziecko. Kapitan postanowił zabrać dziecko ze sobą. Od chłopczyka dowiedzieli się, że na
imię mu Ludomir i że ma 3 lata. W obozie wybuchła zaraza i cygan postanowił oddać
chorego chłopca w pewnej wiosce na wychowanie kobiecie, która słynęła w niej z dobroci i
miłosierdzia. Kilka lat później, wrócił do wioski, lecz kobieta z przybranym synem przeniosła
się pod Karpaty. Dziecko miało charakterystyczne znamię- płomieńczyk na lewym ramieniu.
Dziadek i wnuk zaniemówili, a swoją opowieść zaczęła młynarka. Oznajmiła, że to
skradzione przez cyganów dziecko, to prawdziwy syn księżniczki Taidy. Okazało się, że
Taida urodziła bliźnięta i obu synom nakazała nadać imię Ludomir. Młynarka przez 3 lata
wychowywała obu chłopców. Pewnego dnia Płomieńczyk wybiegł z domu i zaginął. Zataili z
mężem urodzenie drugiego chłopca, bojąc się gniewu. Ludomir chciał w heroicznym geście
zrzec się miłości do Malwiny względem Księcia Melsztyńskiego. To Płomieńczyk bowiem
wyratował ją z pożaru, przebywał rok temu w Krzewinie. Znosił to z wielkim bólem, lecz
chciał jedynie szczęścia dziewczyny. Ludomir wyjawił Malwinie wszystkie swoje najgłębsze
uczucia, a ona padła w jego ramiona. Malwina dzieliła wszystkie jego uczucia. Oddała mu
swą rękę. Ludomir zaczął opowiadać jej historię całego roku, kiedy się nie widzieli. Mówi, że
odwiedził matkę Telimenę. Dowiedział się też o miłości Księcia Melsztynskiego do niej i
zupełnie stracił głowę. To on zjawił się w płonącym klasztorze, to on był czarnym rycerzem z
turnieju, to on był wariatem znad Wisły, o którym mówił Dżęga, to on był widmem z
wilanowskich ogrodów. Gdy usłyszał, jak Malwina prawie obiecała rękę jego bratu, wpadł w
rozpacz i przyłączył się do piątego pułku ułanów, chciał zginąć. Po tej rozmowie z Malwiną
Ludomir porzucił plan wyruszenia na wojnę i przeniósł się z Ezechielem do Krzewina.
Szczerze wyjawił swoje uczucia dziadowi Zdzisławowi, a ten we wszystkim mu sprzyjał
zwłaszcza, że niestały w uczuciach Książę Melsztyński pałał już miłością do Wandy. Wkrótce
doszło do ślubu obu par, którego udzielił Ezechiel. Oba małżeństwa kupiły ogromny dom w
Warszawie, gdzie spędzali czas zimowy, letni- w Krzewinie. Telimena kupiła wieś w pobliżu
swego syna. Ezechiel objął tam parafię. Obie siostry urodziły dzieci. Doryda wyjechała w
świat, a Lissowski bawił się kobietami.
Mikołaja Doświadczyńskiego przypadki
Streszczenie
Utwór rozpoczyna się przedmową, w której autor powieści
przeprowadza krytykę poprzedzania dzieł niepotrzebnymi przedmowami, by zwiększyć ich
„grubość” dla zysku. Narracja prowadzona jest w pierwszej osobie liczby pojedynczej,
stylizowana na pamiętnik. Księga I. Pochodzę z rodziny szlacheckiej. Mój ojciec został
stolnikiem. Nie był to człowiek uczony, ale miał wiele cnót. Niestety lubił pić, co
spowodowało uszczuplenie rodzinnego inwentarza. Matka moja wychowana na wsi była
kobietą prostą, ale cnotliwą. Swoje najmłodsze lata spędziłem głównie w towarzystwie
kobiet, wtedy też nauczyłem się, co znaczą najróżniejsze sny. Kiedy miałem siedem lat,
odwiedził nasz dom brat matki, za sprawą którego w niedługim czasie zostałem wysłany do
szkół publicznych. Wyjazd do szkoły okazał się dla mnie wydarzeniem nader przykrym. Z
młodym opiekunem, który miał czuwać nade mną i moją edukacją, opuściłem dom rodzinny.
Okazałem się bardzo pojętnym chłopcem, ale wstręt do nauki nie pozwalał mi osiągać
większych sukcesów, jednocześnie czyniąc mnie ofiarą małego i cienkiego kańczuczka, który
ojciec wręczył mojemu opiekunowi z przykazaniem: „Bijże, bo ja ci za to płacę!”. W szkole
przebywałem do szesnastego roku życia, kiedy przybyła wiadomość o śmierci ojca i
wezwanie natychmiastowego powrotu do domu. Moją hulankę przerwał wuj, wykonawca
testamentu ojca, który ukrócił moje ciągłe zabawy. Na szczęście wyjechał w ważnych
sprawach do Warszawy, moja matka za namową sąsiadki wynajęła guwernera, który miał
mnie kształcić we francuskim i dobrych manierach.
Pan Damon
okazał się markizem
ukrywającym się w Polsce przed pojedynkiem z królem francuskim, tę jego tajemnicę
obiecaliśmy zachować dla siebie. Z tego względu moja matka podzieliła się tym ciężarem
jedynie z dwiema zaufanymi sąsiadkami, co spowodowało rozejście się wiadomości po całej
okolicy. Nowy nauczyciel przypadł mi bardzo do gustu, bo lekcje polegały jedynie na ciągłej
konwersacji. Nadszedł czas w mojej edukacji, kiedy należało zapoznać sie z popularnymi
romansami, które wprost zaczarowały moje myśli. To za ich sprawą pewnego dnia w lasku
zakochałem się w
Juliannie
– wychowanicy mojej matki. Któregoś dnia poszedłem za moją
matką i towarzyszącą jej Julianną nad staw, wsiadłem na łódkę i nieopatrznie wylądowałem w
wodzie. Zdarzenie to o tyle szczęśliwe było dla mnie, że pozwoliło mi poznać skrywane
uczucia Julianny. Jednak nie długo trwała radość moja, matka domyśliwszy się moich
zamiarów (poślubienia Julianny, która nie miała odpowiedniego posagu), wysłała moją
ukochaną na nauki do klasztoru. Mnie zaś dla pocieszenia postanowiła wysłać „do cudzych
krajów”. Niestety interesy mojej matki pokrzyżowały mi plany – musiałem odłożyć wyjazd
„do cudzych krajów”, a zamiast tego wyruszyć do dość oddalonego miasta, w którym miałem
się zatrzymać u dalekiego kuzyna. Kuzyn okazał się jednak nieobecny i musiałem razem z
Panem Damonem czekać miesiąc na niego. Szczęśliwym trafem mój guwerner spotkał w
mieście dawną znajoma –
baronową de Grankendorff
. Cztery tygodnie tam bawiłem, karciane
szczęście się ode mnie odwróciło, a i kolejne jubileusze baronowej i jej córek sporo mnie
kosztowały. Cała zabawa skończyła się pojedynkiem, kiedy to pewien człowiek znieważył
Pana Damona. W skutek rozruchu, który wywołałem, spędziłem noc w więzieniu.
Wypuszczony, wróciłem do swej kwatery. Okazało się że Pan Damon zniknął razem z całym
dobytkiem, tak samo jak rzekoma baronowa, która była nikim innym jak zwykła oszustką. Na
szczęście matka szybko mi przebaczyła. Powróciłem do domu, gdzie pędziłem życie spokojne
i posłuszne. Poprosiłem sąsiadkę o pożyczenie książki Kaloander wierny. Nowa lektura
rozbudziła we mnie pragnienie kontynuowania „sentymentowej edukacji”, dlatego uprosiłem
matkę, by wysłała mnie do Warszawy do wuja – posła z naszego województwa. W stolicy
dowiedziałem się wiele o nowych zwyczajach salonowych, najważniejszą jednak wiedzę
zyskałem od nowego przyjaciela, który wyjawił mi, że aby odnieść sukces towarzyski i
miłosny, „najprzód, trzeba ile możliwości, pozyskać trojaką reputację: galantoma, junaka i
filozofa”. Niedługo po tym zmarła moja matka. Mimo że żal pewien po tej stracie uczułem, to
zaraz uradowany nabytą w tak przykry sposób swobodą, począłem planować podróż „w cudze
kraje”. Gdy wyjazd był juz prawie gotowy, zostałem pilnie wezwany do Lublina na sprawę
sądową. W celu wygrania sprawy nachodziłem się niezmiernie od sędziego do sędziego. W
końcu za radą mego plenipotenta zorganizowałem wystawną „konferencję”, na którą
zaprosiłem wszystkich, którzy mogli mi pomóc w odniesieniu sukcesu w sądzie. Kolejne
tygodnie poświęciłem na przygotowania do sprawy, która ostatecznie została odwleczona z
powodu zniknięcia przeciwnika. Dałem w zastaw srebra i klejnoty, po czym wyruszyłem w
wymarzoną podróż. Po długiej podróży dotarłem do Paryża, który omamił mnie hałasem i
rozmaitością. Niewiele jednak skorzystałem z wyjazdu – najpierw zajęty byłem
kompletowaniem niezbędnych atrybutów paryskiego kawalera, potem uległem
nieszczęśliwemu wypadkowi, na koniec oszukany przez zaprzyjaźnionego hrabiego,
zadłużony, uciekłem potajemnie z Paryża. Trafiłem do Holandii, gdzie wsiadłem
na okręt
płynący do Batawii
. Podróż była długa i pełna postojów, najdłużej zabawiliśmy na Cyplu
Dobrej Nadziei. Nagle rozpętała się burza straszliwa, statek rozbił się. Znalazłem się w
wodzie uczepiony „sporej deseczki”. Księga II. Obudziłem się na wyspie, która początkowo
zdawał mi się zupełnie dzika i opuszczona, potem okazała się zamieszkana. Zostałem
zaproszony do domu pewnego starca, który nakarmił mnie i dał posłanie. Kraj zamieszkiwany
przez prostych i uczciwych ludzi nie znających mody ani podłości zwany był
wyspą Nipu
.
Siedząc przy wieczerzy z gospodarzami zabrakło mi noża w zastawie, więc wyciągnąłem
swój z kieszeni. Podałem nóż wyraźnie zaciekawionemu gospodarzowi. Ten skaleczył się.
Wzbudziło to wielki przestrach wśród Nipuanów, którzy natychmiast zakopali nóż i zabronili
mi go odkopywać. Język narodu dość łatwy, ale nieobfity. Nie masz u Nipuanów słów
wyrażających kłamstwo, kradzież, zdradę, pochlebstwo. Języka uczyłem się od mojego
gospodarza. Pewnego dnia mój gospodarz oznajmił mi, że jutro zostanę przyjęty do
społeczności wyspy. Początkowo miałem zamiar nauczyć tę dziką ludność, co to znaczy
cywilizacja europejska, chciałem być ich przewodnikiem. Stało sie jednak inaczej. Ku
mojemu największemu zdziwieniu, to mnie wysłano na nauki do
Xaoo
. Przebywałem u Xaoo
już trzy miesiące, kiedy mój nauczyciel wziął mnie na pole i począł mi mówić, jak ważnie jest
to, bym „umiał złe swe skłonności poskramiać i uprzedzenia wykorzeniać”. Okazało sie, że
wszystkie pytania, jakie mi dotychczas zadawał, były częścią procesu edukacyjnego. Xaoo
najpierw musiał mnie dobrze poznać, aby teraz pomóc mi się zmienić. Mistrz skrytykował
europejską edukację, która każe się dzieciom uczyć wielu języków i przez to charakteryzuje
sie nadmiarem słów, odsuwających się od istoty rzeczy, które próbuje nazwać. Następnego
dnia wykład tyczył się nauki historii. Według Xaoo najwięcej czasu powinno się poświęcać
na naukę dziejów własnego kraju i narodu. Nipuanie co prawda nie mają ksiąg, ale dzieci
uczą sie historii od najstarszego z rodu, który barwnie opowiada o losach dziadów i
pradziadów. Uczenie się dat i nazwisk według Xaoo jest tylko „próżnym pamięci
zaprzątaniem”. Podobnie geografia Nipuanom jest potrzebna jedynie o tyle, o ile z jakimś
krajem są w ścisłej zależności. Xaoo ucieszył się bardzo, gdy począłem mu opowiadać o
filozofii: Otóż to nasza nauka, w tej szkole jesteś. Jej maksymy święte, jej reguły proste ja nie
w pamięć, ale w serce twoje wrazić pragnę. Niestety Europejczycy zamiast sprowadzać
filozofię do „wiadomości obowiązków i ich wypełniania”, jak to jest u Nipuanów, zapędzili
się w niepotrzebnych dociekaniach, dotyczących spraw dla człowieka zakrytych. Zamiast
korzystać z tego, co zostało ukazane ludzkim zmysłom przez
Najwyższą Istność
,
Europejczycy w swym zadufaniu chcą zrozumieć prawa dla nich niedostępne. Codziennie
pracowałem z moim mistrzem na polu, gdzie kształciłem się w zakresie rolnictwa. Któregoś
dnia, idąc z nauczycielem na pole, ujrzałem dołek, w którym zakopano mój nóż i mimowolnie
się uśmiechnąłem. Dla Xaoo stało się to pretekstem do wykładu o kunszcie wojny, który
mądry Nipuanin poznał z moich opowieści. Mistrz uważał, że choć wynalazek kruszców jest
niewątpliwie bardzo pożyteczny w pracach rolniczych, to nie warto płacić za niego takiej
wielkiej ceny, jaką jest wojna. Poza tym uważał za złe to, że jeden człowiek rządzi innymi.
Xaoo zabrał mnie w podróż po wyspie. Po ośmiu dniach drogi dotarliśmy do pola, które – jak
sie potem dowiedziałem – uprawiał
Kootes, założyciel społeczności Nipuanów
. Kootes
przybył z cudzej ziemi wraz z żoną i dwojgiem dzieci. Jak opowiedział mi Xaoo: poszczęściła
Najwyższa Istność pracy jego, przyszedł do ostatniej starości i przed śmiercią widział czwarte
pokolenie swoje. Żeby zaś było cokolwiek takiego, co by nam ustawicznie przypominało jego
obcowanie – instrumenta, których do rolnictwa używał, chowamy z pilnością i każdy je raz
przynajmniej w życiu oglądać powinien. Pole Kootesa należy do wszystkich Nipuanów,
zboże, które tu wyrośnie, dzieli się i wysyła się do każdej z osad na wyspie, w osadach
sporządza się z niego chleb, rozdziela między mieszkańców i spożywa uroczyście na
zakończenie żniw. Tego dnia najstarszy z każdej osady opowiada o ojcu Nipuanów, jego
pracy i nauce. W drodze powrotnej Xaoo mówił mi, że Nipuanie nie uznają żadnej
zwierzchności, prócz tej rodziców nad dziećmi. Wszyscy są równi, nie ma podatków, bo o
przyszłość rodziców zatroszczą sie dobrze wychowane dzieci. Idąc dalej zobaczyliśmy wielki
kopiec kamieni. Xaoo opowiedział mi historię jego powstania. Otóż był pewien człowiek
nazwiskiem
Laongo
, który z niewiadomych przyczyn opuścił wyspę, aż nagle któregoś dnia
powrócił. Pytany, gdzie był, odpowiadał, że utknął na bezludnej wyspie, na której musiał
pozostać tak długo, dopóki nie udało mu się zbudować nowej tratwy. Wydawało się, że
Laongo powrócił do dawnego życia, on jednak potajemnie opowiadał młodzieży o innym
życiu, o zbytkach i dostatkach innych krajów. Nowe zwyczaje przewróciły w głowach
młodym Nipuanom. Okazało się, że Laongo był przekupiony przez obcy rząd, by sprowadził
nowych poddanych. Na szczęście, kiedy miał już ich wywieźć na tratwie do obcego kraju,
jego występek został wykryty. On i jego pomocnicy zostali pojmani, osądzeni i
ukamienowani. A kopiec został usypany na pamiątkę tych wydarzeń. Gdy powróciliśmy do
domu, przywitał nas tłum mieszkańców, który czekał na cząstkę zboża z pola Kootesa
przyniesioną dla nich przez Xaoo. Trzeciego dnia odbyło się uroczyste dzielenie chlebem z
tego zboża. Po uczcie najsędziwszy z mieszkańców rozpoczął swoje pouczenie. Bóg być
powinien jedynym celem i końcem wszystkich spraw naszych. Rodzicom należy się miłość,
uszanowanie i posłuszeństwo. Chcecie mieć wdzięczne dzieci – bądźcie wdzięcznymi
dziećmi. Dalej starzec opowiadał o praojcu oraz o innych zasłużonych Nipuanach. Gdy
skończył, rozpoczęły się pieśni i radosna zabawa młodzieży. Następnego dnia prosiłem Xaoo,
by mi wytłumaczył
tajniki nauki, która prowadzi do cnoty
. Dowiedziałem się, ze składa się
ona z czterech części: najpierw nauczyciel poznaje dobrze swego ucznia, stąd nauczyciel wie,
jakie metody wychowawcze stosować; drugi etap to wyplewienie złych skłonności; trzeci etap
to wpojenie prawych zasad uczniowi; ostatni etap to ćwiczenie w roztropności; we wszystkim
trzeba mieć miarę, nawet w cnotach, dlatego uczeń musi wiedzieć kiedy i jak należy sie
zachowywać. Przy okazji wyprawy, jaką odbyłem z Xaoo, wspomniałem memu
nauczycielowi o podróżach zagranicznych, które są u nas ostatnim stopniem edukacji. Mistrz
wysłuchał moich pochwał, po czym zgodził sie za mną, że podróże mogą kształcić, ale zanim
uznam korzyści płynące z dalekich wypraw powinienem zastanowić sie również nad
szkodami, które mogą one przynieść. Podczas pobytu na Nipu miałem okazję również
oglądać, jak wyglądają tamtejsze sądy. Skarżący i oskarżany odnoszą się do siebie z
niezmiernym szacunkiem, poza tym tylko jedna strona opowiada o sprawie, bo wychowani w
cnocie ludzie są rzetelni i prawdomówni. Sprawę rozsądza sprawiedliwie zgromadzenie
starszych z korzyścią dla całego społeczeństwa. Nipuanie nie posiadają kalendarza, czas
odmierzają według obrotów słonecznych i żniw. Żyją bardzo długo, ciesząc się jednocześnie
młodym wyglądem. Xaoo miał lat dziewięćdziesiąt dwa, a wyglądał na pięćdziesiąt.
Małżeństwa są dożywotnie, nikt na Nipu nawet nie słyszał o rozwodach. Zamiast kruszców
do wyrobu narzędzi używają ości wielkich ryb, które morze wyrzuciło na ląd. Pierwszy dzień
każdego miesiąca jest wolny, starzy wtedy bawią się dyskusjami, a młodzież obojga płci
urządza igrzyska na polach, pod okiem starszych. Nie ma na Nipu instrumentów, tańczy się
przy akompaniamencie wspólnego śpiewu. Na Nipu nie je się mięsa. Na wyspie nie ma
groźnych zwierząt. Któregoś dnia przechadzając się nad brzegiem morza dostrzegłem
fragment rozbitego statku, którym płynąłem. W środku znalazłem wiele wspaniałych
kosztowności, między innymi złoto. Ukryłem wszytko w pieczarze przed Nipuanami. Nie
mogłem spać w nocy z żalu (że na Nipu zdobyte skarby są bezużyteczne) i radości
jednocześnie. Rano okłamałem Xaoo, że źle się czuję, by móc powrócić do okrętu. Znalazłem
tam jeszcze trochę ksiąg, proch, kule i śrut. Wszystko ukryłem razem ze złotem w pieczarze.
W pobliżu rozbitego statku odkryłem również łódź i dwa wiosła, które natychmiast
odprowadziłem w bezpieczne miejsce. Następnego dnia powróciłem do pieczary. Bojąc się
ciekawości Nipuanów, zaniosłem z powrotem na rozbity okręt nieznaczną część moich
zdobyczy, zamierzając powiadomić starszych o znalezisku. Następnego dnia Xaoo poszedł ze
mną na okręt i z ciekawością oglądał nowe dla niego przedmioty, z których pistolety od razu
wrzucił do morza, instrumenty pozostawił na okręcie, a książki pozwolił mi zabrać na ląd.
Starsi natychmiast spalili okręt, co napełniło mnie obawą o ukrytą łódź. Xaoo dał mi za
zadanie wytłumaczenie zawartości ksiąg. Ze wszystkich znalezionych najbardziej odpowiedni
wydał mi się Mizantrop Moliera. Wysłuchawszy mojej relacji Xaoo stwierdził, że Molier
musiał znać się na ludziach, ale w jego książce brakuje pouczenia o roztropności. Widząc
przedmioty z Europy, zapragnąłem zobaczyć moją ojczyznę. Dlatego powziąłem szaleńczy
zamiar wydostania się z wyspy na niewielkiej łodzi, którą wcześniej ukryłem. Przygotowałem
wszystko, gdy pewnego poranka, przybywszy do łodzi jak zwykle, zobaczyłem, że jej nie ma.
Wpadłem w rozpacz, ocknąwszy się, poszedłem rzeczką ku morzu i z radością postrzegłem,
że prąd morski po prostu moją łódź nieco przesunął. Skoczyłem wpław ku niej, a bojąc się
podobnych przypadków, mając wiatr po temu – puściłem się na morze. Księga III. Znalazłem
się na pełnym morzu. Kiedy skończył się już prowiant i woda, szybko począłem opadać z sił.
Zostałem uratowany przez okręt hiszpański wracający z Afryki do Ameryki. Na pokładzie
przewożono Murzyńskich niewolników, przeznaczonych do pracy w kopalni. Chciwy kapitan
okrętu rozkazał „wyegzaminować” skarby, które przy mnie znaleziono. Skuty kajdanami,
trafiłem do jednej celi z przewożonymi Murzynami. Przypomniałem sobie, że szczęśliwie
zaszyłem zdobyczne weksle w szkaplerzu. Przybiliśmy do portu, a stamtąd poprowadzono nas
do
Potozo, gdzie przyszło mi pracować
. Pracowałem ciężko, a przy okazji uczyłem się
hiszpańskiego. Do pieczary przychodził czasem sędziwy Amerykanin (Indianin), który
próbował ulżyć trochę niewolnikom w cierpieniach. Zaciekawił mnie ten człowiek swoim
podobieństwem do Nipuanów, więc postanowiłem go lepiej poznać. Wiele rozmawialiśmy,
opowiedziałem mu o moich dotychczasowych przygodach, na koniec prosiłem, by pomógł mi
się uwolnić z tej okrutnej niewoli. W tym celu Amerykanin obiecał sprowadzić swojego
europejskiego przyjaciela. Ów przyjaciel,
Gwilhelm Kwakr
, człowiek dobry i bogaty,
przywitał mnie po bratersku i natychmiast wydostał z kopalni. W miejscu, które wskazano mi
na nocleg znalazłem ubranie i weksel na 500 funtów szerlingów, które postanowiłem
przeznaczyć na wykupienie innych niewolników. W końcu znalazłem się w domu mego
wybawcy, ten usłyszawszy, co zrobiłem z jego wekslem, ucieszył się niezmiernie i ofiarował
mi swoją przyjaźń. Postanowiłem mu opowiedzieć o swoich planach powrotu do ojczyzny,
które chciałem zrealizować dzięki ukrytym wekslom. Gwilhelm zwrócił mi jednak uwagę, że
te weksle do kogoś należą i że trzeba by odnaleźć spadkobierców, którym się one należą. Nie
mogłem nie przyznać mu racji, więc przyniosłem z lekkim żalem mojemu wybawcy weksle,
by pomógł mi w odnalezieniu ich prawowitych właścicieli. Weksle należały do Gwilhelma,
który postanowił mi je ofiarować. Niedługo potem, dzięki pomocy Gwilhelma dostałem się na
statek, który miał mnie przybliżyć do ojczyzny. Wiele czasu na statku spędzałem z kapitanem
– młodym Francuzem – rozmawiając głownie o fraszkach. Pewnego razu zeszło się na tematy
nieco poważniejsze, więc począłem opowiadać o Nipuanach i ich zaletach, przeciwstawiając
je wadom narodów europejskich. Kiedy tak zapędziłem się w rozważaniach, kapitan zwrócił
mi po przyjacielsku uwagę, że nie powinienem tak głośno wyrażać swoich opinii o wadach
ludzkich, bo mogę nie znaleźć zrozumienia u innych ludzi. Zostałem sam w
Kadyks
, weksle
posłałem do Paryża pod przybranym nazwiskiem barona de Graumsdorff, by moi dawni
wierzyciele nie położyli na nich aresztu, zanim nie dotrę do miasta. Pewnego wieczora
zostałem pojmany przez żołnierzy i osadzony z niewiadomych przyczyn w więzieniu. Po
kilku tygodniach przewieziono mnie do
więzienia w Sewilli
, gdzie zostałem zaprowadzony
do dziwnej celi. Po pewnym czasie w tajemniczym pokoju pojawili się dziwni ludzie odziani
w czarne płaszcze. Najpierw kazano mi złożyć dziwną przysięgę, po czym rozpoczęło się
przesłuchanie. Pytano mnie o całe życie. Szczególną uwagę zebranych przykuł opowieść o
Nipu. Ku mojemu zdziwieniu w pewnym momencie jeden z mężczyzn wybuchł
niepohamowanym śmiechem. Wyprowadzono mnie i ogolono mi głowę i przewieziono do
szpitala dla obłąkanych. Do zakładu przychodzili miłosierni ludzie z pomocą dla osadzonych i
u nich próbowałem szukać ratunku, ale na darmo. Któregoś jednak dnia zobaczyłem grupę
cudzoziemców oglądających szpital, a wśród nich mojego francuskiego kapitana. Byłem
uratowany. Z Sewilli udaliśmy się z moim przyjacielem przez Madryt i Góry Pirenejskie do
Paryża, gdzie zwróciłem wszystkie długi, a resztę pieniędzy wysłałem do Polski przez
bankierów. W końcu wyruszyłem w drogę do Warszawy. W Warszawie zostałem wspaniale
przyjęty, stałem się na krótką chwilę osobistością modną i pożądaną w towarzystwie.
Załatwiwszy jednak wszystkie zaległe sprawy, powróciłem do
rodzinnego Szumina
.
Postanowiłem żyć w zgodzie z naukami Nipuanów, przede wszystkim za główny cel
postawiłem sobie szczęście moich poddanych. Żyłem sobie spokojnie z rok już chyba, kiedy z
Warszawy przyszło zawiadomienie, że mam szansę zostać posłem. Szczęśliwie nim zostałem,
a z tej okazji „według starożytnego zwyczaju upiliśmy się wszyscy w miłości i zgodzie”.
Jednak już następnego dnia przy spisywaniu instrukcji na sejm mój zapał został ostudzony.
Przyjechawszy do Warszawy na sejm, szybko przekonałem się, że niewiele dobrego można
tam wywalczyć. Nachodzili mnie możni, by kupić sobie moje usługi. Ja jednak urzędu
sprzedać nie chciałem. Sam sejm został zerwany trzeciego dnia. Pozostałem jeszcze przez
kilka miesięcy w Warszawie próbując uczciwie usłać sobie drogę do promocji. Jednak nic nie
wskórałem. Powróciłem do Szumina, gdzie wiodłem życie spokojne i zgodne z moim
sumieniem. Do pełni szczęścia brakowało mi małżonki. Najpierw chciałem się oświadczyć
córce sąsiada ze „znamienitej familii”, okazałem się jednak za nisko urodzony dla tej damy.
Drugą kandydatkę kazano mi opłacić olbrzymią sumą. Trzecie okazała się mieć już serce
zajęte. Zniechęcony, ograniczyłem wyjścia z domu, a większość czasu poświęciłem na
studiowanie ksiąg. Wiosną okazało sie, że zmarł mój wuj, „po którym na mnie w Litwie
substancja spadała”. Wybrałem się więc „w tamtejsze kraje”, po drodze jednak spotkał mnie
nieszczęśliwy przypadek – załamałem się z mostem do bagniska. Posłałem po konie do
najbliższej wsi. Z pomocą mi przyszła zacna wdowa, u której znalazłem miłą gościnę. Kilka
dni bawiąc już w tym wspaniałym domu, zostałem sam z gospodynią i począłem opowiadać
już nie o swoich przygodach zagranicznych, ale o dzieciństwie i wczesnej młodości. Kiedy
wspomniałem ukochaną Juliannę, której mimo starań odnaleźć nie mogłem, pani podała mi
rękę, na której rozpoznałem pierścień dawno darowany na znak młodzieńczej miłości. W
tydzień oświadczyłem się Juliannie i tak do dziś razem żyjemy ciesząc sie sobą i wnukami.
Niebezpieczne związki
Streszczenie
U źródeł intrygi leży urażona ambicja pięknej Markizy de
Merteuil. Aby zemścić się na mężczyźnie, który przedłożył nad jej wdzięki świeżość i
niewinność wychowanego w klasztorze dziewczęcia, namawia swojego dawnego kochanka,
Wicehrabiego de Valmont, aby uwiódł Cecylię de Volanges - właśnie ową cnotliwą i naiwną
pannę. Pragnie, aby młody małżonek znalazł w swoim łożu zamiast zawstydzonej dziewicy
wyrafinowaną libertynkę. Valmont początkowo odmawia, gdyż nudzi go perspektywa łatwej
zdobyczy, zwłaszcza że zafascynowany jest niedostępną pięknością - Prezydentową de
Tourvel. W przeciwieństwie do markizy, która jedynie udaje cnotliwą i pobożną damę, pani
de Tourvel rzeczywiście zasługuje na swoją znakomitą reputację - dlatego też cyniczny
Valmont traktuje ten podbój jako wielkie wyzwanie. Markiza musi więc działać innymi
sposobami: jako przyjaciółka matki Cecylii często widuje młodą dziewczynę. Stopniowo
zdobywa zaufanie dziewczyny, staje się powiernicą i doradczynią. Widząc odwzajemnione
zainteresowanie młodej panny kawalerem Danceny, podsyca je i steruje wydarzeniami, by
wzniecić ogień uczucia Cecylii. Jednocześnie czyniący dużo wolniejsze, niż się spodziewał,
postępy w zdobywaniu pani de Touvel Valmont odkrywa, że matka Cecylii poinformowała
panią de Tourvel o jego reputacji pozbawionego serca i skrupułów uwodziciela.
Rozwścieczony postanawia się zemścić, uwodząc jej córkę Cecylię, co osiąga bez przeszkód.
Oczywiście stoi za tym markiza, która w ten sposób zamierza osiągnąć swój cel, a na razie
rozkoszuje się nowym kochankiem - tym właśnie Dancenym, w którym do szaleństwa kocha
się Cecylia. Jednak, gdy zdaje jej się, że wszystko w końcu idzie po jej myśli, przychodzi cios
z najmniej spodziewanej strony: odkrywa, że cyniczny dotąd i równie wyrachowany, jak ona
sama, Valmont rozkochując w sobie panią de Tourvel sam wpadł w sidła miłości. Zazdrosna
markiza de Merteuil nie może znieść myśli o tym, by ktoś odebrał jej władzę nad dawnym
kochankiem. Wierząc w swój wielki wpływ na Valmonta i znając jego ambicję, podstępnie
namawia go, aby porzucił nową kochankę, przekonując go, że tylko tak może zaznać w pełni
triumfu wielkiego podboju.
Organy
Streszczenie
Utwór zadedykowany jest Ignacemu Krasickiemu. Pieśń I.
Opisany został konflikt plebana z organistą. Wraz z nastaniem dnia organista jest budzony do
swoich obowiązków. Każe on uderzyć w dzwony, gdyż wieczorem zmarła jedna z parafianek
(kobieta od klepania miechów). Księdzu za świadczone „usługi” i łaski zapisała w
testamencie krowę i pół faski masła. pomimo, że dzwony biły, pleban spał dalej, zmęczony po
wieczornym nabożeństwie. Ksiądz śnił, że jechał na koniu po śliskiej ścieżce do sąsiedniej
wioski, do chorego. Nagle pleban budzi się i do sypialni wchodzi „Matyjasz zakrystyjan”.
Został on zakrystyjanem nie ze względu na jakieś znajomości czy za pośrednictwem intrygi.
Otrzymał to stanowisko za nieprzerwane zasługi, za służbę do mszy i gaszenie świec.
Matyjasz zwraca się do plebana, że ma nie spać, gdyż w kościele rządzi się ktoś inny.
Organista korzystając z okazji i ospalstwa księdza panoszy się. Na miejsce zmarłej kobiety do
deptania miechów u organ obrał swoją protegowaną bez konsultacji z kimkolwiek.
Kandydatów było wielu, nawet sam organista był zainteresowany tą posada, ale organista
wybrał „swojego koczkodana”. Pleban nie wykazał większego zainteresowania ową sytuacją.
Zmieniło się to, gdy Matyjasz zasugerował, że organista odbierze księdzu dziesięcinę i
mszowe. Ksiądz wydarł głos na wszystkie strony i zapalił się do zemsty. Pleban nawet
czyniąc znak krzyża rozmyślał nad tym jakby zniszczyć przeciwnika. Ksiądz biegnie do
kościoła, po drodze spotyka kucharkę i tym samym zostaje na obiedzie. Kucharka w trosce o
zagniewanego księdza biegnie do „komentarza i altarzysty” (są to duchowni z innych parafii),
ci co prawda przychodzą, ale bardziej z troski o własne żołądki niżeli o księdza. Na stole
zostaje postawiona szynka i dzban miodu, miód został wypity do samego dna. Pleban
specjalnie lekko podchmielił swoich gości, sądząc że w takim stanie łatwiej zmiękczy ich
serca żałosnymi słowami. Ksiądz pyta gości czy to zbrodnia wchodzić w cudze i odbierać
władzę komuś. Opowiada o organiście i prosi duchownych o pomoc w tej sytuacji. Mają oni
dać do zrozumienia organiście, że bez ich wiedzy i pozwolenia żadne zmiany nie mogą
nastąpić. Oczywiście księża chętnie na to przystają. Pieśń II. Wstęp poświęcony jest ludzkiej
ciekawości. Sekret może istnieć tylko pomiędzy dwiema osobami, pomiędzy trzema nic się
nie zachowa już w tajemnicy. W stolicy to nic się nie ukryje. Do organisty doszły słuchy iż
jest przeciwko niemu spisek zawiązany. Nie wie co ma począć, nie może liczyć na niczyją
pomoc, zdecydował się na pokorę – tylko to mu pozostało. Jego skołatane myśli „przykryła”
drzemka. Gdy wtem Niezgoda nadlatuje, chciwa niepokoju, rozterek i kłótni. Klasztory to jej
„kochane dzieci” (klasztory to miejsca niezgody i kłótni między mnichami). Nadlatuje po to
by pobudzić organistę. Kościelny grajek obrał sobie za oblubienicę czarownicę, która jak
łatwo można się domyślić nie żyła w zgodzie z księdzem. I to jej postać przyjęła Niezgoda,
wchodząc do łóżka organiście i tak mu szepce do ucha: „Z odważnych zrodzony Rodziców i
do wielkich dzieł, mężu, stworzony!...”, namawia go by nie dał wodzić się za nos plebanowi,
aby na jego organy rozciągał sobie władzę i by naśmiewał się z jego słabości. Niezgoda
mówi, że wolałaby umrzeć niż dać się tak traktować księdzu. Ten pewnie już papla pacierz,
bije się w piersi i ostrzy noże na organistę. Po tej mowie organista obudził się jak porażony
prądem i rusza na spotkanie z plebanem, łyknąwszy wcześniej przepalanki na odwagę.
Organista ugadał się z Bartkiem (stolarzem) i Janem (ślusarzem). Obaj mieli oni żal do
księdza, że im zabronił pracy w niedzielę. Planują oni nocą zburzyć organy, Jan weźmie młot,
a Bartek siekierę. Pieśń III. Węgierski tę pieśń rozpoczyna moralizacją. Zawarł w niej
żartobliwą charakterystykę swoich skłonności satyrycznych. Pisarz nie widzi powodu, by
zmieniać ludzi zepsutych, co to on bocian jest, żeby świat czyścić i krzykliwe z niego
zabierać żaby. Ale coś go ciągnie ku temu, by wykrzyczeć z ambony do ludzi: ”Zaniechajcie
niezgody szalonej!”. Autor zauważa, że w Polsce bezsilny rząd powiększa jeszcze niezgodę.
Polaków najczęściej gubi Namiętność – najbardziej przez nich ulubiona. Gdy tylko zapadła
noc spotkali się „trzej rycerze” i ruszyli w stronę kościoła. Jan rozłupał zamek u drzwi
kościelnych, mężczyźni weszli do środka . Cała trójka uklękła przed ołtarzem i zaczęła się
modlić o pomoc do Boga. Pierwszy do zbrodniczego czynu podniósł się organista, wlewając
ducha odwagi w przyjaciół. Gdy już organista był prawie na samej górze nagle sumienie go
ruszyło i poczuł trwogę i cofnął się. Porównanie do cezara, który musiał przeprawić się przez
rzekę Rubikon. Jednak organista zbiera się w sobie i wymierza cios w środek organ. Lecz
popędliwość sprawiła, że nie trafił, a tylko miechy pękły. Uciekające z dziur myszy, które
przestraszyły się hałasu, Jan i Bartek wzięli za złe wróżby. A Grzegorz (organista) z
największą mocą uderzył w organy, dołączają się Jan i Bartek. Obraz niszczenia instrumentu
stylizowany jest na bitwę. Mężczyźni po zniszczeniu organ udają się do swoich domów i
niespokojni czekają jutra. Pieśń IV. Autor zauważa, że gdyby był królem byłby
sprawiedliwy. Gdyby był biskupem lub oficyjałem dawałby przykład swoją osobą, nastałaby
wolność pisarska, pomagałby ubogim i byłby wierny królowi. Gdyby zaś był ministrem
pokoju lub wojny, w bitwie byłby rycerzem, a w Izbie spokojny. Gdyby był uczonym pisałby
i dowiódł, że są w prawie, w rymach i w dziejach wyszkolony. Gdyby był małżonkiem nie
byłby zazdrosny. Ksiądz zwołuje naradę. Pojawiają się: komentarz, ksiądz wikary,
podproboszczy (duchowny zajmujący się sprawami probostwa w czasie nieobecności
proboszcza albo przy nim pod jego kierownictwem), altarzysta, ksiądz kapelan bernardyn.
Tłusty pleban opisuje zachowanie organisty i usprawiedliwia zwołanie owej narady. Pleban
zdecydował, że wybrana przez Grzegorza baba do deptania miechów będzie zmieniona na
inną. Wybór padł na Agnieszkę, która z tego faktu była wniebowzięta. Prałat chciał ja jak
najszybciej wdrążyć w nowe obowiązki, ale bojąc się oporu organisty, wziął ze sobą chłopów
uzbrojonych w drągi, kosy, siekiery. Zobaczywszy zniszczenia, księża dedukują, że to jakieś
cuda, że to Boska ręka na nich się mści; albo piorun. Ale pozostawione ślady wskazały same
sprawcę tych czynów. Pieśń V. Jak przed każdą pieśnią i tu jest wstęp moralizatorski.
Opisany został świat i jego niesprawiedliwość. Bogaty znęca się nad biednym, cnota nie ma
nagrody, a kara występku. Poczciwość się nie opłaca, lepszy jest ten kto sprawniejszy.
Talentem człowiek się nie wesprze ani nie wzbogaci. Paradoksalnie ten jest szczęśliwy kto
okrada i zdradza ojczyznę, a robią to ze względu na interesy. Autor zwraca się do polityków,
że więcej maja rozumu we fryzurze niż w głowie. Poeta wskazuje także na dolę pisarzy,
którzy nie otrzymują zapłaty za swoja pracę, ciągle prosi się ich o cierpliwość, a oni ja powoli
tracą. Panuje noc, wszyscy śpią oprócz organisty, on jeden jest niespokojny, obawia się kary
za swoja zbrodnię. Nazajutrz jest Jubileusz, w tym dniu każdy jest wolny od winy i kary,
byleby księdzu powiedział swoje grzechy, obszedł parę kościołów i dawał jałmużny. Na
odpust zjechało się mnóstwo gości: podstoli, skarbnik, podkomorzy oraz ziemianie. Nagle
organistę dostrzega pleban i atakuje go. Grzegorz umykając trafia na księgarza Jana, tu
dopada go ksiądz i uderza brewiarzem. Organista w odwecie bije księdza książką („Ateny”),
ksiądz pada jak długi. Zrobiły się dwa obozy: Grzegorz i jego ekipa oraz pleban i jego świta.
Wszyscy biją się książkami księgarza Jana, następuje jedna wielka szamotanina. Pieśń VI.
Autor zawarł tu apostrofę do wojny (siostry śmierci). Węgierski ubolewa nad tym co się
dzieje, wojna to prawo zabójców. Przywołał on także wojnę narodowo – wyzwoleńczą
Stanów amerykańskich przeciwko Anglii (1775), był zwolennikiem Amerykanów. Od wojny
nikt nie jest bezpieczny, nawet i sam pleban. Całą sytuację ratuje podstoli. Zwraca się do
pokłóconych z pytaniem, co się stało, dlaczego się tak zachowują. Piętnuje ich zażartą
upartość, prosi o spokój. Zaprasza ich na obiad do siebie, liczy na to, że po posiłku i dobrym
winie ich zapalczywość trochę opadnie. Gdy tylko dojechali na miejsce polała się cukrowa
wódeczka, podjedli sobie toruńskiego piernika, potem likier pestkowy i tak zaczęli polityczne
rozmowy. Wymieniali się nowinkami ze stolicy, że w końcu nadchodzą dobre czasy do
Warszawy, bo chłopca co bił Żydów pobito rózgami. Podstoli opowiada o tym co przeczytał
w gazetach. Na feście w Piotrkowie bito z armat, było jedzenie i bal. Po obiedzie powtórzono
znowu kolejki wódki, alkohol przegonił z dusz wszelki smutek i żeby nie zakłócić radości
zgodę organisty i plebana odłożono na wieczór.
Pieśni Osjana
Streszczenie
Pieśni z Selmy. Za dawnych czasów panował w Szkocji
zwyczaj, że na dworach monarszych obchodzono doroczne święto, podczas którego bardowie
śpiewali swoje pieśni. Osjan śpiewa wezwanie do gwiazdy wieczornej oraz inwokację do
Fingala i jego czasów. Minona śpiewa przed królem dumę o nieszczęsnej Kolmie, a wielcy
bardowie – swoje poezje. Kolma była ukochaną Salgara, ich rodziny były skłócone. W pieśni
dziewczyna oczekiwała na ukochanego na wzgórzu do późnej nocy, opowiada o sile swego
uczucia, o tym, że jest gotowa porzucić dla S. swego ojca i brata. Odnajduje we wrzosach
dwa martwe ciała: brata i kochanka, którzy zginęli w walce. Jest pogrążona w żalu i nawołuje
dusze umarłych by określić miejsce ich pobytu. K. (chyba) umiera wraz z nimi. Wszystko w
mrocznej, lesisto- wrzosowato-wietrznej atmosferze. Pieśń żałobna o Alpinie i Rynie
opłakujących śmierć Morara (brata Minony) śpiewa Ullin. Alpin mówi o sławie i dzielności
Morara, który teraz ma ciasne mieszkanie – grób, nie ma kobiet, które by go opłakały. Jego
ojciec wiedział o czynach, ale nie wiedział o śmierci, dopiero po czasie nawiedza grób
jedynego potomka. Armin rozpamiętuje śmierć swoich dzieci: rywalizacja o jego piękną
córkę Daurę, która uprowadzona przez zdrajcę, była ratowana przez brata, który został
przypadkowo zabity podczas rozprawiania się ze zdrajcą przez jej ukochanego, który usiłując
uratować Daurę słabnącą na łodzi, utonął, a ona została sama na skale i tam skonała
wycieńczona żalem. Smutek ojca, który widzi duchy swych dzieci na oddalonej skale.
Refleksja Osjana o własnej starości i przemijaniu bardów, odchodzących w zapomnienie.
Fingal. Przedmiot poematu: pochód Fingala do północnej Irlandii, aby tam zabezpieczyć
kaledońskie państwo przeciw napaści Swarana, króla Jutlandii. Kormak, młody król Temory,
bliski krewny Fingala, nie doszedł jeszcze lat zupełnych, więc Kutulin, książę wyspy mgieł
(Sky), prowadził rządy. Swaran chciał z tego skorzystać i podbić Irlandię. Wylądował
wcześniej niż F. i zbił wojsko Kutulina; wtem F. przybywa. Odnawia się bitwa, S. zostaje
zwyciężony i schwytany, ale po zawartym pokoju F. wypuszcza go na wolność.
Podróż sentymentalna przez Francję i Włochy
Streszczenie
Główny bohater i narrator Yoric podróżuje po zachodniej
Europie. W swoich zapiskach z podróży nie opisuje ani gospodarki, ani zabytków krajów,
które zwiedza lecz zdarzenia na pozór błahe, które jednak składają się na duchowy portret
bohatera. Jest wrażliwy na ubóstwo, często wspiera ubogich. Wzrusza go widok wszelkiego
piękna, zwłaszcza wdzięki kobiet, co jednak nie przeszkadza mu zachowywać wierności
przebywającej w Londynie Elizie. Każde spotkanie z drugim człowiekiem staje się dla Yorica
źródłem refleksji i okazją do zademonstrowania uczuć (np. wzruszenie podczas spotkania z
obłąkaną Marią, albo łzy wylane na grób zakonnika). Yoric okazuje niechęć do sztuczności,
jednak nie podejmuje się krytyki społecznej. Skupia się na wpajaniu w czytelnika cnót
społecznych, nie podważając istniejącego porządku ustrojowego.
Powrót posła
Streszczenie
Rzecz dzieje się w domu Podkomorzego na wsi w czasie
zawieszenia obrad Sejmu Czteroletniego, jesienią 1790 r. Pokojowa Agata i lokaj Jakub
rozmawiają o gościach swoich państwa: Staroście Gadulskim, jego drugiej żonie i
Szarmanckim, starającym się o rękę Teresy, córki Starosty z pierwszego małżeństwa
(wychowującej się u Podkomorostwa). W trakcie śniadania Podkomorzy otrzymuje list od
syna, Walerego, który jest posłem na sejm, a teraz powraca do domu. Prowokuje to dyskusję
ze Starostą na tematy polityczne. Różnica zdań jest tak duża, że Gadulski oświadcza, iż nie
może dojść do planowanego małżeństwa pomiędzy jego córką a Walerym. Napisany po
francusku liścik od Starościny, która tłumaczy swą nieobecność na śniadaniu, wywołuje
tyradę Podkomorzego przeciwnego cudzoziemszczyźnie. Gadulski wyjaśnia, że ożenił się z
młodą kobietą wyłącznie dla posagu. Wchodzi Teresa i ceremonialnie wita się ze wszystkimi;
Podkomorostwo i Starosta idą do niedomagającej Starościny. Teresa cieszy się z rychłego
przyjazdu od dawna kochanego Walerego. Smuci ją jednak niechęć rodziców do ich związku.
Szarmancki, który właśnie wrócił z polowania, wyznaje Teresie miłość i roztacza przed nią
wizje wspólnego życia w Warszawie. Dziewczynę nie kusi wizja wykwintu i rozrywek i
odrzuca jego zaloty. Zarozumiały Szarmancki uważa, że obojętność dziewczyny jest
udawana, z góry cieszy się na posag Teresy, którym chce spłacić swe długi. Wracają
Podkomorostwo i Starosta, który zresztą chorobę żony uważa za “chimery”. Jakub oznajmia
przybycie Walerego. Uszczęśliwiona matka chce wyjść mu na spotkanie, powstrzymuje ją
jednak Starosta. Wbiega Walery i z radością wita rodziców. Podkomorzyna nie kryje swej
radości, a ojciec - pochwala postawę syna gorliwie spełniającego obowiązki obywatelskie.
Okazuje się, że Podkomorostwo mają jeszcze dwu synów: najmłodszy służy w wojsku, średni
- zasiada w Cywilnej Komisji (zajmując się sprawami gospodarczymi). Towarzystwo udaje
się na obiad. Teresa żali się, że od przyjazdu Walerego nie miała okazji do rozmowy z nim.
Wchodzi Walery i młodzi upewniają się wzajemnie w stałości swych uczuć. Młodzieniec
gotów jest zrezygnować z posagu dziewczyny, byleby tylko jej ojciec wyraził zgodę na ślub.
Rozmowę przerywa lokaj oznajmiający, że Starościna prosi do siebie pasierbicę. Teresa
odchodząc wręcza ukochanemu upominek: własnoręcznie uszyty pas. Wbiega wystrojony
Szarmancki, wita się z Walerym i poczyna opowiadać o swoich zagranicznych wojażach.
Podkomorzyc krytycznie odnosi się do jego próżniaczego życia, ale Szarmancki nie zwraca
na to uwagi i chwali się miłosnymi podbojami. Wreszcie wzywa swego służącego, Kozaka.
Wierny sługa przynosi kolekcję pamiątek, a wśród pukli włosów, listów i pierścionków
portret Teresy. Oburzony Walery żąda jego zwrotu. Zwabiona hałasem wchodzi Starościna i
czyni wyrzuty, iż przerwano jej odpoczynek. Walery opanowuje się i wychodzi. Szarmancki i
Starościna rozmawiają o Walerym i zgadzają się, że nie jest on zdolny do głębokiego uczucia.
Gadulska zwierza się ze swej młodzieńczej miłości do Szambelana, który poniósł śmierć w
czasie jazdy powozem. Kobieta wyznaje, iż od tej pory pogrążona jest w rozpaczy, a jej
cierpienia nie może ukoić małżeństwo. Sprytny Szarmancki głośno czyta “Elegię na śmierć
Szambelana”, a wzruszona Starościna obiecuje mu pomoc w staraniach o rękę pasierbicy.
Gadulska, przekonana, że Szarmancki będzie znakomitym mężem dla Teresy, pogrąża się w
lekturze “Myśli nocnych” Younga. Następnie przekonuje męża do Szarmanckiego.
Argumentem, że ten nie myśli wcale o posagu dziewczyny, jest groźba rozwodu i omdleniem
wymusza też na mężu zgodę na założenie kaskady w miejscu, gdzie stoi dochodowa karczma
i młyn. Teresa bardzo martwi się podejrzeniami Walerego, ale od służącej, Agaty, dowiaduje
się, że portrecik potajemnie wykonał malarz, który jednak, kiedy nie dostał obiecanej zapłaty,
postanowił zdradzić sekret. Walery, dręczony wyrzutami sumienia, postanawia porozmawiać
z ukochaną. Przeprasza dziewczynę za niesłuszne podejrzenia, ale ku swej rozpaczy
dowiaduje się, że ręka Teresy obiecana została Szarmanckiemu. Na pomoc nieszczęsnym
przychodzi jednak Podkomorzyna, która obiecuje młodym swe wstawiennictwo. Nadchodzą
Podkomorzy i Gadulski dyskutujący o wolnej elekcji. Starosta jest jej zwolennikiem,
ponieważ upatruje w elekcyjnych przetargach korzyści materialnych dla szlachty.
Podkomorostwo próbują nakłonić Gadulskiego do zmiany decyzji, prosząc, by nie wydawał
Teresy za niemiłego jej człowieka. Walery deklaruje gotowość rezygnacji z posagu
dziewczyny. Jednak Starosta jest nieprzejednany, zbyt wielkie różnice poglądów dzielą go z
młodym posłem. Dołączają Starościna, Teresa i Szarmancki. Gadulska ze zdumieniem
informuje męża, że ich córka nie chce wyjść za Szarmanckiego. Zdenerwowany Starosta
proponuje przyśpieszenie ślubu, ale Szarmancki żąda wpierw podpisania intercyzy. To
uświadamia upartemu ojcu prawdziwe motywy działań zalotnika. Szarmancki bez żalu oddaje
portret Starościanki Waleremu i odchodzi, zaś Gadulski, godzi się na ślub młodych. Jakub i
Agatka proszą o pozwolenie na małżeństwo, a Podkomorzy nie tylko wyraża zgodę, ale i
postanawia uczcić zaręczyny syna nadaniem wolności poddanym.
Rękopis znaleziony w Saragossie
Streszczenie
Jest to powieść opisująca przygody młodego i naiwnego
młodzieńca o imieniu Alfons. Główny bohater zostaje mianowany przez króla Hiszpanii na
kapitana gwardii walońskiej i wyrusza on na czele swojej armii do Hiszpanii. Podróż
prowadzi przez góry Alpuhary, w podziemiach których żyje sztab mauretańskiego rodu
Gomelezów. Ród ten za jedyny i największy swój cel obrał sobie propagowanie islamu.
Zgadza się na to święta inkwizycja, gdyż Gomelozowie to bogaty ród utrzymujący skarbiec
świętej inkwizycji. Gomelozowie starają się pozyskać także dla siebie naszego bohatera.
Główny bohater osiemnastoletni Alfons von Wordem po mianowaniu go kapitanem gwardii
walońskiej wyrusza na czele swej armii do Hiszpanii. W czasie podróży w niewyjaśnionych
okolicznościach giną jego dwaj słudzy Moskito i Lopez, mimo tego wydarzenia, podróż jest
dalej kontynuowana. Bohater zatrzymuje się w jednej z gospód, w których spotyka dwie
kobiety Eminę i Zibeldę, które twierdzą, iż są jego kuzynkami. Jednocześnie kuszą bohatera
propozycją zostania szejkiem rodu Gomelezów oraz poślubieniem ich. Emina opowiada
Alfonsowi historię zamku Kassar – Gomelez. Zmęczony Alfons zasypia i budzi się nad ranem
w gospodzie Los Hermanos. Szybko się stamtąd wynosi i postanawia powrócić do gospody,
w której spędził wieczór. Jednakże po przybyciu na miejsce, nie może odszukać komnaty w
której spożywał swój posiłek. Wyrusza więc w dalszą drogę. Napotyka on na swej drodze
pustelnię, w której jej właściciel – Zakonnik częstuje gościa posiłkiem, w trakcie którego
poznaje on historię człowieka, z którego Zakonnik wygnał diabła. Pustelnik oferuje
bohaterowi nocleg w kaplicy, w której będzie on bezpieczny przed wszelkim złem.
Następnego ranka pustelnik wypytuje Alfonsa czy ten aby na pewno wczorajszego wieczora
był w owej nawiedzonej gospodzie i prosi młodzieńca by ten się wyspowiadał. Chłopak
odmawia, lecz postanawia opowiedzieć pustelnikowi dzieje swego życia, po czym wyrusza w
dalszą drogę. W czasie podróży zostaje aresztowany przez króla Inkwizycji i zamknięty do
lochu. W tym samym miejscu znajdują się owe dwie kobiety poznane w gospodzie owego
wieczoru. Do celi Alfonsa wchodzi dominikanin, któremu towarzyszy kat i obaj szczegółowo
opisują młodzieńcowi to co go czeka – jego tortury. Kat otrzymuje rozkaz zmiażdżenia
młodzieńcowi stóp. W tym samym czasie na więzienie napada banda rozbójnika Zoto i
uwalnia więźniów, natomiast Alfonsowi nakazuje wyruszyć w dalszą drogę. Wszyscy razem
spędzają noc w przydrożnej jaskini a młodzieniec jest tam traktowany jako bohater. O świcie
wszyscy wyruszają w dalszą podróż. Zoto pokazuje Alfonsowi swój pałac i opowiada mu
swoją historię. W nocy znowu w komnacie Alfonsa pojawiają się podstępne siostry. W trakcie
posiłku Zoto kontynuuje nie dokończoną historię swojego życia. Alfons zostaje z siostrami
sam. Siostry proszą go o zdjęcie relikwii z szyi . Ten jednak odmawia. Tą noc również
spędzają razem. Zoto dokańcza swoja opowieść wiemy jak stał się rozbójnikiem. Wieczorem
siostry mimo wyraźnego sprzeciwu Alfonsa zdejmują mu relikwie z szyi. Wówczas pojawia
się szejk Golmezów i nakazuje młodzieńcowi przejść na islam. Alfons wypija tajemniczy
napój i mdleje. Budzi się ponownie w Los Hermanos pod szubienicą. Postanawia wrócić do
gospody gdzie znajduje swoją relikwie. W trakcie drogi spotyka zaprzyjaźnionego pustelnika,
który zaniepokojony o losy młodzieńca, wyruszył by go znaleźć. W pustelni jawi im się
okropny i przytłaczający widok – konającego Paszki. Alfons dowiaduje się iż w mieście
oczekuje na niego list od ministra wojny. Minister dowiedziawszy się iż Alfons przeszedł na
islam i daje mu 3 miesiące czasu by ten mógł powrócić do łask. Alfons szybko odkrywa, iż
wszystko to, to spisek podstępnych Gomelezów. Przed zaśnięciem widzi postacie
podstępnych sióstr. Następnego dnia Alfons budzi się w ramionach siostry gospodarza
Rebeki, dochodzi do dialogu na temat magii. Pod wieczór do gospody wkraczają Cygani z
rozbitego nieopodal taboru i proponują Alfonsowi wspólną podróż z nimi, bohater zgadza się
i przyłacza się do podróżujących, po kilku dniach jednak odłącza się od Cyganów i powraca
do Los Hermanos. Tam też spotyka Rebekę, która opowiada mu swoją historię. Alfons
zabiera Rebekę do taboru, gdzie nocują. Nad ranem po dziewczynę przybywa Kabalista i
wspólnie odjeżdżają. Alfons spotyka Rebekę, która mówi mu, że wyrzeka się magii, podobnie
jak jej brat. Młodzieniec po raz kolejny postanawia odwiedzić Szubieniczą Zagrodę, spotyka
tam nieprzytomnego człowiek, którego zabiera do taboru. Rebeka prosi go by powiedział jej
co naprawdę myśli o Zagrodzie, namawia go na przejście ma muzułmanizm, on jednak
odmawia. Tabor wyrusza w dalszą drogę. W czasie jednego z przystanków Alfonsa otaczają
nieznajomi i mówią mu by za cztery dni opuścił tabor. Alfons tak też czyni i wyrusza na
zachód. W czasie drogi spotyka ludzi, którzy kierują go do wnętrza ziemi. Tam nasz bohater
spotyka podstępne siostry i wyznaje im miłość, te po raz kolejny nakłaniają młodzieńca do
przejścia na islam. Nad ranem wychodząc z jaskini Alfons spotyka muzułmańskiego starca,
który wyjawia mu tajemnice rodu Gomelezów, odnajduje i wskazuje drogę do ich grobowca.
Następnego dnia o świcie młodzieniec po raz kolejny dołącza się do taboru, gdzie spotyka
Żyda Wiecznego Tułacza opowiadającego swoją historię na przemian z naczelnikiem.
Naczelnik opuszcza tabor i zabiera ze sobą Alfonsa. Przybywają oni do grobowców
Gomelezów. Tam ich oczom jawi się postać siedzącego na tronie starca – pustelnika, który
okazuję się w rzeczywistości być wielkim Szejkiem Gomelezów. Przy okazji wychodzi na
jaw, iż Emina, jak i Zibelda zostaną matkami. Młodzieniec poznaje historię rodu. Szejk
przyznaje się, ze jest on także ojcem Rebeki. Oznajmia on Alfonsowi, że ten zdał egzamin z
lojalności i może opuścić jaskinię i udać się do Madrytu. 20 czerwca Alfons dociera do
Madrytu gdzie dowiaduje się o śmierci swego ojca i o wstąpieniu swej matki do klasztoru.
Wyrusza na wojnę z Anglikami. Po wojnie w zamku Uzdy spotyka swoich towarzyszy
dowiaduje się, że żyła złota się wyczerpuje, resztki zostają podzielone pomiędzy przyjaciół.
Alfons kupuję ziemię w Kastylii i otrzymuje tytuł hrabiego de Peńa Floryda. Zostaje
generałem. W czasie jednej z wyprawa spotyka Eminą i Zimeldą dziećmi: Dejem i Fatymą.
Alfons zabiera swą córkę do Hiszpanii, gdzie dziewczynka przyjmuje chrzest a ojcem
chrzestnym zostaje sam król i nadaje jej tytuł księżniczki Oranu. Alfons czyni Fatimę swoją
spadkobierczynią. Dziewczyna poślubia syna Rebeki i Pedra. Alfons zostaje wielkorządcą
Saragossy.
Skąpiec
Streszczenie
Komedia składa się z pięciu aktów. Akcja toczy się w XVII-
wiecznym Paryżu. Córka Harpagona kocha się w Walerym, który stara się zaskarbić sobie
sympatię przyszłego teścia. Zatrudnia się jako zarządca domu Harpagona. Kleant wyznaje
siostrze, że jest zakochany w pięknej, ale ubogiej pannie, która mieszka w ich dzielnicy i
czule opiekuje się schorowaną matką. Chłopak ubolewa nad skąpstwem i despotyzmem ojca,
który utrudnia swoim dzieciom spokojne życie. Harpagon podejrzewając swego sługę o
nieuczciwość wyrzuca go, ale wcześniej przeszukuje go czy czegoś nie ukradł. Strzałka
zauważa, że pan domu wszystko zawsze zamyka na klucz i jest niezwykle podejrzliwy. Po
wyjściu służącego Harpagon mówi sam do siebie o tym, jak trudno w domu o dobrą
kryjówkę, tymczasem on musi jakoś zabezpieczyć przed złodziejami kosztowności. Głośno
zastanawia się, czy dobrze zrobił, zakopując w ogrodzie dziesięć tysięcy w złocie. Harpagon
zauważa pojawiające się dzieci i próbuje wybadać czy te nie słyszały przypadkiem jego słów.
Narzeka też na ciężkie czasy, udaje, że ma kłopoty finansowe, zarzuca dzieciom rozrzutność.
W tym momencie objawiają się pierwsze syndromy chorobliwego skąpstwa, gdyż Harpagon
podejrzewa, że syn okrada go, by kupować sobie stroje, tymczasem on „zarabia” grając w
karty. Ojciec nie potępia tej metody zdobywania pieniędzy, ale strofuje go, że nie odkłada
wygranych sum na procent. Kleant i Eliza chcą porozmawiać z ojcem o planowanych
małżeństwach, on zaś – po wysłuchaniu zachwytów syna nad Marianną – oświadcza, że
zamierza ją poślubić (narzeka przy tym, że jest uboga, ale liczy na to, że w tej sytuacji nie
będzie miała wielkich wymagań).Nie rozważa znacznej różnicy wieku. Tymczasem informuje
Elizę, że postanowił wydać ją za pana Anzelma, mężczyznę statecznego,
pięćdziesięcioletniego. Córka stanowczo odmawia, ale zgadza się, by spór rozsądził Walery
(Harpagon nie wie jeszcze o łączącym ich uczuciu).Walery przytakuje, akceptuje pomysł, by
oddać ją bez posagu (to dla skąpca ważny argument), ponieważ nie chce rozdrażniać
Harpagona. Doradza, by Eliza udawała chorą i w ten sposób przeciągała termin ślubu. Ojciec
sprawdza, czy nikt nie naruszył jego kryjówki i nie zabrał kosztowności, po czym uspokojony
wraca. Walery wzbudza jego sympatię, ponieważ wychwala wartość pieniądza (Harpagon nie
dostrzega w jego słowach ironii). Strofuje nawet Elizę. Nie mogąc liczyć na wyrozumiałość,
życzliwość i pomoc ojca, Kleant decyduje się na pożyczenie 15 tysięcy franków od
lichwiarza. Pośrednik – Strzałka – informuje go o ogromnym procencie, jakiego żąda
lichwiarz. Chce również znać nazwisko i sytuację majątkową rodziny swojego klienta.
Strzałka przygotowuje spis cennych przedmiotów znajdujących się w domu Harpagona.
Kleant narzeka na skąpstwo ojca, rujnujące szczęście dzieci. Simon przekazuje Harpagonowi
informacje o kliencie, włącznie ze zobowiązaniem, że jego ojciec umrze w ciągu ośmiu
miesięcy. Lichwiarz uznaje to za cenną wiadomość i, obłudnie powołując się na miłość
chrześcijańską, postanawia pomóc potrzebującemu. Nieoczekiwanie dochodzi do spotkania
między ojcem a synem – lichwiarzem a jego klientem. Zaskoczeni sytuacją, obaj się
obwiniają o niewłaściwą postawę. Oskarżony o hańbiący proceder Harpagon wyrzuca syna z
domu. Harpagona odwiedza Frozynę, którą Strzałka uprzedza, że jego pan to straszny
skąpiec. Swatka informuje o pomyślnym skutku jej działań – otóż według niej Marianna jest
w przyszłym mężu zakochana, lubi starszych panów, jest niezwykle oszczędna, itd. Frozyna
schlebia próżności Harpagona, zachwyca się jego zdrowiem, przepowiada mu długie życie,
chcąc skuteczniej zachęcić do małżeństwa. W gruncie rzeczy ma zupełnie inne zdanie o
starym skąpcu. Harpagon wydaje dyspozycje, chce bowiem godnie, ale bardzo oszczędnie,
podjąć Mariannę u siebie. Gościom nakazuje dolewać wina tylko na wyraźną, kilkakrotnie
powtarzaną, prośbę. Troszczy się o to, by służba poruszała się w taki sposób, żeby nie było
widać ubytków i łat w garderobie, o nowych liberiach nie chce słyszeć. Nakazuje Elizie
pilnowanie służącej, żeby nie podkradała pozostałych resztek jedzenia. Kleant obiecuje ojcu,
że odpowiednio zachowa się wobec jego przyszłej żony. Stangret i kucharz w jednej osobie,
Jakub, domaga się pieniędzy na przygotowanie kolacji, tymczasem Walery, udając, że
podziela poglądy pana, oburza się na taką rozrzutność. Wygłasza sentencję: Po to się je, aby
żyć, a nie po to żyje, aby jeść, którą skąpiec nakazuje wyryć złotymi literami i umieścić nad
kominkiem. Harpagon nakazuje przygotowanie powozu i koni, gdyż panie zamierzają wybrać
się na targ. Sługa Jakub – stajenny Harpagona – nie zgadza się na to, gdyż wygłodniałe
zwierzęta (ich pan podkrada im owies) nie mają siły na taką podróż. Przy tej okazji zdradza
Harpagonowi jaką ten ma opinię wśród ludzi. Oburzony Harpagon, obrzuca służącego
wyzwiskami i bije go. Frozyna przyprowadza Mariannę do domu Harpagona. Panna jest
przerażona widokiem nieprzyjemnego starca. Swatka zachęca ją do małżeństwa perspektywą
szybkiego zgonu męża. Zrozpaczona dziewczyna w Kleancie rozpoznaje swojego adoratora.
Ten w słowach powitania wyznaje jej miłość – niby w imieniu rodzica. Okazuje się, że Kleant
bez zgody ojca zamówił owoce i konfitury, jednak w obecności Marianny skąpiec nie może
głośno protestować. Kleant chce pokazać pannie wspaniały pierścień ojca z brylantem i
nieoczekiwanie w jego imieniu wręcza go jej, nie bacząc na dawane mu znaki. Harpagon
nakazuje, żeby pozostałe po podwieczorku owoce oddać do sklepu. Frozyna orientuje się,
jakim człowiekiem jest Harpagon, i postanawia odwrócić swoje działania, by doszło do
związku Marianny i Kleanta. Chce starca zainteresować inną kobietą, stwarzając pozory, że
chodzi o dobrze urodzoną i bogatą osobę. Kiedy panie udają się na targ, Harpagon rozmawia
z Kleantem o Mariannie. Udaje, że gotów jest oddać mu pannę, wtedy Kleant stopniowo
ujawnia swoje uczucia oraz przychylność dziewczyny. Wówczas Harpagon zakazuje mu
wszelkich kontaktów z Marianną i – wobec odmowy – wydziedzicza go i przeklina. Nie
pomaga nawet sprytny Jakub, powołany do pojednania stron. Strzałka potajemnie przekazuje
Kleantowi wykopaną szkatułkę. Harpagon odkrywa, iż go okradziono i szaleje z rozpaczy.
Zdradza przy tym, że większą miłością darzy swój skarb niż dzieci czy innych ludzi. W roz-
paczy mówi, że gotów jest wszystkich powiesić, także siebie, jeśli szkatułka się nie znajdzie.
Harpagon postanawia odzyskać swój skarb. Sprowadza komisarza, który sporządza raport.
Przesłuchiwany Jakub przerzuca oskarżenia i podejrzenia na Walerego, chcąc w ten sposób
zemścić się na nim. Zaatakowany w sprawie skarbu rządca sądzi, że zrobiła to Eliza.
Następuje komiczna wymiana zdań, w której Harpagon mówi o uczuciach do szkatułki, zaś
Walery – o miłości do Elizy. Kiedy nieporozumienie się wyjaśnia, skąpiec domaga się, by
zanotowano w protokole, że ów młodzieniec to opryszek i uwodziciel. Oburzony Harpagon
relacjonuje zdarzenia przybyłemu właśnie Anzelmowi, oskarżając Walerego o kradzież i
uwodzenie Elizy. Zachęca go do skargi sądowej, bo przecież to on miał pannę poślubić.
Anzelm wyznaje, że z nikim nie zamierza żenić się przemocą. Walery broni się przed
oszczerstwami, wyjawiając, że jest synem znanego w Neapolu don Tomasza d’Alburci.
Zdumiony Anzelm przypomina, że Tomasz wraz z żoną i dziećmi zginął na morzu, kiedy
uchodził wraz z innymi rodzinami przed prześladowaniem po zamieszkach w mieście. Walery
wyjawia, że ocalał wraz ze sługą i otrzymał pomoc na hiszpańskim okręcie, którego kapitan
zajął się wychowaniem chłopca i przeznaczył go do służby wojskowej. Młodzieniec dodaje,
że przybył w te strony, szukając ojca, o którym dowiedział się, że żyje; właśnie tu poznał i
pokochał Elizę. Walery ma dowody swojego pochodzenia: żyją świadkowie: stary sługa i
kapitan hiszpańskiego okrętu, ponadto ma rubinową pieczątkę ojca i agatową bransoletę
otrzymaną od matki. Słowa Walerego wywołują poruszenie. Marianna ujawnia, że to
wszystko prawda, zaś ona jest jego siostrą, następnie opowiada o losach swoich i matki.
Zostały schwytane przez korsarzy i dopiero po dziesięciu latach niewoli, dzięki przypadkowi,
odzyskały wolność. W Neapolu majątek rodzinny był już sprzedany, z Genui musiały
uchodzić przed krewnymi, przybyły do Paryża, tu żyją w biedzie i smutku. Wzruszony,
szczęśliwy Anzelm okazuje się ich ojcem – Tomaszem d’Alburci. Jest człowiekiem bogatym,
bowiem ocalał w czasie katastrofy także majątek, zaś dobra w Neapolu, sprzedane przez
pośrednika jeszcze go pomnożyły. Wszyscy cieszą się ze szczęśliwego połączenia
rozproszonej od kilkunastu lat rodziny, zaś Harpagon rozpacza i domaga się kary dla
Walerego. Kleant obiecuje znaleźć i oddać mu szkatułkę pod warunkiem, że pozwoli mu
poślubić Mariannę. Za młodymi wstawia się Anzelm, podejmując się wyposażyć dzieci, a
nawet sprawić ubranie Harpagonowi, który go bez skrępowania naciąga oraz zapłacić za
pracę Komisarzowi. Anzelm i jego dzieci postanawiają pójść do matki, zaś Harpagon marzy
tylko o uściskaniu ukochanej szkatułki.
Świętoszek
Bohaterowie
Pani Pernelle - matka Orgona, Orgon - mąż Elmiry, Elmira -
żona Orgona, Marianna - córka Orgona i narzeczona Walerego, Damis - syn Orgona, Walery -
narzeczony Marianny, Kleant - brat Elmiry, Doryna - pokojówka.
Streszczenie
Rzecz dzieje się w Paryżu. Pani Pernelle wychodzi z domu
swego syna oburzona zachowaniem pozostałych osób, policzkując przy tym służącą, która
rzekomo się ociągała. Stwierdza, że wszyscy ją lekceważą, zarzuca zebranym negatywne
podejście do Tartuffe’a. Rodzina udała się odprowadzić panią Pernelle. W pomieszczeniu
pozostał tylko Kleant i Doryna, którzy rozmawiają o zachowaniu Tartuffe’a. Uważają, iż ten
omotał starszą panią i Orgona, który nie widzi poza nim świata. Pan domu we wszystkim
liczy się ze zdaniem obłudnika, przez co ten ma nieograniczoną władzę. Elmira wspomina o
wyrzutach i pretensjach czynionych przez panią Pernelle. Zauważywszy, że nadchodzi jej
mąż, postanawia zaczekać na niego u siebie. Damis prosi Kleanta, aby ten w czasie rozmowy
z Orgonem poruszył temat małżeństwa Marianny z Walerym. Jest to dla niego ważne z tego
względu, iż sam chciałby ożenić się z siostrą Walerego. Kleant usiłuje rozpocząć rozmowę z
Orgonem, jednak ten wykazuje większe zainteresowanie tym, co działo się w domu w czasie
jego dwudniowej nieobecności. Doryna zaczyna opowiadać mu o złym samopoczuciu pani.
Jednak Orgon zlekceważył te informacje i zaczął wypytywać Dorynę o Tartuffe’a.
Dowiedziawszy się, iż ten spędził czas zdrowo i przyjemnie, podsumował to stwierdzeniem
„Biedaczek”. Zaś Doryna stwierdziła: „Teraz biegnę do pani: niech się biedna dowie, Z jaką
pan troskliwością pytał o jej zdrowie.”. Na początku rozmowy Kleant usiłuje zwrócić uwagę
na dziwne porządki, które mają miejsce w domu od czasu pojawienia się Tartuffe’a. W
odpowiedzi na jego uwagi Orgon wypowiada się na temat wielu korzyści jakie płyną z
obecności tak świętej i zacnej osoby. Chcąc przekonać Kleanta, Orgon opowiada w jakich
okolicznościach poznał Tartuffe’a. Otóż spotkał go w świątyni, gdy ten codziennie na jego
oczach umartwiał się, leżąc krzyżem. Orgon jest wręcz zachwycony jego postawą, gdyż ten,
sam będąc biednym, rozdawał jałmużnę innym, bardziej ubogim od niego. Chcąc w jakiś
sposób wspomóc taką pobożność i pokorę, zaprosił go pod swój dach. Kleant usiłował
przekonać Orgona, iż prawdziwa pobożność nie polega wyłącznie na leżeniu krzyżem, ale
widząc, że jego słowa nie docierają do rozmówcy, rezygnuje z dalszych prób przekonywania i
usiłuje dowiedzieć się, czy Orgon zamierza dotrzymać danego kiedyś Waleremu słowa,
dotyczącego jego zaślubin. Ten zaś udziela wymijających odpowiedzi, dając tym samym
poznać, iż zmienił zdanie. Kleant postanawia przestrzec Walerego. Orgon chce dowiedzieć
się od córki, co myśli na temat Tartuffe’a. Oświadcza swej córce, iż jego wolą jest, aby
poślubiła Tartuffe’a. Doryna, która wcześniej weszła niepostrzeżenie do pokoju, uznaje tę
wiadomość za żart. Usiłuje przekonać pana domu, iż nie jest to najlepszy pomysł.
Równocześnie kpi z Tartuffe’a. Orgon zaś słysząc takie określenia jak „bigot” czy „hołysz”
kierowane pod adresem Świętoszka, wpada w gniew. Pokojówka jednak dalej usiłuje
przekonywać, tym razem Mariannę, aby ta wbrew woli ojca, nie wychodziła za mąż za
Tartuffe’a. Stwierdza przy tym, iż wydanie panny za mąż wbrew jej woli, jest jednocześnie
nastawaniem na jej cnotę, gdyż pewnym jest w takim małżeństwie niedochowanie wierności.
Cała dyskusja doprowadza Orgona do pasji. Chciał wymierzyć służącej policzek, jednak ta
uciekła. Doryna wypomina Mariannie jej brak sprzeciwu wobec woli ojca. Ta usiłuje bronić
się, mówiąc, iż nie może okazać nieposłuszeństwa swemu rodzicowi. Jednak wizja
poślubienia Tartuffe’a budzi w niej myśli o samobójstwie. Na pytania pokojówki o
małżeństwo odpowiada, iż pragnie poślubić tego, którego kocha, czyli Walegero. Mówi także,
iż wszelkie starania o niedopuszczenie wydania jej za mąż za Świętoszka pozostawia właśnie
jemu. Pokojówka zaczyna w sposób ironiczny przedstawiać wizję jej małżeństwa z tym, kogo
wybrał dla niej ojciec i prezentować obraz „wielkiego szczęścia”, które ją czeka. Walery,
który słyszał o planach Orgona względem Marianny, jest już pewien prawdziwości tych
wieści. Wypytuje dziewczynę, co myśli na temat pomysłu ojca. Dumna dziewczyna udaje, iż
się waha, na co Walery odpowiada stwierdzeniem, iż powinna zastosować się do woli ojca.
Oboje zaczynają obwiniać się o brak stałości w uczuciach. Dochodzi do sprzeczki miedzy
zakochanymi, w wyniku której Walery chce odejść. Zatrzymuje go Doryna, która przekonuje
jednocześnie młodych o ich wzajemnej miłości. Wspólnie zastanawiają się w jaki sposób
udaremnić plany ojca. Postanawiają, że Marianna uda, iż się zgadza, jednak pod pretekstem
choroby zmuszona będzie odwlec termin ślubu. Walery zaś przy pomocy swoich przyjaciół
ma w tym czasie dochodzić swych praw do ręki ukochanej i domagać się tym samym danego
mu słowa. Damis dowiedziawszy się o zmianie decyzji Orgona, postanawia rozmówić się z
Tartuffe’em. Jest przekonany, iż miał on coś wspólnego ze zmianą decyzji pana domu.
Doryna usiłuje załagodzić wybuch jego złości, gdyż uważa, że mogłoby to tylko zaszkodzić
sprawie. Według niej Elmira jest osobą, która mogłaby coś poradzić, gdyż właśnie jej
Świętoszek jest bardzo oddany. Przed przybyciem Tartuffe’a, Damis chowa się do
sąsiedniego pokoju. Świętoszek podaje Dorynie chusteczkę i nakazuje jej, aby zakryła zbyt
duży jego zdaniem dekolt. Pokojówka kpi z jego nadmiernej podatności na zgorszenie.
Przekazuje mu także wiadomość, iż pani chce z nim rozmawiać. Świętoszek usiłuje uwodzić
Elmirę. W przyległym pokoju rozmowę podsłuchuje Damis. W tym czasie Tartuffe pozwala
sobie na coraz większą poufałość względem żony Orgona. Elmira mimo jego usiłowań
zachowuje odpowiedni dystans. Tartuffe wyznaje swe uczucie do niej i namawia ją do zdrady.
Elmira oświadcza, iż zachowa w tajemnicy ich spotkanie pod warunkiem, że on zrezygnuje z
zamiaru poślubienia Marianny. Damis, który wcześniej podsłuchiwał rozmowę Elmiry z
Tartuffe’em, zamierza o wszystkim poinformować ojca i tym samym zdemaskować
Świętoszka. Elmira usiłuje powstrzymać jego zamiary. Damis opowiada ojcu o zalecaniu się
Tartuffe’a do Elmiry. Ta stwierdzając, iż nie było potrzeby informowania męża o całym
zajściu, gdyż doskonale sama sobie poradziła, wychodzi do swego pokoju. Wobec oskarżeń
Damisa, Tartuffe przyjmuje postawę fałszywej pokory. Klęka nawet przed Orgonem i prosi,
aby ten wyrzucił go z domu jako grzesznika. Pan domu ujęty postawą Świętoszka stwierdza,
że słowa Damisa są kłamstwem, gdyż jak wszyscy domownicy jest on niechętny
Tartuffe’owi. Rozzłoszczony Orgon wydziedzicza, wyklina i wypędza syna z domu.
Mariannę zaś postanawia tego samego wieczoru wydać za mąż za Świętoszka. Tartuffe
postanawia wspaniałomyślnie przebaczyć Damisowi, czym wzbudza jeszcze większą niechęć
ojca do syna. Oznajmia również, że zamierza opuścić dom, w którym wszyscy są przeciwko
niemu. Świętoszek chce przebywać jak najdalej od żony Orgona, aby odsunąć od siebie
wszelkie podejrzenia. Pan domu nie godzi się na to i chce, aby był on osobistym jej
strażnikiem i towarzyszem i postanawia zapisać cały swój majątek Świętoszkowi. Kleant
usiłuje namówić Tartuffe’a, aby postarał się o powrót Damisa. Liczy również na to, że
nakłoni Orgona, aby wybaczył synowi. Świętoszek twierdzi, że nie żywi do Damisa urazy, ale
jednocześnie po tym co zrobił, nie może zamieszkać z nim pod jednym dachem ze względu
na to, co pomyślą o tym ludzie. Na pytanie dlaczego przyjął to, co należy się Damisowi,
odparł, iż owe pieniądze wykorzysta na zbożne cele. Kleant usiłuje nadal przekonać
Świętoszka do zwrócenia pieniędzy, ale Tartuffe przypomina sobie nagle „o pewnej nabożnej
sprawie” i tym samym kończy rozmowę i odchodzi. Doryna prosi Kleanta o pomoc w
powstrzymaniu realizacji planów Orgona. Marianna klękając przed ojcem prosi go, aby nie
zmuszał jej do poślubienia człowieka, którego nie kocha. Oświadcza, że w zamian wstąpi do
klasztoru i poświęci swój posag na jego korzyść. Zarówno Kleant jak i Doryna bezskutecznie
usiłują wstawić się za nią, jednak Orgon nie dopuszcza ich nawet do głosu. Również Elmira
ubolewa nad zaślepieniem męża i losem Marianny. Proponuje Orgonowi, aby na własne oczy
przekonał się o przewrotności Świętoszka. Pan domu niechętnie, ale zgadza się. W czasie,
gdy Doryna idzie wezwać Tartuffe’a, Elmira ukrywa męża pod stołem i oświadcza, że będzie
prowadziła grę z obłudnikiem, udając swą przychylność wobec niego tak długo, aż mąż
przekona się o winie i prawdziwym obliczu Świętoszka i sam ją przerwie. Tartuffe
początkowo jest nieufny wobec Elmiry. Podejrzliwie odnosi się do jej przychylności wobec
jego osoby. Elmira natomiast udaje zatroskaną jego losem i zachęca go do śmiałego
wyrażania swych zamiarów i uczuć. Po jakimś czasie Tartuffe nabiera śmiałości i przestaje
kryć się ze swymi pragnieniami. Zaczyna czynić dwuznaczne propozycje, jednak nie jest to
wystarczający dowód dla Orgona. Na obawy Elmiry dotyczące „kary niebios wiecznej”
odpowiada, iż: „Jeżeli tylko niebo nam na drodze stoi, Usunąć tę zawadę leży w mocy mojej:
Przeszkodą to nie będzie szczęśliwości naszej.” Swym kaszlem Elmira daje znak Orgonowi,
iż już czas skończyć grę, jednak i tym razem mąż jej nie przerywa. Ostatecznie zgadza się
zostać kochanką Świętoszka i prosi go, aby sprawdził, czy nikt ich nie podsłuchuje. Na obawy
Elmiry, iż Orgon może być gdzieś w pobliżu odpowiada, iż „To człowiek stworzony, by go za
nos wodzić. Toż on przyjaźni naszej sam pragnie najszczerszej, I sprawiłem, że choćby
widział, nie uwierzy.”. Orgon przekonany już co do winy Świętoszka, wychodzi spod stołu.
Elmira stwierdza z ironią, że powinien poczekać aż dojdzie do uczynków, a nie zadowalać się
jedynie słowami. Tymczasem wraca Tartuffe, Elmira zaś chowa za sobą męża. Tartuffe nie
widząc Orgona chce zbliżyć się do Elmiry i ją objąć. Ta jednak odsuwa się i oczom
Świętoszka ukazuje się Orgon. Miał zamiar tak jak czynił to do tej pory, zamydlić oczy panu
domu swą rzekomą niewinnością i pokorą. Jednak tym razem Orgon nie pozwala się oszukać
i wypędza Tartuffe’a z domu. Dom ten jednak na skutek przedwczesnej darowizny należy do
Świętoszka. Elmira jest bardzo zaskoczona tym, co usłyszała. Orgon przyznaje, że
sporządzenie aktu darowizny było błędem, jednak tego nie można już zmienić. Wybiega z
pokoju, gdyż chce sprawdzić, czy pewien ważny przedmiot jest jeszcze na górze. Orgon
zwierza się Kleantowi z posiadanego dokumentu, który jeśli dostałby się w ręce władz,
zostałby oskarżony o pomaganie zdrajcy. Otrzymał go bowiem od Argasa, który uciekając
powierzył mu pewną szkatułkę z dokumentami. Pan domu czuł się niezbyt pewnie
przechowując taki dokument, więc powierzył go kiedyś Świętoszkowi na przechowanie.
Rozczarowany ludźmi Orgon postanawia już nigdy nikomu nie zaufać. Damis,
dowiedziawszy się o tym, co zaszło, wraca do domu. Kleant przemawia do rozsądku syna i
powstrzymuje zamiary zemsty. Pani Pernelle nie chce uwierzyć w nieuczciwość Świętoszka.
Syn tłumaczy, iż na własne oczy widział, jak Tartuffe namawiał Elmirę do zdrady. Jednak
starsza pani sądzi, iż nie zawsze to co się widzi powinno stać się ostatecznym dowodem.
Kleant przerywa rozmowę i stwierdza, że tymczasem należałoby udobruchać Świętoszka i
spróbować znaleźć sposób udaremnienia jego zamiarów. Do domu przybywa Pan Zgoda,
który twierdzi, że ma jakąś wiadomość od Tartuffe’a, a która ma ucieszyć Orgona. Okazuje
się, że przybył on z nakazem opuszczenia domu przez Orgona i całą jego rodzinę. Pozwala
jednak mieszkańcom pozostać w domu aż do następnego dnia. Sam natomiast zabiera klucze
do domu i pozostaje w nim na noc razem z dziesięcioma strażnikami. Pani Pernelle dopiero
teraz uwierzyła w niegodziwość Świętoszka. Doryna kpi z jej wcześniejszego niedowierzania.
Elmira zaś radzi, aby rozgłosić zdradę Tartuffe’a, co może utrudnić mu wykonanie jego
niecnych zamiarów. Przybywa Walery z wiadomością, że Świętoszek doniósł o kontaktach
Orgona z uciekinierem oskarżonym o zdradę stanu. Mówi też, że Tartuffe przekazał
obciążające Orgona dokumenty. Radzi panu domu, aby czym prędzej opuścił miasto. Próbę
ucieczki Orgona udaremnia Tartuffe, który przybył z żołnierzami i nakazał aresztować pana
domu. Świętoszek na zarzuty, iż przyjął majątek od zdrajcy, mówi do Oficera Gwardii, że już
czas zakończyć tę sytuację. Tymczasem nie Orgon, lecz Tartuffe zostaje aresztowany, jak
powiedział Oficer, z rozkazu samego księcia, który w osobie Świętoszka rozpoznał
poszukiwanego od dawna przestępcę. Za oddane przez Orgona niegdyś księciu usługi,
unieważnił akt darowizny i uwolnił go od zarzutu zdrady. Świętoszek zostaje odprowadzony
do więzienia, zaś domownicy cieszą się z szczęśliwego zakończenia. Orgon zapowiada
nagrodzenie wierności Walerego oddaniem mu za żonę Marianny.