Po czepinach i ślubie - artykuł Stanisława Michalkiewicza
Adam Grzymała-Siedlecki wspomina w swoich pamiętnikach o niejakim Kacprze
Podsiadło, chłopie trochę niemrawym, który z tej niemrawości późno się ożenił.
Na weselu kapkę sobie wypił, podobnie jak kumochy, które zaczęły nad niemrawcem
wydziwiać, jak też poradzi sobie z małżeńskimi obowiązkami. Kacper próbował się
odcinać, ale czy to chłop sprosta tylu babom? - Kiejście takie - powiedział
wreszcie rozwścieczony - to nie będę się żenił! - Jakże nie będziesz się żenił,
kiedyś przecie już po ślubie - parsknęły mu w nos kumochy. - Może po ślubie,
ale jeszcze nie po czepinach - odparł Kacper.
Po 1 maja Polska jest z Unią Europejska i po ślubie, i po czepinach, które
zresztą, jak to teraz we zwyczaju, odbyły się przed ślubem, przybierając postać
tzw. układu stowarzyszeniowego ze wspólnotami europejskimi. Na podstawie tego
układu Polska podporządkowała się ustawodawstwu brukselskiemu, tracąc tym samym
suwerenność, co w przypadku panienki oznaczałoby, że "była już psowana".
Wprawdzie nasze europejsy twierdzą, że przyłączenie Polski do Unii wcale nie
oznacza utraty suwerenności, ale np. taki prezydent Czech, Wacław Klaus jest
przeciwnego zdania i z tego powodu ostentacyjnie nie wziął udziału w ogólnym
merdaniu ogonami z wielkiej radości. Bo też, powiedzmy sobie szczerze, jeśli
ktokolwiek miał 1 maja powody do radości, to przede wszystkim Niemcy, które po
90 latach są bliskie wygrania I wojny światowej. Wprawdzie w ciągu tych 90 lat
sytuacja trochę się zmieniła, ale kiedy porównamy cele wojenne Cesarstwa
Niemieckiego z 1914 roku i sytuację w Europie Środkowej, i Południowej po 1
maja roku 2004, to widać od razu, że zmiany te nie są wcale takie wielkie.
Niemcy odzyskały kontrolę nad tymi częściami Europy de facto, a losy
konstytucji Unii Europejskiej przesądzą, czy również de iure, tzn. w znaczeniu
prawno-międzynarodowym. Do niedawna konstytucję próbowała blokować Polska, ale
odkąd bierze u nas górę stronnictwo pruskie, Anglia nie może już na nas liczyć
i będzie musiała zablokować konstytucję UE sama. Czy wtedy Polska pójdzie z
Niemcami przeciwko Anglii? Z przemówień wygłoszonych podczas uroczystości
przypominającej jakąś upiorną pasterkę dla folksdojczów, jaka odbyła się o
północy z 30 kwietnia na 1 maja na placu Piłsudskiego w Warszawie można było
wnioskować, że pójdziemy z Niemcami, do których również pan Tadeusz Mazowiecki
akomoduje teraz swoją słynną "postawę służebną". Wszystko teraz będziemy
musieli pojmować "po nowemu"; i patriotyzm, i suwerenność... Tak samo, jak za
Sowietów. Czy to nie z tego aby powodu w oczach J.Em. Prymasa Glempa, również
na tej nieszczęsnej pasterce obecnego, w pewnym momencie pokazały się łzy?
Wygląda na to, że weselimy się, a jakże, skoro taki rozkaz, bo nie mamy
cywilnej odwagi Wacława Klausa, ale tej ostentacyjnej wesołości towarzyszy
wstyd, niepokój i rozterka. Nie każdemu, uchowaj Boże; taki Adam
Łodzia-Poniński z pewnością był zadowolony z pomyślnie wykonanego zadania, a
dzisiaj nie jestem np. pewien, czy taki, dajmy na to, prezydent Kwaśniewski w
ogóle zdolny jest do doznawania tak skomplikowanych uczuć. Innymi jednak pod
maską wesołości targa niepewność, która, jak przypuszczam, skłoniła Księdza
Prymasa do uczynienia aktu "zawierzenia".
Z jednej strony uczynienie takiego aktu w decydującym dla narodu momencie
dziejowym sprawia wrażenie rzeczy oczywistej. Z drugiej jednak budzi uczucia
mieszane. Nie po to bowiem Pan Bóg ustanowił związek przyczynowo-skutkowy, żeby
co i rusz zawieszać jego działanie tylko dlatego, że ktoś pragnie uniknąć
niepożądanych skutków własnych poczynań. To tak, jakby Pan Bóg co i rusz
zawieszał działanie prawa grawitacji tylko dlatego, że ktoś zorientował się, iż
wyskoczył z samolotu bez spadochronu i w panice czyni akt zawierzenia. Jak to
mówią, co ma wisieć - nie utonie. Przyłączenie Polski do Unii oznacza
rezygnację z niepodległości państwowej, więc według wszelkiego
prawdopodobieństwa niepodległości nie będzie. Czym wobec tego Opatrzność ma
obdarować "Polskę"? Czy rzeczywiście wiemy, o co prosimy, czy tylko czynimy
rytualne gesty gwoli zagłuszenia rozterki? Inna rzecz, że Opatrzność często
pisze prosto po liniach krzywych. Kiedy 8 października 1870 roku zlikwidowane
zostało terytorialne Państwo Kościelne, wydawało się, że masoni, których
dobrego imienia tak broni JE abp Życiński, zatriumfowali ostatecznie. Tak
zresztą uważali i oni, a tymczasem rozwój wypadków pokazał, iż było to
zbawienne zrządzenie Opatrzności. Gdyby bowiem terytorialne Państwo Kościelne
przetrwało do dzisiaj, to pewnie też byłoby w Unii Europejskiej i zaprowadzono
by tam demokrację z całą towarzyszącą jej pornografią. Kandydaci na papieży
musieliby prowadzić kampanie wyborcze, podlizywać się ludowi, tańczyć disco
polo, wysłuchiwać oskarżeń o oszustwa wyborcze i pogróżek zawiedzionego
kardynała-pretendenta, a może nawet zgodzić się, by i prawdy wiary były
ustalane w powszechnym głosowaniu, co ludowi Państwa Kościelnego mogłoby
szalenie imponować. Nie trzeba by długo czekać, by w tych warunkach urząd
Namiestnika Chrystusowego stał się przedmiotem pogardy, a w każdym razie
podejrzeń, niczym godność posła w aktualnym polskim Sejmie. Przewidując Unię
Europejską i demokrację totalną, Pan Bóg zlikwidował terytorialne Państwo
Kościelne, posługując się masonami, którzy odegrali przy tym rolę świń
tresowanych do szukania trufli. Więc zawierzać Opatrzności naturalnie trzeba,
ale byłoby jeszcze lepiej, gdyby tym aktom towarzyszyła też jakaś wyraźniejsza
niż dzisiaj myśl polityczna.
Byłoby to wskazane tym bardziej, że nie tylko Opatrzność zajmuje się
przyszłością Unii Europejskiej. Zajęli się nią także uczestnicy Szczytu
Ekonomicznego w Warszawie, wśród których znalazł się również wybitny działacz
gospodarczy, pan Jakub Frenkel. Czy nie jest on aby kuzynem innego wybitnego
działacza gospodarczego, Naftalego Aronowicza Frenkla, generała NKWD, wynalazcy
systemu "kotłów" w GUŁ-agu i autora formuły, iż "z więźnia musimy wycisnąć
wszystko w trzech pierwszych miesiącach; potem nic nam po nim"? Jeśli tak, to
okazałoby się, iż kontynuacja jest bardziej zaawansowana niż myślimy, a co
więcej - zawierzenie Opatrzności było jak najbardziej uzasadnione.
Stanisław Michalkiewicz
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
MICHALKIEWICZ WODA Z MÓZGU PO EUROPEJSKUSiebie dam po ślubiebrathanki siebie dam po slubieFormalności po ŚlubieSeks Dopiero po ślubieMICHALKIEWICZ POZNAJEMY SIĘ PO PSEUDONIMACHSiebie dam po ślubie 3 BrathankiMICHALKIEWICZ SEJM PO LINII OPORUNazwisko po ślubieRozgrzewka po kwadracie – cz 2po prostu zyjWędrówki po Kresachpunkty sieci po tyczMxsałata po nicejsku wiosennie i zdrowowięcej podobnych podstron