E-MU Tracker Pre - dwukanałowy interfejs audio USB 2.0 pracujący w standardzie 24bit/192
kHz
21.04.2009.
Praktycznie każdy amator homerecordingu kupując swój pierwszy interfejs chce jak
najlepiej spożytkować ciężko zarobione pieniądze. Jednym z głównych kryteriów jest
przede wszystkim cena i „jak najlepsze brzmienie” przy zachowaniu optimum
elastyczności. Bez wątpienia jednym z kandydatów do tytułu 'wart poznania' jest
dwukanałowy interfejs audio firmy E-MU.
Michał Wasyl
Choć E-MU Tracker Pre wizualnie prezentuje się całkiem nieźle, to plastikowa obudowa do
militarnych z pewnością nie należy. Mamy tu do dyspozycji dwa wejścia mikrofonowo-liniowo-
instrumentalne zrealizowane na gniazdach combo (XLR lub 1/4”) firmy Neutrik. Oprócz nich
producent wyposażył interfejs w stereofoniczne wejście mini-jack 1/8'' z zasilaniem Phantom 5V
dla elektretowych mikrofonów stereo oraz dwa gniazda insert służące do wpięcia pomiędzy blok
przedwzmacniacza a wyjście urządzeń peryferyjnych, takich jak np. kompresor czy korektor.
Dalej znajdziemy włącznik zasilania Phantom (+48V) dla mikrofonów pojemnościowych, wyjścia
główne służące do podłączenia systemu odsłuchowego, port USB 2.0 oraz złącze DC dla 5-
voltowego zasilacza. Podwozie Trackera posiada cztery gumowe nóżki antypoślizgowe oraz
niezależne dla kanału lewego i prawego przełączniki GND Lift, dzięki którym możemy odłączyć
masę wejściową od wyjściowej.
Przedni panel udostępnia potencjometry wysterowania dla obu kanałów oraz będące w
bezpośrednim sąsiedztwie diody LED sygnalizujące przekroczenie poziomu -12 dB oraz przester
(dla każdego kanału niezależnie). Dalej znajdziemy sekcję Direct Monitor oraz Headphone a w niej
wyjście słuchawkowe (1/4”) z potencjometrem głośności, który w skrajnie lewym położeniu pełni
również rolę włącznika zasilania (włączeniu lub wyłączeniu towarzyszy wyraźny klik).
Direct Monitoring.
Funkcja Direct Monitoring umożliwia monitorowanie, czyli zwyczajnie odsłuch sygnału z wejść
interfejsu poprzez wyjścia główne bądź słuchawki. W zależności od preferencji i możliwości
sprzętowych możemy użyć do tego celu naszego sekwencera lub właśnie interfejsu. Oczywiście
wszystko ma swoje plusy i minusy. Software Monitoring zawsze będzie obarczony pewną latencją
(opóźnieniem) spowodowaną dłuższą drogą jaką musi przebyć sygnał (w końcu po wzmocnieniu
musi być wysłany do i z komputera). W przypadku Direct Monitoringu sygnał pobierany jest
bezpośrednio za preampem, stąd komfort pracy bez opóźnień a nawet bez jakiegokolwiek
oprogramowania. W E-MU sekcja ta wyposażona została w enkoder (potencjometr bez końca)
służący do regulacji głośności oraz trzyfunkcyjny przycisk Mono dzięki któremu możemy włączyć
Direct Monitoring oraz ustawić tryb odsłuchu (stereo lub mono).
Każde z dwóch wejść E-MU Tracker Pre przypisane jest na stałe do określonych kanałów - wejście
pierwsze do kanału lewego, a drugie do prawego. Pojedyncze naciśnięcie przycisku Mono skutkuje
zapaleniem się zielonej diody przy Stereo - sygnał z wejść odsłuchiwany jest w trybie stereo (kanał
1 w lewym kanale, kanał 2 w prawym). Kolejne naciśnięcie przełącza sekcję monitoringu w tryb
mono (oba kanały w centrum panoramy), natomiast trzeci 'klik' po prostu wyłącza monitoring a
fakt ten oznajmiają nieświecące się diody LED.
Pudełko.
W zestawie z interfejsem, producent dostarcza dwumetrowy kabel USB, kilkustronicową instrukcję
obsługi oraz w sumie cztery płyty ze sterownikami, niezbędnymi manualami i oprogramowaniem.
W skład zestawu wchodzą sekwencery Cubase LE4 (Windows/OS X), Sonar LE (Windows),
Ableton Live Lite 6 E-MU Edition (Windows/OS X), program Celemony Melodyne essential do
korekcji intonacji (Windows/OS X), AmpliTube Duo będący symulatorem wzmacniaczy
gitarowych (Windows/OS X), procesor efektów SFX Machine LT (Windows/OS X), zestaw
wirtualnych syntezatorów Waldorf Edition w wersji LE (Windows/OS X), sampler E-MU Proteus
VX (Windows) oraz edytor BIAS Peak Express 5 (OS X).
W boju.
Jak można przeczyć w tytule, Tracker Pre działa w oparciu o port USB 2.0 - zapewnia on zarówno
ogólną komunikację z komputerem jak również napięcie Phantom (+48V) niezbędne do zasilenia
mikrofonów pojemnościowych. Nie ma w tym żadnej magii ponieważ w środku E-MU znajduje się
opatentowany układ CurrentMorph, którego zadaniem jest przetworzenie 5-voltowego napięcia z
szyny USB na wcześniej wspomniane 48V potrzebne do napędzenia pojemników. W tym
momencie warto wspomnieć, że Tracker Pre może współpracować ze starszymi komputerami
wyposażonymi w porty USB 1.1, ale tylko na platformie Windows. Dodatkowo skutkuje to
możliwością pracy wyłączenie z 16-bitową rozdzielczością i próbkowaniem do 48 kHz. Po co w
takim razie gniazdo DC? Dzięki niemu producent umożliwia użycie interfejsu jako niezależnego,
podwójnego przedwzmacniacza. Trzeba się jednak wyposażyć w 5-voltowy zasilacz, którego
niestety nie ma w zestawie.
Oba wejścia doskonale sobie radzą z każdym źródłem dźwięku, czy to w postaci symetrycznej czy
niesymetrycznej. W odróżnieniu do podobnych konstrukcji innych producentów nie mamy
możliwości manualnego przełączania pomiędzy wejściem liniowym a instrumentalnym wejściem
Hi-Z - impedancja dostosowuje się automatycznie po doprowadzeniu dowolnego źródła dźwięku.
Przedwzmacniacze w E-MU Tracker Pre działają tak jak powinny. Z pozycji panelu przedniego
możemy wysterować je w zakresie od 0 dB do +60 dB przy czym optymalny pułap dla mikrofonu
pojemnościowego współpracującego z głosem lektora uzyskałem ustawiając potencjometr Gain na
godzinie 14. W przypadku preampu w Behringerze ADA8000 taki sam poziom wymagał
ustawienia manipulatora w okolicach godziny 16, gdzie wprowadzał do sygnału nieznacznie
większy (ale jednak) szum, który mimo wszystko w żaden sposób nie dyskwalfikuje nagrań.
Słuchamy.
Poniżej znajdują się dwa przykłady dźwiękowe prezentujące różnicę pomiędzy preampami
testowanego E-MU a innymi przedwzmacniaczami. W pierwszym usłyszycie gitarę elektryczną
ujętą tradycyjnym sm57. Na Mayonesie z serii Setius GTM wpiętym w lampowy wzmacniacz
Krank Rev Jr z dedykowaną kolumną 1x12 zagrał Bartek Lewandowski. Sygnał z mikrofonu
powędrował do splittera a z niego do Trackera i wejścia mikrofonowego w mikserze Soundcraft
Spirit Folio. Próbki zostały nagrane w poznańskim
. Wnioski z odsłuchu jak zwykle
zostawiam Wam:-)
gitara [clean] - E-MU Tracker Pre (mp3 256 kbps, 3,1 MB)
gitara [clean] -
Soundcraft Spirit Folio (mp3 256 kbps, 3,1 MB)
gitara [przester] - E-MU Tracker Pre (mp3 256 kbps, 3,5 MB)
gitara [przester] - Soundcraft Spirit Folio (mp3 256 kbps, 3,5 MB)
Głos dla odmiany zarejestrowałem w swoim mieszkaniu. Do dynamicznego shure'a sm57
zaśpiewała Hania Koprowska - zdolna uczennica Państwowej Szkoły Muzycznej II stopnia. Tym
razem za alternatywę posłużył przedwzmacniacz z Behringera ADA8000.
E-MU Tracker Pre (mp3 256 kbps, 2.9 MB)
wokal - Behringer ADA8000 (mp3 256 kbps, 2.9 MB)
Direct Monitoring w Trakerze Pre to fajna rzecz. Jednak trzeba tu wytknąć zupełnie nietrafiony
pomysł z zastosowaniem enkodera, który irytuje już od pierwszej chwili użycia. Jego funkcją jest
wyłącznie regulacja poziomu głośności z wejść - proste. Jednak nie w przypadku enkodera, którego
pozycja nie do końca jest oczywista, ponieważ oprócz niewielkiej skali określającej kierunek
narastania poziomu nie ma wyraźnego, MECHANICZNEGO oznaczenia minimum i maksimum
zakresu. Być może producent chciał w ten sposób zachować „wysoki standard” omijając tani, a po
czasie trzeszczący potencjometr? Nie wiem... Duga, pewnie bardziej istotna gafa to zbyt niski
poziom na wyjściu słuchawkowym w momencie korzystania z Direct Monitoringu. Zdecydowanie
lepiej w tym przypadku skorzystać z monitoringu software'owego.
Brak manipulatora odpowiedzialnego za ustawienie sygnału na wyjściu głównym to kolejna
rzecz która od początku powoduje grymas na twarzy - szczególnie w przypadku gdy monitory
odtwarzają mało muzyczne, bo systemowe dźwięki. Osobiście jestem przeciwnikiem tego typu
wynalazków pomimo tego, że kontrola głośności z pozycji MacBooka na którym był testowany
interfejs zawiera dużo mniej czasu i energii niż manualne użycie fizycznej gałki;-)
W teście wydajnościowym Tracker Pre wypada podobnie jak działający na FireWire interfejs M-
audio ProFire 2626. Nieco lepiej w tym przypadku prezentuje się E-MU 1820, ale on komunikuje
się z komputerem poprzez magistralę PCI.
Jak pisałem wcześniej, E-MU Tracker Pre dzięki układowi CurrentMorph jest w stanie zapewnić
nam napięcie Phantom. Niestety „pełne” 48 woltów pojawia się na wejściu mikrofonowym jedynie
w sytuacji, gdy nic do niego nie podłączyliśmy. Po obciążeniu wejścia napięcie spada o połowę, co
w konsekwencji oznacza, że nie każdy mikrofon pojemnościowy zechce współpracować z
interfejsem. Na szczęście duża większość niskobudżetowych mikrofonów jest przygotowana na
takie sytuacje, więc w tym miejscu jakoś strasznie bym się nie stresował.
Akapit końcowy.
W ogólnej ocenie sam E-MU Tracker Pre zasługuje na 3+, jednak biorąc pod uwagę materiały
luksusowe w postaci naprawdę sporej ilości oprogramowania... cena i jej stosunek do możliwości
sprawia, że Tracker Pre to warte uwagi urządzenie, które z pewnością zadowoli nagrywających w
domu i w terenie. Nie można zapomnieć o elastyczności i mobilności - możliwość zaprzęgnięcia
interfejsu do roli pracującego w trybie stand-alone, dwukanałowego przedwzmacniacza oraz
wejścia insertowe - to wszystko nie jest bez znaczenia. Do listy plusów można również dopisać
solidnie napisane sterowniki i ogólną wydajność interfejsu. Ja swojego Trackera Pre mam w
plecaku i sobie chwale. Decyzja należy do Was.