Żołnierze
2 Tymoteusza 2:3-4, „Cierp wespół ze mną jako dobry żołnierz Chrystusa Jezusa.
Żaden żołnierz nie daje się wplątać w sprawy doczesnego życia, aby się podobać temu,
który go do wojska powołał.” Jeżeli mamy być takimi ludźmi, to pierwszą rzeczą, jakiej
musimy się nauczyć, jest to, że kościół nie jest demokracją. Kościół jest wojskowym
rządem. Rządem, w którym nie masz wyboru, a mimo to masz być w porządku. Pan
Montgomery, feldmarszałek pod rządami Eisenhowera w czasie II Wojny Światowej, był
nowo narodzonym chrześcijaninem. Żołnierz zapytał generała Montgomery, „Jak
interpretujesz Wielki Nakaz Misyjny?” On natychmiast odpowiedział, „Tego się nie
interpretuje, to się wykonuje.”
W demokracji człowiek ma wybór i mimo to jest w porządku. W wojsku nie ma
wyboru. Jesteśmy żołnierzami w armii Boga. Nie jesteśmy zmobilizowani, ale kiedy
dołączyliśmy do armii, jesteśmy pod rozkazami. Jak szybko rzeczy uległy zmianie. Po
Pearl Harbor przyłączyłem się do Piechoty Morskiej. Po złożeniu przysięgi wszystko się
zmieniło. Wcześniej byli takimi fajnymi ludźmi. Dali mi kupon, abym dostał coś do
jedzenia. Traktowali mnie wspaniale. Ale w momencie, kiedy złożyłem przysięgę,
wszystko się zmieniło. Komendant dokonujący rekrutacji powiedział mi, że może mój
ojciec mógł mnie spłodzić, a moja matka mogła mnie urodzić, ale Wujek Sam właśnie
mnie kupił. Już nie należę do samego siebie.
Cała Biblia odnosi się do żołnierzy. Jesteśmy w stanie wojny; piekło jest
zdecydowane na zniszczenie i jedyna nadzieja dla kościoła, to być duchowym
wojownikiem. Niech kościół będzie kościołem, a zdobędzie uwagę świata. Ludzie słuchają
tego, czego się boją. Kościół jest na ziemi pod rozkazami. Nie jesteśmy z tego świata,
ale jesteśmy tu, aby założyć przyczółek. Gdziekolwiek powstaje kościół, ustanowione są
granice królestwa Bożego. Jezus powiedział, „A ja przekazuję wam królestwo, jak i mnie
Ojciec mój przekazał.” Nie inne królestwo. Kiedy ogłaszamy królestwo Boże, zakładając
tam kościół, całe piekło szaleje.
Nic dziwnego, że świat nienawidził Pawła, Piotra, Jakuba i Jana. Swoją
obecnością mówili, że to już nie jest terytorium diabła - to jest królestwo Boże. Nie
jesteśmy dzikimi lokatorami, „ziemia jest Pańska.” Tania chwała sprzedawana na
targowiskach religii jest hańbą dla Boga i Jego królestwa. Ludziom się mówi, „Jeżeli masz
problemy, jesteś poza wolą Bożą.” Prawda jest taka, że „Jeżeli nie masz problemów, nie
trafiłeś do Królestwa.” Jeżeli diabeł do ciebie strzela, musi to oznaczać, że stanowisz dla
niego zagrożenie. Niech kościół wstanie i powie diabłu, przyszliśmy odebrać to, co oddał
Adam. Będziemy walczyć z tobą na targowiskach, będziemy walczyć z tobą na ulicach,
będziemy walczyć z tobą w kościele i w naszych szkołach. Piekło będzie się odgrywać.
Nie mylmy się. Kiedy człowiek Boży powstaje i ogłasza, że kościół będzie
1
kościołem i posyła wiadomość diabłu, że przyszedł odebrać mu terytorium, całe piekło
będzie się odgrywać. Naród, który zapomina o Bogu, zamieni się w piekło. To nie znaczy,
że naród będzie wrzucony do jeziora ognistego. Oznacza, że jeżeli zmienia się natura,
staje się ona piekłem. Kto może wątpić, że jest to prawdziwe w Ameryce. Kościół jest
powołany przez Boga, aby to zmienić. „Wytrzymaj trudności...” Nie pozwól, aby ta miękka
religia mówiła ci, że nie spotkasz diabła. On jest pokonany, ale jego porażka musi być mu
narzucona.
Proponuję trzy rzeczy, które tworzą żołnierza. Sugeruję też trzy rzeczy, których
możesz się spodziewać, jeżeli jesteś żołnierzem: Wierność, Odwaga i Dyscyplina.
Spójrzmy na tą pierwszą. „Musisz być wierny.” Bóg szuka wierności. Wiara w
podstawowym znaczeniu oznacza, być wiernym Bogu w każdej okoliczności życia.
Gdybym w czasie II Wojny Światowej został złapany w obozie wroga, byłbym zastrzelony
za współpracowanie z nim. Wielu wyznających chrześcijaństwo bawi się ze światem,
który jest wrogiem Boga. Świeckość to nie wygląd, ale bycie pod wpływem systemu. W
Wietnamie widziałem młodych ludzi, którzy wyrośli na zielonoświątkowym polu, a mimo to
w ciągu trzydziestu dni wróg zestrzelił ich moralnie. Ich problem polegał na tym, że wyrośli
w tym, co przez swoje zachowanie powiedziało, że świat nie jest wrogiem, tylko źle
pojmowanym przyjacielem. Nashville, Hollywood i Vegas śpiewały dla kościoła w
niedzielę, a dla świata w poniedziałek. Nic dziwnego, że upadli.
Wierność, to oddanie dla sprawy. Żołnierz musi wierzyć, że cel jest większy, niż on
sam. Oddajemy się temu, w co wierzymy. Psychiatra mówi, że jesteśmy produktem
wydarzeń z naszej przeszłości. Prawda jest taka, że jesteśmy produktem naszej woli, a
naszą wolą rządzi miłość lub jej brak. Byłem mężem jednej kobiety przez ponad 50 lat.
Nigdy nie byłem jej niewierny. Przez trzy lata tego małżeństwa nie byłem chrześcijaninem.
To moja miłość sprawiała, że byłem jej wierny. To nasza miłość do Boga sprawia, że
jesteśmy wierni Bogu w każdej okoliczności. Kiedy dokonałeś wszystkiego, aby się ostać,
Biblia mówi, ostań się.
W czasie wojny byłem dowódcą nad sekcją broni maszynowej. Na wyspie Pellielu
duża część mojego batalionu została zabita lub ranna. Kiedy wróciliśmy do miejsca, gdzie
obozowaliśmy, dano nam zastępców. Jednym z nich był młody żołnierz Piechoty Morskiej
gdzieś z Alabamy. Poprzez tego młodego człowieka poznałem, kim jest chrześcijanin. Ja
nie byłem chrześcijaninem, nie wiedziałem nic o Bogu. Znałem wielu ludzi, którzy
twierdzili, że są chrześcijanami. Baptyści, Metodyści, i inni, chodzili do kościoła, kiedy
tylko mieli możliwość, ale kiedy tylko skończyło się nabożeństwo, pili te same trunki, co ja.
Wiedziałem, że jestem równie religijny, co oni. Kiedy przyszedł do mnie ten młody
człowiek, w kieszonce swojej koszuli miał Nowy Testament. Po spotkaniu z nim
przydzieliłem go do jego namiotu, a sam powróciłem do mojego. Nie byłem tam zbyt
długo, aż przyszedł jeden człowiek z namiotu, do którego przydzieliłem tamtego młodego
człowieka. Zapytał mnie, „Sierżancie, co mamy zrobić z tym młodym człowiekiem,
którego nam dałeś?” Powiedziałem, „Jak to, co macie z nim zrobić?” Powiedział, „On
2
wszedł, przedstawił się, a potem pierwsza rzecz, jaką zrobił, to usiadł i zaczął czytać
Biblię. Nie czytał na głos, ale kiedy zamknął Biblię obrócił się, uklęknął i zaczął się modlić.
Można go teraz usłyszeć na zewnątrz namiotu. Proszę przyjść, posłuchać go. Co my
mamy zrobić?” Powiedziałem mu, że nie mamy żadnych restrykcji, jeżeli chodzi o
modlitwę. Nic nie mogę z tym zrobić.
Następnego dnia straciłem dosyć dużo pieniędzy grając w kości. Byłem
zdenerwowany i kiedy odchodziłem, pod drzewem koksowym siedział ten młody człowiek
i czytał Nowy Testament. Powiedziałem mu coś uszczypliwego, już nie pamiętam, co to
było. Ale pamiętam, co on powiedział. Wstał z otwartym Nowym Testamentem w swojej
ręce. Celowo zaznaczył wstążką miejsce, które czytał. Potem wsadził Biblię do kieszonki i
bardzo ostrożnie zamknął tą kieszonkę. Potem położył palec na moim nosie i powiedział,
„Sierżancie, ani pan, ani Piechota Morska nie oddzieli mnie od miłości Bożej, która jest w
Chrystusie.” Tego dnia spotkałem chrześcijańskiego żołnierza. On był wierny Chrystusowi.
Ani ja, ani wojsko nie oddzieliłoby go od Chrystusa. Żołnierz musi być wierny.
Drugim atrybutem żołnierza jest odwaga. Musi być odważny. Odwaga rodzi się z
przekonania. Jest różnica między baniem się, a byciem tchórzem. Z tchórzy nie ma
żołnierzy. Trzeba więcej odwagi, żeby być prawym, niż żeby prowadzić wojnę. Na
Pacyfiku spędziłem trochę ponad 30 miesięcy. Mieszkałem w lisich norach, jadłem
czasami to, co mogłem znaleźć żyliśmy jak zwierzęta. Nie wiedziałem, co zrobię, kiedy
spotkam się z wrogiem. Mówię wam, bałem się, ale zostałem. Trzeba więcej odwagi, żeby
wstać i powiedzieć temu światu, który oszalał, „Nie będę częścią tego systemu” niż trzeba
mi było, żeby spędzić 30 miesięcy na Południowym Pacyfiku.
Wyrosłem w małej społeczności i moją największą obawą był strach, co zrobię w
czasie bitwy. W drodze przez morze był młody człowiek, który przeszedł razem ze mną
przez okres rekruta. Na ramieniu miał wytatuowaną trupią czaszkę, a pod tatuażem
napisane były słowa, „śmierć przed hańbą.” Patrzyłem na niego i chciałem mieć taką
odwagę. Kiedy widziałem go po raz ostatni, dowódca odczytywał jego wyrok, 20 lat w
wojskowym więzieniu za dezercję w czasie ostrzału. Odwaga to coś więcej, niż tatuaż na
ramieniu. Odwaga rodzi się z miłości.
Moja córka zawsze była moim oczkiem w głowie; światłem mojego życia. Ale ta
dziewczyna zawsze się bała. W nocy musieliśmy włączać małą lampkę nocną. Nie była
najodważniejszą duszą. Potem wyszła za mąż i przyszła inna moja dziewczynka, moja
wnuczka. Kiedy dziecko się urodziło, jak większość dziewczyn wróciła z dzieckiem do
domu do matki. Mieliśmy nabożeństwo w każdy wtorek i czwartek rano. Tego poranka
zostawiliśmy ją w domu z dzieckiem. Kiedy byliśmy w kościele, dostaliśmy wiadomość.
Jakiś człowiek pukał do drzwi. Moja córka wyjrzała przez okno i zobaczyła, że to ktoś
nieznajomy, więc nie otworzyła. Kiedy nikt nie otworzył, ten człowiek przeszedł przez ulicę
i obserwował dom. Moja córka cały czas go obserwuje. On doszedł do wniosku, że nikogo
nie ma w domu, więc idzie na tył domu, wyważa drzwi do garażu i wchodzi. Kiedy
3
przeszedł przez drzwi z garażu do kuchni, moja córka stała tam z magnum 357 i
powiedziała, „Jeszcze jeden krok i nie żyjesz.” Co dało jej taką odwagę? Miłość 6-cio
tygodniowego dziecka, które było za nią. To jest odwaga, która ostoi się w najgorszych
okolicznościach. To miłość do Boga i jego celu daje nam odwagę w bitwie. Strać pierwszą
miłość, a pójdziesz na kompromis w tym, w co wierzysz. To stało się z Piotrem, kiedy
odszedł. Zaparł się Pana. Odwaga rodzi się z miłości.
Trzecią rzeczą wymaganą od żołnierza jest dyscyplina. Dyscyplina to irytujące
słowo w tym pokoleniu. To jest nieokiełznany wiek. Rebelia się szerzy; każdy robi to, co
jest właściwe w jego oczach. Paweł napisał, „Miłość Chrystusowa ogarnia mnie...”, czyli
mnie dyscyplinuje. Duch Święty powiedział mu, wszędzie, gdzie pójdziesz będą cię
więzić, będziesz bity i zakują cię w dyby. W obliczu tego wszystkiego, powiedział „miłość
Chrystusowa dyscyplinuje mnie.” Dyscyplina jest tym, co pozwala odróżnić armię od
tłumu.
Kiedy wstąpiłem do Piechoty Morskiej, dano mnie do obozu rekrutów na 12
tygodni. Umiałem strzelać z karabinu - myślałem, że jestem gotowy do wojny. Zamiast
tego, przez 12 tygodni wszystko, co robiłem, to zbiórka!, rozejść się!, powstań!, padnij! Co
my robimy? Powinienem być na wojnie, a jestem na placu koszarowym Robią ze mnie
maszynę. Końcowym produktem jest natychmiastowe posłuszeństwo. Nie muszę myśleć
o zwrocie w prawo czy w lewo, to jest to, czym się stałem. Kiedy uderzyliśmy na pierwszą
plażę wroga, opłaciło się. Kiedy weszliśmy na brzeg atakując, artyleria zaczęła
ostrzeliwać tą plażę bombowce nad głową siały śmierć i zniszczenie. Dowódca
powiedział, „Padnij na pokład!” Każdego, kto spytał, „Co on powiedział”, nie ma tu dzisiaj,
aby z tobą rozmawiać. Nauczyliśmy się natychmiastowego posłuszeństwa. O to chodzi w
dyscyplinie. Dyscyplina, to cecha życia, która daje odwagę. Dyscyplina rodzi się z
oddania. Oddanie czemuś innemu, niż Chrystusowi, przynosi strach i niepewność. Świat
nigdy nie dał mi Chrystusa i nie może mi go odebrać. Możesz wziąć wszystko, co mam,
ale nie możesz zabrać Chrystusa. Oddanie Chrystusowi przezwycięża strach.
W końcu, trzy rzeczy, których możesz spodziewać się jako żołnierz: Trudności,
okazji do walki i udziału w zwycięstwie. Możesz spodziewać się trudności. Nie słuchaj
miłego głosu, który zaprzecza zmaganiom. Szkolenie jest ciężkie- jest intensywne. Musi
wyeliminować tych niepożądanych. W koszarach rekrutów widziałem mężczyzn
odsyłanych do domu, ponieważ nie wytrzymywali presji. Wielu jest powołanych, ale
niewielu wybranych. To próby życia determinują, czy będziesz częścią Bożego celu.
Jesteś powołany wraz z nowym narodzeniem się, ale eliminowany przez próby i
zmagania życia. To jest intensywne, długie, ale w końcu procentuje.
Francuski brat odpowiedzialny za Szkołę Biblijną w Afryce zadał mi takie pytanie,
„Co byś zrobił, gdybyś był odpowiedzialny za tą Szkołę Biblijną?” Moja odpowiedź
brzmiała, „Wprowadziłbym taką dyscyplinę i taki plan, że jeżeli ktoś nie byłby powołany do
tej szkoły, wróciłby do domu.” Na tym polega szkolenie rekrutów. Bóg czyni szkolenie tak
4
intensywnym, że jeżeli nie może zrobić z ciebie żołnierza, testy cię wykluczą. Nie ma z
ciebie dla Niego żadnego pożytku.
Słyszałem kiedyś kaznodzieję, który wyśmiewał Pawła, że nie chciał zabrać ze
sobą Jana Marka. Paweł wziął go raz i zostawił go, chociaż go namawiano. Odmawiając
zabrania go, Paweł mówi, będziesz musiał się sprawdzić, zanim znowu ze mną pójdziesz.
Później wziął Jana Marka. Możesz się spodziewać trudności.
Po drugie, będziesz miał okazję walczyć. Żołnierze idą na wojnę my jesteśmy na
wojnie. Piekło chce cię z powrotem. Jeżeli można cię powalić, będziesz powalony.
Niedługo po szkoleniu rekruckim wysłano nas do Guadalcanal, na pierwszy odwet na
wroga. Spędziliśmy 33 miesiące na Pacyfiku. Żyliśmy jak zwierzęta, jedliśmy to, co
zabraliśmy Japończykom; głównie głowy rybie i ryż. Jako, żołnierz możesz nie zawsze
nocować w Hiltonie, lub jeść steka i pić soki. Żyłem, aby zobaczyć głoszoną Ewangelię,
która czyni chrześcijaństwo luksusem; wiarę, która demonstruje się poprzez rzeczy, które
masz. Co za tragedia. Dziewięćdziesiąt procent Oblubienicy nigdy nie miało bieżącej
wody. Na wojnie dostawy mogą być mniejsze, niż wystarczające.
Bunyan spędził 12 lat w więzieniu Bredford. Sporą część tego czasu w celi tak
wąskiej, że nie mógł usiąść. Jego plecy ocierały się o ścianę znajdującą się za nim, a
kolana o przednią ścianę. Ludzkie odchody rzadko kiedy były usuwane z celi. Opętany
demonami ksiądz codziennie go karmił. Kiedy przynosił Bunyanowi pomyje zwane
jedzeniem, mówił, „Jeżeli wyprzesz się tego, w co wierzysz i odrzucisz to, możesz wyjść.”
Odpowiedź Bunyana była zawsze taka sama, „ Dlaczego miałbym chcieć wyjść?
Wszędzie, gdzie jest Chrystus, jest dla mnie królestwo.”
Żołnierze nie są szkoleni na przyjęciach. Aby mieć żołnierza, potrzeba ognia. O
Józefie w lochu więziennym słowo mówi, że „miecz przeszył jego duszę.” Spotkasz
wrogów, będą ofiary. Bądź wierny, nie pokłoń się, a Bóg będzie z tobą. Troje Hebrajskich
dzieci odmówiło pokłonu i nigdy nie spłonęli. Ty też będziesz miał trudne chwile; będziesz
miał okazję walczyć.
Po trzecie, będziesz częścią największego zwycięstwa, jakie kiedykolwiek znał
świat. Próbowaliśmy zatrzymać młodych przyjęciami i zabawami. Miliony wydaliśmy na to,
co nazywamy Ośrodkami Życia Rodzinnego, co jest niczym innym, niż miejscem rozrywki.
Dla utrzymania młodych ludzi kościelne sale gimnastyczne stały się koniecznością dla
współczesnego kościoła. Te świątynie przyjemności umniejszają Chrystusa. Kieszenie
młodych ludzi powinniśmy napełnić traktatami i wysłać ich na frontowe linie walki. Kiedy
Garibaldi przeszedł przez Włochy, znalazł we Florencji młodych ludzi stojących na rogach
ulic o 2-ej nad ranem. Garibaldi powiedział, „Pójdźcie za mną.” Młodzież powiedziała, „Co
będziemy z tego mieli?” Garibaldi odpowiedział, „Zimne, męczące noce, puste żołądki,
krwawiące stopy i udział w największym zwycięstwie, jakie kiedykolwiek znał wasz naród.”
5
Poszli za nim co do jednego.
Na początku II Wojny Światowej nie było planu powrotu do domu. Kiedy zostałeś
wysłany za granicę, byłeś tam na czas trwania wojny. Po 33 miesiącach pierwsi żołnierze
Piechoty Morskiej wrócili z Pellielu do naszego miejsca obozowania. Zaledwie 80 osób z
mojego batalionu było w stanie wejść na pokład statku, kiedy opuszczaliśmy Pellielu.
Kiedy przyjechaliśmy z powrotem na wyspy Palau odkryliśmy, że Kongres uchwalił prawo,
dzięki któremu mogliśmy zdobyć wystarczająco dużo punktów, żeby wrócić do domu.
Niedługo po tym, jak usadowiliśmy się w naszych namiotach, usłyszałem, jak jestem
wywoływany, żeby przyjść do dowództwa. Kiedy zostaliśmy rozlokowani, rozpuścili
wiadomość, że wracamy do domu. Powiedziano nam, żeby być w porcie o 8 rano. Byłem
tam z moimi skromnymi pakunkami na długo przed ósmą. Wracałem do domu.
Weszliśmy na pokład starego frachtowca, który został przekształcony w
transportowiec. Wszystkie koje były pod pokładem. Było strasznie gorąco, Hades nie był
dalej, niż na 10 stóp od tego miejsca. Na pokład weszło nas około dwudziestu i
zaczęliśmy 28 dniową podróż do domu. Wyglądaliśmy jak włóczędzy. Spaleni na czarno
przez słońce. Przez prawie 3 lata żyliśmy i walczyliśmy na południowym Pacyfiku, teraz
jesteśmy w drodze do domu. Wyprałem starą parę spodni khaki, chustę polową i koszulę.
Musieliśmy to wyprać w słonej wodzie. Jeżeli nigdy nie musiałeś robić prania w słonej
wodzie, nie doświadczyłeś życia. Kiedy moje ubrania wyschły, położyłem je pod kojec i
spałem na nich. Prasowałem ubrania, bo wracam do domu i chcę wyglądać jak najlepiej.
Byliśmy na morzu dwadzieścia osiem dni. Nie widzieliśmy ani lądu, ani drzew.
Dwudziestego ósmego dnia wyszedłem z dziury i prosto przed sobą zobaczyłem ląd.
Powiedziałem do żeglarza na pokładzie, „co to jest?” On powiedział, „To jest Kalifornia.”
Kalifornia wyglądała dla mnie jak Niebo. Kapitan mówił przez głośnik i powiedział nam, że
żołnierze Piechoty Morskiej wracający do domu będą wysiadać jako pierwsi. Wszedłem
pod pokład i jako Senior NCO powiedziałem żołnierzom, aby zebrali wszystkie swoje
rzeczy i wyszli na pokład, że jako pierwsi wyjdziemy na brzeg. Założyłem garnitur, na
którym spałem przez miesiąc. Nie uwierzycie, jaki był wymięty. Chusta polowa wyglądała
jak sznurówka, ale to nie ma znaczenia. Wracam do domu. Kiedy statek wszedł do portu i
spuścił pomost, oficer na pokładzie kazał nam wyjść. Odmaszerowaliśmy w szeregu.
Kiedy doszliśmy do pomostu i zaczęliśmy schodzić, po mojej prawej znajdowała się duża
orkiestra wojskowa. Kiedy zaczęliśmy schodzić, orkiestra zaczęła grać hymn Piechoty
Morskiej. „Od hal Montezuma do brzegów Tripoli, będziemy walczyć za nasz kraj na
lądzie i na morzu.” Szedłem wzdłuż pomostu i po ulicach tego miasta. Ludzie stali w
rzędach, witając nas. Wróciłbym na ten statek, spędziłbym na wojnie następne 33
miesiące tylko dla zwycięstwa tej chwili. Chwała tej chwili sprawiła, że było warto.
Ponad czterdzieści pięć lat temu wszedłem na pokład statku o nazwie Syjon,
zmierzającego do domu. W ciągu tych 45 lat, przepłynął przez wzburzone wody. Spałem
w pomieszczeniach szkółki niedzielnej i jadłem resztki. Wielokrotnie nie miałem pieniędzy,
6
aby wyżywić moją rodzinę. Spałem u fryzjera i głosiłem na darmo. Czasami wyglądało to
tak, jakby stary statek miał sobie nie poradzić. Po 45 latach czuję, że spuści kotwicę w
przystani Bożej. Pomost będzie zniżony. Kościół jest przygotowany, aby wysiąść na tych
ulicach. Wszystko jest przygotowane. Powita nas chór. Dawid i muzyka Niebiańska powita
nas w domu. Kiedy będziemy szli po ulicach ze złota, po obu ich stronach będą tysiące
milionów aniołów, rząd przy rzędzie, witających nas w domu. Razem z Pawłem będziemy
śpiewać, „Będzie warto, kiedy zobaczymy Chrystusa.” Wierność, odwaga i dyscyplina
będzie cechować każdego, kto będzie w tym gronie.
-----
(c) 2003 Bert Clendennen
Tłumaczenie z j.ang.: Jan Cieślar
7