Gloria
Steinem
Gdyby Freud był kobietą*
C
o by było, gdyby uważano, że to heteroseksualni
nauczyciele wykorzystują seksualnie dzieci, a nie
homoseksualni (co z punktu widzenia statystyki
jest bardziej logiczne)? Czy gdyby zgwałcona
w 1989 roku w Parku Centralnym kobieta była czarna, a nie
biała, też dowiedzielibyśmy się o mej w wieczornych wia
domościach? A gdyby tak każdy, kto nie jest biseksualny,
otrzymał etykietkę „monoseksualisty"? Co by było, gdyby
to kobieta-prezydent zwymiotowała i osunęła się na pre
miera Japonii, tak jak to zrobił George Bush? A gdyby to
mężczyźni musieli zadawać pytanie: „Jak mam pogodzić
pracę zawodową i obowiązki rodzinne?".
Szukając powodów, dla których Zygmunt Freud jest wciąż
wśród nas i, co najważniejsze, by dociec, co czuje ten, kto
znalazł się w trudnej sytuacji z powodu aktualności poru
szanych przez niego problemów, proponuję, aby mężczyźni,
a także ci, którzy uprawiają zawód psychologów (tak męż
czyźni, jak i kobiety), wyobrazili sobie, że poddawani są
psychologicznemu badaniu. By przez chwilę znaleźli się
w roli klientów tej profesji, w kulturze masowej, która
cała przesiąknięta jest dziełami i uwielbieniem dla jednej
z najbardziej ponadczasowych, wpływowych i gorąco bro
nionych myślicielek zachodniej cywilizacji: dr Phyllis
Freud.
Jej postać poznacie dzięki biografii napisanej przez praw
dziwego freudystę. Z powodu krytyki, jaka spotyka
dr Freud, jej biograf przyjmuje postawę lekko defensyw
ną, choć i tak tworzy panegiryk, będąc przekonanym o swo
jej słuszności. Wszystkie elementy biografii Phyllis prze
jęte są z biografii Zygmunta. Zamienione zostały tylko
imiona, zaimki i słowa wskazujące na płeć, tak aby stwo
rzony świat był odwrotnością istniejącego. I - jak często
w życiu bywa - czytanie tekstu dostarcza przyjemności,
ale prawda tkwi w przypisach. Przeczytajcie więc także
i przypisy.
N
ależy zdawać sobie sprawę, że kiedy mała Phyl
lis dorastała w Wiedniu w połowie XIX wie
ku, kobiety uważane były za lepsze od męż
czyzn, gdyż miały możliwość dawania życia.
Wiara w wyższość kobiet tak niezwykle łatwo mylona
była z nieodwracalną determinacją genetyczną, że przy-
* Publikacja tego artykułu była możliwa dzięki pomocy Central & East
European Publishing Project z Oksfordu.
Copyright Gloria Steinem, Moving Beyond Words, 1994
Gloria Steinem - założycielka I redaktorka-konsultantka feministycznego
magazynu .Ms."; współpracuje z tygodnikiem .New Yorker".
padki z a z d r o ś c i o m a c i c ę wśród mężczyzn zaczęły
nabierać cech epidemii
1
.
W rzeczy samej, wiara w naturalne prawo kobiety do
dominacji leżała u podstaw zachodniej cywilizacji ma-
triarchalnej. Uczone kobiety bez trudu potrafiły wyjaśnić,
że chociaż mężczyźni mogli bawić się w uprawianie sztu
ki, to nie mieli szans, aby zostać naprawdę w i e l k i m i
malarzami, rzeźbiarzami, muzykami, poetami ani nikim,
kto do twórczości potrzebuje wyobraźni. Brakowało im
bowiem macicy, która była wyobraźni kolebką. Podobnie,
ponieważ mężczyźni mieli tylko dziwne, jakby wykastro
wane piersi, które nie były w stanie wytwarzać pokarmu,
mogli gotować w domu, ale na pewno nie mogli stać się
wielkimi szefami kuchni, handlarzami wina, zielarzami,
dietetykami ani pracować w żadnej profesji, która wyma
ga wrażliwości na pożywienie, wiedzy na temat wartości
odżywczych lub naturalnego instynktu wyczuwania niu
ansów smakowych. A ponieważ z racji rodzenia dzieci ko
biety korzystały z systemu opieki zdrowotnej częściej niż
mężczyźni i uczyniły z porodu naturalny ośrodek medycz
nych zainteresowań
2
, nie było specjalnie powodów, aby
namawiać mężczyzn do objęcia pozycji lekarzy, chirur
gów, badaczy czy podejmowania innych prac poza nisko
płatnymi posadami pomocy medycznych.
Nawet pozostawienie mężczyznom projektowania ubio
rów dla nich samych prowadziło do bardzo nieprzyjem
nych rezultatów. Kiedy pozwalano im ubierać się według
własnego gustu, nigdy nie potrafili uwolnić się od zazdro
ści o macicę i o kobiece genitalia, co skazywało ich na
nieustanne obracanie się w kręgu kobiecych symboli sek
sualnych. I tak wycięte w kształcie „V" klapy marynarek
były tylko powtórzeniem „V" kobiecych genitaliów; wę
zeł w męskim krawacie odwzorowywał klitoris, podczas
gdy długie jego końce przyjmowały kształt warg sromo
wych; muszki miały kształt pobudzonej łechtaczki w całej
swej okazałości; były to, by posłużyć się terminem Phyllis
Freud, „przedstawienia"
3
.
Ponadto mężczyznom brakowało bezpośredniego doświad
czenia związanego z dawaniem życia lub nie. Ów brak
1
Współcześni freudyści wciąż nie potrafią wyrzec się zazdrości o pe
nisa. Książka F r e u d i k o b i e t y Lucy Freeman i dr. Herberta S. Strean
(wydawnictwo Continuum) z 1981 roku zawiera typową obronę:
„Współcześni psychoanalitycy (...) zgadzają się, że zazdrość o penisa
jest uniwersalną fantazją dziewczynek w wieku około czterech lat, [ale]
jeżeli potrzeby emocjonalne dziecka znajdują zrozumienie u kochającej
matki i opiekuńczego ojca, normalne fantazje na temat zazdrości o pe
nisa, które pojawiają się podczas fallicznej fazy seksualnego rozwoju,
będą najpierw zaakceptowane, później stłumione (...) i kobieta będzie
w stanie kochać mężczyznę nie dla jego fizycznych atrybutów, ale ze
względu na swoje uczucia do niego jako osoby. Będzie pragnąć go nie
jako właściciela pożądanego fallusa, ale jak partnera i ojca swojego
dziecka. Używając języka Freuda, jej pierwsze życzenie, by posiadać
penisa, zamieni się w chęć posiadania dziecka".
2
To rzeczywiście prawda - kobiety korzystają z systemu opieki zdro
wotnej o 30 procent częściej niż mężczyźni - ale na pewno nie można
stwierdzić na podstawie faktu, kto służbą zdrowia kieruje. Logika two
rzona jest przez logików.
3
Ponownie Freeman i Strean: „W podświadomej zazdrości o penisa
wiele kobiet stroi się w piórka, cekiny, futra, błyszczące ozdoby ze
srebra i złota, które »zwisają« - psychoanalitycy nazywają je »przed-
stawieniami« penisa". To wszystko, Wysoki Sądzie.
IRP
43
wyborów między płodnością a antykoncepcją, bytem a nie
bytem - wyborów, których kobiety dokonywały przez cały
płodny okres swojego życia - również redukował możli
wość wykształcenia u mężczyzn jakiegokolwiek poczucia
sprawiedliwości lub norm etycznych
4
. To z kolei dyskwa
lifikowało ich jako filozofów. W sposób oczywisty prowa
dziło to również do zmniejszenia u mężczyzn zdolności do
podejmowania odpowiedzialnych decyzji o życiu i śmier
ci, co tłumaczyło - i zapewne ciągle tłumaczy - dlaczego
nie zajmują oni kierowniczych stanowisk w sądownictwie,
służbach porządkowych, armii i w podobnych zawodach.
Poza życiodajnymi macicami i karmiącymi piersiami naj
bardziej przekonującym dowodem wyższości kobiet była
zdolność do miesiączkowania. Tylko kobiety mogły krwa
wić bez ran; tylko one powstawały co miesiąc z posoki jak
Feniks; tylko ich ciała zharmonizowane były z życiem
wszechświata i rytmem przypływów. Jakże bez tego we
wnętrznego lunarnego cyklu człowiek mógłby posiadać zmysł
czasu, przestrzeni czy w ogóle zdolność do mierzenia czego
kolwiek? Jakże inaczej ludzie mogliby posiąść umiejętność
liczenia potrzebną w matematyce, inżynierii, architekturze,
geodezji i w wielu innych dziedzinach? Jakże mężczyźni
mogli odpowiedzialnie służyć w kościołach chrześcijańskich
Córze Bogini, jeżeli nie napotykali co miesiąc dowodów jej
śmierci i zmartwychwstania? W judaizmie jakże mogli czcić
Matkę-Boginię bez zrozumienia symbolu jej ofiary zapisa
nej w Starym Estromenciel Niewrażliwi na obroty planet
i ruch wszechświata jakże mężczyźni mogli stać się astrono
mami, przyrodnikami, naukowcami?
5
Przyjęło się więc, że mężczyźni są tylko świata tego
ozdobą, zajmują się domem, są oddanymi synami i partne
rami seksualnymi (oczywiście tylko dobrze przygotowani,
bo aborcja, choć akceptowana, była bolesna i należało jej
unikać, a mimowolne zapłodnienie mogło być ukarane wię
zieniem)
6
.
4
W wieku 76 lat, kierując się mądrością całego zawodowego życia,
Freud napisał: „Uważamy również, że kobiety są mniej zainteresowane
sprawami społecznymi i mają mniejsze niż mężczyźni możliwości sub-
limowania swoich instynktów". Jego założenie, że kobiety nie są w sta
nie osiągać najwyższego stopnia rozwoju etycznego - co z maskulini-
stycznego punktu widzenia sprowadzało się do podporządkowania jed
nostki abstrakcyjnej zasadzie - stało się podstawowym założeniem w
etyce. Jako odtrutka: patrz Carol Gilligan Innym głosem (wydawnictwo
Harvard University Press).
5
Odtrutką na uprzedzenia na temat miesiączki może być następujący
argument: jako że podczas „trudnych" dni poprzedzających menstruac
ję kobiecy hormon ma najniższy poziom, kobiety są w tych dniach
w stanie, który najbardziej przypomina stan, w jakim mężczyźni są
p r z e z c a ł y m i e s i ą c .
6
Tak, aborcja była w tamtym okresie karana więzieniem, inne od
wrotności są również prawdziwe. Opisu seksizmu, który występował
w epoce, użyłam po to, by stosunek do kobiet stał się bardziej zrozu
miały, a nawet wydawał się postępowy. Ignorowanie wielu faktów z je
go epoki powoduje, że grunt dookoła Freuda wydaje się płaski, a on
wyżej ponad nią wyrasta. Oto kilka innych faktów: George Sand uro
dziła się o pół wieku przed Freudem i była jedną z wielu kobiet, którym
udało się żyć w większej wolności i pod mniejszą presją konwenansów,
niż Freud mógłby sobie wyobrazić. Sufrażystki z USA wydały Dekla
rację uczuć (Declaration of Sentiments) z Seneca Falls osiem lat przed
urodzeniem Freuda. W okresie kiedy Freud zdobywał wykształcenie,
sufrażystki, socjaliści i reformatorzy zajmowali się wszystkimi aspekta
mi społecznych i politycznych praw kobiet - podobnie działo się w in
nych krajach. A na przełomie wieków istniał w Austrii również aktyw
ny ruch na rzecz praw homoseksualistów.
W
pewnym momencie swej kariery Phyllis
Freud zajęła się tworzeniem wspaniałych
teorii, które daleko wykraczały poza wy
kształcenie XIX-wiecznego neurologa.
A jednak największy wpływ zdobyła nie przez to, że upo
wszechniła określenia takie jak z a z d r o ś ć o m a c i c ę
czy a n a t o m i a j e s t p r z e z n a c z e n i e m . Nie, w jej
czasach te prawdy były już częścią kultury. Sławę przy
niosło jej zainteresowanie t e s t e r i ą i poszukiwanie spo
sobu jej leczenia. Schorzenie to objawiało się niekontro
lowanymi wybuchami emocji i tajemniczymi symptoma
mi fizycznymi i było tak charakterystyczne dla mężczyzn,
iż większość ekspertów przyjęła, że ma ono związek z jąd
rami. Pomimo że testerycznych mężczyzn często uzna
wano za zboczeńców, symulantów lub nieuleczalnie cho
rych, to istniały pewne formy leczenia. Obejmowały one
całą gamę zabiegów: od zwyczajnych zabiegów wodnych,
leżenia w łóżku, słabych wstrząsów elektrycznych czy też
zarezerwowanych dla osób zamożnych wypraw do wód,
aż po obrzezanie, usunięcie jąder, kauteryzację penisa i in
ne metody, które dzisiaj mogą wydawać się drakońskie,
ale czasami skutecznie hamowały ataki testerii i były, na
leży o tym pamiętać, wytworem swoich czasów
7
. W Pa
ryżu Phyllis Freud była jedną z setek kobiet, które zbiera
ły się w salach wykładowych, by oglądać pokazy hipno
zy - nowej techniki leczenia tajemniczych symptomów
testerii poprzez docieranie do podświadomości pacjenta.
Pokazy te dokonywane były na specjalnie na tę okazję
sprowadzanych mężczyznach-testerykach. Owe przypad
ki Freud skojarzyła z przykładem testerii, o którym sły
szała w Wiedniu. Jej koleżanka neurolog doktor Józefina
Breuer przedstawiła postępy leczenia symptomów testerii
za pomocą namawiania pacjenta do zagłębienia się we
wspomnienia wcześniejszych bolesnych doświadczeń,
z którymi symptomy choroby wydawały się powiązane -
najpierw za pomocą hipnozy, a później przez opowiada
nie o nich na zasadzie wolnych skojarzeń. W rzeczywi
stości metoda ta została wynaleziona i nazwana „lecze
niem rozmową" przez rzeczonego młodego pacjenta Ber
ta Pappenheima.
K
iedy Freud podjęła odważną decyzję zmierze
nia się z testerią i rozpoczęła praktykę w swoim
wiedeńskim mieszkaniu, połączyła ze sobą hip
nozę i „leczenie rozmową". Symptomy, z ja
kimi się spotykała, obejmowały całą skalę objawów, od
depresji, halucynacji i różnych dolegliwości fizycznych,
takich jak paraliż, nieznośne bóle głowy, chroniczne wy
mioty i kaszel oraz trudności z przełykaniem, aż do peł
nych ataków testerii, udawanych ciąż i samookaleczeń,
między innymi couvade, czyli rozrywania skóry penisa -
7
Na temat sadystycznych sposobów traktowania pacjentek - od tera
pii szokowej do klitorydektomii i innych zabiegów związanych ze sferą
seksualną - patrz Jeffrey Moussaieff Masson Ciemna nauka: kobiety,
seksualność i psychiatria w XIX wieku (wydawnictwo Farrar, Straus &
Giroux). Na temat tradycyjnych metod stosowanych w czasach Freuda
patrz Phyllis Chesler, Kobiety i szaleństwo (wydawnictwo Harcourt
Brace Jovanovich).
44
IRP
ekstremalnej formy zazdrości o macicę i menstruację, której
celem było naśladowanie funkcji kobiecych
8
.
Chociaż Freud w swojej pracy wykorzystywała począ
tkowo hipnozę, a później coraz częściej psychoanalizę
(uhonorowała „leczenie rozmową" Pappenheima, nadając
jej nową, naukową nazwę), to jednocześnie pracowała nad
tworzeniem teorii przyczyn występowania choroby. Po
nieważ testeria występowała przede wszystkim u młodych
mężczyzn - nastolatków i dwudziestolatków - Freud przy
puszczała, że ma ona swoje źródło w tym, iż prowadzenie
domu, opieka nad dziećmi, usługi seksualne, produkcja
spermy i inne naturalne męskie dziedziny jeszcze nie spra
wiają im prawdziwej satysfakcji. Ponieważ niektórzy męż
czyźni oddawali się również niebezpiecznej praktyce ma
sturbacji, popadali w poważne neurozy i seksualny dys-
funkcjonalizm. Intelektualiści i mężczyźni o buntowniczej
naturze z kolei mieli problem nadmiernej zazdrości o ma
cicę, który uniemożliwiał im znalezienie partnerki. Byli
również nieszczęśliwi mężowie ożenieni z kobietami, któ
re nie liczyły się z ich satysfakcją seksualną; ich żony
stosowały na przykład coitus interruptus albo jako środek
antykoncepcyjny, albo po prostu lekceważenie
9
.
Nie należy się dziwić, że Freud spotkała się z olbrzymią
wdzięcznością pacjentów. Phyllis była nie tylko jedną z nie
licznych kobiet, które chciały słuchać tego, co mężczyźni
mieli do powiedzenia, ale ponadto traktowała poważnie
ich wynurzenia, uczyniła z nich przedmiot swoich genial
nych teorii, a nawet włączyła je do naukowego obiegu.
To postępowe podejście jest jeszcze jednym dowodem
na to, jak nieuzasadniona jest niechęć maskulinistów oskar
żających doktor Freud o androfobie
10
. Już w młodości Freud
przetłumaczyła nawet na niemiecki książkę Harriet Taylor
Mili Emancypacja mężczyzn, traktat o równości mężczyzn,
którego żadna mniej światła kobieta na pewno by nie
przeczytała". W późniejszym okresie wspierała pogląd, że
również mężczyźni mogą zostać psychoanalitykami - oczy-
8
Nie mogłam sobie odmówić wspomnienia o couvade, rytuale uda
wania ciąży w kulturach plemiennych, w których czczona jest ciąża
i narodziny. Kobiety w kulturach patriarchalnych przedstawiane są jako
„z natury" masochistyczne, lecz czy obrzezanie również nie wydaje się
masochistyczne?
Ponadto nacięcia i inne samookaleczenia, na które natykali się Freud
i jego koledzy w swojej praktyce, były prawdopodobnie tym, co dzi
siaj nazywa się śladami rzeczywistych wydarzeń o charakterze seksu
alnego lub sadystycznego wykorzystywania w dzieciństwie: kobiety
(i mężczyźni, jeżeli wykorzystywani są w ten sam sposób) powtarzają
to, co im uczyniono, karzą ciało, które „uwiodło" albo „zasłużyło" na
takie traktowanie, i znieczulają się na ból w taki sam sposób, jak
zmuszone były czynić to w przeszłości.
9
Ciekawe, że ten przykład działa w obie strony. Ponieważ coitus
interruptus może być zdefiniowany jako interruptus przez każdą ze
stron, która skończyła coitus - mam nadzieję, że to jasne - nie ma
potrzeby tworzenia jego odwrotności.
10
W porządku, może to nie najszczęśliwszy termin, ale zastanówcie
się nad innym słowem określającym nienawiść do mężczyzn. Zasta
nówcie się również, dlaczego takie słowo do tej pory nie istnieje.
11
Freud zarobił trochę dodatkowych pieniędzy tłumacząc Emancy
pację kobiet Johna Stuarta Milla podczas odbywania służby wojskowej.
Dowodzi to jedynie, że pierwotnie zainteresowany był ideami równo
ści, ale je odrzucił. Jak napisał do swojej żony Marthy: „Miałbym
myśleć o mojej delikatnej, słodkiej dziewczynce jak o konkurentce?
[...] pozycja kobiety nie może być inna niż jest: ma być adorowaną
narzeczoną w młodości i ukochaną żoną, kiedy dojrzeje".
wiście pod warunkiem, że podpiszą się pod jej teorią, tak
jak robiły to kobiety-analitycy. (Niewątpliwie Freud nie
zaakceptowałaby dzisiejszych żądań „historii mężczyzn"
i innych form specjalnego traktowania.)
Jest również pewne, że każdy z opisywanych przez Freud
przypadków świadczy o jej prawdziwym zrozumieniu dla
płci przeciwnej
1 2
.
W
szystko, co usłyszała od testerycznych męż
czyzn, bardzo trzeźwo przepuściła przez
filtr własnej wiedzy na temat pasywnego
zachowania mężczyzn, tak seksualnego, jak
intelektualnego i etycznego. To upewniło ją w przekona
niu, że libido (jest w swej istocie kobiece i - by użyć
jednego z jej genialnych, zakorzenionych w kobiecym do
świadczeniu sformułowań - „mężczyźni posiadają słab
szy instynkt seksualny".
Dowodziła tego monoorgazmiczna natura mężczyzny.
Nikt o poważnym autorytecie nie próbował podważać faktu,
że kobiety, będąc istotami multiorgazmicznymi, były le
piej przystosowane, by doświadczać przyjemności ciała,
a przez to były naturalnymi seksualnymi agresorkami;
w rzeczywistości „wchłonięcie", jak w sądowym języku
określa się stosunek seksualny, jest wyrazem tego aktyw-
no-pasywnego układu
1 3
, który w skali mikrokosmosu od
bija się również w samym akcie zapłodnienia. Wyobraź
my sobie: duża komórka jajowa nie zużywa niepotrzebnie
energii, lecz czeka, aż sperma, w typowo męski i masochi
styczny sposób, sama znajdzie drogę do samozniszczenia.
Potem wchłania po prostu nieskończenie drobny plemnik.
Plemnik jest, w dosłownym tego słowa znaczeniu, zjada
ny żywcem - tak jak samiec pająka pożerany jest przez
swoją partnerkę. Nawet najbardziej zatwardziały działacz
ruchu wyzwolenia mężczyzn musi pogodzić się z faktem,
że biologia nie zostawia miejsca na wątpliwości co do
wrodzonej wyższości kobiet
14
.
Freud nie była jednak zainteresowana samymi biologicz
nymi faktami, ale ich znaczeniem psychologicznym: na
przykład sposobem, w jaki mężczyźni stawali się nieule
czalnie narcystyczni, niespokojni i drażliwi, jako że ich
genitalia znajdowały się w nie zabezpieczonym i odkrytym
miejscu - na zewnątrz. Brak macicy u mężczyzn, posiada
nie tylko śladowych pozostałości po piersiach z bezuży
tecznymi sutkami były wynikiem długiej ewolucji, ograni
czenia funkcji organizmu do produkcji spermy, noszenia jej
i dostarczania. Kobiety były odpowiedzialne za wszystkie
1 2
Na pewno.
13
Spróbujcie zamienić „wnikanie" na „wchłonięcie" i zobaczcie,
jak to zadziała na waszą wyobraźnię.
14
Spójrzmy prawdzie w oczy. Biologii można użyć do udowodnienia
wszystkiego. Phyllis opisuje zapłodnienie w kategoriach kobiecej do
minacji. Słownictwo Freuda lepiej pasuje do opisu aktu gwałtu: „Mę
skie komórki rozrodcze aktywnie poszukują kobiecych, podczas gdy
komórki jajowe są nieruchome i pasywnie czekają", napisał Freud w Ko
biecości. „To zachowanie podstawowych seksualnych organizmów jest
modelowe dla zachowania podczas stosunku seksualnego. Samiec po
szukuje samicy w celu seksualnego zbliżenia, bierze ją w posiadanie
i wnika w nią". Feminizm zadaje pytanie - i mam nadzieję, że nauka
też je kiedyś postawi - dlaczego z góry zakłada się istnienie domina
cji? Czy nie można by za punkt wyjścia uznać współdziałania?
RP
45
inne procesy związane z reprodukcją. Zachowanie kobiet,
ich zdrowie i psychologia rządziły zapłodnieniem i naro
dzinami. Od najdawniejszych czasów ten nierówny udział
w reprodukcji gatunku prowadził do nierówności między
płciami. (Freud zdawała sobie sprawę, że miało to konse
kwencje i dla kobiet, prowadząc między innymi do s t r a
c h u p r z e d k a s t r a c j ą p i e r s i : kobieta, która patrzyła
na spłaszczoną klatkę piersiową mężczyzny z dziwnymi,
niepotrzebnymi brodawkami sutkowymi, w głębi swojej
psychiki odczuwała strach, że powróci do stanu wykastro
wanych piersi.)
Penis miał również swoje znaczenie fizjologiczne. Po
twierdzał pierwotny biseksualizm wszystkich ludzi
1 5
.
W końcu życie w swoich początkach ma formę kobiecą,
tak jeśli chodzi o macicę, jak i inne organy
16
(to wyjaśnia
istnienie uwstecznionych brodawek piersiowych u męż
czyzn). Tkanka penisa wzięła początek z klitoris, co ozna
cza, że posiada on również porównywalną liczbę zakoń
czeń nerwowych
17
. Jednak gdzieś na drodze ewolucji penis
zaczął pełnić podwójną funkcję: wydzielania moczu i do
starczania spermy. (W rzeczy samej, podczas kobiecej, ma-
sturbacyjnej, klitoralnej fazy w rozwoju chłopców - zanim
zobaczyli oni kobiece genitalia i zdali sobie sprawę, że ich
penisy były narażone na niebezpieczeństwo i śmieszność
w porównaniu ze zwartymi, dobrze chronionymi łechtacz
kami - penis miał również trzecią, aczkolwiek niedojrzałą
funkcję przyjemności masturbacyjnej)
18
. Wszystko to do
prowadziło do powstania organu cierpiącego na nadmiar
funkcji. Najbardziej oczywistą, bolesną, codzienną i conocną
konsekwencją tej ewolucji stało się to, iż m ę ż c z y ź n i
s ą z m u s z e n i d o o d d a w a n i a m o c z u p r z e z
s w o j ą klitoris.
Nie ma wątpliwości, że był to powód, dla którego penis
w sposób tak groteskowy powiększył się i wysunął na ze
wnątrz; brak ochrony zaowocował z kolei zmniejszeniem
się jego wrażliwości. Podczas gdy zakończenia nerwowe
w kobiecej łechtaczce pozostają wyjątkowo wrażliwe i po
łożone są tuż pod powierzchnią - otoczone delikatną wil
gotną tkanką i chronione przez wargi sromowe - odsłonię
te zakończenia tych samych nerwów na męskim członku
z czasem uzyskały osłonę osłabiającego wrażliwość na
skórka, co sprawia, iż mężczyźni pozbawieni są intensyw
nej, promieniującej i ogarniającej całe ciało przyjemności
dostarczanej wyłącznie przez klitoris. Mniejszy pociąg
seksualny u mężczyzn i coraz mniejsze możliwości osiąg
nięcia orgazmu są jedynie tego prostym następstwem.
Jak Phyllis Freud udowodniła w studiach klinicznych,
które wkrótce zyskały szeroki rozgłos i ogromnie wpłynę-
15
Zygmunt Freud rzeczywiście wierzył w biseksualizm - szczególnie
u małych dzieci, które jeszcze nie zrozumiały, jak cenny jest penis.
16
To prawda.
" Też prawda. K t o ś startował z pozycji równości.
18
Oto Zygmunt w Niektórych psychologicznych konsekwencjach ana
tomicznych różnic między płciami: Istnieje „nagłe odkrycie, którego
muszą dokonać małe dziewczynki. Zauważają one penis brata czy
kolegi, uderzająco widoczny i stosunkowo duży, i natychmiast uznają
go za wyższą formę, przeciwstawną ich własnemu, małemu i niepo
zornemu organowi. Od tego czasu stają się ofiarami zazdrości o peni
sa... Widziały go, wiedzą, że go nie posiadają, i go pragną".
ły na rozwój nauki, męska seksualność osiągała fazę doj
rzałości tylko wtedy, gdy odczuwanie przyjemności prze
nosiło się z penisa do bardziej rozwiniętych sensualnie ob
szarów: do palców i języka. Freud wywiodła genialnie, że
skoro zapłodnienie i ciąża nie muszą towarzyszyć każde
mu orgazmowi multiorgazmicznych kobiet, to również
w wypadku mężczyzn dojrzałość seksualna mierzona być
powinna możliwością szczytowania w nieprokreacyjny spo
sób. Niedojrzałe orgazmy prąciowe powinny być zastąpio
ne orgazmami językowymi i palcowymi. W Maskulinizmie
Phyllis Freud jak zwykle przejrzyście przedstawiała ten
problem: „W klitoralnej fazie u chłopców penis jest wio
dącą strefą erogenną. Ale oczywiście nie jest to stan nie
zmienny... Penis powinien... oddać swoją wrażliwość i jed
nocześnie swoją ważność obszarom językowo-palcowym"
19
.
C
hociaż Phyllis Freud była genialną myślicielką,
to wysłuchując historii testeryków w pierwszych
dziesięciu, dwunastu latach swojej praktyki, po
pełniła zasadniczy błąd, którego próba napra
wienia doprowadziła do powstania zrębów teorii freudy-
zmu. Na początku pomyłka była trudna do uchwycenia.
Freud zauważyła, że wiele testerycznych symptomów, któ
re wykazywali jej męscy pacjenci, było zbyt poważnych,
aby można je było przypisać takim traumatycznym i de
strukcyjnym, lecz jednocześnie tak bardzo powszechnym
aktom jak masturbacja (która u mężczyzn występowała rza
dziej ze względu na ich mniejszy instynkt seksualny) czy
uczestniczenie w „prymarnej scenie" seksualnej między
rodzicami (w której matka pochłaniała bezbronnego ojca).
Nie były też one wynikiem testerycznych kłamstw ani dzie
dziczenia „skazy" choroby psychicznej, jak twierdziło wiele
innych badaczek. Wprost przeciwnie, doktor Freud zauwa
żyła, że obezwładniające napady strachu u jej pacjentów,
a nawet testeryczne paroksyzmy, podczas których wyda
wało się, że walczą oni z niewidzialnymi wrogami, są frag
mentami układanki, która - gdy w końcu obraz zaczyna
nabierać kształtów - odkrywa sceny seksualnych napaści
przebytych w dzieciństwie, zazwyczaj z rąk członków ro
dziny lub innych dorosłych, od których dziecko było całko
wicie zależne. Co więcej, te testeryczne symptomy urucha-
19
W Kobiecości Zygmunt Freud tłumaczył: „W fallicznym okresie
u dziewczynek klitoris jest wiodącą sferę erogenną. Ale ten stan oczy
wiście ulega zmianie (...) Wrażliwość jak i znaczenie łechtaczki po
winno przemieścić się do pochwy".
Czy powinniśmy wybaczyć mu, jako że żył w innych czasach? Oto,
co konkludują Lisa Appignanesi i John Forrester w Kobietach Freuda
(wydawnictwo HarperCollins): „To prawie niewyobrażalne, że Freud
nie zdawał sobie sprawy z zupełnie jednoznacznych poglądów współ
czesnych mu anatomów i fizjologów, którzy jeszcze u progu wieku
udowadniali, że klitoris była szczególnie wrażliwym miejscem dla
kobiecej przyjemności seksualnej, i którzy w pismach medycznych
z tego okresu stwierdzali, że wagina nie pełni właściwie żadnych
funkcji erotycznych. Autorzy XIX-wiecznej encyklopedii medycznej
opisywali klitoris w taki sam sposób, w jaki zrobił to Alfred Kinsey
w połowie XX wieku, dodając elementy jednoznacznej, choć mrożą
cej krew w żyłach medycznej retoryki: na całej waginie można doko
nywać operacji bez znieczulenia".
Czy w tym kontekście zamiana sytuacji na palcową-językową wciąż
wydaje się zbyt daleko idąca? Może, ale mimo wszystko daje ona
mężczyznom prawo do większej liczby zakończeń nerwowych, niż
Freud przyznał nam, kobietom.
46
IRP
miane były tylko przez te elementy z teraźniejszego oto
czenia, które były częścią wypartych wspomnień. Sympto
my zaczynały ustępować, kiedy pogrzebane wspomnienia
wyciągnięte zostały na światło dzienne i wprowadzone do
świadomości.
Nagle Freud doznała objawienia: te „ s c e n y " m o g ą
b y ć p r a w d z i w e ! Napisała: „Faktem jest, że pacjenci
nigdy nie powtarzają spontanicznie swoich historii. Nigdy
też podczas trwania leczenia nie przedstawiają nagle leka
rzowi pełnych wspomnień z tego rodzaju scen. Fizyczny
ślad przedwczesnych doświadczeń seksualnych udaje się
wytropić tylko pod bardzo silną presją analitycznej proce
dury i wbrew olbrzymiemu oporowi. Co więcej, wspomnie
nie musi być wydobywane fragment po fragmencie, a kie
dy zaczyna docierać do świadomości pacjenta, staje się on
ofiarą emocji, których nie da się sfałszować". Nie trzeba
dodawać, że gotowość dania wiary bredniom testerycznych
mężczyzn oznaczała odrzucenie matriarchalnego systemu
dotychczasowej wiedzy. Mimo to Phyllis Freud czuła, że
jest blisko jakiegoś odkrycia. Mogło to być odkrycie, któ
rego od dawna pragnęła, które przyniosłoby jej, jak pisała,
„wieczną sławę" i nawet „pewne bogactwo". Odkrycie
przyczyn testerii mogło być zaczątkiem sławy na miarę
Aleksandry Wielkiej lub Hannibalii, sławy, która była jej
przeznaczona. Nowej teorii korzeni testerii nadała dziwną
nazwę „teorii uwiedzenia", nie dlatego, że sugerowała,
aby bardzo młodzi chłopcy mogli współdziałać z napastni
kami, lecz by w delikatny sposób odnieść się do „przed
wczesnych doświadczeń seksualnych". Co więcej, w pry
watnych listach i zawodowych notatkach broniła wiary
godności swoich pacjentów
20
.
Ze zrozumiałych względów Phyllis Freud nie mogła ba
dać sytuacji rodzinnej pacjentów ani tym bardziej interwe
niować w jakikolwiek sposób w drażliwe domowe proble
my. Nie mogła stawiać w kłopotliwej sytuacji rodzin, któ
re przysyłały do niej swoich synów. Ale dowody czasami
same pukały do drzwi. Kiedyś ktoś z rodzeństwa teste-
rycznego pacjenta przyznał, że był świadkiem seksualnie
perwersyjnych aktów, które były powodem cierpień pac-
20
Sto lat temu Freud zaczął przedstawiać perwersyjny i szkodliwy
charakter seksualnego, i nie tylko seksualnego, molestowania dzieci -
fakty, które dopiero teraz na nowo są odkrywane. Często nie udawało
mu się opublikować całej prawdy (na przykład czekał całe lata, zanim
wyjawił, że w użytym w Studiach nad histerią przykładzie młodej
dziewczyny opisywanym gwałcicielem był jej ojciec, mimo że stu
dium było anonimowe). A mimo to z listów i prac opublikowanych
Freuda możemy zrekonstruować to, o czym mu opowiadano w ramach
jego praktyki lekarskiej: historie obolu i strachu związanym z wyda
laniem kału i menstruacją, o których obecnie wiadomo, że wiążą się
z przeżyciem analnych stosunków we wczesnym dzieciństwie lub
z wpychaniem siłą do odbytnicy i pochwy przedmiotów; skargi na
temat wymiotów i innych zaburzeń łaknienia, które obecnie wiąże się
z wykorzystywaniem przez dorosłych płci męskiej ust niemowląt i ma
łych dzieci do seksu oralnego; opisy trudności z chodzeniem lub mó
wieniem, których powodem wydają się być wspomnienia bycia stra
szonym lub wiązanym podczas aktów seksualnego wykorzystywania;
zaburzenia snu i koszmary senne, które pojawiają się w tym samym
czasie, w jakim miało miejsce seksualne molestowanie - i tak dalej.
To, co nazywamy „histerią", prawie zawsze okazywało się nadreakcją
(abreaction): ukrytym wspomnieniem prawdziwego wydarzenia, przy
wołanym przez coś z otoczenia i odczuwanym w taki sposób, że emocje
związane z dawnym wydarzeniem przeżywane były na nowo, tak jak
by działy się w danym momencie.
jenta. Innym razem dwoje pacjentów zostało w dzieciń
stwie wykorzystanych przez tę samą osobę. W innym przy
padku rodzic zaczął płakać po tym, jak dziecko oskarżyło
go o seksualne molestowanie, przyznając się w ten sposób
do winy. Phyllis, jak zwykle wrażliwa na cierpienia in
nych, porzuciła temat, tak aby rodzic i dziecko mogli ra
zem wrócić do domu. Zachęcana takimi potwierdzeniami,
coraz (bardziej podniecała się wagą swojego odkrycia i za
częła przygotowywać pracę o cięższym kalibrze aniżeli te,
które wygłaszała na konferencjach towarzystw nauko
wych
21
.
Phyllis Freud doskonale zdawała sobie sprawę, że jej
teoria „uwiedzenia" uczyni z niej „jedną z tych osób, któ
re zakłócają sen świata", lecz mimo to liczyła na nagrodę
i sławę. Była więc gorzko rozczarowana, kiedy jej kon
cepcje zostały przyjęte przez koleżanki raczej chłodno,
a nawet z irytacją. Prawdopodobnie mimo wszystko trwa
łaby w swoim uporze, gdyby nie rozstrzygająca myśl, któ
ra kazała porzucić jej teorię „uwiedzenia". P h y l l i s
F r e u d z a c z ę ł a r o z u m i e ć , ż e a b y o b r o n i ć
s w o j ą t e o r i ę , m u s i a ł a b y w d a ć s i ę w a b s u r
d a l n y i o c z e r n i a j ą c y p r o c e s o s k a r ż a n i a
w ł a s n e j r o d z i n y .
Ś
wiadomość ta pojawiła się wkrótce po długotrwa
łej chorobie i śmierci matki, która wpłynęła na nią
o wiele mocniej, niż się tego spodziewała. Za ży
cia czuła do matki wrogość. Było to uczucie od
wrotne niż miłość i seksualny pociąg, jaki czuła do swoje
go pięknego i adorowanego ojca. „Stan zdrowia tej starej
kobiety nie wpływa na mnie deprymująco", pisała do swo
jej długoletniej przyjaciółki Wilhelminy Fliess. „Wolała
bym, aby jej choroba się nie przedłużała". Lecz kiedy
matka umarła jesienią 1896 roku, Freud napisała: „Jedna
z tych ciemnych ścieżek za progiem świadomości... Śmierć
staruszki głęboko mnie dotknęła".
Przez wiele następnych miesięcy Freud nadal spisywała
historie napastowanych pacjentów
22
. Nie było jej łatwo
rozstać się z teorią, którą tak długo pieściła. W jednym
przypadku zaobserwowała, że „testeryczny ból głowy
z uczuciem nacisku na czubek głowy, skronie i tak dalej
21
W pracach tych przedstawione były prawdziwe przypadki - wszyst
kie dotyczące ojców i córek. Freud pisał o jednym z nich: „Powiedzia
łem jej, iż jestem prawie pewny, że śmierć kuzyna nie ma nic wspólne
go z jej stanem... W tym momencie otworzyła się na tyle, że wyrzuciła
z siebie jedno znaczące, oderwane zdanie; ale natychmiast powstrzy
mała się, a stary ojciec, który siedział za nią, zaczął gorzko płakać.
Oczywiście nie naciskałem więcej, ale już nigdy nie zobaczyłem tej
pacjentki". Rozbudowany opis tego przypadku znajduje się w książce
Jeffrey Moussaief Zamach na prawdę: o zdławieniu teorii »uwiedze-
nia« przez Freuda (wydawnictwo Farrar, Straus & Giroux).
22
Freud napisał na przykład o pewnej młodej pacjentce: „(...) kiedy
była pomiędzy szóstym a dwunastym rokiem życia, jej wydawałoby się
szlachetny i szanowany ojciec brał ją regularnie do łóżka i wykorzy
stywał ją bez wnikania (...) O sześć lat starsza siostra, której zwierzyła
się o wiele później, przyznała, że też miała z ojcem tego typu do
świadczenia. Kuzynka powiedziała jej, że kiedy miała piętnaście lat,
musiała uwalniać się z uścisków swojego dziadka (...) - to zupełnie
zwyczajny przypadek histerii ze zwykłymi objawami". Jednym ze
„zwykłych" objawów byto to, iż bardzo bała się podróżować powo
zem. Jej brat został odwieziony powozem do domu dla psychicznie
chorych. Nie dowiadujemy się o tym, co brata do tego doprowadziło.
IRP
47
jest charakterystyczny dla scen, w których głowa trzyma
na jest nieruchomo w celu wykorzystania ust do pewnych
działań". Freud cierpiała na tego rodzaju bolesne i obez
władniające bóle głowy przez całe swoje życie. Fakt ten
niewątpliwie musiał mieć wpływ na jej stosunek do teorii
„uwiedzenia". Następne zdanie jasno pokazuje, jakie mo
gły być następstwa, gdyby teoria była konsekwentnie sto
sowana: „moja własna matka była odpowiedzialna za te-
sterię mojej siostry... i kilku młodszych braci"
2 3
.
W maju 1897 roku Freud zdała sobie sprawę, że wszystkie
dzieci czują wrogość do swoich rodziców i życzą im śmier
ci: „To życzenie śmierci u synów skierowane jest przeciw
ko ojcu, a u córek przeciwko matce". Było to nie tylko uspo
kajające potwierdzenie własnej normalności, ale początek
odkrycia kompleksu Elektry i mniej istotnego kompleksu
Edypa. Wkrótce też Freud zdała sobie sprawę z powodów,
dla których odczuwała melancholię po śmierci matki: natu
ralna wrogość do rodzica tej samej płci ,jest stłumiona
w okresach, kiedy współczucie w stosunku do jednego z ro
dziców wzrasta - w okresie jego choroby lub śmierci".
W sierpniu Phyllis Freud wyjechała do Włoch, gdzie jej
cierpliwa autoanaliza w końcu zaczęła przynosić skutki.
Nie wiemy, jakie heroiczne walki Phyllis Freud toczyła
z samą sobą. Jednym z jej poczynań był odwrót od stu
diów nad pamięcią i przeniesienie uwagi na dziedzinę fan
tazji, rozwinięcie symbolicznej interpretacji marzeń, które
są ukrytymi, nie spełnionymi życzeniami.
Jako że wszyscy chłopcy zakochani byli w swoich ma
tkach i chcieli zająć miejsce ojca, „sceny" z rodzicami
mogły być tylko wskazówkami co do pragnień, a nie opi
sem prawdziwych wydarzeń. A nawet jeżeli były to praw
dziwe wydarzenia, to nie miały one głębszego znaczenia,
gdyż naprawdę istotne były fantazje i pragnienia związane
z rodzicami. Już nie musiała dalej szukać
24
.
We wrześniu Freud była w końcu gotowa przedstawić
przetworzoną teorię „uwiedzenia" w liście do Fliess. Ten
list miał stać się sławny i być cytowany przez wszystkich,
którzy zwalczali powierzchowny pogląd, iż cierpienie wy
woływane jest przez autentyczne wydarzenia, a nie od
wieczną walkę, jaka toczy się w ludzkiej psyche. To wła
śnie była „wielka tajemnica, która powoli się zaczęła prze
de mną odkrywać w ciągu ostatnich miesięcy. Już nie wie
rzę w moją neurozę". Napisała: „Rozumiem teraz brak
sukcesu, na który tak liczyłam". A także: „We wszystkich
wypadkach matka, nie wyłączając mojej własnej, musiała
by zostać oskarżona o perwersję". Co więcej, uświadomiła
sobie również fakt, jak „niespodziewanie liczne są wypad
ki występowania testerii z dokładnie takimi samymi obja
wami, choć z pozoru nie wydaje się możliwe, aby akty
perwersji wobec dzieci mogły występować na tak szeroką
skalę"
25
. Ta nowa świadomość pomogła jej przezwyciężyć
rozterki, chociaż wiązało się to z publicznym przyznaniem
się do zmiany stanowiska, a więc do tego, za czym Freud
nie przepadała. Phyllis Freud odważnie przeprosiła za swo
je błędy. Napisała: „Wierzyłam w te historie, przez co
wydawało mi się, że odkryłam, iż korzenie późniejszych
neuroz leżą w doświadczeniach seksualnych z dzieciństwa",
i dalej: „Jeżeli czytelniczki mają ochotę pokiwać głową
nad moją łatwowiernością, nie mogę mieć im tego za złe".
Przełożyła B a r b a r a Limanowska
23
Oto petny cytat opublikowany po raz pierwszy w pracy Jeffrey
Mousson Petny wybór listów Zygmunta Freuda do Wilhelma Fliessa,
1887-1904 (wydawnictwo Harvard University Press): „Histeryczne bó
le głowy, którym towarzyszy uczucie ucisku na czubek głowy, skronie
i tak dalej są charakterystyczne dla scen (to określenie Freuda dla sek
sualnych wspomnień z dzieciństwa jego pacjentów), w których głowa
trzymana jest nieruchomo w celu wykorzystania ust do pewnych dzia
łań. (Później niechętnie wkładają głowę w obejmę u fotografa.) Nieste
ty mój własny ojciec był jednym z takich zboczeńców i odpowiedzialny
jest za histerie mojego brata (...) i kilku młodszych sióstr. Częstotliwość
występowania tego przypadku jest zadziwiająca".
24
Nigdy nie dowiemy się, co naprawdę przydarzyło się Freudowi. Oto
najbardziej bezpośrednia informacja, odnosząca się do tej sytuacji.
W książce Freud i jego ojciec Mariannę Krull, która dokładnie przeba
dała listy Freuda, opisy jego snów i działań po śmierci ojca, dochodzi
do wniosku, że nagła decyzja, aby molestowanie dzieci uznać za „fan
tazje", pojawiła się „dokładnie w chwili, kiedy własna autoanaliza mo
głaby zmusić go do oskarżenia ojca o uwiedzenie go, o zboczenie".
25
Oczywiście jest to przeciwieństwo tego, co mówił Freud i co zebrał
w swojej bibliotece. Ale nie o to chodzi. Bardziej interesujące wydaje
się nagłe przejście od osobistych i dokładnych opisów do danych poza-
personalnych i statystycznych. Oto Zygmunt Freud w Etiologii histerii:
„Wszystkie konkretne warunki, pod wpływem których źle dobrana
para prowadzi związek miłosny - z jednej strony dorosły, który (...)
uzbrojony jest w niepodważalny autorytet oraz prawo do karania i mo
że zmieniać role, by zaspokajać swoje zachcianki, a z drugiej strony
dziecko, które w swojej bezbronności całkowicie poddane jest arbitral
nej władzy (...) i u którego wykonywanie poleconych mu działań seksu
alnych często zakłócone jest przez zbyt małą kontrolę nad własnymi
naturalnymi potrzebami - te wszystkie groteskowe, a przecież jakże
tragiczne niezgodności odciskają się na późniejszym rozwoju jednostki
i na jej neurozach".
48
RP