"Nie wiadomo, jakie dane przekazał kontroler lotniska"
- Ocena postępowania pilota rządowego samolotu, który uległ katastrofie, będzie możliwa
dopiero po zbadaniu wszystkich okoliczności m.in. ustaleniu, jakie informacje uzyskał on
od kontrolera lotniska w Smoleosku - mówił rzecznik Sił Powietrznych ppłk Robert
Kupracz.
Według "Rzeczpospolitej", dowódca załogi samolotu nie miał prawa lądowad tupolewem w
warunkach, które panowały na lotnisku w Smoleosku.
- Przy typowaniu załogi do wykonania zadania bierze się pod uwagę trzy rzeczy: minimum dla
samolotu, warunki minimalne dla pilota i minimalne warunki dla lotniska. (...) Feralnego dnia
tupolew mógł byd pilotowany w najbardziej niekorzystnych warunkach przez mjr Protasiuka
(Arkadiusz Protasiuk - dowódca załogi samolotu), gdy lotnisko było wyposażone w dwie
radiolatarnie bądź system PAR przy widoczności 1500-1800 metrów i podstawie chmur 100-
120 - powiedział ppłk Kupracz.
Jak zaznaczył, prognoza pogody przed wylotem pokazywała, że są zachowane warunki do
realizacji zadania. Dodał, że lotnisko w Smoleosku nie jest objęte międzynarodowym system
zbierania - co godzinę - depesz z lotniskowych biur meteorologicznych. W takich sytuacjach
dane meteo muszą byd przesyłane co trzy godziny z innych ośrodków. W przypadku
Smoleoska dane o pogodzie o godz. 8 zostały wprowadzone przez stację meteorologiczną
oddaloną od lotniska o ok. 10 km.
Dotychczas nie ujawniono, jakie dane meteorologiczne przekazali załodze kontrolerzy
Spekulowanie na ten temat do czasu uzyskania potwierdzonych informacji jest bezcelowe
zbliżania na lotnisku ponad pół godziny później, już przy podchodzeniu do lądowania. -
Spekulowanie na ten temat do czasu uzyskania potwierdzonych informacji jest bezcelowe -
uważa ppłk Kupracz.
Pytany o wypowiedź prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta, który kilka dni temu
informował, że warunki atmosferyczne sprowadzały się do widzialności w zakresie około
300-400 metrów odparł, iż "trzeba poczekad na ostateczny protokół z prac komisji lub
dochodzenia prokuratorskiego".
Rzecznik Sił Powietrznych odnosząc się do doniesieo gazety, że nawet jeśli pilotowi udałoby
się wylądowad, groziłyby mu sankcje dyscyplinarne, powiedział, że "jeżeli podczas lotu
dochodzi do zdarzenia wiążącego się ze złamaniem przepisów to sprawę zawsze ocenia
komisja".
Samolot Tu-154 wiozący delegację na rocznicę zbrodni katyoskiej rozbił się 10 kwietnia pod
Smoleoskiem przy próbie lądowania. W katastrofie zginęło 96 osób - wśród nich prezydent
Lech Kaczyoski z małżonką Marią, parlamentarzyści, najwyżsi dowódcy wojska, duchowni i
przedstawiciele rodzin polskich obywateli pomordowanych przed 70 laty w Katyniu.