ŻYCIE CODZIENNE
Polska Wazów i Sasów (1607-1763)
MIESZKANIE
Dwór szlachecki składał się z kilku izb przeznaczonych
na sypialnie, pokoje dzienne i pomieszczenia
reprezentacyjne. W wielu dworach urządzano również
prywatną kaplicę. Kuchnia i łaźnia umieszczane były zwykle
w osobnych budynkach ze względu na niebezpieczeństwo
pożaru.
Okna dworów miały szklane szyby, a wnętrza ogrzewane
były przez kominki i piece kaflowe. Po zmierzchu pokoje
doświetlano świecami lub łuczywami. Ściany i podłogi
przybierano wzorzystymi kilimami i kobiercami pochodzenia
perskiego lub tureckiego - zgodnie z szlacheckim
upodobaniem dla wschodniego zdobnictwa. W bogatszych
dworach spotykało się meble sprowadzane z Włoch lub
Gdańska, w uboższych zadowalano się miejscową produkcją.
Korzystano na ogół tylko z niezbędnych sprzętów, takich jak łóżka, stoły, ławy i zydle. Natomiast krzesła
wyściełane były już pewnym luksusem, przeznaczonym dla osób starych, chorych, lub znamienitych. Do
przechowywania różnych rzeczy służyły kufry i skrzynie, gdyż szafy dopiero wchodziły w użycie. Oprócz
podstawowych sprzętów wyposażenie dworu obejmowało również zegary, ozdobną broń, instrumenty muzyczne,
stoliki do pisania, obrazy (głównie o treści religijnej).
Wokół dworu zwykle roztaczał się ogród. Był on nie tylko źródłem warzyw, owoców, kwiatów i ziół, lecz także
miejscem odpoczynku i spotkań towarzyskich w ciepłych porach roku.
Rodzinom magnackim przestały wystarczać średniowieczne zamki rodowe, choćby i przebudowane w
renesansowym stylu na wzór królewskiego Wawelu. W XVII i w I połowie XVIII wieku zbudowano wiele zupełnie
nowych rezydencji, początkowo w stylu manierystycznym, potem zaś barokowym. Ich rozmiary i ostentacyjny
luksus miały wyodrębniać magnaterię z rzeszy szlachty i konkurować z dworem królewskim. Obszerne i
eleganckie rezydencje pozwalały prowadzić życie w otoczeniu licznych gości, klientów i służby, wśród
kosztownych mebli, dzieł sztuki i zadbanych ogrodów.
Początkowo pałacom nadawano jeszcze charakter obronny, nie rezygnując jednak z wysokiej jakości
architektury i przepychu wyposażenia. Wyjątkowym przykładem takiej budowli był zamek Krzyżtopór w Ujeździe
niedaleko Sandomierza, wybudowany w latach 1626-1644 przez wojewodę Krzysztofa Ossolińskiego. Miał on
mieć tyle okien, ile jest dni w roku, tyle komnat - ile tygodni, tyle sal - ile miesięcy, itd. Podobno w jednej z sal
zamiast stropu umieszczono olbrzymie akwarium i ucztujący mogli podziwiać przepływające egzotyczne ryby.
Krążące ówcześnie legendy na temat niewiarygodnego wręcz bogactwa wnętrz skusiły wojska szwedzkie, które
podczas Potopu rozgrabiły i zniszczyły zamek, który nigdy nie powrócił już do dawnej świetności. Jego ruina do
dziś robi imponujące wrażenie.
Większość magnackich
rezydencji barokowych była już
jednak typowymi pałacami
reprezentacyjnymi i mieszkalnymi
projektowanymi wedle najnowszych
wzorów zachodnioeuropejskich.
Dzięki magnackiemu mecenatowi
powstało w tym okresie wiele dzieł
architektury najwyższej próby.
Charakter barokowej rezydencji
magnackiej nosi na przykład pałac
w Wilanowie (1677-1696). Założony został on przez Jana Sobieskiego, gdy ten był już królem Polski, ale
reprezentuje gust i potrzeby typowe dla magnaterii, z której wywodził się ten najbardziej "narodowy" spośród
1
monarchów elekcyjnych. Za najwybitniejsze dzieło barokowej architektury rezydencjalnej w Polsce uważa się
jednak pałac Krasińskich w Warszawie zbudowany w latach 1689-1695 wedle projektu Tylmana van Gameren.
Chałupa chłopska w XVII-XVIII wieku była budowlą drewnianą, tylko na Pomorzu czasem o konstrukcji
szachulcowej (tzn. o drewnianym szkielecie wypełnionym cegłami lub gliną). Dach kryto zwykle słomą, rzadko
gontami. Nie było podłóg, tylko udeptana ziemia lub glina. Malutkie okienka przesłaniano błonami. Tylko część
chałup posiadała piece i kominy; w wielu rejonach kraju zadowalano się otwartym paleniskiem z
wyprowadzeniem dymu przez poddasze (taki typ budynku nazywa się "kurną chatą" i zaczął stopniowo zanikać w
XVIII w.). Konstrukcja chałupy była tak uproszczona, że traktowano ją czasem jako dobra ruchome - można ją
było łatwo rozebrać i przenieść w inne miejsce.
Chałupa składała się zwykle z trzech pomieszczeń - sieni, izby i komory, w których mieszkało czasem i parę
rodzin. W sieni znajdowały się paleniska lub piece, wykonywano w niej różne prace gospodarcze. Służyła ona
także jako schronienie dla drobniejszych zwierząt hodowlanych. Izba spełniała rolę podstawowego
pomieszczenia mieszkalnego, zaś w komorze trzymano żywność, plony i cenniejsze rzeczy. Umeblowanie
chałupy było bardzo skromne - najczęściej składało się ze skrzyń (używanych do przechowywania) i ław
(służących zarówno do siedzenia jak i spania). Do wyposażenia chałup należały także stoły, zydle, czasem także
łóżka. Ściany bielono, zawieszano na nich tanie, masowo produkowane papierowe obrazki religijne.
W chłopskiej chałupie było ciemno, duszno, a w zimie chłodno. Na małej powierzchni mieszkało i spało w
ścisku wiele osób. Chata często połączona była z zabudowaniami gospodarczymi, więc ludzie nie byli
odizolowani od zwierząt hodowlanych.
Zabudowa małych miast i miasteczek mało różniła się od zabudowy wsi. Przeważały domy drewniane, tylko
wokół rynków zagęszczone tak, że tworzyły zwarte pierzeje. Większość mieszczan zajmowała się, obok
rzemiosła lub handlu, również uprawą ziemi i hodowlą, zatem miasta musiały pomieścić także zabudowania
gospodarcze o wiejskim charakterze - takie jak obory, stodoły itp.
Duże miasta w Rzeczpospolitej w tym okresie na ogół nie wykraczały poza granice ustalone w poprzednich
stuleciach. Wyjątkami były: stołeczna Warszawa, wokół której rozrastały się przedmieścia, i bogaty Gdańsk,
który w XVII wieku wciąż dynamicznie się rozwijał. Murowane kamienice w centrach dużych miast, nadbudowane
do dwóch lub trzech pięter, stawały się budynkami wielorodzinnymi. Dalej od rynku przeważała jednak niska
zabudowa drewniana.
Najbogatsi mieszczanie starali się nadać swoim domom charakter reprezentacyjny wzorowany na pałacach
magnaterii poprzez zdobienie fasad w ornamenty, rzeźby i złocenia utrzymanie w modnej stylistyce.
Różnice w wyglądzie i wyposażeniu domów mieszczańskich oddawały znaczne rozwarstwienie społeczne
miast. Najbogatszych patrycjuszy stać było na sprzęty, meble i dzieła sztuki godne magnackich pałaców,
podczas gdy najuboższe domy w małych miasteczkach nie różniły się zasadniczo od chłopskich chałup.
Przeciętny dom mieszczański miał szyby w oknach, podłogi wykładano deskami lub tarcicami, a ściany
nierzadko tapetowano. Do przechowywania różnych rzeczy służyły skrzynie, często zdobione. Spało się na
ławach lub w łóżkach. W inwentarzach mieszczańskich domów występują również liczne stoły, zydle, czasem
krzesła, a u bogatszych także szafy. Wystrój wnętrz wzbogacano o kilimy, kobierce, obrazy, ceramikę, czasem
broń i zegary. Zdarzały się także dość spore biblioteki.
Dom mieszczanina był nie tylko jego mieszkaniem, lecz także miejscem pracy. Jedno z pomieszczeń
przeznaczone było na warsztat rzemieślniczy lub kupiecki kantor. W obu wypadkach starano mu się nadać
reprezentacyjny wygląd, gdyż przyjmowano w nim klientów.
W dużych miastach panował zwykle wielki ścisk. Na stosunkowo niewielkiej przestrzeni wyznaczonej przez
mury lub wały miejskie musieli się pomieścić nie tylko stali mieszkańcy, lecz także goście przyjeżdżający w
interesach, szczególnie podczas targów, lub jarmarków. Członkowie patrycjatu wznosili często na
przedmieściach drewniane rezydencje wśród ogrodów, wzorowane na dworach szlacheckich. Dawały one
złudzenie awansu społecznego i pozwalały na naśladownictwo szlacheckiego "sielskiego" stylu życia.
KOMUNIKACJA
Podróżowano wciąż głównie na piechotę,
konno lub wozem. Drogi przejezdne były tylko
zimą i latem. Na wiosnę i jesień błoto
praktycznie uniemożliwiało transport lądowy,
a w drogę wyruszali tylko najbardziej
zdeterminowani. Wielką przeszkodę w
podróżowaniu stanowiły rzeki, gdyż było
bardzo mało mostów. Na Wiśle mosty
znajdowały się tylko w Krakowie i Toruniu. W
Warszawie od 1632 wznoszono tylko mosty
łyżwowe na czas kolejnych elekcji. Na ogół
przeprawiano się przez rzeki korzystając z
brodów, bądź z przewozu łodziami lub
promami. Wozami poruszano się zwykle z
prędkością 30-40 km dziennie. Piechotą
pokonywano zaś w tym czasie kilkanaście km.
W XVII wieku poprawił się jedynie komfort podróży najdroższymi powozami. Zaczęto bowiem stosować
obrotowe przednie osie i zawieszanie pudła pojazdu na pasach. Pod koniec XVII wieku w związku z pojawieniem
2
się ciężkich reprezentacyjnych karet zaczęto sprowadzać wytrzymałe konie
pociągowe meklemburskie, duńskie i saskie.
Olbrzymie znaczenie dla transportu posiadał w dalszym ciągu spław rzeczny.
Najważniejszymi rzekami żeglownymi były Wisła, Bug i San, a także Warta, Pilica,
Nida, Wieprz. Największe porty leżały nad Wisłą - Kraków, Sandomierz,
Kazimierz, Warszawa, Płock, Włocławek i Toruń. Do transportu rzecznego
używano prostych tratw jak i łodzi wiosłowych różnych rozmiarów - największe z
nich, tzw. szkuty, były wyposażone w żagiel i mogły nawet odbywać krótkie rejsy
morskie. Spław Wisłą z okolic podgórskich do Gdańska zajmował na ogół kilka
tygodni, zaś powrót w górę rzeki - nawet kilkanaście.
Transport morski skupiał się przede wszystkim w Gdańsku, który obsługiwał
4/5 przewozów Rzeczpospolitej. W pierwszej połowie XVII w. przewijało się przez
port gdański od 1000 do 2000 jednostek rocznie - zdarzały się dni, kiedy
wpuszczano nawet 60 statków. Podróż morska z Gdańska do Antwerpii trwała
wówczas tydzień.
Podróżowano nie tylko w interesach. Synowie szlachty i bogatszych
mieszczan często udawali się do zagranicznych szkół, odwiedzając przy okazji
wiele miast europejskich. W warstwach tych pojawili się nawet pierwsi "turyści",
którzy ruszali w podróż kierowani tylko ciekawością świata.
Bardzo ważnym powodem podróży stały się cele dewocyjne. To właśnie w tej epoce pielgrzymowanie do
miejsc kultu stało się masowe. W porównaniu do poprzednich epok uległy jednak skróceniu trasy tych wędrówek.
Mało kto wybierał się z Rzeczpospolitej do Rzymu, nie wspominając już o Jerozolimie. Najpopularniejszym celem
stała się Jasna Góra, ale najważniejszą rolę odgrywały lokalne centra pątnicze, do których można było dotrzeć i
wrócić piechotą w parę dni.
OBIEG INFORMACJI
W XVII wieku pojawiły się w Rzeczpospolitej pierwsze gazety. Najpierw były to
rękopiśmienne gazety pisane, rozsyłane tak jak listy. Jednocześnie ukazywały się
drukowane gazety ulotne - jednorazowe wydawnictwa, rozprowadzane przez
drukarzy i wędrownych kramarzy. W drugiej połowie XVII wieku pojawiły się gazety
seryjne. Były to regularne publikacje związane z konkretnymi wydarzeniami np. z
toczonymi obradami sejmowymi.
Pierwsza polska stała gazeta ukazała się z inicjatywy dworu królewskiego w
1661 roku. Jej pełen tytuł brzmiał "Merkuriusz Polski, dzieje wszystkiego świata w
sobie zamykający, dla informacji pospolitej". Celem tej gazety było urabianie opinii
pod planowane reformy państwa. "Merkuriusz" ukazywał się tylko od 5 maja do 22
3
lipca w nakładzie 100-300 egzemplarzy. Liczne kolejne próby założenia gazety były podobnie krótkotrwałe.
Dopiero w 1729 zaczęła się ukazywać stała gazeta "Nowiny Polskie" (potem przemianowane na "Kurier Polski")
wraz z gazetą "Relata Refero" (potem: "Uprzywilejowane Wiadomości z Cudzych Krajów") w nakładzie ok. 1000
egzemplarzy.
Obieg informacji był oparty jednak przede wszystkim na osobistej korespondencji. Listy od znajomych
dostarczały najświeższych wiadomości zarówno szlachcie jak i bogatszym mieszkańcom miast. Magnateria
utrzymywała stałych, płatnych informatorów w Warszawie, Gdańsku i w ważniejszych miastach zagranicznych.
Cały ten system opierał się na sprawnej działalności poczty - w początkach XVIII wieku nawet z najdalszych
zakątków Rzeczpospolitej list dochodził do Warszawy po 3-4 dniach.
Produkcja książek stopniowo rosła, jednak w drugiej połowie XVII wieku znowu znaczną rolę zaczęły
odgrywać rękopisy. Najbardziej charakterystycznym wytworem intelektualnym środowiska szlacheckiego w tym
czasie stały się tzw. sylwy (z j. łacińskiego "silva rerum", czyli "las rzeczy"). Były to rękopiśmienne księgi służące
rodzinom szlacheckim, uzupełniane nieraz przez kilka pokoleń. Ich treść była mieszaniną rozmaitych tekstów -
wzorów listów, mów publicznych, rozmaitych dokumentów, druków ulotnych, utworów literackich, zapisków o
charakterze kronikarskim itd. Nawet niektórzy wybitni literaci tej epoki nie odczuwali potrzeby drukowania swoich
utworów - zupełnie wystarczał im sprawny obieg rękopiśmienny. W manuskrypcie pozostawała na przykład
twórczość Wacława Potockiego.
Drukiem ukazywała się przede wszystkim literatura dewocyjna i prawnicza, a także panegiryki i kalendarze.
Coraz więcej książek pojawiało się w domach szlachty i bogatszych mieszczan. Typowa biblioteka w tych
środowiskach obejmowała kilka lub kilkanaście woluminów, na ogół wydawnictw dewocyjnych, poradników i
kalendarzy. W 1747 roku biblioteka Załuskich w pałacu przy ul. Daniłowiczowskiej w Warszawie udostępniła do
użytku publicznego jeden z najbogatszych księgozbiorów w Europie liczący 180 tys. tomów.
UBIÓR
Piękny strój w pojęciu wszystkich warstw
społecznych Rzeczpospolitej tego okresu miał być
przede wszystkim kosztowny, jaskrawy i uzupełniony
olbrzymią ilością ozdób. Preferowano ciężkie, szlachetne
materiały i mocne, nasycone kolory: żółty, zielony,
błękitny, pomarańczowy, czerwony, które swobodnie
łączono w kontrastowy sposób. Do tego noszono
kosztowną i masywną biżuterię, drogie pióra, futra, pasy i
zdobioną broń. Ideał ten realizowano w różny sposób
zależnie od możliwości finansowych. Magnateria, bogata
szlachta i miejscy patrycjusze chodzili na codzień w
pysznych strojach, zaś chłopi i ubodzy mieszczanie
jedynie od święta przystrajali się w tanie wstążki, czy
mosiężne błyskotki. W okresie tym wciąż jeszcze ubiór
męski charakteryzował się większą zdobnością i
kosztownością niż kobiecy.
W XVII wieku ukształtował się tak zwany strój
narodowy, czyli reprezentacyjny ubiór warstwy
szlacheckiej, noszony również chętnie przez część
magnaterii i mieszczaństwa. Powstał on z
przekształcenia tradycyjnych wzorów ubrań litewsko-
ruskich i węgierskich pod znacznym wpływem estetyki
wschodniej - tureckiej i tatarskiej. Ubiór męski składał się
z lnianej koszuli wpuszczanej w spodnie uszyte z
ozdobnego płótna. Na to wkładano żupan, czyli długą
szatę rozciętą z przodu, zapinaną na gęsto umieszczone
guziki. Jego rękawy miały charakterystyczny kształt -
szerokie w górze zwężały się ku dłoniom. Żupan
przewiązywano długim i szerokim, wzorzystym pasem z jedwabiu. Pasy takie
sprowadzano z Turcji i Persji, a nawet Indii, lub wytwarzano na miejscu wedle wschodnich wzorów (obecnie
nazywa się je często pasami słuckimi - od miasta Słuck, w którym mieściła się znana ich manufaktura, założona
jednak dopiero ok. 1750 roku). Ubraniem wierzchnim była delia (rodzaj płaszcza bez rękawów, często podbijana
futrem), lub kontusz, czyli długa szata rozchylona z przodu, z charakterystycznymi głęboko rozciętymi i luźno
zwisającymi rękawami, które zarzucano na plecy. Strój uzupełniały buty z cholewami, w które wpuszczano
nogawki spodni. Skarpety i pończochy dopiero wchodziły w użycie wśród zamożniejszych, zatem przeciętny
szlachcic wykładał buty słomą i owijał stopy onucami. Na głowę zakładano wysoką czapkę obszytą w koło futrem
i przybraną piórami.
Strój narodowy wymagał także odpowiedniej fryzury. Włosy podgalano wysoko na karku. W połowie XVII
wieku zarzucono zwyczaj noszenia brody, pozostawiając tylko długie, podkręcane wąsy. Swą zamożność
okazywano poprzez dobór materiałów, kosztowność ozdób i białej broni - szabla była bowiem nieodzownym
elementem szlacheckiego stroju.
Ubiór kobiecy był skromniejszy, częściowo wzorowany na męskim. Na koszulę (często zdobioną haftami i
koronkami) szlachcianki zakładały długie do ziemi suknie łączące marszczoną spódnicę z obcisłym stanikiem.
4
Jako okrycie wierzchnie służyły delie lub kontusiki
wyraźnie wzorowane na modzie męskiej. Rozmaite były
kształty obuwia kobiecego, naśladującego zwykle
wyroby zachodnioeuropejskie. Ubiór dopełniała
biżuteria złota lub srebrna: diademy, zausznice,
naszyjniki, pierścionki, broszki, a także sznury pereł,
których używano również do obszywania odzieży. Strój
szlachcianki silniej podlegał jednak wpływom mody
zachodnioeuropejskiej, dzięki czemu odznaczał się
sporą różnorodnością kroju i swoistym eklektyzmem
wzornictwa, łączącego elementy polskie, francuskie,
hiszpańskie i holenderskie.
Dziewczęta na ogół nie skracały włosów - nosiły je
rozpuszczone lub zaplecione w warkocze, które
obcinano dopiero z chwilą zamążpójścia. Mężatki
skrywały włosy pod czepcami, które jednak - w przeciwieństwie do używanej jeszcze w
XVI wieku podwiki, otulającej całą głowę z wyjątkiem twarzy - mogły ukazywać część
pieczołowicie ufryzowanych pukli i loków. Trzeba dodać, że w XVII wieku nie przyjęły
się jeszcze w Rzeczpospolitej peruki, powszechnie używane na Zachodzie.
Strój szlachecki nie był jednak niezmienny - ulegał silnym wpływom mody, zachowując wszakże swój
charakter. Jan Chryzostom Pasek pisał: "co ja już pamiętam odmiennej coraz mody w sukniach, w czapkach, w
botach, szablach, [...] o Boże święty, nie spisałby tego na dziesięciu skórach wołowych". Nawet nie minie rok i
ubranie staje się niemodne: "nie tak zażywają: to psuj, to przerabiaj albo na tandetę daj, a insze sprawuj. [...]
Między ludzi wyjechawszy, to zaraz jak wróble na sowę: dziw, dziw; zaraz palcem pokazują, zaraz mówią, że ten
strój pamięta potop." Modę kreowały dwór królewski i dwory magnackie, na których ze strojem narodowym
konkurowały ubiory cudzoziemskie: francuskie, hiszpańskie, włoskie, także niemieckie. Cudzoziemcy w służbie
królów elekcyjnych, a także dwory królewskich małżonek propagowały atrakcyjne sposoby ubierania się.
Również część bywałej w świecie magnaterii zarzuciła strój narodowy na rzecz odzieży modnej na Zachodzie.
Ubiory cudzoziemskie nosiła także część mieszczan, przede wszystkim w
Gdańsku, Elblągu i innych miastach pruskich, w których zaznaczały się silnie wpływy
mody niemieckiej, niderlandzkiej i angielskiej. Mieszkańcy prowincjonalnych
miasteczek preferowali jednak kroje wzorowane na stroju szlacheckim. Szlachta
starała się od nich odróżnić administracyjnie narzucając mieszczanom rozmaite
ograniczenia w gatunku materiałów, kolorystyce (karmazyn uważany był powszechnie
za kolor szlachecki, żółty zaś za mieszczański), a przede wszystkim zakazując
noszenia białej broni. Zakazy te były oczywiście uporczywie łamane.
Odzież chłopska, podobnie jak rzemieślnicza, wyraźnie dzieliła się na roboczą i
odświętną. Ubrania noszone do pracy były skrajnie uproszczone, tanie, często bardzo
zniszczone. Strój świąteczny chłopów odznaczał się pewnym zróżnicowaniem
regionalnym, ulegał wszakże silnym wpływom ubioru szlacheckiego. Ograniczenia
finansowe powodowały, że stosowano głównie materiały domowej produkcji. Dążono
wszakże do nadania ubiorom ozdobnego charakteru poprzez ich farbowanie,
haftowanie, obszywanie sznurkiem, guzikami lub guzami. Bogatsi mogli sobie
pozwolić na zakup materiałów w miasteczkach lub od kramarzy i zamawianie odzieży
u krawców. Czasem w chłopskiej skrzyni znaleźć można było nawet kontusz.
Generalne zasady ubierania się chłopów przypominały strój szlachecki:
mężczyźni zakładali na spód zakładano koszulę i spodnie, a jako ubiór zewnętrzny służyła szata przypominająca
krojem żupan. Kobiety nosiły dwuczęściowe suknie z gorsetami, naśladując mieszczki i szlachcianki. Chłopi i
biedota miejska musieli się zadowolić jednak najtańszymi ozdobami i biżuterią. Także buty były dla nich
luksusem - na codzień chodziło się boso lub w łapciach domowej roboty, zakładając wyroby szewców tylko do
kościoła.
UBIÓR
Galeria
5
Polski strój narodowy kobiecy i męski wedle Wojciecha Gersona
HIGIENA I ZDROWIE
Standardy higieny osobistej odbiegały znacznie od współczesnych. Nastąpiło nawet pewne cofnięcie się w
stosunku do XVI wieku. Większość publicznych łaźni miejskich zlikwidowano w pierwszej połowie XVII wieku jako
przybytki rozpusty i ogniska chorób wenerycznych. Wkrótce potem w większych miastach podupadły sieci
wodociągowe. Zniszczone w okresie Potopu nie zostały już nigdy odremontowane. Do XVIII wieku przetrwały
tylko wodociągi w Warszawie, Poznaniu i Kaliszu. W XVII wieku zanika też zwyczaj urządzania przy dworach
szlacheckich łaźni parowych. Urządzenia do kąpieli zakładano tylko w pałacach magnackich i domach patrycjatu
najbogatszych miast. Potępienie kąpieli jako niemoralnych i niezdrowych nie dotarło jednak do warstwy
chłopskiej. Na wsi od czasu do czasu zażywano kąpieli w rzekach lub jeziorach, a na wschodnich terenach
Rzeczpospolitej korzystano również z łaźni parowych.
Nawet ci, którzy mogli się wykąpać, czynili to bardzo rzadko - maksymalnie parę razy do roku. Codzienna
higiena polegała na opłukaniu dłoni i twarzy, uczesaniu włosów. Do mycia służył ług, rzadziej mydło. Najbogatsi
mogli także stosować specjalne wody do płukania jamy ustnej (zapewne napary ziołowe) i proszek do zębów.
Dla załatwienia potrzeb naturalnych udawano się do ustępów, umieszczanych na zewnątrz zabudowań
mieszkalnych, częściej jednak chadzano w krzaki lub za stodołę. Tylko w najbogatszych domach korzystano w
nocy z urynałów.
Ubrania zewnętrzne prano bardzo rzadko. Częściej zmieniano i prano bieliznę - starano się bowiem
zachować czystość chociaż widocznych fragmentów koszul. Dlatego najwięcej wysiłku wkładano w pranie
kołnierzyków i mankietów. Czasem nawet używano żelazek do ich prasowania.
Wciąż jeszcze największym zagrożeniem dla zdrowia były epidemie chorób zakaźnych. Określano je na ogół
jako "zarazy" lub "powietrze" (sądzono bowiem, że ich bezpośrednim powodem jest zakażona atmosfera). W
6
istocie były to epidemie różnych chorób, takich jak dżuma, dur plamisty, tyfus plamisty, malaria, czerwonka,
ospa. Przy ówczesnym stanie wiedzy medycznej nie istniały żadne możliwości ich leczenia i w większości
wypadków kończyły się śmiercią chorego. Wzmożone zachorowania zdarzały się co parę lat, szczególnie w
okresach nieurodzaju lub zniszczeń wojennych. Dotykały one przede wszystkim miasta, w których jednorazowo
wymierała czasem nawet większość mieszkańców. Od początków XVIII wieku epidemie zdarzały się coraz
rzadziej i zmniejszał się ich zasięg geograficzny.
Kiła, która w XVI wieku była nieuleczalną chorobą w krótkim czasie zabijającą chorego, stała się
długotrwałym, dokuczliwym schorzeniem. Można było jednak żyć z nią długie lata. Większym problemem stały
się natomiast deformujące organizm przypadki kiły wrodzonej.
Szerzyły się choroby spowodowane niedożywieniem. Szkorbut, wywoływany brakiem witaminy C, dotykał
głównie najuboższych oraz marynarzy, ale atakował i tych magnatów, którzy mogli pozwolić sobie na luksusową
dietę niemal wyłącznie mięsną z pominięciem tanich i popularnych warzyw takich jak kapusta czy rzodkiew.
Niedobór tłuszczów zwierzęcych w pożywieniu większości chłopów i ubogich mieszczan powodował natomiast
krzywicę, która nasiliła się od drugiej połowy XVII w.
Chorobą ludzi bogatych była natomiast dna moczanowa zwana wówczas podagrą. Ma ona podłoże
genetyczne, ale przejadanie się i nadużywanie alkoholu znacznie zaostrzało jej przebieg. Powodowała ona silne
zapalenia stawów unieruchamiające chorych. Na tle podagry dochodziło do niewydolności nerek, udarów mózgu
i zawałów.
Współcześni uważali za typowo polską chorobę tak zwany kołtun. Nadano mu nawet łacińską nazwę "plica
polonica". Za objaw chorobowy uważano formy powstałe na głowie ze skręconych i zbitych w jedną masę
włosów, tworzących jakby wisiory lub kołki. Główną przyczyną powstawania kołtuna był oczywiście brak higieny -
nie myte i nie czesane włosy stopniowo sklejały się w nierozrywalne twory, w czym swój udział miała także
grzybica i inne schorzenia skóry. Powszechnie wierzono jednak, że jest to groźna choroba powodowana przez
czary, a odcięcie kołtuna może doprowadzić do ślepoty, konwulsji, a nawet śmierci.
Medycyna w tym okresie nie była jeszcze w stanie skutecznie zwalczać choroby. Lekarze wręcz dobijali
czasem chorego stosując silne środki chemiczne uznawane wówczas za najbardziej skuteczne leki. Podejrzewa
się, że śmierć króla Władysława IV przyspieszył medyk aplikując mu antymon. Środek ten spowodował u króla
straszną biegunkę, którego schorowany organizm nie wytrzymał. Jana Sobieskiego dobić miała natomiast
popularna wówczas kuracja rtęcią.
Na usługi lekarzy pozwolić sobie mogli tylko najbogatsi. Większość szlachty i mieszkańców miast oraz chłopi
korzystali co najwyżej z pomocy cyrulików, którzy dokonywali prostych zabiegów medycznych. W chorobie
udawano się zwykle do znachorek i czarownic. Ich metody leczenia mogły być czasem nawet skuteczniejsze niż
zawodowych medyków, a to dzięki stosowaniu ziołolecznictwa. Najpopularniejsze były jednak domowe sposoby
walki z chorobą: począwszy od wódki z pieprzem - tradycyjnego chłopskiego panaceum, po obszerne,
przekazywane z pokolenia na pokolenie zbiory receptur tworzone w szlacheckich dworach.
ODŻYWIANIE
Podstawowym składnikiem jadłospisu w Polsce XVII i początków XVIII wieku
pozostawały produkty zbożowe. Chleb wypiekano zwykle z mąki żytniej razowej,
rzadziej pytlowanej. Sporą rolę odgrywały także podpłomyki i różnego rodzaju placki.
Pieczywo pszenne jadano natomiast tylko w najbogatszych domach. W miastach
pewną popularność zdobywało luksusowe pieczywo produkowane przez
zawodowych piekarzy, takie jak pierniki lub obwarzanki. Jadano też dużo klusek i
kasz zbożowych, oraz znaczne ilości grochu.
Mięso było stałym elementem jadłospisu tylko na stołach magnackich. Chłopi
jadali je rzadko, niektórzy ledwie parę razy rocznie. Większość społeczeństwa
Rzeczpospolitej nawet jeśli mogła sobie pozwolić na mięso, to powstrzymywała się
od jego spożycia podczas częstych i rygorystycznie przestrzeganych postów.
Najpopularniejszym gatunkiem była wołowina, rzadziej podawano wieprzowinę,
cielęcinę lub baraninę. Ważną rolę odgrywały także dziczyzna i drób. Mięso
podawano zwykle gotowane lub pieczone. Na stołach królewskich, magnackich i
najzamożniejszych mieszczan pojawiały się także wędliny i pasztety.
Podobnie ryby, zarówno słodkowodne jak i morskie, trafiały częściej na stoły ludzi bogatszych i zasadniczo
miały niewielkie znaczenie dla staropolskiego jadłospisu.
Spożywano także mleko i jego przetwory - masło (na ogół solone, gdyż takie dłużej się przechowywało) i
sery, zwykle suszone lub wędzone, przyrządzane z dodatkiem soli, czasem gorczycy lub kminku.
Z warzyw jadano powszechnie kapustę, bób, marchew, rzepę, cebulę, pasternak, rzadziej pietruszkę, buraki,
brukiew i ogórki. Na najbardziej wykwintnych stołach pojawiały się szparagi i sałata. Największe znaczenie
posiadała jednak kapusta, którą przechowywano w dołach (tzw. skałbunach) grubo wyłożonych gliną, słomą i
liśćmi. Po ubiciu główek i zalaniu wodą doły te przykrywano deskami i warstwą liści, a następnie ziemi. W taki
sposób kapustę można było przechowywać aż do wiosny.
Wśród owoców najpopularniejsze były śliwy, jabłka i gruszki, a także wiśnie i czereśnie. Na bogate stoły
trafiały również owoce południowe: pomarańcze, cytryny i oliwki, oraz bakalie - rodzynki, daktyle, migdały i figi. W
okresie od schyłku XVI do połowy XVII wieku dziesięciokrotnie wzrósł import towarów kolonialnych do
Rzeczpospolitej, przede wszystkim cukru i przypraw korzennych. Dość powszechnie używano pieprzu i szafranu.
Bogatsi stosowali także imbir, goździki, liście bobkowe, cynamon, kwiat i gałkę muszkatołową. Popularne były
przyprawy i zioła krajowe: takie jak sól, kminek, gorczyca, piołun, chrzan, a także grzyby i ocet. Kuchnia polska
7
tego okresu uchodziła za
niezwykle pieprzną i ostrą.
Picie wody było w tym
okresie uważane za typowy
element praktyk ascetycznych,
a poza tym nie było zbyt
zdrowe, zwłaszcza w
miastach, gdzie źródła wody
były na ogół skażone
ściekami. Podstawowym
napojem było zatem piwo,
które jednak nie zawierało
więcej niż 2-3% alkoholu. Od
końca XVI wieku wzrósł także
import wina, a w XVII w. masowa stała się
konsumpcja gorzałki. Kawa i herbata początkowo
pijane były w celach leczniczych. Stopniowo
zyskiwały jednak popularność. W 1724 roku
założono pierwszą w Polsce kawiarnię w
Warszawie. W najbogatszych domach przyjęła się czekolada, jako napój droższy jeszcze od kawy. Na początku
XVII wieku rozpowszechniło się we wszystkich środowiskach Rzeczpospolitej zażywanie tabaki i żucie tytoniu.
Chłopi jadali na ławach w misach drewnianych lub glinianych, posługując się łyżkami. Do trunków używano
kufli drewnianych lub glinianych. Posiłki przygotowywano w glinianych garnkach, czasem polewanych, a w
bogatszych domach także w kotłach miedzianych. Średniozamożne mieszczaństwo i szlachta jadały przy
stołach, nierzadko przykrytych obrusem. Zastawa obejmowała około 20 rodzajów różnych naczyń - talerze, miski,
półmiski, szklanice, kieliszki, kufle, dzbany, solniczki. Naczynia wykonane były zazwyczaj z cyny lub srebra,
rzadziej stosowano ceramiczne i szklane, czasem nawet drewniane. Do jedzenia używano drewnianych bądź
metalowych łyżek i pomagano sobie palcami. Noże stołowe pojawiały się tylko na dworach królewskich lub
magnackich, podobnie jak widelce (znane jako "widełki" lub "grabki"), które służyły zresztą tylko do nakładania z
mis lub półmisków na talerze. Jeszcze w XVII wieku nie zawsze na przyjęciach podawano sztućce, więc nosiło
się je z sobą.
Szlachta tradycyjnie jadała dwa obfite posiłki: obiad w godzinach 10-12 i kolację między 17 a 19. W
większości domów chłopskich i mieszczańskich jadano trzy, a nawet cztery razy dziennie (w okresie ciężkich
prac polowych). Przy stole starano się zachować schludność; za brak dobrego wychowania uznawano np.
rozlewanie napojów, hałasowanie kubkami i misami itp. Zapisy o przestrzeganiu manier przy stole pojawiały się
nawet w statutach cechowych. Własne rytuały ucztowania posiadały nie tylko środowiska dworskie i szlacheckie,
lecz także mieszczanie i chłopi.
ROZRYWKI
Życie towarzyskie chłopów i mieszczan koncentrowało się w
karczmach, do których schodziła się okoliczna ludność, aby pić
piwo lub gorzałkę, tańczyć przy muzyce i uprawiać hazard.
Podobne funkcje odgrywały również powstające w miastach domy
cechowe i kupieckie. Gromadziły one członków poszczególnych
korporacji, a ich celem było podporządkowanie organizacjom
zawodowym nawet sposobów spędzania wolnego czasu.
Pijatyki i inne uciechy stołu były powszechną rozrywką także
wśród szlachty. Miejscem takich zabaw była jednak nie karczma,
ale własny dwór szlachcica. Wytworzył się cały ceremoniał
podejmowania gości, urządzania przyjęć, składania rewizyt.
Gościnność służyła nie tylko rozrywce, lecz również działalności
publicznej i politycznej szlachty, wymianie informacji,
podtrzymywaniu więzów rodowych i kojarzeniu mariaży.
Zabawie towarzyszyła zwykle muzyka i taniec. Dwory królewskie i magnackie przejmowały najnowsze tańce z
Zachodu, które w uproszczonej formie trafiały nawet czasem do wiejskich czy małomiasteczkowych karczm.
Tańczono również dostojnego poloneza - taniec polski o ludowych korzeniach. Robił on wielkie wrażenie na
cudzoziemcach ze względu na jego dostojność, współgrającą z powagą sarmackiego stroju, gestu i postawy.
Powszechną rozrywką były rozmaite gry. Wielką popularnością cieszyły się wciąż kości oraz gry karciane. W
XVIII wieku gorącym tematem stał się hazard (związany zwykle z grą w karty). Grywano o coraz większe stawki,
a zarazem zaczęto dostrzegać olbrzymią szkodliwość tego nałogu. Z innych gier znane były szachy i warcaby, a
w XVIII wieku upowszechniło się także domino. Popularne były także zapomniane dziś pliszki. Zabawa ta
polegała na rzucaniu kilku (zwykle 4) drewienek - rozłupanych gałązek brzozowych tej samej długości. Wygrywał
ten, któremu udało się wyrzucić je w odpowiedni sposób, na przykład "na czworaka" (to jest wszystkie tą samą
stroną - płaską lub półokrągłą - do góry), albo "do pary".
Gry ruchowe (np. kręgle, piłka, czy palant) uprawiano dość rzadko. Uważano je za odpowiednie tylko dla
młodzieży lub ludzi niższego stanu. Szlachta preferowała sporty "rycerskie" - jazdę konno, szermierkę, strzelanie,
a przede wszystkim polowanie.
Charakter rozrywkowy miały również publiczne uroczystości i widowiska, urządzane z okazji różnego typu
8
ważnych wydarzeń, świąt
państwowych i religijnych.
Zapewniały one mieszkańcom
większych miast takie atrakcjr jak
festyny, iluminacje, parady i pokazy
sztucznych ogni. Ludność
Warszawy mogła ponadto od 1727
roku korzystać z części
królewskiego Ogrodu Saskiego
udostępnionej publice.
W okresie baroku dużą rolę
zaczął odgrywać teatr. Oprócz
wywodzących się jeszcze ze
średniowiecza widowisk religijnych wystawianych w kościołach pojawił się elitarny
teatr dworski. Już od końca XVI wieku do Polski przybywały zagraniczne trupy
teatralne, ale przełom nastąpił dzięki królowi Władysławowi IV, który był wielbicielem opery. Jeszcze przed
objęciem tronu, w 1628 roku, królewicz Władysław sprowadził do Warszawy włoską trupę, która wystawiła na
zamku operę Galatea S. Orlandiego. Po elekcji na króla Polski, Władysław IV polecił wybudować salę teatralną
na pierwszym piętrze zamku warszawskiego. Za przykładem tego króla teatr zagościł i na późniejszych dworach
królewskich oraz na dworach magnackich. Oprócz włoskiej opery dużą popularnością cieszył się teatr francuski -
wystawiano sztuki Corneille'a, Racine'a, Moliera. Wielu magnatów pisało zresztą osobiście sztuki dla swoich
teatrów, np. Stanisław Herakliusz Lubomirski. Widownia teatralna ograniczona była jednak wyłącznie do
środowisk dworskich.
Szerszą widownię posiadał teatr szkolny, wykorzystywany jako
środek nauczania w kolegiach jezuickich, w których kształciła się
wówczas większość synów szlacheckich. Czynny udział w
przedstawieniach teatralnych miał kształtować u uczniów dar wymowy
niezbędny w karierze publicznej i duchownej. Repertuar szkolny
koncentrował się głównie na tematyce religijnej, ale wystawiano także
sztuki antyczne, a nawet komedie.
Niższe warstwy społeczne z teatrem spotykały się w kościele, w
którym kontynuowano średniowieczną tradycję dramatyzowania świąt
liturgicznych, przede wszystkim Wielkiej Nocy i Bożego Narodzenia.
Barokowa estetyka powodowała, że uroczyste święta kościelne w ogóle
posiadały znaczny walor rozrywkowy. Na przykład w Krakowie w 1632
roku podczas uroczystej procesji rezurekcyjnej przy kościele św. Barbary
w Krakowie urządzono pokaz pirotechniczny - w niebo strzelały kule
ogniste, padał deszcz ognisty, smoki ziały iskrami itd. Także pielgrzymki
do cudownych obrazów oprócz dominującego wątku dewocyjnego niosły
wartości rozrywkowe, takie jak zwiedzanie obcych okolic, poznawanie nowych ludzi. W dodatku u celu wędrówki
oczekiwały pątników szczególnie okazałe uroczystości odpustowe, nieraz specjalnie reżyserowane, aby wywrzeć
jak największe wrażenie.
ROZRYWKI
Galeria
9
RODZINA
Rodzina szlachecka w porównaniu z mieszczańską i chłopską
posiadała najbardziej rozgałęzione więzy rodowe. Stan szlachecki
składał się z rodów powiązanych herbem i więzami krwi. Związki te były
co prawda zwykle fikcyjne, fikcja ta głęboko jednak tkwiła w
świadomości przeciętnego szlachcica. Poświęcał on wiele uwagi
koligacjom rodzinnym i odległym pokrewieństwom, zwłaszcza z osobami
o wysokim statusie społecznym.
Na co dzień jednak rodzina szlachecka, podobnie jak mieszczańska
czy chłopska, obejmowała tylko rodziców i dzieci. Najważniejszą osobą
był ojciec. Do niego należały wszystkie decyzje w sprawach
majątkowych, on też wytyczał przyszłe losy dzieci i reprezentował
rodzinę publicznie. Okazywano mu szacunek w sposób ostentacyjny -
dzieci (nawet dorosłe) całowały ojca w dłoń, w uroczystych chwilach
padały do nóg i obejmowały za kolana. Wśród szlachty gdy zabrakło
ojca władzę obejmował najstarszy dorosły syn, lub inny pokrewny
mężczyzna, np. stryj.
Sytuacja szlacheckich małżonek była jednak raczej dobra na tle
zwyczajów panujących w ówczesnej Europie. Względy ekonomiczne
powodowały, że ich pozycja w rodzinie umacniała się. Po pierwsze
panowała rozdzielność majątkowa małżonków, zatem dobra posażne
kobiety były tylko zarządzane przez jej męża. Po drugie, w gorącym
okresie wojennym w połowie XVII wieku, kiedy większość mężczyzn
wojowała bądź uczestniczyła w życiu politycznym, ciężar prowadzenia
gospodarstwa przejmowały kobiety. W ten sposób wdrażały się na równi
z mężczyznami do zatrudnień ziemiańskich.
Dzieci wcześnie włączały się do prac gospodarczych i szybko się
usamodzielniały. Prawidłowością było to, że w bogatszych rodzinach więcej dzieci zostawało przy rodzicach niż
w uboższych, które wcześnie opuszczano aby szukać pracy. Reguła ta odnosiła się zarówno do szlachty,
mieszczaństwa jak i chłopów. Jedynie rodziny szlacheckie i patrycjuszowskie mogły pozwolić sobie na wieloletnie
10
kształcenie swoich synów. Krótką i niezbyt intensywną naukę w szkołach parafialnych odbywali także chłopcy z
zamożniejszych rodzin mieszczańskich i najbogatszych chłopskich. Większość dzieci, gdy tylko osiągnęły
odpowiednią sprawność fizyczną, przystępowała do nauki zawodu, co często wiązało się z opuszczeniem domu
rodzinnego. Nawet dzieci uboższej szlachty musiały sobie zapewnić przyszłość od młodych lat służąc u swych
bogatszych współbraci.
Przeciętna rodzina była raczej niewielka. Związki małżeńskie zawierano stosunkowo późno - w wieku
powyżej 20 lat. Ze względu na wysoką śmiertelność małżeństwa trwały raczej krótko, zwykle nie dłużej niż 10-15
lat. Rodziny wielodzietne nie były zbyt częste - wiele dzieci umierało bowiem w pierwszych latach życia. Szacuje
się, że w przeciętnej rodzinie żyło dwoje lub troje dzieci.
Indywidualne losy mogły się oczywiście znacznie różnić od powyższych ustaleń statystycznych. Na
podstawie pamiętników z epoki można odtworzyć historię poszczególnych rodzin, głównie szlacheckich. Na
przykład podczaszy nowogrodzki Jan Cedrowski (żył w latach 1617-1688) po raz pierwszy stanął na ślubnym
kobiercu w wieku 25 lat. Pierwsza żona zmarła po sześciu latach małżeństwa nie pozostawiając mu potomków.
Ożenił się zatem powtórnie. Druga żona urodziła dwoje dzieci. Po dziesięciu latach małżeństwa powtórnie
owdowiał. Trzeci związek zawarł w wieku 50 lat. Jednak z trzecią żoną nie miał dzieci. Żyjąc 71 lat doczekał się
tylko jednego wnuka.
Inaczej układały się losy mieszczanina Stanisława Nakielskiego - rajcy i pisarza z Koniecpola. Spośród jego
dziesięciorga dzieci urodzonych w latach 1582-1605 troje zmarło w niemowlęctwie, jedno w wieku kilku lat. Wiek
dojrzały osiągnęło zatem sześcioro jego dzieci - pięciu synów i córka. Spośród synów trzech obrało karierę
duchowną. Jedyna córka natomiast wyszła za mąż za bogatego mieszczanina z Koniecpola i wydała na świat
ośmioro dzieci. W czasie zarazy w 1624 roku Nakielskiemu umarła żona, wkrótce jednak ożenił się powtórnie. W
czasie kolejnej zarazy w 1630 roku zmarła jego jedyna córka, zięć i dwoje wnucząt. Sam Nakielski zmarł w 1640
roku w wieku 80 lat.
PRACA
Rodzaj wykonywanej pracy zależał od pozycji stanowej. Szacuje się, że w
początkach tego okresu w Rzeczpospolitej 4 % ludności stanowiła szlachta bogata i
średnia, utrzymująca się z dochodów z dóbr ziemskich; 6 % było szlachty drobnej i
gołoty, która obrabiała ziemię własnymi rękami, bądź służyła u swych bogatszych
współbraci. Dwie trzecie społeczeństwa stanowili chłopi, a około 20% - mieszczanie,
którzy nierzadko również zajmowali się uprawą ziemi, zwłaszcza w małych
miasteczkach.
Czas pracy regulowała natura. Na wsi pracowano od wschodu do zachodu
słońca z przerwami na śniadanie i obiad. W rzemiośle miejskim kwestie te
regulowały także zarządzenia cechowe - pracowano zwykle po 13 -17 godzin
dziennie z przerwą na posiłek. Ustalenia administracyjne wyznaczały także czas
pracy w kopalniach kruszców, gdzie pracowano po 12 godzin na dwie zmiany.
Natomiast przy wydobyciu soli nie było nocnej zmiany, zaś dniówki trwały 7-8 godzin,
ale gdy doliczy się zjazd do kopalni, wędrówkę pod ziemią i różne przygotowania, to
okres ten wydłuży się do około 10 godzin.
W rzemiośle, handlu i na wsi (poza żniwami) przerywano zajęcia na niedziele i święta kościelne (ok. 100 dni
w roku). W sumie w skali rocznej czas pracy był dłuższy o około 1/3 niż obecnie (przy założeniu
ośmiogodzinnego dnia pracy). Inaczej jednak rozkładano wysiłek - pracowano może mało wydajnie, ale
regularnie. Na intensywność pracy silny wpływ miały także warunki pogodowe i pora roku.
Również i szlachta pozostająca na służbie magnackiej zobowiązana była do pracy od wczesnego ranka do
późnego wieczora. Moralny obowiązek pracy od świtu do nocy obejmował także ludzi pracujących na swoim -
mistrzów rzemieślniczych w miastach, gospodarzy na wsi.
Członkowie elit społecznych - zamożnej szlachty i
bogatego mieszczaństwa również spędzali dnie
bardzo pracowicie. Dużo czasu i uwagi pochłaniało
zarządzanie dobrami lub przedsiębiorstwami
handlowymi. Ponadto, aby utrzymać się w swojej
warstwie, trzeba było prowadzić bogate życie
towarzyskie i brać udział w licznych okazjach
oficjalnych. Kobiety z tych środowisk zajęte były
prowadzeniem gospodarstwa domowego,
doglądaniem licznej służby, wychowywaniem dzieci.
Niemniej jednak za pracę uważano tylko czynności wiążące się z wysiłkiem fizycznym. Zajęcia organizacyjne,
wychowawcze, zarządzanie, oraz wszelkie czynności pisarskie czy twórcze zaliczano do zatrudnień, zwanych
również "zabawami".
Charakterystyczną cechą okresu był w Polsce wzrost znaczenia pracy przymusowej, bądź świadczonej
nieodpłatnie. Była to tendencja przeciwna niż w Europie zachodniej, gdzie upowszechniała się praca najemna,
wykonywana i opłacana na zasadzie umowy między stronami. W Rzeczpospolitej podstawą najważniejszej
wówczas dziedziny gospodarki - rolnictwa, stała się pańszczyzna świadczona przez poddanych chłopów. Praca
taka z zasady była mało wydajna, a jedyną stosowaną metodą zwiększenia jej efektywności było dalsze
powiększanie wymiaru pańszczyzny. Pracę przymusową próbowano wykorzystywać również w pierwszych
zakładach przemysłowych powstających w XVIII wieku w dobrach magnackich. Efekt był oczywiście równie
mizerny.
11