Coraz więcej kurzu w atmosferze
Wśród wielu wydarzeń i przemian, jakie przyniósł nam miniony wiek, wymienić należy także wzrost
ilości globalnego kurzu na naszej planecie. Jak twierdzą naukowcy, patrząc na zdjęcia satelitarne globu
ziemskiego, rzucają się w oczy trzy kolory – błękit wód, biel chmur i brązowo-szary kurz.
Nie jest to jednak tylko kurz pochodzący z domowego zacisza - ten, z którym walczymy codziennie w naszym
otoczeniu. „Światowy” kurz to także piach pustynny, pył skalny, produkty różnorodnych procesów biologicznych oraz
zanieczyszczenia.
Badania przeprowadzone przez Natalie Mahowald (z Cornell University, Nowy Jork) specjalizującej się w badaniach
atmosfery ziemskiej, wykazały, że między 1900 a 2000 rokiem, podwoiła się ilość pyłu na naszej planecie. By określić
jak zmienił się poziom tego kurzu na Ziemi, zespół Mahowald analizował rdzenie lodowe (próbka z wieloletniej
akumulacji śniegu i lodu), osady jeziorne oraz rafy koralowe. Obserwacje amerykańskiego zespołu wskazują, że
zwiększona ilość kurzu dotyczy całego globu. Jedynym miejscem, gdzie ilość kurzu nieznacznie spadła są północne
regiony Ameryki Północnej.
Mahowald podkreśla, że ów „globalny pył” jest bardzo dynamiczny. Dociera wszędzie – do wód, powietrza, gleby. Jest
przenoszony na znaczne odległości z powodu cyrkulacji powietrza na naszej planecie. W rdzeniach lodowych z
Antarktydy naukowcy zidentyfikowali składniki gleby z Ameryki Południowej. W osadach jezior w Górach San Juan w
Kolorado odnaleziono molekuły pochodzące z Pustyni Mojave w Kalifornii (oddalonej od górskich jezior o niemal 1000
km).
Wśród najbardziej znaczącego składnika opisywanego „światowego kurzu” wyróżnić można piach pustynny. To właśnie
on ma szczególny wpływ na naszą planetę. W jaki sposób może nam zaszkodzić? Unoszące się w powietrzu ziarna
piasku i pyłu wpływają na zdolności absorbujące atmosfery. Tworzy się bariera, która odbija promienie słoneczne. W
pewnym stopniu hamuje to skutki efektu cieplarnianego, nie jest jednak procesem pozytywnym, jak twierdzą
naukowcy.
Wszędobylski kurz zmienia także chemię oceanów. Zawarte w nim żelazo pobudza do rozrostu plankton. Flora
oceanów „pobiera” wówczas większe ilości dwutlenku węgla. Nie wiadomo w jaki sposób te zmiany będą wpływać na
zachwianą już równowagę naszej planety.
Ponadto - pył znacznie zmienia właściwości tworzących się chmur. Podwyższona ilość pyłów w chmurach wpływa na
ich zdolności precypitacyjne (zdolności tworzenia opadów). To wywoływać może z kolei susze w obszarach już i tak
suchych, i tym samym dalsze problemy związane z klimatem. Susze powodują też powstawanie coraz większych ilości
piachu i pyłu. Z drugiej strony, może dojść do zupełnie odwrotnej sytuacji – obecność pyłów w chmurach zwiększy ich
precypitację a także doprowadzi do tworzenia tzw. „zimnych chmur”. Te ostatnie powodują znaczny spadek
temperatury i sprowadzają opady. Tym samym naukowcy zaznaczają, że efekty działania globalnego kurzu mogą być
różnorakie i trudno je przewidzieć. Apelują do innych zespołów badawczych, że światowe pokłady kurzu powinny być
częściej brane pod uwagę w toku badań nad klimatem.
PL/AP
2011-02-10 (14:04)
(wp.pl)