PIUS XI
Encyklika
MIT BRENNENDER SORGE
Do Czcigodnych Braci Arcybiskupów i Biskupów niemieckich oraz innych
Ordynariuszów, utrzymuj cych pokój i jedno ze Stolic Apostolsk . O POŁO ENIU
KO CIOŁA KATOLICKIEGO W RZESZY NIEMIECKIEJ
CZCIGODNI BRACIA,
Pozdrowienie i Błogosławie stwo Apostolskie!
1. Z wielka trosk i ze wzrastaj cym zdziwieniem patrzymy od dłu szego czasu na udr czenie
Ko cioła, na wzmagaj ce si uciemi enie katolików, dochowuj cych mu wierno ci w tym
kraju i w tym narodzie, któremu kiedy w. Bonifacy przyniósł radosna wie o Chrystusie i
Królestwie Bo ym.
2. Troski Naszej bynajmniej nie umniejszono tym, co zgodne z prawd i ze swym
obowi zkiem powiedzieli Nam przedstawiciele najdostojniejszego Episkopatu, odwiedzaj c
nas w czasie choroby. Mówili Nam wiele rzeczy pocieszaj cych i wzniosłych o walce swych
wiernych za wiar , lecz pomimo całej swej miło ci ku narodowi i ojczy nie i pomimo tak
usilnego starania o s d obiektywny, nie mogli pomin wielu rzeczy złych i przykrych. Po
zapoznaniu si z ich relacjami mogli my, pełni szczerej wdzi czno ci ku Bogu, rzec z
Apostołem Miło ci: "Nie znam wi kszej rado ci nad t , kiedy słysz , e dzieci moje
post puj zgodnie z prawd ". Lecz otwarto , jaka przystoi Naszemu urz dowi
apostolskiemu, pełnemu odpowiedzialno ci i pragnienie, by Wam i całemu wiatu
chrze cija skiemu przedstawi rzeczywisto w całej doniosło ci, zmuszaj nas tak e do
tego, by doda słowa: nie mamy wi kszej troski i gorszego cierpienia, jak gdy słyszymy, e
wielu opuszcza drog prawdy.
I. KONKORDAT Z RZESZ
3. Gdy, Czcigodni Bracia, w lecie 1933 r., uwzgl dniaj c inicjatyw rz du Rzeszy,
polecili my wznowi pertraktacje konkordatowe nawi zuj ce do długoletniego poprzedniego
projektu i ku zadowoleniu was wszystkich zako czy je uroczystym traktatem, kierowała
Nami, jak tego wymaga Nasz obowi zek, troska o wolno zbawczego posłannictwa Ko cioła
w Niemczech i o zbawienie dusz mu powierzonych - równocze nie jednak wpłyn ło na nasz
decyzj szczere pragnienie, by rzeczywi cie przyczyni si do dalszego pokojowego rozwoju
i do dobra narodu niemieckiego.
Pomimo wielu powa nych w tpliwo ci powzi li my jednak wtedy decyzj , by swej zgody nie
odmówi . Chcieli my wówczas, w miar mo liwo ci, zaoszcz dzi Naszym synom i córkom
w Niemczech tar i cierpie , których w ówczesnych stosunkach z cał pewno ci mo na by
si było spodziewa . Chcieli my wówczas pokaza czynem, ze szukaj c jedynie Chrystusa i
tego, co do Chrystusa nale y, wyci gamy do wszystkich r k do zgody, tak długo, dopóki
kto jej nie odtr ci.
4. Je eli drzewo pokoju, wsadzone przez Nas w najczystszej intencji do ziemi niemieckiej,
nie przyniosło tych owoców, których pragn li my dla dobra narodu, to nikt w całym wiecie,
kto oczy ma, by widzie , i uszy, by słysze , nie b dzie ju mógł obecnie powiedzie , e wina
le y po stronie Ko cioła i jego Głowy. Lekcja pogl dowa ostatnich lat wyja nia, kto ponosi
odpowiedzialno . Ujawnia ona knowania, których od samego pocz tku celem było
zniszczenie. W bruzdy, w których usiłowali my posadzi nasienie szczerego pokoju, inny -
jak ów inimicus homo (nieprzyjazny człowiek), o którym wspomina Pismo wi te - posiali
k kol nieufno ci, niezgody, nienawi ci, oszczerstwa, zasadniczej nieprzyja ni ukrytej i
otwartej, płyn cej z tysi ca ródeł i posługuj cej si wszelkimi rodkami w stosunku do
Chrystusa i Jego Ko ciół. Oni i tylko oni oraz ich ukryci i widoczni pomocnicy ponosz
odpowiedzialno za to, e zamiast t czy pokoju na horyzoncie Niemiec widoczna jest
chmura dziel cych walk religijnych.
5. Odpowiedzialnym kierownikom losów waszego kraju wskazali my, Czcigodni Bracia,
bezustannie na skutki, które z konieczno ci musz wpłyn na tolerowanie lub nawet
popieranie takich pr dów. Robili my wszystko co mo liwe, by wi to słowa raz uroczy cie
danego i dochowanie przyj tych zobowi za obroni przeciw teoriom i praktykom, które - o
ile przez miarodajn władz byłyby uznawane - musiałyby zniszczy wszelkie zaufanie i
pozbawi warto ci ka de słowo dane w przyszło ci. Kiedy nadejdzie czas ujawnienia tych
Naszych stara przed całym wiatem, wszyscy ludzie dobrej woli b d wiedzieli, gdzie maj
szuka obro ców, a gdzie burzycieli pokoju. Ka dy (...) b dzie musiał wówczas przyzna , e
w tych ci kich i pełnych wydarze czasach pokonkordatowych ka de Nasze słowo i
wszelkie Nasze post powanie było nacechowane wierno ci dla zobowi za . Jednak równie
z niemiłym zdziwieniem i wewn trzn odraz b dzie musiał stwierdzi , jak po drugiej stronie
przekształcenie umowy, jej obchodzenie, pozbawianie jej wewn trznej tre ci, wreszcie jej
łamanie stały si niepisanym prawem post powania.
6. Okazywane przez Nas pomimo wszystko umiarkowanie było podyktowane wzgl dami na
korzy ziemskie albo niegodn słabo ci , lecz wypływało jedynie z pragnienia, by wraz z
k kolem nie wyrwa ro lin warto ciowych, z ch ci, by nie pr dzej wyda s d publiczny, a
zmysły dojrzej do przekonania, e s d taki stał si nieunikniony. Dalej, było ono
podyktowane zdecydowan wol , by definitywnie nie zarzuca innym niedotrzymywania
umów, dopóki w sposób oczywisty nie udowodni im si systematycznego kamufla u,
ukrywaj cego ataki przeciw Ko ciołowi. I dzisiaj raz jeszcze, kiedy otwiera si walka
przeciwko szkole wyznaniowej, chronionej konkordatem, i pozbawianie głosu katolickich
rodziców i wychowawców w szczególnie wa nej dziedzinie ycia ko cielnego uwydatniaj
przejmuj c groz powag poło enia i bezprzykładny ucisk sumienia wierz cych chrze cijan
- dzisiaj jeszcze ojcowska troska o zbawienie dusz ka e Nam uwzgl dni istniej c jeszcze,
cho mał nadziej powrotu do przestrzegania umowy i do porozumienia.
7. Id c za pro bami najdostojniejszego Episkopatu, równie w przyszło ci nie przestaniemy u
kierowników waszego narodu si za pogwałconym prawem i niezale nie od powodzenia czy
niepowodzenia - kieruj c si tylko głosem sumienia i spełniaj c swe posłannictwo pasterskie -
bezustannie przeciwstawia si b dziemy umysłowo ci, która bezsporne prawo chce stłumi
otwartym lub ukrytym gwałtem.
8. Cel niniejszego pisma, Czcigodni Bracia, jest jednak inny. Wy odwiedzili cie Nas mile w
chorobie. My za zwracamy si dzisiaj do was i przez was do katolików Niemiec, którzy - jak
wszystkie cierpi ce i uciemi anie dzieci - s szczególnie bliskie sercu wspólnego Ojca. W tej
godzinie, kiedy ich wiara w ogniu udr ki, poddawana próbie ukrytego i otwartego
prze ladowania, okazuje si prawdziwym złotem, i kiedy spotykaj si z niezliczonymi
formami zorganizowanej religijnej niewoli, kiedy dotkliwie daje im si we znaki brak nauki
zgodnej z prawd , a nie maj mo no ci obrony, maj podwójne prawo, by usłysze głos
prawdy i duchowego pokrzepienia z ust tego, którego pierwszy poprzednik usłyszał z ust
Zbawiciela te brzemienne w tre słowa: "Ja prosiłem za tob , eby nie ustała twoja wiara. Ty
ze swej strony umacniaj swoich braci"
II. PRAWDZIWA WIARA W BOGA
9. Czuwajcie, Czcigodni Bracia, by przede wszystkim wiara w Boga, pierwsza i nieodzowna
podstawa wszelkiej religii, była zachowana czysta i nieskalana w krajach niemieckich. W
Boga wierzy nie ten, kto w mowie u ywa słowa Bóg, lecz kto z tym wzniosłym słowem ł czy
prawdziwe i godne poj cie Boga.
10. Kto, hołduj c panteistycznej mglisto ci, uto samia Boga ze wiatem, kto z Boga czyni co
ziemskiego a ze wiata co boskiego, nie nale y do wierz cych w Boga.
11. Kto id c za wierzeniami starogerma sko - przedchrze cija skimi, na miejsce Boga
osobowego stawia ró ne nieosobowe fatum, ten przeczy m dro ci Bo ej i Opatrzno ci, która
"si ga pot nie od kra ca do kra ca i włada wszystkim z dobroci "
(1)
, i wszystko prowadzi
ku dobremu. Taki człowiek nie mo e sobie ro ci prawa, by go zalicza do wierz cych w
Boga.
12. Kto ponad skal warto ci ziemskie ras albo naród, albo pa stwo, albo ustrój pa stwa,
przedstawicieli władzy pa stwowej albo inne podstawowe warto ci ludzkiej społeczno ci,
które w porz dku doczesnym zajmuj istotne i czcigodne miejsce, i czyni z nich najwy sz
norm wszelkich warto ci, tak e religijnych, i oddaje si im bałwochwalczo, ten przewraca i
fałszuje porz dek rzeczy stworzony i ustanowiony przez Boga - Człowieka i daleki jest od
prawdziwej wiary w Boga i od wiatopogl du odpowiadaj cego takiej wierze.
13. Zwró cie uwag , Czcigodni Bracia, na nadu ycie, jakie si popełnia, kiedy naj wi tszego
Imienia Bo ego u ywa si jako etykiety bez tre ci dla okre lenia mniej lub bardziej
dowolnego tworu ludzkich pragnie . Starajcie si , by wierni wasi temu bł dowi czynnie si
przeciwstawiali, jak na to zasługuje. Naszym Bogiem jest Bóg osobowy, nadludzki,
wszechmog cy, niesko czenie doskonały, jeden w Trzech Osobach, Trójosobowo w jedno ci
istoty Boskiej. Stwórca wszelkiego stworzenia, Pan i Król, i ostateczna przyczyna dziejów
wiata, nie znosz cy i nie mog cy znie obok siebie adnych innych bogów.
14. Ten Bóg dał swe przykazania jako najwy szy władca. Maj one znaczenie niezale nie od
czasu i przestrzeni, kraju i rasy. Jak Bo e sło ce wszystko o wieca, tak te prawo Jego nie
uznaje adnych przywilejów i wyj tków. Rz dz cy i podwładni, ukoronowani i nie nosz cy
korony, bogaci i ubodzy w ten sam sposób podlegaj Jego słowu. Poniewa jest On jedynym
Stwórc , ma prawo domaga si posłusze stwa od poszczególnych jednostek i od wszelkiego
rodzaju społeczno ci. Posłusze stwo to odnosi si do wszystkich dziedzin ycia, w których
kwestie moralne domagaj si uzgodnienia z niezmiennym prawem Bo ym i skutkiem tego -
poddania zmiennego prawa ludzkiego niezmiennemu prawu Bo emu.
15. Tylko płytkie umysły mog popa w ten bł d, by mówi c o bogu narodowym, o religii
narodowej. Tylko one mog podj daremn prób , by w granicach jednego tylko narodu, w
ciasnocie krwi jednej rasy zamkn Boga, Stwórc wszech wiata, Króla i Prawodawc
wszystkich narodów, wobec wielko ci którego narody s jakoby krople u wiadra.
(2)
16. Biskupi Ko cioła Chrystusowego ustanowieni w "prawach odnosz cych si do Boga"
(3)
musz czuwa , by nie zakorzeniły si w ród wiernych takie zgubne bł dy, za którymi id
jeszcze zgubniejsze praktyki. Jest ich wi tym obowi zkiem pasterskim uczyni wszystko co
mo liwe, aby przykazania Boskie były zachowywane jako obowi zuj ca podstawa ycia
prywatnego i publicznego, moralnie uporz dkowanego, a prawa Majestatu Bo ego, imi i
słowo Bo e nie były bezczeszczone
(4)
, aby unikały blu nierstwa przeciwko Bogu - w słowie,
w pi mie i w obrazach - na razie liczne jak piasek morski, aby przeciwko duchowi
buntowniczemu tych, którzy przecz istnieniu Boga, Nim gardz i Go nienawidz , nigdy nie
osłabła modlitwa przebłagalna wiernych, nieustannie wznosz ca si jak dym kadzielny ku
Najwy szemu i powstrzymuj ca jego karz c r k .
17. Dzi kujemy wam, Czcigodni Bracia, waszym kapłanom i wiernym, którzy spełnili i
spełniaj swe obowi zki chrze cija skie w obronie praw Majestatu Bo ego przeciwko
agresywnemu neopoga stwu, znajduj cemu, niestety, cz sto poparcie stron wpływowych.
Wdzi czno ta jest szczególnie gł boka i pełna uznania dla tych, którym dane było w
spełnianiu tego obowi zku ponosi dla Boga doczesne ofiary i cierpienia.
III. PRAWDZIWA WIARA W CHRYSTUSA
18. adna wiara w Boga nie ostoi si przez dłu szy czas czysta i nieskazitelna, je eli nie
znajdzie oparcia w wierze w Chrystusa. "Nikt tez nie zna Syna, tylko Ojciec, ani Ojca nikt nie
zna, tylko Syn i ten, komu Syn zechce objawi "
(5)
. "A to jest ycie wieczne: aby znali Ciebie,
jedynego prawdziwego Boga, oraz Tego, którego posłałe , Jezusa Chrystusa"
(6)
. Nikt wi c nie
mo e powiedzie - wierz w Boga, to mi wystarczy w dziedzinie religijnej. W słowach
Zbawiciela nie ma miejsca dla tego rodzajów wybiegów. "Ka dy, kto nie uznaje Syna, nie ma
te i Ojca, kto za uznaje Syna, ten ma i Ojca"
(7)
.
19. W Jezusie Chrystusie, wcielonym Synu Bo ym, ukazała si pełnia Objawienia Boskiego.
"Wielokrotnie i na ró ne sposoby przemawiał niegdy Bóg do ojców naszych przez proroków,
a w tych ostatecznych dniach przemówił do nas przez Syna"
(8)
. Ksi gi Starego Testamentu s
w pełni słowem bo ym, ograniczon cz ci Jego Objawienia. Stosownie do stopniowego
rozwoju Objawienia spoczywa na nich jeszcze ciemno czasu przygotowania na wietlany
dzie odkupienia. S one w pewnych szczegółach odbiciem ludzkiej niedoskonało ci,
słabo ci i grzechu, co jest nieuniknione w ksi gach historycznych i prawodawczych. Obok
bardzo wielu rzeczy wzniosłych i szlachetnych opisuj nam one tak e, jak naród wybrany,
przechowuj cy Objawienie i obietnice Boskie, zwraca si ku rzeczom czysto ziemskim.
Ka dy jednak, kto nie jest za lepiony przes dem lub nami tno ci , widzi, e w ród
wyst pków powstałych przez ludzk słabo i opisanych w Biblii tym ja niej wieci Boskie
wiatło ekonomii zbawienia, odnosz ce ostatecznie triumf nad wszelkim bł dem i grzechem.
Na takim, cz sto ciemnym tle wyst puje w bardzo wyrazistej perspektywie zbawcza
pedagogika Wieczno ci, która równocze nie wskazuje drog , ostrzega, podnosi i
uszcz liwia. Tylko lepota i pycha mog zamkn oczy na skarby zbawiennych nauk, jakie
mieszcz si w Starym Testamencie. Kto chce wyrzuci z Ko cioła i ze szkoły histori
biblijn i m dre nauki Starego Testamentu, ten ciasnej i ograniczonej my li ludzkiej ka e by
s dzi planów Bo ych wzgl dem historii wiata, ten zaprzecza wierze w prawdziwego
Chrystusa, takiego, jaki si pojawił w ciele i przyj ł natur ludzk w narodzie maj cym go
przybi do krzy a. Dla takiego niezrozumiały jest dramat Syna Bo ego, który zbrodni
wi tokradztwa swych oprawców przeciwstawia Boski czyn swej zbawczej mierci i tym
samym sprawia, e Stary Testament znajduje spełnienie, swój kres i swoje wywy szenie w
Nowym Testamencie.
20. Szczyt Objawienia osi gni ty w Ewangelii Jezusa Chrystusa jest definitywny i
obowi zuj cy po wszystkie czasy. Objawienie to nie dopuszcza adnych uzupełnie i nie
mo e by zast pione przez dowolne "objawienie", które pewni rzecznicy doby obecnej chc
wywie z tzw. mitu krwi i rasy. Odk d Chrystus Namaszczony dopełnił dzieła odkupienia,
złamał panowanie grzechu i nam wysłu ył łask , by my si mogli sta dzie mi Bo ymi, odt d
nad imi Jezusa nie ma pod niebem innego imienia, danego ludziom, przez które mogliby
dost pi zbawienia
(9)
. aden człowiek - cho by nawet wszelka władza, wszelka umiej tno i
cała zewn trzna pot ga ziemi była w nim uciele niona - nie mo e poło y innego fundamentu
jak ten, który ju jest poło ony w Jezusie Chrystusie
(10)
. Kto wi tokradzko zapoznaje
przeogromn , istotn ró nic pomi dzy Bogiem - Człowiekiem a lud mi i odwa a si
kogokolwiek ze miertelników, cho by to nawet był najwi kszy człowiek wszystkich czasów,
postawi obok Chrystusa lub nawet ponad Nim i przeciwko Niemu, ten musi pozwoli sobie
powiedzie , i jest obł kanym prorokiem, głosz cym urojenia, do którego w przera aj cy
sposób stosuj si słowa Pisma wi tego: " mieje si Ten, który mieszka w niebie"
(11)
.
IV. PRAWDZIWA WIARA W KO CIÓŁ
21. Wiara w Chrystusie nie b dzie mogła utrzymywa si w swej czysto ci i nieskazitelno ci,
je eli nie znajdzie oparcia i podpory w wierze w Ko ciół, b d cy "filarem i podpor
prawdy"
(12)
. Sam Chrystus, Bóg błogosławiony na wieki, postawił ten filar wiary. Ludzie
wszystkich czasów i wszystkich krajów obowi zuje rozkaz Chrystusa, by słucha Ko cioła
(13)
i by widzie w słowach i przykazaniach Ko cioła Jego własne słowa i przykazania
(14)
.
22. Ko ciół ustanowiony przez Zbawiciela jest jeden - ten sam dla wszystkich narodów. Pod
jego kopuł , otaczaj c jak firmament cał ziemi , jest miejsce i ziemia rodzinna dla
wszystkich narodów i j zyków, jest mo no rozwoju dla wszystkich wła ciwo ci,
doskonało ci, zada i powoła , jakimi Bóg, Stwórca i Odkupiciel obdarzył jednostki
społecze stwa. Macierzy skie serce Ko cioła jest do wielkie i do szerokie, by w rozwoju
tych wła ciwo ci i poszczególnych darów, w my l woli Bo ej, widzie raczej bogactwo
rozmaito ci ni niebezpiecze stwo podziałów. Cieszył go wysoki poziom duchowy jednostek
i narodów. Z rado ci i dum macierzy sk widzi w ich udanych czasach owoce wychowania
i znaki post pu, którym błogosławi i dopomaga do rozwoju, gdzie tylko mo e to uczyni
zgodnie ze swym sumieniem. Lecz wie on tak e, e wolno ta ma zakre lone granice przez
majestat Boskiego przykazania, który chciał, by z wszystkimi istotnymi cechami Ko ciół ten
istniał jako cało niepodzielna, i tak go ustanowił. Kto burzy t jedno i niepodzielno , ten
zabiera Oblubienicy Chrystusa jeden z diademów, nało ony przez samego Boga na jej
skronie, ten budowl przez Boga stworzon i spoczywaj c na wiecznych fundamentach,
poddaje próbie i zmianom, a przecie Ojciec niebieski na dał budowniczym władzy
budowania.
23. Boskie posłannictwo Ko cioła, który działa w ród ludzi i działa musi przez ludzi, mo e
bole nie przy mione przez czynnik ludzki, a nader ludzki, który zawsze pojawia si od nowa
jak k kol w pszenicy Królestwa Bo ego. Kto zna słowo Zbawiciela o zgorszeniu i
gorszycielach, wie, co Ko ciół i ka dy w ogóle s dzi winien o tym, co było i jest grzechem.
Kto jednak przy tych godnych pot pieniach rozd wi kach pomi dzy wiar a ycie, słowem a
czynem, pomi dzy zewn trznym zachowaniem a stanem wewn trznym u pewnych jednostek
- cho by ich nawet było wiele - zapomina o niezliczonych przykładach prawdziwych cnót,
ducha ofiary, miło ci braterskiej, heroicznego pragnienia wi to ci lub wszystko przemilcza,
ten ujawnia po ałowania godn lepot i niesprawiedliwo . Je eli nad to widzi si , e
człowiek taki, s dz c tak ostro znienawidzony przez siebie Ko ciół, zapomina o tej ostro ci z
chwil , gdy chodzi o inne społeczno ci, bliskie mu uczuciowo lub z powodu jakich korzy ci,
to w swym niby to dotkni tym poczuciu czysto ci objawia si on jako bliski tym, którzy
według ostrych słów Zbawiciela widz d bło w oku brata, a nie widz belki we własnym
oku.
24. Wprawdzie intencja tych, którzy zajmowali si pierwiastkiem czysto ludzkim w Ko ciele
uwa aj za swój zawód, a czasem nawet robi z tego brzydki u ytek, nie jest bynajmniej
czysta, w władza kapła ska przychodz ca od Boga nie zale y wcale od warto ci ludzkiej i
poziomu etycznego kapłana, ale mimo to ka da epoka, ka da jednostka, ka da społeczno
ma obowi zek gruntownie zbada swe sumienie, oczy ci si , całkowicie odnowi w my li i
czynie. W Naszej encyklice o kapła stwie, w Naszych enuncjacjach o Akcji Katolickiej
zwrócili my ze szczególnym naciskiem uwag na wi ty obowi zek, jaki maj wszyscy
nale cy do ko cioła, a przede wszystkim wszyscy członkowie stanu kapła skiego i
zakonnego oraz apostolstwa wieckiego, by ycie uzgodni z wiar w my l tego, czego
wymaga prawo Bo e i co Ko ciół bezustannie podkre la. I dzisiaj znowu powtarzamy z cał
powag : nie wystarczy by zaliczonym do Ko cioła Chrystusowego; trzeba by tak e ywym
członkiem tego Ko cioła w Duchu i w Prawdzie. A takimi członkami Ko cioła s tylko ci,
którzy w niewinno ci albo w szczerej, rzeczywistej pokucie s w łasce u Pana i yj
nieustannie w obecno ci Bo ej. Je eli Apostoł Narodów, "naczynie wybrane", karcił swe
ciało i umartwiał, by innych nauczaj c, sam nie został odrzucony
(15)
, czy wobec tego dla
tych, którym powierzono podtrzymanie i rozszerzanie Królestwa Bo ego, mo e istnie inna
droga ni droga naj ci lejszego zespolenia apostolstwa z własnym u wi ceniem? Tylko w ten
sposób poka e si dzisiejszej ludzko ci, a przede wszystkim wrogom Ko cioła, e sól ziemi,
e kwas chrze cija stwa bynajmniej nie zwietrzał, lecz jest zdolny i gotowy odnowi i
odmłodzi obecn ludzko , pogr on w w tpliwo ciach i bł dach, w oboj tno ci i
bezradno ci duchowej, zniech con do wiary i oddalon od Boga. A tego potrzebuje ona
bardziej ni kiedykolwiek przedtem, czy uznaje to, czy te nie. Chrze cija stwo maj ce
gł bok wiadomo samego siebie we wszystkich swych członkach, odrzucaj ce czyst
zewn trzno i wszelkie ze wiecczenie, zachowuj ce rzeczywi cie przykazania Boskie i
ko cielne, praktykuj ce miło Boga i czynn miło bli niego, b dzie mogło i b dzie
musiało by wzorem i przewodnikiem dla wiata, chorego w najgł bszych swych podstawach
i szukaj cego oparcia i kierunku. W przeciwnym razie nast pi straszne nieszcz cie i upadek
przechodz cy wszelkie wyobra enie.
25. Wszelka prawdziwa i trwała reforma zawsze miała swe ostateczne ródło w wi to ci, w
ludziach pałaj cych miło ci i poci gni tych przez ni ku Bogu i bli nim. Wspaniałomy lni,
gotowi posłucha ka dego wezwania Bo ego i spełni je najpierw w swym sercu, a przy tym
pokorni i pewni swego powołania, stali si luminarzami i odnowicielami swego czasu. Gdzie
gorliwo reformatorska nie zrodziła si z czystej intencji, lecz była wyrazem i wybuchem
gwałtownych nami tno ci, tam zamiast wiatła wprowadziła zamieszanie, zamiast budowa -
niszczyła i nierzadko stawała si ródłem bardziej zgubnych ni szkody, jakie rzeczywi cie
lub pozornie chciano naprawi . Bezsprzecznie "Duch Bo y wieje k dy chce"
(16)
. Mo e On
sobie z kamieni stworzy tych, którzy b d przygotowywali drog dla Jego zamiarów
(17)
.
Wybiera On narz dzie swej woli według własnych planów, a nie według planów ludzkich.
Lecz On, który ustanowił Ko ciół i pod tchnieniem Ducha wi tego powołał go do ycia, nie
burzy fundamentów tej zamierzonej przez siebie instytucji zbawczej. Kimkolwiek kieruje
Duch Bo y, ten i we wn trzu i na zewn trz swego serca zajmuje nale yte stanowisko wobec
Ko cioła, który jest szlachetnym owocem na drzewie Krzy a i darem danym w Zielone
wi tki przez Ducha Bo ego dla ludzko ci potrzebuj cej kierownictwa.
26. W waszym kraju, Czcigodni Bracia, coraz cz ciej odzywaj si głosy nawołuj ce do
wyst pienia z Ko cioła. W ród przywódców tego ruchu s cz sto tacy, którzy zajmuj
stanowiska urz dowe i przez to staraj si wywoła wra enie, jakoby wyst pienie z Ko cioła i
poł czona z tym niewierno wobec Chrystusa - Króla była szczególnie przekonywaj cym i
pełnym zasługi sposobem okazywania swej wierno ci wobec pa stwa. Przez ukryte i jawne
rodki przymusu, przez l k i gro b szkód gospodarczych, zawodowych, obywatelskich i
innych wywiera si taki nacisk na przywi zanie katolików do wiary, a szczególnie pewnych
klas katolickich urz dników, który jest sprzeczny z prawem i nieludzki. Całe Nasze ojcowskie
współczucie i najgł bsza lito towarzysz tym, którzy tak drogo musz okupi sw wierno
dla Chrystusa i Ko cioła. Lecz tu jest punkt, gdzie wchodz w gr rzeczy ostateczne i
najwy sze, ratunek i zagłada, i gdzie wskutek tego droga heroicznego m stwa jest dla
wiernego jedyn drog zbawienia. Je eli kusiciel albo gn biciel przyst pi z judaszow
intencj skłonienia katolika do wyst pienia z Ko cioła, to ten mo e mu tylko, nawet za cen
ci kich ofiar doczesnych, powiedzie słowa Zbawiciela: "Id precz szatanie! Jest bowiem
napisane: "Panu, Bogu swemu, b dziesz oddawał pokłon i Jemu samemu słu y b dziesz""
(18)
.
Ko ciołowi za powie: Ty matka moj od lat mego dzieci stwa, pociech w yciu,
or downikiem w mierci; j zyk niech mi przylgnie do podniebienia, je eli miałbym ulec
doczesnym pokusom i pogró kom i sta si zdrajcom lubowania chrzestnego. A dla tych,
którzy s dz , e zewn trzne wyst pienie z Ko cioła mog pogodzi z wewn trzna wierno ci
dla niego, niech b d powa nym ostrze eniem słowa Zbawiciela: "kto si Mnie wyprze wobec
ludzi, tego wypr si i Ja wobec aniołów Bo ych"
(19)
.
V. PRAWDZIWA WIARA W PRYMAT
27. Wiara w Ko ciół nie b dzie zachowana w swej czysto ci i nieskazitelno ci, je eli nie
znajdzie oparcia w wierze w prymat Biskupa rzymskiego. W tej samej chwili, w której Piotr
przed wszystkimi apostołami wyznał sw wiar w Chrystusa, Syna Boga ywego,
odpowiedzi Chrystusa, b d c nagrod za jego wiar i jego wyznanie, było słowo o budowie
Ko cioła, jedynego Ko cioła, i to na Piotrze Opoce
(20)
. Wiara wi c w Chrystusa, wiara w
Ko ciół, wiara w prymat stanowi u wi caj cy zwi zek. Prawdziwy i legalny autorytet jest
wsz dzie wi zi jedno ci, ródłem mocy, tarcz przeciwko rozkładowi i rozdrobnieniu,
r kojmi przyszło ci; jest tym wszystkim szczególnie tam, gdzie - jak to ma miejsce jedynie
w Ko ciele - autorytetowi temu jest przyobiecane przez Ducha wi tego i jego niezłomna
pomoc.
28. Je eli ludzie, którzy s nawet zgodni w wierze w Chrystusa, n c nas mira em
narodowego ko cioła niemieckiego, to wiedzcie, e b dzie on tylko zaprzeczeniem jednego
Ko cioła Chrystusowego, wyra na zdrad tej powszechnej misji ewangelizacyjnej, któr
mo e spełni i do której mo e si dostosowa jedynie Ko ciół powszechny. Historia innych
ko ciołów narodowych, ich martwota duchowa, skr powanie i ucisk władz wieckich
wskazuj na beznadziejn bezpłodno , jakiej ulega z konieczno ci ka da latoro l
oddzielaj ca si od ywego szczepu winnego Ko cioła. Kto takim bł dom przeciwstawia od
samego pocz tku swe czujne i kategoryczne "nie", oddaje przysług nie tylko czysto ci swej
wiary chrze cija skiej, lecz tak e zdrowiu i sile ywotnej własnego narodu.
VI. UNIKA PRZEKR CANIA WI TYCH SŁÓW I POJ
29. Szczególnie bacznie b dziecie musieli czuwa , Czcigodni Bracia, by podstawowych poj
religijnych nie pozbawiano ich zasadniczej tre ci i nie nadawano im znaczenia wieckiego.
30. Objawienie w znaczeniu chrze cija skim oznacza słowo Bo e wypowiedziane do ludzi.
U ywanie tego słowa na okre lenie "podszeptów" krwi i rasy, dla wyra enia promieniowania
historii jakiego narodu, wprowadza w ka dym razie zamieszanie. Nie warto takiej fałszywej
monety bra do j zykowego skarbca wierz cego chrze cijanina.
31. Wiara polega na tym, e uznaje si za prawdziwe to, co Bóg objawił i przez Ko ciół
podaje: "jest por k tych dóbr [...], dowodem tych rzeczywisto ci, których nie widzimy"
(21)
.
Radosna i droga ka demu dumna ufno w przyszło swego narodu oznacza co zupełnie
innego ni wiara w znaczeniu religijnym. Wygrywa jedno przeciwko drugiemu, chcie
zast pi jedno drugim, i z tego powodu chcie by przez prawdziwego chrze cijanina
uznanym za "wierz cego", to nic innego jak pusta gra słów albo wiadome zacieranie granic,
albo te co gorszego.
32. Nie miertelno w poj ciu chrze cija skim oznacza ycie człowieka po mierci doczesnej
jako jednostki osobowej dla wiecznej nagrody lub wiecznej kary. Kto przez słowo
nie miertelno chce oznacza tylko zbiorowe ycie w dalszym istnieniu ziemskim swego
narodu przez czas bli ej nieokre lony, ten przekr ca i fałszuje jedn z podstawowych prawd
wiary chrze cija skiej, podrywa fundamenty wszelkiego wiatopogl du religijnego,
domagaj cego si porz dku moralnego. Je eli nie chce by chrze cijaninem, niech
przynajmniej nie wzbogaca skarbca j zykowego swej niewiary zapo yczeniami z
chrze cija skiego skarbca j zykowego.
33. Grzech pierworodny jest dziedziczn , chocia nieosobist win potomków Adama, którzy
w nim zgrzeszyli
(22)
. Jest to utrata łaski i skutkiem tego utrata ycia wiecznego, a ł czy si z
nim skłonno do złego, któr ka dy musi odrzuci i przezwyci a przez łask , walk i
wysiłek moralny. Cierpienie i mier Syna Bo ego odkupiły wiat od dziedzicznego
przekle stwa grzechu i mierci.
Wiara w te prawdy, które dzisiaj w ojczy nie waszej s przedmiotem takiego szyderstwa ze
strony wrogów Chrystusa, nale y do niewzruszonej tre ci religii chrze cija skiej.
34. Krzy Chrystusa jest nadal dla chrze cijanina wi tym znakiem zbawienia, sztandarem
moralnej wielko ci i siły, cho by nawet samo imi stało si dla wielu głupstwem i
zgorszeniem
(23)
. W cieniu jego yjemy, całuj c go umieramy. Ma on sta na naszym grobie i
głosi nasz wiar , ma wiadczy o naszej nadziei skierowanej ku wiatło ci wiekuistej.
35. Pokora w duchu Ewangelii i modlitwa o łask i pomoc Bo dadz si dobrze pogodzi z
szacunkiem dla samego siebie, z ufno ci w swe siły i z duchem bohaterskim. Ko ciół, który
przez wszystkie czasy a do chwili obecnej ma wi cej wyznawców i wiadków
przelewaj cych dobrowolnie swa krew ni jakakolwiek inna społeczno , nie potrzebuje
bynajmniej nauki z takiej wła nie strony o tym, czym jest duch bohaterski i czyn bohaterski.
Wstr tna pycha tych nowatorów o miesza sam siebie, kiedy w swej płytko ci okre la
chrze cija sk pokor jako niegodne poni anie si i czyn niebohaterski.
36. Łask w znaczeniu niewła ciwym mo na nazwa wszystko, co stworzenie otrzymuje od
Stwórcy. Jednak łaska w znaczeniu wła ciwym i chrze cija skim obejmuje nadprzyrodzone
dowody miło ci Bo ej, łaskawo i działanie Boga, przez które podnosi On człowieka do
owego naj ci lejszego uczestnictwa w swym yciu, nazwanym przez Nowy Testament
synostwem Bo ym. "Popatrzcie, jak miło ci obdarzył nas Ojciec: zostali my nazwani
dzie mi Bo ymi: i rzeczywi cie nimi jeste my"
(24)
. Odrzucenie tego nadprzyrodzonego
wyniesienia przez łask , z racji rzekomej niemiecko ci, jest bł dem, jest otwartym
wypowiedzeniem walki jednej z podstawowych prawd chrze cija skich. Stawianie na tym
samym poziomie łaski nadprzyrodzonej z darem natury jest burzeniem skarbca j zykowego
stworzonego i u wi conego przez religi . Pasterze i stró e ludu bo ego zrobili dobrze,
przeciwstawiaj c si czynnie tej grabie y wi to ci i d eniu do wprowadzenia zamieszania
w umysłach.
VII. NAUKA MORALNA I PORZ DEK MORALNY
37. Na prawdziwej i czystej wierze w Boga opiera si moralno ludzko ci. Wszelkie próby
oderwania nauki moralnej i porz dku moralnego od fundamentu wiary, silnego jak skała, i
oparciu ich na piasku norm ludzkich, prowadz jednostk i społecze stwa pr dzej czy pó niej
do upadku moralnego. Głupiec, który mówi w swym sercu, e nie ma Boga, b dzie chodził
drogami zepsucia moralnego
(25)
. Głupców tych, zamierzaj cych obecnie rozdzieli religi i
moralno , jest legion.
Nie widz oni albo nie chc widzie , e usuwanie chrze cija stwa wyznaniowego, tzn.
jasnego i ci le okre lonego poj cia chrze cija stwa, z nauczania i wychowania i
udaremnianie mu mo no ci wpływania na kształtowanie si ycia społecznego i publicznego
wiedzie do zubo enia duchowego i upadku.
38. aden przymus, adne czysto ziemskie ideały, cho by nawet same w sobie były
szlachetne i wzniosłe, nie b d w stanie zast pi na dłu sz met ostatecznych i decyduj cych
bod ców, pochodz cych z wiary w Boga i Chrystusa. Je eli da si od człowieka
najwy szych ofiar i wyrzeczenia si swego małego "ja" na korzy dobra publicznego, a przy
tym odbiera mu si moralne oparcie na tym, co wieczne i boskie, na podnosz cej i krzepi cej
wierze w Boga, wynagradzaj cego za dobro, a karz cego za zło, to dla niezliczonych
jednostek nast pstwem tego b dzie nie branie na siebie obowi zku, lecz ucieczka przed nim.
Sumienne przestrzeganie dziesi ciorga przykaza Bo ych i przykaza ko cielnych, b d cych
jedynie przepisami wykonawczymi zasad ewangelicznych, jest dla ka dej jednostki
niezrównan szkoł systematycznego wychowania samego siebie, t yzny moralnej i
wyrabiania charakteru. Jest szkoł , która wymaga wiele, ale nie za wiele. Bóg pełen dobroci,
który jako prawodawca mówi: "Masz to uczyni ", w łaskawo ci swej daje równie mo no i
wykonanie. Nie wykorzysta tak gł boko działaj cych, twórczych sił moralnych, albo wprost
uniemo liwi im oddziaływanie na wychowanie narodu, to znaczy przyczynia si w sposób
nieodpowiedzialny do "niedorozwoju" religijnego społecze stwa. Uzale nienie nauki
moralno ci od subiektywnej, zmiennej opinii ludzkiej zamiast oparcia jej na wi tej woli
Boga wiekuistego, na Jego przykazaniach, otwiera szeroko wrota siłom rozkładu. Rozpocz te
przez to zaprzepaszczenie wiecznych norm obiektywnej nauki moralnej, przeznaczonej do
ukształtowania sumie , do uszlachetnienia wszystkich dziedzin ycia, jest grzechem
przeciwko przyszło ci narodu, a za gorzkie owoce grzechu b d musiały zapłaci przyszłe
pokolenia.
VIII. UZNANIE PRAWA NATURALNEGO
39. Zgubn tendencj czasów obecnych jest odrywanie od fundamentu Bo ego Objawienia
nie tylko moralno ci, lecz tak e teorii i praktyki prawa. Mamy tu na my li szczególnie tzw.
prawo naturalne, które r k samego Stwórcy zostało wpisane do serca ludzkiego
(26)
; a w sercu
tym mo e je odczyta zdrowy, nie za lepiony grzechem i nami tno ci .
Według przykaza tego prawa naturalnego mo e by ocenione cale prawo pozytywne - bez
wzgl du na to, od jakiego prawodawca pochodzi - co do jego tre ci moralnej i tym samym co
do siły jego obowi zywania. Ludzkie prawa, gdy sprzeczne s z prawem naturalnym do tego
stopnia, e tej sprzeczno ci usun nie mo na, ju od samego pocz tku obci one s wad ,
której aden przymus, adna zewn trzna siła uzdrowi nie mo e.
40. Wła nie w wietle tej zasady trzeba oceni aksjomat: "Prawem jest to, co narodowi
przynosi po ytek". Mo na wprawdzie zdaniu temu nada sens wła ciwy, je eli si je rozumie
w tym znaczeniu, e to, co jest moralnie złe, nigdy nie mo e by prawdziwie korzysta dla
dobra narodu. Ju dawni poganie uznali, e zdanie to, by mogło by naprawd poprawne,
musi by odwrócone i brzmie : "Jest niemo liwe, by co było po yteczne, jest równocze nie
nie jest moralne dobre. I nie dlatego jest co moralnie dobre, e jest po yteczne, lecz dlatego
jest po yteczne, e jest moralnie dobre"
(27)
. Owa zasada, oderwana od tej normy moralnej,
oznaczałoby bezustanny stan wojny pomi dzy poszczególnymi narodami.
41. W yciu wewn trznym pa stwa, mieszaj c dziedzin po ytku i dziedzin prawa,
zapoznaje si zasadnicz prawd , e człowiek jako osoba posiada prawa dane mu od Boga.
Musz one by strze one przed wszelkimi atakami ze strony duchowie stwa, które by chciało
im zaprzeczy , zniszczy je lub zlekcewa y . Gardzi t prawd - to znaczy nie widzie , e
ostatecznie okre lamy i poznajemy dobro wspólne, bior c za podstaw zarówno natur
człowieka, godz c harmonijnie prawa jednostki i obowi zki społeczne, jak i cel
społeczno ci, który równie okre lany jest przez natur ludzk . Bóg chciał, by społeczno
istniała jako rodek pełnego rozwoju zdolno ci indywidualnych i społecznych, które człowiek
przez wzajemn wymian na wykorzysta dla swego dobra i dobra drugich. Bóg chciał
równie , by owe ogólniejsze i wy sze warto ci, mo liwe do zrealizowania tylko przez
społeczno , a nie jednostk , istniały ostatecznie dla człowieka, by słu yły jego
przyrodzonemu i nadprzyrodzonemu rozwojowi i jego udoskonaleniu. Oddali si od tego
porz dku - znaczy wstrz sn samymi podstawami, na których opiera si społeczno , i
narazi na szwank jej spokój, bezpiecze stwo i samo istnienie.
42. Człowiek wierz cy posiada niezniszczalne prawo wyznawania swej wiary i
praktykowania jej w odpowiedni sposób. Prawa uniemo liwiaj ce lub utrudniaj ce
wyznawania i praktykowania tej wiary s sprzeczne z prawem naturalnym.
43. Rodzicom sumiennym, wiadomym swego wychowawczego obowi zku, przysługuje
pierwotne prawo do wychowania dzieci danych im przez Boga, w duchu prawdziwej wiary,
według jej zasad i przepisów. Prawa i rozporz dzenia, które nie uznaj tego przyrodzonego
prawa rodziców w sprawach szkolnych lub te przez gro b i przymus odbieraj im wszelk
warto praktyczn , s sprzeczne z prawem przyrodzonym i w najgł bszych swych
podstawach niemoralne.
Ko ciół, powołany do strze enia i wyja niania prawa naturalnego danego przez Boga, musi
wobec tego o wiadczy , e wpisy szkolne, dokonane ostatnio przy zupełnym braku swobody,
s wymuszone i wobec tego nie s obowi zuj ce.
IX. DO MŁODZIE Y
44. Jako zast pca Tego, który w Ewangelii rzekł do młodzie ca: "A je li chcesz osi gn
ycie, zachowaj przykazania"
(28)
- zwracamy si w słowach, prawdziwe ojcowskich do
młodzie y.
45. Tysi ce j zyków głosi wam dzisiaj ewangeli , która nie jest objawiona przez Ojca
niebieskiego. Tysi ce piór stoi na usługach pozornego chrze cija stwa, nie b d cego
chrze cija stwem Chrystusa. Prasa i radio zasypuj was codziennie wytworami o tre ci
wrogiej Ko ciołowi i wierz i atakuj bezceremonialnie i bez adnych skrupułów wszystko,
co dla was musi by wzniosłe i wi te.
46. Wiem, e bardzo wielu z was w skutek swej wierno ci dla wiary i Ko cioła oraz swej
przynale no ci do stowarzysze katolickich, chronionych przez konkordat, musiało i musi
cierpie widz c, e nie rozumie si ich wierno ci wobec ojczyzny, e podaje si j w
w tpliwo , e jej si uwłacza, a nawet zaprzecza; nadto musieli i musz oni ponosi wiele
szkód w yciu zawodowym i towarzyskim. Wiemy dobrze, e w waszych szeregach znajduje
si nie jeden nieznany ołnierz Chrystusowy, który z bólem w sercu, lecz z głow w gór
wzniesion znosi swój los i znajduj pociech jedynie w my li, e cierpi zel ywo dla
imienia Chrystusa
(29)
.
47. Dzisiaj, kiedy gro nowe niebezpiecze stwa i nowe tarcia, mówimy do tej młodzie y:
"Gdyby wam kto głosił Ewangeli ró n od tej, któr [...] otrzymali cie" od pobo nej matki, z
ust wierz cego ojca, z nauki wychowawcy wiernego samemu Bogu i Ko ciołowi - "Niech
b dzie przekl ty!"
(30)
Je eli pa stwo tworzy pa stwowe stowarzyszenie młodzie y, do którego
musz nale e wszyscy, to - pomijaj c, e przez to w niczym nie powinno umniejsza si
prawa stowarzysze katolickich - wszyscy młodzi ludzie i ich rodzice odpowiedzialni za nich
przed Bogiem maj bezsporne i niezniszczalne prawo domaga si , by takie stowarzyszenie
obowi zkowe wolne było od wszystkich czynno ci, w których przejawia si duch wrogi
chrze cija stwu lub Ko ciołowi. Wywołuje to bowiem - jeszcze niedawno, a tak e i dzi - u
wierz cych rodziców konflikt sumienia nie do rozwi zania, gdy nie mog da pa stwu tego,
czego si od nich domaga, by jednocze nie nie zabra Bogu tego, co do Niego nale y.
48. Nikt nie my li o tym, by stawia młodzie y niemieckiej przeszkody na drodze maj cej ja
prowadzi do stworzenia prawdziwej jedno ci narodowej, do piel gnowania szlachetnego
umiłowania wolno ci, do niezłomnej wierno ci wobec ojczyzny. Wyst pujemy natomiast
przeciwko wytwarzaniu przeciwie stw pomi dzy tymi celami wychowawczymi a celami
religijnymi. Dlatego te wołamy do tej młodzie y: piewajcie swe pie ni wolno ci lecz nie
zapominajcie przy tym o wolno ci synów Bo ych. Nie pozwólcie, by szlachectwo tej
niezast pionej wolno ci znikło w okowach grzechu i zmysłowo ci. Kto piewa pie ni
wierno ci wobec ojczyzny, nie mo e sprzeniewierzy si swemu Bogu, swemu Ko ciołowi i
swej wiecznej ojczy nie, staj c si wobec nich zbiegiem i zdrajc .
49. Mówi si do was o bohaterskiej wielko ci - przeciwstawiaj c j wiadomie, a wbrew
prawdzie, pokorze i cierpliwo ci ewangelicznej. Dlatego przemilcza si wobec nas, e istnieje
bohaterstwo w walce moralnej, e zachowanie czysto ci zdobytej na chrzcie wi tym jest
czynem bohaterskim, który nale ałoby nale ycie oceni zarówno z punktu widzenia
religijnego, jak i przyrodzonego?
50. Mówi si wam wiele o słabo ciach ludzi w historii Ko cioła. A dlatego przemilcza si
wobec was wspaniałe czyny, przejawiaj ce si przez cały ci g jego dziejów, i wi tych,
których wydał, i błogie skutki, jakie płyn ły dla zachodniej kultury z poł czenia tego
Ko cioła z waszym narodem?
51. Mówi si do was wiele o sporze. Uprawianie z umiarem i celowo wychowanie fizyczne
jest dobrodziejstwem dla młodzie y. Uprawia si je jednak obecnie w takim zakresie, e nie
uwzgl dnia si ani harmonii w kształceniu ciała i ducha, ani nale ytej troski o ycie
rodzinnej, ani te przykazania, by dzie wi ty wi ci . Z oboj tno ci granicz c z pogard
pozbawia si dzie Pa ski jego wi to ci i skupienia, jakie odpowiadaj najpi kniejszej
tradycji niemieckiej. Pełni ufno ci oczekujemy od wierz cej młodzie y katolickiej, e wobec
pa stwowych organizacji przymusowych podkre li silnie swe prawo do chrze cija skiego
wi cenia niedzieli, e dbaj c o rozwój fizyczny, nie zapomni o swej duszy nie miertelnej, e
nie pozwoli, by zło odniosło nas ni zwyci stwo, lecz przeciwnie, b dzie usiłowała dobrem
zło zwyci a
(31)
, a jej najwi kszym i naj wi tszym pragnieniem b dzie, by na bie ni
wiecznego ywota zdoby koron zwyci stwa
(32)
.
X. DO KAPŁANÓW I OSÓB ZAKONNYCH
52. Tymi słowami szczególnego uznania, zach ty i napomnienia zwracamy si do kapłanów
niemieckich, którym w ci kim czasie i trudnych okoliczno ciach przypada obowi zek, by
podporz dkowuj c si swym biskupom, wskazywali owczarni Chrystusowej słowem i
przykładem wła ciw drog , w codziennej ofierze i z apostolsk cierpliwo ci . Nie
ustawajcie, drodzy synowie i uczestnicy wi tych tajemnic, w na ladowaniu wiecznego
Arcykapłana Jezusa Chrystusa w Jego miło ci i samaryta skiej trosce. Niech wasze
post powanie codzienne b dzie nieskazitelne przed Bogiem! Niech si w nim przejawia
bezustanna troska o własne u wi cenie i udoskonalenie! Okazujcie zwłaszcza miło pełna
lito ci wszystkim, którzy s wam powierzeni, przede wszystkim znajduj cym si w
niebezpiecze stwie, słabym i chwiejnym. Dla wiernych b d cie przewodnikami, dla
chwiej cych si podpor , pouczajcie w tpi cych, pocieszajcie smutnych, a wszystkim nie cie
bezinteresownie pomoc i rad .
53. Do wiadczenia i cierpienia czasów powojennych wycisn ły lad w duszy waszego
narodu. Pozostawiły one tarcia i gorycz, które tylko czas uleczy mo e, a przezwyci y
tylko bezinteresowna i czynna miło . Tej miło ci, niezb dnej dla apostoła, zwłaszcza w
czasach obecnych, tak wzburzonych i pełnych nienawi ci, yczymy wam z całego serca i o
ni dla was Boga błagamy. Dzi ki tej miło ci apostolskiej zapomnicie, a przynajmniej
przebaczycie wiele niezasłu onej goryczy, z któr w swej pracy kapła skiej i duszpasterskiej
spotkacie si cz ciej ni kiedykolwiek.
54. Ta miło pełna zrozumienia i lito ci ku bł dz cym, a nawet ku szydercom, nie oznacza i
nie mo e oznacza rezygnacji z głoszenia prawdy, z ukazywania jej warto ci, z jej obrony, ani
te ze stosowania jej w yciu na odcinku wam powierzonym. Najpierwszym i
najoczywistszym darem, jaki kapłan mo e zło y ludziom, jest słu enie prawdzie, i to całej
prawdzie, wykrywanie bł du i walka z nim, oboj tne w jakiej formie bł d ten si pojawia.
Zrezygnowa z tego - to sprzeniewierzy si Bogu i waszemu wi temu powołaniu. Byłby to
tak e grzech popełniony przeciwko prawdziwemu dobru, waszego narodu i waszej ojczyzny.
55. Wszystkim tym, którzy biskupom swoim dochowali wiary, przyrzeczonej na wi ceniach
kapła skich, którzy wskutek wykonywania swych obowi zków duszpasterskich musieli i
musz znosi cierpienia i prze ladowania - a nawet wi zienie i zesłanie do obozów
koncentracyjnych - Ojciec chrze cija stwa wyra a sw wdzi czno i uznanie.
56.Ojcowsk sw wdzi czno wyra amy równie zakonnikom i zakonnicom. Współczujemy
im serdecznie, poniewa z powodu zarz dze wrogich zakonom wielu z nich zostało
oderwanych od owocnej i umiłowanej pracy. Niektórzy wprawdzie zbł dzili i okazali si nie
godni swego powołania, jednak przewinienia ich, pi tnowane równie przez Ko ciół, nie
zmniejszaj bynajmniej zasług olbrzymiej wielko ci tych, którzy starali si ofiarnie i
bezinteresownie słu y Bogu i ojczy nie w dobrowolnym ubóstwie. Przez sw gorliwo ,
wierno , d enia do doskonało ci, czynn miło bli niego, gotowo do po wi ce , zakony
pracuj ce w duszpasterstwie, na polu charytatywnym i w szkolnictwie chlubnie przyczyniaj
si do dobra prywatnego i publicznego. W dalszej przyszło ci ocenione to zostanie
bezsprzecznie z wi ksz sprawiedliwo ci ni w obecnych niespokojnych czasach. Ufamy, ze
przeło eni zgromadze zakonnych skorzystaj z trudno ci i do wiadcze , by przez
podwojenie gorliwo ci, pogł bienie ycia modlitwy, piel gnowanie cnót zakonnych uprosi
od Boga Najwy szego nowe błogosławie stwo i nowe owoce dla swej ci kiej pracy.
XI. DO WIERNYCH STANU WIECKIEGO
57. Przed Naszymi oczyma stoi niezliczony tłum synów i córek, w których cierpienie
Ko cioła w Niemczech i ich własne cierpienie nie umniejszyło w niczym ich przywi zaniu do
Ko cioła, miło ci ku Ojcu chrze cija stwa, ani te posłusze stwa biskupom i kapłanom. I
pomimo tych cierpie s oni nadal gotowi, cokolwiek by si stało, pozosta wierni swej
naturze, przekazanej im przez przodków w wi tym dziedzictwie. Im wszystkim przesyłamy
wzruszeni swe Ojcowskie pozdrowienie.
Przesyłamy je przede wszystkim członkom stowarzysze katolickich, którzy m nie i za cen
licznych ofiar dochowali wierno Chrystusowi i nie zgodzili si na zaprzepaszczenie praw,
jakie Ko ciołowi i im w uroczystej umowie były zagwarantowane zasad dobrej wiary.
58. Szczególnie czule pozdrawiamy rodziców katolickich. Ich prawa i obowi zki
wychowawcze dane im przez Boga stanowi w chwili obecnej o rodek walki nader
brzemiennej w skutki. Smutek i skarga Ko cioła nie mo e rozpocz si dopiero wówczas,
kiedy ołtarze b d zburzone, a r ce wi tokradcze w perzyn obróc wi tynie. Gdy próbuje
si przez wychowanie wrogie Chrystusowi zbezcze ci tabernakulum dzieci cej duszy
u wi cone wod chrztu wi tego, gdy w tej wi tyni Bo ej wyrywa si wieczn lampk wiary
w Chrystusa, by w jej miejsce postawi bł dne wiatło namiastki wiary, nie maj cej nic
wspólnego z wiar krzy a - jest si blisko zbeszczeszczania wi tyni ducha. Wówczas
wierz cy chrze cijanin ma obowi zek uwolni si od odpowiedzialno ci wobec strony
przeciwnej; obowi zkiem jego jest te by wolnym w sumieniu od niecnego współdziałania w
tych machinacjach i w tym zepsuciu. I im bardziej wrogowie staraj si ukry i upi kszy swe
ciemne zamiary, tym bardziej wskazana jest czujna nieufno i wzbudzona przez gorzkie
do wiadczenie ostro no .
59. Skoro nauka religii w szkole jest kontrolowana i ograniczona przez czynniki niepowołane
i skoro przeciwko tej e religii działa si systematycznie i nienawistnie w wykładzie innych
przedmiotów, to samo jej formalne zachowanie w szkole nie mo e by nigdy racj dla
wierz cego chrze cijanina, by mógł si dobrowolnie zgodzi na takie szkodliwe szkolnictwo.
Drodzy rodzice katoliccy, My wiemy, e nie mo e by mowy o waszej dobrowolnej zgodzie.
Wiemy, e wolne i tajne głosowanie w ród was byłoby równoznaczne z plebiscytem za
szkoł wyznaniow . St d te nadal otwarcie wskazywa b dziemy czynnikom
odpowiedzialnym, e dotychczasowe rodki przymusowe s sprzeczne z prawem, a
dopuszczenie do swobodnego wypowiedzenia si jest obowi zkiem. Tymczasem nie
zapominajcie o jednym: adna moc ziemska nie mo e was uwolni od odpowiedzialno ci za
dzieci, jaka na was ci y z woli Bo ej. Nikt z tych, którzy dzisiaj przeszkadzaj wam w
wykonywaniu praw wychowawczych i chc was jak gdyby zast pi w obowi zkach
wychowawczych, nie b dzie mógł za was odpowiedzie Najwy szemu S dziemu, który was
zapyta: "Gdzie s ci, których ci dałem?" Czy ka dy z was b dzie w stanie Mu odpowiedzie :
"Nie utraciłem adnego z tych, których mi dałe ?"
(33)
ZAKO CZENIE
60. Czcigodni Bracia! Jeste my pewni, e słowa, z którymi w decyduj cej chwili zwracamy
si do was, a przez was do katolików Niemiec, odbijaj si w szeregach i czynach naszych
drogich dzieci takim echem, jakiego wspólny Ojciec z pełn miło ci troski oczekuje. Ze
szczególn arliwo ci błagamy pana o jedno, by słowa Nasze doszły do uszu i do serc i
skłoniły do namysłu tak e tych, którzy ju cz ciowo ulegli namowom i gro bom wrogów
Chrystusa i Jego wi tego Królestwa.
61. Ka de słowo tej encykliki odwa yli my na wadze prawdy i miło ci. Nie chcieli my
bynajmniej przez niewła ciwe milczenie sta si współwinni braku u wiadomienia ani te
przez zbytni surowo współodpowiedzialni za zatwardziało serc kogokolwiek spo ród
tych, którzy podlegaj naszej pieczy pasterskiej i których miłujemy, chocia obecnie chodz
po drogach bł du i od nas si oddalili. Niektórzy z nich, dostosowuj c si do ducha nowego
otoczenia, maj dla opuszczonego domu ojcowskiego tylko słowa niewierno ci,
niewdzi czno ci lub nawet naigrywania, zapominaj c, co porzucili. Nadejdzie jednak dzie ,
w którym tych synów zgubionych wskutek ich oddalenia si od Boga i pustki duchowej
ogarnie l k, w którym t sknota doprowadzi ich "do Boga, który radował ich młodo ", i do
Ko cioła, który ich pouczył o drodze do ojca niebieskiego. Te godziny pragniemy
przy pieszy Naszym bezustannymi modlitwami.
62. Jak inne czasy, tak i ten jest dla Ko cioła czasem nowego rozwoju i wewn trznego
oczyszczenia, je eli wola wyznania wiary i gotowo ci cierpienia b d u wiernych
Chrystusowych do wielkie, by sile fizycznej ciemi ycieli Ko cioła przeciwstawi sił
wiary, niezłomn nadziej , pewn szcz cia wiecznego i wszechpot n czynn miło . Post i
Wielkanoc, które głosz odnowienie wewn trzne i pokut kieruj wzrok chrze cijanina
bardziej ni zwykle na Krzy , a zarazem na chwał Chrystusa zmartwychwstałego, niech
b d dla nas radosn i dobrze wykorzystan okazj , by dusz napełni duchem bohaterstwa,
cierpliwo ci i zwyci stwa, jaki promieniuje z Krzy a Chrystusowego. Nieprzyjaciele
Ko cioła, s dz cy, e ostatnia jego godzina ju nadeszła, poznaj wówczas - jeste my tego
pewni - e zbyt szybko si radowali i przedwcze nie chwytali łopat grabarza. Nadejdzie
wówczas dzie , w którym zamiast przedwczesnych zwyci skich pie ni wrogów
Chrystusowych, wzniesie ku niebu z serc i z ust wiernych Chrystusowych Te Deum
wyzwolenia, Te Deum, wdzi czno ci do Najwy szego, Te Deum rado ci, e równie bł dz cy
dzi członkowie narodu niemieckiego weszli na drog powrotu do religii, e naród niemiecki,
pełen wiary oczyszczonej cierpieniem, znowu zgina swe kolana przed Jezusem Chrystusem,
królem czasu i wieczno ci, i e gotów jest spełni zadanie, wło one na przez Najwy szego,
w walce z burzycielami chrze cija skiego Zachodu, w zgodzie ze wszystkimi lud mi dobrej
woli z innych narodów.
63. Ten, który bada serce i nerki
(33)
, jest Nam wiadkiem, e pragniemy jedynie jak najgor cej
przywrócenia w Niemczech prawdziwego pokoju pomi dzy Ko ciołem i pa stwem. Je eli za
bez Naszej winy pokoju nie b dzie, Ko ciół Bo y b dzie bronił swych praw i swobód w imi
Boga wszechmog cego, którego rami i dzisiaj nie jest ukrócone. Maj c w nim ufno , "nie
przestajemy" za wami, dzie mi Ko cioła, "si modli i prosi [Boga]"
(35)
, by dni smutku
zostały skrócone i by cie okazali si wierni w dniu do wiadczenia; nie ustajemy równie
modli si i woła za prze ladowcami i ciemi ycielami, aby ojciec wszelkiego wiatła i
zmiłowania o wiecił ich, jak Pawła w drodze do Damaszku, i tych wszystkich, którzy wraz z
nimi bł dzili i bł dz .
64. Z t modlitw błagaln w sercu i na ustach, pełni Ojcowskiej miło ci, udzielamy wam,
pasterzom i biskupom waszego wiernego ludu, kapłanom i osobom zakonnym, apostołem
wieckim Akcji Katolickiej, wszystkim waszym diecezjanom - zwłaszcza chorym i
uwi zionym - błogosławie stwa Apostolskiego jako zadatku pomocy Bo ej, jako podpory w
waszych ci kich i odpowiedzialnych decyzjach, pokrzepienia w walce i pociechy w
cierpieniu
Dan w Watykanie, w Niedziel M ki Pa skiej, dnia 14 marca 1937 roku, w szesnastym roku
Naszego Pontyfikatu.
PIUS PP. XI
Przypisy:
1. Mdr 8,1
2. Por. Iz 40,15
3. Hbr 5,1
4. Por. Tt 2,5
5. Mt 11,27
6. J 17,3
7. 1 J 2,23
8. Hbr 1,1
9. Por. Dz 4,12
10. Por. 1 Kor 3,11
11. Ps 2,4
12. 1 Tm 3,15
13. Por. Mt 18,17
14. Por. Łk 10,16
15. Por. 1 Kor 9,27
16. J 3,8
17. Por. Mt 3,9; Łk 3,8
18. Mt 4,10; Łk 4,8
19. Łk 12,9
20. Por. Mt 16,18
21. Hbr 11,1
22. Por. Rz 5,12
23. Por. 1 Kor 1,23
24. 1 J 3,1
25. Por. Ps 13,1nn.
26. Por. Rz 2,14
27. C i c e r o, De officiis, II, 30.
28. Mt 19,17
29. Por. Dz 5,41
30. Ga 1,9
31. Por. Rz 12,21
32. Por. 1 Kor 9,24
33. J 18,9
34. Por. Ps 7,10
35. Kol 1,9