B
ę
d
ą
c egzaminatorem czasem trudno powstrzyma
ć
si
ę
od
ś
miechu - a trzeba! Przecie
ż
to wa
ż
ny
egzamin jest, a uczniowie takie rzeczy jak te na dole pogrubione mówi
ą
!
Z
ż
ycia wzi
ę
te, a dokładniej z notatek pewnego egzaminatora w jednej z bydgoskich szkół.
No wi
ę
c, jakby kto
ś
si
ę
pytał we’re going aboard (czyli na pokład) next week, a konkretniej do
pi
ę
knego Londynu, przez który to przepływa znana wszystkim the River Thomas, czyli rzeka Tomasza.
B
ę
dziemy oczywi
ś
cie t
ę
skni
ć
za Polish foot. Ale mo
ż
e ten brak ojczystej stopy po cz
ęś
ci wynagrodzi zjedzony
w McDonald’s a hamburger with a piece of fresh flesh. Hamburgery nie s
ą
helsi, wi
ę
c wła
ś
ciwie lepiej,
ż
eby
ś
my nie jedli w ogóle. A jak przez przypadek zje to nasza siostra, to b
ę
dziemy musieli gło
ś
no zawoła
ć
:
Help! help! doctor, doctor, my little sister is six! No i có
ż
, przyjdzie nam reclamate, czyli reklamowa
ć
tego
hamburgera. Wi
ę
c my rade /czytaj rejd/, czyli moja rada, to nie je
ść
takich rzeczy, bo prawdopodobly
(z akcentem na podobly) b
ę
dziemy mieli
stomach age,
czyli wiek
ż
oł
ą
dka.
B
ę
d
ą
c w Londynie b
ę
dzie trzeba gdzie
ś
przenocowa
ć
. Wi
ę
c zadzwonimy do hotelu i powiemy hello,
I would like to book a room with two bats.
Oczywi
ś
cie te dwa nietoperze za dopłat
ą
. Nast
ę
pnego dnia
pojedziemy do Brighton, na pla
żę
, lecz nie zapominajmy o wa
ż
nej zasadzie don’t throw litter on the bitches.
Z uwagi na to,
ż
e jeste
ś
my bardzo kulturalnymi lud
ź
mi, nie b
ę
dziemy si
ę
rozwodzi
ć
nad znaczeniem ostatniego
słowa.
Podczas pobytu w tym pi
ę
knym mie
ś
cie nad Tomasz
ą
, nie wolno nam zapomnie
ć
o zrobieniu sobie
angielskiej herbaty. Jak j
ą
zrobi
ć
? To dziecinnie proste: First you get into the pot. No i wszystko jasne. Je
ś
li
nie uda nam si
ę
zrobi
ć
herbaty samodzielnie, a chyba nie uda, mo
ż
emy pój
ść
do restauracji - lecz uwa
ż
ajmy,
bo w ka
ż
dej herbacie mog
ą
czai
ć
si
ę
prawdziwe, ogromne potwory i b
ę
dziemy musieli krzykn
ąć
: waiter!
waiter! there’s a flea in my tea!
Poruszanie po Londynie utrudni nam zapewne traffic jump, ale chocia
ż
dobrze,
ż
e studenci mog
ą
liczy
ć
na students rabats (wymówmy ładnie angielskie ‘r’, a wyraz ten idealnie b
ę
dzie pasował do słownika
angielszczyzny). Uwa
ż
ajmy na londy
ń
skich złodziejaszków,
ż
eby potem, po przyje
ź
dzie, nie trzeba było mówi
ć
I was stolen.
A mo
ż
e po prostu darujmy sobie t
ę
cał
ą
podró
ż
do Londynu i pójd
ź
my do naszej swojskiej kawiarenki
i zamówmy dwie coffins... łups, przepraszam chodziło mi o coffees.