John Gray
Marsjanie i Wenusjanki
Tajemnica udanego związku
Przekład Jerzy Łoziński
Zysk i S-ka
Wydawnictwo
Spis treści
Przedmowa ................................................................................................ 9
Wprowadzenie ........................................................................................... 13
1. Jak kochać inną osobę ........................................................................ 19
Ludzie są różni 19. Jak się różnimy 20. Jedność różnorodności 21.
Rozumienie różnic 23. Kathy chce dzielić się swymi przeżyciami,
Tom chce „chwili spokoju" 25. Alise chce zadowolić Henry'ego,
a on szuka wdzięczności 27. Patrick rani uczucia Jennifer 29. Bądź-
my krytyczni wobec swych przeświadczeń 30. Kłopot z pouczaniem
31. Kłopot z pomaganiem 31. Kobiece kłopoty z uznaniem, ak-
ceptacją i zaufaniem 32. Męskie kłopoty z troską, zrozumieniem i
szacunkiem 33. A gdyby... mężczyźni byli z Marsa, a kobiety z
Wenus? 34. Konflikty w obliczu trudnych sytuacji 36. Mężczyźni
łatwo zamykają się w sobie 37. Jak kobiety tracą wiarę w siebie 39.
Jak mężczyźni tracą motywację do dawania 40. Kobiety zawsze pa-
miętliwe 42. Gdybyśmy tylko potrafili 43
2. Tworzenie związku ............................................................................ 46
Zamierzona komunikacja 47. Rzetelne rozumienie 49. Strach przed
odmiennością 51. Różnice są wspaniałe 52. Wyrzeczenie się uprze-
dzeń 54. Odnaleźć wspólnotę 54. Przyjmowanie odpowiedzialności
55. Na czym polega nieświadoma prowokacja 56. Odpowiedzialność i
zduszone urazy 59. Dobre intencje nie wystarczą 60
3. Podstawowe różnice między mężczyznami a kobietami . . 63
Główne różnice psychologiczne 64. Komplementarne różnice 67.
Kobiety nastawione są na zewnątrz, mężczyźni do wewnątrz 69.
Różne style komunikowania się 70. Dlaczego wydaje się, że męż
czyźni myślą tylko o sobie 73. Potrzeba równowagi 74. Tajemnica
przyciągania 76. Jak pasji zapewnić żywotność 76. Jak przestajemy
być atrakcyjni 77. Skąd te problemy 79. Dlaczego opieramy się swo-
5
im różnicom 81. Macho 82. Cierpiętnica 84. Wrażliwiec 85. Nieza-
leżna 86. Nieprzemijający urok 88
4. Jak mężczyźni i kobiety różnie postrzegają świat.............................. 89
Perspektywa zogniskowana i perspektywa otwarta 90. Skauci i skaut-
ki 90. Portfele i torebki 91. Wchodzenie do pokoju 92. Zakupy 93.
Rozmowy telefoniczne i wycieczki samochodowe 94. Jak przyciąg-
nąć uwagę mężczyzny 95. Stres i emocjonalna nieobecność 96. Za
dużo bierzesz na swoją głowę 97. Radzenie sobie na odmienne spo-
soby 99. Bezwiedne sprawianie przykrości 100. Bezwiedne obra-
ż
anie 104. Kiedy mężczyzna chce porady 107. Mężczyźni chcą roz-
wiązań, kobiety chcą rozmowy 111. Zapominalscy 113. Nie popadać
w przesadę! 113. Odsłanianie siebie 116. Czytanie w myślach 117.
Męskie widzenie tunelowe 120. Co na to może poradzić kobieta 121.
Odpowiedzialność mężczyzny 124. Odpowiedzialność kobiety 125.
Podejmowanie decyzji 126. Seks a podejmowanie decyzji 129. For-
mułowanie opinii 131. Skupienie i otwartość a kwestie seksu 133.
Dotarcie do celu czy rozkoszowanie się podróżą 134. Logistyka gry
wstępnej 136. Zapowiedzi 137. Oskarżanie innych, oskarżanie siebie
144
5. Jak mężczyźni i kobiety różnie reagują na stres ................................147
Podstawowe różnice w podejściu do stresu 148. Emocje destrukcyjne
148. Oboje tracą w kłótni 150. Redukowanie stresu 152. Jak kobieta
traci równowagę 152. Jak zmienia się kobieta 153. Jak mężczyzna traci
równowagę 154. Jak zmienia się mężczyzna 154. Jak kobieta
bezwiednie blokuje mężczyznę 155. Czego potrzebuje mężczyzna
157. Czego potrzebuje kobieta 157. Jak mężczyzna zadaje kobiecie
ból 158. Nasze ciemne strony 159. Męska gwałtowność 159. Pokój
na świecie 161. Zadawanie bólu 162. Pasywna agresja 163. Agresja
sprawiedliwa 163. Kobieca przemoc 164. Negatywne monologi 166
6. Symptomy stresu ................................................................................170
Męska reakcja na stres nr 1: wycofanie 171. Męska reakcja na stres
nr 2: opryskliwość 172. Jak proszą kobiety 174. Męska reakcja na
stres nr 3: odgrodzenie 176. Dlaczego mężczyzna się odgradza 177.
Kobiety i stres 179. Kobieca reakcja na stres nr 1: przeciążenie obo-
wiązkami 180. Co się dzieje z mężczyzną, kiedy kobieta jest prze-
ciążona 182. Jak dostać to, czego się potrzebuje 184. Kobieca reakcja
na stres nr 2: przesadne reakcje 185. Technika: „I coś jeszcze?" 190.
Różne „ale" 192. Dwie męskie dezinterpretacje 193. Jak obie płcie
mogą sobie radzić z przesadnymi reakcjami 194. Co sprowadza męż-
czyzn na manowce 196. Kobieca reakcja na stres nr 3: wyczerpanie
198. Zapałka, która powaliła słonia 199. Udany związek 201
7. Równowaga wewnętrzna ................................................................... 203
Wpływ represji 208. Seksistowskie uprzedzenia 210. Prawdziwy
sens równości 211
6
8. Dlaczego kobieta czuje się niekochana ............................................. 213
Ś
wiadomość męska i świadomość kobieca 213. Kiedy praca jest jego
ż
yciem 215. Jak oboje przyczyniają się do powstania problemu 216.
Jak z miłością wyrażać negatywne uczucia 217. Co może zmienić
Pam? 218. Symptomy, które kobiety powinny zauważać, działania,
które mogą podjąć 219 Co może zmienić Johna? 221. Planowana in-
tymność 222
9. Kiedy spełniamy się w związku.........................................................224
Słowa potwierdzenia 226. Symbole miłości 226. Gdy wyrazy miłości
znikają 227. Małe rzeczy, które wiele znaczą 229. Mężczyzna bar-
dziej twórczy 230. Kobiety chcą czuć, że są wyjątkowe 231. Logika
romantyczna 232. Sekret, jak sprawić, by kobieta czuła się kochana
233
10.
Jak dawać emocjonalne wsparcie i jak je otrzymywać . . . 236
Tworzenie emocjonalnego wsparcia 238. Siedem pozytywnych postaw
241. Potrzeby męskie i potrzeby kobiece 243
11.
Podstawowe potrzeby emocjonalne ...................................................246
Uniwersalna potrzeba miłości 247. Dar miłości 248. Kobiety potrze-
bują troski 248. Kobiety potrzebują zrozumienia 250. Kobiety po-
trzebują szacunku 252. Mężczyźni potrzebują wdzięczności 254. Kiedy
kobiety szukają wdzięczności 256. Mężczyźni potrzebują uznania
259. Mężczyźni potrzebują zaufania 260
12. Tajemnica uzupełniających się natur .................................................264
Troska i zaufanie 265. Rozumienie i uznanie 268. Szacunek i wdzięcz-
ność 271. Co daje miłość 272. Przemiana związku 274
13. Technika listu o uczuciach .................................................................276
Jaki jest cel listu o uczuciach 277. Co daje list o uczuciach 277. Jak
pisać list o uczuciach 279. Schemat listu o uczuciach 280. Odpo-
wiedź 282
Przedmowa
Ś
mierć mego ojca stała się jakby alegorią celu tej książ-
ki. Życzliwy ludziom i ofiarny, został obrabowany przez
autostopowicza, który następnie zamknął go w bagażniku
i zostawił duszącego się od spalin. Przez kilka godzin usi-
łował się wydostać. W tym czasie okoliczni mieszkańcy za-
uważyli porzucone auto i dwukrotnie alarmowali policję.
Ta wprawdzie za każdym razem reagowała, ale samochodu
nie znalazła z powodu niejasnych wskazówek lokalizacyj-
nych. Dopiero po trzecim telefonie udało im się dotrzeć do
auta, ale było już za późno.
Ś
mierć ta była symboliczna nie tylko w stosunku do ży-
cia ojca, ale także w odniesieniu do życia innych ludzi.
Zawsze gotów do pomocy innym ludziom, ojciec nie potra-
fił dzielić się swoimi przeżyciami ani dać innym dostępu do
swego serca. Wielu ludzi umiera jak on: w samotności, po-
rzuceniu, ze złamanym sercem. Nie udaje się ich uratować,
gdyż wskazówki są nieklarowne. Nie wiemy, jak ich odna-
leźć czy jak im pomóc. Ta książka może rozproszyć podob-
ne niejasności, otwierając miejsce dla światła i nadziei.
Ale ta historia ma jeszcze dalszy ciąg. Wróciwszy z po-
grzebu, spróbowałem sobie uzmysłowić, jak umierał mój
ojciec. Wszedłem do bagażnika i zatrzasnąłem za sobą po-
krywę; chciałem poczuć to co on. Dotykałem blachy, w któ-
rą pukał. Byłem rozpaczliwie samotny. Ojciec przez całe
swoje życie bardzo rzadko prosił o pomoc.
9
Ciągle zamknięty w środku, znalazłem miejsce po tyl-
nym światełku, które wypchnął, żeby mieć więcej po-
wietrza. Instynktownie wysunąłem rękę przez otwór. Jeden
z moich braci, który stał na zewnątrz, powiedział: „Spróbuj
dosięgnąć przycisku". Spróbowałem i otworzyłem bagażnik.
Gdyby ojcu przyszło do głowy samemu otworzyć bagaż-
nik, żyłby dalej. Także i ja sam nie wpadłem na ten pomysł.
Potrzeba było stojącego na zewnątrz brata, żeby mi to pod-
powiedział.
Ś
mierć ojca bardzo istotnie wpłynęła na całe moje dal-
sze życie. Uznałem, że tym, którzy zamknięci są w swoim
sercu, powinienem wskazać „przycisk", dzięki któremu wy-
zwolą się.
Książka ta przeznaczona jest właśnie dla osób, które
stały się więźniami własnego serca. Mam nadzieję, że dzięki
jej lekturze dostrzeżecie nie zauważane od wewnątrz
przyciski. Niechaj uda się wam otworzyć serca na miłość
i współczucie, a potem swoim przykładem dopomóżcie in-
nym wydobyć się z zamknięcia i dzielić z ludźmi miłość.
Jest także przeznaczona dla tych, którzy z zewnątrz starają
się pomagać innym. Niech te stronice umocnią was w owej
postawie i wspierają wasze wysiłki.
Prawdziwą, fascynująca przygodą okazało się pisanie tej
książki i wypróbowywanie nowych ujęć i pomysłów. Po-
przez góry, doliny i burze dotarłem do krainy słońca, pięk-
na, miłości i ufności.
Dziękuję mej żonie, Bonnie, za udział w tej podróży,
a także za jej niezmienną miłość i niewzruszone oparcie.
Komentując poszczególne fragmenty niniejszej książki, była
mym najlepszym nauczycielem. Wiele przedstawianych tu
pomysłów zaczerpnąłem wprost od niej. Jej miłość, wraż-
liwość i prawość nauczyły mnie cenić kobiecość, a także
uczyniły ze mnie lepszego, bardziej kochającego mężczyz-
nę. Dzięki jej miłości zacząłem ufać swej męskości, rozu-
mieć ją i doceniać. Co więcej, dowiedziałem się, jak wielką
siłę przemiany niesie ze sobą miłość.
10
Wielką wdzięczność jestem też winien mej córce, Lau-
ren, gdyż nauczyła mnie kochać ją tak, jak nigdy wcześniej
tego sobie nie wyobrażałem. Dziękuję też mym dwóm przy-
branym córkom, Shannon i Julie, za ich akceptację i miłość.
Składam podziękowanie memu młodszemu bratu, Jim-
my'emu, którego bezwarunkowa miłość była podporą w
trakcie mych wędrówek, a nieszczęśliwe samobójstwo
nauczyło mnie cenić wartość życia. Jego cierpienia nauczyły
mnie współczucia, a jego niezmierna miłość pobudziła do
tego, bym starał się pomagać osobom, dla których los był
mniej przychylny.
Najserdeczniejsza podzięka należna jest mej matce, Vir-
ginii Gray, której bezwarunkowa akceptacja i stałe wsparcie
pomogły mi stać się tym, kim jestem. Dziękuję jej za du-
chową głębię i danie przykładu, czym może być bezintere-
sowny dar. Nie wyobrażam sobie lepszej matki. Chcę też
wyrazić wdzięczność wobec Lucille za jej niewzruszoną
wiarę we mnie i gotowość niesienia pomocy.
Dziękuję mym klientom, których historie posłużyły w
tej książce za przykłady, jak również tysięcznym uczest-
nikom moich seminariów, którzy zawierzyli prezentowa-
nym tu ideom i dowiedli ich rzetelności. Wiele zawdzię-
czam ich szczerości i mądrości, to oni dostarczyli najbar-
dziej pouczających i inspirujących przykładów.
Dziękuję Ann Weyman, Sarze Steinberg i Julie Living-
ston za fachową pomoc w redakcji tej książki, a także Richar-
dowi Cohnowi, Cindy Black i reszcie personelu Beyond
Words Publishing za taktowne ponaglanie przy pisaniu.
Na koniec pragnę podziękować wam za to, że pozwoli-
liście mi zmienić coś w waszym życiu. Dziękuję za odwagę
i gorącą chęć, aby odnaleźć w swoich sercach światło mi-
łości i by dalej dzielić się nią z innymi, co pozwoli rozjaśnić
mroki świata, współczucie bowiem uzdrowi naszą wspólną
boleść, a radość uzdrowi nasz wspólny smutek. Nigdy nie
zapominajcie tej prawdy: każdy z was jest ważny, a wasza
miłość ma znaczenie dla wszystkich innych.
Wprowadzenie
Udany związek wymaga pracy, ale potrzebuje też od-
poczynku, przecież wszystko nie może sprowadzać się do
trudu. I jedno, i drugie — praca i odpoczynek — są równie
ważne. Kobiety intuicyjnie rozumieją że nad dobrym wspól-
nym życiem trzeba pracować. Natomiast mężczyźni rodzą
się z przekonaniem, że w domu nie ma miejsca na pracę:
wychodzisz rano, wykonujesz swój zawód, a kiedy wra-
casz, przychodzi czas odpoczynku. Trzeba powiedzieć, że
w tej kwestii jesteśmy ekspertami. Przez tysiące lat męż-
czyźni wychodzili na łowy, cierpliwie czekali, a potem z
pasją rzucali się na osaczaną zwierzynę. Cechy, które czy-
niły z mężczyzny dobrego myśliwego — czekanie, obser-
wacja, zbieranie sił do nagłego skoku — zakrawają na leni-
stwo. Kobieta na ogół nie rozumie, że to jego sposób na od-
prężanie się po trudach dnia. Kiedy widzi, jak partner siedzi
przed telewizorem z pilotem w ręku, błędnie zakłada, że
w ogóle mu nie zależy na ich związku.
I, mówiąc prawdę, stajemy przed koniecznością rozpo-
znania nowego zawodu — zawodu związanego z intymny-
mi związkami. Używam terminu „zawód" przede wszyst-
kim z uwagi na mężczyzn, gdyż to oni nastawieni są na na-
ukę profesji.
Historycznie rzecz biorąc, mężczyzna troszczył się o ro-
dzinę i okazywał kobiecie miłość w taki sposób, że oddalał
się, aby przynieść jakiś łup. Dzisiaj nie bardzo się to spraw-
13
dza, gdyż w wielu wypadkach także kobieta wyrusza na
łowy, a po powrocie do domu czeka ją nowa praca, praca
nad wzajemnym związkiem. Kiedyś wystarczać mogło to,
ż
e mężczyzna troszczył się tylko o zaspokajanie fizycznych
potrzeb kobiety, ale teraz sytuacja się zmieniła. Kobiety
wiedzą, że o fizyczne potrzeby mogą zadbać same, w męż-
czyznach zaś chcą znaleźć oparcie psychiczne. Ot, i cały se-
kret. Mężczyźni wprawdzie chcą dawać oparcie i miłość,
ale do tego potrzeba procesu przystosowawczego. Dopiero
uczymy się takiego porozumiewania, które nie opiera się
tylko na przekazaniu informacji, lecz daje też wyraz mi-
łości. Najczęściej, kiedy kobieta mówi, że trzeba porozma-
wiać, mężczyzna myśli w popłochu: „Nie, tylko nie to!" To
taka sama reakcja jak podczas pierwszej wyprawy na polowa-
nie: „Co? Zabić zwierzę? Ja mam to zrobić? A jak ono mnie
dopadnie?" Strach, stres, niepewność, jak się zachować. Na-
uczyliśmy się jednak tego, możemy więc także nauczyć się
zasad, jakich wymagają udane związki, jakich wymaga no-
wy zawód.
Dzisiaj problem udanych związków to nie pieniądze,
chociaż nierzadko może nam się tak wydawać. Dzisiaj w in-
tymnych kontaktach chodzi o wzajemne zaspokajanie po-
trzeb emocjonalnych, a w wypadku kobiet są one dziś inne
niż pięćdziesiąt lat temu. Zmieniły się także emocjonalne
potrzeby mężczyzny. Jesteśmy inną generacją niż przed pół
wiekiem. Zmienił się świat, a wraz z nim także i nasze ocze-
kiwania.
Dla mężczyzny prawdziwa miłość polega na tym, że nie
chce on zmieniać drugiej istoty. Kiedy nareszcie znajdzie
„odpowiednią" osobę, do czego często dochodzi po licz-
nych próbach, otworzy przed nią serce na oścież i będzie
kochał ją taką, jaka jest. W zamian oczekuje tego samego,
tyle że kobieta o tym nie wie.
Kiedy kobieta szuka partnera, rozgląda się za mężczyzną,
przy którym będzie się dobrze czuła, którym będzie się opie-
kować i którego będzie kochać. Ale gdzieś w głębi duszy tli
14
się nieśmiałe uczucie: „Ma wielki potencjał, widzę to. Ileż ja
z niego potrafiłabym wydobyć. Miłość mi w tym pomoże,
boja go kocham. Cała oddam się temu, żeby się zmienił".
Niestety, panowie, nic na to nie można poradzić. Kobiety
takie już są, ale mogą się nauczyć, jak panować nad sobą,
podobnie jak mężczyźni mogą się nauczyć, jak akcepto-
wać tę kobiecą cechę. Kobieta będzie chciała nas zmienić.
Podobnie jak wcześniej w Mężczyźni są z Marsa, kobiety
z Wenus także i tutaj omawiam tę cechę z humorem, przy-
jaźnie i najczęściej wskazując na jej korzystne strony. W męż-
czyznach i kobietach nie ma niczego, co byłoby złe samo
w sobie, jeśli tylko zachowujemy pozytywne nastawienie
i gotowi jesteśmy zrobić wszystko, żeby zrozumieć się na-
wzajem i pozwolić związkowi funkcjonować. Jeśli staram
się pomagać parom, to w tym celu, aby nauczyły się szano-
wać swoje odmienności, a w efekcie, by zwiększyła się bli-
skość między dwiema osobami.
Proponuję inne spojrzenie na nasz związek. Kiedy za-
czynamy drzeć sobie włosy z głowy i zastanawiamy się, co
było źle, dlaczego wszystko tak kiepsko się układa, a może
w ogóle do siebie nie pasujemy — warto pomyśleć, że nasz
partner jest z innej planety. Mężczyźni są z Marsa, kobiety
z Wenus, a na każdej z tych planet panują inne obyczaje.
Jeśli nauczycie się cenić i szanować obyczaje przedstawi-
cieli drugiej planety, sprawy zaczną się toczyć gładziej, ale
jeśli tego nie potraficie, nieustannie będziecie sobie deptać
po palcach.
Nauczyłem się, że parom najlepiej pomaga się wtedy,
gdy szuka się spraw najłatwiejszych do zmiany, a nie naj-
trudniejszych. Gdy przychodzi do mnie para, proszę o opo-
wiedzenie o swoich problemach. Jak każda dobra Wenus-
janka kobieta pamięta wszystko w najdrobniejszych szcze-
gółach. One niczego nie zapominają. On w tym czasie kuli
się w fotelu, gdyż Marsjanie znani są ze swej umiejętności
rozwiązywania wszystkich problemów. Na Marsie dobre
samopoczucie ma ten, kto czuje się kompetentny w wielu
15
sprawach i jest za to szanowany przez innych. To dlatego
mężczyźni z reguły nie zatrzymują się, by spytać o drogę:
„Spójrz, sam tam trafię bez niczyjej pomocy!" Dla Marsja-
nina nie ma nic gorszego niż usłyszeć od partnerki, że się
zgubił. Pamiętajcie, mężczyźni od tysięcy lat byli myśliwy-
mi i przewodnikami; to oni prowadzili plemię w jego węd-
rówkach. W każdej chwili musieli wiedzieć, w którą stronę
iść; zgubić się — oznaczało prawdziwą zgubę. Dlatego są
tak bardzo wyczuleni na punkcie własnej wiedzy i umiejęt-
ności, dlatego, drogie panie, jeśli chcecie im podładować
akumulatory, zawsze pamiętajcie o pochwałach. Naprawdę
nie warto przypominać, że benzyna się kończy albo że od
piętnastu minut krążycie po tej samej okolicy. Zaręczam
wam, że wasz partner wie o tym aż za dobrze.
Są pewne drobiazgi, które Wenusjanka może zmienić w
Marsjaninie, ale o jednej rzeczy musi koniecznie pamiętać,
jej bowiem nigdy nie zmieni: jeśli mężczyzna cały dzień
spędził na rozwiązywaniu różnych, nierzadko stresujących
problemów, to po powrocie do domu, jak każdy zdrowy
mężczyzna, zaszyje się w jaskini. Wszyscy Marsjanie mają
swoje jaskinie, na których znajduje się napis po
marsjansku, który w wolnym tłumaczeniu brzmi: „Nie
wchodzić! Zły smok!" Każdy mężczyzna zna ten napis, nie
znają go jednak kobiety, którym dopiero trzeba delikatnie
wyjaśnić, że na jaskini jest jeszcze jeden napis: „Zaraz wra-
cam". Bardzo ważna jest wiedza, że mężczyzna niebawem
wychynie z jaskini i że bynajmniej nie marnuje w niej czasu,
który mógłby przeznaczyć na coś ważnego z wenusjań-
skiego punktu widzenia, na przykład na rozmowę. Wenusjan-ce
rozmowa poprawia samopoczucie, dzisiaj jednak wiele z
nich chodzi w marsjańskich strojach: w dzień pracują, a
ich emocjonalne potrzeby zostają niezaspokojone. Dlatego,
jak nigdy dotąd, Wenusjankom potrzebna jest rozmowa, aby
mogły zachować psychiczną równowagę i stabilność.
Problem polega na tym, że kiedy chcecie porozmawiać o
swych problemach z partnerami, ich naturalną reakcją jest
16
propozycja rozwiązań, aczkolwiek w tej chwili to nie one są
najważniejsze. Kobiecie potrzebny jest ktoś, kto ze zrozu-
mieniem jej wysłucha. Kiedy on wynurza się z jaskini, ty
możesz cała wrzeć z gniewu, że tak długo trzeba było na
niego czekać. Niewykluczone, że sama zbudujesz sobie włas-
ną jaskinię, aby go ukarać.
Kiedy coś takiego przytrafiło się osiem lat temu nasze-
mu małżeństwu, byłem dopiero na etapie nauki o jaskiniach
i potrzebach żony. Kiedy wyszedłem z jaskini, żony nie
było. „Świetnie — pomyślałem — pooglądam sobie telewi-
zję". Nie wiedziałem, że wymierzana mi jest kara. Przez
całe dnie ledwie się do siebie odzywaliśmy. „Teraz mamy
naprawdę spokój — myślałem. — Jak na rybach". Dopiero
kiedy kilka dni później zrobiłem jakiś erotyczny gest, oka-
zało się, że ona milczy, gdyż jest na mnie zła.
To, czym możemy się nawzajem obdarzyć, jest wiedza,
ż
e oboje jesteśmy osobami, ale osobami odmiennymi, któ-
rych różnice są trwałe i istotne. Trzeba też pamiętać, że nie
możemy się zmienić z dnia na dzień. Kiedy ludzie popeł-
niają błędy, powinni mieć możliwość ich naprawy, szcze-
gólnie gdy chodzi o różnicę między obiema płciami. Ważna
jest też wiedza, że nie należy wszystkiego, co mówi partner,
rozpatrywać w kategoriach osobistych. Wiedząc, że jestem
Marsjaninem, żona powie do mnie: „Nie musisz rozwiązy-
wać tej kwestii, to nie twoja wina. Chciałabym po prostu
o tym porozmawiać. Już na samą myśl czuję się lepiej". Ja:
„Naprawdę?" Ona: „Tak". Ja: „Świetnie. To porozmawiajmy".
Mam nadzieję, że książka ta podsunie wam wiele waż-
nych spostrzeżeń i sugestii, które będziecie mogli wyko-
rzystać w swym związku, aby bardziej szanować się na-
wzajem, lepiej rozumieć swoje przemiany, a także cenić
odmienności, które czynią nas tym, czym jesteśmy: niepow-
tarzalnymi osobami.
John Gray
30 września 1993 Mili Yalley, Kalifornia
ROZDZIAŁ PIERWSZY
JAK KOCHAĆ INNĄ OSOBĘ
Ludzie są różni
Dla tworzenia trwałych związków miłości nieodzowna
jest znajomość tej podstawowej prawdy, że ludzie są różni,
jednak w praktyce nie w pełni o tym pamiętamy, natomiast
zaciekle usiłujemy zmieniać inne osoby. Nie lubimy różnic,
sprzeciwiamy się im i odrzucamy je. Oczekujemy, że poja-
wiający się w naszym życiu ludzie będą czuć, myśleć i za-
chowywać się jak my, a kiedy dzieje się inaczej, obwiniamy
ich za to i występujemy przeciw nim. Usiłujemy przykroić
ich do naszych wzorców, podczas gdy oni potrzebują nasze-
go zrozumienia i wsparcia; chcemy ich ulepszać, gdy oni
oczekują akceptacji, wdzięczności i zaufania.
Ubolewamy, że gdyby tylko się zmienili, moglibyśmy
ich pokochać, gdyby tylko się z nami zgadzali, moglibyśmy
ich pokochać, gdyby tylko robili to, o co ich prosimy, mog-
libyśmy ich pokochać.
Dobrze, ale czym jest miłość? Czy polega ona na tym, że
akceptujemy i cenimy osobę, która spełnia nasze oczekiwa-
nia? Czy miłość polega na zmienianiu osób zgodnie z na-
szymi, a nie ich chęciami?
Nie, to z pewnością nie jest miłość. Może się nią wyda-
wać temu, kto ją oferuje, ale nie temu, komu jest oferowa-
19
na. Prawdziwa miłość jest bezwarunkowa. Jest aktem nie
żą
dania, lecz zachwytu i wsparcia. Nie ma bezwarunkowej
miłości bez zrozumienia i akceptacji naszych wzajemnych
różnic. Trudno o prawdziwą miłość, dopóki mylnie sądzi-
my, że nasi ukochani powinni myśleć, czuć i zachowywać
się na naszą modłę; kiedy pojmiemy, że ludzie nie tylko są,
ale także powinni być różni, zaczną znikać przeszkody dla
prawdziwej miłości.
Jak się różnimy
Kiedy już przyjmiemy do wiadomości to, że ludzie są
różni, przychodzi pora na zastanowienie, w jaki sposób się
różnią. Ostatecznie każda osoba jest niepowtarzalna i dlate-
go wymyka się kategoryzacji, jednakże pewna typologia
pozwala uświadomić sobie skalę możliwych odmienności.
Studia morfologiczne, odwołując się do trzech podsta-
wowych różnic psychologicznych, mówią o trzech zasadni-
czych typach. Są to: ludzie nastawieni na działanie, nasta-
wieni na uczucie i nastawieni na umysł.
Hipokrates, Adickes, Kretschmer, Spranger, Adler i Jung
mówią o czterech temperamentach, a gdyby spróbować ze-
brać ich koncepcje, można by powiedzieć, że najistotniej-
szymi czynnikami w każdym z tych temperamentów są:
ciało, uczucie, myślenie i intuicja. Powszechnie używana
skala Myers-Briggs rozszerza tę listę do szesnastu typów.
Dawna astrologia opisywała dwanaście typów psycholo-
gicznych, sufizm wymieniał ich dziewięć pod nazwą ennea-
gramów. Współczesne badania nad rozwojem osobowym
i biznesem odwołują się do czterech typów: pomocnik, pro-
motor, kontroler i analityk, przy czym zakłada, że każdy
dysponuje wszystkimi tymi cechami, które można świado-
mie rozwijać i zharmonizować.
Są jednak i tacy, którzy zdecydowanie sprzeciwiają się
wszelkim rodzajom kategoryzacji ludzi, uważają bowiem,
20
ż
e ogranicza ich to i schematyzuje. Kiedy założyć, że jeden
człowiek ma charakter analityczny, a drugi — emocjonalny,
może to się stać podstawą do ocen. Jeśli powiada się o nas,
ż
e jesteśmy „gorsi" od kogoś innego, to z tej racji, że jakaś
kategoryzacja stała się podstawą do odróżnienia. W efekcie
boimy się odróżnień.
Z jednej przeto strony oceny wiążą się ze zróżnicowa-
niem, z drugiej — nietrudno spostrzec, że szczególnie oce-
ny pospieszne i uprzedzone mają za przyczynę brak akcep-
tacji i uznania dla naszych odmienności. Na przykład, ktoś
może być uznany za „zbyt emocjonalnego" przez osobę
„analityczną", błędnie zakładającą iż wszyscy powinni być
do niej podobni, co sprawia, że tak naprawdę nie jest ona
w stanie zrozumieć i docenić ludzi o nastawieniu emocjo-
nalnym. Podobnie rzecz będzie się miała, gdy ktoś o nasta-
wieniu emocjonalnym ocenia kogoś innego jako zbyt anali-
tycznego.
Chociaż czynienie odróżnień może się wydawać niebez-
pieczne, wcale takie być nie musi. Akceptacja zróżnico-
wania ludzi uwalnia nas od kompulsywnej potrzeby zmie-
niania ich. Kiedy nie skupiamy się na tym zamiarze, wtedy
zyskujemy możliwość uchwycenia niepowtarzalnej war-
tości innych osób, a także wydawania mniej schematycz-
nych ocen.
Jedność różnorodności
Akceptacja psychologicznych zróżnicowań pozwala nam
dostrzec pewną zasadniczą jedność, przenikającą wszystkie
nasze związki. W sensie bardzo abstrakcyjnym wszyscy je-
steśmy tacy sami i wszędzie, gdzie mowa o duchowości,
odwołujemy się do tej jedności z innymi ludzkimi istotami,
której głęboko doświadczamy. Kiedy czytamy o dzieciach
cierpiących głód, odczuwamy taki ból, jak gdyby chodziło
o nasze własne dzieci.
21
Mamy silną motywację do tego, aby zerwać oddziela-
jące nas więzy i uzmysłowić sobie naszą jedność. Metafora
otwierania serca — to w istocie świadomość, że to, co na
zewnątrz nas, jest także w naszym wnętrzu. Zdążamy do ta-
kiej świadomości, pragnąc oświecenia, poszukując Boga,
marząc o szczęśliwym małżeństwie, znajdując właściwego
partnera, budując szczęśliwą rodzinę. W każdym z tych wy-
padków nasze poczynania odniesione są do czegoś czy ko-
goś innego.
Ten, kto pragnie oświecenia, wiąże się z nauczycielem,
on bowiem uosabia w uczniu to, co ten chciałby zrealizo-
wać. Z szacunkiem czy wręcz miłością odnosząc się do na-
uczyciela lub nauki, uczeń w istocie szacunkiem i podzi-
wem otacza te cechy w samym sobie, by na koniec je w peł-
ni rozbudzić i rozwinąć.
Mężczyzna odgrodzony od swych cech kobiecych staje
się nieprzystępny i chłodny, co stara się przezwyciężyć,
szukając kobiecej delikatności i ciepła. Te wewnętrzne róż-
nice odpowiedzialne są za przyciąganie się osób, a gdy
mężczyzna zmiesza swe energie z energiami kobiecymi,
doświadcza większej pełni: za sprawą miłości wiążąc się
z kobiecością, sam staje się delikatniejszy i łagodniejszy,
a nic przy tym nie traci ze swej męskiej siły i dynamicz-
ności.
Kiedy łączymy się z inną osobą, aby dzielić z nią ży-
cie, jak gdyby było to zapisane w niebie, szukamy takiej
właśnie głębszej jedności. W innych osobach pociągają nas
nie podobieństwa do nas samych, lecz różnice, aczkolwiek
różnice to specyficzne: nasz partner uosabia cechy i postawy,
których nieświadomie poszukujemy w nas samych, a dzięki
miłości zaczynamy akceptować w sobie i rozbudzać owe
skryte jakości, co ostatecznie sprawia, że stajemy się bogat-
szymi i pełniejszymi osobami.
Miłość pozwala wprawdzie zintegrować w naszym wnę-
trzu cechy kochanej osoby, ale wstępnym tego warunkiem
jest sama świadomość różnic. Najpierw musimy zacząć je
22
rozumieć, akceptować i cenić, a potem w naturalny sposób
pojawią się w nas samych.
To prawdziwe wyzwanie, gdyż sprawa wcale nie jest
łatwa. Silny pociąg do drugiej osoby oznacza, że wiele róż-
nic przyjdzie harmonizować i wiele konfliktów rozwiązy-
wać. Nad owym pociągiem nie sprawujemy wprawdzie kon-
troli, ale przynajmniej tego możemy być pewni, że tam,
gdzie się on pojawia, wiele będzie się można nauczyć i do-
konać wielu odkryć. Ponieważ ciągnie nas do ludzi do nas
niepodobnych, podstawą pełnego treści związku jest akcep-
tacja różnic.
W niniejszej książce będę się zastanawiał nad podstawo-
wymi różnicami między kobietami i mężczyznami; posza-
nowanie tych różnic i dostrzeganie ich wartości pomoże
rozwiązać wiele trudnych problemów, przed którymi stają
intymne związki.
Nie jest z pewnością tak, iż wszystkie kobiety są takie
same i tacy sami wszyscy mężczyźni, niemniej jednak ist-
nieją pewne istotne różnice między nimi jako przedstawi-
cielami dwóch płci, a im większa świadomość i ich samych,
i ich ujawniania się w osobach dla nas ważnych, tym mniej-
sza bezradność wobec konfliktów, tym więcej pytań znaj-
duje odpowiedzi, tym bardziej wyważone padają sądy, tym
łatwiej rozwiązywać problemy.
Rozumienie różnic
Kathy ma trzydzieści dwa lata i odnosi sukcesy jako
muzyk i kompozytor; otwierają się przed nią najróżniejsze
możliwości. Jak wiele kobiet robiących karierę zawodową
nie jest zamężna i czasami tego żałuje. „Sama dobrze nie
wiem, dlaczego nie układa mi się z mężczyznami — mówi
— zupełnie jak gdybym ich od siebie odpychała. Może
mam zbyt wielkie wobec nich wymagania? Czego właści-
wie można się spodziewać po mężczyznach? Są tacy dziw-
23
ni. Związki są dziwne. Nawet nie wiem, jak powinien wy-
glądać dobry związek".
Alise ma trzydzieści sześć lat i doradza w interesach,
Henry, czterdziestolatek, jest przedsiębiorcą budowlanym.
Pobrali się sześć lat temu. „Po ślubie Henry był tak uważ-
ny, czuły, wręcz romantyczny — mówi Alise. — A teraz
wszystko stało się nudne i rutynowe. Prawie się do siebie
nie odzywamy. Czasami, kiedy Henry zaśnie, ja płaczę, za-
sypiając, gdyż przypominam sobie, jak go kiedyś kochałam
i jaka byłam dla niego ważna. Żeby nawet ze sobą nie roz-
mawiać? Od czasu do czasu otwiera się, mówi coś o sobie,
a potem: trach — i znowu się zamyka. Chciałabym wie-
dzieć, dlaczego".
Patrick, czterdzieści dwa lata, projektant lokali restaura-
cyjnych, ma trudności z mieszkającą razem z nim trzydzie-
stosześcioletnią malarką, Jennifer. Kocha ją i chciałby się
z nią ożenić, ostatnio jednak zaczął się wahać z powodu
częstych kłótni. „Kiedy coś jej podpowiadam lub usiłuję
w czymś pomóc — żali się — reaguje tak, jakbym ją atako-
wał. Kiedy zaczynam się tłumaczyć, wpada w jeszcze gor-
szy gniew. Nie mam pojęcia, co robić, a to jest tym gorsze,
ż
e naprawdę chciałbym jej pomagać. Kocham ją, ale jak tak
się wścieka za wszystko, co robię, zaczynam odpowiadać
jej pięknym za nadobne. Nie wiem, jak długo to zniosę".
We wszystkich tych sytuacjach brakuje zrozumienia dla
głębokich różnic między mężczyznami a kobietami, co spra-
wia, że niemal niepodobna w pełni ich ocenić i docenić tych
odmienności, które decydują o swoistości i atrakcyjności
każdej z płci. Pamiętając o tym, zatrzymajmy się na chwilę
nad każdym z tych przypadków.
24
Kathy chce dzielić się swymi przeżyciami,
Tom chce „chwili spokoju"
Frustracja Kathy wynika z tego, że nie może ona zaspo-
koić swych oczekiwań związanych z mężczyznami, nie od-
pychając ich od siebie. Na przykład, kiedy po pracy spoty-
kają się w domu z Tomem, ona chce porozmawiać o tym,
jak upłynął dzień, podczas gdy on pragnie o nim zapo-
mnieć, czytając gazetę czy oglądając telewizję. Im bardziej
ona nastaje na rozmowę, tym bardziej on się wzbrania, a
w efekcie rośnie między nimi napięcie.
Kathy pyta:
— Jak ci dzisiaj poszło?
Na co Tom odpowiada:
— W porządku — a w głębi duszy myśli: „Ach, naresz
cie mogę usiąść przed telewizorem i wyluzować się".
Ona nie ustępuje.
—
A jak narada?
—
Dobrze — odpowiada on, myśli jednak: „No nie,
znowu to samo. Chce, żebym złożył jej sprawozdanie z ca-
łego dnia, a ja wcale nie mam na to ochoty. Gdybym miał,
to sam zacząłbym jej opowiadać, tymczasem największą
przyjemnością będzie dla mnie to, że nie będę musiał przez
chwilę myśleć o wszystkim, co związane z pracą, i w spo-
koju obejrzę wiadomości".
—
Pamiętałeś o ubezpieczeniu wozu? — nastaje Kathy,
na co Tom:
—
Tak — a myśli: „Pamiętałem, ale nie miałem czasu
odnowić. Czy ona musi nadzorować każdy mój krok? Na-
prawdę sądzi, że bez niej nie załatwię tego cholernego
ubezpieczenia?"
Kathy nie daje za wygraną.
—
A jaki dzisiaj ruch?
—
Normalny — odpowiada Tom, ale w duszy się zży-
ma: „Co ją obchodzi ruch? Czemu się mnie czepia? Może
chodzi jej o to, że powinienem wcześniej wyjeżdżać do pra-
25
cy? Ciągle musi mnie pouczać? Dlaczego nie da mi w spo-
koju obejrzeć telewizji?"
—
Nie spóźniłeś się na naradę?
—
Nie. — Tak brzmi głośna odpowiedź, a w milczeniu
Tom zaczyna się coraz bardziej buntować: „Dasz ty mi
wreszcie spokój? Nigdy nie masz do mnie zaufania. Praw-
da, odrobinę się spóźniłem, ale absolutnie nie chcę od niej
słuchać o tym, jak powinienem sobie organizować czas.
Szuka tylko okazji, żeby mogła powtórzyć to swoje: »A nie
mówiłam?«"
Kathy wyczuwa rosnącą irytację Toma, ale zupełnie nie
rozumie, co może ją powodować. Urażona pyta:
—
Gniewasz się na mnie?
—
Nie — odpowiada Tom, ale w duchu myśli: „Ja chcę
trochę odetchnąć po całym dniu, a jej w głowie rozmówki
o uczuciach. Jak ja tego nie znoszę. Czy nie mogłaby mi
odrobinę pomóc? Czy tak trudno zgadnąć, że jestem zmę-
czony? I jeszcze na dodatek te setki pytań!"
Tom nie ma pojęcia, że Kathy właśnie stara się mu po-
móc, postępując wobec niego tak, jak chciałaby, aby on się
zachowywał wobec niej. Jej pytania nie mają na celu egza-
minowania i korygowania, mają natomiast stać się zacząt-
kiem rozmowy. Chciałaby ostatecznie, żeby to on zadawał
jej troskliwe pytania. Na nieszczęście Tom uważa, że jego
ż
yczliwa wobec niej postawa polega właśnie na niezadawa-
niu pytań i zostawieniu jej „w spokoju" i nie rozumie, cze-
mu ona nie chce zapewnić mu tego samego.
Z drugiej strony Kathy ma poczucie, że jest niekochana,
ignorowana i traktowana jak domowy sprzęt. „Nie mogę
uwierzyć — myśli — że nie chce ze mną rozmawiać o tym,
co dla niego ważne, chociaż kiedyś rozmawiał. Już nie ko-
cha mnie tak jak dawniej, może mu się znudziłam? To tak
boli, kiedy przestajesz dla kogoś być ważna. Boli i złości.
W ogóle już mnie nie słucha. Na pewno nie o taki związek
mi chodziło. Czemu nie udaje mi się znaleźć mężczyzny,
który by mnie kochał? Dobrze wie, że mam za sobą ciężki
26
dzień i chciałabym o tym porozmawiać. Tak się nim intere-
suję, a on nawet słówkiem nie zapyta o mnie. To nie fair".
Kathy nie pojmuje, że jej próby pomagania Tomowi
sprawiają, iż jemu brak właśnie jej pomocy. Wychodząc z
błędnego założenia, na różne sposoby traktuje partnera
tak, jak sama chciałaby być traktowana, i nie może pojąć,
dlaczego osiąga opłakane efekty. Niesłusznie oczekuje od
Toma reakcji normalnych u niej czy u jakiejś innej kobiety.
Alise chce zadowolić Henry'ego, a
on szuka wdzięczności
Ź
ródłem przygnębienia Alise jest poczucie, że wszystkie
jej próby, aby dopomóc Henry'emu, są albo nie zauważane,
albo odrzucane. Rzecz ma się naprawdę inaczej, ale jeśli
ceną wysiłków Alise ma być znużenie i niechęć do partnera,
Henry wolałby, żeby robiła ich mniej.
Na przykład, zanim Henry wróci do domu, Alise na naj-
różniejsze sposoby chce zadbać, żeby było mu przyjemnie.
Odkurza, robi porządek na biurku, pierze i układa w szafce
jego bieliznę, przygotowuje na kolację jakiś ulubiony sma-
kołyk, potem zbiera i myje naczynia, przesłuchuje wiado-
mości nagrane na sekretarce, mówiąc krótko, robi wszyst-
ko, żeby tylko go zadowolić. Kiedy on nie odpowiada tym
samym, w niej budzi się niechęć.
Henry wraca do domu zmęczony, a od progu obawiając
się niechęci żony, czuje, że znużenie nawet się pogłębia.
W efekcie nie jest nawet w stanie docenić wszystkich jej
starań tak, jak powinien. Właściwie wolałby, żeby mniej się
trudziła, a więcej uwagi zwracała na to, co robi on, aby jej
ulżyć. Zależy mu na tym, by była szczęśliwsza; dręczy go
to, że w ich związku przyjęła na siebie rolę męczenniczki.
Konfuzja Kathy wynika z faktu, że postępuje w sposób,
który jej sprawiłby przyjemność. Mówiąc inaczej: „robi to,
co chciałaby, aby on czynił dla niej". Na nieszczęście, nie
prosi Henry'ego o pomoc. Zakłada, że skoro tyle wysiłku
wkłada w zaspokajanie jego potrzeb, tego samego, bez żad
nych zabiegów i próśb, może oczekiwać od niego. Uważa
też, że gdyby Henry kochał ją naprawdę, z góry odgady
wałby jej potrzeby. Nie rozumie, że kiedy jej rozliczne za
biegi wokół związku owocują pretensjami, on nie chce przy
kładać się zbyt mocno. Kiedy w końcu prosi go o pomoc
— najczęściej tonem żądania — Henry'ego wprawia to we
wściekłość, którą dusi w sobie w milczeniu.
:
Rozmawiają ze sobą niewiele, najczęściej o kwestiach
bardzo praktycznych. Jeśli zdarzy się, iż Henry opowie coś
o wydarzeniach dnia, ona natychmiast stara się go pocie-
szyć, co odbiera mu ochotę do przyszłych takich zachowań.
Na przykład Henry powiada:
— Nie dostaliśmy zamówienia i muszę zwolnić połowę
załogi. To trudna decyzja.
A Kathy na to z entuzjazmem:
— Świetnie, tylko musisz zostawić tych najlepszych,
a ci gorsi niech sobie idą, gdzie chcą!
Henry nie odzywa się już więcej, a w duchu myśli: „Ty-
le to i ja wiem. Pewnie, że zostawię najlepszych. Dlaczego
nie może po prostu posłuchać, przed jak trudnymi stoję pro-
blemami? I czemu jest taka zadowolona?"
Alise jest zdetonowana. W najlepszej wierze chciała po-
móc i zupełnie nie rozumie, że w istocie dotknęła Henry'e-
go. Jej entuzjazm płynie z tego, że oto nadarzyła się okazja,
aby ukazać mu dobrą stronę sprawy, która tylko jemu wy-
daje się trudna. Tak naprawdę w ogóle nie ma pojęcia, cze-
go w istocie potrzebuje jej partner: żeby po prostu posłu-
chała, jak trudną wykonuje pracę. Ona chciałaby czuć się
wyjątkowa, on chciałby być w jej oczach bohaterem.
28
Patrick rani uczucia Jennifer
Z kolei źródłem przygnębienia Patricka są gniewne reak-
cje Jennifer właśnie wtedy, kiedy on w swoim poczuciu po-
maga jej najlepiej, jak potrafi. Oto przykład.
Kiedy Patrick wraca do domu, najpierw zabiera się do
przejrzenia poczty, potem odsłuchuje sekretarkę i karmi
psa. Przez chwilę przegląda gazetę i idzie do kuchni, gdzie
Jennifer przygotowuje kolację. Niemal od progu pyta:
— Po co dodajesz tyle przypraw?
Urażona Jennifer odpowiada:
— Bo tak mi się podoba. — A po cichu myśli: „Nawet
się nie przywitał, tylko od razu zabiera się do krytykowania.
Lekceważy mnie. Ważniejsza jest dla niego poczta niż roz
mowa. W ogóle się nie cieszy na mój widok, a ja tak przez
cały dzień na niego czekałam. Co za wstrętne uczucie; na
wet do mnie nie podejdzie, nie obejmie, nie pocałuje. Zu
pełnie mu na mnie nie zależy, ważniejsze jest nakarmienie
psa. I dopiero na końcu zjawia się w kuchni, żeby wydzi
wiać nad moim gotowaniem".
Patrick wyczuwa zdenerwowanie Jennifer i usiłuje ją
udobruchać.
— Pewnie, wszystko w porządku, tylko czasami, wiesz,
dajesz za dużo pieprzu — mówi, a myśli: „Czemu tak rea
guje na małą uwagę? Jest strasznie drażliwa; chyba powin
na trochę nad tym zapanować".
Jennifer odpowiada:
—
Jeśli wszystko w porządku, to czemu nie przepuścisz
ż
adnej okazji, żeby coś skrytykować, chociaż tyle razy pro-
siłam, żebyś tego nie robił? Nawet nie zapytasz, jak się czu-
ję, bo ty już w ogóle mnie nie kochasz. Ale co w tym dziw-
nego? Ty potrafisz kochać tylko siebie.
—
To śmieszne — mówi Patrick — nawet mi do głowy
nie przyszło cię krytykować, tylko ty zawsze z igły robisz
widły. Oczywiście, że cię kocham. — A w duchu dodaje:
29
„Mam już dosyć tych twoich fochów. Powinnaś wreszcie
1
dorosnąć".
Patrick zupełnie nie zna prawdziwych powodów reakcji
Jennifer. Nawet nie przeczuwa, że takie zwroty, jak: „To;
ś
mieszne" czy „Z igły robisz widły" dodatkowo ranią Jenni
fer i pogarszają całą sprawę. Nawet: „Oczywiście, że cię>
kocham" w jej uszach wcale nie brzmi jak romantyczne za
pewnienie.
Jennifer reaguje przesadnie, gdyż czuje się lekceważona,
i zaniedbywana. Patrick nie jest już dla niej taki jak na,
początku. Traktuje ją jak domowy sprzęt, dziwią go i irytują
wszelkie jej wątpliwości. Taki brak szacunku dla jej uczuć,
jest bardzo dotkliwy, co pogłębia jej pretensje.
Patrick nie jest człowiekiem nieczułym, naprawdę chciał-
by zaspokajać potrzeby Jennifer, problem jednak w tym, że
nie potrafi ich zidentyfikować, gdyż w istotny sposób róż-
nią się od jego oczekiwań. Dziwią go jej reakcje i nie po-
trafi na nie odpowiadać, gdyż z jego punktu widzenia są
bezsensowne. Gdyby był w jej sytuacji, nie widziałby po-
wodów do niezadowolenia, więc i ona nie powinna ich znaj-
dować. Nie przeczuwając nawet, że może się wydawać Jen-
nifer lekceważący, rani jej uczucia, co staje się powodem
kłótni.
Patrick błędnie zakłada, że Jennifer czułaby się lepiej,
gdyby była bardziej podobna do niego, stara się więc ją
zmieniać, nie zastanawiając się nad jej potrzebami i nie
usiłując wychodzić im naprzeciw. Jak większość mężczyzn
nie rozumie, że kobiety są i powinny być inne niż mężczyźni.
Bądźmy krytyczni wobec
swych przeświadczeń
Większość trudności, jakie napotykają związki, wynika
z błędnego przekonania, że nasi partnerzy są podobni do
nas. A chociaż pod wieloma względami jest tak rzeczywiś-
30
cie, to jednak w wielu ważnych aspektach są od nas zdecy-
dowanie odmienni. Przyjrzyjmy się czterem powszechnie
występującym przykładom, w których przekonanie o tożsa-
mości mężczyzn i kobiet wpływa na jakość związków.
Kłopot z pouczaniem
Jeśli oczekujemy od innych osób, że będą się zachowy-
wać tak jak my, to ich inna postawa budzi frustrację. To
z kolei może sprawić, że zaczynamy ranić uczucia drugiej
osoby, chociaż zrazu chcieliśmy traktować ją z życzliwo-
ś
cią i szacunkiem.
Kiedy kontakty Jennifer i Patricka zaczynają się psuć,
on stara się trzymać bardziej na dystans, gdyż nie potrafi zro-
zumieć, czemu ona reaguje tak emocjonalnie. Problem jed-
nak w tym, że Jennifer z reguły zachowuje się emocjonalnie.
To bardzo często dająca o sobie znać różnica między ko-
bietami a mężczyznami, ale jeśli się jej nie rozumie, prowa-
dzi to do jeszcze trudniejszych problemów. Emocjonalne
reakcje Jennifer Patrick odbiera bardzo personalnie, gdyż są
dla niego wyrazem jej niewiary w to, iż potrafi sobie radzić
z kłopotami. Słowa: „nie irytuj się tak", to jego zdaniem po-
mocna rada, taka jest bowiem jego recepta na sytuacje stre-
sowe: zachować taki dystans, aby nie powodowały nami
emocje. Tymczasem Jennifer irytuje się jeszcze bardziej,
nie widząc u Patricka wyrozumiałości i szacunku dla jej
uczuć. Skoro stara się nie angażować w ich problem, to z
pewnością jej nie kocha.
Kłopot z pomaganiem
Partner może także poczuć się obrażony, gdy kierując się
błędną zasadą „co dobre dla mnie, dobre też dla ciebie", będzie-
my go traktować tak, jak sami chcielibyśmy być traktowani.
31
I tak Alise niezmiennie irytuje Henry'ego swoją prze
sadną opiekuńczością, choć wcale nie ma zamiaru tego ro-
bić, wprost przeciwnie, zupełnie nie rozumie, czemu mąż
się denerwuje. Jest skonfundowana, ona bowiem z wielką
chęcią powitałaby każdy troskliwy gest.
Zakładając, że mąż będzie rad z jej opiekuńczych zacho-
wań, nieświadomie go uraża. Jest przekonana, iż pomaga
ich związkowi, podczas gdy w istocie pogarsza tylko jego
stan. I nie ma w tym żadnych osobistych kwestii; Henry jest
po prostu mężczyzną i jej sposób okazywania miłości do-
skwiera mu. To zupełnie normalne, że mężczyzna niechęt-
nie odnosi się do przesadnej troskliwości. I tak długo Alise
będzie dla swego męża bardziej zawadą niż pomocą, jak:
długo nie zrozumie, w czym jej potrzeby różnią się od jego-
oczekiwań.
Kobiece kłopoty z uznaniem, akceptacją i
zaufaniem
Problemy zawsze pojawiają się wtedy, gdy oczekujemy
od drugiej osoby, że będzie myślała, czuła i zachowywała
się jak my sami. Kobiety bardzo często błędnie interpre-
tują męską miłość, gdyż przykładają do niej kobiece wzor-
ce. Patrick na przykład ma zawsze ustaloną listę preferencji
i ignoruje te problemy czy zobowiązania, które znajdują się
na dalszym miejscu. Kiedy w ten sposób zlekceważone zo-
stają kwestie ważne dla Jennifer, trudno jej zdobyć się na
uznanie dla niego i zaufanie do jego miłości.
Gdyby on sam uważał jej potrzeby za ważne, umieściłby
je na samym szczycie listy, bo przecież tak bardzo ponoć j
kocha. Skoro Jennifer nie rozumie jego sposobu myślenia i
zachowania, nie wierzy, kiedy jej mówi, jaka jest dla niego
ważna, podczas gdy on nie ma pojęcia, że jego postępowa-
nie drażni ją i wcale nie wspiera jej potrzeb.
32
Ź
ródłem tych wzajemnych nieporozumień jest jedna głę-
boka różnica między kobietami a mężczyznami. W streso-
wych sytuacjach mężczyźni określają hierarchię ważności
i koncentrują się na tym, co najistotniejsze, a inne zobo-
wiązania bagatelizują, czy też w ogóle o nich zapominają.
Kiedy losowi temu ulegają potrzeby Jennifer, czuje się upo-
korzona i nie wie, dlaczego, a wszystko z tej racji, że ona
inaczej reaguje na stresy.
Kobiety w takich sytuacjach z większą ostrością uświa-
damiają sobie wielorakość problemów i zobowiązań. Zu-
pełnie nie leży w ich naturze zapominanie o potrzebach
ważnych dla nich osób, gdyż cała uwaga zostaje skupiona
na problemach, które przede wszystkim trzeba rozwiązać.
I właśnie dlatego trudno im wierzyć w męską miłość.
Męskie kłopoty z troską, zrozumieniem i
szacunkiem
Trudno o postawy pełne troski, zrozumienia i szacunku,
gdy zakłada się, że partnerka powinna myśleć i czuć tak
jak my.
Sytuacje, kiedy Jennifer odczuwa brak miłości i pomocy
ze strony Patricka, są dla niego bardzo trudne, wie bowiem,
jak bardzo ją kocha, więc wszystkie jej skargi traktuje bar-
dzo osobiście, uznając, że są one irracjonalne i nieusprawie-
dliwione. Gdy po ciężkim dniu ona reaguje emocjonalnie,
czując się zaharowana, on sądzi, iż wyrzuca mu się to, iż
dostatecznie jej nie pomaga. Jennifer chce tylko wypowie-
dzieć to, co leży jej na sercu, i być wysłuchana; o ile więc
ona chce tylko podzielić się swymi problemami, o tyle Pa-
trick sądzi, iż domaga się od niego ich rozwiązania. Ponie-
waż on nie odczuwa tak natarczywej potrzeby opowiadania
o swoich uczuciach, trudno mu jest ją akceptować u Jenni-
fer. Dla niego najlepszym sposobem na kłopoty jest ich roz-
33
wiązywanie, dlatego też uważa, że jego strategia powinna
i jej pomagać. Zamiast więc słuchać, na czym zależy jej naj-
bardziej, nieustannie jej przerywa, proponując różne „roz
wiązania". Jennifer nie dostaje tego, czego potrzebuje —
uwagi — ale i Patrick uważa, że jego próby nie spotykają
się z uznaniem mimo ich szczerości. Z racji fałszywych
przesłanek oboje są rozgoryczeni.
Niezależnie od pasji, z jaką zabieramy się do naprawy
naszych stosunków, sukcesy będą niewielkie, jeśli nie przy-
patrzymy się krytycznie naszym milczącym założeniom.
Ź
ródłem większości konfliktów między mężczyznami a ko-
bietami jest brak wzajemnego zrozumienia: przyjmują, iż są
tacy sami, a tymczasem są tak od siebie odmienni jak dwie
planety. Bez zrozumienia naszych odmienności nigdy nie
zostaną zwieńczone sukcesem próby, aby podtrzymać ma-
gię miłości.
A gdyby... mężczyźni byli z Marsa, a
kobiety z Wenus?
Utrudniający porozumienie dystans między mężczyzna-
mi a kobietami wydaje się czasami tak wielki, jak w wypad-
ku przybyszów z kosmosu. Załóżmy na chwilę, że tak jest w
istocie. Przyjmijmy, że mężczyźni przybyli z Marsa, a ko-
biety z Wenus.
Wyobraźmy sobie, że dawno temu Marsjanie dzięki swym
teleskopom odkryli Wenus. Setnie się już wynudzili sami na
Marsie, więc widok Wenusjanek ogromnie ich podekscyto-
wał. Szybko zbudowali statki kosmiczne i polecieli na We-
nus. Gdy tam dotarli, bliskość pięknych kobiet spowodo-
wała zdumiewający efekt: poczuli w sobie przypływ sił
ż
ywotnych, ujrzeli nowy cel i nowe powinności, którym
chcieli sprostać.
Reakcja Wenusjanek była równie silna. Intuicyjnie prze-
czuwały, że nastąpi coś nowego. Na widok Marsjan poczuły
34
w sercach nieznane im dotąd uczucie ufnej miłości. Jedne
mówiły, że czują się jak kwiaty otwierające się na ciepłe
promienie słoneczne, inne miały wrażenie, iż rozjaśnia się
ich wnętrze i odsłania skrytą w ich wnętrzu mądrość.
Wspólnie postanowili polecieć na najpiękniejszą planetę
Układu Słonecznego, Ziemię. Przez czas jakiś żyli w har-
monii, bez najmniejszych konfliktów. Tajemnicą tego suk-
cesu był szacunek dla wzajemnych odmienności i głębo-
kie ich zrozumienie. Ani Marsjanie nie próbowali zmieniać
Wenusjanek, ani Wenusjanki Marsjan. Nie wartościowali
swoich różnic, nie starali się oceniać, które cechy są lepsze,
a które gorsze, gdyż uważali, że znakomicie wzajemnie się
dopełniają. Miłosne związki dawały wszystkim poczucie
siły i spełnienia.
Pewnego jednak dnia, gdy skumulowały się wpływy
ziemskiej atmosfery, wszyscy zbudzili się z osobliwą amne-
zją: nie pamiętali, że pochodzą z różnych planet. W jednej
chwili zapomnieli, że powinni różnić się od siebie. Zapo-
mnieli, że mówią językami, które wprawdzie brzmią podob-
nie, ale w istocie są całkiem odmienne. Usiłowali się poro-
zumieć, tymczasem nieustannie dochodziło do starć.
Tak więc Marsjanie i Wenusjanki nie wiedzieli już, że
mają różne potrzeby i oczekiwania. Zapomnieli, że kierują
nimi różne motywy, cele, wartości, pobudki, pragnienia i
reakcje. Nie zdawali sobie sprawy z tego, jak różnią się ich
sposoby myślenia, odczuwania, klasyfikowania, nazywania,
postrzegania, pojmowania, decydowania i wnioskowania.
Zapomnieli, że zupełnie inaczej reagują i działają. Przez
jedną noc utracili szacunek dla swych niepowtarzalnych
cech, a odmienności zaczęli traktować jako wady i odstęp-
stwa, przejawy głupoty, szaleństwa, podłości, niedojrzałoś-
ci, uporu, egoizmu, słabości i złego charakteru. Problemy
zaczęły się mnożyć w niesłychanym tempie. Różnice mię-
dzy Marsjanami a Wenusjankami, zamiast być źródłem ra-
dości i zachwytu, teraz nieustannie rodziły konflikty.
Mężczyźni i kobiety usiłowali się nawzajem zmieniać
35
i ulepszać, zamiast wzajemnie wspierać, szanować i cenić.
Nie trzeba chyba dodawać, że właśnie o coś takiego jak sza-
cunek i pomoc było coraz trudniej. Intymne związki utra-
ciły swoją magię, a stały się polem rozczarowań i konflik-
tów. Gdy braknie miejsca na zrozumienie, akceptację i po-
dziw, słabnie też więź miłości.
Konflikty w obliczu trudnych sytuacji
Brak zrozumienia dla różnic między płciami powoduje
mnóstwo problemów. Dobrym tego przykładem są Jennifer
i Patrick, którzy popadli w konflikt pojawiający się bardzo
często.
W trudnej sytuacji Jennifer chciałaby porozmawiać, aby
zbadać swe uczucia i upewnić się w nich. Poza tym chcia-
łaby zostać utulona i uspokojona przez kogoś, komu ufa i
kogo kocha. Tymczasem Patrick w takich warunkach za-
chowuje się inaczej. Gdy nadchodzi stres, potrzebny mu
jest dystans. Musi się wycofać, żeby wszystko przemyśleć.
Ma taką duchową jaskinię, w której się zaszywa, aby roz-
ważyć różne „za" i „przeciw". Wtedy źle reaguje na wszyst-
kie oznaki czułości.
Kiedy teraz Patrick i Jennifer usiłują sobie nawzajem
pomagać, to jeśli nie stoi za tym świadomość wzajemnych
różnic, oczywistą konsekwencją będą nowe i zupełnie zby-
teczne problemy. Jennifer ma oto zły dzień. Chciałaby po-
rozmawiać o swoich strapieniach. Patrick, widząc, że z Jen-
nifer jest coś nie tak, chce jej zapewnić dystans i dlatego zo-
stawia ją samą. Pamiętajmy, że dla niego jest to wyraz
miłości. Ponieważ Jennifer nigdy nie przyszłoby do głowy,
ż
eby zostawić w strapieniu ukochaną osobę, opacznie inter-
pretuje zachowanie Patricka i sądzi, że zupełnie mu już na
niej nie zależy. Ponieważ związek trwa od niedawna, Jenni-
fer usiłuje znaleźć dla Patricka jakieś wytłumaczenie i do-
chodzi do wniosku, że nie zauważył jej złego samopoczu-
36
cia. Zaczyna łkać na tyle głośno, aby Patrick musiał to
usłyszeć. On istotnie to słyszy, ale właśnie z szacunku dla
jej uczuć wychodzi z domu. Tego dla Jennifer jest już za
wiele. Zastanawia się, jak to możliwe, by ktoś, kto ją rzeko-
mo kocha, zachowywał się tak brutalnie i egoistycznie. Kie-
dy Patrick wraca po pewnym czasie, Jennifer postanawia
dać mu jeszcze jedną szansę: próbuje znowu podjąć rozmo-
wę o jej uczuciach, aczkolwiek teraz robi to ze znacznie
mniejszym przekonaniem, albowiem wyjście Patricka naj-
pierw z pokoju, a potem w ogóle z domu interpretuje jako
wyraz jego obojętności. On słucha kilka chwil, a potem
zgodnie ze swymi standardami uznaje, że Jennifer ma zbyt
emocjonalne podejście do problemu.
— Zaraz robisz z igły widły — mówi. — Skąd ci w ogó
le przyszło do głowy, że cię już nie kocham? — Wybucha
ś
miechem. — To takie absurdalne, że chyba musisz żartować.
W swoim przekonaniu pomaga jej uporać się z powstałą
sytuacją, tymczasem dla Jennifer trudno o mniej przeko-
nujący dowód miłości. Czuje się głęboko dotknięta.
— A jak ja mam ci wierzyć, że mnie kochasz? — wybu
cha. — Przecież wtedy byś mnie tak nie traktował.
Teraz Patrick czuje się skonfundowany i dotknięty. Je-
go przyjazny gest nie został doceniony, wprost przeciw-
nie. W typowy męski sposób wycofuje się do swej ducho-
wej jaskini, aby raz jeszcze wszystko dokładnie przemyśleć.
Oboje czują się fatalnie. Każde próbowało najlepiej, jak po-
trafiło, rozwiązać problem, a tymczasem sytuacja stała się
jeszcze gorsza. Żadne nie wie, co się właściwie stało, każde
uważa, że z drugim jest coś nie w porządku. A przecież
wszystko jest w porządku: po prostu są różni.
Mężczyźni łatwo zamykają się w sobie
Kiedy Patrick znika w swoim pokoju, Jennifer czuje się
winna, że go uraziła, aczkolwiek nie ma najmniejszego po-
37
jęcia, jak to się stało. Puka do drzwi i w typowo kobiecym
stylu mówi:
— Widzę, że czujesz się rozdrażniony. Chodź, poroz
mawiamy o tym. Opowiedz mi o swoich uczuciach.
On w typowo męskim stylu odpowiada:
— Nic nie czuję, chcę mieć po prostu spokój!
Jennifer nie poddaje się, pragnąc sprowadzić sytuację do
zrozumiałej dla niej postaci:
— Wiem, że masz do mnie o coś pretensje. W porząd
ku, porozmawiajmy o tym, abym dowiedziała się, co ty
przeżywasz.
Traktuje Patricka tak, jak sama chciałaby być potrakto-
wana, on tymczasem irytuje się jeszcze bardziej, w chwili
bowiem, gdy chce z boku przypatrzyć się całej sprawie,
Jennifer na niego napiera.
— Dasz ty mi wreszcie spokój? — warczy gniewnie,
a partnerka, przerażona, iż oto miłość skończyła się bez
powrotnie, wychodzi.
Tymczasem Patrick wcale nie jest tak zły na Jennifer,
jak ona sobie to wyobraża. Potrzeba mu trochę czasu, żeby
się uspokoić, ona jednak sądzi, iż wydarzyło się coś okrop-
nego, gdyż tylko w takiej sytuacji ona zamknęłaby się w so-
bie. Nie rozumie, że jest to normalna reakcja Patricka, gdy
coś nie układa się po jego myśli.
Mężczyźni mają tendencję do tego, by znienacka wyco-
fywać się w siebie i z równą szybkością powracać. Kobie-
ty tego nie pojmują, kiedy się już bowiem raz na kogoś
otworzą, potrzeba wiele czasu, aby się zupełnie od tej osoby
odgrodziły.
I tak — ponieważ Patrick i Jennifer nie są świadomi
swych naturalnych różnic — błędnie interpretują swoje za-
chowania, kłócą się i obrażają; na przekór silnej miłości nie
potrafią wzajemnie sobie pomagać. Ich podstawowy prob-
lem polega na tym, że jedno nie rozumie najgłębszych po-
trzeb drugiego.
38
Jak kobiety tracą wiarę w siebie
Henry i Alise bardzo się kochają, ale po sześciu latach
małżeństwa Alise traci poczucie własnej wartości i czuje
urazę do męża, podczas gdy on traci motywację do pełnego
angażowania się w związku. Najczęściej po powrocie do
domu zjada kolację, ogląda telewizję i kładzie się spać.
Miłość sprawia, że Alise, jak większość kobiet, staje się
szczególnie wrażliwa. Kiedy widzi podziw i szacunek w za-
chowaniu swego partnera, daje jej to poczucie siły i własnej
wartości. Kiedy jednak on zaczyna ją traktować z mniejszą
admiracją, jej nastrój zmienia się radykalnie i zaczyna po-
dejrzewać, że nie zasługuje już na miłość. Emocjami tymi
rządzi dziwna logika: „Kiedy czuję się kochana i szanowa-
na, wiem, że jestem tego warta. Kiedy nie czuję się tak, za-
czynam podejrzewać, że zrobiłam jakiś fundamentalny błąd
i teraz nie jestem już godna miłości i szacunku". Z tego zaś
wyrasta następująca konkluzja: „Skoro nie otrzymuję tego,
czego bardzo mi trzeba, muszę dawać z siebie więcej, za-
nim będę mogła poprosić".
Tak właśnie Alise ocenia małżeństwo. Z czasem Henry
coraz bardziej koncentruje się na swoich problemach zawo-
dowych, ignorując Alise. Wracając do domu, w ogóle z nią
nie rozmawia o tym, co działo się w pracy. To typowo męski
komunikat: „Wszystko w porządku". Skoro jednak z każ-
dym dniem coraz bardziej się oddalał, Alise miała coraz sil-
niejsze przekonanie, że musiała go czymś głęboko obra-
zić, jeśli tak się wycofuje i przestaje okazywać miłość. Jest
przekonana, że musi żywić jakąś wielką pretensję, dla niej
bowiem najskuteczniejszym sposobem na rozwiązywanie
nieporozumień jest rozmowa; jeśli nie wyrzuci się z siebie
tego, co ciąży na sercu, niepodobna też pozbyć się balastu.
Nie chcąc pogarszać sprawy, Alise staje się szczególnie
czuła i opiekuńcza. Paradoksalnie, im mniej uzyskuje od
Henry'ego, jeśli chodzi o jej najistotniejsze potrzeby, tym
intensywniej usiłuje go udobruchać i więcej z siebie dawać.
39
Od czasu do czasu wybucha jednak, domagając się od
niego większej troski i czułości, na co Henry reaguje jeszcze
bardziej uporczywym milczeniem i oddaleniem. Alise jest
przerażona: robiła wszystko, aby odzyskać jego miłość,
okazuje się jednak, że na próżno. Podejrzewając, że Hen-
ry'ego odpychają jej uczucie i potrzeby, próbuje je tłumić i
zachowywać się podobnie do niego: spokojnie i bez emocji;
od czasu do czasu nie wytrzymuje jednak i traci nad sobą
kontrolę. Efekt jest łatwy do przewidzenia: Henry znowu
zaszywa się w swej jaskini, Alise ze zdwojoną siłą poczuwa
się do winy, co sprawia, że z tym większą pasją chce
dogodzić partnerowi.
Ponieważ wszystko to rozgrywa się w ciągu kilku lat,
Alise coraz bardziej zaczyna powątpiewać w swoją kobie-
cość, a chociaż małżeństwo dalej funkcjonuje, ona czuje się
coraz bardziej nieszczęśliwa. Henry zastanawia się niekiedy,
czemu jej oczy nie błyszczą jak dawniej i twarz nie jest jak
dawniej promienna. Alise straciła wiarę w siebie, miłosne
uczucia Henry'ego wyblakły. Apatyczny i znużony, nie ma
pojęcia, co się właściwie stało.
Jak mężczyźni tracą motywację do
dawania
Jak większość mężczyzn Henry w trudnych sytuacjach
tak intensywnie koncentruje się na najistotniejszym próbie-
mie, że jego uwagę można by porównać do teatralnego ref-
lektora. Cały skupiony na tym, co przede wszystkim chce '
rozwiązać, potrafi całkowicie zapomnieć o emocjonalnych
potrzebach Alise. Pół roku po ślubie doszedł do wniosku, że
pomyślnie udało mu się załatwić problem małżeństwa —
mężczyźni skłonni są sądzić, że jeśli raz wprawili kobietę
w stan zadowolenia, będzie w nim już trwała — i wtedy
zaczął się poświęcać przede wszystkim problemom zawo-
dowym, z czasem coraz mniej myśląc o potrzebach żony.
40
Tyle że problem do tego się nie ogranicza. Kobiecość ma
swoje słabe strony, tak samo jest z męskością. Kobieca
wrażliwość sprawia, że Alise daje więcej, gdy mniej otrzy-
muje; wybiórczość męskiej uwagi sprawia, że Henry do-
stając więcej, daje mniej.
Postępowaniem Henry'ego rządzi logika: „Skoro tak się
dla mnie poświęca, to najpewniej sobie na to zasłużyłem,
więc mogę odrobinę się wyluzować. Skoro otrzymuję wię-
cej niż poprzednio, to sam mogę dawać mniej". To jedna
z podstawowych przyczyn, dla których mężczyźni zaskar-
biwszy sobie miłość kobiety, zaczynają mniej się starać o
jakość związku. Jak długo partnerka z uśmiechem na twarzy
uprzyjemnia mu życie, tak długo mężczyzna jest prze-
konany, że daje jej z siebie dostatecznie wiele.
Po niedługim czasie związek Henry'ego i Alise nabiera
opacznego charakteru: Henry wnosi do niego mniej, Alise
więcej, gdyż chce otrzymywać więcej. Alise zakłada, że jej
próby zadowolenia męża w sposób naturalny zainspirują go
do takich samych poczynań, tymczasem ich efekt jest od-
wrotny. Biorąc z małżeństwa więcej, chociaż wnosi do nie-
go mniej, Henry nie czuje żadnej motywacji, by się wysilać;
on w efekcie traci w jej oczach, ona — czuje się lekcewa-
ż
ona i rozgoryczona. Przy każdej kolejnej nieodwzajem-
nionej próbie zaskarbienia sobie miłości Henry'ego rozgo-
ryczenie Alise się pogłębia. Niezależnie od intensywności
wysiłków rośnie jej frustracja, a jej pasja dawania wyrasta
z poczucia pustki, a nie pełni. Z każdym dniem darzy part-
nera coraz mniejszym uznaniem i szacunkiem, a to jedno,
czego nie może mu dać, to miłość, której on potrzebuje.
Alise w znaczniej mierze nie jest świadoma tego, jak od-
kłada się jej rozgoryczenie, które jednak ujawnia się od cza-
su do czasu. Paradoksalnie dzieje się tak w momentach naj-
mniej oczekiwanych: kiedy Henry odchodzi od swoich co-
dziennych reguł i robi jakiś miły gest pod jej adresem, Alise
nie odbiera tego z wdzięcznością, ilekroć prosi o pomoc,
czyni to w tonie żądania.
41
Kobiety zawsze pamiętliwe
Henry nie wie, że kobiety potrafią bardzo długo dawać z
siebie wiele bez żadnych rekompensat i wyglądać przy
tym na zadowolone, a jest tak dlatego, że nieustannie pro-
wadzą rejestr takich gestów. Są pod tym względem bardzo
skrupulatne, gdyż oczekują, że kiedyś rachunki zostaną wy-
równane i partner odwzajemni otrzymywane dary, a wtedy
to one nareszcie będą hołubione.
Mężczyźni najczęściej nie mają pojęcia, jak przedstawia
się w ich związku stan takich rachunków, a to z tej przy
czyny, że jeśli wykonują jakiś gest pod adresem partner- ,
ki, oczekują na jego natychmiastową rekompensatę, sądzą]
więc, że bilans dokonywany jest na bieżąco i nie ma miej-
sca na żadne nierówności, nawet jeśli relacja tego, co dają,
do tego, co otrzymują, ma się jak 3:1.
Kobieta natomiast potrafi utyskiwać dopiero przy rela-
cji, powiedzmy, 20:1. Kiedy jednak Alise zaczyna się uskar-
ż
ać na niesprawiedliwy rozkład ciężarów w ich małżeń-
stwie, Henry odnosi się do tych skarg niechętnie, gdyż jest
pewien, że rozkład ten jest równomierny. Dziwi się, dlacze-
go nagle przestała odnosić się do niego z uznaniem, które
w jego opinii było niewątpliwe, bo inaczej dlaczego tak in-
tensywnie zabiegałaby o sprawianie mu przyjemności. Jest
obrażony jej zarzutami, czeka na przeprosiny.
Jedynym rozwiązaniem w takiej sytuacji jest zrozumie-
nie przez mężczyznę potrzeb kobiety, a także konieczności
dawania z siebie więcej. Musi także wybaczyć jej, że gro-
madzi w sobie żal i potęguje pretensje do niego. Z kolei ko-
bieta musi dostrzec, jak, przyjmując rolę męczenniczki, do-
puściła do powstania tak wielkiej nierówności. I dopiero te-
raz mogą spróbować zgodnie ciągnąć wspólny wózek.
42
Gdybyśmy tylko potrafili
Te przykłady wyraźnie pokazują, jak z braku zrozumie-
nia dla wzajemnych różnic wyrastają przed partnerami prob-
lemy. Dopiero świadomość tych różnic otwiera możliwość
nowych rozwiązań prastarego konfliktu.
Wróćmy do naszych przykładów. Patrick mógłby zacząć
od słuchania Jennifer i zastanawiania się nad jej uczuciami,
a wtedy szybko by zrozumiał, że traktowanie jej jak męż-
czyzny jest właśnie źródłem rozdrażnienia i uraz. Gdyby
z kolei Jennifer uświadomiła sobie istniejące różnice, mniej
lękałaby się męskich reakcji, nie odczytując ich jako ego-
istycznych i defetystycznych, a mogłaby stawać się dla Pa-
tricka prawdziwą podporą, gdy w chwilach stresu czuje on
potrzebę zaszycia się w swej jaskini, szczególnie gdyby
podkreślał przy tych okazjach chwilowość tych stanów i
manewrów. W takich warunkach on nie podejrzewałby, iż
jej opowieści o uczuciach to oskarżenia pod jego adresem.
Także Henry i Alise mogliby swój związek oprzeć na
nowych podstawach. Ona powinna się nauczyć, że mężczyźni
są podobni do strażaków: kiedy wybucha pożar, nie szczę-
dząc sił i odwagi, rzucają się do gaszenia, ale jeśli nie ma
alarmu, ucinają sobie drzemkę, żeby w dobrej formie stawić
się na wezwanie. Dzięki tej wiedzy będzie świadoma, że
jeśli nie sygnalizuje swoich potrzeb Henry'emu, ten przyj-
muje, że ich związek ma się dobrze i nie wymaga żadnych
dodatkowych starań z jego strony. Dlatego będzie musiała
znaleźć sposób na opowiadanie o swoich problemach tak,
aby Henry je rozumiał, a zarazem nie czuł się obwiniany.
Z kolei Henry musi sobie zdać sprawę z tego, że jeśli ko-
bieta nie znajduje się w centrum zainteresowania, będzie
o nie walczyła aż do ostatka, kiedy więc następnym razem
zobaczy, że Alise niemal podpiera się nosem, może dostrze-
ż
e w tym coś więcej niż tylko okazję do pouczeń, żeby za
bardzo się nie obarczała obowiązkami, i zechce posłuchać,
43
co jej leży na sercu. Alise zaś powinna zrozumieć, że na
wyrzuty mężczyźni w sposób zupełnie naturalny reaguj
pasywnością. Kiedy następnym razem dostrzeże u Henry'e-
go taką reakcję, może przestanie od niego oczekiwać spłaty
zaciągniętych długów emocjonalnych, a w sposób pełen
przyjaźni i czułości da mu do zrozumienia, że docenia to
wszystko, co dla niej i dla nich obojga robi. A potem będzie
mogła poprosić o pomoc i wsparcie. Mężczyzna znacznie
lepiej reaguje na takie prośby, kiedy nie stoją za nimi ofia-
ry, pretensje i wyrzuty.
Z kolei Henry, wiedząc, że kobiety skłonne są dawać
z siebie więcej, jeśli nie czują się kochane, następną okaz
ję, gdy Alise zacznie się dopytywać o spędzony przez nie-;
go dzień, może potraktować jako pośrednią wskazówkę, iż;
chce, aby on bardziej się nią zainteresował. Co więcej, kie
dy będzie mu się wydawało, że żona nie docenia jego wy
siłków, być może przypomni sobie, iż jej reakcje często wy
rastają z poczucia doznawanej niesprawiedliwości; jeśli bę
dzie zwracał uwagę na jej uczucia, znowu poczuje ufność
Alise i miłość.
Także Alise będzie mogła się nauczyć, iż więcej może
oczekiwać od Henry'ego, jeśli pomoże mu rozumieć jej po-
trzeby; musi mu o nich mówić tak, aby chciał jej słuchać i
by ją rozumiał. Mężczyźni nie zmieniają tak szybko swoich
sposobów działania jak kobiety, ale jeśli już to robią, to na
dobre. Z drugiej strony uczucia u kobiet nie zmieniają się tak
szybko jak u mężczyzn. Henry musi się nauczyć cierpli-
wego słuchania.
Aby zatem rozbudzić w sobie pragnienie rozumienia in-
nych osób, a nie ich osądzania, warto sobie wyobrazić, że
ukochana osoba przybyła z innej, odległej planety. Prze-
cież gdybyście spotkali jakąś czarowną istotę spoza Ziemi,.'
nie staralibyście się za wszelką cenę jej zmienić, a raczej z
wielką ciekawością obserwowalibyście jej odmienności.
Zrozumienie innych wymaga cierpliwości i tolerancji, a ta-
ka akceptująca ciekawość staje się podstawą związku peł-
44
nego miłości. Pozwolenie drugiej osobie na odmienność
otwiera przestrzeń, w której miłość może bujnie rozkwitać.
W następnym rozdziale zastanowimy się nad czterema
kwestami kluczowymi dla stworzenia związku opartego na
harmonii i współpracy.
ROZDZIAŁ DRUGI
TWORZENIE ZWIĄZKU
Gdy chodzi o tworzenie udanego, opartego na
współpra-cy związku, mamy do czynienia z czterema
kluczowymi za-gadnieniami:
1.
Celowa komunikacja — komunikowanie się z za-
miarem rozumienia i bycia rozumianym.
2.
Właściwe rozumienie — rozumienie różnic, uzną-
nie i szacunek dla nich.
3.
Wyzbycie się uprzedzeń — powstrzymanie się od
negatywnych ocen nas samych i innych osób.
4.
Akceptacja odpowiedzialności — poczucie odpo-
wiedzialności za to, co uzyskuje się ze związku, a tak-
ż
e praktyczna wyrozumiałość i skłonność do wyba-
czania.
Rozwiązanie tych czterech problemów otwiera w nas
potencjał do tworzenia nasyconych miłością związków, a tak-
ż
e do spełnienia naszych oczekiwań i marzeń. Ich rozumie
nie pozwoli ocenić, skąd brały się dotychczasowe urazy,
a także da podstawę do udanych związków w przyszłości.
46
Zamierzona komunikacja
Jeśli chcemy rozpoznawać i szanować wzajemne róż-
nice, to komunikowanie się odgrywa w tym istotną rolę.
W swej pierwszej książce What You Feel, You Can Heal
bardzo starannie omówiłem, jak istotne w związkach jest
mówienie prawdy, a zwłaszcza prawdy na temat naszych
uczuć: dopiero wtedy może rozkwitać intymność. Tyle że
jeśli nie pojmuje się, jaki jest istotny cel komunikowania
się, nawet największe talenty nie uchronią nas przed po-
rażką.
Jaki to cel i jak jego świadomość wpływa na nasze poro-
zumiewanie się? Żeby to wyjaśnić, opowiem wam o pew-
nym swoim doświadczeniu. Siedzieliśmy z żoną w restaura-
cji pomiędzy jednym a drugim z mych seminariów poświę-
conych intymnym związkom. Powiedziałem kelnerowi, że
nam się spieszy. Szybko wskazał miejsce, podał kartę z menu,
a my złożyliśmy zamówienia. Jak dotąd komunikowaliśmy
się całkiem sprawnie. Kiedy siadaliśmy, nowi goście także
zajmowali miejsca przy stoliku obok. Po dziesięciu minu-
tach otrzymali zamówione dania, podczas gdy my, będąc
pierwsi, jeszcze nie zostaliśmy obsłużeni. Zirytowało mnie
to, a kiedy nic się nie zmieniło przez następne pięć minut,
zaczęło się we mnie gotować. Odnalazłem naszego kelnera
i chłodno oznajmiłem:
—
Chciałbym przypomnieć, że nam się spieszy. Goście
przy stoliku obok zamawiali po nas, a już zaczęli jeść. —
I podnosząc głos, spytałem: — Gdzie nasze jedzenie?
—
Będzie za chwilę, proszę pana.
Ponieważ dla mnie nie była to żadna odpowiedź, powtó-
rzyłem:
— Gdzie nasze jedzenie, skoro nasi sąsiedzi zdążyli już
je otrzymać?
Także i kelner powtórzył swoją kwestię:
— Będzie za chwilę, proszę pana.
Nie muszę chyba dodawać, że wzbierała we mnie furia.
47
Zniknęły gdzieś wyrozumiałość i umiejętności konwersa-
cyjne; wróciłem do stolika w wojowniczym nastroju.
siedzi skończyli jeść i zapłacili rachunek, a my ciągle c:
kaliśmy.
Tego było już za wiele.
Chciałem znaleźć kierownika, ale po drodze wpadli
na naszego kelnera. Wściekły powtórzyłem, że bardzo
spieszymy i znowu spytałem:
—
Gdzie nasze jedzenie? Kelner wyraźnie
przestraszony powtórzył swoje:
—
Będzie za chwilę. I wtedy na
szczęście spytałem:
— Dlaczego muszę czekać tak długo? Dlaczego inni
obsługiwani przede mną?
Zadałem pytanie o to, co było prawdziwą przyczyną mo-
jej frustracji, a kelner odrzekł:
— Tamci goście zamówili przystawki, państwo zamó-
wiliście z głównego menu, a to dwie różne kuchnie. W są-
siedniej sali jest przyjęcie z okazji otrzymania dyplomu
więc jesteśmy trochę obciążeni, w każdym razie
poinformo-
wałem kucharza, że ma się pospieszyć. Przykro mi, że to
trwa tak długo.
W jednej chwili zniknęły napięcie i oburzenie, a stało się
tak, ponieważ teraz rozumiałem sytuację, mogłem się więc
wczuć w położenie kelnera. Teraz już spokojnie czekałem
na pojawienie się zamówionych potraw. Co więcej, dopiero
w tym momencie zacząłem doceniać widok z okna, jak te;
chwile spędzane wspólnie z żoną. Jak widzicie, moje komu
nikowanie się z kelnerem było bezcelowe, jak długo nie za-
biegałem o zrozumienie. Bo przecież mogłem narzędzi poi
rozumienia użyć do manipulacji czy agresji, mówiąc na
przykład: „Doprawdy, to niepojęte, co się u was wyrabia
Chcę rozmawiać z kierownikiem", albo: „Jeśli dania nie
znajdą się na stole za trzy minuty, wychodzimy i z pewno-
ś
cią noga nasza nigdy już tutaj nie postanie!"
To często się zdarza, gdy jesteśmy rozgniewani lub czu-
48
jemy się zagrożeni. Kiedy przesyłamy komunikaty, aby ko-
oś upokorzyć, przestraszyć, ośmieszyć, obwinić czy za-
wstydzić, źle wykorzystujemy te narzędzia. Być może uda
nam się zyskać dominację, ale zarazem zrodzimy urazę i
niechęć. Prawdziwa i rzetelna komunikacja polega na
przekazywaniu naszego rozumienia i uczestniczeniu w cu-
dzym rozumieniu.
Rzetelne rozumienie
Ostatecznie jednak to nie komunikowanie się ze sobą
sprawia, że związki funkcjonują. Ono jest narzędziem do
tego, abyśmy się rozumieli. Rzetelne rozumienie wzbogaca
związek, nieporozumienia go rujnują. Celowa komunikacja
pomoże nam w pogłębieniu rzetelnego rozumienia.
Jak często zdarzało się wam pokłócić z ukochaną osobą,
a potem okazało się, iż przyczyną było nieporozumienie?
Jednym z częstych problemów w naszych związkach jest to,
iż kiedy zbliżyliśmy się do kogoś, skłonni jesteśmy mnie-
mać, że właściwie interpretujemy jego słowa i gesty. Jesteś-
my przekonani, że dobrze wiemy, o co chodzi danej osobie
w tej czy innej sytuacji, a tymczasem przypisujemy jej myl-
ne intencje i dochodzimy do fałszywych konkluzji.
Jako doradca rodzinny często występuję w roli tłuma-
cza. Mężczyzna coś mówi, a kobieta rozumie to opacznie.
Ona coś mówi, a on słyszy coś zupełnie innego. Wystarczy
chwila i kłótnia gotowa! A rzecz w tym, że mówią w isto-
cie różnymi językami. Konfliktu łatwo uniknąć, wystarczy
jego treść zamknąć w słowach i frazach dla niej zrozu-
miałych i vice versa.
Pamiętam parę, która zjawiła się u mnie po poradę. Naj-
pierw spytałem kobietę, czego oczekuje od męża. Martha
głęboko odetchnęła, rozpłakała się i wyszlochała:
— Po prostu, żeby mnie wysłuchiwał, chciał słuchać.
Czuję, że mnie już nie kocha.
49
Patrzyłem spod oka na męża. Wyraźnie zesztywniał, po-
tern wzruszył ramionami, aż w końcu głośno westchnął.
Widać było, że zdenerwowanie Marthy jeszcze się zwięk-
szyło.
Spytałem, jak rozumie reakcję męża.
— Nic go to nie obchodzi. Uważa, że nie mam racji, za
dużo wymagam, a gdybym miała do powiedzenia coś na-
prawdę interesującego, to z chęcią by wysłuchał.
Joe zaczął protestować, ale przerwałem mu i poprosi-
łem, żeby opisał, co się w nim działo, gdy słuchał słów
ż
ony.
— Czułem rozgoryczenie i myślałem o wszystkich tych
rzeczach, które zrobiłem chociażby w zeszłym tygodniu,
aby jej pokazać, jak ją kocham. I jestem w kropce, bo na-
prawdę nie wiem już, co robić, a kiedy na dodatek słyszę jej
zarzuty, to zaczynam się denerwować i wszystko kończy
się
kłótnią.
Martha błędnie odczytała rezerwę Joego, uznała ją za
wyraz braku zainteresowania. Jak na ironię, jej reakcja istot-
nie popchnęła go w kierunku negatywnych ocen, nawet jeśi
w pierwszej chwili poruszyły go jej słowa. Bez pomocy te;
rapeuty znowu uwikłaliby się w awanturę.
Pozytywne, delikatne i przepojone troską uczucia,
które żywe są w nas od chwili zakochania się, łatwo mogą
pójść w niepamięć z powodu banalnych nieporozumień i
błęd-nych przesłanek, a te z kolei mogą sprawić, iż urojona
zrazu postawa partnera może się ziścić.
Większość emocjonalnych napięć w intymnych związ-
kach wyrasta z nieporozumień, a dobra komunikacja po-
zwala im zapobiegać. Bardzo pomocne są tu pewne możli-
we do wyuczenia sprawności, ale najważniejsza jest sam
chęć rozumienia.
Rzetelne rozumienie ma różne aspekty. Oto niektóre z nich:
•
Wnikliwe rozumienie siebie samego i innych.
•
Rozumienie, w jak różny sposób reagują w tych sa-
mych sytuacjach mężczyźni i kobiety.
50
•
Wnikliwe rozumienie uczuć, które istotnie leżą u pod-
staw naszych słów i zachowań.
•
Wnikliwe rozumienie uczuć, które istotnie leżą u pod-
staw akcji i reakcji innych osób.
•
Ś
wiadomość, że gest nie zawsze odpowiada jego in-
terpretacji. (Na przykład kiedy partner wzrusza ra-
mionami, może to znaczyć coś zupełnie innego, niż
gdybyście wy tak postąpili).
•
Zrozumienie, że innej osobie może być trudno popro-
sić o to, co dla was nie stanowiłoby żadnego prob-
lemu.
•
Zrozumienie, że słowa, których wy możecie wysłu-
chać bez urazy, dla innych mogą być nie do przyjęcia.
•
Ś
wiadomość, że to, co wam pomaga, dla innych wca-
le nie musi być pomocne.
•
Ś
wiadomość, że ludzie mówią różnymi językami, któ-
re tylko brzmią podobnie.
Wstępem do prawdziwego rozumienia jest uświadomie-
nie sobie tego, że wszyscy jesteśmy niepowtarzalnymi jed-
nostkami, które bardzo łatwo dezinterpretują swoje zacho-
wania. Dzięki zrozumieniu tych różnic i szacunku dla nich
mogą powstawać solidne mosty między nami.
Strach przed odmiennością
Jedną z przyczyn, dla których wzdragamy się przed róż-
nicami, jest to, że w okresie dorastania są one wyśmiewa-
ne lub wyszydzane. Kiedy chcemy zyskać popularność czy
znaczenie, staramy się upodobnić do tych, którzy już są po-
pularni i silni. Jako dzieci wiele czasu poświęcamy na na-
ś
ladowanie innych dzieci.
Nawet teraz, gdy jesteśmy dorośli, i nawet jeśli zdarzyło
nam się mieć rodziców, którzy rzetelnie starali się wspierać
naszą niepowtarzalność, nadal się obawiamy, że odmien-
ność może spowodować odrzucenie i porażkę. Większość
51
ludzi w jakimś stopniu lęka się okazania swej inności. Oba-
wiamy się, że ktoś nas upomni, albo też skrytykuje, że po-
stępujemy źle czy nieodpowiednio. Co gorsza, nie jest to
obawa bezpodstawna. Wszędzie roi się od ludzi siebie nie-
pewnych, którzy natychmiast wrogo reagują, kiedy ktoś chce
odstawać od reszty i być sobą. To z tego powodu różnice
wydają się groźne.
Różnice są wspaniałe
Odmienności ludzkie przyciągają się niczym magnesy.
Im lepiej je rozumiemy, tym wyżej je cenimy.
Prawdziwe różnice między mężczyznami i kobietami są
w istocie komplementarne, co pozwala każdemu na szuka-
nie odpowiedniego ich zrównoważenia. Jeśli jestem nad-
miernie agresywny, pociągać mnie może osoba bardziej od-
prężona i wyciszona. Dzięki związkowi z nią mogę urucho-
mić takie właśnie cechy obecne w mej nieświadomości, a te
zrównoważą czy uzupełnią moje cechy agresywne. To właś-
nie owe komplementarne różnice przyciągają nas wzajem-
nie ku sobie i rodzą to magiczne uczucie zwane miłością.
Wspaniałość różnic stanowi nowy wymiar intymnego
związku. Kiedy zaczynamy akceptować i szanować różnice
między ludźmi, zaczynamy także dostrzegać ich podobień-
stwa. Chociaż każdy z nas jest niepowtarzalną osobą, to pod
wieloma względami jesteśmy tacy sami. Ten pozorny para-
doks wiąże się z cudowną prawdą, dotyczącą intymnych
związków. Osoba, z którą możemy dzielić życie, najczę-
ś
ciej jest stopem różnych komplementarnych różnic i po-
dobieństw.
Prawda ta wyraża się na różne sposoby, a ja przytoczę tu
kilka z tych, o których opowiedzieli mi ludzie pozostający
w pełnych miłości związkach.
• Bardzo się od siebie różnimy, ale razem trzyma nas
pasja.
52
Różnimy się pod wieloma względami: on jest noc-
nym markiem, ja lubię wcześnie wstawać, on jest ma-
rzycielem, ja — istotą praktyczną; on się niczym nie
przejmuje, ja się wszystkim zamartwiam. Ale na pew-
nym innym poziomie stanowimy jedno. Zupełnie jak-
byśmy nadawali na tych samych falach. Czasami ją
kocham, a czasami jej nienawidzę. Kiedy jej nie
kocham, to dlatego, że nie mogę jej kochać w tej
właśnie chwili; niedobrze mi przede wszystkim ze
sobą samym. Ale w głębi serca wiem, że powinniśmy
być razem.
Wiele z naszych problemów jest zupełnie różnych,
a łączy nas fakt, że mamy ich aż tyle! Nauczyliśmy
się nawzajem sobie pomagać, aby druga osoba nie
czuła się dotknięta czy upokorzona. Myślę, że gdyby
on był doskonały i nie miał żadnych problemów, wy-
dawałoby mi się, że jestem dla niego ciężarem. Dwa
lata małżeństwa były znakomite. Potem miłość
przygasła, skończył się czas romansu. Któregoś dnia
zbudziłam się ze świadomością, że jesteśmy dwoj-
giem różnych ludzi, którzy niewiele mają wspólnego.
Było to uczucie przygnębiające i rozczarowujące, ale
dopiero wtedy zaczęłam się uczyć prawdziwej mi-
łości. Ujawniając sobie nawzajem uczucia i łagodząc
nagromadzone niechęci, poznawaliśmy siebie i po-
głębialiśmy swą miłość. Zaczęłam kochać prawdziwą
osobę, a nie taką, jaką chciałam z niego uczynić.
W każdym z tych wypadków miłość zniosła próbę czasu
dzięki akceptacji i zrozumieniu. W ten sposób harmonizuje
ona różnice i tworzy trwałe, dobre związki.
53
Wyrzeczenie się uprzedzeń
Wyrzeczenie się uprzedzeń, trzeci aspekt owocnego
związku, jest naturalną konsekwencją rzetelnego rozumie
nia. Wraz z tym, jak uczymy się rozumieć nasze różnice
i skutecznie informować siebie nawzajem o swych uczu-
ciach, myślach i pragnieniach, zaczynamy też wyzbywać
się negatywnych sądów.
Negatywny stosunek do siebie samych i efektów włas- ,
nych działań sprawia, iż nie możemy w pełni ujawnić swo
ich talentów. Niska samoocena nie pozwala nam na radość i
z własnych możliwości i w ogóle z życia.
Kiedy nabieramy przekonania, że mamy w sobie jakieś
braki, zaczynamy też odczuwać niedostatek tego, co posia
damy lub czym rozporządzamy: brakuje nam czasu, pienię-
dzy, miłości. Nie wystarczają nam przyjaciele i rodzina;
uprzedzenia rujnują nasze związki.
I będzie to trwało tak długo, aż wreszcie nauczymy się i
rozumieć, doceniać i szanować różnice między ludźmi. Kie-
dy potrafimy kochać, akceptować, doceniać i szanować in-
nych, automatycznie zaczynamy też akceptować i doceniać
samych siebie. Oto największy sekret porzucenia uprze-
dzeń. Dzięki miłości do innych potrafimy też kochać sa
mych siebie, a kochając siebie, możemy kochać innych.
W przenikniętych miłością związkach każdego dnia rośnie
też nasze poczucie własnej wartości.
Jeśli zdecydowanie negatywnie oceniamy innych, jest to
symptomem naszej niechęci do siebie samych. Najbardziej
nieprzyjazne osądy, jakie wydajemy o innych, są projekcja-
mi naszych sekretnych samoocen.
Odnaleźć wspólnotę
Prawdziwy związek rodzi się ze świadomości naszych
różnic i z szacunku dla nich. Ich zrozumienie pozwala bar-
54
dziej wyraźnie dostrzegać też nasze podobieństwa, a to z
kolei staje się punktem wyjścia dla współczucia, wyrozu-
miałości, tolerancji i poczucia wspólnoty. Akceptacja róż-
nic rodzi pociąg, uznanie, zainteresowanie, szacunek, fas-
cynację.
Im lepiej rozumiemy się wzajemnie, im uważniej słu-
chamy i bardziej uczestniczymy w swych przeżyciach, tym
lepiej też pojmujemy, w jak wielkim stopniu uprzedzenia
i przedwczesne osądy oddzielają nas od siebie. To nie róż-
nice nas dzielą, lecz nasze o nich opinie, które karmią się
dezinterpretacjami.
Przyjmowanie odpowiedzialności
Czwarty aspekt owocnego związku to równe poczuwa-
nie się do odpowiedzialności za związek i równa gotowość
do wybaczania. Poczucie odpowiedzialności nie pozwala na
to, aby traktować siebie jako ofiarę. Nie jest możliwa skłon-
ność do wybaczania, jeśli nie potrafi się dostrzec własnej
odpowiedzialności i własnych win.
Czy dochodziliście już kiedyś do wniosków w rodzaju:
„Nic, tylko daję i daję, a w zamian nie otrzymuję nic" albo:
„Taki wspaniały zapowiadał się dzień, a ona musiała to ze-
psuć"? Wtedy dochodzi do głosu nasz kompleks ofiary, co
jest sygnałem, iż nie chcemy wziąć na siebie takiej odpo-
wiedzialności jak partner.
Ofiara nie czuje się odpowiedzialna za to, co się z nią
dzieje ani co odczuwa. Ofiara nie ma sił, by cokolwiek
zmienić. Ofiara nie przyjmuje do wiadomości swojego udziału
w złych stronach związku, co więcej w żaden sposób nie
potrafi z tych negatywnych elementów wyciągnąć pozytyw-
nych wniosków. Przeszłość staje się dla niej wymówką, po-
zwalającą na fałsz w stosunku do samej siebie.
Znamieniem takiej postawy jest poczucie wrogości i prag-
nienie oskarżania, a stoi za tym niechęć do ponoszenia od-
55
powiedzialności. Kiedy pojawia się wrogość, nie chcemy
ufać osobie, której to dotyczy ani jej akceptować, a owa
niemożliwość ufności wynika z faktu, że nie rozumiemy, iż
sami sprowokowaliśmy tę osobę do takich a nie innych za-
chowań. Nie chcemy akceptować innych, błędnie bowiem
uważamy, iż będą wiedzieli, czego nam trzeba. Czytanie
w myślach zdarza się niekiedy między kobietami, ale jest
niemal niemożliwe, aby mężczyzna odgadł myśli kobiety
i vice versa.
Gdy obrażamy się na drugą osobę, nie zastanawiamy się,
dlaczego postąpiła właśnie tak. Nie usiłujemy zgłębiać, dla-
czego czuje to, co czuje, natomiast bardzo szybko siebie
uznajemy za ofiarę, a innych za nikczemników.
Na czym polega nieświadoma prowokacja
Tam, gdzie nie ma pełnego zrozumienia dla wzajemnych
różnic, częstokroć może się zdarzać, że bezwiednie nastę-
pujemy sobie na odciski. Uznanie, że jesteśmy tak odmien-
ni jak Marsjanie i Wenusjanki, może pomóc dostrzec, jak
nawzajem siebie obrażamy i prowokujemy.
Dokładne rozważenie naszych poczynań i zaniechań w
kontekście szacunku dla wzajemnych różnic pozwala zro-
zumieć, jak nasze postępki wpływają na innych i dlaczego
tworzymy związki, ale samo tylko wzięcie odpowiedzial-
ności za swoje zachowania nie wystarcza, albowiem odpo-
wiedzialność rozciąga się także na sprawy mniej widoczne.
Otóż reakcje innych mogą być prowokowane nie tylko
przez nasze czyny, ale także przez myśli i uczucia. Zoba-
czyć to jest o wiele trudniej, chociaż efekty są niewątpliwe.
Jeśli jawnie czy skrycie dokonujemy kategorycznego
osądu innych osób, jest bardzo prawdopodobne, że zaczną
się tak właśnie zachowywać. Jeśli uznajemy, że nas nie ko-
chają z ich postawy znika miłość. Jeśli uznajemy, że się o
nas nie troszczą w ich postawach pojawia się obojętność.
56
Im droższa jest nam osoba, tym silniejsze są nasze reak-
cje na jej osądy, ale podobnie też, im my jesteśmy
ważniejsi dla drugich, tym silniejszy nasz wpływ na ich
myśli i uczucia. Także seksualna bliskość zwiększa wpływ
ukochanych osób na nasze zachowania.
Kiedy na przykład kobieta uznaje, że mężczyzna już jej
nie kocha i stała się mu obojętna, on zaczyna się skłaniać do
takich zachowań. Nawet jeśli ona udaje, że docenia jego
starania, to jej sekretne przekonanie sprawi, iż partner da-
wać będzie wyraz obojętności. W tym wypadku naturalna
troskliwa reakcja zostaje zdominowana przez zachowanie
sprowokowane negatywnym osądem. Im bliższy ich zwią-
zek, tym większy wpływ będą miały na mężczyznę oceny
kobiety, co spowoduje, iż o wiele trudniej będzie mogła do
niego dotrzeć jej miłość.
Jeśli mężczyzna dojdzie do wniosku, że kobieta postę-
puje irracjonalnie i skrajnie emocjonalnie, irracjonalność
i emocjonalność zaciążą na jej postępkach. Nawet jeśli z
udaną uwagą będzie słuchał, jak opowiada o swoich uczu-
ciach, to w duchu będzie uważał, iż to wszystko nie ma sen-
su, a partnerka będzie miała zakłócony związek z centrum
swej intuicji, co wybije ją z równowagi.
To, że zostajemy sprowokowani, wcale jeszcze nie ozna-
cza, że osoba prowokująca jest odpowiedzialna za nasze
czyny, bo i one, i zaniechania zawsze są naszą sprawą.
Zrzucanie winy na osobę prowokującą, to jeszcze jedna
strategia ofiary, a nie rzetelne usprawiedliwienie.
Sama świadomość tego, że nasze myśli i uczucia mo-
gą prowokować określone reakcje, nie ma nic wspólnego
z piętnowaniem czy rozgrzeszaniem sprowokowanych za-
chowań, a jest jedynie jednym z elementów rozumienia na-
szych partnerów i otwierania się na ich postępowanie.
Jeszcze gorsze są konsekwencje sytuacji, gdy prowoku-
jemy zachowania radykalnie przesadzone. O ile pospieszna
ocena powoduje doraźne zakłócenia w związku, o tyle głę-
boka niechęć oznacza trwałe zakłócenie. Mężczyzna, który
57
z najwyższą niechęcią odnosi się do uczuć swojej żony,
może spowodować jej nadwrażliwość. Kobieta, która nie
znosi obojętnej postawy męża, może u niego wyzwolić
trwałą nieczułość.
Nierzadkie są wypadki, że mężczyzna wraca do domu
pełen tkliwych uczuć do kobiety, ale kiedy staje z nią oko
w oko, nagle nawiedza go zobojętnienie. Ona może zacho-
wywać się jak najbardziej poprawnie, ale jej skryte i nie-
ś
wiadome urazy sprawiają, że jego postawa znienacka się
zmienia.
I podobnie nader często bywa, że kobieta wraca do do-
mu pełna ciepłych uczuć do męża, ale w jego bezpośredniej
obecności znienacka zalewają ją uczucia negatywne. Także
i tutaj jego zachowaniu nie można z zewnątrz nic
zarzucić,; a jednak nierozsupłane urazy wyzwalają u
kobiety nega-tywną reakcję.
Urazy i pretensje oznaczają, że obstajemy przy swoich
negatywnych osądach, a to z kolei zwiększa ich moc prowo-
kowania. Jakkolwiek wielkie możemy sobie przypisywać
zdolności ukrywania swoich ocen, i tak zdradzają je nasze
poczynania, reakcje, dobór słów, ruch ciała, wyraz oczu,
ton głosu, a często dzieje się tak nie tylko bez naszej świa-
domości, ale nawet jej na przekór.
Jeśli nie kierują nami uprzedzenia, to miejsce wstępnego
negatywnego osądu bardzo szybko może zająć pozytywna
ocena, w przeciwnym wypadku trwamy przy swej opinii,
nawet o tym nie wiedząc.
Urazy nie tylko prowokują negatywne reakcje, ale także
niszczą efektywność komunikacji. Kiedy chcemy podzielić
się swymi myślami i uczuciami z osobą, do której czujemy
urazę, jest niemal niemożliwe, aby się na nas otworzy-ła.
Jedną z przyczyn, dla których komunikowanie się jest
łatwiejsze w początkach związków, jest późniejsze odkła-
danie się uraz.
Takie złogi uraz uniemożliwiają rozwój miłości w związ-
ku. Pierwszym krokiem w kierunku ich usuwania jest wzię-
58
cie na siebie odpowiedzialności, a więc i zrozumienie,
jak sami prowokujemy reakcje, na które się potem oburza-
my. A kiedy lepiej zaczniemy rozumieć partnera i ulepszać
porozumienie z nim, o wiele łatwiej też będzie o wyba-
czenie.
Odpowiedzialność i zduszone urazy
O wiele łatwiej nam będzie poczuć odpowiedzialność
i wziąć ją na siebie, gdy zrozumiemy, że pospiesznie oce-
niając drugą osobę jako złą niekochającą, podstępną czy
chociażby nie całkiem dobrą nieświadomie prowokujemy
zdarzenia rozsadzające związek.
W podjęciu odpowiedzialności dodatkowo jeszcze prze-
szkadzają zduszone niechęci i urazy. Takie ich tłumienie
w sobie łatwo przychodzi zarówno mężczyznom, jak i ko-
bietom. Zdławienie urazy sprawia, że przestajemy jej być
ś
wiadomi, a wtedy bardzo trudno wziąć na siebie odpowie-
dzialność za prowokowanie niemiłych dla nas zachowań
partnera, co w oczywisty sposób utrudnia funkcjonowanie
związku.
Ten, kto stara się być kochający, wyrozumiały i akcep-
tujący, a zarazem nie zadaje sobie wysiłku, by udoskonalić
swe zdolności komunikowania się, jest najczęściej skłonny
dusić w sobie urazy, i to tym bardziej, im bardziej chce
uchodzić za kochającego, kiedy zaś partnerzy reagują, wy-
czuwając skrywaną niechęć, nader trudno mu uznać własną
winę. W takiej sytuacji szlachetny zamiar, by trwać w po-
stawie akceptacji (co zmusza do tłumienia pretensji), tylko
jeszcze pogarsza sytuację.
Kiedy mężczyzna pałką bije w głowę żonę, a ta zalewa
się krwią, dobrze widać, za co trzeba wziąć odpowiedzial-
ność. Jeśli teraz ona obrzuci go gniewnymi słowami, nie bę-
dzie ich traktował jako niezasłużonych, gdyż dobrze widzi,
czym je sprowokował. Kiedy jednak tym ciosem są zdu-
59
szone niechęci, nie widać ani krwi, ani pałki, dlatego też
gniewna reakcja małżonki może się wydać mężowi nieuza-
sadniona i irracjonalna.
Dobre intencje nie wystarczą
Możecie bardzo pragnąć być kochającymi, możecie na-
wet zabiegać o to ze wszystkich sił, a przecież wasza miłość
nie będzie czysta tak długo, jak długo nie wyzwolicie się od
uprzedzeń i uraz. Kiedy tego dokonacie, miłość przychodzi
bez żadnego wysiłku. Ilekroć bardzo staramy się kochać,
jest to nader prawdopodobna oznaka, że tłumimy jakieś pre-
tensje.
Przypomnijcie sobie chwile, gdy byliście głęboko zako-
chani. Czy miłość była wtedy trudna? Gdy poznałem swoją
przyszłą żonę, z pewnością nie musiałem się starać, żeby ją
kochać czy szanować. Kiedy córka, bardzo jeszcze mała,
wypadła z łóżeczka, nie musiałem się starać, aby się o nią
troszczyć; wszystkie komórki mojego ciała były przepełnio-
ne troską i lękiem. Pomyślcie o ludziach, których podziwia-
cie za wielkie osiągnięcia; czy musicie się starać o szacunek
dla nich?
Jeśli pozytywna postawa nie przychodzi automatycznie
i bez wysiłku, to znaczy, że jest wymuszona. Kiedy czuje-
my do kogoś urazę, trudno to ukryć przed słuchaczem, który
zostaje ostrzeżony, iż musi się mieć na baczności, gdyż o
coś go oskarżamy.
Z całą tą wiedzą o uprzedzeniach i urazach o wiele łat-
wiej o odpowiedzialność w związkach z innymi, kiedy bo-
wiem mamy taką świadomość, rozumiemy, jak bardzo same,
nasze jawne czy skryte uprzedzenia odpowiedzialne są za
bolesne dla nas reakcje z drugiej strony czy brak poparcia.
Linda, trzydziestoośmiolatka, od dwunastu lat jest mę-
ż
atką. Dopiero po kilku latach terapii zrozumiała, że także i
ona była odpowiedzialna za problemy, które pojawiły się'
60
w małżeństwie. Przez dwanaście lat uważała się za ofiarę
rosnącej rezerwy w zachowaniu Boba. Miała do niego pre-
tensje, iż stał się zimny, obojętny, że przestał ją kochać. Do-
piero z czasem pojęła, iż to właśnie owe pretensje spra-
wiały, że nie potrafił słuchać o jej potrzebach i uczuciach.
Jak mogła oczekiwać jego zainteresowania, kiedy on wy-
czuwał jej tłumione zarzuty?
Miała wrażenie, że Bob nie wyczuje jej rozgoryczenia,
jeśli nie będzie go wyrażała w słowach ani w czynach. Za-
tem z jej punktu widzenia Bob nie miał podstaw, by czuć
się obwiniany, skoro ona nigdy nie dała jawnego wyrazu
swym urazom. Robiła wszystko, aby je ukryć, bardzo nawet
o to zabiegała, aby podejmować wobec niego gesty pełne
miłości, tyle że jeśli on na nie nie odpowiadał, jej pretensje
jeszcze się pogłębiały.
Linda mogła uważać, iż jej niechęć jest ukryta, Bob jed-
nak bardzo wyraźnie ją wyczuwał i odczytywał w sposobie
zaciskania ust czy w tonie jej głosu. W efekcie, ilekroć pro-
siła o pomoc, jego reakcją była obojętność i lekceważenie.
Dzięki terapii Linda wyraźnie dostrzegła, że za małżeń-
skie problemy również i ona jest odpowiedzialna, a także
zrozumiała, że sama może zmienić powstały stan rzeczy.
Wystarczyło, by przestała czuć się ofiarą a wzajemne rela-
cje raptownie się poprawiły.
Nie wynika z tego, że część odpowiedzialności nie spa-
dała na Boba. Dwóch patyków trzeba do rozpalenia ognia,
dwojga ludzi — aby powstał konflikt. Niemniej jednak Lin-
da uświadomiła sobie, że na nią spada obowiązek, aby o
swoich uczuciach i potrzebach mówić, zajmując przy tym
postawę wolną od uraz i uprzedzeń, co wcale nie przyszło
łatwo, gdyż usuwanie starych niechęci i odnowa szczerej
miłości wymagały od niej wiele pracy.
Dzięki technice listu o uczuciach — będzie o niej mowa
później — Linda nauczyła się docierać do swych najgłęb-
szych uczuć i ujawniać urazy. Nauczywszy się zaś odpo-
wiedzialnego komunikowania swych doznań, była zasko-
61
czona tym, jak szybko i łatwo Bob zareagował, dając jej po-
moc i oparcie, których zawsze tak bardzo potrzebowała,:
Oboje mieli wrażenie, że ponownie przeżywają miodowej
miesiące. O wiele łatwiej uwolnić się od uraz i pretensjj
wtedy, kiedy rozumiemy, jak odpowiedzialni jesteśmy za.;
to, czego doświadczamy w związkach. Jak długo włada na-
mi przeświadczenie, że robimy wszystko, jak należy, a nie
otrzymujemy tego, czego nam potrzeba, uważamy siebie za
pokrzywdzonych.
Wiedza to potęga. Wiedza o naszych różnicach jest po-
tęgą, która pozwala nam na głębszą akceptację, zrozumie-
nie, szacunek, podziw. Wiedza o tym, jak zatajone niechęci
prowokują innych, popycha nas do wzięcia odpowiedzial-
ności za to, co zyskujemy, pozwala także na większą wy-
rozumiałość. Im szersza wiedza, tym mniej trzymamy się
przeświadczeń, że trzeba partnera przemienić, a bardziej za-
czynamy go cenić i wspierać.
ROZDZIAŁ TRZECI
PODSTAWOWE RÓŻNICE
MIĘDZY MĘŻCZYZNAMI
A KOBIETAMI
Zastanawiając się nad istotnymi różnicami między męż-
czyznami a kobietami, najłatwiej wyjść od odmienności fi-
zycznych. Najbardziej oczywiste są, rzecz jasna te, które
wiążą się z narządami i cielesnymi układami rozmnażania,
badania jednak ujawniają także inne, nie mniej ważne róż-
nice. Spójrzcie na wyliczone niżej przykłady. Mężczyźni
mają zazwyczaj grubszą skórę od kobiet, co sprawia, że
zmarszczki wcześniej pojawiają się u tych ostatnich. Struny
głosowe kobiet są krótsze i dlatego mężczyźni mają najczę-
ś
ciej niższe głosy. Krew mężczyzn jest cięższa i zawiera
około 20 procent więcej czerwonych ciałek, co oznacza
więcej tlenu i więcej energii. Mężczyźni oddychają też
głębiej i rzadziej niż kobiety. Ogólnie rzecz biorąc męż-
czyźni mają większe od kobiet kości. Kości kobiece nie tyl-
ko są mniejsze, ale i inne. Tak fascynujący mężczyzn chód
kobiecy jest efektem struktury kości. Szersza miednica —
co związane jest z rodzeniem dzieci — sprawia, że każdy
krok jest bardziej dynamiczny, rozkołysany. U mężczyzn
stosunek mięśni do tłuszczu jest wyższy, i dlatego łatwiej
im jest tracić nadwagę. Dzięki owej nadwyżce mięśni, męż-
czyźni mają więcej, łatwej do wyzwolenia w każdej chwili,
energii. Z drugiej strony — kobiety mają dodatkową war-
stwę tłuszczu bezpośrednio pod skórą, dzięki czemu w zi-
63
mie jest im cieplej, a w lecie chłodniej. Za sprawą owych
dodatkowych zapasów tłuszczu kobiety mają większe zaso-
by energii, dzięki czemu są bardziej wytrzymałe.
Niezależnie jednak od wagi tych wszystkich fizycznych
różnic, to przede wszystkim psychiczne odmienności po-
zwalają na wzbogacanie związków. Różnice fizjologiczne
stanowią podstawę głębokich różnic psychologicznych.
G
łówne różnice psychologiczne
■
Mężczyźni i kobiety są różni nie tylko biologicznie
i anatomicznie, ale także psychologicznie. Na przykład po-
wszechnie się obserwuje, że w porównaniu z mężczyzna-
mi kobiety bardziej opierają się na intuicji, większą wagę
przywiązują do miłości i związków, a także inaczej reagują
na stres. Na co innego uskarżają się również w związkach
i inne też dręczą je problemy. Częstą sugestię, że odmien-
ności są całkowicie uwarunkowane kulturowo i związane
z okresem dzieciństwa, uznać trzeba za absurdalną.
Nie ulega żadnej wątpliwości, że czynniki kulturowe,;
i rodzinne mają swój wpływ na różnice płciowe, ale same;
przez się nie stanowią o ich istotnych treściach. Z pragma
tycznego punktu widzenia o tym przesądzają różnice w na-
szych programach DNA. Potem, gdy dziecko się rozwija,
dzieje się to pod wpływem rodziny i kultury.
Kiedy bierzemy pod uwagę dzielące nas różnice, od sa-
mego początku jest jasne, że nie każdy mężczyzna będzie;
dokładnie pasował do ogólnej charakterystyki płci męskiej
co w równym stopniu odnosi się, rzecz jasna, do kobiet.
W rzeczywistym życiu mężczyźni nie są wszyscy tacy sa-
mi, ani nie są takie same kobiety. Co więcej, traktowanie
pewnego stereotypowego obrazu jako rzeczywistości może
być źródłem bardzo poważnych zaskoczeń i rozczarowań.
Każdy „rzeczywisty" mężczyzna łączy w sobie cechy mę-
skie i żeńskie wedle ich stereotypowej klasyfikacji, co nie
64
stoi na przeszkodzie temu, że istnieją pewne zasadnicze od-
mienności, które występują u większości kobiet i mężczyzn,
i na nich chcemy się teraz skupić.
Problem związany z podobnymi generalizacjami polega
na tym, że ludzie mogą zacząć podejrzewać, iż jest z nimi
coś nie w porządku, kiedy nie pasują do owych generalnych
charakterystyk, a ponieważ nazbyt nużące byłoby powta-
rzanie przy każdej omawianej cesze, że może ona jako istot-
na występować także u przedstawicieli płci przeciwnej, po-
wiedzmy to tak: dotyczące mężczyzn generalizacje opisują
męską stronę konkretnych osób, generalizacje dotyczące
kobiet — żeńską stronę.
Takie stwierdzenie może być zrazu źródłem niejakiego
stropienia. We współczesnych społeczeństwach powszech-
nie występuje wymiana ról płciowych i zacieranie się gra-
nic między płciami. Kobiety negują pewne aspekty swej
osobowości, aby w ten sposób pełniej rozwijać cechy czę-
ś
ciej wiązane z mężczyznami, co można by też ująć tak, że
w jakimś stopniu tłumią swą żeńską stronę, aby wspomóc
w ten sposób stronę męską. Podobnie też i mężczyźni nie-
rzadko tłumią swe męskie cechy, aby wspomóc swoją stro-
nę żeńską.
Rozwijanie swojego wewnętrznego potencjału jest z pew-
nością oznaką dojrzewania, żeby jednak uniknąć poważ-
nych problemów, powinniśmy ów potencjał rozwijać bez
duszenia w sobie tych cech, które czynią z nas właśnie męż-
czyzn i kobiety (w całej tej książce opisujemy te cechy z
różnych punktów widzenia).
Dziś wiele kobiet pragnie upodobnić się do mężczyzn.
Zabiegają o miłość, wolność i szacunek — za cenę negowa-
nia swych cech i wartości kobiecych. Feminizm ośmielił
kobiety do działania podobnego mężczyznom, ale bywa też
błędnie interpretowany przez nie jako wezwanie, aby we
wszystkim się do nich upodobniły. Te kobiety, które poszły
za takim wezwaniem, w dużej mierze wyrzekają się swej
płciowej natury. Z drugiej strony, wielu mężczyzn, chcąc
65
w tej sytuacji zadowolić kobiety, zaczęło starać się o mięk
kość i wrażliwość, te jednak odrzucają ich jako „miecza-
ków" albo „facetów miłych, ale mało pociągających". Za
biegając o żeńskość, osoby takie wyrzekają się swojej mę
skości i popadają we frustracje, gdyż widzą, że strategie
odwołujące się do wzorców lat pięćdziesiątych nie działają,
nie wiedzą jednak, co mogłoby skutkować.
Niepodobna stworzyć jakiejś uniwersalnej recepty, która
byłaby skuteczna dla każdego mężczyzny i każdej kobiety,
najogólniej można jednak bezpiecznie powiedzieć, że budo-
wa i kształtowanie własnego Ja polega właśnie na rozwija
niu osobistego potencjału, przy stałym zważaniu na podsta
wowe cechy płciowe, natomiast wyrzekanie się ich i tłumie-
nie nie służy owej budowie.
Konfuzja, która często nas dzisiaj nawiedza, wynika
właśnie z braku akceptacji dzielących nas różnic. Dopiero
akceptacja siebie samych, a także szacunek dla odmienno- ści
innych osób, pozwala nam na rozwijanie komplementarnych
jakości i cech bez jednoczesnej rezygnacji z samych siebie.
Powiedzmy dla przykładu, że pewien mężczyzna chce
oceniać świat w sposób racjonalny. Pierwszą rzeczą w tej
sytuacji jest akceptacja własnej racjonalności i duma z niej.
Zarazem jednak będzie on czuł pociąg do osoby bardziej
nastawionej na intuicję, jako że intuicja i racjonalność to
cechy komplementarne. Mężczyzna z przewagą takiej mę-
skiej strony bardziej będzie się skłaniał ku rozumowi niż in-
tuicji. Kiedy nauczy się kochać, rozumieć i szanować oso-bę,
u której przeważa bardziej kobieca, intuicyjna strona, zacznie
też bez rezygnacji ze swej zasadniczej strony rozwi-jać w
sobie cechy intuicyjne.
Ale oto mamy innego mężczyznę, którego nastawienie
jest raczej intuicyjne. Po pierwsze musi przystać na fakt, iż
bardziej jest w nim rozwinięty kobiecy potencjał, a także
cenić ten fakt. Ponieważ bardzo prawdopodobne, że ową in-
tuicyjną skłonność osiągnął, odżegnując się od swej mę-
66
skiej, racjonalnej strony, więc będzie czuł pociąg do osoby
o racjonalnym nastawieniu. Ucząc się kochać, akceptować
i szanować ją oraz jej racjonalistyczne cechy, w sposób
całkiem naturalny sam zacznie je w sobie odkrywać i rozwi-
jać, nie rezygnując przy tym ze swej intuicyjności.
Kiedy w taki generalizujący sposób omawiamy różnice
męskie i kobiece, musimy nieustannie pamiętać, że są to
właśnie generalizacje, a nie bezwyjątkowe reguły.
Z pewnego punktu widzenia opis mężczyzn i kobiet musi
być karykaturą typowych różnic, te bowiem skłonne są
ukazywać się najwyraźniej w momentach stresu (różne re-
akcje mężczyzn i kobiet w sytuacjach stresowych zostaną
omówione w rozdziałach 6 i 7). W warunkach spokoju da-
jemy wyraz męskim i żeńskim wartościom oraz cechom
w sposób bardziej zrównoważony.
Nawet mężczyzna, który na co dzień bardziej ujawnia
swą żeńską stronę, w warunkach stresu da wyraz raczej
swym męskim cechom. Śmiało można założyć, że przy od-
powiednim staraniu i treningu uda mu się rozwinąć komple-
mentarne cechy męskie.
Podobnie też i kobieta, która zazwyczaj ujawnia cechy
opisane w książce jako zasadniczo męskie, zainspirowana
opisem cech kobiecych, będzie je mogła wyśledzić w so-
bie i wzmocnić. Chociaż wiele sił mogła poświęcić na ich
stłumienie, aby wykorzystać swój męski potencjał, to jed-
nak nadal otwarta jest przed nią możliwość akceptującego
rozwinięcia żeńskiej strony osobowości.
Komplementarne różnice
Aby zilustrować to, jak będąc tak odmienni, mężczyźni
i kobiety mogą wydawać się podobni, sięgnijmy po przy-
kład lustra. Odmienności można porównać do zwierciadla-
nego odbicia. Spoglądając w lustro, widzimy siebie. A przy-
najmniej tak nam się wydaje.
67
Wystarczy odrobinę się zastanowić, aby stwierdzić, że
chociaż odbicie jest bardzo do nas podobne, to zarazem wi-
doczne są istotne różnice. Przecież obraz jest odwrócony,
wszystko jest na opak!
Psychologia kobiety jest zwierciadlanym odbiciem psy-
chologii mężczyzny. Pod bardzo wieloma względami męż-
czyźni i kobiety są jak odbicia w lustrze: różne, ale
komplementarne.
Spróbujmy ująć to w kategoriach opisanej przez
Newtona komplementarności sił. Siła dośrodkowa i
odśrodkowa, na pozór ze sobą sprzeczne, dobrze
pozwalają
zilustrować
wzajemne
oddziaływania
mężczyzn i kobiet.
W szkole pewnie przeprowadzaliście eksperyment, w któ-
rym napełniamy wiadro wodą, a potem uwiązawszy je na
linie, zaczynamy kręcić nim wokół siebie. Chociaż
wiruje ono w powietrzu przechylone na bok, to woda się
nie wylewa, jakby tajemniczo przymocowana do dna.
Kiedy obiekt porusza się ruchem obrotowym, siła od-
ś
rodkowa działa na zewnątrz. To siła ekspansywna, gdyby
nie ona, woda wylałaby się z wiadra. Gdyby przeciąć linę
lub ją wypuścić, siła odśrodkowa sprawiłaby, iż wiadro po-
szybowałoby, oddalając się od nas.
Natomiast siła dośrodkowa dociska rzecz poruszającą
się ruchem obrotowym, to ona sprawia, ze lina pozostaje
napięta. Przeciwstawiając się pierwszej, zachowuje ona ca-
łość układu.
Taka gra sił jest dobrą analogią psychologii
mężczyzny i psychologii kobiety. Jak siła odśrodkowa,
psychika
kobiety
jest
skierowana
na
zewnątrz.
Fundamentem natury kobie-ty jest wykraczanie ze swojego
Ja i wiązanie się z innymi. Kiedy kobieta się zakochuje,
może kompletnie zapomnieć o sobie. W intymnym
związku bardzo łatwo o to, aby całkowicie poddała się
potrzebom drugiej osoby.
Mężczyzna natomiast bardziej jest podobny do siły do-
ś
rodkowej. Kiedy kobieta go zaakceptuje, zaczyna ciągnąć
w swoim kierunku, skłonny koncentrować się na swoich,
68
a nie na jej potrzebach. Jest mało prawdopodobne, aby uległ
samozatracie, gdyż właśnie dba o swoją zwartość. W intym-
nym związku może bezwiednie koncentrować się na sobie
i nie poświęcać należytej uwagi innej osobie.
Kobiety nastawione są na zewnątrz,
mężczyźni do wewnątrz
Jednym z najczęstszych problemów, z jakimi borykają
się kobiety, jest to, iż koncentrując się na potrzebach part-
nera, zapominają o swoich. To bardzo poważne wyzwanie
dla kobiety: jak pozostać sobą, zarazem troszcząc się o po-
trzeby partnera. I komplementarnie, poważnym wyzwaniem
dla mężczyzny staje się przezwyciężenie tendencji do sku-
piania się tylko na sobie.
O ile kobiety charakteryzuje podatność do wykraczania,
o tyle mężczyźni skłonni są bardziej wycofywać się w siebie,
przypominając raczej siłę dośrodkową niż odśrodkową. Oto
przyczyna, dla której tak często problemem staje się dla
mężczyzn porozumienie z kobietami. One skłonne są temat
wielostronnie rozwijać, oni czym prędzej chcieliby przejść
do sedna sprawy.
Zazwyczaj, kiedy mężczyzna coś mówi, wcześniej już
w milczeniu sprawę rozważył i wie teraz, co przede wszyst-
kim chciałby przekazać. Tymczasem kiedy kobieta mówi, nie-
koniecznie chce w ten sposób dojść do sedna sprawy; mówie-
nie pozwala jej dopiero problem rozpoznać. Na głos analizu-
jąc swe myśli i uczucia, odkrywa, co chciałaby przekazać.
Tak jak mężczyzna woli się wycofać, aby przetrawić
problem, kobieta wyjaśnia go sobie, dzieląc się nim z inną
osobą i rozpatrując różne jego aspekty. Kiedy kobieta za-
czyna dzielić się z kimś swoimi kłopotami, nie zawsze wie,
dokąd ją to zaprowadzi, ma jednak nadzieję, że ostatecznie
znajdzie się tam, gdzie chciałaby się znaleźć. Uczestnictwo
innych pozwala kobiecie rozumieć siebie.
69
Bardzo często frustracje mężczyzn wynikają z tego tyl-
ko, że nie rozumieją tej różnicy. Nieświadomie zakłócają
proces naturalny dla kobiety albo uznają go za stratę czasu.
Mężczyźni świadomi tej różnicy potrafią pomagać kobie-
tom, po prostu słuchając bez wydawania żadnych sądów.
Różne style komunikowania się
Oto Harry wraca do domu, a jego żona Laura mówi:
— Susie nie obejrzała meczu i jest bardzo zmartwio-
na. Dzwonił Tom, twój brat, że chcieliby nas odwiedzić
w czerwcu, ale ja nie wiedziałem, co mu na to odpowie-
dzieć, bo przecież nie wiem, co wtedy będziemy robić, może
pojedziemy do mojej mamy zaraz, jak tylko skończy się
szkoła. Ale kiedy ona się kończy? Ciągle nie mogę zna-
leźć tego zdjęcia, o które mama pytała, pamiętasz, tamto
z Yellowstone. Ale teraz parki nie są już takie jak kiedyś.
Raz było tak, że sama karmiłam niedźwiedzia. Mam nadzie-
ję, że znajdziemy te zdjęcia, chociaż czasami odnoszę wra-
ż
enie, że wszystko rozłazi się nam w szwach. Chyba bę-
dziemy musieli usiąść i razem ustalić, co z wakacjami.
Laura zaczęła od tego, że zasygnalizowała kilka prob-
lemów, co ostatecznie pozwoliło jej wychwycić kwestię
zasadniczą: muszą razem z Harrym ustalić plany na lato.
On zabrałby się do tego inaczej: w milczeniu rozważyłby
wszystko, żeby głośno wypowiedzieć rzecz najważniejszą.
Powiedzmy, że pojawia się możliwość dodatkowego za-
robku w czerwcu. Harry zastanawia się, czy warto w tym
celu zmienić ustalenia wakacyjne; wylicza, jak wielka bę-
dzie korzyść finansowa i jak to wpłynie na możliwości urlo-
powe. Potem rozważa, co cała rodzina mogłaby razem zro-
bić, gdyby nie podjął nadarzającej się pracy, myśli, że mógł-
by żonę i dzieci wysłać wcześniej i dołączyć do nich zaraz
po wykonaniu zlecenia, ale uznaje, że to niedobry pomysł..
Przypomina sobie, kiedy dokładnie kończy się rok szkolny,,
70
próbuje znaleźć rozwiązanie, które pozwoliłoby pogodzić
jedno i drugie: dodatkową pracę i wspólny wyjazd. Osta-
tecznie uznaje, że dodatkowy zarobek pozwoli na bogatsze
wakacje, co jakoś zrekompensuje rodzinie jego nieobec-
ność. Wszystko to przemyślawszy, Harry decyduje: „Poroz-
mawiam z Laurą, zobaczymy, co ona na to".
Tak więc Harry najpierw sam analizuje problem, aż wresz-
cie dochodzi do pewnej konkluzji i dlatego w domu mówi:
— Chyba w czerwcu zarobię coś ekstra. Trzeba się za-
stanowić, jak spędzimy wakacje.
Kiedy żadne z partnerów nie rozumie podejścia drugie-
go, takie różnice w stylach komunikowania się prowadzą do
ostrych napięć. Najpierw przyjrzyjmy się, jak Harry reaguje
na przemowę Laury, potem zajmiemy się jej oceną postępo-
wania Harry'ego.
Harry po pierwszych słowach orientuje się, że Laurę coś
trapi, że czegoś od niego chce. Kiedy słyszy, że Susie żałuje
nieobejrzanego meczu, myśli: „To o to jej chodzi, ale skąd
pretensje do mnie? Przecież wcale nie miałem z nią iść. Po
prostu ta sama stara śpiewka, że za mało zajmuję się dzie-
ć
mi, chociaż robię wszystko, co w mojej mocy".
Kiedy teraz pojawia się problem Toma, Harry nie może
wyjść ze zdziwienia: „Co ma Tom wspólnego z tym, że
niby jestem złym ojcem?"
Laura przechodzi do tego, iż nie wiadomo, co będą robić
w czerwcu, na co Harry odpowiada w duchu: „A skąd ja
mam to wiedzieć, skoro ani razu o tym nie rozmawialiśmy?
Czyżby znowu chodziło o to, że bardziej troskliwy ojciec
wszystko miałby już opracowane? Może mam zaraz za-
dzwonić do Toma i dać mu odpowiedź? Tylko jaką skoro
sam jej jeszcze nie znam?"
W związku z końcem roku szkolnego Harry myśli: „A nie
prościej byłoby zadzwonić do szkoły i się dowiedzieć? Na-
prawdę wolisz czekać na mnie z pretensjami?"
Kwestia zagubionych zdjęć zostaje skwitowana nastę-
pująco: „Przecież raz już mówiłem, że nie wiem, co się
71
z nimi stało, ale jaki to ma związek z meczem Susie? O co tutaj
chodzi? Zgoda, jestem zapominalski, ale nie obiecywałem
Susie, że go razem obejrzymy. Ciekawe, czy nie sta- wia mi
Toma za przykład: ten już się zastanawia, gdzie jechać z
rodziną na wakacje, a ja nawet nie pójdę z córką na mecz.
Co za idiotyzm!"
Teraz przychodzi pora na problem parków. „Co ten nie
dźwiadek ma do tego, jak się zajmuję dziećmi? Może cho-
dzi jej o to, że szybko rosną, a ja nawet tego nie zauważam?
I co ja mam poradzić na to, że teraz nie wolno już karmić
w parkach zwierzaków? Czego ona ode mnie chce?"
Gdy na koniec padają słowa, że wszystko się rozłazi w
szwach i trzeba się razem zastanowić, Harry myśli: „A, pro-szę,
to o to chodziło! Jestem złym mężem i ojcem, nawet się nie
zainteresowałem wspólnymi wakacjami! Ale skoro uważa
mnie za takiego gbura, to po co w ogóle chce gdzieś ; ze
mną wyjeżdżać?"
I odruchowo wybucha:
— Mam już dość tych wszystkich twoich pretensji! Dla-
czego z tobą wszystko musi się tak komplikować? A gdy
byśmy tak dla odmiany przez chwilę pobyli na luzie, co?
Rosnące oburzenie Harry'ego wyrastało z jego niezro-
zumienia ekspansywnej postawy Laury. Niestety, ani nie'
wiedział, jakie są jej odczucia, ani się nad tym nie chciał';
zastanawiać. Laura dzieliła się z nim różnymi kłopotami,
chcąc w ten sposób dojść do tego, co najważniejsze, on tym-
czasem błędnie założył, że sprawa najważniejsza została;
wyłożona na początku. Ton strapienia powiązał ze wzmian-
ką o meczu Susie i wszystko, co nastąpiło potem, usiłował;
jakoś związać z ową pierwszą sprawą. Tak więc całkowicie
opacznie zrozumiał typowo kobiecy komunikat Laury.
Teraz przyjrzyjmy się reakcji Laury na typowo męskie'
ograniczenie się przez Harry'ego do sprawy najważniejszej;;?
Przychodząc do domu, powiedział:
— Chyba w czerwcu zarobię coś ekstra. Trzeba się za
stanowić, jak spędzimy wakacje.
72
Laura czuje się urażona i natychmiast woła:
— Zawsze to samo! Jak możesz podejmować taką de-
cyzję, zupełnie nie pytając mnie o zdanie? W ogóle ci nie
zależy na naszej rodzinie? Ważna jest tylko ta twoja pra-
ca. Pewnie byłbyś najszczęśliwszy, gdybyś nie miał nas
wszystkich na karku. Nie wiesz, że w czerwcu dzieci koń-
czą szkołę? I żebyś chociaż zainteresował się, jak się czuję
w takiej sytuacji, ale gdzie tam!
Nie trzeba chyba dodawać, że jest to początek bardzo
ostrej kłótni.
Laura błędnie przyjmuje, że Harry podjął już decyzję,
nie troszcząc się o jej uczucia i opinie, uważa, że jest pomi-
jana, niechciana, lekceważona. Nawet nie podejrzewa, ile
mąż myślał o niej i dzieciach. Harry naprawdę jest bardzo
nastawiony na dyskusję, ale błędnie uważa, iż dla Laury jest
to oczywiste samo przez się.
Dlaczego wydaje się, że mężczyźni myślą
tylko o sobie
A oto następna cecha męska, która jest częstym źródłem
frustracji u kobiet nie potrafiących pojąć, że mężczyzna,
który ma je rzekomo kochać, nagle skupia się tylko na so-
bie. Ponieważ tego typu zmiana zachowania jest im zu-
pełnie obca, szukają w niej jakichś osobistych przesłanek.
Tymczasem mężczyzna może zupełnie odruchowo za-
pomnieć o całym świecie z wyjątkiem jednego trapiącego
go problemu. Kiedy zadaniem jest sprawienie przyjemności
partnerce, tylko o tym będzie myślał, ale kiedy już dojdzie
do przekonania, że wywiązał się z zadania, znajduje inny
problem i teraz na nim się skupia.
W warunkach stresu mężczyźni najczęściej jeszcze bar-
dziej koncentrują się na jego przyczynie i przestają myśleć
o czymkolwiek innym, co sprawia, iż na pozór myślą tylko
o sobie samych. Narcyzm czy egocentryzm mogą im być
73
zupełnie obce, a jednak z zewnątrz takie mogą robić wraże-
nie. Chcą rozwiązać powstałą trudność i dlatego niczemu
więcej nie poświęcają uwagi, a przecież cel, którym się zaj-
mują, może być czasami bardzo altruistyczny, a ich dzia-
łanie zupełnie bezinteresowne.
Kobiecie trudno jest to pojąć z tej przyczyny, że ona
w sytuacjach stresowych właśnie otwiera się na zewnątrz
i koncentruje na innych osobach, szczególnie tych, które
kocha. Mężczyzna w obliczu kłopotów zdaje się zapominać
o rodzinie, ale tak naprawdę to właśnie troska o nią jest
ź
ródłem jego skupienia. W tych samych warunkach kobieta
nie chce dać się pochłonąć problemom, gdyż za nic nie
może zaniedbać rodziny, i często w takich sytuacjach staje
się jeszcze bardziej wyczulona na kłopoty innych.
Jak zatem widzimy, odruchowe koncentrowanie się na
problemie — to właśnie typowo męska, „dośrodkowa" re-
akcja. Pole świadomości zostaje zawężone, aby uwaga mogła
być bardziej skupiona. Tymczasem kobieta oczekuje, że
mężczyzna, podobnie jak ona, swą miłość będzie okazywał
poprzez otwieranie się na zewnątrz, musi przeto zrozumieć,
ż
e za jego reakcjami kryje się bilans męskich i żeńskich
aspektów osobowości i nie może oczekiwać takich samych
wyrazów miłości, jakie są naturalne dla niej. Wtedy nie bę-
dzie się unosiła gniewem, mając wrażenie, iż mężczyzna ją
ignoruje, natomiast poszuka sposobu, aby przyciągnąć ku
sobie jego uwagę.
Potrzeba równowagi
Każdy z nas, niezależnie od płci, ma w sobie energie
męskie i żeńskie; bez ich kombinacji w ogóle nie mogliby-
ś
my funkcjonować. Wiele problemów powstających w in-
tymnych związkach wynika z zakłócenia równowagi mię-
dzy tymi energiami.
Jeśli mężczyzna bardziej w sobie rozwinął tendencje do-
74
ś
rodkowe niż odśrodkowe, co jakiś czas będzie się wyda-
wał egoistą, myślącym tylko o sobie, chociaż tak naprawdę
rzecz polega na tym, że w pewnych sytuacjach mniej się
zajmuje potrzebami innych. Wydaje się nieczuły, ale prob-
lemem w istocie jest to, że zablokował sobie dostęp do swe-
go żeńskiego potencjału.
Podobnie i kobieta, która ma nadmiar żeńskich energii,
będzie się przede wszystkim troszczyła o innych, mniej za-
biegając o swoje Ja. Kiedy czuje, iż nie dostaje tego, czego
jej potrzeba, staje się jeszcze bardziej ekspansywna, co zna-
czy, że jeszcze bardziej zaniedbuje siebie, myśląc przede
wszystkim o innych. Poświęca się, sama o tym nie wiedząc.
Jej potrzeby stają się coraz bardziej natarczywe, tymczasem
nie potrafi o nich powiedzieć, gdyż jest ich nieświadoma.
Mężczyzna w warunkach stresu wydaje się nieczuły i
obojętny, gdyż koncentruje się na swoim zadaniu, a kobieta
w takich samych warunkach tak skupia się na innych, iż
wydaje się, że niepodobna jej pomóc. Aby uniknąć takich
skrajnych sytuacji, oboje muszą zadbać o właściwe zharmo-
nizowanie obu płciowych stron swych osobowości. Jeśli
blokują swoje komplementarne energie, nie tylko w niczym
to nie pomaga, ale jeszcze pogarsza sprawę.
W kierunku takiej równowagi popycha nas naturalny
pociąg do cech uzupełniających te, które w nas dominują.
To jedna z przyczyn owej „grawitacji", która pojawia się
między mężczyznami a kobietami.
Ucząc się skutecznie kochać, doceniać, akceptować i rozu-
mieć omawiane różnice, automatycznie stajemy się pełniej-
szymi osobami. Kochając mężczyznę, kobieta wspomaga
także męskość w sobie, bez wyrzekania się własnej kobie-
cości. Dzięki zrozumieniu i respektowaniu naszych różnic
zyskujemy wewnętrzną równowagę.
75
Tajemnica przyciągania
Jeśli zastanowimy się nad tym, jak dochodzi do poczęcia
człowieka, lepiej też zrozumiemy proces twórczy. To, co
ż
eńskie, przyciąga to, co męskie; kobiece jajko pasywnie
przyciąga poruszające się męskie plemniki. Kiedy połączą
się, w twórczym akcie powstaje nowe życie.
Każde twórcze działanie jest efektem nałożenia się efek-tów
komplementarnych sił, a ponieważ życie jest nieprzer- wanym
procesem twórczym, więc nieustannie przyciągamy
komplementarne czynniki i jesteśmy przez nie przyciągani.
Pojawia się w tym jakiś osobliwy chemizm, kiedy jedna
osoba wyczuwa w drugiej komplementarną siłę czy energię;
wtedy dwoje osób w naturalny sposób ma się do siebie jak
przeciwne bieguny magnesu. Aby w tym magnetycznym
polu miłości powstała elektryczność, potrzebny jest jeszcze
popęd, a wtedy pociąg przemienia się w interakcję.
Jak pasji zapewnić żywotność
Jak długo partnerom, dzięki miłości i szacunkowi dla
wzajemnych różnic, udaje się zachować ich żywotność, tak
długo związek jest pełen pasji. Kiedy mężczyzna i kobieta
nazbyt się upodobnią, znika przyciąganie czy chemizm.
Przebywanie z kimś takim jak my sami staje się nudne.
Aby w związku zachować pasję, musimy zabiegać o zacho-:
wanie różnic, przy jednoczesnym przyswajaniu sobie cech
partnera.
Pasja na początku związku oznacza, że to, co pociąga
nas w drugiej osobie, jest obecne także w nas. Pociąga nas
w niej ciepło, gdyż właśnie ciepło chce się wynurzyć z na-
szego nieświadomego potencjału i stać się częścią naszej
ś
wiadomej osobowości.
Tomowi, pełnemu dystansu i chłodu, podoba się pełna
76
ciepła i uczucia Jane. Nieświadomym źródłem pociągu jest
to, iż Jane uosabia jego nierozwiniętą żeńską stronę. Zako-
chując się w Jane, Tom odkrywa w sobie ciepło i uczucio-
wość, które równoważą jego chłód i dystans.
Dzięki związkowi z Jane Tom czuje się pełniejszą oso-
bą. Za sprawą miłości do partnerki, w której widzi odbicie
swego dopiero wyłaniającego się Ja, Tom doświadcza speł-
nienia, jakiego dostarczyć może tylko związek z inną osobą.
I tak pewien typ mężczyzn czuje wyraźny pociąg do ko-
biet wrażliwych, pełnych emocjonalnego ciepła, kruchych,
uległych, takich zatem, które bardziej przystają do wzorca
kobiecości, a są to najczęściej mężczyźni chłodni, agresyw-
ni, stanowczy, racjonalni i dążący do sukcesu. Te cechy
szukają teraz dla siebie równowagi, i kiedy mężczyźni owi
zaczynają kochać i akceptować takie właśnie kobiety, za-
czynają też akceptować własną niewieścią stronę. Styka-
jąc się z ich miękkością, budzą miękkość w sobie samych,
chociaż nadal zachowują swój charakter. Ich chłód równo-
ważony jest przez ciepło, agresywność przez uległość, sta-
nowczość przez kruchość, siła przez miłość itd. W efekcie
mężczyźni ci stają się pełniejszymi osobami, dzięki miłości
odkrywają bowiem w sobie żeńską stronę. Z kolei kobiety
dzięki miłości zaczynają w sobie dostrzegać męskie
aspekty.
Jest to nieodrodny paradoks miłości i intymnych związ-
ków. Ponieważ różnimy się od partnerów, czujemy do nich
pociąg, dzięki wewnętrznemu potencjałowi podobieństw
możemy jednak pozostawać z nimi w intymnej bliskości
i porozumieniu. Bez różnic nie byłoby pociągu, bez podo-
bieństw — nie byłoby związku.
Jak przestajemy być atrakcyjni
Kiedy partnerzy nie szanują i nie cenią swych komple-
mentarnych różnic, znika elektryczność czy — mówiąc ina-
77
czej — przestają być dla siebie atrakcyjni. Gdzie nie ma
biegunowości, nie ma też przyciągania.
Może się to stać na dwa sposoby. Albo aby zadowolić;
partnera dusimy swoje prawdziwe Ja, albo też usiłujemy go
urobić na własne podobieństwo. Każda z tych strategii pro-
wadzi do paraliżu związku.
Jeśli uda nam się przekształcić partnera, na krótką metę,
zaspokajamy pewną potrzebę, ale na długą — znika pasja.
Tom na przykład mówi do Jane: „Nie reaguj tak emocjo-
nalnie, wściekasz się o byle co". Kiedy gwoli jego udobru-
chania Jane dusi tę stronę swojej osobowości, mniej jest
tarć i przez chwilę wszystko toczy się gładziej, ale zarazem-:
oboje stają się dla siebie coraz mniej atrakcyjni. Im dłużej
potrwa ten proces, tym mniej będą do siebie czuli. Staną się
może przyjaciółmi, ale pasji w ich związku nie będzie już
ż
adnej. Na pocieszenie mogę jednak powiedzieć, że nie jest
to proces nieodwracalny.
W jakim stopniu któreś z partnerów musi wyrzekać się
swego sposobu bycia, odczuwania, myślenia, zabiegania o mi-
łość czy poczucie bezpieczeństwa, w takim też stopniu zni-
ka ze związku pasja. Poczynania, mające na celu upodob-
nienia partnera czyjego przemianę, nie tylko go upokarzają,
ale także zmniejszają miłość.
Ilekroć wyrzekamy się w jakiś sposób siebie, aby być
kochanymi, nie kochamy samych siebie: informujemy sami
sobie, że nasza obecna postać nie jest zadowalająca. Z kolei
ilekroć usiłujemy zmieniać czy naprawiać partnera, dajemy
mu znać, że nie zasługuje na miłość taki, jakim jest. W ta-
kich warunkach miłość umiera. Jeśli usiłujemy ratować jej,
magię albo dostosowując siebie, albo zmieniając drugiego,
tylko wszystko pogarszamy: w istocie nie chronimy miłoś-
ci, ale ją udaremniamy.
78
Skąd te problemy
Uczucie między mężczyzną a kobietą oznacza też napię-
cie: oto dwie niezależne osoby chcą się połączyć. Kiedy
zbliżą się do siebie, wiele ze sobą przebywają, wiele robią
wspólnie, rozmawiają, zwierzają się, pieszczą, uprawiają
seks, napięcie słabnie i pojawia się uczucie błogości, szczę-
ś
cia, spokoju, wolności, zaufania, spełnienia.
Te wspaniałe doznania są efektem otworzenia się na na-
sze ukryte cechy, co daje nam właśnie poczucie pełni. Nie-
stety, stan taki nie trwa bez końca. To zapowiedź tego, co
stanie się naszym udziałem, kiedy uzyskamy pełną równo-
wagę, do tego jednak nieodzowne jest, aby utajone energie
zaczęły się pojawiać w kręgu naszej świadomości, a jeśli
będziemy się temu przeciwstawiać, nie tylko ominie nas
opisane doświadczenie, ale możemy nawet doznać czegoś
zupełnie innego.
Oto Tom zakochuje się w Jane i staje się troskliwy,
czuły, uważny, opiekuńczy, co sprawia, że zrazu sam czuje
się szczęśliwy i pewny siebie. Ale utrwalone przeświad-
czenia z czasem podnoszą głowę i zaczynają podszepty-
wać: „To nie w porządku, jeśli mężczyzna jest czułostkowy
i miękki" — i wówczas jego nieświadomy umysł zaczyna
się przeciwstawiać utajonej żeńskiej stronie swojej osobo-
wości. W duszy Toma ogłoszony zostaje alarm, zapalają się
ś
wiatełka ostrzegawcze: „Niebezpieczeństwo! Niebezpie-
czeństwo! Stajesz się mięczakiem! Czym prędzej zawra-
caj!" Taki wewnętrzny stan pogotowia ma różne negatywne
symptomy. Tom znienacka może zacząć się sprzeciwiać
Jane, czuć się niezadowolony, nieszczęśliwy, przytłoczony,
stłumiony, niespokojny, pusty.
To, co jeszcze niedawno było tak wspaniałe, teraz staje
się okropne. Jeśli Tom zerwie z Jane, będzie potem „unikał
bliskich związków" albo w następnych spróbuje bądź sam
się podporządkować, bądź przekształcić swą partnerkę. I za
79
każdym razem z początku odczuje satysfakcję, ale na dłuż-.
szą metę — rozczarowanie.
Bardziej generalnie można stwierdzić, że w każdym od
powiednio długim związku mężczyzna w pewnym momen-
cie poczuje opór wobec partnerki, a wtedy może spróbo-
wać jednej ze wspomnianych szkodliwych strategii albo też
chwycić się innego z negatywnych rozwiązań: zmiana part-
nerki, zdrada, ucieczka w alkohol czy narkotyki. A tymcza-
sem żadne z takich posunięć nie rozwiązuje problemu, który
na tym właśnie polega, że mężczyzna nie pozwala się
ujawnić drzemiącym w nim energiom.
Jedną z interesujących nas teraz strategii jest wzrasta-
jący nacisk na partnera, aby upodobnił się do osoby, która
skądinąd sama nie potrafi dojść do porządku ze sobą. Coraz
bardziej natarczywe są żądania, aby partner tego samego,
chciał, to samo czuł, tak samo reagował. W ten sposób nie
tylko się go upokarza, ale także redukuje pierwotną pola-
ryzację i pierwotne przyciąganie. Ważna jest też postawa
partnera; jak mówi znane powiedzenie, do tanga trzeba
dwojga. Owe fałszywe próby likwidacji napięć przez usu-
wanie różnorodności stają się tym bardziej zdecydowane
im mniejszy jest opór, jaki napotykają.
Kobiety, które lubią mężczyzn władczych i wymaga-'
jących, bardzo często ulegle się im podporządkowują, wy-
rzekając się przy tym samych siebie, co sprawia, że nawet
w swym poczuciu tożsamości stają się od nich zależne. Aby
zaskarbić sobie miłość partnera i spokój, rezygnują z sa-
mych siebie.
Powiedzmy, że Tom daje do zrozumienia Jane, iż jego
zdaniem jest zbyt wylewna, a ona zgadza się z nim ulegle
i usiłuje dostosować do jego wymagań. Wyrzeka się włas-
nych gustów i chodzi tylko na filmy, które się jemu podo-
bają. Słysząc, że ma nierealistyczne wymagania, zaczyna
rezygnować ze swych marzeń i wartości. On dominuje, ona
posłusznie wykonuje polecenia.
Ale możliwe są także odmienne sytuacje. Mężczyźni
80
z silnie rozbudowaną żeńską stroną osobowości mogą nad-
miernie poddawać się żądaniom partnerki. Często powiada
się o nich, że są „typami wrażliwców", oni zaś bardzo czę-
sto uskarżają się na to, że kobiety ich „lubią", ale wiązać się
wolą z innymi. Z chęcią się z nimi przyjaźnią, ale nie chcą
się posuwać do intymności.
Kobiety, które mimo wszystko pociąga taki typ mężczyz-
ny, bardziej rozwinęły męską stronę swej osobowości. Są
dominujące i agresywne, coraz silniej sterują swymi partne-
rami, a gdy ci ulegają, przestają się nimi interesować.
Kiedy kobieta z wyraźnymi cechami niezależności wiąże
się z wrażliwym mężczyzną, stopniowo zaczyna się ujaw-
niać stłumiona żeńska strona jej osobowości. W tej mierze,
w jakiej ją odrzucała, będzie też skłonna odrzucać partnera;
będzie myślała: „Potrzebny mi prawdziwy mężczyzna", pod-
czas gdy naprawdę potrzebna jest jej akceptacja i rozbudo-
wanie jej wymiaru żeńskiego.
Na podobnej zasadzie, gdy wrażliwy mężczyzna czuje
się zagrożony przez agresywną kobietę, w istocie chodzi
o akceptację i rozbudowanie jego własnego wymiaru mę-
skiego. Odwracając się od niej, może stwierdzić, że po-
trzebna mu jest kobieta bardziej delikatna i ustępliwa, cho-
ciaż w gruncie rzeczy to nie kobieta decyduje o poczuciu się
przez niego mężczyzną. Musi sam pracować nad odnalezie-
niem w sobie męskości, a partnerka może mu w tym tylko
pomagać.
Dlaczego opieramy się swoim różnicom
Ś
wiadomość tego typu oporu pozwala zrozumieć, skąd
to się bierze, że na początku związku oboje są pełni pasji,
miłości i hojności, a potem zaczynają się wycofywać. We
wstępnych stadiach znajomości skłonni jesteśmy ekspono-
wać najlepsze nasze strony, kiedy jednak pojawia się wza-
jemny opór, przychodzi czas na strategie dostosowania albo
81
naprawiania. Wiele tajemnic związków rozwiewa się, gdy
znamy podstawowe przyczyny tego oporu. Owe przyczyn|
to cztery typy osobowe:
1.
Macho (męskość opierająca się kobiecości).
2.
Cierpiętnica (kobiecość opierająca się męskości).
3.
Wrażliwiec (rozwinięta kobiecość, stłumiona męs-
kość).
4.
Niezależna (rozwinięta męskość, stłumiona kobie-
cość).
Niżej podamy przykłady każdego z typów, a także zasta-
nowimy się, jakie mogą być przyczyny ich występowania
Niektórzy ludzie należą tylko do jednej z tych kategorii,
podczas gdy inni mogą wahać się między jedną a drugą
między macho i wrażliwcem, czy między cierpiętnicą a nie-
zależną.
Macho
Kobieta zazwyczaj pociąga macho tym, że uosabia jego
nierozwiniętą stronę niewieścią. Kiedy on wiąże się z taką
osobą, czuje się bardziej pełny, co wzbudza w nim ożywie-nie
i ciekawość. To dobry czas na zbliżanie się ku sobie
dwóch osób, ale niebawem pojawiają się też problemy, i
W trakcie bliskiej z nim znajomości macho zacznie się
przeciwstawiać odmienności partnerki. Związek ułatwia ujaw-
nienie się jego własnej kobiecej strony. Ponieważ w prze-
szłości te jego cechy były stłumione, zatem kiedy teraz za-
czynają się odzywać, macho przybiera postawę oporu.
Zakochany mężczyzna staje się bardziej wrażliwy, po-
szukując miłości i oparcia. To cechy związane z jego ko-
biecą stroną, tymczasem on zwykł uważać je za przejawy
słabości, i dlatego zaczyna z nimi walczyć.
Taka postawa wobec owych cech mogła się narodzić
z obserwacji stosunku ojca do kobiecej strony osobowości
matki. Jeśli ojciec nie szanował jej uczuć i wyrażał się o
nich z lekceważeniem, to i jego mały syn zaczynał się
wstydzić nadmiernej wrażliwości i wyrażania uczuć. Jeśli
na dodatek nie wyrażał ich także i ojciec, syn każdego prak-
tycznie dnia otrzymywał pouczenie, że mężczyzna nie pła-
cze i nie jest emocjonalnie wylewny.
Kiedy teraz macho, który dobrze sobie przyswoił nauki
po tysiąckroć powtarzane, zaczyna kochać, a wraz z tym
dają o sobie znać subtelne uczucia, uwarunkowania z cza-
sów dzieciństwa przeciwstawiają się ich akceptacji. Męż-
czyzna jest zdumiony, nie wie, co się dzieje, gdyż ów opór
wobec niewieścich aspektów jego własnej osobowości ma
charakter nieświadomy. Nawiedzają go niepokój, niechęć,
zniecierpliwienie, poczucie zagrożenia, staje się napastliwy
i obelżywy.
Występując przeciw własnym kobiecym cechom, męż-
czyzna zwraca się też przeciw swojej partnerce i usiłuje ją
odmienić albo też lekceważy jej potrzeby i uczucia. Nie
znając prawdziwego źródła problemu, upatruje go w part-
nerce; nieświadome oceny własnej strony kobiecej rzutują
na nią.
Bez takiej pomocy jak niniejsza książka mężczyźnie
typu macho może zabrać wiele czasu, zanim zrozumie owe
stłumione aspekty swej osobowości. Aby pokonać we-
wnętrzny opór, musi z rozmysłem otwierać w sobie miejsce
dla kobiecych cech. Najpierw musi zacząć słuchać kobiety
z cierpliwością, szacunkiem i zrozumieniem, a potem szu-
kać w sobie owych tak niepokojących go cech i akceptować
je; tylko w ten sposób można przeciwstawić się uwarun-
kowaniu powstałemu w dzieciństwie. Zrozumienie uczuć
kobiety w mężczyźnie zrodzi życzliwość i czułość wobec
ż
ony i dzieci. Pomocne może być na przykład przemyślenie
kontaktów z matką. Pamiętajcie: zanim wydacie osąd ko-
biety, najpierw przejdźcie się kilometr w szpilkach.
83
Cierpiętnica
Bardzo podobny proces oporu rozwija się u drugiej płci.
Kiedy kobieta typu cierpiętnicy zakochuje się, w sposób na-
turalny staje się bardziej asertywna, niezależna, zdecydo-
wana i silna. To cechy związane z jej męską stroną. Ko-
chając, podziwiając i akceptując stanowczość i agresyw-
ność partnera, kobieta ożywia te cechy w sobie samej.
Jeśli jednak utrwaliło się w niej przekonanie, że kobiety
silne nie są akceptowane przez mężczyzn, wraz z owymi
cechami pojawi się też nieświadomy sprzeciw wobec nich.
Niewykluczone, iż w domu stykała się z pewnikami, że ko-
biety nie powinny się narzucać, że ich miejsce, jako gor-
szych od mężczyzn, jest w domu, że nigdy nie powinny
chcieć być mądrzejsze ani zabiegać o pierwszeństwo itd.
Takie warunki są tym silniejsze, im częściej dziewczyn
ka widzi, jak jej matka dusi w sobie męską stronę. Przy-
glądając się jej wyrzeczeniom, uznaje, że dla kobiety właś-
ciwa jest rola cierpiętnicy. Kiedy widzi, że ojciec inaczej
traktuje ją, matkę i siostry, a inaczej braci, umacnia się
w niej przeświadczenie, że jej właściwym miejscem jest
dom, gdzie ulegle powinna czekać na mężczyznę jak matka
na ojca, że jej opinia zawsze ma mniejsze znaczenie, a suk
ces nie jest czymś, do czego powinna dążyć. Po tysiąckroć
jest pouczana, że męskie postawy i zachowania nie są dla
kobiety bezpieczne.
Dojrzała miłość porusza w niej utajoną męską stronę, ale
dawne uwarunkowanie sprawia, że czuje się przez nią za-;
grożona, rozwiązania szuka więc w tym, iż staje się wobec
partnera przesadnie opiekuńcza, krytyczna, uprzedzona, nie-
ufna, zaczyna odczuwać do niego niechęć. Krytyczne oceny
własnych cech przenosi na niego; lęk i niechęć wobec siebie
przekształcają się w negatywne postawy wobec partnera.
Aby przezwyciężyć ów wewnętrzny opór, kobieta taka
powinna z rozmysłem zachowywać się niezależnie i sta-
nowczo. Przede wszystkim musi zacząć wyraźnie prosić
84
o pomoc tam, gdzie jej oczekuje, a nie czekać na to, że męż-
czyzna sam się domyśli. Ponieważ przyzwyczajona jest do-
kładnie zapamiętywać, ile kto wnosi do związku, musi sama
zacząć walczyć o równość rachunków, a jeśli do tego do-
chodzi, nie może dopuszczać, aby stawało się to źródłem
utajonych, zakodowanych pretensji. Musi dotrzeć do na-
gromadzonych w niej przez lata uczuć gniewu i urazy, aby
dać im upust. Najczęściej konieczne i bardzo pomocne jest
przemyślenie stosunku do ojca.
Wrażliwiec
Kiedy wrażliwiec nawiązuje bliższy kontakt z kobie-
tą, w jego świadomości zaczynają się ujawniać stłumione
cechy męskie, jeśli jednak z racji uwarunkowań sądzi, że
agresywność jest destrukcyjna i nietwórcza, asertywność
egoistyczna i negatywna, a racjonalność jest zaprzeczeniem
miłości, instynktownie będzie się buntował przeciw tym
swoim cechom.
Uwarunkowanie takie może pochodzić z dzieciństwa.
Jeśli na przykład mężczyzna ten jako chłopiec stanow-
czych postaw ojca doświadczał jako agresywnych i bardziej
niszczących niż tworzących, to w sposób naturalny z mę-
skością kojarzy mu się strach, a mocniejsze więzi łączą go
z matką. Jeśli ojciec zawsze stawiał na swoim i wszystkie
rodzinne sprawy rozpatrywał ze swego punktu widzenia, to
nic dziwnego, że teraz wrażliwcowi asertywność wydaje
się przede wszystkim wyrazem egoizmu, z tej samej przy-
czyny donośne i zwarte ojcowskie racje teraz rodzić będą
podejrzliwość i niechęć wobec logiczności i rozsądku. Jeśli
towarzyszyły temu jeszcze upokorzenia doznawane przez
matkę, to nie jest niczym nadzwyczajnym, że identyfiku-
jący się z nią chłopiec będzie w wieku dorosłym z lękiem
doświadczał w sobie impulsów pochodzących od jego mę-
skiej strony.
85
Mężczyzna, który tłumi swoją męskość, najczęściej czu-
je pociąg do kobiet, u których te właśnie cechy są widoczne.
I znowu przeciwieństwa rodzą pasję, kiedy jednak w jej wy-
niku także we wrażliwcu odzywają się zduszone cechy, na-
tychmiast pojawia się również wewnętrzny bunt spowodo-
wany wcześniejszym uwarunkowaniem, a mocą omawia-
nego już mechanizmu ów sprzeciw zostaje skierowany na
partnerkę. Mężczyzna bezwiednie staje się podejrzliwy, kry-
tyczny, nieufny, niechętny.
Aby pokonać ten wewnętrzny opór musi przestać szukać
winy w partnerce, a świadomie wziąć na siebie całą odpo-
wiedzialność za to, co się dzieje w związku. Konieczne jest
rozmyślne przymuszanie się do wnioskowania, racjonalnej
oceny, decydowania, a przy podejmowaniu rozstrzygnięć
opieranie się mniej na uczuciach, a bardziej na rozumie.
A może najważniejsza będzie konsekwencja w realizowa-
niu postanowień.
W tym celu mężczyzna musi więcej przebywać w towa-
rzystwie męskim, oglądać kino akcji, uprawiać jakiś sport
oparty na współzawodnictwie i walce. Ważna jest naprawa
kontaktów z ojcem, a także szukanie pośród mężczyzn do-
radców i mentorów.
Niezależna
Kiedy kobieta, która stłumiła w sobie niewieścią stronę,
wiąże się z mężczyzną typu „wrażliwiec", zostają w niej
poruszone cechy kobiece, natychmiast jednak odzywa się
uwarunkowanie, które powiada, że miękkość i wrażliwość to
oznaki słabości, osoby kierujące się uczuciami to waria-ci, a
jeśli potrzebuje się drugiej osoby, staje się jej ofiarą.
Ożywienie stłumionych cech wprawia ją w panikę, a reakcję
tę przenosi na partnera.
Kobieta, dla której istotne są znamiona samodzielności,
uważa, że ujawnianie niewieściej strony byłoby niebez-
86
pieczne, lęka się bowiem, że wtedy mogłaby zostać bole-
ś
nie dotknięta. Dlatego też może rozglądać się za „bardziej
męskim typem", podczas gdy w istocie chodzi o ujawnie-
nie w niej samej strony dyskryminowanej. To, oczywiście,
wpłynie na jej napastliwy, pełen wymówek stosunek do
obecnego partnera.
Wspomniane uwarunkowanie mogło się narodzić, gdy
jako dziewczynka osoba ta obserwowała matkę, która przyj-
mowała rolę ofiary albo rezygnowała ze swych aspiracji. Ta
sama miękkość i wrażliwość, która może czynić kobietę tak
atrakcyjną, w sytuacji matki wyraziła się jako bezsilność
i bezradne podporządkowanie. I oto teraz dorosła kobieta,
aby nie podzielić losu matki, tłumi w sobie swe kobiece ce-
chy. A jeśli na dodatek ojciec uczuciowość matki wykpiwał
jako łzawy emocjonalizm, to dorosła córka będzie może
w ogóle uważała uczucia za nieracjonalne i pozbawione
wartości.
Aby rozwiązać swój problem, kobieta niezależna musi
zacząć zważać na emocjonalne subtelności i dawać wyraz
swym uczuciom wtedy, kiedy nie ma poczucia zagrożenia.
Musi też naprawić stosunki z matką, zauważyć, że jest god-
na miłości i opieki.
Najważniejsze, o co musi zadbać, to ufność; ufność spra-
wia, że przestajemy się na wszelkie możliwe sposoby bro-
nić przed jakimkolwiek bólem, a to znaczy, że od czasu do
czasu będziemy na niego wystawieni. Omawiana przez nas
osoba musi zacząć identyfikować swe negatywne uczucia
i wyzwalać z nich moc pozytywności. Stopniowo będzie
pokonywała wstyd i zakłopotanie z powodu bycia
kobiecą i zacznie tę postawę tak cenić, jak teraz ceni cechy
męskie. Musi dojrzeć, że nawet wtedy, kiedy czuje się silna
i samodzielna, gdzieś w głębi boi się, że nie będzie
kochana, w efekcie więc wcale nie jest pewna swej
wartości. Dopiero otwarcie na obecne w niej, ale stłumione
cechy kobiece pozwoli na stopniowe zyskiwanie
równowagi.
Na bardzo wiele sposobów dzieci są warunkowane do
87
tego, by faworyzować lub tłumić różne aspekty swej mę-
skości i kobiecości, a im lepiej je rozumiemy, tym łatwiej,
nam się uwolnić z więzów tego warunkowania. Dzięki ro-
zumieniu tych cech, ich akceptacji i poszanowaniu, nie tyl-
ko lepiej możemy kochać naszych partnerów i służyć im
wsparciem, ale także uczymy się kochać samych siebie.
Taki rodzaj miłości pozwala nam na osiąganie własnej
pełni.
Nieprzemijający urok
Magia miłości nie przemija w takich związkach, w któ-.
rych nie usiłujemy za wszelką cenę ani przemieniać partne-
rów, ani wyrzekać się samych siebie. Dzięki zrozumieniu-
różnic,' związanych z naszymi płciami, wyrzekamy się ten-
dencji ku temu, by partnera kształtować na nasz obraz, ale,
zarazem także uczymy się, jak być sobą bez wstydu czy po-
czucia winy.
Związek rozkwita i partnerzy trwają we wzajemnym za-
uroczeniu, kiedy i my pomagamy partnerom w byciu sobą
i takiej samej pomocy doświadczamy od nich. Do tego po-
trzebna jest wiedza, jak służyć im taką pomocą oraz jak; o
taką pomoc zabiegać u nich, a z kolei dla takiej wzajem-nej
pomocy istotny jest szacunek dla dzielących nas różnic. Ów
szacunek pozwala nie powtarzać cykli, w których od oporu
przez niechęć dochodzimy do odrzucenia.
ROZDZIAŁ CZWARTY
JAK MĘŻCZYŹNI I KOBIETY
RÓŻNIE POSTRZEGAJĄ ŚWIAT
Mężczyźni i kobiety tak różnie postrzegają świat, jak
gdyby patrzyli na niego przez różne okulary. Mówiąc gene-
ralnie, mężczyźni widzą go w zogniskowanej, a kobiety
w szerokiej perspektywie, a żadna z tych perspektyw nie
jest lepsza od drugiej.
Mężczyzna skłonny jest stopniowo budować złożony
obraz przez sukcesywne wiązanie składników. Tutaj całość
wyłania się dopiero po spojeniu kolejnych części. Kobieta
natomiast w swej szerokiej perspektywie ogarnia intuicyj-
nie całość i dopiero stopniowo odkrywa składające się na
nią części oraz ich wzajemne powiązania. Większe znacze-
nie ma dla niej kontekst niż wyizolowana treść.
Ta różnica perspektyw decyduje o wartościach, prioryte-
tach, dążeniach i zainteresowaniach. Ponieważ szeroka per-
spektywa widzenia natychmiast obejmuje nasze wzajem-
ne związki, więc kobiety w sposób bardziej bezpośredni
niż mężczyźni nastawione są na miłość, kontakty, porozu-
mienie, dzielenie się doświadczeniami, intuicję i harmonię.
Z kolei, ponieważ zogniskowana perspektywa eksponuje
części i ich udział w całości, więc mężczyźni w sposób bar-
dziej bezpośredni niż kobiety nastawieni są na uzyskiwanie
rezultatów, osiąganie zamierzonych celów, władzę, współ-
zawodnictwo, logikę i wydajność.
89
Perspektywa zogniskowana
i perspektywa otwarta
Perspektywa zogniskowana wymaga centrum czy wy-
różnionego punktu, a jej metaforą może być strzelec celu-
jacy do tarczy. Perspektywę otwartą organizuje ruch odśrod-
kowy, a jej metaforą może być antena satelitarna, zbierająca
sygnały ze wszystkich kierunków i na wszystkie kierunki je
wysyłająca. Otwarta świadomość bardziej podobna jest do
jarzeniówki, a zogniskowana do lasera. Każda z nich ma
swoją wartość, co zilustrują poniższe przykłady.
Skauci i skautki
Ponieważ świadomość kobiety otwiera się na przyszłość,
więc jest ona w sposób naturalny skupiona na tym, co może
się przydarzyć, i przygotowuje się na przyszłe wypadki. Na-
tomiast zogniskowana świadomość mężczyzny każe mu sku-
piać się na skutecznej realizacji obecnych zadań. Jeśli męż-
czyźni myślą o tym, jak dotrzeć do celów, to kobiety myślą
o tym, co będzie, gdy się tam znajdą.
Dobrym tego przykładem może być różnica w postępo-
waniu skautów i skautek. Oni przede wszystkim interesują
się tym, jak z punktu A dotrzeć do punktu B, one — co bę-
dzie można zjeść, gdy się osiągnie B. Kiedy więc skauci są
już w B, jeden spogląda na drugiego i pyta: „Kto wziął je-
dzenie?", a odpowiadają sobie: „Nie wiem... Nie pomy-
ś
lałem o tym... Myślałem, że któryś z was..."
Okazali się nie przygotowani — nie pomyśleli, co zro-
bią, jak znajdą się na miejscu — gdyż całą uwagę skupili na
celu. Ze względu na swoistą orientację świadomości skauci
za swoje motto uznali hasło: „Czuwaj!" i wyszyli je nawet
na swych mundurach. Chłopców przygotowuje się zatem do
dorosłości, kładąc nacisk na czujność, przygotowywanie się
na różne zdarzenia.
90
Dziewczynek nie trzeba do tego specjalnie przygotowy-
wać. Czujność jest właśnie cechą ich otwartej świadomości:
niczym radar uprzedza je o możliwych zagrożeniach. Zara-
zem jednak z tej właśnie przyczyny skautki mogą później
dotrzeć do celu, albo w ogóle nie wyruszyć, jeśli uznają, że
eskapada jest zbyt niebezpieczna. O wiele łatwiej o odwagę,
jeśli nie ma się świadomości możliwych konsekwencji.
Portfele i torebki
Różnice między postawą wobec świata obu płci dobrze
ilustruje zawartość męskiego portfela i damskiej torebki.
Torebki są duże, barwne, zdobione, podczas gdy portfele są
niewielkie, brązowe lub czarne i takiej wielkości, aby po-
mieściły rzeczy najważniejsze: prawo jazdy, karty kredyto-
we, pieniądze, dowód osobisty. Natomiast nigdy nie można
z góry być pewnym, co się znajdzie w kobiecej torebce, co
więcej, nawet właścicielka może tego nie wiedzieć. Jednego
można być pewnym, będzie tam miała wszystko, co może
być jej doraźnie potrzebne, a także rzeczy, których może
potrzebować ktoś inny.
Pierwszym ważnym składnikiem torebki jest mnogość
mniejszych torebek, opakowań i puzderek; można odnieść
wrażenie, że to przenośna apteka i gabinet zarazem. Mogą
się tam znaleźć: portfel, portmonetka, kosmetyczka, luster-
ko, notatnik, kalendarz, książeczka czekowa, kalkulator,
mniejsza kosmetyczka z mniejszym lusterkiem, szczotka do
włosów, grzebień, książeczka z adresami, stara książeczka
z adresami najdawniejszych znajomych, futerał na okulary,
w innym futerale okulary słoneczne, opakowanie chuste-
czek higienicznych, kilka chusteczek już wykorzystanych,
paczka prezerwatyw lub spirala, komplet kluczy, zapasowy
komplet kluczy, klucze męża, szczoteczka do zębów, pasta
do zębów, dezodorant do ust, nitka do zębów, aromatyzo-
wana nitka do zębów (dzieci lubią miętową), buteleczka
91
aspiryny, opakowanie witamin, dwa lub trzy pilniki do pa
znokci, cztery długopisy, kilka pakietów z kartkami, któ-
re można przylepić do drzwi lub do biurka, rolka filmu fo-
tograficznego, opakowanie po filmie fotograficznym, plik
wizytówek znajomych i specjalistów, malutki albumik ze
zdjęciami najbliższych, maść do ust, torebki herbaty, opa-
kowanie środków przeciwbólowych, koperta z receptami
i ważnymi listami, znaczki, rachunki do zapłacenia, a także
inne drobiazgi: spinacze, recepturki, pineski, spinki do wło-
sów, taśma klejąca, klamerka do włosów, obcinacze do pa
znokci, koperty, gumka, cukierki, zniżkowe kupony, pastyl-
ki do żucia i parę rzeczy do wyrzucenia (następnej wiosny).
Mówiąc inaczej: kobieta nosi przy sobie wszystko, co może
jej się z nagła okazać potrzebne.
Torebka jest dla kobiety kamizelką bezpieczeństwa, za-
ufaną przyjaciółką, fragmentem osobowości. Rozmiar to-
rebki mówi nam, jak rozległa jest świadomość właścicielki,
która gdziekolwiek by się znalazła, chce być przygotowana
na każde wydarzenie.
Ale o dziwo, udając się na wielki bal, kobieta wielką tor-
bę zostawia w domu, a bierze ze sobą tylko maciupeńką
torebeczkę z absolutnie najpotrzebniejszymi rzeczami. Ma
być bohaterką tej nocy, opiekę nad nią roztoczy mężczyzna,
nie musi się więc przejmować przypadkowymi „zagroże-
niami". Wyróżniona i otoczona względami, nie musi mieć
zabezpieczenia w postaci codziennej torebki.
Wchodzenie do pokoju
Także wchodzenie do pokoju wygląda inaczej u męż-
czyzn niż u kobiet. Mężczyzna wchodzi, przystaje, przygiąć
da się czemuś, przenosi się w inne miejsce, znowu się
przygląda i tak stopniowo buduje sobie obraz otoczenia (co
może potrwać kilka chwil). Mamy tu więc skupienie uwa~
na kolejnych szczegółach i ich sumowanie krok po kroku.
92
Kobieta natomiast, wkroczywszy do pokoju, jednym
szybkim spojrzeniem obejmuje wiele elementów; zanim
wybierze dla siebie miejsce, najpierw ocenia całe wnętrze.
W jednej chwili zarejestruje kolor ścian, obecność rodziny,
znajomych, interesujących ludzi i zdjęć, rozkład i umeblo-
wanie pokoju. Teraz dopiero zadecyduje, gdzie stanąć czy
usiąść.
Jeszcze wyraźniej widać tę różnicę na wystawie czy fe-
stynie. Mężczyźni starannie rejestrują szczegół po szcze-
góle, stoisko po stoisku, podczas gdy kobiety jak gdyby
chciały wchłonąć wszystko naraz. One badają i odkrywają,
oni rozwiązują problemy. Oni koncentrują się na tym, co
uznają za najważniejsze czy najistotniejsze, one bawią się,
wszystkim zainteresowane i — na dobrą sprawę — gotowe
wszystko zabrać do domu. Kolekcjonowanie i zakupy to
prawdziwa pasja kobiet. Zwiedzanie sklepów bez żadnego
wyraźnego celu jest bardzo odprężające dla kobiet i bardzo
nużące dla mężczyzn, dla których zakupy muszą mieć wy-
raźnie określony cel. Dlatego przyjrzyjmy się przez chwi-
lę, jak odmiennie wyglądają sprawunki w wydaniu kobiet
i mężczyzn.
Zakupy
Skupienie uwagi wyzwala u mężczyzn energię, podczas
gdy u kobiet nadmierne skupienie powoduje szybkie wy-
czerpanie, szczególnie gdy dzieje się to w pełnym szcze-
gółów i ruchu otoczeniu. Mężczyzna, przeciwnie, szybciej
się męczy i traci zainteresowanie, gdy jest nadmiernie roz-
proszony.
To właśnie dlatego kobiety z większą niż mężczyźni
chęcią wyprawiają się na zakupy: tak wiele jest wtedy rze-
czy, które można naraz w siebie wchłonąć. W ten sposób
ich świadomość rozszerza się i wzbogaca, aczkolwiek zara-
zem jest skupiona na sobie i bliskich im osobach. Ona widzi
93
sukienkę i natychmiast napływają obrazy sytuacji, w któ-
rych mogłaby w niej wystąpić. Wyobraża sobie, jak będzie
w niej wyglądać, przymierza, docenia piękno, potem od-
wiesza na miejsce.
Pół godziny wędrówki po sklepie bez celu to góra tego,
co może bez zmęczenia znieść mężczyzna; dla kobiety kilka
godzin może być doświadczeniem ożywiającym, odpręża-
jącym i odświeżającym. Świadomość tej różnicy jest coraz
bardziej powszechna; zwróćcie uwagę, jak w strategicznych,
punktach większości sklepów kobiecych ustawione są fote-le
dla zmęczonych mężów czy przyjaciół.
Inną różnicę zaobserwujemy w sklepach spożywczych
Kobiety z chęcią korzystają z kuponów zniżkowych i ku-
pują to, co jest po okazyjnej cenie. Mężczyźni natomiast?
bardziej są nastawieni na zarabianie pieniędzy niż na ich
oszczędzanie: oni mają zrealizować określone zadanie, one
chcą jak najmądrzej wykorzystać to, co zdobyte. To dlatego
mężczyźni nie gromadzą instynktownie kuponów rabato-
wych. W sklepie spożywczym ich celem jest kupienie je-
dzenia, w pracy zarobienie pieniędzy.
Rozmowy telefoniczne i
wycieczki samochodowe
Mężczyźni nie lubią, by im przerywano, kiedy rozma-
wiają przez telefon, kobiety są zazwyczaj zdumione taką'
ich reakcją. Kobieta nie bardzo pojmuje, dlaczego w takiej
sytuacji jej partner się denerwuje i wpada w złość, a to dla-
tego, że trudno jej sobie wyobrazić, iż ktoś może mieć kło-
pot z wykonywaniem dwóch rzeczy naraz.
Męska energia domaga się koncentracji na jednej kwe-
stii za każdym razem; przerywanie rozprasza tę energie
Kobieta natomiast potrafi jednocześnie rozmawiać przez te
lefon, pilnować, aby zupa się zagotowała, uspokajać dziec-
ko i wiedzieć, co mówi do niej mąż. Otwarta świadomość
94
pozwala jej śledzić w tej samej chwili kilka tematów, a cho-
ciaż i mężczyzna może się na to zdobyć, to jednak w sposób
naturalny skłonny jest koncentrować się tylko na jednej
sprawie.
Różnice te ostro dochodzą do głosu także podczas pro-
wadzenia samochodu. Kiedy robi to mężczyzna, nigdy nie
należy podejmować ważnej rozmowy. Jest tak skupiony na
drodze, że trudno mu obdarzyć uwagą cokolwiek innego.
Ponieważ kobiecie nie jest łatwo wyobrazić sobie tak wy-
łącznego skupienia uwagi, więc milczenie partnera traktuje
jako wyraz lekceważenia, co sprawia, że dla wielu par
wspólna jazda samochodem staje się ciężką próbą. Małe
nieporozumienie znienacka przeradza się w kłótnię, a wspól-
ny urlop zostaje zmarnowany, zanim się jeszcze na dobre
rozpoczął.
Oto proste, codzienne ilustracje męskiego zogniskowa-
nia świadomości i kobiecego jej otwierania. A sama świa-
domość tych różnic pozwala rozwiązać bardzo wiele prob-
lemów, pojawiających się w intymnych związkach.
Jak przyciągnąć uwagę mężczyzny
Kobieta, która wie, że mężczyzna zazwyczaj lepiej funk-
cjonuje wtedy, gdy za każdym razem skupia się na jednej
tylko kwestii, unika wielu konfliktów dzięki temu, że stara
się go nie rozpraszać, a także potrafi skutecznie przyciągnąć
jego uwagę.
Zamiast natychmiast przystąpić do interesującej ją kwe-
stii, zacznie od czegoś takiego: „Kochanie, wiem, że jesteś
bardzo zajęty, ale bardzo mi potrzebna pomoc. Mógłbyś się
oderwać na chwilę?" Dzięki takiemu wstępowi partner ma
możliwość inaczej zorientować uwagę i skupić ją wyłącznie
na swojej towarzyszce.
Doświadczona kobieta ma świadomość, że jeśli męż-
czyzna nie poświęca jej całej uwagi, to nie z powodu lekce-
95
ważenia, lecz z racji skupienia się na czymś innym. Jeśli,
dla przykładu, ogląda wiadomości, to dopóki telewizor
jest włączony, nie należy zaczynać istotnej rozmowy. Moż-
na natomiast zapytać: „Kiedy moglibyśmy porozmawiać?",
a jeśli odpowie: „Teraz, o co chodzi?", znaczy to tylko ty-
le, że nieświadom swoich ograniczeń błędnie sądzi, iż jest
w stanie śledzić program i rozmawiać w sposób niezdawko-
wy. Nie można mu wierzyć, jeśli jednak rozmowa została
podjęta w takich warunkach, nie należy mieć potem preten-
sji, że nie wszystko do niego dotarło.
Stres i emocjonalna nieobecność
W warunkach stresu świadomość mężczyzny staje się
jeszcze bardziej zogniskowana, a kobiety jeszcze bardziej?
otwarta, co łatwo może stać się źródłem nieporozumień.
Dla przykładu, kiedy mężczyzna przeżywa stresy w pracy,
bardzo trudno mu się uwolnić od myśli o nich; skupiony na
konkretnym problemie, nie bardzo może się zająć czymkol-.
wiek innym. Wraca do domu, ale duchem jest dalej w pra-
cy. Kiedy go nagabnąć, wydaje się rozkojarzony, emocjo-
nalnie nieobecny.
Im większe napięcia w pracy, tym bardziej mężczyzna
jest roztargniony w domu. Może się zdarzyć, że zapytany,
zacznie czytać gazetę. Nie jest to żadna zamierzona zniewa-.
ga, nie znaczy to też, że partnerka stała mu się obojętna.;
Nieświadomie sięga po gazetę, aby jej nie słuchać, ale i ga-.
zeta tak naprawdę go nie interesuje, skupiony jest bowiem
na czym innym. Można go grzecznie poprosić o chwilę
uwagi, a jeśli dalej jest roztargniony, trzeba odczekać do in-
nej okazji.
Z drugiej strony mężczyzna powinien jednak zdawać so-
bie sprawę z tego, że jego roztargnione reakcje na poczyna-
nia partnerki, jakkolwiek byłyby uzasadnione, dla niej są
przykre. Tutaj potrzebna jest świadoma decyzja, że powi-
96
nien oto skupić uwagę na drogiej mu osobie. Bez takiego
postanowienia nieustannie będzie jej nieświadomie odma-
wiał tego, czego potrzebuje i na co zasługuje.
Radziłbym, by mężczyzna jako regułę przyjął to, że kie-
dy zaczyna słuchać, odkłada na bok — na bok, nie na kola-
na! — gazetę czy książkę. Jeśli nastawiony jest telewizor,
lepiej go wyłączyć do chwili, gdy rozmowa będzie skończo-
na. To takie drobne posunięcia, a bardzo pomagają oderwać
się od trapiących was spraw i pozwalają skupić uwagę na
rodzinie i osobach wam bliskich. Pamiętajmy też, że uwagi
potrzebują również dzieci, nie tylko dorośli.
Za dużo bierzesz na swoją głowę!
Z racji otwartego charakteru świadomości kobiety bar-
dzo łatwo o to, że przygniotą ją potrzeby innych. Tak jak
mężczyznę angażuje jeden problem, tak kobieta podejmuje
ich wiele i niekiedy czuje się nimi przygnieciona. Wszystko
pogarsza fakt, że w takich chwilach traci zdolność ustalania
priorytetów, co sprawia, iż sytuacja jeszcze bardziej ją prze-
rasta. Czując się odpowiedzialna za wiele rzeczy, wszyst-
kim im próbuje zaradzić, aż nagle staje zupełnie bezradna,
co na pozór potwierdza dawne porzekadło, że kobieca praca
nigdy nie może doczekać się końca.
Nie mając zrozumienia dla tej specyficznej cechy ko-
biet, mężczyźni słysząc, jak uskarżają się one na przytło-
czenie obowiązkami, często są sfrustrowani, podejrzewają
bowiem, że są uważani za winnych tego stanu rzeczy. Bro-
niąc się, albo powiadają, że kobiety biorą zbyt wiele na
swoją głowę, albo że z igły robią widły. Tymczasem powin-
ni mieć świadomość, że kobiety wcale ich nie obwiniają,
a jedynie chcą porozmawiać o swoich problemach, aby po-
czuć się lepiej. Tak naprawdę pragną w takich chwilach być
po prostu wysłuchane. Mężczyźni tego, niestety, nie rozu-
mieją i usiłują pomóc partnerce, tłumacząc jej, że przesadza
97
i że problemy wcale nie są tak wielkie albo sugerując jakieś
rozwiązania; a tymczasem w ten sposób tylko pogarszają
sytuację.
Na przykład Tom, mając już niewiele czasu na wyjście
do pracy, prosi Jane:
— Odbierzesz moje ubranie z pralni? Jestem już spóź
niony.
W odpowiedzi słyszy:
— Nie odbiorę, sama jestem zagoniona. Muszę iść po
Mary do szkoły, załatwić dwie sprawy w banku, oddać do
biblioteki książkę Timmy'ego, zrobić zakupy na kolację
i wrócić do domu tak, żeby zdążyć na ćwiczenia. Nie wiem,
jak sobie z tym wszystkim poradzę. Prawie nic nie mamy
na koncie, a rachunków cały stos. Tyle rzeczy do zrobienia. A
jeszcze nie przesłuchałam wiadomości na sekretarce.
Słysząc pretensję w głosie Jane, Tom wpada w złość i
podniesionym głosem mówi:
— W porządku, to żadna wielka sprawa, sam odbiorę.
Jest wprawdzie zdenerwowany, ale jednocześnie uwa-
ż
a, że zaproponował rozwiązanie, które powinno odrobinę
uprościć sprawę, tak tymczasem nie jest, bo teraz z kolei
Jane czuje się urażona.
Zmierzając do wyjścia ze zmarszczonym czołem, Tom
myśli:
„Czemu tyle zamieszania z powodu jednego małego
»nie«? Nie mogła tego powiedzieć spokojnie, zamiast przed-
stawiać całą listę swoich zajęć? I jeszcze takim tonem, jak-
bym to ja był wszystkiemu winien. A czy każę jej brać tyle
rzeczy na siebie każdego ranka? Miałem tylko małą prośbę, i
to naprawdę nie moja wina, że tyle ma zajęć. Daje do zro-
zumienia, że ja nie mam właściwie nic do roboty, ona za to
jest strasznie przepracowana. A wszystko tylko dlatego, że .
ja po prostu nie lecę do niej z każdym swoim problemem".
W naszym przykładzie tym, co uraziło Jane, były słowa
Toma: „W porządku, to żadna wielka sprawa". On sądził,
ż
e w ten sposób zmniejsza wagę swojej prośby, ona w tym
98
odczytała wyrzut, że się użala nad sobą, i dlatego uznała, że
Tom w ogóle za nic sobie ma wszystkie jej wysiłki i proble-
my. Czuje się teraz niekochana i zaniedbana.
Toma istotnie zirytował nastrój Jane, ale z zupełnie in-
nego powodu, niż ona przypuszcza. Toma zdenerwowało
przekonanie, że Jane ma mu za złe, iż poprosił ją o ode-
branie prania. Jego zdaniem uznała tę prośbę za nie fair,
gdyż zwala dodatkowy obowiązek na nią, która już i tak nie
wie, w co ręce włożyć. Tom nie ma więc pretensji do Jane
o to, że jest sfrustrowana, lecz o to, że jego obarcza za to
winą.
Tom zatem nie zrozumiał Jane. Wcale nie chciała go
o nic obwiniać, natomiast chciała zostać wysłuchana. Wca-
le nie usiłowała powiedzieć Tomowi, że jest obibokiem z
pretensjami. Prośba o odebranie prania stała się dla niej
tylko pretekstem do tego, by opowiedzieć, ilu rzeczom musi
podołać. Ulgę przyniosłoby jej samo podzielenie się tą in-
formacją.
W efekcie tego nieporozumienia Jane teraz nie tylko ma
przed sobą ciężki dzień, ale na dodatek jest przekonana, że
Toma zupełnie nie obchodzą jej uczucia. Co gorsza, dobrze
widzi, że chociaż Tom zaczął ranek pogodny, to wycho-
dzi do pracy naburmuszony. Oboje czują niedostatek mi-
łości i wsparcia ze strony drugiej osoby. Kochają się i są so-
bie życzliwi, ale brak zrozumienia sprawia, że popadają
w konflikt.
Radzenie sobie na odmienne sposoby
W sytuacjach nadmiernego napięcia mężczyźni i kobie-
ty usiłują je rozładować na odmienne sposoby. Kobiecie
w warunkach stresu pomaga, jeśli może opowiedzieć o swo-
ich problemach chętnemu słuchaczowi, podczas gdy męż-
czyznom pomaga ustalenie priorytetów, wyizolowanie naj-
ważniejszego problemu i skupienie się na ego rozwiązaniu.
99
Przypatrzmy się, jak oto kobieta chce sobie pomóc w nie-
przyjemnej sytuacji, dzieląc się swymi kłopotami, mężczyzna
przerywa jej, natychmiast proponując gotowe rozwiąza- nia,
a w efekcie obydwoje kończą rozmowę poirytowani i
rozgoryczeni.
Bezwiedne sprawianie przykrości
Pewnego dnia Mary szuka formularza potrzebnego, żeby
zapisać dzieci na basen, ale w trakcie poszukiwań zaczyna
się zastanawiać, czy stać ich na to w tym roku. Grupa jest
niewielka, jeśli zgłosi dzieci teraz, to na pewno zostaną
przyjęte, ale jeśli zacznie zwlekać, sprawa będzie wątpliwa.
Tymczasem pocztą przychodzi rachunek Visy na 1400 do-
larów, co tylko pogłębia jej wątpliwości w kwestii basenu.
Kiedy Bill wraca z pracy, Mary jest pełna rozterek.
Mówi:
—
Przyszedł dzisiaj rachunek Visy na tysiąc czterysta
dolarów. Nie wiem, jak my to zapłacimy.
—
Damy sobie radę — on na to. — Mamy jeszcze dużo
czasu.
Jest przekonany, że żona poczuje się lepiej, widząc jego
spokój, błędnie bowiem zakłada, że chodzi tylko o 1400 do-
larów. Tymczasem słyszy:
—
Ale mamy przecież jeszcze rachunek American Ex-
press, a niedługo będzie też rata za dom.
—
Nie martw się. Mamy jeszcze dziesięć dni — mówi
Bill, ale jest już odrobinę poirytowany, że jego spokój nie
przenosi się na Mary. Nawiedza go podejrzenie: „A może
stara się dać mi do zrozumienia, że wydaję za dużo pienię-
dzy? Przecież wydaje tyle samo co ja. A może za mało za-;
rabiam?"
Nie rozumie, że Mary chce tylko rozważyć różne aspek-
ty problemu pieniędzy, aby upewnić się, iż może wykupić,
dzieciom karty na basen. Tymczasem, kiedy on stara się na-
100
tchnąć ją swoim optymizmem i uspokoić, w istocie jego:
„Nie martw się" tylko zwiększa jej rozdrażnienie.
To ostatnia rzecz, jaką chciałaby usłyszeć. W słowach
męża czuje przyganę, że tak naprawdę nie ma powodu do
zmartwień, a ona jest osobą roztrzęsioną i histeryczną, którą
trudno szanować. Mary ma wrażenie, że mąż ją lekceważy
i kompletnie nie przejmuje się jej uczuciami. Chodziło jej
o zrozumienie, on tymczasem traktuje ją z góry. Pomimo
wszystko dalej rozwija wątek wydatków:
—
Pamiętasz, obiecaliśmy dzieciom, że w tym roku po-
jedziemy do Disney World?
—
Tak, tak, pamiętam, wszystko będzie dobrze — od-
powiada Bill, a tym razem w jego głosie słychać już znie-
cierpliwienie. W duchu myśli: „Jak śmie sugerować, że je-
stem marnym ojcem? Zawsze dotrzymuję obietnic złożo-
nych dzieciom. Uważa, że o nich nie myślę? Nie kocham?
Jak może?"
Bill czuje się bezpodstawnie zaatakowany; nie rozumie,
ż
e zdaniem Mary jest doskonałym ojcem, natomiast chcia-
łaby się z nim podzielić swymi finansowymi strapieniami.
Ona zaś dotknięta jego niefrasobliwością kontynuuje:
—
Nie zapłaciliśmy jeszcze nawet za szpital Laurie.
—
Przecież mówiłem ci już — reaguje ze złością Bill
— że w tym miesiącu dostaję premię. Nie rób problemu
z byle czego.
Słowa jej odbiera jak najbardziej osobiście: słyszy w
nich zarzut, iż jest nieodpowiedzialną osobą, na której
trudno polegać.
—
A jak nie dostaniesz tej premii? — pyta Mary.
—
Dostanę, dostanę.
—
Przyrzekłeś też swoim rodzicom, że ich odwiedzisz.
Kiedy chcesz to zrobić?
—
Dasz ty mi wreszcie spokój? — warczy Bill przeko-
nany, że głównym wątkiem rozmowy jest niedotrzymywa-
nie przez niego obietnic, lecz Mary ani myśli ustąpić.
—
Za dwa miesiące zaczynają obowiązywać wyższe
101
podatki. Zastanawiałeś się, o ile więcej trzeba będzie za-
płacić? I skąd my na to weźmiemy? Bill stara się
opanować.
— Oczywiście, że się zastanawiałem, jak zawsze. Wszyst
ko będzie dobrze.
W myśli wścieka się: „Uważa mnie za idiotę, który nie
myśli o podatkach?"
—
Nie wiem, czy będzie nas stać na basen dla dzieci
w tym roku — mówi Mary. — I jeszcze gdzieś zginął for-
mularz. Nie widziałeś go?
—
Nie, nie widziałem — wybucha Bill. — Ale skoro
tak z nami kiepsko, to czemu się zastanawiasz nad tym, jak
jeszcze wydać pieniądze?!
Na tym etapie konwersacji Mary czuje się boleśnie do-
tknięta, a Bill ma serdecznie dosyć całej rozmowy. Mogła
to być przyjazna wymiana zdań, a tymczasem stali na kra-
wędzi kłótni.
Gdyby Bill rozumiał, że Mary chodzi przede wszystkim
o to, aby ją wysłuchał, nie starałby się natychmiast wystę-
pować z gotowymi rozwiązaniami. Wyobraźmy sobie za-
tem, jak inaczej mogłoby się wszystko potoczyć.
— Przyszedł dzisiaj rachunek Visy na tysiąc czterysta
dolarów. Nie wiem, jak my to zapłacimy.
Bill kiwa głową i odpowiada:
— No, no, nie tak mało.
W duchu myśli: „Chyba jednak nie o to chodzi. Najczę-
ś
ciej zaczyna od czegoś innego niż to, co ją naprawdę mar-
twi. Chce trochę o tym porozmawiać. To i dla mnie dobry
trening w słuchaniu bez przerywania".
— Ale mamy przecież jeszcze rachunek American Ex-
press, a niedługo będzie też rata za dom.
Bill znowu potakuje i myśli: „Chyba chce porozmawiać
o domowych finansach. Najważniejsze, żeby jej nie przery-
wać. Jak najmniej komentarzy, żeby dobrze zrozumieć, co
czuje".
— Pamiętasz, obiecaliśmy dzieciom, że w tym roku po-
102
jedziemy do Disney World? A jeszcze nawet nie zapłaciliś-
my za szpital Laurie.
—
Nazbierało się tego trochę — mówi Bill.
—
A co będzie, jak nie dostaniesz tej premii?
—
Będzie spory kłopot.
Bill pamięta, że żadna z jego odpowiedzi nie może suge-
rować, iż lekceważy jej problemy. Gdyby nie to, bardzo
prawdopodobne, że odpowiedziałby teraz coś w rodzaju:
„Musisz się tak martwić na zapas?" albo w stylu Pana: „Ja
to wszystko załatwię. Jeśli nie dostanę premii w tym mie-
siącu, to dostanę w następnym. Rachunek może poczekać".
Na szczęście jednak, Bill wyćwiczył się już w tym, aby
przedwcześnie nie narzucać się ze swymi rozwiązaniami.
—
Za dwa miesiące zaczynają obowiązywać wyższe
podatki — ciągnie Mary. — Zastanawiałeś się, o ile więcej
trzeba będzie zapłacić? I skąd my na to weźmiemy?
—
To rzeczywiście niełatwa sprawa — zgodnie przy-
znaje Bill, gdyż wie, że żona musi dać upust swoim niepo-
kojom i dlatego pomaga jej, gdy uznaje ich zasadność.
—
Może jednak damy radę zapisać w tym roku dzieci
na basen — mówi wreszcie Mary. — A gdzieś zginął for-
mularz. Nie widziałeś go?
—
Hmm — zastanawia się przez chwilę Bill. — Nie,
nie zauważyłem go.
Wtedy przychodzi pora na pytanie:
—
A jak myślisz, możemy sobie na to pozwolić?
—
Nie jestem pewien — odpowiada Bill. — Poczekaj-
my, aż rozstrzygnie się sprawa z premią. To już za kilka
dni, tak że powinno być jeszcze miejsce w grupie.
Bill rozmyślnie chce się wydawać nie do końca pewny,
chociaż właściwie uważa, że basen to niewielki wydatek
i śmiało można by go ponieść już dzisiaj. Nauczył się już
jednak, że dla samopoczucia żony lepsze będzie takie właś-
nie rozwiązanie.
Mary kiwa głową.
— Tak, tak będzie najrozsądniej. — Obejmuje męża. —
103
Dziękuję, że tak pięknie słuchasz. Wiem, że mnie rozu-
miesz. Kocham cię.
Bill myśli: „No i proszę, znowu się okazało, że to naj-
lepsza taktyka. Wystarczy trochę poćwiczyć, a potem słu-
chanie przychodzi samo".
Widzimy, że Bill posiadł sekret, jak ulepszyć porożu-
miewanie się. Słuchania trzeba się uczyć, tak jak kiedyś
uczyliśmy się mówić. Co więcej, jest to umiejętność, którą
musi wyćwiczyć także Mary, inaczej bowiem będzie bez-
wiednie obrażała Billa.
Bezwiedne obrażanie
Podobnie jak mężczyźni w najlepszych intencjach sta-
rają się pomagać kobietom, bezzwłocznie sugerując roz-
wiązania trapiących je kłopotów, tak kobiety w najlepszych
intencjach próbują „naprawiać" mężczyzn, kiedy ci chcą,
coś powiedzieć o swoich problemach. Wystarczą dwa, trzy
komentarze nie w porę, a partner umilknie. Kobieta zwykle nie
ma wtedy poczucia, że go obraziła, że spowodowały to jej
próby zmieniania mężczyzny „na siłę". Przyjrzyjmy się
czterem przykładom.
Bill i Mary. Bill kłopocze się, gdyż remont domu wpę-
dził ich w długi, a właśnie musi zapłacić podatek. Po po-
wrocie do domu mówi dość bezradnym tonem:
—
Nie wiem, jak w tym roku damy sobie radę z po-
datkiem.
—
Mniej powinniśmy byli wydać na ten remont — od-
powiada Mary.
Bill milknie i nie wraca już do tego tematu, Mary czuje
ż
e coś jest nie w porządku, ale nie wie co. Gdyby Bill nie,
był tak skupiony na zasadniczym problemie, prawdopodob-
nie uwaga Mary nie dotknęłaby go, może odpowiedziałby:,
„Masz rację, trochę przesadziliśmy". Ponieważ jednak kwe-
104
stia podatku istotnie go trapi i na niej się skupia, więc uwa-
gę Mary traktuje jako pouczenie, iż trzeba działać odpowie-
dzialnie. Ale doszukuje się w niej czegoś więcej. Myśli:
„Co ona sobie wyobraża? Że nie wiem, iż koszty okazały
się większe niż zakładaliśmy? I jeszcze sugeruje, że to moja
wina, a tymczasem najczęściej wszyscy tak wychodzą na
przebudowie. Do diaska, nienawidzę, kiedy traktuje mnie
jak dziecko, które trzeba instruować. To na pewno ostatni
już raz, kiedy mówię jej o jakichś swoich zmartwieniach.
Jak gdyby nie mogła spokojnie posłuchać, zamiast krytyko-
wać mnie przy każdej okazji!"
Ponieważ mężczyzna potrafi zamknąć się w sobie po
jednym niefortunnym komentarzu, podajmy jeszcze jakiś
przykład sytuacji, gdy kobieta nieświadomie obraża męż-
czyznę.
Joe i Martha. Joe, przygnębiony spadającą sprzedażą
towarów firmy, wraca do domu posępny i milczący.
—
Co się stało, Joe? — pyta Martha.
—
W tym miesiącu spadła wartość sprzedaży — odpo-
wiada markotnie Joe.
—
Tak to już jest w biznesie — powiada Martha. — Są
wzloty i upadki. Myślę, że powinniśmy być przygotowani
na takie sytuacje.
Joe nie zamierza dalej prowadzić rozmowy; czuje się
urażony i rozgniewany. Myśli: „Wcale nie prosiłem jej o ra-
dę, ani o informacje, jak to jest w biznesie. Uważa mnie za
durnia, który nie wie, że są wzloty i upadki?" Chciał, by go
w spokoju wysłuchała i nie udzielała żadnych porad. Nawet
próby sprawienia, by mężczyzna przestał się koncentrować
na jednym tylko problemie, mogą prowadzić do niepożąda-
nych skutków, co zilustruje poniższy przykład.
Steve i Janet. Steve wraca do domu milczący, wydaje
się zmartwiony i poirytowany. Janet chce go jakoś rozpogo-
dzić i pyta:
105
—
Co się stało, Steve?
—
Nic specjalnego — odpowiada — tylko strasznie
mnie denerwuje sekretarka. Nie wykonuje moich poleceń.
Jane rozumie jego frustrację, ale ma wrażenie, iż może
też zrozumieć sekretarkę. Przypuszcza, że mąż lepiej by so-
bie radził w tych sytuacjach, gdyby potrafił na nie spojrzeć
także z punktu widzenia swej pracowniczki. Właściwie ma
rację, ale nie jest to najlepszy moment na podejmowanie ta-
kich prób, gdyż Steve wolałby poczuć, że Jane stoi po jego
stronie.
Nieświadoma konsekwencji Jane mówi:
— Myślę, że łatwiej doszedłbyś z nią do porozumienia,
gdybyś od czasu do czasu posłuchał, co ona ma do powie
dzenia. Tymczasem ty w ogóle z nią nie rozmawiasz. A cze-
mu wprost nie powiesz jej, co ci się nie podoba?
Steve natychmiast się wyłącza. Niedowierzanie zamie-
nia się w gniew. Czuje się zdradzony. „Jak ona może brać
stronę sekretarki? Uważa, że to ze mną jest problem: za
mało rozmawiam. Ale co z tego, że rozmawiam z sekre-
tarką, skoro ona mnie nie słucha. Najpierw miałem kłopot
w pracy, teraz mam też w domu".
I tak, usiłując zwrócić Steve'owi uwagę na inny aspekt
problemu, Jane na przekór swym intencjom sprawiła, iż
mąż wycofał się w siebie.
Spójrzmy na jeszcze jeden przykład.
Rick i Sharron. Rick i Sharron idą do restauracji. Pod-
czas trzech kwadransów czekania na stolik Rick staje się co-
raz bardziej poirytowany. Nie skutkują interwencje u maitre
d'hotel. Goście zjawiający się po nich natychmiast dostają
miejsca, a chociaż Rick wie, że mieli wcześniejsze rezerwa-
cje, fakt ten tylko pogłębia jego rozdrażnienie.
Kiedy Rick mruczy pod nosem krytyczne uwagi na te-
mat obsługi, Sharron mówi w końcu to, czego nie powinna,
była mówić.
— Poruszają się jak muchy w smole! — mówi Rick.
106
— Myślisz, że czekalibyśmy tak długo, gdybyśmy mieli
rezerwację?
W oczach Ricka pojawił się gniew i chłód. Skończyły
się wprawdzie utyskiwania, ale skończyły się też wszelkie
wypowiedzi. Zły na siebie, że nie pomyślał o zarezerwowa-
niu miejsca, teraz złość kieruje na żonę. „Co za kretyńska
uwaga! I to na dodatek z ust mojej żony! Skoro tak, to na-
stępnym razem niech się sama zatroszczy o restaurację, ra-
zem z rezerwacją i innymi rzeczami. Nienawidzę tych jej
uszczypliwości. Myśli, że nie wiem, iż trzeba było tak zro-
bić? Ale co, tylko ja mam o wszystkim pamiętać? Nie ode-
zwę się już do niej ani słówkiem!"
Rick miał nadzieję, że Sharron jakoś go poprze, zamiast
wytykać niedopatrzenie. Ona chciała mu tylko zwrócić uwa-
gę, jak w przyszłości uniknąć podobnych sytuacji, tymcza-
sem jeszcze bardziej go tym rozsierdziła. Wszystko byłoby
inaczej, gdyby powiedziała coś w rodzaju: „Masz rację, jak
by im się zupełnie nie spieszyło".
W każdym z tych przykładów mężczyzna szukał ducho-
wego wsparcia u partnerki, natomiast otrzymywał porady
lub pouczenia, o co — zwróćmy uwagę! — w żadnym z
tych wypadków nie prosił.
To częsty błąd u kobiet, które najczęściej nie rozumieją,
ż
e w ogóle mogą w ten sposób urazić partnera. Mężczyźni
mają też swoją kobiecą stronę i od czasu do czasu chcą się
tylko podzielić swoimi myślami i uczuciami, tymczasem
niewłaściwa reakcja kobiety sprawia, że natychmiast się za-
mykają. Wystarczy kilka takich zdarzeń, żeby w ogóle już
nie próbowali się dzielić.
Kiedy mężczyzna chce porady
Są jednak sytuacje, kiedy mężczyzna szuka porady, a nie-
umiejętne zachowanie kobiety może go zniechęcić. Kiedy
przemyślał już problem i nie potrafił znaleźć rozwiązania,
107
może chcieć o tym porozmawiać. Przedstawiwszy kwestię,
powie na koniec coś w rodzaju: „No a co ty o tym myślisz?"
To znak, że czeka na pomoc. Gdyby zwrócił się o nią do
mężczyzny, ten próbowałby zasugerować coś, co pozwoli-
łoby rozwiązać trudność. Właśnie czegoś takiego teraz szuka.
Kobieta jednak może spróbować czegoś innego: na przykład
dodawać otuchy albo ukazywać szerszy kontekst, a to
najprawdopodobniej odstraszy mężczyznę. Kobiety bardzo
często nieświadomie sprawiają partnerem przykrość, gdyż
do zagadnienia podchodzą w swój, typowo kobiecy spo-
sób, na przykład zastanawiają się, jak do tego doszło, jak
uniknąć na przyszłość podobnych trudności albo problem
jeszcze powiększają poprzez opisanie, jakie to wszystko dla
nich dotkliwe. Jest bardzo prawdopodobne, że każde z tych
posunięć sprawi, że mężczyzna zrezygnuje z jakichkolwiek
dalszych dyskusji. Inną niewłaściwą postawą jest dowia-
dywanie się, jak wpłynął kłopot na samopoczucie partne-ra
albo wysłuchiwanie go z ostentacyjną przychylnością i
sympatią. Tymczasem kiedy mężczyzna pyta: „No a co ty o
tym myślisz?", robi tak nie dlatego, że odczuwa niedosta-tek
wyrazów sympatii: chce konkretnej sugestii. Weźmy
nasze cztery przykładowe pary i zobaczmy, co się dzieje,
gdy mężczyzna chce porady.
Bill i Mary. Bill wraca do domu i oznajmia Mary:
—
Nie wiem, jak sobie damy w tym roku radę z podat-
kiem. Nie dostałem premii, a remont domu wpędził nas w
długi. Możemy albo zdecydować się na tańsze wakacje,
albo wziąć nową pożyczkę. A co ty o tym myślisz?
—
Gdybyśmy nie wydali tyle na ten remont! A Henry
nas ostrzegał, więc powinniśmy byli wiedzieć.
Bill nie ma już ochoty na dalszą rozmowę. Mary zasta-
nawia się nad tym, jak doszło do trudnej sytuacji, podczas,
gdy on oczekiwał jakiejś porady. Myśli: „Sam dobrze
wierni i to już od dawna, że wydaliśmy za dużo, więc po co
mi te-raz o tym mówi?" Dał sygnał do rozmowy, ale
oczekiwa-
108
od Mary czegoś w rodzaju: „Chyba rzeczywiście musimy
oszczędniej zaplanować wakacje, żeby nie pogłębiać dłu-
gów" albo „Nie wiem, co lepsze; może są jeszcze jakieś
inne rozwiązania?" czy „A może byśmy sprzedali łódkę; już
kiedyś o tym rozmawialiśmy".
Mówiąc krótko, kiedy Bill pyta Mary, co myśli o pewnej
sprawie, oczekuje od niej konkretnych propozycji.
Weźmy następny przykład.
Joe i Martha. Joe wraca do domu zmartwiony wynika-
mi sprzedaży. Mówi do Marthy:
—
Chyba polecą mi po premii. Nie wiem, co się dzieje:
nie wykonaliśmy planu sprzedaży, chociaż wydawało mi
się, że w tym miesiącu będzie nawet lepiej niż w poprzed-
nich. Jak myślisz, dlaczego?
—
Tak to już jest w biznesie — powiada Martha. — Są
wzloty i upadki. Myślę, że trzeba być przygotowanym na
takie sytuacje.
Reakcją Joego jest zdenerwowanie. Martha nie udzieliła
odpowiedzi na zadane pytanie, natomiast podniosła inny
problem: jak kłopoty w firmie Joego wpłyną na sytuację ro-
dziny, mówiąc inaczej, odpowiedziała na zupełnie inne
pytanie.
Joe oczekiwał czegoś w rodzaju: „Może trzeba czasu,
ż
eby ten wasz nowy produkt zadomowił się na rynku" albo
„Sama nie wiem" i po krótkiej pauzie: „A tyle pracy w to
włożyłeś, ale tak to już bywa w interesach" czy „Wiesz,
wszyscy mówią o recesji, może to jej efekt".
Są to wszystko wypowiedzi związane z podniesionym
przez Joego problemem, on zaś czuje, że Martha stara się
mu pomóc.
Oto inny przykład, jak rada żony pod adresem męża
przynosi efekt odwrotny do zamierzonego.
Steve i Janet. Po powrocie do domu Steve mówi do Janet:
— Znowu mam kłopot z Phyllis. Po raz kolejny nie wy-
109
konała mojego polecenia, jestem po prostu wściekły. Jak
myślisz, co powinienem zrobić? Janet na to:
— To chyba dlatego, że jesteś taki zamknięty. Powinie-
neś być bardziej otwarty, usiąść kiedyś i szczerze z nią po-
rozmawiać. Kiedy spojrzysz na to z jej punktu widzenia,
z pewnością zobaczysz, że nie ma powodów do irytacji.
Steve czuje się urażony odpowiedzią Janet. Myśli: „To!
z pewnością już ostatni raz, kiedy cię pytam o radę. Jaki
zamknięty? Jak to: porozmawiać? Przecież ciągle z nią roz-
mawiam".
Odpowiedź Janet wynika z jak najlepszych intencji, ale
sprawia, że Steve natychmiast przyjmuje postawę obron-
ną. Ona ogólnie mówi mu, jak unikać takich sytuacji jak,
z Phyllis, jemu chodzi o radę w tej oto sprawie. Bardzo
możliwe, że gdyby żona swoją sugestię sformułowała tak,
by wiązała się z konkretną sytuacją, Steve byłby nawet
wdzięczny. Mogłaby powiedzieć na przykład: „Zarezerwuj
sobie czas na rozmowę z nią. Spytaj, o co chodzi; przypusz-
czam, że jeśli sam zechcesz jej posłuchać, wtedy i ona bę-
dzie się zachowywać tak samo".
No i na koniec przykład tego, jak nieoczekiwane mo-gą
być skutki sympatii i wyrozumiałości, kiedy mężczyzna
prosi o poradę.
Rick i Sharron. Rick i Sharron bardzo długo czekają,
zwolni się stolik. Rick mówi:
—
Ależ oni się guzdrzą. Jak myślisz, co powinniśmy
zrobić? Czekać jeszcze, czy spróbować gdzieś indziej?
—
Taki dzisiaj miałeś ciężki dzień — mówi ze współ-
czuciem w głosie Sharron — a my już tutaj czekamy trzy
kwadranse. Pewnie jesteś już strasznie głodny. Zdążył
chociaż zjeść coś na obiad?
Gniew Ricka tylko się pogłębił. Ma wrażenie, iż Sharron
traktuje go jak dziecko. Zżyma się w duchu: „Jak może
traktować mnie tak protekcjonalnie! I zupełnie jakby jej ni
110
denerwowała ta banda idiotów! Co to ma za znaczenie, czy
jadłem coś na obiad czy nie, kiedy ciągle ktoś sobie siada,
a my stoimy i czekamy!" Rick nie czekał na wyrazy sympa-
tii, a na decyzję, jak mają postąpić w tej oto sytuacji.
Sharron mogłaby odpowiedzieć: „Skoro już tyle czeka-
liśmy, to może spróbujmy jeszcze kilka chwil" albo „Pocze-
kajmy, ale przez ten czas poczytajmy kartę, tak że jak zwol-
ni się już miejsce, będziemy mogli od razu zamówić" czy
„A wiesz, może rzeczywiście zajrzelibyśmy do tej nowej
restauracji przy autostradzie?"
Każda z tych odpowiedzi zadowoliłaby Ricka, gdyż odno-
si się do konkretnego problemu, a nie do jego stanu ducha.
Powyższe przykłady jasno chyba pokazują, jak łatwo
w sposób zupełnie nieświadomy powodować napięcia i kon-
flikty, chociaż intencje są jak najlepsze.
Mężczyźni chcą rozwiązań,
kobiety chcą rozmowy
Mężczyźni instynktownie poszukują rozwiązań. Kiedy
pojawia się jakiś problem, natychmiast wycofują się do swo-
jej Jaskini" i starają się znaleźć nań sposób. Ich samopo-
czucie poprawia się, kiedy mają gotowy plan działania; jeśli
nie uda im się go natychmiast opracować, wychodzą z jas-
kini i zwracają się do kogoś, z czyim zdaniem się liczą (bar-
dzo często jest to inny mężczyzna), o poradę.
Dzieląc się swym kłopotem z kolegą, mężczyzna ocze-
kuje na sugestię, jak rozwiązać trudność. Taka rada zaraz
poprawia jego stan ducha. Kiedy więc kobieta zaczyna opo-
wiadać o swoich problemach, mężczyzna automatycznie za-
kłada, że chodzi jej o poradę, jak je rozwiązać, podczas gdy
jej zależy przede wszystkim na tym, aby jej ktoś przez
chwilę wysłuchał. On chce jej pomóc, tymczasem ona czuje
się dotknięta.
Kiedy kobieta jest w złym nastroju, nie chodzi jej o to,
111
aby go poprawić, chce natomiast, aby mężczyzna posłuchał,
co ją trapi, dając w ten sposób wyraz zainteresowaniu jej
uczuciami. Właśnie to przynosi jej ulgę; nawet jeśli nie wie
jeszcze, jak rozwiązać kłopoty, i tak poczuje się lepiej.
Mężczyźni błędnie sądzą, że jedynym sposobem na-
poprawę samopoczucia kobiety jest usunięcie problemów,
i właśnie dlatego tak ich irytuje opowieść o wielu, często
nader luźno ze sobą związanych kwestiach. Rozumieją że
zostaje im przedstawiona lista spraw do rozwiązania, a wo-
bec ich mnogości czują się bezradni.
Szczególnie irytują ich wzmianki o problemach, na któ-
re nic nie można poradzić, albo które w ogóle jeszcze nie
zaistniały. Oto przykłady typowych reakcji:
1.
Po co się zamartwiać czymś, czego nie można zmie-
nić? Co to da?
2.
Po co się martwić na zapas, kiedy nie wiesz, co się
stanie?
'
3.
Słuchaj, co się stało, to się stało, nie da się już tego
odkręcić, więc czym się martwić?
Bardzo często są to odpowiedzi, które pozostają w gło-
wach mężczyzn. Przetrawianie czegoś w milczeniu pomaga
im wprawdzie skupić się na konkretnym zagadnieniu, al
jako ogólna strategia nie służy zdrowiu duchowemu. Ko
biety rozumieją instynktownie, że dla rozładowania napęć
bardzo korzystne jest dzielenie się swoimi uczuciami z in-
nymi osobami. Nawet jeśli nic nie da się zrobić, dobrze jest
przynajmniej porozmawiać. Dzielenie się swoimi troskam i
obawami wzmacnia poczucie intymności.
Wystarczy, że mężczyzna wie o tej różnicy, a przestaje
nerwowo reagować, kiedy kobieta chce mu opowiedzieć
o swoich strapieniach. Rozumie, że partnerka nie oczekuje
od niego, iż za jednym zamachem rozwiąże wszystkie pro-
bierny, chce natomiast, by spokojnie i cierpliwie jej wy-
słuchał, gdyż to właśnie będzie dla niej prawdziwą pomocą.
112
Zapominalscy
Skupienie uwagi jest nieodzowne do rozwiązania prob-
lemu, czasami jednak może być nadmierne. Kiedy męskiej
energii nie równoważy energia kobieca, uwaga ma tenden-
cję do takiego koncentrowania się na jednym zagadnieniu,
ż
e wszystkie inne jakby znikały. Jedna sprawa zostaje za-
łatwiona, ale inne leżą odłogiem, co może być szczególnie
kłopotliwe w intymnych związkach.
Dlatego też, chociaż mężczyzna może bardzo kochać
kobietę, to jeśli obie postacie energii nie znajdują się w od-
powiedniej relacji, łatwo może się zdarzyć, że zapomni o da-
cie jej urodzin, nie zrobi zakupów czy nie zatelefonuje.
Dzieje się tak nie dlatego, że nie przejmuje się tymi sprawa-
mi, lecz dlatego, że skoncentrował się na czymś innym.
Kobiecie trudno jest zrozumieć takie zapominalstwo,
gdyż dla niej jest ono wyrazem braku zainteresowania. Nie
może pojąć, iż ktoś może kochać, a zarazem nie pamiętać
o datach urodzin czy wspólnych rocznic, dla niej miłość
nieodwołalnie łączy się z postawami dokładnie odwrotny-
mi. Mężczyźni ustalają priorytety ze względu na koniecz-
ność realizacji zamierzonych celów, kobiety — z uwagi na
istotność związków; dlatego tak łatwo u mężczyzn o bez-
wiedne ranienie kobiecych uczuć.
Nie popadać w przesadę!
Jeśli konflikty między mężczyznami a kobietami, a tak-
ż
e związane z tym frustracje, najczęściej powstają w sferze
komunikowania się, to z tej przyczyny, że obie strony z in-
nymi intencjami podchodzą do rozmowy. Mężczyźni słucha-
jąc, zbierają informacje przydatne do rozwiązania proble-
mu, kobiety słuchają, aby uczestniczyć. Mężczyźni mówią,
kiedy chcą poczynić jakąś uwagę albo kiedy chcą komuś
pomóc w znalezieniu jakiegoś rozwiązania, kobiety mó-
113
wią, aby rozwinąć temat, a także, aby się zorientować, czy j
właściwie odbierają daną sprawę.
Skoro tak, to nietrudno zrozumieć, dlaczego mężczyźni
tak często denerwują się, słuchając kobiet. Kobieta rozbu
dowuje swoją wypowiedź, podczas gdy on oczekuje, że za-;
cznie od razu od meritum. Ma więc wrażenie, że jego part-
nerka niepotrzebnie traci czas, mówiąc o rzeczach bez zna-
czenia.
Kobiety natomiast rozeznają się w swych myślach i uczu-
ciach poprzez opowiadanie o nich, i w ten sposób zmierzają
do podjęcia decyzji. Mężczyźni najczęściej są w tej kwestii
nader nietolerancyjni, uważają bowiem, że można się odzy-
wać, kiedy ma się coś konkretnego do powiedzenia, a wtedy
trzeba jak najkrócej przechodzić do sedna sprawy.
Kiedy w trakcie rozmowy mężczyzna milknie, kobieta
zazwyczaj niesłusznie przyjmuje, że jej partner jest mało
lotny, głupi, skryty albo przynajmniej nieuważny. Tymcza
sem to nieprawda: zachowuje się w sposób dla niego naj-
bardziej naturalny. Zastanawia się nad tym, co powiedzieć.
Jej trudno jest to zrozumieć, gdyż dla niej myśli i uczucia
najłatwiej analizować, mówiąc o nich.
Mężczyźni muszą od czasu do czasu wycofać się w sie-
bie, tak jak kobiety czują nieodpartą potrzebę dzielenia się
swoimi przeżyciami. Mężczyzna powraca bardziej uważny
i jaśniej widzący sprawy, kobieta dzięki opowieści staje się
bardziej skoncentrowana.
Negatywne strony obu tych postaw polegają na tym, że
mężczyzna może się „zatrzasnąć" w swej jaskini i w ogóle
zapomnieć, że w niej jest, kobieta zaś może się „zagalopo-
wać" i pogrążyć w rozważaniu kwestii z zasadniczym prob-
lemem w ogóle nie związanych.
Mężczyzna, który się „zatrzasnął", zapomina o rzeczach,
które skądinąd uważa za ważne: datach urodzin, wyznaczo
nych spotkaniach, przyrzeczeniach, rozkładzie zajęć.
Kiedy kobieta się „zagalopuje", traci rozeznanie w prio-
rytetach i wszystko wydaje się jej równie ważne. Łatwo
114
wtedy o poczucie przytłoczenia i bezradności, a jednocześ-
nie o przekonanie, że potrzeby innych są ważniejsze od jej
potrzeb. Wszystkie drobiazgi związane z dziećmi stają się
istotniejsze od romantycznych potrzeb jej partnera. Co wię-
cej, to właśnie poprzez rozmowę z nim może próbować
wyładowywać frustracje nazbierane przez cały dzień, ty-
le że sedno problemu rozmyje się w niezliczonych dro-
biazgach.
Ponieważ nie jesteśmy w stanie w każdej chwili utrzy-
mywać równowagi między naszymi różnymi energiami,
więc w sposób zupełnie naturalny mężczyzna, skupiony na
swych problemach, może się zachowywać tak, jakby zapo-
mniał o całej reszcie świata, a kobieta, dzieląc się swymi
emocjami, może sprawiać wrażenie, iż w istocie nie wie,
o co jej chodzi. Dzięki tej wiedzy kobiety mogą być bar-
dziej tolerancyjne dla męskiego „zapominalstwa", a męż-
czyźni bardziej tolerancyjni dla „paplaniny" kobiet. Bez tej
wiedzy wpadają w podobnych sytuacjach w panikę, sądzą
bowiem, że ta powódź kłopotów i strapień nigdy się już
nie skończy, podczas gdy wystarczyłaby chwila cierpliwego
słuchania, a ich partnerka znowu byłaby skoncentrowana i
ś
wiadoma swych priorytetów. Jeśli kobieta nie czuje się na
tyle bezpieczna, by mogła podzielić się swymi przeżycia-
mi, albo ma wrażenie, że nie jest słuchana, jest to dla niej
ź
ródłem poważnej frustracji, tym głębszej, że rodzącej się
w sytuacji, która właśnie miała jej przynieść ulgę.
Kobiety wpadają również w panikę, kiedy mężczyzna
zamyka się w sobie, gdyż sądzą, że jest to wyraz obojętno-
ś
ci. Tymczasem najczęściej chodzi o to, że brak mu jeszcze
informacji nieodzownych do podjęcia decyzji: bezwiednie
zaszył się w swej ,jaskini" i poszukuje owych informacji.
To one są dla niego prawdziwą pomocą, a jeśli zamiast nich
otrzymuje to, co uznaje za krytykę czy drwinę, czuje się za-
grożony. W takiej sytuacji ważne jest, by zauważył, że dru-
ga osoba ufa mu, potrzebuje go i docenia.
Jeśli zdarzy się, że mężczyzna zapomina, o co partnerka
go prosiła, czy o czym mówiła, ona musi pamiętać, by nie
tracić tylko z tego powodu zaufania do jego uczuć. Powinna
sobie powtarzać: „To, że zapomniał, wcale jeszcze nie zna-
czy, że jestem mu obojętna. Musi poczuć, że go kocham,
ufam mu, podziwiam go, a wtedy będzie też pamiętał o mo-
ich potrzebach".
Podobnie i mężczyzna nie powinien negatywnie oce-
niać rozwlekłych z jego punktu widzenia opowieści partner-
ki, powinien natomiast zdobyć się na cierpliwość i uwagę,
wiedząc, że tego właśnie potrzeba jej najbardziej. Jeśli czu-
je w sobie rosnącą irytację, może powiedzieć: „Poczekaj,
muszę chwilę zastanowić się nad tym, co powiedziałaś"
albo „Zaraz, po kolei, daj mi najpierw pomyśleć o tej spra-
wie, a potem możemy przejść do następnej". Ale znacznie
lepiej dać się jej po prostu wypowiedzieć, gdyż właśnie
owo wyrzucenie z siebie strapień przyniesie jej ulgę, a męż-
czyzna może to wykorzystać jako okazję do ćwiczenia cierp-
liwości i uwagi. Jego motto powinno brzmieć: „Ona ma
prawo do swoich uczuć. Jeśli będę się starał je zrozumieć,
poczuje się lepiej i będzie miała bardziej pozytywne na-
stawienie. Nie muszę niczego oceniać, wystarczy, że będę
słuchał: takiej właśnie pomocy oczekuje ode mnie w tej
chwili".
Lepsze zrozumienie kobiety pozwala mężczyźnie być
bliżej niej, a to z kolei jej pomoże skupić się na tym, co w
danej chwili najważniejsze.
Odsłanianie siebie
Męska maksyma dotycząca mówienia brzmi: „Odzywaj
się wtedy, kiedy masz coś do powiedzenia". Jest ona dla ko-
biet nader konsternująca, gdyż dla nich celem rozmowy nie
jest przekazanie treści, lecz jej identyfikacja.
Kiedy kobieta chce się podzielić swymi przeżyciami, nie
wie jeszcze dokładnie, co chce powiedzieć. Czasami na-
116
zbiera się tego tyle, że nie jest pewna, od czego zacząć.
Czasami musi strawić trochę czasu na rozważaniu uczuć
i myśli, zanim się z tego wyłoni kluczowa kwestia. Mężczy-
zna też zna taki proces przygotowawczy, ale u niego prze-
biega on inaczej. Rozważa problem w milczeniu, dochodzi
do rozstrzygnięcia i wtedy się odzywa.
Kobieta natomiast musi mieć poczucie związku i uczest-
nictwa. Dla niej komunikowanie się — to nie wymiana
informacji, lecz przeżyć, to prawdziwy fundament intymno-
ś
ci, dający poczucie spełnienia i pozwalający na wewnętrz-
ną spoistość. Dzielenie się wrażeniami to stopniowe od-
słanianie siebie, które może trochę potrwać. Kobieta zrazu
może nie wiedzieć dokładnie, co chce powiedzieć, chce
mieć jednak poczucie łączności, a jednym z najważniej-
szych jej narzędzi jest właśnie rozmowa.
Ilekroć kobieta w stanie stresu dzieli się swoimi strapie-
niami, przypomina to wspólne przeglądanie zawartości to-
rebki. Potrzebny jest jej czas, żeby wszystko powykładać,
i nie wolno jej wtedy ganić, że ma tak wiele różnych rzeczy,
ani że nie pamięta ich wszystkich dokładnie. Gdy więc ko-
bieta zaczyna się rozwodzić nad swymi kłopotami, męż-
czyzna może sobie wyobrazić, że zaczęła porządkować to-
rebkę. Kiedy wszystko znajdzie się na zewnątrz, przyniesie
to jego partnerce znaczną ulgę, on zaś odegra niezwykle
pożyteczną rolę.
Tylko mając przed sobą życzliwego i uważnego słucha-
cza, kobieta czuje się dostatecznie bezpieczna, by zabrać się
do porządkowania „torebki", a kiedy już się z tym upora, bę-
dzie naprawdę wdzięczna partnerowi, który jej to umożliwił.
Czytanie w myślach
W książce tej pokazujemy, że zakłócenia w komunikacji
między płciami najczęściej wynikają z błędnych wstępnych
przekonań. Jedno z tych przekonań występuje w postaci —
117
jak to się nazywa — „czytania w myślach". Ponieważ męż-
czyźni i kobiety nie uświadamiają sobie, jak bardzo się róż-nią
od siebie, więc zakładają, że dobrze wiedzą co druga i strona
myśli lub czuje, zanim nawet zacznie o tym mówić.
To prawda, że kobiety potrafią czytać w myślach innych
kobiet, a to z racji swego istotnego podobieństwa. Podobnie i
mężczyźni potrafią czytać w myślach innych mężczyzn.
Kiedy jednak takiego czytania w myślach chcą dokonywać
osoby różnych płci, kłopoty są nieuchronne.
Mężczyzna przedwcześnie zakłada, że wie, co myśli ko-
bieta: jest pewien, że od razu na początku formułuje ona
najważniejszą kwestię, jak uczyniłby to on. Słucha, ale za-
nim jeszcze partnerka skończy, przerywa: „Już wiem, już
wiem". To bardzo często skutkuje z mężczyznami, ale w od-
niesieniu do kobiety najczęściej kończy się fiaskiem. Ona
jest całkowicie pewna, że niepodobna, aby on z góry wie-
dział to, czego ona sama często dowiaduje się dopiero w
trakcie rozmowy, i to raczej u jej końca. Przecież dzieląc się
swymi przeżyciami, kobieta dopiero wyjaśnia, także samej
sobie, co właściwie czuje, myśli, czego chce.
Mężczyzna powinien zrozumieć, że kiedy partnerka chce
porozmawiać, on zaś naprawdę pragnie jej pomóc, to powi-
nien słuchać, a nie starać się wychwycić sedno problemu
i zaproponować rozwiązanie. Kiedy kobieta może mówić
swobodnie, bez przerywania, w trakcie wypowiedzi jej opi-
nie mogą się zmieniać, a na koniec może dotrzeć do zu-
pełnie innego problemu niż ten, od którego zaczęła. Bardzo
możliwe, że sama będzie sobie odpowiadała na stawiane
przez siebie pytania.
Wystarczy, by mężczyzna był przygotowany na taki
przebieg rozmowy, a nie będzie powodów do frustracji.
Ważne, by pamiętał, że tak jak on musi przemyśleć sprawę,
zanim zacznie o niej mówić, tak kobieta chce porozmawiać o
problemach, zanim będzie miała jasną opinię. Jeśli czuje
się przytłoczona codziennymi obowiązkami, sama opo-
wieść o tym może jej przynieść ulgę.
118
Niekiedy może sama dojść do wniosku, że właściwie
nie ma żadnego problemu, ale w chwilach stresu ostatnią
rzeczą, jaką pragnęłaby usłyszeć od mężczyzny na początku
rozmowy, jest takie właśnie stwierdzenie. A rzeczą przed-
ostatnią są wysuwane jedna po drugiej propozycje, jak roz-
wiązać pojawiające się kolejno kłopoty. No i wreszcie rze-
czą trzecią od końca w kolejności tego, czego nie chce
słyszeć, są radosne przerywniki: „Jasne, wiem!" — to bo-
wiem brzmi jak: „Dobra, przestań, mam już dość tego słu-
chania!"
Także kobiety, którym wydaje się, że czytają w męskich
myślach, przedwcześnie przechodzą do negatywnych ocen.
Kiedy mężczyzna myśli, kobieta skłonna jest przypuszczać,
ż
e to wyraz obojętności. Kiedy jest roztargniony, ona przy-
puszcza, że pewnie już jej nie kocha. Kiedy on się spóźnia,
ona podejrzewa, że przestała być dla niego ważna. Kiedy on
zapomina o czymś, ona sądzi, że jest mu wszystko jedno.
Kiedy on zaszywa się w swej jaskini, ona jest pewna, że to
początek rozstania.
Ponieważ nie jest mężczyzną, nie dysponuje jego sposo-
bem rozumienia, który pozwoliłby jej pojąć, dlaczego part-
ner robi to, co robi. Z tego samego powodu trudno jej wie-
rzyć w jego miłość. A tymczasem mogłaby spróbować doj-
rzeć pozytywne racje jego zachowania, mogłaby tak dzielić
się swoimi strapieniami, żeby nie brzmiały w tym wyrzuty,
a słychać było prośbę o pomoc. W ostatnim rozdziale zasta-
nowimy się, jak robić to najskuteczniej.
Ś
wiadomość tych różnic zmusza do szukania nowych
dróg porozumienia. Kobiety bardzo źle znoszą to, kiedy się
im przerywa, mężczyźni boleśnie znoszą wszelkie wyrazy
niewiary czy nieufności. Jeśli kobieta nie może się swobod-
nie wypowiedzieć albo też mówi do obojętnego słuchacza,
po kilku takich doświadczeniach przestanie się dzielić swo-
imi przeżyciami. Miejsce miłości zajmuje nieufność i po-
dejrzliwość.
Jeśli mężczyzna podejrzewa, że partnerka mu nie ufa,
119
jego reakcja może być zaskakująca, podobnie jak wtedy,
gdy niewinnie oskarżony i skazany, posunie się do prze-
stępstwa, aby wziąć rewanż na przestępcy. Kobieta podej-
rzewąjąc, że partner jest obojętny, podczas gdy na swój mę-
ski sposób troszczy się o nią może spowodować, że istotnie,
on stanie się chłodny i obojętny.
Widzimy tu schemat negatywnego sprzężenia zwrotne-
go: im bardziej on staje się obojętny, tym większa jest jej
nieufność, a im większa jej nieufność, tym bardziej on staje się
obojętny. To jedna z najczęstszych pułapek w procesie-
komunikowania, ale można przerwać ten cykl dzięki wza-
jemnemu zrozumieniu, szacunkowi i ufności.
Inną z odmian kobiecego „czytania w myślach" jest
przekonanie, że wszyscy z góry już wiedzą czego jej po-
trzeba, chociaż błędne jest przypuszczenie, że mężczyzna
sam przez się będzie znał potrzeby kobiety. Takie przeko-
nanie musi być źródłem wielu rozczarowań. Z kolei męż-
czyźni łatwo uznają, że kobietom wystarczy obserwacja ich
poczynań, aby wiedziały, jak bardzo je kochają tymczasem
kobietę trzeba nieustannie upewniać w tym, że jest kochana
i jedyna. I podobnie mężczyźnie trzeba nieustannie przypo4
minąć, jakie są kobiece potrzeby, chęci i pragnienia.
Męskie widzenie tunelowe
Bardzo selektywna uwaga pozwala mężczyznom na znacz*
ną determinację i efektywność, może jednak powodować,
ż
e przestają myśleć o potrzebach innych osób i sprawach
nie związanych z celem obecnie najważniejszym. Dlatego
w takich sytuacjach mogą nie zauważać tego, co się dzieje
z najbliższymi osobami, rodziną czy nawet nimi samymi!
Nie odczuwają bólu, zmęczenia, nie dostrzegają go w in-
nych, nie uznają ważności spraw, które nie wiążą się bezpo-
ś
rednio z tym, co ich właśnie absorbuje. Kiedy żonie lub|
dzieciom coś dolega albo są niezadowolone, uznają to
120
niepoważne, co dla zainteresowanych może być przykre
czy nawet bolesne.
Nierzadko więc zdarza się, że pierwszego dnia wakacji
albo następnego dnia po rozwiązaniu problemu mężczyzna
rozchorowuje się. Oznacza to, że przez jakiś czas zaniedby-
wał swoje ciało, a teraz ono domaga się swych praw, albo
ż
e problem nie został rozwiązany i teraz nadszedł kryzys.
Mężczyzna może też dostrzec wewnętrzne koszty inten-
sywnego skupienia, kiedy nie udaje mu się rozwiązać proble-
mu albo gdy z niego rezygnuje. Wedle danych statystycz-
nych mężczyźni umierają trzy lata po przejściu na emerytu-
rę. Nie wiedząc o tym, eksploatowali się wewnętrznie, i led-
wie znikną angażujące ich problemy, trzeba spłacać dług.
Rozwiązaniem nie jest znajdowanie nowych zadań, nie
mogą nim być alkohol czy narkotyki, gdyż fizycznemu czy
duchowemu bólowi zaradzić może jedynie wsparcie emo-
cjonalne, a także spokojna ocena priorytetów i wartości,
trzeba bowiem mieć po co żyć, widzieć sens i cel. Wymogi
pracy muszą pozostawać w równowadze z wymogami zdro-
wia fizycznego i psychicznego.
Efektem takiego tunelowego widzenia jest zaniedbywa-
nie potrzeb nie tylko własnych, ale i innych osób, co nie
wynika z obojętności, lecz z faktu, że mężczyzna odgrodzo-
ny jest od tej swojej części, która troszczy się o innych.
Cierpi z tego powodu on sam, cierpi żona, cierpią dzieci.
Kiedy te dorosną, wielu mężczyzn konstatuje: „Kiedy to się
stało? Zupełnie nie zauważyłem. Obawiam się, że utraciłem
coś ważnego". Takie spóźnione spostrzeżenie niesie ze sobą
poczucie winy, wyrzuty sumienia, żal.
Co na to może poradzić kobieta
Kobiety z natury intuicyjnie wyczuwają potrzeby innych
osób, ale ich otwarta świadomość może jeszcze bardziej
komplikować sprawę, gdy mężczyzna jest w tunelu, kiedy
121
on bowiem sądzi, że wszystko jest w porządku, ona widzi
wszystkie problemy w ich najróżniejszych odcieniach.
Jeśli mężczyzna nie dzieli się z partnerką swoim strapie-
niem, ta błędnie przyjmuje, iż on nie widzi żadnych proble-
mów, których ona dostrzega aż za wiele, wyciąga więc stąd
wniosek, że albo jej oczekiwania są zbyt wielkie, albo on
całkiem zobojętniał. Staje się to dla niej prawdziwym brze-
mieniem, gdy on nie chce jej słuchać: nie mając poczucia,
iż on szanuje jej przeżycia, tym dotkliwiej odczuwa ciężar
obowiązków rodzinnych i oczywiście tym bardziej ją irytuje
widok jego pozornej beztroski.
Jeśli jednak kobieta ma świadomość owego „tunelowe-
go" nastawienia mężczyzn, to będzie pamiętać, że owa bez-
troska ukrywa tylko skupienie się partnera na jakimś prob-
lemie; gdyby nie to, z pewnością dostrzegłby, że ją coś trapi i
starałby się jakoś temu zaradzić.
Za dobry układ w związku odpowiedzialni są oboje part-
nerzy, aczkolwiek różne im przypadają role. To kobieta le-
piej i pełniej rejestruje problemy, przed jakimi stają oboje.
Musi pamiętać o tym, że mężczyzna, skupiwszy się na spra-
wach związanych z pracą, może na chwilę nie być świadom
innych, dlatego też sama powinna go informować o swoich
potrzebach, skoro on nawet własnych nie dostrzega.
W dobrym funkcjonowaniu związku bardzo pomaga,
gdy kobieta wie o tej męskiej cesze i stara się jązrównowa-
ż
yć swoimi umiejętnościami tworzenia porozumienia, w któ-
rym ujawniają się potrzeby i pragnienia. Powinna umieć
prosić i nie czuć się przez to upokorzona.
To jedna z najtrudniejszych dla niej sprawa, kobiety bo-
wiem nie chcą prosić i oczekują, że mężczyźni sami będą
wyczuwać ich potrzeby i czuć się zobowiązani do ich za-'
spokojenia. Często przyświeca im fałszywa zasada: „Jeśli
naprawdę mnie kocha, to bez słów będzie wiedział, czego
pragnę", zasada, która może się okazać wręcz zabójcza dla
związku.
Ale nawet przy znacznych komunikacyjnych umiejętno-
122
ś
ciach kobiety mężczyzna może zrazu zbagatelizować jej
potrzeby i oczekiwania. Wynika to nie z obojętności, ale
z faktu, że trudno mu jest umieścić je we właściwej per-
spektywie. Patrzenie tunelowe ogranicza jego wrażliwość
na kwestie emocjonalne. Kobieta jednak nie powinna zbyt
szybko rezygnować; może się zdarzyć, iż przestanie prosić
właśnie w chwili, gdy już miało to przynieść skutki. Od-
powiednia wiedza utwierdzi ją w potrzebie konsekwencji
i uporu.
Zarazem nie należy błędnie interpretować odpowiedzial-
ności, o której teraz mówimy. Kobiety najczęściej i tak zbyt
wiele biorą jej na siebie, jeśli chodzi o uczucie oraz potrze-
by innych, i tak jak oni skłonni są zapominać o tych ele-
mentach, tak one pamiętają o nich tak uporczywie, iż zanie-
dbują własne potrzeby.
Co więcej, absolutnie nie chciałbym, aby te słowa suge-
rowały, że to przede wszystkim na kobiecie spoczywa odpo-
wiedzialność za dobre układanie się wspólnego pożycia, na-
tomiast wskazuję tylko na to, iż ze względu na jej naturalne
predyspozycje, to kobiecie łatwiej jest troszczyć się o ujaw-
nianie zmarginalizowanych potrzeb i rozmawianie o nich.
I tak na przykład mężczyźnie trzeba nieustannie przypo-
minać, jak ważne jest dla jego partnerki dzielenie się prze-
ż
yciami, co, jak wspomnieliśmy, jest trudne z tej przyczy-
ny, że ona zakłada, iż przy prawdziwej miłości takie przy-
pominanie jest zbędne. Byłoby to prawdziwe założenie, gdy-
by on był kobietą: wtedy nie musiałaby przypominać ani
prosić. Wystarczy jednak, aby tym prośbom nie towarzy-
szyło uczucie krzywdy i urazy, a i on zacznie lepiej pa-
miętać o rzeczach, które czasami umykają jego uwadze,
w czym dopomagać mu będzie jeszcze świadomość jej mi-
łości i radości.
Jeden z największych błędów, jakie może popełnić ko-
bieta, polega na tym, że rezygnuje z prób porozumienia i za-
czyna wszystko robić sama. Na krótką metę tak jest łatwiej,
ale na dłuższą zabraknie właśnie porozumienia i wspólnej
123
ś
wiadomości problemów, kobieta zaś będzie ich brać na
siebie coraz więcej, przekonana, że zmuszają do tego obo-
jętność partnera.
Tymczasem gdyby zbyt wcześnie nie zrezygnowała,
partner mógłby się zorientować, co ignoruje z racji tunelo-
wości swego widzenia, który można by porównać do rzuco-
nego czaru, nie pozwalającego mu słyszeć potrzeb innych
osób. Jeśli jego pogrążenie się w tunelu nie wywoła repry-
mend i odrzucenia, ale spowoduje wyrazy miłości, ufności
i akceptacji, będzie mógł powrócić do swego zapomniane-
go, troskliwego Ja. Tak następuje wyzwolenie z czaru.
Taka przemiana jest jak najbardziej możliwa: jej narzę-
dziami muszą być zrozumienie i akceptacja różnic oraz od-
noszenie się do nich z miłością; ostatecznym efektem jest
odsłonięcie naszego na chwilę utraconego prawdziwego, peł-
nego miłości i troski oblicza.
Odpowiedzialność mężczyzny
Aby pożycie z kobietą układało się dobrze, mężczyzna
musi odpowiednio dostosować swe oczekiwania. Nie może
sądzić, że praca się skończyła z chwilą, kiedy wraca do
domu, musi sobie uświadomić, że dbanie o jakość związku
to także rodzaj pracy, gdyż również i tutaj nieustannie poja-
wiają się przeszkody, które trzeba przezwyciężać. Aż na
zbyt często mężczyźni uznają, że z chwilą zawarcia mał-
ż
eństwa nie trzeba już więcej troszczyć się o wzajemny
związek; realistycznie trzeba powiedzieć, że prawdziwe
trudności dopiero teraz się zaczynają.
Odpowiedzialność mężczyzny w związku polega przede
wszystkim na tym, by ograniczał w sobie tendencję do sku-
piania się na jednym tylko problemie, kosztem dbałości
i troski o uczucia i potrzeby partnerki, co jednocześnie nie
może oznaczać wyrzekania się przez niego męskiej stron
swej osobowości. Jeśli będzie wsłuchiwał się w jej
uczucia
124
będzie też coraz lepiej poznawał jej potrzeby i wiedział, jak
je spełnić.
Odpowiedzialność kobiety
Sam fakt, że kobieta bardziej jest wyczulona na potrzeby
związku, nie decyduje bynajmniej o tym, iż tylko ona ma
być odpowiedzialna za rozwiązywanie pojawiających się
w nim problemów. Jest natomiast odpowiedzialna za zaspo-
kajanie swoich potrzeb, a chodzi tu o dwie sprawy. Po
pierwsze, by mówiła o nich partnerowi bez urazy do niego;
po drugie, by szukała różnych źródeł ich zaspokojenia, a nie
wiązała ich jedynie z partnerem, który w razie niepowodzeń
staje się też jedynym źródłem rozczarowań.
Weźmy przykład kobiety, która stara się poprawić sytua-
cję w małżeństwie, będąc zapobiegliwa wobec męża i ocze-
kując, że on jej się odwdzięczy w ten sam sposób. Zabiega
o jego zadowolenie i tak długo nie myśli o swoim, aż jest
już za późno. Tak długo wyrzeka się swoich potrzeb, aż
on traci możliwość ich zaspokojenia. Dla mężczyzn ważne
jest, kiedy czują się potrzebni, doceniani, darzeni zaufa-
niem; uciekają od kobiecych potrzeb, jeśli nie potrafią ich
zaspokoić, a sygnałem niepowodzenia jest wyczuwalna nie-
chęć kobiety.
Bardzo często zdarza się, iż kobiety mówią o swych po-
trzebach dopiero wtedy, gdy ich długotrwałe niezaspokaja-
nie zrodziło urazę, ale teraz zawsze w ich tonie będzie wy-
rzut, pretensja, rozgoryczenie, a to jeszcze bardziej odpycha
mężczyznę. Jest mu bardzo trudno pozytywnie zareagować
na słowa, w których słyszy oskarżenie; jak ma się troszczyć
o związek, kiedy dowiaduje się, że jest „szkodnikiem". Tak
więc kobieta musi zabiegać o swoje potrzeby, ale w sposób
pozytywny, pełen miłości i akceptacji, nie zaś pełen gory-
czy, a zarazem musi też szykować różne drogi ich zaspoko-
jenia, nie wiążąc tego tylko i jedynie ze swym partnerem.
125
Mężczyźni najczęściej uznają, że wszystkie problemy
związane z ich ukochaną kończą się wraz ze ślubem, kobie-
ty najczęściej oczekują, że partnerzy będą bez przypomina-
nia myśleć o ich potrzebach. Kiedy znikną te fałszywe za-
łożenia, poprawi się też komunikacja. On łatwiej potrafi
słuchać, ona potrafi dzielić się swymi problemami w sposób
skłaniający do współdziałania, a nie od niego odpychający.
Lepsze porozumienie pozwala bardziej równomiernie roz-
łożyć wspólne ciężary (i radości).
Podejmowanie decyzji
Mężczyzna może być nadmiernie skoncentrowany, ko.,
bieta może być nadmiernie otwarta, a to ma znaczny wpły-
ną podejmowanie decyzji. Kobiety nadmiernie otwarte
względniają zbyt wiele czynników i w efekcie nie mogą się
zdecydować na jeden z nich: na przykład tak przebieraj
między różnymi możliwymi prezentami urodzinowymi, w
końcu nie potrafią już wybrać.
Mężczyźnie taka postawa może się wydać niezrozumia-
ła. Postara się kupić prezent jak najszybciej, być może nie
zauważając dużo lepszej okazji, która przy odrobinie cierp-
liwości mogłaby się pojawić.
Ponieważ kobiety są bardziej nastawione na związki
więc do procesu podejmowania decyzji usiłują wciągnąć in-
nych. Zanim dokonają wyboru, rozmawiają z wieloma oso-
bami, także z tymi, których ma to dotyczyć, i dopiero po-
tern przychodzi czas na postanowienie. Mężczyźni nato-
miast najpierw podejmują decyzję, a ewentualnie są skłonni
ją później skorygować na skutek uwag czy dodatkowych in-
formacji. Tak więc postanowienie zapada w jaskini i dopie-
ro potem jest konsultowane. Jeśli pierwszy wybór nie zosta-
je zaakceptowany, wraca do deski kreślarskiej.
Brak wiedzy o tej różnicy w sposobie podejmowania de-
cyzji szybko prowadzi do niejasności, konfliktów i preten-
126
sji. Kiedy mężczyzna podejmuje decyzję, nie zastanawiając
się nad uczuciami kobiety, ona czuje się odtrącona i zlekce-
ważona, o czym on jednak nie ma pojęcia, uważa bowiem,
ż
e gdyby miała jakieś uwagi, to przecież by je wypowie-
działa. Nie rozumie, jakie znaczenie dla kobiety ma poczu-
cie uczestnictwa.
Tymczasem ona nie odzywa się, gdyż czuje się urażona
faktem podejmowania decyzji bez jej udziału. Nie rozumie,
ż
e partner najpierw zastanowił się, która z możliwości wy-
daje mu się najlepsza, i teraz gotowy jest do dyskusji, a nie
rozumie, gdyż ona najpierw gromadzi informacje z różnych
ź
ródeł i zaznajamia się z różnymi punktami widzenia, a do-
piero potem wybiera, ale w sposób o wiele bardziej defini-
tywny niż w wypadku mężczyzny.
Na przykład mężczyzna mówi do żony:
— Wiesz, myślę, że najlepiej byłoby na te dwa tygodnie
w czerwcu pojechać pod namiot. Naprawdę będzie fajnie.
Ona nie wierzy swoim uszom: jak mógł, nie pytając jej
nawet o zdanie, postanowić, kiedy wyjechać na wakacje
i w jakiej formie. On przyjmuje, że jeśli pomysł się jej nie
spodoba, to powie o tym, a jeśli nic nie słyszy, to rozumie,
ż
e jego propozycja została zaakceptowana, tymczasem żona
dopiero dochodzi do siebie po tym, co się stało. Dla niej za-
brzmiało to mniej więcej tak: „Postanowiłem, że w czerwcu
na dwa tygodnie pojedziemy pod namiot i mało mnie intere-
suje, co o tym sądzisz. Ja już zdecydowałem". Warto zauwa-
ż
yć, że bynajmniej nie to powiedział, ale dla kobiecego
ucha tak to zabrzmiało. Jej emocjonalna reakcja będzie oparta
na przeświadczeniu, że jego decyzja nie brała jej pod uwagę,
podczas gdy w istocie mąż jest nastawiony na dyskusję.
Niektóre kobiety wiedzą, że kiedy partner podjął decy-
zję, zostawia miejsce na polemiki i zmiany, ale ponieważ to
rzadka wiedza, więc reagują albo oburzeniem, albo poczu-
ciem upokorzenia, w odpowiedzi na co on się usztywnia
i zaczyna obstawać przy swoim wyborze. Gdyby natomiast
spotkał się z życzliwością, chętnie dopuściłby też możli-
127
wość korekt wstępnego projektu. Kobiety niewiele mają;
okazji, aby dostrzec tę plastyczną stronę osobowości męż-
czyzny, ledwie bowiem podejmie on wstępne postanowie-
nie, one uznają, że muszą stoczyć walkę o wysłuchanie.
Jeśli podejmują walkę nastawione bojowo, mężczyzna przyj-
muje postawę obronną i szansa na porozumienie rozwie-
wa się.
Z kolei mężczyzn irytuje bardziej demokratyczny spo-
sób podejmowania decyzji przez kobiety, który wydaje im
się rozwlekły i nużący. Zanim dojdzie do wyboru, kobiety
lubią wyjaśnić sobie problem poprzez podnoszenie wielu
kwestii, ich partnerzy zaczynają jednak wtedy podejrzewać
iż one w istocie nie wiedzą, o co im chodzi, chociaż chodził
jedynie o uwzględnienie różnych aspektów i możliwych
punktów widzenia. Ponieważ mężczyzna dostrzega w tym
ignorancję czy brak chęci rozwiązania problemu, reaguje
irytacją
Powiedzmy, że Joe postanowił spędzić wakacje z ro-
dziną pod namiotem. Mówi:
— W tym roku dobrze chyba będzie pospać trochę w na-
miocie.
Na to Martha:
— Oj, nie wiem, jeszcze się nie zastanawiałam nad wal*
kacjami.
Owo „nie wiem" ma bardzo produktywny charakter: nie
przywiązując się z góry do żadnego rozstrzygnięcia, Martha
zostawia sobie możliwość rozważenia różnych opcji i od-
wołania się do intuicji, niekoniecznie kierującej się logik
i rozwagą
Tymczasem dla Johna „nie wiem" oznacza, iż jego pro-
pozycja została odrzucona. Myśli: „Nie znoszę, jak zaczyna
się całe to zwlekanie, przelewanie z pustego w próżne. Po
co tracić czas, jeśli nie odpowiada jej obozowanie? Chce się
ze mną podroczyć!"
A przecież, aby zapewnić sobie czas na obmyślenie
de-
cyzji, Martha mogłaby powiedzieć:
128
— To chyba dobry pomysł, ale jeszcze trochę się zasta
nowię. W każdym razie świetnie, że już zacząłeś o tym my
ś
leć.
Albo:
— Mnie się ten pomysł podoba, ale porozmawiajmy
jeszcze z dziećmi, dobrze?
Albo:
— Och, świetny pomysł, ale tyle już lat nie spaliśmy
pod namiotem, że chciałabym się trochę oswoić z tą myślą,
zgoda?
Każda z tych odpowiedzi skłaniałaby go do cierpliwo-
ś
ci, a zarazem ujawniała, jak ważny jest dla kobiety czas do
namysłu.
Seks a podejmowanie decyzji
Seks to jedna z tych dziedzin, gdzie sposób podejmowa-
nia decyzji jest szczególnie istotny. Mężczyźni najczęściej
wiedzą, kiedy mają ochotę na seks. Kobieta też może ją
mieć, ale potrzeba jej więcej czasu, aby to w sobie utwier-
dzić, co jest trudne do zrozumienia dla partnera, dla którego
sprawa jest znacznie prostsza: chcesz albo nie.
Kiedy mąż pyta żonę, czy, chce się dzisiaj kochać, ona
zaś odpowiada: „Nie wiem", dla niego sprawa jest prosta —
odpowiedź brzmi: „Nie". Kiedy więc on sądzi, że został od-
prawiony z kwitkiem, ona dopiero oswaja się z myślą, na
którą może być bardzo otwarta, ale do tego potrzeba jej tro-
chę czasu.
Bill mówi do Mary:
— Wiesz, strasznie dzisiaj chcę się z tobą kochać. Co ty
na to?
Mary czuje napływ przeróżnych uczuć i odpowiada:
— Nie wiem — a w duszy myśli: „Ach, tak pięknie
byłoby się kochać, ale dzisiaj jestem taka zmęczona i jesz
cze muszę odwalić te telefony, boję się, że będę jak ka-
129
wal drewna, nie wiem, czy wykrzeszę z siebie energię, ale
z drugiej strony jest taka moja cząstka, która bardzo by
chciała, jesteś takim świetnym kochankiem, więc może jed-
nak dzisiaj..."
Bill tymczasem zdążył już w dwóch słowach usłyszeć
wyrok i czując się dotknięty mruczy:
— Dajmy sobie spokój, chyba dzisiaj rzeczywiście nie
najlepszy na to dzień.
A w duchu myśli: „Jak ja tego nie znoszę: czemu wprost
nie powie: nie! Dobrze, to ostatni raz, kiedy ja występuj
z inicjatywą. Jeśli nie chce się ze mną kochać, to sam będę
musiał się tym zająć". Gdyby jednak orientował się w róż
nicach między mężczyznami a kobietami, na jej odpowiedź
mógłby rzec:
—
To dlatego, że trochę chcesz, a trochę nie? — a
wte-dy mógłby usłyszeć od Mary:
—
Tak, daj mi trochę czasu, żebym poczuła, czy to
dob-ra chwila, dobrze?
Zresztą, gdyby Mary wiedziała, jak jej „Nie wiem" za-
brzmi w uszach Billa, mogłaby odpowiedzieć tak:
— Uwielbiam się z tobą kochać, ale muszę się
zoriento-
wać, czy i ja jestem dziś na to gotowa.
Albo:
— Tak, to byłoby piękne, ale nie wiem, czy nie jestem
dzisiaj za bardzo znużona, więc muszę się trochę zasta-
nowić.
W ten sposób, niczego nie przesądzając, nie daje partne-
rowi poczucia odrzucenia i dlatego on może odpowiedzieć:
—
Jasne, ważne, żeby to była odpowiednia chwila.
Albo:
—
Kochanie, ile tylko czasu chcesz.
Albo:
—
A może byśmy tak porozmawiali, jak ci upłynął dzień
W seksie, podobnie jak w innych sferach, jest istot-
ne, aby mężczyzna rozumiał, że jeśli kobieta mówi: „Nie
wiem", wcale nie oznacza to jeszcze: „Nie".
130
Formułowanie opinii
Podobnie jak przy podejmowaniu decyzji, także i przy
formułowaniu i wyrażaniu opinii mężczyźni różnią się od
kobiet, a świadomość tego pozwala uniknąć wielu konflik-
tów. Także i tutaj kobietom potrzeba więcej czasu: muszą
rozważyć różne opcje i uzyskać najróżniejsze informacje.
Nawet kiedy już wyrażają swoją opinię, zależy im na tym,
aby pozostać otwartymi na inne punkty widzenia i aby ich
stanowisko nie rościło sobie pretensji do absolutności.
Formułując swoje zdanie, kobieta ujmuje je tak elastycz-
nie, aby nie odmawiać innym prawa do odmiennych opinii,
dlatego też sięga po takie formuły, jak: „Brzmi to dla mnie
tak, jakby... mam wrażenie... wydaje mi się... na ile mi
wiadomo..." W ten sposób podkreśla, że nie odbiera innym
stanowiskom prawa do wartości czy prawdziwości.
Mężczyźni inaczej wyrabiają sobie i wyrażają opinię:
dokonuje się to szybko i na podstawie posiadanej już wie-
dzy, po czym przedstawiają ją tak, jak gdyby nie mogła bu-
dzić żadnych wątpliwości. Dopiero różne reakcje ewentual-
nie upewniają ich w jej słuszności, albo też skłaniają do roz-
ważenia racji i być może zmiany stanowiska.
Kiedy więc kobieta słyszy opinię wypowiadaną przez
mężczyznę, jej reakcja może być negatywna, jeśli nie ro-
zumie, iż partner jest otwarty na dyskusję. W jej przeko-
naniu on jest pewien słuszności swej decyzji i inne stanowi-
ska uważa za głupie, irracjonalne czy nierozsądne. Ponie-
waż ona z kolei wyrabia sobie zdanie na drodze starannych
roztrząsań, czuje się dotknięta szybkością jego konkluzji
i dlatego uznaje go za aroganta, nie liczącego się ze zda-
niem innych.
Tymczasem partner może być otwarty na zmiany, a tyl-
ko sposób dochodzenia do konkluzji rodzi inne wrażenie.
Szybko formułuje opinię, ale równie szybko może ją zmie-
nić z uwagi na nowe informacje. Nie jest absolutnie pewien
swego, chociaż takim się wydaje w oczach kobiety.
131
Na przykład Bill oznajmia stanowczo: „Nasze dzieci są
rozpieszczone", a dotknięta tymi słowami Mary powiada:
„Wcale nie. Skąd ci to przyszło do głowy?" Wyraźnie rysuje
się perspektywa kłótni.
Mary uznała, że Bill gotów jest za wszelką cenę obsta-
wać przy swej opinii, dlatego sądzi, że jest zarozumiały i
arogancki. Nie widzi teraz możliwości żadnej dyskusji,
gdyż jak mniema, musiałaby zacząć przekonywać, a nie wspól-
nie zastanawiać się nad różnymi elementami sprawy. Tak
więc Mary interpretuje wypowiedź Billa jako arogancką i
stanowczą, a ponieważ podejrzewa, że będzie musiała z nim
stoczyć walkę, zajmuje postawę agresywną, co z kolei jemu
narzuca stanowisko defensywne. Lęk Mary staje się dia-
gnozą, która sama się spełnia.
Gdyby natomiast Bill powiedział do przyjaciela Toma:
—
Moje dzieci są kompletnie rozpuszczone — mógłby
usłyszeć w odpowiedzi:
—
Wiem, o co ci chodzi. Ale one są po prostu inne niż
my w ich wieku; nie są rozpuszczone, a tylko bardziej aser-
tywne. I myślę, że na dłuższą metę im się to opłaci.
Tom wysłuchał opinii Billa, ale instynktownie wiedział,
ż
e tamten gotów jest wysłuchać także innych stanowisk,
dlatego też mógł wygłosić odmienne przekonanie bez oba-'
wy, iż urazi przyjaciela. Wiedział, że jest tu miejsce na od-
mienne opinie, Bill zaś rozważy jego racje i być może sko-
ryguje swoje zdanie.
Gdyby Mary wiedziała to, co Tom, mogłaby do sprawy
podejść mniej konfrontacyjnie i na słowa męża:
—
Nasze dzieci są rozpieszczone — odpowiedzieć:
—
Zgoda, mają wiele wymagań, ale nie nazwałabymi
tego rozpieszczeniem. Na przykład, nie trzeba ich pilnować,
jeśli chodzi o prace domowe. Po prostu są inne od nas, gdy*
byliśmy dziećmi.
Mary wypowiedziała swoje zdanie, dzięki czemu mogła
teraz nastąpić dyskusja, a nie kłótnia.
Jak już wspomniałem, te różnice dotyczą nie tylko kwe-
132
stii czysto intelektualnych, ale także doświadczeń seksual-
nych. Przyjrzyjmy się kilku takim przypadkom.
Skupienie i otwartość a kwestie seksu
W wypadku przeżyć erotycznych mężczyźni skłonni są
bagatelizować grę wstępną, nastawieni przede wszystkim
na cel, jakim jest orgazm, natomiast dla kobiet właśnie gra
wstępna jest źródłem głębokich przeżyć; nawet fizjologia
wspiera te różnice. Mężczyźnie statystycznie wystarczają
do szczytowania dwie, trzy minuty pobudzania genitaliów,
podczas gdy dla kobiet taka przeciętna wynosi osiemnaście
minut, co znaczy, że do orgazmu potrzeba jej sześciokrotnie
dłuższego czasu uwagi i czułości.
Mężczyzna nieświadom tych różnic łatwo może dojść
do błędnego wniosku, że jego partnerka nie czerpie z seksu
tyle satysfakcji co on, także brak odpowiedniej wiedzy może
sprawić, że nic go nie będzie motywować do sześciokrotnie
dłuższych zabiegów, a to z kolei zdecyduje, że istotnie jej
satysfakcja będzie ograniczona, a seks zamiast dawać
radość i spełnienie, stanie się dla obydwojga kłopotliwym
i drażliwym problemem.
Kobieta z racji otwartego charakteru swej świadomości
potrzebuje więcej czasu, aby się zrelaksować i otworzyć na
radość seksu. Jeśli nie jest świadoma, że wynika to z jej na-
turalnych cech, może zacząć podejrzewać, że coś jest z nią
nie w porządku, że jest zimna, niezdolna do podniecenia,
a tymczasem wszystko sprowadza się do tego, że nie do-
ś
wiadcza odpowiednio cierpliwej i czułej gry wstępnej.
Ponieważ kobieta potrzebuje tyle czasu, aby się rozbu-
dzić, nierzadko zdarza się, iż zaczyna udawać podniece-
nie, aby dać partnerowi poczucie, że ją zaspokaja i upew-
nić go w męskiej sprawności. I w ten sposób pętla się do-
myka. Kiedy bez dostatecznej gry wstępnej kobieta wydaje
się podniecona, mężczyzna otrzymuje fałszywą informację
133
o skuteczności swoich poczynań i, oczywiście, nie będzie
widział powodu, aby je zmieniać i bardziej się przykładać.
To z pewnością bardzo delikatny temat rozmowy, jeśli jed-
nak kobieta będzie trwać w swym udawaniu, z pewnością
nie otrzyma tego, czego jej potrzeba.
Dotarcie do celu czy rozkoszowanie się
podróżą
Kiedy kobieta ma za sobą ciężki dzień, trudno jest jej tak
się odprężyć, aby otworzyła się na orgazm. W takich chwi-
lach bardziej chodzi o to, aby ją przytulić, ukoić, dać poczu-
cie ciepła i oparcia. Dzięki takim wyzbytym seksualnej treści
gestom może się zrelaksować bez poczucia, że musi spełnić
jakieś oczekiwania czy wymagania. To dla niej bardzo
piękne doświadczenie, a mężczyźnie może dać poczucie
nieco podobne do tego, które nastaje po udanym współżyciu.
Rozumienie tej potrzeby u kobiet jest bardzo ważne, ina-
czej bowiem mężczyzna nie będzie nawet szukał czasu po- *
trzebnego dla takiego pełnego miłości wsparcia. Kobiety
cenią sobie takie nieerotyczne, niepodporządkowane żadne-
mu zewnętrznemu celowi pieszczoty w stopniu trudnym do
wyobrażenia dla mężczyzn. W istocie pieszczoty są dla ko-
biet tak ważne jak dla mężczyzn pożycie seksualne.
Z czego nie należy wnosić, że seks nie ma dla kobiet
znaczenia; wprost przeciwnie, cenią go tak samo jak męż
czyźni. Różnica polega na tym, że kiedy kobiety są spięte,
odprężąją je czułości wyzbyte bezpośredniej treści seksual-
nej, podczas gdy mężczyzna w tej sytuacji czuje przymus,
aby napięcie jeszcze zwiększyć, prąc ku orgazmowi. Otwar
ta świadomość chce się rozszerzać w coraz bogatszej przy-
jemności bycia ze sobą, podczas gdy świadomość skupio-
na nastawiona jest przede wszystkim na najskuteczniejsze
zmierzanie do celu.
134
Ponieważ w seksie —jak wszędzie indziej — mężczyźni
są z reguły nastawieni na cel, więc gra wstępna często ich
niecierpliwi. Osiemnaście minut to przeciętna; kobieta cza-
sami potrzebuje znacznie dłuższych czułości, aby osiągnąć
orgazm. Nawiasem mówiąc, bywa tak, iż seks sprawia jej
satysfakcję nawet bez orgazmu, chociaż jest to doświadcze-
nie zupełnie odmienne od tego, o co zabiega mężczyzna.
Nie tylko odmienne; bywa, iż mężczyzna w ogóle nie jest
w stanie pojąć, jaką wartość może mieć seks bez orgazmu.
Może to sobie jakoś uzmysłowić, porównując to do-
ś
wiadczenie ze swoim „szybkim" spełnieniem: pięć, góra
dziesięć minut i jest już u celu. Tymczasem kobieta znajdu-
je radość w samym zmierzaniu do celu. Dotarcie do celu
(orgazm) jest dla niej mniej ważny, podobnie jak dla męż-
czyzny mniej ważne jest zmierzanie do celu (gra wstępna).
I znowu: z tego nie należy wnosić, że orgazm jest dla ko-
biet bez znaczenia, aczkolwiek jeśli nie poprzedza go odpo-
wiednio rozbudzająca gra wstępna, ma dla nich mniejszą
wartość. Czasami kobieta mniej nastawiona jest na orgazm,
a bardziej na wzajemne rozbudzanie swej zmysłowości w
obopólnych pieszczotach. Może się zdarzyć, iż bardzo ją
pociąga perspektywa orgazmu, czasami o wiele bardziej in-
teresujące może być samo zbliżanie się ku niemu.
Także i mężczyzna ma zróżnicowane oczekiwania ero-
tyczne. Może się tak zdarzyć, iż znajdzie radość w powol-
nym rozbudzaniu partnerki. Stopniowo także i jego ciało
napełnia się błogością, a jeśli dojdzie do orgazmu, będzie
on tak przepojony obopólnością doświadczenia jak nigdy
dotąd.
Jak nigdy dotąd: to znaczy, kiedy dochodziło do szyb-
kiego spełnienia. Jeśli mężczyzna poświęca pięć do dziesię-
ciu minut na grę wstępną, to dlatego, że chce jak najszybciej
dotrzeć do celu. Chociaż i w jednym, i w drugim wypadku
mężczyzna uzyskuje spełnienie, szybkie jest jednak płyt-
sze. Można to porównać do różnicy między barem szyb-
kiej obsługi a restauracją. Czasami bardziej nam odpowiada
135
szybkie „co nieco", czasami zależy nam na bardziej wyra
nowanych smakach.
Bywają chwile, gdy kobieta chce być tylko przygarnięta,
utulona, nie myśli o orgazmie. Jeśli partner wie o tym, nie
będzie uważał się za dobrego kochanka tylko wtedy, gdy
jest pewien, że zapewnił kobiecie orgazm. Co więcej, znaj-
dzie motywację do tego, by tworzyć sytuacje, gdy oboje ze
sobą i nie podporządkowują tego orgazmowi. A to bar-
dzo ważne dla kobiety.
Podobnie mężczyźnie zależy niekiedy tylko na uldze
związanej z wytryskiem, a cała gra wstępna tylko odwleka
w czasie to, co istotne.
Dzięki takiemu wzajemnemu zrozumieniu kobieta nie
będzie odczuwała potrzeby, by przy każdym współżyciu
za-chowywać się jak bogini seksu. Mężczyzna nie będzie
ocze-kiwał od niej, że za każdym razem będzie miała
orgazm podobnie i ona nie będzie domagała się, by za
każdym ra-zem on oddawał się długiej i subtelnej grze
wstępnej. Ko-bieta musi jednak być pewna, że kiedy
indziej będą się do siebie tylko tulić, bez konieczności
bezpośredniego współ-życia, a kiedy oboje będą w
odpowiednim nastroju, czeka ich będzie rozbudowany,
wieloaspektowy seks.
Nasze potrzeby seksualne zmieniają się cyklicznie jak
pogoda czy fazy Księżyca, ale na cykle te nakładają się stre-
sy codzienności. Zdrowe pożycie seksualne wymaga zarów-
no elastyczności, jak i akceptacji naszych odmienności.
Logistyka gry wstępnej
Z uwagi na otwartość swej świadomości kobiety bardzo
ulegają— szczególnie, gdy chodzi o ich potrzeby — wpły-
wom środowiska. Kiedy przychodzi pora na odprężenie i
przyjemność, kobieta może się martwić nie zapłaconym
rachunkami czy bezpieczeństwem domu.
Mężczyzna musi pamiętać o tym, jakie znaczenie ma dla
136
kobiety otoczenie, a chodzić tu może o takie kwestie, jak:
ś
wiece, aromatyczne substancje, przygaszone światło czy
ś
ciszona muzyka.
Innym przejawem tej kobiecej cechy jest to, że dla od-
prężenia nieodzowne jest rozbudzenie całego ciała, zanim
zacznie się drażnić sfery erogenne.
Zmęczonego mężczyznę może zaspokoić szybki orgazm;
dla kobiety takim zaspokojeniem może być powolny ma-
saż całego ciała, dzięki któremu odzyskuje poczucie samej
siebie.
Wiedza o różnych typach świadomości pomaga rozu-
mieć odmienności, ale sama przez się nie mówi, jak się ko-
chać. Tutaj wszystko jest bardzo osobiste i nawet nie warto
się kusić o reguły, które byłyby słuszne dla każdego. Nato-
miast formułowane tutaj uwagi mają wam pomóc otworzyć
się na potrzeby drugiej osoby i zaakceptować różnice mię-
dzy wami.
Zapowiedzi
Ś
wiadomość typu otwartego zdolna jest wychwytywać
potencjał czyjejś osobowości czy sytuacji. To taka umiejęt-
ność zobaczenia, kim ktoś mógłby się stać; ale gdy jest
przerysowana, mogą z nią wiązać się niebagatelne proble-
my. Kobieta nadmiernie otwarta może się zakochać w moż-
liwościach mężczyzny. Jeśli zabraknie jej oceny samej sie-
bie, będzie dzisiaj reagować na rzeczy, które nastąpić by
miały dopiero jutro; może już dzisiaj sobie wyobrażać, że
jest szczęśliwa, chociaż oparte to jest na dopiero przewidy-
wanym zaspokojeniu jej potrzeb przez partnera.
Oczywiście, nie ma nic nienaturalnego w tym, że ocze-
kujemy na jakieś pomyślne zdarzenia, ale wyczekiwanie ta-
kie staje się problemem, gdy przyszła szczęśliwość maskuje
obecny brak satysfakcji. Przesadnie otwartej kobiecie nie
jest łatwo dokładnie określić, co tak naprawdę czuje obec-
137
nie, gdyż jej emocje w znacznej mierze żywią się wyobra-
ż
eniami szczęśliwej przyszłości.
Może dojść do tego, iż oto kobieta pozostaje w związku
z mężczyzną, którego nie kocha, wobec którego jednak żywi
przeświadczenie, iż odmieni ją jego miłość. Wyobraża,
sobie, że to jej wymarzony partner; rozpoznając w nim po*'
tencjał czułości, troskliwości, wyrozumiałości, zachowuje
się tak, jakby wyobrażenia już się spełniły. Żyje w świecie?
wymyślonym, widzi to, co chce zobaczyć.
Wyobraźmy sobie, że ktoś wręcza wam czek na milion
dolarów. To ekscytująca perspektywa, nieprawdaż? Jest tyl-
ko jedno „ale", czek można zrealizować dopiero za mie-
siąc. No cóż, trzeba poczekać, ale najprawdopodobniej cze-
ka was wielka frajda. Na podobnej zasadzie związek z kimś,
kogo, waszym zdaniem, czeka wielka przyszłość, może ro-
dzić poczucie fascynacji i satysfakcji, zanim cokolwiek na-
prawdę zaistniało.
Wracając do domu z tym czekiem na milion dolarów,
czujecie się już jak milionerzy, chociaż trzeba jeszcze po-
czekać cały miesiąc. Bardzo możliwe, że zaczniecie bar-
dziej swobodnie korzystać z kart kredytowych. Takie życie
przyszłością jest podobne — jak mówi przysłowie — do
dzielenia skóry na niedźwiedziu, który jeszcze hasa po le-
sie. Czeka nas, bez wątpienia, znaczne rozczarowanie, kie-
dy się okaże, że czek nie ma pokrycia.
Przyjrzyjmy się takiej parze „żyjącej przyszłością". Da-
niel, trzydziestodwuletni pisarz, poślubia Susan, trzydzie-
stotrzyletnią sekretarkę. Daniel nigdy właściwie nie był
przekonany, że istotnie chce się ożenić z Susan, szczegól-
nie iż żywił gorące uczucia także do innej kobiety. Susan
była jednak przekonana, że spotkała wręcz idealnego kan-
dydata na męża. Co więcej, rozwiodła się z poprzednim
swym wybrankiem, skądinąd całkiem znanym literatem.
— Jesteś wspaniałym mężczyzną — powtarzała Danie-
łowi. — Cały świat będziesz miał u swych stóp. Nie wy-
138
obrażam sobie życia bez ciebie; to, że cię poznałam, to naj-
szczęśliwsze zdarzenie w moim życiu.
Daniel odczytał to jako usprawiedliwienie a priori wszyst-
kich swoich poczynań i uznał, iż istotnie otwiera się przed
nim perspektywa fascynującego związku: Susan będzie go
wielbić i mu dogadzać, zarazem świata poza nim nie widząc.
Susan z kolei widziała w Danielu uosobienie wszystkich
swoich marzeń. Niezmiernie szczęśliwa, była przekonana,
iż będzie ją kochał tak, jak zawsze o tym marzyła. Będzie
delikatny, rozważny, odpowiedzialny, pomysłowy, twórczy,
a każdy kolejny dzień będzie niósł ze sobą nowe sukcesy.
Miał w sobie niezwykłe możliwości, kochali go wszyscy,
ale to właśnie jej miłości potrzebował najbardziej.
Problem jednak w tym, że Susan kochała nie Daniela,
lecz doskonałego partnera, którym Daniel się stanie, jak
mniemała, za sprawą jej miłości, podczas gdy on kochał
w istocie nie ją, lecz okazywaną mu miłość.
Ż
ywiona przez Susan wizja możliwości Daniela była
całkiem trafna, istotnie bowiem był delikatny, rozważny itd.
i w odpowiednich warunkach cechy te mogłyby się roz-
winąć. Natomiast Susan nie dostrzegła, że Daniel wcale nie
był dla niej „odpowiedni"; ona tylko sobie marzyła, iż gdy-
by okazała się „tą jedyną", która pozwala mu się spełnić, on
odpłacałby się miłością do niej i żyliby tak w niezmąconym
szczęściu.
W ich związku Susan bardzo zabiegała o to, aby być
„doskonałą partnerką", podczas gdy Daniel dawał się ko-
chać. Susan miała swój obraz prawdziwie kochającej part-
nerki i robiła wszystko, aby sobie zaskarbić miłość Daniela,
tracąc właściwie możliwość zobaczenia, jaki jest w rzeczy-
wistości.
Z drugiej strony Daniel wcale nie kochał Susan, nato-
miast kochał względy, jakimi był darzony. Jak długo ota-
czała go uwielbieniem, miał wrażenie, że ją kocha. Wystar-
czyło jednak, by coś mu się nie spodobało, a natychmiast
139
stawał się oschły i opryskliwy, czekając, aż Susan
zacznie go przepraszać i obieca poprawę.
Jej przez długi czas wydawało się, że otrzymuje to, o co
jej chodzi, chociaż nie było to prawdą. Na przykład, Daniel
ignorował ją, kiedy zaczynała mówić o sobie, co gdzieś
głęboko bardzo ją bolało, ale na zewnątrz nie zmieniała
się, była bowiem przekonana, że jej gorąca miłość pokona
wszystkie przeszkody i odmieni to, co niemiłe. Gorące prag-
nienie i zapatrzenie w przyszłość tłumiły jej gorycz.
Podobna do osoby obdarzonej czekiem na milion dola-
rów o odroczonej płatności, czekała uśmiechnięta. Tłumio-
ne uczucia rozczarowania i bólu pojawiały się w chwilo-
wych przebłyskach podejrzliwości i urazy. Z czasem podjęła
próby, aby dostosować męża do wyidealizowanego obrazu.
Pojawiło się napięcie, coraz częściej owocujące konflik-
tami. Susan nadal sądziła, że kocha Daniela, tymczasem on
czuł się odrzucany. Docierał do niego niejasny dwoisty ko-
munikat. Na zewnątrz Susan była z nim szczęśliwa i ciągle
podkreślała, jaka z nich jest dobrana para, ale na piętrze
mniej świadomym odczuwała do niego niechęć i pragnienie
istotnej przemiany. Na różne subtelne sposoby karciła go
teraz, upominała, dawała sugestie i wyrażała niezadowo-
lenie.
Po dwóch latach małżeństwa Susan straciła w oczach
Daniela wszelką atrakcyjność, podczas gdy ona sama zako-
chała się w swym lekarzu. To on był teraz „wymarzonym
partnerem", obsypywanym zachwytami. Dla Daniela by-
ło to oczywiście nie do przyjęcia i musieli wziąć rozwód.
Sfrustrowany Daniel szukał jednak porady i dzięki temu
zrozumiał, czym się różni miłość prawdziwa od miłości
warunkowej. Zobaczył, że kochał nie Susan, lecz sposób
w jaki ona go traktowała. Poślubił potem inną kobietę i
wobec niej potrafił rozwinąć miłość bezwarunkową. Także i
Susan ostatecznie poprosiła o poradę, i dopiero wtedy roz-
poznała swą gotowość do zakochania się w mężczyźnie po-
tencjalnym, by potem zaskarbiać sobie jego miłość. Uświa-
140
domiła sobie, że taka postawa chociaż na pozór przeniknięta
chęcią dawania, ostatecznie prowadzi do odrzucenia mężczyz-
ny. To właśnie działanie, które w jej przekonaniu miało za-
pewnić trwałość związku, okazywało się dla niego zabójcze.
Kobieta budująca swe uczucie na dobrych zapowie-
dziach, może przez pewien czas odczuwać szczęście i mi-
łość, ale darzy nimi pewnego możliwego, nie zaś rzeczywi-
stego człowieka, a nie uświadamia sobie tego, iż jej praw-
dziwy partner nie zacznie się zmieniać, jak długo będzie od
niej otrzymywał sygnały, że wszystko jest w jak najlepszym
porządku.
Mamy tu do czynienia z pewnym paradoksem. Jak wspom-
niałem wcześniej, aby mężczyźni mogli się zmieniać w spo-
sób istotny, muszą czuć się kochani i akceptowani. Ale ak-
ceptacja kogoś takim, jakim jest, nie oznacza, że ma już taki
pozostać na zawsze. Tak, mężczyźnie potrzebne są akcepta-
cja i uznanie, zarazem jednak konieczny jest też mecha-
nizm, który będzie mu uświadamiał, jak pełniej i w sposób
bardziej zróżnicowany może zaspokajać zmieniające się po-
trzeby kobiety. A ten mechanizm opiera się na pełnej czu-
łości, ale zarazem szczerej wymianie opinii i stanowczości,
z jaką kobieta stara się o swoje potrzeby. Dopiero wtedy
miłość, akceptacja i szacunek są rzeczywiste.
Miłość wcale nie wymaga, abyście byli zachwyceni
wszystkim bez wyjątku, co partner mówi czy robi. Wcale to
nie przeczy miłości kobiety, kiedy daje wyraz swoim roz-
czarowaniom, frustracjom, troskom, gniewowi, smutkowi,
strachowi. Jednego dnia może być bardziej szczęśliwa, dru-
giego mniej; nawet jedna jej cząstka może być szczęśliwa,
a druga rozgniewana. Tylko wtedy, kiedy otwarta jest na
swe prawdziwe uczucia i potrzeby, daje rzetelną troskę,
miłość i czułość, które pozytywnie rozbudzają mężczyznę,
on zaś może prawdziwie odpowiadać na jej potrzeby.
Nie ma mowy, by mężczyzna zrealizował swój poten-
cjał, jeśli nie ma do czynienia z rzeczywistymi uczuciami
i potrzebami kobiety. Jeśli ona karmi się zapowiedziami
141
i przewidywaniami, zachowuje się wobec partnera tak, jak
by przez niego spełniały się jej sny. Zachowuje się jak
iionerka, ale każdego dnia ma coraz mniej na koncie:
nieświadomym poziomie staje się coraz bardziej niezado-
wolona, sfrustrowana i rozczarowana. Na zewnątrz może
się wydawać szczęśliwa i kochająca, ale jej miłość ma coraz
wyraźniejszy fałszywy ton.
Mężczyźnie trudno się w tym zorientować. Z jednej
strony kobieta wydaje się zadowolona, z drugiej — on ma
poczucie, że nic z tego, co robi, tak naprawdę jej nie satys-
fakcjonuje, gdyż jednocześnie krytykuje go i chce zmieniali
Wyczuwa jakieś napięcie: nie może się z nią porozumieć
gdyż ona nie mówi mu prawdy. Nie mówi o swoich potrze-
bach, nie daje mu możliwości otworzenia się na nie.
Aż któregoś dnia ona się budzi i czuje pustkę swego ży|
cia. Ból staje się tak wielki, że niepodobna go już negować.
Miejsce uniesienia zajmuje depresja. To nie jest wcale takie
niezwykłe, że kobieta czuje się szczęśliwa w małżeństwie
i nagle po upływie dziesięciu lat uświadamia sobie, jaka
w istocie była nieszczęśliwa. Jej rozczarowanie zwraca się
teraz przeciw mężowi: obwinia go o nierealizowanie jej po-
trzeb, ale tylko w części ma słuszność. On jest zaszokowany
i przejęty jej nieszczęściem, zapewnia, że gotów jest się
zmienić, ona jednak oświadcza, że jest już zmęczona walką
o trwałość związku. A zmęczona jest tymi latami udawania,
ż
e wszystko jest w porządku, gdy za wszelką cenę chciała
uchodzić za szczęśliwą i kochającą, podczas gdy wewnątrz
pełna była złości i urazy.
Tak więc niektóre kobiety potrafią całymi latami żyć
przyszłością, tłumiąc swój obecny ból, inne jednak przeży-
wają to w znacznie krótszym cyklu. Nie trzeba czekać aż
dziesięć czy dwadzieścia lat na to, aby od uniesienia przejść;|
do depresji, czasami wystarczy tydzień czy miesiąc; nie-
mniej jednak im dłużej kobieta wypiera się swych stanów
duchowych, tym cięższy czeka ją kryzys.
Jeśli życie kobiety ma być bardziej stabilne, nieodzow-
142
nie potrzebuje ona możliwości dzielenia się swymi zmien-
nymi przeżyciami z partnerem, który jej to umożliwi. Kiedy
osoba nadmiernie otwarta jest szczęśliwa, wydaje się jej, że
stan taki będzie już trwać zawsze. Kiedy jest nieszczęśliwa,
wtedy wszystko jest złe i sądzi, że stan taki będzie już trwać
do końca.
Bardzo ważna jest tu świadomość tego, jak zmienna po-
trafi być duchowa rzeczywistość kobiety. Dziennik, w któ-
rym utrwala swe uczucia, doświadczenia i wrażenia, potrafi
być nie mniej pomocny niż poradnia i grupa terapeutyczna.
W większości wypadków kobiety, które stwierdzają, że
w istocie nie dostają tego, co im najbardziej potrzebne,
czują się ofiarami i za wszystko winią swych mężczyzn, nie
dostrzegając, jaką rolę odegrały w tym niejasne komunika-
ty, które one im wysyłały. Trzeba podkreślić, że takie po-
czucie jest w pierwszym kroku nieuniknione i zasadne, da-
lej jednak trzeba też dostrzec własną odpowiedzialność.
Z czego nie wynika, rzecz jasna, że życie przyszłością jest
tylko i wyłącznie winą kobiety. Mężczyźni potrafią żyć tyl-
ko teraźniejszością. Raz wprawiają w zachwyt partnerkę
i oczekują, że zawsze już będzie trwała w takim stanie.
Robią ładny gest i sądzą, że to już wystarczy na długo.
Czują miłość i mówią: „Kocham cię", żyjąc w przeświad-
czeniu, że to wystarczająca gwarancja trwałości związku,
kobieta bowiem powinna niezmiennie być pewna trwałości
tych uczuć.
Mężczyźni również mogą żyć na przekór sobie. Już sa-
ma perspektywa tunelowa oznacza jakieś wyrzeczenie się
siebie. Także oni mogą żyć w związkach bez świadomości
tego, że są nieszczęśliwi, minimalizując pojawiające się
problemy. Jak struś chowa głowę w piachu, tak oni mogą
pogrążać się w pracy, żeby tylko nie przyznawać się przed
sobą, iż mają jakieś problemy w życiu emocjonalnym. Nie-
kiedy są zaprzątnięci pracą tak bardzo, że nie wiedzą nawet
tego, iż potrzebują miłości i jej nie dostają. Rośnie wpraw-
dzie konto bankowe, ale ubożeje świat uczuć.
143
Także mężczyźni potrafią żyć przyszłością. Wyobrażają
sobie, że większe bogactwo i sukcesy uszczęśliwią i ich i
ich partnerki, a tymczasem brutalna prawda wygląda tak,
ż
e w wielu wypadkach takie myślenie kładzie się cieniem
na wspólnym pożyciu. Po zwycięstwach przychodzi pora
aby zmierzyć się z problemami, które na razie odkładano
na bok.
Także i u mężczyzn może nadejść chwila, gdy tłumiony
ból staje się tak wielki, iż niepodobna już go ignorować
Budzą się pewnego ranka i stwierdzają, że oczekują od
związku czegoś więcej, problem jednak polega na tym, iż
często dochodzą do wniosku, że owego brakującego „cze-
goś" trzeba szukać gdzie indziej. Brakuje wtedy
ś
wiadomo-ści, że jeśli tylko oboje lepiej by się ze sobą
porozumiewa-li,
zaraz
pozwoliłoby
to
zmniejszyć
dolegliwości i szukać spełnienia w obecnym związku.
Aż nazbyt często myśl o rozwodzie jest podobna do
owego chowania głowy w piasek: wyrasta z niechęci do zo-
baczenie, że nie sam związek jest winny, ale to, jak się
przez lata ukształtował. Widziałem całe setki par, które były
już na granicy rozejścia się, dzięki nauce skutecznego po-
rozumiewania się udało się jednak znowu przywrócić praw-
dziwą miłość w małżeństwie. Ilekroć spotykam ludzi noszą-'
cych się z myślą o rozwodzie, przede wszystkim sugeruję,
ż
e najpierw powinni spróbować pomóc istniejącemu związ-
kowi. Jeśli odpowiadają, że są już zmęczeni tymi próbami,
może to znaczyć, że niewłaściwie pracowali nad sobą.
Oskarżanie innych, oskarżanie siebie
Inna z istotnych różnic między mężczyznami a kobieta-
mi wyraża się w tym, iż kobiety w pierwszym rzędzie skłon
ne są obwiniać siebie, mężczyźni inne osoby.
W obliczu jakiegoś problemu czy konfliktu kobiety bio-
rą na siebie zbyt wielką odpowiedzialność. Najpierw do-
144
strzegają ją po swojej stronie, a dopiero potem ewentual-
nie zaczynają rozważać, jaką rolę w niepowodzeniu mogli
też odegrać inni. Owa surowa samoocena jest symptomem
otwartej świadomości.
Mężczyźni natomiast najpierw winę upatrują w innych,
a dopiero potem zastanawiają się ewentualnie nad własnym
w niej udziałem. Taka surowa ocena innych jest sympto-
mem świadomości skoncentrowanej, dla której problemy to
przeszkody w drodze do założonego celu, a każdy z nich su-
geruje, by szukać winnego.
Dla świadomości otwartej problemy występują w szer-
szym kontekście, jako efekty pewnych procesów, doma-
gające się korekt. W tej perspektywie kobieta natychmiast
dostrzega, jak wiele rzeczy można było zrobić inaczej, co
prowadziłoby do innych skutków, i to napełnia ją poczu-
ciem odpowiedzialności.
Różnica ta ma często poważne konsekwencje dla związ-
ków i dla tego, co się z nimi dzieje. Mężczyzna reaguje na
problem oskarżeniami, kobieta zaś przyjmuje, że — podob-
nie jak ona — wcześniej rozważył już swoją winę i przed-
stawia sumaryczny osąd, w efekcie więc przydaje jego oce-
nie większą wagę, niż czyni to on sam. Dopiero jeśli nie
przyjmuje od razu postawy obronnej, daje to mężczyźnie
czas na ochłonięcie i rozważenie sprawy bardziej obiek-
tywnie.
Kiedy mężczyzna ma niską samoocenę, niepewność spra-
wia, że bardzo niechętnie dostrzega on swoją odpowiedzial-
ność, dlatego chwyta się oskarżeń i podkreśla własne za-
sługi, kobiety jednak nie zawsze potrafią w tym rozpoznać
tylko mechanizm obronny. Im bardziej mężczyźnie brak
pewności siebie, tym bardziej będzie wydawał się stanow-
czy i twardy. Dla kobiet nie jest to łatwe do uchwycenia,
gdyż jeśli one czują się niepewnie, przede wszystkim do-
szukują się winy po swojej stronie.
Z kolei kiedy kobieta kieruje zarzuty pod adresem męż-
czyzny, ten może je puścić mimo uszu, uznając, że jest to,
145
podobnie jak w jego przypadku, pierwsza, nie wyważone
jeszcze reakcja, albo też przypuszczając, że widocznie part-
nerka czuje się całkowicie bez winy. Nie rozumie, że
ona
wcześniej dokonała całościowej oceny problemu i
popra-
wiła już to, co można było poprawić.
Na zakończenie tego rozdziału, poświęconego różnico
w postrzeganiu świata przez mężczyzn i kobiety, trzeba
podkreślić, że nie ma osoby, która miałaby w sobie cechy
tylko męskie albo tylko kobiece; w istocie w każdym z nas
w różnym stopniu są wymieszane świadomość skupiona
i świadomość otwarta. Najczęściej jest tak, iż w jednej sfe-
rze życia dominuje świadomość skupiona, w innych równo-
miernie działają oba typy świadomości, a w jeszcze innych
na plan pierwszy wysuwa się świadomość otwarta.
i
Zapoznając się z tymi wszystkimi różnicami, lepiej chy-
ba pojmujemy, dlaczego relacje między obiema płciami są
takie trudne. Dzięki tej wiedzy będziemy potrafili z więk
szym zrozumieniem i większą tolerancją podchodzić do włas-
nych słabości, a także łatwiej znajdować rozwiązania na-
szych wspólnych problemów.
W następnym rozdziale rozszerzymy wiedzę o
różnicach
między
mężczyznami
a
kobietami,
zastanawiając się, ja odmiennie reagują na stres.
ROZDZIAŁ PIĄTY
JAK MĘŻCZYŹNI I KOBIETY
RÓŻNIE REAGUJĄ NA STRES
Obecnie na różnice między mężczyznami a kobietami
spojrzymy od strony stresu. Gdyby rzecz ująć najbardziej
syntetycznie, należałoby powiedzieć, że męskie reakcje są
w takich sytuacjach bardziej obiektywne i analityczne, pod-
czas gdy kobiety zachowują się w nich bardziej subiektyw-
nie i emocjonalnie.
Męska świadomość koncentruje się przede wszystkim
na tym, co dzieje się w zewnętrznym świecie: męska świa-
domość stara się redukować stres, zmieniając zewnętrzny
obiektywny świat. W warunkach stresu mężczyzna pogrąża
się w myślach, aby ustalić, co trzeba zrobić w celu zmniej-
szenia napięcia.
Natomiast świadomość kobieca bardziej odnosi się do
wewnętrznego świata subiektywnego: kobieta stara się re-
dukować stres, zmieniając samą siebie. Kobieta najczęściej
reaguje na stres napływem intensywnych uczuć, za spra-
wą których skupia się na sobie, analizuje swoje doznania
i dokonuje wewnętrznych zmian potrzebnych do zmniej-
szenia napięcia. Jeśli na przykład coś wytrąciło ją z rów-
nowagi, jej odpowiedzią może być większa elastyczność,
tolerancja, wyrozumiałość, cierpliwość itd. Poprzez taką prze-
mianę wewnętrznej postawy kobieta zyskuje lepsze samo-
poczucie.
147
Podstawowe różnice w podejściu do stresu
W warunkach stresu mężczyzna dążyć będzie do zyska-
nia kontroli nad otoczeniem. Kiedy zachodzą jakieś niepo-
żą
dane wydarzenia, aby zapanować nad nimi, musi obiek-
tywnie rozważyć, jaki udział w powstałej sytuacji miały
jego własne poczynania, a także co trzeba zrobić, aby ją
zmienić.
Po pierwsze zatem potrzebny jest ogląd sytuacji, dlatego
też mężczyzna bardzo skrupulatnie bada swoje otoczenie,
dzięki czemu jest w stanie ustalić, które z jego poczynań''
przyczyniły się do niekorzystnych zmian, a także w jaki
sposób należy rozwiązać zaistniały problem. Istotną rolę
odgrywa tu ustalenie przez mężczyznę własnej odpowie-
dzialności.
Natomiast kobieta w warunkach stresu najpierw chce
zorientować się w swoich uczuciach, a dopiero potem za-
czyna ustalać, co się stało, dlaczego i jak można temu zara-
dzić. Zrozumienie własnych uczuć jest dla kobiety warun-.
kiem otwartej i elastycznej postawy wobec świata.
Emocje destrukcyjne
Reakcja obiektywna polega na bezstronnej obserwacji
i analizie tego, co i dlaczego się zdarzyło. Reakcja subiek-
tywna to badanie własnej emocjonalnej odpowiedzi na to,
co zaszło, ustalanie, jak to wpłynęło na nasz stan ducha.
Kiedy u mężczyzny reaguje na stres jego kobieca, emo-
cjonalna strona, efektem jest utrata postawy pozytywnej,,
a wtedy górę wziąć mogą negatywne, destrukcyjne i na so-
bie skupione emocje. Negatywne emocje nie są złe same'
w sobie: stanowią element przywracania zakłóconej rów-
nowagi, jeśli jednak mężczyzna jednocześnie traci obiek-
tywizm postawy, te uczucia stają się wrogie i sprzeczne z
miłością. Mężczyzna w chwilach gniewu łatwo może tra-
148
cić nad sobą kontrolę, co sprawia, że zachowuje się gwał-
townie, niszczy rzeczy, sięga po brutalne wypowiedzi. To
ciemna strona jego osobowości.
Nie wynika z tego, że mężczyzna nie może powodować
się emocjami, chodzi natomiast o to, że w warunkach stre-
su, zanim da wyraz swoim uczuciom, najpierw powinien się
zatroszczyć o obiektywność postawy, inaczej bowiem staną
się one destrukcyjne i zabójcze dla miłości. Takie danie
pierwszeństwa emocjom może też wyrażać się w inny spo-
sób: mężczyzna staje się podatny na nastroje, niezdecy-
dowany, apatyczny, szybko kapituluje przed trudnościami.
W każdym z tych wypadków wspólnym istotnym elemen-
tem jest utrata kontroli nad sytuacją, co wynika z faktu, że
poddanie się emocjom oddziela mężczyznę od zasadnicze-
go źródła jego siły: zdolności do obiektywizmu.
Z kolei nie jest konieczne, by na skutek gniewu kobieta
traciła związek ze swymi pozytywnymi uczuciami. Bardzo
ważna jest u niej zdolność do tego, by pomimo gniewu
nadal z troską i szacunkiem odnosić się do drugiej osoby,
słuchać jej i rozumieć jej punkt widzenia. O ile u męż-
czyzny gniew może powodować postawę obronną i goto-
wość do udowadniania swej słuszności, o tyle u kobiety nie
zmniejsza zdolności do rozpoznania swojego udziału w ro-
dzącej stres sytuacji.
W warunkach stresu kobiety przede wszystkim chcą się
rozeznać w swoich uczuciach; jako bardziej subiektywne
najpierw reagują emocjonalnie, a potem mogą ocenić sytu-
ację bardziej obiektywnie. Jeśli tylko nie uniemożliwiają
tego jakieś zewnętrzne czynniki, najpierw muszą one zba-
dać swe uczucia, a potem dopiero zaczną formułować opi-
nie na temat tego, co się rzeczywiście zdarzyło. W trakcie
owego badania identyfikują swoje reakcje, zastanawiają się
nad ich zasadnością i korygują, jeśli uznają je ze niezgodne
z ich najgłębszym Ja. Jeśli kobieta staje się nadmiernie ana-
lityczna czy obiektywna, zanim zgłębi swoje uczucia, może
to rodzić u niej postawy dominacji, uprzedzeń, niesprawie-
149
dliwości, agresji, napastliwości. To ciemna strona jej oso-
bowości.
Mężczyzna, który nie pielęgnuje swych obiektywnyeh
reakcji, ulega emocjom negatywnym i destrukcyjnym. Ko-'
bieta, która nie pielęgnuje swych subiektywnych reakcji,
zaczyna myśleć w sposób schematyczny i uprzedzony.
Jak długo kobieta nie traci łączności z pozytywnymi'
uczuciami i nastawieniami, zachowuje jasność i elastycz-
ność myśli. Jak długo mężczyzna myśli pozytywnie i zaj-
muje postawy pozytywne, jego uczucia pozostają twórcze
i przeniknięte miłością.
Oboje tracą w kłótni
Kiedy kobieta jest emocjonalnie wzburzona, a w imię';
logiczności i racjonalności tłumi swe uczucia, bardzo łatwo •
o kłótnie z mężczyzną, podczas których będzie wygłaszała
opinie schematyczne i stronnicze, opinie nie tylko go ura-
ż
ające, ale na dodatek sugerujące, iż jego stanowisku brak
zasadności i prawdziwości. Kiedy więc ona usiłuje go prze-'
konać przy użyciu argumentów, on irytuje się i daje upust
negatywnym emocjom.
Gdy natomiast mężczyzna daje upust swym negatyw-
nym emocjom bez obiektywnego rozważenia punktu wi-
dzenia partnerki, jest bardzo prawdopodobne, że narzuci jej
postawę defensywną postawę nieelastyczną i stronniczą.
W tego typu sporach nie ma przeto zwycięzców, i dlatego
należałoby ich unikać.
W kłótni mężczyzna może wyładować wszystkie swe
negatywne emocje, co poprawia jego samopoczucie, kobieta
jednak czuje się całkowicie przybita. Partner może potem
przeprosić za wszystkie zbyt ostre słowa i liczyć na rozgrze-
szenie, ale to wcale nie jest łatwe, i nawet jeśli kobieta wer-
balnie wybaczy, długo będzie pamiętać dotkliwe sformu-
łowania i nosić w sobie urazę.
150
Podobnie też, jeśli kobieta wydaje oceny stronnicze i au-
torytatywne, może to spowodować wycofanie się mężczyz-
ny w siebie na długo. Najczęściej nie wie on, co się stało,
wie jednak, że nie chce się ponownie otwierać.
I mężczyźni, i kobiety tracą więc podczas kłótni; cho-
ciaż zazwyczaj wiedzą, na czym polegają ich negatywne
odczucia, nie rozumieją, jakie szkody sami powodują. Nie
należy lekceważyć złych konsekwencji kłótni. Nie powo-
dują one szkód fizycznych, natomiast szkody psychiczne są
na tyle poważne, iż potrzeba czasu, aby mogły osłabnąć.
W im bliższych pozostajemy z kimś stosunkach, tym bole-
ś
niej potrafimy dotknąć tę osobę.
Ponieważ silną stroną mężczyzn jest obiektywna anali-
za sytuacji, w sposób naturalny nie uświadamiają oni so-
bie, jak delikatne i łatwe do naruszenia są uczucia kobiety.
Emocje nie są podstawowym fundamentem ich poczucia toż-
samości, dlatego też skłonni są uznawać je za mniej istotne,
wagę przywiązując przede wszystkim do tego, co dla nich
ważne: pojęć i przekonań. Poruszony emocjonalnie męż-
czyzna najczęściej nie potrafi tak prowadzić sporu, aby nie
urażać uczuć kobiety, a zarazem nie zdaje sobie nawet z te-
go sprawy. Zachowuje się jak przysłowiowy słoń w skła-
dzie porcelany.
Mniej wiadomo o tym, że także i schematyczne opinie
kobiety mogą być dla mężczyzny dotkliwe. Jedna negatyw-
na opinia w rodzaju: „powinieneś był z góry wiedzieć",
może mieć taki skutek jak kubeł zimnej wody. Partner
otwarty i troskliwy, już w następnej chwili jest chłodny i
napastliwy. Istotna różnica między urażonym mężczyzną
a urażoną kobietą polega także i na tym, że mężczyzna jest
o wiele mniej tego świadom.
Mówiąc szczerze, to właśnie dzięki książkom takim jak
ta kobieta może zacząć rozumieć, jak łatwo urazić mężczyz-
nę. On jej tego nie powie, albowiem często może nawet nie
być świadom tego, co się stało. Otóż taka postawa kobiety
może być niezwykle istotna zarówno dla mężczyzny, jak
151
i dla związku. Ogólnie można powiedzieć, że ciemna strona
mężczyzny ujawnia się wtedy, gdy traci on obiektywizm;
ciemna strona kobiety, gdy ta traci subiektywność.
Redukowanie stresu
Owe dwa komplementarne podejścia, subiektywne i obiek-
tywne, to dwa różne sposoby na zmniejszanie stresu. Spo-
sób męski polega na przekształceniu lub usunięciu obiektu
będącego źródłem stresu, kobiecy — na takiej zmianie sie-
bie lub przystosowaniu się, aby nie odczuwać sytuacji jako
stresującej. Mówiąc inaczej, sposób męski — to zmiana po-,
stępowania, sposób kobiecy — to zmiana postawy, od-
wołująca się do przebaczenia, miłości, wdzięczności czy to-
lerancji.
Jak kobieta traci równowagę
Najbardziej typowa postawa kobiety, gdy dochodzi do
konfliktów w związku, to zgoda na kompromisy i dosto-
sowywanie się, aby tylko zachować harmonię i nie antago-
nizować współżycia. Kobieta świadomie decyduje się na
zmianę własnych postaw, kiedy jednak powtarza się to wie-
lokrotnie, a partner nie odpowiada takimi samymi działa-
niami, zaczyna się pogłębiać uraza. Teraz na poziomie
mniej świadomym pojawia się dążenie, aby przemienić
partnera. Wysyłane przez kobietę komunikaty nabierają
charakteru manipulacyjnego i budzą opór mężczyzny, który
zaczyna się stawiać czy wręcz buntować.
Kobieta ucieka się do poczynań manipulacyjnych, gdy jej
potrzeby nie są zaspokajane. Problem polega na tym, że
nikt nigdy jej nie uczył, co powinna zmienić w sobie, aby
owo zaspokojenie uzyskiwać. Taka zmiana siebie wcale nie
oznacza rezygnacji z czegoś istotnego, oznacza natomiast
152
postępowanie w pewien określony sposób, a przede wszyst-
kim usunięcie negatywnych nastawień, takich jak uraza czy
nieufność. Wyzwolenie się z negatywnych uczuć bardziej
pozwala jej być tą, którą naprawdę jest, ale to odkrycie sie-
bie wcale nie jest łatwe, jeśli nie wie, jak przekształcać ne-
gatywne uczucia. W dzieciństwie kobiety uczą się przede
wszystkim tego, jak tłumić i wypierać podobne uczucia,
uczą się być przez cały czas dobre, miłe i szczęśliwe, nawet
jeśli wcale tak się nie czują. Chociaż więc na zewnątrz
mogą się wydawać pogodne i pełne miłości, w istocie od-
cięte są od swego najgłębszego Ja, a jedynie powrót do nie-
go pozwala efektywnie zmagać się ze stresem, zmagać się
bez zachowań manipulacyjnych czy zmierzających do kon-
troli nad partnerem.
Jak zmienia się kobieta
W starciu ze stresem kobieta może się zmieniać w spo-
sób całkiem naturalny, a właściwie nie tyle zmieniać się, ile
stawać się bardziej sobą. Z natury bardziej subiektywna,
zmienia się dzięki dzieleniu się swymi uczuciami, myślami
i pragnieniami, jeśli nie odczuwa przy tym zagrożenia. Do
tego zaś potrzebny jest jej troskliwy, rozumiejący i pełen
szacunku słuchacz: to on daje jej poczucie siły i pozwala
odzyskać równowagę.
Wystarczy natomiast, by uczucie zachowywała tylko dla
siebie, a stopniowo będzie tracić kontakt ze swoim Ja, jej
myślenie stawać się będzie sztywne i powierzchowne, za-
chowania i wypowiedzi będą podporządkowywane potrze-
bie zaskarbienia sobie miłości, do czego prowadzić ma
przemiana innych osób. W trakcie takich zabiegów kobieta
traci zdolność dostosowywania się do sytuacji stresowej i
odpowiadania na jej wymogi, nie może więc przyjąć po-
stawy naprawdę pozytywnej i przepojonej miłością.
W momentach stresu kobiecie, która ma niską samooce-
153
nę, łatwo jest przystosować zachowanie i wypowiedzi doi
wyobrażonych oczekiwań innych, natomiast o wiele trud
niej przekształcić swe uczucia. Na zewnątrz sprawiać może
wrażenie osoby pogodnej i kochającej, podczas gdy w środr-
ku gromadzą się urazy, niechęci, niewiara, a są to wszystko
uczucia osłabiające jej poczucie tożsamości i jakość kon-
taktów z innymi.
Jak mężczyzna traci równowagę
Mężczyzna w swych relacjach z innymi przede wszyst-i
kim jest obiektywny, a dopiero później subiektywny, co-
znaczy, że na początku związku stara się tak zmieniać
przedmioty, aby uszczęśliwić partnerkę. Instynktowna stra-
tegia każe mu zajmować się obiektami, by poprzez ich do-
stosowanie do potrzeb partnerki sprawiać jej radość.
Jeśli jednak zaczyna odczuwać, że nie potrafi zaspokoić
oczekiwań kobiety, zostaje wytrącony z równowagi, staje
się subiektywny, a jego zachowanie zmienia się w widocz-
ny sposób: pojawiają się w nim arogancja, agresywność, bez-
względność, kategoryczność osądów, represyjność, w efek-
cie czego staje się niepewny, pasywny, podatny na nastroje,
słaby. Traci pewność siebie i lęka się ryzykować. Kiedy tra-
ci obiektywność, trudno mu pozbyć się takiego negatyw-
nego nastawienia.
Jak zmienia się mężczyzna
Z natury bardziej obiektywny mężczyzna doznaje ko-
rzystnej przemiany wtedy, gdy rozpoznaje problemy i je
rozwiązuje, na przykład jego miłość i wrażliwość pogłę-
biają się, jeśli zaczyna dostrzegać, jak dotkliwe dla innych
osób mogą być jego poczynania czy zaniechania. Dzięki go-
towości do takiej przemiany staje się bardziej kochającym
154
partnerem. Rozwiązując problemy, automatycznie zmienia
się sam.
Trudno natomiast o zmianę wtedy, gdy problemem dla
mężczyzny staje się on sam (nie zaś jego zachowanie). To
kwestia trudna do zrozumienia dla kobiety, ona bowiem,
z natury subiektywna, jeśli dostrzega w sobie coś, co wyma-
ga zmiany, po prostu może postanowić, iż się zmieni. Męż-
czyzna natomiast zmienia swe zachowanie. O ile kobiecie
przemianę umożliwia samoświadomość, o tyle u mężczyz-
ny taką rolę odgrywa świadomość obiektywna: konieczne
jest dla niego zrozumienie problemu zewnętrznego.
Mężczyzna doznaje potrzeby zmiany wtedy, gdy z jed-
nej strony czuje się doceniony i akceptowany, z drugiej wi-
dzi, iż nie osiąga zamierzonych rezultatów i czuje się za to
odpowiedzialny. Kobiecie udaje się odmienić swój sposób
odczuwania, kiedy wie, że jest kochana, rozumiana i bez-
pieczna, dochodzi jednak do wniosku, że uczucia nie wyra-
ż
ają w pełni jej najgłębszego ja: kochającego i odpowie-
dzialnego.
Jeśli mężczyźnie nie udaje się spełnić oczekiwań part-
nerki, aczkolwiek próbował wszystkich znanych mu roz-
wiązań, ostatecznie poddaje się i pasywnie akceptuje sytua-
cję. Nie zmienia swego zachowania, natomiast zaczyna go
bronić i atakować kobietę. Tak ukazuje się jego słaba stro-
na, która pozostaje w ukryciu, jak długo mężczyzna wie, jak
zmienić sytuację, albowiem wiedza ta jest dla niego stałym
ź
ródłem motywacji.
Jak kobieta bezwiednie blokuje mężczyznę
Kiedy mężczyzna permanentnie nie może sprostać ocze-
kiwaniom partnerki, stopniowo zaczyna się przeciwstawiać
swym naturalnym męskim impulsom, przestaje być odpo-
wiedzialny i stanowczy, ma bowiem przeświadczenie, że
obojętne, jak zadecyduje, i tak efekt będzie niekorzystny.
155
Zaczyna blokować tę swoją część, odżegnywać się od niej
bo nazbyt bolesne jest popełnianie błędów, które mogą mu
być wytykane. Nie podejmuje ryzyka, gdyż trudno o rzecz
bardziej dla mężczyzny nieprzyjemną od świadomości,
ludzie, których kocha i którzy najlepiej go znają, nie dar
go zaufaniem i szacunkiem.
Powiedzmy, że plan mężczyzny zawodzi; jeśli w tej sy-
tuacji kobieta samorzutnie zaczyna go krytykować, sprawią
mu wielki ból i nieświadomie motywuje go do tego, aby był
mniej zapobiegliwy i troskliwy. Ginie w nim chęć dawani
z siebie jak najwięcej, albowiem zbyt dotkliwe są kryty' i
pouczenia. Ilekroć partnerka robi mu wyrzuty lub chociaż
by daje wyraz swemu niezadowoleniu, mężczyzna w głębi
duszy czuje, że jest bezwartościowy i bezsilny.
Kobiety co prawda poprawiają mężczyzn w przekona-
niu, że będzie to ich dodatnio motywować, czy też
skłaniać do zmiany, ale w istocie wyzwala to w nich tylko
upór i ni chęć, efekty są więc dokładnie odwrotne niż
intencje.
Ilekroć mężczyzna ponosi porażkę, potrzebuje trochę
czasu na przetrawienie wszystkiego i uchwycenie swej
odpowiedzialności, na nieszczęście jednak kobieta barda
często odczuwa wtedy potrzebę czynienia uwag w rodzaju
„A nie mówiłam...?", „Powinieneś był...", „Trzeba było
zamiast...", „Ty to zawsze", czy chociażby współczujących
wypowiedzi: „Pewnie fatalnie się z tym czujesz".
Zakłada, że tego typu stwierdzenia pomogą mu uświado-
mić sobie, na czym polegał błąd, a tymczasem tak naprawdę
urażają jego miłość własną i sprzyjają nie pamięci, lecz chę-
ci zapomnienia. Nawet jeśli jej partner przyzna się do błę-
du, nie wyciągnie z tego żadnego wniosku. Mężczyzna uczy
się tylko na tych błędach, które nie są mu wytykane. Bar-
dziej przydatne od krytyki są słowa otuchy.
Jeśli przytoczone wyżej uwagi nie są skuteczne, to nie
z racji złego sformułowania, lecz dlatego, że delikwent wcale
o nie nie prosił. Kiedy mężczyzna znajduje się w stanie stre-
su, najużyteczniejsze jest pytanie: „Co się stało?" Dzięki
156
niemu odzyskuje równowagę, gdyż może przyjąć postawę
obiektywną. Dopiero potem —jeśli jest już chwila po temu
— należy pytać: „A dlaczego do tego doszło?"
Czego potrzebuje mężczyzna
W sytuacji stresowej mężczyzna potrzebuje czasu, aby
rozpatrzyć się w swych myślach i uczuciach i ostatecznie
ustalić, co zrobił i co mógł zrobić inaczej. Potem może już
rozmawiać o tym, co się stało i dlaczego. Na tym etapie
trudno mu jest uznać swoją winę i zmienić coś w zacho-
waniu tak, by jego męska natura nie poniosła przy tym
uszczerbku.
Można by powiedzieć, że mężczyzna nie może przy-
znać się do błędu, zanim nie stwierdzi, że mógł był postą-
pić inaczej. Musi dojść do miejsca, w którym konstatuje:
„Gdybym wtedy wiedział to, co wiem teraz, zachowałbym
się inaczej".
Czego potrzebuje kobieta
W sytuacji stresowej kobieta potrzebuje czasu, aby dzie-
ląc się swymi uczuciami, mogła się w nich rozeznać, i do-
piero wtedy znowu dopuści do głosu swe kochające, akcep-
tujące i ufne Ja. Jeśli nie może zbadać swych uczuć, reaguje
przesadnie, czuje się przygnieciona obowiązkami i zmęczo-
na, a wtedy jeszcze dłużej trwa jej powrót do równowagi.
Najlepsze, co w tej sytuacji może zrobić mężczyzna, to oto-
czyć partnerkę troską, uwagą szacunkiem dla jej potrzeb
i zrozumieniem. Nie powinien wydawać pospiesznych są-
dów, irytować się na kobietę z racji jej złego samopoczucia;
potrzebny jest jej życzliwy i gotowy do pomocy słuchacz,
a nie ktoś, kto tłumaczy, że jej uczucia są bezpodstawne czy
nieadekwatne. Taką chęć mężczyzna musi konsekwentnie
157
w sobie zwalczać. Wystarczy, by zrozumiał, jak może ni
ś
wiadomie urazić kobietę, aby zechciał stać się bardziej
rozważny i uważny.
Jak mężczyzna zadaje kobiecie ból
Kobieta skłonna jest upominać i korygować mężczyznę
gdy ten popełnia błąd, a mężczyzna skłonny jest zżymać
się na słabość, czułostkowość, złośliwość i egoizm kobiety
kiedy ta daje wyraz swemu niezadowoleniu, i wtedy to bar-
dzo łatwo może urazić jej uczucia głębiej, niż jest w stanie
sobie to wyobrazić. Pospieszne i schematyczne osądy męż-
czyzny wytrącają kobietę z równowagi, co sprawia, iż
istot-nie daje ona wyraz tym swym negatywnym cechom, o
które on ją oskarża. Kiedy na przykład powiada, że jest
egoistką, która nie powoduje się miłością partnerka
rzeczywiście mo-że poddać się impulsom egoistycznym i
nie zważającym miłość. Na bardzo podobnej zasadzie,
kiedy kobieta kryty-kuje jakiś postępek mężczyzny, on
usztywnia się i skłon-ny jest trwać przy swoim
zachowaniu. Oceny wyrastające z żalu nigdy nie służą
prawdziwej poprawie partnera.
Kiedy kobieta źle się czuje lub znajduje się w sytuacji
stresowej, potrzeba jej czasu na stwierdzenie, jak musi się
zmienić, aby stać się bardziej kochającą, ufną, akceptującą
a to dokona się w sposób naturalny, gdy będzie mogła po-
dzielić się swymi uczuciami.
Ponieważ mężczyźni i kobiety najczęściej nie rozumieją
swych odmiennych reakcji na stres i swoistości swych po-
trzeb, tracą kontakt z prawdziwą, bardziej dojrzałą stroną
swej osobowości, ujawniając swe „ciemne strony". Nad ce-
chami pozytywnymi biorą górę negatywne uczucia, prze-
ś
wiadczenia i postawy.
158
Nasze ciemne strony
Ilekroć mężczyzna nie znajduje potrzebnego mu wspar-
cia lub przeżywa stres, wystarczy go urazić, aby pobudziło
to jego ciemną stronę. Podobnie reaguje kobieta na brak
wsparcia. Mówiąc ogólnie, u mężczyzny ciemna strona po-
jawia się wtedy, gdy traci on swój obiektywizm, u kobiety
— gdy traci ona kontakt ze swym subiektywnym Ja.
W momencie, gdy mężczyzna traci obiektywizm, zaczy-
na się wycofywać do swej jaskini, aby go odzyskać. Będąc
obiektywnym, mężczyzna jest w stanie dostrzec swój udział
w tym, co nastąpiło, a wtedy bezpiecznie może dać do sie-
bie przystęp subiektywności: zastanowić się nad swymi emoc-
jami, a także nad tym, jak mógłby się zmienić.
Jak mówiliśmy już wcześniej, jeśli subiektywne uczu-
cia przedwcześnie wezmą górę, ujawnia się ciemna strona
męskiej osobowości, z którą wiążą się gniew, porywczość,
niesprawiedliwość, brutalność. Zamykanie się w sobie to
próba zablokowania tych uczuć, podobna do przerwania
obwodu elektrycznego, aby nie dopuścić do jego prze-
ciążenia.
Nierzadko zdarza się, iż kobieta nastaje na mężczyz-
nę, aby podzielił się z nią swymi uczuciami w tym właś-
nie momencie, gdy on przede wszystkim musi w milczeniu
wszystko przetrawić, i nie rozumie, że w ten sposób tylko
podsyca negatywne uczucia partnera. Robi to jednak zu-
pełnie nieświadomie, gdyż z natury subiektywna, wie, że
dla niej w momencie stresu bardzo przydatna jest osoba,
która stara się z niej wydobyć wyznania.
Męska gwałtowność
Jeśli mężczyzna poczuje się dotknięty, a nie będzie miał
czasu na obiektywną analizę tego, co się zdarzyło, dlaczego
i jak może na to zareagować, podda się swym gorszym
159
emocjom, co groźne jest tylko wtedy, gdy daje na to we-
wnętrzne przyzwolenie.
Pewnie najgorszą reakcją w takiej chwili jest pragnienie
zemsty. U boleśnie dotkniętych mężczyzn częsta jest chęć
zadania bólu komuś innemu. To istotny składnik męskiej
psychiki, a męska gwałtowność to najczęściej próba rozła
dowania własnego bólu. Zadanie komuś krzywdy to nie-
ś
wiadome oświadczenie: „Spójrz, to właśnie mi zrobiłaś!"
Im lepiej mężczyzna potrafi się komunikować z innymi
osobami, tym mniejszy taki przymus.
W istocie przemoc to prymitywny sposób na obiektywi-
zację bólu i wyzwolenie się od niego. Doświadczając cier-
pienia drugiej osoby, mężczyzna daje wyraz swemu bólowi.
Dick i Lynn żyli od dwóch lat w małżeństwie, gdy Dick
odkrył, że żona go zdradza, i poczuł silną potrzebę zemsty,
zadania bólu także i jej. W gwałtownej awanturze zwymy-
ś
lał ją i spoliczkował. Dzięki temu poczuł się lepiej i wkrót-ce
cała sprawa została zapomniana. W tym przykładzie Dick w
prymitywny sposób odzyskał dobre samopoczucie, gdyż
sądził, iż Lynn doświadczyła takiego bólu jak on, a skoro
poczuła, jak to jest, nigdy już nie posunie się do zdrady.
W bardziej skrajnych wypadkach mężczyzna może na-
wet znajdować upodobanie w cierpieniu drugiej osoby. Do-
brze znamy to z kina. Kiedy pozytywny bohater, któremu
zamordowano dzieci, zabija ostatecznie złego bohatera,
wszyscy się cieszą i odczuwają ulgę, gdyż cierpienie „złe-
go człowieka" jakoś usuwa poczucie niesprawiedliwości.
Takie reakcje występują także u kobiet, ale jako znacznie
słabsze.
Jeśli osoba boleśnie ugodzona nie potrafi sobie z tym
poradzić w mniej prymitywny sposób, będzie znajdowała
upodobanie w dręczeniu innych, co nierzadko zdarza
się u mężczyzn.
160
Pokój na świecie
Skłonność do rozładowywania bólu poprzez zadawanie
go innym jest źródłem wszelkiej przemocy i wojen. Jeśli męż-
czyzna potrafi wyrazić swój ból, staje się mniej gwałtowny,
do tego jednak musi być spełniony jeden podstawowy wa-
runek: mężczyzna musi być w stanie odczuwać ból, a to
oznacza, że musi rozwinąć swą kobiecą stronę. Wczuwając
się i wsłuchując w ból innych, mężczyzna rozbudza w sobie
swą kobiecą stronę, co pozwala mu także odczuwać i komu-
nikować własny ból, a to z kolei umożliwia wyleczenie się
z niego bez szukania zemsty.
Na swoich seminariach poświęconych rozwiązywaniu
problemów w bliskich związkach bardzo często widywałem
mężczyzn, którzy nigdy nie potrafili wykrzyczeć swego bólu
i znaleźć w tym ulgi. I dopiero wtedy, gdy przysłuchiwali
się, jak inni w sytuacji bezpieczeństwa emocjonalnego i ak-
ceptacji dzielą się swoimi cierpieniami, zyskiwali także do-
stęp do własnych bolesnych przeżyć i stanów ducha. Ich oj-
cowie byli wyobcowani ze swoich uczuć i teraz powtarza
się to w następnym pokoleniu, a także synowie pozostają
więźniami cyklu, w którym każdy ból odpłaca się przemocą
wobec innych.
Najszybciej można się z tego wyzwolić w grupie, która
tworzy przyjazną i bezpieczną atmosferę dla dzielenia się
swymi przeżyciami. Bezpośrednie doradztwo może być sku-
teczne tylko wtedy, kiedy pacjent ma dostęp do swoich
uczuć, a w przypadku mężczyzn często prowadzi do tego
długa i żmudna droga.
Grupy terapeutyczne stają się coraz bardziej popularne,
a wraz z tym mężczyźni stają się coraz mniej zależni od po-
trzeby rewanżu i szukania ulgi w cudzym bólu. Taka po-
wolna przemiana prowadzi nie tylko do bardziej udanych
związków intymnych, ale także do zapewnienia pokoju na
ś
wiecie. Osobiste zwycięstwo, jakim jest zapanowanie nad
własną chęcią przemocy, przekłada się też na umacnianie
161
w świecie więzi wyzbytych z gwałtu, a pełnych życzliwo-ści.
Widziany w tej perspektywie światowy pokój przestaje być
tylko utopią.
Zadawanie bólu
Kiedy w jakiejś sytuacji mężczyzna zostaje boleśnie
ugodzony, nie potrafi zaś skupić się na tym uczuciu i opo-
wiedzieć o nim innej osobie (zaznając przy tym ulgi), wtedy
czuje naturalny popęd do odwetu, złem odpowiadając na
zło. Nie może zdobyć się na bezstronność i wyrozumiałość
gdyż pragnienie odpłaty sięga korzeniami głębiej.
Dick, głęboko dotknięty niewiernością Lynn, czuje
gwał-towną potrzebę rewanżu, chce, aby i ona cierpiała
tak ją on. Rodzi to gniew, brutalność, okrucieństwo, ulgę
zaś przy-nosi Dickowi widok cierpienia partnerki: teraz
cykl się d myka.
Aby móc się wyzwolić z tego kołowrotu odpłaty i z
msty, mężczyzna musi umieć mówić o swoim bólu; Dick
nie musiałby krzywdzić Lynn, gdyby wiedział, jak jej uzmy-
słowie to, co czuje, co w niej najprawdopodobniej wzbu-
dziłoby współczucie, którego wyrazy stałyby się dla Dick
znakiem, że jego ból został dostrzeżony, wtedy zaś poja-
wiłaby się ulga i możliwość przebaczenia.
Wszelako większość mężczyzn nie potrafi w sposób nie-
gwałtowny przekazywać swoich uczuć, szczególnie gdy cho-
dzi o głęboki ból. Aby posiąść tę umiejętność, najpierw
muszą się nauczyć słuchać osób, podobnie jak oni, boleś-
nie doświadczonych, dzięki czemu powstaje też możliwość
otwierania się przez nich także na uczucia kobiet, rozumie-
nia ich i współodczuwania z nimi.
Trzeba tu wyraźnie podkreślić, iż nieumiejętność współ;'
odczuwania wcale nie oznacza, że kobieta jest mężczyźnie
obojętna, co ona często podejrzewa w chwilach, gdy wobec
jej bolesnych odczuć partner wycofuje się w siebie. Tym
162
czasem w istocie napotyka on w sobie samym opór wobec
własnych stanów emocjonalnych.
Wraz z tym, jak mężczyzna uczy się słuchać o uczuciach
innych osób, a także jak otwiera się na własne emocje i mó-
wienie o nich, zmniejsza się w nim nieświadomy popęd do
zadawania cierpienia. Tam, gdzie zabraknie tej nauki, po-
pęd ten będzie się utrzymywał, gdyż jest bezpośrednio zro-
zumiałym dla mężczyzny sposobem na sprowadzenie ulgi.
Pasywna agresja
Może się zdarzyć, że czytelnicy powyższych słów uzna-
ją, że ich one nie dotyczą, jeśli jednak uważniej przypatrzą
się sobie, mogą dojrzeć bardziej pośrednie i wyrafinowane
sposoby szukania zemsty i wyrównywania rachunków. Od-
wet może wystąpić w przebraniu życzliwych i pomocnych
nauk, a realizująca go osoba może być kompletnie nieświa-
doma swych agresywnych tendencji, przybierających po-
stać pasywną: ból zadawany jest przy użyciu nie działań,
lecz zaniechań.
Typowe przykłady pasywnej agresji, to: spóźnianie się,
zapominanie, utrata pociągu seksualnego, zmęczenie, nie-
chęć do opowiadania o własnych uczuciach, nieuwaga, upór,
uprzedzone oceny, świętoszkowata postawa, arogancja inte-
lektualna, satysfakcja z czyichś niepowodzeń i zgryzot.
Agresja sprawiedliwa
Występują też sytuacje, gdy mężczyźni odpowiedzial-
ność za swe karzące zachowania zrzucają na partnerki i uznają
je winnymi swej przemocy, złośliwości, uciekania się do
wyzwisk i obraźliwych określeń. Takie negatywne zacho-
wania można wprawdzie zrozumieć, dowiadując się, na co
są one odpowiedzią, ale wcale to jeszcze nie oznacza ich
163
usprawiedliwienia. Mężczyzna uznaje, że kobieta zasłużyła
na karę i dlatego jest odpowiedzialna za jego agresywne za-
chowania, to jednak nie jest prawdą, albowiem odpieranie
zła złem wcale jeszcze nie rodzi dobra.
Mówiąc ogólnie, mężczyzna aby usprawiedliwić swą we-
wnętrzną pasję przemocy, wyobraża sobie przeciwnika god-
nego takiego potraktowania. Tymczasem żaden człowiek,,
nie zasługuje na cierpienie. Jeśli w przemocy widzi się na-
rzędzie rozwiązywania problemów, a nie problem sam w so-
bie, będzie się ona utrzymywać.
Zanim mężczyźni nauczą się, jak leczyć wewnętrzny ból,
będą czuć popęd do zadawania cierpienia innym i w tym
będą upatrywać narzędzie zmiany oraz znajdować uzasad-
nienie przemocy jako koniecznego zła. Jej nieuchronność
zniknie dopiero wtedy, gdy nauczą się odczuwać ból i mó-
wić o nim, bez jego zadawania. Stare metody nie odstąpią,
nas, zanim nie wypracujemy nowych.
Pokój w naszych osobistych związkach i w całym świe-
cie zależy zatem od rozwijania w sobie kobiecej strony oso-
bowości. W przyszłości to współczucie dla cierpienia in-
nych, a nie nieświadoma chęć karania, będzie motywować,
poczynania wielkich tego świata.
Kobieca przemoc
Także i kobieta potrafi uciekać się do przemocy, ale nąj-
częściej dochodzi do tego wtedy, gdy jej niewieścia strona;
zostaje urażona tak głęboko, iż górę bierze druga, męska
strona osobowości. U kobiety gwałtowna postawa nie jest
pierwszą reakcją, a kiedy taka postawa się ujawnia, jest ona
przejawem zakłóconej równowagi osobowości.
Z racji swej natury kobiety raczej skłonne są poddaV
wać się przemocy, niż ją realizować. Krzywdzone, będą
wolały uświadomić to sprawcy, niż odpowiadać krzywdą!'
Na tym polega odmienność kobiecego sposobu szukani
164
ulgi: nie odpłacać przemocą, lecz sprawić, by jej autor po-
czuł się źle.
Aby prawdziwie załagodzić ból, kobieta najpierw musi
się nim podzielić z innymi, licząc na zrozumienie i współ-
czucie. Jeśli nie spotyka się z właściwą reakcją, stara się
przynajmniej o sympatię. Przyjmowana przez kobiety stra-
tegia opiera się na przeświadczeniu, że poczucie winy u dru-
giej osoby skłoni ją do zmiany postawy, a także iż wykaza-
nie owej winy zarazem dowiedzie, że kobieta nie zasłużyła
na to, co ją spotkało. Tymczasem strategia taka sprawia, że
mężczyzna czuje się dotknięty i zaczyna szukać odwetu.
Pogłębiając swe rozumienie intymnych związków, ko-
biety zaczynają też lepiej pojmować, w jaki sposób pośred-
nio ranią mężczyzn. Najskuteczniejszym na to sposobem
jest obwinianie ich, krytykowanie, podawanie w wątpli-
wość ich zdolności, wtedy bowiem tracą poczucie akcepta-
cji i zaufania. Kobiety najczęściej nie zdają sobie sprawy
z potęgi tego środka, co więcej, mogą sobie nawet nie zda-
wać sprawy z tego, że po niego sięgają. Kobieca przemoc
jest najczęściej mniej oczywista i widoczna niż męska: ko-
bieta potrafi urazić partnera samym tonem głosu, podczas
gdy on raczej sięgnie po dosadne słowa.
Jak wyjaśnialiśmy to już wcześniej, jeśli skrzywdzona
kobieta nie znajduje wyrozumiałego, życzliwego słuchacza,
czuje się winna i mało warta. Wtedy doznaje nieświadome-
go popędu do tego, aby wykazać innym ich winę i odpowie-
dzialność. Na pewien czas przynosi jej to ulgę, wcale jed-
nak nie jest trwałym rozwiązaniem problemu.
Szukając sympatii, kobieta może czuć skłonność do
przyjęcia roli ofiary; może sobie wyobrażać, że tylko jako
niesprawiedliwie potraktowana zasługuje na współczucie.
W pewien opaczny sposób bardziej godna miłości, pomocy
i zrozumienia wydaje się sobie wtedy, gdy jest ofiarą, do
czego nie musiałaby się uciekać, gdyby znała taki sposób na
wyrażenie swego bólu, który nie czyniłby partnera osobą
niegodziwą.
165
Kiedy ból kobiety nie znajduje zrozumienia ani nie zo-
staje wysłuchany, zdarza się, że sama zaczyna sobie wy-
mierzać karę, a może to czynić na wiele różnych nieświa-
domych sposobów: ogarnia ją złe samopoczucie, staje się
nadmiernie krytyczna i wymagająca wobec siebie, daje w
związku więcej, niż otrzymuje.
Lekarze wiedzą o tym, że rana cielesna może być wyra-
zem niezaleczonych ran psychicznych, a dzieje się tak wte-
dy, kiedy głębokie Ja wymierza sobie w ten sposób karę
za pośrednictwem ciała. Choroba staje się wówczas wyra-
zem ciemnej strony kobiecej osobowości. Tak jak mężczy-
zna wymierza kary zewnętrzne, tak kobieta karze się we-
wnętrznie.
W sensie pozytywnym męska strona odpowiedzialna jest
za działania wobec innych, podczas gdy kobieca — za zdro-
wie wewnętrzne i rozwój osobowy. Kiedy potrafimy się wsłu-
chać w tę drugą stronę, maleje podatność na chorobę i cier-
pienie.
Z tego punktu widzenia wojna i przemoc są wyrazem
męskiej niezdolności do poradzenia sobie z wewnętrznym
bólem. To oczywiście bardzo duża generalizacja; przemoc nie
jest obca kobietom, także mężczyźni przyjmują postawę
ofiary. Niemniej jednak pozostaje zasadniczą prawdą, że
to męska strona powoduje szkody na zewnątrz, a kobieca
szkody wewnętrzne.
Negatywne monologi
Jednym z podstawowych sposobów, w jaki kobiety za-
dają sobie ból, są monologi, w których oceniają siebie zde-
cydowanie negatywnie, czego efektem mogą być później tak-
ż
e czysto zewnętrzne kary na siebie nakładane. Negatywnym-
monologom towarzyszy niska samoocena, przygnębienie,
skłonność do użalania się nad sobą. Mamy tu do
czynienie-nia z bardzo zawiłymi splotami psychicznymi,
albowiem
166
w owym użalaniu się nad sobą kobieta odmawia sobie moż-
liwości dokonania jeszcze czegoś ważnego w życiu, ale za
ową bezsilność odpowiedzialnymi czyni pośrednio innych.
Może na przykład mówić sobie: „Nikt mnie nie docenia,
nikt nie wie, jak ciężko pracuję i ile to wymaga ode mnie
wyrzeczeń". Tam, gdzie najchętniej sama powiedziałaby
o sobie: „Cóż za biedna istota", w istocie neguje możliwość
bycia szczęśliwą i bardziej zadowoloną z życia. Owo roz-
tkliwianie się nad sobą jest zatem właściwie formą we-
wnętrznej przemocy. Jak przemoc zewnętrzna ogranicza cu-
dze możliwości, tak przemoc wewnętrzna ogranicza nasze
własne możliwości.
Przyjrzyjmy się jeszcze kilku przykładom użalania się
nad sobą.
•
Taka jestem biedna, gdyby mój mąż nie był taki ma-
łostkowy i nieczuły, mogłabym być szczęśliwa.
•
Taka jestem biedna, nie zadzwonił i cały dzień zmar-
nowany.
•
Taka jestem biedna, nic tutaj nie mogę poradzić, je-
stem zupełnie bezsilna.
•
Taka jestem biedna, że przegapiłam tę okazję.
•
Taka jestem biedna, tyle mam do roboty, że nie wiem
od czego zacząć.
•
Taka jestem biedna, nikt mnie nie kocha: sama jestem
na świecie jak palec, ale nikogo to nie obchodzi.
•
Taka jestem biedna, tyle z siebie dałam dzieciom i nic
nie otrzymałam w zamian.
•
Taka jestem biedna, przez całe lata daję, daję i daję,
a nic nie dostaję.
•
Taka jestem biedna, tyle we mnie czułości, a nie mo-
gę znaleźć nikogo bliskiego.
•
Taka jestem biedna, tyle we mnie talentów, a żadnych
możliwości ich wykorzystania.
•
Taka jestem biedna, że nie kupiłam domu wtedy, w
1974.
167
•
Taka jestem biedna, wszyscy mają pieniądze, tylko
nie ja.
•
Taka jestem biedna, poświęciłam mu swoje najlepsze
lata, teraz zostałam sama, podczas gdy on od pół roku
ma nową żonę.
•
Taka jestem biedna, w nagrodę za wierność i ofiar-
ność mąż mnie zdradza.
•
Taka jestem biedna, pracuję dwa razy ciężej, a zara-
biam dwa razy mniej.
W każdym z tych przypadków widzimy, jak wypowia-
dająca zacytowane słowa kobieta nie znajduje dla siebie
szansy, aby mogła być zadowolona z siebie i życia, a co
więcej, użalając się nad sobą, główne źródło winy upatruje
w innych. Przybierając postawę cierpiętnicy czy ofiary, tym
bardziej nie może nawet myśleć o szczęściu, gdyż to byłoby
sprzeczne z przyjętą strategią.
Skłonność do takich postaw jest u kobiet tym mniejsza,
im większa zdolność do ujawniania swego bólu, bez jedno-
czesnej potrzeby obwinienia innych czy umartwiania sie-
bie; z kolei mężczyźni tym mniej są skłonni do brutalności
i złośliwości, im bardziej potrafią wsłuchiwać się w cudzy
ból i go rozumieć. Wystarczy miłość i chęć pomocy, a lu-
dzie w zaskakującym tempie mogą wyzbywać się skłonno-
ś
ci do takich zachowań: wielokrotnie byłem tego świad-
kiem podczas weekendowych seminariów.
Im lepiej rozumiemy odmienność naszych reakcji i po-
trzeb w warunkach stresu, tym lepsze perspektywy przed
naszymi osobistymi związkami i przed całym światem. Im
bardziej mężczyźni potrafią się wsłuchiwać w uczucia ko-
biet, tym lepiej uświadamiają sobie także własne uczucia,
stając się w ogóle bardziej wrażliwi, troskliwi i pełni sza-
cunku. Spotykając się z taką postawą swych partnerów, ko-
biety mogą w sposób bardziej swobodny dzielić się swymi
przeżyciami, a ponieważ zapobiega to tworzeniu się złogów
168
uprzedzeń i pretensji, mogą też pełniej ufać, akceptować,
podziwiać i kochać.
Jeśli nauczymy się radzić sobie sami w warunkach stre-
su, nie będzie też pokusy, aby szukać winy po stronie in-
nych osób, dzięki czemu jeszcze pełniej otworzy się przed
nami możliwość wspaniałego doświadczenia, jakim jest wy-
dobywanie z siebie pełni możliwości i wspieranie w tym in-
nych osób.
Podsumujmy. W sytuacji stresu mężczyźnie potrzebny
jest czas i sposobność, aby mógł znaleźć obiektywne roz-
wiązanie (to pozytywne zachowanie), kobieta zaś potrzebuje
czasu i uwagi, aby mogła znaleźć rozwiązanie subiektywne
(to pozytywna postawa). Brak odpowiednich warunków
grozi zwycięstwem ciemnej strony osobowości. Aby tego
uniknąć, trzeba rozpoznawać symptomy potężniejącego
stresu, dlatego też w następnym rozdziale rozważymy owe
symptomy z męskiego i kobiecego punktu widzenia.
Wiedza o nich ogromnie zwiększa możliwość pomagania
sobie nawzajem w trudnych chwilach, a także przyspiesza
powrót do osobistej równowagi.
ROZDZIAŁ SZÓSTY
SYMPTOMY STRESU
U mężczyzn można zaobserwować trzy główne sympto-
my stresu, i jest rzeczą ważną, by umieć je rozpoznawać,
ponieważ kobiety skłonne są interpretować je personalnie
i wyobrażać sobie, że sprawy przedstawiają się znacznie
gorzej, niż to jest w rzeczywistości. Owe trzy symptomy to:
wycofanie się w siebie, opryskliwość i zdecydowane odgro-
dzenie. Kiedy dochodzi do takiej sytuacji, kobieta zwykła
mniemać, że nie jest już kochana, a perspektywy zwiąż-ku
radykalnie się psują. Tymczasem właściwa interpretacja,
owych symptomów pozwala jej z większą swobodą, a więc i
znacznie skuteczniej, pomagać mężczyźnie w walce ze
stresem i w odzyskiwaniu równowagi.
Podobnie też istnieją trzy główne symptomy stresu u ko-
biet, a mężczyźni skłonni są je dezinterpretować. Są to:
przytłoczenie obowiązkami, przesadne reakcje i zmęczenie.
Kiedy kobietę nawiedza zły nastrój, mężczyzna, zamiast jej
pomóc, zaczyna się irytować na jej złe samopoczucie, co,,
rzecz jasna, tylko pogarsza całą sprawę. Dzięki adekwatne-
mu rozpoznaniu tych symptomów mężczyzna może z wię-
kszą swobodą, a więc i znacznie skuteczniej, pomagać swej
partnerce.
Najpierw rozważymy trzy główne reakcje na stres w wy-
daniu mężczyzny, a potem w wydaniu kobiety.
Męska reakcja na stres nr 1: wycofanie
Pierwszą reakcją mężczyzny na stres jest wycofanie się
w siebie i spojrzenie na sytuację z dystansu. W warunkach
stresu mężczyzna skłonny jest odcinać się od swych uczuć
i emocjonalnego bólu, czego efektem jest wycofanie się,
a więc i zerwanie komunikacji. Fakt, że partner nie zdradza
chęci do rozmowy, kobieta odbiera bardzo personalnie, nie
rozumiejąc, że ma do czynienia z męska próbą uporania się
ze stresem.
Ona tymczasem doszukuje się w tym o wiele głębszych
i gorszych przyczyn: zaczyna podejrzewać, że nie jest już
kochana. To całkowicie zrozumiałe, gdyby bowiem to ona
tak się wycofała, oznaczałoby to znaczną niechęć, prowa-
dzącą do obojętności. Nie pojmuje, że w warunkach stresu
mężczyzna może chwilowo mniej myśleć o ukochanych
osobach, albowiem ona w tej sytuacji tym silniej martwi się
o pomyślność swych najbliższych. W efekcie zatem męska
postawa jest dla niej zaskakująca i trudna do pojęcia.
Tymczasem mężczyzna, ponieważ nie zwraca uwagi na
własny ból, nie dostrzega go także u innych. Doraźnie staje
się niezdolny do współczucia, wszystkie problemy nie
związane ze stresem wydają mu się bagatelne. Jeśli podej-
rzewa, iż oczekiwane jest jego współczucie, instynktow-
nie usuwa się, aby nie musieć się konfrontować z własnym
bólem.
Zachowuje się tak, jak gdyby wszystko było w najlep-
szym porządku, ponieważ jednak odgradza się od swych
uczuć, w jego zachowaniu pojawia się dystans i wycofanie.
Będzie się wzdragał przed wszelkimi intymnymi rozmowa-
mi i będzie gniewnie reagował na wszystkie próby pomocy.
Kobieta musi zrozumieć, że kiedy mężczyzna wydaje się
daleki i obojętny, w istocie usiłuje nie dać do siebie przystę-
pu własnym bolesnym przeżyciom, i dlatego każde, najbar-
dziej nawet przyjazne usiłowanie pomocy potraktuje jako
zagrożenie.
Kiedy więc przykładowy Bill ma trudny problem w pra-
cy, wydaje się zamyślony i nieobecny, gdyż taka jest jego
naturalna reakcja na stres. Jego żona, Mary, zaczyna się
wtedy lękać, że gaśnie jego miłość, podczas gdy jemu nadal
bardzo na niej zależy, ale na razie dominuje nad wszystkim
mechanizm wycofania się.
Męska reakcja na stres nr 2: opryskliwość.
Każda próba zmiany nastroju Billa tylko jeszcze bar-
dziej go irytuje. Jeśli nie uda mu się szybko uporać ze stre-
sem i odzyskać równowagi, staje się chmurny i mrukliwy,
szczególnie jeśli Mary stara się go jakoś udobruchać lub do
niego zbliżyć. Jego reakcje na jej próby mogą nabierać cha-
rakteru grubiańskiego; można pomyśleć, że denerwuje go
wszystko, a nic nie bawi ani nie fascynuje. Zarazem on sam
nie ma pojęcia, jak nieprzyjemne, dotkliwe czy obrażające
może być jego zachowanie dla partnerki.
Kiedy prosić go o cokolwiek, burczy, mruczy, udziela
opryskliwych odpowiedzi, na przeróżne sposoby daje wy-
raz swemu niezadowoleniu. Kobiety zazwyczaj odczytu-
ją w takim zachowaniu zdecydowaną niechęć do pomocy
a tymczasem w warunkach stresu uwaga mężczyzny ulega
szczególnemu skupieniu. Skoncentrowany na pewnym kon-
kretnym problemie, opiera się wszelkim prośbom dotyczą-
cym czegokolwiek innego, a zewnętrzną postacią takiego
stanu jest opryskliwość.
Bill siedzi na przykład na sofie i czyta artykuł. Żona,
widząc, że nie ma innych zajęć, prosi go, aby wyrzucił
ś
mieci, na co on reaguje wyraźną niechęcią.
Mary dezinterpretuje jego reakcję, gdyż kobietom o wie-
le łatwiej przychodzi zmiana jednego zajęcia na drugie. Męż-
czyzna natomiast zdecydowanie woli zajmować się za każ-
dym razem jedną sprawą czy tematem, by potem zająć się
inną i jeszcze inną, itd. Kiedy więc pojawia się coś, co
172
odciąga uwagę mężczyzny od obecnego zajęcia, jego reak-
cją jest niechęć, tym silniejsza, im większy nacisk na prze-
niesienie uwagi.
Po opryskliwych pomrukach można raczej zgadywać,
ż
e u mężczyzny rodzi się chęć spełnienia prośby. Gdyby
w ogóle nie zareagował i siedział w milczeniu, znaczyłoby
to, iż się zastanawia, czy w ogóle chce zrobić daną rzecz.
Burczy wtedy, gdy pojawiła się już chęć, on jednak się
jej opiera, co jest naturalną postawą mężczyzny w sytuacji
stresu.
Postawa ta ma źródło w pewnej bardzo ważnej różnicy
psychologicznej między mężczyznami a kobietami. W móz-
gu kobiety jest więcej ciała modzelowatego: tkanki łączącej
obie półkule mózgu. Najnowsze badania wykazały, że róż-
ne partie mózgu kobiecego szybciej i sprawniej się ze sobą
komunikują, co owocuje łatwiejszym przechodzeniem od
jednej czynności w jej trakcie do drugiej.
Kobieta reaguje opryskliwie na jakąś prośbę tylko wte-
dy, gdy czuje, że jest traktowana niesprawiedliwie. U męż-
czyzny jest to reakcja na sytuację, gdy musi przerwać jedną
czynność, aby zająć się drugą, co dzieje się nawet wtedy,
jeśli prośbę uważa za zasadną i sprawiedliwą. W istocie jest
to w jego wydaniu zmiana biegów.
Kobiety są najczęściej stropione w tej sytuacji. Boją się
poprosić o cokolwiek, nie chcą bowiem wywołać reakcji,
którą odczytują jako gniewną. Zgadują, że źródłem owego
gniewu jest poczucie krzywdy czy niesprawiedliwości, tak
bowiem byłoby w ich wypadku. Jeśli kobieta opryskliwie
reaguje na prośbą, znaczy to, że ma pretensję o niesprawie-
dliwe potraktowanie, tak samo więc interpretuje zachowa-
nie swego partnera.
Właśnie pisałem powyższe słowa, gdy do gabinetu we-
szła moja żona i powiedziała:
— Chwila przerwy! Wizytę u lekarza możesz mieć w po-
niedziałek o osiemnastej albo w środę o jedenastej. Co wy-
bierasz?
173
W pierwszej chwili się obruszyłem. W odruchu iryta-
eji, mrucząc coś pod nosem, schowałem twarz w dłoniach i
w trakcie tego gestu przeniosłem uwagę z jednej kwestii
na drugą. Zarazem zauważyłem, że żona potraktowała
bardzo naturalnie, nie odczytała mego zachowania jako oso-
bistego afrontu, co więcej, nawet przypuszczała, jaka bę-
dzie moja reakcja i z góry była na nią przygotowana.
W tej sytuacji błędna interpretacja przez kobietę męskie-_
go zachowania ma jeszcze inną przyczynę. Dla niej oprysk-
liwość jest wyrazem męskiego przekonania, że w ich związ-
ku ciężary są nierówno rozłożone. Taka opinia wyrasta z
faktu, że kobieta nieustannie prowadzi tego typu bilans.
Z jednej strony jej naturalną postawą jest nieprzerwane da-
wanie, z drugiej — równie naturalna jest rejestracja tego, co
otrzymuje w zamian.
Kobieta ma zdumiewający talent, aby z uśmiechem na
twarzy nie szczędzić wysiłków, nawet jeśli relacja jest jak
20:0. Ale przy relacji 30:0 zaczyna być opryskliwa. Z racji
naturalności tej cechy kobieta może nie rozumieć, że męska
burkliwość niewiele ma wspólnego z bilansowaniem wy-
siłków i zysków, nie chcąc się więc narazić na opryskli-
wość, woli nie prosić.
Jak proszą kobiety
Aby uzyskać pomoc mężczyzny, kobieta musi poprosi
inaczej bowiem wsparcia nie otrzyma, aczkolwiek zarazem
przypuszcza, że skoro wkłada tyle wysiłku w funkcjonowa-
nie związku, mężczyzna winien być gotów do szczodrego
odwzajemnienia tych gestów. Jest to wprawdzie całkiem
zasadne przypuszczenie, jednak podkreślić trzeba, jak istot-
na jest prośba, i to prośba bezpośrednio ujawniająca kobie-
ce oczekiwania, a nie subtelnie je sugerująca.
Tymczasem kobiety boją się prosić, a męska opryskli-
wość tylko umacnia je w tej niechęci. Nie tylko boją się, że
174
nie otrzymają pomocy, na której im zależy, ale nawet bar-
dziej boją się tego, że owszem, partner zdobędzie się na ja-
kiś gest, ale pogłębi to jeszcze jego niechęć. Nie wiedzą
tego, że kiedy w odpowiedzi na prośbę pomoże, chociaż po-
mrukując pod nosem, wkrótce po niechęci nie będzie ani
ś
ladu, on zaś będzie nawet zadowolony z okazji, jaka się
nadarzyła.
Bo oto Bill, mając nowe zadanie (opróżnienie kubła), od
razu czuje się nieco lepiej, a kiedy po powrocie od śmietnika
jeszcze zostaje powitany życzliwym uśmiechem, nie ma
nawet miejsca na żadną niechęć czy niezgodę.
To sytuacja niezrozumiała dla kobiety, gdyby bowiem
znajdowała się w stanie, który na zewnątrz wyraża się opry-
skliwością, to wykonanie kolejnej prośby pogłębiłoby tylko
jej poczucie przytłoczenia i zmęczenia. Tę rzeczywistość
emocjonalną projektując na mężczyznę, boi się prosić, gdyż
oczekuje w efekcie jeszcze większej opryskliwości i nie-
chęci.
Aby znaleźć wyjście z tej trudnej sytuacji, kobieta musi
nauczyć się prosić tak, aby zostawić mężczyźnie możliwość
odmowy; to bardzo ważny składnik prośby, bez którego na-
biera ona charakteru żądania, mniej czy bardziej natarczy-
wego, a żądanie istotnie tylko pogorszy sprawę.
Jeśli kobieta nie będzie miała odmowy za złe, nie przej-
dzie to nie zauważone; przy następnej okazji partner będzie
bardziej chętny do pomocy. Wyraźna prośba o pomoc bę-
dzie dla niego sugestią, że rachunki w związku nie do końca
są zbilansowane, że jej potrzeby nie całkiem pokrywają się
z jego potrzebami, gdyż oczekuje na jego pomoc.
Ale kobiety zwykle postępują inaczej. Nie proszą jaw-
nie, natomiast pielęgnują w głębi ducha urazę do mężczyz-
ny o to, że nie spieszy z pomocą, a kiedy relacja dojdzie do
stanu 20:0, decydują się na prośbę, a w razie odmowy,
myślą rozgoryczone: „Tyle dla niego robię, i proszę — oto
jest zapłata!" Ale nawet jeśli prośba pojawia się nie w tak
dramatycznej sytuacji, kobieta z góry szykuje się na burk-
175
liwą odpowiedź i mniej czy bardziej nieświadomie sięga po
formę żądania, a na to mężczyźni najczęściej reagują bar-
dzo niedobrze, albowiem dawać z siebie chcą w sposób
wolny, nie zaś pod przymusem.
Dzięki takim informacjom kobietom łatwiej jest zrozu-
mieć, dlaczego mężczyźni wydają się w związkach leniwi.
Nader często zakładają oni, że bilans jest wyrównany, jako,
ż
e kobiety skłonne są przez długi czas dawać, niewiele
otrzymując w zamian. Jeśli ona z uśmiechem na twarzy wy-
konuje różne przyjazne gesty pod jego adresem, skąd mą
mu przyjść do głowy, że relacja wzajemnych świadczeń jest
jak 20:0? Z męskiego punktu widzenia sprawa wygląda tak,
ż
e gdyby on dawał więcej, niż otrzymuje w zamian, po-
wstrzymałby się z usłużnymi działaniami do chwili, aż rów-
nowaga zostałaby przywrócona.
Inna porada dla kobiet brzmi: poproś — nawet jeśli re-
akcja jest opryskliwa, spokojnie czekaj w milczeniu. Nie
sięgaj po wyjaśnienia, dlaczego „powinien" wysłuchać proś-
by, że teraz jego kolej, że wypadałoby... Nie — poproś i za-
milknij. Zapada cisza brzemienna w najróżniejsze możli-
wości.
Na przykład, niech mamrocząc coś pod nosem, wypad-
nie z domu, trzaskając drzwiami. Kiedy go nie ma, przypo-
mnij sobie, co w nim najbardziej lubisz i cenisz. Kiedy po-
wróci, daj mu do zrozumienia, że doceniasz to, iż nie musia-
łaś szukać go po nocach. Następnym razem będzie burczał
mniej, aż wreszcie poruszony twoją życzliwością z ochotą
zareaguje na prośbę. Taka odpowiedź sympatią na opryskli-
wość jest najlepszym lekarstwem na tę ostatnią.
Męska reakcja na stres nr 3: odgrodzenie
Jeśli stres będzie rósł, Bill odgrodzi się całkowicie; moi
na wtedy odnieść wrażenie, że zamarła cała jego strona
emocjonalna: jest zimny i nieczuły.
176
Odgrodzenie jest u mężczyzny reakcją automatyczną,
czego kobiety nie rozumieją, u nich bowiem takie zachowa-
nie jest rozmyślne, w efekcie więc odgrodzenie odczytują
jako rodzaj kary wymierzanej im przez mężczyzn. Sądzą, że
mężczyzna równie dobrze mógłby się nie odgrodzić, tym-
czasem u niego to reakcja automatyczna na potęgujące się
bolesne doświadczenia. To mechanizm obronny, w niewiel-
kim stopniu podlegający kontroli. Mężczyzna odgradza się,
gdyż potrzebny mu jest pewien dystans, tymczasem kobieta
często błędnie to interpretuje jako radykalne odrzucenie.
Pośród Amerykanów z najodleglejszych czasów wojow-
nik czasami chronił się w jaskini i nikomu nie wolno było
iść za nim. Wszyscy rozumieli, że mężczyźnie w chwilach
stresu potrzebna jest samotność, aby mógł się w spokoju za-
stanowić nad tym, co go gnębi. Squaw wiedziała, że jeśli
podąży do jaskini za swym mężczyzną, może ją pożreć
mieszkający tam smok. Wojownik opuści swoje odludzie
wtedy, gdy będzie już gotów.
Kiedy mężczyzna się odgradza, jest to wyraźny znak, że
nic tu po jakichkolwiek próbach pomagania mu. Trzeba go
zostawić w spokoju, rozumiejąc, iż w milczeniu musi się
zmagać ze swoim bólem i frustracją. Trzeba docenić, że
z takim zacięciem bierze się za bary z problemem, a także
zaufać, iż znajdzie w sobie dostatecznie dużo sił i pomys-
łowości. Nie wolno się narzucać. Indianie mówili o smoku,
gdyż kiedy mężczyznę, znajdującego się w stanie silnego
stresu, sprowokować, wtedy odsłania się jego ciemna strona.
Dlaczego mężczyzna się odgradza
Większość mężczyzn reaguje na stres odgrodzeniem się
od uczuć i próbą obiektywnego spojrzenia na sytuację. Na-
wet jeśli w licznych obszarach poczynań mężczyzny rozbu-
dowała się jego kobieca strona, w momencie stresu naj-
prawdopodobniej wycofa się i będzie usiłował ustalić, co
177
się stało. Cała jego świadomość skoncentruje się na kluczo-
wym problemie, a do tego potrzebne mu będzie zdystanso-
wanie się wobec własnych emocjonalnych reakcji, nato-
miast obiektywna postawa pozwoli mu wrócić do siebie.
Ze względu na istotną cechę swej natury mężczyzna
aby pokonać stres, musi się odsunąć na bok i zyskać chwi-
Iową samotność, dzięki czemu może skupić siły. Nie cza
wtedy na zajmowanie się reakcjami emocjonalnymi; na to|
nie pozwala jego sposób przeżywania stresu. Dla większo
ś
ci mężczyzn odruchową reakcją w obliczu stresu jest zdy-
stansowanie się wobec swych uczuć, aby obiektywnie oce-
nić, co się stało.
W kobietach natomiast zachowanie takie budzi prze-
strach, kiedy bowiem one się odgradzają, to dlatego, że ich
niechęć do drugiej osoby jest tak wielka, iż chcą się od nie
trzymać na dystans. O ile mężczyźni postępują tak odrucho-
wo, o tyle u kobiet wspomniana postawa poprzedzona jest
ś
wiadomą decyzją, będącą efektem po wielekroć zadawa-
nego bólu i zawiedzionego zaufania, nie może zatem dzi-
wić, że trudno im zrozumieć, iż dla mężczyzny odgrodze-
nie się to próba obrony przed wzbierającymi negatywnym
uczuciami.
Tak jak mężczyzna potrafi w jednej chwili odgrodzić się
od całej reszty świata, tak też potrafi w jednej chwili się ;
niego otworzyć; kobiety nie ufają takim gwałtownym prze-
mianom i obawiają się, iż stoi za nimi udawanie. One nie
potrafią ani tak raptownie się wycofywać, ani równie gwał-
townie się otwierać. Dla nich powrót, pokonywanie dystan-
su, wymaga wielu rozmów i powolnego łagodzenia bólu
Kiedy mężczyzna się odgradza, potrzebny mu jest zazwy-
czaj znaczny dystans, ale bardzo szybko go pokonuje, gdy
na powrót się otwiera.
Ilekroć kobieta stara się na siłę wyciągnąć mężczyznę
z jego jaskini, prowokuje to jego ciemną stronę. Usilne do-
pytywanie się, jak się czuje — gdy przyszły trudne chwili
stresu — to wywoływanie złych duchów.
178
Jeśli kobieta kilkakroć poparzy się w takiej sytuacji, to
jeszcze bardziej będzie się lękała chwil, gdy jej partner się
odgradza, chociaż powinna wiedzieć, iż smok pojawia się
tylko wtedy, gdy przedwcześnie usiłujemy wydobyć męż-
czyznę z jaskini.
Także i mężczyźni powinni rozumieć, że ponieważ u ko-
biet wycofanie się nie jest czymś prostym i naturalnym, są
one skłonne dezinterpretować takie zachowanie i przypusz-
czać, że problemy są znacznie istotniejsze niż w rzeczywi-
stości. Dlatego też bardzo często mogą łatwo zapobiec nie-
porozumieniom przez proste zapewnienie, że jak tylko upo-
rają się ze stresem, wszystko wróci do normy.
Sugerowałbym, aby w takich momentach mówili part-
nerce: „Muszę przez jakiś czas wszystko sam przemyśleć,
a potem możemy o tym porozmawiać". Niekiedy nawet i to
może wydawać się zbyt zobowiązujące, więc wystarczy:
„Potrzeba mi kilka chwil na osobności, a potem znowu bę-
dziemy razem", jako że po chwilach spędzonych w jaskini
mężczyzna nie ma wiele do powiedzenia, gdyż zorientował
się, iż problem nie był aż tak poważny: przesadnie zareago-
wał ha jakąś sprawę i teraz nie ma już się czym przejmo-
wać. Zazwyczaj, gdy powracający z odosobnienia mężczyz-
na powiada, iż wszystko jest w porządku, najlepiej po pro-
stu mu zaufać i nie zadawać dodatkowych pytań.
Kobiety i stres
Mężczyzna w warunkach stresu skłonny jest wycofywać
się, aby w chłodnej rozumowej analizie odzyskać równo-
wagę i prawdziwą tożsamość. Ową tożsamość kobieta od-
zyskuje w łączności ze swymi uczuciami. Jeśli nie może
się w nich rozeznać, nierównowaga się pogłębia i pojawiają
się trzy kluczowe symptomy: przytłoczenie obowiązkami,
przesadne reakcje i zmęczenie, stanowiące kobiece od-
powiedniki symptomów męskich.
179
Bardzo ważne, aby mężczyzna właściwie interpretował
te symptomy, inaczej bowiem bez potrzeby może
przyjmo-
wać postawę defensywną, co poza wszystkim dodatkowo
wytrąca partnerkę z równowagi.
Kobieca reakcja na stres nr 1:
przeciążenie obowiązkami
W wyniku zmagania się ze stresem kobieca psychi-ka
staje się jeszcze bardziej emocjonalna. Jeśli kobieta ni jest
nawykła do takiej intensywności doznań, może mi. kłopoty
z odgraniczeniem swoich uczuć od uczuć innych doznając
automatycznej pokusy, aby odpowiadać na jedne i drugie.
Wtedy nawiedza ją poczucie przeciążenia: ma zbyt wie-
le do zrobienia i nie może odpocząć, zanim nie upora się ze
„wszystkim". To poczucie zostaje jeszcze pogłębione, jeśli
spycha na bok własne potrzeby, aby tylko spełnić życzenia
partnera i innych bliskich osób. Nieustannie dając z siebie
jak najwięcej, nie ma już czasu na to, by brać czy cho-
ciąż na chwilę skoncentrować się na sobie. Może się poją-
wić wręcz przymus podporządkowania się oczekiwaniom
innych osób, co potrwa do chwili, gdy będzie już do reszty
wypalona.
W takim stanie kobieta traci zdolność odróżnienia róż-
norakich priorytetów i odpowiedzialności, nie potrafi prze-
prowadzić granicy między własnymi potrzebami a cudzy
mi. Wszystko wydaje się równie istotne: opłacić ostatni ra-
chunek... posprzątać pod łóżkiem... podlać kwiaty... złożyć
koszule... oddzwonić... przygotować się na wieczór... po-
rozmawiać o pikniku w przyszłym tygodniu... wyprowa-
dzić psa sąsiadów.
Weźmy jakiś przykład.
Kiedy
Mary
wchodzi
w
fazę
przytłoczenia
obowiązka-mi, Bill niewinnie prosi, czy nie mogłaby za
niego załatwi
180
niezbyt ważnego telefonu (często ją prosi o wykonanie róż-
nych „niezbyt ważnych" rzeczy, gdyż zazwyczaj Mary robi to
z uśmiechem na ustach). Gdyby powiedziała: „Nie, dzisiaj
nie, mam za dużo do zrobienia", nic by się nie stało, Bill
sam odbyłby rozmowę i może nawet zaoferował się z
pomocą. Ponieważ jednak Mary jest w fazie stresowej, jej
reakcja jest zupełnie inna.
Na jego prośbę odpowiada głosem nabrzmiałym wyrzu-
tem i cierpieniem:
— Teraz nie mogę, muszę przygotować kolację, a i tak
jeszcze jest wiele rzeczy na mojej głowie. Muszę zadzwo-
nić do nauczycielki Julie, zmienić dziecku pieluszkę, zrobić
coś z tym bałaganem, sprawdzić, jak stoimy z pieniędzmi,
zmyć naczynia, a jeszcze wieczorem mieliśmy iść do ki-
na. Musiałabym chyba mieć ze cztery ręce, żeby dać sobie
z tym wszystkim radę.
Jak łatwo zgadnąć, Bill reaguje w sposób charaktery-
styczny dla mężczyzny: wycofuje się. Powracając do oglą-
dania telewizji, stara się zdystansować wobec całej sprawy;
nie ma ochoty pomagać Mary, wprost przeciwnie, jest ziry-
towany z powodu jej obciążenia przerastającymi ją obo-
wiązkami i ma pretensję, że o niczym nie wspomniała
wcześniej, tym bardziej, iż w jego odczuciu żona za po-
wstały stan obwinia jego. Kiedy wylicza sprawy czekające
na załatwienie, Bill słyszy w tym wyrzut, iż jej nie pomaga
czy też że zbyt wiele od niej wymaga, chociaż Mary wcale
nie ma takiej intencji.
Kiedy mężczyzna zaszywa się w jaskini, kobieta odczy-
tuje to jako znak, iż przestała być dla niego ważna. Tymcza-
sem on wcale nie daje takiego znaku: po prostu chce mieć
czas i miejsce na zastanowienie. Podobnie kiedy kobieta
jest przeciążona obowiązkami, nie jest to wymówka pod ad-
resem mężczyzny; ona chce się tylko podzielić swymi prze-
ż
yciami, aby poczuć, iż jest zrozumiana. To zapewnia jej
równowagę i zmniejsza poczucie usidlenia.
181
Co się dzieje z mężczyzną, kiedy kobieta
jest przeciążona
Kiedy kobieta daje do zrozumienia, że jej obowiązki
piętrzą się ponad miarę, mężczyzna wycofuje się, uciekając
w ten sposób przed poczuciem winy czy zakłopotania, gdy
nie wie, co mógłby w tej sytuacji zrobić innego. Przypusz-
cza, że partnerka jego wini za swój stan, ale nic na to nie po-'
trafi odpowiedzieć.
Nie potrafi na przykład oznajmić, że jest mu przykro, iż
jest taka zagoniona, i że chciałby jej ulżyć. Że czuje się te-
raz winien, iż wcześniej nie przyłożył się do pomocy. Że
bardzo go porusza jej widok, gdy wydaje się samotna i bez-
bronna. Nie potrafi powiedzieć: „Tak, to naprawdę ciężką
praca". Albo przygarnąć partnerkę i zaproponować: „Chodź,
może siądziemy i o tym porozmawiamy?"
Wszystko to czuje, ale nie wie, jak te uczucia wyrazić,
ani jakie to dla partnerki ważne. A z racji tej niewiedzy au-
tomatycznie się wycofuje. Jak na ironię, ona przypisuje mu
zupełnie przeciwne stany i jest pewna, że on się zupełnie
o nią nie troszczy. Jemu jest przykro z powodu jej strapie-
nia, ale na zewnątrz zachowuje się tak, jak gdyby wszystko
było w najlepszym porządku. W efekcie ona czuje się jesz-
cze bardziej opuszczona i samotna.
Fakt, że w sytuacji stresu kobiety skłonne są przedsta-
wiać kompletne listy wszystkich swych strapień, jak gdyby
były równie istotne, dodatkowo tłumaczy, dlaczego męż-
czyźni czują się wtedy oskarżeni. Oni w trudnych sytua-ej
ach odgradzają się od wszystkich kwestii uznanych
nieistotne i koncentrują na jednym poważnym problemie.:
Do wyliczenia problemów dochodzi tylko wtedy, gdy jest
to elementem wykazywania czyjejś winy, taką więc inten-
cję przypisuje kobiecie, kiedy jednak on odgradza się od
niej, wtedy rzeczywiście partnerka zaczyna mieć do nie-
go pretensje o chłód i nieczułość. Oto kolejny przykład, ja*
182
nasze błędne przypuszczenia stają się samospełniającymi
przepowiedniami. Dwoje ludzi, którzy wprawdzie bardzo
się kochają, ale nie rozumieją swojej odmienności, może
bardzo szybko dojść do nieufności, wzajemnych uraz i wro-
gości.
Kobieta, która czuje się przygnieciona obowiązkami,
chce przede wszystkim mieć życzliwego słuchacza; wystar-
czy, by był uważny i wyrozumiały; mężczyzna tymczasem
błędnie zakłada, że partnerka oczekuje od niego jakiegoś
obiektywnego rozwiązania. Nie czeka do końca, przerywa
po kilku kwestiach i zaczyna proponować, jak co załatwić,
sądząc, że dobra rada natychmiast poprawi samopoczucie
kobiety: tak byłoby z nim, gdyby się znalazł w sytuacji stre-
su. Kiedy natomiast ona nie chce go słuchać, tylko dalej
wylicza swe obowiązki, opada go poczucie bezradności i ra-
tuje się wewnętrzną ucieczką.
Z jego punktu widzenia niepodobna jej pomóc; wymaga
od niego zbyt wiele, nie może przecież znaleźć rozwiązania
każdego najdrobniejszego problemu. W tej sytuacji nawet
wstępna chęć pomocy gaśnie i znika.
Bill zaraz zaczyna się irytować, gdy słyszy, że Mary jest
przeciążona obowiązkami. Dla niego to przede wszystkim
mazgajowate użalanie się nad sobą. Najchętniej odpowie-
działby coś w rodzaju: „Daj spokój, wyolbrzymiasz. Prze-
cież nie trzeba wszystkiego załatwiać naraz, są rzeczy waż-
niejsze i mniej ważne. Naprawdę nie masz się czym rado-
wać? Przecież to nie jest aż takie trudne, ale ty nigdy nie
wiesz, w co ręce włożyć". Gdyby istotnie tak rzekł, w ni-
czym by to nie pomogło, a wprost przeciwnie — pogor-
szyłoby całą sprawę. To ostatnia rzecz, jaką Mary chciałaby
usłyszeć w takiej sytuacji; jej potrzebna jest nie porada, lecz
uwaga i życzliwość.
Jeśli chce je rzeczywiście zyskać, musi zrozumieć, jak
łatwo Bill dezinterpretuje jej słowa, doszukując się w nich
oskarżenia i wyrzutu. Nawet — czy może: szczególnie —
jeśli chce poprosić o pomoc, powinna podkreślić, że to nie
183
z jego winy ma tyle pracy. Cztery małe słówka — a tak
wie-le mogą zmienić. Gdyby tak Mary potrafiła
powiedzieć „Jeśli to brzmi tak, jakbym cię oskarżała,
przepraszam. Prze-cięż to nie twoja wina!"
Mężczyzna z kolei powinien poskromić swą naturalną
chęć, by natychmiast spieszyć z gotowymi receptami: jego
partnerka chce uwagi, a nie rozwiązań. To, co jemu wydaje
się skargą, jest w istocie jej sposobem na poprawienie sa-
mopoczucia. Bardzo dobrze jej to zrobi, jeśli zostanie wy-
słuchana. Co więcej, na miejscu i nader skuteczne może się
okazać złożone na koniec wyznanie: „Wiesz, sam nie wie
działbym, jak sobie z tym wszystkim poradzić".
Jak dostać to, czego się potrzebuje
Kobiecie, która widzi przed sobą jedynie bezmiar obo-
wiązków, potrzebna jest przede wszystkim osoba, przed
którą będzie mogła swobodnie się wyżalić, nie bojąc się
strofowania czy korygowania. Prawie niepodobna, aby w
tej roli wystąpił jej partner, jeśli wcześniej nie zostanie
uprze-dzony, że nie jest obwiniany o powstanie tej sytuacji,
a jego gotowość będzie doceniona. Bez tego kobieta jest z
góry skazana na porażkę, kiedy ona bowiem chce się
podzielić swymi przeżyciami, mężczyzna słyszy w tym
wymówkę
Z drugą kobietą mogłaby liczyć w takiej sytuacji na na-
tychmiastowe zrozumienie, dlatego tak istotne jest, aby na-
wet w najlepszych związkach nie zdawała się tylko na sv
go partnera, ale miała też życzliwe powierniczki.
Oczywiś-cie, nie mniej ważne, a nawet może ważniejsze
jest, by partner nauczył się właściwie słuchać, zanim
jednak do te-go dojdzie, przyjaciółki mogą być
niezastąpioną pornocą w trudnych chwilach.
184
Kobieca reakcja na stres nr 2:
przesadne reakcje
W efekcie przytłoczenia obowiązkami kobieta w sposób
naturalny przesuwa się do swej drugiej reakcji na stres. Na-
gromadzone urazy powodują przesadny skutek. Może się
zdarzyć, iż zestresowana kobieta mylnie rozpoznaje przy-
czyny: na przykład, gdy zmęczona po całym dniu pełnym
ż
mudnych czynności widzi powracającego z pracy męża,
może zapomnieć, iż to całodniowa harówka jest przyczyną
jej złego samopoczucia, i w nim upatrzyć ofiarę. Kiedy wy-
leje już wszystkie swoje żale, zacznie oceniać w sposób
bardziej wyważony, zanim jednak do tego dojdzie, będzie
się jej wydawać, że mąż jest odpowiedzialny za wszystkie
jej ciężary.
W tym stadium przesadnej reakcji kobieta skłonna jest
do nieracjonalnych, nielogicznych i niesprawiedliwych słów,
które wcale nie oddają jej istotnych intencji i których już
kilkanaście minut później może nawet nie pamiętać. To bar-
dzo podobne do męskiej reakcji na stres. Mężczyzna sta-
je się poirytowany i opryskliwy, jeśli jednak zostawić go
w spokoju, nastrój ten szybko minie. Jak kobieta musi się
nauczyć prosić i nie zważać na gniewne pomruki, tak męż-
czyzna musi się nauczyć słuchać i nie odbierać wszystkiego
osobiście, a także nie przerywać partnerce, strofując ją czy
udzielając porad.
Nawet jeśli się wydaje, że na niego zrzuca ona odpowie-
dzialność za wszystkie swoje strapienia, wcale nie ma te-
go na myśli. W istocie właśnie próbuje jakoś zhierarchizo-
wać wszystkie problemy, identyfikując je i rozpoznając ich
ź
ródła.
Denise, matka trojga dzieci, ma 38 lat i jest księgową.
Jej mąż Randy to architekt. Pewnego dnia wraca z pracy
kwadrans później niż zwykle. Wita go mroźna cisza.
— Obiad już gotów? — pyta. — Umieram z głodu.
185
Denise głośno stawia na stole naczynia i mówi:
— Wszystko zdążyło się przypalić.
Randy cały wrze w środku. „Wszystko przypalone, bo
się spóźniłem raptem piętnaście minut! OK, może być od
robinę niezadowolona, ale aż tak?" Zrywa się z krzesła, rzu-
ca kilka obraźliwych słów i wybiega z domu, żeby posilić
się w jakiejś restauracji.
Denise takie zachowanie na jej przesadną reakcję wpra-
wia w osłupienie. Tymczasem mężczyzna przesadną reak-
cję kobiety odbiera jako karę i myśli sobie: „W porządku;
ale w takim razie niech przynajmniej wykroczenie będzie
odpowiednie do kary!" Postępuje wobec partnerki w spo-
sób, który jest adekwatny do jej wzmożonej reakcji.
Taka pokusa, by zachować się wobec kobiety w sposób,'
który odpowiadałby jej negatywnemu nastawieniu, to jedno
z istotnych źródeł problemów w intymnych związkach. Męż-
czyzna powinien rozumieć, że określone jego zachowanie
staje się pretekstem do wyładowania jej złego samopoczu-
cia i w istocie wcale nie chodzi o pojedynczy fakt, gdyż
za wszystkim kryje się długa lista nawarstwiających się
problemów. Tak naprawdę nie spóźnienie jest tu przyczy-
ną, ono tylko zwieńczyło długi, ciężki, nieprzyjemny dzień,
Randy zaś stał się osobą, na której mogła ten stres od-
reagować.
Przyjrzyjmy się zatem, co takiego przytrafiło się Denise
przez cały dzień. Wiedziała, że są rachunki do zapłacenia,
ale nigdzie nie mogła ich znaleźć; uznała, że to wina jej roz~
targnionego małżonka, aczkolwiek w tym momencie bar
dziej ją zirytował brak czeków niż nieuwaga Randy'ego.
Powstałą irytację oceńmy na dwadzieścia stopni.
Godzinę później, kiedy robiła sobie w kuchni herbatę,
spostrzegła, że córka, Katherine, nie wzięła do szkoły śnia-
dania. Oto i kolejny stres: albo dostarczy śniadanie do szko-
ły, albo jej dwunastolatka będzie głodna. Powiedzmy, ż
irytacja jest dziesięciostopniowa, mamy więc już w sumie
trzydzieści stopni.
186
Nazywa się to akumulacją ładunku emocjonalnego, a
przydarza się nie tylko księgowym, ale wszystkim kobie-
tom. Zachowanie, które mężczyznom wydaje się skrajnie ir-
racjonalne i nierzetelne, ma swe racjonalne wyjaśnienie.
Ale śledźmy dalej, co się tego dnia przydarzyło Denise.
Ostatecznie postanowiła, że podrzuci Katherine śniadanie
do szkoły. Samochód jednak nie chciał ruszyć; nie działał
akumulator. Drzwiczki były całą noc niedomknięte. Nowy
stres oceńmy na trzydzieści stopni, co w sumie daje sześć-
dziesiąt.
Wyobraźmy sobie, że w tym momencie zadzwoniłaby
Katherine, prosząc matkę o przywiezienie śniadania. Re-
akcja wyrosłaby nie z dziesięciostopniowego stresu, który
spowodowało zapomniane śniadanie, lecz skumulowanego
stresu sześćdziesięciostopniowego. Na szczęście Katherine
nic takiego nie przyszło do głowy.
Denise podążyła do kuchni, aby wezwać mechanika do
akumulatora. Po drodze zauważyła w poczcie list z banku;
okazało się, że to informacja o przekroczeniu limitu kredy-
towego. Zawsze powoduje ona stres trzydziestopniowy, co
znaczy, że do mechanika Denise dzwoniła w stanie stresu
o sile dziewięćdziesięciu stopni.
Gdyby w tym momencie zgłosił się Randy, usprawiedli-
wiając się, że przez pomyłkę zabrał czeki do pracy, mu-
siałby sprostać reakcji wyzwolonej przez stres nie dwudzie-
stostopniowy, lecz cztery i pół razy większy. Na szczęście
Randy nie zadzwonił.
Zakończywszy rozmowę z mechanikiem, Denise chciała
znaleźć jakieś pocieszenie w spiżarce, ale w trakcie poszu-
kiwania ciasteczek natknęła się na mysie odchody. „My-
szy!" wrzasnęła na cały głos, a pamiętając, że Randy od
kilku dni wystawiał w kuchni pułapki, cisnęła o podłogę
ś
cierką, która nawinęła się pod rękę. Normalnie to odkrycie
przysporzyłoby jej irytacji na piętnaście stopni, tyle że teraz
za ich sprawą osiąga ich sto pięć.
Ktoś, kto obserwowałby tylko reakcję Denise na ślady
187
obecności myszy, być może uznałby ją za dziwną, my jed
nak wiemy, że wcale nie jest taka nieracjonalna. I
bardzo często tam, gdzie mamy do czynienia z
przesadnymi reakcjami, brakuje przede wszystkim
zrozumienia. Gdyby mężczyźni je posiadali, nie braliby
zachowań partnerki tak osobiście.
Denise w tej chwili nie była już w stanie porozdzielać
co i w jakiej mierze przyczyniło się do jej stresu; naprawdę
ważne było to, iż miał on teraz intensywność stu pięciu
stopni. Tymczasem to wcale jeszcze nie koniec dnia,
który doprowadził do postawienia z trzaskiem
przypalonego obia-du przed Randym.
Kiedy mechanik wymienił akumulator, Denise wsiadła
do samochodu. Po minięciu trzeciej przecznicy uświado-
miła sobie, że zapomniała śniadania Katherine. Zawróciła,
wpadła do domu, chwyciła zawiniątko, ale samochód nie
chciał ruszyć. Znowu awaria akumulatora. Wcześniej ozna-
czało to trzydzieści stopni stresu, teraz doprowadziło
stu trzydziestu pięciu stopni. Zatelefonowała do warsztatu
„Czy to nie pani dzwoniła trzy kwadranse temu?",
niewin-
nie spytała osoba przyjmująca zgłoszenia, i tylko dzięki
nie-
zwykłemu wysiłkowi woli Denise nie eksplodowała. Post
nowiła na chwilę położyć się w oczekiwaniu na mechanika
i to ją nieco uspokoiło, kiedy jednak wstawała, aby napić
się wody, zobaczyła na podłodze kolejne mysie ślady.
Ni-
gdy dotąd nie widziała ich poza kuchnią. Tak czy owak i
tensywność stresu osiągnęła już sto pięćdziesiąt stopni
a przez głowę Denise zaczęły przelatywać najróżniejsze my-
ś
li: „Ile może być myszy w całym domu? Którędy się d
stają? Czy są też w pokoju dziecięcym? Czy w nocy nie
włażą dzieciom do łóżek?" Kwestia myszy w innym kon-
tekście może nie wydałaby się aż taka groźna, ale przy stu
pięćdziesięciostopniowym stresie... Nietrudno zgadnąć, na
ile Denise mogła się odprężyć i uspokoić.
Po kolejnej wymianie akumulatora Denise zostało tylko
dziesięć minut na dostarczenie śniadania do szkoły, gdy
188
wtedy zaczynała się duża przerwa w szkole. Tymczasem po
drodze trafiła na roboty drogowe, co zabrało jej dodatkowe
pięć minut. Innego dnia takie opóźnienie można by wycenić
na dziesięć stopni, dzisiaj jednak właściwą miarą było trzy-
dzieści stopni, co w sumie dało nam sto osiemdziesiąt.
Kiedy Denise dotarła wreszcie do szkoły, okazało się,
ż
e Katherine z koleżankami wyskoczyła kupić sobie coś
do jedzenia. Bezcelowa przejażdżka do szkoły kosztowała
Denise kolejne dwadzieścia stopni irytacji, która teraz się-
gnęła już dwustu stopni.
Do tego wszystkiego trzeba dodać, że trzyletnia Susie
przez cały dzień szczególnie marudnie upominała się o ba-
sen, na co Denise odpowiadała, iż dzisiaj jest za zimno.
Dzieci mają jakiś szczególny talent, jeśli chodzi o wyczu-
wanie złego samopoczucia dorosłych, i właśnie wtedy stają
się bardzo dokuczliwe. Z całą pewnością za sprawą Susie
możemy stan stresu Denise ocenić na dwieście dwadzieścia
stopni. Żałowała dnia, w którym zdecydowała się na dzieci.
Ż
eby jakoś zrekompensować sobie cały dzień, postano-
wiła przygotować dla Randy'ego coś specjalnego na obiad.
Jego przygotowywaniu towarzyszyło nieustanne marudze-
nie Susie. Kiedy Randy nie zjawił się o normalnej godzinie,
Denise zostawiła łososia w piekarniku, żeby nie wystygł,
ale w chwili, kiedy miała obniżyć temperaturę, pojawił się
jakiś kolejny kłopot z Susie. Widząc Randy'ego w drzwiach,
Denise przypomniała sobie o łososiu, który, jak się okazało,
niestety przypalił się.
Randy, czując od progu mroźną ciszę, zawołał z oży-
wieniem:
— Obiad już gotów? Umieram z głodu.
Innego dnia spóźnienie Randy'ego spowodowałoby nie-
wielką, powiedzmy dziesięciostopniową, irytacją Denise.
Dzisiaj jednak było to piętnaście stopni, które dołączywszy
do dwustu dwudziestu, dało dwieście trzydzieści pięć. Na
każdy najdrobniejszy nawet, irytujący szczegół zareagowa-
łaby teraz z taką mocą.
189
Kiedy Randy spytał, czy obiad już gotów, Denise w
ś
rod-ku zawrzała. „Tylko tyle masz do powiedzenia? Ja
tyle ha-ruję w domu, a ty sobie wchodzisz spóźniony,
nawet wcze-niej nie zatelefonowawszy, i nie zapytasz, jak
się czuję al jak minął dzień. Nienawidzę cię! Mam
nadzieję, że umrzesz z tego głodu!"
Z trzaskiem postawiła naczynia na stole, mówiąc:
— Wszystko zdążyło się przypalić.
W swoim zachowaniu jak i w tonie głosu przekazał
dwieście trzydzieści pięć stopni swej frustracji.
Randy odpowiedział z podobną dynamiką. Pomyślą
„Wszystko przypalone, bo się spóźniłem raptem
piętnaście minut! OK, może być odrobinę niezadowolona,
ale aż tak. Zerwał się z krzesła, rzucił kilka obraźliwych
słów i wy-biegł z domu, żeby zjeść coś poza domem.
W głowie mu huczało: „Jak Kuba Bogu, tak Bóg
Kubie!"
W takich sytuacjach mężczyźni chcą zazwyczaj odpłaci
kobiecie za jej zachowanie, nawet nie podejrzewając,
ż
e przez cały dzień zdążyła już ona zapłacić sporo, a
teraz chciałaby przede wszystkim życzliwości i chętnego
słucha-nia. Zamiast więc zakładać, że partnerka karze
go za coś mężczyzna powinien porzucić postawę
defensywną i ocenić sytuację w sposób spokojny. A
przede wszystkim: chcieć posłuchać: bez wytykania
błędów, korygowania, instruo-wania.
Technika: „I co
ś
jeszcze?"
Objąwszy partnerkę na powitanie, mężczyzna
powinien spytać: „Jak się czujesz?" albo powiedzieć coś
w rodzaju „Widzę, że jesteś podenerwowana, co się
stało?" A kiedy ona zacznie mówić i przerwie w jakimś
momencie, najlepiej jest nie komentować tego, co zostało
powiedziane, 1 zapytać: „I coś jeszcze?" albo „I nic
więcej cię nie spotkało?", albo „Jeśli jest coś jeszcze,
mów, śmiało".
190
Takie pytania upewniają partnerkę w tym, że mężczyzna
troszczy się o nią i interesuje się jej przeżyciami, dzięki cze-
mu nie czuje się pozostawiona sama ze swymi problema-
mi, a także wie, iż może liczyć na współczucie. W trakcie
opowiadania będzie czuła, jak jej napięcie słabnie, a na ko-
niec może się nawet zacząć śmiać, że tak się jednego dnia
wszystko na nią zwaliło.
Z drugiej strony, słuchający mężczyzna dopiero teraz
może naprawdę docenić, co się właściwie stało, aczkolwiek
pamiętać trzeba, aby pytania takie stawiał tylko wtedy, gdy
naprawdę może słuchać, a chodzi przy tym nie tylko o czas,
ale i o stan ducha. Jeśli nie potrafi się zdobyć na tolerancję
i cierpliwość, powinien powiedzieć raczej coś w rodzaju:
„Widzę, że jesteś podenerwowana, ale muszę się chwilę za-
stanowić nad tym, co powiedziałaś, a potem możemy roz-
mawiać dalej", przez cały czas upominając siebie, że wcale
nie jest intencją partnerki jego obwinianie czy karcenie.
Godne polecenia są dwie inne postawy. Mężczyzna mo-
ż
e spytać: „Czy to trochę pomaga, jak cię słucham?", gdyż
pozytywna odpowiedź bardzo istotnie zwiększa jego goto-
wość do wykazania cierpliwości. Może także powiedzieć:
„Wiem, że jesteś zdenerwowana, i bardzo chciałbym ci po-
móc, ale już po chwili wydaje się, że winnym za to wszyst-
ko uznajesz mnie. Czy naprawdę tak jest?" Najczęściej od-
powie ze zdziwieniem: „Ależ skąd!", co także bardzo ko-
rzystnie zmienia sytuację.
Mężczyzna rozporządzający taką wiedzą o kobiecej re-
akcji na stres potrafi słuchać cierpliwie i ze zrozumieniem,
a co więcej, nie będzie odczuwał potrzeby, aby tłumaczyć,
dlaczego nie jest winien temu wszystkiemu, co jest źródłem
frustracji partnerki. Jeśli tak postąpi, ona na siłę zacznie
wyszukiwać swoje racje i kłótnia jest nieuchronna. Dlatego
tak ważna jest odpowiednia postawa mężczyzny: nie chodzi
o to, by się bronił, lecz o to, by słuchał, to bowiem pozwala
kobiecie od frustracji przejść do postawy bardziej pozytyw-
nej, zrównoważonej i akceptującej.
191
Na podobnej zasadzie, kiedy kobieta nie reaguje zaczep
nie na męskie pomruki (stanowiące ekwiwalent przesad;
nych reakcji), te znikają, kiedy natomiast prowokują ją one
do agresywnych reakcji, wtedy mężczyzna automatyczni
szuka jakichś racji dla niezadowolenia i jego opryskliwość
tylko się pogłębia. I, oczywiście, kiedy mężczyzna na prze-
sadną reakcję partnerki reaguje działaniami obronnymi, po-
woduje to reakcję jeszcze bardziej przesadną i awantura go-
towa. Jeśli tłumaczenie przez Randy'ego nie w porę, że ni
jest czemuś winny, jako wyizolowane zdarzenie spowodo-
wałoby trzydziestostopniową irytację Denis, to w opisane
przez nas sytuacji podbiłoby stopień stresu do dwustu sześć-
dziesięciu pięciu stopni.
Różne „ale"
W sytuacji stresu, kiedy przygnieciona obowiązkami ko-
bieta reaguje przesadnie, ma też zmącone rozpoznanie sy-
tuacji, co się wyraża w stawianiu pytań. Jeśli mężczyzna nie
słyszy w nich oskarżeń, najczęściej przyjmuje, że jest pro-
szony o rozwiązanie; słucha maksimum przez dwie minuty
a potem zna już odpowiedź na najważniejszą kwestię. Part-
nerka tymczasem dopiero przygotowuje sobie warunki do
rozpoznania sytuacji, i jakkolwiek dobre może być propo-
nowane przez niego rozwiązanie, ona i tak powie „ale...
by dalej mówić o trapiących ją kwestiach, co z kolei frustru-
je mężczyznę, gdyż dobra porada jest właśnie tym, co na
tychmiast poprawia mu nastrój w chwili stresu. Dlatego
musi pamiętać, że dla niej warunkiem poprawy nastroju jest
„wygadanie się". Nie jest to dla niego łatwe, albowiem
uważa, że kiedy mówi się o jakichś problemach, to po to
aby znaleźć jakieś ich rozwiązanie. Kiedy ktoś je podsuwa
jest mu wdzięczny, tymczasem partnerka wcale na wdzięcz-
ną nie wygląda, co mężczyzna traktuje jako afront: najwy-
raźniej jego zaradność i pomysłowość nie są docenianej
192
Inna kluczowa różnica między mężczyznami a kobieta-
mi pozwala zrozumieć, dlaczego oni najczęściej uważają je
za ignorantki. Ilekroć mężczyzna bierze się do głośnego
rozważania problemów, zawsze chodzi o kwestie, które
głęboko wcześniej już przemyślał; jeśli mówi o jakimś swo-
im strapieniu, najczęściej znaczy to, że z czymś nie może
sobie dać rady. Gdyby kwestia ta miała proste rozwiązanie,
samo wspominanie o niej byłoby z lekka kompromitujące.
Kiedy natomiast kobieta zaczyna mówić o swych stra-
pieniach, może ich wyliczyć dziesięć czy piętnaście, zanim
się zorientuje, co właściwie jest źródłem jej stresu, a wtedy
natychmiast poprawia się jej samopoczucie. Kiedy odzys-
kuje równowagę, czuje się też o wiele mniej bezradna wo-
bec kłopotów. Dla kobiety nie ma zatem nic uwłaczającego
w tym, iż wylicza swoje strapienia, zrazu w ogóle się nie tra-
piąc o ich rozwiązania, natomiast mężczyźni często docho-
dzą na tej podstawie do dwóch niewłaściwych konkluzji.
Dwie męskie dezinterpretacje
Kiedy kobieta wylicza długi rejestr swych strapień, męż-
czyzna, po pierwsze, uznaje, że jego partnerka ma napraw-
dę w sobie coś z niedorajdy, skoro nie potrafi sobie pora-
dzić z takimi „drobiazgami". Jego zdaniem intensywność
ujawnionego stresu jest konsekwencją niemożności upora-
nia się z różnymi trudnościami, tymczasem dla niej nie ist-
nieje związek między tymi kwestiami. Nazbierał się w niej
stres i teraz przede wszystkim usiłuje wszystko jakoś upo-
rządkować.
Druga jego błędna konkluzja powiada, że kobieta jest
nieszczęśliwa tak długo, jak długo nie potrafi rozwiązać ja-
kiejś trudności, a ponieważ mężczyzna wolałby widzieć ją
szczęśliwą, więc spieszy z życzliwymi propozycjami, o któ-
re — jego zdaniem — został poproszony. Dla niego dłu-
ga wyliczanka to rejestr oczekiwań, skarg i utyskiwań. Czu-
193
je się zaatakowany, obwiniony o wszystkie te kłopoty W
trakcie słuchania jego frustracja rośnie, wie bowiem, że
co jak co, ale ze wszystkim na pewno sobie nie poradzi
Szybko dochodzi do wniosku, że ona zbyt wiele bierze na
siebie, czemu sama jest winna. Diagnoza gotowa,
podczas gdy kobieta chciała tylko zostać zrozumiana i
wysłuchana,
Kiedy rośnie stres kobiety, jej świadomość poszerza
się co ujawnią większy zakres możliwych problemów i
możli-wych strapień.
Mężczyźni, jak widzieliśmy, wcale nie są bardziej bez-
troscy, tyle że zgodnie ze swą naturą usiłują koncentrować
się za każdym razem tylko na jednym problemie. Rosną
niezadowolenie kobieta wiąże z coraz liczniejszymi kwe-
stiami, podczas gdy mężczyzna łączy je z jednym tylko
za-gadnieniem, co umniejsza wagę wszystkich innych.
Skupiio-ny na jednej sprawie, mężczyzna staje się jakby
nieświa-dom całej reszty, a kiedy się odciąga jego uwagę,
robi się opryskliwy, obrusza się i oburza.
Kobiety dokonują dwóch błędów w obliczu tych reakcji
na stres: uznają je za wyraz obojętności czy braku miłość
albo zakładają, że partner uważa ich potrzeby za bagatel-
ne i nieistotne. Podobnie jak mężczyzna, żachnąwszy się
stwierdzi po chwili, iż nie tylko powinien, ale po prostu
chce pomóc kobiecie, tak i ona, przesadnie
zareagowawszy na jakieś słowa czy zachowanie, szybko
dojdzie do wnio-sku, że to nie jej partner jest przyczyną
stresu.
Jak obie płcie mogą sobie radzić z
przesadnymi reakcjami
Jeśli, przy przesadnej reakcji partnerki, mężczyzna ze
zrozumieniem potraktuje jej stres i nie będzie usiłował od-
płacać pięknym za nadobne, najprawdopodobniej zły na-
strój minie, szczególnie gdy sięgnąć po tak niezawodny śro-
dek jak uścisk. Kobiety bardzo potrzebują bliskości fizycz-
194
nej, dotyku; to jeden z najważniejszych sposobów, w jaki
mężczyzna może przekazywać swą chęć niesienia pomocy.
Bardzo często nie wie, co powiedzieć czy jak się zachować,
tymczasem wystarczy kilka głębszych oddechów, aby nie
dać się ponieść emocjom, lub spokojne i serdeczne przy-
tulenie kobiety. Podobnie też i kobieta skutecznie uciszy
gniewne pomruki mężczyzny, jeśli da mu czas do namysłu
w samotności. Co więcej, powinna mu dać okazję, aby się
wykazał. Kobiety nierzadko rezygnują z próśb o pomoc,
bojąc się odmowy lub niechęci, wtedy jednak skazują part-
nerów na rolę nieczułych egoistów.
Podobnie, kiedy mężczyzna słucha kobiety, powinien
też zadbać o to, aby czuła się wyróżniona i kochana. Cał-
kiem na miejscu są więc akceptujące frazy w rodzaju: „Oczy-
wiście, masz prawo tak się czuć", „To całkiem zrozumiałe",
„Każdy na twoim miejscu by się zdenerwował", albowiem
ważna jest nie tylko wyrozumiałość, ale także sympatia,
współczucie, tkliwość. „Rozumieć z szacunkiem" — oto
przydatne hasło.
Kobieta musi się dzielić swoimi przeżyciami, tak jak
mężczyzna musi się zamykać w swej jaskini, aby przemyś-
leć problem. Skupiwszy się na nim, szuka rozwiązania, a
kiedy je znajdzie, odczuwa ulgę. Kobieta z kolei musi się
rozeznać w swoich uczuciach, a także zidentyfikować, co
właściwie jest źródłem jej złego samopoczucia. W pierw-
szym odruchu to nie rozwiązania szuka, lecz powiązania
między uczuciami a tym, co jej się przydarza.
Mężczyzna próbuje różnych możliwych rozwiązań, ko-
bieta próbuje różnych możliwych powiązań, a wtedy jej
ś
wiadomość obejmuje bardzo wiele zewnętrznych elemen-
tów, które mogą być odpowiedzialne za jej stan emocjonal-
ny. Dopiero wówczas, kiedy jasno widzi związek między
tym stanem a otoczeniem, może wziąć odpowiedzialność za
swoje uczucia, które wtedy tracą swój negatywny charakter
i stają się pozytywne.
Kiedy zatem kobieta dzieli się swymi uczuciami, aby się
195
w nich rozeznać, a mężczyzna natychmiast szuka
rozwią-zań, nie tylko będzie miał wrażenie, iż niepodobna
jej zado-wolić, ale na dodatek utrudni jej powrót do
równowagi.
Co sprowadza mężczyzn na manowce
Tym, co myli mężczyzn, usiłujących pomóc przesadni
reagującej kobiecie, jest fakt, że w tym stanie skłonna jest
stawiać wiele pytań, takich jak na przykład:
—
Dlaczego twoim zdaniem szef się tak zachował?
—
I skąd miałam wiedzieć?
—
Naprawdę nie rozumiała, że staram się jej pomóc
—
I co mam teraz zrobić?
—
I dlaczego tak parszywie się czuję?
—
Jaki powinien być mój następny krok?
Słysząc coś takiego, mężczyzna odruchowo myśli, że
partnerka oczekuje od niego wyjaśnienia lub porady, pod-
czas gdy naprawdę zależy jej przede wszystkim na spokoj-
nym wysłuchaniu i życzliwej obserwacji, jak stara się do-
ciec, co się właściwie w niej dzieje. Na taką informację,
jak powyższa, mężczyzna obrusza się: „To do czego niby
miał bym się przydać, jeśli nie chodzi o radę?" Odpowiedź
na ta-kie pytanie jest oczywista dla kobiet, ale nie dla
mężczyzn.
Generalnie rzecz biorąc, to trudne dla nich wyzwanie
słuchać „bezczynnie", zwłaszcza jeśli kierowane są pod
ich adresem pytania. Tymczasem także za słuchaniem
mogą stać ważne poczynania:
1.
Decyzja, aby poświęcić partnerce całą uwagę.
2.
Postanowienie, aby nie mówić niczego, co mogło
wyglądać na rozwiązanie.
3.
Gotowość potwierdzania swej uwagi zachęcający
pomrukami, słowami czy gestami.
4.
Powtarzanie od czasu do czasu: „Tak, rozumiem"
196
(Uwaga: właśnie od czasu do czasu, nie za często, aby
nie zabrzmiało to protekcjonalnie, wtedy bowiem
kobieta może pomyśleć: „Ciekawe, on rozumie,
podczas gdy ja niczego tu nie mogę pojąć"). 5.
Postanowienie, aby nie spieszyć się z odpowiedziami
na pytania i traktować je jako retoryczne, raczej jako
wyrazy pewnych przeświadczeń niż wątpliwości.
Gdyby się jednak zdarzyło, iż kobieta domaga się od-
powiedzi, wówczas lepiej używać jakichś niezobo-
wiązujących fraz, w rodzaju: „Nie jestem pewien",
„Chyba musiałbym się nad tym trochę zastanowić" czy:
„Tutaj nie mam gotowej odpowiedzi". To, oczywiście,
rada dostosowana do tej konkretnej sytuacji, gdy
pytania nie są w istocie pytaniami. W innych
wypadkach właśnie wymigiwanie się od odpowiedzi
może być najgorszą strategią.
Rady nie w porę nie są żadną pomocą, lecz tylko utrud-
niają zestresowanej kobiecie powrót do stanu równowagi.
Trzeba o tym pamiętać, inaczej bowiem, jeśli propozycje
rozwiązań wcale nie poprawiają nastroju kobiety, męż-
czyzna zaczyna się irytować, a kiedy każda jego propo-
zycja zostaje skwitowana kolejnym „ale", będzie czuł się
odepchnięty i zlekceważony.
Tymczasem wcale o to nie chodzi, kobieta bowiem chce
się jeszcze popławić w swym złym samopoczuciu, aby zro-
zumieć jego charakter i naturę, a do tego najbardziej jest
jej potrzebny życzliwy słuchacz. Jeśli jednak ten słuchacz
uzna, że zna odpowiedź na owe problemy, a ona nie zosta-
nie zaakceptowana, wpadnie on we frustrację, chociaż zu-
pełnie niesłusznie, nawet bowiem jeśli ma rację, jego part-
nerka sama musi się pomęczyć.
Chodzi przede wszystkim o to, że dla kobiety w stanie
stresu najważniejszy jest powrót do równowagi, i nikt tego
nie może zrobić za nią, natomiast życzliwy i przyjazny słu-
197
chacz może się okazać bardzo pomocny, niczym płytka re-
zonansowa. Jak płytka ma w instrumencie muzycznym po-
głębiąc jego rezonans, tak słuchacz ma pomóc kobiecie w po-
głębieniu jej samoświadomości i dzięki temu w ponownym
nawiązaniu kontaktu ze swym najgłębszym Ja.
Dla kobiety ważną funkcję w takim ponownym nawią-
zywaniu odgrywa dzielenie się swymi przeżyciami, ale że-
by tak mogło się stać, mężczyzna musi rozumieć, że kobieta
nie oczekuje porady, a co więcej, nie jest nawet w stanie
jej docenić. Jeśli zaś przytłoczona obowiązkami kobieta
czyna przesadnie reagować i nie zyskuje odpowiedniej po-
mocy, pojawia się trzeciego typu reakcja na stres: wyczer-
panie.
Kobieca reakcja na stres nr 3: wyczerpanie
Kiedy przesadna reakcja tylko pogłębia stres, Denis
może ostatecznie poczuć, że zupełnie braknie jej sił, że ni-
czemu już nie podoła. Jest to reakcja, która w istocie stano-
wi prośbę o pomoc, ale inne osoby, a szczególnie mężczyź-
ni, uznają, że nie udało im się być jej podporą i nic już teraz
nie mogą poradzić.
Aż do tej chwili mogło się wydawać, iż kobieta wszyst-
ko ma „pod kontrolą", ale potem znienacka staje się kom-
piętnie bezsilna, zgorzkniała, wycieńczona. Dla mężczyzny
to bardzo groźna chwila, gdyż ma wrażenie, że tę sytuację
spowodowały jego zaniedbania, nie jest natomiast świadom
tego, że wyczerpanie jest efektem długotrwałego wytrące-
nia z równowagi. Ważne, aby zrozumiał, że to nie jego
wina, a także i to, że jego partnerka wielokrotnie będzie
jeszcze znajdowała się w takich sytuacjach, niezależnie
od tego, co mu się uda czy czego nie uda mu się zrobić. Tak
jak mężczyzna od czasu do czasu pod wpływem stresu
„zamy-ka się", tak kobietę dopada wyczerpanie. Ta
analogia się-ga dalej: jak mężczyzna może w jednej
chwili znowu się
198
„otworzyć", tak i kobieta od stanu wyczerpania przejść mo-
ż
e do stanu pozytywnego ożywienia.
Jednym ze sposobów, które mogą mężczyźnie pomóc
w zrozumieniu stanów kobiecego wyczerpania, jest powie-
dzenie sobie, że jego fizjologia obejmuje pewien, mówiąc
metaforycznie, zawór bezpieczeństwa, który ostrzega go,
iż daje z siebie więcej, niż bierze, i zmusza do zapobiega-
jącego wypaleniu się odpoczynku. Tymczasem kobiety nie mają
takich zaworów bezpieczeństwa. Im silniejszy odczuwają
stres, tym bardziej zapominają o sobie. Przed wypaleniem
może je uchronić poczucie, że ktoś ich słucha i je wspiera.
Mówiąc konkretnie: potrzebna jest życzliwa pomoc!
Kobieta musi mieć w takiej sytuacji pewność, że nie jest
sama, co mężczyzn jednak wpędza w popłoch, uznają bo-
wiem, że dla ulżenia partnerce sami musieliby przejąć całe
brzemię jej obowiązków, ona bowiem nie ma już na to sił.
Jest w tym trochę prawdy, ale kryje się też znaczny błąd.
Prawdą jest, że kobieta doszła do pewnej granicy i w tej sy-
tuacji pomocne mogłoby być przejęcie niektórych z jej za-
dań, którymi najpewniej sama będzie chciała się znowu
zająć, gdy pokona stres. Jednakże jeśli nawet może się wy-
dawać, iż jest ona zupełnie bezsilna, to w rzeczywistości ma
w sobie jeszcze wiele energii, a tylko w tej konkretnej chwili
potrzebna jest jej pomoc. Chwilowo utraciła bowiem kontakt
ze źródłem swojej mocy.
Zapałka, która powaliła słonia
Kobiety załamują się, gdy docierają do granicy nie tyle
swych sił, ile poczucia, iż nimi nie rozporządzają. Przyczy-
na załamania może być zupełnie drobna, jak przysłowiowa
zapałka, pod którą ugina się słoń. Nie chodzi zatem o wagę
sprawy, lecz o moment, w którym się pojawia. Jeśli męż-
czyzna pozwoli jej wypowiedzieć się do końca, a potem za-
oferuje chęć odjęcia jakichś ciężarów, będzie to ogromna
199
pomoc. Być może jej nastrój nie poprawi się natychmiast
natomiast doceni propozycję i znacznie szybciej wróci do
równowagi.
Mężczyźni jednak są w tym momencie pełni rezerwy
obawiają się bowiem, że teraz przyjdzie im rozpoznać natu-
rę każdego z problemów i znaleźć odpowiednie rozwiąza-
nie. Tymczasem wcale nie jest to konieczne, a zresztą
naj-poważniejszym kwestiom nie potrafiliby podołać.
Istotne natomiast jest, aby z całej listy problemów
wybrać te, kto-rymi można zająć się najłatwiej i w
sposób najbardziej kompetentny. Nie musi ich być dużo;
korzystając z użytej metafory, można powiedzieć, iż
wystarczy jedna zapałka lub dwie. W sytuacji
wyczerpania, ujęcie nawet drobnego obciążenia będzie
odczuwane jako wielka ulga, oby tylko nie dochodziło do
tego w sposób ją upokarzający. Jeśli więc mężczyzna
będzie z góry wiedział, że nie chodzi bynaj-mniej o
rozwiązanie wszystkich problemów partnerki, łat-wiej
mu będzie zaoferować pomoc bez wyczuwalnej dla
drugiej strony niechęci.
Najczęściej jednak, kiedy kobieta czuje się wyczerpana
mężczyzna skłonny jest na różne sposoby ją pouczać i stro
fować, na przykład:
—
Za dużo na siebie bierzesz.
—
Nie traktuj wszystkiego tak śmiertelnie poważnie.
—
Przecież to nie jest aż tak ważne.
—
Nie będzie dziury w niebie, jeśli się odrobinę
spóź-nimy.
—
To przecież nie twoja wina.
—
Wcale nie musisz tego robić.
—
No cóż, życie nie jest takie proste.
— Nie patrz na wszystko tak ponuro.
Tymczasem wszystkie takie „porady" nie tylko nie po
magają, ale jeszcze pogarszają sytuację. Kobieta będzie do-
tknięta w równym stopniu jak on, gdy jakieś jego niepo-
wodzenie zostaje skwitowane słowami: „A nie mówiłam?
albo „Tak to już jest, jak się wcześniej nie pomyśli".
200
Niekiedy jest prawie niemożliwe, aby mężczyzna w spo-
koju i cierpliwie wysłuchał kobiety znajdującej się w stanie
wyczerpania; szczególnie jeśli sam jest zestresowany, po-
dejrzenie, iż będzie się musiał zająć także jej problemami,
może go całkowicie wytrącić z równowagi, co niemal na
pewno zmusi go do ucieczki do jaskini.
To z tej przyczyny jest tak ważne, aby kobiety miały
zawsze kilka możliwych punktów oparcia. Nierealistyczne
byłoby przypuszczenie, że zawsze znajdą podporę w swym
partnerze, także w sytuacji nasilającego się stresu, w tym ce-
lu bowiem mężczyzna musiałby przez cały czas być w dos-
konałej równowadze, a to rzecz zupełnie nieprawdopo-
dobna.
Jest generalną regułą, iż ludzi przyciąga do siebie po-
dobny stopień wewnętrznego bólu; zazwyczaj nastrój męż-
czyzny będzie odpowiadał samopoczuciu partnerki i od-
wrotnie: kiedy on się wycofuje, ona czuje się wyczerpana,
gdy ona jest przytłoczona obowiązkami, on zaszywa się
w jaskini.
W takich sytuacjach Denise, czy to sama z siebie, czy
dzięki innym osobom, musi powrócić do równowagi, i jeśli
będzie jeszcze taka potrzeba — wyciągnąć pomocną rękę
do Randy'ego. Możliwy jest też proces przeciwny: to Ran-
dy odzyskuje równowagę i dzięki temu może okazać pomoc
Denise.
Udany związek
Jeśli dość szczegółowo zająłem się tutaj różnymi reak-
cjami na stres, to nie po to, aby szukać usprawiedliwienia
dla naszych partnerów, lecz abyśmy wyzwolili się od skłon-
ności do bardzo osobistego interpretowania wszystkiego,
co dzieje się w związku. Jak wielokrotnie tu podkreślaliś-
my, gdzie brak wiedzy o wzajemnych różnicach, tam łatwo
o czynienie szkód z najlepszymi intencjami.
201
Prawdziwa miłość oznacza poczucie związku i jedności
co sprawia, że samo zaspokojenie potrzeb partnerki czy
partnera daje już poczucie spełnienia. To dzięki dawaniu
z głębi serca i z poczuciem rzetelnej miłości doświadczamy
w życiu radości. Jeśli nie dostaje tej radości, przestajemy
też być pewni miłości. Kiedy w miłości pojawiają się napię-
cia i trudności, zaczynamy stawiać drugiej stronie
wymaga-nia. Tak wielu z nas myli miłość z usuwaniem
niedogodno-ści: oczekujemy świadczeń, uważamy, że
miłość to zaspo-kajanie potrzeb, a tymczasem zdrowy
związek opiera się na spontanicznej, niewymuszonej
wzajemności.
Gdy trwają dobre chwile, w szczęściu i radości możemy
je razem dzielić, dając sobie spełnienie i wsparcie. Jeśli
jed-nak w trudnych chwilach partnerka czy partner
odmawiają pomocy, znaczy to, iż także ona czy on mają
problemy i nie są w stanie bezpośrednio odpowiedzieć na
wasze potrzeby.
To nierozsądne oczekiwać, że kiedy tracimy wewnętrz-
ną równowagę, zawsze pomogą nam się z tego wydobyć
nasi partnerzy; czasami czy nawet często może tak być,
ale z pewnością nie zawsze. Im bardziej będziemy
spoglądali na innych, gdy mamy trudności z samymi sobą,
tym trud-niej im będzie rzeczywiście nam pomagać.
Zrozumienie tego, jak różne są nasze reakcje na stres,
pozwala nam skutecznie pomagać naszym bliskim w trud-
nych chwilach załamań, a także uczy, jak i w jakich warun-
kach prosić ich o taką pomoc. Zawsze trzeba pamiętać o tym
ż
e im lepiej sami potrafimy odzyskiwać równowagę, tym
sprawniej możemy w tym dopomagać innym. W rozdziale
siódmym zastanowimy się nad tym, jak dbać o własną rów-
nowagę i wydobywać pełnię swych możliwości, wykorzy-
stując do tego obie nasze strony: męską i żeńską.
ROZDZIAŁ SIÓDMY
RÓWNOWAGA WEWNĘTRZNA
W dotychczasowych rozważaniach zajęliśmy się tym,
w jaki sposób męska i kobieca strona psychiki wpływają
na nasz odbiór innych osób, a także na zachowywanie się
w warunkach stresu. Kiedy potrafimy w sobie zidentyfiko-
wać owe strony, o wiele łatwiej przychodzi odzyskiwać
równowagę wewnętrzną, ponieważ lepiej rozpoznajemy,
kiedy jej nam brak. Zarówno dla mężczyzny, jak i dla ko-
biety równie ważne jest utrzymywanie owych stron osobo-
wości w równowadze, ta bowiem umożliwia wielką miłość
i skuteczność w innych poczynaniach życiowych. Niezależ-
nie od płci, gdy w odpowiedniej relacji do siebie pozostają
ś
wiadomość zogniskowana i świadomość otwarta, wtedy
zwiększa się potencjał twórczy, możliwość spełnienia i suk-
cesu. Jeśli obie strony potrafią odwoływać się zarówno do
rozumu, jak i do serca, ich związek przepojony jest miłością
i pozytywną postawą.
A jak osiągać taką równowagę? Do tego niezbędne są:
rozumienie, akceptacja i szacunek dla obu stron osobowo-
ś
ci. Jeśli chłopiec w sposób naturalny wykorzystuje swą
męską energię, to jednocześnie ma możliwość spontanicz-
nie wyrażać także energię kobiecą, kiedy zaś wkroczy w doj-
rzałość, będzie mu wolno dawać wyraz i jednej, i drugiej
203
stronie osobowości, w efekcie więc obie postacie
energii
harmonijnie będą wspierać to, co robi i kim jest.
Na przykład Bill wychował się w znakomitej
atmosferze
i tysiące razy mógł obserwować, jak ojciec pomaga
matce.
Dzięki temu nauczył się doceniać i szanować kobiecość
Ilekroć matka była przytłoczona obowiązkami, reagować
przesadnie lub wydawała się zupełnie wyczerpana,
ojciec
zawsze traktował to z wyrozumiałością i szacunkiem,
nigdy
zaś obojętnie czy niecierpliwie. Obejmował ją czule i uważ-
nie jej wysłuchiwał. W ten sposób Bill uczył się także wsłu-
chiwać w swe niewieście uczucia.
Dorastając, czuł, że może swobodnie dawać wyraz za-
równo swej stronie męskiej, jak i kobiecej; nigdy na przy-
kład nie karcono go za to, że płacze czy poddaje się
uczu-
ciom; w takich sytuacjach ze zrozumieniem i czułością
trak-
towała go nie tylko matka, ale i ojciec, który nie tylko był
dumny z jego typowo męskiej kompetencji i skuteczności
ale i z kobiecej zdolności do dobroci i miłości. Co więcej,
wiedział, jak istotne jest to, by wiele rzeczy robili
wspólnie.
Chętnie uczył go nowych sportów, wprowadzał w nowe
hobby, wspólnie udawali się na wędrówki i chodzili do
kina. Nie domagał się we wszystkim bezwzględnych sukce-
sów, ale potrafił cieszyć się jego osiągnięciami i pocieszać
w wypadku porażki.
W idealnych warunkach chłopiec jest ceniony nie tylko
za swe męskie, ale i kobiece cechy; spotyka się z uznaniem
gdy troszczy się o swe otoczenie, i chętnie pomaga innym
jeśli jednak jest bardziej po męsku skoncentrowany na
so-
bie, matka go za to nie karci. Wszystkie złe postępki są
mu
zawsze wybaczane; chłopcy z dominującymi cechami
mę-
skimi są często urwisami i wiele wtedy trzeba dla nich wy-
rozumiałości i tolerancji.
Jego idealna matka dobrze wie, kiedy zostawić mu swo-
bodę, a kiedy kontrolować jego poczynania, szanuje bo-
wiem jego wewnętrzną potrzebę niezależności i rozumie, że
pewnych rzeczy musi się nauczyć sam, a nadopiekuńczość
204
tylko by go osłabiła i zachwiała poczucie pewności siebie.
Stara się niczego z góry nie przesądzać, pozwala mu na roz-
strzyganie wielu kwestii i nie waha się prosić o to, czego
mogłaby zażądać. Jej stosunek do syna określają zaufanie
i wiara w możliwości.
Niesłychanie istotnym czynnikiem kształtującym rozwój
Billa jest także miłość, jaką matka żywi do ojca. W efekcie
swobodnie mogą się rozwijać męskie cechy chłopca. Nie
musi przepraszać za to, jaki jest, ani poddawać się jakimś
przymusom, aby tylko zyskać miłość matki. Może zgłębiać
swe tendencje agresywne, wyznaczając sobie cele i podej-
mując ryzyko. Jeśli staje się milczący, zamyślony, wycofuje
się w siebie i niechętnie odpowiada na pytania czy prośby,
nie czekają go za to kary czy nagany. Nie musi starać się
być inny od ojca, aby zasłużyć sobie na miłość matki. Jego
męska strona nie rodzi żadnych zagrożeń, widzi bowiem,
jak matka przyjaźnie i z szacunkiem odnosi się do ojca,
uosabiającego dla niego męskość.
Na podobnej też zasadzie wychowująca się w idealnej
atmosferze dziewczynka będzie rozwijała swą kobiecą ener-
gię, niemniej jednak, dojrzewając, będzie też mogła rea-
lizować swoją energię męską, wspierającą to, kim jest i co
robi.
Sharron widząc, jak matka jest w różnych sytuacjach
oparciem dla ojca, nauczy się podchodzić ze zrozumieniem
i ufnością do swej męskiej strony, zarazem jednak i jej ko-
bieca część nie będzie rodzić żadnych zagrożeń, gdyż uoso-
bieniem kobiecości będzie dla niej matka i to, jak niezależ-
nie od stresu ojca matka traktuje go ze zrozumieniem i sza-
cunkiem.
Wolna od uraz matka potrafi obstawać przy swoim, za-
razem zawsze będąc gotowa do wybaczenia. W ten sposób
Sharron nauczy się, jak zaspokajać wszystkie swe potrzeby,
nie uciekając się przy tym do manipulacji, a jednocześnie
będzie mogła obserwować, jak ważne jest, iż matka nie
szczędzi ojcu wyrazów wdzięczności i szacunku za wszyst-
205
ko, co robi dla rodziny. To dla niej ważna nauka, jak
męskie cechy mogą z pożytkiem wspierać życie innych
osób.
Tak więc Sharron nie będzie czuła się zagrożona w tym
iż, w zależności od sytuacji i chwili, daje wyraz swym nie-
wieścim albo męskim cechom. Nikt nie będzie jej karcił,
ż
e pragnienie osiągnięć i sukcesów nie jest kobiece. Jeśli
jest dobra w matematyce, rodzice to docenią. Gdy jest
stanow-cza w wyznaczaniu sobie celów i dążeniu do
nich, będą chwalili jej pasję i silną wolę, ale na
zrozumienie i szacunek może liczyć także wtedy, gdy staje
się podatna nastrojowi emocjonalna i niepewna swej
opinii. Matka zawsze jest go-towa jej wysłuchać i otoczyć
troskliwą czułością.
Matka nie będzie usiłowała przedwcześnie wymagać
od niej zachowań dorosłej kobiety, lecz pozwoli jej na
natural-ny rozwój, który ma swój własny rytm i
odpowiednie dla niego potrzeby. Nauczy ją by nigdy nie
rezygnowała z sie-bie, by nie czyniła z siebie
cierpiętnicy, na pierwszym pla-nie stawiającej potrzeby
innych osób. Nauczy ją prosić gdy czegoś potrzebuje, a
także dzielić się swymi emocjami w chwilach stresu,
dzięki czemu Sharron nigdy nie stracić bezpośredniej
kontroli nad swymi uczuciami.
W idealnej sytuacji szacunkiem obdarzane są zarówno
kobiece, jak i męskie cechy dziewczynki. Spotyka ją po-
dziw i pochwała wtedy, gdy jest stanowcza, konsekwentą
i agresywna, jak i wtedy, gdy jest czuła, troskliwa,
emocjo-
nalna i otwarta na komplementy. Także gdy nawiedza ją
złe
samopoczucie, może być pewna otaczającej ją miłości;
nie
musi się przez cały czas obnosić z uśmiechniętą twarzą
i wesołością na pokaz. Gdy nawiedzają ją chwile
słabości
nie słyszy upomnień, że powinna wreszcie dorosnąć.
Wie,
ż
e może nie skrywać ani gniewu, ani płaczu, że może
być
egocentryczna i może być altruistyczna.
Idealny ojciec Sharron wie, jak szanować jej uczucia
i wrażliwość. Wie, że musi się od niej różnić, i potrafi
cenić owe różnice, kiedy jednak na plan pierwszy
wysuwają się
206
jej męskie cechy, z wielką ochotą uczestniczy w jej zaję-
ciach, pomaga jej i ją uczy, daje jej odczuć, jak jest dla nie-
go ważna. Podobnie jak matkę, także i Sharron potrafi za-
skoczyć nieoczekiwanymi prezencikami. Czując się docenio-
na i kochana, Sharron bez żadnego wewnętrznego przymu-
su może swą miłością obdarzać innych.
Ponieważ ojciec wie, że dziewczęta są bardzo wobec
siebie krytyczne i łatwo uznają swoją winę, nigdy nie szczę-
dzi swej córce troski, nie waha się też ani chwili, aby prze-
prosić za popełniony błąd czy wyrządzoną przykrość. To
bardzo umacnia jej pewność siebie, dzięki czemu Sharron
nie lęka się w towarzystwie ojca mówić o swych uczuciach
i pragnieniach: jest przekonana, że zawsze może liczyć na
uwagę i zainteresowanie. Ojciec dobrze wie, jak się zacho-
wać, kiedy córka w typowo kobiecy sposób przeżywa stres:
bez pouczania i karcenia po prostu słucha, w każdej chwili
gotów do przyjaznego gestu. Potrafi także powiedzieć jej,
ż
e pięknie wygląda, i umie tak reagować na prośby, aby nie
okazywać niechęci, stara się tak wyznaczać cele, by Shar-
ron miała poczucie ich zdobywania.
Chyba jednak najważniejsze jest to, iż może ona obser-
wować na co dzień miłość ojca do matki. Widzi, że kobie-
cość jest przedmiotem zachwytu i miłości, co pomaga jej
rozwijać w sobie cechy niewieście. Nie musi niczego w so-
bie ukrywać, udawać innej osoby, ani niczego w sobie tłu-
mić, aby zyskiwać miłość ojca, widzi bowiem, że matka,
właśnie pozostając sobą, jest gorąco kochana. To bardzo
ważne doświadczenie: nie musi różnić się od matki w imię
miłości ojca. Nie czuje się zagrożona z powodu swej kobie-
cej strony, widzi bowiem, z jakim szacunkiem traktuje oj-
ciec matkę, dla niej uosobienie kobiecości.
Dzieci wychowywane w takich warunkach mogą jedno-
cześnie rozwijać obie swe strony: męską i żeńską, a takie
wzajemne oddziaływanie dwojakich energii przejawia się
potem w każdym aspekcie życia, mogącego najpełniej wy-
207
korzystać wszystkie potencje danej osoby, między
innymi
zaś: tworzyć harmonijne związki ludzi wzajem się
wspie-
rających i inspirujących.
Wpływ represji
Oczywiście, niewiele osób miało szczęście wyrastać w
ta-kich warunkach. Ilekroć mały Tony obserwował, jak
mama obraża się na tatę, stawał przed wyborem: „Czy
opowiadać się za mamą i w ten sposób wyrzekam się tej
mojej strony, która jest podobna do taty, czy też
opowiadam się za nim i wyrzekam się tej mojej strony,
która jest podobna do mamy?"
Za każdym razem, kiedy któreś z rodziców gniewało
się na niego, stawał przed innym wyborem: „Czy mam
wyrzec się siebie, czy też utracić ich miłość?"
Gdy ojciec wpada w złość i krzyczy na swą córkę, Jane
czy myśli ona, że to jego coś wytrąciło z równowagi, czy
ż
e to z nią jest coś nie w porządku i powinna być
bardziej do niego podobna?
Czy Tony odrzuca swą męską stronę, gdyż ojciec
upoka-rza matkę?
Czy Jane odrzuca swą kobiecą stronę, gdyż widzi,
jak słaba i bezradna okazuje się jej matka?
To tylko drobne przykłady tego, w jaki sposób
dzieciń-stwo kształtuje całe nasze życie. Poza idealnymi,
prawie niemożliwymi sytuacjami, każdy musi w
dzieciństwie stłu-mić jakąś cząstkę siebie w imię
bezpieczeństwa, swobody miłości, co nie pozwala na w
pełni naturalny i harmonijny rozwój obu stron
osobowości. Kiedy męska strona Tony'e-go nie jest
kochana, szanowana i chwalona, zaczyna ją tłu-mić, aby
zaskarbić sobie miłość matki, co sprawia, że pełniej
rozwijają się jego cechy kobiece, ale jeśli następnie jest
z tego powodu wyśmiewany w szkole albo karcony
przez ojca, zacznie z kolei wypierać je z siebie.
Dojrzewanie chłop-
208
ców najczęściej upływa w takim odchylaniu się od natu-
ralnej równowagi ku przesadnej wrażliwości (uprzejmości)
albo postawie typu macho, charakteryzującej się pozorną
nieczułością.
Także w przypadku dziewcząt niektóre cechy mogą w
trakcie rozwoju zostać stłumione. Jeśli dziewczynka tłumi
swą stronę kobiecą, rozwinięte cechy męskie mogą jej
zapewnić przebojowość i skuteczność, ale stanie się tak za
cenę utraty łączności z prawdziwym Ja. Ma wówczas wra-
ż
enie, że nie zna samej siebie, doświadcza poczucia we-
wnętrznej pustki i niespełnienia. Jeśli z jakiejś przyczyny
zacznie się teraz sprzeciwiać swoim kobiecym cechom,
efektem będzie poczucie bezsiły i beznadziejności. Stanie
się teraz bardziej zależna od innych i uczulona na ich reak-
cje, zabraknie jej też pewności, że może się sama o siebie
zatroszczyć; niezależnie od wieku będzie się czuła jak mała
dziewczynka.
Jeśli chłopiec tłumi w dzieciństwie swe męskie cechy,
a potem już jako dorosły chce je w sobie rozwinąć, musi pa-
miętać, że może upłynąć trochę czasu, zanim wypracuje
właściwe zachowania. Mały chłopiec poprzez agresję i nisz-
czenie rzeczy uczy się ostrożności; jeśli te cechy drzemią
przez lata, to rozbudzanie ich w wieku dojrzałym musi zna-
leźć dla siebie odpowiednie formy.
Podobnie też, jeśli dziewczyna dojrzewa zbyt szybko
i przejmuje rolę matki, czy to dlatego, że ta jest nieporadna,
czy też jej nie ma, może się zdarzyć, że znienacka w wieku
dorosłym ogarną ją potrzeby małej dziewczynki, w ten bo-
wiem sposób jej stłumiona w przeszłości strona będzie się
domagała swych praw, aby przywrócić zakłóconą równo-
wagę. Na szczęście nie musi to być stan trwały; jeśli kobieta
taka potrafi z miłością i akceptacją podejść do swej zanie-
dbanej przeszłości, będzie też potrafiła harmonijnie włą-
czyć ją w swą dorosłą osobowość, która stanie się dzięki
temu pełniejsza.
Trzeba podkreślić, że takie represjonowanie pewnych
209
składników męskości czy kobiecości to zjawisko bardzo p
wszechne. To dlatego niektóre z przytaczanych tutaj
przy-padków kobiet mogą poruszyć jakieś ukryte struny
w mę-skich czytelnikach — i odwrotnie.
Seksistowskie uprzedzenia
Ponieważ tak są w nas wymieszane składniki
modelowo należące do wzorców obu płci, nierzadko
możemy mieć wątpliwości co do własnej tożsamości, a
jeśli nie mamy umiejętności harmonizowania energii
męskich i kobiecych możemy popadać w seksistowskie
uprzedzenia co do sa-mych siebie i co do innych, a
uprzedzenia te z kolei mogą w znacznym stopniu
sparaliżować wydobycie własnych po-tencjałów. Aby się
dostosować, musimy tłumić jakąś swoją cząstkę.
Oto lista siedmiu popularnych uprzedzeń seksistowskich;
1.
Kobiety są kochające, a mężczyznom brak serca.
2.
Kobiety są irracjonalne, a mężczyźni kierują się
ro-zumem.
3.
Kobiety są konstruktywne — mężczyźni destruk-
tywni.
4.
Kobiety są słabe, a mężczyźni silni.
5.
Kobiety się podporządkowują, mężczyźni — domi-
nują.
6.
Kobietom odpowiada zależność, mężczyznom — nie-
zależność.
7.
Rolę danej osoby z góry wyznacza płeć.
Te generalne seksistowskie przeświadczenia stają się
z kolei źródłem tysięcy innych uprzedzeń, w rodzaju:
„męż-czyzna powinien pracować, a kobieta siedzieć w
domu, czy „kobiety są lepszymi pielęgniarkami, a
mężczyźni le-karzami".
210
Istotna rola tych wyliczonych wyżej uprzedzeń polega
na tym, że powodują one bezpośrednie ograniczenia na-
szych potencjałów osobistych, które nie są wyznaczane
przez granice między płciami. Płeć odgrywa z pewnością
ważną rolę, gdy chodzi o ekspresję tego potencjału, wcale
jednak nie przesądza o tym, co będziemy robić.
Ów potencjał, jak już powiedziałem, nie pokrywa się
z modelowymi granicami między płciami. W istocie każdy
z nas powinien być:
1)
zapobiegliwy,
2)
inteligentny,
3)
twórczy,
4)
kochający,
5)
silny,
6)
stanowczy,
7)
pewny siebie.
Każdy z nas uosabia swój własny, swoisty zestrój tych
istotnych ludzkich cech. Każdy, oczywiście, ma swoje ogra-
niczenia, ale nie są one wyznaczane przez płeć. To wielki
błąd sądzić, że miałaby ona określać naszą zdolność do
miłości, skuteczności czy pojmowania. Takie podziały za-
mykają ludzi w wymyślonych kategoriach, ale mogą też po-
wodować bardzo rzeczywiste ograniczenia swobody wyra-
ż
ania naszej jaźni i kreatywności.
Prawdziwy sens równości
Mężczyzna i kobieta zostali stworzeni jako równi; w osta-
tecznym rozrachunku są obdarzeni tymi samymi władzami
ducha. Wszyscy mają rozum zdolny do inteligencji i serca
zdolne do miłości. Niemniej jednak każdy swój potencjał
wyraża na swój własny sposób.
Naszą największą siłą jest zdolność do miłości i pomaga-
nia sobie nawzajem. Każda osoba jest niepowtarzalna i ma
do przekazania unikalny dar. Wielkie to nieszczęście, kiedy
211
ktoś uważa, że równość można realizować tylko poprze
utożsamienie wszystkich osób. Tam, gdzie w pełni szanuje
my i cenimy jednostkowe różnice, jest też możliwość do
pełnego rozwoju i określenia daru, jakim możemy być dla
ś
wiata. Przy wszystkich różnicach, jesteśmy także ze sobą
spleceni i od siebie uzależnieni; tylko uwzględnienie tego
uzależnienia otwiera przed nami pełnię możliwości.
Ludzie są istotami działającymi w sposób celowy. Im le
piej rozumiemy swoje męskie i żeńskie energie, tym
bliżej jesteśmy owej bezcennej wiedzy, kim jesteśmy i do
czego jesteśmy zdolni. Kluczem do kufra z tym skarbem
jest zgłębienie w sobie owych energii. Wzbogacając w
ten sposób swoją wiedzę, zwiększamy też szacunek do
samych siebie, pewność własnych racji, zdolność do
miłości i szczęścia.
Bez tej wiedzy natomiast zdolność do miłości jest przy-
tłumiona. Nierzadko się zdarza, że kiedy w najlepszych in
tencjach staramy się wspomagać samych siebie i innych,
nieświadomie sami udaremniamy sobie sukces.
ROZDZIAŁ ÓSMY
DLACZEGO KOBIETA CZUJE SIĘ
NIEKOCHANA
Kobiety często się żalą, że nie są kochane, podczas gdy
ich partnerzy nie mają pojęcia, o co im chodzi i jak mieliby
ten stan odmienić. Zazwyczaj powiadają: „Jak to możliwe?
Przy tym wszystkim, co dla niej robię!", po czym przystę-
pują do wyliczania, co zawdzięcza im rodzina: regularne
zasilanie pieniędzmi, troskę o rozwój firmy, organizowanie
wspólnych wycieczek do kina itd. I dlaczego żona czuje się
niekochana?
Zastanówmy się więc, jakie różnice między mężczyzna-
mi a kobietami mogą odpowiadać za tę konfuzję.
Ś
wiadomość męska i świadomość kobieca
John, trener futbolowy, z racji swej męskiej natury kon-
centruje się za każdym razem na jednej tylko kwestii. Świet-
nie zorientowany we wszystkich szczegółach z nią związa-
nych, na pewien czas traci z pola uwagi osoby i zdarzenia,
które nie wiążą się z kluczową sprawą. Jego świadomość
ogranicza się do drogi między nim i chwilą obecną a za-
łożonym celem. Liczy się tylko jego osiągnięcie.
Kiedy John uwagę przenosi z jednej kwestii na drugą,
wtedy w pole uwagi zostaje wprowadzony nowy zespół
213
szczegółów. Świadomość dalej pozostaje ograniczona, cho-
ciaż inaczej teraz ukierunkowana.
Ponieważ John nie zrównoważył w sobie strony
męskiej i strony kobiecej (świadomości zogniskowanej i
ś
wiadomo-ści otwartej), ilekroć zmienia się obiekt
zainteresowani tracą na znaczeniu wszystkie inne sprawy;
może dojść do tego, że nie będzie pamiętał, co robił przed
chwilą, jeśli nie pozostaje to w bezpośrednim związku z
nowym celem.
Podstawą oceny samego siebie przez Johna jest to, jak
sprawnie zbliża się do wyznaczonego celu; w istocie to
właśnie kształtowanie zewnętrznego otoczenia daje mu pe-
czucie tożsamości, identyfikuje się bowiem ze swymi po-
czynaniami, „dokonaniami". Mógłby wręcz powiedzieć, ż
jak długo działa, tak długo pozostaje w ścisłym związku z
swym głębokim Ja.
Natomiast jego żona, Pam, ze swą kobiecą świadomo-
ś
cią wchłania w siebie całościowy obraz, i dlatego nawet je'
ś
li podziela przekonanie Johna o ważności jego celu, widzi
jak wiąże się on z życiem jej i innych ludzi. W sposób natu-
ralny natychmiast zaczyna się zastanawiać, jakie konsek-
wencje dla jej związku z Johnem i dla jej dzieci będzie
miało zdążanie do owego celu. Potem rozważa, jak owe po-
czynania mogą wpłynąć na zdrowie jej męża, a także co się
stanie, gdy cel zostanie osiągnięty. Skupiona świadomość
Johna nie ogarnia tych wszystkich następstw: on koncentru-
je się na możliwości realizowania celu, ona widzi wszystkie
tego implikacje.
Otwarta świadomość Pam w każdej sytuacji pozwala
jej dostrzegać wielość możliwości, ponieważ jednak nie
rozumie skupionej świadomości Johna, więc dochodzi do
wniosku, że nie przejmuje się on nią ani rodziną i podej-
muje decyzje, nie zastanawiając się, jaki to będzie miało
wpływ na innych. Ona w każdej takiej sytuacji myślałaby
przede wszystkim o najbliższych, teraz więc błędnie rozu-
muje, że John ich nie kocha.
214
Kiedy praca jest jego życiem
Każdego roku w połowie sierpnia John zaczyna przygo-
towywać drużynę do sezonu jesiennego. Kiedy rozpoczyna
się rok szkolny, John kilka godzin więcej spędza na trenin-
gach, które potem jeszcze ogląda w domu utrwalone na wi-
deo, a na dodatek udziela korepetycji gwieździe drużyny,
która ma kłopoty z matematyką.
Kiedy kończą się rozgrywki ligowe, ogląda mecze pu-
charowe w nadziei, iż wpadnie mu w oko jakiś gracz, któ-
rego dobrze by było ściągnąć do drużyny na następny se-
zon. Dopiero kiedy przychodzą letnie wakacje, John może
sobie pozwolić na chwilę odpoczynku, tyle że już za kilka
tygodni trzeba się brać za przygotowania do nowych roz-
grywek.
Są znaczne szanse na to, że przy tak wielkim zapale Joh-
na uda mu się stworzyć zwycięską drużynę, a zadowolona
z tego dyrekcja szkoły podwyższy mu pensję, co na kilka lat
ustabilizuje sytuację finansową rodziny.
Przez cały ten czas Pam wychowuje w domu dzieci i po-
maga Johnowi w realizacji jego celu. Każdego ranka przy-
gotowuje mu pożywne śniadanie, które on połyka i gna za-
raz do szkoły. Dba też o to, aby codziennie czekała na niego
smaczna kolacja. (Na którą często się spóźnia, gdy trening
się przeciągnie). Pilnuje dzieci, aby nie hałasowały i po-
zwoliły Johnowi odpocząć po trudnym dniu. Troszczy się,
ż
eby sportowe stroje zawsze były uprane i wyprasowane,
z uwagą słucha opowieści o różnych graczach, czasami słu-
żą
c także swoją radą. Chodzi razem z Johnem na mecze pu-
charowe (mówiąc prawdę, to jedyne okazje, kiedy wycho-
dzą razem).
215
Jak oboje przyczyniają się do powstania
problemu
Nietrudno zgadnąć, że po pewnym czasie w opisywa-
nym związku pojawiają się problemy. Na pierwszy rzut oka
wydaje się oczywiste, że za te problemy „winien" jest John
tymczasem obie strony mają swój udział w rodzeniu się
trudności. John nie rozumie, co jest złego w jego postawie
Pam nie pojmuje, że jej zachowanie tylko pogarsza sprawę.
Stopniowo traciła łączność ze swym głębokim Ja i swy-
mi istotnymi potrzebami, a zarazem odkładała się w niej
pretensja do Johna, że w ogóle się o nią nie troszczy. John
tak jest skoncentrowany na wygrywaniu kolejnych me-
czów, że nawet nie przeczuwa, iż jest jakiś problem, a
kiedy
trudno go już nie dostrzegać, zupełnie go nie rozumie. Nie
wie, że Pam ma jakieś nie zaspokajane potrzeby, po części
dlatego, że ona o tym nie wspomina. Co prawda Pam sądzi,
iż dawała im wyraz, ale czyniła to w sposób nierozpozna-
walny dla Johna.
Z początkiem każdego nowego sezonu Pam stara się być
kochająca i życzliwa, ale po pewnym czasie, gdy dochodzi
do wniosku, że jej poświęcenia nie są nawet dostrzegane,
zaczyna odczuwać urazę i uskarżać się na to wszystko, cze-
go John w domu nie robi. Czasami tłumaczy jej, że nie po-
winna się tak tym przejmować, kiedy indziej składa jakieś
obietnice, o których niestety zapomina. Ilekroć ona sugeru-
je, że może powinien więcej czasu spędzać z dziećmi, on
przytakuje i oznajmia, że wszystko będzie OK.
Pam czuje, że nie jest kochana przez Johna. Z początku
jeszcze bardziej usilnie stara się rozumieć i zaspokajać po-
trzeby Johna, ale on tego nie dostrzega, gdyż nie zwraca
uwagi na to, co nie jest bezpośrednio związane z celami,
które przed sobą stawia. Nadchodzi wreszcie moment, gdy
Pam wybucha i oskarża Johna, że już jej nie kocha. On, bro-
niąc się, wskazuje, jak wiele czyni dla rodziny, gdy jednak
216
ż
ona powtarza swoje, wybucha także i on, oświadczając, że
irracjonalnie wyolbrzymia problemy.
Jak z miłością wyrażać negatywne uczucia
Pam nie rozumie tego, że aby dać szansę miłości, akcep-
tacji i szczęściu, przez cały czas spycha na dalszy plan swe
negatywne uczucia: gniew, frustrację, rozczarowanie, lęk
i zatroskanie. Gromadzą się one stopniowo, aż wreszcie wy-
rzuca je z siebie, ale w sposób agresywny i pełen niechę-
ci: „Tyle robię dla ciebie, ale ty w zamian nie robisz nic.
W ogóle już mnie nie kochasz".
Nikt nigdy jej nie mówił, jak można dać wyraz negatyw-
nym uczuciom, ale z miłością, a nie niechęcią. W istocie
miota się między dwiema skrajnościami: albo tłumi swe ne-
gatywne uczucia, aby być kochaną, albo daje wyraz swej
urazie i negatywnym uczuciom.
Ż
adna z tych taktyk nie jest skuteczna. Jeśli John ma
wyjść naprzeciw jej potrzebom, musi usłyszeć prawdę o jej
uczuciach, a nie będzie do tego zdolny, kiedy w postawie
ż
ony będzie wyczuwał urazę, niechęć, pretensje. Nic to jed-
nak nie da, gdy Pam będzie tylko udawać miłość, akcepta-
cję i szacunek, wtedy bowiem John będzie przekonany, iż
wszystko jest w najlepszym porządku i nawet mu do głowy
nie przyjdzie, iż jest jakiś problem.
Kobieta musi nauczyć się wyrażać negatywne uczucia
na bieżąco, nie dopuszczając do ich odkładania się w po-
staci emocjonalnych złogów, a mężczyzna musi się uczyć
cierpliwego słuchania. Jeśli zawodzi komunikacja werbal-
na, trzeba sięgnąć po inny środek: spisywać swoje złe uczu-
cia, aby odczytać to potem partnerowi czy partnerce.
W rozdziale 13 omówimy tę technikę, która zarówno po-
zwala odzyskać wewnętrzną równowagę, jak i wyrazić swoje
doświadczenia i potrzeby. Jeśli nie pomaga także pisanie, to
pozostaje jeszcze wizyta u specjalisty.
217
Jeśli John nie będzie umiał cierpliwie i ze zrozumienie'
słuchać Pam, ona zaś nie nauczy się wyrażać swoich nega-
tywnych uczuć bez goryczy i pretensji, jest nieuniknione,
będzie napotykać jego niezrozumienie i sprzeciw.
Co może zmienić Pam?
Pam będzie się czuła niekochana dopóty, dopóki nie zro-
zumie, że to na niej ciąży odpowiedzialność za wyrażani
uczuć i pragnień, ale niemal niepodobna, by odpowiedzial-
ność tę przyjęła, jeśli nie pojmie, że skupiona świadomość
mężczyzn jest przyczyną zachowań bardzo odmiennych o *
kobiecych.
Z racji otwartego charakteru swej świadomości Pi
w sposób naturalny troszczy się o potrzeby swoich bliskich
nie może więc sobie nawet wyobrazić, aby John mógł
nie
myśleć o jej potrzebach, gdyby istotnie ją kochał. Dla ni
miłość to troska o ukochanego, kiedy więc on nie odpowia-
da tym samym, Pam błędnie wnioskuje, że nic już dla niego
nie znaczy.
Kiedy Pam zaczyna podejrzewać, iż nie jest kochana,
w pierwszym odruchu usiłuje zasłużyć sobie na miłość, za-
miast pomyśleć o ujawnieniu swych uczuć i pragnień. Za-
skarbią sobie miłość w ten sposób, że więcej jeszcze ni
dotąd daje mężowi i tłumi swe negatywne uczucia. W sa-
mym dawaniu nie ma jeszcze nic złego, problem Pam pole
ga na tym, że nie potrafi ona przyjmować: im więcej daj
bez wzajemności, tym trudniej jest jej brać.
W swojej opinii jest silna i samodzielna. Im trudniej jed-
nak przychodzi jej przyjmowanie, tym mniej staje się po-
ciągająca i interesująca dla Johna. Dzieje się tak z tej przy-
czyny, że dawanie bez przyjmowania (będącego kobiecą
cechą) sprawia, iż nikną gdzieś te jej niewieście cechy, które
tak frapowały Johna. Im silniej tłumi swe uczucia, tym bar-
dziej traci kontakt ze źródłami miłości, radości, wdzięczno-
218
ś
ci i zaufania, a John skupiony na swym zadaniu, nawet nie
rejestruje tej przemiany.
Symptomy, które kobiety powinny zauważać,
działania, które mogą podjąć
Oto lista sygnałów dla kobiet, że w związku zaczyna na-
rastać problem:
1.
Partner stale zapomina zrobić to, co przyrzekł.
2.
Czujesz się niezręcznie, prosząc o pomoc.
3.
Partner wprawdzie wykonuje jakieś gesty wobec cie-
bie, ale czujesz, że to zdecydowanie za mało.
4.
Czujesz się nieswojo ze swym złym nastrojem i w ogó-
le zaczynasz ukrywać swoje uczucia.
5.
Zaczynają cię denerwować drobiazgi, ale nie starasz
się usunąć źródła zdenerwowania.
6.
Chociaż odnosisz wrażenie, że partner nie szaleje już
za tobą tak jak dawniej, nie jesteś tym przesadnie
zmartwiona.
7.
Czujesz gorycz, że więcej dajesz, niż dostajesz w za-
mian.
8.
Jesteś przekonana, że byłabyś szczęśliwsza, gdyby
on się zmienił.
9.
Odczuwasz winę czy wyrzuty sumienia z tego powo-
du, że nie jesteś szczęśliwa.
Większość kobiet w tej czy innej fazie związku miała do
czynienia z każdym z tych symptomów, ale nie każda wie,
co w tej sytuacji robić, do tego bowiem niezbędna jest dob-
ra znajomość różnic między mężczyznami a kobietami. Oto
kilka sugestii:
1. Zaakceptuj fakt, że partner jest odmienny od
ciebie i naucz się prosić o pomoc i wsparcie.
219
2.
Kiedy nawiedza cię złe samopoczucie, nie ukrywa
tego, zarazem jednak opowieść o swych negatyw-
nych uczuciach okraś wyrazami zaufania, akceptacji
i szacunku.
3.
Kiedy chcesz się podzielić z partnerem swymi
stra-pieniami, najpierw upewnij go, że nie
obwiniasz go a zależy ci tylko na jego trosce i
cierpliwości.
4.
Kiedy czujesz się rozgoryczona, porozmawiaj z przy-
jaciółkąalbo spróbuj listu o uczuciach (rozdział 13")
aby rozbudzić w sobie siłę wybaczania.
5.
Naucz się prosić, ale z góry będąc nastawiona na
to że partner może odmówić. Daj mu szansę, by
pomógł ci na swój własny sposób.
6.
Akcentuj, że widzisz wszystko, co dla ciebie robi;
nie uważaj, iż to zrozumiałe samo przez się.
7.
Zadbaj najpierw o siebie, zanim zatroszczysz się o nie-
go. Jeśli jesteś zmęczona czy zestresowana, nie czyń
z siebie męczenniczki, dając jeszcze więcej.
Wprost przeciwnie, mniej o niego zabiegaj, aby
poczuł, że wymagasz zainteresowania i pomocy.
8.
Kiedy proponuje coś, co mogłoby poprawić atmosfe-
rę, np.: „Chodźmy gdzieś na miasto", „Wyjedźmy ra-
zem na urlop" — nie poprawiaj go w niczym ani nie
krytykuj.
9.
Stwórz z przyjaciółkami grupę samopomocy. Spoty-
kajcie się co najmniej raz na tydzień, czytając
kolej-ne partie tej książki i dzieląc się wrażeniami.
10.
Nawiąż bliskie kontakty z jakąś udaną parą i spróbuj
im opowiedzieć o swoich problemach. Kiedy i to
się nie uda, spróbuj wizyty u terapeuty.
11.
Czytaj i dyskutuj kolejne fragmenty tej książki razem
z partnerem. Uważnie słuchaj jego uwag i szanuj ich
odmienność od twoich. Mów mu o swoich uczu-
ciach, aby mógł lepiej cię rozumieć.
220
Co może zmienić Johna?
John może się zmienić tylko wtedy, gdy będzie rozu-
miał potrzeby Pam. Po pierwsze, musi sobie uświadomić,
ż
e potrzebna jej jest jego pomoc, aby mogła się zorientować
w swoich uczuciach. Musi założyć możliwość, że Pam ma
potrzeby, których sobie nie uświadamia, i w tym właśnie
powinien jej pomóc. Kiedy to się uda, w sposób natural-
ny zyska dodatkową motywację, aby pełniej uczestniczyć
w życiu rodziny.
Z mężczyznami problem często polega na tym, że nawet
sami nie wiedzą, kiedy tracą zainteresowanie dla partnerki;
konstatują że pochłania ich praca czy hobby, ale jakoś nie
dociera do nich, że dzieje się tak kosztem rodziny czy uko-
chanej .
Oto lista sygnałów dla mężczyzn, które informują, że
w związku nie wszystko dobrze się układa:
1.
Tak bardzo absorbuje cię praca, że ciągle zapomi-
nasz o obiecanych sprawunkach.
2.
Powiedziałeś partnerce, że zrobisz w domu potrzeb-
ne naprawy, ale potem zajęło cię coś innego.
3.
Nie rozumiesz uczuć partnerki i zaczynasz ją po-
uczać, jakie uczucia byłyby właściwe.
4.
Dziwisz się, dlaczego partnerka tak się przejmuje
różnymi drobiazgami.
5.
Zauważasz, że często tylko jednym uchem słuchasz
tego, co mówią żona lub dzieci, gdyż pochłaniają cię
problemy związane z pracą albo telewizja.
6.
Kiedy partnerka chce porozmawiać, wyłączasz się
albo zaczynasz się niecierpliwić.
7.
Kiedy się kochacie, partnerka nie pociąga cię tak jak
kiedyś.
Najpewniej nie ma na całej Ziemi mężczyzny, który przy
tej czy przy innej okazji nie zetknął się z którymś z tych
221
problemów. Każdy z nich wiąże się ze zogniskowanym
ty-
pem świadomości, który nie jest zły sam w sobie — bez
owego skupienia nic by nie zostało osiągnięte —
trudność
jednak polega na tym, iż nadmierne skupienie sprawia,
ż
e
z pola widzenia znikają potrzeby innych. Skupienie staje się
wadą, kiedy nie równoważy go otwartość.
Kiedy więc mężczyzna dostrzega zwiastuny swego
nad-miernego skupienia, powinien rozszerzyć świadomość i
wsłu-chać się w to, co ma do powiedzenia partnerka.
Niektórzy tak są zaprzątnięci swymi problemami, że nie
chcą nawet słyszeć o baczeniu na cudze uczucia. Można
tego stresu uniknąć, jeśli nakłoni się partnerkę, aby
najpierw spisała swoje uczucia, a potem zarezerwuje się
czas na rozmowę o nich.
Planowana intymność
Taki zarezerwowany czas można nazwać planowaną
intymnością", a celem jest rozmyślne stworzenie sytuacji,
gdy mężczyzna nastawiony jest na poznawanie i
rozumienie uczuć partnerki. Dla Johna bardzo jest
pomocne, gdy może wysłuchać podanego przez Pam
opisu jej uczuć. Dla niej to doświadczenie, jak wyrazić
uczucia negatywne, żeby nie przepoić ich goryczą i
pretensjami. Chodzi też o coś więcej.
Pam nie tylko opisuje swoje uczucia, ale mówi, jaką od-
powiedź chciałaby otrzymać. Zyskuje dzięki temu
kontakt
ze swym głębokim Ja, a zarazem John może dokładnie doj-
rżeć potrzeby żony, dzięki czemu będzie mógł na nie odpo
wiedzieć z czułością, zrozumieniem, szacunkiem i trosklli
wością.
W trakcie tego, jak John uczy się słuchać, a Pam
dzie-lić się swymi przeżyciami, oboje odzyskują też
równowagę. Z czasem będą umieli się porozumieć bez
listów i sesji „pla-nowanej intymności". John z rosnącą
łatwością będzie po-trafił odrywać się od myśli o pracy w
chwilach, gdy przeby-
222
wa z żoną. Pam nauczy się z rosnącą łatwością opowiadać
o swych uczuciach, strapieniach i potrzebach, ale tak, by nie
było w tym słychać goryczy czy wyrzutu.
Jedną z najważniejszych korzyści, jakie z lektury tej
książki może osiągnąć kobieta, jest uświadomienie sobie
swych prawdziwych potrzeb. Czytając ją, niech podkreśla
kwestie dla niej najważniejsze, a potem niech przekaże
partnerowi z prośbą, by uczynił to samo. Materiał ten — i
zrozumienie istotnych różnic między płciami — można
także sobie przyswoić, słuchając moich taśm z serii „Ta-
jemnice udanego związku".
W następnym rozdziale rozważymy różne sposoby na
to, aby kobieta poczuła się kochana i wspierana.
ROZDZIAŁ DZIEWIĄTY
KIEDY SPEŁNIAMY SIĘ
W ZWIĄZKU
Mężczyźni najczęściej zakładają że jeśli kobieta
zosta-nie usatysfakcjonowana, to trwale już pozostanie w
tym sta-nie. Skoro raz wykażą swoją miłość, zawsze już
będzie to traktowane jako oczywiste, bez potrzeby
jakichkolwiek po-twierdzeń. Z męskiego punktu widzenia
to bardzo sensowna postawa.
Dla kobiet natomiast jest ona trudna do pojęcia, gdyż ta
bardzo niezgodna jest z ich światem wewnętrznym.
Kobie-cie trzeba niezmiennie powtarzać, że jest
wyjątkowa, cu-downa, kochana. Także mężczyźni
potrzebują potwierdzeń ale tymi są dla nich dokonane
dzieła, podczas gdy kobiet czują się utwierdzone
poprzez szczęśliwy związek.
Kiedy mężczyźnie nie udaje się jego dzieło, traci wiarę
w swoją wartość; kobieta wiarę w swoją wartość traci
wte-dy, gdy zaczyna być ignorowana przez partnera.
Aby tego nie doszło, potrzebne jej są słowa, znaki, gesty
podzi-wu i zachwytu. W istocie także mężczyzna
potrzebuje ta-kich utwierdzeń, jak długo jednak w
związku nie dochodzi do ostrych konfliktów, nie jest
ś
wiadom tej potrzeby. Uwa-ża, że związek odpowiada
potrzebom kobiety, skoro trwa i nawet nie podejrzewa, iż
nieodzowne tu są ponawiane po twierdzenia.
224
Pozostając w związku, mężczyzna nie zastanawia się
nad możliwością jego rozpadu do chwili, aż pojawią się ko-
lejne kryzysy. Nie szuka potwierdzeń ze strony partner-
ki, albowiem dostateczne potwierdzenie, że wszystko jest
w porządku, stanowią dla niego sukcesy odnoszone w świe-
cie zewnętrznym, z tego też względu nie jest wyczulony na
wspomnianą wyżej potrzebę kobiety.
Jego rozumowanie ma mniej więcej taki kształt: „Dużo
wprawdzie czasu spędzam ostatnio w pracy, powinna jed-
nak być pewna mojej obecnej i przyszłej miłości, chyba że
wyraźnie powiedziałbym, iż coś się istotnie zmieniło". Dla
kobiety jest to tak absurdalne, jak absurdalne dla mężczy-
zny byłoby następujące zapewnienie: „Źle ci się wiedzie
i pozostajesz bez pracy, ale wszystko będzie w porządku, bo
przecież kiedyś było dobrze".
Porażka stanowi, oczywiście, wyzwanie dla poczucia
własnej wartości mężczyzny, powraca ono, gdy po porażce
przychodzi sukces. Jeśli, na przykład, upada firma, trzeba
wszystko przemyśleć i podjąć następną próbę, wraz jednak
z następnymi sukcesami wraca poczucie siły i przekonanie
o własnej kompetencji i wartości. Można to porównać do
odbudowy mięśnia: gdy po okresie zaniedbania zacznie się
go znowu trenować, może się rozwinąć silniejszy niż przed-
tem. Mężczyzna, który się nie poddaje i pomimo ciągu po-
rażek podejmuje nowe próby, może w tym procesie umac-
niać wewnętrzną siłę i zaufanie do siebie.
Kiedy kobieta zwraca się do partnera z pretensjami, bez
trudu można przewidzieć, że zacznie się on bronić, ona zaś
wcale nie dopnie zamierzonego celu. W rozdziale 13 pozna-
my technikę listu o uczuciach, stanowiącą jeden z
istotnych sposobów zwracania się do partnera o pomoc bez
wywołania jego negatywnych reakcji.
225
Słowa potwierdzenia
Kobieta każdego dnia wymaga słów potwierdzenia,
słów na różne sposoby powtarzających: „Kocham, kocham,
ko-cham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham..."
Mężczyźni niekiedy przestają powtarzać swe wyznanie,
ponieważ chcą być oryginalni albo obawiają się, że kobietę
znużą te uporczywe zapewnienia. Tyle, że „Kocham cię",
nigdy kobiecie się nie znudzi. Powtarzanie tych słów w isto-
cie pozwala jej „czuć" miłość. Nawet jeśli mężczyzna ko-
cha kobietę, ale tego nie mówi, ona miłości nie będzie czuć.
Może łatwiej to zrozumieć mężczyźnie, gdy sobie uświado-
mi, że i dla niego istnieje słowo, którego słuchanie nigdy
mu się nie znudzi, a które brzmi: „Dziękuję". Który męż-
czyzna uzna to za zbędne powtórzenie, kiedy zrobił coś, co
sam ceni?
Innym słowem upewniającym kobietę w jej dobrym sa-
mopoczuciu jest: „Rozumiem". Nigdy nie jest to zbyteczne,
jeśli mężczyzna rozumiejąc partnerkę (oby tylko rzeczywiś-
cie rozumiał!), powie to głośno. Słowo: „Rozumiem" ze
strony mężczyzny informuje kobietę, że jest słuchana, a jest
to stwierdzenie dla niej tak ważne, jak dla mężczyzny: „To
brzmi sensownie".
Symbole miłości
Kobiecie bardzo zależy na symbolach miłości. Kiedy
na przykład, mężczyzna wręcza jej kwiaty, utwierdza to ją
w poczuciu własnej urody i kobiecości. Kwiaty trzeba ko-
bietom dawać stale, gdyż jest to dla nich wyrazem miłości,
wyrazem jasnym i konkretnym. Dzieje się niedobrze, gdy
mężczyzna podejrzewa, iż kwiaty mogą się kobiecie znu-
dzić.
Wszelkie prezenty, czy to duże, czy małe, pełnią
istotną funkcję romantyczną. Dzięki nim kobieta czuje się
wyróż-
226
niona, gdyż mężczyzna wykonuje gesty tylko dla niej prze-
znaczone. Prezenty umacniają kobietę w poczuciu własnej
wartości.
Skutecznymi symbolami są także liściki, które wcale nie
muszą być bardzo wyszukane czy oryginalne. Wystarczy,
by powtarzały rzeczy proste wprawdzie, ale ważne, takie
jak: „Kocham cię, tęsknię za tobą jesteś dla mnie najważ-
niejsza na świecie..."
Ważnym dodatkiem do kwiatów czy innego prezentu
jest ozdobna karteczka. Kiedy ją dołączamy, warto ją umieś-
cić tak, aby odbiorczym była zaskoczona. Daje to świetny
efekt, tak jak telefon, którego jedynym powodem jest chęć
powiedzenia: „Kocham cię".
Wielu mężczyzn instynktownie wykonuje takie gesty na
początku znajomości, potem jednak je zarzuca, w błędnym
przekonaniu, że zestarzały się już w oczach kobiety i ją
nudzą.
Gdy wyrazy miłości znikają
Jednym z istotnych powodów, dla których kobieta za-
czyna czuć się niekochana, jest to, że przestaje otrzymy-
wać te dowody miłości, których tak wiele było na początku
związku. Kiedy zmienia się rodzaj uwagi, jaką mężczyzna
poświęca kobiecie, ona błędnie przypuszcza, że staje mu się
coraz bardziej obojętna, a on przestaje być z nią szczęśliwy.
Tymczasem właśnie rodzaj uwagi jest jedną z najważniej-
szych oznak miłości.
Sięgnijmy po przykład.
Po poradę zgłosili się Phil i Ann, która żaliła się, że Phil
już jej nie kocha, podczas gdy dla niego była to skarga bez-
sensowna. Wiedział, że ją kocha, i nie pojmował, jak Ann
może w to wątpić. Był bardzo sfrustrowany.
Zaczęliśmy dyskutować i do Phila z wolna docierało, że
kiedy Ann mówi: „Nie kochasz mnie", chce w istocie wyra-
227
zić: „Nie obdarzasz mnie takimi względami jak kiedyś"
Poprosiłem, aby Ann zamknęła oczy i opisała, co czuła, kie-
dy była pewna miłości Phila.
Namyślała się przez chwilę, a potem wolno zaczęła
mówić:
— Byłam kochana, wyróżniona, szczęśliwa, spokojna,
pełna ciepła i ochoty do zabawy, wolna, akceptowana, po
żą
dana, bezpieczna, spełniona.
Gdy spytałem, czy znalazłaby jeszcze jakieś określenia
dodała:
—
Delikatna, wrażliwa, ufająca, pełna łagodności.
—
A kiedy się tak czujesz, za co przede wszystkim je-
steś wdzięczna? — spytałem.
—
Za to, że jestem kochana i wielbiona. Że jestem dla
Phila kimś wyjątkowym. Za to, że traktuje mnie z szacun-
kiem i tak wiele czyni, aby sprawić mi przyjemność. Jestem
wdzięczna za to, że mnie słucha i chce słuchać. Za pomysły
na nasze wspólne przedsięwzięcia. Za to, że wie, kiedy chcę
porozmawiać i znajduje na to czas. Jestem wdzięczna, kie-
dy mogę mu opowiedzieć o swoich strapieniach, wtedy czu-
ję się taka bezpieczna. Kiedy zauważa i chwali nowy ciuch
czy fryzurę. Kiedy chce być ze mną. Kiedy zaskakuje mnie
prezentami i liścikami. Kiedy dzwoni z drogi i podaje swój
numer. Kiedy uprzedza moje prośby. Wtedy czuję, że na-
prawdę się o mnie troszczy, o mnie, nie tylko o siebie.
Phil słuchał, a w oczach pojawiły mu się łzy; kiedy
Ann skończyła, powiedział:
— Przypomniały mi się nasze najszczęśliwsze chwile
i zobaczyłem, jak wszystko zmieniło się przez lata. Ale aż
do dzisiaj jakoś tego nie zauważałem. — Gorąco uściskał
ż
onę i dodał: — Mnie także tego wszystkiego brakuje.
Skupiony na licznych swoich sprawach, Phil zapomniał
jak wspaniale jest czuć, że Ann go potrzebuje. A wraz z
tym zapomnieniem bladła także pamięć o tym, jak ważna
jest dla niego miłość żony i jak bardzo ją ceni. Nagle
zrozumiał, że opinia Ann, iż jej nie kocha, wcale nie jest
bezpodstawna
228
i irracjonalna, zrozumiał, że jeśli jej potrzeby będą spycha-
ne na bok, także i ich miłość zboczy z właściwej drogi.
Kiedy mężczyzna traci z oczu potrzeby partnerki, o tym,
co ważne, zapomina nie tylko on, ale i ona. Nie bardzo po-
trafi określić, czego jej brak, ale zaczyna czuć do niego nie-
chęć, rozumie, że coś traci, ale nie wie do końca co.
Gdy mężczyzna chce wsłuchiwać się w potrzeby kobie-
ty, korzystają na tym obydwoje. Ann dowiedziała się, jak
ważne było uzmysłowienie Philowi, ile kiedyś dla niej zna-
czył. On z kolei zyskał w ten sposób bardzo silną motywa-
cję, aby znowu być dla Ann takim jak niegdyś i zasługiwać
na jej wdzięczność.
Małe rzeczy, które wiele znaczą
Zanim nauczyłem się tego, jak bardzo świadomość ko-
biety różni się od mojej, nie mogłem pojąć, dlaczego moja
ż
ona tak się denerwuje, kiedy zapominam o jakichś drobiaz-
gach: kupienie do domu gazety, odebranie prania, uszczel-
nienie okna, pomalowanie szafek w kuchni czy przekazanie
zaproszenia na kolację u znajomych. Były to dla mnie dro-
biazgi w zestawieniu z rzeczami naprawdę poważnymi: za-
rabianiem pieniędzy, mówieniem prawdy, dochowywaniem
wierności, spłacaniem rat, gotowością do pomocy w chwili
jakiegoś zagrożenia itd.
Bywało, że kiedy o czymś zapomniałem, ona się „roz-
klejała", płakała, mówiła, że chyba już jej nie kocham, a ja
zachodziłem w głowę: co ma nie odebrane pranie do mi-
łości?
Dopiero z czasem zacząłem pojmować, że dla niej pa-
mięć o tych małych rzeczach jest właśnie wyrazem miłości,
gdyż ściśle wiążą się one z jej potrzebami. Gdy o nich zapo-
minałem, ona odbierała to jako przejaw mojego stosunku do
niej. Skoro uznawałem je za nieistotne, to i ona musiała być
dla mnie coraz mniej ważna.
229
Kiedy mężczyzna ignoruje rzeczy ważne dla kobiety,
ona sama czuje się ignorowana. Zauważyłem, że jeśli nie
zaniedbuję małych spraw, żona jest bardziej pewna mej
miłości. A skoro ona była dla mnie najważniejsza na świe-
cie, zrozumienie, jak istotne jest dla niej to, co ja uzna
wałem za drobiazgi, sprawiło, że zacząłem poświęcać i
znacznie więcej uwagi. W końcu, stało się to problemem,
na którym mogłem się skupić w typowo męski sposób.
Kiedy stało się dla mnie jasne, jakiego znaczenia nabie-
rają w jej oczach moje zapomnienia, ani mi w głowie po-
stało karcić ją, że nie powinna się przejmować takimi drob-
nostkami. Ona z drugiej strony nauczyła się honorować sku-
piony rodzaj mojej świadomości, a przeoczenie przestała
traktować tak osobiście.
Im więcej mężczyzn będzie rozumieć, jak ważne są owe
„małe sprawy", tym więcej będzie szczęśliwych kobiet. Nie-
kiedy czują się one zakłopotane, iż miałby wyjaśniać, że
drobnostki nie są tak naprawdę drobnostkami. Ale spróbuj-
cie tylko o tym pamiętać, a wnet zobaczycie, jak wiele one.
znaczą.
Mężczyzna bardziej twórczy
Podtrzymywanie w kobiecie poczucia pewności nie jest
jedyną racją, dla której warto dbać o błahostki. Ledwie
zacząłem zwracać uwagę na to, co dotychczas uważałam za
drobiazgi, a co, jak się okazało, było ważne dla mej żony,
wziąłem się też do załatwiania innych, dawniej bagatelizo-
wanych spraw. Okazało się, że inne zorganizowanie uwagi
uwolniło mnie też od koncentrowania się tylko na jednej
kwestii.
W ogóle trzeba powiedzieć, że taka technika innego ukie-
runkowania uwagi bardzo pomaga w rozwiązywaniu prob-
lemów. Kiedy długi czas zajmujecie się jedną kwestią, a po-
tem na chwilę oddacie się jakiemuś innemu, mniej wy-
230
magającemu zagadnieniu — na przykład załatwicie jedną
z ważnych dla waszej partnerki „małych spraw" — dajecie
nieświadomemu rozumowi okazję, aby uwzględnił dodat-
kowy problem. Bardzo często się zdarza, że znienacka, pod-
czas gdy myślicie o czymś zupełnie innym, pojawia się tak
długo poszukiwane rozwiązanie.
Kobiety chcą czuć, że są wyjątkowe
Kobiety bardzo chcą, aby ich partner traktował je w spo-
sób szczególny. Zostałem o tym bardzo dotkliwie pouczo-
ny, kiedy wraz z żoną urządziliśmy pierwsze duże rodzinne
przyjęcie. Bonnie robiła ostatnie przygotowania, a ja na
chwilę wyskoczyłem jeszcze do pracy. Wracałem bardzo
z siebie dumny, gdyż pamiętałem nawet, aby zabrać kamerę
wideo. Wprawdzie bardzo lubiłem filmować okazje rodzin-
ne, ale łatwo mogłoby się zdarzyć, że zaprzątnięty zawodo-
wymi problemami, zapomniałbym o kamerze.
Kiedy dotarłem do domu, niemal wszyscy byli już na
miejscu. Natychmiast udałem się do pokoju gościnnego,
aby zainstalować kamerę i ustawić oświetlenie, a podczas
gdy byłem tym zajęty, nadbiegły dzieci, aby się przywitać.
Kolejno jeden po drugim zjawiali się w pokoju goście, a ja
witałem się z nimi, zamieniałem kilka słów i wracałem do
swego zajęcia.
Uporawszy się z tym wreszcie, poszedłem do kuchni,
aby powiedzieć „hallo" żonie, przekonany, rzecz jasna, że
będzie zachwycona nie tylko tym, iż pamiętałem o kamerze,
ale i tym, że gracko wszystko zainstalowałem. Tymczasem
była chłodna, z dystansem, jak się bowiem okazało, ocze-
kiwała, że to z nią przywitam się najpierw, a dopiero póź-
niej zajmę się sprzętem. Z mojego — męskiego — punk-
tu widzenia była to dziwna pretensja, gdyż jeśli chciała się
ze mną zobaczyć, w każdej chwili mogła się zjawić w po-
koju.
231
Znaleźliśmy chwilę, by o tym porozmawiać na boku.
Bonnie poczuła się dotknięta, gdyż uznała, że ją ignoruj
Sądziła, że wróciwszy do domu, najpierw ją uściskam, po-
tem przywitam się z gośćmi, a następnie zajmę się instala-
cją. Skoro to kamerą zająłem się w pierwszej kolejności,
Bonnie nie czuła się wyróżniona. Z jej punktu widzenia to
aparat wideo okazał się ważniejszy.
Logika romantyczna
Oczywiście, że urażony, mógłbym zacząć się bronić;
mówiąc żonie, że jej pretensje są nierozsądne, ale to, co po-
wiedziała, było bardzo sensowne z romantycznego punk-
tu widzenia. Zawsze odczuwam wielką przyjemność, gdy
Bonnie czy dzieci cieszą się na mój widok; dzięki ternu
wiem, że jestem dla nich kimś wyjątkowym. Dlaczego jej
odmawiać tego poczucia?
Teraz orientuję się, jak ważne jest to dla kobiet. Aby na-
prawdę były przekonane, że są dla nas wszystkim, muszą
być w tym nieustannie utwierdzane. Z racji swej otwartej
ś
wiadomości uchwytują na raz bardzo wiele możliwości,
między innymi i taką, że kamera może się stawać istotniej-
sza od osoby. Kochającemu mężczyźnie do głowy nawet
nie przychodzi, że ona może tak pomyśleć; skoro ją kocha,
to i ona powinna o tym wiedzieć. Tymczasem dla kobiety to
wcale nie jest przesądzone raz na zawsze i dlatego potrze-
buje stale ponawianych dowodów.
Wystarczyło, że uchwyciłem tę różnicę, a zobaczyłem,
ż
e takie specjalne traktowanie wcale nie jest trudne. Odtąd
zawsze po powrocie do domu najpierw witam się z żoną,
obejmuję ją i pytam, jak upłynął dzień.
Jeśli zjawia się u mnie w gabinecie, nawet jeśli ktoś cze-.
ka na rozmowę ze mną, najpierw się z nią witam; dawniej
dawałem pierwszeństwo osobom czekającym na poradę, ale
potem uznałem, że przecież takie specjalne traktowanie żo-
232
ny jest najlepszym przykładem rzetelności moich sugestii
pod ich adresem. I tak właśnie brzmi prosta reguła: jeśli
chcesz, by żona wiedziała, jak jest dla ciebie ważna, traktuj
ją wyjątkowo i nie odkładaj tego na specjalne okazje. Wyra-
zy podziwu i szacunku nigdy nie znudzą się kobiecie.
Sekret, jak sprawić, by kobieta czuła się
kochana
Nie można wykluczyć, że najważniejszy sposób na to,
aby kobieta czuła się kochana, jest zupełnie sprzeczny z tym,
co sądzi większość mężczyzn, najczęściej bowiem uważają
oni, że jeśli partnerki na nic się nie skarżą, to wszystko jest
w jak najlepszym porządku, a ich postępowanie jest właści-
we. Zupełnie nie rozumieją, że kiedy zachowują się tak, jak
gdyby w związku nie było najmniejszych problemów, ich
partnerki zaczynają sądzić, że związek przestaje ich intere-
sować, a zatem nie są już kochane.
Mężczyźni najczęściej trapią się problemami w pracy,
a kiedy wracają do domu, nadal o nich myślą. Wtedy ich
partnerki zaczynają podejrzewać, że one i dom są mniej
ważne. Jeśli mężczyzna nauczy się dzielić z kobietą swymi
zmartwieniami, będzie to dla niej informacja, że jest ważna
jako emocjonalna podpora, a to ogromnie zwiększa jej po-
czucie własnej wartości.
Jean, lat trzydzieści sześć, skarży się, iż nie jest docenia-
na przez czterdziestotrzyletniego Paula, który jest wziętym
lekarzem. Paul wprawdzie zarabiał na utrzymanie rodziny,
ale Jean nie chciała się pogodzić z tradycyjną rolą strażnicz-
ki ogniska domowego. Kiedy spytałem: „Dlaczego?", od-
rzekła:
— Nie chcę być tylko służącą, a tymczasem jedyne, co
słyszę po jego powrocie z pracy, to jak marnie są zrobione
wszystkie rzeczy w domu. Mówi, że ciężko się trudzi i tego
samego oczekuje ode mnie. Mówi tak, ale w ogóle nie do-
233
strzega mojej pracy, tylko wytyka, co nie zostało zrobione.
To nie do wytrzymania.
Paul zaczął wyjaśniać, że po prostu chciał, aby w czy-
stym domu czekał na niego smaczny posiłek, kiedy wraca
z pracy. Sfrustrowanym tonem oznajmił:
— Raptem dwie godziny jej starczą, żeby wszystko by-
ło jak należy. Posprzątać dom i ugotować, nic więcej, cały
pozostały czas może przeznaczyć dla siebie. O nic więcej
nie proszę, tylko o dwie godziny.
Na co Jean:
— Nie znoszę, kiedy się mnie traktuje jak służącą.
Paul nie miał pojęcia, jak obraźliwie brzmią jego słowa.
Podczas gdy Jean słyszała: „Potrzebna jesteś tylko do prac
domowych", on rozumiał swe słowa tak: „Jesteś dla mnie
tak ważna, że chcę, aby całym twoim obciążeniem były te
dwie godziny". Naciskałem na Paula, dlaczego ciągle po-
wtarza tę frazę o posprzątanym domu i ugotowanej kolacji.
Odpowiedział z ożywieniem:
— Bo to znaczy, że docenia moją pracę. Nieustannie
powtarza, że pieniądze nie są dla niej ważne, więc czuję,
jak gdyby cała moja praca była na nic. Staram się zadbać
o naszą przyszłość, ale jej się wydaje, że robię to tylko dla
własnej przyjemności. Tak mi przykro, kiedy nie widzę, by
doceniała mnie i to, co dla niej robię. Gdybym w domu
znajdował miłość, akceptację i szacunek, życie nabrałoby
sensu. Kiedy tego nie spotykam, pojawia się niechęć do
Jean i zaczynam ją krytykować.
Po policzkach słuchającej tego Jean popłynęły łzy. Po
raz pierwszy zrozumiała, jak ważna dla Paula jest jej miłość.
oraz to, że przygotowując dla niego jedzenie, nie staje się
jego kucharką. Teraz zobaczyła, że jest w istocie ważną
częścią jego życia, a jej poczynania nie są usługami, lecz
wyrazami szacunku za jego pracę.
Od tego momentu Jean mogła bez uczucia urazy odda-
wać się pracom domowym, a także innym swym zajęciom.
Paul zrozumiał, że podkreślając, iż chodzi mu bardziej o jej
234
uczucia niż przysparzanie mu wygód, pozwala jej poczuć
się kochaną, cenioną i wyjątkową.
Mężczyznom nie jest łatwo uzyskać takie zrozumienie,
najczęściej bowiem nie są świadomi, jaką w istocie potrze-
bę zaspokaja intymny związek. Kiedy nie czują się docenia-
ni i brak im emocjonalnego wsparcia, powinni o tym wyraź-
nie mówić, wtedy bowiem kobieta widzi, że jest ważna i
w jaki sposób tę ważność może realizować. Wówczas nie
tylko czuje się doceniona, ale zyskuje też motywację, aby
dawać z siebie więcej.
Zobaczyliśmy przeto, że jedną z głównych przyczyn, dla
których kobiety czują się niekochane, jest to, iż mężczyźni
nie potrafią instynktownie dawać kobietom tego, czego one
potrzebują, a także nie umieją wyrazić własnych potrzeb.
W następnym rozdziale zajmiemy się naszymi podstawo-
wymi potrzebami emocjonalnymi.
ROZDZIAŁ DZIESIĄTY
JAK DAWAĆ EMOCJONALNE
WSPARCIE I JAK JE
OTRZYMYWAĆ
Reguły owocnego związku zmieniają się wraz z prze-
mianami społecznymi. Przekształcenia polityczne, technicż-ne
i naukowe większość ludzkości wzniosły ponad poziom
podstawowych trosk o przeżycie i bezpieczeństwo. Kiedy
więc dzisiaj mężczyźni i kobiety wiążą się ze sobą, to nie
tylko dla zaspokojenia podstawowych potrzeb fizycznych ale
także wyższych potrzeb psychicznych czy emocjo-nalnych.
Kiedy podstawowe potrzeby przeżycia i bezpieczeństwa
są już zaspokojone, związki nabierają nowego ukierunko-
wania; pierwszeństwo zyskują teraz potrzeby emocjonalne,
a w konsekwencji dochodzą nowe problemy i konflikty-
których źródłem jest pojawienie się w świadomości właśnie
nowego zespołu potrzeb. Potrzeby te istniały zawsze, ale
przedtem zepchnięte były na dalszy plan. Teraz od nich za-
leży powodzenie związku intymnego.
I tak na przykład para może sobie świetnie dawać radę,
jak długo jest w trudnej sytuacji finansowej: we dwoje wal-czą
wtedy z całym światem. Kiedy jednak zyskają finanso-we
bezpieczeństwo, może się zdarzyć, że miejsce zgodności i
zrozumienia zajmą spory, gdyż konflikt przedtem rozgry-
wający się na zewnątrz teraz przeniósł się do domu.
Mike miał dwadzieścia dwa lata, gdy żenił się z dwu-
236
dziestosześcioletnią Ellen. Przez osiem lat w małżeństwie
układało się dobrze. Zaczynali w sporej biedzie; Ellen pra-
cowała w agencji nieruchomości, aby pomóc Mike'owi ukoń-
czyć studia prawnicze. Pamiętali, że były to czasy ciężkie,
ale pełne miłości, zabawy i czułości; właściwie nie docho-
dziło między nimi do żadnych konfliktów. Tworzyli jakby
minidrużynę walczącą o przetrwanie i bezpieczeństwo. Jeśli
nawet odczuwali jakieś braki, byli przekonani, że kiedyś
wszystko radykalnie się zmieni.
Minęło osiem lat: Mike był już znanym i dobrze opła-
canym prawnikiem, Ellen powiła dwoje dzieci. Pomimo
zewnętrznych pozorów zgody, coś jednak zaczęło się psuć
w małżeństwie. Zniknęły wprawdzie kłopoty materialne,
ale zaczynali być coraz bardziej krytyczni wobec siebie
nawzajem. Żona przestała być dla Mike'a pociągająca i
interesująca; Ellen udawała, że wszystko nadal jest w po-
rządku. Trzy miesiące po tym, jak przeprowadzili się do no-
wego wspaniałego domu, Mike zakochał się w swej se-
kretarce.
Kiedy Ellen odkryła jego romans, udali się po poradę.
Okazało się, że także Ellen jest rozczarowana małżeń-
stwem, ale po kilku miesiącach intensywnej pracy nad
związkiem znowu wróciły dobre chwile. Trzeba jednak po-
wiedzieć, że w takich sytuacjach pary często nie usiłują na-
wet walczyć i bardzo szybko decydują się na rozwód.
Kiedy związek zaczyna się orientować nie na potrzeby
fizyczne, lecz na wyższego rzędu potrzeby psychiczne, para
powinna oczekiwać, że pojawią się zupełnie nowe proble-
my i przestaną wystarczać dawne sposoby odnoszenia się
do siebie.
Ponieważ kobiety bardziej są świadome swych potrzeb
emocjonalnych, one pierwsze zaczynają dostrzegać braki,
u mężczyzny zaś poczucie jakiegoś niedostatku pojawia się
jako efekt niezadowolenia partnerki. Jeśli towarzyszy temu
rosnący dostatek, mężczyzna jest coraz bardziej poirytowa-
ny jej niezadowoleniem, nie widać bowiem dla niego nama-
237
calnych przyczyn. Skoro rośnie materialny dobrobyt, to
ż
ona powinna być bardziej zadowolona.
A tymczasem zwiększa się wprawdzie ich finansowe
bezpieczeństwo, ale intensywności nabierają potrzeby emo-
cjonalne, wymagające stałego zainteresowania i uwagi. Męż-
czyźnie trudno się przestawić, uważa bowiem, że skoro za-
dbał o materialną pomyślność, wykonał swoje zadanie. Żona
jest innego zdania, oboje mają do siebie pretensje i obwi-
niają się nawzajem. A najgorsze jest to, że obie strony wro-
go ustosunkowują się do samych tych problemów.
Nie sposób ich jednak wyeliminować. Jeśli oboje uświa-
domią sobie tę konieczność i ją zaakceptują, z mniejszą nie-
chęcią będą się też odnosić do siebie nawzajem. Nie w sa-
mym związku będą doszukiwać się winy, lecz w swych
dawnych sposobach odnoszenia się do siebie i komuniko-
wania. Zamiast zmieniać partnerów, skupią się na tym, ja
wspierać się emocjonalnie i uzyskiwać emocjonalne wsparcie.
Tworzenie emocjonalnego wsparcia
O wiele łatwiej udzielać prawdziwego emocjonalnego
wsparcia, jeśli się je otrzymywało w dzieciństwie. Łatwiej
jest też naprawić sytuację, gdy potrzeby emocjonalne nie są
zaspokajane, jeśli się wie, jakiego typu pomoc jest potrzeb-
na. Chroniczne kłopoty z intymnymi związkami w wielkiej
mierze wynikają z tego, że ludzie nie wiedzą, co jest możli-
we, nie mają wyobrażenia, jak powinien wyglądać zwią-
zek pełen miłości i wzajemnej pomocy. Jeśli rodzice sobie
z tym nie radzili, skąd oni mają wiedzieć?
Dla przykładu, jeśli ktoś był w dzieciństwie ignorowa-
ny i pomiatano nim, trudno mu jako osobie dojrzałej zabie-
gać o uwagę i szacunek. Ponieważ nie doświadczyli tego,
ż
e można zyskiwać uznanie po prostu będąc sobą, mogą
za-cząć się go natarczywie domagać i żądać, co innych
wręcz odpycha, albo też zaczną się siebie wypierać, aby
w ten
238
sposób zasłużyć sobie — we własnym przekonaniu — na
respekt. Problem z tymi taktykami polega na tym, że nawet
jeśli się powiodą to uzyskane w ten sposób wsparcie nigdy
nie jest wystarczające i wymaga nieustannego ponawiania
zabiegów.
Gail, czterdziestodwulatka pracująca w agencji turys-
tycznej, zbudziła się któregoś ranka na wakacjach ze świa-
domością, że jest „kompletnie nieszczęśliwa", rozczarowa-
na życiem i aktualnym związkiem. Czuła się pusta we-
wnętrznie i samotna. Doszła do wniosku, że nikt jej „na-
prawdę" nie kochał, nie akceptował ani nie szanował.
Glen, jej mąż, korzystając z mych porad, robił, co mógł,
aby ją przekonać o swej miłości i szacunku. Jego miłość nie
ulegała dla mnie wątpliwości, zarazem jednak widziałem,
ż
e Gail nie potrafi jej zaakceptować oraz że to ona w istocie
uniemożliwia rzetelną komunikację.
Przy kolejnej wizycie Gail powiedziała:
— Widzę, jak Glen stara się sprawić mi przyjemność.
Czuję się nawet winna, że przy takim nakładzie wysiłków
tak niewiele to dla mnie znaczy, ale kiedy mówię, on tak na-
prawdę mnie nie słucha. Nie wie, kim jestem, nie sądzę,
ż
eby mnie kochał. — Poruszyły się w niej głębokie emocje,
zaczerpnęła długi oddech i wyszlochała: — Nikt mnie nie
kocha. Nikt mnie nigdy nie kochał z wyjątkiem ojca, a ten
umarł, kiedy miałam siedem lat.
Po raz pierwszy Gail okazała Glenowi swoją delikatną
wrażliwą stronę, ale ku jej zdziwieniu on wcale się nie
ż
achnął. Wystarczyło, że przestała się skarżyć, a zaczęła
mówić o najgłębszych problemach, by on słuchał jej ze zro-
zumieniem i współczuciem. Przy delikatnej pomocy z mojej
strony Gail zaczęła się otwierać i ujawniać swe smutne,
niekiedy gniewne emocje, co także dla niej było pewną no-
wością, dotąd bowiem zawsze chciała wyglądać na miłą i
bezproblemową.
Glen na tę nieznaną mu stronę Gail odpowiedział z praw-
dziwą miłością co ją zaskoczyło. Spytała:
239
—
Jak to możliwe? Przecież zawsze powtarzałeś, że ko-
chasz moją siłę, pogodę i niezależność.
—
I tak jest istotnie — odparł Glen — ale bardzo też mi
się podoba ta twoja druga strona, miękka i wrażliwa, dzięki
niej bowiem widzę, że jestem ci potrzebny i dla ciebie waż-
ny. Dobrze, iż jest także ta strona mocniejsza.
—
Ja... ja nie wiem, czego się trzymać — wyznał
Gail. — Nie wiem, co możesz zaakceptować, jaka mam
być, abyś mnie kochał.
Ujmując ją czule ze ręce, Glen powiedział ze łzami w
oczach:
— Kocham cię taką, jaka jesteś, jaka jesteś cała, a nią
we fragmentach. Kocham cię, gdy jesteś szczęśliwa i gdy
się smucisz. Bądź sobą. Ilekroć tylko udajesz radość, nie je-
steś sobą, a wtedy i mnie trudno na to odpowiedzieć szcze-
rze. Kocham cię silną i kocham cię słabą, po prostu ko-
cham cię.
A Gail odrzekła rozpromieniona:
— A ja kocham tę twoją miękką, pełną zrozumienia
stronę. Chyba po raz pierwszy czuję, że jestem naprawdę
kochana i że lubię sama siebie.
Jeśli Gail mogła naprawdę poczuć miłość Glena, to dla
tego, że się przed nim otworzyła. Jak długo udawała osobę;
którą nie była, to tamta zyskiwała jego uczucie. Im bardziej
powtarzał, że ceni jej siłę, tym bardziej ona czuła, że jej
druga strona jest niegodna akceptacji.
Kiedy posunęła się do ujawnienia prawdy o sobie, otwo-
rzyła też dostęp do siebie miłości, na którą zasługiwała.
Zdecydowała się na bycie sobą, a bez goryczy ujawniwszy
swe prawdziwe uczucia, pozwoliła, by emocjonalne wspar-
cie ze strony Glena sięgnęło także owej drugiej, skrytej czę-
ś
ci, która tak bardzo potrzebowała miłości. Dopuszczenie
tej miłości pozwoliło samej Gail zaakceptować całą sie-
bie, a także ufnie zawierzyć miłości Glena. Nauczyła się
dzielić z mężem swymi emocjonalnymi potrzebami i prosić!
o wsparcie, kiedy zaś on dowiedział się, czego jej potrzeba,
240
także i ona lepiej mogła zrozumieć jego potrzeby. Proces
ten rozwija się tym łatwiej, im lepiej wiemy, jakiego typu
wsparcie jest nam potrzebne i jak odmienne są potrzeby
partnerki czy partnera.
Siedem pozytywnych postaw
Istnieje siedem podstawowych potrzeb emocjonalnych
i odpowiednio siedem postaw, które zapewniają w związku
autentyczną miłość i rzetelną pomoc. Owe potrzeby (i po-
stawy) to: miłość, troska, zrozumienie, szacunek, wdzięcz-
ność, uznanie i zaufanie.
Zyskujemy emocjonalne oparcie, gdy czujemy obecność
wszystkich tych postaw, chociaż stopień ich udziału jest za-
leżny od sytuacji. Emocjonalne oparcie staje się źródłem ta-
kich uczuć, jak: spełnienie, spokój, zapał, szczęście.
Miłość. Miłość to postawa łączności, uczestniczenia, dzie-
lenia i dawania. Bez żadnego ustalania hierarchii powiada
ona: „Jakkolwiek jesteśmy różni, jesteśmy też podobni. Wi-
dzę siebie w tobie i ciebie w sobie". Na poziomie intelektu-
alnym miłość wyraża się w rozumieniu: „Wiem, jak to wy-
gląda z twojego punktu widzenia i że ty z kolei akceptujesz
mój punkt widzenia". Na poziomie emocjonalnym miłość
wyraża się w empatii: „Wiem, co czujesz, bo i ja bywałem
(bywałam) w takiej sytuacji". Na poziomie cielesnym mi-
łość wyraża się w dotyku.
Troska. Troska to postawa odpowiedzialności za wy-
chodzenie naprzeciw potrzebom drugiej osoby, to płynące
z głębi serca pragnienie, by dobrze jej się wiodło. Troszczy-
my się o kogoś, kiedy nie jest nam obojętne jego powodze-
nie lub jego brak. Im większa troska, tym silniejsze pragnie-
nie, aby wspierać drugą osobę. Troska upewnia drugą osobę
w tym, że jest wyjątkowa.
241
Zrozumienie. Postawa zrozumienia nie polega na wszech*
wiedzy; jej początkiem jest chęć zgłębienia tego, co zrazu
niepojęte w swej inności, a realizuje się przez cierpliwe
zbieranie i łączenie elementów, a wszystko po to, aby na
ś
wiat spojrzeć oczyma drugiej osoby. Postawę tę można byt
opatrzyć następującym mottem: „Zanim cię ocenię, zdejmę
swoje buty i przez chwilę pochodzę w twoich".
Szacunek. Postawa szacunku łączy się z poszanowa-
niem praw, pragnień i potrzeb drugiej osoby; zakłada uko-
rżenie się przed nimi, nie ze strachu, lecz z racji uznania ich;
ważności. Szacunek skłania do postaw i gestów sprzyja-
jących drugiej osobie, gdyż zasługuje ona na to.
Wdzięczność. Postawa wdzięczności oznacza rzetelne
docenienie cudzych wysiłków i zachowań, w których druga
osoba nam sprzyja. Wdzięczność to naturalna odpowiedż
na uzyskaną pomoc, odpowiedź, która w poczuciu rado-
ś
ci i uczestnictwa chce się jakoś przyczynić do dobra part-
nera.
Uznanie. To postawa chętnej akceptacji, jakiej udziela,,
my obecności i zachowaniu drugiej osoby, a jaka bardzo
często wyrasta z poczucia wdzięczności. Uznanie nie ozna-
cza akceptacji całkowitej, bezwarunkowej, oznacza nato-
miast, że nawet jeśli pożądana mogłaby być zmiana drugiej
osoby pod jakimś względem, musi to wyrosnąć z niej sa-
mej, a nie pod naszym naciskiem. Składnikiem tej postawy
jest gotowość do wybaczenia cudzych błędów.
Zaufanie. Postawa zaufania wyrasta z rozpoznania w cha-
rakterze drugiej osoby takich cech, jak: uczciwość, konsek-
wencja, wiarygodność, sprawiedliwość, szczerość. Gdzie ni
ma zaufania, tam łatwo o fałszywe przypuszczenia co do i
tencji drugiej strony, gdzie ono jest, tam nawet dla pozorni
obraźliwego zachowania próbujemy znaleźć jakieś pozy-
242
tywne wyjaśnienie. Kiedy odnosimy się do partnera z za-
ufaniem, zakładamy, że zawsze w granicach swoich możli-
wości chce nam pomóc, a nigdy zaszkodzić.
Potrzeby męskie i potrzeby kobiece
Niesłychanie ważną i interesującą rzeczą, jeśli chodzi
o nasze podstawowe potrzeby emocjonalne, jest to, że ich
hierarchia istotności zależna jest od płci. Miłość jest równie
ważna dla mężczyzn i dla kobiet, ale nie jest już tak z sześ-
cioma innymi potrzebami. Męska strona naszej osobowości
pragnie przede wszystkim zaufania, uznania i wdzięczności,
podczas gdy dla strony kobiecej bardziej istotne są: troska,
zrozumienie i szacunek.
Ponieważ mężczyźni i kobiety z reguły nie przypusz-
czają, że ich podstawowe potrzeby mogą być odmienne, do-
chodzi bardzo często do nieporozumienia: jedna strona daje
stronie drugiej to, czego sama najbardziej oczekuje, sądząc,
ż
e w ten sposób najlepiej zaspokaja jej potrzeby. Zaskaku-
jące wydaje się to, że druga strona nie odwzajemnia tych
gestów.
Dla przykładu, kobiety nierzadko otaczają mężczyzn ta-
ką troską i wyrozumiałością, iż ci zaczynają podejrzewać,
ż
e nie są godni zaufania. Chociaż jednak kobiety dają to,
czego same najbardziej pragną, ku ich zaskoczeniu partne-
rzy reagują chłodno, czy wręcz czują się urażeni i poiryto-
wani! Taka odpowiedź jest dla kobiety kompletnym zasko-
czeniem.
Natomiast mężczyzna może darzyć kobietę taką akcep-
tacją i takim zaufaniem, iż zaczyna ona podejrzewać, że jest
partnerowi obojętna. Mężczyzna traktuje kobietę tak, jak
chce, aby jego traktowano; jeśli widzi, że jest podenerwo-
wana, stara się trzymać na uboczu i dać jej czas, aby zasta-
nowiła się nad problemem i znalazła rozwiązanie. Z jego
punktu widzenia to wyraz akceptacji i zaufania, tymczasem
243
dla niej to wyraz obojętności i niechęci do pomocy. Kobieta
czuje, że partner o nią nie dba.
Ponieważ w tych modelowych sytuacjach brak jest obu-
stronnego zrozumienia wzajemnych różnic, partnerzy nie
tylko nie dają sobie wsparcia, ale na dodatek są przekonani,
iż to jest właśnie najlepsze rozwiązanie!
To bardzo ważna wskazówka; dzięki jej przemyśleniu
wiele osób może zrozumieć, dlaczego nie zyskują od swych
najbliższych pomocy, na którą, zdałoby się, powinni liczyć.
Po wielekroć można słyszeć skargi, że oto ktoś daje z siebie
wszystko w intymnym związku, niewiele w zamian otrzy-
mując od partnerki czy partnera. I być może daje istotnie
wszystko, ale czy na pewno to, czego oczekuje druga stro-
na? Gdzie prawdziwy dar, tam zawsze też i radosna goto-
wość odwzajemnienia się — taki powrót daru jest czymś
zupełnie naturalnym i to czymś, co nadaje żywotność każ-'
demu związkowi intymnemu.
Jeśli jednak ta złota reguła nie zawsze się sprawdza, to
dlatego, iż nie zawsze dajemy to, czego chce nasza partner- ka
czy partner. Może się zdarzyć, że obie strony są pewne
swego dawania, a tymczasem żadna w istocie nic nie otrzy-
muje, w efekcie czego obie czują się pokrzywdzone.
Dlatego jako najbezpieczniejszą regułę trzeba przyjąć,
ż
e jeśli nie otrzymujemy od partnera tego, czego chcemy, to
najpewniej dlatego, że nie dajemy, a mówiąc ściślej, nie da-
jemy tego, co on uznawałby za dar. Dla pomyślności związ-
ku nieodzowne jest więc, by nauczyć się dawać nie to, co
sami chcielibyśmy otrzymać, lecz to, czego naprawdę po-
trzebuje partner. A kiedy naprawdę się tego nauczymy, wtedy
zobaczymy, jak wiele zmieni się także od strony naszych
potrzeb.
Sukces naszego dawania zależy więc od gotowości part-
nera do odwzajemnienia daru. Jeśli nasze gesty przechodzą
bez echa, nie należy pomstować na partnera, lecz zastano-
wić się, jak skuteczniej dawać.
244
Dawanie w intymnym związku przypomina trochę pła-
cenie w parkometrze. Niektórzy irytują się na automat, że
nie przyjmuje banknotów, ale on właśnie został zaprogra-
mowany na monety. Musimy pamiętać, że podobnie jest
z naszymi partnerami — trzeba używać „monet", które mają
dla nich znaczenie. Jeśli nie dajemy partnerowi tego, co dla
niego pożyteczne, zachowujemy się jak producent, który
irytuje się na klientów, że nie kupują jego towarów, zamiast
rozważyć, czego klienci naprawdę chcą.
Podsumujmy. Jedną z głównych przyczyn frustracji i
uraz w intymnych związkach jest to, że mężczyźni auto-
matycznie dają kobietom to, czego im brak, podczas gdy
kobiety dają to, co same najbardziej cenią. Mam nadzieję,
ż
e to będzie jedna z nauk, jakie wyniesiecie z tej książki.
Wiedza ta przez jedną noc — mówiąc metaforycznie — po-
trafiła zmienić na lepsze sytuację bardzo wielu par. W na-
stępnym rozdziale jeszcze dogłębniej zbadamy różnice mię-
dzy mężczyznami a kobietami, jeśli chodzi o podstawowe
potrzeby emocjonalne.
ROZDZIAŁ JEDENASTY
PODSTAWOWE POTRZEBY
EMOCJONALNE
Mężczyźni i kobiety w równym stopniu potrzebują mi-
łości, co się natomiast tyczy pozostałych sześciu podsta-
wowych potrzeb, to trzy z nich faworyzowane są przez
kobiety, a trzy przez mężczyzn. Większość konfliktów i roz-
czarowań powstających w związkach wynika właśnie z nie-
zaspokojenia tych podstawowych potrzeb, co rodzi ból i
skłania do obwiniania innych.
Mężczyzna najczęściej czuje się dotknięty i skrzywdzo-
ny, gdy kobieta nie podchodzi z ufnością wdzięcznością. i
uznaniem do jego intencji, decyzji, pomysłów czy zacho--
wań. Mężczyzna identyfikuje się ze swymi działaniami,',
więc jeśli te nie natrafiają na wymienione postawy partner-ki,
będzie to dla niego bolesne i nieznośne, jako że w głębi
duszy zacznie wątpić w swe zdolności i kompetencje.
Kobieta przede wszystkim chce troski, zrozumienia i sza-
cunku. Kiedy z tym nie spotykają się jej uczucia, kiedy nie
znajduje u ukochanego szacunku, zaczyna wątpić w swą
wartość i prawo do miłości.
246
Uniwersalna potrzeba miłości
Najważniejszą z siedmiu podstawowych potrzeb jest po-
trzeba miłości. Kochać drugą osobę to uważać za dobro to,
kim ona jest. Dzięki miłości rozbudzamy w drugiej osobie
ś
wiadomość dobra, jakie w sobie niesie. Dopiero przeglą-
dając się w zwierciadle naszej miłości, dostrzega swoją war-
tość. Gdy ogarnia nas miłosne spojrzenie, stajemy się świa-
domi własnej wartości, zaczynamy cenić i lubić samych
siebie.
Jeśli dorastamy w takiej pozytywnej samoświadomości,
stajemy się mniej zależni od cudzego spojrzenia, niemniej
jednak zawsze jest nam ono niezbędne, podobnie jak dobra
potrzebne do fizycznego przetrwania. Z czasem potrzeba
miłości kryje się w cieniu pragnienia, aby służyć innym, po-
dobnie jak na niższym szczeblu potrzeba fizycznego prze-
trwania i bezpieczeństwa zostaje przesłonięta przez potrze-
bę miłości.
Miłość to także uczucie łączności, uczucie, które nas
wzajemnie wiąże. Oznacza ono, że druga osoba jest moją
częścią. Kiedy mężczyzna kocha kobietę, może pozytywnie
odczuwać swą kobiecą stronę i akceptować ją, jeśli jest
to miłość z wzajemnością, doświadcza też wartości swojej
męskiej strony. Na podobnej zasadzie, kiedy kobieta kocha
mężczyznę, pozytywnie doświadcza swej męskiej strony,
a jeśli jest to miłość z wzajemnością, widzi też wartość swej
kobiecej strony.
Dzięki dawaniu i otrzymywaniu miłości mężczyzna i ko-
bieta mogą pełniej kochać siebie samych i doświadczać swej
wewnętrznej wartości, dzięki czemu czują się spełnieni.
W miłości tak ogarniam drugą osobą, jak sam chciałbym
być ogarnięty, miłość daje inspirację, oparcie i siłę. Kiedy
pojawia się prawdziwa miłość, nawiedza nas też bezintere-
sowne pragnienie, by służyć dobru drugiej osoby.
To dzięki miłości czujemy łączność z innymi i samy-
247
mi sobą. Kochani, rozpoznajemy, kim naprawdę jesteśmy,
ale także, że jesteśmy godni miłości jako tacy, bez ulepszeń,-
wyrzeczeń czy uzupełnień. W miłości łatwiej być sobą.
Dar miłości
Kiedy pojawiamy się na świecie, niesiemy ze sobą dar,
miłości rodzicom i wszystkim, których spotykamy. Patrzy-
my na nich w zachwycie, dostrzegamy tylko ich piękno i
dobro, jesteśmy więc pewni, że są warci wszystkiego, co
możemy im dać. Jeśli ta miłość zostaje odwzajemniona, to'
możemy też kochać samych siebie. Wygląda to tak, jakby.'
Bóg obdarzał nas zdolnością ofiarowania miłości światu,
ale do miłości samych siebie potrzebni byli rodzice odbi-
jający promienie tego uczucia.
Kiedy jednak miłość nie jest odwzajemniona, zaczyna-
my wyrzekać się części samych siebie; dzieje się tak z tej
racji, że chcemy zasłużyć sobie na miłość rodziców, dla niej
więc stajemy się innymi osobami, a w efekcie trudno jest
nam zarówno kochać podobne aspekty u innych ludzi, jak i
zyskiwać miłość dla tych aspektów w nas samych.
Aby w intymnych związkach zyskać miłość, na którą
zasługujemy, musimy zaryzykować i być sobą. Im pełniej-
szą mamy zdolność otrzymywania miłości, tym łatwiej jest
też nam sięgać po swój najgłębszy potencjał i stamtąd wy-
dobywać nasz dar dla świata.
s
Kobiety potrzebują troski
Związek to nie zakrzepły układ, lecz nieprzerwanie to-
czący się proces dawania, otrzymywania i uczestnictwa.
Pomyślność związku zależy od naszej zdolności dawania z
siebie tego, co najlepsze i najintensywniejsze, tyle że ta
zdolność pozostaje w ścisłym związku ze zdolnością do;
248
przyjmowania. Na dłuższą metę niepodobna tylko dawać,
nie otrzymując żadnego wsparcia od partnera. Żeby je jed-
nak przyjąć, musimy czuć się go godni.
To rzecz bardzo ważna, aby bliskie nam osoby były wy-
czulone na nasze potrzeby i troszczyły się o nie. Potrzeba
troskliwości to potrzeba osoby, która na nasze kłopoty od-
powie najlepiej, jak potrafi. Kiedy spotykamy się z taką od-
powiedzią, jesteśmy w stanie się otworzyć i zaufać, iż oto
jesteśmy dla kogoś tak ważni, iż nie poskąpi on nam swej
serdeczności.
Kobiety są szczególnie wrażliwe na troskliwość ze stro-
ny partnera i na jej brak. Jest to wrażliwość tak wielka, że
nieopatrzne zachowanie mężczyzny może sprawić, iż emo-
cjonalne niebo znienacka zmienia się dla kobiety w piekło.
Troska partnera oznacza dla kobiety, że jej potrzeby są waż-
ne także dla niego. Kiedy tej troski zabraknie, kobiecie
trudno jest zabiegać o własne potrzeby bez poczucia winy,
co sprawia, że stopniowo zaczyna podejrzewać, iż w ogóle
nie jest warta zainteresowania, opieki ani pomocy.
Męska wrażliwość na troskę przejawia się inaczej. Kie-
dy kobieta jest przesadnie troskliwa, mężczyzna czuje się
słaby i zależny. Ona powoli zajmuje pozycję matki, on zaś
zaczyna się zachowywać jak rozkapryszone dziecko, przy
czym będzie na zmianę przechodził od postawy zależności
do gniewu na tę nadopiekuńczość.
Ponieważ kobiety są świadome tego, jak potrzebna jest
im opieka i troska, w sposób naturalny opiekują się bliski-
mi i troszczą o nich. Mężczyzna musi bardziej nad sobą pra-
cować, aby utrwalić taką postawę. Zastanawiając się nad
wyliczonymi siedmioma podstawowymi potrzebami emo-
cjonalnymi, stale obserwujemy, że kobiety z łatwością dają
to, czego potrzebują co od mężczyzn wymaga wysiłku. Z
kolei oni z łatwością dają to, czego potrzebują, natomiast
od kobiet wymaga to wysiłku. Im lepiej to pojmujemy, z
tym większym zrozumieniem i tolerancją oceniać będziemy
sytuacje, gdy partnerzy nie zaspokajają naszych
249
uczuć emocjonalnych. Co łatwe dla nas, dla nich może być
o wiele trudniejsze.
Kobiety potrzebują zrozumienia
Możemy w pełni zrozumieć siebie tylko wtedy, gdy ro-
zumieją nas inni. Im więcej dajemy z siebie, tym lepiej też
samych siebie pojmujemy. Nasze potrzeby, myśli i uczucia
stają się dla nas klarowne, gdy mogą być zakomunikowane
innym czy w pełni przez nich zrozumiane. Rozumieć, to
przyjmować myśli i uczucia drugiej osoby, nawet jeśli są
one bardzo odmienne od naszych.
Rozumienie to bardziej podzielanie czy akceptacja sta-
nowiska drugiej osoby, niż jego ocena, to chęć odkrycia,
dlaczego inni spoglądają na świat i doświadczają go w pe-
wien sposób, nie zaś pouczenia, dlaczego nie powinni tak
postrzegać czy doświadczać.
Owa potrzeba zrozumienia jest szczególnie istotna dla
kobiety. Jeśli mężczyzna nie poświęca jej uwagi i czasu,
niezbędnych do zrozumienia, bardzo łatwo zaczyna reago-
wać przesadnie. Kiedy kobieta chce się podzielić swymi
przeżyciami, a partner tylko pasywnie słucha, czekając, kie-dy
się to wreszcie skończy, to pogłębia jej złe samopoczucie.
Kiedy na dodatek zaczyna negatywnie oceniać jej po-
stawę, kwalifikując ją jako niemądrą czy chorą, bardzo łat-
wo o to, by kobieta również zaczęła wątpić w swe zdrowie-
emocjonalne. Nie można wykluczyć, że wiele kobiet wy-
lądowało w szpitalach psychiatrycznych tylko dlatego, że
mężczyźni nie potrafili czy nie chcieli rozumieć ich uczuć.
To zresztą interesujące, że nawet słownik określa choro-
bę psychiczną jako „zachowanie nie oparte na racjonal-
nym, logicznym myśleniu". Gdyby miała to być powszech-
nie uznana definicja, większość kobiet trzeba by uznać za
chore psychicznie. Tymczasem dla kobiet jest całkiem natu-
ralne i jak najbardziej zdrowe, by kierować się uczuciami
250
instynktownie i intuicyjnie, nie zaś opierając się na logicz-
nej i racjonalnej analizie.
Na przykład kobieta decyduje się na dziecko nie w wy-
niku analizy wszystkich za i przeciw oraz konstatacji, że to
dobry pomysł. Nawet jeśli skądinąd tak uważa, źródłem jej
decyzji jest poczucie, że czas już zostać matką. Odwołując
się do swej intuicji, kobieta może podejmować różne dzia-
łania tylko dlatego, że przemawia za tym uczucie, i dopiero
potem dostrzega, że były też dobre racje dla takiego posu-
nięcia.
Mężczyźni natomiast podejmując decyzje, opierają się
na logice i rozumowaniu. Potem mogą się jeszcze upewnić,
sprawdzając, czy postanowienie daje im także dobre samo-
poczucie. Podobnie jak zawodna jest męska logika, zawod-
na jest też kobieca intuicja, tak jednak czy owak są to dwie
uprawnione drogi dochodzenia do wiedzy i decyzji.
Kiedy kobiety usiłują się upodabniać do mężczyzn i da-
wać logice pierwszeństwo przed uczuciami, narażają się na
frustracje i zamęt duchowy, zwłaszcza jeśli decyzję podej-
mują w warunkach stresu. Przy podejmowaniu postanowie-
nia kobieta musi się odprężyć i zbadać swe uczucia, od-
wołać się do swej intuicji.
Także mężczyzna potrzebuje chwili spokoju przed osta-
teczną decyzją, ale wtedy nie odwołuje się do uczuć, lecz
analizuje problem. Mężczyźni, którzy dają prymat uczu-
ciom nad intelektem, stają się niepewni i niezdecydowani;
dla wyjścia z tego stanu jest im potrzebne odwołanie się do
swego umysłu. Jedna z korzyści, jakie płyną dla mężczyzny
ze słuchania kobiety (kiedy raz już się tego nauczy) polega
na tym, że musi on wtedy automatycznie odstawić na bok
swoje uczucia i zacząć myśleć, aby zrozumieć, co i dlacze-
go czuje partnerka.
Zarówno dla kobiety, jak dla mężczyzny idealną sytua-
cją do podejmowania decyzji jest stan równowagi między
umysłem a uczuciami. Kiedy mężczyzna słucha, aby zrozu-
mieć, automatycznie osiąga stan większej równowagi; ko-
251
bieta uzyskuje go, gdy dzieli się swymi przeżyciami i jest,
rozumiana, co może się dokonać tylko wtedy, gdy mężczyz-
na nauczy się języka kobiet, a kobieta nauczy się mówić'
w sposób zrozumiały dla mężczyzny. Omawiana w rozdziale
13 technika „Listu o uczuciach" uczy kobiety, jak dzielić się
swymi przeżyciami w sposób dostępny dla mężczyzn. Poza
tym pisanie, nawet bez obecności słuchacza, pomaga
rozeznać się we własnych uczuciach.
I na koniec, zrozumienie jest istotne dla naszej kobiecej-'
strony. Pomaga nam odkryć zawartą w nas prawdę, a także
pomaga uwolnić się od negatywnych uczuć i dać prymat
uczuciom pozytywnym. Im lepiej uczymy się komuniko-
wać z najbliższymi osobami, przy zachowaniu pozytywnej,
pełnej miłości postawy, tym bardziej kultywujemy w so-
bie rozumienie, które jest nam niezbędne, aby rozwiązywać';
konflikty w intymnych związkach, czy —jeszcze lepiej —
w ogóle ich unikać.
Kobiety potrzebują szacunku
Szacunek dla partnerki oznacza, że nie staramy się jej
zmieniać czy nią manipulować, natomiast utwierdzamy ją
w poczuciu własnej wartości i honorujemy jej potrzeby,
pragnienia i prawa. Szacunek obejmuje też dotrzymywa-
nie zobowiązań i przyrzeczeń; oznacza to tyle, że druga
osobę uznajemy za co najmniej równie ważną jak my sami,
a może nawet ważniejszą.
Potrzeba szacunku wymaga, by w relacji z inną osobą
nie być zmuszonym do rezygnowania z siebie. Kiedy spoty '
kamy się z szacunkiem, nie odczuwamy potrzeby walki
o swoje prawa, czujemy natomiast swoją wartość. Potrzeba
szacunku to potrzeba rzetelności, ale także sprawiedliwej
aprobaty. Szacunek to zarazem uznanie, że osoba zasługuje
na pomoc i wsparcie bez zabiegania o to.
Kobieta jest szczególnie wyczulona na szacunek z po-,
252
wodu swej ekspansywnej natury. Kiedy z miłością otwiera
się ona na mężczyznę, zagrożone jest jej poczucie jaźni, jeśli
nieustannie nie upewnia jej on co do jej praw i wartości.
Bez tego przestaje być ich pewna. Im silniej jest związana
emocjonalnie, tym większa potrzeba szacunku. Jeśli męż-
czyzna nie otacza szacunkiem potrzeb, uczuć i praw kobiety,
miłość będzie musiała wygasnąć, aby kobieta mogła od-
naleźć samą siebie. Dla tego stadium charakterystyczne jest
wygaśnięcie zainteresowania seksem, ono bowiem w dużej
mierze zależy u kobiety od szacunku, z jakim spotyka się ze
strony mężczyzny.
Mężczyźni są często nieświadomi, jak bardzo kobiety
potrzebują szacunku, gdyż oni zachowują się zupełnie ina-
czej, kiedy go im brak. Kobiety starają się wtedy więcej
z siebie dawać, aby zasłużyć sobie na szacunek, mężczyźni
natomiast odczuwają oburzenie i albo domagają się tego,
czego niesprawiedliwie — ich zdaniem — im się odmawia,
albo mniej z siebie dają do chwili, gdy rachunki się wy-
równają.
W dzieciństwie jesteśmy, niestety, całkowicie zdani na
to, w jakim stopniu rodzice gotowi są traktować nas z sza-
cunkiem. Jeśli tak nie postępują trudno, byśmy wiedzieli,
na co zasługujemy. Szczególnie na dziewczęta wpływa to,
z jakim szacunkiem odnosi się ojciec do matki i na ile ona
szanuje samą siebie.
Jak wspomniałem wcześniej, bardzo typowe jest dla męż-
czyzn to, że w sytuacji braku szacunku ze strony innych
tym bardziej czują jego potrzebę. W pewnych warunkach
mogą się go nawet dość agresywnie domagać. Przyczyną
większości bójek jest brak szacunku okazany przez jedną ze
stron, co wyjaśnia też pewien aspekt szkoleń wojskowych
(które, chociaż czasy się zmieniają, ciągle są organizowane
przede wszystkim dla mężczyzn i z myślą o nich). W kosza-
rach rekruci są notorycznie poniżani, co wyzwala w nich
agresję. Usiłują zyskać szacunek, starając się o jak najlep-
sze wyniki, i istotnie wraz z nabywaniem wojskowych spraw-
253
ności żołnierze są traktowani przez swych przełożonych
z rosnącym szacunkiem.
O ile przeto u mężczyzny pierwszą reakcją na brak sza-
cunku jest zazwyczaj agresja, o tyle u kobiet jest nią poko-
ra, a o reakcję taką najłatwiej w intymnym związku. Role t
jednak mogą się zmienić, kiedy w efekcie takiej postawy
kobieta zaczyna czuć do partnera urazę. Aby zrekompenso-
wać swą pokorę, kobieta może zacząć dominować i stawiać
rosnące wymagania, co z kolei sprawia, że mężczyzna staje*
się bardziej pasywny i zależny.
Mężczyźni potrzebują wdzięczności
Charakterystyczną dla mężczyzn potrzebę wdzięczności
często myli się z potrzebą szacunku. Tymczasem wdzięcz-
ność oznacza jawne stwierdzenie, że działania czy postawę
danej osoby oceniamy jako wartościowe i ważne dla nas,
Dzięki szacunkowi natomiast upewniamy się co do istoty
naszych potrzeb, uczuć, wartości i praw. Wdzięczność wiąże
się z oceną, szacunek z akceptacją.
W akcie wdzięczności wyraża się ocena wartości na-
szych poczynań, intencji i decyzji, a więc — ostatecznie —
wartość naszej osoby. Dla mężczyzny oznacza to, że jego
zachowania osiągnęły swój cel. Jeśli czuje się doceniony,
o wiele łatwiej mu przyznać, że coś się nie powiodło i zasta-
nowić się, dlaczego tak się stało.
Gdzie brak wdzięczności, tam pojawia się poczucie nie-
udaczności, niezdolności do wspierania innych, za czym idzie
też wątpliwość, czy samemu zasługuje się na wsparcie.
Dzięki wdzięczności upewniamy się co do sensowności i
wartości naszych zamiarów i poczynań, dzięki czemu ma-my
motywację do ich ponawiania, czy też zmiany tych, któ-re
zawodzą. Nawet bowiem tam, gdzie nie udaje nam się
osiągnąć zamierzonego celu, zawsze pozostaje jeszcze coś,
za co można nam być wdzięcznym.
254
Jeśli nie spotykamy się z wdzięcznością, maleje goto-
wość do dawania. Mężczyznę, którego poczynania nie zys-
kują wdzięczności, może nawiedzić zniechęcenie i apatia,
albo też — przeciwnie — będzie on tak długo powtarzał
swe zachowanie, aż wreszcie spotka się ono z podzięką.
Mężczyźni są szczególnie uczuleni na wyrazy wdzięcz-
ności. Ich reakcją na jej brak — jak wspomnieliśmy — są
niepewność, brak zdecydowania, pasywność, apatia. Kobieta
reaguje w tych sytuacjach inaczej, gdyż brak wdzięczności
motywuje ją do jeszcze usilniejszego zabiegania o nią.
Kiedy partner ją ignoruje, pierwszym impulsem jest wzmo-
ż
enie zabiegów o zadowolenie go. Ponieważ tego samego
oczekuje od mężczyzny, jest zdziwiona, że on nie stara się
bardziej o wdzięczność, i błędnie zaczyna przypuszczać, że
to z powodu braku miłości. Jeśli nie uzyskuje od partnera
tego, czego jej potrzeba, może zacząć świadomie czy nie-
ś
wiadomie manipulować nim i skąpić wyrazów wdzięczno-
ś
ci, aby wymusić pożądane zachowania, a nader często cze-
ka ją tutaj zawód, gdyż on zaczyna dawać z siebie jeszcze
mniej.
Odnosząc się krytycznie do zachowań mężczyzny, ko-
biety z reguły nie mają pojęcia, jak wielkie to jest wyzwanie
dla jego poczucia własnej wartości. Dla mężczyzny brak
wdzięczności jest porównywalny z tym, czego doznaje ko-
bieta, gdy mężczyzna lekceważy jej uczucia, potrzeby, pra-
gnienia czy prawa. Kiedy zatem kobieta zaczyna krytyko-
wać działania partnera, korygować jego zamiary, kwestio-
nować decyzje i wybrzydzać na to, co dla niej sprawia, ten
traci zapał i energię, ową magiczną moc, którą daje mu
przesycona miłością wdzięczność, a to wyzwala u niego de-
precjonujący osąd partnerki, brak szacunku i dystans emo-
cjonalny.
I odwrotnie: kiedy kobieta darzy mężczyznę wdzięcz-
nością, nic nie jest w stanie trwale go załamać. Potrzeba
wdzięczności to podstawowa potrzeba mężczyzny. Dzięki
niej jest pewien swej sprawczości, swej zdolności do pozy-
255
tywnego wpływania na życie innych. Wdzięczność to pali-
wo, które napędza wszystkie jego poczynania. Nawet wte-
dy, gdy nie może podołać problemom w pracy, łatwiej mu
wyzwolić się od wynikającego stąd stresu, jeśli w domu
czeka na niego wdzięczna i szczęśliwa żona.
Najsilniejszym impulsem u mężczyzny jest pragnienie
zadowolenia kobiety; ten impuls stanowi o męskiej sile, a
pierwszym jego przejawem jest popęd seksualny. Kiedy w
wieku dojrzałym potrafi spleść ten popęd z miłością, sza-
cunkiem, zrozumieniem i troską o kobietę, siła ta jeszcze
się wzmaga. Maksimum osiąga wtedy, kiedy mężczyzna zys-
kuje uznanie w kwestiach cielesnych, umysłowych, emo-
cjonalnych i duchowych.
Kiedy kobiety szukają wdzięczności
Kobieta, która szuka wdzięczności, aby poczuć się god-
ną wsparcia, zmyliła drogę. Zupełnie niezależnie od tego,
jak wiele z siebie daje, zasługuje na szacunek i uwielbie-'
nie z racji tego, kim jest. Nader często kobieta zabiegająca o
wdzięczność nie rozumie swoich potrzeb. Na przykład '
poświęca się nadmiernie, a potem czuje się rozgoryczona,
iż nie widzi uznania. Gorycz w istocie dotyczy tego, że tak
wiele dając, nie spotyka się ze wsparciem czy szacunkiem.
Jeśli nie czuje szacunku, same wyrazy wdzięczności nie!
wystarczą. To pewne, że za ciężką pracę kobieta zasługuje,
na wdzięczność tak samo jak mężczyzna, ale jej niewieścia
strona jeszcze silniej potrzebuje szacunku.
Szczególnie w intymnym związku istotny jest dla ko-
biety szacunek wobec jej wartości, potrzeb, intuicji, uczuć i
pragnień. Zdarza się nierzadko, że kobieta silna w pra-cy i
tutaj pewna swego prawa do szacunku, zakochuje się., w
mężczyźnie, który ją ignoruje, ona zaś nie rozumie, że nie
wolno jej domagać się szacunku. To znak, że niewieścia
strona wyzbyła się miłości, a potrzeby zrozumienia, troski
256
i szacunku potrzebują zaspokojenia. Ucząc się być
kobiecą i zaspokajając podstawowe kobiece potrzeby, może
się nawet okazać jeszcze sprawniejsza w pracy.
Z racji swej natury kobieta swą godność i wartość odnaj-
duje raczej „będąc" niż „czyniąc". Będąc kochaną, szanowa-
ną, akceptowaną, obdarzaną ufnością, zrozumieniem i tros-
ką zyskuje pewność siebie, która promieniuje na zewnątrz,
a tak demonstrowana siła kobiecości przyciąga uwagę i za-
chwyt, kiedy zaś łączy się z nią męska zdolność realizacji
celów, oznacza to sukcesy w pracy zawodowej.
Kobieta, która bardziej w sobie wyrobiła stronę męską
niż niewieścią, najczęściej budzi w mężczyznach odrucho-
wy opór, i dlatego niezbyt chętnie spieszą jej z pomocą.
W głębi męskiej duszy najsilniejszym pragnieniem jest da-
wać kobiecie poczucie spełnienia. Mężczyzna czuje się spo-
kojny i pewny siebie, gdy wie, że może coś zmienić w świe-
cie kobiety. Kiedy ona wydaje się zbyt niezależna, on nie
widzi przed sobą szans, by uczynić dla niej coś istotnego
i ważnego. Może czuć się zarazem obrażony tym, iż ona nie
ufa jego gotowości do pomocy, jak i zagrożony tym, iż nie
może stać się jej bohaterem. Skoro sama potrafi pokonać
smoka, rycerz w błyszczącej zbroi nie ma nic do roboty.
Kiedy kobieta równomiernie rozwinęła obie swe strony,
ż
eńską i męską, mężczyźni znacznie skwapliwiej spieszą jej
z pomocą i znacznie łatwiej się im z nią współpracuje. By-
wają kobiety obdarzone prawdziwym darem gromadzenia
wokół siebie chętnych pomocników. Taki „dar" można też
zaobserwować u mężczyzn, którzy harmonijnie rozwinęli
w sobie czynnik męski i żeński.
Kobiecie najłatwiej rozwijać jej żeńskie cechy w związ-
kach o charakterze osobistym, a nie zadaniowym. Kiedy
z owymi dojrzałymi cechami kobiecymi wkracza w świat
profesji, gdzie współzawodniczy z mężczyznami, w większym
stopniu jest przez nich odbierana jako rywalka, a w mniej-
szym jako zagrożenie.
Kiedy kobieta dba o te swoje cechy, zachowuje poczucie
257
własnej wartości i mniej jest narażona na postawę męczen-
niczki. Kobieta usiłująca dowieść swojej wartości poprzez
dzieła (a więc usiłująca zyskać wdzięczność), szybko się
wypala i nigdy tak naprawdę nie czuje się godna szacunku
i wsparcia, kiedy więc nawet zaczyna się ich domagać, robi
to z goryczą i w sposób pełen pretensji. Kiedy natomiast
manifestuje swą wartość, będąc, może być o wiele pewniej-
sza męskiego szacunku, uwielbienia i chętnej pomocy. Wte-
dy każde jej pragnienie staje się dla niego rozkazem, i to
rozkazem, którego nawet nie musi wypowiadać, gdyż męż-
czyzna sam z siebie pragnie jej służyć i sprawiać radość.
W następnych rozdziałach bliżej przyjrzymy się temu, w jaki
sposób kobiety mogą wzmagać tę moc swego bycia.
Ilekroć kobieta zabiega w związku intymnym o wdzięcz-
ność, nieświadomie rywalizuje z mężczyzną o pozycję oso-
by, która służy jako oparcie. Wyczuwając to, mężczyzna
najczęściej rezygnuje ze współzawodnictwa, brak mu bo-
wiem paliwa w postaci wdzięczności: to partnerka o nią za-
biega, a jemu zaczyna brakować zapału. Najczęściej bardzo
sobie ceni wszystko, co ona dla niego robi, ale jej zabiegi
o wdzięczność rozleniwiają go: rozsiada się wygodnie i pa-
sywnie daje się „obsługiwać".
Nie wynika z tego, że kobieta nie powinna robić nicze-
go, co sprawia mężczyźnie radość: chodzi o to, by czyniąc
tak, nie oczekiwała wdzięczności. W swych działaniach bar-
dziej powinna wyrażać swą wdzięczność wobec mężczyz-
ny, niż ją od niego zyskiwać.
Jeśli kobieta nie czuje troski, zrozumienia i szacunku, to
jej ofiarność wobec partnera nigdy nie jest bezinteresowna
i spontaniczna. Nie rozumie, że wyrażając uznanie dla mę-
skich poczynań, zdobywa prawo, by jej potrzeby były za-
spokajane.
258
Mężczyźni potrzebują uznania
Kiedy mężczyzna spotyka się z uznaniem, umacnia to
w nim wiarę w jego możliwości; mając do czynienia z bez-
warunkowym uznaniem, bez poczucia zagrożenia może za-
cząć się zastanawiać nad sposobami ulepszenia swych po-
czynań. Uznanie ma kluczowe znaczenie, gdy w związku
konieczna jest zmiana jakichś zachowań.
Potrzeba uznania jest u mężczyzn szczególnie ważna.
Niekiedy kobiety darzą uznaniem same możliwości męż-
czyzny, ale wtedy nie jest to równoznaczne z poważaniem
i poszanowaniem ich samych. Czekają na dzień, gdy ich
oczekiwania się spełnią, ale mężczyźnie potrzebne jest uzna-
nie za to, co osiąga teraz, a nie za to, co być może osiągnie
w przyszłości. Przy braku uznania mężczyźni stają się upar-
ci i niechętni jakimkolwiek zmianom.
Jeśli kobieta nie myśli o mężczyźnie z pełną akceptacją,
czuje potrzebę, by jakoś go zmienić. Nawet nie pytana bę-
dzie spieszyć z radami, co i jak należałoby zmienić. Wielu
mężczyzn jest otwartych na takie sugestie, ale wtedy, gdy
o nie proszą, w innych jednak sytuacjach rady takie ozna-
czają dla nich brak poważania. Kobieta sądzi, że pragnąc
pomóc, respektuje potrzeby mężczyzny, tymczasem on czuje
się manipulowany i strofowany, a wtedy mniej czy bardziej
ś
wiadomie buntuje się przeciw zmianom.
Do nich motywuje mężczyznę rozumiejące wsłuchiwa-
nie się w kobiece uczucia i potrzeby. Kiedy wyczuwa, że je-
go starania spotykają się z życzliwością, tym silniej pragnie
spełniać jej życzenia, przypuszcza bowiem, że nawet w razie
niepowodzenia spotka się z pochwałą za samo podjęcie próby.
Uznanie daje mężczyźnie pewność, że to, jakim już jest,
wystarcza, aby zadowalać i radować partnerkę. Z tą pew-
nością bardziej jest gotów darzyć ją należnym szacunkiem
i zrozumieniem. Większość kobiet nie zna tego sekretu i
błędnie przypuszcza, że najprędzej zmienią mężczyznę
skargi, docinki czy krytyka.
259
Czując, że jego niedoskonałości nie są akceptowane, męż-
czyzna bardzo powoli i opornie może powracać do swego
prawdziwego, skorego do dawania Ja. Jednym ze sposo-
bów, w jaki mniej czy bardziej nieświadomie mści się za
brak uznania, jest uparte powtarzanie zachowań, które de-
nerwują kobietę, co dla niej jest trudne do zrozumienia,
gdyż ona, widząc, że partner nie akceptuje jej poczynań,
przede wszystkim stara się je ulepszyć lub zmienić. Pod
tym względem sytuacja kobiet jest bardziej bezpieczna, mo-
gą one bowiem na bieżąco odbierać informacje o niedostat-
kach swych działań bez typowych dla mężczyzn: oporu, de-
fensywności i urazy. Mężczyzna takie sygnały przyjmuje
dopiero wtedy, gdy dobrze się czuje ze sobą i gotów jest
słuchać uwag partnerki. Tak więc rady i krytyka pod adre-
sem mężczyzny rzadko skutkują, jeśli o nie wcześniej nie
poprosił. Natomiast kiedy czuje się akceptowany, o wiele
łatwiej nakłonić go do jakichś korekt.
Mężczyźni potrzebują zaufania
Zaufanie to pewność co do uczciwości, konsekwencji,
wiarygodności, sprawiedliwości i szczerości drugiej osoby.
Potrzeba zaufania — to potrzeba poświadczenia przez dru-
gą stronę, że jesteśmy „dobrą" osobą. Gdzie nie ma zau-
fania, tam łatwo powstają fałszywe przypuszczenia co do
intencji drugiej strony, gdzie ono jest, tam nawet pozornie
obraźliwe zachowania traktujemy z rezerwą. Zaufanie po-
wiada: „Musi być jakieś dobre wyjaśnienie dla tego, co się
zdarzyło". Zaufanie pogłębia się w związkach, w których
każda strona zakłada, że druga stara się nie szkodzić, lecz
w miarę możliwości pomagać.
Potrzeba zaufania to trzecia z istotnych potrzeb emocjo-
nalnych mężczyzny. Kiedy zwrócić się do mężczyzny z
prośbą o pomoc tak, iż słychać w tym zaufanie, jest to dla
niego niesłychanie inspirujące i motywujące. Kiedy jednak
prośba
260
nie świadczy o zaufaniu, mężczyzna automatycznie zacznie
się wycofywać. Brak zaufania nie tylko obniża jego moty-
wację, ale na dodatek jest przykry i obraźliwy.
Zaufanie kobiety przyciąga do niej mężczyznę, który
jest wtedy w stanie wydobyć z siebie wszystko, co najlep-
sze. Przejawiona ufność jest dlań informacją, że jego war-
tość została doceniona, a to z kolei uruchamia w nim naj-
bardziej płodne zadatki. To właśnie kobiece zaufanie naj-
bardziej sprzyja ujawnieniu talentów, sprawności i zapałów
mężczyzny.
Jeśli mimo okazywanego zaufania kobieta nie zyskuje
od mężczyzny tego, czego pragnie, powinna uznać, że są po
temu jakieś logiczne przyczyny i że kiedy tylko znikną, bę-
dzie mogła liczyć na jego rzetelną i spontaniczną pomoc.
Kiedy ona ufa mężczyźnie, wie, że bezpiecznie może ujaw-
nić swe najskrytsze uczucia, gdyż nigdy nie będzie chciał
ich urazić. Ufająca kobieta intuicyjnie wyczuwa też, na jak
wielką pomoc może liczyć i nigdy nie prosi o zbyt wiele,
okazując wdzięczność za to, co dostaje. Nie ujawnia tego,
co w niej najdelikatniejsze, byle komu, ale zarazem swych
czułych miejsc nie skrywa przed tymi, którzy godni są za-
ufania.
Problem zaufania dodatkowo utrudnia porozumiewanie
się. Powiedzmy, że kobieta nie jest pewna, czy może zaufać
mężczyźnie na tyle, aby zdradzić się ze swymi najdelikat-
niejszymi uczuciami. Aby go wypróbować, przedstawia je
w nader rozwodnionej wersji, mężczyzna jednak wyczuwa
w tym brak ufności i zachowuje się z rezerwą. Ona rozumuje
wtedy tak: „Skoro tak reaguje na złagodzoną wersję, to z
pewnością przed prawdziwymi uczuciami uciekłby w po-
płochu". A tymczasem, gdyby była bardziej szczera, także
i on okazałby się może bardziej wrażliwy.
Szczególnie na początku znajomości mężczyzny nie zra-
ż
a brak zaufania ze strony kobiety, jeśli jednak wycofuje się
ona z zaufania raz okazanego, wtedy działa to na niego od-
pychająco. Zrazu brak zaufania jest dla niego wyzwaniem,
261
aby o nie walczyć i okazać się go godnym. Jeśli nigdy go
jeszcze nie posmakował, będzie cierpliwie czekał, kiedy
jednak ona zaufała mu już i otworzyła się, a potem z jakiejś
przyczyny zaczyna się zamykać, mężczyzna czuje, że od-
biera mu się coś ważnego i cennego.
Kobieta wielokrotnie kryje się ze swoimi uczuciami w
obawie, że nie będą one naprawdę interesujące dla part-
nera. Tę niemożliwość porozumienia racjonalizuje, szuka-
jąc jakichś wytłumaczeń, ale w głębi duszy nie ufa mu, nie
wierzy, iż potrafiłby odpowiednio zareagować. Może na-
wet dojść do tego, że będzie wypierać istotną część siebie
w przeświadczeniu, że dzięki temu uniknęła odepchnięcia
przez partnera, a tymczasem w istocie zaczęła wznosić mur
między obydwojgiem.
Jeśli kobieta nie ufa miłosnym intencjom mężczyzny i
nie pozwala mu wystąpić z otwartą przyłbicą, tak naprawdę
odpycha go od siebie. To właśnie błysk zaufania w oczach
kobiety sprawia, iż mężczyzna wywołany zostaje z nawet
najgłębszej jaskini, aby odpowiedzieć na jej życzenia.
Dlatego też kobieta odpowiedzialna jest za to, by nie-
ustannie szukać w sobie owej ufności, ale i na mężczyźnie
spoczywa odpowiedzialność, aby sobie na ową ufność za-
służył. Kiedy czyni kobiecie przykrość i nie przeprasza,
nieświadomie buduje mur między obydwojgiem. Mężczyź-
ni niezwykle często nie pamiętają o znaczeniu współczucia
i przeprosin, dlatego też kobiety powinny im to bez przerwy
uświadamiać.
Chociaż podstawowe potrzeby mężczyzny to: miłość,
wdzięczność, uznanie i zaufanie, niemniej ma też inne, które
ustępują, pod względem ważności, wymienionym. Po-
dobnie rzecz ma się z kobietą, u której na pierwszy plan wy-
bijają się: miłość, szacunek, zrozumienie i troska.
Podsumowując, wyliczmy jeszcze raz owe podstawowe
potrzeby:
262
Podstawowe potrzeby mężczyzny Podstawowe potrzeby kobiety
1.
Być kochanym.
1. Być kochaną.
2.
Cieszyć się uznaniem.
2. Być otoczoną troskliwością.
3.
Cieszyć się wdzięcznością.
3. Być rozumianą.
4.
Cieszyć się zaufaniem.
4. Być szanowaną.
Mamy nie tylko podstawowe i wtórne potrzeby, ale tak-
ż
e podstawowe i wtórne natury. Podstawowa natura męż-
czyzny odpowiada podstawowym potrzebom kobiety, a pod-
stawowa natura kobiety — podstawowym potrzebom męż-
czyzny.
Mężczyzna winien kultywować postawę troskliwości, zro-
zumienia i szacunku, a wtedy najlepiej wspiera kobietę. Ko-
bieta winna kultywować swą żeńską naturę, a wtedy najle-
piej wspiera mężczyznę.
ROZDZIAŁ DWUNASTY
TAJEMNICA UZUPEŁNIAJĄCYCH
SIĘ NATUR
Dojrzewając, mężczyźni i kobiety odmiennie się rozwi-
jają i odmiennie wyrażają siebie. Mężczyzna przede wszyst-
kim rozwija swą troskliwą rozumiejącą i skłonną do szacun-
ku naturę. Przestaje być chłodny, wyrachowany, skupiony
na sobie i pełen rezerwy, a zaczyna mu zależeć na bliskości,
cieple i obecności drugiej osoby. Kobieta, dojrzewając i od-
krywając swe głębokie Ja, daje wyraz naturze nastawionej
na uznanie, wdzięczność i zaufanie. Przestaje manipulować,
a zaczyna inspirować, z osoby kapryśnej i nieprzewidywal-
nej staje się istotą promieniejącą wdziękiem.
Jeśli mężczyźni i kobiety nauczą się, jak harmonijnie
rozwijać swe uzupełniające się natury, można być pewnym, >'
ż
e nic się nie zmarnuje z tkwiącego w intymnych związkach
potencjału pokoju i miłości. Mężczyzna poprzez swą trosk-
liwą, rozumiejącą i nastawioną na szacunek naturę może za-
spokąjać podstawowe potrzeby kobiety, która właśnie ocze-
kuje troski, zrozumienia i szacunku. Kobieta mając naturę
stanowiącą źródło uznania, wdzięczności i zaufania może
zaspokajać podstawowe potrzeby mężczyzny. Obie strony
tym bardziej mogą być dla siebie źródłem oparcia i pomocy,
im bardziej dojrzałe i rozwinięte są ich natury. Poniżej
przypatrzymy się trzem aspektom tej kwestii.
264
Troska i zaufanie
Im bardziej mężczyzna staje się troskliwy, tym bardziej
godny jest zaufania partnerki. Im więcej kobieta wykazuje
ufności, tym bardziej motywuje partnera do troskliwości.
Nader często mężczyzna chciałby pomagać kobiecie bar-
dziej, niż ona jest w stanie sobie wyobrazić, jeśli jednak nie
uważa go za godnego zaufania i traktuje wręcz jak nieprzy-
jaciela, owa gotowość zostaje natychmiast zablokowana.
Mężczyźnie może się niekiedy wydawać, że jest zbyt
zmęczony na to, aby się troszczyć o drugą osobę czy reago-
wać na jej potrzeby, ale to błędne wrażenie. Nie tyle jest
zmęczony, ile nie zabiega o to, aby mieć odpowiednią ener-
gię, w istocie bowiem źródłem energii, twórczości i siły jest
troskliwość. Jeśli tylko mężczyzna pozwala motywować się
przez troskliwość, natychmiast odkrywa w sobie nowe za-
soby energii i witalności. Gdy natomiast brak troskliwości,
wtedy pojawia się zmęczenie i apatia. Wystarczy, by w in-
tymnym związku mężczyzna nie czuł zaufania, a natych-
miast gasną jego energia i pasja. Może błyszczeć i tryskać
zapałem w pracy, gdzie mu ufają, ale ledwie przestąpi próg
domu, dopada go zmęczenie.
Traktowany jako bohater, mężczyzna jest pełen siły i wer-
wy; jeśli nie darzy się go zaufaniem jako „łajdaka" czy jako
„problem" dopiero do rozwiązania, nie będzie w nim żadnej
chęci do pomocy. Kiedy kobieta zaufa mężczyźnie i nawet
wątpliwe jego zachowania będzie interpretowała życzliwie,
nie wyciągając natychmiast negatywnych wniosków, bez
trudu zobaczy, jak wzmaga to jego chęć, by spieszyć jej
z pomocą i wspierać w trudnych sytuacjach.
Jedną z przyczyn tego, że mężczyźni bywają troskliwi,
uważni i domyślni w początkowej fazie znajomości, jest więk-
sza doza zaufania i podziwu, z jakimi odnoszą się wtedy do
nich kobiety. Taka postawa wzmaga, niejako wydobywa na
zewnątrz ich troskliwość, i z początku jest ona zupełnie na-
turalna, gdyż nie pojawiły się jeszcze żadne rozczarowania.
265
Zaufanie wprawdzie motywuje mężczyznę, ale samo z sie-
bie nie może uczynić go doskonałym. Ponieważ jest tylko
człowiekiem, prędzej czy później będzie musiał zawieść
swą partnerkę, a wtedy pojawi się w niej cień wątpliwości,
w tej jednak mierze, w jakiej ubędzie zaufania, zmniejszy
się także jego troskliwość. Wraz z tym zubożeje także jego
pasja dawania, a mężczyzna zacznie się koncentrować bar-
dziej na sobie. Wiele energii i zdecydowania może wykazy-
wać w działaniach na zewnątrz, tymczasem w intymnym
związku opada go apatia i poczucie bezsiły. Zaufanie uko-
chanej może dokonać cudów, gdy chodzi o zmianę tej po-
stawy.
Zarazem trzeba podkreślić, że wydobycie z siebie więk-
szej troskliwości może wymagać u mężczyzny czasu i za-
chęty, kobiety natomiast wykazują tutaj znaczną niecierpli-
wość, gdyż ich pierwotna natura jest inaczej zorganizowana
i dlatego troskliwość przychodzi im zupełnie łatwo.
Problemem dla kobiety jest zaufanie i to, by po pierw-
szych rozczarowaniach nie utracić go całkowicie, lecz dalej
w sobie pielęgnować wraz z wdzięcznością i uznaniem. Już
w dzieciństwie dziewczynki opiekują się i troszczą, chłopcy
zaś są ryzykantami. Tak jak mężczyźnie nie jest łatwo na-
uczyć się troski o innych, tak kobiecie nie jest łatwo na-
uczyć się ufności.
Jeśli w intymnym związku kobietę spotykają wielokrot-
ne rozczarowania, będzie się odwracać od swej ufnej natu-
ry. Co więcej, kiedy widzi, jak na jej frustracje partner od-
powiada biernością i nieuwagą, zaczyna wątpić także w je-
go miłość. Na podobnej zasadzie wystarczy, by mężczyzna
wyczuł brak zaufania czy uznania, a natychmiast przyga-
sa jego troskliwość. Jeśli podejrzewa, że partnerka wątpi
w jego zdolność do zaspokojenia jej potrzeb, bardzo szybko
przestaje się troszczyć o jej szczęście.
Te dwa elementy natur mężczyzny i kobiety, troska i za-
ufanie, wzajemnie się dopełniają. To wyjaśnia ów codzien-
ny schemat, gdzie matka martwi się o dziesięć rzeczy naraz,
266
ojciec zaś siedzi spokojnie na sofie, jak gdyby wszystko
było w jak najlepszym porządku. Ona jest nadmiernie trosk-
liwa i dlatego się martwi, on jest przesadnie ufny i stąd jego
pasywność.
Nadmierna troskliwość matki może łatwo doprowadzić
do nadopiekuńczości i braku zaufania. Zajmując się dziec-
kiem, może stawać się nadmiernie zapobiegliwa, podobnie
jak z drugiej strony nadmierna ufność ojca może prowadzić
do beztroski: mylnie zakłada, że wszystko jest w porządku
i nic nie wymaga interwencji. Tutaj troskliwości jest za
mało; takie jest też często podstawowe wrażenie córek: „Tato
niczym się nie przejmuje".
Owa trudność, która dla mężczyzny wiąże się z troską,
a dla kobiety z zaufaniem, może stawać się źródłem prze-
różnych kłopotów w intymnych związkach, chyba że w pełni
zrozumie się i zaakceptuje owe naturalne tendencje. Ty-
powa sytuacja wygląda tak, iż on zachowuje się beztrosko,
a ona natychmiast podejrzewa, że ich miłość się kończy,
kiedy zaś zaczyna brakować z jej strony zaufania, on słabiej
jest motywowany, by spieszyć z pomocą i wsparciem. Tak
uruchomiony zostaje proces, w którym rosnąca nieufność
potęguje apatię i vice versa, a jeśli procesu tego nie po-
wstrzymać, okazuje się zabójczy dla związku.
Jeśli jednak nie zabraknie wiedzy o tych różnicach,
związek zamiast wpaść w zgubną spiralę, może rozkwitać.
Różnice przestają wtedy nas ograniczać, a wręcz pomagają
rozwijać nasze twórcze moce.
Mężczyzna, który wyraża swą osobowość poprzez trosk-
liwość, zaspokaja naturalną potrzebę doznawania troskli-
wości u kobiety. Ponieważ jest to jedna z jej podstawowych
potrzeb, więc odpowiedzią będzie wdzięczność; on będzie
w ten sposób umocniony w swojej postawie, co wyzwoli
jeszcze większą ufność. Kobieta odczuwa coraz głębsze za-
ufanie i coraz bardziej potrzebuje mężczyzny, on zaś odkrywa
w sobie coraz bogatsze źródła troskliwości i opiekuńczości.
Tak oto wytwarza się mechanizm wzajemnych wzmocnień.
267
Aby stworzyć związek oparty na takim mechanizmie,
kobieta musi być świadoma, jak trudno jest mężczyźnie
zdobyć się na troskliwość, jeśli nie otrzymuje sygnałów jej
zaufania. Podobnie też wiedza o różnicach między kobie-
tami a mężczyznami pozwoli jej poprawnie interpretować
chwile, gdy mężczyzna wycofuje się do swej jaskini, i z więk-
szą wyrozumiałością traktować to, że zapomina, czy w ogó-
le nie myśli o kwestiach, które jej nasunęłyby się automa-
tycznie.
Z kolei wiedza taka u mężczyzn sprawia, że bez przymu-
su akceptują konieczność stałego upewniania kobiet w ich
wyjątkowości i uczuciach, jakie się do nich żywi, rozumieją
bowiem, iż jest to bardzo ważny składnik w rozwoju ko-
biety.
Obu stronom łatwiej jest w takim związku zaspokajać
podstawowe potrzeby. Kobieta nie traktuje osobiście tego,
iż mężczyzna na pozór przestaje się o nią troszczyć, męż-
czyzna nie wpada w irytację z tego powodu, iż przychodzi
mu powtarzać te same gesty i te same słowa.
Dobre perspektywy przed związkiem otwierają się wte-
dy, kiedy obie strony koncentrują się nie na tym, czego nie
dostają, lecz na tym, czego nie dają; im więcej bowiem da-
jemy, tym więcej możemy się spodziewać w zamian.
Rozumienie i uznanie
Odnosząc się do kobiety ze zrozumieniem, mężczyzna
zaspokaja jedną z jej podstawowych potrzeb, a zarazem
może też liczyć na to, że zaspokojone będą dzięki temu jego
potrzeby uznania i wdzięczności; im większe zrozumienie
spotyka kobietę, tym łatwiej i bardziej naturalnie przycho-
dzi jej akceptacja go takim, jakim jest.
Wystarczy, by partnerka okazywała wyrazy swego uzna-
nia, a jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki mężczyz-
na zacznie zmieniać swe zachowanie, gdyż dostosowywać
268
je będzie do rozpoznawanych jej potrzeb. Prawdziwe, głę-
bokie rozumienie rzeczywistości kobiety bardzo silnie mo-
tywuje mężczyznę do takich zmian, które skuteczniej po-
zwalają ją wspierać, a zmiany te umacniają zarazem funda-
ment udanego związku.
Z im większą świadomością mężczyzna wykorzystuje
komunikację, aby pogłębić zrozumienie, nie zaś aby doko-
nywać korekt czy pouczać, tym lepiej potrafi też słuchać.
Zrazu będzie musiał walczyć z pokusą która każe uczucia
partnerki oceniać jako niewłaściwe czy nierozsądne; nie-
odzowne jest, by pamiętał, że dzieląc się z nim swymi prze-
ż
yciami, nie oczekuje ona od niego gotowych rozwiązań ani
też natychmiastowej poprawy jej samopoczucia, natomiast
chce, aby wysłuchał, co się w niej i z nią dzieje. Chce, by jej
strapienia zostały potraktowane poważnie.
Jeśli kobieta podejrzewa, że partner jej nie słucha, po-
dejmuje próby manipulowania nim, jeśli jednak czuje się
wysłuchana, wtedy może się odprężyć i ufnie pomyśleć, że
rzeczy wcale nie przedstawiają się tak źle, jak można by
sądzić, i zacząć szukać pomyślnych aspektów, zamiast sku-
piać się na negatywnych. Kobiecie, która wie, że jest słucha-
na ze zrozumieniem, łatwiej przystać na powstające trudno-
ś
ci, ma bowiem pewność, że nie jest sama.
Mężczyźni nierzadko tak skupiają się na trapiących ich
problemach, że zapominają o codziennych drobiazgach, któ-
re wymagają nieprzerwanego rozwiązywania, i dlatego nie
widzą, że drobiazgi owe mogą przytłaczać kobietę. Ona
tymczasem, nigdy nie mogąc ich stracić z pola widzenia,
zmusza się do zajmowania się nimi, szczególnie, kiedy wy-
daje się, iż partner o nich nie myśli. Czuje się pozostawiona
sama sobie; wielokrotnie więc ogromną dla niej pomocą
byłaby choćby gotowość mężczyzny do wysłuchania jej ze
zrozumieniem.
Przytłoczona codziennymi obowiązkami kobieta by-
najmniej nie czyni rozwiązania wszystkich swych proble-
mów warunkiem odniesienia się do mężczyzny z uznaniem
269
i wdzięcznością, chociaż on może tak odebrać jej przygnę-
bienie, jako że dla niego ulga możliwa jest dopiero wtedy,
gdy rozwiązanie gnębiących go problemów zostanie przy-
najmniej zaplanowane, jeśli nie przeprowadzone.
Jeśli kobieta może liczyć na rozumienie, wcale nie ocze-
kuje natychmiastowego usunięcia wszystkich trudności. Ce-
chą tej płci jest to, iż jej przedstawicielki potrafią być nie-
wiarygodnie wyrozumiałe dla niedoskonałości i bolączek,
jeśli tylko mogą w pełni wyrazić swe uczucia wobec chęt-
nego i życzliwego słuchacza. Dla mężczyzn to jedno z naj-
bardziej ożywczych doświadczeń, kiedy ich ułomności zo-
stają wyrozumiale zaakceptowane, a tymczasem bardzo często
nawet nie podejrzewają, że mogą na coś takiego liczyć ze
strony kobiety.
Pamiętam, jak kiedyś jeździłem z matką po Los Ange-
les, ale niezbyt dobrze zaznajomiony z układem autostrad,
w pewnej chwili kompletnie się zgubiłem. Matka wcale się
na to nie użalała i z zainteresowaniem przyglądała się róż-
nym pejzażom miejskim, a ja w jednym błysku pojąłem, że
stało się coś ważnego, zupełnie jakby uchylono ciążący na
mnie wyrok więzienia. Poczułem, jaka to ulga, gdy zostaje
się w pełni zaakceptowanym.
W tym czasie sprawy w mym intymnym związku ukła-
dały się tak, iż ilekroć pogrążałem się w zadumie, czekało
mnie karcące spojrzenie. Postawa matki była tak wspania-
łym doświadczeniem, że w duchu przyrzekłem sobie, iż
każdą ewentualną kandydatkę na żonę będę poddawał pró-
bie, jak reaguje, gdy się gubię.
Ucząc się owej sztuki akceptacji, kobieta wzmaga za-
razem motywację i gotowość mężczyzny do słuchania jej ze
zrozumieniem. Im bardziej będzie umiała go zaakceptować
bez prób radykalnych przemian, tym pewniejsze będzie u męż-
czyzny rozumienie jej swoistych potrzeb oraz chęć dawa-
nia. Z drugiej strony, im lepiej mężczyzna będzie rozumiał
kobietę, tym łatwiej doświadczy niewiarygodnej wręcz zdol-
ności kobiety do wybaczania błędów i akceptacji partnera.
270
Szacunek i wdzięczność
Wraz z tym, jak mężczyzna będzie uczył się szanować
prawa kobiety jako równorzędnej strony związku, będzie
też dostrzegał jej wdzięczność za wszystko, co dla niej robi.
Aby szanować prawa kobiety, mężczyzna musi respekto-
wać dzielące ich różnice. Nie może się oburzać na to, że
partnerka od czasu do czasu reaguje przesadnie i jest sfru-
strowana, czuje się bowiem wtedy przeciążona i trzeba jej
w takich chwilach pomagać.
Poszanowanie owych praw oznacza także udział kobiety
we wszystkich istotnych dla niej decyzjach. Kiedy męż-
czyzna podejmie postanowienie, powinien zapytać partner-
kę o akceptację. Może spytać: „Nie masz nic przeciwko
temu, że..." albo: „Chciałbym..., co o tym sądzisz?" czy
też: „Chyba powinniśmy..., też tak uważasz?" Jeśli partner-
ka się nie zgadza, nie powinien narzucać swej woli; lepiej
w trakcie dyskusji znaleźć rozwiązanie satysfakcjonujące
ich oboje.
Poszanowanie praw kobiety to także cierpliwe i staranne
uczenie się jej potrzeb, aby potem uprzedzać je bez pytania
czy prośby, to próba realizacji jej marzeń, to nieznużone
upewnianie jej w tym, iż jest wyjątkowa i kochana.
Właśnie owo poczucie wyróżnienia jest ogromnie ważne
dla kobiety, i na tym polega dla niej istota romantyczności.
Wręczenie kwiatów bez żadnej specjalnej okazji to wyraz
szacunku dla jej kobiecości.
Jedną z podstawowych form owego szacunku jest do-
chowywanie wierności, zarówno bowiem wyróżnia ona ko-
bietę spośród wszystkich innych, jak również wydziela pe-
wien ważny obszar, dostępny tylko dla dwojga związanych
ze sobą osób.
Doświadczając szacunku, kobieta nie musi dowodzić swej
równości, bezpośrednio bowiem czuje się równa partnero-
wi. Nie będzie skupiała się na wdzięczności za swoje dzia-
łania, natomiast skoncentruje się na wdzięczności do part-
271
nera za wszystko, co dla niej robi. Kiedy będzie czyniła coś
z myślą o nim, to bez żadnych ubocznych intencji, gdyż
będą owe czyny po prostu wyrazem wdzięczności, która po-
lega na sprawianiu wszystkiego, co jego życie czyni lżej-
szym. Kobieta stwarza spokojne i piękne otoczenie, w któ-
rym mężczyzna może czuć się ważny, wartościowy i zdolny
do zapewnienia jej szczęścia.
Kobieta wdzięczna mężczyźnie pożąda go seksualnie i za-
biega o to, aby mu się podobać. Można powiedzieć, że trak-
tuje go jako królewskiego gościa w swoim pałacu. Przenik-
nięta wdzięcznością tak steruje uczuciami, aby w miarę moż-
liwości zawsze być dla niego pogodna, dlatego też daje im
wyraz oraz swym potrzebom, zanim ogarnie ją przygnębie-
nie. Gdy jednak już do tego dojdzie, właśnie wdzięczność
motywuje ją, aby go upewnić, że nie ma w tym jego winy.
Wdzięczność oznacza tu uczucie radości, że właśnie ten
mężczyzna stanął na drodze jej życia; swoje krytyczne opi-
nie powstrzyma do chwili, gdy on o nie poprosi.
Co daje miłość
Umiejętność kultywowania naszych podstawowych na-
tur pozwala nam więcej dawać i otrzymywać w związkach:
nie tylko intymnych, na których się tu przede wszystkim
koncentrujemy, ale także profesjonalnych czy koleżeńskich.
Kiedy zrozumiemy komplementarną naturę emocjonalnego
wsparcia, całe nasze życie zyska bardziej solidną podstawę.
Jeśli chcemy więcej zaufania, musimy być bardziej troskli-
wi. Jeśli potrzebna nam troska, musimy wzbudzić w sobie
tyle zaufania, aby o nią poprosić.
Ilekroć mężczyzna czuje, że nie znajduje w związku od-
powiedniego wsparcia, przede wszystkim musi zapytać sam
siebie, jak może stać się bardziej troskliwy, czuły, wyrozu-
miały, współczujący, uważający, darzący otuchą i szacun-
kiem. Tych siedem cnót — niczym tęcza wyrastająca z pod-
272
stawowej natury — jest pochodną trzech podstawowych
cech: troski, rozumienia i szacunku.
Trzeba nieustannie pamiętać, że kultywując te cechy,
mężczyzna nie tylko wspomaga partnerkę, ale sam staje się
ich beneficjentem. Kiedy cechy te zostaną skoordynowane
z jego zasadniczo męskim ego, efektem będzie istotna rów-
nowaga i siła. Najskuteczniejszym środkiem przeciw stre-
sowi, a także źródłem dynamizmu i siły jest myślenie, decy-
dowanie i działanie z troską, zrozumieniem i szacunkiem.
Czasami do poprawienia mężczyźnie samopoczucia wy-
starczy zrobienie czegoś, co wyrasta z szacunku dla potrzeb
drugiej osoby. Kiedy czyni coś dla niej, może to mieć istot-
ne znaczenie, ale tylko wtedy, gdy kryje się w tym szacu-
nek. Jeśli zbraknie owego widocznego znaczenia, słabsza
będzie motywacja do dawania, a silniejsza do skupienia się
na sobie, to zaś nigdy nie daje pełnej satysfakcji.
Mężczyzna musi mieć przed sobą jakiś ceł, coś, co go
ukierunkowuje, jeśli natomiast wygasa w nim troska, zaczy-
na się wewnętrznie wypalać. Jeńcy wojenni opowiadają, że
to myśl o bliskich, troska o nich dawały im siłę przetrwania.
Mężczyzna, który nie ma się o kogo troszczyć, traci wigor
i czuje wewnętrzną pustkę.
Co więcej, jego życie zaczyna wtedy przesycać nuda.
Uciekając przed nią, może szukać ryzykownych wyzwań,
takich jak wyścigi samochodowe, wspinaczka wysokogór-
ska, łamanie społecznych tabu, łamanie prawa, hazard czy
spekulacje giełdowe. Czasami dopiero postawiwszy na szali
swe życie, pieniądze czy wolność, mężczyzna zaczyna je
szanować; wielki przypływ adrenaliny można porównać do
działania silnego narkotyku. Niestety, owo uczucie „szczę-
ś
cia" jest tylko przelotne, a po nim przychodzi znużenie,
depresja i przygnębienie. Trwałe szczęście dać może tylko
starannie pielęgnowany związek i troska o inne osoby.
Pełen miłości związek nie wymaga ryzykownych de-
cyzji, nie potrzebuje dramatycznych zdarzeń. Co więcej,
otwiera on także człowieka na inne osoby: wsłuchiwanie się
273
w uczucia innych i rozumienie ich sprawia, iż rośnie też
wola, by zaspokajać cudze pragnienia. Jeśli to się udaje,
wtedy mężczyzna czuje, że może być kimś ważnym dla in-
nych osób, nie walcząc z innymi, nie ścigając się, nie sta-
rając się odmienić siebie za wszelką cenę.
Małżeństwo przydaje mężczyźnie dodatkowych sił: jako
jedyny na świecie troszczy się bowiem o kilka ściśle okre-
ś
lonych osób. To wielka motywacja do starań i niezłomno-
ś
ci, jeśli jednak w małżeństwie zabraknie miłości, staje się
ono zarzewiem apatii i zniechęcenia.
Na podobnej zasadzie także i kobieta obdarzająca part-
nera wdzięcznością, uznaniem i zaufaniem staje się benefi-
cjentką tych cech. Ufność pozwala jej pozostawać w łącz-
ności z wewnętrznym źródłem siły i wiary w siebie. Wdzięcz-
ność pozwala jej odprężyć się i kultywować w sobie po-
zytywne nastawienie. Dzięki uznaniu może się otworzyć
i przyjmować wszystko, na co zasługuje. Zaufanie, uznanie,
i wdzięczność pozwalają jej w pełni radować się życiem,
a kiedy w miejsce negatywnych uczuć na plan pierwszy wy-
suwa uczucia pozytywne, nie tylko zyskuje w ten sposób
gotowość do pomocy innym, ale także nawiązuje kontakt ze
swym najgłębszym Ja.
Objawiając miłość w ten najważniejszy i najtrudniej-
szy sposób, kobieta zaczyna też dawać wyraz całej wielości
pozytywnych uczuć, które najsilniej wspierają mężczyznę,
a są to: ufność, uznanie, akceptacja, wdzięczność, podziw,
aprobata, fascynacja. Obdarzony nimi mężczyzna spełnia
się w miłości, a kobieta w pełni rozkwitu może odsłonić
ś
wiatu swe najprawdziwsze Ja.
Przemiana związku
W trakcie nauki, jak radzić sobie w intymnym związku
z różnicami między obiema płciami, stajemy przed wyzwa-
niem: musimy kochać samych siebie i zarazem bezwarun-
274
kowo ofiarować się drugiej osobie. Jeśli dokładnie przeczy-
tacie tę książkę i starannie będziecie wprowadzać w życie
jej nauki, nie tylko pomnożycie własne szczęście i spełnie-
nie, ale także przyczynicie się do powstania lepszego świa-
ta, w jakim dorastać będą wasze dzieci, albowiem będziecie
usuwać możliwości panoszenia się zła, wynaturzenia i nad-
użyć.
Sądzę, że jest nadzieja dla świata, gdyż jest nadzieja dla
naszych osobistych związków. Każdego dnia jestem świad-
kiem przemiany związków, dzięki której mogą ze sobą trwać,
bogacąc się nawzajem duchowo, osoby niejako skazane na
rozstanie. Widzę, jak ludzie wyzbywają się swych defen-
sywnych, podejrzliwych i pełnych uraz postaw, aby dać
szansę porozumieniu i wspólnemu rozwiązywaniu proble-
mów. Sam na sobie doświadczyłem, jak prawdy przedsta-
wione w tej książce odmieniły moje życie, gdyż nauczyłem
się bardziej kochać żonę i rodzinę, a wraz z tym stałem się
też bardziej wrażliwy na problemy innych osób. I stąd moja
nadzieja.
Niepodobna oczekiwać, by kraje wyrzekły się swych
materialnych środków obrony, jeśli trwać będą zahamowa-
nia w psychice. Niepodobna oczekiwać od naszych przy-
wódców, że przestaną wojować, jeśli sami nie potrafimy
rozwiązać konfliktów w naszych rodzinach. Niepodobna li-
czyć na zaufanie między państwami, jeśli nie potrafimy za-
ufać naszym najbliższym. Niepodobna oczekiwać pokoju
między narodami, dopóki nie zapanuje pokój w rodzinnych
domach.
A ponieważ ludzie zaprowadzają ład w intymnych związ-
kach i kręgach swoich rodzin, istnieje też nadzieja dla świa-
ta w całości. Istnieje nadzieja dla świata, gdyż pokój zaczy-
na się w centrum naszych codziennych spraw: w naszych
domach.
Pokój światowy zaczyna się w nas samych.
ROZDZIAŁ TRZYNASTY
TECHNIKA LISTU O UCZUCIACH
Niewykluczone, że technika listu o uczuciach jest naj-
ważniejszą umiejętnością, której przyswojenie sobie pozwala
na stworzenie trwałego i owocnego związku. Dzięki niej na-
uczycie się dawać upust urazie i innym negatywnym uczu-
ciom, a to pozwoli wam się skupić na twórczych postawach
miłości, zrozumienia i wybaczenia. Technika ta uratowała
tysiące małżeństw, tam zaś, gdzie to się nie udało, pomogła
przynajmniej rozstać się bez złości i wzajemnej nienawiści.
Od czasu, kiedy technikę tę przedstawiłem po raz pierw-
szy w wydanej w roku 1984 książce What You Feel, You
Can Heal, została ona opisana przez trzech innych autorów,
którzy również osiągnęli wielki sukces wydawniczy, a tak-
ż
e przejęta do praktycznego zastosowania przez wielu te-
rapeutów i niezliczone zorganizowane i spontanicznie po-
wstające grupy wzajemnego wspomagania się duchowego.
List o uczuciach to najskuteczniejszy sposób na to, aby
emocje negatywne przekształcić w pozytywne.
Ujmując rzecz najkrócej, list o uczuciach składa się z
dwóch części. W pierwszej wyobrażając sobie, że jesteście
słuchani ze zrozumieniem, spisujecie wszystko, co macie
do powiedzenia na temat własnych uczuć. Druga część to
pełna miłości odpowiedź na wasz list. Tutaj wyobrażacie
sobie, jak osoba, do której kierujecie list, odpowiada nań
276
z głębin swego serca, odpowiada z takim zrozumieniem,
szacunkiem i czułością, jakich chcielibyście doświadczyć.
Jaki jest cel listu o uczuciach
Do listu o uczuciach zasiadamy wtedy, kiedy przytło-
czeni złym nastrojem chcemy tak rozszerzyć swą świado-
mość, aby bez represji negatywnych uczuć objęła także po-
zytywne. List ten pozwala otworzyć serce.
List o uczuciach pozwala przyswoić sobie wszystkie no-
we strategie miłości, które poznaliście w tej książce. W isto-
cie nawet najbardziej rozległa wiedza o pomyślnych związ-
kach nic nie może zmienić w tym, że jak długo czujecie ból
i urazę, tak długo trudno o rzetelną miłość i chętną pomoc.
List o uczuciach daje to duchowe wsparcie, którego nie
możecie się doczekać od partnerki czy partnera. Pisząc go,
wsłuchujecie się w siebie z miłością, troską i zrozumie-
niem. Jeśli nie potraficie znaleźć czasu, aby uważnie i przy-
chylnie wysłuchać samych siebie, nie możecie realistycz-
nie oczekiwać tego od innych. Kiedy potrzebujecie emocjo-
nalnego wsparcia, a jednak nie otrzymujecie go, znak to
wyraźny, że nadeszła pora na list o uczuciach.
Celem listu nie jest wyliczanie zarzutów wobec partnera
(partnerki) czy odreagowanie swoich urazów. Nie chodzi
o to, aby ich zmieniać czy naprawiać, nie chodzi o wskaza-
nie im błędów. Użyty w tych intencjach, nie przyniesie
skutku. List o uczuciach okaże się skuteczny tylko wtedy,
gdy kreślicie go, myśląc o miłości, której chcielibyście do-
ś
wiadczyć.
Co daje list o uczuciach
Jeśli partner nie chce słuchać o waszych uczuciach, przy-
najmniej wy sami to zróbcie. A kiedy już je wypowiecie,
277
ważne byście wyobrazili sobie, jaka odpowiedź przynios-
łaby wam oparcie i pomoc. Konstruowanie tego listu poma-
ga w usuwaniu przeszkód, które utrudniają dawanie i przyj-
mowanie miłości. Wystarczy zgłębić swe uczucia i odsłonić
najróżniejsze ich aspekty, aby to, co negatywne, ulotniło się
samoczynnie.
Układając odpowiedź, nieświadomy umysł słyszy i zys-
kuje to, czego mu brakuje, a w efekcie otwiera się też serce.
Odpowiedź zarazem pomaga odbiorcy (odbiorczyni) listu
o uczuciach zrozumieć wasze potrzeby.
Struktura listu o uczuciach została tak obmyślona, by
pozwalała na dotarcie do głębokich pokładów emocjonal-
nych. W trakcie pisania świadomość rozszerza się sponta-
nicznie, aż wreszcie odkrywa uczucia pozytywne, zawsze
obecne, ale najczęściej przesłonięte i ukryte.
Przygnębienie i rozczarowanie są konsekwencją tego, że
ś
wiadomość skupia się na negatywnych aspektach rzeczy
i sytuacji; kiedy zaczynamy zgłębiać negatywne uczucia,
ś
wiadomość zaczyna także ogarniać pozytywne aspekty, co
uwalnia nas od jednostronności emocjonalnej i odsłania bo-
gactwo oraz wieloaspektowość uczuć.
Aby uzyskać to katharsis, tę przemianę, trzeba zbadać
cztery piętra negatywnych uczuć, dzięki temu bowiem
docieramy do zablokowanych uczuć miłości. Ujęcie tych
emocji w słowa, odsłania je przed świadomością, co pozwa-
la uwolnić się od nich. A oto wspomniane piętra:
1.
Gniew.
2.
Smutek.
3.
Lęk.
4.
Wyrzuty sumienia.
5.
Miłość i inne postawy pozytywne.
Emocjonalna podróż, posiłkująca się tą mapą, pozwala
dotrzeć do pozytywnych uczuć miłości, o których tak szyb-
ko zapomina się w chwilach stresu. Kiedy skończycie opo-
278
wieść o uczuciach, zacznijcie pisać odpowiedź, w której
znajdą się przeprosiny, wyrazy zrozumienia, zgody, uzna-
nia, miłości i wdzięczności. Zamknijcie w słowach to wszyst-
ko, co chcielibyście usłyszeć, co sprawi, że poczujecie się
dobrze, gdyż druga osoba wykaże swą czułość i serce.
Jak pisać list o uczuciach
Kiedy piszecie list o uczuciach, w sposób naturalny
ś
wiadomość z jednego szczebla przenosi się na drugi. Za-
cznijcie od pisania o uczuciach gniewnych i róbcie to tak
długo, aż poczujecie, że świadomość odrobinę łagodnieje.
Teraz możecie przejść na poziom drugi.
Tutaj obserwujecie i analizujecie wszystkie odmiany i
odcienie smutku. Wraz z tym zobaczycie, jak świadomość
sama przesuwa się ku bardziej dotkliwym uczuciom: lęku.
Opisując uczucia z tych trzech poziomów, poczujecie za-
pewne, jak rośnie ich intensywność, co będzie znaczyć, że
dokonuje się ich odblokowanie i katharsis.
Kiedy spontanicznie pojawi się poczucie odpowiedzial-
ności, możecie przejść na poziom czwarty. Tutaj dajcie wy-
raz swoim wyrzutom sumienia i potrzebie przeprosin. W ten
sposób przestaniecie w sobie dusić uczucia negatywne, co
pozwoli na wezbranie pozytywnych uczuć miłości.
Najprawdopodobniej będzie to chwila, gdy poczujecie
się już znacznie lepiej, ale trzeba pisać także i o pozytyw-
nych uczuciach. Dajcie wyraz miłości, wdzięczności, sza-
cunkowi, zrozumieniu, akceptacji, trosce i zaufaniu. Dzięki
temu owe uczucia dłużej będą się utrzymywać. Każdy
kolejny list o uczuciach będzie umacniał umiejętność
utrzymywania postawy miłości, co jest szczególnie ważne
w chwilach dotkliwego stresu.
Pisząc list, wyobrażajcie sobie, że dzielicie się swymi
uczuciami z kimś, kto słucha was chętnie i życzliwie. Jeśli
nosicie w duszy pretensję do kogoś, możecie list skierować
279
do tej właśnie osoby, ale przez cały czas pamiętajcie: mówi-
cie o sobie i swoich uczuciach, a nie o winach innych ludzi.
Nie krytykujcie nikogo, a co najwyżej starajcie się pomóc
innym, aby zrozumieli, co się w was dzieje.
List wywrze swój zbawienny wpływ nawet wtedy, gdy
nie wręczycie go adresatowi. Co więcej, im pewniejsi jes-
teście, iż ta osoba wcale nie chce was wesprzeć, tym częś-
ciej piszcie do niej, ale listu nie pokazujcie, wtedy bowiem
skończyłoby się na obustronnych ansach, a tymczasem sa-
mo już pisanie doda wam sił.
Aby ułatwić wam odkrycie bogactwa uczuć, podam sche-
mat listu o uczuciach, każdy poziom opatrując gotowymi
początkami zdań, tak by tylko trzeba było je dokończyć. To
rozwiązanie okazało się pomocne szczególnie tam, gdzie
osoba pisząca nie bardzo wiedziała, jak wyrazić doznawane
uczucia. Ale owe gotowe początki mają jeszcze jedną zale-
tę: pomagają wnikać w coraz głębsze warstwy emocjonal-
ne. Możecie na każdym szczeblu skorzystać z jednej, kilku
czy ze wszystkich fraz początkowych; sami zadecydujcie,
co jest dla was najbardziej pomocne. (Żeby nie mnożyć
w nawiasach alternatywnych końcówek, założyłem, iż list
o uczuciach pisze mężczyzna, kierując go do kobiety, ale
schemat ten bez trudu dostosujecie do odwrotnej sytuacji).
Ilekroć czujecie, że coś dzieje się niedobrze, weźcie kart-
kę papieru, długopis i zacznijcie pisać. Wyrażanie swych
uczuć pozwoli wam odzyskać równowagę i poczucie toż-
samości.
Schemat listu o uczuciach
Kochana...
Piszę do Ciebie ten list, aby uwolnić się od wszystkich
negatywnych i wrogich uczuć, a dzięki temu dotrzeć do po-
zytywnych uczuć, na które zasługujesz. Piszę go także po
to, aby poprosić Cię o szczerą, niewymuszoną pomoc.
280
Poziom 1: Gniew
Nie lubię, kiedy...
Nie znoszę, gdy...
Nie podoba mi się, kiedy...
Gniewa mnie, gdy...
Czuję się wściekły, kiedy...
Chciałbym, aby...
Poziom 2: Smutek
Bardzo mnie boli, gdy...
Jestem rozczarowany, kiedy...
Robi mi się smutno, gdy...
Czuję się nieszczęśliwy, kiedy...
Pragnąłbym, aby...
Poziom 3: Lęk
Boli mnie to, że...
Boję się, że...
Czuję obawę, że...
Ogarnia mnie strach, że...
Potrzebuję...
Poziom 4: Wyrzuty sumienia i przeprosiny
Przepraszam za to, że...
Głupio mi, że...
Wybacz, że...
Wstyd mi, że...
Chciałbym...
Poziom 5: Miłość, zrozumienie, wdzięczność i wyba
czenie
Kocham...
Jestem wdzięczny za...
Teraz widzę, że...
Nie mam już pretensji o...
Jestem pewien, że...
281
Najbardziej chciałbym...
Kochający Cię
Pamiętajcie, że zawsze, gdy miłość przychodzi z tru-
dem, jest czas, by napisać list o uczuciach. Trzymając się
nakreślonej tu kolejności, będziecie mogli poprzez złoża
negatywnych uczuć dotrzeć do uczuć wyrażających wasze
prawdziwe, kochające Ja.
Nie spieszcie się, dobrze rozpatrzcie się na każdym po-
ziomie; nawet jeśli w pierwszej chwili się wyda, że nie ma
tu żadnych uczuć, odprężcie się, weźcie oddech i pocze-
kajcie; zapisujcie wszystko, cokolwiek się pojawi. Nie zaj-
mujcie się przesadnie interpunkcją, aby troska o formę nie
przesłoniła treści. Ilekroć pojawi się jakaś blokada, korzy-
stajcie z wyliczonych wyżej fraz początkowych, ale zapi-
sujcie wszystko, nawet jeśli uczucie nie zgadza się z wypi-
sanym początkiem albo nie dotyczy adresatki listu. Pisanie
listu o uczuciach służy przede wszystkim otwarciu serca.
Wielokrotne wykorzystanie tego narzędzia pozwoli wam
zachować serce otwarte przez cały czas.
Odpowiedź
Kiedy spiszecie już swoje uczucia, zarezerwujcie so-
bie jeszcze kilka minut na odpowiedź. Dla wielu osób to
właśnie ona niesie największą ulgę. Tutaj udzielacie sobie
tej miłości, której potrzebujecie i na którą zasługujecie. Za-
miast oznajmiać swemu wrażliwemu Ja, że jest krzywdzo-
ne i narażone na ból, dajecie mu to, czego oczekuje naj-
bardziej.
Po ukończeniu listu o uczuciach wrażliwe Ja jest otwarte
i gotowe na przyjęcie tego, co je spełni. W odpowiedzi po-
winny się znaleźć:
282
1.
Przeprosiny, świadczące o tym, że zostaliście
wysłuchani i zrozumiani.
2.
Pełne ciepła i współczucia frazy, dodające otuchy i
przyrzekające pomoc.
3.
Przepojone miłością zdania, w których zawrze się
uznanie, wdzięczność i pochwałę.
4.
Wszystkie inne rzeczy, które chcielibyście także
usłyszeć.
List o uczuciach zatem z jednej strony jest sposobem na
zdobycie wewnętrznej harmonii i dobrego samopoczucia, z
drugiej pozwala osobom najbliższym poznać wasze naj-
ważniejsze potrzeby. W książce tej pokazaliśmy, jak bardzo
wszyscy jesteśmy różni, wiecie więc już, jak nierealistyczne
byłoby oczekiwanie, że osoby te znają odpowiednie słowa.
Kiedy swój list wręczycie ukochanej osobie, będzie ona mogła
swą miłość wyrazić w sposób najbardziej skuteczny i
największą dający wam radość. Jeśli chcecie dowiedzieć się
więcej o tym, dlaczego i jak działają listy o uczuciach,
zajrzyjcie do rozdziału jedenastego książki Mężczyźni są z
Marsa, kobiety z Wenus.