Fakty i Mity, nr 20 / 2014
I straszno, i śmieszno
Ameryka jako niedościgły raj jest wciąż jeszcze stawiana na ołtarzu tylko w krajach
Trzeciego Świata, gdzie naczelnym i nieziszczalnym marzeniem tamtejszych rezydentów
jest osiedlić się w USA.
Nawet w idealistycznie do niedawna proamerykańskiej Polsce mit i połysk Stanów
znacznie przybladły. Wciąż jednak wielki ten kraj jest generatorem szerokiego wachlarza
barwnych, zwracających uwagę obrazów, sygnałów, słów i czynów.
Ameryka nieustannie
mieni się, opalizuje, bandytyzm przeplata się z heroizmem, pazerność z altruizmem,
najwyższy intelekt sąsiaduje z bezdenną głupotą, czołowe światowe uniwersytety
koegzystują ze szkołami, które nie wyposażają absolwentów nawet w wiedzę elementarną
.
Słowem: i śmieszno, i straszno
. W papce medialnej, która płynie szeroką rzeką, nie znajdzie
się doniesień o wiekopomnych odkryciach, kolejnych noblistów odfajkowuje się zdawkowo,
na marginesie, jako nudziarstwo.
Króluje pstrokate badziewie, łzy, dramaty, sensacja,
przesłodzony patriotyzm, seks i romans
. Jakby Amerykanie pragnęli pokazać światu:
spójrzcie, jacy jesteśmy durni!
Trwającą nieustannie wojnę kreacjonistów z ewolucjonistami zaostrzyła ostatnio
premiera filmu „Noe". Sprawiła, że polemika skoncentrowała się na biblijnej jednostce
pływającej, czyli arce, oraz jej ładunku. Fundamentaliści religijni ostro sarkają na reżysera,
bo ponoć film niedostatecznie wiernie przylega do przekazu Pisma Świętego. Carl Kerby,
współzałożyciel kreacjonistycznego ugrupowania Answer in Genesis (Odpowiedź jest
w Księdze Rodzaju), wystąpił przed publiką ultrakonserwatywnego American Family
Association. Osobnik ów przedstawił się jako „naukowiec kreacjonistyczny" i twierdził,
że nie ma wątpliwości, iż w Arce pływały dinozaury. Świadom, że koncepcja ta jest przez
bezbożników wyśmiewana, choćby z tego powodu, że wedle biblijnego przekazu arka miała
zaledwie 150 metrów długości, Kerby kontrował, że Noe zabrał ze sobą nie dorosłe
dinozaury, ale ich małe, co rozwiązało problem niedostatecznej wyporności. Kreacjoniści
obliczyli, że Bóg zarządził potop 4359 lat temu i wyśmiewają ustalenia naukowców,
że dinozaury wyginęły 65 min lat temu. W muzeum kreacjonizmu w Kentucky jeden
z eksponatów to dinozaur ujeżdżany przez biblijnego Adama.
Opublikowane 18 kwietnia
badania naukowe wykazały, że uczniowie kończący szkoły w stanie Oklahoma wiedzą
o teorii ewolucji mniej, niż... gdy je rozpoczynali.
Około 30 tys. ludzi rocznie ginie w USA od kul. Zwolennicy ograniczenia
dostępności broni już dawno się poddali, zdając sobie sprawę, że to nie do przeprowadzenia.
Ale okazuje się, że strzałów w Stanach nie jest za dużo, lecz za mało. Dlatego strona
facebookowa prawicowego ugrupowania Tea Party, odwiedzana przez setki tysięcy ludzi,
wystąpiła z apelem, by 19 kwietnia uczcić 10 jako święto strzelania. „O 12 w południe niech
każdy właściciel broni w USA strzeli z niej w powietrze". Nieliczni internauci wskazywali
pewne mankamenty święta Shot Heard Around the United States. Wystrzelona w powietrze
kula ma to do siebie, że spada gdzieś na ziemię i może zrobić komuś krzywdę, a to z kolei
da pożywkę zwolennikom ograniczenia broni palnej - ostrzegają. Istotnie, od strzałów
w powietrze wciąż giną ludzie. Czyż jednak drobne niedogodności powinny ograniczać
konstytucyjną wolność strzelania?
KP