Roscoe Pound: Co to jest sprawiedliwość? (What is Justice?)
(W tegoż:) Justice According to Law. Yale University Press New Haven 1951, s. 1-31,
fragmenty.
Co to jest sprawiedliwość?
„- Co to jest prawda? – zapytał z sarkazmem Piłat, nie spodziewając się odpowiedzi.” Tak
Bacon rozpoczyna swój Esej o prawdzie (Essay on Truth). Piłat był bez wątpienia w swoim
mniemaniu roztropny, nie licząc na odpowiedź, skoro dwa wiodące nurty filozoficzne tego
czasu, epikureizm i neoplatonizm, utrzymywały, że nie istnieje tu jakaś oczywista odpowiedź.
Rzeczywiście, wciąż debatujemy nad tym pytaniem. Na Międzynarodowym Kongresie Prawa
Porównawczego w sierpniu tego roku [1951, przyp. jt] pragmatyści, neoidealiści i tomiści
prowadzili na ten temat żarliwą dyskusję, ale nic nie wskazywało na to, by doszli do
porozumienia. Co jest sprawiedliwość? – oto kolejne tego typu pytanie. Filozofowie debatują
nad nim, odkąd filozofowie greccy z V w. a.Ch. zaczęli wnikać w naturę kontroli społecznej i
poszukiwać dla niej uzasadnienia. Daniel Webster mówi nam, że sprawiedliwość jest
najważniejszym przedmiotem zainteresowania człowieka na ziemi. Ale co sprawiedliwość
oznacza, pozostaje kwestią sporną w filozofii, etyce i myśli prawnej. Znamienne, że każdy z
czterech wyrazów najczęściej używanych w naukach prawnych, a więc: sprawiedliwość,
prawa podmiotowe, prawo i moralność, wyrazów na oznaczenie idei w tym obszarze
podstawowych, to słowa, co do których znaczenia prawnicy nie byli i nie są w stanie dojść do
zgody. Są wśród nich i tacy, którzy mówią, że znalezienie odpowiedzi w ogóle nie jest
możliwe. (…)
W rozmaitych teoriach, jakie lansowano, sprawiedliwość była ujmowana jako cnota
indywidualna, pojęcie moralne, system kontroli społecznej, cel lub motyw kontroli społecznej
bądź – analogicznie – prawa, lub też jako idealne stosunki między ludźmi, które staramy się w
cywilizowanym społeczeństwie promować i podtrzymywać i na które ukierunkowujemy
kontrolę społeczną i prawo jako najbardziej wyspecjalizowaną formę kontroli. Definicje
sprawiedliwości zawsze zależą więc od przyjętego stanowiska teoretycznego. (…)
Tę sprawiedliwość, jaką próbujemy wymierzać w sądach, musimy rozważyć w
szerszym kontekście niż proponowany przez moralność i prawo naturalne. (…)
Maritain mówi: „Jedynym obszarem wiedzy praktycznej, jakim w sposób naturalny i
pewny dysponują wszyscy ludzie, jest to, że musimy czynić dobro, a unikać zła. (…) Prawo
1
naturalne to zestaw tego, co należy robić i czego robić nie należy, a bierze się to właśnie z
prostego faktu, że – abstrahując od wszystkiego innego - człowiek jest człowiekiem.” Ale
wszyscy ludzie, przez wysuwanie własnych roszczeń i oczekiwań przed bliźnich, są dalecy od
pogodzenia się co do ważnych szczegółów dotyczących tego, co jest dobre, a co złe. Każda
strona w wielu zawziętych sporach argumentuje z przekonaniem, że jej przypadek zasadza się
na odwiecznych zasadach prawa i sprawiedliwości. Każda utożsamia swoje pretensje z
niezmiennymi nakazami moralności. Jeśli nie co innego, codzienna dyskusja między
pracodawcami i zatrudnionymi przekona nas, że ten rodzaj prawa naturalnego nie na wiele
zda się prawnikowi. Ponieważ nie ma jakiegoś „naturalnego” przewodnika dla rozwiązania
bardzo wielu takich konfliktów i kolizji konkurencyjnych roszczeń i oczekiwań, musimy mieć
prawo pozytywne albo - powrócić do wojen prywatnych.
Zilustruję to sytuacją, która powtarzała się często, gdy zostałem adwokatem w 1890
roku. Dostarczenie pszenicy do elewatora wcześniej niż sąsiedzi było bardzo korzystne dla
farmera. Pierwsi zdający uzyskiwali lepszą cenę. Stąd posiadanie własnej młockarni dawało
przewagę: zamiast czekać na ekipę młociarzy i ich maszynę, można ją było uruchomić jak
tylko ziarno zostało zebrane. Ale młockarnie były drogie i tylko niewielu mogło sobie na nie
pozwolić. Zatem trzech lub czterech sąsiadów składało się, żeby nabyć wspólną maszynę.
Wprawdzie trzech lub czterech równocześnie mogło być jej właścicielami, ale nie wszyscy
mogli jej używać w tym samym czasie. Jeden z nich pracował z jej pomocą, gdy wszyscy
czterej byli już gotowi i chcieli z niej skorzystać. Niektórzy musieli więc czekać, przez co
tracili profit wiążący się z pierwszeństwem w dotarciu do elewatora. W efekcie dochodziło
czasem do przemocy, a często do sporu sądowego – i sąd nie mógł zrobić nic innego jak tylko
sprzedać maszynę i podzielić pieniądze. Nie trzeba dodawać, że to nie zadowalało nikogo.
Jeśli nie możemy być usatysfakcjonowani ideą sprawiedliwości jako cnoty
indywidualnej czy prawnonaturalną teorią sprawiedliwości jako moralności, czy zgodzimy
się, by przez sprawiedliwość rozumieć system kontroli społecznej, gdy już mówimy o
wymierzaniu sprawiedliwości?
W społeczeństwie cywilizowanym taki system to konieczność. Antagonistyczne
dążenia i popędy jednostek, tarcia tkwiące w ludzkiej naturze muszą być utrzymywane w
karbach. Przecież mówi się, że z jednej strony cywilizacja jest podbojem natury ludzkiej,
podczas gdy z drugiej - jest podbojem świata zewnętrznego, gdy ludzie mają wolność
dociekania, studiowania i odkrywania. Jeżeli ten swoisty podbój natury ludzkiej nie dokona
się, grupa rozpada się lub ulega destrukcji. Dokonanie podboju jest zadaniem kontroli
społecznej. Jednak to zadanie nie jest wykonywane wyłącznie przez władzę, porządek prawny
2
lub prawo w podstawowym znaczeniu tego terminu. Funkcjonują inne instytucje
bezpośredniej kontroli społecznej, takie jak grupy krewniacze w pewnym stadium rozwoju
cywilizacji albo organizacje religijne. Są także instytucje sprawujące tę kontrolę w sposób
pośredni, bezpośrednio przypisane do innych zadań. Z mniejszą bądź większą efektywnością
działają one na rzecz eliminacji tarć, tym samym uzupełniając porządek prawny
społeczeństwa zorganizowanego politycznie. Nasuwają się natychmiast skojarzenia ze
wspólnotami obywatelskimi, z cechami i gildiami, z klubami towarzyskimi – z ich kanonami
etycznymi, wewnętrzną dyscypliną i tradycją szlachetnego postępowania. Ale od XVI wieku
politycznie zorganizowane społeczeństwo staje się instytucją nadrzędną, poddającą
obowiązkowe działania wszystkich innych nadzorowi i ograniczającą ich aktywność
regulacyjną. Nie bez powodu wzajemnie kolidujące roszczenia, odnoszące się do takich
przypadków jak garnitur skrojony przez pomyłkę z materiału stanowiącego własność kogo
innego, pierwszeństwo użycia wspólnej młockarni, straty [różnych podmiotów – przyp. jt]
spowodowane unieważnieniem czeku – powodują waśnie o rozmaitym nasileniu. Gdy
doświadczenie już nas nauczy, jak rozwiązywać te spory, pojawiają się nowe żądania i
oczekiwania, które stale i uporczywie naciskają na porządek prawny - aż do czasu, gdy
dojdziemy do tego, jakie kroki podjąć w kolejnych sprawach. (…) Zadanie [nasze] polega na
zapobieganiu takim konfliktom, a zarazem na ich załatwianiu. Zachowanie powinno być
kontrolowane, zwyczaje i oczekiwania modelowane, żeby uniknąć nasilania się konfliktów
bądź je zredukować, skoro faktycznie jest tak, że nowym sytuacjom towarzyszy rozbieżność
oczekiwań. Przede wszystkim musi istnieć system, który będzie jasno określał, kto decyduje,
kto może domagać się decyzji, na jakiej podstawie będzie ona zapadać i jak zostanie
wprowadzona w życie. Kiedy (jak w starożytnej Grecji, w prawie rzymskim i w
średniowieczu) celem kontroli społecznej jest sprawne utrzymanie społecznego status quo, to
sprawiedliwość uważa się za „rozpoznanie i poszanowanie obowiązków właściwych stanowi
społecznemu i tych przewidzianych przez zwyczaj”. Obowiązki te nie są jednak stałe. Gdy się
zmieniają, pojawiają się nowe oczekiwania, które doprowadzają do nowych konfliktów. (…)
Sprawiedliwość, rozumianą jako system kontroli społecznej, powołany dla
stanowienia prawa w sensie zbioru idealnych norm zachowania skutecznych w działaniu,
uważa się za „najwierniejszą realizację prawa”. Ale to jakby wysunąć wóz przed konia.
System nie jest stworzony dla narzucania prawa jako zbioru autorytarnych zasad. Te przepisy
są stanowione po to, żeby systematyzować i porządkować relacje i zachowania; sprawić, że
system będzie działał sprawiedliwie i racjonalnie, bez powodowania dalszych tarć. (…)
3
W moim przekonaniu Radbruch, którego uważam za czołowego filozofa prawa
obecnego pokolenia, ujął rzecz najlepiej, definiując sprawiedliwość jako „idealne relacje
między ludźmi”. Poprzez kontrolę społeczną, a zatem i poprzez tę wysoce wyspecjalizowaną
jej formę, którą nazywamy prawem, staramy się zaprowadzić i podtrzymywać idealne
stosunki międzyludzkie. (…)
Zamiast definiować, czym jest sprawiedliwość, niektórzy poszukują dziś teorii
wartości przydatnej do określania rywalizujących, rozbieżnych lub zachodzących na siebie
oczekiwań. Ale można by zasugerować, że owa teoria wartości przyniesie nam tylko taki
wzór relacji międzyludzkich, w którym ona sama się w pełni się realizuje. Odnosząc wartości
do teorii sprawiedliwości, trzeba wspomnieć o dwu kolejnych sprawach. Po pierwsze, idealne
relacje między ludźmi to jeszcze nie wszystko, co powinniśmy rozważyć w powiązaniu z
ostatecznym celem czy zamiarem prawa lub jako idealny element prawa - w sensie zbioru
autorytatywnych przepisów, dzięki którym podtrzymywany jest porządek prawny. Radbruch
utrzymuje, że sprawiedliwość w sensie idealnych relacji między ludźmi, moralność jako
doskonały rozwój charakteru jednostki, bezpieczeństwo rozumiane jako zapewnienie braku
agresji ze strony innych oraz pozyskanie zaufania drugiej strony w stosunkach społecznych
znajdują się w stanie nieredukowalnej antynomii. Prowadzenie niektórych ku możliwie
pełnemu rozwojowi podcina szanse innych. Nie możemy sprzyjać wyłącznie jednemu bez
jednoczesnego osłabiania pozostałych ani objąć ich wszystkich tym samym planem. Na
przykład prawo karne i procedura karna wciąż borykają się z osiągnięciem pewnej stabilności
lub kompromisu pomiędzy kwestią bezpieczeństwa i idealnego kształtu stosunków
międzyludzkich. Gdy uwzględniamy wyłącznie bezpieczeństwo, na pierwszy plan wysuwa się
wykrywanie sprawców przestępstw. Gdy zabiegamy o maksymalną efektywność
postępowania dochodzeniowego, skłonni jesteśmy uznać za uzasadnione i zgodne z prawem
takie działania, jak: przestępstwo trzeciego stopnia, wymuszanie zeznań, zakładanie
podsłuchu, rewizje i zatrzymania bez nakazu sądowego, najście mieszkania w celu
znalezienia dowodu przestępstwa i napady z bronią w ręku, symulowane przez detektywów
przebranych za bandytów w celu uzyskania dokumentów, które osoba ma przy sobie. W
takim właśnie kierunku zmierza prowadzenie dochodzenia w sprawie karnej we Francji. Z
drugiej strony, jeśli patrzymy wyłącznie przez pryzmat idealnych stosunków między ludźmi
czy doskonałego rozwoju charakteru jednostki – tego typu praktyki budzą wstręt.
Prowadzenie dochodzenia jest wyraźnie ograniczone gwarantowanymi prawami, które z
łatwością możemy rozciągać tak, by stanowiły przeszkodę w efektywnym wykryciu sprawcy i
umożliwiły ucieczkę wielu przestępcom. Ogólnie rzecz ujmując, w tym kierunku zmierza
4
anglosaska procedura karna. Historia prawa pokazuje, jak wiele było wahnięć między tymi
dwoma ekstremami oraz że dotychczas nie udało się wypracować zadowalającego wszystkich
praktycznego kompromisu. ( …)
Wydaje się możliwe upatrywanie sensu prawa - z każdego z tych punktów widzenia –
w podtrzymywaniu idealnych relacji między ludźmi. Ale czym są te relacje? Myślano w tym
kontekście o pokoju i porządku, zabezpieczeniu stabilnego społecznego status quo, wolności,
tzn. maksimum samostanowienia jednostki w odniesieniu do świata oczekujących ją szans i
możliwości, maksimum produkcji w sensie ekonomicznym (Duguit), maksimum
zaspokojenia oczekiwań indywidualnych i maksimum rozwoju ludzkiej kontroli nad
zewnętrzną naturą dzięki maksimum kontroli nad naturą wewnętrzną, ludzką – jednym
słowem: o cywilizacji. Dziś, wraz z powstaniem państwa usługowego (service state), inne
znaczenie przypisujemy ‘bezpieczeństwu’ i mamy nowy ideał sprawowania władzy nad
politycznie zorganizowanym społeczeństwem, aby wyzwolić rodzaj ludzki z niedostatku,
strachu i frustracji. Ale pojawia się tutaj istotne pytanie o rezultaty użycia siły
zorganizowanego politycznie społeczeństwa do regulowania stosunków i porządkowania
postępowania, o ograniczenia skutecznego wystąpienia na drogę sądową i o to, co musi być
pozostawione innym instytucjom kontroli społecznej.
W każdym bądź razie nie wymaga się od prawników przerwania pracy do czasu, gdy
filozofowie porozumieją się (o ile w ogóle tak się stanie) co do teorii wartości lub definicji
sprawiedliwości. Doświadczenie formowane przez rozumowanie i rozumowanie testowane
przez doświadczenie uczą nas, jak zmierzać w kierunku osiągnięcia praktycznego celu, jakim
jest uzdolnienie ludzi do życia w politycznie zorganizowanych społecznościach w ramach
cywilizowanego społeczeństwa, funkcjonującego przy pomocy sprawdzającej się w praktyce
idei, nawet jeśli ta idea nie jest w sensie metafizycznym, logicznym lub etycznym
przekonująco idealna.
Prawo stara się wyregulować relacje i uporządkować zachowania, żeby osiągnąć jak
najlepszy efekt w odniesieniu do schematu oczekiwań wszystkich członków cywilizowanego
społeczeństwa, do minimum ograniczając tarcia i straty. Często szczytem tego, co udaje się
zrobić dzięki prawu, jest wypracowanie twardego kompromisu pomiędzy rozbieżnymi
oczekiwaniami, forsowanymi przez silne grupy albo zdeterminowane jednostki - w dobrej
wierze i z pełnym przekonaniem o ich bezapelacyjnej słuszności. (…)
William James mówi nam, że nieustannie poszukuje się bardziej inkluzywnego
porządku. Ilustruje to historia idei skupionych na celu prawa. Kolejne koncepcje myślicieli
charakteryzuje większa pojemność. Jak powiedziałem, najpierw widzieli oni cel prawa w
5
zachowywaniu pokoju. Ale po co zachowywać pokój? Wydawało się, że po to, aby
podtrzymywać porządek społeczny. Stąd ten cel jawił się jako zorganizowane utrzymywanie
status quo w społeczeństwie. Ale dlaczego utrzymywać porządek społeczny? Ponieważ to
umożliwia podział pracy, a więc uzdalnia nas do wykorzystania naszych naturalnych
zdolności do działania. Stąd cel widziano w sprzyjaniu maksymalizacji samostanowienia. Ale
po co nam swoboda działania? Ponieważ wolność działania jest silnym ludzkim pragnieniem,
potrzebą, dążeniem. Ale ludzie chcą niekiedy takich rzeczy albo mają tak ogromne
oczekiwania, że są one nieosiągalne w systemie odznaczającym się maksimum wolności
działania. Ludzie pożądają wolności, ale i więcej jeszcze. Tak więc dochodzimy do idei
maksymalnego zaspokojenia ludzkich potrzeb bądź oczekiwań. Tym, co mamy zrobić przez
kontrolę społeczną i prawo, jest pogodzenie i dopasowanie tych wszystkich pragnień, potrzeb,
oczekiwań tak dalece, jak tylko potrafimy, żeby zabezpieczyć je możliwie w całości. W
chwili obecnej jest to najbardziej pojemny porządek.
Tłum. Jolanta Tomczak
6