Magiczne przygody kubusia puchatka 25 HARD TIMES

background image

CZĘŚĆ 25 : HARD TIMES 

Nastała jesień. Żółte liście zaczęły opadać z drzew. Płody rolne zostały już zebrane. Matka Natura 
szykowała się do zimowego snu. Najgorsze w tym wszystkim było to, że powoli wyczerpywały się 
surowce niezbędne do produkcji tak przez wszystkich uwielbianego Heraclesa. 
  
Ekipa ze Stumilowego Lasu przebywała u Puchatka. Za oknem deszczyk sobie kapał. Niebo było 
zachmurzone. Panował nastrój lekkiego przygnębienia i apatii. 
  
­ Kurwa mać ­ zaczął ambitnie Tygrys ­ ale chujowa pogoda. Trza by se humor poprawić. Kubuś, 
wyjmij no jakie winko. 
  
Puchatkowi spodobał się pomysł towarzysza, ale w chatce miał tylko jedną buteleczkę. Na dodatek 
była ona w połowie pusta, a w połowie pełna. Najgorsze okazało się jednak to, że na ostatniej 
imprezie zbełtał się do niej Prosiaczek. Jego żygowiny skutecznie zniechęciły innych do skosztowania 
trunku, ale nie samego Bekona. 
  
­ Mnie tam wszystko jedno. W końcu to mój bełt tak wesoło sobie pływa ­ stwierdził. 
  
Nie było innej rady. Mimo gównianej pogody trzeba było się udać do Baby Jagi, zwanej w skrócie 
Chujem, w celu zakupu życiodajnych płynów. Ekipa tak też uczyniła. Po kilkunastu minutach stanęli, 
jak jeden mąż przed chatką wspomnianej postaci. 
  
­ Veni, vidi, wino ­ zawieśniaczył wprawiony drinkiem Prosiaczek. 
  
­ Wino lej, wino lej BaboJago wino lej, niech tak się stanie ­ podśpiewywał pod noskiem Kubuś. 
  
­ Ni ma wina ­ odparła wychodząca koślawym krokiem bohaterka o twarzy przypominającej worek 
śrubek. 
  
Puchatkowa ekipa parsknęła śmiechem. 
  
­ Jak, to nie ma ­ brechtał się Tygrys. 
  
­ To se ne da ­ wtórował Królik. 

background image

  
­ Nie rób jaj, bo ci zdmuchnę z shotguna to coś na twojej szyi, co najchętniej bym kopał every day ­ 
groził, jak zwykle kurewsko poważny Kłapouch. 
  
­ Naprawdę nie ma ­ stwierdziła zlękniona o swe życie Baba Jaga. 
  
­ Co kurwa jebana jego mać ­ bardzo spokojnie wydarł się Kubuś. 
  
­ To kurwa jebana jego mać, że nie ma. Jesień jest i komponenty się skończyły. Przez ostatnie 
miesiące mieliście takie pragnienie, że zużyłam wszystkie porzeczki, jabłka, wiśnie, truskawki, 
ogórki, kalafiory, kapustę, ananasy i brzoskwinie w promieniu 50 kilometrów. 
  
­ To teraz do niczego ona nie jest nam potrzebna i można ją spokojnie zajebać ­ stwierdził Bekon. 
  
­ Nie bądźcie tacy pochopni ­ uspakajała pasztetowata sprzedawczyni własnych wyrobów ­ Mam dla 
was coś równie smacznego. 
  
W tym momencie Baba Jaga wyniosła ekipie skrzynkę z szesnastoma butelkami fioletowego płynu, 
na których etykiecie widniała uśmiechnięta czaszka. 
  
­ Nie no kurwa. Denaturat. Tak nisko to my się jeszcze nie stoczyliśmy ­ obwieścił Królik próbując 
opanować drżące ręce. 
  
­ Ełureka !!! ­ krzyknął uradowany Kłapouch ­ Aj gada ajdija. 
  
Osiołek porwał skrzynkę i skierował się do chatki sympatycznego misia. 
  
­ Dajta mi chłopy godzinkę, a zrobię z tego napój, jak się patrzy. Wszyscy będziecie zachwyceni. Od 
tego momentu będziecie mogli mnie nazywać: Kłapouchy Wielki Mistrz Chemii i Destylacji ze 
Stumilowego Lasu ­ nie krył skromności osiołek. 
  
Po godzinie napieprzania młotkiem, kręcenia śrubokrętem i jeszcze wielu czynnościach, których 
nazw nie potrafię przytoczyć, pokazał im swoje wiekopomne dzieło. Był to filtr z maski 
przeciwgazowej. Z jednej strony wsadzony był lejek, a z drugiej rurka. 
  

background image

­ Wlewamy tutaj płyn i po kilku sekundach otrzymujemy czyściutki, smaczniutki i przezroczysty 
spirol. Nie grozi nam zatrucie. Cała chemia zostaje wewnątrz. My, otrzymujemy tylko naturalne 
składniki ­ z dumą objaśniał. 
  
Tak też było. Wlewali z jednej, a drugiej płynął uwielbiany przez wszystkich płyn. Pierwszego dnia 
opróżnili z radości całą skrzynkę przyniesioną ze sklepu. Następnego dnia powtórzyli ten proceder. 
Byli tak wdzięczni Kłapciowi, że zaczęli go nazywać Wielkim Chujnikiem czy jakoś tak jak chciał. 
  
Dobra passa skończyła się trzeciego dnia. Filtr z powodu nadmiernej eksploatacji zapchał się i można 
było go o kant dupy rozbić (znaczy zjebał się). Ekipa została bez środków do życia. Zaczęli 
główkować. Brak potrzebnych do egzystencji płynów był jak cios bejzbolem w mordę. Nie mogli się 
pozbierać, zapomnieć, o tym, co się stało. Z wybawieniem przybyła im ... Baba Jaga. Sama 
przyleciała do domku Kubusia z kilkoma butelkami brązowego, tajemniczego płynu. 
  
­ Mata, wypijta. 
  
­ Was is this ­ popisywał się znajomością języków obcych Królik. 
  
­ Kurwa, całkiem niezłe ­ stwierdził po skosztowaniu odrobiny Prosiaczek. 
  
­ Znalazłam w starych magicznych księgach ten przepis ­ zaczęła objaśniać Chuj ­ To wyciąg z liści i 
żabiej pochwy z domieszką zmielonego prącia bobra i spermą lisa. 
  
Po usłyszeniu przepisu mało odporny Królik zwrócił zawartość żołądka wprost na nowiutki dywan 
Puchatka. 
  
­ Ja tę kurwę zabiję. Chce nas cipa pozabijać ­ said Królik wycierając z pyszczka resztki wczorajszej 
kolacji pomieszanej z dzisiejszym śniadaniem. 
  
­ Mnie tam wszystko jedno ­ jak zwykle twardy i nie poddający się żadnym przeciwnościom losu 
Bekon. 
  
­ A bym se zapomniała. Mam też drugą wiadomość ­ bardzo radośnie stwierdził gość ­ Rząd tego 
wspaniałego kraju zanotował gwałtowany spadek produkcji w przemyśle spirytusowym spowodowany, 
tym, że przestałam produkować Heraclesa. Dostanę dziś specjalną dostawę owoców niezbędnych do 
produkcji. 

background image

  
­ Hip hip hurra ­ wrzeszczeli wszyscy zainteresowani ­ Wiwat Rząd, wiwat Naród, wiwat wszystkie 
Stany. Niech żyje Święta Polska Trójca. Niech żyje Prezydent. Niech żyje Premier. Niech żyje 
Prymas. 
  
­ Ale, ale ! There is łan problem ­ przerwała fetę jędza ­ Owoce bedom, ale nie bedzie siarki. 
Produkcja ruszy, jak znajdzie się ten strategiczny komponent. 
  
­ Może by ją zdrapać z zapałek ­ zaproponował Puchatek. 
  
­ Sprawdzałam w sklepie. Wszystkie zapałki w kraju wykupił jakiś Rywin. Podobno dowiedział się 
wcześniej, że siara będzie w cenie ­ zgasiła pomysł Baba Jędza. 
  
­ Gdzie mój obrzyn ! Zajebie chuja ! ­ zaproponował swoje rozwiązanie problemu Kłapouchy. 
  
­ A może byśmy sami wykopali siarę? ­ zaskoczył wszystkich propozycją pracy Puchatek. 
  
Babę Jagę zatkało. 
  
­ Wy chcecie PRACOWAĆ? ­ upewniła się. Nie mogła uwierzyć własnym uszom. To tak, jakby bp 
Paetz zrezygnował z dup młodych chłopców. 
  
­ Dla winka to my wszysko, "We give you all that you want !" ­ zaszpanował wiedzą lingwistyczną 
Bekon. 
  
­ A ja wiem kto nam pomoże w pracy ­ uśmiechnął się podstępnie Kłapouch. 
  
Niesieni siłą nadziei, prowadzeni przez Kłapoucha, wybiegli w kierunku domku Krzysia. 
  
­ Wyłaź pipo, mamy sprawę ­ wołali już z daleka ­ Do nogi, mały pedale ! 
  
Odpowiedział im tylko stłamszony jęk. 
  
­ A to co? Odpowiadaj jak do ciebie mówię ­ wrzasnął Kłapouch kopniakiem wywalając drzwi. 

background image

  
Za drzwiami stał pochylony do przodu Krzyś. Był przywiązany do mebli, ubrany w skórzane ciuszki i 
wysokie buty. Miał na ryju plastikową maskę z ustami zasłoniętymi zamkiem błyskawicznym. 
  
­ Mmmmmm ­ powiedział. 
  
­ O kurwa ! Jebany sadomacho ­ sapnął zazdrośnie Królik. 
  
Z pokoju obok wyszedł (także ubrany w skóry) Pan Sowa. 
  
­ Ooooo, kogo my tu mamy. Niegrzeczni chłopcy ! ­ puchacz miał w swojej masce na łbie tylko 
malutkie dziurki na oczy i najwyraźnie nie poznał ekipy ­ Chcecie się przyłączyć do zabawy? 
  
­ Obrzydlistwo ! Zaraz ich zaje... bleee... ­ Prosiaczek wybiegł z chatki, trzymając łapkami usta, przez 
które sączył się już początek pawia. 
  
Gdy wrócił, Krzyś i Pan Sowa ze łzami w oczach i siniakami na mordach stali przebrani w normalne 
ciuchy. 
  
­ Mamy robote, a wy tu jakieś chuje­muje urządzacie ! ­ darł się na nich Puchatek ­ Idziemy ! 
  
Po drodze zajrzeli też do nory zombio­Gofera. Używając argumentów w postaci shotguna należącego 
do Kłapcia i uzi Prosiaka zmusili tą podziemną kreaturę do znalezienia podziemnych złóż siarki. 
  
Chwilę później Sowa, Krzyś i Gofer machali żwawo łopatami i jeździli taczkami zwożąc cenny 
minerał do domku Baby Jagi. 
  
Robota szła szybko. Królik dopingował ich dodatkowo do ciężkiej i wyczerpującej pracy. Nie robili 
tego w końcu dla siebie, ale dla bliźnich. Społeczeństwo ich potrzebowało. 
  
­ Szybciej skurwysyny, szybciej ­ radośnie pokrzykiwał zającopodobny. 
  
Po kilkunastu minutach ujrzeli cel tego przedsięwzięcia. Ich oczom ukazała się piękna kupka złota 
polskiej ziemi ­ czysta, żółta siarka. Chuj przyrządził im z tego wiele litrów wybornego Heraclesa. 

background image

  
Znów ruszyła produkcja w przemyśle spirytusowym. Skończyła się recesja. Konsumpcja w kraju 
wzrosła. Do budżetu zaczęły napływać niewyobrażalne sumy pieniędzy, a Kasy Chorych mogły 
budować sobie jeszcze okazalsze gmachy z marmurowymi podłogami i złoceniami na klamkach...
Koniec części 25 


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Magiczne przygody kubusia puchatka 33 RABBIT'S HARD FUCK
Magiczne przygody kubusia puchatka 3 THE SILENTS OF THE LAMBS  
Magiczne przygody kubusia puchatka 28 OLUTIONS
Magiczne przygody kubusia puchatka 22 THE WOMEN ARE HOT!
Magiczne przygody kubusia puchatka 26 I AM DREAMING OF A WHITE CHRISTMAS
Magiczne przygody Kubusia Puchatka
Magiczne przygody kubusia puchatka 10 VOODOO PEOPLE
Magiczne przygody kubusia puchatka 12 WHERE IS BECON
Magiczne przygody kubusia puchatka 23 SYMPATHY FOR THE DEVIL
Magiczne przygody kubusia puchatka 20 PEOPLE IN SPORTS WEAR
Magiczne przygody kubusia puchatka 24 GUESS WHOOSE BACK
Magiczne przygody kubusia puchatka 8 COOL WAR
Magiczne przygody kubusia puchatka 30 LADYBIRD ACH LADYBIRD
Magiczne przygody kubusia puchatka 29 WELCOME TO THE GAS WORKS
Magiczne przygody kubusia puchatka 15 SATURDAY NIGHT FEVER
Magiczne przygody kubusia puchatka 34 SALESMAN PUCHATEK
MpKP14, MAGICZNE PRZYGODY KUBUSIA PUCHATKA (free)

więcej podobnych podstron