„Lubię Twoje włosy…”
Manchester! Manchester! Manchester!
W sali tłum głośno skandował nazwę mojego ulubionego zespołu. Rozejrzałam się w około.
Nie widziałam nikogo znajomego oprócz mojej przyjaciółki, którą cudem tu zaciągnęłam. Przez
miesiąc próbowałam ją namówić, żeby poszła ze mną na koncert, ale wolała siedzieć w domu ze
swoim chłopakiem. Rozumiem, wielka miłość, no ale bez przesady. Wątpię w coś takiego, jak
miłość na całe życie w wieku szesnastu lat.
- Aśka, ja nie zamierzam nigdzie z tobą iść po koncercie. Lojalnie uprzedzam, żeby potem
nie było, że sobie coś wymyślisz - odezwała się Magda, choć lepszym określeniem byłoby
"wykrzyknęła", bo w tym hałasie ledwo co słyszałam własne myśli.
Przewróciłam na nią oczami. Pewnie od razu chciała biec do swojego ukochanego Kamila.
Spędzali ze sobą średnio trzy czwarte doby. To jest jakieś chore, jak dla mnie.
- Madzia, wrzuć na luz. Przecież Kamil ci nigdzie nie ucieknie - powiedziałam,
równocześnie wyłączając komórkę.
- Mówiłabyś inaczej, gdybyś też w końcu sobie kogoś znalazła. Uwierz, bycie w związku
wcale nie jest takie złe - próbowała mnie przekonać.
W odpowiedzi na jej słowa tylko prychnęłam.
Nie musiałyśmy długo czekać, aż koncert się rozpocznie. Jako pierwszy na scenę wyszedł
Maciej Tacher, czyli wokalista tego zespołu. Po chwili dołączyła do niego reszta chłopaków;
Sławek, Darek, Karol i Radek.
Minutę później zabrzmiały pierwsze dźwięki dobrze znanej mi piosenki - "Dziewczyna
gangstera". Maciek zaczął zachęcać wszystkich, żeby śpiewali razem z nim, więc i ja zaczęłam
śpiewać.
- Zostawiłaś mnie, bo ja nie mam nie szemranych spraw. Nie używam ostrych słów i nie
jeżdżę BMW!
Chłopacy zagrali swoje najlepsze kawałki. Obie z Magdą zajebiście się bawiłyśmy.
Mniej więcej w środku koncertu poczułam, że muszę iść do łazienki. Powiedziałam
przyjaciółce, że za chwilę wrócę i odwróciłam się w stronę WC. Oczywiście była cholernie długa
kolejka, więc stanęłam w miejscu i cierpliwie czekałam na swoją kolej.
Zrobiłam krok do przodu i w tej samej chwili potrącił mnie jakiś mężczyzna. W sali panował
półmrok, ale dałam radę zauważyć, że był trochę starszy ode mnie. Na jego twarzy widniał
jednodniowy zarost, co szczerze mówiąc, spodobało mi się. Ciemne włosy wyglądały, jakby ktoś
je przed chwilą poczochrał. Sama chętnie bym to zrobiła, no ale...
- Przepraszam - mruknął, przerywając moje rozmarzenie i podniósł moją torebkę. -
Widziałaś gdzieś tutaj może taką niewysoką dziewczynę? Rude włosy, miała na sobie skórzaną
kurtkę i jeansy.
Potrzebowałam chwili, żeby przetworzyć jego słowa. Miał niesamowity głos. Taki męski i
delikatny zarazem.
- Ekhm - odchrząknęłam. - Nie, raczej jej nie widziałam. A co, zgubiłeś dziewczynę?
Próbowałam być zabawna, ale po jego minie widziałam, że wyszło mi to zupełnie na odwrót.
- Właściwie to szukam młodszej siostry. Obiecałem się nią zająć, a dziesięć minut temu
straciłem ją z oczu...
- Okej, mogę ci jakoś pomóc. Chodź, przejdziemy się po sali i zobaczymy, czy czasami nie
jest z jakimś chłopakiem - oświadczyłam i automatycznie przygryzłam wargę.
Pokiwał głową na znak, że się zgadza. Przeszliśmy przez praktycznie całą salę, a nie
należała ona do małych. Przez cały ten czas nie zamieniliśmy ze sobą ani słowa, ale co jakiś czas
czułam na sobie jego wzrok.
Cóż, od razu mi się spodobał. Przyznaję, że wiedziałam, że nie może być w moim wieku, ale
starsi faceci ogólnie podobali mi się. Zresztą, na pewno jeszcze nie przekroczył trzydziestki, więc
nie było tak źle.
Dopiero pod koniec koncertu znaleźliśmy jego siostrę. Niska rudowłosa dziewczyna
siedziała przy barze, choć lepszym określeniem byłoby "wisiała na jakimś facecie". Dosłowne
wisiała. Oplotła rękami jego szyję i tkwili w namiętnym pocałunku.
Chłopak, który jej szukał, od razu do niej podbiegł i odsunął ją od tamtego faceta. Była tak
pijana, że nie miała nawet siły się ruszyć. Przerzucił ją przez ramię i wyniósł z sali. Otworzyłam
przed nim drzwi i wyszłam zaraz za nim. Wrzucił ją do auta i podszedł do mnie.
- No więc ten... dziękuję za pomoc - wydukał. Złapał moją dłoń i wsunął w nią jakąś
karteczkę. Kiedy to zrobił, przybliżył się do mnie, ujął moją twarz w swoje silne dłonie i
delikatnie mnie pocałował.
Nie był to długi pocałunek, ale mimo to, najlepszy w moim życiu.
Odsunął się ode mnie, wsiadł do auta i odjechał. Nawet nie powiedział mi, jak ma na imię.
Rozłożyłam małą karteczkę, którą przed chwilą mi wsunął i zerknęłam na nią. Zapisał mi swój
numer telefonu...
Uśmiechnęłam się, schowałam karteczkę do kieszeni jeansów i wróciłam do przyjaciółki.
Nawet nie znałam jego imienia, więc postanowiłam nic nie mówić o nim Magdzie. Znając
życie pewnie zaczęłaby mnie opieprzać, że poleciałam na starszego faceta, którego tak naprawdę
zupełnie nie znam.
- Gdzie ty byłaś tyle czasu?! Koncert zaraz się kończy, do cholery! Miałaś iść tylko to
toalety, nic poza tym - Magda była wyraźnie wkurzona. Zresztą, nie dziwię jej się. Też bym się
martwiła gdyby zniknęła mi gdzieś na ponad godzinę.
- No, w łazience. Kolejka była strasznie długa – wydukałam bez przekonania.
Prychnęła tylko, słysząc moje słowa.
Kiedy koncert dobiegł końca, wyszłyśmy z sali i od razu zaczęłyśmy iść w kierunku swojego
bloku.
Mieszkałyśmy w tym samym bloku, tyle że ona mieszkała dokładnie piętro nade mną.
Chyba właśnie dlatego od zawsze się przyjaźniłyśmy.
Przez całą drogę nie odezwałyśmy się do siebie ani słowem. Wiedziałam doskonale, że była
na mnie porządnie zdenerwowana i nie chciałam jeszcze bardziej pogarszać swojej sytuacji. W
tej sytuacji nie było żadnego „złotego środka”. Nawet jeśli powiedziałabym jej całą prawdę, to i
tak by się na mnie obraziła. Kto wie, może nawet bardziej niż w tym momencie.
- To ten… dobranoc – wydukałam, kiedy Magda zaczęła wchodzić po schodach na swoje
piętro. Odburknęła coś w stylu „nawzajem” i już jej nie widziałam.
Nacisnęłam na klamkę. Oczywiście drzwi były już zamknięte. Nic dziwnego, moi rodzice
raczej dość szybko chodzą spać ze względu na to, że wcześnie wstają do pracy. Oboje pracują w
tak zwanej „służbówce”. Mama jest lekarzem, a tata policjantem.
Otworzyłam torebkę i zajrzałam do środka. No ja pierdzielę – pomyślałam – nigdy nie
znajdę w tym bałaganie kluczy…
Wysypałam całą zawartość torebki na podłogę i przyjrzałam się dokładnie temu, co tam
było. Po jakiś dwóch minutach starannego wytężania wzroku, udało mi się znaleźć mój zapas
kluczy. Włożyłam odpowiedni do zamka i przekręciłam go.
Od razu jak tylko dostałam się do środka, poszłam do łazienki i wzięłam prysznic.
Przebrałam się w koszulkę i spodenki, w których zawsze spałam i położyłam się do łóżka. Jednak
po kilkunastu minutach przewracania się z boku na bok stwierdziłam, że za cholerę nie uda mi się
zasnąć.
Sięgnęłam po komórkę i wybrałam numer, który wbiłam do kontaktów w drodze powrotnej
do domu. Musiałam to zrobić tak, żeby Magda nie zauważyła.
Napisałam krótkiego smsa, choć szczerze mówiąc nie liczyłam nawet na to, że dostanę
jakąkolwiek odpowiedź.
Cześć, tutaj Asia. Pomogłam Ci dziś na koncercie z siostrą. :) W sumie nawet nie wiem jak
masz na imię… ale chciałam życzyć ci dobrej nocy. No więc, słodkich snów ;)
Odłożyłam telefon na szafkę stojącą przy łóżku i przykryłam się kołdrą. Zaczęłam już
zasypiać, kiedy usłyszałam charakterystyczne pikanie. Uśmiechnęłam się do swoich myśli, kiedy
dotarło do mnie, że to może On odpisał.
Weszłam w wiadomości i faktycznie, wiadomość pochodziła od nieznajomego z koncertu.
O, hej Asiu. Przepraszam, że się nie przedstawiłem. Jestem Łukasz :):) Tobie również życzę
słodkich snów, choć pewnie nie będą tak słodkie jak Ty :*
Pisnęłam cicho wbrew swojej woli. Odpisał! I na dodatek napisał mi buziaka!
W tamtej chwili byłam naprawdę wniebowzięta. Facet wyglądał na naprawdę przystojnego i
inteligentnego, nie myślałam, że mógłby zainteresować się kimś takim, jak ja… Bo bądźmy
szczerzy, ja wcale nie wyróżniam się niczym wśród innych dziewczyn.
No, może tylko tym, że uwielbiałam siatkówkę. Byłam wiernym kibicem Skry Bełchatów,
ale mimo to moim ulubionym siatkarzem był gracz Asseco Resovii – Piotr Nowakowski.
W sumie, co mi szkodzi jeszcze do niego napisać – zastanawiałam się przez chwilę.
Postanowiłam, że zaryzykuję i napiszę.
Nie śpisz jeszcze? ;P
Odpowiedź przyszła po minucie. Czułam przyspieszone bicie serca, którego tempo
zmieniało się wraz z każdą jego odpowiedzią. Rozmawialiśmy przez praktycznie pół nocy.
Dowiedziałam się, że ma dwadzieścia cztery lata, też kocha siatkówkę i słucha tej samej
muzyki, co ja. Pracuje jako prawnik, a konkretnie specjalizuje się w rozwodach. Z jego
perspektywy ten zawód wydał mi się nawet ciekawy.
Około trzeciej nad ranem spytał, czy nie zechciałabym się z nim umówić. Oczywiście byłam
szczęśliwa jak nigdy. Od razu odpisałam mu, że z wielką chęcią się z nim spotkam. Ustaliliśmy
szczegóły; datę, godzinę, miejsce i oboje poszliśmy spać.
Następnego dnia obudziłam się z myślą, że za kilka godzin znów zobaczę Łukasza. Nie
mogłam się doczekać aż w końcu usłyszę jego cudowny głos. Miałam nadzieję, że będę miała
jeszcze szansę poczuć jego usta na swoich, choć rozum podpowiadał mi, że to po prostu był
jednorazowy wyskok i nic więcej. Pewnie nawet już o tym nie pamiętał.
Wstałam z łóżka, ubrałam się i weszłam do kuchni. Po pomieszczeniu już krzątała się mama,
która od rana coś gotowała. Najwyraźniej wzięła sobie wolne, skoro jeszcze nie szykowała się do
pracy.
Wzięłam umytą już marchewkę i usiadłam przy stole.
- Jak było na koncercie? – spytała mama.
- Nieźle – mruknęłam, gryząc marchewkę. – Mamo, za godzinę wychodzę. Nie wiem, o
której wrócę. Mogę, co nie?
Mama spojrzała na mnie podejrzliwie, ale chyba stwierdziła, że nie warto bawić się w
detektywa, bo i tak nic jej nie powiem.
Zamiast tego westchnęła ciężko i wzruszyła ramionami.
- Są wakacje, nie musisz mnie pytać czy możesz gdzieś wyjść – odparła.
- Dzięki, mamo. Tylko nie mów nic tacie, bo znowu mi zrobi przesłuchanie – dodałam po
chwili.
Pokiwała głową na znak, że rozumie.
Skończyłam jeść, założyłam trampki i wyszłam z mieszkania. Wbiegłam po schodach na
górę, na piętro Magdy i nacisnęłam dzwonek do jej drzwi. Byłam pewna, że to ona otworzy, bo
mieszkała tylko z mamą, która była teraz w pracy. Z tego co wiem pracowała w szpitalu jako
sprzątaczka, więc wychodziła z domu dość wcześnie.
- Co ty tak wcześnie? – Magda stanęła w drzwiach.
- Nie wcześnie, dziesiąta już – powiedziałam z szerokim uśmiechem na ustach, minęłam ją i
weszłam do środka. – Muszę ci o czymś opowiedzieć.
Kazała mi się rozgościć, więc weszłam do jej pokoju i jak zawsze wygodnie rozsiadłam się
na łóżku. Opowiedziałam jej wszystko. Poczynając od chwili, w której chłopak mnie potrącił, aż
do dzisiejszego ranka, kiedy zdałam sobie sprawę, że naprawdę bardzo mi się spodobał.
Oczywiście dostałam opieprz, że nie powinnam nawet pisać do niego tego smsa, a co
dopiero godzić się na spotkanie. Ale Magda była moją przyjaciółką od zawsze, widziała jak
bardzo mi na tym zależało. Obiecała nawet, że gdybym potrzebowała jakiejkolwiek pomocy w
związku z tym spotkaniem, to z wielką chęcią mi pomoże.
Było jakoś po jedenastej, kiedy wyszłam z domu. Przedtem dokładnie przejrzałam się w
lustrze. Założyłam niebieskie krótkie spodenki i białą koszulkę z dekoltem. Włosy spięłam w
luźnego koka, bo tylko to można było z nimi zrobić. Co jak co, ale moje blond włosy na zawsze
pozostaną napuszone we wszystkie strony…
Łukasz czekał na mnie pod blokiem, poprzedniego dnia podałam mu adres. Siedział na
swoim czerwonym skuterze. Odwrócił się w moją stronę i uśmiechnął delikatnie.
- Cześć młoda, chcesz się przejechać? – pytając, uniósł prawą brew ku górze.
- Jasne – odparłam od razu, wzięłam od niego kask przeznaczony dla pasażera i usiadłam
zaraz za nim.
Złapałam się jego umięśnionych ramion w momencie, w którym ruszył.
Przejechaliśmy chyba przez całe miasto. Dobrze się czułam, jadąc wtulona w niego. Nie
czułam upływającego czasu. Liczyło się tylko to, że byłam przy nim.
Zatrzymał się dopiero gdzieś na obrzeżach miasta. Dopiero wtedy zobaczyłam tamto
miejsce. Toruń to naprawdę piękne miasto, ale jak widać, znałam tylko niektóre fragmenty
miasta.
Pomógł mi zsiąść i zdjąć kask. Wokół nas było pełno brzóz. Ogólnie pięknie to wyglądało.
Usiedliśmy pod jednym z drzew i rozmawialiśmy dosłownie o wszystkim. Opowiadał mi o
swojej rodzinie, o planach na przyszłość, o swoich pasjach… Także to robiłam, ale wolałam
słuchać jego niż opowiadać o sobie.
Z każdą chwilą coraz bardziej czułam, że się w nim zakochuję.
Kiedy mieliśmy już wracać, Łukasz oparł mnie o konar drzewa, położył swoją dłoń nad
moją głową i powoli zbliżył się do moich ust. Całował mnie powoli, aczkolwiek bardzo
zachłannie. Delikatnie przygryzał moje wargi, pieścił je językiem.
Oderwaliśmy się od siebie dopiero, kiedy zadzwonił jego telefon. Odchrząknął, spojrzał na
wyświetlacz i odrzucił połączenie.
- Musimy wracać, młoda.
- Asia, jak już – poprawiłam go.
- Tak, Asiu. Masz naprawdę zajebiste imię, ale lubię na ciebie mówić młoda – odrzekł i
pocałował mnie delikatnie w czoło.
Odwiózł mnie po mój blok i żegnając się, pocałował mnie w dłoń. Poczułam, że się
rumienię, więc mruknęłam tylko ciche „do zobaczenia” i pobiegłam na górę.
Wieczorem rozmawialiśmy jeszcze przez telefon. Miałam wrażenie, że coś jest nie tak, ale
nie chciał mi powiedzieć, co dokładnie.
Następne dni wyglądały tak samo. Przyjeżdżał po mnie i za każdym razem jechaliśmy w to
samo miejsce. Tam czuliśmy się swobodnie, mogliśmy rozmawiać o wszystkim.
Jakiś miesiąc po pierwszym spotkaniu, kiedy siedziałam w pokoju Magdy i słuchałam
„Lubię Twoje włosy” Manchesteru, zadzwonił mój telefon. Wyłączyłam piosenkę, która tak
bardzo kojarzyła mi się z Łukaszem i spojrzałam na wyświetlacz – dzwonił właśnie on. Od razu
odebrałam, ale zamiast jego głosu usłyszałam głos… no właśnie, kogo? Jakiejś kobiety.
- Kto mówi? – spytałam, mając nadzieję, że to nie jest to, co myślę.
- Słuchaj młoda, jesteś zdecydowanie za smarkata dla Łukasza. Radzę ci się od niego
odpieprzyć – powiedziała nieznajoma kobieta.
Ale skoro wiedziała ile mam lat, to musiała być dość blisko Łukasza.
Prychnęłam tylko na jej słowa.
- Kim jesteś, żeby mi rozkazywać?
Zupełnie nie spodziewałam się odpowiedzi, którą usłyszałam po dłuższej chwili.
- Jestem żoną Łukasza. Nie jesteś jego pierwszą kochanką, ale to już trwa zbyt długo.
Wcześniej znajdywał sobie dziewczyny na góra tydzień i jakoś to wytrzymywałam. Ale nie
ponad miesiąc. On ma mnie i małe dziecko, radzę ci się od niego odczepić – prawie wykrzyknęła
i rozłączyła się.
Telefon wypadł mi z dłoni, nie mogłam się ruszyć.
Jak to, żoną? On ma żonę?! I dziecko?!
- Aśka, co ci jest? – Magda przyjrzała mi się podejrzliwie.
Usiadłam na łóżku i uśmiechnęłam się szeroko. Zawsze byłam zdania, że lepiej udawać
uśmiech niż płakać.
- Nigdy nie zgadniesz, kto do mnie dzwonił! – Zrobiłam krótką przerwę, żeby się uspokoić.
– Otóż rozmawiałam z żoną Łukasz – podkreśliłam dwa ostatnie słowa.
- To on ma żonę?!
- No, najwyraźniej ma…
Nie wytrzymałam już i się rozpłakałam. Nigdy nie myślałam, że znajdzie się facet, przez
którego będę płakać. A jednak, Łukasz się takim okazał. Jak tylko się uspokoiłam, Magda
odprowadziła mnie do mojego mieszkania. Położyłam się na łóżku, przykryłam kocem i
włączyłam jakąś głupią komedię. Nie miałam siły na nic innego.
Łukasz był pierwszym facetem, który mnie zranił. Miałam zamiar zapomnieć o nim, ale nie
dawał mi na to szans. Po tygodniu bez naszych rozmów, zaczął regularnie do mnie dzwonić.
Oczywiście za każdym razem odrzucałam połączenie, bo nie miałam najmniejszej ochoty z nim
rozmawiać. Nie chciałam rozpłakać się jak małe dziecko, kiedy tylko usłyszę jego głos.
Później wszystko zaczęło się układać. Spędzałam całe dnie z Magdą i jej chłopakiem, nawet
go polubiłam. Ostatniego dnia wakacji, kiedy szukałam jakiś ciuchów na rozpoczęcie roku
szkolnego w nowej szkole, usłyszałam dzwonek do drzwi. Byłam sama w domu, więc poszłam
otworzyć. Przekręciłam klucz i zobaczyłam Jego.
- Aśka, daj mi się wytłumaczyć, proszę cię!
Łukasz stał na korytarzu przed moimi drzwiami i przytrzymywał je za klamkę, żebym nie
zamknęła mu drzwi przed nosem.
W jednej chwili przypomniałam sobie wszystkie spędzone z nim chwile. I to, jak
dowiedziałam się o tym, kim naprawdę jest. O głosie jego żony, która mówiła o prawdziwej
twarzy Łukasza.
- Zejdź mi z oczu, człowieku – syknęłam.
- To nie tak, jak myślisz…
Zamachnęłam się, żeby go uderzyć, ale zdążył się w porę zorientować i złapał mnie za
nadgarstki. Ścisnął je najmocniej jak potrafił i zbliżył się do mnie.
- Przepraszam – szepnął, patrząc mi w oczy. – Kocham cię, tylko ciebie. Zostawię żonę, już
wniosłem o rozwód. Tylko wybacz mi.
Poczułam, że gorące łzy zaczęły płynąć mi po policzkach. Nie panowałam nad tym. Moje
serce pragnęło jego obecności, ale rozum mówił, że to tylko zwykły oszust i nic poza tym.
Nie mogłam się powstrzymać i delikatnie musnęłam jego usta swoimi. Przez chwilę staliśmy
w ciszy i patrzyliśmy sobie w oczy. Wtedy czułam, że wszystko jest na swoim miejscu. Że
właśnie tak powinno wyglądać moje życie…
- Wracaj do żony i dziecka i nigdy więcej do mnie nie wracaj – powiedziałam i zamknęłam
drzwi na tyle szybko, że nie zdążył się nawet zorientować.
RoseHathaway13