Sparks Kerrelyn Love at Stake 2 1 Bardzo wampirze święta (Rozdział 2)


Sparks Kerrelyn - Love at Stake 2.1 - Bardzo wampirze święta
Rozdział 2
Po pracy, Maggie zawsze teleportowała się do klubu nocnego swoich przyjaciółek,
Horny Devils1. Jej współlokatorki rozkręciły ten biznes po wygraniu pierwszego reality show
stacji DVN. Ale tej nocy, Maggie była zbyt zmieszana, aby dzielić ich radość. Ból, jaki
ujrzała w oczach Don Orlanda, nie dawał kobiecie spokoju. Chodziła po swojej
przymierzalni, rozmyślając nad bie\ącymi problemami. Czy naprawdę mógł mieć amnezję?
Czy Corky kłamała, mówiąc o setkach kobiet, które uwiódł? Maggie nie wiedziała, w co
cię\ej jest jej uwierzyć  we wierność Don Orlanda czy jego luki pamięci.
Potrzebowała większej ilości informacji. A jedynym zródłem wiedzy w DVN była
Corky Courrant, były ekspert od tortur w Londyńskiej Tower2 za panowania Henryka VIII, a
teraz, bezlitosną królową mediów w wampirzym świecie.
Maggie skierowała się do głównych gabinetów w DVN. Nie wa\ne jak bardzo starała
się zapomnieć o Don Orlandzie, mę\czyzna nadal ją intrygował. Zawsze wyczuwała
roztaczającą się wokół niego aurę tajemniczości, no i miała nosa. On był tajemnicą, nawet dla
samego siebie. Zgrywał gościa chłodnego i pewnego siebie, ale pod tą skorupą ukrywał się
pełen wra\liwości mę\czyzna.
Z westchnieniem, Maggie uświadomiła sobie, \e zawsze przyciągały ją dusze
straceńców. To właśnie współczucie, spowodowało, \e wstąpiła do Armii Zbawienia3 w 1884,
co zaowocowało atakiem na jej osobę, atakiem, który uczynił z niej wampirzycę. Jej
przyjaciele nazywali ją miękkim sercem błogosławienia, ale ona uwa\ała to raczej za fatalną
wadę. Teraz, po raz kolejny, jej pełna współczucia natura przywiodła kobietę ku nieznanemu.
Zapukała w szerokie drzwi naznaczone olbrzymią nalepką  Na \ywo wśród
nieumartych, gwiazda Corky Courrant.
- Wejść! - zapiszczał ostry głos Corky.
Maggie wparowała do środka.
- O, to ty! - Corky uniosła oczy. - Maggie Jakaśtam.
- O'Brian.
- Niewa\ne. Właśnie patrzę, jak spoliczkowałaś tę kupę gówna Don Orlanda. To było
bajeczne!
- śe co?
1
Przyznaje się bez bicia nie pamiętam jak to było tłumaczone i czy w ogóle było& Jak ktos pamieta niech da
znać, zmienię.
2
Tower Londyńska była więzieniem, z którego podobno nie było ucieczki, poniewa\ wejście było zaraz nad
wodą  podpływano łódkami i tam prowadzono więzniów do celi. Więziono tu m.in. króla Anglii Henryka IV,
królową Annę Boleyn, Thomasa More'a, Thomasa Cromwella, Lady Jane Grey, \eglarza Waltera Raleigha, a w
1941 r. Rudolfa Hessa.
3
Armia Zbawienia (ang. Salvation Army) - chrześcijańskie wyznanie protestanckie o charakterze
ewangelikalnym, metodystycznym i uświęceniowym, zorganizowane w sposób hierarchiczny na podobieństwo
organizacji militarnych. Doktryna religijna Armii Zbawienia określana jest mianem salwacjonizmu. Wyznanie
znane jest z działalności charytatywnej. W Polsce zarejestrowane pod nazwą Kościół Armia Zbawienia w
Rzeczypospolitej Polskiej, jest członkiem Aliansu Ewangelicznego w RP.
2
Sparks Kerrelyn - Love at Stake 2.1 - Bardzo wampirze święta
Corky wycelowała pilota w telewizor i nacisnęła przycisk. - Jeden z kamerzystów
właśnie przekazał mi tę taśmę. - Scena, którą wcześniej Maggie odgrywała z Don Orlandem
pojawiła się na ekranie. Całowali się pomimo, i\ re\yser krzyczał cięcie.
Maggie otworzyła szeroko usta. - Jakim cudem&
- Słuchaj. - Corky uniosła dłoń, aby ją uciszyć. Na ekranie telewizora, Maggie
uderzyła Don Orlanda w twarz, po czym zaczęła swój monolog. Corky wybuchła
śmiechem, jej du\y biust podskakiwał. - Uwielbiam to! Zacznę tym mój jutrzejszy
program.
Ciepło napłynęło Maggie do twarzy. - Ale to nie powinno zostać nagrane. Gordon
powiedział cięcie&
- I co z tego? Chłopcy nigdy nie przestają kręcić, kiedy Don Orlando jest na scenie.
Wiedzą, \e zapłacę ka\de pieniądze, aby złapać tę świnię w niedwuznacznej
sytuacji. - Corky posłu\yła się pilotem, aby wyłączyć telewizor. - Więc, zechcesz
przyjść jutro do mojego programu?
- Có\, ja&
- Nie robię wywiadów z byle kim. Ale jesteś na tyle mądrą babką, aby wiedzieć jaką
szumowiną jest Don Orlando, więc dam ci szansę.
- Dziękuje bardzo. To bardzo uprzejme z twojej strony. - Maggie podejrzewała, \e
zdobędzie więcej informacji, jeśli nie przestanie grać. - Uwa\am, \e obrzydliwie cię
oszukał.
- I to po tym wszystkim co dla niego zrobiłam! - Oczy Corky błyszczały od gniewu.
- Sprawiłam, \e stał się sławny. Sprawiałam, \e stał się bogaty. Dzięki mnie jego
imię stało się najczęściej wymawianym w całym wampirzym świecie.
- Niesamowite.
- Tak, właśnie to ja jestem niesamowita. Był niczym, zanim się nim zajęłam. Niczym!
- Głos Corky dr\ał od natę\enia.
Maggie skrzywiła się. - Słyszałam, \e nawet nie zna swojego prawdziwego imienia.
- Dokładnie! Był nic nie wartym włóczęgą, spacerującym po Nowym Orleanie.
Nawet nie wiedział, który mamy rok.
- Więc to prawda. Ma amnezję.
- No i? - Corky machnęła odprawiająco ręką. - Zajęłam się nim lepiej ni\ zrobiłby to
sam. Nauczyłam go jak ma się ubierać, jak grać, jak się kochać. Wszystko mi
zawdzięcza. Jeśli nie przechodziłabym tamtędy przypadkiem, ciągle le\ałby w
rynsztoku.
- Jakie to przykre.
- Mo\na było nad nim popłakać! Ale przyprowadziłam go tu i zrobiłam z niego
gwiazdę. Wszystko z czystej dobroci mego serca. - Corky przycisnęła dłoń do
piersi, sugerując, \e gdzieś pod tymi olbrzymimi implantami znajduje się ten organ.
- No i za czterdzieści procent z jego zarobków.
Maggie zamrugała. - Czterdzieści procent?
- Dlaczego nie? Zainwestowałam w niego wiele czasu. To było te\ w kontrakcie.
Bydlak mo\e mnie zdradzać do woli, ale ciągle czterdzieści procent nale\y do mnie.
3
Sparks Kerrelyn - Love at Stake 2.1 - Bardzo wampirze święta
Maggie zaczęła rozumieć, dlaczego Don Orlando nie był szczęśliwy z Corky.
Traktowała go jak niewolnika. - Jak przypuszczam robił to ju\ od dłu\szego czasu.
- Ha! Wiem o wszystkim co sie tutaj dzieje. Mogę tworzyć i niszczyć kariery,
Paniusiu, uwierz mi, właśnie tak się dzieje. - Corky uśmiechnęła się zadowolona z
siebie. - Tylko ta głupia Tiffany odwa\yła się poło\yć łapy na moim Don Orlandzie.
Nie daruje im tego.
Słodka Maryjo! Powiedział jej prawdę! - Więc nie był ze setką.
- Nie, oczywiście, \e nie. To taka& licencja artystyczna. Namówiłam kilka
dupodajek, aby powiedziały, \e z nim były, w końcu grają na okrągło. Uwielbiają
rozgłos. Więc, udzielisz mi tego wywiadu czy nie?
- O, tak. To oczywista oczywistość.
- Tak myślałam. - Corky uśmiechnęła się głupawo, odrzucając do tyłu włosy. -
Czekam na ciebie w studiu nr 2 o ósmej. I lepiej bądz gotowa utopić Don Orlanda w
du\ej ilości gówna.
- Nie ma sprawy. - Maggie otworzyła drzwi chcąc wyjść, jednak się zawahała.
- Zastanawiałaś się kiedyś, kim on naprawdę jest?
- To nieudomowiona świnia. Co jeszcze mi potrzebne do szczęścia?
Wszystko, pomyślała Maggie. Skąd pochodzi? Czy ma gdzieś rodzinę? - Znam kilku
kolesi z Agencji MacKay a. Na pewno mogliby pomóc mu ustalić kim jest.
- Po co tyle zachodu? - Corky zaczęła przeglądać stertę papierów, prawdziwie
znudzona nowym tematem.
Ale Maggie nagrała się wystarczająco du\o, aby wiedzieć czego trzeba tej kobiecie.
Właściwej motywacji. - Chcesz go poni\yć, prawda?
- Tak. - Corky podchwyciła przynętę, rzucając papiery na biurko. - Znasz jakiś jego
mroczny sekret?
- Jeszcze nie. Ale wyobraz sobie jak podle musiałby się czuć, gdybyś wykopała
śmierdzące fakty z jego przeszłości.
Usta Corky wyszerzyły się w szerokim uśmiechu. - O tak! Mo\emy zrobić dochodzenie,
odkryć jego brzydką przeszłość. Czy mogłabyś to dla mnie zrobić jadąc do Nowego Orleanu?
- Tak. Mogłabym pojechać tam jako re\yser. Mam doświadczenie. Byłam asystentem
re\yserki przy reality show emitowanym zeszłego lata. - Maggie stwierdziła, \e w
ten sposób mogłaby kontrolować treść raportów, więc nie pogorszyłaby wizerunku
mę\czyzny. Don Orlando pewnie chciałby dowiedzieć się kim jest, ale nie
zasługiwał na świństwa, jakie kłębiły się w umyśle Corky.
- Świetnie! - Corky stukała długim paznokciem o blat biurka. - Pogadam z
Gordonem, aby dał ci kilka tygodni wolnego.
Maggie uśmiechnęła się. Wszystko się pięknie układało. Jechała do Nowego Orleanu,
aby rozwikłać tajemnicę Don Orlanda. - Don Orlando tak\e powinien ze mną pojechać. Mo\e
natrafimy na coś, co przywoła jakieś wspomnienia.
4
Sparks Kerrelyn - Love at Stake 2.1 - Bardzo wampirze święta
- Hmm. - Corky zmarszczyła czoło. - Nie wiem. Wolę jak pracuje, bo wtedy na mnie
zarabia.
Szef-tyran. - Ale jeśli odkryjemy coś naprawdę okropnego, będziemy mogli nagrać jak
się zmiesza.
Corky odzyskała animusz. - Dobra. Okej, wszystko przygotuję. - Złapała za słuchawkę
telefonu. - Do jutra.
Maggie promieniała wracając do swojej przymierzalni. Mogła przedzwonić do
Connora, aby sprawdzić, czy mógłby obyć się bez jednego umarłego z Agencji MacKay a.
Zastanawiała się tak\e jak bardzo ucieszy się Don Orlando.
***
- To zły pomysł - zaprotestował Don Orlando następnej nocy.
Maggie warknęła. - Nie chcesz się dowiedzieć kim jesteś?
- Nie kiedy będą się za mną włóczyć kamerzyści, gotowi zarejestrować ka\de
ciekawe odkrycie, aby Corky mogła mnie ośmieszyć przed całym wampirzym
światem. Nie ma mowy. To się nie wydarzy. - Don Orlando ruszył w kierunku
studia nr 4, gdzie Moda na krew była nagrywana ka\dej nocy. Czarna peleryna
powiewała u szczytu długich skórzanych butów.
- Ale to ja będę re\yserem. - Maggie podą\yła za nim. - Nie pozwolę ci się
ośmieszyć.
Parsknął. - Tak. Widziałem cię dziś u Corky.
- Musiałam zagrać. Zrobiłam to dla ciebie.
Zatrzymał się i spojrzał jej w twarz. - Dla mnie? Spędziłaś dziesięć minut w jej
programie, opisując jak cudownie było mnie uderzyć w twarz.
Maggie zarumieniła się. - Corky miała nas na taśmie. Cię\ko byłoby powiedzieć, \e
tego nie zrobiłam.
- Jeśli tak bardzo ci się to podobało, droga wolna. - Nadstawił swój policzek. - Wiesz,
\e na to zasłu\yłem.
Maggie przygryzła wargę, aby powstrzymać chichot. - Wolałabym się dowiedzieć kim
jesteś. A potem, jeśli najdzie mnie ochota, przyło\yć ci ponownie.
- Jestem pewien, \e najdzie. Jestem śmieciem, Maggie. Nie przyszło ci do głowy, \e
moja przeszłość mo\e okazać się naprawdę śmierdząca?
- A po czym to stwierdzasz? Jesteś młodym wampirem, nieprawda\?
Otworzył drzwi do studia i wskazał, \e ma iść pierwsza. - Zostałem przemieniony około
cztery i pół roku temu.
5
Sparks Kerrelyn - Love at Stake 2.1 - Bardzo wampirze święta
Przy stoliku z przekąskami stało mnóstwo ludzi, więc Maggie poprowadziła go do
cichszego naro\nika. - Nie zauwa\yłeś tego? Tak młody jak jesteś, ciągle mo\esz mieć
rodzinę. Nie byłoby cudownie ją znalezć? Mo\e udałoby ci się spędzić z nimi święta.
- Prawda. Teraz sobie to uświadamiam. Wesołych świąt wszystkim! W ka\dym bądz
razie, nie powiedziałem ci, \e jestem wampirem? Nie potrzebuję przypraw,
wystarczy naga szyja&
- Nie wygłupiaj się! Nie ugryzłbyś członka swojej rodziny.
- Właśnie o tym mówię, Maggie. Mo\e ugryzłbym. Mo\e odkryjemy, \e jestem nic
nie wartą kupą gówna. Ostatecznie teraz tylko coś takiego udaję. Co je\eli
rzeczywistość oka\e się gorsza od gry?
Chwyciła jego ramię, poczuła pod palcami czarny jedwab. - Nie wierzę w to. Jeśli
naprawdę byłeś złym człowiekiem, nie martwiłbyś się tym.
Przechylił głowę, przyglądając się jej. - Wierzysz, w to, \e mógłbym okazać się dobry?
- Tak. I uwa\am, \e twoja rodzina będzie szczęśliwa mogąc zobaczyć cię& we
własnej osobie.
- A co jeśli umarły w rodzinie będzie dla nich czymś nie do zniesienia?
Maggie zacisnęła palce na jego pelerynie. Wynocha z mojego domu, ty bezwstydna
kreaturo!
- Maggie, wszystko w porządku?
Potrząsnęła głową, starając się pozbyć wspomnień.
Dotknął jej ramienia. - Jesteś tak blada jak ści& - Zmru\ył oczy. - Jak było w twoim
przypadku?
Opuściła głowę. - To było bardzo dawno temu. Ja& musisz wierzyć, \e wszystko
będzie dobrze. Mamy dwudziesty pierwszy wiek. Teraz ludzie są bardziej otwarci ni\ byli
wcześniej.
Przybli\ył się do niej. - Twoja rodzina wyrzuciła cię?
Skrzywiła się. - Nie chce o tym mówić.
- O, Maggie, tak mi przykro. - Wziął jej dłoń w swoje. - Powinni dostrzec, jakie dobre
masz serduszko. - Jej serce zabiło mocniej. Czy Don zobaczył to, co jej ojciec
przeoczył? Poło\yła dłoń na jego piersi. - Dlatego mi pomagasz, prawda? Poniewa\
jesteś wspaniałomyślną duszyczką. Wyczułem to od pierwszego wejrzenia na
ciebie.
Maggie nie mogła się skupić. Topniała pod miękkim, badawczym spojrzeniem tych
złotych oczu.
- Maggie - wyszeptał, unosząc jej dłoń do ust.
- O, tu jesteście! - Gordon kierował się ku nim.
6
Sparks Kerrelyn - Love at Stake 2.1 - Bardzo wampirze święta
Maggie wyrwała rękę z uścisku Don Orlanda i odwróciła się w stronę re\ysera. - Hej.
- Corky powiedziała mi o waszej podró\y do Nowego Orleanu - powiedział Gordon.
- Chce, abyście wyruszyli jutrzejszej nocy.
Don Orlando zesztywniał. - Jeszcze nie zdecydowałem, czy w ogóle&
- Musisz pojechać. - Maggie spojrzała na niego błagalnie.
- Właśnie gadałem ze scenarzystami - kontynuował Gordon - i ju\ mamy
rozwiązanie, więc mo\esz jechać. Będziemy mieć nowy scenariusz za trzydzieści
minut, potem nakręcimy wszystko tej nocy.
- Jak wyjaśnicie naszą nieobecność? - zapytała Maggie.
- To niezwykle proste. - Gordon zaczął gestykulować. - Doktor Jessica pojedzie do
Południowej Ameryki, aby rozdzielić bliznięta syjamskie połączone głowami. W
końcu jest najznamienitszym chirurgiem, będą o nią prosić, zgodzisz się to zrobić
nie pobierając \adnych opłat.
Don Orlando potaknął. - To ma sens. Ma takie dobre serce. Zawsze pomo\e komuś w
potrzebie. - Delikatnie otarł się o rękę Maggie opuszkami palców.
Spojrzała na niego. Czy opisywał jej charakter? Wstrzymała oddech, kiedy przemierzał
palcem długość jej paliczka. Stali ze sobą ramię w ramie, ich dłonie dotykały jego peleryny.
- Co o tym myślisz, Maggie? - zapytał Gordon.
- To jest& w porządku. - Próbowała się skoncentrować. Don Orlando nie dotykał jej
dłoni. On ją badał. - Co się stanie z Don Orlandem?
Gordon skrzywił się. - To będzie trudniejsze. Będzie rozpaczał po twoim odjezdzie i
uderzy samochodem w ścianę budynku na Wall Street, to spowoduje, \e wpadnie w śpiączkę.
Maggie zamrugała. - Śpiączka? Ale nie powinien się uleczyć podczas dziennego
spoczynku?
Gordon wzruszył ramionami. - To tylko telewizja. Nie spodziewaj się, \e to będzie
miało jakikolwiek sens. Mo\e le\eć w tym stanie przez kilka dni lub tygodni, to zale\y od
tego ile czasu będziecie potrzebować. Widzowie będą szaleć, martwiąc się, \e mo\e umrzeć
w ka\dej chwili.
Don Orlando pokiwał głową. - Je\eli mnie pytacie to mo\e być.
- Świetnie! Idę zobaczyć jak postępują prace nad scenariuszem. - Gordon odszedł.
Don Orlando spojrzał na nią. - Nie chce jechać z kamerzystami.
Maggie uśmiechnęła się. - Pomyśl, \e jedziesz ze mną.
- Jeśli będziemy tylko my dwoje, o tak. Ufam ci.
- Có\, Ian MacPhie tak\e się z nami zabiera. Ale mo\esz mu ufać.
- Nie znam go.
7
Sparks Kerrelyn - Love at Stake 2.1 - Bardzo wampirze święta
- Pracuje w Agencji MacKay a. Poznałam go, kiedy mieszkałam w domu Romana
Draganesti. Wygląda na niewinnego piętnastolatka, choć stukła mu ju\ czterysetka i
naprawdę zna się na tym co robi.
Don Orlando wziął głęboki wdech. - Nie wierzę, \e się na to zgodziłem. Jeśli
odkryjemy cos okropnego, Corky poka\e to całemu wampirzemu światu.
- Nigdy się nie dowie. Ian i ja zatrzymamy to w sekrecie. Z drugiej strony, nie
odkryjemy nic strasznego. Będzie świetnie, uwierz mi.
- Jesteś aniołem, Maggie. Nie było dla mnie \adnej nadziei, dopóki cię nie spotkałem.
A teraz mam jedną.
- śe znajdziesz swoją rodzinę?
- To byłoby miłe, ale nie pamiętam ich, więc nie tęsknię. - Chwycił jej dłoń w swoje.
- Więc, na co liczysz?
Uniósł jej dłoń do ust. - Mam nadzieję, \e jak dowiemy się kim jestem, oka\e się ciebie
wart.
8


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Sparks Kerrelyn Love at Stake 2 1 Bardzo wampirze święta (Rozdział 1)
Love at First Sight
Wampiry z Morganville 7 rozdział 4
Wampiry z Morganville 7 rozdział 10
Wampiry z Morganville 7 rozdział 8
MÓJ WAMPIR by Kerrelyn Sparks nie of tł
HIM?ath Is In Love With Us
Eurythmics ?tter To Have Lost In Love (Than Never To Have Loved At All)
HIM When Love And?ath Embrace
Za Bardzo Cię Kocham I Love You Too 2010[Starky] [TnTTorrenT]
Bon Jovi You?n t Lose At Love ?mo

więcej podobnych podstron