TW Nr 35 - Wedkarskie sprawy
Życie wędkarza - jak
i życie innych maniaków - obfituje w blaski i cienie, zrozumiałe
tylko dla innych "braci w szajbie". Wiele rzeczy cieszy, wiele boli,
wiele bulwersuje... Dzielić się warto i takimi, i takimi.
NR 35 21
LUTEGO
Wydawca: KROKUS ska z o.
o. oraz Zespół - Łódź i Wałcz
Ten list trafił na mój prywatny adres e-mail. Ale sprawa dotyczy
nas wszystkich. Nie tylko dlatego, iż "pięknie" się komponuje
z toczącą się wlłaśnie dyskusją o nowym prawie wodnym, legalizującym
- przynajmniej moim zdaniem - wolną amerykankę... To konkretny problem,
dotyczący konkretnego miejsca i konkretnych "wędkarzy".
Rzecz jest tym bardziej bulwersująca, iż opisana sytuacja działa się
i dzieje w miejscu, które ryby wybrały na swoją zimową ostoję...
Przeczytajcie ten list uważnie, proszę. I napiszcie, co o tym myślicie:
na Forum lub do mnie na goniaj@alebranie.agsmedia.pl.
I czy widzicie jakieś wyjście z sytuacji. Bo ja, przyznam się, nie
widzę żadnego, które byłoby zgodne z obowiązującym prawem.
A do innych rozwiązań, nawet w wirtualnej gazecie, nawoływać mi nie
wolno...
Gośka Jurczyszyn
MIĘSO NA KIJU
Na dużych rzekach, np. na Wiśle, istnieje kilka
portów rzecznych - w Płocku, Modlinie, Górze Kalwarii - w których
w okresie zimowym gromadzi się, czyli zimuje, znaczna ilość ryb z
danego, często długiego, odcinka rzeki. Praktycznie ryb "jest więcej
niż wody"... To powoduje, iż mamy tam do czynienia z kłusownictwem
na wielką, masową skalę. Kłusują "menele spod budki z piwem",
a także wędkarze z niezłym sprzętem, często w towarzystwie całych
rodzin...
Miałem przyjemność swego czasu
być kontrolowany przez Straż Rybacką, zwróciłem im uwagę na "szarpakowców".
Owszem, udali się w ich kierunku, lecz nic nie wskórali. Dlaczego?
Ponieważ szarpiący mieli... "legalne" rozstawy haczyków w swoich szarpakach!
To, że wszystkie ryby, które łowili-szarpali, były podhaczone za bok,
ogon, grzbiet, nic ich nie obchodziło... Wiem, że regulamin mówi,
iż zabrać można tylko ryby zaczepione w okolicy pyska-głowy, wiec
i tak kłusowali, lecz aby to zaliczyć do przestępczych działań, musieliby
być nieustannie obserwowani i złapani "za rękę".
Teraz kontroli nie ma wcale,
a o rozstawie haczyków w błystkach szarpakach nikt już nie myśli.
Teraz stosowane są "normalne" szarpaki, tylko w nieco mniejszej skali
niż latem. Łatwość pozyskania mięsa spowodowała, iż łowiący normalnie,
tzn. na mormyszkę lub spławik, stanowią mniejszość.
Komentarze i odpowiedzi szarpiących
są absurdalne:
bo my na błystkę łowimy (leszcze, płocie, certy i inną białą rybę);
bo my mamy mniejsze szarpaki;
bo i tak w lato sieciami wyłapią.
Masowość tego zjawiska i "prostota" połowu
sprawiają, iż na lód przychodzą ludzie z wędkarstwem nic nie mający
wspólnego, z szarpakami przerobionymi z wędek gruntowych lub drzewca
od szczotki.
Rozmawiałem z wieloma wędkarzami
i radziliśmy, jak temu zapobiec... Same kontrole na niewiele się zdają
(a są raz lub góra dwa w ciągu zimowego sezonu). W przypadku kontroli,
szarpiący urywają szarpaki i wrzucają do przerębli, a inni maja przepisowy
rozmiar haczyków w szarpakach-błystkach. Złowioną np. za brzuch rybę
przy strażniku można spokojnie wrzucić do przerębla - i tak daleko
nie odpłynie, skłuta haczykami... A strażnik kiedyś sobie pójdzie
i wtedy można dalej szarpać.
Jedynym dobrym rozwiązaniem byłoby
zabronienie połowu metodą błystki podlodowej. Drapieżników w tych
łowiskach jest niewiele, zimuje tam tylko - w ogromnych ilościach
- biała ryba. Tyle, że uczynienie z takich akwenów zimowiska też na
niewiele się zda, ponieważ łowisko bez wędkarzy jest ciężkie do upilnowania
i w konsekwencji wędkarze tam nie łowią, za to kradną ryby kłusownicy.
Nie mam zdjęć. Próba udokumentowania
tego, co dzieje się we wcześniej wspomnianych portach skończyła się
(myślę, że dzięki moim gabarytom i zdecydowanej postawie) jedynie
niemiłą wymianą zdań. Dla podkreślenia wagi i rozmiaru zjawiska, podam
tylko, iż w wietrzną i deszczową niedzielę, 30 stycznia, około 11
przed południem w porcie rzecznym w Modlinie (u ujścia Narwi do Wisły)
naliczyłem niecałe... 160 samochodów!
Jeśli pomnożymy to przez liczbę
miejsc w samochodzie i ilość szarpiących (każdy po kilka lub kilkanaście
kilo wyszarpanych ryb) - nie można przejść obok tego obojętnie.
Ile ryb mniej doczeka wiosny?
Jak długi będzie odcinek rzeki w którym nie będzie ryb?
Licząc na szybka reakcje i odpowiedź
na "łamach" Tygodnika
Z poważaniem
Paweł Skarżyński
nutelka7@kki.net.pl
All rights reserved, teksty, rysunki i zdjęcia powierzone przez autorów
do publikacji wyłącznie na tych stronach internetowych
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
Sprawa o rozwód (1)Opłaty w sprawach karnychustawa o postępowaniu w sprawach nieletnich12 Wstydliwa sprawa Sensacje XX wiekuSprawa SeparacjiKoszty Sadowe W Sprawach CywilnychKodeks postępowania w sprawach o wykroczeniaustawa o postępowaniu w sprawach nieletnich z dn 26 10 1982rSercowa sprawa Kasia KlichKodeks postępowania w sprawach o wykroczeniawięcej podobnych podstron