Gdy na bagnetach poniesiemy wolność,
gromem Peruna przebudzimy świat.
Sarmacki sztandar, wstanie ku zwycięstwu,
padną kajdany tysiącletnich hańb.
Na kopcu kraka znów zabrzmi przysięga,
krwi dla ojczyzny nie poszczędzi nikt.
Słowiańska Polska będzie znowu wielka,
a na Wawelu wstanie nowy świt...
Piastowskie orły wzlecą nad Tatrami,
a nad Bałtykiem krwią święcony miecz,
zacznie historie nowych wieków pisać.
Odwieczne prawa poprowadzą cie,
zza brzegów Odry wyjdziemy by walczyć,
ponieść na zachód odrodzenia wić.
Potężną armią znów zadrugi wstaną,
jak przed wiekami niosąc wrogom śmierć...
Spragnione zemsty nasze nagie miecze,
zarzewie wojny znów poniosą w świat...
Pochodnią słońce zapalimy nowe,
półksiężyc zgaśnie wraz z nastaniem dnia.
Rzesza walecznych ruszy w bój przed siebie,
pobojowisko już przesłonił dym.
Zachwiał się sztandar od krwi purpurowy,
lecz czuwa przy nim jego wierna straż.
W ogień idziemy, wokół wszystko płonie,
na smierć idziemy, po nasz wielki triumf.
Pod topór całe plemię dawidowe,
za bezczeszczenie naszej świętej krwi.
Pod ciosem młota runą w pył katedry,
stanie nad nimi nasz gromowy Bóg,
Słowianska era, triumf aryjskiej woli,
której już nigdy nie zatrzyma nic.