GALICJA I AUSTRJA
przez
P.P.P
.....Uno principe debbe mostrare di
fare per liberalita quello a che la
necessita lo costringe.
N.Machiavelli
1866.
GALICJA I AUSTRJA.
przez
P.P.P
.....Uno principe debbe mostrare di
fare per liberalita quello a che la
necessita lo costringe.
N.Machiavelli
1866.
Ludziom wpływowym w Galicji
pracę niniejszą
poświęcam.
5
GALICJA I AUSTRJA.
I.
Galicja w obecnej chwili ze wszystkich dzielnic Polski, znajduje się na
najkorzystniejszem, najważniejszem i najwpływowszem stanowisku. Wyjątkowe to
stanowisko nietylko ogranicza się do jej wewnętrznych stosunków, lecz przeważnie
dotyka i losów całej Polski, odpowiedzialność więc Galicji rośnie z ważnością
zadania i trudnościami położenia... Na Galicję w obecnej chwili patrzy cała
Polska, patrzy mordowana i krwią zlana Litwa, patrzą zgnębione prowincje
zabrane, patrzy zniszczone Królestwo, germanizowane gwałtem Poznańskie, —
Galicja w obecnem położeniu chwilowo staje się sercem i ramieniem całej Polski —
wielkie zadanie powtarzamy i wielka odpowiedzialność. Na każdym kroku, przed
każdym czynem Galicja nie tylko rachować się powinna z samą sobą, lecz rachować
z Polską całą, która na nią patrzy i czeka.
Aby na ważnem tem stanowisku skutecznie działać, aby niezaszkodzić samej sobie,
i tem bardziej nie zawieść nadziei ogólnych, Galicja winna sobie w obecnej
chwili zadać trzeźwo i stanowczo dwa pytania, pierwsze pytanie jest czego
pragnie? drugie pytanie jaką drogą iść winna aby dojść do celu? Bez zadania
sobie tych dwóch pytań, i bez sformułowania na
6
nich do tyla ile możności kategorycznych i jasnych odpowiedzi Galicja będzie
dziś, będzie jutro, będzie się ustawicznie błąkać równie bezwiednie jak się
błąkała do dziś dnia, będzie wystawioną na ciągłe i nieskończone zawody i
klęski, szamotania wewnętrze będą ją tylko osłabiać a chwiejność ta odbierze jej
wszelkie znaczenie i wpływ wszelki, i przerzuci na drogi, na których nie będzie
dla niej nadziei lepszej przyszłości.
Zanim nad pytaniami powyższemi poczyniemy uwagi nasze, spójrzmy wpierw w
przeszłość i rozbierzmy jaki stosunek łączy Galicję z Austrją, gdyż od zbadania
stosunku tego, od rezultatów jakie się nasuną zależy wielce i postępowanie jakie
Galicja przyjąć powinna. Galicję z Austrją nie łączy żaden stosunek prawny,
żaden stosunek zasadniczy, Galicja wcieloną została do Austrji podstępem,
gwałtem, przemocą, zatem Austrja te tylko posiada do Galicji prawa — których
kryterjum jest gwałt, jest przemoc, jest siła, innych nie ma, nie posiada i
posiadać nie może, gdyż w kwestjach takich nie ma przedawnienia, a czas nietylko
że gwałtu nie uświęca, ale przeciwnie czyni go tem nienawistniejszym i
potworniejszym. Galicja przez wieki była integralną częścią Królestwa Polskiego,
składającego się z jednoplemiennej ludności, mającego swą narodową i państwową w
historji zapisaną egzystencję, mającego swoje własne jasne i odrębne zasady
społeczne, stale dziejami zakreślone granice, swoją odrębną cywilizację, a co
najwięcej jednolitą całość, zapisaną w sercu i w poczuciu wszystkich Polaków. Na
taki to ustrój społeczny, rzuciła się Austrją wspólnie z Moskwą i Prusami; od
takiej to jednolitej całości oderwała Austrja Galicję i przyłączyła do swojego
państwa... Spełniła zatem gwałt, bezprawie, nie dające się niczem
usprawiedliwić. Patent okupacyjny nie jest w stanie, bezprawności tej, ani tego
gwałtu ni-
7
czem osłabić — słowa wszelkie są tutaj oburzającem szyderstwem, wszelkie wywody
— zbrodniczą ironją, gwałt — pozostaje gwałtem — z po za frazesów występuje
nagie bezprawie — oburzające każdego sprawiedliwego człowieka, każde prawe
serce. Wszelkie słowa, wszelkie patenta zadają jeszcze tem większy gwałt
prawdzie i prawom zasadniczym, gdyż bezwstydnie odwołują się do nich. Jedynie
rozumową i prawnie zasadniczą podstawą, zlania się ludów w jedną państwową
całość, jest ich wolna i dobrowolna wola, jak tego w historji polskiej mamy
świetny przykład w unji lubelskiej; tego warunku w przyłączeniu Galicji do
Austrji nie ma. Galicja nigdy i nigdzie do podobnego oświadczenia się nie była
powoływaną, nigdy i nigdzie wolną i dobrowolną wolą nie sankcjonowała unji swej
z Austrją, przeciwnie przy każdej sposobności protestowała całą siłą przeciw
dokonanemu aktowi, jak to uczyniła jeszcze w roku 1860 w memorjale z d. 31
grudnia do ministra Schmerlinga, w którym gwarantowała sobie stanowczo i
wyraźnie nieprzedawnione swe prawa. Akt ten jest jednym z najważniejszych, jaki
Galicja w porozbiorowych swych dziejach spełniła, nie dla tego iż powstał w
skutek inicjatywy całego kraju, nie dla tego iż był opatrzony krociami podpisów,
lecz dla tego iż świetnie i stanowczo bronił praw zasadniczych, bo czem są owe
nieprzedawnione prawa, których nietykalność i moc całą, gwarantuje sobie
Galicja, jeżeli nie świętem zasadniczem prawem, stanowienia integralnej części
Królestwa Polskiego w granicach przed pierwszym rozbiorem.
Memorjał ten tak myśl tę wyraźnie wypowiada, iż przydaje z poważnym naciskiem:
"Dla nas podzielona owa trójca Polska jest zawsze tylko jedną i tą samą osobą
dawnej Matki naszej, a z naszymi braćmi nad Wartą, i Wilią jednej krwi, jedno
tętno wspólne w sercu mamy. "
8
Stosunek więc Galicji do Austrji, nie podpada żadnemu dwuznacznemu tłumaczeniu,
jest on tylko oparty na sile, nie zaś na prawach, zatem jest stosunkiem
bezprawnym, nie mającym żadnych zasadniczych podstaw. Stosunek ten tak
rozświecony i tak sprowadzony do rzeczywistego znaczenia stawia Galicję na jej
tylko właściwym stanowisku w Austrji, i zarazem zakreślą linję demarkacyjną
między Galicją a innemi ludami Austrji... Boć Węgry i Czechy połączone są z
Austrją dobrowolnie sankcjonowaną unją personalną, Galicja zabrana gwałtem,
prawa które jej przynależą, siłą zostały zawieszone, lecz praw tych niepozbywszy
się nigdy — są one zawsze równie święte, równie potężne i równie żywe, górujące
po nad wszelkie chwilowe okoliczności i przemiany — praw tych Austrja nigdy
Galicji pozbawić nie może. Na stosunek ten trzeba mieć oczy zawsze bacznie
zwrócone, w żadnych kombinacjach politycznych od zasady tej odstąpić nie można,
bez zbłąkania się na manowce, które nie doprowadzą do żadnego rezultatu, w
wszelkich rozumowaniach; zasada powyższa pominięta, sprowadza najwyższą
kołowaciznę w pojęciach. Tak jest, Austrja odrywając Galicję od Polski, zadała
nietylko śmiertelny cios Polsce, lecz zadała go również i Galicji, gdyż Galicja
z prawnego, zasadniczego, normalnego istnienia swego, przeszła w stan anormalny,
w stan bezprawia, wszelkie czynności Austrji w Galicji miały i mieć musiały na
sobie tę cechę pierwotnego gwałtu; w Galicji nastała ztąd najsilniejsza i
ustawiczna walka, prawa z siłą, sprawiedliwości z despotyzmem, moralności z
interesem państwa, walki te podkopywały i osłabiały Galicję, doprowadzając ją do
upadku i nędzy; — Austrja spełniwszy zbrodnię, zabór poparłszy siłą, musiała
fatalnie pozostać na drodze raz powziętej, wyjścia nie było, czyli raczej
wyjście było, to jest zadośćuczynienie — lecz tego nie uczyniła Austrja;
pozostając
9
więc w zaklętem kole, do dawnych zbrodni dodawała nowe, każdy czyn jej był
bezprawnym, był tylko despotycznem narzucaniem woli, do spełnienia której, naród
był tylko obowiązany groźbą i siłą. Że tak Austrja pojmowała stosunek swój do
Galicji, to dowodzi nam aż nadto dosadnie całe jej postępowanie w tej części
dawnej Polski. Rząd austryacki dla Galicji był zawzięcie nieprzyjaznym, był
despotycznym wrogiem, gnębiącym całą siłą naród, niszczącym wszelką samoistność
jego, nie dbającym ani o byt jego, ani o rozwój postępu i cywilizacji. Kierunek
ten inauguruje Józef II. — cesarz ten filozof ateusz, bystrego pojęcia,
objeżdżając Galicję, przejrzał trzeźwo położenie kraju, któren dostał się świeżo
pod jego berło. Zrozumiał on iż kraj ten posiada bezprawnie, zrozumiał iż
chociaż chwilowo ludność obojętnie i apatycznie przyjęła gwałt spełniony, to
jednakże czy prędzej czy później dopomni się za wyrządzone krzywdy, i zapragnie
postradanej niepodległości i wolności. Poznał iż ludność Galicji nie da się
jednym patentem z polskiej przerobić na austrjacką, i że się nią nie stanie
nigdy; poznał iż tylko podstęp i siła utrzymać mogą bezprawie, aby Galicja była
prowincją austrjacką, to musi być bezsilną, ogłupiałą, zubożałą; aby Galicja
wisiała przy tronie Habsburgów, trzeba warstwy narodu poruszyć na siebie, trzeba
wzbudzić nienawiści, odebrać oświatę, tamować naukę! a stawiając przeszkody
handlowi, rolnictwu, przemysłowi, nad wszystkiemi jedno zawiesić widmo! nędzę. I
polityka austrjacką względem Galicji, szła zawsze jednym i tym samym torem,
wszystkie teorje Machja-vella wypełniano co do joty. Cesarz Józef dojrzał, iż
szlachta w Galicji była na ów czas jeszcze głównym czynnikiem narodu, chociaż
zdemoralizowana, butwiejąca na swych przestarzałych przywilejach, w jej rękach
jednakże był cały ster władzy, jako klasa najoświeceńsza jakkolwiek przodowała
na-
10
rodowi, i zmiana rządu ją najwięcej dotknąć i oburzyć mogła. Cesarz Józef II.
zrozumiał, iż opozycja może wyjść tylko od szlachty — iż ona jedna może się
niepodległości i praw narodu dopomnieć, bo miasta wyludnione a lud ciemny i
odepchnięty od wszystkiego, nie były żywiołami niebezpiecznemi dla nowego rządu;
aby być więc bezpiecznym w zaborze, należało najprzód zneutralizować szlachtę a
następnie przyciągnąć ją o ile możności ku sobie, bo na ludzie ani na
mieszczaństwie bezpośrednio rząd austrjacki oprzeć się nie mógł.
Jak wspomnieliśmy powyżej lud był ciemny i bezwpływowy, nie był więc stosownym i
dogodnym do czynnego użytku aljantem, co więcej zwrot taki rządu ku masom ludu,
nadane mu prawa, najmniejsze dlań ustępstwa, byłyby śmiertelnie oburzyły na
rząd, liczną i potężną a tak przesądną w przywilejach jeszcze swoich na on czas
szlachtę. Mieszczaństwo nie było dogodniejszem do oparcia się elementem, bo było
nieliczne, bezsilne, zubożałe, gdyż klęski ostatnich lat, zniszczyły w Polsce i
handel i przemysł, pozostawała więc jedynie szlachta. Rząd też austrjacki
zwrócił się ku niej, starał się ją najprzód odosobnić od narodu, następnie
poróżnić z innemi warstwami, a w końcu zdemoralizować; jak widzimy droga była
dobrze obmyślaną, tem więcej, iż nie przedstawiała zbyt wielkich trudności, ku
temu dość było potwierdzić szlachcie dawne przywileje, przydać nowe, tytułami
kaptować jednych podchlebstwem i pobłażliwością drugich, a przytem nie wymagając
wielkich podatków, nie powoływając do wojska, oddając przeważnie władzę nad
ludem, przyciągnąć ku sobie większą część umysłów.
Nie dziw więc iż szlachta i tak już zdemoralizowana, przyjęła obojętnie
narzuconą obrożę, gdyż zrazu obroża ta ani gniotła ani ściskała. Wszystko szło
po dawnemu, szlachcic
11
królował na wsi, sądził chłopa, któren mu odrabiał pańszczyznę, nie służył w
wojsku, małe płacił podatki, zostawał hrabią, baronem lub szambelanem, miał
swoje sądownictwo, liczne przywileje, mógł urzędnika za drzwi wyrzucić, nieraz i
batożyć, kłaniano mu się w cyrkule, pojono i karmiono w gubernjum, — pieniędzy
nie brakowało, uczty i pijatyki zabierały czas wszelki, więc życie było wcale
znośne, nie było czego tak arcy-żałować, nie było się czego gniewać ani porywać,
niewola była tak łagodną, iż tylko drażnić mogła Katonów, których nie wiele
miała Galicja, a wstyd i sromota, zwykły dotykać tylko wyższe serca i tęższe
charaktera, tych równie nie wiele liczyła Galicja. Że odebrano sejmy i sejmiki,
toć dano w zamian sejmy postulatowe, pełne próżnej pompy i śmiesznej ostentacji;
że urzęda przeszły w obce ręce, że Niemcy rządzili w kraju, toć" szlachcic
pocieszał się pogardą, jaką przy każdej sposobności okazywał przybyszom, że nie
było wojska narodowego, kto o tem myslał, jeżeli było gdzie jakie serce
gorętsze, to poszło w legjony... a kraj drzemał snem letargicznym. Lecz rząd
austrjacki, chociaż największą uwagę zwrócił na szlachtę, nie zapomniał ani o
miastach, ani o ludzie; miasta starał się germanizować nasyłanymi z Czech i
Wiednia urzędnikami, wprowadzającymi ze sobą obcy język i obce zwyczaje; dla
zabicia przemysłu, protekcją okrywał rząd obce towary i taką samą protekcję
rozciągał w kraju nad zagranicznymi kupcami. Po miastach zarazem przez arcy-
książąt zaprowadzał zbytek i demoralizację, nikczemną tę rolę świetnie odgrywali
arcy-książęta we Lwowie, z ich rąk sypały się ustawicznie tytuły, ordery,
pieniądze, oślepiali wystawą, balami, obiadami, pchali próżną szlachtę do
zbytków, do rozpusty. Arcy-książęta jak paszowie tureccy, pośród niewiast
polskich dawniej sławnych z cnoty i skromności, znajdywali łaskawe i uprzejme
przyjęcie, przysłu-
12
chajmy się tylko skandalicznym kronikom owych czasów, a ze wstydu i sromoty
zakryjemy oblicze!... a jednakże tak było!
Pozornie na lud rząd austrjacki nic nie wpływał, bo jak powiedzieliśmy bał się
obrazić szlachtę, pozostawił go więc na tem samem stopniu ciemnoty i
niewolnictwa — i poddał go pod zupełną supremację szlachty, na pierwszy rzut oka
zdawałoby się iż połączenie tak ścisłe tych dwóch stanów rolniczych, powinno by
dla kraju i dla idei przynieść zbawienne owoce!... byłoby tak rzeczywiście,
gdyby szlachta była pojęła stanowisko swoje i obowiązki jakie na niej ciążą,
lecz nieszczęściem inaczej się stało, z położenia takowego, szlachta nie
wyciągała nic prócz chwilowych korzyści materjalnych dla siebie. Wiedział o tem
dobrze rząd austrjacki — iż poddając lud pod szlachtę, postawił jednych
naprzeciw drugim, poróżnił ich najzacięciej — interesem. Wszystko co krępowało,
gnębiło, przygniatało chłopa, wypływało z dworu od szlachcica! Szlachcicowi
odrabiał chłop pańszczyznę, szlachcicowi oddawał daninę, szlachcic egzekwował
podatki, szlachcic wybierał rekruta, szlachcic sądził, szlachcic rozkazywał,
łatwo więc każden pojmie, jakie tu było pole do nadużyć, ile nienawiści stosunek
podobny rozogniać musiał co dnia, ile nieufności, ile zawiści, podejrzywań —
oddzielało dwór od chaty. Nienawiści te sprowadzał naturalnym wynikiem rzeczy
ten stosunek potworny i anormalny, i rząd celu dopiął, niezgoda, podejrzywania i
zawiści rosły — interesa rozdzielały coraz więcej, tak dalece, iż lud przeciwko
nadużyciom zmuszony był rzucić się w objęcia rządu, któren jeden tylko
występował w obronie jego! Nieszczęściem szlachta była tak dalece chwilowym
interesem zaślepioną, iż nie widziała do czego stan taki fatalnie prowadził,
ludowi cesarz przedstawiał się jako zbawca, jako oswobodziciel, jako Mojżesz,
któren jeden tylko
13
z tej niewoli mógł go wyprowadzić... Urzęda niczego niezaniedbywały, aby go w
tej wierze utrzymywać, urlopnicy i pokątni pisarze byli wiernymi propagatorami
tych zasad!... i wkorzeniły się one w lud tak głęboko, że dziś po latach tylu,
po wypadkach 1846 i 1848 r., po zniesieniu pańszczyzny, lud trzymają w obłędzie,
przeszkadzają postępowi idei narodowej, uniemożliwiają wielce wiele narodowych
działań i ludowi samemu przynoszą dziś klęski i niedolę. Tak postępując rząd
austrjacki względem warstw narodu, dzieląc je i różniąc między sobą, rzucając
pośród wszystkich kość niezgody, a demoralizując wszystkich, szlachtę przez
arcyksięcia, przez tytuły, ordery i przywileja, miasta przez urzędników, lud
przez urlopników i urzęda, — utrwalał byt swój, co więcej, trzymał wszystkich w
ręku, i w danym razie, miał w łonie narodu zawsze silne narzędzie ku swoim
celom. Lecz rządowi austrjackiemu nie dość jeszcze było na tem, nie dość mu było
tej nienawiści którą utworzył, nie dość tej niezgody, która silnie tamowała
wzrost narodowych idei — rząd uciekł się jeszcze do silniejszego sprzymierzeńca
despotyzmu, aby utrzymać egzystencję — uciekł się do ciemnoty!... Kto patrzał
własnemi oczyma na szkoły w Galicji, i na system edukacyjny zaprowadzony przez
Austryaków, ten zaledwie uwierzy, do jakiego stopnia może jaki rząd na świecie
przejąć się nienawiścią światła, prawdy, postępu — nauki!... Był to na wielki
stopień zaprowadzony system ogłupienia narodu... żadnych nauk praktycznych,
wszędzie średniowieczna scholastyka, — wykłady po łacinie lub po niemiecku, w
jednym słowie barbarja naukowa, — nie wspominam już nawet o szkołach
technicznych, ani o ludowych których nie było.
Z braku oświaty, naturalną rzeczą, iż dobrobyt kraju podnieść się nie mógł, lecz
rządowi austrjackiemu nie szło o zamożność obywateli, przeciwnie starał się
zubożyć wszyst-
14
kich, rolnictwo zabijała pańszczyzna, podatki, brak kredytu, trudności handlu;
handel, zabijał brak komunikacji i dróg; przemysł, brak oświaty i protekcja... w
jednym słowie rząd niczego nie zaniedbał, co tylko Galicję doprowadzić mogło do
ostatecznej ruiny, do ostatecznej nędzy. Bo powtarzamy, Galicja tylko nędzna,
ogłupiała, podzielona na nienawistne sobie warstwy i społeczeństwa... mogła tak
długo — pozostawać prowincją austrjacką.
Takie było postępowanie Austrji od chwili rozbioru z Galicją, z opisu tego
widzimy, iż Austrja nie łudziła się prawami swojemi, iż wiedziała dobrze, iż na
Polsce spełniła gwałt i bezprawie — iż do Galicji nie posiada praw żadnych, iż
prowincję tę tylko siła i podstęp utrzymać może... jaskrawy dowód tego złożyła
jeszcze Austrja ostatniemi czasy tworząc w wschodniej Galicji kwestje
ruteńską!... Ten sztuczny rak wszczepiła, aby osłabić ideę polską, i utworzyć
jedną podporę więcej dla despotyzmu swego.
15
II.
Nie na powyższym tylko wywodzie kończy się szereg nieszczęść jakie dotknęły
Galicję, od chwili jej zaboru przez Austrję. Jest to tylko wewnętrzna strona
medalu, obejrzmy pobieżnie i drugą stronę, wywód ten rozjaśni nam może nie jednę
ważną okoliczność, i zapewne odejmie nie jedną ułudę. Galicja stawszy się
prowincją austrjacką, od chwili tej dzielić musiała losy i koleje innych ludów
Austrji, które przez tyle już wieków Bóg za karę widocznie oddał pod berło
Habsburgów!...
Smutne, zgrozą przejmujące są dzieje Austrji... Któż ich nie zna, ustawiczny to
jest szereg gwałtów nad ludami, morderstw, stosów, wojen... jeden ciągle
despotyzm tłumiący żelazną ręką, przebłyski wolności; rząd w Austrji występuje
wiecznie w roli kata... ofiarami są narody i wolność. Lecz nie o tym mówić
chcemy, ogólniki tutaj przekonają tylko tych, którzy umią czytać historję...
przejdźmy na pole cyfr... spojrzmy w jednę gałęź rządu austrjackiego, która jest
nervus rerum wszystkich rządów — spojrzmy w finanse!
Rząd austrjacki, jak syn marnotrawny, wiecznie był goły, wiecznie potrzebował
pieniędzy... Karol V kupił tron cesarski za pożyczane pieniądze od bankiera z
Anvers Fugiera,
16
i Karol V pierwszy kwestję pieniężną postawił na odpowiedniej ważności w
despotycznym państwie, mawiał bowiem zawsze: "pożyczki są najwyższym dowodem
przywiązania ludów, bo ludy lękając się straty swych pieniędzy, nie staną nigdy
naprzeciw moim zamiarom. " Zdanie to stało się odtąd zasadą państwa, zasadą
wielce dogodną i korzystną, która stała się zarazem najpotężniejszym filarem
rządu. W tym samym duchu mawiał i Metternich za naszych już czasów: "Wszyscy
dłużnicy nasi, wszyscy posiadacze papierów naszych, są związani jak najsilniej z
nami, obawa stracenia kapitałów własnych wiąże ich z rządem i z wszelkiemi jego
przedsięwzięciami." Teorji tej trzymał się Metternich, trzymał się Bach, Bruk,
Lasser,... trzymać się jej musi i p. Larysz! — bo w Austrji pryncypia nigdy się
nie zmieniają, zmieniają się tylko środki; Austrja tak jak drzewo zmienia liście
lecz nie zmienia zasadniczych konarów.
Nie będziem powtarzać tych machinacji finansowych na jakie rzucała się Austrja
do cesarza Józefa II, bo te nas mniej obchodzą, przejrzyjmy tylko postępki jej
na tem polu od zaboru Galicji. Za cesarza Józefa II Austrja posiadała długu 350,
000, 000 złr., wprawdzie cesarz pragnął uporządkować finanse, lecz w rzeczach
tych niedość dobrej woli, gdy więc pomimo starań długi rosły a kredyt upadał,
cesarz ratował się kontrybucjami i sprzedawaniem wszystkiego co było pod ręką.
Sprzedawał dobra państwa, dobra skonfiskowane klasztorom, sprzedawał na wagę
żydom numizmata ze zbioru Rudolfa, sprzedawał zabytki starożytności i t. p.,
lecz wszystkie te środki nie wystarczały, długi rosły z dniem każdym, po pokoju
w Campo-Formio czyniły już summę 466, 000, 000 złr., a po pokoju w Luneville
592, 000, 000 złr. Od r. 1807—1811, rząd austrjacki rzucił się do fałszowania
monety brzęczącej i do fabrykowania papierowej monety (bankocetli). Ministro-
17
wie finansów Franciszka I, Zichowie, O'Donelle, Walisy, kazali bić srebrną
monetę za 177, 500, 000 złr., wartującej rzeczywiście tylko 100, 000, 000 złr.;
w bilonie miedzianym wypuścili 100, 000, 000 złr., cetnar miedzi wart był 40 zł.
reńskich, w bilonie otrzymywano za niego 1, 600 złr., jednakże mimo fałszerstwa
takiego, pomimo zysku 77% na srebrze a 4, 000% na miedzi, kassy były próżne,
starano się więc je zapełnić bankocetlami, których w przeciągu lat kilku
wypuszczono za bajeczną sumę. 1, 060, 798, 783 złr., lecz i ten środek urwał się
wkońcu, a 15 marca 1811 r. hr. Wallis ogłosił bankructwo Austrji. Bankocetle
przemienione zostały na tak zwane Einlösungsscheine, do summy 212, 000, 000
złr., a wszystkie procenta od długów zredukowane zostały do połowy. Historja
Einlösungsscheinów jest dobrze pamiętną Galicjanom, przypominać jej nie widzę
potrzeby, dodam tylko, iż Austrja zapłaciła wierzycielom swoim w r. 1816, 6 za
100!!!
O takiego rodzaju bankructwie świat jeszcze nie słyszał, lecz zda się nie raz,
iż Opatrzność umyślnie utworzyła w świecie Austrję, aby ta zadziwiała ludzkość
nikczemością, podłością; aby urągała bezkarnym rozbojem, wszystkim prawom
moralności. Chociaż tym środkiem pozbyła się Austrja części długów, lecz nie
długo trwały lata pomyślne, — jeszcze nieskończono z bankructwem, a już
wypuszczono einlösungscheinów za 398, 000, 000 złr., więcej, niż to pompatycznie
światu ogłaszał patent cesarski. Lecz niczem sito Danaid w porównaniu z rządem
austrjackim, i te miljony nie wystarczyły i zwrócono się do pożyczek, do zasady
Karola V. — Metternich chcąc świat cały powiązać z losami Austrji, pożyczał
gdzie mógł, na jakie kto chciał procenta, byle ściągnąć kapitały... to też staje
przed nami piękny szereg metalikowych pożyczek z r. 1818, 1823 do 1826, 1829 do
1831, 1835, 1840 i 1841, nie zapominajmy, iż przez ten czas cały Austrja
18
nie prowadziła żadnej wojny, i cały świat gniotła despotyczna ręka świętego
przymierza. Nie na tem koniec, w r. 1820 utworzono pierwszą pożyczkę loteryjną,
podobne pożyczki wypuszczone w r. 1834, 1839 i 1842, i nie na tem jeszcze,
koniec, rząd austrjacki rzucił się bowiem do nowej entre-pryzy, patent cesarski
z dnia 1 czerwca 1816 r., ustanowił tak nazwany bank narodowy (?); zasad tego
banku rozbierać nie będziemy, przypatrzmy się tylko jak instytucje te rząd
wyzyskuje dla własnych korzyści, nie bacząc ani na statuta, ani na kredyt
kraju!... Bank za przywilej obowiązał się dawać rządowi zaliczki do wysokości
summy 10, 000, 000 złr., lecz ograniczenie to wnet rząd zgwałcił, z 10, 000, 000
złr. zaliczki wzrosły do summy 20, 000, 000, następnie 50, 000, 000 i 150, 000,
000 złr., tak dalece, iż w roku 1840 bank posiadał w sztabach i w gotówce tylko
12, 000, 000 złr., a w obiegu było papierów za 167, 000, 000 złr., a w r. 1849
biletów w obiegu było za 559, 000, 000, gotówki zaś tylko 24, 000, 000 złr.
W r. 1842 Austrja ciągle potrzebująca utworzyła asygnaty procentowe, w r. 1847
pożycza od Rosji 30, 000, 000 rsr., w r. 1849 rząd wybrał z banku i wypuścił po
kursie przymusowym 336, 000, 000 złr., w r. 1855 pożyczka przymusowa narodowa
500, 000, 000 (rzeczywiście wypuścił rząd 610, 000, 000), następnie pożyczka
200-miljonowa, znów 20-miljonowa... i t. p., i na tem nie koniec, dziś p. Larysz
kołata o pożyczkę do wszystkich bankierów świata, sprzedaje Lauenburg za kilka
miljonów talarów, gdyż odbierając ministerstwo finansów, znalazł w kasach
niespełna 300, 000 złr. !... Obecnie długi Austrji czynią summę przeszło 4
miljardy....
Zastanawiając się nad cyframi powyższemi, pojmiemy dopiero, ile to klęsk,
niedól, ofiar, nieszczęść, poniosły ludy Austrji, aby złożyć te summy bajońskie,
na cele często wstrętne a zawsze bezużyteczne i obce sobie; rozważmy,
19
jaki Galicja przyjąć musiała udział, a nie zapominajmy, iż w chwili rozbioru,
Galicja nie miała żadnych długów a posiadała niezmierne dobra koronne, dziś
dobra te powiększaj części sprzedane i zmarnowane, a z rozkładu długów wypada na
Galicję blisko 600, 000, 000 zł. reńskich; to jest 120 złr. na każdego
mieszkańca. Doliczmy do tego kilkakrotne kontrybucje, doliczmy zabór dóbr
kościelnych, majątków gminnych, naruszenie depozytów, zabór sreber w 1811 r... a
wtedy nie zadziwi nas ta nędza jaką widzimy w Galicji, lecz zadziwi to
zaślepienie jej mieszkańców, którzy jeszcze ufają Austrji i na jej przyszłości
budują plany pełne nadziei.
Spyta się kto może, co Austrja zrobiła z temi miljardami, gdzie utonęły te
kolosalne summy... Po części przeszły one do skarbu prywatnego Habsburgów:
cesarz Franciszek II umierając w r. 1835, zostawił w gotówce 400, 000, 000 złr.;
po części utonęły w kieszeniach kamarylli; Metternich znany był z złodziejstwa
(1), a jeszcze świeże jest wszystkim w pamięci owe 110, 000, 000 złr. Bruka, w
które i arcyksiężna Zofia była wmieszana; wszak proces Einathena pamiętny jest
również każdemu. Złodziejstwo praktykowane w Austrji, wytrzymać tylko może
porównanie z złodziejstwem praktykowanem w Moskwie.
Część summ tych zużytą była, wszędzie gdzie była sprawa despotyzmu, wszędzie
gdzie była zła sprawa, niesprawiedliwa; gdziekolwiek lub ktokolwiek gnębił ludy,
gnębił wolność i postęp, tego wspierała Austrja, gdziekolwiek zatrząsł się tron
jaki, tam wspierać go biegła Austrja; gdziekolwiek naród jaki dopominał się
życia i niepodległości, Austrja wrogiem mu była! Przypomnijmy, kto najwięcej
występował naprzeciwko rewolucji francuzkiej, jak nie Austrja; kto naj-
---------------------------
(1) Po śmierci Metternicha pokazało się, iż w niezmiernych jego dobrach w
Czechach przez lat 36 nie płacono podatków!
20
zdradliwiej walczył z Napoleonem, jak nie Austrja; kto był podporą świętego
przymierza!... Austrja to rujnuje się, aby przeszkodzić odrodzeniu się Grecji i
Belgji, intrygami osłabia powstanie Polski. Austrja wspiera Don Miguela w
Portugalii, Don Carlosa w Hiszpanji, podkopuje Szwecję. Austrja to morduje
Włochy, morduje Węgry, tłumi w krwi i zgliszczach pragnienia wolności i
braterstwa w 1848 r. Austrja to znów wyrzuca w 1859 roku miljard na wojnę
włoską!... i czy koniec będzie na tem!... nie, Austrja dziś stara się wszelkiemi
środkami nowych sił nabrać, aby siłami temi oprzeć się w danym razie ideom
wolności i narodowości, które z dniem każdym coraz potężniej świat cały
przejmują.
Summy te wyduszone na ludach, Austrja głównie przeciwko nim obraca; utrzymanie w
Austrji wojska pochłania 921 od sta podatków, gdy na oświatę zaledwie 5 1 od sta
poświęcane bywa! Lecz Austrja istnienie swoje zawdzięcza bagnetom i ciemnocie
ludów! nie dziwmy się więc, iż roczny deficyt w Austrji wynosi w przecięciu 110,
000, 000 złr.! gdyż Habsburgi nie troszczą się o los podległych im narodów, —
ich staraniem tylko utrzymać się przy władzy i utrzymać despotyzm. Lecz czy stan
taki potworny będzie trwał wiecznie, czy ludy wiecznie zaślepione dadzą się
wyzyskiwać czyż wiecznie bezdusznie oddawać będą ostatni grosz krwią i łzami
zapracowany, aby być silniej ciemiężonemi — od nich to zależy!... Przyszłość
ludów jest w ich rękach!.....
21
III.
Ktokolwiek bezstronnie rozważał historję. Austrji, ktokolwiek zastanawiał się
bacznie nad ustrojem wewnętrznym tego państwa, ten musi przyznać, iż Austrja nie
może zejść szczerze na drogę liberalną, nie może ukonstytuować się na zasadzie
wszechwładztwa ludu!... gdyż interesa ludu a raczej ludów Austrji, są zawsze w
diametrycznej sprzeczności z interesem rządu. Dla Austrji więc, kwestją wolności
jest zawsze kwestją życia!... Austrja nie jest narodem, jest tylko amalgametem
najrozmaitszych narodowości, nie mających żadnej wspólności z sobą i tylko
bagnetem przybitych do tronu Habsburgów. Jak tylko ustanie ta siła którą dają
bagnety, Austrja rozpaść się musi, bo różnorodne jej ludy nie tylko że nie łączy
żaden wspólny interes, lecz wspomnienia dziejowe i idea narodowości odpycha je
od wspólnego przymusowego środka. Pojmujemy zgodę i zjednoczenie rządu z narodem
w każdem innem państwie, tylko nie w Austrji; pojmujemy, iż w każdem innem
państwie rząd długo zapoznawający wolę, dobrobyt i prawa ludu, może, czy to w
skutek wstrząsnień wewnętrznych, czy zewnętrznych, czy w końcu w skutek
dobrowolnych ustępstw zejść na drogę zgodną z życzeniami ludu; jedna Austrja na
drogę tę szczerze zejść nigdy nie
22
może. Bo we wszystkich innych państwach, jeżeli jest walka
o podstawowe zasady, jeżeli jest walka polityczna i społeczna, całość i byt
państwa gwarantuje jak najsilniej albo spólność rodowa, albo spólność
historyczna, albo równie silna spólność interesu lub idei, i państwo takie z
wzrostem wolności zyskuje i siłę. W Austrji rzecz się ma wprost przeciwnie, z
rozrostem wolności naturalnie iż rozrasta się i niezależność ludów składających
Austrję, a niezależność ta, czy prędzej czy później naturalną konsekwencją
rozbić musi jednolitość Austrji. Bo spójrzmy, jakiego rodzaju związek łączyć
może Polaka z pod Lwowa z Włochem z Weneckiego, jaki Czecha z pod Pragi z
Dalmatczykiem z Spolatro, Węgra z Pesztu z Tyrolczykiem z Inspruka?— My żadnej
spójni nie widzimy i dopatrzyć się nie możemy, jedynym tu cementem łączności
jest tylko wojsko i biurokracja... To też Włochy oddawna manifestują jasno i
stanowczo wolę oderwania się jak najrychlejszego od Austrji; dziś Węgrów nie
łączy również żaden interes z Austrją, Węgry mogły mieć interes w łączności tej
w czasach, kiedy Turcja całą potęgą zaborczej energji zgniatała kraj ten
stosunkowo słaby i bezbronny; wtedy Węgry potrzebowały szukać oparcia o świat
katolicki, bo same nie zdołały się oprzeć wciskającemu się gwałtem
półksiężycowi, dla uratowania więc cywilizacji i egzystencji, poświęciły
niezależność tronu, lecz dzisiaj jedyna ta przyczyna stanowczo upadła, islamizm
ma dnie w Europie już policzone, a Węgry o niepodległość swoją ani o rozwój nie
mają powodu się lękać; jedyny więc interes jaki łączył Węgry z Austrją, skruszył
Sobieski pod Wiedniem, krusząc zarazem potęgę Turcji, a dziś Węgry nie tylko iż
nic nie zyskują na łączności z Austrją, lecz przeciwnie, wspólność ta zagraża im
wielkiemi klęskami i przeszkadza stanowczo rozwojowi postępu i cywilizacji i
dobrobytu. Wspólność historyczna jaka
23
była, tę rząd austryacki stargał i zdeptał dawno, naruszając ciągle zasadnicze
prawa Węgier, a rok 1848, mordy, rzezie i rabunki, jakich się dopuszczała
Austrja, 15-letni następnie despotyzm, powinny dziś Węgrom być zdrową nauką —
czego się mogą spodziewać od Austrji i jaką drogą iść winny, aby w przyszłości
nie być wystawionemi na podobne klęski.Życie narodowe w Czechach zanadto się
jeszcze słabo manifestuje, abyśmy mu w obecnej chwili nadawali zbyt wielką wagę,
jednakże ponieważ idea narodowości czy prędzej czy później, przeważy w świecie
przeżytą zasadę państwową, mamy więc wiarę, iż i Czechy wkrótce pojmą jasno
położenie swoje, iż przejrzą wszelkie niekorzyści i klęski jakie na nich
sprowadza łączność z Austrją; zdaje nam się, iż w historji własnej mają dość
obfite źródło do nienawiści dla Austrji i Habsburgów; niechaj nienawiść tę
rozjaśnią i pokierują prawem zasadniczem ludu do niepodległości i
wszechwładztwa, a złączywszy się z Morawją, mogą utworzyć silne państwo, stojące
na straży słowiańskich ludów od Zachodu.
O Galicji w tej chwili mówić nie będziemy, to też nie sądźmy aby rząd austrjacki
nie pojmował jasno położenia swego, wie on dobrze w czem podstawa jego bytu, i
dla tego, mimo tylu sprzecznych interesów, mimo tylu silnych narodowości, mimo
tylu zbrodni, trwa — i rządzi; — pod tym względem Austrja zasługuje na podziw,
może być dawaną za przykład!... Ludy zaś Austrji, budzą wiele smutnych i
bolesnych uwag. Austrja wie, iż tylko despotyzmem całość państwa utrzymać może,
iż byt jego oparty być może tylko na wojsku i biurokracji, całą więc
pieczołowitością otacza Austrja te dwa filary swego gmachu.
Lecz spójrzmy jeszcze na jedną bardzo przeważną okoliczność: Austrja swojem
położeniem geograficznym, rozległością, naturą swojego bytu, jest państwem w
którem owe wielkie
24
pryncypja nowożytne społeczeństwa, pryncypja wolności braterstwa, równości,
prawa ludu do rządzenia własnemi losami, słowem wszelkie zdobycze postępu
uświęcone krwią tylu pokoleń, staczać muszą jak najzaciętszą walkę, z
wstecznością, z despotyzmem, z łaską bożą, z ideą państwa, z przywilejem. Żadne
inne państwo w Europie nie przedstawia tak szerokiego, tak ważnego pola do tej
walki. Albowiem Austrja jest państwem w Europie, mającem w składzie swoim
najwięcej różnorodnych narodowości posiadających prawa do niepodległego i
samoistnego bytu, pragnących wolności. Na te wyjątkowe położenie Austrji, a tak
przeważne na losy świata i na postęp cywilizacji, bardzo mało kto zwraca uwagę i
bardzo nie wielu z położenia tego jasno zdaje sobie sprawę, a jednakże chcąc
Austrję gruntownie poznać, chcąc jasno pojąć położenie jej teraźniejsze i
przyszłe, na tę przeważną okoliczność trzeba mieć oczy ciągle zwrócone. Tak
jest, Austrja przedstawia nam obecnie w Europie plac boju, na którym
najżarliwiej i najstanowczej toczy się walka, idei narodowości z ideą państwa,
walka wolności z despotyzmem; — jak długo walka ta nie będzie ukończoną, jak
długo szala zwycięztwa chwiać się będzie, tak długo Europa będzie w anormalnem
położeniu, tak długo nie nastąpi w społeczeństwie zbratanie się ludów, tak długo
nie będzie ani prawdziwego spokoju, ani prawdziwej wolności, ani prawdziwego
postępu. Boć Austrja jest z natury swojej najsilniejszą podporą reakcji i
podporą tą być musi, gdyż byt swój opiera nie na woli ludów lecz na sile, zatem
Austrja musi być tą tamą o którą rozbijają się fale postępu i cywilizacji, o
którą rozbijają się nowożytne ideje; z upadkiem Austrji, pozostaje w Europie
tylko barbarzyńska Moskwa.
Gdyby Moskwa nie miała puklerza z despotycznej Austrji, dawno by już była
przerzuconą na stepy Azji, lecz kolos de-
25
spotyzmu europejskiego, ochrania kolos despotyzmu mongolskiego. Wie o tem dobrze
Moskwa, iż Austrja despotyczna jest jej do życia niezbędnie potrzebną, dla tego
car Mikołaj posłał armję do Węgier, pożyczył miljony; to tez Austrja w wojnie
wschodniej, nie popierając Anglji i Francji, osłabiła cios stanowczy, jaki na
zaborczą spaśćby powinien Moskwę. Walka, o której mówimy, toczy się zażarcie w
Austrji, dopatrzyć ją można wszędzie na każdem polu, na każdym kroku, jest i na
górze, jest i na dole, a objawy jej przybierają najrozmaitsze formy.
Rząd w siebie wciela ideę państwa i despotyzmu, po stronie narodowości i
wolności stają rozliczne ludy Austrji; rząd opiera się na sile, na bagnetach;
ludy na miłości, wolności, i na wierze w swe święte prawa, i w zwycięztwo
sprawiedliwości i prawdy. Tu Opatrzność w najwyższej swej mądrości tak dziwnie
kieruje sprawami, iż w nieuniknionej logice następstw despotyzm sam siebie
zabija. Oparcie na bagnetach na sile, wymaga niesłychanych zasobów materjalnych,
siła taka nie tworzy się, lecz trzeba ją kupić; każden dzień żywota opartego na
bagnetach, wymaga niezmiernych ofiar pieniężnych... Lecz despotyzm nie jest siłą
produkcyjną — jest siłą niszczącą; handel, rolnictwo, przemysł, w ogóle dobrobyt
ludów, w państwie despotycznem jest tylko sztuczny, zamożność jest fikcyjną, po
za nią kryją się nędza i ubóstwo powszechne; bo ekonomja uczy, iż pierwszemi
warunkami podniesienia się dobrobytu ogólnego, pierwszym warunkiem korzystnej
produkcji, jest wolność, jest bezpieczeństwo, jest sprawiedliwość; tych właśnie
warunków nie daje i dawać nie może despotyzm.
Despotyzm zatem zuboża ludy, gdyż tamuje i umniejsza produkcję, odciąga wielką
część kapitałów od produkcyjnego użytku, a z ubożeniem ludu, idzie naturalnie i
osłabienie
26
materjalne rządu. Wprawdzie despotyczne rządy gardzą temi prawdami
ekonomicznemi, nie wiele dbają na nie, bo mają tysiączne sposoby do zapełniania
próżnych kass, mają ku temu kontrybucje, podwyższanie podatków i pożyczki
wszelkiego rodzaju i wszelkich form... Widzieliśmy, jak obficie umie pożyczać
rząd austrjacki, że i podatkami nie oszczędza ludów swoich, dość powiedzieć, iż
same dodatki do podatków stałych i innych, czynią 97 na sto, a jak podatki te są
uciążliwej, to przypominamy, iż w Węgrzech, Galicji i Czechach, większa połowa
podatków bywa wyduszaną egzekucją, a w Styrji w roku zeszłym 3/4 kontrybuentów
egzekwowano. Środki te jednakże do pewnego tylko punktu służyć korzystnie mogą,
jest granica, po za którą nawet najdespotyczniejszy rząd przejść nie może, bo są
pewne prawdy ekonomiczne, które są silniejsze od despotyzmu. W chwilach takich
schodzi rząd austrjacki na drogę ustępstw, chwyta się wolności jak tonący
brzytwy... Z tego to źródła powstała konstytucja 1848 r., z tych przyczyn patent
cesarski z 20 października 1860 r., i owa konstytucja, z tych samych przyczyn
dziś widzimy ów zwrot pozorny w manifeście z 20 września. Majaczenia liberalne
Austrji — wróżą tylko jednę rzecz, to jest jej kryzys finansową i projekta nowej
pożyczki.
27
IV.
Największą klęskę jaką Opatrzność zesłać może na naród, jest odebranie mu
wolności i niepodległości, jest poddanie go pod obce jarzmo, — Polska staje tego
strasznym dowodem w historji — porozbiorowe dzieje Polski, są pisane krwią,
łzami jej ludu i zgliszczami i nędzą jej zagród. Los Polski pod zaborem Austrji,
nie jest lepszy od losu Polski pod zaborem Prus i Moskwy. Galicja przeszła nie
mały szereg klęsk, dostarczyła do martyrologji narodowej nie mały poczet
męczęnników. Inaczej być nie może, naród od chwili postradania niepodległości,
przechodzi w stan anormalny, gwałt spełniony na nim, bezprawie dokonane, drażni
sumienie i uczucia jego, staje na zawadzie postępowi i interesom ogółu. Od tej
chwili między zaborczym rządem a ujarzmionym narodem walka rozpocząć się musi, z
jednej strony naród wyszukuje wszelkich sposobów, dobywa sił wszelkich, aby
wrócić do stanu normalnego, prawnego, aby odzyskać niepodległość swoją, po
drugiej stronie rząd niemniej zawzięcie stara się utrzymać przy swojem zaborze.
I walka ta czy jest mniej czy więcej oczom widomą, zawsze toczy się na wszelkich
niwach, zawsze jest równie zawziętą. I w walce tej położenie stron obu nie jest
równe, jeżeli naród ma za sobą sprawie-
28
dliwość, to rząd ma siłę, ma organizację, którą przygniata naród, a żaden rząd
zaborczy w środkach nie zwykł wybierać. Rząd też austrjacki nie wybierał nigdy w
środkach w Galicji, wszelkie środki były mu dobre, które prowadziły tylko do
utrzymania Galicji w jarzmie.
Czyż na to trzeba nam dowodów, spojrzmy tylko w stan obecny Galicji, spojrzmy w
jej przeszłość... Spojrzmy czy rząd austrjacki jedną pominął okoliczność, która
mogła zgnieść ducha narodu — i ubezwładnić siły jego; tak dobrze do celu używa
religji jak i więzienia, tak szubienicy jak i orderu, tak bezwstydnej zbrodni,
jak i fałszywej łagodności. Niszczy oświatę, handel, przemysł, grabi majątki,
więzi, wiesza, demoralizuje, obudza nienawiści mas, targa się na moralność
religji, a gdy i to wszystko nie wystarcza jeszcze, podaje nóż bratobójczy i
popycha do rzezi!... Niczego rząd nie zaniedbał, bo wie o tem dobrze, że na
jakiemkolwiek polu naród sił by nabierał, to sił tych użyłby dla odzyskania praw
zgwałconych swoich, dla odzyskania niepodległości, starałby się pozbyć
nienawistnego sobie jarzma. Że drogi pojednawczej tutaj nie ma, to rząd o tem
wie również dobrze, gdyż prawo z bezprawiem, gwałt ze sprawiedliwością nigdy się
połączyć nie mogą; dopokąd stoją na przeciw siebie, walka trwać musi. A do walki
tej ustawicznie zagrzewają naród, tak zadraśnięte najświętsze przyrodzone
uczucia, jak i codzienny interes. Wspomnienie świetnej przeszłości, wspomnienia
chwały dziejowej, nie dadzą się zagładzić w pamięci narodu, miłość ojczyzny nie
da się przemienić rozkazem na miłość zaborczego rządu, wrodzone uczucia
niepodległości nie dadzą się zastąpić lojalnem posłuszeństwem dla despotyzmu, od
praw swoich nikt dobrowolnie nie odstępuje, a któreż prawo jest świętsze,
ważniejsze na ziemi od prawa, rządzenia własnym losem, które gwałci rząd
zaborczy!...
29
Interes każe równie silnie dopominać się niepodległości, gdyż pod rządem
zaborczym, ani przemysł, ani rolnictwo, ani handel, ani oświata, ani sztuki, ani
cywilizacja rozwinąć się nie mogą, naród w niewoli dobrobytu swego podnieść nie
może, próżne tu będą wszelkie wysilenia, próżne wszelkie zabiegi. Boć jeżeli dla
podniesienia postępu i dobrobytu w ogóle nie jest koniecznym warunkiem
współudział rządu, to jest koniecznym pierwszorzędnym warunkiem, aby rząd
rozwojowi temu nie przeszkadzał, nie stawiał zapór, a rząd zaborczy przeszkody
takie stawia ustawicznie. Spojrzmy na Galicję tylko a będziem mieli tego bolesny
przykład.....Spojrzmy na jakim stopniu jest rolnictwo w tym kraju, na jakim
przemysł, na jakim handel, na jakim sztuki, oświata!... spojrzmy czy jest
jakiekolwiek w tym kraju życie przemysłowe, czy jest kredyt... czy jakakolwiek
gałęź bogactwa krajowego jest odpowiednio i dostatecznie wyzyskiwaną... Nie;
wszystko jest w kolebce, w jakimś nieopisanym chaosie, niepewności; nigdzie
energji, nigdzie wytrwałości, jakaś apatja ogólna i bezduszne zwątpienie.
Chociaż nędza staje przed wszystkiemi, aby ją zażegnać nikt stanowczych nie
używa środków, bo powtarzamy jest ogólne zwątpienie — a źródłem tego zwątpienia,
jest ów stan anormalny, są owe przeszkody na każdym kroku, które rząd stawia.
Sądząc objawy te, należy być przedewszystkiem bezstronnym, i nie należy winy
wszelkie zwalać tylko na nasze narodowe wady, należy głębiej patrzeć, należy
ocenić te trudności, które złamać mogą żelazną wytrwałość i żelazną energję; — a
rząd austrjacki przeszkody takie i trudności, stawia bezprzestannie na każdej
niwie działalności ludzkiej — jeżeli co krok utykać przychodzi, jeżeli co chwila
spotyka się nowe zapory, to niechaj się nikt nie dziwi że ręce opadają i wkrada
się zwątpienie. Kto zna, kto mieszkał w Galicji, ten pojmie i oceni prawdę
30
słów naszych, kto widział z jakiemi trudnościami łamać się tam musi rolnik,
fabrykant, kupiec, kto zna prawodawstwo austrjackie, kto zna jej biurokrację,
kto zna procedury sądowe, kto wie iż w Galicji nie ma żadnego kredytu, a liczył
podatki jakie Galicja płaci, ten stan opłakany Galicji przypisze stanowczo
położeniu jej anormalnemu, przypisze wyłącznie zaborczemu rządowi austrjackiemu.
Lecz nie na tem jeszcze koniec, nie zapominajmy, iż głównym warunkiem postępu
jest oświata, lecz aby oświata mogła przynieść owoce musi być zastosowaną do
potrzeb i ducha narodu, i musi by:, w narodowym podawana języku, rząd austrjacki
szkołami stara się demoralizować i germanizować naród; co więcej, niezbędnym
warunkiem dla dobra kraju jest powierzenie administracji w ręce ludzi znających
kraj ten, i mających z nim wspólny cel i wspólne uczucia, rząd austrjacki nie
dowierzający Polakom, całą tę gałęź powierza ludziom obcym krajowi, nie mającym
żadnego z nim wspólnego węzła; nie zapominajmy również, jaki podatek z krwi
płaci naród — corocznie, nie zapominajmy iż ludzie ci oderwani w kwiecie wieku z
zagród rodzinnych, od rzemiosł, od roli, trawią najpiękniejsze lata po obcych
krajach w próżniactwie, i powracają jako propagatorowie demoralizacji, stając
się zarazem ciężarem kraju!... Nie skończylibyśmy nigdy wywodów naszych, tak
wielki, tak nieskończony jest ich szereg, — wszędzie na każdem polu, na każdym
kroku, rząd rozwojowi dobrobytu narodu stawia nieprzełamane zapory, antagonizm
ten wzajemny trwa i trwać musi, póki z jednej strony jest rząd bezprawny,
zaborczy, a po drugiej stronie naród ujarzmiony w niewoli. Niechaj się nikt
pozorną zgodą nie łudzi, niechaj nikt nie łudzi się jakąś pośrednią drogą; ani
ustępstwa rządu, ani chwilowe zbliżenie się narodu do ciemięzców, nie wróżą
spokojnej i trwałej przyszłości, jest to tylko chwilowe zawie-
31
szenie broni — obiedwie strony ani się zlały przez to, ani odstąpiły od swych
zamiarów, i przy pierwszej okoliczności, w skutek pierwszego lepszego pozoru,
walka wybuchnie na nowo, przepaść rozdzielająca okaże się równie bezdenną,
nienawiści będą równie silne i przyszłość stanie równie czarną i niepewną. Czyż
na taki bieg sprawy należy patrzeć okiem bezdusznej rozpaczy, lub uważać ją za
jakieś koło zaklęte z którego nie ma wyjścia; nie zaiste, zdala od nas
małoduszna rozpacz, bieg ten sprawy jest logiczny, jest konsekwentny, innym być
nie może, potwierdza on tylko świętość i żywotność praw narodu, wróży mniej lub
więcej odległe zwycięztwo, — nie jest to równie zaklęte koło, wyjście jest, a
wyjściem tem odzyskanie niepodległości.....
Powiedzieliśmy powyżej, iż Austrja zaborem Galicji zadała cios śmiertelny
Polsce, — i że go zadała również i Galicji, — bezprawny ten zabór jest owem
źródłem, z którego wylewa się na Galicję ustawicznie potok klęsk i niedól, boć z
podobnego anormalnego położenia, w którem są dwie moralności: rządu i narodu,
dwa interesa rządu i narodu, a wiecznie sobie przeciwne, nienawistne; ani
dobrobyt, ani spokój, ani postęp wyrodzić się nie mogą, stan taki sprowadza
tylko nędzę, nienawiść, i niepewne jutro... a czyż w warunkach takich może się
naród rozwijać? Aby mieć lepszą przyszłość, trzeba pójść aż do źródła niedól;
aby kraj mógł się rozwijać, trzeba aby podstawy rozwoju były silne i prawne,
inaczej wszystko jest tylko stanem przechodnim, wszystko jest tylko pozorem,
mogącym omamić słabsze umysły, lecz burzy nie zażegna.
Nie w systemie to Bacha, nie w systemie Schmerlinga jest przyczyna niedól
Galicji, ani niedole te usunie ministerstwo Belcrediego, — głębiej i dalej jest
źródło tego wszystkiego. Nie przeczymy iż Belcredi i ustępstwa rządu, mogą w
Galicji obecność zrobić znośniejszą, lecz przeczymy sta-
32
nowczo, aby mogły zapewnić i przyszłość Galicji — niechaj się tem nikt nie
łudzi, boć po za najliberalniejszem ministerstwem, po za wszelkiemi manifestami
cesarskiemi, stoi zawsze bezprawny rząd zaborczy, — i Galicja, jako prowincja
polska, bezprawnie gwałtem oderwana od swej historycznej całości. Temu położeniu
nie zaradzi nawet i najlepsza wola Galicjan, bo idea narodowości, wspólność
rodowa i historyczna, nie zrzuca się z siebie jak zużyte suknie.
Po nad Galicją jako prowincją Austrji, stoi Galicja, jako nierozdzielna całość
wspólnej Matki-Polski.
33
V.
Jak widzimy z powyższego wywodu Galicja, nie może się spodziewać pod rządem
austrjackim prawdziwego rozwoju dobrobytu, i rząd ten jak dotąd przeszkadzał tak
i nadal przeszkadzać będzie wszelkiemu w prowincji tej postępowi, — dopóki więc
Galicja nie powróci do swego prawnego, normalnego położenia, dopókąd nieodzyska
niezależności, pozostanie zawsze w chaotycznym stanie i będzie wystawioną
wiecznie na klęski i niedole i przyszłość jej będzie niepewną. Lecz Galicja jest
tylko częścią Polski, a jako nierozdzielna część całości, musi podzielać z nią
wszelkie losy. Jarzmo Prus i Moskwy tak dobrze gniecie Galicję, jak i jarzmo
Austrji; dopóki cała Polska nie jest wolną i niepodległą, Galicja do celu swego
nie doszła, ma jeszcze dla szczęścia swego wielkie przed sobą do spełnienia
zadanie.
Galicja z solidarności tej wyłamać się nie moie, do solidarności tej zmusza ją
duch narodu, zmusza własny interes. Rozwój Galicji, jest rozwojem ducha jej
ludności, a zatem rozwojem ducha Polski, a duch ten nie ma granic i łączy
Galicję węzłem nieztarganym z resztą Polski; wspólna przeszłość historyczna,
wspólność rodu, wspólność cywilizacji, wspólność języka, węzły familijne, nawet
wspólność wad, tak silnie
34
kierują duchem Galicji, iż wspólności swój z resztą Polski zaprzeć się nie może,
są one silniejsze po nad wszelkie chwilowe zachcianki i ciągną je całą siłą
atrakcji ku wspólnemu środkowi, ku wspólnym celom. Galicja odrębność swoją —
winna tylko idei Polski, idea ta stanowi jej siłę, żywotność i zapewnia jej
świetną przyszłość, dopóki idea ta niedobije się swej całkowitej działalności,
dopóki cała Polska nie będzie niepodległą, dopóty idea walczy, a do walki tej
potrzebuje ogólnego współudziału; walka podobna odbywa się zawsze kosztem i
uszczerbkiem sił fizycznych, a cierpienia fizyczne są tak wspólne całemu ciału,
jak i cierpienia ducha, zatem część tych cierpień spada i na Galicję... i tamuje
żywotny rozwój!... Widzimy iż wspólność tutaj jest nieubłaganą... konieczną,
wyłamać się od niej niepodobna. Niechaj więc nikogo nie dziwi, iż ofiary padłe
od kul moskiewskich na Krakowskiem-Przedmieściu w Warszawie okryły żałobą całą
Galicję!... ani tem mniej iż walka krwawa ostatniego powstania, porwała tyle
ofiar i wywołała tyle poświęceń, bo Polska nie ma granic w łonie swojem, ma
tylko trzech wrogów i ma jeden wspólny cel niepodległość... Dopóki do celu tego
nie dojdzie, nie ma mowy ani o szczęściu, ani o rozwoju którejkolwiek części
Polski — Polska może być szczęśliwą, może rozwijać postęp i cywilizacię — tylko
cała i niepodległa... Nie zapominajmy przytem, iż wszystko co łączy Galicję z
Polską, prostą logiką, odpychać ją musi od Austrji, bo Austrja dla Galicji jest
żywiołem zawsze wstrętnym i nieprzyjaznym, bo Austrja udziałem w rozbiorze stała
się wspólniczką zbrodni, zadała cios śmiertelny Polsce, a całem następnem
postępowaniem swojem zadawała Polsce i Galicji ciągłe klęski i rany. A przecież
pomimo to jest nie mało rozpowszechnione przekonanie w Galicji i po za jej
granicami, iż Austrja z chęcią przystałaby na odbudowanie Pol-
35
ski, i że z chęcią pozbyłaby się Galicji; zdanie powyższe, tendencjonalnie
rozgłaszane przez pewne koło ludzi, jest bardzo zubne, tem więcej, że
nieszczęściem znajduje zwolenników i brane jest za dobrą monetę. Zdaje nam się,
iż ktokolwiek głębiej się zastanowił, ten pod tym względem nie zachowa żadnych
illuzji.
Jeżeli Austrja w rozbiorze Polski nie wzięła inicjatywy moralnej, to wzięła
całkiem równy udział materjalny, zaborem Galicji zyskała kraj żyzny i obszerny i
pięcio-miljonową ludność. Dla despotycznej więc Austrji, akwizycja stała się
bardzo ważną, najprzód jako nie eksploatowana jeszcze mina złota, następnie jako
kraina dostarczająca bitnego i dzielnego żołnierza!... To też Austrja nie
oszczędzała Galicji, któż obliczy te sumy niezmierne, jakie wyciągnęła
podatkami, pożyczkami, bankructwem, zaborem sreber, sprzedażą dóbr kościelnych,
stołowych, koronnych, ile Austrji przyniosła Wieliczka i żupy solne Bochni; —
żołnierze też polscy z Galicji uratowali już nieraz tron Habsburgów!...
Przypomnijmy tylko ile synów Polski, biło się za Austrję!.. za tę Austrję która
zamordowała im Ojczyznę!... Bieleją się kości polskie w Niemczech, Włoszech,
Węgrzech, Danji!.. i mogiłom tych synów wolnej Polski, potomność nawet odmawia
szacunku i pamięci, bo ginęli w obronie despotyzmu! bo szli mordować wolność i
odbierać życie innym ludom. Łzami więc Marji-Teresy i fałszywemi oświadczeniami
dyplomacji austrjackiej, niechaj się nikt nie uwodzi, Galicja despotycznej
Austrji jest niezbędnie potrzebną. Tylko zaślepienie nasze, tylko godna
politowania łatwowierność dyplomatów naszych, daje ucho podobnym frazesom, bo
gdyby tak było, gdyby Austrja rzeczywiście miała szczere pragnienie przywrócić
niepodległość Polsce i oddać Galicję, to do spełnienia obietnic tych miała już
nieraz otwarte pole, a najdogodniejsze w roku
36
1831, a nawę i rok 1863 nastręczał jej łatwą ku temu sposobność. Lecz
przypuśćmy, iż Austrja żywiąc myśli odbudowania Polski, nie chciała tylko nigdy
występować sama otwarcie, zbrojnie, iż walką z Prusami i Moskwą, niechciała
rujnować swego bytu materjalnego i wystawiać się na niepewne szansę, toć ku temu
samemu celowi pozostało jej tyle jeszcze dróg innych; Austrja, tylko dobrą i
szczerą swoją wolą mogła się przyczynić do odbudowania Polski. Na to dość jej
było nie tłumić ducha polskiego w Galicji, nie demoralizować szlachty, nie
różnić warstwy narodu między sobą, wspierać polską narodową oświatę, nie tworzyć
rutenizmu, nie ubożyć kraju, nie więzić, nie wieszać, nie prześladować patrjotów
polskich; tak tylko zachowując się Austrja, pozwalaiąc tylko w Galicji
zcentralizować się duchowi i siłom Polski, byłaby bez toczenia walki,
przyczyniła się do tego, iż Galicja wspólnie z innemi częściami Polski, byłaby
wywalczyła niepodległość Ojczyzny. Lecz Austrja postępowała wprost przeciwnie, a
przytem zawsze podstępnie i fałszywie jak przeszkadzała w powstaniu r. 1831 tak
i w ostatniem powstaniu. Tak dobrze więziła, zabierała broń, gnębiła dziś jak
przed trzydziestu laty, a zawsze patrjotów polskich posyłała na szubienice i do
lochów Kufsztejna, Szpilberga, Monkacza, a podając nóż bratobójczy Szeli i
płacąc za głowy polskie, zdaje się iż stanowczo odsłoniła nienawistne i
nieprzyjazne swe usposobienie dla Polski!... Wiara więc w Austrję, jest tylko
dowodem krótkowidzącej dobroduszności lub antinarodowych tendencji, gdyż na
zdrowem rozumowaniu, na jasnym poglądzie opierać się nie może. Lecz dzisiaj po
tylu klęskach i zawodach, czas nam już trzeźwo przejrzeć i nie łudzić się
zdradnymi sprzymierzeńcami i fałszywymi przyjaciółmi, czas nam obejrzeć się do
koła i policzyć kto z nami a kto przeciwko nam. Czas Galicjanom przestać się
kołysać
37
jakiemiś mrzonkami i błędnemi nadziejami" przeszłe postępowanie Austrji, powinno
zdrowo wytrzeźwić wszystkich, powinni Galicjanie odsunąć zdala od siebie wiarę w
milczkiem wyrzeczone pół słowa, które odciągają tylko od rzeczywistej i
korzystnej pracy i od prawdziwie narodowego programu. Ani Austrja jest i będzie
liberalną, ani Austrja chciała i chce odbudowania Polski! ani więc Galicja pod
panowaniem austrjackiem, może się spodziewać prawdziwego rozwoju dobrobytu i sił
narodowych, ani tem mniej liczyć na współudział Austrji w odbudowaniu Polski...
bo Austrja jest wrogiem narodowości i wolności a zatem i wrogiem. Polski...
Zwycięztwo wolności i zwycięztwo narodów jest z dniem upadku Austrji — dzień ten
jest zatem pierwszym dniem wskrzeszenia Polski.
38
VI.
Lecz Austrja jest jeszcze potężnem i silnem państwem, nie przeczymy, lecz tylko
do pewnego punktu; rzeczywistą nie zwalczoną siłą państwa jest tylko lud, ten
rząd jest tylko prawdziwie potężny, który się opiera na uznaniu i poparciu
narodu... czy te warunki posiada Austrja, czyje posiadać kiedykolwiek będzie,
wątpimy stanowczo. Siła Austrji: to z jednej strony ciemnota podległych jej
ludów, to sztucznie utworzone i podtrzymywane nienawiści rodowe, to ten duch
wsteczności trzymający w szponach swych wszystkie prawie narody w Europie, w
końcu biurokracja i wojsko. Powie kto, iż na podstawach takich może Austrja żyć
jeszcze lat dziesiątki!... i to nam się nie zdaje, dziś w świecie wszystko
szybszym idzie krokiem, umysły obudzone do życia nie usypiają dziś w wiekowej
apatji; dziś wszystko, ie tak powiemy, pędzi z szybkością iskry elektrycznej i
lokomotywy parowej... a gdyby nie to, to są pewne prawdy ekonomiczne, które czy
to uznane czy nie uznane, nie mniej jednakże rządzą i władają światem... i tak
samo prowadzą narody do wolności, jak moralność, jak filozofja, jak owe uczucia
które drzemią
39
w sercu każdego człowieka. Dziś oświaty ludom odmówić nie można, ani tem mniej
despotycznie zakreślić jej podług swój woli kierunek, dziś nienawiści rodowe
chłodną coraz więcej w zapędach swoich, trzeźwe umysły, odsłaniając źródła
nieporozumień, przychodzą do jasnych konkluzji, interes dokaże reszty, bo na
nienawiści tej, nie narody zyskiwały lecz despotyczna władza, a chociaż
przekupni agitatorowie długo jeszcze udawać będą proroków, to grunt narodów
odepchnie ich i pogardą zpiętnuje, i w zgodzie, w miłości wzajemnej, w wolności
wspólnej, szukać sił będzie do lepszej przyszłości. Wsteczny duch, reakcja,
której ulega dziś Europa cała, ma dnie swe policzone. Sytuacje są zbytnie
wyprężone, ideje wolności zbyt wiele mają zwolenników, zbyt silnie rozpostarły
się po świecie, aby długo jeszcze dały tronować despotyzmowi!... A biurokracja i
wojsko, chociaż bez zaprzeczenia są najdogodniejszemi instrumentami, chociaż są
najsilniejszemi podporami Austrji... lecz mają kardynalną wadę, iż kosztują zbyt
drogo...
Gdyby Austrja nie miała pretensji odgrywania roli pierwszorzędnego mocarstwa na
widowni świata, gdyby nie miała kwestji włoskiej grożącej jej nieustannie
zewnętrzną wojną, gdyby nie pragnęła rywalizować z Prusami w Niemczech, mogłaby
Austrja jeszcze bardzo długo gospodarować despotycznie po krajach swoich,
mogłaby cofnąć się śmiało aż do Metternicha czasów, mogłaby arbitralnie nakładać
podatki, puszczać banknoty po przymusowym kursie, posłać na egzekucje Węgrów do
Włoch, Polaków do Węgier, Czechów do Polski a Włochów do Czech, porozsyłać po
krajach tych sfory komisarzy, i wyduszając z ludów grosz ostatni, więzić,
sądzić, protokułować, pisać nucąc hymn: "Got erhalte," — pędzić błogosławione
lata, dopókiby nowy jaki 1848 r. snów tych błogich nie przerwał.
40
Lecz Austrja nie chce odstąpić od roli wielkiego mocarstwa, nie pozbyła się
marzeń przeponderencyjnych we Włoszech i Niemczech, a co najważniejsza, Austrja
jest z natury swojej owym rycerzem broniącym zawzięcie przeszłości i starającym
się zwalczyć nowożytne ideje, do roli takiej trzeba przedewszystkiem siły,
trzeba wojska; lecz aby mieć wojsko — trzeba mieć pieniądze! Pieniędzy tych kraj
wycieńczony dobrowolnie nie da, bez rzucania się do ostatecznych środków
podatków podnieść już niepodobna, a kapitaliści zagraniczni domagają się
gwarancji, a gwarancją tą jest sankcja reprezentantów ludów, ztąd w Austrji
zwroty liberalne, ztąd próby konstytucyjne; ktokolwiek inaczej się zapatruje,
ten się wystawia na niemałe zawody i niemiłe rozczarowania. Umizgi do Węgrów ten
cel tylko mają, boć nie darmo rząd trzyma w odwodzie Sassów, Rumunów, Serbów,
Kroatów, rezerwą tą rząd myśli paraliżować Węgry, gdyby nie szły po jego woli.
Kwestja przyjęcia przez Węgry części długów Austrji, i kwestją nowej pożyczki,
może więcej gabinet cesarski zajmują niż zapowiedziane nowe urządzenie
państwa...
Boć rozważmy, iż wszystko co się dzieje w Austrji, nie ma żadnej stałej
podstawy, nie ma żadnej gwarancji, boć gwarancją dostateczną w dzisiejszych
prozaicznych czasach, nie może być słowo cesarkie, ani zmiana ministerstwa;
historją uczy nas, jak mało można polegać na słowie cesarzów Austrji; historją
nas uczy również, że łatwiej odmienić ministrów, jak szczerze odmienić system,
wszystko w Austrji opiera się więc tylko na słowie, na podpisie cesarskim,
powtarzamy, w dzisiejszych sceptycznych czasach już to nie wystarcza, jedno
pociągnięcie pióra może Austrję cofnąć równie łatwo o dziesięć lat w tył, jak ją
popchnęło w ślad ducha czasu... Galicja pod tym względem powinna być bardzo
niedowierzającą, przechodząc ostatniemi czasy rządy Szmerlinga,
41
żywo mają w pamięci postępowanie w 1863 i 1864 r., a stan oblężenia powinien być
dla niej nie małą szkolą nieufności... Wszak w czasie trwania konstytucji:
więziono, aresztowano — w Galicji, jak za czasów Metternicha lub Bacha; rewizje,
prześladowania, były na porządku dziennym. Arbitralnego zaprowadzenia stanu
oblężenia, nie powstydziłby się nawet Meternich — a kary po lat 20 ciężkiego
więzienia, lub lat 6 carcer duro — dla zgrzybiałej matrony, nie bardzo dają
świetne dowody liberalizmu Austrji — a działo się to roku zeszłego. A bez
silnych zaś i rzeczywistych gwarancji, wszystkie manifesta, wszystkie obietnice,
wszystkie zwroty liberalne, wszystkie okólniki panów ministrów, nie mogą być
brane przez nikogo na serjo; jeżeli o konstytucję narody rzeczywiście się oprzeć
nie mogą, jak o niezdobytą twierdzę, jeżeli konstytucją nie mogą się zasłonić od
despotyzmu, to zmiany nie ma żadnej, jest może trochę mniej ucisku, lecz nie ma
pewnego jutra ani rzeczywistej zapewnionej przyszłości.
W obec takiego położenia, jakżeż na Galicję trudne i ważne zarazem spadło
zadanie, ileż Galicji potrzeba jasnego poglądu, zmysłu politycznego, ile
przezorności, aby nie popaść w błędy albo w przeciwności pośród takiego chaosu,
pośród tylu namiętności, pośród tylu sprzecznych interesów, pośród rozstroju
takiego, ileż trzeba zimnej krwi, ile wytrwałości i wytrawności... aby mając
lżejszą obecność, nie oddać się zbytnio illuzjom i nadziejom, ani też patrząc w
przeszłość swoją i Austrji, nie popaść w zwątpienie i apatję!... Na ludzi
wpływowych w Galicji spada ten ważny obowiązek, aby narodowi nie dać popaść w te
dwie ostateczności, i wskazać tę drogę pośrednią, drogę trudną, mozolną, lecz
jedynie praktyczną, drogę zdobywania lepszej przyszłości własnemi siłami... bez
iluzyjnej nadziei, że rząd da i odda
42
wszystko, bez apatycznego zwątpienia, że się samemu nic nie zdobędzie; ludzie
wpływowi w Galicji, powinni wskazać tę drogę, która czyniąc zadość chwilowym
okolicznościom, nie zatraca jednakże i nie zagubią głównego celu. Chociaż z
rozumowania naszego, dla Galicji cel staje jasno i stanowczo, chociaż Galicja
tak dla dobra i przyszłości swojej, jako też dla dobra i przyszłości Polski,
powinna dążyć do jaknajwiększego seperatyzmu od Austrji, a nawet do całkowitej
niezależności, toć jednak znając Galicję i Austrję, nie łudzimy się wcale, i
wiemy ile na drodze stoi trudności, ile zapór, ile przeciwności, lecz wierzymy
silnie, iż łączność i wytrwałość nie takie nawet łamie przeszkody, byle tylko
umieć korzystać z okoliczności i umieć potęgować swe siły. Tu musimy z naciskiem
dodać, iż nie jest myślą naszą, aby Galicja do tego celu szła przemocą a
zdobywała go siłą, dalecy jesteśmy od tego, droga podobna nie tylko nie
doprowadziłaby do celu, lecz wtrąciłaby Galicję a z nią i Polskę ponad
ostateczną przepaść, jesteśmy stanowczo przeciwni wszelkim takim porywom, — czyn
wtedy tylko nastąpić powinien, kiedy ma ku temu odpowiednie siły, inaczej jest
zbrodnią lub szaleństwem, czyn wypadły z rozpaczy zasługuje na współczucie, lecz
nigdy na naśladowanie.
Lecz Galicja do celu tego ma tyle dróg jeszcze innych,... które są rzeczywistemi
drogami postępu i rozwoju... przedewszystkiem Galicja powinna starać się
wszelkiemi siłami zabliźnić te rany, które jej Austrja zadała i zadaje. Austrja
gnębi Galicję, dzieląc i różniąc między sobą warstwy narodu, przeszkadzając
rozszerzeniu się oświaty, ubożąc wszystkich. Zatem powszechnem zadaniem powinno
być: umiejętna praca, aby kraj cały zlał się w jeden wielki narodowy obóz, aby
warstwy nie neutralizowały się nawzajem, lecz w spójni znalazły tę siłę, którą
daje cel wspólny, wspólny interes. Zada-
43
niem powinno być wszystkich: rozszerzenie oświaty, zakładanie szkółek po wsiach,
szkól po miastach, wydawnictwo tanie użytecznych dzieł, odczyty popularne,
podniesienie literatury, dziennikarstwo. Zadaniem w końcu: podnoszenie
materjalne kraju, podnoszenie handlu, rolnictwa, przemysłu, ile tylko na to
dozwalają okoliczności.
Lecz nie na tem koniec jeszcze: nie zapominajmy, iż wszystko co osłabia wroga,
nas przez to samo wzmacnia, nie zapominajmy, iż nie mogąc przeciwnika powalić
własnemi siłami, powinniśmy się starać, aby sam runął.
Sprzymierzeńcami naszemi, są naturalne wrogi Austrji, t. j. ideje wolności i
narodowości. Wolność niszcząc despotyzm, niszczy zarazem jedyną zasadniczą
podstawę Austrji, wprowadza Austrję wstań rozkładu, chaosu, z którego narodowość
oparta na historji, dopiero utwarza całości oddzielne, pełne żywotnej siły,
pełne wielkiej przyszłości. Na tę ważną okoliczność sejm galicyjski powinien
mieć oczy ciągle bacznie zwrócone, jako na jeden z najpotężniejszych do celu
środków, we wszystkich swych postanowieniach sejm galicyjski powinien zajść jak
najdalej na tych dwóch drogach, we wszystkich swych uchwałach, powinien krajowi
zdobyć jak najwięcej wolności i zabezpieczać i podnosić jak najwięcej
narodowości, bo przez to podwójny cel osiąga, osłabia Austrję i wzmacnia i
potęguje siłę Galicji. Przyszły sejm galicyjski będzie miał ku temu obszerne
pole, szczególniej w statucie wyborczym i w statucie gminnym.
Lecz chociażby najwolnomyślniejsze prawa, nie przyniosą najmniejszego skutku,
nie wpłyną zupełnie na rozwój narodu, jeżeli pozostaną literą martwą, i nie
wejdą w krew i życie narodu. Jeżeli naród, zamiast zdobycze sejmu, zamiast
ustępstwa rządu przyswajać sobie i wcielać w siebie, będzie ciągle z wytężeniem
i niepokojem patrzał z założo-
44
nemi rękami w niepewną przyszłość lub straconą straszną przeszłość; toć czas do
trzeźwej pracy przeminie niepowrotnie i na tej apatji, wróg jeden tylko zyska.
Dla tego też należy z całą siłą, z całą energją chwytać cokolwiek może się
rzeczywiście korzystnem dla kraju okazać, nic tu nie jest małem, nic nie jest
małogodnem, nic nie jest małoznaczącem. Największa świątynia nie składa się
tylko z granitowych ciosów i arcydzieł sztuki, potrzeba do jej wybudowania i
ziarnek piasku i małych kropel wody! Brać więc wszystko, nie gardzić żadnemi
ustępstwami, lecz nie poprzestawać na niczem, oto jest zadanie Galicjan! im
więcej się ma, im więcej się siły własne wzmacnia, tem też śmielej, tem
skuteczniej upominać się można o resztę; — żebrakowi rzuca się jałmużnę,
człowiekowi pełnemu siły i mocy, nikt nie odmówi tego, co mu się z sumienia i
prawa należy. Nie bądźmy więc wiecznie żebrakami — lecz stańmy się potęgą, z
którą wróg rachować się będzie musiał, a potęgi tej nie da nam negacja, nie da
bezduszne wyczekiwanie, lecz rozumna praca, lecz żelazna wytrwałość.
Pozostaje nam jeszcze zbadać przyszłe stanowisko, jakie Galicja zająć winna,
przy organizacji państwa, zapowiedzianej manifestem cesarskim z d. 20 września.
Stanowczego w tej mierze nie da się jeszcze nic powiedzieć, gdyż wszystko
zależnem jest od uchwał sejmu węgierskiego... w każdym jednakże razie sądzimy,
iż Galicja z natury wyjątkowego położenia swego, w obec Austrji powinna zająć
sobie właściwe tylko stanowisko, t. j. absolutnie nie wiązać się z nikim, nikogo
też absolutnie nie odtrącać, bacząc na zadanie swoje, na ceł do którego dąży,
wspierać te ludy które pragną wolności i narodowości, lecz zachowując przytem
zawsze swą indywidualną odrębność. Szczególniej przy urządzeniu stosunków
państwa, jeżeli do tego przyjdzie, Galicja dla tej swój odrę-
45
bności, powinna jasno zakreślić granice, mniej bacząc na słowa, dopominać się i
pozyskać rzeczywiste gwarancje dla wolności i narodowości.
Bez tych gwarancji, wszelkie zapewnienia wolności i narodowości, wszelkie choćby
najwolnomyślniej wypracowane konstytucje, będą zamkami na lodzie! i wszystko jak
dawniej zależyć będzie od kaprysu, od postronnych okoliczności, wszystko
spoczywać na dobrej woli, a na takich podstawach czy da się rzeczywiście co
trwałego wybudować?... Dla Galicji wszystkie przypuszczalne formy urządzenia
państwa, mogą się stać niebezpieczne, dualizm, autonomja, nawet federalizm,
jeżeliby tylko stawały na przeszkodzie spełnieniu przez Galicję jej
przeznaczenia jako części nierozdzielnej Polski.
Na ten ważny punkt, ludzie którym Galicja losy swe powierzy, powinni mieć zawsze
oczy zwrócone!... i ludzie ci powinni przedewszystkiem dla Galicji wyzyskać
gwarancję, gwarancję dla wolności i narodowości!.. W naszem przekonaniu,
najcelniejszemi temi gwarancjami są: oddanie całej administracji i sądownictwa w
Galicji wyłącznie w ręce krajowców — i gwardja narodowa!...
Lecz pod tym względem zastrzegamy poczynić uwagi nasze później... dziś
zakończamy, powtarzając, iż na Galicję nadeszła chwila bardzo trudna, bardzo
ważna, iż w Galicji przeważnie obecnie waży się przyszłość Polski!...
Oby Bóg dał, aby Galicja spełniła zacnie i godnie wielkie posłannictwo swoje.
Kraków dnia 25 października 1865 r.
46
SPIS ROZDZIAŁÓW.
Str.[wg. oryginału]
Rozdział I. ... 5
Rozdział II. ... 15
Rozdział III. ... 21
Rozdział IV. ... 27
Rozdział V. ... 33
Rozdział VI. ... 38
47
W drukarni "Ojczyzny" w Bendlikonie.
Cena exemplarza:
Dla Galicji.....80 cent. w. austr.
Za granicą.....1 fr. 50 c.
W tej samej drukarni jest do nabycia:
Być albo nie być, przez Juljusza Bolestę, Cześć I.
Cena 1 fr. 50 c.