MARCIN ŚWIETLICKI
- Dla Jana Polkowskiego-
Trzeba zatrzasnąć drzwiczki z tektury i otworzyć okno,
Otworzyć okno i przewietrzyć pokój.
Zawsze się udawało, ale teraz się nie
udaje. Jedyny przypadek,
kiedy po wierszach
pozostaje smród.
Poezja niewolników żywi się ideą,
idee to wodniste substytuty krwi.
Bohaterowie siedzieli w więzieniach,
a robotnik jest brzydki, ale wzruszająco
użyteczny - w poezji niewolników.
W poezji niewolników drzewa mają krzyże
wewnątrz - pod korą- z kolczastego drutu.
Jakże łatwo niewolnik przebywa upiornie
długą i prawie niemożliwą drogę
od litery do Boga, to trwa krótko, niby
splunięcie- w poezji niewolników.
Zamiast powiedzieć: ząb mnie boli, jestem
głodny, samotny, my dwoje, nas czworo,
nasza ulica- mówią cicho: Wanda
Wasilewska, Cyprian Kamil Norwid, Józef Piłsudski,
Ukraina, Litwa, Tomasz Mann,
Biblia i koniecznie coś
w jidysz.
Gdyby w tym mieście nadal mieszkał smok
wysławialiby smoka - albo kryjąc się
w swoich kryjówkach pisaliby wiersze
- maleńkie piąstki grożące smokowi
(nawet miłosne wiersze pisane by były
smoczymi literami…)
Patrzę w oko smoka
i wzruszam ramionami. Jest czerwiec. Wyraźnie.
Tuż po południu była burza. Zmierzch zapada najpierw
Na idealnie kwadratowych skwerach.
-…SKA -
Dlaczego twój niepokój tak obraca się wokół
wyrazów: niepodległość, wolność
równość, braterstwo, Polska od morza do morza,
bezrobocie, podatki, „Gazeta Wyborcza”
Czy nie wiedziałeś, że są to małe wyrazy?
Czy nie wiedziałeś, że są to wyrazy najmniejsze?
Dlaczego właśnie o nie
zahacza twój język?
Czy nie wiedziałeś, że tym wszystkim rządzi
ta szczupła dziwka? Ta, którą kochasz a raczej masz na
nią ochotę
która wybiera sobie tego, którego akurat
ty nienawidzisz, który się znęca nad nią i wbija w nią
gwoździe
Przez nią siedzisz w więzieniu, przez nią jesteś głodny.
-Skwer imienia pierwszych Słupszczan -
Nie było mnie tak długo,
że aż akcja
serialu wenezuelskiego
posunęła się znacznie: mnóstwo dzieci się urodziło,
wielu bohaterów
wymarło, kobiety zbrzydły. Boże oko
bardziej zmęczone się stało, na listach przebojów
wiele zmian, skarb wykopany, na nic przyda się mój plan
kurczowo zaciskany w dłoni.
Zemsta polega na wypiciu kawy
i popatrzeniu przez okno. Takim samym wzrokiem
jak przed laty. A potem
na ławce słońcu się
dać oślepić, mieć obok,
rozmawiać z, chcieć dotknąć, nie dotykać, ślicznie
mądrze, w tym czadzie słońca, w tym
życiu.
(Pieśni profana, 1998)
- Baczność! -
Skończyło się dzieciństwo. Baczność! - mówi Pani.
Skończyło się! - od teraz będziemy chadzali
czwórkami. Lub parami. Już się nie schowamy.
Już będziemy zmuszeni głosować. I tańczyć
wszystkie przedziwne narodowe tańce.
Będziemy jednym ogromnym różańcem.
Skończyło się dzieciństwo. Baczność! - mówi Pani.
Wszyscy wejdziemy przez Europę do
supermarketu- katedry, tam Prezydent czeka
oraz czeka tam na nas przemiła Autorka naszego podręcznika. Wszyscy zaśpiewamy
piosenkę napisaną przez to cudne Państwo.
Skończyło się dzieciństwo. Baczność! - mówi Pani.
Napiszemy felieton do kolorowego
pisemka. To doprawdy jest
zajęcie dla prawdziwych mężczyzn. I poprowadzimy
telewizyjny program kulturalny.
Mieliśmy tonąć, jednak utrzymamy
się na powierzchni. I skończyło się
dzieciństwo. Baczność! Już skończyło się.
Więc wywalczymy sobie dostęp
do ciepłych zagranicznych mórz i i Internetu.
Stworzymy jedną supersprawną zgodną
sieć komórkową. Baczność! Lepsze papierosy,
lepszy alkohol. Wciąż lepsze i lepsze podpaski i pampersy, samochody, proszki.
Na zajęciach rytmiki zapoznamy się
z muzyką techn.. Kiedy patrzę w twoje
oczy - to się jak akwizytor czuję, mały,
przegrany, próbujący kupę śmiecia sprzedać.
nikomu. Jeśli jesteś - przyślij mejla. To jest
najgorsza rola - akwizytor, który
wciska śmieci nikomu. Jeżeli istniejesz -
to przyślij esemesa. Mogę być ci wierny.
Nic nie pozostało. Bo skończyło się.
Kulę i bolę się.
(Czynny do odwołania, 2001)
- przed wyborami -
Dzisiaj kupiłem dwa pory na kolację,
niosłem je za plecami, trzymając jak kwiaty.
Lato gryzie się z jesienią. Forma ocalała
i wychodzi z podziemia. Wszystko się układa
w jeden, wyraźny, doskonały kształt:
ogród koncentracyjny.
Śmierć ma walkmana.
Jest w ciemnym przedziale
dla nie palących. A cały pociąg rozjaśniony, pełny
spoconych, piwem się pocących.
Śmierć ma kobiecą intuicję. Oczy
utkwiono w moich oczach niewidząco. Oczy
spotykają się w szybie. Nikłe światła wszystkie
za oknem. Małe miasta jak małe cmentarze.
Duże miasta jak pożar. Tu trasa się kończy.
Iść żyć. Udawać cząstkę społeczeństwa.
Robić. Najpierwszy umrze język. Nie
wierzyć.
- 30 kwietnia 94 -
Jeszcze wieczór i jeszcze Polska nie zginęła w ciemnościach.
Jeszcze kwiecień, lecz już się maj w ciemnościach czai.
Jeszcze wódka, pożywna, smaczna i tragiczna.
Jeszcze język, bo język zawsze pozostaje.
Nawet trupy wciąż jeszcze ruszają językiem.
I jeszcze przeszłość, jeszcze pojedyncze
przeszłe straszne wzruszenia, teraz odtwarzane,
wygrzebywane z przeszłości, wszystko przeszłe, wszystko
przeszłe, przecież, przyżółkłe, ciepłe, wymacane
i lepkie, słodkie. Przymiotniki. W środku jeden pewny
rzeczownik, osobowy, pośpiesznie, co moment
ożywiany.
(trzecia połowa, 1996)
- trzecia połowa -
SHIT HAPPENS, tak się kończy
napis na ścianie w toalecie męskiej.
To jest najgorsze -
chodzić w takim głodzie
choć minimalnej poświaty - znajdować
tylko tyle, ten napis w toalecie nocnej,
tak to kotku wygląda
i tak to się kończy.
(trzecia połowa, 1996)