Afera większa od FOZZ - czy zamiotą ją pod dywan?
elig, 18 maj, 2012 - 19:58
W tym tygodniu zaczęła się przebijać do powszechnej świadomości sprawa t.zw "infoafery" zwanej też "e-aferą", czyli gigantycznej korupcji przy zawieraniu kontraktów na projekty informatyzacji Policji, ZUS oraz innych instytucji. Dzisiaj w portalu Stefczyk.info ukazał się wywiad z red. Cezarym Gmyzem /TUTAJ/, który powiedział:
"Infoafera to sprawa badana przez Centralne Biuro Antykorupcyjne. Ona ma zasięg ogólnopolski. Dotyczy wielu ministerstw oraz innych instytucji. Rynek informatyczny, rynek zamówień publicznych na systemy informatyczne, software i hardware, jest głęboko chory. (...) Ostatnio głośno był o sprawie nowych dowodów osobistych. Projekt upadł właśnie z powodu infoafery. Podobnie zakończyła się sprawa dostarczania systemów informacyjnych dla policji. Wszyscy obywatele cierpią na tym, że tej sprawy nie udało się zrealizować. (...) Ostatnio głośno był o sprawie nowych dowodów osobistych. Projekt upadł właśnie z powodu infoafery. Podobnie zakończyła się sprawa dostarczania systemów informacyjnych dla policji. Wszyscy obywatele cierpią na tym, że tej sprawy nie udało się zrealizować. (...) Już w tej chwili, w lutym wstrzymano Polsce około 1 miliarda złotych na projekty informatyczne właśnie ze względu na aferę, nadużycia i patologie.
Natomiast CBA jest na razie na początku drogi. Dotychczasowa nasza wiedza jest już przerażająca, ale to, co Biuro chce udokumentować w sądzie, jest znacznie poważniejsze. (...) Jawi się to jako system zorganizowanej korupcji, w której brały udział wszystkie największe firmy komputerowe, działające w Polsce, niemal wszystkie ministerstwa, agencje rządowe, firmy zajmujące się dostarczaniem energii, banki itd. Te wszystkie patologie później odbijają się na naszych kieszeniach, ponieważ wpływają na wysokość rachunków i kosztów obsługi. Z jednej strony doi się państwo w ten sposób, ale również doi się obywateli. (...) Stworzenie tak wielkiego mechanizmu korupcyjnego wymaga przyzwolenia na szczytach państwa oraz służb specjalnych. Z informacji, które obecnie gromadzę, wynika, że jedna ze służb specjalnych i związani z nią ludzie odgrywali kluczową rolę w przetargach informatycznych i brali udział w procederze korupcyjnym, sterując nim poniekąd. (...) W mojej ocenie to może być afera porównywalna z aferą FOZZ. Być może skala jest nawet większa. Rozmiar korupcji przy tej okazji jest gigantyczny. Obecnie największa łapówka, jaką udowodniono, wynosi pięć milionów złotych.".
Cezary Gmyz powiedział także: "Z informacji, które obecnie gromadzę, wynika, że jedna ze służb specjalnych i związani z nią ludzie odgrywali kluczową rolę w przetargach informatycznych i brali udział w procederze korupcyjnym, sterując nim poniekąd.". Poprzedniego dnia opublikował także /wraz z Izabelą Kraj/ artykuł "Miliardy utopione w infoaferze" /"Rzeczpospolita" - /TUTAJ//. Można się z niego dowiedzieć, że sprawa dotyczy /na razie/ wrocławskiej firmy NetLine Group współpracującej z IBM oraz z firmą Hewlett Packard. Wielokrotnie zawyżano wartość kontraktów, oraz konstruowano je tak, by przywiązać do siebie nabywców. W środę zatrzymano naczelnika Wydziału Informatyki Komendy Głównej Policji oraz prezesów firmy informatycznej Dziś naczelnika i jednego z prezesów aresztował sąd, a drugi prezes dostał dozór policyjny.
Urzędnicy byli zmuszani do zawierania niekorzystnych kontraktów. Oto fragment publikacji Gmyza i Kraj: "Ludzi, którzy protestowali przeciwko nadużyciom, pozbywano się bezwzględnie. - Prezes jednego z globalnych koncernów wprost powiedział szefowi jednej z agend rządowych, który sprzeciwiał się niekorzystnym kontraktom: „My tu byliśmy, jesteśmy i będziemy, a ciebie tu zaraz nie będzie" - opowiada funkcjonariusz CBA. Urzędnik ten rzeczywiście stracił pracę.".
Infoaferą zajmował się też portal Dziennik.pl. Dziś ukazał się tam artykuł "Korupcja w KGP to dopiero poczatek? Afera może sięgac wyżej" /TUTAJ/. Dowiadujemy się z niego, że początek całej sprawy sięga października 2011, kiedy to aresztowany został dyrektor Centrum Projektów Informatycznych MSWiA, choć pierwsze zarzuty prokuratorskie wobec NetLine pojawiły się już w 2009 r. Ta publikacja kończy się słowami: ". Wynikiem podejrzeń, że przyznaniu zamówień towarzyszyła korupcja, jest wstrzymanie przez Brukselę rozliczania całej osi Programu Operacyjnego Innowacyjna Gospodarka.".
Dlaczego sądzę, iż cała sprawa może być "zamieciona pod dywan"? Podejrzenia takie obudził we mnie kuriozalny artykuł Witolda Głowackiego "Od Sawickiej do infoafery. CBA przeszło drogą od kreacji do reakcji" /TUTAJ/. Nie dość, iż autor uparcie lansuje tezę, ze sprawa Sawickiej została sztucznie wykreowana przez CBA, to jeszcze wychwala pod niebiosa szefa tej służby, Wojtunika za to, że siedzi cicho i nie nadaje infoaferze rozgłosu. W jego tekście znalazł się też następujący passus: "śledztwo bynajmniej nie jest jeszcze zakończone, a informatyzacyjne mechanizmy korupcyjne wykryto w wielu instytucjach. Niewykluczone, że sprawa sięga w sferę polityki. - Mamy świadomość, że istnieją wyższe piętra tej historii - te znamienne słowa nadzorującego śledztwo prokuratora Waldemara Tyla przytacza Zieliński. Politycy PO szepcą zaś o możliwych kłopotach w związku z infoaferą swych wrocławskich kolegów, w tym nawet byłego ministra spraw wewnętrznych Grzegorza Schetyny.". Bardzo jestem ciekawa dalszego ciągu tej afery.