Książę z Bajki


Książę z bajki

Bella biegła przez las, przedzierając się przez, wszędzie rosnące, trzmieliny. Serce biło jak oszalałe, a strach dodawał jej sił. Bała się nie tylko otaczającej jej wszędzie ciemności, starych powykrzywianych drzew, czy też pohukiwania puszczyka. Najbardziej przerażały ją wspomnienia i świadomość, co może się z nią stać, jeśli nie ucieknie jak najdalej od „Zajazdu u Lepiego”.

Przed oczami miała sceny jak z koszmaru. Gospodarz gospody, a jej ojczym, wydaje polecenie zabawić jednego ze swych klientów. Mimo skończonych zaledwie 16 lat, Bella ma już wiele takich zadań na koncie. Wszystkie, bez wyjątku, były dla dziewczyny traumatycznym przeżyciem. Ostatni klient lubował się jednak w wyjątkowo sadystycznych „rozrywkach”. Cały czas czuła razy biczem i na ciele i na duszy. Zawsze starała się swoją godność schować najgłębiej jak się da, a rano wyżyć się na wyimaginowanych wrogach, bezbronnych meblach, czy roślinach. Tym razem jednak nie wytrzymała. Pamiętała tylko jak jej oprawcy oczy wyszły niemal z oczodołów, po tym jak dała mu kopa w czułe miejsce. Chwilę później nie wiadomo jak w jego plecach tkwił nóż, a dookoła tworzyła się ogromna czerwona plama.

Gdy Bella zdała sobie sprawę z tego co zrobiła, nie czuła wyrzutów sumienia. Królował w niej tylko strach przed ojczymem. Bała się, że Lepi ją zabije, gdy się o wszystkim dowie. Już nie raz pokazał, że potrafi być okrutny. Jedynym rozwiązaniem była ucieczka. W ten właśnie sposób znalazła się w środku nocy w lesie, biegnąc byle gdzie.

No właśnie! Gdzie się znalazłam? Stanęła, by odpocząć i rozejrzała się wokół. Księżyc w pełni dawał dużo światła, ale nie była w stanie rozpoznać tej części lasu. Było tu niepokojąco dużo drzew. Wygląda na to, że drwali nie było tu od wieków, jeśli kiedykolwiek byli. Czy możliwe, że trafiłam do... Matecznika? Przez chwilę ta myśl ją przeraziła. Za wejście do świętego lasu, groziło jej przecież, że już zostanie tu na wieki, jako wiła, by służyć Pani. Z czasem jednak uspokoiła się. Wszystko jest lepsze od śmierci z rąk Lepiego. Postanowiła więc iść przed siebie.

* * *

Po kwadransie wędrówki w głąb nieznanego lasu, Bella usłyszała szelest gałęzi. Nagle z kępy grabów wyskoczył mężczyzna. Był potężnej postury i niemalże cały zarośnięty. Na sobie nie miał nawet kawałka szmatki. Gęsta zmierzwiona broda oraz świecące na żółto oczy, nadawały mu straszny wygląd. Dziewczyna wiedziała, że mógł to być tylko leszy, stróż lasów. Zaraz będzie musiała zapłacić za wejście do Matecznika. Nagle zaczęła mieć wątpliwości, czy dobrze zrobiła, idąc w głąb lasu. I wtem usłyszała cicho wypowiedziane swoje imię. Po jej plecach przeszedł niesamowity dreszcz i przypatrzyła się stworowi. Cały czas wpatrywał się na nią wyczekująco. Nie przypominał potwora. Wyglądał teraz bardziej ludzko, a nawet dosyć znajomo.

Matecznika. Zjawiły się wiły i wciągnęły mnie do swojego czarodziejskiego tańca. Gdy było po wszystkim, stałem się tym kim jestem dziś. Zyskałem dzięki temu moc, o której normalnie mógłbym tylko pomarzyć. Fakt, nie za darmo. Jestem teraz na wiecznej służbie u Łowinny, Łaskawej Pani. Jest tu całkiem przyjemnie. Brakuje tylko Ciebie i twojej matki. Staram się jak najczęściej podchodzić pod zajazd i wypatrywać was. Wyrosłaś na piękną dziewczynę. Twojej matki już dawno nie widziałem. Co się z nią stało?

- Lepi zakatował ją na śmierć 5 lat temu, za to że nie zgodziła się bym została dziwką w jego zajeździe.

Potaknęła. Spojrzała jeszcze raz w oczy leszego i wiedziała że ten mężczyzna jest jej ojcem. Nie wiadomo skąd, ale wiedziała. I wtedy przyszło jej coś na myśl i spytała się:

Oczy ojca otworzyły się szeroko ze zdumienia, a potem usta rozwarły się w szerokim uśmiechu.

piekła.

Leciutko się uśmiechnął, a potem zaczął patrzeć nieprzytomnym wzrokiem gdzieś przed siebie. Po kilku minutach ocknął się i zwrócił się do córki:

- Rozmawiałem właśnie z Łowinną. Zaprowadzę Cię do zajazdu. Nie martw się. Wszystko będzie dobrze. Przyjedzie tam młody mężczyzna. Będzie szukał wiedźmy Szołowiny. Podobno wiesz gdzie mieszka. Zaprowadzisz go do niej. Jak wizyta się zakończy, on zabierze Cię ze sobą. To dobry człowiek. Szybko się o tym przekonasz.

W tym momencie w Belli coś nagle pękło i przytuliła się do ojca, co chwila dziękując.

Niebo zaczęło się rozjaśniać. Wstawał nowy dzień. Dziewczyna był przeszczęśliwa. Wiedziała, że jej koszmar, jakim jest jej życie, zamienia się właśnie w piękny sen. Spotkała swego dawno „zmarłego” ojca, niedługo opuści znienawidzonego ojczyma i ucieknie ze swym księciem z bajki.

* * *

Uff. Ojczym musiał nie usłyszeć odgłosów walki. Pewnie słodko spał. Jak na razie Przenajświętsza nade mną czuwa. Niedługo ktoś jednak wejdzie do pokoju i zastanie tam trupa. Wtedy dopiero się zacznie. Już kierowała się do baru, gdy usłyszała Lepiego:

porządek. Nie możesz w takim stanie pokazać się klientom.

Stanęła przed lustrem i faktycznie zobaczyła straszne czupiradło. Grzebień, krem, tusz do rzęs, szminka poszły w ruch. Nie minęło zbyt wiele czasu, a w odbiciu widać było zgrabną i całkiem atrakcyjną dziewczynę o długich czarnych włosach. Figura łani oraz duże piwne oczy nadawały jej pociągający wygląd. Zgrabny nosek i pieprzyk na lewym policzku czyniły ją jeszcze bardziej urokliwą. Nie dziwiła się, że przyciąga uwagę facetów jak magnez. Szkoda tylko, że nie znalazł się taki, który zainteresowałby się mym wnętrzem. Nagle oprzytomniała i poszła do sali głównej, by zająć się gośćmi. Przecież ma przybyć jej wybawiciel. Musi być gotowa w każdej chwili.

* * *

Dzisiejszy poranek nie różnił się niczym od poprzedniego. Goście schodzili się na śniadanie. Po pierogach z kapuchą i grzybami dostawali sikacza, szumnie zwanego piwem. Następnie udawali się w dalszą drogę. Większość klientów stanowili mężczyźni w średnim wieku. Cechował ich typowy dla podróżnych wielodniowy zarost. Jedni siedzieli cicho, inni darli się w niebo głosy.

Belka. Jak nie znosiła tego przezwiska. Wymyślił je Lepi, a wielu stałym bywalców, jak ten tutaj, podchwyciło je. Wychodziło na to, że jest jak ta belka, podtrzymująca sufit. Niezbędna do istnienia zajazdu, ale nie ma nic do powiedzenia. Można z nią zrobić wszystko; nawet walić aż się wióry sypią.

Podeszła do krzykacza i odpowiedziała - Wypiłeś swój przydział. Reszta musi zostać dla innych.

- Nie bądź taka. Jestem stałym klientem. Mam chyba prawo do darmowej dolewki.- Z zaskoczenia klepnął ją w tyłek. Nawet nie pisnęła. Przestało to robić na niej wrażenie już dawno temu. Odwróciła się do natręta - Zapomnij świńtuchu.

Jego twarz się zmieniła. Zniknął szeroki uśmiech, a pojawił się nieprzyjemny grymas. Złapał ją mocno za rękę i pociągnął do siebie tak blisko, że poczuła jego śmierdzący oddech.

Zanim jednak przekonała się, co chciał jej zrobić, Loko leżał już na podłodze. I to na pewno nie była jej sprawka.

dobrze umięśniony, z krótkimi czarnymi włosami i niewielkim młodzieńczym zarostem. Wyglądał dosyć nietypowo w tym miejscu. Na pewno nie był zwykłem podróżnym. Musiał być ważną osobistością. Ubrany był w niebieską tunikę z tarczą na piersi, na której widniała litera I. Miał też na sobie granatowe spodnie i czarną pelerynę.

Odwróciła się, by pójść do kuchni. Loko już nie leżał na podłodze. Nie było go nawet w zajeździe. Bella podziękowała Bogini za opiekę. Wiedziała, że ten przybysz, jest tym zapowiedzianym księciem z bajki.

* * *

Złożyła zamówienie nowego gościa w kuchni i stojąc za barem postanowiła mu się przyjrzeć. Zdecydowanie wyróżniał się spośród innych gości, nie tylko schludnym odzieniem. Zachowywał się z powagą i spokojem. Zarazem nie widać było u niego wywyższania się. Gdy spojrzał na nią, uśmiechnął się. Nie pamiętała już, by ktoś tak pięknie potrafił się uśmiechać.

Ją oczarował od razu. Resztę obecnych widocznie onieśmielał. Wszyscy siedzieli skuleni w sobie i odzywali się tylko szeptem. Rozkoszowała się tą chwilą spokoju.

kucharkę. - Masz! - Otrzymała „danie dnia i piwo”. Podeszła do Pana I, jak go sobie nazwała. Po tym jak podała mu zamówienie, grzecznie podziękował i zapłacił bez targowania się. Już się odwracała, gdy spytał - Czy mogę o coś Panią zapytać? - Pokiwała głową, a wtedy dał znać by się pochyliła. Szepnął do niej wtedy - Czy słyszała Pani o wiedźmie Szołowinie?

Bella rozpromieniła się z radości. A więc to on. Mój książę z bajki.

Klienci jacyś tacy mało rozrywkowi dziś. Maryka na pewno sobie poradzi beze mnie.

* * *

Bella nigdy nie lubiła chodzić do Szołowiny. Składało się na to kilka powodów.

Jeden z nich był związany z jej profesją. Już parę razy zdarzało jej się zajść w ciążę. Aby była cały czas zdatna do pracy, musiała się jak najszybciej dziecka pozbyć. Aborcja była bardzo nieprzyjemnym zabiegiem. Nie tylko z faktu okropnego bólu fizycznego. Za każdym razem czuła, że coś w niej umiera i to dosłownie.

Kolejnym powodem było miejsce zamieszkania wiedźmy. W mieszkaniu Szołowiny znajdowały się karafki z dziwnymi cieczami oraz wnętrznościami i organami, przyrządy, przypominające narzędzia tortur, czy też szkielety ludzi i różnych mitycznych stworów. Zawsze panował tam półmrok. Powodowało to, ze było każdy czuł się tam nieswojo.

Niewiele lepiej wyglądała okolica. Wiedźma zamieszkała na trzęsawiskach, na których znajdowała się kolonia kormoranów. Miejsce to nazywano Martwym Lasem, gdyż kał ogromnej ilości rybożernych ptaków, powodował zamieranie drzew, na których miały gniazda. Widok iście odbierający chęć do życia. Spacer pomiędzy trupami niemych olbrzymów nie podnosił na duchu. A właśnie w tej chwili się tam Bella znajdowała. Tym razem nie była sama. Towarzyszył jej tajemniczy Pan I. Była jego przewodniczką do wiedźmy. Dojść do niej można tylko i wyłącznie bardzo wąską suchą ścieżką, prowadzącą pośród bagnisk. Trzeba było doskonale wiedzieć, gdzie postawić stopę, by nie zacząć zapadać się w grząskim gruncie. Bella była pewna, że Szołowina specjalnie za pomocą swych czarów zrobiła tę groblę.

Co do samej wiedźmy, dziewczyna miała mieszane uczucia. Była to dosyć młoda i nawet atrakcyjna kobieta o burzy rudych włosów i pogodnym usposobieniu. Posiadała olbrzymią wiedzę magiczną i uzdrowicielską. Zawsze gotowa do pomocy potrzebującym. Nigdy nie żądała pieniędzy. Z drugiej strony nie opuszczała Martwego Lasu i nawet obłożnie chorych trzeba było transportować przez bagna. Zawsze używała dziwnych słów, których nikt nie był w stanie zrozumieć. Jej metody uzdrowicielskie były co prawda skuteczne, ale w większości mało przyjemne ze względu na ból lub okropny smak leku.

W pewnym momencie grunt zaczął się podnosić, tworząc pagórek.

będę.

Po tych słowach, poszedł w kierunku chaty. Bella wolała mieć na niego oko i po krótkim czasie ruszyła, śledząc go. Wyjęła zza pazuchy maczugę, którą posługiwała się w momentach, gdy musiała się wyżyć. Teraz postanowił, że użyje jej w praktyce, gdyby nastała potrzeba. Niedługo jej marzenia miały wreszcie się ziścić i nie zamierzała stać z boku, gdyby poszło coś nie tak.

* * *

Ukryła się w krzewach maliny i obserwowała niewielką chatkę wiedźmy, stojącej na środku polany. Pan I właśnie do niej wszedł. Bella czekała w napięciu i nagle rozległ się krzyk tak przeraźliwy, że dreszcz przebiegł jej po całym ciele. Wydawało się, że pochodzi z gardła jakieś strasznej bestii. Dziewczyna nie wytrzymała i pobiegła do domku. Już w połowie drogi usłyszała odgłosy walki: tłuczone szkło, rozwalane meble, wrzaski. Nie namyślając się dłużej, Bella otworzyła drzwi i zamurowało ją. Zobaczyła Pana I oraz wiedźmę, walczących ze sobą. Jednak Szołowina wyglądała inaczej niż zwykle: teraz przypominała swojego własnego trupa. Włosy miała teraz rzadkie i białe. Cała skóra była strasznie blada. Jej nagie ciało było podobne do szkieletu. Tak była chuda.

głosem. Gdy to mówiła ukazała się w jej górnej szczęce para długich kłów. Mirabelli nie potrzeba było więcej informacji - wiedźma stała się wampirem. W tej chwili Szołowina odrzuciła silnym magicznym uderzeniem Pana I. Następnie z wściekłym wyciem skoczyła na Bellę. Dziewczynie udało się odskoczyć. Szybkim ruchem wyciągnęła maczugę i przywaliła nią w potwora z całych sił. Jednak na wampirzycy nie zrobiło to specjalnie wrażenia. Co więcej, zaśmiała się jej w twarz: - Idiotko, może zwykłego śmiertelnika byś ogłuszyła, ale nie mnie. - Nie zauważyła jednak, że gdy mówiła Pan I zaszedł ją od tyłu i szybkim ruchem miecza odciął jej nogi. Gdy upadła na podłogę, z wielką zajadłością obciął jeszcze ręce i głowę. Mirabella myślała, że już po walce, ale mężczyzna nie wyglądał na kogoś kto świętuje zwycięstwo. Z poważną miną powiedział - Wielka Pani, bądź łaskawa dać swemu wiernemu słudze Inkwizytorowi Wizimirowi boski ogień, bym mógł skończyć, powierzone przez Ciebie, zadanie. - Nagle przed nim pojawiła się kula ognia. Bella usłyszała jakiś dźwięk. Odwróciła się w kierunku, skąd dochodził i zauważyła odciętą rękę wampira, która robi jakieś ruchy. Zapewne Szołowina próbowała jeszcze rzucić jakiś zły czar. Za chwilę jednak wszystkie części stanęły w płomieniach boskiego ognia.

potem chałupka stanęła w płomieniach. Już bezpieczni na zewnątrz, odpoczęli na polanie.

twojej „rozmowy”. Nie wyszedłbyś cało, gdybym się nie wtrąciła.

upiory niż ona.

społeczeństwa, wszelkich jednostek, które zdecydowanie naruszają prawa nadane przez Boginię.

nad nią stracić kontrolę. Wtedy człowiek zamienia się w upiora. Władzę nad ciałem i duszą przejmuje moc. Łowinna ma kontrolę nad mocą kapłanów, przez co nie ma zagrożenia, że ich to też spotka. Nad wiedźmami i wiedźminami nie ma żadnej kontroli i trzeba ich eliminować. Najlepiej zanim stracą kontrolę. Często jest już jednak za późno, tak jak w tym wypadku.

zatwierdzić Rada Starszych. Na 100% będą przeciwni. No dobra, dość gadania. Powinniśmy już wracać. - Po tych słowach odwrócił się i ruszył w drogę powrotną.

O nie! Nie poddam się tak łatwo. Tylko co zrobić? Odpowiedź przyszła szybko. Bella wyciągnęła maczugę i szybkim oraz zdecydowanym ruchem przywaliła w jego głowę. Mężczyzna upadł nieprzytomny. - Miłych snów Wizimirze. Mam nadzieję, że w krainie snów będziesz miał okazję porozmawiać o mnie z Wielką Panią.

* * *

Czas dłużył się Belli niemiłosiernie. Przez głowę dziewczyny przechodziły różne myśli.

~ Co on tak długo śpi? Czyżbym go zabiła?

~ Nie bądź głupia. Przecież oddycha.

~ To może uszkodziłam mu głowę?

~ Bez przesady, nie jesteś przecież napakowanym mięśniakiem. Nic mu nie jest.

~ Ale co tak długo śpi? Rozmowa z Łowinną na pewno byłaby krótka.

~ Skąd wiesz. Rozmawiałaś z nią?

~ W sumie nie.

~ Wyluzuj. Już się budzi.

Faktycznie, Wizimir z wysiłkiem wstawał z ziemi, postękując. Szczęśliwa dziewczyna podbiegła do niego i nie zważając na jego mordercze spojrzenie, wypaliła - I jak tam rozmowa z Łowinną? Powiedziała, żebyś zabrał, mnie ze sobą? - Twarz mężczyzny zmieniła się. Teraz wyrażała głębokie zdziwienie - Skąd wiedziałaś, co mi się śniło?

nie mieściło, by mogła się Ona pomylić. Postanowiłam trochę pomóc przepowiedni w spełnieniu się.

Dziewczyna lekko skinęła głową.

obroniłeś? Należał do bardziej kulturalnych z tych co u nas goszczą. Pozwól, że zaraz coś ci pokażę.

Zaczęła na jego oczach się rozbierać. Już ruszył się, chyba żeby zaprotestować. Nagle zesztywniał, gdy zobaczył to, co chciała mu pokazać, czyli obrzydliwy ślad po biczu.

przebiłam mu serce nożem. Mój ojczym pewnie już go znalazł i czeka na mnie, by udusić gołymi rękami. Jestem pewna, że jest do tego zdolny.

przyjemności.

Zupełnie zapomniała o tym, że stała półnaga i to przed mężczyzną i nie czuła się z tym źle. Ciekawe doświadczenie. Posłuchała go i ubrała się. Gdy skończyła, zapytała - To co? Zabierzesz mnie ze sobą?

swą sytuację. Nie zostawiłbym Cię na dłuższą pastwę u tych... bestii.

Gdy to usłyszała, Bella nie była w stanie powstrzymać łez. Rzuciła się na Wizimira

przytuliła się. Po chwili poczuła ciepło jego rąk na plecach.

drodze na północ.

I tak Mirabella ruszyła w podróż w nieznane, wraz ze swym księciem z bajki. Uciekała od nieszczęść, bólu i upokorzenia, które były dotychczas nieodzownym elementem jej życia. Ruszała z wiarą w sercu, że właśnie rozpoczyna nowy, wspaniały rozdział w jej życiu.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Szczęśliwy książe, S E N T E N C J E, Bajki
antologia bajki, Dla dzieci bajki i basnie oraz inne ksiazeczki
224 Hewitt Kate Książę z innej bajki
Krasicki bajki
Książeczka Cyferki (1 5)
Bajki indonezyjskie
Miasto kwiatów, S E N T E N C J E, Bajki
Dz.U.02.75.690, Elektrotechnika, SEP, Normy, rozporządzenia i inne bajki
Zmartwienie Anatola, Bajki A. Galica
SERCE WILKA, Psychologia, Bajki terapeutyczne
Bajka psychoedukacyjna - Mróweczka, Dzieci, # bajki psychoterapeutyczne
Bajka relaksacyjna NIEDŹWIADEK(1), Dzieci, # bajki relaksacyjne
Dziadek do orzechów, Bajki prezentacje multimedialne POLECAM
Bajki - streszczenia, Filologia polska, Oświecenie, Ignacy Krasicki
Złe sny, Rozwój dziecka, bajki terapeutyczne
LUSTRO scenariusz przedstawienia na podstawie bajki terapeutycznej M.Molickiej, Muzykoterapia

więcej podobnych podstron