11 KAMILLA TERMIŃSKA Meta opis przeżycia metafizycznego


KAMILLA TERMICSKA
Metaopis
przeżycia metafizycznego
(Na przykładzie prozy
Jarosława Iwaszkiewicza)
Poznawanie rzeczywistości bezwartościowej nie jest wartością.
Wartością jest poznawanie rzeczywistości, która sama jest warto-
ściowa, i obcowanie z nią jako taką, świadomie.
(H. Elzenberg, KÅ‚opot z istnieniem)
Język, którym współczesna nauka mówi o wartościach, jest językiem wieży Babel. Dys-
kutowane jest samo pojęcie, którym obejmuje się zarówno byty idealne, przedmioty i stany
rzeczy pożądane, które powinny istnieć, jak i cele i rezultaty ludzkich działań, a także same
działania, wśród nich najczęściej czynności mentalne. Wśród rozlicznych klasyfikacji
trudno znalezć opierające się na jednoznacznych i jednolitych kryteriach1. Wielość ujęć,
chaos terminologiczny, mieszanie poziomów: ontologicznego, epistemologicznego i psy-
chologicznego, przy jednoczesnym odczuciu ważności problematyki w czasie załamywa-
nia się tradycyjnych norm w dziedzinie moralności, w sztuce i nauce - wszystko to tworzy
atmosferę sprzed  przewrotu kopernikańskiego w aksjologii.
Temat, który zaproponowałam, dotyczy sacrum - rozpoznawanej przez przeżycie meta-
fizyczne samoistnej, irracjonalnej wartości2, gwarantującej istnienie zracjonalizowanych
systemów: religii, sztuki, a pośrednio także moralności. Dopiero w ramach każdego z tych
ustrukturalizowanych ładów mogą być traktowane jako wartość: ludzkie życie, radość,
cierpienie i śmierć. Sacrum, mogące uświęcić dowolny stan rzeczy, stanowi pierwotną
w stosunku do innych wartości sankcję ich występowania jako pojęć mogących usprawied-
liwić (wyjaśnić, uzasadnić) ludzkie działanie w obrębie każdego z systemów. Zarówno
religia, jak sztuka wchłonęły w siebie tę najwyższą z wartości, umieszczając ją na szczycie
swoistych dla siebie hierarchizacji, i tym tłumaczy się umożliwiające dostęp do absolutu
funkcjonowanie symboli religijnych oraz prześwietlone blaskiem metafizycznym istnienie
dzieł sztuki, w tym także literatury3.
Jednak ujęcie, które pragnę przedstawić, nie każe zastanawiać się nad samą wartością
132
i jej atrybutami. Wystarczy twierdzenie, że dla podmiotu możliwe jest bezpośrednie
poznanie świętości (sacrum, numinosum, absolutu, kadosz, Boga), przy czym poznanie
jest poznaniem tajemnicy jako właśnie tajemnicy. Wyrazić je, dać mu świadectwo można
tylko milczeniem, a symbolizować je może ciemność lub oślepiająca jasność, cisza lub
pustka. Ponieważ jednak przeżycie towarzyszące spotkaniu z sacrum domaga się wyar-
tykułowania, tworzona jest sztuka posiadająca w sobie jego refleks. Najwłaściwszym
językiem oddającym, zawsze w sposób skażony, niedoskonały to doświadczenie jest
architektura (katedry gotyckie), muzyka i poezja. Rzutują one pozaartystyczną wartość
sacrum, przeżytą przez twórcę, poza samo dzieło, które wobec tego posiada możność
budzenia podobnych odczuć u odbiorcy.
Literatura zatem może być wyrazem, symbolem, opisem w pierwszej instancji przeży-
cia metafizycznego, posługującym się swoistym językiem przedmiotowym. Może też
jednak4 w swojej warstwie świata przedstawionego zawierać mniej lub bardziej piękne,
dobre i prawdziwe opisy tych istniejących potencjalnie opisów: meta-opisy przeżycia
sacrum przez postać fikcjonalną.
Wartym podkreślenia fenomenem współczesnej literatury polskiej jest wysoka fre-
kwencja wypowiedzeń tego typu w utworach prozatorskich Jarosława Iwaszkiewicza5.
Stanowią one przedmiot moich lingwistycznych rozważań, nie stanowiąc przedmiotu
waloryzowania. Wtopiony w trzecioosobową na ogół narrację opis związanych z sacrum
przeżyć bohatera literackiego jest dowodem usiłowań mających na celu wysłowienie
niewysłowionego i charakteryzuje się skutkiem tego swoistymi właściwościami formalno-
-semantycznymi.
Omawiane wypowiedzenia posługują się siłą rzeczy analogią, aluzją, asocjacją. Ponie-
waż całe wypowiedzenie dotyczy przeżycia wartości prymarnej, język wartości w ogóle
nasyca całe wypowiedzenie, nawet zdania, które w innej konwencji nosiłyby charakter
obserwacyjnych. To poprzez ten typ waloryzacji osiÄ…ga siÄ™ owÄ… specyficznÄ…, pozaling-
wistyczną jakość - aurę będącą pierwszym, nie poddającym się formalizacji, wskaznikiem
granic wypowiedzenia o przeżyciach metafizycznych.
Podstawowymi problemami lingwistycznymi, wymagajÄ…cymi odpowiednich decyzji
metodologicznych, w odniesieniu do opisów przeżyć omawianego typu są: delimitacja
wypowiedzenia i jego spójność.
Ponieważ wypowiedzenia te wymagają wręcz nastawienia dialogicznego (chodzi
wszak o poznanie osoby - podmiotu przeżywającego), dla wyznaczenia zewnętrznych
granic i wewnętrznych linii demarkacyjnych, stosuję Gadamerowską metodę pytań o stałe
semantyczne, będące zmiennymi budowanego przeze mnie modelu. Zmienne te są dwo-
jakiego rodzaju. Po pierwsze, niektóre z nich tworzą warunek sine qua non samego
istnienia tego typu wypowiedzeń, po drugie, stanowią zasady Wittgensteinowskiego
podobieństwa rodzinnego między różnymi klasami omawianych wypowiedzeń.
Pierwsze z nich czynią z wypowiedzeń o przeżyciach metafizycznych zbiór otwarty;
brak jest wyraznej granicy między nimi a wypowiedzeniami o innym semantycznie typie.
Najwyrazniej (w naszym kręgu kulturowym) krzyżują się one z wypowiedzeniami o za-
burzeniach psychicznych (ściślej: schizofrenicznych) oraz o przeżyciach związanych
z erotyką6. Drugie natomiast pozwalają na przeprowadzenie typologii wypowiedzeń
o przeżyciach metafizycznych opartej m. in. na kryterium ilościowym (ilość i rodzaj
skonkretyzowanych zmiennych), a tym samym na wytyczenie delikatnie zarysowanych
podziałów wewnętrznych. Wszystkie razem zaś tworzą skomplikowany, dynamiczny
model wykazujący analogię do struktury pojęcia mającego rodzinę znaczeń7.
Za semantyczne konstytuanty wypowiedzenia o przeżyciach metafizycznych uznaję:
133
I. 1. specyficzną temporalność wypowiedzenia,
I. 2. rozchwianie relacji przestrzennych (specjalnych),
II. 1. napotkanie sacrum jako doświadczenie zmysłowe,
II. 2. napotkanie sacrum jako akt poznawczy,
II. 2. 1. sacrum jako nieadekwatny temat jakiejkolwiek wypowiedzi,
II. 3. napotkanie sacrum jako akt wolitywny,
II. 4. napotkanie sacrum jako akt emocjonalny.
Trzeba zaznaczyć, iż wszystkie te zmienne semantyczne modelu, nie wyczerpując
treściowej zawartości wypowiedzenia, w którym mogą się konkretyzować wybiórczo, są
względem siebie nierozłączne i nie zhierarchizowane. Zakładają one nie linearny, lecz
hermeneutycznie  kolisty (ewentualnie, jak chce U. Eco,  spiralny ) typ poznania nauko-
wego, w którym wzięcie pod uwagę któregokolwiek z elementów implikuje konieczność
skupienia się na całości. Tak więc nie wiadomo, czy na trudności związane z werbalizacją
przeżycia wpływa konieczność przekroczenia perspektywy czasowo-przestrzennej, czy
odwrotnie, rozbicie wewnątrzjęzykowych relacji temporalnych i spacjalnych utrudnia
dopasowanie warstw in praesentia i in absentia w opisie przeżycia. Trudnemu do przyob-
leczenia w słowa poczuciu niezwykłej organizacji przestrzenno-czasowej towarzyszą
charakterystyczne akty dążeniowo-mentalne. Dokonanie w tym nierozerwalnym splocie
uczuć, postrzeżeń, woli i racjonalizacji rozdziałów może być jedynie systematyzującym
zabiegiem konceptualnym.
Metodę, którą proponuję, można porównać do oglądania w nocy masywnej bryły
pomnika. Kierując w stronę jego detali światło latarki, cały czas mamy świadomość, że
jest to wycinkowe poznanie całości, która dopiero jako całość obdarzona jest sensem. Jako
sensowna całość jednak pozostanie do końca nigdy niepoznawalna.
Poczucie bezczasowości w przeżyciu metafizycznym jest bodajże jego jedynym pun-
ktem bezdyskusyjnym. Właściwa polskiemu zdaniu temporalizacja stanowi ten element
semantyczny, który w wypowiedzeniu musi zostać zneutralizowany. Podmiot, którego
literacki świat nie może być całkowicie rozłączny ze światem doświadczeń odbiorcy,
zanurzony w rzece czasowości, wspomaganej czasowością języka, wynurza się z niej, by
spojrzeć w atemporalną, niezmierzoną przestrzeń sacrum. Załamanie się czasowości od-
cina podmiot od jego przeszłości, niegdyś, uprzednio poczynionych planów i zamierzeń,
a także od przyszłości, czyli od celów i oczekiwań w nią rzutowanych, wystawiając go na
rozrastające się w wieczność teraz.
Pierwszym z językowych sposobów wyznaczania granic wypowiedzenia o przeżyciu
metafizycznym jest leksykalne wyeksponowanie owego przejścia między powszechnym
porządkiem czasowym a jego brakiem. Pierwsze z cytowanych poniżej wypowiedzeń
mówi o czasowym kontekście bezczasowego przeżycia, drugie natomiast linearnie kon-
frontuje ze sobÄ… oba porzÄ…dki czasowe:
Trwało to tylko chwilę. Kiedy przymykał oczy, widział, jak Desmond pochylał się, by
wybrać przynętę, gdy je otworzył, widział Murzyna, jak wyprostował się i okrągłym
ruchem zarzucił wędkę w zieloną wodę. Poprzez ten moment przeżył tak wiele, jak nie
dane jest przeżyć innym ludziom przez całe życie.
(O I MnU 290/291)8
Pół nieba o samym zachodzie zaczerwieniło się nagle, purpurowe żyłki leciały po
szarym tle, a wszystko przed gankiem, brzosty, zarośla i dwa czerwone gmachy gospo-
darcze, zastygło w tej poświacie. Stajnie i stodoła, jak jakieś nawy zamulone w zielo-
134
nym kanale, stały zapadłe w gąszczu. I w tym zwyczajnym, codziennym widoku za-
uważył Karol jakiś ruch czy możliwość ruchu. W zaczajeniu się budynków, w pochy-
leniu krzaków brzeziny odczuł jakby jakieś oczekiwanie. Oniemiał, patrząc na to
czerwone oświetlenie, i przez chwilę wydało mu się, że pejzaż odsłoni mu swoją
tajemnicę wypowiedzeniem jednego słowa. Ale chwila oczekiwania minęła [...] Zasło-
na Mai drgnęła jak gdyby, a potem zaraz znieruchomiała. Karol spojrzał po raz drugi
na podwórze przed sobą i spostrzegł, że jest ono zupełnie zwyczajnym podwórzem.
(O I MnU 310/311)
Pojawia się tu pojęcie nasyconej emocjami chwili - jedynej realności, dla której już nie
istnieje przeszłość i jeszcze nie istnieje przyszłość.
Drugim sposobem wydobycia atemporalności przeżycia jest stosowanie wykładników
leksykalnych, np. poza czasem, wieczność, odwieczny, nieskończony, nieustannie, nigdy,
zawsze, ciÄ…gle.
Krzaki stały naokoło młyna bezbarwne i jakby zaczajone, chciwie pochłaniając swój
sekret, jakby cofnięte o parę milimetrów w głąb wieczności. Szara woda leżała za nimi
cicha i płaska niby cynowy talerz. Uciekł, przejęty chłodem. O, jakże strasznym chło-
dem, który jak lancet ostry i cienki przenikał go i szukał dawnego rozpalonego serca,
aby je porazić. Pustka świata wydała mu się pustką lustra, w którym nie ujrzał swego
oblicza.
(O I MnU 342/343)
Eschatologiczna problematyka sacrum pojawia się w sposób naturalny w opisach
śmierci, stanu, w którym także przeszłość i przyszłość nie istnieje, a który jest bramą do
wieczności.
Zasłona świata ustąpiła, rozdarła się, znikła i ujrzał - nie, nawet nie ujrzał - ale dotknął
palcami, przez które przelewała się bezbarwna woda, żywej tajemnicy, która przestała
już być dla niego tajemnicą. Była tylko słodyczą bez miary i spokojem tak wielkim,
o jakim tylko śmierć daje pojęcie.
(O I MnU 356)
Atemporalność, jak już zaznaczyłam, może pojawiać się również w wypowiedziach
o innym charakterze semantycznym. Jest ona charakterystycznym rysem tzw. statycznych
opisów przedmiotów, w których na ogół poprzez kontemplację, podczas której dochodzi
do swoistego utożsamienia się podmiotu i tych przedmiotów, można dotrzeć do ich
prawdziwej, niezmiennej natury. Wiąże się to z koncepcją utożsamienia wartości z bytem,
który, skoro istnieje, więc istnieć powinien, a zatem jest wartością9.
To, co było jasnym niebem, obłokiem, okiem stawu, odbijało się w sercu Antoniego
jak w wodzie. Było w nim jasnym niebem, obłokiem, okiem stawu.
(Kw 30)
Ale teraz, popatrz przez okno, widzisz: deszcz, szaruga, żółte liście, jeden liść, dwa
liście, trzy liście, dużo liści... każdy inny; tu na parapecie leży mały liść klonu, żółty;
ma czerwone żyłki i jeden kącik całkiem zielony; ten stół, to łóżko, ten pokój, ta nasza
rozmowa, to jest życie - owo dobro najwyższe.
(Kw 221)
135
Bezczasowość cechuje również wypowiedzenia o przeżyciach związanych z chorobą
psychiczną. W schizofrenii jej poczucie związane jest zazwyczaj z dereizmem - wraże-
niem nierealności, i wyzwala emocje o tak dużym stopniu intensywności i skali, że może
się to objawiać pełnym grozy stuporem lub przepełnioną szczęściem euforią.
I znów ten moment wieczności przeżyty w jednej sekundzie, aż ścisnęło w dołku, taki
był napięty, i znów rozczulające przypomnienie dzieciństwa, takiego samego wiosen-
nego dnia i masy czerwonych żuczków na płocie i jednocześnie osłabienie muskułów
podudzia. Nogi się pod nim ugięły, przez ciało przeszedł słodki dreszcz wspomnienia
i umierania.
(Pb 105)
Związek między erotyką i metafizyką jest bardzo złożony. W wypowiedzeniach na
temat przeżyć erotycznych może się konkretyzować większość wymienionych zmiennych,
między innymi również o ujmowaniu czasowości w kategoriach wieczności.
Objął ją bez słowa i chudym ramieniem wyczuwał jej szerokie plecy, otoczone wypu-
kłymi mięśniami, wzgórki kości pacierzowej. Pomyślał o tamtej kobiecie - leżącej
w mogile, a potem z czułością, wdzięcznością, rozmarzeniem, o jakie siebie nie posą-
dzał, wtulił swoją głowę w jej piersi. Objęła go również milcząca, ciepła i zwilżona
rosą, przechyliła go w tył i położyli się razem. Tak leżeli bardzo długo, bez ruchu,
zasłuchani w nocne życie lasu, w szmer drobnych brzozowych witek. Potem Staś
spokojnym ruchem przesunął rękę na jej serce i poczuł, jak pod dłonią jego, pod
wypukłością piersi, pod żebrami bije równo, miarowo i poważnie, jak gdyby nigdy nie
miało przestać bić.
(Ow B 44/45)
Językowa tendencja wzajemnej wymienialności i kontaminowania wyrażeń temporal-
nych i spacjalnych jest w omawianych wypowiedziach szczególnie silna. Paralelnie do
dwu porządków czasowych występują tu dwa porządki przestrzenne. Jeśli można rozgra-
niczyć realność uchwytną zmysłami i rzeczywistość chwytającą istotę rzeczy, to mamy do
czynienia z realnością nierzeczywistą i rzeczywistością nierealną. Bezczasowa przestrzeń
sakralnej rzeczywistości sygnalizowana jest m. in. wyrażeniami: bezkresny, bezbrzeżny,
nieogarniony, niezmierzony, bez końca, nieskończoność.
Zupełnie stracił orientację, tylko nad sobą widział noc umierającą, olbrzymią i niepo-
jętą. [...] Ujrzał nagle nad sobą niebo bez końca, wokoło ziemię bez końca, która
otaczała go cieniem nieufnym i straszliwym. Drzewa, wielkie i niezrozumiałe stworze-
nia, stały czarne przy drodze, miażdżąco duże, nieme, na zawsze obojętne, nie widząc
jego.
(Kw 106)
Pojawiają się także obrazy bezkresne per se: morza, stepu, widzialnej ze szczytu
górskiego lub murów obronnych równiny, pustyni i nieba, szczególnie nieba rozgwieżdżo-
nego.
Pole w nocy podobne było do śpiącego stawu. Z lekkiego oparu wynurzyły się tylko
kopy jak czółna. Patrzyli na ową przestrzeń bez granic - morze, pole, wszystko to jedno
zdawało się w tej chwili - polami, stepem wiał szmer i zapach, szmer cichy i nieustanny
136
kołyszących się bezsennie zdziebełek, kwiatuszków, trawek, zapach zboża mocny
i kwitnących buraków, i miodny zapach bodiaków. Antoni spojrzał i u stóp konia
zobaczył, jak niespokojnie poruszają się małe pasma trawy, i odczuł nagle z przykro-
ścią, że przyroda nie zna snu. Nieuchwytne drobne ruchy roślin, wieczna bezsenność
drzew, zapachy krążące w powietrzu, powiewy niespokojne, pełne niegi i wonności,
ciepłe i nagle zimne, wieczny ruch, nawet w tej ciszy, nawet w tej ciemności. Niepokój
przyrody, gdy sobie o nim pomyślał, nagle w i jego duszy stał się niepokojem.
(Kw 161/162)
Czasem jest to przeszkoda, granica między ziemską realnością i pozaziemską rzeczy-
wistością.
Ile razy spojrzała w niebo, kiedy była sama, niewypowiedziana tęsknota do Boga
chwytała ją za serce. Odwracała się od bolesnego widoku, przykładała twarz do ziemi,
gdzie szeleściły zeschłe, umarłe, minione pokolenia listków. [...] Królewicz Henryk,
jak go nazywała, był coraz chmurniejszy; niebo, gdy leżąc w lesie patrzyła przez
gałęzie, było coraz odleglejsze; unosiło się nad nią jak baldachim coraz wyżej, coraz
wyżej. Bóg skrywał się zasłoną nieprzeniknioną i nie chciał jej dać żadnego znaku, że
żyć ma ona wiecznie.
(Ct 317)
Ukonstytuowana poza czasem przestrzeń jest przestrzenią sakralną, numinotyczną,
mityczną, to  inne,  inny prawdziwy świat, lepsze, konkretniejsze istnienie, najwyższa
rzeczywistość itp. Wypełnia ją nieosobowe bóstwo wszechświata, absolut, jedność, nie-
zróżnicowana tajemnica, w niej mieści się jądro bytu, pełnia, samo tworzywo istnienia itp.
W niej również mieszka Bóg.
Olbrzymia twarz Chrystusa - Boga patrzyła na Henryka z przejrzystych granatów nocy
jak spod kopuły Capella Palatina.
(Ct 159)
Raptem ten cały cichy pejzaż wydał mu się zasłoną, zapuszczoną na jego oczy - i poczuł
poza tą zasłoną obecność tak rzeczywistą i dojmującą innego świata, że pod wpływem
tego przeżycia osłabł fizycznie. Liście i woda, drzewa i przedmioty znowu wydały mu
się wyobrażeniem i odbiciem innego świata, a najwyższe objawienie konkretne i słod-
kie dosłownie powaliło go o ziemię. Odchylił głowę w tył i jednocześnie, czując
łechtanie zdziebełek trawy o kark, czuł ogrom wszystkiego ponad sobą i ogrom tego,
co się w nim działo.
(O I Mnu 290)
Przestrzeń posiadająca bezpośrednie odniesienie do pozaliterackiego konkretu prezen-
towana jest jako znajdująca się w spacjalnej relacji do owego numinotycznego bytu, który
jest przed, ponad nią lub w głębi niej, generalizując: poza jej powierzchniową warstwą.
Wypowiedzenia tego rodzaju występują w prozie Jarosława Iwaszkiewicza szczególnie
często.
I wydało mu się, że to, co widzi, jest tylko zasłoną na oczach. [...] Że kiedy zamknie
oczy zniknie cały świat. Zamknął oczy. Ale wtedy przyszedł nagle ciepły podmuch [...]
I rzecz dziwna, ten podmuch, [...] wydał mu się potwierdzeniem świata istniejącego
137
poza nim, a zarazem obietnicą lepszego, konkretniejszego istnienia - niż to, w którym.
 cienie śnią o cieniach .
(O I MnU 329)
Z chwilą kiedy rozeszło się jak obłok pózny na pogodnym niebie wszystko, co było
natężeniem jego woli, zobaczył wyraznie kontury rzeczywistości, która go otaczała. Tak
czasami, leżąc w łóżku przed zaśnięciem, mrużymy oczy i wszystko, co stoi w pokoju,
wszystko, na co nasz wzrok pada, wydaje siÄ™ zanurzone w osobliwszej pewnej atmosferze;
ma jakby inne, pełniejsze bogatsze życie wewnętrzne i staje się bardziej dla nas dostępne
w swojej istocie.
(Ct 340)
Najpierwotniejszą relacją przestrzenną dla człowieka jest rozgraniczenie wewnątrz-
zewnątrz w odniesieniu do niego samego, do jego własnego ciała10. Może ona zostać
skrzyżowana z relacją między zmysłowo doświadczaną realnością nierzeczywistą i numi-
notyczną rzeczywistością nierealną. Nałożenie tych relacji na siebie daje w wyniku trzy
typy przeżyć metafizycznych11.
Wypowiedzenia na temat typu pierwszego mówią o tym, że przestrzeń wewnętrzna
podmiotu doznającego zostaje zanurzona poprzez intensywne doświadczenie zmysłowe
w rzeczywistości nierealnej. Komunikacja ze światem zostaje przerwana. Podmiot traci
swoją tożsamość zespolony z kosmiczną, bezosobową jednością, w której rozpływa się
jego świadomość.
Niebo - szafir, bławat, jasne, pogodne, szerokie; kochane niebo. I wpatrzył się w nie,
aż zobaczył jego nieskończoność. Wiadomo, trzeba się dość długo wpatrywać w niebo,
aby zobaczyć jego nieskończoność. Wtedy napełnia serce takie uczucie: spokojna
radość, tak głęboka, aż przemienia się w smutek; smutek ten po chwili dopiero znowu
zmienia się w bardzo wielką, niepojętą, niezgłębioną radość.
(Kw 33)
Typ drugi realizuje się w wypowiedzeniach, w których pozaziemska rzeczywistość
nierealna zostaje wtłoczona w przestrzeń wewnętrzną, wzmagając maksymalnie poczucie
odrębności podmiotu. Pogrążenie się we własnej świadomości, całkowite wyobcowanie
prowadzi do zerwania z realnością nierzeczywistą wszystkich więzów percepcyjnych
- zaprzecza zatem jakiejkolwiek możliwości komunikacji ze światem.
Gwiazdy z głębi przesunęły się tuż pod okno i ojciec podniósł niepewne oczy ku ich
mglistemu cieniowi. Jak zwykle w ciepły i bezchmurny wieczór jesienny gwiazdy
większe się zdawały niż w inne wieczory i jak gdyby pochylały się nad ziemią. [...]
Spojrzenie samo rzucone w górę na bladawe konstelacje tonące w szarym niebie
odmładzało jego serce i odnawiało bezpośrednio uczucie obcowania z Panem Bogiem.
W takich momentach modlitwa spadała gwałtownie jak drapieżny ptak na duszę ojca:
i w tej chwili tak samo, ledwie dostrzegł owe gwiazdy leżące tak blisko za oknem [...]
- a już jego dusza napełniła się wszechobejmującą jasnością [...] - i obserwator w duszy
ojca Suryna zmalał do karłowatych rozmiarów, znikł prawie zupełnie - podczas kiedy
całą jego świadomość zalewały fale boskiej obecności.
(O II MJoA 166)
Trzecia możliwość, której też chyba można nadać rangę typu przeżycia metafizyczne-
138
go, to poczucie przekroczenia granic własnego ciała i sensualnej jedności z przyrodą,
naturą, światem. Doświadczana zmysłami realność jawi się tu w tak  gęstej namacalności,
że metafizyka emanuje z niej, jest jej naturalnym dopełnieniem.
I w ciemnej nocy czuł, że jego ciało, wygimnastykowane i lekkie, nalewa się prądem
cienia i wiatru, wszystkim, co go otaczało. Jak staje się jednością z chwilowym szele-
stem i tą niezmierną ciszą, która ciągnęła się daleko, daleko przez lasy i w pola, i daleko
w górę, gdzie mknęły potrącające się obłoki. Czuł się jednym z milczeniem, ciepłem
i zapachem.
(Sic III 42)
Spotkaniu z sacrum towarzyszą różnorakie, na ogół skrajne, wrażenia zmysłowe.
Mamy zatem bądz pogłębienie doznań i niezwykłe wyostrzenie zmysłów, bądz przeciw-
nie, wyciszenie ich, stępienie, wręcz zanik. Ambiwalencja ta zostaje w niektórych wypo-
wiedziach spotęgowana do takich granic, że może być jedynie oddana absurdalnym
w odczytaniu dosłownym zestawieniem skontrastowanych pojęć. Jednym z członów tego
zestawienia jest często zmysłowe doświadczenie lotu.
Czuł się pijany i upojony, zapadł się jak gdyby i leciał - i stał w swoim srebrnym
płaszczu nieporuszony pośrodku porannego kościoła, wpatrzony w biały opłatek tkwią-
cy w monstrancji, opłatek znieważony miłością jego kochanki.
(Ct 334)
Nagle ujrzał i muzykę Chopina i siebie samego z nią razem pływającego w oczyszczo-
nym, przedestylowanym powietrzu.
(Sic II 54)
Aczkolwiek rola aktów poznawczych w przeżyciach związanych z sacrum, nazywa-
nym również niewysłowionym (arreton, ineffabile, w odniesieniu zaś do teizmu - Deus
absconditus et incomprehensibilis)12, jest silnie zredukowana, a w omawianych wypowie-
dzeniach rzadko pojawiają się struktury konotujące działania intelektualne, niemniej
można je napotkać wszędzie tam, gdzie pojawia się mowa niezależna i półzależna. Sam
fakt werbalizacji jest w nich dowodem racjonalizacji irracjonalnego doświadczenia. Wy-
powiedzenia tego typu w prozie Jarosława Iwaszkiewicza są zupełnie wyjątkowe:
Muszę czuwać i słuchać, jak dmie wicher, jak szarpią się gałęzie. Muszę czuwać
i słuchać, jak we mnie coś rośnie i przelewa się. Krew? Miłość? I kto mnie słucha?
Natura? Bóg?
(Sic III 43)
Drugą grupą wypowiedzeń, w których spotkanie z sacrum ujmowane jest w rozumo-
wych kategoriach dyskursywnych, są te, gdzie w sposób paradoksalny mówi się właśnie
o zawodności i nieadekwatności języka wobec bezpojęciowości niemożliwego do wyar-
tykułowania zjawiska.
Ale Staś nie szukał oczami niebieskiego nieba. Mogło się ono już mu nie ukazać nigdy,
deszcz cieszył go i radował chłód, który przenikał go, gdy tak stał przy oknie i patrzał
na szare welony mgły, wieszające się na czarnych gałęziach omytych z kurzu sosen.
- Więc jednak znalazłem - powtarzał sobie na zmianę. I nie trzeba mu było stawiać
139
pytania, co znalazł. Była to jakaś treść ukryta i niewyrażalna, jakaś odwrotna strona,
podszewka wszystkiego, co widział, drzew, domów, budynków, ludzi.
(OW B 38)
Na tym tle wypowiedzenie, w którym akt intelektualny sformułowany jest wprost, jest
zdecydowanym wyjątkiem. Można się nawet wahać, czy chodzi tu naprawdę o przeżycie
metafizyczne.
Usiadł niżej, na dnie łódki, oparł głowę o siedzenie i spojrzał w niebo. Wysoko chwiały
się blade światła. W pewnej chwili począł prowadzić linię od siebie, od swego serca,
aż hen, tam, do błyszczącej gwiazdy i pojął jej nieskończoną odległość.
(Kw 96)
Językowe struktury wolitywne w wypowiedzeniach o przeżyciach metafizycznych na-
potyka się w czterech najczęstszych kontekstach.
Pierwszym z nich jest opis pewnego rodzaju technik służących wywołaniu przeżycia,
a wśród nich przede wszystkim kontemplacji natury, w której pięknie objawia się trans-
cendencja.
Rozumiał, jak każda rzecz jest piękna. Gdy spojrzał na drzewa, na niebo, na trawnik,
zbiegający ku wodzie, z zachwytu tracił oddech. Teraz, gdy siedział przy pannie
Konstancji, patrzył na błyski i światła na wodzie i myślał:  Nie, to zupełnie nie jest
miłość, to jest tylko zachwyt wobec całego świata .
(Kw 151)
Drugim sposobem zbliżania się do sacrum jest pogrążenie się w sobie, wyobcowanie,
odcięcie się od bodzców płynących z otoczenia, przerwania więzi ze światem poprzez
skanalizowanie doznań percepcyjnych i koncentrację na określonych mechanicznych
czynnościach bez nadawania im i poszukiwania w nich sensu.
Ojciec Suryn z zamkniętymi powiekami w zapamiętaniu recytował łacińskie wersety
jedne za drugimi i, w miarę jak je recytował, plastyczny obraz wyrastał w jego oczach.
[...] I widział, jak niezmiennie toczą się podług boskich prawideł drogi gwiazd i planet
po niebie, a drogi ludzi i narodów po ziemi, i jak szatan w swej zapienionej złości
w niczym nie może poruszyć odwiecznych postanowień. I widząc złość i bezsiłę dia-
belską, i porównując ją z potęgą i ogromem Pana naszego, postrzegał zarówno nicość
diabelstwa jak nicość człowieczeństwa wobec Boga - i znajdował w tym pociechę.
Serce jego czerpało pociechę z tego, że widział diabła czarnym i drobnym w duszy
matki Joanny i że widział cenny brylant jej zbawienia błyszczący w ręku Chrystusa.
(O II MJoA 238)
Trzeci typowy kontekst to sprzyjająca spotkaniu z osobowym Bogiem chrześcijaństwa
pokorna i żarliwa modlitwa, a szczególnie tzw. czynne uczestnictwo w  wielkiej tajemni-
cy wiary - Mszy św., pamiątce Wcielenia.
Msza potoczyła się nieodmiennie i spokojnie od wzruszającego  Introibo ad altare Dei,
ad Deum qui laetificat iuventutem meam . Szmery głosu księdza, to wzbierające ku
górze, to opadające w szept, szybkie i trochę mamrzące łacinę, odpowiedzi organisty
mieszały się z ćwierkaniem jaskółek za oknem, dzwięk dzwonka odbijał się o puste
ściany, a zwiędłe tataraki pachniały coraz mocniej. Cisza i szept, ćwierk i zapach
140
ułatwiały modlitwę i żal. Julek czuł, jak dusza warstwicami oczyszczała mu się z wszy-
stkich nalotów, paliła się spokojnym płomieniem pewności, nalana czystością po
brzegi. Czuł w ustach smak łaski.
(O I MnU 282)
Jeżeli przyjąć, że piękno jest niezaprzeczalnym dowodem na istnienie Boga13, tworzący
je artysta staje się przede wszystkim tym, który daje świadectwo przeżyciu metafizyczne-
mu. Sakralna wartość sztuki polega więc m. in. i na tym, by budzić poprzez dzieło, będące
niejako nośnikiem sacrum, podobne odczucia u odbiorcy. Zetknięcie się ze światem sztuki
może zatem być traktowane jako poszukiwanie absolutu, przy czym przeżycia podmiotu
mogą się różnicować w zależności od rodzaju twórczości artystycznej, której jest odbiorcą.
Udowodniono14, że w naszym kręgu kulturowym najbardziej nośnymi przekaznikami
ponadartystycznych przeżyć metafizycznych są: gotyk, a ściślej - gotycka katedra, muzyka
i poezja.
Uciekł więc książę do lasu i patrzył z daleka na wszystko templariuszowskie gospodar-
stwo. [...] Jakież to było piękne, ileż w tym było myśli i wiedzy. [...] Wysoki dach
wzniesiony nad żółtymi blokami piaskowca, rozparty ramionami absyd niby ptak
płetwami po wodzie płynący, wznosił jak łabędz podwójny dwie szyje. Henryk pomię-
dzy drzewami na wzgórzu zatrzymał się i ręce złożywszy ukląkł. Nie modlił się, tylko
w tym zapatrzeniu na świątynię przeżywał jakieś wyższej natury uczucie: podnosiło się
w nim przekonanie, że ważne rzeczy dokonywają się pomimo naszej woli - a te, które
za ważne uważamy, stają się piaskiem nadbrzeżnym rzeki. I że w przemijaniu spraw
wszystkich nie wiemy, na którą falę trzeba rzucić listek, aby do brzegów potomności
dopłynął.
(Ct 285)
Najważniejszym numerem programu były walce Brahmsa na dwa chóry męskie i dwa
fortepiany. [...] Troje cudzoziemców zatajonych w kącie słuchało z rozkoszą tych
wnikliwych (innig) melodii, pełnych mglistej poezji, uczuć nieokreślonych, tęsknoty,
zachwytu, miłości, wahającego się erotyzmu. Zaraz pierwszy walc urzekł ich swoją
niepewną tonacją, chwiejącą się między majorem a minorem, wielkimi skokami o se-
ksty w dół, co podobne było w męskich wysokich głosach do zachłyśnięcia się jakimś
nieziemskim szczęściem - i zaraz niższe głosy ten skok o sekstę imitowały - aż wszy-
stko zlewało się w bardzo słodkiej, czułej harmonii i rozpływało w piano przy cichym
brzęku dwóch fortepianów, na których grali dwaj jasnowłosi bursze.
(Sic II 193)
W poezji jest taka chwila, kiedy nagle, na mgnienie oka, spostrzega pan inny świat.
A także widzisz pan to, że wszystko jest tylko cieniem innego, prawdziwego świata.
Tak jak w modlitwie. Mówi pan najprostsze w świecie słowa, jak te sławne:
All night have the roses heard
The flute, violin, bassoon...
i raptem czuje pan deszcz, widzi pan róże, ale nie te, co kwitną pod oknem, tylko
prawdziwe róże, słyszy pan flety i fagoty, ale tylko takie prawdziwe, jak u Giotta.
(O I MnU 303)
Niektóre wypowiedzenia opisują przeżycia metafizyczne odbiorcy dzieła sztuki z jed-
noczesnym przywołaniem pozatekstowych faktów kulturowych z różnych poziomów,
w jakiś sposób związanych z koncepcją sacrum. Tak jest np. z opisem recepcji utworu
141
Skriabina, twórcy mistycznej filozofii uwznioślenia i wyzwolenia człowieka poprzez
muzykÄ™.
Weszli teraz w ten dziwny, stalaktytowy świat Ekstazy Skriabina pełny ciepłej mgły.
Oplatały ich liany motywów, przewijających się przez zimne kolumny i światła. Tło-
czyły się zielone liście orkiestrowych barw i zwierzęce zadyszanie i krztuszenie się trąb
przykrytych tłumikami. Cała ta przejrzysta i zielona jak morska woda fala wznosiła się
ku górze raz i drugi, aby wreszcie wznieść się do szczytu jakiegoś nieokreślonego
tłumnego krzyku, w którym zatarły się barwy wszystkich instrumentów.
(Sic III 35)
Do uduchowionych, wrosłych w kulturę polską jako promieniujące mistyką, utworów
SÅ‚owackiego nawiÄ…zuje, poprzez  zatarty cytat, wypowiedzenie:
Słońce pachnie, ziemia pachnie, cudowny, cudowny jest świat. A w sercu wiersze jak
pszczoły brzęczą. Słowa gromadzą się w pachnące miętą równianki, i nieskończenie
wysokie nuty kwilenia jaskółek są jak porywy serca zakochanego. Konary drzew
szeleszczą pieśnią pachnącą, wiatr od pól kołysze ledwie, ledwie wierzchołki przekwit-
łych lip, a dołem, ścieżkami wiodącymi do stawu, gdzie cień najgłębszy, płynie woń
wody wierzbami ocienionej, najsłodszy zapach lata i poezji.
(Kw 159)
Wiecznotrwałe wartości greckich tragedii, każące myśleć o pojęciach sensu świata
i życia ludzkiego, tragizmu, wzniosłości, winy, katharsis, przywołuje opis teatralnego
wystawienia  Elektry .
Odwieczna bajka Orestei, o której coś tam w szkole słyszeli, uczyli się oczywiście
- tutaj działała swoim nieprzepartym, archaicznym czarem. Jakiś zamierzchły a stały
świat otwierał się przed nimi jak poważna dekoracja z olbrzymią perspektywą w głębi,
w momencie, kiedy scena się trochę rozświetliła. Niezmienność natury ludzkiej, która
w tych samych formach kocha i nienawidzi od tysięcy lat i nie wie, dokąd ją ta miłość
i ta nienawiść zaprowadzi, ludzkość pragnąca sprawiedliwości, a nie umiejąca jej
wymierzyć - to dopiero wstrząsnęło naprawdę uczuciem chłopców, którzy jeszcze
przed chwilą myśleli o sprawach codziennych i pospolitych.
(Sic III 188)
Wypowiedzenia oddające przeżycia związane z percepcją sakralnych właściwości
malarstwa, które podobnie jak muzyka ciszą, może operować pustką, rozciągłością, dalą
jako numinotycznym środkiem wyrazu, podkreślają, właściwą jeszcze architekturze, ale
już niemożliwą w muzyce i poezji, możliwość atemporalizacji.
Obraz ten zatytułowano w katalogu  Les Hirondelles . Przedstawiał on dwie kobiety,
matkę i żonę Maneta, siedzące na plaży nad jakimś ponurym i odległym morzem.
Zadumanie i  abandon wyrażało się nie tyle w wyrazie obu kobiet, śledzących lot
jaskółek, ile w samym kolorze obrazu przyćmionym i rozproszonym. Zamoyłło ujrzał
coś niespodziewanego w płótnie, jakąś nową wieczność, inną od zaświatów Correggia,
wieczność smutną i zgaszoną, jaka zapewne jest udziałem zamyślonych młodych
umarłych. Wieczność niedojrzałą, niedostępną dla niego, starca. Cały migdałowo-szary
pejzaż i przelot jaskółki, i zamyślenie pań, ich kapelusze i ich welony fałdzistych sukni
i niewidzialnego prawie morza - gubiły się w innym znaczeniu. Odczuł wyraznie to
142
znaczenie, którego symbolami były tylko pejzaże i obrazy. Odczuł także bliskość
śmierci, jakieś dosnuwanie się wątka, przerzedzenie atmosfery naokoło niego.
(Pb 225)
Każde przeżycie metafizyczne - mysterium tremendum et fascinans - cechuje, co
można dowolnie stwierdzić już choćby na podstawie cytowanych przykładów, aura
emocjonalna o bardzo wysokim napięciu, będąca jego najistotniejszym wyróżnikiem.
Dlatego właśnie uczucia, władające podmiotem, należą, poza miłością, która wyznacza
zupełnie odrębny typ, do tych dwu klas: najwyższego natężenia grozy i zachwytu. Można
tu wyróżnić dwa ujęcia. Po pierwsze groza może być wyrazem odczucia naszej pustki,
małości i skończoności, a zachwyt dotyczyć pełni, wielkości i nieskończoności absolutu.
Przeszła szybko ku ołtarzowi i, upadłszy krzyżem pod lampą, szlochała boleśnie.
I widziała, jak archanioł stał z mieczem na straży raju i nie puszczał jej do nieba. Jakże
bardzo płakała. Smuciła się, że niedostatecznie jest kochana i że nic na to nie pomoże.
(Ct 317)
Lubił dżdżyste dnie. Gdy wtedy zaglądał gdzieś w gęsty las czy na zapadłe łąki, dalekie
i nikomu nie wiadome, było mu tak, jakby podglądał świat przy robocie. W słoneczne
dnie i drzewa i trawy i pola są na pokaz. W dnie dżdżyste stoi nad nimi taka uroczysta
cisza; i zaraz Antoni czuł, że coś wokoło niego się robi wielkiego.
(Kw 228)
Po drugie, uczucia z kategorii grozy mogą być intencjonalnie ukierunkowane na obcy,
niezrozumiały i wrogi świat (jest to typ częsty u Jarosława Iwaszkiewicza), a te z kategorii
zachwytu mogą powstawać jako reakcja na spotkanie z absolutem w odniesieniu do
własnej, uświęconej jazni podmiotu.
Poczuł ogrom przyrody, grozę jej nieubłaganych praw, wielkość jej i obojętność.
Obojętność jej wobec jego małej śmierci wstrząsnęła nim. Zimno mu się zrobiło w tym
upale, włosy stanęły dęba, śmierć trawi go powoli, a przyroda nic, nic, nic nie robi, aby
to odmienić - przypatruje się jego zgonowi, obojętna.
(OW B 61)
Sama możliwość spokoju, którym oddychała przyroda - pomimo wiatru - wydała mu
się bolesna i blask gwiazd, powiew obłoków odczuwał jak uderzenie noża wbijającego
się w serce. Okrucieństwo przyrody obojętnie spoglądającej na męki ludzkich serc
i umysłów wydało mu się jeszcze jedną diabelską torturą, a sam spokój jakąś zasadzką,
w której czyhały najgrozniejsze możliwości.
(O II MJoA 292)
Potem powoli, nie otwierając powiek, spostrzegł zieloną jasność, idącą od okien, potem
przenikał go dreszcz głębokiej rozkoszy istnienia. I tak zaczynał się dzień, zmierzający
do końca zupełnie bez zdarzeń, ale wypełniony wewnętrznym światłem.
(OW B 36)
Są dwa różne, niesprowadzalne do siebie wzajem, typy wypowiedzeń, w których  ja
podmiotu traktowane jest z gruntu odmiennie: raz jako sacrum, raz jako profanum.
W zupełnie innym ze względu na uczucie typie trzecim następuje sakralizacja  ja
143
przez pełen miłości absolut. Posiada on teistyczną wersję osobową:  [...] jest to osobiste
spotkanie się transcendentnego ja z żywym Bogiem i uświadomienie sobie Jego nieskoń-
czonej miłości... miłosne oddanie się duszy Bogu, oddanie, któremu nie będzie końca 15.
W prozie Jarosława Iwaszkiewicza występuje jedynie nieosobowa wersja tego typu:
Opanowała go taka tęsknota, jakiej wyrazić nie był w stanie. Tęsknota do nieba
bezkresnego, do gwiazd nad nimi, do wód bezbrzeżnych, do duszy swojej, którą nagle
uczuł olbrzymią jak wszechświat. [...] Czuł, że nogi mu mdleją, ramiona opadają jak
martwe, głowa wsparta o ławkę ciąży ku dołowi; tylko oczy mu wybiegły w przestrzeń
bezdenną, ku czerwono mrugającym planetom i słońcom zielonym, w przestrzeń,
z której spływała owa tęsknota, anioł, który wyjął mu serce i trzymał je w dłoni ni to
gorejący węgiel. Tłoczyła go wielka miłość do wszechświata i opanowała go na chwilę,
odbierając świadomość.
(Kw 97)
Trudności, z którymi borykałam się w trakcie pisania tego artykułu, są oczywiste;
wszystkie one wiążą się ze specyficznymi właściwościami materiału badawczego. Konie-
czność rezygnacji z semantyki referencjalnej wymusiła na mnie przyjęcie tzw. semantyki
immanentnej względem systemu, w ramach gramatyki transfrastycznej. Gramatyka ta,
zajmujÄ…ca siÄ™ pozazdaniowymi (zazwyczaj - ponadzdaniowymi) jednostkami tekstu, wy-
maga w odniesieniu do wielorako wzajem uzależnionych zjawisk semantyczno-składnio-
wych specyficznej metodologii. Sens, uchwytny na drodze przekładu z jednej płaszczyzny
na drugÄ…, poprzez zbudowanie modelu translacji, jest zawsze niepodzielnym sensem
całości, zakładanym w każdym jej sztucznie wydzielonym fragmencie. Sens wypowiedze-
nia o przeżyciu metafizyczym to sens dotyczący ludzkiego otwarcia się na niezgłębioną
tajemnicę i zadaniem językoznawcy jest odkrycie w jego elementach tej właśnie perspe-
ktywy, a nie wyjaśnianie tego, co ex definitione do wyjaśnienia się nie nadaje, o czym  nie
można mówić . Niełatwo jest zbuntować się przeciwko autorytetowi Ludwika Wittgen-
steina i mówić o tym, o czym trzeba milczeć. Do tego, by się zająć lingwistyczną analizą
niewysłowionego, ośmielił mnie inny niepodważalny autorytet. Simone Weil powiedziała:
 Rozum nie może nigdy przeniknąć tajemnicy, ale może, i tylko on jeden, zdać sprawę
z tego, czy użyto właściwych słów, by ją wyrazić 16. To właśnie, cum grano salis, było
celem mojego artykułu. Jeśli go nie osiągnęłam, jeśli metoda, którą się posłużyłam, nie
wydaje się Czytelnikowi odpowiednia, cenne jest być może zebranie i umieszczenie razem
przepojonych w najwyższym stopniu poetyckim odczuciem sacrum fragmentów prozy
Jarosława Iwaszkiewicza, na którego twórczość nigdy dotychczas nie spojrzano z tego
punktu widzenia. Odpowiednia językoznawcza ich interpretacja jest zadaniem jeszcze
trudniejszym niż przebudowa statku na pełnym morzu, do czego porównuje Etienne Gilson
każdą pracę lingwisty.
Przypisy
1
Wiele na ten temat: S. K a m i ń s k i, Jak uporządkować rozmaite koncepcje wartości?, [w:] O wartościo-
waniu w badaniach literackich, pod red. S. Sawickiego, W. Panasa, Lublin 1986; M. P r z e ł ę c k i, Racjonalność
w dziedzinie wartościowań,  Studia Filozoficzne 1983, nr 5-6; L. Ż u k - A a p i ń s k a, Problem konfliktu
wartości,  Studia Filozoficzne 1967, nr 6; S. M a r c z u k, Problemy klasyfikacji wartości,  Studia Filozoficzne
144
1967, nr 6: Por. też: H. B o r o w s k i, Kultura a wartości,  Studia Filozoficzne 1986, nr 10; H. B u c z y ń s k a -
G a r e w i c z, Uczucia i rozum w świetle wartości, Wrocław 1975; Człowiek i świat wartości, pod red. J. Lipca,
Kraków 1982; H. E l z e n b e r g, Wartość i człowiek, Toruń 1966; R. I n g a r d e n, Uwagi o względności
wartości, [w:] Studia z estetyki, t. III, Warszawa 1970; G. K l o s k a, Pojęcia, teorie i badania wartości w naukach
społecznych, Warszawa 1982; L. N o w a k, U podstaw marksistowskiej aksjologii, Warszawa 1974; M. O s s o-
w s k a, Rola ocen w kształtowaniu pojęć, [w:] Metaetyka, pod red. I. L a z a r i - P a w ł o w s k i e j, Warszawa
1975; T. P ł u ż a ń s k i, U zródeł wartości ludzkich (Wprowadzenie do marksistowskiego personalizmu),  Stu-
dia Filozoficzne 1987, nr 5; W. S t r ó ż e w s k i, Istnienie i wartość, Kraków 1981; M. W a l l i s, Przeżycie
i wartość, Kraków 1986; Cz. Z n a m i e r o w s k i, Oceny i normy, Warszawa 1957; K. Ż y g u l s k i, Wartości
i wzory kultury, Warszawa 1975.
2
Oparłam się na klasycznej już koncepcji sacrum przejętej z: R. O t t o, Świętość. Elementy irracjonalne
w pojęciu bóstwa i ich stosunek do elementów racjonalnych, Warszawa 1968. Por. też: M. E l i a d e, Traktat
o historii religii, Warszawa 1966; S. W e i l, Świadomość nadprzyrodzona. Wybór myśli, Warszawa 1986.
3
J. M i s i e w i c z, Światopogląd i forma. O artystycznych wartościach literackich, Lublin 1983; O warto-
Å›ciowaniu w badaniach literackich; S. S a w i c k i, Poetyka. Interpretacja. Sacrum, Warszawa 1981; La littérature
polonaise et le sacré, pod red. I SÅ‚awiÅ„skiej i S. Sawickiego, Lublin 1978; L. K o Å‚ a k o w s k i, Kultura i fetysze,
Warszawa 1967.
4
Zdanie to jest sprzeczne z poglÄ…dem J. M i s i e w i c z a, ÅšwiatopoglÄ…d i forma.
5
Poza artykułem H. K i r c h n e r, Pejzaże eschatologiczne,  Literatura 1981, nr 10, nie jest to specjalnie
podkreślany aspekt jego twórczości prozatorskiej.
6
Atemporalność w schizofrenii zob.: M. S é c h e h a y e, Autobiography of a schizophrenic Girl, New York
1968, cyt. za: F. J a m e s o n, Postmodernizm albo kulturowa logika póznego kapitalizmu,  Pismo Literacko-
-Artystyczne 1988, nr 4. Związek przeżycia sacrum z erotyką zob.: R. O t t o, op. cit., i S. W e i l, op. cit.
7
L. W i t t g e n s t e i n, Dociekania filozoficzne, Warszawa 1972; T. P a w ł o w s k i, Tworzenie pojęć
i definiowanie w naukach humanistycznych, Warszawa 1978.
8
Dla utworów Jarosława Iwaszkiewicza, z których cytuję wypowiedzenia, stosuję następujące skróty
lokalizacyjne: Ct - Czerwone tarcze, Warszawa 1971; Kw - Księżyc wschodzi, Warszawa 1964; - Opowiadania
1918-1953, Warszawa 1954: tom I (O I): MnU - Młyn nad Utratą, t. II (O II): MJoA - Matka Joanna od Aniołów;
OW - Opowiadania wybrane, Warszawa 1966: B. - Brzezina; Pb - Pasje błędomierskie, Warszawa 1956; Sic I-IV
- Sława i chwała, t. I-IV, Warszawa. W nawiasach lokalizujących podaję stronę, z której wzięto wypowiedzenie.
9
W. S t r ó ż e w s k i, Transcendentalia i wartość, [w:] Istnienie i wartość, op. cit.
10
G. B a c h e l a r d, Dialektyka zewnętrza i wnętrza, [w:] Antologia współczesnej krytyki literackiej we
Francji, oprac. W. KarpiÅ„ski, Warszawa 1974. Por. też: M. M e r l e a u - P o n t y, Phénoménologie de la
perception, Paris 1945.
11
Są one tylko do pewnego stopnia tożsame z omówionymi w książce E. L. M a s c a l l, Chrześcijańska
koncepcja człowieka i wszechświata, Warszawa 1986, trzema typami mistycyzmu.
12
Por. R. O t t o, op. cit.; S. W e i l, op. cit.
13
S. W e i l, ibid.; W. S t r ó ż e w s k i, Wartości estetyczne i nadestetyczne, [w:] O wartościowaniu w ba-
daniach literackich; M. G o ł a s z e w s k a, Metafizyka wartości, [w:] jw.
14
R. O t t o, op. cit.; G. D u b y, Czasy katedr. Sztuka i społeczeństwo 980-1420, Warszawa 1986; B. P o-
c i e j, Dzieło muzyczne i dziedzina muzyki. Problem wartości, [w:] O wartościach w badaniach literackich.
15
E. L. M a s c a l l, op. cit., s. 146-147, por. też ks. R. E. R o g o w s k i, Światłość i Tajemnica. Z proble-
matyki teologii egzystencjalnej, Katowice 1986.
16
S. W e i l, op. cit. s. 35.
Notatka uzupełniająca
Już po napisaniu tego artykułu zetknęłam się ze świeżo wydanymi w Polsce pozycjami, których wcześniejsze
przeczytanie bezsprzecznie pogłębiłoby moje ujęcie doświadczenia metafizycznego (mistycznego, religijnego,
kosmicznego...). Są to: L. K o ł a k o w s k i, Jeżeli Boga nie ma... O Bogu, Diable, Grzechu i innych zmartwie-
niach tak zwanej filozofii religii, Kraków 1988; K. N i e l s e n, Wprowadzenie do filozofii, Warszawa 1988;
A. N. W h i t e h e a d, Nauka i świat nowożytny, Kraków 1987; J. Ż y c i ń s k i, Teizm i filozofia analityczna,
Kraków 1988. Żadne jednak z twierdzeń czy sugestii, które w nich znalazłam, nie jest sprzeczne z całością
prezentowanej przeze mnie koncepcji. Brakuje w niej jedynie Einsteinowskiego typu religijnego zdumienia nad
matematycznością świata i racjonalnością praw przyrody. Jest to typ w prozie Jarosława Iwaszkiewicza nie
reprezentowany.
145


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Programowanie liniowe 11 (egzamin termin 2 zestaw 3)
2008 11 Gdy terminy goniÄ… [Poczatkujacy]
KAMILLA TERMIŃSKA O pewnej nie nazwanej funkcji języka
!!OPIS przezytaj koniecznie!!! (2)
Programowanie liniowe 11 (egzamin termin 2 zestaw 2)
Terence McKenna Spotkanie gnomow handlarzy, czyli opis przezyc wywolanych przez DMT
eksploatacji portow i terminali 11 arkusz
EgzaminBD Termin 0 11
opis Odblokowane wszyskie misje w Alarm for Cobra 11 Ni tro
Meta najnowsza najlepsza 2009 11 26
Opis(11)
opis (11)
opis (11)

więcej podobnych podstron