- Niech każdy z was zastanowi się, co chciałby wiedzieć na temat sakramentu pojednania - oświadczył ksiądz. - Zdarza się, że ktoś wstydzi się zapytać. Więc napiszcie na kartce jedno lub dwa pytania i wrzućcie te kartki do kapelusza. Pomieszam kartki, żeby nie wiadomo było, co kto napisał, a potem postaram się odpowiedzieć.
Mateusz wiedział o co zapyta. O żal za grzechy. Już dawno zastanawiał się nad tym, co począć, gdy taki żal nie przychodzi. Na przykład pożarcie wszystkich rodzynek przygotowanych do ciasta. To był grzech łakomstwa, ale trudno żałować takiej frajdy!
„Czy jeśli rano się zaśpi i zapomni o pacierzu, to jest grzech?” - przeczytał pierwszą karteczkę ksiądz.
- Grzech jest wtedy, kiedy człowiek czyni coś złego świadomie i dobrowolnie - wyjaśnił. - Jeśli taki zapominalski podczas modlitwy wieczornej serdecznie przeprosi Pana Jezusa i w przyszłości będzie się starał nie zapominać o modlitwie, to spokojnie może przystąpić do Komunii Świętej.
„Czy można wyspowiadać się na zapas? Spowiedź będzie w sobotę, a Komunia św. w niedzielę. A jak mnie brat zezłości w sobotę wieczorem i mu przyłożę, to co?”
- Ktoś tu chce się ubezpieczyć - uśmiechnął się ksiądz. - Otóż moi mili, nic z tego. Wyznając swoje winy, przepraszam Pana Jezusa za to, co zrobiłem źle i obiecuję uczciwie walczyć z pokusami. Mam ochotę przyłożyć bratu, ale powstrzymuję się od tego, bo chcę z czystym sercem przyjąć Pana Jezusa. Popełniając zło, nawet malutkie, odwracamy się plecami do Pana Jezusa. Myślę, że każdy z nas chciałby być takim przyjacielem, na którego można liczyć. Kiedy to nie wychodzi, jest nam przykro, że zawiedliśmy Tego, który nigdy nikogo nie zawiódł. Żałujemy, że tak się stało, ale sam żal nie wystarczy. Trzeba postanowić poprawę i starać się ją zrealizować.
Ewa Stadtmüller