Lektury agnostyka czyli pytania graniczne


Lektury agnostyka czyli pytania graniczne

Nie rozumiem, dlaczego tak być musiało,
Żeby syn Boga umierał na krzyżu?
Nie odpowiedział nikt na to pytanie.
Jakże to mogę wytłumaczyć Kasi?
Gdzieś wyczytała, iż Majestat Stwórcy
Doznał zniewagi, która żąda krwi.
Jak to? W złocistych; szatach i koronie
Spoza obłoku przyglądał się kaźni?
Mówię jej: Tajemnica Odkupienia.
A Kasia, iż nie życzy sobie być zbawiona
Za cenę tortur człowieka niewinnego.

Jeśli Boga nie ma, to nie wszystko człowiekowi wolno.
Jest stróżem brata swego i nie wolno mu
brata swego zasmucać opowiadając, że Boga nie ma.

0x08 graphic

Agnostyka, a nie ateisty, ponieważ u tego drugiego zwykło się zakładać nastawienie a- bądź antyreligijne, podczas gdy pierwszy po prostu wątpi.

Materii do poniższych rozważań dostarczą cztery źródła literackie. Są one bardzo różne, ale wszystkie wyrastają z tradycji judeochrześcijańskich i łączy je jedna wspólna tendencja: dociekanie sensu istnienia. Nie tyle w wymiarze biologicznym, co głównie filozoficznym i psychologicznym.

1.

Źródłami są dwa poematy epickie: Raj utracony Johna Miltona (z roku 1667) i Mesjasz Zbuntowany Jana Góreca-Rosińskiego (Bydgoszcz 2001) oraz powieść fantastyczna Słowo (The Word) Irvinga Wallace'a (New York 1973) i medytacje Czesława Miłosza Druga przestrzeń (Kraków 2002).

Centralną akcją pierwszego dzieła jest historia upadku Adama i Ewy z tezą, że przyczyną była próżność i lekkomyślność Ewy, skuszonej przez Szatana. Przy tym los Złego układa się odwrotnie niż człowieczy. Nasi prarodzice zgrzeszyli na skutek jego namowy, ale ponieważ potem żałowali za niesubordynację, znaleźli pociechę we wzajemnej miłości i uzyskali obietnicę odkupienia. Natomiast Diabeł, ziejący nienawiścią do Boga, wypowiedział mu posłuszeństwo. Dlatego Pan przemienia go w węża i potępia na wieki. Kanonem wolnej woli autor usprawiedliwia postępowanie Najwyższego wobec ludzi, utrzymując jednocześnie, że ludzkość czyni zły użytek z tego daru. Toteż z całkowitej nędzy ratuje ją jedynie interwencja Chrystusa-Odkupiciela. Jednakże w konfrontacji zbrojnych zastępów anielskich i diabelskich Zbawca wypada jako osobowość wyraźnie słabiej od Szatana, który wyróżnia się niezłomną aktywnością. Dzięki temu staje się faktycznym bohaterem całego eposu. Mimo tych znamiennych rysów „nieświadomego satanisty" i mimo iż u Miltona to Jezus stwarza świat, a o Duchu Świętym napomyka tylko ostatnia, XII księga, autor utrzymuje się w konwencji chrześcijańskiej ortodoksji.

Odmiennie wyglądają sprawy we współczesnym, konkurencyjnym wobec Raju utraconego, ale przede wszystkim heretyckim w stosunku do samej Biblii dramacie mitycznym Jana Góreca-Rosińskiego. Tutaj, na podstawie pseudo-znaleziska archeologicznego, poeta opisuje rzekome ponowne przyjście na świat Mesjasza w roku 2357, a może nawet 2137. W ubogim Przysiółku na obrzeżu teokratycznego miasta-państwa Megadonu, rządzonego totalitarnie w imieniu Boga przez jego Namiestnika, pojawia się w obłoku tajemniczy Przybysz. Wieści on przesłanie o miłości, sprawiedliwości i rychłym nastaniu Królestwa Człowieczego na ziemi. Lud, oczekując cudu, gromadzi się ze wszystkich stron, ale Prorok zostaje pojmany a wraz z nim jego obrońca, Adam Doctus. Jest też i motyw płótna, którym Maria, ukochana Doctusa, otarła twarz umęczonego Mesjasza. Ci dwaj ujęci toczą w celi skazańców ustawiczną, złożoną z dwudziestu dialogów dysputę światopoglądową wiary z niewiarą o sens życia. Przy tym argumenty agnostyczne wydają się być silniejsze. Po państwowym przewrocie i wielu wstrząsach, także tektonicznych, Mesjasz znika w równie niejasnych okolicznościach, jak się pojawił.

Inną, intrygującą wersję mesjanizmu buduje w swoim Słowie znany pisarz amerykański, Irving Wallace. Akcja jego fantastycznej powieści toczy się we współczesnych realiach przy olbrzymim zaangażowaniu międzynarodowego lobby wydawnictw biblijnych i światowych mediów. Przedmiotem przygotowywanej publikacji jest rzecz niebywała, bo nowa, wcześniejsza od czterech oficjalnych ewangelia Jana z Jerozolimy, młodszego, ale najstarszego spośród braci i prawowitego następcy Chrystusa, który - oskarżony przez Rzymian, a nie przez Żydów - przeżył pierwsze ukrzyżowanie i umarł na krzyżu w Rzymie dopiero po dziewiętnastu latach. Słowo ukazuje odrębną od znanej dotąd postać Zbawiciela, bardziej zwyczajną a nawet zewnętrznie ułomną i brzydką, ale zarazem bohaterską; bo przeciwstawiającą się rzymskiej niewoli. Cóż kiedy wykreowaną przez genialnego fałszerza pergaminowych zwojów, które podrzucił on w rejonie wykopalisk Ostia Antica we Włoszech. Ich autor ginie jednak w wypadku drogowym, ponieważ lobby wydawniczo-prasowę lansuje już sensacyjny Nowy Testament.

W odróżnieniu od trzech opisanych utworów świeżo wydany (2002) tom poezji Czesława Miłosza nie zawiera jakiejś fabuły, związanej z biblijnym przesłaniem. W swoich białych wierszach nasz noblista wysuwa na pierwszy plan problem obojętności Boga na panoszące się zło. Miota się w rozdarciu między wiarą a zwątpieniem. Ignoruje też całą obrzędowo-ludową otoczkę religii i odrzuca warstwę polityczną, przydawaną przez Kościół. Myśli poety są wyzwaniem nie tylko dla tradycji polskiego katolicyzmu, ale znacznie szerzej - wobec wszelkiej wiary wciśniętej w dogmaty. Płyną one z rozczarowania udzielanymi przez Kościół stereotypowymi odpowiedziami. Zapytany w wywiadzie telewizyjnym w lutym 2002 o zjawisko cudów, Miłosz odparł, że w sprawach eschatologicznych nie należy bać się sprzeczności, gdyż zarówno w Delfach, jak i w Lourdes wierzący mogli odczuć nadprzyrodzoność. Podobnie wymijająco ustosunkował się do problemu istnienia samego Boga.

Tak się przedstawiają ramy fabularne trzech utworów zarysowanych przedtem, tudzież ogólna wymowa rozważań Miłosza. Dotychczasowa charakterystyka wszystkich czterech tekstów pozwoliła zorientować się niejako w ich oprawie zewnętrznej. Wszakże następnym i głównym zadaniem, jakie nas teraz czeka, będzie wydobycie kolejno z każdego utworu jego zasadniczej zawartości w kształcie przesłania, mówiącego ustami głównych postaci ogólnoludzkiego dramatu o stosunku danego autora do spraw ostatecznych.

2.

Dlatego pora przejść do z konieczności jedynie sygnałowego ukazania reprezentatywnych urywków oryginalnych tekstów.

Milton. ks. IV w. 660-666:
Szatan: Zabronić wiedzy? Wielce podejrzane.
I bez Przyczyny. Czemuż by zazdrościł
Im tego Pan ich? Czyż jest grzechem wiedzieć?
Czyż może śmiercią to być? Czyżby stali
Niewiedzą swoją Jedynie? Więc to jest
Stan szczęśliwości; więc to ma być dowód
Ich posłuszeństwa pełnego i wiary?

Ks. IX. w. 898-900:
Szatan: Więc czemu tego wzbroniono? Ach czemu?
Aby was trzymać w prochu i głupocie
Jako czcicieli Jego...

Ks. X. w. 47:
Bóg Ojciec: Gdyż przewidziano wszystko, co się stanie...

Ks. III, w. 427-433:
Bóg Ojciec, zwracając się do aniołów:
Lecz wy, bogowie, uwielbiajcie Tego,
Który, by sprawy owe spełnić, umrze;
Gdyż Syna wielbiąc, Mnie w nim czcić będziecie.

Przytoczone wersety, choć krótkie, odzwierciedlają wiernie znany ze Starego Testamentu stan umysłów i charakterów dwóch naczelnych postaci: Szatana i Boga Ojca. W obu dziełach (to jest w Testamencie i w Raju) bardzo nierównomiernie wyposażono adwersarzy nie tyle w odmienne cechy w rodzaju woli bezwzględnego władztwa i wyłącznego posiadania czy też żądzy ustawicznej adoracji, ile w te same cechy, ale w różnym nasileniu i - oczywiście - o niejednakowej mocy sprawczej. Na tle a raczej w centrum konfliktu tych dwóch mocarzy Adam i Ewa jawią się bezwolnym obiektem przetargu, na początku obdarowanym, to niebawem uwiedzionym, to zaraz potępionym, to wreszcie warunkowo odkupionym. Było im dane tylko posłusznie i znojnie pracować, cieszyć się chwilą, lecz nieustannie czynić dzięki.

Prezentację stanowisk, zawartych w Mesjaszu Zbuntowanym niechaj streszczą następujące cytaty.

Górec-Rosiński. ks. 5. s. 202. Agnostyk:
Zawsze odpowiadasz, by nie sądzić Boga, gdy brak argumentu! Ja go nie sądzę, chcę twej odpowiedzi! ...Bóg doskonały przewidziałby wszystko! A jeśli przewidział, a nie przeciwdziałał - będąc Wszechmogącym - nie wińmy za grzechy Pierwszych, lecz naturę!... Poza tym nie wierzę w istnienie Szatana.

Ks. 7, s. 288: Agnostyk:
Czemu Bóg się godzi, aby wolną wolę obezwładniał Szatan! Jeśli sam Stwórca nic mógł z nim poradzić, dlaczego żąda tego od człowieka?
Mistrz (gniewnie): - To insynuacja! prawo wolnej woli jest wolnym wyborem człowieka.

Ks. 8, s. 338;
Mistrz.: Bóg pierwszą przyczyną, Kreatorem, Sędzią i wiecznością duszy, bowiem jest Wiecznością.
Agnostyk: Od początku świata żadna z dusz zbawionych nic dała świadectwa nieśmiertelności.

Ks. 9, s. 417; Agnostyk:
Takiego Boga w Kosmologii nie ma: stworzyli go ludzie, ale ta Idea jest twórcza, konieczna: żyć pomaga ludziom, wypiękniać swe wnętrze, budować nadzieję, wierzyć w nieśmiertelność...

Spór między Agnostykiem i Mistrzem; wypełniający ponad połowę całego 500-stronicowego tomu, skupia się wokół sześciu problemów: niesprawiedliwości, względnie zasadności kary nałożonej na rodzaj ludzki, kanonu wolnej woli, absolutnej względnie skrępowanej Szatanem potęgi Boga, istnienia Boga Osobowego, nieśmiertelności duszy oraz wiarygodności objawienia.

Inaczej, aniżeli z dwoma dotąd wykorzystanymi, bardzo obszernymi źródłami, w przypadku powieści Wallace'a - oba sfingowane dokumenty: meldunek centuriona Petroniusza oraz najwcześniejsza ewangelia Jana, brata Jezusa - wypełniają zaledwie kilkanaście stron. Oto charakterystyczne fragmenty relacji Jana (s. 226):
Rzekł Jezus: - Synowie Boga muszą się stać synami człowieka. Każdy ma pocieszać i wspomagać każdego, być bratem bliźniego swego. Wszyscy synowie ludzi staną się synami bożymi, gdy pokochają nie tylko tych, co ich kochają, ale także swoich nieprzyjaciół i płacić będą miłością za nienawiść. A wtedy, gdy w domu tym ustanowią pokój między sobą, zdolni będą powiedzieć górze: - porusz się! a ona się poruszy. Postępujcie tak wobec innych, jak byście chcieli, aby z wami postąpiono. Nic czyńcie sąsiadom swoim niczego, czego byście nic chcieli, aby potem uczyniono z wami. To za sprawą tych, co usłuchali, ziemia stanie się podobna niebiosom i ich będzie Królestwo Boże.
...Powiedział im Jezus, że człowiekiem małej wiary jest ten, kto mając w torbie jedzenia na jeden kęs, martwi się, co będzie jadł jutro. I rzekł im jeszcze: Zważcie, ze nikt nie może służyć naraz obu panom. Posługując jednocześnie Bogu i Mamonie nie zyskasz niczego.

Wymyślony przez Wallace'a wtórnik Chrystusa nosi znamiona wiarygodności, więcej, budzi szczere wzruszenie. Nic więc dziwnego, że w powieści staje się dźwignią nowej ery ludzkości, wskutek czego traci zupełnie na znaczeniu kwestia autentyczności źródła. Utwór obnaża w ten misterny sposób całą potęgę a zarazem kruchość psychologicznych i socjologicznych mechanizmów zjawiska wiary.

Treść wiary wraz z towarzyszącym jej nieodłącznie zwątpieniem stanowią główny przedmiot namiętnego poetyckiego monologu czy raczej wewnętrznego dialogu Czesława Miłosza z samym sobą. Poniższe urywki odzwierciedlają całożyciowe zmagania pisarza racjonalisty z własnym alter-ego, spadkobiercą katolickich dogmatów.

Str. 51
Nie rozumiem, dlaczego tak być musiało,
Żeby syn Boga umierał na krzyżu?
Nie odpowiedział nikt na to pytanie.
Jakże to mogę wytłumaczyć Kasi?
Gdzieś wyczytała, iż Majestat Stwórcy
Doznał zniewagi, która żąda krwi.
Jak to? W złocistych; szatach i koronie
Spoza obłoku przyglądał się kaźni?
Mówię jej: Tajemnica Odkupienia.
A Kasia, iż nie życzy sobie być zbawiona
Za cenę tortur człowieka niewinnego.

Str. 71
Jeżeli Bóg jest wszechmocny, może na to pozwalać,
Tylko jeżeli założymy, że dobry nie jest.
Skąd granice jego potęgi, dlaczego taki a nie inny jest porządek stworzenia - na to starali się odpowiedzieć
hermetycy, kabaliści; alchemicy, rycerze Różanego Krzyża.
Dzisiaj dopiero znaleźliśmy potwierdzenie swoich przeczuć
w twierdzeniu astrofizyków, że przestrzeń i czas nie są niczym wiecznym,
ale miały swój początek w jednym niewyobrażalnym błysku, od którego zaczęły się
liczyć minuty, godziny i stulecia stuleci.

Str. 9
Jeśli Boga nie ma, to nie wszystko człowiekowi wolno.
Jest stróżem brata swego i nie wolno mu
brata swego zasmucać opowiadając, że Boga nie ma.

W Drugiej przestrzeni znalazły się a raczej zostały dosłownie (!) poruszone kwestie fundamentalne, zarówno ogólnoludzkie, jak i związane bezpośrednio z katolicyzmem. Są nimi: pradzieje świata, walka żywiołów dobra i zła, egzystencja i charakterystyka Boga Osobowego, geneza człowieka, tajemnice grzechu pierworodnego, odkupienia i Trójcy Świętej oraz miejsce religii. Rejestr ten powtarza, ale i dopełnia problematykę trzech poprzednich utworów.

Zresztą to samo można powiedzieć o każdej z czterech omawianych ksiąg. Choć różnią się wielorako, między innymi tym, że dwie Miltona i Wallace'a - to głównie relacje, podczas gdy dwie pozostałe iskrzą polemiką. Niemniej wszystkie cztery utwory, wykraczając poza doczesność, traktując - czy to naiwnie czy natarczywie - o tych samych sprawach, niepojętych a zasadniczych. Wszyscy czterej autorzy chcą dociec prawdy o relacjach między człowiekiem a światem. To dlatego na pewno każdy (a przynajmniej trzej pierwsi) umieszcza między tymi dwoma biegunami niezbędne w jego mniemaniu ogniwo pośredniczące w osobie Boga, opatrzonego religijnym patentem.

Najbardziej bezlitosne wyzwanie wytacza ortodoksyjnej mentalności nie Czesław Miłosz, lecz Irving Wallace. Unaocznia on, jak łatwo na gruncie wyjałowionym z głębszych wartości zasadzić drzewo nadziei.

Jakże bajecznie wyglądają skrzydlate wyprawy biblijnych herosów Raju utraconego i jak zniewalająco brzmi Słowo Jezusa według Wallace'a - w kontraście do rzeczowości zarzutów Doctusa-Agnostyka z Mesjasza Zbuntowanego i do tragizmu wątpień autora Drugiej przestrzeni, a nawet do nieśmiałych pytań Adama z Raju utraconego.

Tę przepaść między mitologią i kanonami obu testamentów a poznaniem naukowym i logiką stara się wypełniać wiara. W przypadku inteligentów, czyli - jak nazywa ich Władysław Witwicki - oświeconych, nośnikiem wierzeń religijnych są 'najczęściej nie przekonania, że coś istnieje albo nie, bądź jest takie a takie, lecz tzw. supozycje, inaczej nibysądy. Myśli twierdzące względnie przeczące, pozbawione momentu przekonania. Stan taki dobrze oddaje następujące wyznanie, zaczerpnięte ze znakomitego studium wspomnianego psychologa pt. Wiara oświeconych (Warszawa 1959): - Wierzę to tyle, co godzę się na rzeczy
przekonaniowo niemożliwe... ale ja w nie wierzę... A że to mi się wydaje niemożliwe, to w tym właśnie cały urok wiary. W tym jej siła nadprzyrodzona... To właśnie jest dla mnie cenne i dzięki temu nie jestem pozbawiona wartości, które mi wiara daje. Na przykład pogody wewnętrznej, zdolności pracy nad sobą itd."

3

We wszystkich czterech rozpatrzonych utworach najsilniej dają o sobie znać dwa dylematy-zarzuty: niewspółmierność kary oraz tolerowanie zła. Oba zamykają się w jednym wielkim oskarżeniu sprawiedliwego Boga o totalną niesprawiedliwość. Analogicznie, choć nie aż tak dotkliwe, sprzeczności i niekonsekwencje charakteryzują całą i wszelką, nie tylko chrześcijańską teologię. Nie chodzi zresztą jedynie o cechy. Równie krucho przedstawia się sam byt Boga jako osoby, co szczególnie dobitnie demonstruje sposób argumentacji Mistrza w dziele Góreca. Przybysz powołuje się wyłącznie na święte przekazy, które powstawały Przecież i były postrzegane w psychospołecznej atmosferze podobnie przychylnej wtedy, jak okoliczności towarzyszące owej quasi-ewangelii Jana, młodszego brata Chrystusa.

Za egzystencją Boga osobowego stoją tylko objawienie i cuda, czyli racje subiektywne. Tych jednak nie ceni obiektywne poznanie naukowe. Od pewnie i szczegółowo opisywanej wszechwiedzącej postaci sprzed zaledwie kilku milleniów woli ono zakładać odwieczną materio-energię z wielkim wybuchem, odległym o miliardy lat. W takiej naturalnej scenerii równie naturalnie pojawia się Homo sapiens.

A co z religią? Jest ułudą, ale i podporą, wyzwala sugestię i w tym sensie przenosi góry. Wyrasta ze słabości i samotności człowieka. Dała - jak wiadomo- początek wszelkiej kulturze, która współcześnie mogłaby umysłom logicznym wystarczać, gdyby nie... Gdyby nie przemożna potrzeba wsparcia i tęsknota za czymś i do czegoś, co trwale, nieprzemijające jak ludzka jednostka w kosmosie. Stąd zrozumiałe jest przywiązanie ludzi, jeśli nie do religii, to przynajmniej do symboliki, która łączy człowieka z własną przeszłością, z innymi ludźmi, z wszechświatem. Czyli do sztuki, a szerzej - do kultury. Stąd waga tzw. wartości ogólnoludzkich, niekoniecznie wymagających religijnej otoczki.

W tym związku bardzo trafne wydają się być następujące myśli Jerzego Nowosielskiego (z programu telewizyjnego „Ze sztuką na ty"), nie tylko oryginalnego malarza dojmujących ikon, ale i filozofa: „Gdyby nie było sztuki, nie byłoby i Kościoła"; „Dzieło sztuki jest sądem nad całą pozostałą rzeczywistością"; „Obraz jest aniołem czyli posłańcem tajemnicy"; „Sztuka może być dla człowieka pociechą...".

Jednakże sama symbolika nie wystarcza. Stanowi ona tylko wierzchołek całej góry lodowej, której na imię owe wartości humanistyczne znacznie bogatsze od tzw. wartości chrześcijańskich, bo racjonalne i społeczne, wywodzące się z Antyku, Renesansu, a głównie z Oświecenia. Należą tu przede wszystkim: szacunek dla innych (niezależnie od płci, rasy, narodowości, stanu majątkowego, wykształcenia itp.), życzliwość, przyjaźń i miłość, rzetelność, odwaga cywilna, dzielność, opieka nad słabszymi (w tym nad niepełnosprawnymi), równość płci (łącznie z decyzją kobiety o posiadaniu potomstwa), kultura życia społecznego, wolność zgromadzeń i światopoglądu, tolerancja, otwartość postaw, troska o zdrowie i sprawność fizyczną, opieka nad młodzieżą uzdolnioną, obrona autorytetu nauki i wiedzy.

Sprawą etyków i logików jest uzupełnienie i uporządkowanie tych wszystkich części składowych i ułożenie ich w sensowną całość. Ale już na tym miejscu godzi się wydobyć z powyższego rejestru pewne dominanty. Oprócz symboliki, a szerzej sztuki, a jeszcze szerzej kultury, są nimi:
- życzliwa postawa wobec innych osób, a ogólniej - istot; najszlachetniejszymi jej postaciami są przyjaźń i miłość;
- możliwie szeroka wiedza jednostki (łącznie z samowiedzą), oparta na indywidualnie osiągalnym rozeznaniu w dorobku współczesnej nauki; własna aktywność fizyczna i umysłowa (w tym artystyczna), granicząca z twórczością, a objawiająca się w wykonywaniu ulubionej pracy i/lub w uprawianiu określonych zainteresowań.

W podsumowaniu zarówno przeglądu czterech przeanalizowanych pozycji okołobiblijnych, jak i związanych z nimi rozważań własnych autor-agnostyk proponuje zastąpić niepewną zinstytucjonalizowaną wiarę o wiele pewniejszym kompletem czterech wzajemnie sprzężonych i wspierających się elementów: KULTURA - PRZYJAŹŃ - WIEDZA - TWÓRCZOŚĆ.

To one jedynie, a nie religia, zdolne są uodpornić człowieka racjonalistę przeciw lękom tkwiącym we wszelkich pytaniach granicznych.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Konkurs Lektury szkolne kl 1 3 PYTANIA ZEBRANE
Testy ze znajomości lektur, TEST ZE ZNAJOMOŚCI Granicy
zło czyli pytania na egz do całki
Gdzie szukać prawdy o człowieku, Czy i w jakim stopniu znajdujesz odpowiedź na to pytanie w 'Granicy
I ty możesz polubić inżynierę bioprocesową czyli pytania za 5 pkt
ROK V pytania do lektury ST
Kanon dla harcerstwa czyli lektury, ZHP, Teoria
Granica, krótkie streszczenia lektur
HLP - oświecenie - opracowania lektur, 1.W. Bogusławski, Cud mniemany, czyli Krakowiacy i Górale. Od
Omówienie lektur, Granica Zofii Nałkowskiej, "Granica" Zofii Nałkowskiej jako nowa odmiana


więcej podobnych podstron