(2008-09-03 19:30)
~myśląca inaczej...
to główna przyczyna rozpadu małżeństwa. Wielu ludzi-zarówno kobiet jak i mężczyzn-nie potrafi kochać. Nie potrafi przejść kolejnych etapów, jakie zachodzą w związku. Kiedy zauroczenie mija, kończy się małżeństwo. Jeśli w stanie zauroczenia
nie widzimy "wad" partnera, a potem nagle zaczynamy je spostrzegać, to znaczy, że nigdy tej
osoby nie kochaliśmy naprawdę. Kocha się bowiem nie za coś, a pomimo czegoś. Jeśli jesteśmy egocentryczni, skupieni na sobie i własnych przyjemnościach, nie dostrzegamy potrzeb drugiej strony. Często znajomi są w stanie powiedzieć więcej o charakterze, zamiłowaniach, sukcesach danej osoby niż jej mąż czy żona. Naszym postępowaniem kierują również wzorce wyniesione z domu rodzinnego i wówczas chcemy wtłoczyć ukochaną
osobę w "ramki", które jej zupełnie nie odpowiadają, nie są zgodne z jej naturą. Bardzo
często dają się w te ramki wsadzać ci, którzy naprawdę kochają (w imię miłości), ale przychodzi nagle taki moment, gdy "klapki" spadają im z oczu, bo jak długo można żyć w niezgodzie z sobą samym? Przede wszystkim niszczy związek rywalizacja (na
różnych płaszczyznach) między małżonkami, traktowanie partnera/ki jako własności, brak
zaufania i szacunku dla indywidualizmu partnera, znudzenie (przestajemy na pewnym etapie zabiegać o względy partnera/ki, bo przecież i tak ode mnie nie odejdzie) lub zmęczenie (gdy partner/ka wymaga ciągłego zabiegania o względy). Poza tym nie umiemy ze sobą rozmawiać, a jeśli nawet wydaje się nam, że rozmawiamy, to efekt jest ten sam, bo
siebie nawzajem nie słuchamy, a nie słuchamy, bo tego nie umiemy. Myślę, że każda z rozwiedzionych osób dodałaby jeszcze coś innego do tego "ogródka". Gen może, wg mnie, odpowiadać za nasze potrzeby seksualne, ale nie za postawy i wybory jakich musimy ciągle w życiu dokonywać i ponosić za nie odpowiedzialność. O jednym z rodzajów tej
odpowiedzialności świadczy dojrzałość emocjonalna. Dojrzałość to generalnie odpowiedzialność za nasze działania i to właśnie odróżnia nas od zwierząt
(obserwując natomiast współczesne społeczeństwo, mam wrażenie, że jednak wiele osób pozostało na tym etapie ewolucji - liczy się seks, nie miłość i odpowiedzialność), to dojrzałość sprawia, że za własne życiowe porażki nie oskarżamy partnera życiowego, rodziców, systemu, szefów i innych, łącznie z Panem Bogiem, tylko próbujemy ze swoim
życiem zrobić coś sensownego.
Interia -> facet